Ulice Sear

3 posters

Go down

Ulice Sear Empty Ulice Sear

Pisanie by Mistrz Gry Sob Gru 22, 2018 1:29 pm

autor: Pietro Smurra, artstation.com
Tutejsza architektura wyraźnie odbiega od większości medevarskich wsi, również w ludziach czuje się naleciałości z Hargonu, który leży niemal o rzut kamieniem. Wioskę wybudowano na wschodnim krańcu łańcucha Gór Koronnych, wokół zakola niewielkiej rzeczki o nazwie Jeteaime. Urocze budynki z kamienia i drewna o bielonych ścianach i wystających belkach mają smukłe dachy, a wiele wyposażono w wieżyczki, czy to obserwacyjne czy dzwonnice, jak chociażby ta na siedzibie sołtysa czy w kaplicy poświęconej Aidenowi. Rozwinięta jest tu gospodarka leśna, myślistwo oraz produkcja wina. Tutejsza winnica należy do najlepszych w kraju, a ze względu na odległość i doskonałą ziemię do uprawy, eksportowane wino Gajowe jest jednym z najdroższych w Medevarze. Właścicielem winnicy jest Jaimer Calsame, który przeniósł tu swój rodzinny interes z Valasso w Hargonie około dwadzieścia lat temu. Od tamtego czasu mieścina rozkwita, jest też punktem zbiorczym dla wszystkich okolicznych podróżnych. Otworzono tu dwie gospody, wytworny "Ogród Jednorożca" prowadzony przez wdowę Kael Javarie oraz "Pod Winnym Gronem", którym zarządza bliski przyjaciel Jaimera, Hedrev Garvan. Jest to zdecydowanie lepsza opcja dla mniej bogatych przybyszów, ale i tak nie powinni oni oczekiwać noclegu po najniższej cenie.
SPRZEDAŻ

  • drewno
  • mięso
  • skóry
  • futra
  • wino Gajowe

POPYT

  • wełna
  • bawełna
  • metal, narzędzia
  • szkło

Zamek Wilgath:
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Ulice Sear Empty Re: Ulice Sear

Pisanie by Cerbin Amenadiel Pon Cze 07, 2021 12:29 am

Zaparł się ręką o drzewo, składając się w pół, aby zaraz, i druga ręka chwyciła za korę. Vasilica na ten widok, szybko podbiegła, aby mu pomóc, lecz ten odgonił ją ręką, za moment upadając ciężko na kolano, by szybko obrócić się na pozycję siedzącą, plecami zaparty. Jego oczy były prawie całe przekrwione, policzki zapadłe, a skóra tak biała, że mogła się wydawać przezroczysta. Jak w ogóle skończył w tej sytuacji? Czy to… jego krew…? Ciekła z lewego ramienia… było chyba rozcięte po zewnętrznej stronie...
-Cerbinie!
Krzyknęła Bellamina, klękając u boku wampira, obejmując jego twarz w dłonie. Ten zdawał się jednak skupiony na czym innym. Jego wzrok uciekał na miasteczko Sear, które jawiło się nieopodal, a tam, paliły się światła, dochodziły różne zapachy… byli tam ludzie…
-Jego chmara straciła kontrolę podczas lotu, część nietoperzy rozdzieliło się od niej i rozpadło, jest ranny!
Poinformowała Killiana, który zapewne musiał się cofnąć w locie, kiedy jego towarzystwo opadło na dół. Amenadiel powrócił do swojej formy i wyglądał gorzej, niż im się wcześniej wydawało…
-No proszę, proszę… sam Amenadiel powraca po stu latach, leżąc pod drzewem nieopodal Sear? To się nie dzieje...
Rozbrzmiał głos zza ich pleców, a należał on do ciemnego blondyna, z gęściejszym zarostem i chudszą posturą, choć ubrany był bardzo elegancko. Bellamina jednak wstała, dobywając szabli i oddzielając jego od półprzytomnego Cerbina. Ten uniósł ręce na wysokość szabli.
-Kim jesteś?!
-Matthew Sentinell, stary znajomy tego głupca. To ja powinienem spytać, czy żeście oszaleli, prowadząc go do miasta w takim stanie? Eh... Dam mu krew.
Oznajmił i wyminął Vasilicę, która opuściła broń, wodząc za nim wzrokiem.
-Odmawiał przyjęcia jej…
-Teraz nie wygląda na kogoś, kogo można brać na poważnie, w przypadku odmowy.- Rzucił z rozbawieniem, klękając obok srebrnowłosego i wyjmując swój bukłak z torby, który zaraz otworzył, by przytrzymać twarz Draculety, wlewając mu jego zawartość do ust, czyli czystą krew. -Nic się nie zmienił, byli narkomani zawsze panicznie boją się swoich nałogów.
Dodał, a Bellamina otworzyła szerzej oczy, kiedy Matthew wyrwał pusty już bukłak z łap dawnego znajomego, który pobrudzony krwią na twarzy, lecz napojony, oparł głowę o drzewo, ciężko oddychając.
-"Narkomani"...?
-Stare dzieje… rezygnacja z uzależnienia czasem przebiega bardzo nieodpowiedzialnie, on zresztą wie najlepiej… jebany 1737…
-O czym mówisz, jaki 17…
Nie dokończyła, bo Sentinell wstał, unosząc palec w górę, właściwie dwa palce, jeden do własnych ust, a drugi w jej stronę, jakby na znak uciszenia jej, po czym zerknął na Falone, niczym rozbiegana surykatka.
-Ja się Wam przedstawiłem, a Wy to…? Kolejne psy Ardamira…?
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ulice Sear Empty Re: Ulice Sear

Pisanie by Killian Falone Pon Cze 07, 2021 1:27 pm

  Słysząc odpadnięcie z szeregu już pierwszej partii nietoperzy, Killian zareagował błyskawicznie, istniało bowiem niebezpieczeństwo, że Cerbin zrobił to umyślnie. Na szczęście nie, jego słanianie się po ziemi przyjął ze swego rodzaju ulgą.
  Podszedł i kucnął z drugiej strony Amenadiela, by złapać go za szczękę i obrócić twarz w drugą stronę niż wioska.
  — Patrz na mnie, stary głupcze... — wymruczał pod nosem, chyba bardziej do siebie, bo Cerbin zdawał się nie kontaktować. Zerknął na krew na jego ramieniu, lecz nie wyglądało to groźnie, przynajmniej z wierzchu, chwilowo mieli lepszy problem.
  A nawet dwa.
  Sięgnął do broni, lecz zostawił ją w spokoju, kiedy Bellamina wydobyła własną, a zaraz padło nazwisko. Sentinell. Lepiej i gorzej chyba nie mogli trafić. Chyba żadne z nich nie było przygotowane na taką sytuację, ale cóż, od czego mają tu improwizatora. Kiwnął Vasilice głową na znak, że wszystko jest w porządku, po czym wstał, by zrobić Matthewowi trochę miejsca. Amenadiel raczej go nie zaatakuje, mając do wyboru łatwiejszą zdobycz. Spoglądał na swego przyjaciela, chłonąc krótką i zdawkową wymianę zdań. A więc był uzależniony. To wiele tłumaczyło. Bardzo wiele...
  Nie zamierzał jednak ciągnąć tematu. Zamiast tego podniósł wzrok na Sentinella, a brwi mu drgnęły na ostatnie stwierdzenie. Rzucił okiem na Cerbina dość wymownie.
  — A to nasz sabotaż? Bynajmniej — odparł, przenosząc wzrok z powrotem na Sentinela, choć nie przestawał kontrolować towarzysza kątem oka. — To Vasilica Bellamina od pani Lisolette, ja zaś nazywam się Killian Falone. Przychodzimy się rozmówić w sprawie psów i samego Ardamira. — Zerknął jeszcze raz na Cerbina. — Ale może nie tutaj.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Ulice Sear Empty Re: Ulice Sear

Pisanie by Cerbin Amenadiel Pon Cze 07, 2021 2:09 pm

Matthew uważnie go słuchał, ale tak szczerze, z tej parady imion, wyłapał tylko jedne.
-Lisollette? Że Cascamia? Świetnie, Pomiotów mi brakowało na moim terenie…- Zerknął na Bellamine. -...to już nie nosicie tych ciemnych szat i masek?- Zapytał, ku zaskoczeniu Vasilici, ale szybko wrócił do Falone. -Nic mi niestety nie mówi to wszystko, ale skoro jesteście tutaj z Cerbinem, to macie powiązania z dworem, jak zgaduje. Ja w takowym nie siedzę, musicie mi wybaczyć. A teraz podejdź tu Killianie, musimy go zabrać…
Jak powiedział, tak też podszedł do draculety, chwytając go za chorą rękę, zaś Falone, za tę zdrową. Zaczęli ciągnąć go w stronę winnicy Sentinella, pod eskortą Bellaminy…

Minęło trochę czasu, lecz byli już w posiadłości Matthewa na obrzeżach Sear, goszcząc się w salonie, wraz z zestawem kieliszków i butelek Krwawego Wina. Sentinell przerzucił nogę przez podłokietnik fotela, zagryzając jabłko.
-A więc nieźle Wam idzie ta wojenka. Muszę przyznać, taka rebelia brzmi interesująco. Fakt, że się zgłosiliście do mnie, czyni Was zdesperowanymi. Nie jestem politykiem. Ale rozumiem, że chodzi o moje kieszenie. Nic z tego nie mam.
Uśmiechnął się, a wtedy, szklanka stuknęła o blat.
-Lata temu inaczej mówiłeś…
Wymówił Cerbin, siedząc na kanapie, wciąż mizernie wyglądając, ale przy masie płynów jakie otrzymał, nie był to stan katatoniczny.
-Manifest brzmiał pięknie, ale zrozum… wampiry Ardamira zabiły mi już jednego pracownika, tylko dlatego, że partia wina nie dotarła na czas. W takim świecie żyjemy. Dość mam arystokracji. A każecie mi wejść w to po same uszy?
-Sam widzisz… jego tyranię… trzeba to… zatrzymać…
Wymówił to ciężko, błądząc wzrokiem, z lekko opuszczoną głową.
-Biznes to biznes, Cerbinie.
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ulice Sear Empty Re: Ulice Sear

Pisanie by Killian Falone Pon Cze 07, 2021 8:15 pm

  Jego reakcja na obecność Pomiotów była ciekawa, raczej Lian nie spodziewał się, że nacechuje ją negatywnie, jednak nie był to czas na dyskusję o tym. Teraz, kiedy siedzieli już bezpiecznie przy stole i winie, również nie był to najlepszy czas, bo Matthew okazał się niezbyt optymistycznie nastawiony do wkroczenia w wojnę. Nic w tym dziwnego, nie był żołnierze, a jak sam zauważył, potrzebowali raczej jego wpływów i pieniędzy. Ale desperacja? Chyba trochę przesadził. Wewnętrznie ubodło to Falone'a, lecz szybko rzucił w niepamięć to niefartowne słowo.
  — Twój najwyraźniej słabo się kręci — rzucił i upił z kieliszka, by znowu na niego spojrzeć. — Naprawdę chcesz dalej w to brnąć? Siedzieć wygodnie w salonie i wysłuchiwać wieści jak to Ardamir spalił ci podwładnych, bo mieli niemodne koszule? Jak myślisz, jak długo będzie się to utrzymywać? Jaką masz pewność, że nie pójdzie o krok dalej, a w końcu o ten jeden za daleko? I w dodatku dla kogo. Nie jesteś tutaj sam, to co dla ciebie jest biznesem, dla kogoś innego jest życiem. Jest dowodem na to, że kogoś obchodzi taki stan rzeczy, a kiedy wszystko się zacznie, będzie obchodzić coraz więcej osób. Postawiony pod ścianą Ardamir nie będzie cię pytał o zdanie, wiesz o tym. — Oparł się wygodniej na kanapie. — Chcesz zobaczyć korzyści biznesowych? Proszę bardzo. Tworząc zdrowo funkcjonujące wampirze społeczeństwo, tworzymy też dla niego zdrowy handel, bezpieczny i pozbawiony bzdurnych kaprysów władzy. Gromadząc wokół siebie młode wampiry i wprowadzając w życie zasady współistnienia, poszerzamy grono twoich klientów, podczas gdy niewola ludzi, jaką planuje Ardamir, w najlepszym wypadku doprowadziłaby do inflacji i powstania armii bezmózgich zwierząt... — Zakołysał kieliszkiem. — Czy taki scenariusz jest opłacalny?
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Ulice Sear Empty Re: Ulice Sear

Pisanie by Cerbin Amenadiel Pon Cze 07, 2021 9:19 pm

W momencie, gdy Killian rozpoczął swoją litanię, nic nie było już w stanie go powstrzymać, a z pewnością, nikt ze zgromadzonych. Matthew znieruchomiał, przestając kołysać swoim winem, Vasilica odwróciła wzrok w kierunku draculety, patrząc z lekkim zaskoczeniem, zaś Cerbin… on jedyny nie kontaktował w pełni, dla niego było to bardziej jak jazgot, który szumił w głowie i nie miał nawet zamiaru rozczytywać się z tych słów, aby je pojąć. Opuścił tylko głowę, chowając ją za własnymi włosami. Lecz Falone mówił dalej, aż Sentinell pod koniec przełknął ślinę, trochę nie wiedząc kiedy może się wtrącić i czy w ogóle powinien. Zwłaszcza, że w pewnym momencie, kandydat na króla rzucił dosyć czarną wizją, wróżącą upadek jego winnego imperium, gdyby nadeszła wampirza apokalipsa dla ludzkości. To… brzmiało źle.
Nawet po tym jak skończył, trwała chwilowa cisza, bo mężczyzna odwrócił wzrok, podśmiechując cicho, lecz przerywanie, jakby niepewny, jakby do samego siebie, nie mogąc znaleźć słów na to. W końcu jednak znów spojrzał na mężczyznę…
-Cóż… tak właściwie… tytuł Lorda mógłby zrobić mi dobrą renomę u zainteresowanych klientów…- Spojrzał na czerwoną ciecz w szklance. -...może nawet stworzę nową produkcję… “Lordowski Trunek”, co o tym sądzicie?
Spytał, spoglądając po nich, ale cisza się jeszcze chwilę utrzymywała, sam Amenadiel chyba go nawet nie słuchał, zastygając we własnej pozycji.
-Brzmi… dobrze…
Mruknęła Bellamina, zaś Sentinell kiwnął na to głową, przyklepując pomysł.
-W porządku, “Lordowski Trunek”, wytwórstwa Matthewa Sentinella, Lorda Sentinella…
Rozmarzył się. Cóż… chyba nie trzeba dodawać, że się udało osiagnąć sukces. Jeszcze byle Cerbin się poskładał i można było kontynuować krucjatę…

z/t 2x
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ulice Sear Empty Re: Ulice Sear

Pisanie by Killian Falone Wto Sie 31, 2021 1:25 pm

  Tak więc zaczęło się, Sear miało ostatecznie stanąć przed nimi otworem. Plan był dobry, a oni nie powinni napotkać zbyt dużego oporu, jako że uwaga Ardamira według wszelkich doniesień skupiła się na Górach Sebvor i tamtejszym zamachu, który mocno podkopał pewność siebie jego podwładnych. Ale najwyraźniej nie samego wyklętego króla, który z dala od wydarzeń pozwalał żyć jak co dzień.
  W miejscach takich jak to miasteczko, czas był ich największym wrogiem. Musieli zdążyć ze wszystkimi planowanymi akcjami przed świtem, bo dopiero po zdobyciu jednego z ważniejszych przyczółków, w tym wypadku w domu grabarza, mogliby pomyśleć o przeczekaniu dnia. To jednak był plan awaryjny. Ten pierwszy zakładał jeszcze tej nocy zdobycie siedziby rodu Javrasnae, który odpowiadał bezpośrednio przed Ardamirem. Wielu jego członków było dhampirami, co oznaczało, że mogą chcieć ich przetrzymać, a także swobodnie uciec, więc należało działać szybko i metodycznie.
  Killian wydobył ostrze z piersi strażnika, który osunął się gładko na kamienną posadzkę wieży obserwacyjnej na obrzeżach miasta. Zamiast niego postawiono jednego z Pomiotów, by okoliczni strażnicy mogli dalej spokojnie liczyć drzewa na horyzoncie. W środku widok był znacznie mniej sielankowy, lecz żaden z trupów nie był śmiertelnikiem.
  Schował broń, przenosząc wzrok na innego Pomiota, który wleciał do nich przez uchylone okno.
  — Punkty zabezpieczone, panie. Nikt nie umknie bez naszej wiedzy — oznajmił, a Falone tylko skinął głową, zerknął na Cerbina i wyfrunął z wieży w stronę ich kolejnego celu, do którego powinny zmierzać też inne wampiry.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Ulice Sear Empty Re: Ulice Sear

Pisanie by Cerbin Amenadiel Wto Sie 31, 2021 4:34 pm

Ich wojenka, w prawdziwym tego słowa znaczeniu, w końcu ruszyła do przodu, nie licząc innych jej odnóg, jak podżeganie, czy akcje wywiadowcze. Mieli odbić miasto będące pod wpływami Ardamira, leżące najbliżej Neraspis. Choć tutaj włości miał Sentinell, to wciąż za mało, zwłaszcza że winnica leżała na obrzeżach Sear. Wciąż byli tu ciut ważniejsi obywatele. Mimo to, cała sprawa nie miała być otwartym konfliktem, a cichą akcją polegającą na stopniowej eliminacji wrogów. Zawdzięczali to działaniom Lisollette w Ymnakil, gdzie wróg skupił swoją uwagę, tracąc z oczu miasto wina. Choć sama Cascamia nie powróciła w celu wsparcia, zamiast tego, ruszyła na wycieczkę, zdobywać konekcję. Ciekawe co na to Killian, skoro zdecydował się zaryzykować dla jakiejś legendy… ale nie o tym teraz. Mimo to, Amenadiel pozostawał spokojny, nie wątpił w sukces. Trudniej będzie z odbiciem Sadah i Lenth, bo ich działania nie będą już takie niespodziewane. Wtedy przyda się im Mernstein. A po tym, ten głupiec będzie w potrzasku…
Z tymi myślami wysunął Effusae z lepkich wnętrzności strażnika na wieży obserwacyjnej. Jego klinga poraz pierwszy od stuleci smakowała krwi, a sprawdzała się znakomicie, w niesieniu jego własnego "osądu". Świat zapomniał jak obchodzić się z prawdziwym mieczem w starciu, silniejszym od szabli, którą jest w stanie przełamać Podobnie było ze srebrną zbroją, którą Epafras doskonale przechował.
Spojrzał na Killiana, gdy Pomiot tylko zdał raport.
-Proponuję, aby nasze siły eliminowały po cichu wampiry z listy domostw, którą przygotował nam Sentinell, Wasza Wysokość. My powinniśmy skupić się na grabarzu. Matthew powinien nas poprowadzić.
Doradził, a jeśli nie było żadnych obiekcji, chmarą wznieśli się w niebo, po jakimś czasie odnajdując samego winiarza, który kluczem pokierował lot do przyczółku. Tam też, nie mogąc skorzystać z pozamykanych okien, powrócili do swoich form.
Srebrnowłosy wyważył drzwi, aby sparować do środka, odnajdując rzeczonego krwiopijcę, który nie spodziewał się gości. Natychmiastowo uciął mu dłoń, którą chciał sięgnąć po pistolet, by zaraz złapać go za frak i uderzyć jego policzkiem o blat stołu, twarzą w kierunku Killiana. Cerbin przyłożył Osąd do szyi i karku mężczyzny, jak tasak, który wystarczyło zakleszczyć na jego kręgach szyjnych. Nim jednak to zrobił, samemu przerzucając pomarańczowe ślepia na Falone, czekając to na zgodę, to na potencjalne pytania względem wyjącego się z bólu pogrzebacza.
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ulice Sear Empty Re: Ulice Sear

Pisanie by Killian Falone Czw Wrz 02, 2021 6:46 pm

  Wzrok króla na chwilę jeszcze wylądował na Cerbinie, kiedy ten się odezwał. Schował ostrze do pochwy, wodząc wzrokiem po twarzy towarzysza. A właściwie po jego lśniącym hełmie, który ją skrywał. Twarz króla również pozostawała skryta za stalową maską, której trzy wypustki z każdej strony tworzyły szereg kolców podobnych do smoczych rogów lub też zarysu skrzydeł. Łuskowa część z tyłu była wykończona białą skórą. Spod jego srebrzysto białej szaty wyłaniały się elementy wzmocnionej skórzni, dobrane tak, by nie krępować ruchów i nie stanowić zbytniego obciążenia. Jedynie buty i rękawice wykończone były również stalą widoczną na wierzchu, w tych drugich tworząc ostre pazury. Nie widział osobiście sensu w zakuwaniu się w ciężką zbroję, poza symbolem, który Cerbin chciał podtrzymać. On miał chyba własny natomiast. Krwawy powrót Białego Upiora.
  — W rzeczy samej — odparł tylko, przenosząc wzrok na Sentinella, który miał teraz posłużyć za przewodnika.
  Niedostrzeżeni przez nikogo pod postacią drobnych i niewinnych stworzonek wylądowali wreszcie przed drzwiami ich kolejnego celu. Falone wszedł do środka zaraz za Cerbinem, rzucając pokątne spojrzenie na przejścia do dalszych pomieszczeń, w których jednak nikt się nie pojawił. Jeszcze, bo wrzask z pewnością prędzej czy później zwróci czyjąś uwagę. Skinął głową na Sentinella, by sprawdził inne pomieszczenia, choć wątpliwe, by grabarz trzymał jakichkolwiek żołnierzy.
  — Gdzie jest drugie wejście pod cmentarz? — To nie było pytanie, raczej rozkaz.
  — C-c-so? — wybełkotał mężczyzna, próbując nie zapowietrzyć się od krzyku.
  — Gościsz tu wampiry. Gościsz też specjalnych delegatów arystokracji, ale nie w tym samym miejscu. — Pochwycił jego kikut i zacisnął z całej siły na stole, spowalniając upływ krwi, a zaraz lekko przechylił głowę. — Chwila dla mnie musi być dla ciebie wiecznością katuszy, ale jestem w stanie je urozmaicić. Gdzie?
  — N-nn... Nic się... n-nnie-dowjecie... — syknął i splunął w jego stronę, choć nie do końca mu to wyszło.
  Killian pochwycił wolną ręką jego twarz i nakierował na siebie, pochylając się nieco.
  — Dowiem się tak czy inaczej, odwlekasz nieuniknione, głupcze — odparł gładko, z lodowato zimnym spokojem, który towarzyszył mu również wtedy, gdy szurając po skórze, wsadził mu pazury do oczu. — Zabij go — rzucił, puściwszy jego drącą się gębę, i szybko otrzepał rękę.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Ulice Sear Empty Re: Ulice Sear

Pisanie by Cerbin Amenadiel Czw Wrz 02, 2021 7:16 pm

Smoczy Rycerz obserwował ich wymianę zdań, a właściwie Killiana, który próbował wydobyć informacje z grabarza, który był dosyć odważną personą, nie zdradzającą informacji do końca. Zapewne po utracie dłoni, przeczuwał już idącą śmierć. Raczej niewiele mógł zrobić, a mówiąc mu cokolwiek, utraciłby resztki honoru. Nic innego nie miało już sensu go powstrzymywać.
Po chwili pojawił się zaś Matthew, który ubrany był w skórzany uniform, w przeciwieństwie do dwóch panów, darujący sobie metalowe uzbrojenie, czy jego elementy.
-Czysto.
Oznajmił tylko, a po chwili, wyszedł na zewnątrz. Nie lubił takich makabrycznych przesłuchań, oni zaś pozostali.
Gdy grabarz znów się wybronił przed mówieniem, Falone popisał się dozą okrucieństwa, wbijając pazury w jego oczodoły, wywołując krzyk mężczyzny, który zaczął się telepać, zaś rzucone hasło było jasne, dlatego Cerbin wykonał błyskawiczny ruch nacisku blaszanym przedramieniem na klinge i jelec ostrza, które wbiło się w kark grabarza, z charakterystycznym trzaskiem kości, oraz rozciętego mięsa. Wydobył Osąd, odsuwając się od truchła, które pozostało w tej niewdzięcznej pozie na stole.
-Pomioty powinny za jakiś czas same zlokalizować przejście.
Poinformował, zaraz kierując się do wyjścia, gdzie już ze trzech przedstawicieli gwardii raczyło się pojawić. Zmierzył ich wzrokiem zza szpar przyłbicy.
-Posprzątajcie.
Rzucił im, zakładając osunięty kaptur peleryny na hełm.
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ulice Sear Empty Re: Ulice Sear

Pisanie by Killian Falone Sob Wrz 04, 2021 8:06 pm

  Aj tam, okrucieństwo. Właściwie nawet się nad tym nie rozwodził w tej chwili, zauważył tylko, że Matthew słusznie wyprowadził się z pomieszczenia. Że nie było tu już nikogo więcej, to tym lepiej, ale trzeba będzie uważać na wieśniaków. A to już nie do końca ich problem, a obowiązek Pomiotów, które zjawiły się przed chwilą. Grabarz tymczasem zakończył swój nędzny żywot pod ostrzem Effusae, kończąc tym samym serenadę jęków. Ta cisza była miła dla ucha, taka nagła i czysta zarazem, miękka w porównaniu z jego zachrypłym głosem, którego miał już dość. Krew rozlała się po stole i zaczęła skapywać na podłogę, Falone zaś przeniósł spojrzenie na towarzysza.
  — Jeśli jest tam ktokolwiek, nie umknie im — przytaknął spokojnie, jakby przed chwilą zupełnie nic się nie stało. Myśli króla wędrowały już ku chwilom nadchodzącym i dalszej części ich planu.
  Wyszedł na zewnątrz razem z Cerbinem, darując sobie własne słowa, skoro rozkaz był jasny i zrozumiały. Odnalazł natomiast wzrokiem Sentinella.
  — Ruszamy do Javrasnae, weźmiesz kilku ludzi i wejdziecie od tyłów posiadłości. — Przeniósł wzrok na Pomioty. — Wy dwaj z nami.
  Znów wzbili się w powietrze, w ciemność nocy ponad Sear, które zdawało się spać wciąż spokojnie i w błogiej nieświadomości. Aczkolwiek stąd dobrze było widać, że niektóre w domach najbliżej cmentarza zapaliły się pomarańczowawym blaskiem lamp. Czy wynikną z tego większe kłopoty, ciężko powiedzieć, w każdej chwili ktoś mógł pójść na milicję, a wtedy Pomiotom pozostanie chyba tylko zniknąć z pola widzenia. Ofiary w ludziach były niepożądane.
  Dworek na wzgórzu otoczony winnicą był miejscem bardzo ikonicznym w tych stronach. Wyglądał też dość malowniczo nawet o tej porze, z góry zdawał się wyrastać po środku ogrodu, który powoli przekształcał się w poletka wina i sad jabłkowy, im bardziej oddalić się od drzwi. Z drugiej strony zaś zaczynał otaczać go las, tuż za polem, gdzie zapewne wypuszczano pańskie konie. Frederic Javrasnae urządził sobie tutaj piękne gniazdko, aż szkoda, że zaraz miał je stracić.
  Dwa Pomioty oddzieliły się, by ściągnąć czuwających przy bramie strażników, tymczasem on i Cerbin wylądowali przy drzwiach frontowych. Lubił wchodzić frontowymi, nawet jeśli to oznaczało ściągnięcie na nich ochrony dworku.
  — Stuku-puku — wymruczał z zadowoleniem, a Amenadiel z pewnością znał go na tyle, by wiedzieć, że Killian właśnie suszy zęby w diabelskim uśmiechu. Wykopał drzwi wejściowe, przez co służąca idąca przez korytarz upuściła tacę z herbatą...
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Ulice Sear Empty Re: Ulice Sear

Pisanie by Cerbin Amenadiel Sob Wrz 04, 2021 8:37 pm

Ah… a więc nadszedł czas...
Cerbin przekształcił się w chmarę i doleciał wraz z Killianem do drzwi posiadłości, po drodze pozwalając Pomiotom trochę rozrzedzić podwórko. Powrócił do swojej formy już na ganku, zerkając zza szpar przyłbicy na króla, gdy ten pozwolił sobie na lekką, żartobliwą atmosferę, przed wszechobecnym mordem.
-Jak dziecko.
Mruknął, lecz zaraz drzwi wyleciały z hukiem, zaś kobieta która upuściła tacę, mogła dostrzec w progu wejściowym postać rycerza, który w dosłownie sekundę, zmienił swój kształt.
-Moja Pani.
Wyszeptał zza jej pleców, lecz nawet nie zdążyła się odwrócić, gdy jej głowa oddzieliła się od korpusu, upadając twardo na ziemię. Dźwięk tacy zwabił straż, która zaczynała się zbiegać, lecz skoro to były dhampiry, już przegrały.
Uśmiechnął się szeroko i obrzydliwie, czego widzieć nie mogli, zresztą, jak jego samego po chwili. Amenadiel doleciał chmarą przed dwoma strażnikami na schodach, natychmiastowo zamachując się ostrzem, gdy tylko wrócił do formy upiornego rycerza, rozpłatając twarz jednego, a drugiemu, wbijając Effusae po same bebechy. Zaśmiał się przy tym jak dziecko.
-Słabi…- Nim jego ciało padło, chmara poleciała do kolejnej grupki przed wejściem do wchodniego skrzydła, gdzie natychmiast zaszarżował na nich, tnąc im dłonie, oraz wykonując zgrabny obrót wokół siebie, żeby rozciąć ich podbrzusza. -...tacy marni…- Cofnął się nietoperzami do prawego skrzydła, przez które przebił się, oślepiając ich i dezorientując, a wtedy, wystarczyło kilka sprawnych cięć, żeby też padli. -...jak nudno…
Mruknął, by nie czekając na Killiana, wzbić się na pietro, gdzie wylądował tuż przed poręczą będącą balkonem widokowym na główny hol. Jeden z dhampirów wparował na korytarz przez drzwi, lecz Cerbin wycelował do niego z pistoletu, a oddany strzał trafił go prosto w głupi czerep. Schował skałkowca, by podjąć bieg do przodu. Jakiś arystokrata pojawił się tuż przed nim, dobywając miecz, lecz szybko stracił rycerza z oczu, który podleciał do niego wzdłuż ściany, aby przybrać postać już u jego boku. Uśmiechnął się szeroko.
-Cóż za noc.
Ręka, oraz głowa mężczyzny upadły na ziemie, a po tym, reszta ciała. Amenadiel machnął mieczem, otrzepując je z krwi. Słyszał krzyki i walkę na tyłach, ale te cichły. Zerknął za siebie, wypatrując króla.
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ulice Sear Empty Re: Ulice Sear

Pisanie by Killian Falone Nie Wrz 05, 2021 1:12 am

Uwaga Cerbina była bardzo w jego stylu, spodziewał się usłyszeć coś takiego. Nie negował też, pewnie sam stwierdziłby podobnie, widząc siebie z boku, choć dorzuciłby do tego więcej rozbawienia. W końcu ile można pozostawać poważnym? Życie jest za krótkie na takie bzdury.
A jeśli już o jego krótkości mowa, Falone nie zdążył zareagować na służkę, nie tak, jak zrobił to Cerbin, który postanowił natychmiast skrócić ją o głowę. Rozsądnie na swój sposób, bo pewnie zaraz zaczęłaby krzyczeć. To był zaledwie ułamek sekundy, bo widząc mijające go nietoperze, sam ruszył w bok, na spotkanie kroków z bocznego korytarza obszernego holu.
Słyszał za sobą śmiech Cerbina, lecz to jedyne, na co zwrócił uwagę. Minąwszy jednego ze strażników, wbił mu szablę między żebra, by zaraz szybko zniknąć z zasięgu jego towarzysza z tyłu. Ten się zawahał, co wystarczyło, by pojawić się z boku i nadziać jego gardło na sztylet. Odepchnął go i zaraz wyszarpnął ostrze z drugiego trupa, wyfruwając bardziej na hol, gdzie biegło kolejnych trzech. A właściwie dwóch, bo wśród nich był sam Frederic. Pysznie.
— Nie wyjdziecie stąd żywi — zagroził gospodarz.
— Czyżby.
Jednym uchem zarejestrował przyjście jednego z Pomiotów z zewnątrz, lecz ten szybko wrócił do pilnowania okolicy. Falone wyprowadził cios na ochroniarza lorda, lecz ten rozpadł się w chmarę, prowokując króla do tego samego, a obaj zatańczyli w powietrzu. To był błąd, zdradził atut swój i swego towarzysza. Falone wylądował pierwszy i ciął szablą powietrze wraz z kilkoma stworzeniami, aż jego ostrze zatrzymało się na mieczu drugiego z nich. Nietoperze zlały się znów w człowieka, którego popchnął na lorda, gdy ten dobywał broni palnej. Czmychnął przed lewakiem i ciął od tyłu, aż metal zazgrzytał na kościach. Kolejny unik, kiedy lord zmienił się w chmarę i umknął na schody. W jego stronę zwrócił się gość z pociętym ramieniem i również chciał strzelić, lecz stracił przez to pół dłoni, a potem twarz, ostatecznie szyję, kiedy szabla zwinnie wykręciła w powietrzu. Falone już chciał się odsunąć, kiedy dostrzegł nietoperze na końcu korytarza. Chwycił za pistolet, lecz to był Pomiot.
Zostawiając im parter, Killian poleciał śladem Javrasnae, kierując się do piwnic. Tam też obleciał nieduże pomieszczenie i stanął po środku. Człowiek nie miałby gdzie się schować, zatem pozostawały przymknięte drzwi dalej. To przypominało mu polowanie na niedobitki w Shendaar, uciekające i bezbronne, choć w pełnym rynsztunku. Głupiutkie takie, myślące, że naprawdę zdołają uciec. Ale jednego nie rozumiał, dlaczego w dół, a nie w górę?
Co go powstrzymało na krótki moment, to wyobraźnia. A może i rozsądek, obydwa podsunęły oczywistą opcję, w której Frederik celuje lufą prosto w drzwi. Nie byłoby dobrze umrzeć na pierwszej misji, bardzo by nie było. Lis by mu nagadała.
Uśmiechnął się pod nosem na tę myśl, po czym rozsypał i wleciał do środka z możliwie różnych stron drzwi, natychmiast zawijając za ich osłonę, gdyż niespokojne dyszenie lorda słyszałby z daleka. Tak się spodziewał, padł strzał rozrywający deski w drzwiach, lecz bezsensowny, gdyż Killian tam nie stał. Wyfrunął natychmiast. Dogoniwszy go w głębi składu beczek, przybił ostrzem do ściany jednego z nietoperzy, a odmieniony Frederik złapał się odruchowo za przebity lewy bark.
— D-raniu! — prychnął. — Kim ty niby jesteś?!
— Już mnie nie pamiętasz? — Drugą rękę sztyletem przyszpilił mu do brzucha. — To smutne, minęło tylko kilkadziesiąt lat — wymruczał z szelmowskim uśmiechem pod maską.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Ulice Sear Empty Re: Ulice Sear

Pisanie by Cerbin Amenadiel Nie Wrz 05, 2021 8:33 am

Ta chwila należała do Killiana, lecz też nie na długo, bo gdy tylko zatopił sztylet w brzuchu arystokraty, zapewne pozbawiając go tym życia, w piwnicy rozbrzmiało metaliczne klaskanie. Spoglądając w kierunku wejścia i uszkodzonych drzwi, dostrzegłby wchodzącego rycerza do środka, który zsunął z hełmu kaptur, oraz odpiął przyłbicę, odkrywając swoją twarz, w tym pomarańczowe ślepia, które na nim ugrzęzły.
-To był Twój… kolega, jak mniemam.- Zaznaczył, bo de facto nie wiedział o ich znajomości. Zresztą, grona arystokratów były liczne, o wielu się tylko słyszało, a nie widziało. Zresztą, za sprawą Ardamira, dochodziło do częstych zmian na ważnych politycznie stołkach. Z drugiej strony, sami odpowiadają za nowe czystki. -Rezydencja została oczyszczona. W tym służba. Nie mogliśmy ryzykować, że któreś… byłoby zbyt rozgadane.
Poinformował, zaraz idąc bardziej na tyły piwnicy. To tędy gdzieś prowadziło podziemne przejście pod cmentarzem? Tak mniemał, inaczej nie było sensu tu uciekać. Może nawet spotkaliby zaraz zaskoczone ich widokiem Pomioty, które miały realizować plan odnalezienia ukrytego wejścia.
Do piwnicy zszedł też Matthew, który dotarł na ostatnią chwilę, lecz wydawał się nie taki pocieszony.
-Frederik skupywał moje wina i opium…
Westchnął, a Amenadiel uniósł jedną brew na te słowa, by zaraz zwrócić się do niego frontalnie.
-Jak sytuacja?
-Sear spłynęło krwią, jeśli o to pytasz. Pomioty nie miały problemu z odnalezieniem odpowiednich domostw. Nazwałbym to rzezią. Nawet posprzątanie tego do świtu nie wystarcza. Rano wszyscy w mieście będą się zastanawiać skąd taka masa zaginięć i zniszczeń. Powinienem tu zostać i uspokoić sytuację. W dodatku, ugruntować moją… nową pozycję…- Wyjaśnił, choć Cerbina mimo wszystko to zaskoczyło, właściwie, co planował Sentinell? Poszerzyć terytoria o cmentarze? -Ah i jeszcze jedno. Posłaniec powiadomił mnie, że Altair jest w drodze. Może się przydać w Mernstein.
Dodał, a to jeszcze bardziej zdziwiło rycerza, który spodziewał się, że Oligarchii prędzej zaćpa całą wojnę i po wszystkim zrobi z siebie weterana, oraz bohatera. Z drugiej strony, potrzebował Mernstein tak samo jak oni teraz. Może zwyczajnie zgrali się z czasem.
Tak, czy inaczej, Amenadiel zwrócił się do Falone.
-Jaki jest dalszy plan…?
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ulice Sear Empty Re: Ulice Sear

Pisanie by Killian Falone Nie Wrz 05, 2021 6:08 pm

  Krzyk mężczyzny zaraz został zduszony przez krew napływającą mu do ust. Zadrgał konwulsyjnie i powoli znieruchomiał, wpatrując się w zielone ślepia obserwujące go spod stalowej maski. Trudno powiedzieć, czy zrozumiał, ale Killiana mało to obchodziło tak naprawdę. Nie był dla niego nikim istotnym.
  Wyciągnął ostrza z trupa i odprowadził go wzrokiem na podłogę, cofając się o krok. Zaraz jednak podniósł spojrzenie na Cerbina.
  — Spotkaliśmy się kiedyś w czyimś salonie — odparł beztrosko.
  Nawet nie był pewien, gdzie to było, ale już wtedy wiedział, że go nie polubi. Swoją drogą nic dziwnego, że go nie poznał, stał wyżej i nie miał obowiązku go zapamiętywać.
  Killian ściągnął również nakrycie głowy i rzucił okiem po piwnicy, by zaraz z wolna pokiwać głową.
  — To prawda. Musimy przede wszystkim dbać o swoich ludzi. — To był chyba najlepszy powód tej rzezi, jaki mogli wymyślić. I nawet był prawdziwy, więc Killianowi to w zupełności wystarczało. Miał tylko nadzieję, że innym również wystarczy.
  Tymczasem pojawił się Matthew. Biedny jego interes. Falone nie zdziwiłby się, gdyby Frederik sprzedawał to wszystko za granicą dwa razy drożej, ale nie o tym teraz.
  — Przypilnuj, by to wyglądało ładnie — zgodził się z nim, choć słowo "ładnie" mogło tu brzmieć jak pobożne życzenie. Zdawał się uśmiechnąć pod nosem, kiedy padła wzmianka o Altairze. Dobrze. Przeniósł wzrok na Cerbina. — Zahaczymy o ziemie Savrasque. Laerthim dołączy do nas z częścią swoich ludzi, reszta zostanie na straży przejścia... — Zerknął na Matthewa, a potem znów na Amenadiela. — Nasz następny cel to Sadah i Mernstein — oświadczył, kierując się do wyjścia.

z.t. x2
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Ulice Sear Empty Re: Ulice Sear

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach