Górskie ścieżki

5 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Górskie ścieżki - Page 2 Empty Re: Górskie ścieżki

Pisanie by Oriana Wto Gru 21, 2021 10:43 am

Dziewczyny miały chwilę czasu, aby Iddith uspokoiła się, z kolei Oriana poddała w swoich ambitnych planach polowania. Chyba nie było jej to przeznaczone, ale tym razem nie była zawiedziona, bowiem mogła komuś pomóc. Co jakby nie znalazła dziewczyny? Co by z nią było? A tak… Panicz jeszcze będzie miał okazję coś dostać od Lisiczki.
Hybrydki znalazły sobie jakiś wolny od śniegu punkt skalny, na którym mogły usiąść obok siebie i… chyba porozmawiać. Iddith sama nie wiedziała czego chce, zaś Oriana nie miała pojęcia, co z nią zrobić.
-Czemu jesteś tak lekko ubrana…?
Dopytała czarnowłosa, widząc jak ta druga lekko drży. Byli wysoko w górach, w dodatku trwała noc. Ona sama miała płaszcz, prezent od Rudolfa, a ta tylko umęczony fartuch…
-Zgubiłam resztę jak uciekałam…
Odmruknęła. Faktycznie na jej skórze dostrzegła kilka zadrapań, pewnie od zarośli i upadku. Oriana zaraz wysunęła swój puszysty ogon na jej nogi, ku zaskoczeniu Iddith.
-Futro z lisa! Ostatni krzyk mody!
Uśmiechnęła się szeroko, zaś szarowłosa z początku zaskoczona, zaraz uśmiechnęła się z tego żartu, tuląc do siebie ogon dla rozgrzania, co usatysfakcjonowało samą Lisiczkę.
-Co robisz w górach, Oriano…?
Zapytała, wodząc po niej fioletowymi oczami, zaś dziewczyna nastawiła uszu.
-Jestem w podróży z Paniczem! Jedziemy do Ymnakil, bo tam jest dom rodziców Panicza.- Odparła, przypominając sobie, że ich droga trwała właściwie od klasztoru, ale teraz co innego było celem. -Panicz śpi, a ja chciałam coś upolować…
Mruknęła, sama też podciągając kolana i patrząc w stronę drzew migoczących w ciemności. Iddith powiodła wzrokiem w tym samym kierunku, a zaraz na jej prawe lico.
-Kim… jest Panicz…? To twój właściciel?
Dopytała, a chyba dopiero wtedy Lisiczka pojęła, że przecież ona nic o nim nie wie.
-Tak! Rudolf, służę mu.- Uśmiechnęła się, jakby był to prawdziwy powód do dumy, choć gdzieś z tyłu głowy pojawiła się myśl, że brzmiało to dziwnie. Po tym co wydarzyło się w Shendaar, wszystko wydawało jej się wywrócone do góry nogami. A jeszcze teraz, kiedy Panicz chce odzyskać swój dom… znowu te wątpliwości i niewiedza. -Jest najlepszym człowiekiem na świecie… uratował mnie z cyrku.
Dodała zaraz, kłapiąc jedno ucho, zaś Iddith przyglądała jej się jeszcze przez chwilę, nim nie spojrzała na białą końcówkę jej ogona, jakby był to jakiś punkt odniesienia.
-Uratował Cię, więc musi być dobry, mówisz o nim tak ciepło.- Uśmiechnęła się. -Moja pani mało ze mną rozmawiała, ale jestem chyba daleko od domu…
-A skąd?
-Z Halev. Przez… Ymnakil chyba przejeżdżaliśmy. A ostatecznie mieliśmy dotrzeć do Jutar.
Wyjaśniła, zaś Oriana doszukała się w tym zdaniu kilku kojarzonych przez siebie miast.
-Jutar… chyba kojarzę… a z Halev ja jestem! Znaczy… byłam tam z cyrkiem, tam poznałam Panicza. Może kiedyś byłyśmy obok siebie?
Zasugerowała idąc tym tropem dedukcji, zaś Iddith zaśmiała się cicho.
-Bardzo możliwe, kiedyś byłam w cyrku z moją panią.- Spojrzała znów w stronę lasu. -Polowanie jest trudne?
Dopytała, na co Lisiczka spojrzała na swój kij do bicia.
-Trochę…- Zerknęła na nią. -Może spróbujemy razem?
Spytała z entuzjazmem, wystawiając swoje lisie kiełki. Szarowłosa rozważyła to w głowie, by zaraz kiwnąć głową na znak aprobaty. Co szkodzi spróbować i sobie pomóc? Poza tym, była głodna.
Oriana
Oriana

Stan postaci : Małe blizny na plecach.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Górskie ścieżki - Page 2 Empty Re: Górskie ścieżki

Pisanie by Oriana Wto Gru 21, 2021 5:18 pm

Z pewnością ani Oriana, ani Iddith, urodzonymi łowcami nie były, choć reprezentowały drapieżników, to chyba tylko ich mięciutkie cechy. Kotka - jak się potem okazało - była pewna, że widziała jakiegoś ptaka, ale nawet jeśli, żadna z nich nie miała pistoletu, aby go ustrzelić. Były bliskie zrezygnowania.
-Oriano… jestem głodna…
Zajęczała szarowłosa, a Lisiczka zacisnęła palce na kosturze, kłapiąc uszy do tyłu. Było jej źle z faktem, że nie miała dla niej nawet bułeczek. Ciężko było mieć kogoś pod opieką, jak Panicz to robił? Jednak wtedy, znowu usłyszała szmery, nie tylko ona. Dziewczyny zwróciły głowy w stronę świateł niknących i pojawiających się za drzewami.
-Oriano…
Mruknęła, chwytając ją za rękaw płaszcza.
-Nie bój się…
Wyszeptała Lisiczka, postanawiając poczekać na to, co los przyprowadził. A wtedy, światła były na tyle silne, by rozpromienić długie skrzydła, ogony, czy pyski przybyszy. To były hybrydy! Cała eskapada hybryd! Ciężko powiedzieć, która ze stron była bardziej zaskoczona…

***

Ognisko na dobre rozpaliło się na przygotowanym stosiwie drewna, a wędrowcy rozsiedli się wokół niego, zajadając pieczywo i mięso, którym obdarowali obie dziewczyny. Były to bardzo miłe hybrydy, potraktowały je lepiej, niż można zakładać.
-Chcecie ruszyć z nami?
Zapytał skrzydlacz, być może ich lider.
-Dokąd?
Dopytała zaintrygowana Oriana.
-Do Afraaz. Wędrujemy przez góry od Tibanu, po tym jak miasto zostało przejęte. W Afraaz podobno szanują takich jak my, to może być nasz dom.
Odparł jeden rogacz, zaś Lisiczka podniosła uszy. Afraaz i brak niewolnictwa? Coś o tym słyszała, ale że nigdy w tym mieście nie była, wydawało jej się tak odległe jak królestwo za morzem. Ta propozycja była jednak miła, ale nie mogła się zgodzić.
-Przepraszam, ale nie chcę opuszczać mojego właściciela.- Odparła, budząc zaskoczenie wszystkich. -Oddaliłam się tylko na chwilę, muszę do niego wrócić…
-Dlaczego?- Podjął skrzydlacz, lekko zaskakując tym dziewczynę. -Chcesz być niewolnikiem do końca życia? Zasługujesz na wolność, jak my wszyscy!
Zaraz każda hybryda zaczęła przytakiwać, poza Iddith, która zajadała się chlebem. Oriana jednak wyglądała na zdeterminowaną. To nie pierwsza taka sytuacja, gdy ktoś jej oferował wolność w postaci ucieczki. Ale tylko jedna osoba, pomogła jej naprawdę i ona, chciała pomóc jej.
-Nie mogę. Nie wyobrażam sobie co stałoby się z Paniczem beze mnie. Byłby też smutny. I ja tak samo. A wcale nie czuje się niewolnikiem. Jednak wierzę, że Wam się uda.- Odpowiedziała, chyba psując tym zapał reszty, ale zaraz zerknęła na Kotkę. -Ale Iddith potrzebuje nowego domu. Co Ty na to?
Uśmiechnęła się do niej, a ta lekko zagubiona, nieznacznie pokiwała głową. Rogacz prychnął z rozbawienia.
-No to choć jedną możemy uratować.
Skomentował, a wtedy złote oczy na niego spojrzały z uwagą. "Uratować"...?
-Zbierajmy się, zaraz świt, lepiej pozostać niewidocznymi. Uważaj na siebie, mała.
Rzucił skrzydlacz, a zaraz hybrydy ugasiły ognisko, zbierając swoje rzeczy. Lisiczka wyprostowała się, ale to była kwestia chwili, gdy Iddith podeszła się do niej przytulić.
-Dziękuję za wszystko, Oriano. Będę tęsknić.
Wyszeptała, zaś czarnowłosa przytuliła ją jeszcze mocniej.
-Ja też! Proszę, uważaj na siebie i jedz dużo bułek… oraz ryb, są zdrowe!
Doradziła, a Iddith pokiwała głową z uśmiechem i zaraz dołączyła do reszty wędrowców. Oriana ostrożnie oddaliła się od nich, by z lekko wyższego punktu spojrzeć jak odchodzą. Dalej myślała o ich słowach. Afraaz. Wolności. Ratowanie. Każdy myślał, że miała źle, bo nie znali Panicza. A bez niego, nawet by nie przetrwała długo. On ją wszystkiego nauczył. Dlatego też go kochała. Była pewna swoich słów. Póki on jej nie odpędzi, gdy zdobędzie wszystko, ona nie odejdzie, tak długo jak będzie jej potrzebować. A tymczasem… świt nadchodził, musiała wracać. Szkoda, że z pustymi rękoma, ale… z nową przyjaźnią!

Z/T
Oriana
Oriana

Stan postaci : Małe blizny na plecach.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach