Dwór Białożębu

+2
Serafina Vaymore
Mistrz Gry
6 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Dwór Białożębu Empty Dwór Białożębu

Pisanie by Mistrz Gry Wto Lip 24, 2018 3:38 pm

źródło: wallpaperbetter.com
Duża posiadłość u stóp pierwszych wzniesień. Zdaje się być obrośnięta lasem, tylko od frontu wokół brukowanej drogi rozciąga się skrawek łąki, hacząc  tym samym o południowo-zachodni kraniec ogrodu. Ten otoczony jest ładnym kamiennym murem z ażurowym zwieńczeniem i taką samą bramą. Niewielki wyłożony kamieniami plac pomieści powóz, zaś do drzwi prowadzi ścieżka z kamieni i mchu. Większość trawnika zajmują kwiaty, mniej lub bardziej oporządzone, czasem zdające się rosnąć całkiem na dziko, jednak nie zaburzając tym harmonii całości. Widać tu kobiecą rękę. Boki i całą tylną część posesji porastają drzewa, w których niknie ogrodzenie, dzięki czemu ma się wrażenie przebywania w pobliskim lesie. Gdzieś stamtąd dochodzi szum kamienistego strumyku. Sam dworek jest ładny. Nie przesadnie ozdobny, a stonowany, nie rzuca się w oczy, ale dobrze pasuje do swego otoczenia. Na tyłach znajduje się niewielka szklarnia oraz stajnia dla kilku jeleni.
Wnętrze domu jest bardzo przyjemne. Dużo tutaj drewna i wysokiej jakości dywanów. Na ścianach wiszą obrazy, nie znajdzie się jednak wypchanych zwierząt ani w salonach, ani też w bibliotece czy gdziekolwiek indziej. Owa biblioteka jest największym pomieszczeniem w domu, zajmując dwa piętra - posiada drewnianą antresolę, a na parterze labirynt półek z książkami, zwojami, mapami. Po środku stoi ręcznie malowany globus. Znajdzie się tu też kilka biurek i stolików, w tym jeden z szklanym blatem otoczonym drewnianą ramą. Całość ma piętro i poddasze, które zostało w całości niemal zajęte przez Salinae dla roślin i małych zwierząt, które zachowują się w swoim tymczasowym domu wyjątkowo przyzwoicie. Dom posiada również piwnicę, gdzie znaleźć można salę przeznaczoną do zaklęć, skład, chłodnię i laboratorium alchemiczne.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dwór Białożębu Empty Re: Dwór Białożębu

Pisanie by Serafina Vaymore Wto Kwi 28, 2020 3:20 pm

-To? To był duch - Oświadczyła lekko, kierując się do dobrze znanego jej miejsca - Przez całe życie miałam z nimi do czynienia, są jakby moim przeznaczeniem... - na jej usta wpłynął głupawy uśmiech, gdy pamięć sięgnęła do czasów wczesnej młodości. Kiedy to się zaczęło? Zapewne od urodzenia, małe dzieci zwykły widzieć duchy i to te nie będące takie jak ona.
Jednakże o tym się zapomina, teraz po latach niektóre rzeczy pamięta jedynie z opowieści rodziców.
Szczątkowe wspomnienia zaczynały się w wieku czterech lat, ale z opowieści rodziców już wcześniej coś było na rzeczy. Jednakże kto przejmuje się tym, że trzylatek wskazuje na coś, albo woła albo cieszy się do samego siebie? To przecież nic niepokojącego, przecież każdy tak robi.
Początki, tak te zdecydowanie były trudne. Już jako czteroletnia dziewczynka mówiła więcej, wręcz za dużo, wtedy też dużo nie rozumiała. Nie potrafiła odróżnić ducha od śmiertelnego, gdyż dla niej w większości przypadków nie różniły się niczym. Aż do teraz pojawia się zagwostka, ile osób które widywała podczas spaceru były martwe. Wtedy tak naprawdę rozpoczęła się jej historia, która świadomą wędrówkę rozpoczęła dokładnie w tym miejscu.
Uniosła wzrok na drzwi
-Chodź - podjęła spokojnie, otwierając drzwi i wchodząc do posiadłości - Wróciłam! - zawołała swój standardowy powitalny tekst numer jeden - Przyszłam się pożegnać! - oświadczyła rozweselonym tonem - na dłużej lub krócej... - dodała widocznie w humorze, gdy powróciły emocje związane z pierwszą, samodzielną podróżą. Niemalże od razu ściągnęła maskę, eksplorując dobrze jej znane pomieszczenia w poszukiwaniu wuja. W końcu jak mogłaby pojawić się bez pożegnania? No i pochwalenia! w końcu to dziś! dziś jest wielki dzień!
Serafina Vaymore
Serafina Vaymore
Admin

Źródło avatara : Wpisze

Powrót do góry Go down

Dwór Białożębu Empty Re: Dwór Białożębu

Pisanie by Harim Wto Kwi 28, 2020 4:12 pm

  Duch. To brzmiało równie abstrakcyjnie, jakby powiedziała, że rozmawiała z klaunem. Zerknął na nią badawczo. Nawet nie próbował już ukrywać, że nie ma pojęcia, o czym ona bredzi. Przecież ludzie nie mogli rozmawiać z duchami. To było... To nienaturalne. Co najmniej nienaturalne.
  Postanowił chwilowo nie ciągnąć tematu. Chyba wolałby, żeby ten w ogóle nie wypłynął, bo choć zapewniała, że nie zmyśla, to taka opcja była równie mocno niepokojąca. Skupił się na zabudowaniach, jakie wyłoniły się zza przydrożnego lasu, a ku którym ewidentnie się skierowali. Ładny mur okalał niemałą posesję, ale coś było tu innego. To nie był typowo dworski dom z idealnym ogrodem, jaki widział wcześniej. Harim nie mógłby powiedzieć, że miejsce było niezadbane czy coś, wręcz przeciwnie, ale jego porządek wydawał się taki nieskrępowany. Wolny. Naturalny. Większość terenu zajmowały drzewa, które dalej płynnie przechodziły w las. Ścieżka z kamieni wiła się między trawnikiem a kępami kwiatów, otoczona dywanem mchu. Gdzieś dalej biały usłyszał szmer wody i parskanie zwierząt. Na ściany dużego domu wspinały się winogrona.
  Pojedyncze, acz przyjazne szczeknięcie psa. Dziewczyna nie pukała, choć niespecjalnie go to zdziwiło. Ostatecznie rodzina czy coś, nie? Harim nie miał pojęcia jak bardzo nieodpowiedni byłby to gest nawet w stosunku do większości wujostwa. Rozejrzał się po korytarzu, ładnym, ale nie przesadnie strojnym, za to posiadającym sporo drewna.
  — Cześć, kochanie! — rozległ się przyjemny dla ucha kobiecy głos i zaraz ich oczom ukazała się promienna twarz Salinae, z dłońmi delikatnie ubrudzonymi ziemią. — Właśnie się... O, przyprowadziłaś przyjaciela. — Przeniosła wzrok na hybrydę i uśmiechnęła się lekko wyciągając rękę. — Salinae Quinaathaaph...
  Harim cofnął się pół kroku przed ręką kobiety, na moment zatrzymując nieufne spojrzenie na samej dłoni, która powoli wróciła do właścicielki. Nie ufał jej. Te słowa brzmiały jak przyprawiona miodem trucizna.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Dwór Białożębu Empty Re: Dwór Białożębu

Pisanie by Serafina Vaymore Czw Kwi 30, 2020 5:35 pm

Uwielbiała to miejsce, jak i osobę która ich przywitała, a która zawsze dla Serafiny wydawała się magiczna i nie chodziło o jakiekolwiek zdolności.
Kobieta, a może i jej cały lud, kto wie, Serafina nigdy nie miała okazji spotkać nikogo pokroju ciotki. Nie wiedziała też czy to co czuła, co widziała, za każdym razem, gdy na nią spoglądała, było prawdą. Czy to za sprawą jej zdolności, nauki, a może to czysty wymysł? Czy inni widzieli ją tak jak ona? I czy istniała możliwość, aby ktoś widział to tak jak ona? Nawet jeśli to wymysł, bujda i nie miała odzwierciedlenia w realnym świecie, Serafinie to nie przeszkadzało.
Ilekroć spojrzała na Salinae widziała szmaragd lasu. Gdy ta się uśmiechała, niemalże mogła odczuć promienie słońca muskające poszczególne listki, niosąc spokój, ciepło i poczucie bezpieczeństwa. Od dziecka czuła się w jej obecności dobrze i chociaż ten piękny szmaragd potrafił się zmienić w ciemny bór, to jednak zawsze powracał do swojej pierwotnej formy, dodając sił i kojąc nerwy samą swoją obecnością. To mogło wydawać się nie pojęte, szczególnie gdyż nie chodziło nawet o wizje, a takowe poczucie. Prawdopodobnie gdyby ją zapytać, nie potrafiłaby odpowiedzieć sensownie.
-Witaj Ciociu - rzuciła ciepło, przenosząc spojrzenia na Harima - Owszem, to jest Harim...- dodała równie optymistycznie, a z jej ust zaraz wydobył się cichy śmiech na jego nieufne zachowanie - Jest wstydliwy... - oświadczyła spokojnie - Zresztą... jak widzisz... -skomentowała krótko i nie do końca rzeczowo, aczkolwiek nie czuła takiej potrzeby. Harim z pewnością nie chciałby, aby ta rozprawiała na prawo i lewo jego historii, ponadto jej ciocia miała doświadczenie ze zwierzętami. I nie żeby tym jakkolwiek miała ubliżyć Harimowi. Nie porównywała go do zwierzęcia, chociaż dla Serafiny nie było jakiś ostrych granic między ludźmi, a zwierzętami. Niemniej jednak chodziło jedynie o odczucia jakie często tliły się wśród zwierząt, a jakie w dość widoczny sposób przejawiał Harim. Był nieufny, widać było to na kilometr. Jego mowa ciała, spojrzenie. Poza tym od początku ich spotkania czuła wyraźnie, że Harimowi ciężko się zaaklimatyzować w nowej sytuacji, jakby nie rozumiał co się dzieje. Jak uroczy króliczek, którego odebrało się kłusownikom, a który teraz, jeszcze przez chwilę, musi pozostać pod opieką lekarza, nim będzie mógł wrócić na zielone pola i cieszyć się wolnością.
-Dziś jest mój wielki dzień - podjęła ochoczo, niejako wypinając dumnie pierś - Przyszłam się z wami pożegnać - na jej usta wpłynął ciepły uśmiech - nie wiem czy na długo, nie wiem kiedy wyjadę z kraju, może jeszcze wpadnę, a jednak zważywszy, że istnieje możliwość, że nasza rozłąka może być dłuższa, a ja planuje w końcu przepłynąć wielką wodę, wolę się pożegnać teraz, aniżeli nie żegnać wcale... - pokiwała głową na potwierdzenie własnych słów - Jest może wujaszek? - Zapytała, zaglądając za Sal, aby rozejrzeć się po fragmencie domu za nią.
Serafina Vaymore
Serafina Vaymore
Admin

Źródło avatara : Wpisze

Powrót do góry Go down

Dwór Białożębu Empty Re: Dwór Białożębu

Pisanie by Harim Czw Kwi 30, 2020 6:50 pm

  Patrzył na tę dziwną kobietę. Kolejna, która zachowywała się skrajnie nienaturalnie, niepoważnie i w ogóle za nic sobie miała naturalny porządek rzeczy. Trochę absurdalnie brzmiało stwierdzenie, że Harimowi to przeszkadza, ale... tak, na swój sposób mu przeszkadzało. Źle się czuł w sytuacji, z którą nie wiedział, co zrobić, nie był nawet przyzwyczajony do tego, że ludzie podają mu rękę.
  Sal zabrała rękę, przenosząc wzrok na Serafinę. Na jej twarzy wciąż widniał pogodny wyraz, jakby zupełnie nie przejęła się reakcją skrzydlatego jegomościa, co też zapewne było prawdą. Dlaczego by miała?
  — Nie szkodzi — odparła tylko, kątem oka widząc, jak ten skrzywił się na ten epitet. Zaraz jednak jej uwaga porzuciła osobę Harima, a kobieta skrzyżowała ręce na piersi. — Wielką wodę, mówisz? Uważaj, bo jeszcze zabiorę się z tobą — rzuciła żartobliwie, by zaraz westchnąć z niejakim rozbawieniem. — Jest, pozwolę ci zgadywać, gdzie...
  Wtem oczy Harima dostrzegły dodatkową parę ślepi u wejścia do kuchni. Zwierzę wyglądało jak połączenie psa i szakala, dodawszy do tego paręnaście centymetrów wzrostu. Trzymało w dziurkowaną, metalową rurkę, by zaraz podbiec do Serafiny, wymachując ogonem. Wilk kilka razy zerknął uważnie na Harima, ale oboje pozostali w sferze neutralności, co hybrydzie zdawało się przyjść znacznie naturalniej niż powitanie z Sal. Hatema nie omieszkała go ostatecznie ostrożnie obwąchać, ale widząc brak zachęty, nie poświęciła gościowi więcej czasu.
  — Onie, skąd to zabrałaś? — Odebrała Hatemie rurkę i spojrzała na Seri. — Chodź, mam coś dla ciebie.
  Sal zaprowadziła ich na piętro wraz z rozweselonym czworonogiem, który co chwila obracał się za towarzystwem. To, co rzuciło się w oczy Harimowi, to dwuskrzydłowe drzwi, które, sądząc po odległym sąsiedztwie innych, prowadziły do całkiem dużego pomieszczenia. Oni jednak poszli dalej, do czegoś co pewnie można by uznać za gabinet, gdyby nie fakt, że było tam więcej roślin niż mebli. Uchylił się przed czymś, co z dużym przymrużeniem oka można by nazwać krzaczastą palmą i przesunął oczyma wokoło. W ładną ciemną podłogę wbudowane były donice na duże rośliny i miniaturowe drzewka, w taki sposób, że ziemia równała się z poziomem parkietu. Na ścianach zamiast obrazów wisiały donice z kwiatami, a pod sufitem na kołkach przebiegało jakieś pnącze. Do wnętrza wpadało dużo światła przez półkolistą wnękę w całości wypełnioną oknem. Pod nią była szafka, do której sięgnęła kobieta.
  — To Irgdhaarill. — Wręczyła Serafinie wisiorek ze srebrnego łańcuszka, na którego końcu wisiała zalakowana, posrebrzana od góry szyszka wielkości przepiórczego jajka. — Jego korzenie przenikają ziemię wszystkich światów. Będzie cię chronić w dzikich ostępach. — Uśmiechnęła się nieznacznie i zerknęła na Harima. — Ciebie i twoich towarzyszy.
  Harim zerknął na wisior. Szyszka. Nie przeczył, że gdzieś tam na pewno istnieli bogowie, ale szczerze wątpił, by szyszka skłoniła ich do kiwnięcia palcem.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Dwór Białożębu Empty Re: Dwór Białożębu

Pisanie by Serafina Vaymore Pią Maj 01, 2020 3:43 pm

-Hatema, witaj - podjęła z rozweseleniem na widok czworonoga - Ale masz zdobycz - zagaiła, czochrając futrzasty łeb, gdy było jej dane.
-Dla mnie? - uniosła brwi, przenosząc wzrok na Salinea. Grzecznie ruszyła za nią, zerkając to na podłogę to na ścianę, jakoby chciała zapamiętać każdy najmniejszy szczegół.
Kiedy będzie jej dane znów tu być? Może szybciej niż myśli, a może dłużej niż by chciała.
Gdy dotarli do pomieszczenia, głęboko zaciągnęła się wilgotnym powietrzem. Przeniosła wzrok na ciotkę, a zaraz na wręczany przedmiot.
-Jest... piękna... - wymamrotała, wpatrując się w przedmiot w ciszy, zaraz na jej usta wpłynął szeroki uśmiech - Dziękuje, ciociu - oświadczyła, niemalże rzucając się na szyję Sal. Objęła ją łapkami, wtulając mocno w kobietę
-Nie wiem co powiedzieć, jest piękny - podjęła, a z jej ust wydobył się wesoły chichot. To się dzieje, ona naprawdę wyrusza.
-Na pewno - ucałowała czule policzki ciotki - To chodźmy do wujka - podjęła zaraz entuzjastycznie, wychodząc z pokoju i kierując się do biblioteki.
Natłoki entuzjazmu sprawiły, że Serafina chciała wparować do biblioteki, aczkolwiek powstrzymała się. Zapukała i nie czekając na potwierdzenie, po prostu weszła do pomieszczenia
-Witaj wujaszku - uśmiechnęła się ciepło, rozglądając się uważnie, aby odnaleźć sylwetkę wuja, która w zasadzie mogła być wszędzie. Wśród regałów, zakopana w ciążkach przy biurku, no chyba że tworzy kolejne mapy.
Przebłysk mienionego wydarzenia, gdy jako mała dziewczynka po raz pierwszy znalazła się w tym pomieszczeniu na dłużej, razem z Ayu. Pamiętała też jaki był jej zachwyt, gdy jej wuj zaczął wyrysowywać mapę. Wyglądało to tak magicznie.
Gdy odnalazła wzrokiem jego sylwetkę, bez namysłu skróciła dystans między nimi, aby ucałować jeden z jego policzków
-Jak zwykle pochłonięty pracą - zauważyła, a uśmiech nie znikał z jej twarzy - Nad czym pracujesz, hmmm? - obejrzała się na albinosa - To jest Harim, wujaszku
Serafina Vaymore
Serafina Vaymore
Admin

Źródło avatara : Wpisze

Powrót do góry Go down

Dwór Białożębu Empty Re: Dwór Białożębu

Pisanie by Harim Pon Maj 04, 2020 7:02 pm

  Sal uśmiechnęła się ciepło na jej podziękowanie i przytuliła dziewczynę.
  — Uważajcie na siebie — dodała, zaraz odprowadzając ich wzrokiem. Spojrzała na Hatemę, która siadła sobie obok i wlepiała się zadowolonymi oczętami, z wywalonym z pyska jęzorem.
  Harim rozejrzał się po krainie regałów wypełnionych przez księgi i zwoje. W powietrzu unosił się dziwaczny zapach, ale ze zdumieniem uznał, że jest on całkiem przyjemny. Jego pazury u stóp zdawały się aż za głośno postukiwać o drewnianą podłogę. Tu i ówdzie widać było ślady kurzu, ale całość generalnie wydawała się dobrze zadbana.
  — Cześć... — padło mniej więcej z przodu, choć musieli minąć jeden z regałów, by go odnaleźć. Stał właśnie przy dobrze znanym Serafinie niskim stoliku ze szklaną wstawką w blacie. Na środku rozłożona była mapa świata, zaś na niej leżały pojedyncze kartki. Rantir nie zdążył się dobrze odwrócić, nim został napadnięty.
  — Pożytkuję czas — naprostował z uśmiechem, odwzajemniając uścisk. Zaraz jego ciemne ślepia wylądowały na białym pierzastym jegomościu. — Twój nowy kolega? Witaj, Harimie.
  Harim obserwował tę scenkę z zaciekawieniem i dystansem jednocześnie. Jakkolwiek Salinae zachowywała się... niegroźnie i tak też mniej więcej wyglądała, tak teraz wyczuł wręcz instynktownie, że ma do czynienia z panem domu. To znacząco podnosiło ryzyko, nawet jeśli nie on był jego właścicielem. Już wielokrotnie spotykał się z arystokratami, którzy przypałętali się nie wiadomo skąd i uważali siebie za równie nie wiadomo co. Nie dało się nie zauważyć, że ten tu do arystokratów należał. Nawet sposób, w jaki obrócił się w ich stronę, wręcz o tym krzyczał.
  Drgnął, kiedy temat szybko zszedł na niego. Ametystowe ślepia niechętnie podniosły się na twarz mężczyzny.
  — Witaj. — To by było na tyle z ewentualnej rozmowy, nie wysilił się nawet na szukanie grzecznościowych form, nie miał najmniejszej ochoty płaszczyć się przed tymi ludźmi. Niech spróbują go zmusić.
  Rantir jednak nie wyglądał na przejętego.
  — Staram się znaleźć źródło pewnej legendy... Byłoby prościej, gdybym wiedział, gdzie jest teraz Bonifacy. — Zerknął na nią z lekkim uśmiechem i skrzyżował ręce na piersi, by zaraz je rozpleść i wziąć z jej dłoni posrebrzaną szyszkę. — A więc uciekasz dziś, co? Jaki kierunek na początek? — Zatopił wzrok w drzewnym owocu. — Avn leis savanhat quenaaih kervate ris nanna tevem... — wymruczał w zamyśleniu, by zaraz ująć łańcuszek i przełożyć jej przez głowę. — Powiem ci coś, co kiedyś powiedział mi mój mistrz. Dokądkolwiek nie zmierzasz, nie zapomnij, kim jesteś. Nie zajdziesz daleko w cudzych butach.
  Pierzasty pozwolił sobie oderwać uważne spojrzenie od mężczyzny i rozejrzeć się wokół. Podszedł do regału wypełnionego przez zwoje, ale niczego nie dotykał. I tak nie umiałby go przeczytać. Zaraz zawiesił wzrok na arrasie wypełniającym kawałek pustej ściany. Przedstawiał smoka zwiniętego w S z nastroszonymi kolcami. Z jego paszczy wydobywała się chmura ognia owiewająca zasłaniającego się tarczą rycerza. Harim poczuł, że nie lubi tego człowieka.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Dwór Białożębu Empty Re: Dwór Białożębu

Pisanie by Gaspard Anatell Sro Sie 05, 2020 1:01 pm

I tak się wszystko miało zmienić. Gaspard postanowił odnaleźć Serafinę Vaymore, która jako jedyna mogła mu pomóc w sprawie Lucrecie. A przynajmniej zamierzał spróbować. Niestety, droga wiązała się z ryzykiem. Wrogami, czy głupim słońcem. Postanowił trochę się zabezpieczyć. Wpadł na pomysł przefarbowania swoich charakterystycznych białych włosów na jasny brąz, co też zrealizował, aby mniej rzucać się w oczy. Ubrał też elegancką białą koszulę z czarną kamizelką, oraz złotym zegarkiem podręcznym, aby wyglądać jak dumny panicz. Oczywiście podróżować mógł tylko po zmierzchu, co by nie zostać zapałką. Postanowił na wszelki wypadek zabrać ze sobą uległe wskrzeszone ciało Yuki, które z pomocą jednej ze służek ubrał w kobiecą sukienkę, dając też ładne pantofle na stopy, byleby nie odstawała jakoś specjalnie od niego.
Zostawił liścik Geo i wyruszyli. Tak zaczęło się błądzenie po Cesarstwie Medevaru, w poszukiwaniu informacji. Dużo pytał woźniczych przy obrzeżach miast i karczmarzy. Wedle plotek, Panny Vaymore nie było w jej rodzinnym domu, a ruszyła do swego wujostwa. O zgrozo, rodzina Quinaathaaph z Białożębu, to ta sama, do której przynależał sam Rantir, będący jej… wujem? Mniejsza. To nie tyle autor dobrze mu znanej "Czarnej Polewki", co sługa cesarstwa powiązany z eksterminacją wampirzego gatunku przez uczynek Gasparda. Zabawne. Anatell unikał za wszelką cene zagrożenia, a teraz przyszło mu udać się do jaskini lwa. To chyba naturalne, że dopadły go czarne myśli. Nie wróżył sobie pozytywnych alternatyw, lecz nie podda się, póki nie powie sam sobie, że zrobił wszystko dla Lu, co był w stanie osiągnąć.
Po wielu dniach, może nawet ponad tygodniu, jeśli nie więcej, przebył wystarczającą trasę, by znaleźć się w obrębie Dworu Białożębu. Zerkał co chwila na Nieumarłą, jakby upewniając się, że wszystko gra. Nie narzekała za bardzo, tyle dobrze. Weszli w dosyć roślinną strefę, co ozdabiało otoczenie. Kierując się w stronę frontowych drzwi, czuł coraz większy stres. Czy faktycznie Serafina tam było? Nie ryzykował nadaremno? Eh. Przypominało mu to też o tym jak pierwszy raz zawitał do Gaushina, też w nocy. Ciekawe czy tym razem trafi się nieuprzejmy lokaj.
-Niepoproszona nie odzywaj się zbytnio.
Poinstruował Yuki, czy ktokolwiek to był, aż znaleźli się przed drzwiami wejściowymi. Zapukał głośniej.
Teraz czekać. Każda sekunda się dłużyła. Co on właściwie im powie? Nie przemyślał tego w pełni, eh.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dwór Białożębu Empty Re: Dwór Białożębu

Pisanie by Serafina Vaymore Sro Sie 05, 2020 6:47 pm

Nikogo raczej by nie zdziwiło, że polecenie Gasparda przyjęła ze stoickim spokojem i pokorą. Z wolna skinęła głową, obserwując mętnym spojrzeniem drzwi. Sama droga wydawała się dość racjonalna, mimo że nie do końca wiedziała dokąd zmierza i dlaczego. W zasadzie nawet jej to nie interesowało. Był to fakt jak każdy inny, który zwyczajnie przyjęła do świadomości. Nie czuła potrzeby wyrywania się do mówienia, co mogło zdawać się jej samej trochę dziwne. Miała dziwne wrażenie, że swego czasu z zapałem podążała przez świat, walcząc o możność mówienia i wyrażania własnego ja - o ile, oczywiście, nie obrażało to ani duchów, ani przodków. Nie chciała utracić twarzy.

— Uuuu brzmi zaiście ciekawie — zagaiła, w duchu żałując trochę, że nie zagłębi się razem z wujaszkiem w całą tą sprawę.
— Zapewne siedzi niedaleko portu, kantując wielmożnych państwa — z jej ust wyrwał się cichy chichot.
Z wolna skinęła głową.
— Owszem, to dziś — przytaknęła, obserwując poczynania swojego wuja. Tyle czekała na ten dzień w niecierpliwości, a teraz jednak czuła swego rodzaju smutek. Wiedziała, że ten nasili się w chwili, w której razem z Harimem wybędą gdzieś dalej, gdzieś poza granice Medevaru.
Powoli skinęła głową.
— Może kiedyś i ja wzbije się na tyle wysoko by je komuś przekazać — rzuciła z ciepłym uśmiechem. To co osiągnęła do tej pory jej nie wystarczało, zresztą było to jaśniejsze od śniegu i zapewne ilekroć by osiągnęła, wciąż by sądziła, że może więcej. Jeśli prawdą było to, że coś się odziedzicza po ukochanym meote to ambicje. Także też przez niego byłaby najlepiej zrozumiana pod tym kątem.
Miała być chwila, a wyszło jak zawsze. Nie minęło długo, gdy już razem z Rantirem wisiała nad jedną z map, omawiając najwygodniejszą trasę do miasta duchów. Nie omieszkała wspomnieć swojego zaintrygowania pewnym zielarzem, aczkolwiek odłożyła to na nieco dalszy plan. W końcu powołanie rządzi się swoimi prawami, a i to nie powinno zająć długo, jeśli dobrze to rozegra i nie pojawi się nic, co mogłoby im przeszkodzić.
Serafina Vaymore
Serafina Vaymore
Admin

Źródło avatara : Wpisze

Powrót do góry Go down

Dwór Białożębu Empty Re: Dwór Białożębu

Pisanie by Rantir Quinaathaaph Sro Sie 05, 2020 7:47 pm

  — Brzmi, owszem, a czy jest, to się okaże... równie dobrze mogą to być plotki — odparł z typowym dla siebie dystansem, choć Serafina mogła zauważyć nutkę entuzjazmu kręcącą się w jego oczach.
  Wraz z kolejnymi słowami Rantir zmierzył ją trochę zaczepnym spojrzeniem.
  — Coś o tym wiesz, co? — mruknął apropo portu, choć musiał przyznać, że to całkiem prawdopodobna wizja. Być może to tam właśnie zacznie poszukiwania, chociaż Bonifacy lubił znikać niemal tak samo jak jego przyjaciel.
  Wypuścił wisiorek z dłoni i uśmiechnął się do dziewczyny nieznacznie.
  — Nie wątpię — odparł tylko, nie czując potrzeby dodawania czegoś więcej. Choć nie musiał nijak budować pewności siebie panienki Vaymore, to jednak nie mógł tego teraz nie powiedzieć. Quinaathaaph jak nikt potrafił skąpić na komplementach dla wychowanków, dlatego tym większą miały one wartość. Był z niej zadowolony, nie tylko z tego, co osiągnęła, ale przede wszystkim z faktu, że przez ponad piętnaście lat nie zdążyła ani na chwilę zrezygnować ze swoich planów. Tak właśnie zachowywali się ludzie sukcesu i wielkich rzeczy.
  O tak, takie wizyty zwykle kończyły się w taki sposób, zwykle w bibliotece, a skoro już wcześniej tam byli, nic nie stało na przeszkodzie. Serafina miała to szczęście, że Rantir interesował się nie tylko księgami zaklęć.
  — Trakt to łatwiejsza droga, ale zdecydowanie dłuższa, wije się zboczami i szczelinami. Wymagania wozów. — Rzucił na stół inną mapę, która przedstawiała same Sebvor. — Jeśli z Shendaar odbijecie w tę drogę, będziecie się poruszać mniejszymi szczytami. O tej porze roku jeszcze nie są zasypane. To miejscami ścieżka, ale znacznie szybciej doprowadzi was do Jutar. — Wyprostował się przy stole. — Musisz uważać, bo łatwo się tam zgubić. Jest kilka odnóg, a czasem łatwo pomylić szlak ze zwierzęcą ścieżką.
  Zastanowił się przez chwilę i podszedł do półki. Leżący na stole Sabur rozłożył się bardziej i wyciągnął leniwie, zasłaniając sobą połowę mapy. Czarny ogon kiwnął się w tę i wew tę na krawędzi blatu, a zielone ślepia uniosły na Serafinę.
  — Weź tę — rzucił Rantir, podając jej nieco mniejszą wersję mapy południowej części gór. — Ta i kilka innych ścieżek są już na niej zaznaczone. — Umilkł na moment. — Spodziewasz się znaleźć tam kogoś konkretnego? — spytał, mając oczywiście na myśli duchy.

  Tymczasem nieopodal Gasparda, od strony ogrodu odezwało się pojedyncze szczeknięcie. Zza krzewów owocowych wyłonił się łeb wilka. Hatema wbiła w nich oboje uważne spojrzenie i pochyliła nieco łeb. Trzymała dystans, ale jej wzrok był upiornie inteligentny.
  Po chwili drzwi otwarły się, a przed nimi stanęła kobieta o słomianych włosach.
  — Witam... — rzuciła miękko, spoglądając na moment na dziewczynę. Jej widok był zaskoczeniem, a tym bardziej twarz. Wyglądała na znudzoną. Wróciła jasnymi oczyma do mężczyzny. — Mogę w czymś pomóc?
Rantir Quinaathaaph
Rantir Quinaathaaph

Stan postaci : Doskonały.
Źródło avatara : games-frontier.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Dwór Białożębu Empty Re: Dwór Białożębu

Pisanie by Harim Sro Sie 05, 2020 7:58 pm

  Papużka starał się trzymać na uboczu. Niewiele też zwracał uwagi na ich rozmowy, przynajmniej nie w klasycznym stylu, bo też uważnie notował co ważniejsze rzeczy. Relacja Serafiny z tym człowiekiem wydawała się bardzo bliska, a zarazem jakaś... poważna? Nie oficjalna, to było złe słowo, ale dało się wyczuć, że Rantir jest tu ważniejszą personą i ma dużo do powiedzenia. Cóż, wyglądał na kogoś w rodzaju nauczyciela. Papużka nie lubił tego słowa, choć podejrzewał, że dla ludzi znaczy zupełnie co innego.
  Wizyta się przeciągała. Nikt nie zabraniał mu plątać się wokół, więc sporą część czasu Papużka spędził na oglądaniu biblioteki. Niczego nie dotykał, tak dla pewności, ale książki i przyrządy astronomiczne były ładne. Nie bardzo wiedział, jak ich używać, ale były ładnie i solidnie zrobione, a wiedza nie była mu potrzebna, by to docenić.
  Zawiesił na chwilę wzrok na widoku za oknem, kiedy słońce już kładło się za górami. Kiedyś już widział coś podobnego, ale na północnych pustyniach prezentuje się to jednak inaczej. No i nie ma promieni przebijających się przez wierzchołki drzew. To też było ładne.
  Temat wciąż krążył wokół jakiejś wioski, a może kilku. A może wioski i miast. Nie miał pojęcia. Podszedł bliżej i zerknął na mapy, które oglądali, przynajmniej częściowo. Czarny kot ignorował go zupełnie, toteż Papużka również tak robił. To było dobre podejście. Obaj wiedzieli, na czym stoją.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Dwór Białożębu Empty Re: Dwór Białożębu

Pisanie by Gaspard Anatell Czw Sie 06, 2020 8:43 am

Zapukanie do drzwi już było swego rodzaju sukcesem. W końcu z tego się nie wycofa. Cieszył się, że ożywieniec jest przynajmniej posłuszny na swój sposób. Albo… niekłopotliwy. Dalej starał się ułożyć wszystko w głowie, aby nie doszło przypadkiem do przyznania się, że parał się nekromancją. No i zębów lepiej też nie pokazywać. Eh. Ciekawe jak się teraz bawił Grycan. Liczył, że lepiej od niego.
Z przemyśleń wybudziło go szczeknięcie. Szybko spojrzał w danym kierunku, gdzie pojawił się wilk. Skąd tu wilk?! Albo przyszedł z jakiegoś lasu, albo tresowany. Anatell zbytnio nie przepadał za psami, ale wilki kojarzyły mu się jeszcze gorzej. Ten pysk wywoływał tylko traumatyczne wspomnienia związane z klifem i skalistym wybrzeżem. Pieprzone wilkołaki. Pieprzone psowate.
Obserwował go bacznie, nie wykonując żadnego ruchu, aż otworzyły się drzwi. Stanęła w nich starsza od niego kobieta. Czy to była ta Serafina? W sumie… pasowałaby na pisarkę. Ale lepiej nie zakładać tego z góry, by nie wyjść na kogoś niegrzecznego. W dodatku jej uwagę zwróciła apatia Yuki. Czyli to teraz powinien zacząć się tłumaczyć, czy tak nie do końca?
-Dobry wieczór. Przybyłem do Serafiny Veymore, otrzymując informację, że znajduje się w tym…- Zerknął na wilka. -...uroczym dworku. Chodzi o sprawę, którą tylko ona może wyjaśnić. O ducha… Proszę mi dać z nią porozmawiać, to ważne…
Wyjaśnił, a właściwie się zapowiedział. Jeśli to nie jest Serafina, to nie wiedział, czy jest sens opowiadać wszystko na wejściu. Równie dobrze odbierze go za szaleńca, ale przecież musiał to sprawdzić.
-Ja… nie chciałem nachodzić tak późną porą… po prostu przebyłem bardzo długą drogę z Selinday, nie mając już gdzie się zatrzymać…
Dodał, aby choć trochę obronić się w kwestii godziny, o której się zjawił. Cały czas utrzymywał kontakt wzrokowy, jakby chciał zajrzeć w jej dusze i wiedzieć, czy wszystko przyswoiła jak należało, oraz czy pójdzie mu na rękę.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dwór Białożębu Empty Re: Dwór Białożębu

Pisanie by Rantir Quinaathaaph Pon Sie 17, 2020 5:59 pm

  Wilk nie spuszczał wzroku z mężczyzny ani na chwilę. Niewiele musiał czekać, by z jego gardła wydobył się cichutki pomruk, zbyt subtelny, by Anatell mógł go usłyszeć. Zwierzę nie zareagowało na otwarcie drzwi, nadal pozostają czujne i gotowe na wszystko.
  Salinae patrzyła na swoich gości, głównie to na mężczyznę, bo ten tylko zaczął mówić. Z początku trochę enigmatycznie, ale ostatecznie wiele się wyjaśniło. To nie pierwsza wizyta z takiego powodu. Zawsze było podobnie, podchody, niepewność, kto to w końcu by pomyślał, że młoda dziewczyna może powstrzymać tak dziwaczne kłopoty?
  — Proszę wejść — odparła, wpuszczając ich do środka. — Ma pan szczęście, że jeszcze tu jest. — Zerknęła kątem oka na wilka, ale ten nie zamierzał wchodzić. Zamiast tego zainteresował się ich śladami na ścieżce. Salinae zamknęła drzwi i skinęła na dwójkę. — Tędy.
  Jej jasna sukienka lekko zaszeleściła o kant szafki, kiedy ich mijała. Sal zaprowadziła gości na górę, prosto do biblioteki, gdzie ostatnio utonęli jej małżonek i sama Serafina. Właściwie to było dobre na swój sposób, znacznie ułatwiało ich szukanie za każdym razem.
  Otworzyła dwuskrzydłowe, dębowe drzwi, zwracając tym na siebie uwagę czarnego kota na stole. Chwilę potem wzrok na nich wszystkich przeniósł też sam Rantir, odrywając się od lektury jakiegoś pergaminu.
  Wtedy, na krótki moment uwaga zapewne większości przeniosła się na kocura. Kiedy tylko złowił Anatella zielonymi ślepiami, przycupnął niżej na blacie, zjeżył całe futro i syknął przeciągle, ukazując mu szereg białych kiełków. Zamiótł ogonem puszystym teraz jak wiewiórcza szczota i burknął z niezadowoleniem, póki nie znalazła się na nim ręka Quinaathaapha.
  — Ćśś... — Rantir zerknął na gości z nikłym uśmiechem. — Nie lubi obcych...
  — Serafino — rzuciła Sal po chwili, na tyle miękko, że zdrobnienie imienia pasowałoby jak najbardziej. — Ten jegomość ma do ciebie sprawę. — Przeniosła spojrzenie na chłopaka, przechodząc sobie nieco w bok, by usiąść przy stoliku.
  Rantir odłożył notatki i zaczął miziać kota za uchem, by go uspokoić, ten jednak nie spuszczał oka z Gasparda ani na sekundę.
Rantir Quinaathaaph
Rantir Quinaathaaph

Stan postaci : Doskonały.
Źródło avatara : games-frontier.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Dwór Białożębu Empty Re: Dwór Białożębu

Pisanie by Serafina Vaymore Czw Sie 20, 2020 11:00 pm

W zasadzie każdy mógł to przewidzieć, a na pewno Vaymore. Zazwyczaj zachodzenie na "chwilę",kończyło się długą posiadówką przy książkach, mapach i dyskusjach na wszelakie tematy. Tym razem było podobnie, mimo iż temat ściśle wiązał się z podróżą dziewczyny. Najlepszy wybór trasy nieco potrwał, szczególnie gdy dochodziły do niego dyskusję na temat szlaków i tego co mogłoby się po nich kręcić - jak i ciekawostki związane z owymi miejscami.
Zapakowała podana przez wuja mape, skinowszy tym samym głową. Rzeczywiście, obrana droga wydawała się najlepsza. Co jakiś czas zerkala na Harima, jednakże nie był to ani podejrzliwy wzrok, ani zbyt natarczywy, od tak monitorowała czy się za bardzo nie zanudził, a czy znalazł sobie jakieś zajęcie.
Już miała się odezwać, gdy do biblioteki weszła ciocia. Jasne tęczówki szybko przeniosły się na nowe postaci, a sama Vaymore zastygła w bezruchu. Przez moment przyglądała się towarzyszce Gasparda. Jej martwy wzrok był dziwny, ale jednak nie to było najbardziej niepokojące. Szybko naszły ją dziwne, niezrozumiałe odczucia - z wolną przeniosła wzrok na mężczyznę, chwilę mu się przypatrując. Jednakże nie potrwało to długo, gdyż ciemnowłosa po kolei zaczęła łowić pytającym wzrokiem spojrzenie zarówno wuja, co cioci, jakoby szukała w nich niemego wyjaśnienia tego dziwnego zjawiska. Jakoby chciała się upewnić, ze to nie są zwykłe majaki.
Drgnęła, gdy miękki głos Sal dotarł do jej receptorów słuchowych
-ha?-jednakze jej słowa nie były odpowiedzią, a jedynie dodawały pytań. Ukradkiem zerknęła na towarzyszkę chłopaka, jednakże nie interesując się nią dłużej.
-Serafina Vaymore... W czym mogę pomóc? -rzuciła spokojnie, zaraz zerkając w bok. Wzrok utkwił na moment w przestrzeni, jednakże zdawało się jakoby jednak na coś patrzyła.
Ponownie zatrzymała wzrok na Gaspardzie, ten jednakże uciekał raz w czas, by ponownie do niego wrócić. Ostatecznie też na nim się zatrzymał, ukradkiem lustrujac jego sylwetkę.
-a pan to? - pociągnęła spokojnie.
Serafina Vaymore
Serafina Vaymore
Admin

Źródło avatara : Wpisze

Powrót do góry Go down

Dwór Białożębu Empty Re: Dwór Białożębu

Pisanie by Gaspard Anatell Pią Sie 21, 2020 8:58 am

Salinae zareagowała wyjątkowo spokojnie, jak na tak nieoczekiwaną wizytę, zupełnie jakby miewała takowe dosyć często. Gaspard szybko się domyślił, że nie jest pierwszą przybłędą proszącą o pomoc, dlatego możliwość wejścia do środka, odebrał z wyraźną ulgą.
-Cieszę się niezmiernie. Starałem się przybyć jak najszybciej.- Odezwał się z niemrawym uśmiechem, bowiem nie wiedział, że Serafina zaraz miała gdzieś wyjeżdżać znowu. Zerknął tylko na ożywieńca. -Chodź.
Nakazał, ale bardziej łagodnym, choć wciąż stanowczym tonem, aby sobie o nim czegoś nie pomyślano, że niewolnika przyprowadził.
Weszli do pięknej posiadłości, tak właściwie, trzeciej w jego życia, zaraz po własnej i Gaushina. Było tu pięknie, lecz nie mógł nacieszyć się tym widokiem, czując stres. Dał się jednak, wraz z Yuki, doprowadzić do biblioteki. I wtem niespodzianka.
Zachowanie kota, kiedy tylko go zobaczył, było nadzwyczajne. Zareagował ze strachem i agresją, uciekając. Jakby zobaczył potwora. Trochę Wampira to zabolało, bo zawsze uwielbiał koty, jednak "Czarna Polewka" wspomniała o tym, że te zwierzaczki źle reagują na krwiopijców. To jednak za mało, by jego osoba wydała się podejrzana. Zaś co do samego autora owej księgi, zobaczył go przed sobą, do którego kocur doprowadził wzrok Anatella. To był ten słynny Rantir? Wyglądał dostojnie, pewnie to on. Dziwne. Choć widział go pierwszy raz, czuł się, jakby go już poznał. Jego spisane słowa pomogły mu kiedyś zrozumieć siebie. Ale… nie mógł zapomnieć o gazecie medevarskiej. Nie stali po tej samej stronie, tak jakby.
Następnie dostrzegł charakterystyczną istotę z piórami, jakową miał być Papużka. Zawiesił na nim wzrok, dopowiadając sobie, że jest jakąś ptasią hybrydą. Jemu trudniej byłoby to ukryć, niz takiemu Grycanowi. Nie mógł jednak żadnemu z nich poświęcić więcej uwagi, bo wtem na przeciw wyszła poszukiwana Serafina. Pierwsze co go zaskoczyło, to dziwna maska na twarzy. Co to do cholery za ustrojstwo? Nigdy nie widział czegoś takiego. W dodatku jej wzrok i zachowanie było cholernie dziwne. Patrzyła na niego, na ożywieńca, potem chyba… gdzieś? To go trochę przerażało. Ale skoro zajmowała się duchami… pamiętał jak Geo patrzył na niego jak na szaleńca, gdy ten mówił o Lu. Ale kurcze… może branie nieboszczki to nie był dobry pomysł.
-Dobry wieczór. Nazywam się Gaspard Anatell. Jestem pisarzem… jeśli to ważne.- Zerknął na Kiyamke obok niego. -To… Yuki. Tak ją nazywam. To ożywieniec.
Przedstawił ją, a słowa te pewnie mogły zaskoczyć lub rozwiać wątpliwości. Wiedział, że już nie ma odwrotu i czas zacząć się tłumaczyć. I przeżyć.
-Moja sprawa, w której przychodzę, jest dosyć skomplikowana, ale też poważna…- Wziął wdech. -Pewnego dnia poznałem ducha, Lucrecie Lavelle. Przybłąkała się. Zmarła okrutną śmiercią, jak się potem dowiedziałem. Nikt jej nie widział, poza mną. Może to zabrzmi niedorzecznie, ale… przywiązałem się do niej. Była… jest mi ważna, pomimo tego wszystkiego. Pewnej nocy… upiłem się w barze. Przysiadł się jakiś mężczyzna, kiedy narzekałem na to, że nie ma sposobu, aby była tu ze mną. Fizycznie. On mi powiedział, że zna sposób, aby mi pomóc. Nie znałem jego imienia, ani nie wiedziałem o czym mówił… nie wiedziałem, że jest nekromantą…- Zrobił pauze, odwracając się do nich plecami i opuszczając głowę. Znowu wdech i powrót wzrokiem na zbieranine. -Chciałem jej po prostu pomóc. Zależało mi na tym. Ale zostałem oszukany. Za późno dowiedziałem się, czego chciał. Zostałem zmuszony do rytuału wskrzeszenia. Uprowadził jakiegoś… bezdomnego na ofiarę i… ją… Yuki, na ciało. Kazał mi narysować Lucrecie, bo jej nie widział. Może jestem pisarzem, ale umiem się bronić. Jednak miał wynajętych oprychów, nie miałem szans w moim proteście. Uległem…- Przeczesał włosy drżącą ręką i spojrzał już na samą Serafinę. -Na moich oczach, Lu uległa zniszczeniu. Nie wiem jak to inaczej opisać. Gdy było po wszystkim, Nekromanta był zdenerwowany… chyba zepsuł zaklęcie. Zostawili mnie samego z… nią. Myślałem, że faktycznie umieścił dusze Lu w ciele Yuki, ale nie… ona mnie nie poznaje… zachowuje się inaczej… to nie ona…- Podszedł pod ścianę, którą podparł plecami z westchnięciem. -...byłem idiotą, licząc że jestem w stanie pomóc Lu. Byłem idiotą ufając obcemu człowiekowi. Wbrew woli uczestniczyłem w czymś strasznym. Ja… nie wiedziałem co zrobić z Yuki, nie znam imienia jej ducha. Ale… chce po prostu odzyskać Lu… albo chociaż wiedzieć, że jej duch istnieje… że nie został zniszczony… liczyłem, że będzie ze mną. Po prostu czuję się winny i jestem zdesperowany… pomóż mi… zrobię cokolwiek trzeba...
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dwór Białożębu Empty Re: Dwór Białożębu

Pisanie by Harim Pią Sie 21, 2020 11:00 am

Papużka zajmował się sobą. Plątał tu i tam, oglądając różne rzeczy i nie zawracając nikomu głowy. Gdyby chciał, pewnie miałby mnóstwo pytań, ale to nie było w jego stylu. Nigdy nie lubił pytać. Ta znikoma oznaka niepewności i niewiedzy kojarzyła się ze słabością, z zależnością od cudzej odpowiedzi. Pozostawały mu więc domysły, których nie było znowu aż tak mało, jeśli nad czymś zaprawdę zatrzymał się na dłużej. Oczywiście pomijał książki, na nic by mu się nie przydały. Może za wyjątkiem jakiegoś atlasu ziół, który leżał sobie otwarty na stoliczku przy oknie. Biały przerzucił kilka kartek, nim jego uwagę przykuły kroki.
W ciszy biblioteki były łatwe do usłyszenia, toteż Papużka zwrócił tam oczy jeszcze przed tym, jak Salinae złapała za klamkę. Kobietę w zasadzie zignorował, skupiając się na pozostałej dwójce. Jeszcze zanim się przyjrzał, zareagował kot. Sokół odruchowo nastroszył pióra. Jedno, czego zdążył się nauczyć o zwierzętach, to ufać ich przeczuciu. Ci goście nie byli mile widziani. Dziewczyna mu się nie podobała. Była ładna, ale dziwna, nie zachowywała się naturalnie. Papużka widział już kiedyś coś podobnego. W taki sposób zachowywały się hybrydy w domu J'Akvil, kiedy nafaszerowali je prochami. Chłopak natomiast postanowił się gapić. Biały zmarszczył nieco brwi w ten swój drapieżny sposób. Nie miał ochoty typa poznawać, ani nawet z nim rozmawiać.
Kiedy Gaspard zaczął się tłumaczyć, Papużka znalazł sobie jakiś stołek pod oknem i usiadł na nim po turecku. Słuchał uważnie, przypatrując się gościowi, który najwyraźniej miał problemy z mówieniem. Właściwie nie było się co dziwić, nawet on wiedział, że zabawy z trupami ludzi nie są społecznie akceptowalne.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Dwór Białożębu Empty Re: Dwór Białożębu

Pisanie by Rantir Quinaathaaph Pią Sie 21, 2020 11:28 am

Salinae złożyła dłonie na kolanach i słuchała uważnie. Już z pierwszymi zdaniami miły wyraz znikał z jej twarzy, zastępowany powagą i czujnością. Niespecjalnie spodziewała się jakiegoś zwrotu akcji ze strony Gasparda, jednak nie zamierzała przepuścić niczego, co ten powie.
Pierwsze, co zanotował Rantir, to tożsamość mężczyzny, w zasadzie obojga, ale Yuki nie była tu taka istotna. Nawet samo jego nazwisko nie było, choć słyszał o nim. Bardziej zainteresował go czas, po jakim ten się przedstawił, jakby miał coś znacznie poważniejszego w myślach, niż takt, co tylko potwierdzały jego następne słowa.
- Rantir Quinaathaaph, a to moja żona Salinae. Siadaj, jeśli chcesz - odparł spokojnie, dalej gładząc łebek kota, który nie spuszczał oka z przybyszów.
Jeśli Anatell nie skorzystał z zaproszenia, Rantir również nie fatygował się siadaniem przy stoliku. Jego historia była w tym momencie znacznie ciekawsza niż wygoda, a czarodziej najwyraźniej lubił przystępny kontakt wzrokowy podczas rozmowy. Nie miało znaczenia, że pytanie i sprawa dotyczyła Serafiny. Zdziwiło go trochę, kiedy Gaspard się odwrócił. Czyżby ta sytuacja tak bardzo nim wstrząsnęła? Cóż, niewykluczone, jeśli nie miał nigdy styczności z takimi tematami. Sam Quinaathaaph wyglądał na poważnie zainteresowanego, ale w żadnym razie nie był w szoku czy czymś takim. Podobnie z Sal, choć u niej doszło lekkie oburzenie skierowane chyba w osobę ów czarownika.
- Powiedz, co chciał osiągnąć ten nekromanta? - zapytał Rantir spokojnie. - Dlaczego tak bardzo zależało mu na ożywieniu Lavelle i... umiałbyś go opisać? Albo chociaż wskazać miejsce, gdzie się to wydarzyło? - Ostatecznie Quinaathaaph usiał przy stoliku, gdzie wcześniej rozłożono mapę Medevaru. Było tam dostatecznie dużo krzeseł, by wszyscy się pomieścili, co najwyżej jedno trzeba było dosunąć bliżej. - To może być ważne. O ile wiem, duch twojej przyjaciółki wciąż może kręcić się w pobliżu... - Kątem oka zerknął na Serafinę.
Sabur zeskoczył ze stołu i podreptał kawałek w bok, bliżej Salinae, ale nie pakował jej się na kolana. Usiadł po prostu na podłodze, rozejrzał się pokrótce i znów zaczął wpatrywać w ich gości.
Rantir Quinaathaaph
Rantir Quinaathaaph

Stan postaci : Doskonały.
Źródło avatara : games-frontier.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Dwór Białożębu Empty Re: Dwór Białożębu

Pisanie by Serafina Vaymore Pią Sie 21, 2020 3:15 pm

-Nie ma żadnego- podsumowała spokojnie, gdy napomknął o tym, ze jest pisarzem i że mogłoby to nieść jakieś znaczenie. Dla niej mógł być niewolnikiem i jego słowa warte byłyby tyle samo.
Gaspard zaczął mówić, potok słów zalał bibliotekę i nikt najwidoczniej nie zamierzał mu przerywać. Serafina przyglądała się to jemu, to przestrzeni po prawej stronie, utrzymując dość nonszalancki wyraz. Nie cierpiała ożywieńców, ani nekromantów.
Chłopak chyba nie zdawał sobie sprawy z tego co zrobił, a w zasadzie w co się wmieszał.
Inicjatywę przejął wujek, oczywiście nie było czemu się dziwić, a w zasadzie było to do przewidzenia
-yhm.... Powiedz... - uniosła delikatnie łapkę, jakoby chciała kogoś uciszyć, mimo że nikt się nie odezwał - ta cała yuki to był... Turysta?-zagaila takim tonem, jakoby ta informacja była jej do czegoś potrzebna- a może imigrant-mruknela zdawałoby się bardziej do siebie. Zdawało się, że jak na razie nic więcej nie powie, także nie dołączy się do dyskusji na temat ducha, ani nekromanty. Ten bajzel trzeba było posprzątać, a zamierzała zacząć właśnie od niej.
Serafina Vaymore
Serafina Vaymore
Admin

Źródło avatara : Wpisze

Powrót do góry Go down

Dwór Białożębu Empty Re: Dwór Białożębu

Pisanie by Gaspard Anatell Pią Sie 21, 2020 4:01 pm

Anatell nie uchodził za człowieka niekulturalnego, ale w tej chwili nie był w stanie myśleć zdroworozsadkowo, to też tak gdzieś przepadł, a na propozycje siedzenia nawet nie zareagował. Gdy jednak się przedstawili (za wyjątkiem hybrydy), kiwnął głową w geście: "miło państwo poznać". Czyli faktycznie to oni. Eh. Musiał chodzić, być w ruchu, zmyślać na bieżąco. Był kurewsko zestresowany.
Sama litania z jaką im wyskoczył poszła w ruch, z pewnością skupiła na nim całą uwagę. Zmęczyła go, za dużo myślenia, dlatego gdy zauważył, że Rantir zasiada do wcześniej wskazanego stołu, skorzystał w końcu z tej opcji, robiąc to samo po przeciwległej stronie. Dłonie ułożył na udach, bawiąc się palcami. Czekał na reakcje. Ta sytuacja skojarzyła mu się z przesłuchaniami na komisariacie, ale nawet wtedy tak tego nie przeżywał. W końcu nikt go nie posądzał o wtargnięcie, czy głupią bójkę. I wtedy padło pytanie ze strony Czarownika. O boże o kurwa!
-Nie mam pewności, z tego co mi się wydaje… ćwiczył. Był to chyba jego pierwszy rytuał. Dużo czytał przed jego wykonaniem…- Przerwał na moment, bo zapytał o jego wygląd i lokalizacje rytuału. No przecież nie powie, że rezydencja Hrabiego Gaushina, to byłby koniec. Nawet jeśli Lu mogła tam być, nie mógł ich pogrążyć. -Nie… jestem pewny. Było ciemno… to znaczy… zgarnął mnie pijanego z baru. Niewiele pamiętam. Potem obudziłem się w zaciemnionym pomieszczeniu, a on miał głęboki kaptur, jakby od szaty. Tylko tyle pamiętam, że był wysoki, wyższy ode mnie. To straszne, ale jak o tym myśle, to jakbym przegrzebywał sen. Nie wiem co ze mną zrobił. A gdy wyszedłem stamtąd z Yuki, okazało się, że to jakaś rudera na odludziu. Na ślepo maszerowaliśmy nocą, nim jakiś woźnica na nas natrafił i nas zabrał. Przepraszam, to strasznie zamglony epizod dla mnie…
Wyjaśnił, przecierając głowę, jakby dla potwierdzenia swego stanu, choć cholera wie, czy miało to znaczenie. Pewnie nie. Jednak starał się brnąć dalej w tych łgarstwach, licząc że się nie zakręci we własnych słowach. Byle jak najbardziej oddalić to wszystko od Adren.
Wtedy padło pytanie ze strony Serafiny, które było trochę oderwane od wszystkiego. Po co jej wiedza o tej Kiyamce, ona już była martwa. Gadali o Lu! Ehh… Wampir na nowo musiał kombinować.
-Nekromanta nie dzielił się ze mną swoją wiedzą, za bardzo. Jednak zauważyłem u niej tomiki zielarskie i dokumenty. Nie byłem na tyle skupiony, aby sprawdzać. Wyglądała na dobrze ubraną. Ale na skórze ma pełno tatuaży. Nie wiem, czy ma to znaczenie…
Brawo Gaspard! Zostaniesz politykiem! No litości, ile to potrwa, zejdzie na zawał...
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dwór Białożębu Empty Re: Dwór Białożębu

Pisanie by Rantir Quinaathaaph Nie Sie 23, 2020 9:03 pm

Z Serafiny przeniósł znów skupione spojrzenie na Anatella. Gość był wyraźnie roztrzęsiony, z tego czy innego powodu, więc każde jego słowo mogło być istotne. Może to zabrzmieć paradoksalnie, ale jeśli on nie wyłapie ewentualnych wątpliwości, Gaspard z pewnością tego teraz nie zrobi.
Sceptycznie podszedł do jego pierwszych słów. Niekoniecznie zarzucał mu kłamstwo, prędzej afiszowanie swojej niewiedzy. Gaspard nie wyglądał na kogoś, kto orientowałby się w temacie, nie brzmiał też na takiego. Zakładanie, że ktoś jest nowicjuszem, na podstawie tego, że nie wyszedł mu jeden rytuał, jest daleko posuniętym wyolbrzymianiem. Zwłaszcza, że sztuka nekromancka bywała wyjątkowo kapryśna. W głowie przeczesał listę osób, które mogłyby coś potrafić w tym kierunku, jednak żadna nie pasowała do opisywanych realiów. A im dalej, tym ciekawiej. Czego brakowało na twarzy Rantira, to współczucia. Nie znał gościa, to po pierwsze, i choć nie życzył mu źle, to nie widział powodu, by się nad nim rozczulać. To było podejście bardziej rzeczowe i profesjonalne. Wracając do kwestii nekromanty, jeśli założy się, że Lavelle nie była obiektem ćwiczebnym, to czym? Dlaczego wziął do tego właśnie Anatella? Po co ćwiczący swe umiejętności nekromanta miałby się narażać na styczność z przypadkową osobą trzecią i komplikować sprawę? Z tego co mówił Gaspard, to pełnił tam funkcję stójki. Do tego mógł użyć jednego ze swoich oprychów, to nie jest wymagające zadanie. Bez wątpienia więc rozchodziło się o ducha, o którym nasz dziennikarz po pijaku rozpowiadał. Pytanie, dlaczego.
Słuchając opisu miejsca, czy raczej mętnych wspomnień, Rantir nieznacznie zmrużył oczy. To był znak, że wyłapał kolejny szczegół, lecz zrobił miejsce dla pytania Serafiny. Odpowiedź na nie również była ciekawa i pociągała kolejne pytania, ale do tego chciał przejść za chwilę.
- Skup jeszcze na moment na tamtej nocy. Drzwi do pomieszczenia. Czy nekromanta coś z nimi robił, co mogłoby być dziwne? Czy kiedy wychodziliście, Yuki zachowywała się inaczej niż... na przykład teraz? - Kątem oka zerknął na apatyczną dziewczynę. Cóż, nie było się co dziwić, skoro była chodzącym trupem. Ponownie spojrzał na Gasparda. Dalej. - Rozmawiała z tobą? Czy raczej ty z nią?
Rantir Quinaathaaph
Rantir Quinaathaaph

Stan postaci : Doskonały.
Źródło avatara : games-frontier.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Dwór Białożębu Empty Re: Dwór Białożębu

Pisanie by Harim Pon Sie 31, 2020 7:43 pm

  Harim po chwili ich rozmowy zdawał się znudzić. Wstał ze swojego stołka i ruszył ponownie między regały spacerowym krokiem. Przesuwał ślepiami po zakurzonych księgach, oglądał wyszyte złotą nicią litery, lekko błyszczące w bladym świetle kandelabrów.
  Tak właśnie wyglądało to z boku, zwłaszcza dla ludzi zajętych sobą nawzajem i raczej nie zwracających wielkiej uwagi na plątającą się gdzieś obok hybrydę. W dodatku Harim nie tylko nie miał przy sobie broni, ale nie miał właściwie niczego prócz kilku starych ciuchów.
  Pierwszy błąd. I nie chodziło nawet o nożyk ukryty w którejś kieszeni, nie potrzebował go. Jedna z jego najgroźniejszych broni zawsze była obok i od czasu do czasu subtelnie postukiwała o drewnianą podłogę wraz z krokami białego. Drugim błędem byłoby uznanie, że nie interesuje się tym małym zbiegowiskiem. Wręcz przeciwnie, całą swoją uwagę poświęcał właśnie im, odkąd przekroczył ten próg, choć zelżała na chwilę, kiedy Serafina rozmawiała z wujem. Teraz znów instynkty pobiegły na wartę, badając zachowanie nieznajomego. Nie odszedł też daleko, zaledwie zniknął za jednym regałem, a już pojawił się z jego drugiej strony. Wyglądał na znudzonego i zmęczonego ich towarzystwem, co w zasadzie było prawdą. Usiadł sobie również przy stole, a w razie gdyby nie było tam miejsca, zgarnął inny stołek i usiadł niedaleko za plecami panny Vaymore. Jak się zastanowić, to miejsce miało bardzo strategiczny wyraz, gdyż miał blisko zarówno do niej, jak i samego Anatella. Ametystowe ślepia śledziły po kolei wszystkich troje, okazyjnie też kota. Raczej ignorował Salinae, ale głównie dlatego, że musiałby za bardzo odwracać głowę. Zerknięcie na podłogę przed sobą było znacznie wygodniejsze, dawało zgromadzonym poczucie swobody, a jemu pozwalało ich wciąż zachować w polu widzenia.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Dwór Białożębu Empty Re: Dwór Białożębu

Pisanie by Rantir Quinaathaaph Sob Wrz 26, 2020 4:20 pm

  Oni sobie gadu gadu, a czarne kocie jestestwo chyba zaczynało się nudzić. Dotychczas siedzący grzecznie na podłodze, gdzieś między drzwiami, stolikiem towarzyskim a Salinae, Sabur zmrużył ślepia i nieznacznie wciągnął powietrze noskiem. To był pierwszy sygnał, który tak niewielu potrafiło w ogóle zauważyć, a co dopiero dobrze przyporządkować. Nie lubił dłużących się pogawędek, a ta dłużyła mu się niemiłosiernie. Jakieś duchy, jakieś człowieki, kogo to obchodziło? Każdy ma swoje problemy. Ot choćby, na którym parapecie dzisiaj uciąć sobie drzemkę...
  Wyciągnął przednie łapki i zaraz podniósł swe szanowne cztery litery, by wygiąć się w idealnie wyprofilowany koci grzbiet. Przez chwilę rozważał zmianę miejsca, ale z drugiej strony to było już wygrzane. Eh, te dylematy... Usadowił się z powrotem na swojej upatrzonej desce podłogowej i zawinął ogon, przyjmując kształt świeżo upieczonego bochenka. Cała ta sytuacja wciąż mu się nie podobała. Coś wisiało tu w powietrzu.
  Zaraz jednak kocie oczy uniosły się znowu, nie na towarzystwo przy stole, lecz lekko ponad nim i znacznie dalej. Za oczyma podniósł głowę. Usiadł. Nastawił uszu i wyprężył się, wyciągając szyję niczym rozciągany w palcach żelek, a zielone ślepia przemieniły się w dwa zaintrygowane pierścionki. Wstał gibko i potuptał między regały, nie zważając na to, czy ktokolwiek zwrócił na niego uwagę. Pewnie nie, zajęci byli tą dziwną babą. Sabur wskoczył na mały stolik pod jednym z regałów w głębi biblioteki. Oh, teraz jego futerko dosłownie stanęło dęba. Śmieszny uczuć, ale nie powstrzymał kota przed dostaniem się na wąską półkę przed rzędem książek i papierów. Obwąchał kilka z nich i podążył wzdłuż, aż natrafił na to, czego szukał. A może to to coś go wołało? Pewności nie miał, ale podobało mu się to, co wyprawiało z powietrzem wokół siebie. Otarł się łebkiem o cienki zwój i zamruczał cicho, a po całym ciele przebiegł mu ciepły dreszcz. O tak, to było zdecydowanie to. Chwycił za wstążkę, którą zwój był związany, zeskoczył na ziemię i potuptał z powrotem.
  Bezceremonialnie wskoczył na stół między nimi, czym już z pewnością zwrócił uwagę wszystkich obecnych.
  — Co tam masz? — mruknął Rantir trochę zdezorientowany, a zaraz zmarszczył brwi, kiedy kot odwrócił się od niego.
  Sabur popatrzył w stronę drzwi i na Serafinę, przed którą położył swoje znalezisko. Usiadł, obejrzał się na Quinaathaapha i mrauknął cicho. Wyraz twarzy maga zmienił się lekko, jakby to jedno ciche "mrau" niosło ze sobą całą stertę wyjaśnień.
Rantir Quinaathaaph
Rantir Quinaathaaph

Stan postaci : Doskonały.
Źródło avatara : games-frontier.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Dwór Białożębu Empty Re: Dwór Białożębu

Pisanie by Mistrz Gry Pon Sty 04, 2021 1:17 pm

Zamykam sesję. Będzie kontynuowana w retrospekcjach. Wątek i niektóre NPC są wolne.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dwór Białożębu Empty Re: Dwór Białożębu

Pisanie by Serafina Vaymore Pią Sty 29, 2021 11:21 am

(ale kłamstwo xD)
*....*
Ponownie przed ich oczami ukazała się nieposkromiona niczym ciemność, a grunt pod nogami gwałtownie się zarwał. Z olbrzymią prędkością spadali w nieskończoną przepaść, czując jak stają się coraz ciężsi, a wszystkie ciążące im rzeczy powracają.
Z impetem wbili się w coś, co do złudzenia przypominał wodę, nieziemsko zimną wodę. Wraz z chwilą gwałtownego zanurzenia, otworzyli oczy, czując coś w rodzaju zadyszki podobnej tej, gdy wybudzamy się z koszmaru - jednak prócz samej zadyszki, nie było żadnych negatywnych odczuć. A wszyscy na powrót pojawili się w domu Rantira

Serafina zmieniła pozycje, siadając na własnych piętach, chyląc się do przodu. Tym samym zanosząc się chaotycznym kaszlem, który bardzo szybko zaczął znikać, dając miejsce przeraźliwym dusznością. Dziewczyna zaczęła walczyć o każdy, krótki oddech.
Uniosła drżące dłonie ku twarzy, przekręcając zbiorniki przymocowane do maski. Złapała łapczywy wdech, a potem kilka kolejnych, a jej oddech powoli zaczął się wyrównywać.
Trwała tak chwilę, opierając rozgrzane czoło o drewnianą podłogę. Po kolejnej minucie, tudzież dwóch, nieco chwiejnie, zaczęła się podnosić na równe nogi
-Jeśli nie masz nic przeciwko... wujaszku... to zostaniemy jednak na noc.. możesz zająć się Harimem? - rzuciła niewzruszonym, nieco zakłopotanym głosem, który nie zachwiał się ani przez moment. Jednakże Rantir znał ją na tyle, by wiedzieć, że Serafina jest bliska omdleniu. I to nie wnioskując z sytuacji sprzed chwili, tego typu sytuacje widywał w końcu nazbyt często, w końcu astma była jej nieodłącznym towarzyszem. Po prostu utrata takiej ilości energii w tak krótkim czasie, była niezwykle wyczerpująca, szczególnie po aktywnym dniu.
Mechanicznie obrocila się na pięcie, ruszając w kierunku drzwi
-Jutro... - rzuciła twardo, nim Harim tudzież Gaspard zdążyliby się odezwać w jakiejkolwiek kwestii. Doprawdy czuła, że nie ustoi za długo. Wyszła z biblioteki, od razu kierując się do pokoju Nethieva. W końcu ten się nie obrazi, za zajęcie jego pokoju, podczas jego nieobecności. Zresztą nawet gdyby był obecny to nie miałby nic do gadania i zwyczajnie musiałby się posunąć, aby zrobić jej miejsce.
Po wejściu do pokoju, chwiejnym krokiem dotarła do łóżka. Ściągnęła z siebie wierzchnią warstwę odzienia, zakopując się w kołdrze. Sen mimo przemęczenia nie przyszedł zbyt szybko, pozwalając dziewczynie się męczyć.
*....*
Nastał świt, a promienie słońca delikatnie przedarły się przez okno,wyrywając ją ze snu.
Przywołanie się do porządku zajęło dłuższą chwilę, podczas której ta szykowała się, by chociaż trochę przypominać w jej pojęciu człowieka.
Przeczesała palcami długie włosy. Wciąż nie czuła się najlepiej i sama nie wiedziała czy to kwestia zmęczenia, niewyspania, czy astmy, która zdawała się być nadaktywna tego dnia.
Wzięła głęboki wdech, otwierając drzwi i schodząc na dół.
-Witajcie - rzuciła spokojnie, nalewając sobie soku. Przez chwilę stała w bezruchu, wpatrując się w szklankę przez dłuższą chwilę. Odstawiła szklankę, wychodząc z kuchni, aby wrócić do niej po chwili z małym kominkiem. Od spodu odpaliła świeczkę, zaś do miseczki nalała trochę wody, oraz wlała po kilka kropel jakiś płynów, które jak się okazało, były olejkami. W kuchni szybko rozproszył się zapach cedru, cyprysu, rozmarynu oraz eukaliptusa. Dopiero wtedy powoli ściągnęła maskę, odsłaniając blade lica.
Ustawiła kominek na stole, tuż przy swoim miejscu, siadając.
-Musicie to przeżyć - mruknęła apropo olejków, a same słowa kierowała do albinoskiej części zgromadzenia, gdyż pozostała była do tego rzeczy w pełni przyzwyczajona.
Zerknęła w bok, przez moment skupiając wzrok na przestrzeni
-Daj mi spokój... nigdzie nie idę... -mruknęła nagle. Zaraz westchnęła ciężko, skupiając wzrok na jajecznicy - Nie, po prostu nie, zresztą co niby by to zmieniło? Zresztą... daj mi spokój... nie będę z siebie robić żałosnego durnia... - sięgnęła po widelec.
Serafina Vaymore
Serafina Vaymore
Admin

Źródło avatara : Wpisze

Powrót do góry Go down

Dwór Białożębu Empty Re: Dwór Białożębu

Pisanie by Gaspard Anatell Pią Sty 29, 2021 12:08 pm

Powrót był mniej przyjemny od przybycia do Krainy Umarłych. W jednej chwili poczuł jak spada, by w drugiej, ogarnął go chłód lodowatej wody. Ale to oszustwo dla zmysłów, bo nic go nie zmoczyło. Znów był w tej posiadłości. Nim w pełni się otrzasnął, Serafina coś mówiła do Rantira, aby zaraz zniknąć. Oh, to wszystko nie było snem, to dobrze. Potrzebował jednak jeszcze chwili na uporządkowanie myśli. Ursa, Ursa. Ale Serafina miała chcieć od niego zapła… oh. Jej stan nie wygladał dobrze. Szybko okazało się, że i jemu pozwolono zostać. Dostał nawet pokój gościnny, choć spodziewał się nocki na schodach lub czegoś w tym rodzaju.
Nad ranem, unikając oświetlonych miejsc, napotkał Salinae, która miała dla niego pożywienie. Spojrzał w swoją czarkę, w której odbijało się światło od tafli czerwonej posoki. To było bardzo miłe z jej strony, że o nim pomyślała. Krew należała do zwierzęcia, choć nie pytał jakiego. Może królika? Była gorsza, niż to do czego przywykł, lecz wystarczyła do zaspokojenia głodu. Zawsze wystarczyła, lecz ten był zbyt wybredny, aby wcześniej o tym pomyśleć. Skoro jednak inne wampiry mogły funkcjonować, nigdy nie żywiąc się człowiekiem… to i on może, prawda…? Dosyć rozprawy na temat krwi.
Anatell dostał się do jadalni, gdzie usiadł w zacienionym miejscu, w którym był bezpieczny i oddzielony od okna grubą kotarą. Dopiero za moment zdał sobie sprawę z obecności Harima w pomieszczeniu.
-Cześć.
Mruknął mu na powitanie, choć jego zamknięta postawa odkąd go poznał, jasno mu mówiła, aby sobie nie pozwalać na pogaduchy. W końcu, Gaspard w tym domu miał najmniej do gadania. Dalej czuł się źle z tym, że tak ich wszystkich okłamał i wykorzystał do pomocy, o czym wujostwo Serafiny już raczej zdawało sobie sprawę, zalane jego przeprosinami i podziękowaniami, zaraz po tym jak dziewczyna ich opuściła. Mimo to, fakt zwycięstwa, sprawiał że wciąż umiał na twarz wywołać uśmiech.
Zaraz pojawiła się Miko, lecz nie zdążył się odezwać, gdyż ta zaczęła mówić do siebie. Lekko skonsternowany tym faktem zerknął badawczo na Harima, a potem znów na Serafinę. Chciał coś poruszyć, ale… chyba się wstrzyma, więc tylko upił z czarki.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dwór Białożębu Empty Re: Dwór Białożębu

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach