Selinday | Zima, 1867r.

2 posters

Go down

Selinday | Zima, 1867r. Empty Selinday | Zima, 1867r.

Pisanie by Geo'Mantis Czw Mar 12, 2020 10:44 am

Dlaczego Geo'Mantis jest wężem, jeżeli powinien być ptaszkiem? Wstaje codziennie wcześnie rano, to zobowiązuje do bycia "ptakiem". Na swoje szczęście, może dziękować wszelakim bogom, bóstwom i duchom, że jest, kim jest. Parszywym wężem. Ciężko byłoby mu sobie wyobrazić, gdyby miał co jakiś czas wyrywać sobie piórka z głowy.
Wstał rano, umył się, przygotował dla siebie ubrania i wymalował swoją buźkę tak, aby ukryć wszelakie łuski. Taka tam, codzienna rutyna z którą żyje już ileś tam lat. Przed opuszczeniem swej sypialni przywdział czarne jak smoła rękawiczki, sprawdził, czy wszystkie jego rzeczy są na miejscu i zgarnął zdobioną w węża laskę, opartą o komodę przy drzwiach. Szybkie sprawdzenie, czy trzon nie zjedzie przypadkiem z ostrza, które się kryło w laseczce i był gotowy do opuszczenia swojego gniazdka domowego, do którego nikt nie miał, nie ma i nie będzie mieć dostępu poza samym Geo'Mantisem.
Powędrował śmiało przez korytarz domu, podrzucając w ręku klucz do swego pokoju i stukając przy okazji końcem laski o podłogę. Celem była jadalnia, którą błyskawicznie obskoczył. Zjadł coś lekkiego, gdyż w zwyczaju nie miał jeść nic ciężkostrawnego na sam początek dnia. Krótka wymiana zdań z lokajem, informacje o tym jak jest na zewnątrz, czy może też wybuchła jakaś wojna domowa przez noc? Takie tam gadki-szmatki.
Koniec śniadania zapowiadał początek pracowitego dnia. Jak zawsze, dzień wcześniej miał już ułożony grafik na dzień następny. Zaznaczone rzeczy ważniejsze i mniej ważne, drugo- jak nie trzecioplanowe, które miał w zwyczaju odkładać na inne dni, lub wykonanie ich przekazywał zaufanej służbie.
Pierwszą rzeczą na liście było zajęcie się listami, tymi ważniejszym, rzecz jasna. Były one ładnie posegregowane, czekały na odbiorcę w przytulnym gabinecie z kominkiem. Tak też, kolejnym punktem docelowym Geo'Mantisa został gabinet. Drugi koniec domu od jadalni.
Drogę do gabinetu poświęcił myślom o następnych rzeczach do zrobienia.
"Odpowiedzi listów muszą trafić na pocztę, trzeba zgłębić się w ostatnią papierologię, powinienem usiąść nad książkami..."
I tak mógłby wymieniać dużo i długo. Trafiając do gabinetu, zastał dwa koszyczki listów - ważne i ważniejsze, przykryte czerwoną serwetką. Wszelakie listy od ważnych dla Geo'Mantisa osób i instytucji. Na jego szczęście nie było ich tak wiele. Im szybciej się nimi zajmie, tym szybciej skończy. Idąc tą myślą, usiadł w zdobionym krześle przy biurku. Oparł laskę o blat i zabrał się za otwieranie kolejno listów pozłacanym nożykiem do papieru.
Uwinięcie się, tak jak myślał nie zajęło mu wiele czasu. Przygotował odpowiedzi, zapakował je w ozdobne, ciemnozielone koperty. Zaczął kolejno zalewać niewielką ilością wosku listy i przybijać do nich swoją pieczęć - modliszki. Robiona specjalnie na zamówienie, rok, czy dwa lata temu.
Jego kolejnym celem było dostarczenie listów lokajowi, który zobowiązał się je zabrać. W duchu był ze sobą szczery, zirytowało go, że nigdzie nie może znaleźć tego baraniego łba. Cenny czas leciał.
Zguba się znalazła! Był zajęty sprzątaniem szklanego wazonu, który niechcący strąciła jakaś tam służka, kiedy ścierała kurze. Strata pieniędzy. Kolejnym problemem na głowie Geo'Mantisa był fakt, że owy pomocny-lokaj przypadkiem rozciął sobie rękę. Takiemu teraz listów do rąk nie da. Szkoda, oj bardzo szkoda, że zawsze dba, aby wszyscy mieli coś do roboty. Akurat teraz przydałby się niesamowicie jakiś tam, obibok, którym można by się wyręczyć.
Co innego mogło pozostać Geo'Mantisowi jak nie ruszenie się samemu z domu? Straci najwyżej więcej swojego cennego czasu. Co za porażka.
Przed wyjściem, tradycyjnie zgarnął swoje okulary przeciwsłoneczne, znalazł czarny kapelusik i jak zawsze, miał ze sobą laskę. Mógł spokojnie iść. Listy schował do wewnętrznej, dużej kieszeni czarnego płaszcza. Nie widać było, że cokolwiek miał.
Zastanowił się, jak to zręcznie zrobić, aby nie wyszło, że to on sam PAN roznosi własne listy. Tam gdzie się da, wrzuci do wrzutki na listy, a w przypadku większych miejsc, gdzie owe listy pozostawia w recepcjach. Może przy okazji rozejrzy się za kolejnym pracownikiem..?
"Świecie, przygotuj się na mnie."

Chodzenie po mieście to całkiem przyjemna rzecz. Również jak na porę roku, była znośna temperatura. A może to kwestia tego, że Geo zwyczajnie będąc gadem jest zmiennocieplny? Dopóki jest to stolica i dopóki jego wzrok nie widzi jakiś chłystków jest idealnie.
Z dwa, czy trzy listy mu pozostały. Jak na ten moment, nie szło mu źle. Nikt go specjalnie nie zagadywał.
Zapowiadało się na prędki powrót do domu, tak więc nie musiał się przejmować, czy będzie musiał coś wyrzucić z grafiku zadań na dziś.
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Selinday | Zima, 1867r. Empty Re: Selinday | Zima, 1867r.

Pisanie by Gaspard Anatell Pią Mar 13, 2020 8:29 am

Stukot obcasów odbijał się po podziemnych korytarzach, zaś pojękiwania ludzi nie były w stanie tego zagłuszyć. Uzbrojony mężczyzna z pomocą wielkich kluczy, stukotał o puste kraty więzienne, zaś pomijając te, gdzie przebywali nędzarze, uwięzieni za przeróżne występki. Strażnik ostatecznie skierował się do ostatniej z nich, gdzie na ziemi, brzuchem do góry, wylegiwał się białowłosy chłopaczyna. Miał podkrążone oczy, jakby nie spał ze dwie nocy, co mogło być prawdą.
-Anatell, wychodzisz. Twój czas minął.
Rzucił do niego, po czym kluczem otworzył mosiężny zamek, otwierając cele z dużym piskiem nienaoliwionych zawiasów. Chłopak spojrzał na niego, po czym ciężko zgarnął się z podłoża i wyszedł z "azylu", chwytając swój płaszcz pod ramie. To w sumie nie było takie prawdziwe więzienie, a areszt, którego czas pobytu upłynął. Za co tu trafił? Cóż, mało kto wiedział, że dziennikarze w tych czasach potrafią być aż nazbyt wścibscy, a stało się to co zazwyczaj. Komuś nie spodobały się działania gazety "Selinday". Gaspard był na celowniku. Nie oszukujmy się, mógł wpadać w różne tarapaty, był gamoniowaty, ale jednak należał do osób sumiennych, a w pracy słynął z profesjonalizmu. To go najczęściej udupiało.
Kiedy podszedł do punktu odbioru swoich rzeczy na komendzie, milicjant zaczął wykładać jego dobytek.
-Dwa sztylety... pistolet skałkowy... liczę, że nadal masz na niego pozwolenie... notes... oraz ten bajer...
Wręczył mu na koniec złoty amulet, który reprezentował "A", logo firmowe upadłej już od lat Cesarskiej Kompanii Handlowej "Anatell", a obecnie był tylko pamiątką rodzinną. Dosyć ważną. Przewiesił go przez szyję, sztylety schował w cholewkach oficerek, pistolet zaś za pasek, a notesik w kieszeń. Nie odzywał się nic, a nic, jakby jakiś wstyd lub żałość go powstrzymywały. Milicjant patrzył jednak na niego cały czas.
-Gaspard, zmień pracę. Przestań przynosić wstyd swojej siostrze. Myślisz, że Amelie uśmiecha się służyć w służbach porządkowych i mieć brata recydywistę? Już dawno Ci proponowałem byś złożył papiery do nas...
Spróbował go zachęcić, a zresztą, to nie pierwsza taka próba. Ze względu na Amelie, milicjanci bywali dla niego łaskawszy, niż dla innych, a jego w dodatku zachęcali do wstąpienia w ich szeregi. Jednak on nigdy nie widział się w milicji. Zresztą, jakim świeciłby przykładem, z przeszłością zza krat.
-Dzięki Hank. Miłego dnia.
Mruknął z krzywym, niemrawym uśmiechem i założył na siebie długi czarny płaszcz, może lekko ubrudzony, po czym skierował się do wyjścia z komendy.
-Szkoda dzieciaka...
Szepnął mundurowy.

Gaspard przemierzał ulicę cesarskiej stolicy, dłonie głęboko osadzając w kieszeniach, ponieważ wiał lekki chłodny wietrzyk. Ich zima nie była taka dokuczliwa, jak w niektórych państwach. Cały czas zastanawiał się co począć. Musiał chyba wrócić do mieszkania, zacząć pisać artykuł dla prasy, w sumie to co już wiedział to i tak dużo, a teraz...
Zbyt się zamyślił, bo wpadł na jegomościa w okularach przeciwsłonecznych i z laską do chodzenia. Wyglądał na jakiegoś arystokratę, więc żeby znów nie zostać zgłoszonym, ukłonił się lekko.
-Najmocniej przepraszam, zagapiłem się.
Powiedział do niego i spojrzał na mężczyznę. Był niższy, może drobniejszy, co rzadko się zdarza, ale wciąż wyglądał na kogoś elitarnego, w porównaniu z nim. Dopiero po chwili, pomimo kapelusika i okularów, rozpoznał twarz. Czy to Geo'Mantis? Ostatnio robiło się o nim dosyć głośno, a to z powodu sukcesów, na których się wybijał na salonach cesarskich, czyli tam, gdzie plebs nie miał wstępu. Kiedyś miał o nim napisać jedną stronę gazety, ale odpuścił.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Selinday | Zima, 1867r. Empty Re: Selinday | Zima, 1867r.

Pisanie by Geo'Mantis Pią Mar 13, 2020 7:28 pm

Przez część drogi oglądał z urokliwą przyjemnością otaczającą go architekturę. Zastanawiał się także, czy nie poświęcić chwili czy dwóch na przejście się po dzielnicach kupieckich. Może po raz kolejny natknie się na jakiegoś białego kruka? Pomarzyć zawsze można. Listy dotrą na miejsce, o nie nie trzeba było się obawiać. I tak pozostanie mu jeszcze dość dużo czasu, czemu by go nie wykorzystać w jakiś produktywny sposób?
Z pewnością, mógł chociaż trochę przywiązać uwagę do tego co się dzieje przed nim. Zaczął tego nieco żałować, gdy uderzył w coś wyższego. A raczej kogoś. Ugiął się lekko, przez nagłe uderzenie. Wydał z siebie bliżej nieokreślone syknięcie - nie takie typowo zwierzęce, takich się już dawno oduczył.
Prędko poprawił okulary, które przekrzywiły mu się na nosie. Zmierzył podejrzliwym spojrzeniem w indywiduum, na które przypadkowo trafił. Całe szczęście, że miał okulary. Przynajmniej nie odstraszy od siebie natychmiastowo chłopaczka. A może to źle, że ma okulary?
Prędko go ocenił. Przystojna buźka, niezła wizytówka z której również Geo'Mantis korzystał. Ale był wyższy, czego mógł mu śmiało gad zazdrościć. Białe śliczne włoski, delikatna, wręcz nienaruszona skóra twarzy. Czy on jest człowiekiem? Mniejsza o to, wygląda dokładnie tak jakby chciał wyglądać Geo'Mantis. Jeżeli jest człowiekiem to byłby idealnym przedstawieniem siebie z mrzonek.
Instynkt samozachowawczy nakazywał mu przetrząsnąć prędko swoje kieszenie. Może to jakiś biedaczyna i chciał podjąć się kradzieży? Cholera wie, czego można się spodziewać po dzisiejszych kieszonkowcach. Powstrzymał się od nagłego sprawdzenia zawartości swoich kieszeni. Zamiast tego poprawił i strzepał niewidoczny kurz z płaszczu, żeby wyglądał jak wcześniej - nienaruszony, w idealnym wstanie.
Fantastycznie, nie dość, że przeprosił to jeszcze się ukłonił. Jednak całkiem nieźle wychowana jest ta dzisiejsza młodzież. Szkoda, że nie mógł na niego spojrzeć "z góry".
- Nic nie szkodzi- - Urwał w momencie kiedy dostrzegł co wisi na zgrabnej szyi chłopaka. Czy to go oczy mylą, czy to nie jest logo Anatell? A skąd chłopaczyna coś takiego posiada? Nie byłoby grzeczne nagle chłopca pytać o amulet. Tak dawno nie cisnęło mu się pytanie na usta, jak w tej chwili. Nie, nadal nie wypada. I to nie jest sprawa gada.
Może to i nie jest jego sprawa, ale... Mógłby przyznać, młodzieniec go zaintrygował na samym wstępie. Samą jedną rzeczą, co, prawdę mówiąc, dość rzadko się zdarza. Nie do pomyślenia wręcz.
Poprawił kapelusz spoczywający mu na śnieżnobiałej główce, naciągnął rękawiczki bardziej na ręce. Nie zwracając uwagi na chłopca, ujął ręką swoją laskę i ruszył dalej przez siebie.
To w końcu nic nieznaczące zetknięcie z młodym, czym miałby się nagle przejmować? Dzieciaczek go nie zaatakuje...
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Selinday | Zima, 1867r. Empty Re: Selinday | Zima, 1867r.

Pisanie by Gaspard Anatell Nie Mar 15, 2020 7:47 pm

Gaspard raz jeszcze spojrzał na mężczyznę, zaraz po ukłonie. Nabierał pewności, że to wcześniej wspomniany osobnik. Miał nawet charakterystyczny sposób odzieży. O ile laskę można do tego doliczyć. Co prawda, wielu dżentelmenów taką posiadało. Ale nie każdy nosił okulary przeciwsłoneczne w zimę, plus cechował go wyjątkowy kolor włosów, podobny do Anatella. Może ktoś uznałby ich za rodzeństwo, gdyby nie kilka szczegółów. Ale to już próżne przemyślenia.
-Grycan Gaushin, zgadza się?- Zawołał za nim, kiedy ten odwrócił się by pójść dalej, lecz szybko skarcił się w myślach. Może nie powinien go wołać...? W końcu zaczepił go na środku ulicy, a w dodatku, ten mógł się gdzieś śpieszyć. No ale już za późno na wycofywanie się. -Mieliśmy kiedyś umówiony wywiad. Gaspard Anatell. Szkoda, że do niego ostatecznie nie doszło. Pewnie miałby Pan wiele do przekazania w gazecie "Selinday"...
Rzucił luźno, choć miała to być swego rodzaju sugestia, nie tyle co przypomnienie o sobie, a odbudowanie dobrego imienia w redakcji. Mógł pisać o sprawie przez którą spędził dwa dni w areszcie, lecz na pewno miałoby to mały wpływ na napływ czytelników. Biedota lubi sobie poczytać o bogatych jegomosciach, którym żyje się lepiej od nich, aby ich powyzywać z zazdrości i mieć o kim plotkować. A zwłaszcza, jeśli takowi mają kontrowersyjne życie lub skrywają ciekawe sekrety. Niestety, Gaspard dla opłaty czynszu za mieszkanie, jest gotów wydrzeć każdą skrywaną prawdę.
-Zaszczyt jest Pana spotkać, choć w tak przypadkowych okolicznościach.
Dodał jeszcze, mając cichą nadzieję, że może go zatrzyma. Cóż, nadzieja matką głupich. Fajnie by było. Lecz sterczeć tak na środku ulicy też słabo. Jeśli mu odmówi, to ewentualnie rzuci ze dwa pytania na odchodne, jako takie koło ratunkowe.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Selinday | Zima, 1867r. Empty Re: Selinday | Zima, 1867r.

Pisanie by Geo'Mantis Nie Mar 15, 2020 9:48 pm

Możliwe, że jegomość Gaushin poszedłby dalej w swoją stronę, gdyby nie usłyszenie swojego imienia. Żeby je tak rzucać na wiatr, jakby to było zwyczajne imię przypadkowego przechodnia? Cóż za tupet.
Gdyby Geo'Mantis mógł zabijać wzrokiem, młodzieniec dawno byłby martwy. Na jego szczęście nie ma takiej zdolności, a chłopaczek przez okulary nie zauważy z jaką zajadłością na niego patrzy. Początkowo odwrócił do niego samą głowę, zbierając besztające chłopaka myśli. Złapał głęboki oddech i całkowicie się do niego odwrócił. Pierwotny zamiar skarcenia młodzieńca poszedł prędko w niepamięć. Być może młody nie wie jak powinno się zwracać do "lepszych"? Posłał mu zadziorny uśmieszek.
- Pan Geo'Mantis, jeżeli łaska. - Grycanem się nazywa przy bliższych mu osobistościach, co nie znaczy, że owe imię nie jest znane. W swoim duchu przetrzymywał całą irytację nazywania go po imieniu, które nadała mu jedna z najważniejszych osób w jego życiu. Pozostało mu jedynie uszczypliwe poprawianie.
Uśmiech mu drgnął na dźwięk jego mienia. Czyli jednak Anatell? To wyjaśnia okoliczności posiadania amuletu. Co za zbieg okoliczności to ich spotkanie.
Wysłuchał ze spokojem na twarzy tego co ma do powiedzenia. Faktycznie, był taki epizod, że gad został zaproszony na jakąś rozmowę czy wywiad do gazety. Nie przypominał sobie jednak o fakcie, który by mówił o tym kto miał to prowadzić. Czyżby porzucił zaproszenie przed przeczytaniem nazwiska realizatora? Nie ma takich rzeczy w zwyczaju, był wtedy zmęczony? Możliwe, kto wie.
- Przepraszam, ciągle mam mnóstwo spraw na głowie, musiało mi to niespodziewanie wypaść... - Pohamował chęć zaznaczenia chłopcu zainteresowania nim i w głównej mierze jego nazwiskiem. Dobrze wiedzieć, że młodzieniec pracuje w gazecie. Zwrócił wzrok prędko na niebo i znów na chłopaka, oceniając porę dnia. - Jeżeli byłby Pan ciągle zainteresowany wywiadem, mogę Panu poświęcić chwilę czasu, przy filiżance herbaty, bądź kawy. - O ile, rzecz jasna, nie będzie miał mnóstwa pytań. Nie byłoby to mu zbytnio na rękę, patrząc na plan dnia... Zastanowił się chwilkę i orzekł we własnych myślach: jeżeli młody Anatell go zaskoczy pytaniami, będzie rad zmienić dla niego swój grafik. Głównie do tej decyzji pchnęła go myśl o samym pochodzeniu chłopaka. Ciężko ukryć zainteresowanie taką personą, ale jakoś trzeba.
Tym razem został utytułowany "Panem". Młody zauważył niechęć Geo'Mantisa, kiedy się omija taką istotną rzecz? Być może.
- Mogę śmiało powiedzieć, że i dla mnie jest to pewien zaszczyt spotkanie Pana, Panie Anatell. - Uśmiech przybrał bardziej życzliwy wyraz. Udało się chłopakowi zatrzymać gada. A może to bardziej jego nazwisko go przytrzymało..? Cóż, na pewno jest o wiele ciekawszy niż bieganie po mieście z listami, które na ten moment zeszły na drugi plan.
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Selinday | Zima, 1867r. Empty Re: Selinday | Zima, 1867r.

Pisanie by Gaspard Anatell Pon Mar 16, 2020 11:31 am

Cóż, zachowanie Gasparda względem osoby wyżej postawionej pozostawiało wiele do życzenia. Nie należałoby obwiniać utraconej pozycji w medevarskiej hierarchii, a raczej zwykłego zmęczenie. Dwa dni za kratami spędziły sen z powiek Medevarczykowi, więc i skupienie pozostawiało do życzenia. Złapał się na tym, nie potrzebując niewidocznego spojrzenia, przez co przeklnął w myślach.
-Oczywiście, przepraszam.
Odparł tylko, aby zachować resztki taktu. Ciekawe jak wyglądałoby ich pierwsze spotkanie, gdyby życie Anatella przebiegło po innych torach. Pewnie byłyby to zupełnie inne okoliczności. Lecz dziw, że nie odstraszył szlachcica samym swoim bytem. Upadli szlachcice byli czasem gorzej traktowani od mieszczan…
-Proszę się nie przejmować, wywiad został odwołany przez redaktora naczelnego. Powody są mi nieznane.
Odparł, z lekkim przemilczeniem prawdy. To nie tak, że był wtedy na ostrym kacu i poprosił szefa o wycofanie sprawy. Zresztą, jest promyk nadziei na odratowanie tematu. Zwłaszcza, że Geo'Mantis zaproponował rozmowę przy ciepłym napitku. Rzadko spotykał się z taką uprzejmością. Dobrze, że tym razem milicjanci nie pozbawili go drachm z kieszeni.
-Znam pewną kawiarnię, nieopodal.
Powiedział z łagodnym, lewostronnym uśmiechem. Nim jednak przeszli dalej, Arystokrata powiedział coś, co lekko oniemiało Gasparda. Nie pamiętał, by przez ostatnie pięć lat ktokolwiek zwracał się do niego z takim poszanowaniem, jakby wciąż miał dawno odsprzedane tytuły. Zbył to jednak machnięciem ręki.
-Niedoszły dziedzic, to wszystko. Mało ciekawa sprawa.
Skomentował i ruszyli.

Jakiś kwadrans później siedzieli w przytulnej kawiarni, z filiżankami czarnego napoju, przy stoliku umiejscowionym tuż obok wielkiego okna, z widokiem na spacerujących ludzi. Anatell upił łyk kawy i przygotował notatnik, oraz pióro i fiolkę z atramentem.
-Może na sam skromny początek, spytam tylko, jak żyje się Panu w Selinday, naszej wspaniałej stolicy…?
Wzrok skupił na nim, nakładając na nos okulary o cienkiej oprawce.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Selinday | Zima, 1867r. Empty Re: Selinday | Zima, 1867r.

Pisanie by Geo'Mantis Pon Mar 16, 2020 6:44 pm

Jednak to nie z jego winy nie doszło do spotkania? Być może i tak było. Nie skomentował tego w żaden sposób. Mógł jedynie pozostawić tą kwestię "dlaczego" swojej wybujałej wyobraźni. Raczej nagle go nie uznali za nieinteresującego osobnika, co?
- Możemy się tam udać. - Czemu by nie zaufać jemu i jego gustom. Również, gad będzie miał szansę zapoznać się z miejscami do którego młodsi lubią chodzić. Sam nie ma czasu, bądź nie chce pałętać się po miejscach publicznych. Powszechny brak zaufania robi swoje. Zwrócił uwagę na jego połowiczny uśmieszek. Śmieszne zjawisko.

Tak więc, gadzina nie posiadając tego w zwyczaju grzecznie poszedł za "niedoszłym dziedzicem" do kawiarenki. Umościli się w dość mało dyskretnym jak na kawiarenkę miejscu, tuż przy oknie, narażając się na oczy przechodniów. Gaushin nie protestował, jeżeli tak zechciał młodzieniec - w porządku. Niech ma dostatek światła, nie zniszczy sobie ślepków. Postawił swoją laskę tak, żeby opierała się o krzesło na którym siedział. Ściągnął także kapelusik z głowy. Zawahał się, czy ściągnąć okulary z oczu. Ostatecznie zrobił to, odsłaniając żółte ślepia. Jedyna rzecz w obecnej chwili, która mogła zdradzać Geo'Mantisa o jego rasie. Ciekawe, czy chłopaczek się domyśli. Już wcześniej się przekonał, że młodzik jest spostrzegawczy.
Geo'Mantis zamówił wyłącznie czarną kawę. Nie musiał długo czekać na napój, to ogromny plus dla kawiarni. Obserwował chłopaka, jak przygotowuje swój dziennikarski asortyment.
Pierwsze pytanie lekko zbiło z tropu węża. Nie spodziewał się czegoś tak prostego, a za razem trudnego. Zbyt ogólne, mógłby mówić, a mówić o tym co myśli i jak się czuje. Jeszcze młodemu braknie papieru na spisywanie tego. Spodziewał się raczej czegoś w stylu "a co Pan sądzi o tym i tamtym".
Mruknął pod nosem, oparł się wygodnie o krzesło i złożył palce w charakterystyczną "piramidkę". Nie może mu długo kazać czekać na odpowiedź.
- Jestem arystokratą, na co miałbym narzekać? Żyję w dostatku i w równomiernym spokoju. Los ostatnimi czasy jest dla mnie niesamowicie łaskawy, za co jestem mu wdzięczny. Jak do tej pory, w naszej wspaniałej stolicy wszystko mi idzie z pomyślnością. - Dorzucił na koniec swojej wypowiedzi śmiały uśmieszek. Taka odpowiedź wystarczy? Jeżeli będzie chciał coś drążyć, proszę bardzo. Rozłożył utworzoną piramidę z palców i zabrał się za swój napój.
Następne pytanie, poproszę?
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Selinday | Zima, 1867r. Empty Re: Selinday | Zima, 1867r.

Pisanie by Gaspard Anatell Czw Mar 26, 2020 6:28 pm

Odpowiedź Geo była jak najbardziej spodziewana. Mógł jedynie ponarzekać na nude. Medevar bardzo spokojnie podchodził nawet do polityki.
-To dobrze, zazdroszczę życia bez zmartwień. Oby pomyślność pozostała w Pana codzienności.
Uprzejmie odpowiedział, cały czas bazgrając w swoim tzw. Notatniku Prawdy. W końcu spojrzał na niego znowu, szykując nowe pytanie.
-Zaczęliśmy łagodnie, ale czas przejść do konkretów. Przez pewien czas chodziły plotki po stolicy, że niejaki Geo'Mantis wdał się w burzliwy romans z urzędniczką cesarskiego urzędu skarbowego. Jest to prawda? Nigdy oficjalnie nie zdementowano tych pogłosek…
Uniósł brew oczekująco. Pytanie było bardzo… prywatne, ale to jednak wywiad. Czytelnicy chcą rozwiewać lub urealniać plotki. Taka praca, a jeśli Arystokrata poczuje, że Gaspard przekroczył granice, zawsze może dyplomatycznie milczeć.
-Nie naciskam. Po prostu to znany precedens tematyczny. Albo fakt, albo działania rywali na salonach. Nie każdy lubi jak bliźnim się powodzi…
Mruknął pod nosem i napił się kawy.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Selinday | Zima, 1867r. Empty Re: Selinday | Zima, 1867r.

Pisanie by Geo'Mantis Sro Kwi 01, 2020 1:56 am

Jak z pierwszym pytaniem, według siebie, rzecz jasna, poradził sobie śpiewająco, tak drugie ścięło mu przez chwilę głos. Kalkulując w głowie straty, jakie może ponieść w oczach znajomych-arystokratów, sączył swój napój z ogromną finezją, dostarczając swojemu podniebieniu wspaniałych wrażeń wywołanych tym jednym, ulubionym smakiem. Na niewygodne pytanie dla swojego wizerunku wypadało jasno odpowiedzieć.
Odstawił filiżankę z drobnym stuknięciem porcelany o porcelanową podstawkę i obdarzył swojego rozmówcę ciepłym uśmiechem. Jego palce znów utworzyły figure piramidy.
- Myślałem, że skoro chodziły przez pewien czas, tak jak Pan o tym mówi, to już od dawna nikt o nich nie wspomina. - Powędrował wzrokiem z jego rąk, jak pisał, na twarzyczkę. No dobrze, może sobie zszarga odrobinę swoją reputację. Niech widownia ma z czego mieć najwyżej radochę. - A tam, od razu ludzie to burzliwym romansem nazywają. Co prawda, łączyła nas dobra, miła... Odrobinę można ją podciągnąć pod intymną, znajomość. - Intymne to mogą być rozmowy późnymi wieczorami. Czy młody dziennikarz weźmie to co usłyszał i przedstawi ludziom, jako dosłowny fakt? Oj, to pozostawi ślad na godności Geo'Mantisa. Teraz jego los spoczywa w piórze młodego Anatella. Pewien błysk zawitał w ślepku węża.
Wprawdzie gada nic nie łączyło z nikim bliżej od dawna. Nie czuł sam takiej potrzeby, jak i dbanie o swój sekret wymagało pewnych poświęceń. Inną kwestią jest, że mógłby być posądzony o romans z wieloma pannami, co może poradzić? Ograniczenia łóżkowe nie bronią mu spotykania się w większym towarzystwie. Co się dzieje w salonach, powinno zostać w salonach. Smutną rzeczą jest, że nie wszystkie piękne panny potrafią trzymać język za zębami.
- Nie pamiętam jakiś szczególnych chwil z tamtego okresu. - Zastanowił się na głos, być może wyprzedzając w porę pytanie chłopaka o szczegóły ich relacji. Pewnie mógłby wspomnieć o jakimś bankiecie, spotkaniu w cztery oczy. Cóż, mógłby pokręcić odrobinę. Geo'Mantis jak i jego towarzystwo nie stroni od alkoholu, tak więc wiele faktów mogą być widziane przez arystokratę jak przez mgłę. Z resztą, może informacja, że nic gad nie pamięta nasunie dziennikarzowi, że nie było to nic istotnego. Raczej "burzliwy romans" by pamiętał.
Założył nogę na nogę. Miło, że młody Anatell nie naciska i rozumie pewne kwestie. Zastanawiało Grycana kilka rzeczy odnośnie młodzieńca, sam z chęcią by go wypytał, ale to nie on wywiad prowadzi. Przechylił lekko głowę, ciągle dzierżąc spokojny, ciepły uśmiech na twarzy.
W ciszy, wlepiając oczy w ruch jego nadgarstka, czekał na kolejne pytanie. Czy będzie to kolejne pokroju skoku na kontrowersje? Nie przypominał sobie wcześniej, aby udzielał jakichkolwiek wywiadów. Czyżby ten był pierwszym? Trochę i szkoda, być może mógłby sobie porównać to, co się odbywa w tej chwili, do czegoś z przeszłości. Nie pamiętał czy może odmawiał spotkań. Zbędnych rzeczy natychmiastowo pozbywa się z pamięci. Po co mają tam być i się kurzyć bez sensu?
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Selinday | Zima, 1867r. Empty Re: Selinday | Zima, 1867r.

Pisanie by Gaspard Anatell Nie Kwi 05, 2020 9:21 am

Gaspardowi wymsknął się krótki śmiech na jego pierwsze słowa, ale szybko spoważniał.
-Przepraszam. Chodzi o to, że... wcale nie ucichły, ponieważ wspomniana kobieta znów je rozpowiada, na nowo, jak zdartą płytę. Jest Pan chyba jej osiągnięciem życiowym, o ile to prawda. Każdy chce wiedzieć, jak to się przedstawia z pańskiej perspektywy.
Odpowiedział z uśmiechem, aby po chwili uzyskać odpowiedź o intymnej relacji. Hm, nawet nawet. Zresztą, jak inaczej to interpretować? Spali ze sobą i tyle, więc kobieta nie kłamała. Zresztą, bez precedensu nie można się tytułować arystokratą, a Anatell wiedział, że tak to działa.
-Rozumiem. Intymna relacja. Cóż, proponowałbym i tak ją zgłosić do władz. Może to psuć Pańską reputację.
Zasugerował z dobrego serca, samemu nie chcąc być obiektem plotek, zwłaszcza w tej sferze, mając ważne znajomości i pieniądze. Teraz jakby przespał się z wilkołakiem to nikt by się nie zainteresował, a gdyby to zrobił Geo'Mantis to już wielkie halo.
Czy Gaspard zdawał sobie sprawę z bycia obiektem zaintrygowania młodego Arystokraty? Cóż, gdzieś mu to siedziało z tyłu głowy, kiedy wyłapywał jego ciekawskie spojrzenie, ale te kilka lat w branży nauczyło go, że nie można się spoufalać, ponieważ to on ma być od pytań. Jeśli jakieś się pojawi odnośnie niego, chętnie odpowie, jednakże teraz było wielkie 5 minut Geo'Mantisa na tej scenie.
-Polityka zawsze wszystkich interesuje. Kilka lat temu zamordowano naszego wspaniałego cesarza Egmunda. Czy popiera Pan drogę w którą zmierza Medevar? Mam na myśli neutralną i pokojową politykę. Czy też na wzór północnych sąsiadów, rozwiązania siłowe byłyby lepsze? Wielu mówi, że staliśmy się zbyt bierni, dlatego tak łatwo wymienić władcę na tronie. Nie pytam o poparcie korony, a sam zamysł działań ojczyzny.
Spytał, zatrzymując pióro i wzrok na mężczyźnie. Wiele tego nie miał do zadania, ale każde pytanie było jednak swoistym konkretem. Niech świat pozna trochę człowieka, do którego zwyczajnie nie idzie zagadać. Chyba, że wpada się na niego na ulicy, jak Anatell, ale to tylko on ma takiego farta do dziwnych zdarzeń...
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Selinday | Zima, 1867r. Empty Re: Selinday | Zima, 1867r.

Pisanie by Geo'Mantis Pon Kwi 06, 2020 2:42 pm

Nie spodziewał się, że młody Anatell tak ładnie się zaśmieje. W ogóle, nie podejrzewał, że dziennikarz uwolni więcej swoich emocji, oprócz tych podstawowych. Miłe zaskoczenie, na plus dla niego.
Powieka mu drgnęła mimowolnie słysząc od kogo poszły te plotki. Co ta ona chce osiągnąć? Kobiety są nieprzewidywalne. Gad skomentował skinieniem głowy słowa dziennikarza o zgłoszeniu tego incydentu. Ma rację, po co ma na tym Geo'Mantis ucierpieć. A to, co się z nią stanie, nie będzie dla niego szczególnie ważne. Nie jego problem - mogła siedzieć cicho.
Z uśmiechem wysłuchał kolejnego pytania. Więc nie drążymy kontrowersji, dobrze. W wielu rozmowach, gdy pada temat polityki ludzie chcą usłyszeć albo radykalne poglądy z jednej, bądź drugiej strony, a tak przynajmniej zaobserwował gad. Uczestniczenie w tego typu rozmowach, szczególnie z nowo poznanymi nie należało do jego ulubionych. Wiele w ten sposób się rozczarowuje rozmówcą, który nie popiera, bądź ma inne spostrzeżenia do pewnych rzeczy. Czasem Geo się zastanawiał, co ludzi bardziej dzieli: religia czy poglądy polityczne.
Poświęcił kilka chwil na złożenie sensownego zdania w głowie, żeby niczego nie poplątać. Nikogo chyba nie interesują poplątane bzdety polityczne.
- I tak i nie. Jestem ogromnym zwolennikiem zachowania neutralności, przeciwnikiem toczenia wojen. To przynosi same straty, nie tylko dla państwa, ale i dla podatnika, jakim sam jestem. Bycie biernymi nie ma nic do rzeczy z "wymienianiem" władcy. Kiepska straż i tyle. A wydaje mi się, że naszym głównym problemem jest wmawianie sobie, że wszystko będzie dobrze i nikt nas nie zaatakuje. Zachowujemy sobie tą neutralność, dobrze. Załóżmy, że nasza dyplomacja, potocznie mówiąc, nie wypali. Przyjdzie nam walczyć? A kto sięgnie broni? Nagle okaże się, że wszyscy się boją. Wszyscy, którzy żyją w złudnym przekonaniu o bezpieczeństwie. - Przerwał na chwilę monolog, sięgając po filiżankę herbaty. Nawilżył sobie gardziołko i mógł ciągnąć dalej swój monolog. - Jakby to podsumować sensownie... - Zastanowił się na głos, wodząc palcem po ciepłej porcelanie. - Wszystko jest dobre w pewnym umiarze, wystarczy sprawnie się nim posługiwać, a nie popadać w skrajności. Tylko nie myśl sobie, że proponuje wszczęcie nagle jakiegoś konfliktu, aby wprowadzić pewną równowagę, nic z tych rzeczy. - Posłał mu dowcipny uśmieszek. Jak coś takiego zawita na stronach gazet, będzie wiedział kogo ma szukać.
Teoretycznie, konflikty też rozwijają. Wychodzą różni wynalazcy przed szereg i się chwalą swoimi pomysłami na prawo i lewo, szukając na gwałt sponsora, który będzie wspierał ich projekty. To też rozwój. Geo'Mantis przemilczał tą myśl, bo jeszcze naprawdę dziennikarz pomyślałby sobie, że gadowi faktycznie po głowie wojenki chodzą.
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Selinday | Zima, 1867r. Empty Re: Selinday | Zima, 1867r.

Pisanie by Gaspard Anatell Pon Kwi 06, 2020 4:35 pm

Geo'Mantis wydawał mu się intrygującą personą. Młody, bogaty, urodziwy, z poczuciem humoru, wręcz ideał panicza, za którym kobiety latały jak głupie, a salony prestiżowe lubiły gościć w swoich progach. Kto wie, czy jakby historia potoczyła się inaczej, to czy Gaspard też nie byłby jak on? Choć to wątpliwe, ich charaktery znacznie różniły się od siebie. Wątpił w to, że Arystokrata potrafiłby się oswoić ze światem, w którym Anatellowi przyszło żyć. Niejeden bankrut po prostu rzuca się na line…
-Bardzo rozsądne podejście, muszę przyznać. Bycie zbyt bardzo upolitycznionym na niejednego sprowadziło tragedie. Choć nie zapominajmy, że odrzucając całkiem ten świat intryg, uznając politykę za zbędną, staniemy się anarchistami, wrzodem na dupie Medevaru.
Skomentował, wtrącając swoje zdanie w tym zakresie, oczywiście nie zamieszczając tego do notatnika.
-Niejeden władca tak myślał i zapisał się w kartach historii. Ja nie oceniam.- Dodał, notując ostatnie słowa z dopiską o żartobliwym kontekście. -Choć jeśli o samych ocenach mowa, ostatnie pytanie, planuje Pan jakieś inwestycje? Podupadłe korporacje, małe firmy, handel lub rezerwy bankowe? Wiadomo, dobry arystokrata to dobry biznesmen. Ludzie lubią filantropię, ale lubią też zakupy spółek i nowe kontrole terytorium. To oczywiście pójdzie do rozdziału "Biznes i Świat".
Uniósł brew, poprawiając okulary, oraz wstrzymując ruch pióra. Wywiad nie był łatwy, ale już się kończył. Raptem kilka pytań, naa które redaktor zezwolił. Wtedy będzie wolny od tego towarzystwa w postaci dziennikarza. Chyba, że polubił ten stolik i ten widok z okna...
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Selinday | Zima, 1867r. Empty Re: Selinday | Zima, 1867r.

Pisanie by Geo'Mantis Wto Kwi 07, 2020 2:19 am

Sam w duchu stwierdził, że całkiem nieźle idzie mu układanie w miarę sensownych odpowiedzi na pytania. Zwięźle i na temat, a skoro dziennikarz nie dopytuje to musi być w porządku.
Dopił herbatę do końca, z uśmiechem, wysłuchując jego komentarza. Czyżby młodzieniec myślał podobnie? Kolejna miła niespodzianka dzisiaj. W obecnych czasach rzadko spotyka się osobniki, które mają podzielne zdanie. Chyba, że to był wyłącznie miły komentarz, aby się podlizać. Kto to wie.
Odstawił filiżankę i wyprostował się w fotelu. Dobrze, przebrnęliśmy przez polityczne pytania, co teraz? Och, jakby się Gaushin zdziwił gdyby nagle spytał o coś z dziedziny magii. Nie chwali się swoimi umiejętnościami na prawo i lewo. Na pewno o zainteresowaniach Geo'Mantisa wie jego służba, która czasem musi posprzątać, jak gadowi zaklęcie nie wyjdzie, gdy ćwiczy. Na pewno byłby pod wrażeniem dociekliwości i źródeł skąd posiada takowe informacje.
Prawdopodobnie, gdyby młody Anatell zadał pytanie prędzej, Gaushin rzuciłby półżartem, nieumyślnie swoją myśl o inwestowaniu w młodych wynalazców na wiatr. Dobrze, że skorzystał z tej chwili na przetrawienie pytania.
- Rozważam zainwestowanie pieniędzy w artystów, artystę. Dużo chodzi takich utalentowanych po świecie i kończą w mogiłach, w zapomnieniu. A na sztuce też można zarobić. Ładna dla oka, przyjemna dla duszy... - Sztuka potrafi onieśmielać i zadziwiać, w co Geo'Mantis w ogóle nie wątpił. Problem jednak tkwi w tym, że nie natknął się jeszcze na żadnego takowego artystę. Może powinien zacząć częściej wychodzić z domu? - Nie mówię tutaj stricte o malarstwie. Poezja, pisanie, tworzenie utworów muzycznych... To również jest wspaniałą sztuką. - Zamknął swój wywód, opadając wzrokiem na ręce dziennikarza.
Gdyby sam był uzdolniony, sam by tworzył i pokazywał światu co potrafi. No, los pod tym względem nie był dla niego łaskawy i nie jest wszechstronnie uzdolnionym człowiekiem. Trochę to przykre, ale można z tym żyć. Z przyjemnością gad będzie rozwijać się dalej, od strony czysto naukowej.
Błądził oczyma jeszcze chwilę po jego dłoniach, w duchu zazdroszcząc mu takiej skóry bez łusek. Los naprawdę jest okrutny. Powędrował bystrymi oczyma na jego buźkę, przyjmując pytający wyraz. Jeszcze jakieś pytania?
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Selinday | Zima, 1867r. Empty Re: Selinday | Zima, 1867r.

Pisanie by Gaspard Anatell Wto Kwi 07, 2020 5:33 pm

Prawda była taka, że Gaspard zwyczajnie miał doświadczenie w tym co robił. To nie jego pierwszy wywiad i nie pierwsza rozmowa z arystokratą. Ten jednak wydawał mu się mniejszym arogantem i ważniakiem, lecz pamiętajmy o słynnych pozorach, które mogły oddawać nieszczere odpowiedzi. Ale tylko takowe otrzymywał.
Jednak odpowiedzi na ostatnie pytanie nie spodziewał się wcale. A przynajmniej takiej. Nikt nie inwestował w sztukę, zwłaszcza pisemniczą. Dlatego wielu poetów doceniano po śmierci. W zapomnieniu i rynsztoku.
-Jest Pan mecenasem sztuki. To doprawdy interesujące i unikalne. Zgadzam się z faktem, że świat potrzebuje przekazu.
Skomentował z uśmiechem, odkładając pióro i zamykając notes. Był to koniec wywiadu, choć utkwił myślami przy ostatniej kwestii. Wiedział co miał mu do przekazania. Problem poetów i pisarzy, leżał w wydawnictwie literatury, a na to trzeba mieć pieniądze, z kolei ci co je mają, nie zajmują się sztuką. Wszystko kończy się sponsoringiem i długami.
-Przyznam, że sam zajmuję się pisarstwem i poezją. Pomaga to w pracy. Mimo to, to wciąż tylko hobby. Z tego ciężko wyżyć, więc jeśli ma Pan zamiar wspierać artystów, jak najbardziej to pochwalam i liczę na przyszłe sławy.
Uśmiechnął się szerzej, choć nic nie sugerował, a wyrażał aprobate. Może faktycznie ten Geo'Mantis nie był taki zły? Niestety, to tylko buduje jego idealną powłoke, wprawiając samego Anatella w kompleksy. Szczerze, chciałby być na jego miejscu i mieć jego możliwości. Wtedy wiele mógłby dokonać. Podbić świat. A teraz? Strach pomyśleć jaka przyszłość go czeka…
-Jest Pan wolny, Panie Geo'Mantisie. Po wywiadzie. Chyba nie bolało?
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Selinday | Zima, 1867r. Empty Re: Selinday | Zima, 1867r.

Pisanie by Geo'Mantis Sro Kwi 08, 2020 2:01 am

To prawda i niesamowicie żal serce ściska jak pomijani w wielu kwestiach są artyści. Osoby wrażliwe, potrafiące przekazać swoją myśl i doświadczenia w sposób dobitny, trafiający do szerszego grona osób. Ciekawe kiedy staną się ważniejsi i bardziej poważani w społeczeństwie.
Jakie to przykre jest, gdy wspaniali artyści kończą przedwcześnie swój żywot, często przez samobójstwo, przez brak zrozumienia, brak pieniędzy i nazbierane długi. Tyle talentów ucieka z tego okrutnego świata. Albo raczej, są wyganiani przez to społeczeństwo. Biedni, wrażliwi ludzie. Wyrwał się dopiero z swoich wywodów wewnętrznych na temat sztuki, artystów i śmierci, w momencie, gdy obiekt jego obserwacji - ręce dziennikarza - przestały pracować i odłożył swoje narzędzie piśmiennicze.
Słowa młodego Anatella doszły do niego i odbiły się echem w jego uszach. Więc młodzieniec też jest artystą? Kolejna, miła niespodzianka. Coś ten los dzisiaj jest za dobry dla gada. Spojrzał na niego ze szczerą ciekawością w ślepiach.
-Naprawdę Pan tworzy? Ma Pan może coś swojego przy sobie? Z chęcią bym przeczytał.- Całkowicie zignorował ostatnie jego pytanie, odnośnie tego, czy bolało. Co tam to, jeżeli właśnie Geo'Mantis odkrył ukryty w cieniu talent to tym bardziej było warto poświęcić swój czas. -Oczywiście, jeżeli Pan tylko zechce coś mi przedstawić. Nic na siłę.
Och, z ogromną przyjemnością przeczyta, cokolwiek by to nie było. Przeróżne kontrowersje również wchodzą w grę.
Zainteresowanie nim wzrosło jeszcze bardziej. Dziennikarz, pisarz, a do tego sam Anatell. Naprawdę, świat w tym momencie coś zbyt bardzo rozpieszcza Gaushina. Teraz to wyłącznie kwestia czasu kiedy czarne chmury spowiją się nad jego głową i zacznie się zły okres w jego życiu. Coś za coś.
Teraz wyłącznie w duchu liczył, że się nie rozczaruje i chłopak się nagle nie speszy, nie będzie chciał nagle uciec jak najdalej od ciekawskiego gada... Byłoby nad wyraz kiepsko.
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Selinday | Zima, 1867r. Empty Re: Selinday | Zima, 1867r.

Pisanie by Gaspard Anatell Wto Kwi 14, 2020 8:21 am

Jak się można było tego spodziewać, Geo'Mantis uczepił się rzuconej ciekawostki na temat Anatella, budząc tylko jego ciekawość. Chęć Arystokraty do zobaczenia jego prac lekko go skonfundowała, może nawet skrępowała. Nie zwykł nigdy nikomu pokazywać tego co tworzył, co za tym szło, mógł być pisarzem nieświadomym swego beztaleńcia lub geniuszu. Wywierało to na nim dziwną presję, jakby to on stanął przed wywiadem z bardzo niewygodnymi pytaniami.
-Niestety nic przy sobie nie mam. Właściwie tylko tyle co widać po mnie.
Zaśmiał się wymownie, choć nie skłamał. Po tym jak milicjanci go spałowali i wsadzili za kraty, jeszcze nie miał okazji wrócić do domu, choć okazja na to zbliżała się nieuchronnie.
Dopił kawę do końca i odstawił filiżankę, zarazchowając pióro i notes do kieszonki.
-Dziękuje Panu za wywiad, był on niezwykle satysfakcjonujący. Zmuszony jednak jestem już wracać. Obowiązki…- Pożegnał się z uśmiechem, po czym wstał od stolika z lekkim ukłonem. Już miał odejść, gdy nagle uporczywa myśl przebiegła po jego głowie. -Jeśli nadal będzie Pan zainteresowany przeczytaniem tych bzdur, możemy umówić się na następne spotkanie. Dziękuję raz jeszcze.
Uśmiechnął się lewym kącikiem ust i ruszył do wyjścia z kawiarni. Czemu to powiedział? Wystraszył się, że szansa na realizację marzeń ucieknie mu przed nosem. A jeszcze nie wiedział, że tymi słowami wtedy, zapoczątkował nową znajomość….

Z/T dla Gaspy
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Selinday | Zima, 1867r. Empty Re: Selinday | Zima, 1867r.

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach