Relacje Gide

Go down

Relacje Gide Empty Relacje Gide

Pisanie by Rhami Sro Lip 01, 2020 12:39 pm

Relacje Gide Jes11
✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ RODZINA ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤
,,Głos nieprzechodzących mutacji kastratów z czasem się wzmacniał (klatka piersiowa i przepona rosły, ale struny głosowe nie), stawał się wysoki, czysty, bardzo mocny, umożliwiał wyjątkowe wykonywanie koloratur w niskich i wysokich rejestrach. Był czas, gdy wśród śpiewaków operowych ponad połowę stanowili właśnie kastraci. Niektórzy robili wielkie kariery i zarabiali fortuny."

WINNEBURG:


PODMIASTO:


REZYDENCJA TREGARDÓW:

✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ DOM PANA ELAMIRA ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤

Pan Elamir Jatgare (ur. 1787 r., zm. 1868 r.)-Mój pierwszy właściciel. Pamiętam, że kiedy mnie zabierał do swojego domu wszędzie rosły pięknie kwiaty, a ja cieszyłem się, że już niedługo będą moje urodziny.
Bardzo o mnie dbał, tak jak o inne hybrydy, które mieszkały w jego domu, a przynajmniej o te hybrydy, które dla niego śpiewały. Dawał nam prezenty na urodziny, a wieczorami wybierał nam ubrania na następny dzień i siedział z nami w łazience, pilnując żebyśmy się dokładnie umyli i nie potopili przy tym przy okazji. Później, w piżamach, wybrane hybrydy szły do jego sypialni i śpiewały mu do snu, żeby nie miał koszmarów.
Pamiętam, jak kiedyś sprzątałem w jego gabinecie i przez przypadek stłukłem mu wazon z kwiatami. Choć już siwe włosy mu na głowie rosły i miał trudności z chodzeniem, to dalej był silny. Nie umiałem mu się wyrwać kiedy mnie trzymał i okładał pasem za karę. Nie dziwię mu się i nie mam do niego o to żalu. Karanie źle wykonanej pracy jest normalne, gdybym był nim, sam bym się tak ukarał. Co nie zmienia faktu, że bolało i od tamtej pory pilnowałem się jeszcze bardziej, żeby nic nie zepsuć. 
Każdego ranka przynosiłem mu kawę. To było moje zadanie i niczyje inne. Miło było stać przy jego łóżku z filiżanką i patrzeć jak się przebudza i uśmiecha na mój widok. Kochałem to. Chociaż na początku miałem pewne problemy z wchodzeniem do jego pokoju nie słysząc pozytywnej odpowiedzi.
Dziwnie wspominam dzień, w którym umarł. Stałem przy jego łóżku z kawą. Stałem i stałem. Stałem tak długo, aż kawa wystygła. Później kazano mi wylać kawę do zlewu i iść do pokoju, a już po kilku godzinach przyszedł do nas syn właściciela i oznajmił, że mamy się pakować, bo jedziemy do jego domu. (NIE ŻYJE)


Pan Innis Sima-Przyjaciel Pana Elamira, często mnie pożyczał od właściciela, bardzo mnie lubił. Zawsze dawał mi buziaki i głaskał mnie po głowie, uwielbiałem to. Kochał słuchać jak śpiewam i zawsze mnie chwalił. Pozwalał mi na dużo, a ja starałem się nie nadwyrężać jego zaufania i nie denerwować go. Bardzo go lubiłem, niestety zmarł dwa miesiące przed Panem Elamirem. Jestem pewien, że gdyby nie to, to kupiłby mnie od Pana Teagana. (NIE ŻYJE)


Pan Teagan Jatgare-Syn mojego pierwszego właściciela. Dostał cały majątek Pana Elamira w spadku. Część z tego wszystkiego już spieniężył, wyprzedając rzeczy nieco po taniości. Hybryd też się pozbywa, za pośrednictwem Cesarskiej Agencji Niewolniczej. Umawiał się na spotkania z różnymi kupcami, prezentował mnie im, żeby mnie sprzedać. (ŻYJE)


Kass (ur. 1852)-Czarnowłosa hybryda kota, z którą mieszkałem w pokoju. Obchodził swoje urodziny dzień przed moimi. Kass był bardzo miły, kochałem go i mogę śmiało powiedzieć, że był moim przyjacielem. Na znak przyjaźni nawet poprosiliśmy naszego właściciela o specjalne pluszaki. Ja dostałem pluszaka kota, a on kozy. Lubiliśmy się nimi bawić i odgrywać różne sceny z książek. Było zabawnie. Często też uczyliśmy się piosenek i to z nim doskonaliłem umiejętność czytania. Czasem, kiedy miałem złe sny, pozwalał mi spać z nim w jego łóżku, opowiadał mi wtedy ładne historie na uspokojenie i przytulał mocno.
Kiedy nasz właściciel umarł liczyłem na to, że będziemy razem mimo tego, ale niestety tak się nie stało. Kass bardzo ładnie grał na skrzypcach i pięknie śpiewał, no i był bardzo, ale to bardzo ładny, więc został szybko kupiony. Płakałem kiedy go zabierali do nowego domu. Na szczęście dalej miałem mojego pluszaka kota. (STAN NIEZNANY)


Husk (ur. 1854)-Hybryda jaszczurki, z którą mieszkałem w pokoju. Była miła, lubiłem ją, ale nie nawiązałem z nią jakiejś głębszej relacji. Mimo tego często ćwiczyliśmy razem taniec i sprzątaliśmy w jadalni. Na początku się jej bałem, bo miała dziwną skórę, ale kiedy już się trochę do siebie zbliżyliśmy, odkryłem, że jest intrygująco ciekawa w dotyku.
Po śmierci właściciela została po znajomości sprzedana jego przyjacielowi. (STAN NIEZNANY)


Saba i Nina (ur. 1854)-Bliźniacze, szczurze hybrydy mieszkające w pokoju obok. Od początku trochę się ich bałem, jak każdego w nieznanym domu, ale oni, w przeciwieństwie do innych, nie dali mi później za wielu powodów żeby ich polubić. Zazwyczaj trzymałem się od nich na dystans, polegałem też na tym, że jak coś Kass mi pomoże.
Kilka razy myślałem, że już będzie lepiej, bo nawet się z nimi bawiłem i było naprawdę miło, albo raczej byłoby miło gdyby nie uznawali, że gryzienie mnie, ciąganie za rogi i straszenie, jest zabawne. Śmiałem się, bo to przecież inne hybrydy, nie mogłem ich nie lubić, bo właściciel byłby zły, że psuję atmosferę. Nie powiedziałem też nic kiedy odgryźli oko mojemu pluszowemu kotkowi. Powiedziałem to tylko Kassowi, który pozwolił mi się wypłakać mu w ramię i zapewniał, że kotek bez jednego oka też wygląda ładnie.
Niestety nie wiem co się z nimi stało po śmierci właściciela, bo czekając na kupno nie mieszkały z nami w domu, a w jednej z placówek Cesarskiej Agencji Niewolniczej. Mam nadzieję, że znajdą dobry dom, jeśli jeszcze go nie znaleźli. (STAN NIEZNANY)

✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ DOM PANA GAUSHINA ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤

Pan Geo'Mantis-Mój obecny właściciel. Kupił mnie od Pana Teagana, który otrzymał mnie w spadku po swoim ojcu Panie Elamirze.
Mężczyzna odwiedził mnie w domu Pana Teagana, gdzie zachowywał się bardzo miło w stosunku do mnie, no i słychać było, że chce mnie używać. Od razu go polubiłem i cały byłem w skowronkach kiedy zobaczyłem, że to on mnie kupił.
Niestety nie wszystko wygląda jak w mojej wyobraźni. Jestem zachwycony tym, jak dobrze się mną Pan Gaushin opiekuje, jednak czuję, że mało mi go, chciałbym z nim spędzać więcej czasu, być ciągle przy nim i na każde jego skinienie. Niestety z takim marzeniami, zniknąłem z jego domu. Wyruszyłem na podróż poszukiwania znajomego i wplątałem się w rodzinę Porannej Gwiazdy. Zastanawiam się co Pan Gaushin teraz zrobi. Zapomni o mnie, czy będzie mnie szukać? Kiedyś liczę, że go odwiedzę i zobaczę jak postąpił. (ŻYJE)


Pan Bogd'an Arndar-Przystojny lokaj, pracujący dla Pana Gaushina. To on odebrał mnie z siedziby CAN i zabrał mnie do domu właściciela. Zdaje się być bardzo miłą osobą. Lubię go i uważam za pewnego rodzaju przykład osoby, którą chciałbym się stać. Wygląda jak dobry sługa, a ja chcę być jeszcze lepszy od niego. (ŻYJE)


Pan Zeyt Lekrama-Mój nauczyciel gry na pianinie. Jest piękny pod każdym względem, ma idealną twarz, dłonie, piękne czerwone włosy, dobrze się zachowuje, jest uprzejmy i utalentowany. Cieszę się, że to właśnie on mnie uczy gry i mam nadzieję, że kiedyś będę tak dobry jak on.
Niestety ostatnimi czasy coś się dzieje między nami, nie wiem czy tylko z mojej strony, mam nadzieję, że nie. Mężczyzna zdaje się być dla mnie coraz bardziej interesujący, nie mówię tutaj tylko pod kątem bycia moim nauczycielem, a pod kątem... nie wiem czy umiem to odpowiednio określić, ale pod kątem zainteresowania miłosnego? Może to zabrzmi dziwnie, ale wydaje mi się że nigdy wcześniej nie był aż tak cudowny, a oczekiwanie na lekcje nigdy nie sprawiało, że robiło mi się gorąco i uśmiechałem się, jak głupi. Coś się dzieje, muszę tylko zrozumieć co. (ŻYJE)


Pan Gaspard Anatell-On jest chyba znajomym mojego właściciela. Pan Gaushin powiedział, że mężczyzna jest wampirem, ale nie do końca rozumiem co to znaczy. Wiem za to, że to z jego winy Zły Pan odwiedził nas w rezydencji i odgryzł palca mojemu kochanemu właścicielowi. Chciałbym, żeby nigdy nie wrócił do rezydencji, bo sprowadzi na nas kolejne kłopoty, ale jeśli Pan Gaushin będzie chciał inaczej, to oczywiście będę służyć Panu Anatellowi jak każdemu innemu gościowi. (ŻYJE)


Pluszak Kota-Mój pluszak, którego dostałem na urodziny. Ma czarną sierść, tak jak mój przyjaciel Kass, bo to właśnie jego miała przytulanka przypominać. Kocham ją bardzo, załamałbym się gdybym ją zgubił lub gdyby się zniszczyła. Często z nią rozmawiam, opowiadam co u mnie i pytam o rady. Wcześniej tego nie robiłem, ale teraz, kiedy nie mam przyjaciela obok, daje mi to choć namiastkę bliskości. W jego wnętrzu ukryty jest stary, tępy nożyk, który dostałem w prezencie od wróżki. Żałuję, że nie zabrałem go ze sobą na poszukiwania Pana Z, z których nie wróciłem już do domu. (ŻYJE)

✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ INNI ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤ ✤
,,Ich genitalia nie były imponujące, nie mieli owłosienia ciała typowego dla mężczyzn, ale wysoki wzrost, często delikatne rysy twarzy oraz charyzma, sława i gwarancja bezpiecznego seksu sprawiały, że kastraci uchodzili za doskonałych kochanków."

Pan Gascon La Vaqqua-Jest to lekarz, który pomógł mi kiedy spadłem ze schodów i się pokaleczyłem o stłuczoną zastawę do kawy. Był bardzo miły, jak to lekarz, nigdy nie spotkałem złego lekarza. Dał mi w prezencie cytrynę, w co dalej nie mogę trochę uwierzyć, bo w końcu cytryny są bardzo drogie! Liczę, że w przyszłości dam radę się mu odwdzięczyć. Jeszcze nie wiem jak, ale bym na pewno chciał. Muszę też pamiętać, aby na następne nasze spotkanie przynieść kwiat róży, aby mężczyzna mógł spróbować jej płatków. Może posmakują mu tak, jak smakują mi. (ŻYJE)


Pan Morbius-Mężczyzna, do którego domu się przypałętałem kiedy uciekłem w trakcie zakupów od sługi z domu Pana Gaushina. Był bardzo miły i uprzejmy, trochę się denerwował, ale najbardziej rzuciło mi się w oczy to, że nie chciał mojej pomocy, zrobił mi herbatę, a sam nic nie pił i nie jadł. Bardzo dziwny człowiek, ale nie powiem mu tego, bo to było niemiłe. Już mam w planach odwiedzać go częściej, bo dostałem zgodę od Pani Kirii. Mam nadzieję, że kiedyś się zgodzi na to, abym mu służył, albo chociaż zrobił mu herbatę, albo cokolwiek innego co będzie chciał do picia. (ŻYJE)


Pan Z-Nie znam go za bardzo, nawet nie udało mi się zapamiętać jego imienia. Był gościem Pana Morbiusa, podczas gdy ja byłem w jego domu, przyprowadził ze sobą kota. Pomimo czerwonych oczu nie jest hybrydą, do dziwi mnie do tej pory, ale rozumiem, że on jest jak biały królik, po prostu ma czerwone oczy, tak się zdarza. Żałuję, że nie poprosiłem o pogłaskanie jego kota, następnym razem na pewno to zrobię. (ŻYJE)


Pani Kiria-Bardzo miła Pani, która zaprosiła mnie do swojego domu kiedy się zgubiłem. Mimo, że przeszkodziłem jej w pracy, to z chęcią przyjęła moją ofertę pomocy, dając mi zajęcie wyrywania chwastów. Bardzo ją polubiłem, bo dbała o mnie, przytulała mnie, głaskała i tłumaczyła rzeczy, nie denerwując się na mnie. Przyznam jednak, że trochę zbyt swobodnie czuję się w jej otoczeniu, bo mam ochotę się do niej przylepić przytuleniem i już nie odlepić. (ŻYJE)


Pani Amelie Anatell-Milicjantka, która niechcący uratowała mi życie, kiedy gonił mnie Cicero Zevis. Wpadła do domu, zabrała mnie z niego do powozu z lekarzem. Później spędziliśmy krótką chwilę w podróży, razem z jej partnerem milicyjnym Larrym. Próbowała mi wmówić, że Cicero, tak samo, jak śmierć, jest zły. Nie zgadzam się z nią do końca, ale jej tego nie powiedziałem. Koniec końców uciekłem jej, kiedy pozwolili sobie na chwilę nieuwagi. (ŻYJE)


Wróżka/Pan Aranai (Aranai Zevis)-Duża wróżka, którą spotkałem wiosną 1865 roku w lesie, kiedy wraz z Panem Innisem wybraliśmy się z innymi hybrydami na spacer. Pan Aranai był bardzo miły, pomógł mi zejść z drzewa, odpowiadał na moje pytania i opowiedział mi trochę o świecie. Odprowadził mnie do mojego opiekuna, ponieważ zgubiłem się w puszczy, a później nawet dał mi podarek, mały, tępy nożyk, który postanowiłem zachować, mimo, że nie był to urodzinowy prezent. (ŻYJE)


Zły Pan (Joseph Vupulus)-Bardzo zły Pan, który przyszedł do rezydencji Pana Gaushina bez zaproszenia i nie chciał wyjść. Groził nam dziwnym przedmiotem, a później jeszcze krzyczał i przeklinał. Zranił mojego właściciela i popchnął Pana Bogd'ana aż ten upadł. Boję się go i bardzo bym chciał, żeby zostawił nas w spokoju już na zawsze, on i wszyscy jego koledzy z brodami i dziwnymi śladami na twarzy. Bardzo martwię się tego, że wróci. Skoro wtedy wszedł do domu mimo tego, że go w nim nie chcieliśmy, to może to zrobić jeszcze raz. (NIE ŻYJE)


skacze z kredensu
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach