Relacje Iwo

Go down

Relacje Iwo Empty Relacje Iwo

Pisanie by Iwo Sob Maj 02, 2020 2:14 pm

Relacje Iwo Pajonk12

✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ WILKOŁAKI ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜

WATAHA
Miranda Vellcar/Czarna-Wilczyca, którą spotkałem dawno temu i nieźle się ze sobą ganialiśmy po krzakach. Kilka lat później spotkaliśmy się ponownie, kiedy Razikale chciał mnie zabić. Uratowała mi życie, walczyła za mnie i była przy mnie gdy cierpiałem i wracałem do zdrowia. Razem ze mną nadzorowała pierwszą przemianę Razikale, znów się ze mną bawiła i dawała męczyć. Uwielbiam się do niej tulić kiedy jestem psem, ale kiedy jestem elfem wszystko się rozpada. Ledwo umiem wydusić słowa, a jak już coś mówię, to nie ma to wiele polotu.
Odwiedziłem ją w Górach Sebvor, żeby poznać jej ludzi. Mało czasu spędziliśmy razem, tylko się przywitaliśmy, a później pobiłem się z innym wilkołakiem i poszliśmy walczyć z myśliwymi. Koniec końców musieli uciekać, więc ponownie się rozstaliśmy.


Basil-Bury wilkołak, którego od razu polubiłem. Od samego początku czuć było od niego ciepło, był ciekawski i cierpliwy, dał się powąchać i sam powąchał mnie. Czuję się przy nim dobrze i chcę go spotkać jeszcze raz, zwłaszcza, że ma dziecko z kimś tam....


Tanaleya-Srebrna wilczyca. Przez jej zdystansowanie trochę się jej boję, ale tak naprawdę nie znam jej.


Biro, Mazo oraz Kett-Trzy śnieżnobiałe młodziki. Są cudowni! Chcę mieć ich na własność, albo żeby oni mieli mnie. Chcę się z nimi bawić, chcę ich lizać i spędzać z nimi czas. Są naprawdę przeuroczy wszyscy razem i każdy z osobna. Walczyłem z nimi i byli bardzo odważni. Bałem się o nich, ale świetne sobie dali radę. Już nie mogę się doczekać kolejnego spotkania.


Hesayu-Czarny wilk. Po odwiedzeniu Mirandy w górach zabrałem go do swojego domu, bo był mocno ranny, a ich czekała długa podróż. Spędziliśmy ze sobą trochę czasu, nie było tak źle. Pomagał mi przy zwierzętach, z czego nawet zadowolony jestem, bo mniej pracy przez to miałem, zwłaszcza, że umiał się nimi zająć i nie musiałem go ciągle pilnować.


Morwatt-Srebrny wilk. Nie potrafi okazywać szacunku nikomu. Jest bucem, który od razu do mnie podlazł i zaczął bójkę, pomimo wyraźnego sygnału, że nie chcę mieć z nim do czynienia. Nie chce go nigdy więcej widzieć, bo to kwestia czasu kiedy znów rzucimy się sobie do gardeł.


Richardem-Biały wilk.


Albert Halm-Wychudły wilk.


Katrina Jovertin-Bura wilczyca.


Ahaya Laministay-Czarna wilczyca.


Thorsten Okolway-Szary, zmierzwiony wilk. Miranda powiedziała, że jest czarodziejem.

INNE
Ibbe Menetys (1747 r. - 1863 r.)-Mój ojciec. Nasza relacja była normalna. Było w niej trochę rodzicielskiego ciepła, ale i czuło się w odpowiednich momentach bata nad łbem, żebym się nie opuszczał w nauce, czy pilnował z zachowaniem. Nauczył mnie trochę magii i pomagał uczyć się kontroli nad przemianą i panowania nad instynktami. Znosił moje upierdliwe łaszenie się do niego kiedy przybierałem formę wilka, bo i był jedyną mi bliską osobą, do której mogłem przychodzić po głaski. Nawet zabawnie było, gdy w nocy go nachodziłem pokryty futrem, a rano opuszczałem jego sypialnię nagi. Całkiem ciekawe doświadczenie takie wspólne poranki.
Ibbe nauczył mnie też sztuki trwałego tatuażu, odpowiednie narzędzia, dużo czasu oraz cierpliwości i może powstać prawdziwe cudo. Tatuaż na kręgosłupie jest jedną z pamiątek po ojcu.
Inną pamiątką są buty na obcasie, które ojciec lubił nosić, zwłaszcza w czasie kiedy pracownicy burdelu odwiedzali nasz dom, żeby napić się kawy ze śmietanką. Zawsze było wtedy dużo jego krzyków, ale nie brzmiały one jak coś złego. Dla dorastającego mnie było to całkiem podniecające słyszeć takie rzeczy, z czego bez krępacji korzystałem, odkrywając po drodze co sprawia mi przyjemność i co lubię. Z resztą później wiele rozmawialiśmy o takich rzeczach i sporo mnie tatuś nauczył. Lubiłem z nim grać w różne gry, zazwyczaj graliśmy o coś, a jak nie o coś, to graliśmy na rozbieranie czy wyznawanie sekretów. Tęsknię za takim graniem.
Widziałem jak popełnia samobójstwo, jakby nie patrzeć to było umówione spotkanie, nasz ostatni wieczór. Trudno mi powiedzieć, że go kochałem, ale na pewno darzyłem pewnego rodzaju zaawansowaną formą sympatii i chwilę mi zajęło zrozumienie oraz zaakceptowanie tego, że rozstaliśmy się na zawsze. W sumie dalej nie jestem pewien, czy pogodziłem się z jego stratą. NIE ŻYJE


Ezra-Chłopak, którego pewnej nocy spotkałem kiedy szalałem po lesie jako wilk. Relacja nie zaczęła się najlepiej, gdyż chłopaka zgwałciłem w przypływie psiego szczęścia i ekscytacji. Ładny był i się rozbierał, a ja nie myślałem, jak zawsze z resztą. Tak czy inaczej skończyliśmy razem w łóżku, bo mu się do domu wepchałem, bo drogi do własnego nie pamiętałem... Byłem trochę pijany.
W akcie zadośćuczynienia zabrałem go do swojego domu i wezwałem dla niego lekarza, żeby go obejrzał, chociaż chłopak nie chciał żadnych medyków. Jakoś tak się stało, że miał zostać na kilka nocy, żebym przypilnował czy wszystko w porządku, a został na dużo dłużej.
Niestety nasze drogi się rozeszły, sam nie do końca wiem dlaczego, ale nie jest to dla mnie zaskoczeniem, że ktoś nie zostaje przy mnie na zawsze.


Razikale Urthemiel Zazikel An'Doral-Nie jestem pewny naszej relacji. Zaczęła się od tego, że kupił ode mnie konia, później zepsułem mu kilka rzeczy, jakoś tak wyszło, że się dowiedział, że jestem wilkołakiem, wiec pobierał moją krew do badań, a później wszystko się popsuło przez Rio i moją głupotę i próbował mnie zabić. Nie zabił, bo moja znajoma mu przeszkodziła, przy okazji zarażając go wilkołactwem.
Spędził w moim domu swoją pierwszą północ, pierwszą przemianę, a kiedy rano się obudził, to niemalże od razu wyjechał, nie biorąc ze sobą mleka, jakie mu dałem. Chyba mnie nie lubi, co jest bardzo przykre. Był przy mnie cały czas, a teraz nagle mnie porzuca. Cieszyłem się, że mam przyjaciela, ale to chyba jednostronna relacja wychodząca ode mnie.


Hakan Ziv-Spotkałem go pewnej nocy kiedy zmieniłem się w wilka i szalałem po lesie. Zapędziłem się za daleko na północ a zmącony amokiem i alkoholem umysł nie umiał odnaleźć drogi powrotnej. Pamiętam, że tak był zamyślony, że ocknął się dopiero jak go nosem trąciłem. Głupek zginie kiedyś przez to. Zabrał mnie do domu, wygłaskał, wycałował, upuścił trochę krwi do swoich medycznych celów, a rano podzielił się ubraniami, nakarmił i wskazał drogę do domu. Raz na jakiś czas odwiedzam go w wilczej formie, aby dokonać wymiany. Krew wilkołaka po przemianie za głaskanie. Uważam, że to bardzo dobry układ, mimo, że za typem nie przepadam.
Niestety nasza znajomość zakończyła się w sposób dość niespodziewany. Hakan zniknął na jakiś czas, nikt nic o nim nie słyszał, ale milicja jest pewna, że albo został porwany, albo zaginął gdzieś w lesie, bo w domu zostały wszystkie osobiste rzeczy. Mimo, że się nie dogadywaliśmy zbyt dobrze, to mam nadzieję, ze jest mu dobrze gdziekolwiek teraz przebywa. NIE ŻYJE

✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ WAMPIRY ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜

Nietoperz z przeszłości (Killian Falone)-Wielki nietoperz, którego spotkałem 1962 roku w lesie. Dzięki niemu mogłem się najeść koniem, podczas gdy on zjadał jeźdźca. Po posiłku zacieśnialiśmy więzy, bawiąc się ze sobą, czyszcząc wzajemnie i iskając. Wylizałem go, wytarzałem się w nim, poznałem jego zapach i chociaż minęło od tego spotkania kilka lat, to myślę, że gdybym go teraz spotkał, to bym go rozpoznał.


Baqara-Drakulecia hybryda krowy mlecznej, co wydaje mi się bardzo interesującą kombinacją. Spotkałem ją przypadkiem, kiedy jechałem zdobyć w dziczy mojego wielkiego pająka, i przekonała mnie do tego, żebym zamiast jechać dalej, został z nią. Zostałem i na razie nie żałuję. Głaszcze mnie, rozumie i mówi co mnie nawet kiedy ja nie mam nic do powiedzenia, siedzenie przy niej w ciszy nie stresuje mnie. Mimo wszystko boję się, że pewnego dnia mnie zostawi, jak masa innych bliskich mi osób.


Viktor-

✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ LUDZIE/HYBRYDY ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜

Roberto Fallwet / Rio-Lisia hybryda. Od początku też nie wiedziałem do końca, co do niego czuję. Wydawał się być napuszony, jednak budził pewien respekt, zaufanie, zainteresowanie dlatego, że jest hybrydą lisa? Dopiero po tym jak przemieniony w wilka go spotkałem, zrozumiałem, że zwyczajnie lubię chłopaka. Nie mówi dużo, zdaje się być rozsądny, nie boję się go, no i cudownie mnie głaszcze.
Wszystko układało się dobrze po tym, jak zawarłem pewien układ z jego właścicielem, ale zepsułem to, kiedy niechcący sprowadziłem na niego końskie kopnięcie w głowę. Wylizał się z tego, nawet dałem mu paczkę fajek na przeprosiny, ale i tak się martwiłem, że nie chce mojego towarzystwa.
Te moje zmartwienia zostały chwilowo rozwiane kiedy napisał do mnie list z mapą, zapraszającą do Afraaz. Nie zastanawiałem się długo, bo jeszcze tego samego dnia wyjechałem z domu do chłopaka. Cieszyłem się okropnie, bo nie widziałem się z nim długo, jednak kiedy dojechałem na miejsce spotkanie było inne niż sobie wyobrażałem. Myślałem, że spędzimy razem czas, a on chciał tylko, żebym wykonał kilka jego próśb, pochowanie trupów, ścięcie włosów i powiedzenie Razowi, że Lis nie żyje. Przystałem na to wszystko, mając nadzieję, na jego sympatię, ale ten najwidoczniej miał mnie dosyć, bo ogłuszył mnie u uciekł. Przynajmniej zachował trwałość schematu, bo tak, jak się nie przywitał, tak samo się nie pożegnał. Dał mi nadzieję na to, że mam przyjaciela, ale cieszę się, że ściągnął mnie na ziemię i uświadomił mi moją naiwność i to, że się mylę. Nie chcę go nigdy więcej widzieć.


Kesyan Gwendelyn-Spotkałem go w domu Razikale, gdzie mężczyźni rozmawiali o rzeczach, o których nie miałem pojęcia, później natknęliśmy się na siebie na balu w stolicy. Nie myślałem, że ta znajomość pójdzie do przodu, ale poszła, albo taką mam nadzieję, że pójdzie.
Mężczyzna opatrzył mnie po tym, jak Razikale mnie uszkodził w próbie zabicia mnie. Dał mi leki, przepytał i udzielił rad, nie zbył mnie, jak inni lekarze. Później był gościem w moim domu, kiedy Razi przeżywał swoją pierwszą przemianę, ale na szczęście nie był potrzebny, bo nikomu się nic złego nie stało.
Napisałem do niego list z moją dietą, bo o to mnie prosił, a on odpisał, więc do niego pobiegłem. Chyba dobrze mu się spędzało ze mną czas kiedy byłem psem, co innego kiedy nadszedł ranek, wtedy już zadowolony z mojego towarzystwa nie był...
Mimo wszystko kolejne spotkania przebiegały dość pomyślnie. Zaprosił mnie nawet na swój ślub. Było... dziwnie na nim, śluby są dziwne.


Strażnik Koni (Harim)-Spotkałem go w Sad'gha Ul, pewnej nocy, zmieniłem się w wilka i uciekłem z domu klienta, którego koniem się zajmowałem. Poszedłem jak zawsze szukać jedzenia i trafiłem na obóz, niedaleko którego w zagrodzie były trzymane zwierzęta pilnowane przez chłopaka. Nie pozwolił mi zjeść konia, ranił mnie porządnie, ale koniec końców się musieliśmy dogadać kiedy obóz został zaatakowany przez inną grupę. Pomogliśmy sobie trochę wzajemnie. Polizałem go po skrzydle. Szkoda, że więcej nie mogłem mu od siebie dać, a on mnie nie pogłaskał, może następnym razem.


Lethalin Silmerion-Spotkałem go w 1864 roku kiedy szalałem po lesie, był przyjazny i nie atakował mnie, więc łasiłem się do niego o głaskanie, a on nie miał nic przeciwko. Potrafi czarować, nie wiem jak dobrze, ale wyczarował mi świetliki, które próbowałem złapać, ale mi się nie udało.
Spotkałem go pod koniec 1868 roku, kiedy to złożył niezapowiedzianą wizytę Razowi. Jakoś tak nie zapałałem do niego sympatią, ale to z mojej winy, bo chyba byłem zazdrosny o Rio, żałuję, że nie zachowałem się wtedy inaczej, bo koniec końców, Rio i tak mnie zostawił.


Claudie Misfortune-Aktoreczka, z którą zapoznał mnie mój ojciec, rok przed jego śmiercią. Ciągle mi w domu truł jaka to ona piękna i wspaniała, jaka idealna. Kilka razy nawet otwarcie oświadczył mi, że powinienem się z nią związać, bo kiedy on umrze, to zostanę sam.
Cóż...spróbowałem się z nią związać, jakby. Nie było to nic poważnego, raczej chodziło mi o to, żeby ojciec dał mi spokój, a że dziewczyna miała upodobania jakie miała, to z chęcią się z nią spotykałem w wiadomych celach. W końcu dlaczego mam chodzić i wydawać na dziwki w burdelu, skoro miałem ją?
Związek trwał niedługo i jakoś tak się sam z siebie rozszedł, nawet niespecjalnie omawialiśmy kwestię zerwania. Rozmyło się, to się rozmyło. Po co drążyć temat? Mimo tego, pozostał mi po tym lekki niesmak do związków i bliższych relacji.
Jakiś czas temu spotkaliśmy się przypadkiem w Sadah. Rozmowa była nieco sztywna i niezręczna, ale miło było sobie przypomnieć ciepło i zapach dziewczyny. Pewne wspomnienia wróciły, a z nimi pewne obawy i wątpliwości. Ciągle nie byłem pewien co powinienem zrobić, pożegnać się jak najszybciej, czy może coś inicjować? Sprawa sama się wyjaśniła, gdy dziewczyna, bez słowa, zaciągnęła na moich oczach w ustronne miejsce jakiegoś podpitego nieszczęśnika i bogowie wiedzą co z nim tam robiła. Chyba faktycznie jest między nami koniec. Dodatkowo później sama mi w liście napisała, że ma kogoś nowego. Jestem teraz prawie pewien, że wypadłem z kręgu jej zainteresowań. Teraz tylko muszę czekać aż ona wypadnie z mojego. NIE ŻYJE

✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ZWIERZĘTA ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜ ✜

KONIE
Daya (1859 r.)-Mój ukochany, piękny ogier. Dostałem go od taty na 22 urodziny, koń miał wtedy 2 lata. Z początku miałem z nim dużo problemów, nie tylko z jego winy. Rozumiem, dlaczego nie do końca mi ufał. W końcu raz czy dwa zdarzyło mi się na niego rzucić z zębami, ale po dostaniu kilku kopów w pysk odpuściłem i teraz żyjemy w zgodzie. Nie jest za szybki, ale ja bardziej cenię sobie wytrzymałość i siłę niż szybkość.
Teraz ma dla mnie niezwykłą  wartość sentymentalną, bo to jedna z ważniejszych pamiątek po tacie.

Obrzęk (1863 r.)-Wysoki ogier o spokojnym charakterze. Mam go od Hakana, bo dostałem go jakby w spadku, bo elf nie żyje. Zdarza się. Jest posłuszny i kochany, a jazda na nim, to sama przyjemność.

PAJĄKI
Ilu (1861 r. - 1869 r.)-To był mój ulubiony pająk. Dostałem go od ojca kiedy miał kilak miesięcy. Był niesamowicie spokojny i nawet jeśli miał zły dzień, nie wykazywał zbytniej agresji. Dlatego też często biorałem go na ręce, głaskałem i całowałem. Był idealnym towarzyszem na spacery po domu czy do czytania książki. Uwielbiłem patrzeć na to jak szybko i celnie atakował swoje żywe posiłki. Był prezentem po ojcu, więc jego strata kosztowała mnie wiele nerwów. Będę za nim tęsknił. NIE ŻYJE


Rahu (1862 r.)-Mam ją od 1864 roku. Z początku nie byłem przekonany czy ją kupić, gdyż wygląd jej nie za bardzo mi przypadł do gustu, nie było w nim zbytnio nic specjalnego, co by się rzucało w oczy. Mimo tego postanowiłem dać jej szansę i przyznam, że nie żałuję. Jej charakter jest idealny, spokojna, cierpliwa, jeśli coś się jej nie podoba zwyczajnie zaczyna uciekać lub się chowa. Bardzo delikatnie atakuje, powoli i dokładnie.


Skan (1855 r. - 18871 r.)-Mam ją od 1857 roku. Od razu spodobały mi się jej wzory, tak ślicznie podkreślające jej stawy, idealnie eksponujące długość kończyn. Niestety ten okaz nie należy do najspokojniejszych, więc jej raczej nie podnoszę, ale nie jest mi do potrzebne do szczęścia, gdyż możliwość podziwiania jej piękna całkowicie mi wystarcza. NIE ŻYJE


Paike (1866 r)-Mam go odkąd był maluchem. Chciałem mieć coś kolorowego i dużego więc go kupiłem. Ten okaz jest całkowicie wystawowy, branie go na ręce byłoby czystą głupotą, gdyż nie dosyć, że atakuje bez powodu, co jest dość bolesne, to jego jad potrafi być niebezpieczny. Kocham się w jego atakach, szybkości i agresywności.


Sinine (1864 r.)-Mam ją od 1865 roku. Nie wiem dlaczego, ale z jednej strony myślę, że jest bardzo ładna, a z drugiej strony sądzę, że jest dość brzydka. Pewnie właśnie to niezdecydowanie co do niej czuję, sprawiło, ze ją kupiłem. Myślałem, że z czasem zrozumiem o co mi chodzi, ale niestety dalej jest to tajemnicą. Na początku była agresywna, rzucała się na wszystko, ale gdy zapewniłem jej odpowiednie warunki znacznie się uspokoiła. Czasem daję jej się pokąsać dla przyjemnego dyskomfortu wymiotowania, w skutek działania jej jadu.


INNE
Spes (???? r.)-To krocionóg, konkretniej gatunek Tylobolus Castaneus, chyba nie ma Medevarskiego odpowiednika. Dostałem go od Kesyana, bo on go gdzieś znalazł, go, nie wiem w sumie czy to on czy ona, ale będę mówić, tak o nim chyba? No w każdym razie jest teraz mój, wiec tak jakby dostałem zwierzę od Kesyana. Cieszę się z tego, bo to taki prezent od niego, jak od taty konia dostałem. Zwierzak jest bardzo spokojny i potulny, daje się trzymać na rękach, ciekawsko zwiedza dłonie, dużo je, ale to dobrze, bo nie trzeba po nim tak naprawdę sprzątać. Jest cudowny, na pewno będę go pokazywał ludziom, jeśli ktoś mnie odwiedzi.

Relacje Iwo Pajonk11
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach