Przyszły właściciel?

2 posters

Go down

Przyszły właściciel? Empty Przyszły właściciel?

Pisanie by Rhami Wto Lip 21, 2020 12:52 am

Czas: Rezydencja Pana Treagana, kilkanaście kilometrów na północ od Morteny
Miejsce: 1868 r, Lato

Stresowałem się, już wczoraj zacząłem. Dzisiaj mam się spotkać z kimś, kto jest chętny do kupienia mnie. To nie jest pierwszy raz w sumie, ale i tak boję się, że wypadnę źle, ale też boję się, że zostanę stąd zabrany. Trochę się przyzwyczaiłem do tego domu, ale dalej nie umiałem się zgrać z planem dnia właściciela. To było frustrujące, bo po co mi zegarek, jak nie może mi on w żaden sposób pomóc? Może i dobrze by było gdybym został sprzedany. Może nowy właściciel by miał bardziej stabilny plan dnia. Odwróciłem się, gdy drzwi do mojego pokoju się otworzyły. Uśmiechnąłem się na widok młodej blondynki o dość ponurej minie.
- Panicz wzywa cię do swojego gabinetu. -rzuciła tylko i wycofała się z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
Poprawiłem tunikę sięgającą do połowy ud, żeby nigdzie nie była zagięta i nie odsłaniała mi bielizny. Podbiegłem do łóżka, ucałowałem mojego pluszaka, który życzył mi powodzenia, po czym wypadłem z sypialni na korytarz i zacząłem pędzić do odpowiedniego pokoju.
Zatrzymałem się przed dużymi drzwiami, odetchnąłem i zapukałem. Odpowiedź otrzymałem od razu, w końcu mężczyzna się mnie spodziewał. Wszedłem do pokoju, zamknąłem przejście i stanąłem dumnie wyprostowany przy drzwiach.
-Dzień dobry, proszę Pana.-przywitałem się z uśmiechem. Nie widziałem go dzisiaj, wstał wczesnym rankiem, a później nie życzył sobie niczyjego towarzystwa.
- Niedługo przybędzie tu twój potencjalny nabywca. Mam nadzieję, że będziesz się zachowywał odpowiednio. -powiedział, unosząc stanowczy wzrok na mnie. Nie miałem zamiaru go zawieść. Skinąłem głową.
-Oczywiście, proszę Pana.-odparłem pewny siebie. Podejrzewałem, że nie będzie mi w takim razie dawał trudnych zadań, żebym przypadkiem nie poniósł klęski, która by zniechęciła obcego do kupienia mnie.
- Idealnie. -mruknął, już nieco pogodniej, i wstał zza biurka. Już po chwili obaj szliśmy korytarzem. Ledwo za nim nadążałem, co chwila musiałem podganiać truchtem. Trochę mu zazdrościłem długich nóg i wzrostu. Gdybym był taki wysoki jak on, mógłbym być jeszcze bardziej przydatny. Całą trasę słuchałem nakazów i zakazów, przypominał mi co mam robić, a czego mam nie robić. Przytakiwałem na wszystko, dobrze jest tak sobie jeszcze raz wszystko powtórzyć.
Doszliśmy do pokoju obok holu. Stanęliśmy przy dużym oknie i patrzyliśmy na zewnątrz. Spojrzałem na właściciela kiedy poprawiał czarny garnitur i kasztanowe włosy, a później splótł ręce za plecami. Zrobiłem jak on. Ułożyłem włosy, strzepnąłem kurz z buta i założyłem łapki za sobą.
Patrzyliśmy na kamienny podjazd. Nie wiemy jak obcy do nas dotrze, ale jeśli będzie chciał przyjechać dorożką, to może i praktycznie pod same drzwi podjechać. Służba wtedy po niego wyjdzie, już stoją gotowi w holu, do otworzenia drzwi, odbioru płaszczy i ewentualnych bagaży. Pozostaje tylko czekać.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Przyszły właściciel? Empty Re: Przyszły właściciel?

Pisanie by Geo'Mantis Wto Lip 21, 2020 6:41 pm

Dzień dla mnie zapowiadał się dobrze. Mogę rzec, że bardzo dobrze. Lubię wychodzić z domu, wyjeżdżać gdzieś dalej. Wszystko, byleby nie siedzieć w papierach i wokół obowiązków jakie spoczywają na moich barkach.
Przygotowałem się dość sprawnie do wyjazdu. Ubrałem się schludnie jak co dzień, śniadanie zjadłem. Nakazałem przygotować dorożkę. Nie zamierzam przecież aż na piechotę iść do Morteny. Takiej wytrzymałości nie mam. Kiedyś jak skończę z wszystkimi swoimi sprawami, wtedy porzucę wszystko i będę wędrował od miasta do miasta. Zostanę Pustelnikiem, takim o których często w książkach jest wzmianka. Mądra osoba, co naucza. Cóż za cudaczna możliwość. Ale, kto wie co mi przyszłość przyniesie?
Nie jadę aż do Morteny bez przyczyny. Mam pewien interes z jednym osobnikiem. Chcę kupić od niego hybrydę. Śmiesznie to wygląda z mojej perspektywy. Hybryda chce kupić hybrydę. Gdyby inni dostojnicy z wyższych sfer by wiedzieli... Ubaw mieliby do końca życia, jak nie dłużej. Może przeszłoby to na kolejne pokolenia.
Tak więc, po co mi ta hybryda? Cóż, jest kilka przyczyn. Jedną z nich jest to, że wszyscy w moim otoczeniu mają jakąś maskotkę, którą się chwalą. Większą czy mniejszą, bardziej kolorową czy też nie, bez znaczenia. Chwalą się ciągle tym, że mają kogoś, kto ślicznie wygląda w drogim ubraniu, jak manekin, tyle, że ten manekin oddycha. Ewentualnie chlubą jest ich jakaś nic nieznacząca umiejętność, którą potrafi każdy wykonać. Nie wiem jak niektórzy, ale na mnie przynoszenie herbaty i sprzątanie przez hybrydę wrażenia nie robi wielkiego. Sam kiedyś sprzątałem i latałem przez całą rezydencję z filiżankami. Więc po co mi taka hybrydka? Chwalić się też bym może chciał, ale czymś... Większym, lepszym. Znacznie pokaźnym, niż te błahe rzeczy. Tak jak ze mnie, mój właściciel zrobił całkiem dobrego maga, tak ja chcę z hybrydy zrobić kogoś nietypowego. Oczywiście, w zależności od tego, jaka ta istotka będzie. Nie chcę robić, ani mu nakazywać nic wbrew jego woli.
Z tego co zostało mi przekazane, przez listy, wiem, że hybryda ta stara nie jest. Wiem, że ma za sobą kilka wiosen. Dwanaście? Około. Śpiewakiem jest, a przynajmniej związany jest z muzyką. Wspaniale, kogoś takiego pokroju szukam. Młody, ktoś kogo można wiele nauczyć. Poza tym, sam ogromnie sympatyzuję ze sztuką. Niestety nie jestem jednym z jej przedstawicieli. Mogę najwyżej popisać się pod nią, będąc mecenasem. Mogę się zadowolić jedynie dokładając swoją cegiełkę do całego dzieła.
Nie chciałbym ograniczyć takiej młodej istotki do zwykłej nauki tego, co już ktoś stworzył. Chciałbym, aby sama coś stworzyła. Coś, co płynęłoby prosto z serca. Jako hybryda, kreatywnością mogłaby się wybić spośród tłumu. Nie byłaby pierwszym lepszym osobnikiem, który tylko stoi ma ładnie wyglądać. Oj, chciałbym, by takiemu tłumy ludzi poklaskiwali. Będę do tego dążył. Jeżeli nie z tą hybrydą, to z inną i w inny sposób.
Zawsze mógłbym przygarnąć kogoś, kto jest zainteresowany bardziej nauką, niż sztuką. Odkrywców i osoby inteligentne również się szanuje. Chciałbym zobaczyć hybrydę, która miażdży w rozmowie człowieka, nie tylko swoją elokwencją i wygadaniem, ale i zdobytą przez lata wiedzą. To byłby piękny widok. Nie, żebym sam tego kiedyś nie zrobił... W moim przypadku, nie było to takie oczywiste, nikt nie wiedział, że hybrydą jestem. Obserwowanie czegoś podobnego, hybrydy, która by się nie kryła z tym kim jest, byłoby niesamowicie satysfakcjonujące.
Droga mi się dłużyła. Nie miałem jak się zająć, ani kim. Jechałem sam i pewnie sam będę wracał. Przeżyję. Oglądałem widoki, które zmieniały się za oknem. Tyle mogłem. Zacząłem żałować, że nie zabrałem ze sobą książki, którą mógłbym poczytać po drodze, dla zabicia czasu.
Dojechałem nareszcie na miejsce. Dwa kare ogiery pociągnęły dorożkę na dwór, do którego miałem zawitać. Osobiście, moja rezydencja podoba mi się najbardziej, ze wszystkich, które widziałem. Może największą nie jest na świecie, ale ukochałem ją wiele lat temu i tak pozostanie, zapewne do końca mojego życia.
Wyszedłem z dorożki, gdzie mnie służące przywitały z uśmiechami. Spytały mnie, czy mam jakiś bagaż - którego nie miałem - odebrały ode mnie płaszcz i kapelusz. Laski i okularów nie dałem sobie odebrać. W końcu, to moje dwa atrybuty.
-Proszę za mną, Panie Gaushin. - Jedna z służących zwróciła się do mnie. Nie mogłem za nią nie iść. Sam po obcym domu pałętać się nie chciałem. Z resztą, byłoby to niegrzeczne z mojej strony.
Zaprowadziła mnie do dość dużego pomieszczenia, z dużym oknem na ogród. Zostawiła mnie tam samego, miałem się rozgościć. Podszedłem do okna. Odstawiłem na chwilę laskę i splotłem palce za plecami. Oglądałem jak to Pan Teagan sobie ogród kazał urządzić. Ładnie, całkiem. Nieskromnie się chwaląc, mam piękniejszy ogród.
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Przyszły właściciel? Empty Re: Przyszły właściciel?

Pisanie by Rhami Wto Lip 21, 2020 7:45 pm

Dorożka podjechała. Spojrzałem na właściciela, ale ten nie poszedł się od razu przywitać. Pozwolił służbie się wszystkim zająć. Jeszcze raz na mnie popatrzył, ocenił czy nie wyglądam źle. Poczułem się trochę niezręcznie, głupio by mi było gdyby znalazł coś niewłaściwego w moim wyglądzie.
Ruszyliśmy korytarzami, a ja nie pozawalałem sobie odpłynąć myślami nigdzie. Robić co każą, odpowiadać na pytania poprawnie i grzecznie. Nie odzywać się niepytanym i nie wiercić się, jak to czasem mam w zwyczaju. Dreptałem korytarzem dwa kroki za właścicielem. Jeszcze na sekundę zadarłem dół tuniki w górę, bo miałem wrażenie, że widzę tam plamkę, ale na szczęście tylko mi się zdawało.
Tunika opuszczona, drzwi do pomieszczenia, w którym czeka gość, się otwierają. Mój wzrok od razu wylądował na obcym, który podziwiał ogród. Byłem ciekaw jaki ma głos, jak będzie do mnie mówił, czy będzie mnie chciał obejrzeć i ile o mnie wie.
- Witam Pana. Mam nadzieję, że podróż minęła bez żadnych komplikacji. -właściciel uśmiechnął się dość formalnie.- Teagan Jatgare. -wyciągnął rękę do przybysza.- Kawy, herbaty? -zapytał grzecznie, splatając ręce za plecami, a kiedy otrzymał odpowiedź obdarzył mnie szybkim spojrzeniem i ruszył głową w stronę drzwi, dając mi znać, że mam odejść, by wykonać swój obowiązek. Przytaknąłem, wyszedłem z pokoju i już po sekundzie biegłem w stronę kuchni. Zamówienie kupującego słyszałem, a właściciela nie musiałem pytać o to co chce, bo wiem co chce. Kawę ze śmietaną i łyżeczką cukru.
Teagan spojrzał za hybrydą, która wyszła z pokoju i wrócił spojrzeniem na Geo.
- Usiądźmy może. -zaproponował, wskazując otwartą dłonią na dwa fotele ustawione przy niewielkim stoliczku, dalej z nich był widok na ogród, a po co stać, jak można siedzieć? W gruncie rzeczy był to podprogowy nakaz. Usiadł w fotelu, założył nogę na nogę, splótł dłonie.- Zatem jest Pan zainteresowany kupnem mojej hybrydy. Pragnie Pan ją przetestować, obejrzeć czy spełnia Pana wymagania? Z chęcią odpowiem również na ewentualne pytania. -patrzył się mężczyźnie w oczy, a raczej w szkła okularów. Był ciekaw czego sobie życzy, bo w końcu co klient to inny typ poznawania towaru.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Przyszły właściciel? Empty Re: Przyszły właściciel?

Pisanie by Geo'Mantis Sro Lip 22, 2020 12:43 am

Długo nie czekałem, aż ktoś się pojawi. Mimo wszystko, zainteresowałem się wystrojem jego ogrodu. Ja mam więcej roślin, więcej kwiatów. Ozdób ogrodowych kilka też mam. Uwielbiam zadbane, ogromne ogrody, tak więc o swój dbam najbardziej jak mogę, zatrudniając najlepszych ogrodników jakich znalazłem. Właśnie Ci, którzy obecnie u mnie pracują, są dobrzy, w tym co robią. Nie mogę na nich narzekać. Najważniejsze, że moje ukochane kwiaty nie obumierają. Szlag by mnie trafił, gdyby mój skromny teren z dnia na dzień stał się cmentarzem roślin.
Odwróciłem głowę do drzwi, słysząc, gdy się otwierają. Uśmiechnąłem się, po sekundzie odwróciłem się całkowicie do właściciela posiadłości i małej hybrydki.
W mojej ogólnej ocenie, nie wyglądał na zaniedbanego. Wyglądał dobrze. Malutki, z gładką skórą, nie mogłem więc kwestionować jego wieku. Czasem się trafia na obłudników, którzy nie podają prawdziwych informacji w korespondencji. Zawsze mogło się okazać, że owa hybryda jest po prostu karłowatym staruszkiem. Wszystkie takie kłamstwa tylko po to, by może kupujący nie zwrócił uwagi, oraz aby się pozbyć ciężaru. Różne dziwy wszak spotkać można.
-Witam. - Uśmiechnąłem się, kiwnąłem mu głową lekko na znak, że podróż odbyła się w jak najlepszym porządku. Podałem mu rękę, gdy się przedstawił jako pierwszy. -Geo'Mantis Gaushin. - Dodałem spokojnie. Może i listownie się znamy z mienia, ale wypada się przedstawić i tak przy pierwszym fizycznym spotkaniu.
-Kawa. Z mlekiem, bez cukru poproszę. - Przez szkła okularów hybryda nie mogła dostrzec tego, jak rzuciłem jej ciekawskie spojrzenie. On pójdzie? Poszedł. Bez żadnego słowa. Jaka wyuczona, jestem miło zaskoczony. Lubię potulne dzieci.
-Oczywiście. - Usiadłem na wolnym fotelu, wygładziłem swoją kamizelkę i tak jak on założyłem nogę na nogę. Z rękoma postąpiłem inaczej, stworzyłem z nich piramidkę, a łokcie oparłem o podłokietniki.
Bez przerywania mu wysłuchałem co ma mi do powiedzenia. Czy obejrzeć? Cóż, wydaje mi się na pierwszy rzut oka, jaki wykonałem, że z nim wszystko w porządku jest. Przetestować? W jakim znaczeniu przetestować?
-Chciałbym usłyszeć jaki ma głos, przede wszystkim. Nie sprawia szczególnych problemów? Czy się spóźnia? Czy wykazuje chęci do nauki? Chcę też wiedzieć, czy jest chorowity. - Te rzeczy interesują mnie najbardziej. -Przepraszam, jeżeli zalałem Pana z góry kilkoma pytaniami... Mogę je powtórzyć w razie czego. - Dodałem z urokliwym uśmiechem. Chcę wyglądać na miłego. Chcę być w jego oczach potencjalnym kandydatem, któremu można oddać w ręce niewinną istotkę.
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Przyszły właściciel? Empty Re: Przyszły właściciel?

Pisanie by Rhami Sro Lip 22, 2020 1:44 am

Usiedli przy stoliku. Mężczyzna przyglądał się Geo, ale nie robił tego nachalnie, choć starał się przy tym wyłapać jakieś reakcje na jego słowa. W końcu chodzi mu o sprzedanie hybrydy, musi ją ładnie zaprezentować. Dodatkowo nawet jeśli przybysz nie wyglądałby na miłego, ale chciał kupić zwierzaka, to przecież mu nie zabroni, bo to nie w jego gestii leży skontrolowanie czy niewolnik idzie w dobre ręce.
Kolejny formalny uśmiech zagościł na jego twarzy. Nie są tu żeby sobie słodzić, tylko żeby porozmawiać o sprzedaży towaru.
- Nie ma takiej potrzeby. -zaczął i poprawił postawę.- Gdy wróci zaśpiewa coś Panu, żeby miał Pan ogląd na jego głos. Zna wiele piosenek, lubi się ich uczyć. Z innymi hybrydami codziennie ćwiczył śpiew. -odparł pewien, że hybryda nie będzie miała nic przeciwko, w końcu uwielbia śpiewać i robić wrażenie na innych.- Problemów nie ma z nim żadnych, a punktualny jest niesamowicie, zwłaszcza kiedy pozna plan dnia. Chętnie pomaga w obowiązkach domowych, często z własnej woli to robi, w swoim czasie wolnym, więc nie będzie się musiał Pan martwić o to by go upominać, że ma mieć porządek w pokoju. -pominął zgrabnie to, że planu dnia w tej rezydencji praktycznie nie ma, ale z opowieści ojca wie, że wszystkie hybrydy chodziły jak w zegarku, bo ze względu na wiek zmarłego bogacza, każda czynność była idealnie rozplanowana. Pominął też to, że zabawka może się spóźniać z obowiązkami jeśli nikt nie przyszykuje jej ubrań, jakie ma założyć- Chorowity nie jest. Nie liczę tu oczywiście drobnych przeziębień w okresie jesiennym. -rzucił tylko, uznając, że nie ma co rozwijać tego bardziej. Jakaś tam gorączka kiedyś była, jakieś tam zatrucie pokarmowe też, ale to nie zdarza się jakoś często z tego co wie.
Większość czasu nie spuszczał z niego wzroku, czasem tylko zerkał za okno.
-Jak myślę, dobrze podejrzewam, że chce Pan go kupić żeby umilał Panu czas głosem. -zagadnął, unosząc jedną brew.- Potrafi też grać na harmonijce oraz umie trochę tańczyć. Na pewno będzie ładną ozdobą w Pańskim domu i zrobi wrażenie na ewentualnych gościach. Ma doświadczenie w braniu udziału w bankietach. -uśmiechnął się tak jakby uśmiechem chciał dodać prawdziwości swoim słowom, które przecież wcale błędne nie były.
Odebrałem kawy z kuchni i najszybciej jak mogłem, pognałem do pokoju. Zapukałem w drzwi i usłyszałem krótkie ,,Wejść.", no to wszedłem. W rękach miałem srebrną tackę, na której były dwie filiżanki z kawą, a do tego łyżeczki, talerzyki pod filiżankami i nawet cukru i śmietanki przyniosłem jakby komuś było za mało.
Podszedłem do nich od przodu, odstawiłem tackę na stolik, po czym zestawiłem z tacki kawy, dobrą kawę do dobrej osoby. Nie mogłem się pomylić. Zapomniałem tylko czy tackę mam zabrać czy nie. Koniec końców ją zostawiłem na stoiku. Już chciałem się odsunąć za fotel właściciela, ale nie było mi to dane.
- Gide zaśpiewaj nam piosenkę, ta o lesie może być. -to był cały komunikat jaki otrzymałem. Mężczyzna wziął filiżankę ze stolika i upił kilka łyków, a ja zerknąłem na obcego, wyprostowałem się, splotłem dłonie za plecami i zacząłem śpiewać to co mi kazano. Delikatny głosik rozniósł się po pomieszczeniu, dodającym ładnego echa. Starałem się jak mogłem i poza tym, że nie wiedziałem na kogo mam patrzeć i latałem wzrokiem od jednego mężczyzny do drugiego, to było dobrze. Piosenkę znałem na pamięć idealnie, więc się z żadnym słowem czy akcentem nie pomyliłem. Byłem z siebie dumny, chociaż widziałem, że Panu Jatgare się niezbyt to podoba. Nie prosił mnie o to bym mu śpiewał, zdaje mi się, że tego nie lubi i słucha mnie tylko dlatego, że musi. Może faktycznie mam zły głos? Sam nie wiem. Skończyłem śpiewać, ukłoniłem się subtelnie, zamiętosiłem dłonią dłoń.
- Odsuń się, zasłaniasz okno. -właściciel mruknął ostrzejszym głosem, a ja szybko się opamiętałem i zmieniłem pozycję, stając kilka kroków obok jego fotela.- I co Pan myśli? -zwrócił się do Geo, odstawiając filiżankę na talerzyk.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Przyszły właściciel? Empty Re: Przyszły właściciel?

Pisanie by Geo'Mantis Czw Lip 23, 2020 12:00 am

Na zadane moje pytania prędko odpowiedział. Było jeszcze kilka mniejszych kwestii, które mnie interesowały. Nie chciałem jednak go w tej chwili zagadywać o nie. Nie tak prędko, nie wszystko na raz.Trochę czasu Geo'Mantisie, nie spiesz się. Masz dużo czasu.
Pokiwałem mu głową w odpowiedzi. Rozumiem. Dobrze, że z nim problemów nie ma. To chyba najważniejsza rzecz ze wszystkich. Cenię sobie spokój i liczę, że zostanie on zachowany po przeprowadzce hybrydki do mnie. Skoro tak go ówczesny Pan chwali... W takim razie, dlaczego chce go sprzedać? Znów mi do głowy przyszło, że może mi kłamać jak z nut. Wszystko tylko, by się chłopca pozbyć. Ryzyko zawsze jest, przy takich zakupach. Zawsze i ja będę mógł się w takim przypadku pozbyć irytującego dzieciaka. Pójdzie dalej w świat.
-Potrafi czytać? Pisać? - To też istotna kwestia. Tak spytałem przy okazji po tym jak panicz Teagan wspomniał o tańcach i śpiewach. Za wyuczoną takich rzeczy hybrydę jestem w stanie zapłacić więcej. Rzecz jasna, o ile to prawda, że umie.
Zwróciłem głowę w stronę drzwi. No i wszedł mój obiekt zainteresowań! Przyglądałem mu się jak idzie, jak odstawia kawusie dwie i jak się ustawia. Ogólnie, zastanawiało mnie jak się porusza i czy dobrą postawę ma. Nie chciałbym, by przypadkiem wyszło, że ma problemy z kręgosłupem, bądź samym chodzeniem i to ukrywa.
Ja w przeciwieństwie do mojego rozmówcy za kawę od razu się nie zabrałem. Skupiłem się wyłącznie na dziecku. Nie umknęło mojej uwadze to, że jego właściciel taki oschły dla niego jest. Albo mi się wydaje? Sam nie wiem, może przesadnie wyczulony na wszystko jestem.
Chłopiec śpiewać zaczął. Tak myślałem, że stresować się może, szczególnie, że chce się zaprezentować jak najlepiej. Przynajmniej, tak mi się wydaje. Jego pan byłby raczej niezadowolony z tego, gdyby zaczął nagle fałszować, coby wypadło gorzej niż źle.
Jego głos mi się podobał. Był czysty przede wszystkim, to świetnie. Cóż, swojego czasu umilać takim bym nie był w stanie cały czas. Zabiegany jestem i jak się mam skupić, to wolę mieć ciszę dookoła, niż być rozpraszanym przez teksty piosenek dla dzieci.
I kolejny raz panicz Teagan był niezbyt miły dla chłopaczka. Rozumiem wszystko, że hybryda i tak dalej... Ugryzłem się w myślach. Jestem chyba zbyt empatyczny. Takie rzeczy sprawiają, że mam ochotę wziąć męczenników życiowych w ciemno do siebie, jak najdalej od takich nieprzyjemnych osób. Z resztą, kto ich wie, co tutaj się dzieje z dzieckiem, kiedy są sami? On ma ciemną skórę, wszelakie siniaki raczej ciężko byłoby dostrzec z daleka. Westchnąłem w duchu. Dobrze, że trzymam takie podejrzenia i myśli na wodzy i nie wychodzą mi one na wierzch. Źle by to wyglądało, jakbym ofukał pana, wyciągał jakieś pochopne wnioski, lub za to co powiedział i jak powiedział, bądź co bądź do swojej własności.
-Śliczny ma głos. Tylko, co będzie z nim jak zacznie przechodzić mutację? - To też istotna rzecz. Zwróciłem wzrok na panicza. Sięgnąłem po kawę, zamieszałem i upiłem odrobinę. Dobra jest. Najważniejsze, że jest ciepła, a nie letnia. Nie lubię letniej kawy, ani herbaty tym bardziej.
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Przyszły właściciel? Empty Re: Przyszły właściciel?

Pisanie by Rhami Czw Lip 23, 2020 12:50 am

Padły kolejne pytania, na które trzeba było odpowiedzieć, bo każde wykręcanie się wywołałoby zbędne podejrzenia.
- Pisać nie potrafi, ale czytać umie i lubi. Wie również jak czytać z nut. -dodał, poniekąd jako wynagrodzenie niepiśmienności zwierzaka.
Wszedłem do pokoju, podałem kawę i zaśpiewałem piosenkę, a później się odsunąłem, jak mi kazano. Stałem prosto, grzecznie z dłońmi splecionymi z tyłu ciała i przyglądałem się dorosłym. Zaciekawiony zerkałem na obcego, na Pana Gaushina, ale starałem się go tym nie zdenerwować i nie sprawić, że czułby się niezręcznie.
Następne pytanie, którego nie rozumiałem, przez co w duszy się wystraszyłem. Mutację? W co się będę zmieniać? Wyrośnie mi futerko i ogon będę miał? Może rogi mi jeszcze bardziej urosną? Uważnym wzrokiem śledziłem ruchy właściciela, który odstawiał filiżankę na stolik.
- Nie musi się Pan o to martwić. Ojciec zadbał by takie rzeczy nie miały miejsca. -machnął ręką jakby odganiał natrętnego owada, a w rzeczywistości okazywał Geo, że faktycznie nie ma co się przejmować.- Każda z hybryd przeszła operację usunięcia gonad. -spojrzał na kupca z dość zwycięskim wzrokiem. Anielski głos aż po grób załatwiony, towar jest cały i zdrowy. Oczywiście podbija to cenę hybrydy, mającej być wyspecjalizowaną w śpiewie, ale kto chce mieć artystę, ten musi za niego zapłacić.
Słuchałem i nie rozumiałem. Nawet się nie denerwowałem, że nie rozumiem, w końcu ja od tego nie jestem. Najważniejsze, że właściciel wie, co mówi. Przestąpiłem z nogi na nogę, zadowolony nawet w duszy, że nie mam czegoś, co sprawiłoby jakieś dziwne mutacje u mnie. Oni wyglądają normalnie, więc pewnie też mieli to wycięte, może każdy tak musi mieć. Może te potwory z książek, to są ludzie, którzy nie mieli nic wyciętego i te mutacje przeszli?
Teagan upił jeszcze kilka łyków kawy, a ja wgapiałem się w Pana w okularach.
- Co powie Pan na obiad? Dostanie Pan również deser. -zachęcił mężczyznę. Jeśli zgoda padła, to odstawił filiżankę na stolik i wstał jeśli Geo już był gotowy. Później wyszedł z pokoju i ruszył spokojnym krokiem przez korytarze, czekając aż przybysz zbierze w głowie kolejne pytania, może będzie chciał obejrzeć dzieciaka, żeby się upewnić, że nie ma brzydkich blizn. Wtedy by zobaczył pewnie też i tatuaż na jego ręce, co by było dla niego argumentem do obniżenia ceny.
Zebrałem filiżanki na tackę, wziąłem ją w ręce i poszedłem za mężczyznami. Obserwowałem ich od tyłu, uważając, by się przez zagapienie nie potknąć i nic nie potłuc.
W pewnym momencie musieliśmy się rozdzielić. Oni poszli do jadalni, a ja popędziłem do kuchni. Skubnąłem liścia sałaty, gdyż wiedziałem, że obiadu nie dostanę dzisiaj. Mam prezentować swoje umiejętności wykonywania obowiązków, a nie umiejętność jedzenia.
Nie miałem dużo czasu. Gdy tylko przełknąłem to co jadłem, dostałem w dłonie gorące herbaty dla właściciela i jego gościa. Powoli, poszedłem z nimi do jadalni. Postawiłem je na stole i znów się odsunąłem, tym razem nie trzeba było mi o tym przypominać. Stanąłem kilka kroków za krzesłem właściciela, lekko z boku, żebym mógł widzieć okularowego Pana.
Po kilku sekundach do pokoju weszła służka i z talerzami. Zjadłbym to. Pomyślałem sobie kiedy właściciel życzył mężczyźnie ,,Smacznego" i zabrał się za jedzenie.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Przyszły właściciel? Empty Re: Przyszły właściciel?

Pisanie by Geo'Mantis Czw Lip 23, 2020 1:38 pm

Pisać mogę go nauczyć. To nie jest jakiś problem nakazać dzieciakowi powtarzać konkretne szlaczki w kółko i kółko, aż wyrobi sobie rękę i będzie umiał pisać. Zajęcie by miał chłopak. W przyszłości mógłby się wykazać również kreatywnością. Może by mi jakąś piosenkę napisał? Niekoniecznie na moją cześć, nie interesują mnie usilnie pisane fanfary.
Piosenkę zaśpiewał, a ja o jego opcjonalną zmianę głosu spytałem. No, no, to wyjaśnia czemu hybryda kosztuje ile kosztuje. Z jednej strony, myślę sobie, że to dobrze. Gdybym ja w swojej młodości i wolności jaką posiadałem, szalałbym, pewnie dorobiłbym się niechcianego - przez mojego właściciela i prawdopodobnie przeze mnie - potomstwa. A tutaj? W przypadku chłopca nie ma o co się martwić. Mimo tego, on sam może mieć w przyszłości pewne problemy. Powiedzmy, że spotka kogoś i co? Albo ta osoba zrozumie jego sytuację, albo go porzuci. Współczuję mu.
-Rozumiem. - Odpowiedziałem tylko. Grzązłem dalej w swoich myślach. Szacowałem ewentualne straty, gdyby przez niespełnioną miłość chłopak postanowiłby się zabić. Cóż, pieniędzy i czasu mu poświęconego szkoda przede wszystkim. Nie mogę jednak stawiać, że w takowym przypadku zabiłby się na pewno i nie mogę być pewien, że zainteresowałby się kimś z wzajemnością. Może zawsze się zastanawiać, dlaczego jego głos jest inny, w przeciwieństwie, chociażby, do mojego. Jednakowoż, nie chcę trzymać go na smyczy, przy nodze. Nie będę go pilnować 24/7 i wymyślać to nowe kłamstwa, by zatrzymać go w jego bezpiecznej bańce, dla jego dobra.
-Bardzo chętnie, dziękuję. - Wypadałoby mi coś zjeść. Nie chcę chodzić z pustym żołądkiem, a co dopiero do domu z takowym wracać. Wtedy to dopiero droga by mi się dłużyła.
Dopiłem swój napój, odstawiłem filiżankę na tackę. Zabrałem swoją laskę i już byłem gotów do dalszej drogi. Nie zwracałem uwagi na chłopca, niech się zajmie swoimi sprawami. Gdybym tylko mógł, to jego bym pomęczył pytaniami... Dzieci są szczere do bólu, a jeżeli kłamią, to widać.
Spytałem panicza Teagana o drobnostki, czy hybrydka dba o siebie sama, czy się umyje sam, czy się ubierze, czy też o swój własny pokój potrafi zadbać. Takie podstawy. Można byłoby go najwyżej nauczyć takich rzeczy, raczej to nie jest problem. Mógłbym to polecić Bogd'anowi, przez swój własny brak czasu.
Na wskazanym miejscu sobie usiadłem. Oparłem laskę o fotel i usadowiłem się wygodnie. Założyłem nogę na nogę, złożyłem ręce na kolanach i czekałem na podanie obiadu. Miło jest tak być w gościach, zaczynam rozumieć, czemu rodzina mojego właściciela często się do mnie zjeżdża. Fajnie być tak obsługiwanym.
-Smacznego. - Odpowiedziałem gospodarzowi. Zanim zabrałem się za jedzenie, zwróciłem uwagę na chłopca, który mi się przyglądał. On nie je? Och, proszę. Chciałbym zobaczyć, czy potrafi jeść "jak człowiek". -Czy Gide dostanie coś do jedzenia? Chciałbym zobaczyć jak posługuje się sztućcami. - Zwróciłem wzrok na panicza. Jak zwykle obdarzyłem swojego rozmówcę uśmiechem.
Może znów to nie jest takie ważne posługiwanie się nożem i widelcem, ale na niektórych wrażenie to robi. Na przykład na bankietach, kiedy arystokraci zabierają swoje hybrydy, chcą by ich zwierzątka popisały się wspaniale wyuczonymi dobrymi manierami i swoją znajomością obowiązujących nas, wyższą sferę konwenansów.
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Przyszły właściciel? Empty Re: Przyszły właściciel?

Pisanie by Rhami Czw Lip 23, 2020 5:00 pm

Pan Elamir, nie myślał aż tak przyszłościowo, jak Geo, w końcu był stary i chory, przewidywał, że niedługo zwinie się z tego świata. To czy hybrydy pozabijają się z miłości niespecjalnie go interesowało, bo nie zamierzał ich z nikim parować. Nie byłoby z tego młodych, więc po co?
Teagan odpowiadał na wszystkie pytania, zgrabnie naciągając niektóre odpowiedzi, zwłaszcza te dotyczące wad towaru. Niestety hybrydy są istotami żyjącymi i myślącymi, zazwyczaj, co sprawia, że mogą mieć humory, robić rzeczy na złość nawet jeśli są wytrenowane w czymś.
Usiedli przy stole, a gospodarz już skubnął pierwszego kęsa kiedy usłyszał pytanie. Uniósł wzrok na gościa, przełknął to co miał w ustach.
- Gide, przynieś sobie jedzenie. -polecił mi bez patrzenia na mnie, a ja się zdziwiłem lekko. Przytaknąłem głową i wyszedłem z pokoju. Chce żebym pokazał jak jem, co jeśli się pobrudzę? Na pewno się pobrudzę. Jeszcze mam jasne ubranie. Wpadłem do kuchni, wyjaśniłem sytuację i poprosiłem o małą porcję dla mnie. Dostałem talerz, sztućce, nawet szklankę z ciepłą herbatą dostałem. Wróciłem do jadalni i tu kolejny problem miałem. Krzeseł jest dużo, a ja nie wiem, które jest moje.
-Gdzie mam usiąść proszę Pana?-zapytałem nieśmiało. Może powinienem to wiedzieć? Może powinienem udawać, że wiem i zająć jakieś miejsce na końcu stołu, żeby im nie przeszkadzać w jedzeniu?
Mężczyzna, bez słowa, wskazał drugie miejsce po jego lewej, tak, żeby między nami było krzesło odstępu. Wytarł przy tym chusteczką kącik ust. Przytaknąłem, odstawiłem jedzenie oraz picie na stół i zasiadłem przy nim. Skrzyżowałem nogi w kostkach. Splotłem dłonie, kładąc je na udach. Spojrzałem na bruneta, który już wrócił do jedzenia. Zerknąłem na Pana Gaushina.
-Smacznego.-powiedziałem cicho, bo tak wypada powiedzieć, prawda? Mam nadzieję, że się nie pomyliłem przy tym i nie okaże się, że odzywam się nieproszony. Jeśli otrzymałem jakąkolwiek odpowiedź, to uśmiechnąłem się szeroko w podziękowaniu i skinąłem głową.
Pogładziłem dłonią dłoń, po czym sięgnąłem po sztućce. Nóż do prawej dłoni, widelec do lewej i zaczynamy krojenie kotlecika. Ostrożnie, powoli, żeby nie skrobnąć nożem o talerz, bo to nieprzyjemny dźwięk daje. Odkrajamy mały kawałek, zjadamy go i tak w kółko. Wszystko dokładnie przerzuć, nie lenić się, ale i nie spieszyć, nie mlaskać przede wszystkim, nic na talerz nie wypluwać, nawet jak nie smakuje. Szło mi dobrze, dalej w głowie mi gdzieś siedziało, że zaraz się sosikiem ubrudzę, dlatego pochylałem się uważnie nad talerzem, żeby nic nie skapnęło na mnie. Kiedy popijałem herbaty, zerkałem na mężczyzn, żeby jakoś zobaczyć czy są zdegustowani i zawiedzeni, czy może jednak nie.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Przyszły właściciel? Empty Re: Przyszły właściciel?

Pisanie by Geo'Mantis Czw Lip 23, 2020 11:56 pm

Nie wiem, czy swoją prośbą zadziwiłem panicza Teagana. Jeżeli tak, to mogę się czuć usatysfakcjonowany. Lubię zaskakiwać. Niekoniecznie musi być to pozytywne zaskoczenie. Negatywne, cóż, też może być. W końcu, przyjmę to co dają.
Nie zabrałem się jeszcze za jedzenie, choć zapach i apetyczny wygląd mnie kusił. Kulturalnie było mi poczekać na trzecią osobę do jedzenia. Przyglądałem się chłopcu, kiedy wkrótce do nas dołączył. Jak się uroczo przygotował. Mogło przyprawić go to o stres, to ciągłe moje obserwowanie. Może i moich oczu nie widział przez okulary, ale wzrok wyczuć mógł. Czasem sam tak czuję, jak ktoś się na mnie gapi. Takie nieprzyjemne uczucie. Przepraszam, jeżeli Cię o takowe przyprawiłem. Chcę wiedzieć, czy jesteś odpowiednim kandydatem do dołączenia do mojej skromnej rezydencji.
Uśmiechnąłem się cieplej, kiedy zwrócił na mnie uwagę. Jaki miły dzieciak, smacznego mi życzył. Cieszy mnie to, pewność o jakiś jego manierach już mam na ten moment. A może, zwyczajnie, odruchowo zechciał być dla mnie miły? Zrobić wrażenie dobre, nie myśląc o wychowaniu? Sam nie wiem.
-Tobie również smacznego. - Odbiłem życzenia i po tym zabrałem się za jedzenie, już niekoniecznie zwracając uwagę na to, czy chłopiec dobrze je, czy też nie. Raczej usłyszę zmartwione westchnięcie, gdy się pobrudzi. To też jakiś sygnał dla mnie jest. -Bardzo smaczny obiad. - Powiedziałem, kiedy przełknąłem kawałek, który akurat w ustach miałem. Pochwalić kucharza i jego zdolności chciałem. Nie udawałem, naprawdę mi smakowało to co dostałem.
Nie spiesząc się, cały posiłek zjadłem. Kawałek po kawałeczku, wszystko pięknie lądowało w moich ustach. Obawiać się o to, czy mi coś spanie, nie musiałem. Wyuczyłem się nabijać odpowiednie porcyjki jedzenia na widelec, by mi przypadkowo nie spadł na nogi. Kwestia przyzwyczajenia i wstrzemięźliwości, by nie wpychać wszystkiego w siebie, jak zwierzę, nawet w momencie niesamowitego odczuwania głodu.
Po skończonym posiłku siedziałem sobie w fotelu wygodnie, dopijałem do końca ciepły jeszcze napój. Czekałem aż wszystko mi się w żołądku ułoży. Zerkałem to na gospodarza, to na hybrydę.
-Powiedz mi, Gide. Lubisz śpiewać i grać na instrumentach? Chciałbyś się kształcić dalej w tym kierunku? - W końcu chciałem zaczepić chłopaka do rozmowy, nie bacząc na obecność jego właściciela. Chciałbym czytać mu w myślach i w razie czego, wiedzieć, kiedy mi kłamie. Myślę, że i tak do końca ze mną szczery nie będzie. Wszystko przez obecność jego właściciela. Chciałbym, by panicz Teagan gdzieś wyszedł, by coś musiał pilnie załatwić. Nawet do łazienki mógłby iść na chwilkę. Parę minut całkowicie wystarczy mi by rozeznać się w sytuacji, podpytać o coś chłopca... Cholernie ciekawska ze mnie bestia, nic na to nie poradzę.
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Przyszły właściciel? Empty Re: Przyszły właściciel?

Pisanie by Rhami Pią Lip 24, 2020 12:37 pm

Jadłem swoją skromną porcję, zerkałem na Panów licząc, że zawiedzeni nie będą i nie byli, a przynajmniej tego nie okazywali. Dodało mi to nieco pewności siebie, chociaż atmosfera bycia pod obserwacją dalej mnie trzymała i była to inna atmosfera niż pod czas występów.
Zamachałem nogami pod stołem, nieco się rozluźniając. Zjadłem szybko, żeby czekać na mnie nie musieli. Dopiłem herbatkę, sztućce położyłem na talerzu. Byłem gotów odnieść naczynia, już miałem wstawać kiedy dostałem pytanie. Pytanie do mnie! Właściciel zerknął na mnie zaciekawiony trochę. Również na niego zerknąłem, splotłem dłonie, znów kładąc je na nogach. Wróciłem wzrokiem do Pana Gaushina.
Gość sprawdzał mój głos, więc pewnie chciałby mnie uczyć nowych piosenek. Może ma już jakieś inne hybrydy śpiewające. Ale co jeśli nie chce właśnie musieć inwestować w moje talenty, tylko potrzebuje prostej własności, co nie będzie chciała się rozwijać? Patrzyłem na jego okulary, bo był on w centrum mojej uwagi.
-Lubię i jeśli będzie Pan chciał żebym się uczył, to będę się uczył.-odpowiedziałem, po czym zerknąłem na właściciela czy uznaje taką odpowiedź za dobrą, ale on już na mnie nie patrzył. Odwrócił się do Geo i zmienił temat.
- Ma Pan ochotę na deser? - Jeśli Geo wyraził chęć zjedzenia ciasta, to otrzymałem krótkie skinięcie głową. To ćwiczyliśmy, pamiętam, co mam zrobić.
Wstałem od stołu, zebrałem wszystkie naczynia i odniosłem je do kuchni, uważając by nic nie potłuc. Poinformowałem kucharza, że gościowi smakowało, a teraz czekają na ciasto. Po kilku chwilach dostałem mały talerzyk z kremówką i razem z jedną ze służek wróciłem do jadalni. Usiadłem na swoim miejscu gdy dziewczyna podawała deser oraz kawę.
Spojrzałem znów na jednego i na drugiego.
- Mam nadzieję, że ciasto również będzie Panu smakować. -uśmiechnął się przyjaźnie.- Jeśli ma Pan jeszcze jakieś pytania, to może je Pan śmiało zadawać. -przypomniał mu, po czym zabrał się za jedzenie, jeśli Geo również się za nie zabrał. Mógłby sam kazać mi o czymś opowiedzieć, ale nie zna mnie na tyle dobrze, żeby wiedzieć nawet o co pytać.
Popatrzyłem ciekawsko na Geo dużymi oczkami. Będzie mieć pytania, czy mogę zacząć jeść ciasto?
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Przyszły właściciel? Empty Re: Przyszły właściciel?

Pisanie by Geo'Mantis Pią Lip 24, 2020 6:08 pm

Owszem, piosenek nowych mogę mu nakazać się nauczyć. Nie tylko dziecięcych, ale może i poważniejszych? Takie jak w amfiteatrach śpiewają. Operowe, o, o, to byłoby dopiero coś, czym można byłoby się pochwalić na salonach. Oczywiście, takie, które byłyby dostosowane do jego barwy głosu. Nie każę mu nagle basem śpiewać.
Na moje pytanie mi odpowiedział, co skwitowałem uśmiechem. Nie wydaje mi się, że kłamał, choć to jego ostatnie spojrzenie w stronę jego właściciela zasiało we mnie ziarno niepewności. Pewien nie jest tego, co robić w życiu chce? Albo na siłę się uczyć chce. Na to wychodzi, bo "skoro ja chcę" to to zrobi. Nie tego oczekiwałem. Chciałem usłyszeć czegoś w stylu, że to jego pasja, interesuje się tym, że światu i bogom jest wdzięczny, za to, że trafił do człowieka, do którego trafił! Że dzięki niemu mógł się doskonalić w tym co kocha. Byłoby to bardziej satysfakcjonujące. Ale, czego ja się mogę spodziewać po dziecku? Jeszcze gdyby był nastolatkiem, to może, może. Młodzi bunty przechodzą i pewnie powiedziałby w takiej sytuacji to, co mu pierwsze do głowy by przyszło.
-Z chęcią zjem deser. - Zwróciłem głowę do właściciela, to znów na Gide, kiedy się poruszył. Ułatwiłem mu zabranie naczyń, przesunąłem to co miałem bardziej do krawędzi stołu. Nie chciałem, by przypadkiem się wywrócił na stół, gdyby się wyciągał po talerz.
Podczas nieobecności chłopca, zaczepiłem gospodarza. Pochwaliłem zachowanie chłopca i powiedziałem mu wprost, że jest on dla mnie jak na razie najlepszym kandydatem na zakup. Nie jest wszak jedyną opcją... Och, bo ile w naszym kraju jest hybryd do sprzedania?
-Z pewnością będzie mi smakować. Wygląda obiecująco. - Odwzajemniłem uśmiech, kiedy to już deser został podany. Upiłem trochę kawy i zastanowiłem się. Czy mam jakieś pytania, dobre. Mam ich mnóstwo, jednakże sumienie krzyczy mi z tyłu głowy, żebym nie zasypywał ich z góry wszystkim co mnie interesuje najbardziej. Nawet błahostki mnie bardzo interesują.
-Powiedz mi, chłopcze. Miałeś w życiu nauczycieli śpiewu? Ewentualnie, jakiegokolwiek nauczyciela? - Przechyliłem głowę lekko. Być może ktoś go więcej coś nauczył. Możliwe, że nie o wszystkich jego zdolnościach wiem. Ba, przecież nie znam go długo, zaledwie chwilkę. Liczę, że miałby mi coś więcej do zaprezentowania, tylko zwyczajnie to ukrywa. -I czy przy możliwości kształcenia się dalej, w wybranym przez Ciebie kierunku, miałbyś w sobie tyle samozaparcia, by dociągnąć to do końca, nie bacząc na porażki, bądź potknięcia? - Teraz to nie wiem, czy nie przesadziłem z tym pytaniem. Nie, że jest złe. Bardziej jest kwestia tego, czy dziecko to ogarnie, co dokładnie mam na myśli. Już nie zwracając uwagi na właściciela i jego niewykluczone, zdumione spojrzenia w moim kierunku.
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Przyszły właściciel? Empty Re: Przyszły właściciel?

Pisanie by Rhami Pią Lip 24, 2020 6:52 pm

Dzięki pomocy gościa, moja praca z odniesieniem naczyń poszła nieco gładziej. Odniosłem talerze, a już po chwili siedziałem z mężczyznami i jadłem kremówkę. Nie umknęło mojej uwadze nieco cieplejsze spojrzenie właściciela kiedy wróciłem do stołu. Coś mu Pan Gaushin dobrego powiedział?
Uniosłem wzrok kiedy pytanie padło, przełknąłem szybciutko to co miałem w pyszczku, odłożyłem łyżeczkę, splotłem łapki, po raz kolejny kładąc je na nogach.
-Miałem, proszę Pana. Mój poprzedni właściciel był kiedyś nauczycielem śpiewu i muzyki. Spędzał z nami dużo czasu, żeby nas jak najlepiej nauczyć wszystkiego, nawet kiedy był chory.-wyjaśniłem, zerknąłem na właściciela czy nie robi mu się przykro na wspomnienie o jego ojcu. Z zewnątrz nikogo nie mieliśmy, za bardzo. Uczyliśmy się od właściciela, jego przyjaciół i od siebie wzajemnie. Wytykaliśmy sobie błędy i szukaliśmy ich rozwiązań.-Oczywiście, proszę Pana.-odpowiedziałem całkowicie poważnie na drugie pytanie. Było długie, ale zrozumiałem jego sens. Jeśli właściciel czegoś chce, to muszę się tego nauczyć jak najlepiej, żeby go zadowolić.
Właściciel faktycznie się lekko zdziwił takim pytaniem. Było poważne i dość nietypowe. W końcu to nie tak, że jak hybrydzie się przestanie podobać śpiewanie, to może przestać, mimo, że właściciel każe śpiewać dalej. Podejście Gaushina nie było dla niego w pełni zrozumiałe, wydawało mu się, że będzie traktował hybrydę zbyt partnersko. Zmrużył delikatnie oczy, czując, jak taki typ myślenia do niego nie przemawia, ale nic nie ma zamiaru robić, jeśli będzie chciał kupić kozę.
- Jeśli mogę spytać. W jakich warunkach będzie on żył? Przyznam, że mój ojciec zwierzaki swoje lubił rozpieszczać. Pytam z czystej ciekawości... -zagadnął Geo z lekkim uśmiechem. Wziął kolejną łyżeczkę ciasta i wrócił wzrokiem do gościa. Jak wiadomo, niewolników trzeba traktować dobrze, ale chodzi głównie o to, żeby mieli gdzie spać, co jeść i mieli jakiś tam dostęp do lekarza w razie potrzeby. Był ciekaw jak świat się zmienia, czy się zmienia i czy hybryda będzie miała szczęście trafiać do przyjaznych domów całe życie.
Spojrzałem na właściciela, spojrzałem na Pana Gaushina. Nie to, że jestem rozwydrzony czy coś, nikt nie był u nas w domu, prawie. Chociaż przyznam, że bałbym się mieszkać w rozpadającym się pokoju, na ziemi, daleko od żywej duszy.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Przyszły właściciel? Empty Re: Przyszły właściciel?

Pisanie by Geo'Mantis Sob Lip 25, 2020 8:33 pm

Zadałem mu dwa pytania. Jedno proste, drugie trochę bardziej skomplikowane. Ucieszyło mnie w duchu, że sobie poradził. Szczególnie w przypadku drugiego pytania. Może i odpowiedź była krótka, ale czego mogłem się spodziewać? Lepsze to, niż gdyby przeciągnął temat zadając pytania retoryczne i samemu sobie na nie odpowiadał. Na siłę starałby się wyczerpać temat. Takie zachowanie dobrze o nim świadczy. Nie będzie wstydu go zabrać na bankiety, spotkania z innymi przedstawicielami arystokracji. Nie pogubi się w rozmowie i nie zrobi z siebie, i przy okazji mnie - idioty.
Sam bardziej za język nie chciałem go ciągnąć. Odpowiedziałem krótko "dobrze" i zabrałem się za jedzenie swojego deseru. Naprawdę, obiecujący wygląd mógł odzwierciedlić ten cudowny smak.
Upiłem znów odrobinę napoju i zwróciłem głowę do gospodarza, gdy kolejne pytanie, jakie zaistniało między nami, było zaadresowane do mnie.
-No przecież, nie będę go trzymał w piwnicy... - Zaśmiałem się krótko i cicho. A, taki żarcik. -Poprzedni właściciel mojej rezydencji miał syna, po którym pozostało mnóstwo rzeczy. Dziecięce zabawki, duży pokój z łazienką, dostosowany do młodej osoby. Jeżeli kupię pańską kozę, to zapewne on zostanie nowym mieszkańcem owego pokoju. Nie musi się pan martwić o wszelakie rozpieszczania, sam nie umiem się często oprzeć urokowi niewinnych istotek. - Mam nadzieję, że balansuję idealnie w tej rozmowie i nie przechyliłem się za bardzo w kierunku przesadnej miłości w stosunku do hybrydy. Nie chcę, być odebrany źle. Jeśli jego ojciec sam był miłośnikiem tych "zwierząt" to nie muszę się o to raczej martwić. Prawda? -Dodatkowo, będzie mógł dużo czasu spędzać na zewnątrz. Mam duży ogród, w którym może być czasem potrzebna pomoc dodatkowej pary rąk. A każdą potrzebną rzecz, postaram się mu zapewnić. - Chyba wybiegłem za bardzo do przodu. Nie wiem jeszcze, czy to akurat jego wezmę, a już takie deklaracje stawiam. Ach, głupi ja.
Jeżeli nie było więcej pytań do mnie, albo rozwinięcia tematu, to zabrałem się na nowo do jedzenia. Może sam jeszcze dopytam później, jakie to ciasto jest? Choć, nie, bo będę wtedy kazał kucharzowi co chwilę je przyrządzać i przytyję. Co jak co, ale o swoją figurę dbać muszę. Poddanie się pożądaniu do słodkich przekąsek, to najgorsze co mógłbym zrobić.
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Przyszły właściciel? Empty Re: Przyszły właściciel?

Pisanie by Rhami Sob Lip 25, 2020 11:06 pm

Właściciel nie do końca takiej odpowiedzi się spodziewał i jeśli Geo się martwi, czy balansuje idealnie, to cóż...nie do końca. Zjechał bardzo w stronę miłośnika hybryd. Zabawki, duży pokój z własną łazienką, do tego ogród. Będzie miał lepiej niż niejedno, ludzkie dziecko. Ten świat nie tak powinien działać.
Skupionym wzrokiem przyglądał się przybyszowi, a na koniec tylko się uśmiechnął i skinął głową. Ja poszedłem w jego ślady, chociaż uśmiechanie się pominąłem. Czułem, że byłoby to nie na miejscu. Zupełnie jakbym chciwie przyklaskiwał na wszystko co chce mi właściciel dać. To nie jest poprawne.
Pytań więcej nie było i wszyscy mogliśmy wrócić do jedzenia pysznego deseru. Kucharz znów dostanie pochwałę.
Kiedy nasze talerze i szklanki były już puste, wstałem, zebrałem je i odniosłem do kuchni, po czym wróciłem do pokoju najszybciej jak mogłem. Usiadłem niepewnie na krześle. Właściciel w czasie mojej nieobecności zapowiedział Panu Gaushinowi, że czas się żegnać, że może się kontaktować z nim w razie jeszcze jakichś pytań, że możliwe jest ponowne spotkanie i że czeka na ewentualną decyzję.
Koniec spotkania był już zapowiedziany, więc Pan Teagan wstał od stołu i zaczął powoli prowadzić Geo w stronę holu. Ja szedłem za nimi. Przyglądałem się gościowi z zainteresowaniem.
- Mam nadzieję, że spędziliśmy owocnie czas i rozważy Pan propozycję kupna mojej hybrydy. Przyznam, że jest mi ona niepotrzebna, a skoro Pan miałby dla niej lepsze zastosowanie, to gotów jestem nawet negocjować cenę, byle to zniknęło z mojego domu. -uśmiechnął się licząc, że tym argumentem przekona mężczyznę do zabrania dzieciaka od niego. Sprzedał już inne hybrydy, odziedziczył majątek, nic mu się więc nie stanie jeśli będzie 2-3 tysiące stratny na jednej rzeczy.
Służące już przyszły z okryciem wierzchnim Geo, podały mu je i grzecznie się odsunęły. Uważny wzrok właściciela śledził mężczyznę, gdy ten się ubierał.
- Mam jeszcze jedno pytanie. Czy ma Pan zamiar korzystać z hybrydy w sypialni, w celach wiadomych? Nie żeby to miało jakiekolwiek znaczenie. Znów pytam z czystej ciekawości. -w końcu jego ojciec miał różne skłonności, zwłaszcza na starość, gdy coraz bardziej mieszało mu się w głowie. Nie rozmawiał nigdy z nim o tym, bo i po co? Jego zwierzaki, niech robi z nimi co chce, albo nie robi z nimi nic. Poza tym różne się plotki słyszy. Niektórzy miłośnicy hybryd, są prawdziwymi miłośnikami hybryd, aż do bólu, traktując je niemalże jak małżonków. Niezależnie czy odpowiedź by była pozytywna czy negatywna, nie odmówiłby mu sprzedaży kozy, więc nie ma co się martwić.
Stałem przy właścicielu i patrzyłem na Geo kiedy przyszła kolej na odpowiedź. Nie rozumiałem o co chodziło. Cele wiadome i sypialnia. No w sypialni się śpiewa na dobranoc, no i podaje się kawę. Czy Pan Gaushin nie lubi takich rzeczy?
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Przyszły właściciel? Empty Re: Przyszły właściciel?

Pisanie by Geo'Mantis Nie Lip 26, 2020 12:28 am

Jeżeli wyszedłem na miłośnika hybryd, to cóż. Mówi się trudno. Ważne, by nic więcej sobie ów pan dziwnego nie pomyślał. Może taki jestem z powodu, że sam jestem hybrydą i gdzieś w głębi duszy, podświadomie dążę, by być przewspaniałą osobą dla takiego młodego osobnika. Nie wiem, sam siebie nie zdiagnozuję i nie ocenię pod tym względem. Sam o sobie mogę wiele rzeczy powiedzieć i niekoniecznie trafnych, wręcz przekłamanych.
Nie spieszyłem się z daniem. Jadłem spokojnie, każdym kęsem cieszyłem swój zmysł smaku najbardziej jak mogę. Naprawdę, ciasto jest wspaniałe. Kiedy młodzieniec zabrał się za zebranie naczyń, kolejny raz mu ułatwiłem całe zadanie, przysuwając rzeczy do niego. Powiedziałem też, żeby kucharza pochwalił za takie genialne wypieki.
Zgadzam się, nie ma sensu, by nasze spotkanie było przedłużane jeszcze bardziej. Skinąłem mu głową. Podziękowałem za gościnę, obiad i przede wszystkim za rozmowę. Poinformowałem panicza, że najprędzej skontaktuję się z nim drogą listowną i pewien nie jestem, czy w najbliższym czasie będę miał możliwość znów zajechać do jego rezydencji. Najprędzej wyślę kogoś w moim imieniu. Bogd'ana, zapewne. W końcu temu człowiekowi ufam najbardziej.
Wstałem razem z nim od stołu. Zabrałem swoją laskę i poszedłem za nim, gdziekolwiek by nie poszedł. Drogę do drzwi wyjściowych mniej więcej kojarzyłem.
-W ciągu najbliższego tygodnia dostanie Pan ode mnie odpowiedź. Nie mam zamiaru z niczym zwlekać. - Czy będę miał hybrydę za niższą cenę, czy nie, to mnie nie interesuje. Mógłbym kupić na raz dziesięć hybryd i mój portfel nie odczułby tego w jakikolwiek znaczący sposób. Jedyne co mnie obchodzi przy zakupie, to jakość, przy której cena nie gra roli. Teoretycznie, mogę być wdzięczny ojcu gospodarza, że mu się umarło. W końcu taki talent mi z nieba nagle spadł.
Na ten moment Gide stoi na moim osobistym piedestale. Kandydat numer jeden, z wszystkich hybryd, które do dziś widziałem. Zobaczymy, czy w ciągu tego tygodnia się to nie zmieni.
Odebrałem od służek swoje ubranie. Laskę odstawiłem i ubierać się zacząłem. Ostatnie pytanie, które dostałem odrobinę mnie rozbawiło. Ale nie na tyle, bym się śmiać zaczął, czy głupio się uśmiechał, nic z tych rzeczy.
-Czynności seksualne mnie nie interesują. Z resztą, nie jestem miłośnikiem chłopców, ani mężczyzn tym bardziej. Jedyne co mogę w sypialni z nim zrobić, to otulić kołdrą i życzyć mu dobrej nocy. - Uśmiechnąłem się przyjaźnie. Proszę, ja chcę wykorzystać jego potencjał artystyczny, a nie ciało! Niech pięknie gra na instrumentach, a nie rozkłada nogi przede mną. Z resztą, aż takim miłośnikiem hybryd nie jestem. Jak już miałoby być coś na rzeczy, wolałbym, żeby na jego miejscu była dojrzała hybrydzia panna, a nie on. Mały chłopiec.
-Do widzenia. Życzę Panom miłego, spokojnego dnia. Liczę, że niedługo się skontaktujemy. - Spojrzałem na Gide, a przy dalszej mojej wypowiedzi wzrok powędrował na panicza Teagana. Wyciągnąłem do niego rękę. Z miłym akcentem należy zakończyć nasze spotkanie.
Po chwili opuściłem rezydencję. Wsiadłem do wozu i nakazałem woźnicy powrót. Z pustym brzuchem na szczęście nie wracam. Może uda mi się po drodze zasnąć i szybko podróż minie? Mam taką nadzieję.

Z/T
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Przyszły właściciel? Empty Re: Przyszły właściciel?

Pisanie by Rhami Nie Lip 26, 2020 1:26 am

Właściciel mógłby już teraz oddać hybrydę. Owszem, ogarnięcie papierkowej roboty pewnie by zajęło dzień lub dwa, ale przynajmniej wiedziałby ile czasu jeszcze musi utrzymywać zwierzaka.
Padło pytanie i trzeba przyznać, że Pan Gaushin zachował się z klasą, zbyt przyjaźnie fakt, ale nie oburzył się jakby to inni mogli zrobić.
- Rozumiem. -odpowiedział, odwzajemniając uśmiech. Ciekawość została zaspokojona. Choć poczucie, że ich światopoglądy się różnią, pogłębiło się.
Kiedy usłyszałem odpowiedź miałem wrażenie, że coś mi w głowie zaświtało. Czasem żałuję, że nie wiem za dużo, ale zdaję sobie sprawę z tego, co już mówiłem, iż najważniejsze, że mój właściciel wie. Tylko to się liczy.
Skinąłem głową Panu Gaushinowi, patrzyłem jak sobie podaje rękę z Panem Jatgarem. Odprowadziliśmy go bliżej do drzwi i patrzyliśmy przed szybę jak wsiada do dorożki i odjeżdża. Właściciel nie czekał długo z powrotem do pracy, w końcu ma jej jeszcze trochę.
- Do pokoju. -rzucił tylko w moją stronę, po czym obrócił się i ruszył do swojego gabinetu. Stałem jeszcze kilka chwil w holu, sam i myślałem. Myślenie to przyprawiło mnie o lekkie smuteczki, bo znów nie mam nic do roboty. Ani kawy nie ponoszę, ani w kuchni nie pomogę, sprzątać też nie mogę, bo właściciel nie lubi jak się pałętam pokojówkom pod nogami.
Poprawiłem tunikę i poszedłem do swojej sypialni. Zamknąłem drzwi. Podszedłem do łóżka, zdjąłem buty i schowałem się pod koc ze swoim pluszakiem. Trzeba mu opowiedzieć jak było, zapytać się o rady i co o tym wszystkim sądzi i czy mnie Pan Geo kupi czy nie. Nie wiedziałem czy robi mi się przez to jeszcze smutniej czy lżej. Dobrze było się wygadać, ale wolałbym, żeby Kass był tutaj osobiście. Może usłyszy co mówię, to bardzo możliwe. Chciałbym, żeby tak było. Chciałbym się do niego przytulić, on zawsze wiedział co zrobić. Ścisnąłem pluszową wersję przyjaciela najmocniej jak mogłem. Może poczuje to tak w myślach. Liczę na to, gdziekolwiek jest.

Z/T
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Przyszły właściciel? Empty Re: Przyszły właściciel?

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach