Zdejmowanie kozy z drzewa

2 posters

Go down

Zdejmowanie kozy z drzewa Empty Zdejmowanie kozy z drzewa

Pisanie by Rhami Sro Sie 26, 2020 12:40 pm

Czas: 1865 r, Wiosna
Miejsce: Niedaleko Ursy

Ten tydzień spędzałem w rezydencji przyjaciela Pana Elamira, czyli Pana Innisa. To bardzo miły człowiek, ale z jego hybrydami nie do końca się dogaduję. Nie kłócimy się, ale czuję, że nie do końca wpasowuję się w ich towarzystwo. Może to kwestia czasu i kiedyś zostaniemy przyjaciółmi?
Z samego rana wybraliśmy się wszyscy na przejażdżkę dorożką. Pogoda była piękna, więc założyłem tylko białą tunikę sięgającą do nieco ponad kolana oraz błyszczące buciki, nic więcej na sobie nie miałem, bo nie było takiej potrzeby, tak jest bardziej przewiewnie i przyjemniej.
Pan Innis postanowił zrobić postój, żeby popatrzeć jak bawimy się w naturze. Miejsce było przepiękne. Niewielka polana, otoczona gęstymi drzewami, a na środku niej małe jeziorko.
Kiedy inne hybrydy poszły się kąpać nago w wodzie, ja podszedłem do mojego opiekuna i zapytałem grzecznie czy zamiast pływać, bo nie umiem, mogę pochodzić po lesie. Obiecałem, że nie będę się za mocno oddalał i na pewno się nie zgubię. Otrzymałem zgodę. Wystawiłem buźkę do Pana Innisa, a ten ujął moje policzki w dłonie, po czym pocałował mnie w nos i lewą skroń. Uśmiechnąłem się szeroko, podziękowałem i pobiegłem w las, płosząc małe stadko motyli siedzących w trawie.
Na początku szedłem ostrożnie, uważając pod nogi. Nie chciałem ubrudzić tuniki i dawać służbie więcej roboty, podczas gdy powinni ten czas poświęcić na służenie swojemu właścicielowi.
Rozglądałem się za ładnymi gałązkami, liśćmi, ale czułem, że w ściółce ciężko o takie przedmioty. Znalazłem budzące zaufanie drzewo i sprawnie wspiąłem się na nie. Już po chwili wędrowałem przez gęsty lasek, skacząc konaru na konar, uważając, żeby nie skoczyć na taki, który byłby za cienki lub wyglądał na spróchniały. Teraz już nie szukałem gałązek i liści, teraz skupiłem się na zabawie w koronach drzew, kilka metrów nad ziemią. Jeszcze się nie zastanawiałem czy dam radę później zejść na ziemię.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Zdejmowanie kozy z drzewa Empty Re: Zdejmowanie kozy z drzewa

Pisanie by Aranai Zevis Sro Sie 26, 2020 1:24 pm

Kto słyszał o legendarnym Kruku?! Zabójcy, który zbratał się z cieniami, aby zaprowadzać harmonię, sprawiedliwą śmierć, przed którą klęka biedota i wielmożcy! Tym razem, sam Cesarz Medevaru upadł, przed błyskiem sztyletu, nogami Kruka, oraz chwałą Porannej Gwiazdy! O tak, Aranai Zevis mógł anonimowo zapisać się na kartach historii z powodu udanego zamachu na Egmunda CośTam, zaś trzymanie tego zaszczytu wyłącznie dla siebie, stało się utrapieniem, lecz z pewnością jeszcze bardziej podniosło jego wybujałe ego. W Cesarstwie musiał trwać chaos, bo tron stał pusty, lecz wszystko do czasu. Sprawców nie ujęli, a zabójca, który wykonał decydujący cios, błąkał się po lasach. Dlaczego nie wrócił do siedziby? Mistrz Jorkas wydał dyspozycję, aby każdy uczestnik akcji rozproszył się po kraju w cztery strony świata. Dlatego Elf szybko rozdzielił się z Cardashem, który z początku mu towarzyszył, a później samemu zabrnął w okolicę Ursy…
Minął chyba ponad tydzień, kiedy to teraz dziarsko szwędał się między drzewami, popijając coś z piersiówki. Z początku ładna pogoda, powoli zdawała się psuć, kiedy na nieboskłon wkradały się ciemne chmury. E tam, nie ma czym się przejmować. Zaczął pogwizdywać, ewidentnie będąc w dobrym nastroju.
Nagle usłyszał dziwny trzask gałęzi, co wryło go w ziemie i mimowolnie poprowadziło jedną rękę do paska, a drugą na pierś, gdzie były noże do rzucania. Szybko się rozejrzał i nasłuchiwał. Dźwięk dalej trwał, coś szeleściło, ale nie przed nim, a… nad nim…
Czujne oko Elfa wypatrzyło posturę dzieciaka w sukience, skaczącego po drzewach. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że to zadupie, a młody ma jakieś koźle rogi na głowie. Ręce spokojnie wróciły do zwisającej pozycji, no poza jedną, której palcami objął swoje biodro.
-Ej, Kózko, to nie góry, a drzewa. Co Ty tam robisz?
Zawołał Złotowłosy, obserwując go uważnie. Liczył, że go nie wystraszył, ale wolał wiedzieć, czy on tu mieszka, czy co.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Zdejmowanie kozy z drzewa Empty Re: Zdejmowanie kozy z drzewa

Pisanie by Rhami Sro Sie 26, 2020 1:45 pm

Skakałem po gałęziach. Obietnicę, że nie odejdę nigdzie daleko, chyba już złamałem. Nie myślałem o tym, tak bardzo mi się to podobało. Jestem gotowy przyjąć karę, jakakolwiek by ona nie była.
Nagły głos rozproszył mnie i wystraszył. Drgnąłem niespokojnie na konarze i złapałem się gałęzi, żeby nie spaść. Spojrzałem w dół, sapnąłem cicho zaskoczony tym, że nie zauważyłem tak cudownej sterty złotych włosów. Uśmiechnąłem się szeroko do tego pięknego Pana, wtedy też zwróciłem uwagę na jego nietypowe uszy. Rozpromieniłem się na ich widok jeszcze bardziej, ale szybko się opanowałem i przybrałem nieco speszoną minkę.
-Przepraszam, proszę Pana, że przeszkadzam. Szukałem ładnych liści, a na ziemi nie mogłem takich znaleźć.-wyjaśniłem szybko. Kucnąłem na gałęzi, po czym siadłem na niej, nie przejmując się tym, że tunika zagięła się mi i nieco ciałka odsłania. Spojrzałem jeszcze raz w dół. Zerknąłem na drzewo, zacisnąłem usta i jeszcze raz drzewko obejrzałem.
-Pomoże mi Pan zejść na ziemię?-zapytałem wbijając szczenięce, proszące spojrzenie w mężczyznę. Sam nie dam rady, a było za wysoko i skakanie z takiej wysokości mogłoby mnie zaboleć. Jeśli chciał mi pomóc, to mu w tym nie przeszkadzałem, a nawet starałem się pomóc jak tylko mogłem, żeby tylko nie sprawiać mu więcej problemów.
Kiedy znalazłem się już na ziemi, poprawiłem ubranie i skłoniłem się lekko, dziękując obcemu. Po raz kolejny obdarzyłem go rozmarzonym, podekscytowanym spojrzeniem.
-Jest Pan wróżką? Czy to Pana las?-zagadnąłem w końcu. W książkach dużo było o wróżkach. Są piękne, mają spiczaste uszy i mieszkają w lesie. Zawsze wydawało mi się, że są malutkie, ale widzę, że chyba mogą być w różnych wielkościach.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Zdejmowanie kozy z drzewa Empty Re: Zdejmowanie kozy z drzewa

Pisanie by Aranai Zevis Sro Sie 26, 2020 2:55 pm

Dzieciak go dostrzegł i chyba rozumiał jego język. Wyglądał na wesołego… chłopca. Tak, to na pewno chłopiec. Wszystkie dzieci są takie same. Choć ten jakiś taki ciemny i rogaty. Hybryda? Najprawdopodobniej.
-Liście? Po co Ci liście? W sumie… nieważne. Znalazłeś fajne?
Zapytał, przypominając sobie, że rozmawiał przecież z dzieckiem. Choć on w jego wieku nie szukał liści. Raczej starał się ignorować krzyki dziwek z pokoju obok.
Dzieciak usiadł, ewidentnie kończąc w sytuacji, w której nie umiał powrócić na ziemię. Aranai zacmokał z dezaprobatą. W sumie to wysoko był, nic dziwnego.
-Po co tam wszedłeś, jak zejść nie możesz? Dobra, poczekaj.- Poinformował i zbliżył się do pnia drzewa, po czym wyjął dwa sztylety. W takich chwilach cieszył się, że elfy są lekkie i gibkie, więc akrobacje, czy wspinaczka, to nie problem. Ostrza robiły tylko za chwytaki. Za moment był już na tej samej gałęzi co Hybryda, więc jeden sztylecik schował. -Chodź, musisz mnie objąć za szyję. Ale uważaj na moje włosy! Cholera wie czego dotykałeś.
Poinformował, po czym pewnie Gide się dostosował. Elf objął go wolną ręką i z pomocą zaczepu drugiego sztyletu, zaczęli powoli schodzić po pniu, aż wrócili na chrzęszczącą ziemię. Puścił chłopca i schował broń. Zaraz uniósł brwi, słysząc jego pytanie.
-Wróżką? Nie, co Ty. Jestem elfem. Mów mi Aranai.- Polecił, w sumie uznając, że takiemu dzieciakowi na nic jego prawdziwe imię, bo co z nim zrobi? Niewiele. -A Ty, Kózko? Co tutaj robisz w tym lesie całkiem sam? Chyba nie mieszkasz na drzewach, bo schodzić z nich nie potrafisz.
Dopytał, otwierając piersiówkę i upijając łyk. No ciekawie, ma smarkacza pod opieką teraz. Będzie ciekawie. Zwłaszcza z hybrydą. Wolał nie zostać oskarżonym o porwanie czyjejś własnością. Po co przelewać krew przy dziecku?
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Zdejmowanie kozy z drzewa Empty Re: Zdejmowanie kozy z drzewa

Pisanie by Rhami Sro Sie 26, 2020 3:32 pm

Pokręciłem głową na pytanie. Liści było dużo, ale nie znalazłem tego jedynego specjalnego, takiego, że nikt inny takiego liścia mieć nie będzie.
Poprosiłem o pomoc. Słysząc pierwsze słowa chciałem już zacząć się tłumaczyć, byłem na to gotowy, bo dużo już razy słyszałem podobne pytania od służby kiedy wspiąłem się na drzewo w ogrodzie albo na półkę z książkami. Zwyczajnie bardzo lubię być wyżej niż inni, patrzeć sobie z góry na wszystko, bo na co dzień patrzę na wszystko z dołu.
Złapałem się mocno elfa, tak jak mi kazał i już po kilku chwilach byłem na ziemi i zadawałem pytania. Otrzymałem odpowiedź, a moje zdziwienie było całkowicie widoczne. O elfach nie słyszałem nigdy. Zastanawiałem się czy to coś jak wróżki, tylko właśnie większe.
-Aranai. Ja jestem Gide, proszę Pana.-przedstawiłem się i lekko dygnąłem przy tym. Nie będę podawał mu ręki, bo przecież tak nie wypada.-Nie mieszkam na drzewach, opiekun zabrał mnie i inne hybrydy na spacer i pozwolił mi pozwiedzać trochę las, proszę Pana.-wyjaśniłem sytuację z uśmiechem, dumny, że mogę sam chodzić po lesie. Złapałem za dół tuniki i zacząłem ją miętosić w dłoniach, czasem machać nią na boki, czy zadzierać nieco w górę. Denerwowałem się odrobinę.
-Co Pan pije? Smaczne?-kolejne pytania elfowi dałem. Ciekaw byłem jaki sok lubi najbardziej, albo może lubi herbatę? Wgapiałem się w niego natarczywie kozimi oczami, a uśmiech mi z buźki nie schodził.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Zdejmowanie kozy z drzewa Empty Re: Zdejmowanie kozy z drzewa

Pisanie by Aranai Zevis Sro Sie 26, 2020 4:56 pm

Gide. Utrwalił w głowie to imię, a przynajmniej miał nadzieję, że nie zapomni. Słaba głowa do imion i tak dalej. Choć Kózka też pasowała. Ale spostrzegł ten charakterystyczny dyg, który dzieciak wykonał. Oho, skoro wychowany, to musi w takim razie należeć do jakiegoś ważniaka. Wspaniale, tego brakowało.
-"Proszę Pana"? Mówiłem, mów mi Aranai. Nie jestem przecież taki stary…- Założył ręce na piersi, rozmyślając nad słowami dotyczącymi innych hybryd. Jakiś szlachciur musiał mieć bogatą hodowle lub liczną służbe. Tak właściwie to co się robi z taką hybrydą w domu? Jak chcą mogą sobie dzieciaka zrobić, po co wydawać pieniądze na darmozjady. Ma to chociaż zastosowanie bojowe? Gdy tak przyglądał się temu dziecku, to nie wydawało mu się. Ta sukienka jest zupełnie niepraktyczna w walce. -Normalnie bym Ci polecił zwiewać od niewolnictwa, ale raczej po drodze zabiłby Cię byle łoś. Znasz drogę powrotną?
Dopytał, wracając do napitku. Przestał dopiero, kiedy zaciekawiony młodzieniec zapytał o niego. Elf spojrzał na swój trunek, po czym na niego.
-Napój bogów. Masz, możesz się napić i sprawdzić. Tylko nie wypij wszystkiego.
Wręczył mu piersiówkę. Aromat nie powinien być zniechęcający, więc raczej dopiero smak wskaże zawartość alkoholu. Pewnie dorosły odpowiedzialny byłby wkurzony na Aranaia, ale w sumie, niech młody się uczy.
-Te… Kózko…. Gide… daleko stąd jest jakieś miasto?
Dopytał, bo stracił rachubę. Liczył, że to jakieś doinformowane dziecko, ale szczerze wątpił w tego chochlika.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Zdejmowanie kozy z drzewa Empty Re: Zdejmowanie kozy z drzewa

Pisanie by Rhami Sro Sie 26, 2020 5:12 pm

-Dobrze, proszę Pa-..Panie Aranai.-przytaknąłem na prośbę. Po imieniu mogę mówić do równych sobie do nikogo innego.
Kolejne słowa jakie padłu z ust tego człowieka były niezłym chaosem, zabijanie mnie łosiem i niewolnictwo? Brzmi to... nie umiem określić jak. Zmarszczyłem więc tylko brwi w niezrozumieniu.
-Chyba znam, Panie Aranai.-przytaknąłem. Zwyczajnie obrócę się do tyłu i zacznę iść. To tak działa przecież, prawda? Trafię, na pewno, mam nadzieję.
Zagadnąłem o picie i aż mi oczy zabłyszczały się kiedy dostałem ofertę napicia się. Odebrałem naczynko. Przystawiłem do niego nosek i nie pachniało źle, specyficznie tylko, nigdy czegoś takiego nie wąchałem. Wziąłem pierwszego łyka, a właściwie połowę, bo kiedy trunek rozlał mi się po języku, wzdrygnąłem się okropnie, kaszląc, mlaskając i wydając wszystkie inne odgłosy świadczące o tym, że napój bogów mi nie smakuje. Nie chciałbym być bogiem, bo musiałbym takie rzeczy pić. Wolę herbatę. Mimo tego podziękowałem mężczyźnie kiedy ze skrzywieniem na buźce oddawałem mu piersiówkę.
Żałowałem, że na kolejne pytanie nie znałem odpowiedzi.
-Nie wiem, proszę...Panie Aranai.-poprawiłem się szybko.-Ale mój opiekun na pewno będzie wiedział.-rzuciłem znów pokazując w uśmiechu zęby z dużą przerwą między jedynkami.
Liczyłem trochę, że mnie elf odprowadzi. Moglibyśmy porozmawiać i nie zgubiłbym się. Mam w sumie do niego jeszcze kilka pytań, dlatego też postanowiłem się zabrać za ich zadawanie.
-Jest Pan bogiem, ponieważ pije Pan napój bogów?-patrzyłem na niego. Skoro małe wróżki mają królowe, to duże wróżki, czyli elfy inaczej też mogą mieć jakichś władców i takich co ich pilnują.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Zdejmowanie kozy z drzewa Empty Re: Zdejmowanie kozy z drzewa

Pisanie by Aranai Zevis Sro Sie 26, 2020 6:12 pm

Szczerze wątpił w to, że Gide zna drogę powrotną. Jakoś dziewięciolatkom ufa się mniej, niż dorosłym, a i tym też nie należy w pełni. Mógł zaryzykować i pozwolić mu wrócić po swojemu, choć z tyłu głowy miał złe przeczucie. Dziwne, nigdy nie obcował z dzieciakami, ale to jakieś nieporadne takie. Oh… teraz rozumiał wszystkie złośliwości, gdy mówili mu, że zachowuje się jak dziecko.
Obserwował czujnie Gide, kiedy próbował alkoholu. Szybko się zakrztusił od tego smaku, marnując dobry trunek. Cud, że nie wywalił piersiówki na ziemię, którą zaraz odzyskał.
-Jak będziesz starszy to polubisz.- Mruknął, zamykając szyjkę i chowając za pazuchę. On podobnie reagował na to, kiedy dziwki chciały go uśpić, aby w nocy nie przeszkadzał. Potem po prostu przywykł do smaku. Jednak skupił się zaraz na odpowiedzi, która była spodziewana. Wszystko sprowadzało się do jednego. -Chodź, Kózko, odprowadzę Cię do Twojego właściciela.
Rzucił i skierował się w kierunku wschodu, nie patrząc, czy młody protestuje, albo czy w ogóle za nim idzie. Stwierdził, że dzieciak w tym lesie przepadnie na dobre, a może dzięki pomocy właścicielowi, nie dość że pozna drogę do Ursy, to dostanie coś za fatygę.
Pytanie ciekawskiego Gide szybko przypomniały mu o jego obecności w pobliżu, a nawet wywołały krótkie parsknięcie śmiechem. Zabawny był ten chochlik. Wszystkie dzieci są takie?
-Niejedna dziwka w burdelu, czy wyuzdane arystokratki, tak mnie nazywały, więc chyba bogiem jestem.- Wyszczerzył zęby i zerknął na niego. -Jak wypiję dużo napoju bogów, to tym bardziej czuję, że mogę wszystko, jak… bóg.
Dopowiedział i wrócił spojrzeniem na trasę przed nimi.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Zdejmowanie kozy z drzewa Empty Re: Zdejmowanie kozy z drzewa

Pisanie by Rhami Sro Sie 26, 2020 6:27 pm

Będę starszy to polubię? Zastanowiłem się chwilkę. Teraz nie lubię wielu rzeczy, czyli wszystko czego nie lubię, to polubię? Ale ja nie chcę lubić słonecznika! On jest ohydny i wchodzi między zęby.
Ruszyłem za obcym Panem, wierząc, że zna trasę. Szedłem za elfem bez sprzeciwu, rozglądałem się szukając dalej liści, poprawiając w kółko tunikę, albo zakładając włosy za ucho.
-Pan Innis nie jest moim właścicielem. Jestem u niego tylko na kilka dni, bo mnie pożyczył, panie Aranai.-byłem z tego dumny, z tego, że pożyczony zostałem. Śpiewam tak ładnie, że tymczasowy opiekun chciał mnie mieć u siebie w domu. To zaszczyt, chociaż szkoda, że nie ma przy mnie mojego przyjaciela.
Wysłuchałem go, owszem, ale nie rozumiałem. Co niby ma zdziwienie do bałaganu w pokoju i gdzie w tym miejsce dla wyuzdanych arystokratek? Wyuzdanych?
Pokiwałem głową i odpowiedziałem uśmiechem na uśmiech, nie przykładając do tego aż takiej wagi, jakby można myśleć.
-Powie mi Pan proszę, co to znaczy wyuzdanych?-byłem niezwykle ciekaw, skojarzyło mi się to z uzdą, które zakłada się na konie, wiem jak to się nazywa, bo raz zapytałem woźnicę o to. Ale żeby wyuzdać arystokratki? Te Panie muszą bardzo lubić konie, skoro lubią nosić na sobie uzdy. My czasami też się tak bawimy, że jesteśmy zwierzętami, nawet się nie musimy przebierać.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Zdejmowanie kozy z drzewa Empty Re: Zdejmowanie kozy z drzewa

Pisanie by Aranai Zevis Czw Sie 27, 2020 10:43 am

Pan Innis? Nie kojarzył, ale warto zapamiętać. W sumie fakt z jakim spokojem mówił o sobie jak o przedmiocie utwierdzał go w przekonaniu, że w niewoli się urodził. Mógł mieć najlepsze warunki świata, być ładnie ubieranym i traktowanym jak domownik. Ale dalej będzie tylko niewolnikiem, którego umysł nie będzie w stanie funkcjonować samodzielnie, ani nie spojrzy na swoje własne Ja. Już dobrze znał tę sztukę prania mózgu, podobną indoktrynacje stosowała Poranna Gwiazda, aby dzieci wyrosły na dorosłych bez przywiązania do bliskich i bez wyrzutów sumienia, że robią coś złego.
-A więc Cię pożyczył, a potem odda. Ty to masz super życie. Za tydzień pożyczy Cię innej ciotce? Co oni tak właściwie z Tobą robią, że Cię pożyczają? Lubią patrzeć na dzieci, czy może mają niewyleczone kompleksy? Grabisz liście, bo im się nie chce?
Rzucał pytaniami, ale nie spodziewał się konstruktywnego wyjaśnienia od dziewięciolatka. Zresztą, co on tam może wiedzieć. Czasem każą mu stanąć tam, czasem tam. A on słucha, bo sam nie pomyśli za siebie.
Dzieciak zapytał o niezrozumiałe słowo, ale Aranai szybko zastukał w podbródek, szukając lepszego określenia.
-Wyuzdana kobieta to taka, która wbrew przyzwoitości, oddaje się przyjemnościom. Najczęściej chodzi o seks. Chce się podobać za wszelką cene i daje z siebie robić szmatę, chyba że woli szmacić kogoś innego. Pamiętaj, kobieta bez pohamowań. Takie są najlepsze, nie mają ograniczeń, więc i tobie jest wtedy dobrze.
Wytłumaczył na swój sposób, po czym zaczął pogwizdywać. Nie myślał o tym, czy dziecko to zrozumie, właściwie nie wiedział, gdzie jest jego granica. Czy to tylko biega i je? Straszne, w jego wieku był z pewnością mądrzejszy.
-Kiedyś też będą Ci się podobać wyuzdane kobiety, wspomnisz moje słowa. Albo chłopcy. Szalone czasy mamy. Spróbuj w życiu wszystkiego, by znać swój gust.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Zdejmowanie kozy z drzewa Empty Re: Zdejmowanie kozy z drzewa

Pisanie by Rhami Czw Sie 27, 2020 12:24 pm

Pokręciłem głową, trochę zdziwiony, że nie wie, po co mnie pożyczają.
-Śpiewam im, sprzątam albo umilam czas inaczej, chodzimy też na spacery, Panie Aranai.-kolejne nutki dumy latały dookoła nas. Oj trochę się puszyłem, że taki jestem przyjemny do słuchania, że mnie pożyczają.
Zadałem pytanie i wysłuchałem odpowiedzi z pogodną miną, kiwając głową. Nie rozumiałem wielu słów, a nie chciałem już zawracać Panu głowy, więc tylko z uśmiechem przytakiwałem. Zrozumiałem koncept, ja jestem wyuzdany, kiedy nie mogę zjeść ciasteczka, ale i tak je zjadam, bo to jest przyjemne.
Nad kolejną wypowiedzią się nie zastanawiałem. Wybrałem słowa, które lubiłem lub które znałem i do nich skojarzyłem odpowiedź.
-Mi się podoba mój właściciel i mój przyjaciel.-oznajmiłem uradowany na samo wspomnienie tych dwóch osób.-Kass ma bardzo miękkie włosy i jest wysoki i opowiada bardzo ciekawe bajki na dobranoc. Pan Elamir też jest bardzo piękny, ma bardzo ładne oczy i szczupłe dłonie. No i Pan też jest przystojny, podoba mi się kolor Pańskiej skóry. Wygląda trochę jak smaczny miód.-nie powiem, liczyłem na to, że też mnie ktoś pochwali, chociaż trochę, ale jeśli nikt mnie nie pochwali, to też dobrze.
-Co właściwie robi Pan w lesie?-zaczepiłem go znów. Duże wróżki, nieczęsto się spotyka w lesie, chyba? Nie jestem pewien, może ja mam pecha i nigdy ich nie spotkałem jeszcze.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Zdejmowanie kozy z drzewa Empty Re: Zdejmowanie kozy z drzewa

Pisanie by Aranai Zevis Pią Sie 28, 2020 9:19 am

Gide zdawał się dumny ze swoich talentów. W sumie jego też uczono grać, czy śpiewać, było to praktyczne. Przekazywano jego talenty ofiarom z rąk do rąk, od krwi do krwi. Tak jakby, można powiedzieć… że ani Gide, ani Aranai, nie mają wolnej woli, a wyłącznie zastosowanie.
-Chyba to mimo wszystko lubisz, co?
Zapytał, sam nie wiedząc czemu. Może dziecko tego nie rozumiało, nie miało zbędnych myśli, więc cieszyło się bliskością związaną z własnym środowiskiem. To było jego beztroskie dzieciństwo. Nie miał rodziców. Miał egoistycznych szlachciców wokół. Ale dziecko nie odróżni. Ciekawe, czy będąc starszym, też zacznie myśleć o innym życiu. Zevis tak przynajmniej miewa.
Kiedy chłopiec zaczął się zwierzać ze swoich upodobań, Aranai zaśmiał się rozbawiony, zwłaszcza kiedy otrzymał komplement od dziewięciolatka.
-Ważne jest to, Kózko, aby nie kryć się ze swoimi uczuciami. Podoba Ci się przyjaciel? Powiedz mu to. Właściciel? A co tam. Pamiętaj, odwaga. Emanuj sobą i bierz co lubisz.
Puścił mu oczko i popacał po głowie. W sumie, byłby zajebistym ojcem. On to umie dobrze prawić. Choć kwestia kiedy dzieciak zacząłby go irytować. Ten był jakiś dziwnie grzeczny.
Na kolejne pytanie Hybrydy, po prostu zastanowił się dłużej, wypatrując wciąż oznak obecności innych osób.
-A spaceruję. Podziwiam dziką przyrodę. A w tej chwili odprowadzam Cię.
Skłamał, bo raczej mówienie dziecku o ukrywaniu się po zabiciu Cesarza to… może być słaby pomysł.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Zdejmowanie kozy z drzewa Empty Re: Zdejmowanie kozy z drzewa

Pisanie by Rhami Pią Sie 28, 2020 9:50 am

Podtrzymywałem szeroki uśmiech.
-Oczywiście, że lubię, Panie Aranai. Uwielbiam kiedy właściciel jest ze mnie zadowolony.-oznajmiłem, bo nie ma dla mnie nie lepszego niż dostanie kilku głasków czy buziaków za dobrze wykonaną pracę.
Wysłuchałem rady i pokiwałem aktywnie głową z cichym śmiechem.
-Jak wrócę do domu, to powiem im to wszystko. Na pewno się ucieszą.-kolejne uśmiechy, ale teraz już kompletnie rozanielone, bo zostałem pogłaskamy. Kocham tego Pana jest bardzo piękny i jeszcze mnie głaszcze. Gdyby był moim właścicielem, to bym służył mu najlepiej jakbym mógł i robił wszystko co chciał, żeby tylko te swoje cudowne dłonie kładł na mojej głowie.
Przytaknąłem na prostą odpowiedź, nie narzekałem na nią, skoro nie było nic więcej do dodania, to po co Pana męczyć?
Złapałem go za rękę, zamiętosiłem ją i zacząłem iść bardziej skocznym krokiem, co chwila podskakując energicznie w miejscu. Śmiejąc się wesoło kiedy przy podskokach tunika odsłaniała nagie biodra. Śmieszny widok.
-Jest Panu wygodnie w tych ubraniach?-zapytałem nagle. Sam nie wyobrażałem sobie, że kiedyś mógłbym nosić długie spodnie, albo takie wysokie buty i do tego jakieś paski. Kiedyś raz założyłem i było mi bardzo ciasno, wszędzie mnie wszystko uwierało. Trzymając go za dłoń, złapałem za dół tuniki i zacząłem machać nią płynnie na boki, jakby była moim skrzydłem, bardzo zgrabnie falującym na delikatnym wietrze.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Zdejmowanie kozy z drzewa Empty Re: Zdejmowanie kozy z drzewa

Pisanie by Aranai Zevis Nie Sie 30, 2020 6:26 pm

Gide cieszył się jak właściciel się cieszył, tak? Pewnie i smuci się tak samo jak on. To dziwne, albo nie… to aż przerażająco logiczne.
-Pomimo bycia Kózką, przypominasz mi pieska.
Odparł tylko, nie wiedząc co więcej można rzec. Ale to nieważne, nikt mu nie płacił za to, by robić dzieciakowi psychoanalize.
-Ucieszą się! Tak trzymaj, Kózko!
Zachęcił go bardziej, bo co mu tam. Dziewięciolatka nikt i tak nie weźmie na poważnie, ale może nauczy się w przyszłości, aby być odważnym. Cholera, Aranai był taki mądry i świecił przykładem!
Kiedy chłopiec złapał go za rękę, poczuł się dziwnie. Było to niecodzienne, tak właściwie, cała ta sytuacja była mu obca. Mimo to, przy dogodnej okazji, uwolnił dłoń. Kij wie, czy nie miał zarazków. Pewnie jadł ziemie i robaki.
Uniósł brwi, kiedy usłyszał jego pytanie.
-To wygodny uniform. Jestem w stanie skryć w tym około dziewięciu sztyletów, trucizny, pistolet, a nawet sprzączka na miecz się znajdzie. Nie uwiera, łatwo w tym zabijać. Praktyczny.
Odpowiedział, po czym jego oczy skupiły się na świetle z oddali. Wychodzili z lasu.
Byli na otwartym terenie, a cała ekipa Innisa szukała chyba Gide. No ale przyszedł długouchy bohater!
-Witam, witam, mam tutaj małą zgube!
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Zdejmowanie kozy z drzewa Empty Re: Zdejmowanie kozy z drzewa

Pisanie by Rhami Nie Sie 30, 2020 7:05 pm

Uśmiechnąłem się szeroko na porównanie do psa. Psy są piękne i bardzo miłe, więc nie uznałem tego za coś obraźliwego. Już po chwili psi ogon by mi się jednak bardzo przydał, żeby pokazać podekscytowanie tym, jak bardzo wróżka mnie zachęca do chwalenia innych. To bardzo uprzejme w jego strony.
Złapałem go za rękę, ale szybko ją zabrał. Było to dla mnie bardzo, ale to bardzo dziwne. Popatrzyłem nawet na niego badawczo, ale zamiast odebrać to jako oznakę tego, że boi się brudu czy nie lubi być dotykany, odebrałem to poniekąd jako karę za moje zachowanie. Szukałem w głowie czy nie przegapiłem przypadkiem jakiegoś sygnału od niego. Może zadałem za dużo pytań, albo jakieś było niegrzeczne. Wysłuchałem w międzyczasie odpowiedzi. Skinąłem głową i zamilkłem mimo, że pytań miałem wiele. Ciekaw byłem co takiego wróżka może zabijać. Pewnie coś bardzo złego, co zagraża jego przyjaciołom. Nie pojmowałem jednak jeszcze sedna samego zabijania, nie umiałem zrozumieć jego skutków, więc nie było ono dla mnie straszne.
Wyszliśmy na polanę, a ja lekko zdezorientowany zobaczyłem, że hybrydki rozglądają się po pobliskich krzakach, albo rozmawiają ze sobą zmartwione.
Dostrzegłem swojego opiekuna, który spojrzał na nas kiedy Pan Aranai do niego zawołał. Widziałem ulgę na jego twarzy, więc nie czekając pobiegłem do Pana Innisa, wtuliłem się w niego. Zamiast bury dostałem mocne objęcie, głaski i całusy po głowie, a nawet w czoło i policzek. Zaśmiałem się cicho kiedy jego broda mnie załaskotała w kącik ust.
Stanąłem obok opiekuna, złapałem go za dłoń i patrzyłem na Pana Aranaia, zaraz zebrało się też przy nas małe stadko kilku hybryd i one też przyglądały się obcemu jakby był nie z tego świata.
-  Dziękuję Panu bardzo za przyprowadzenie go. Miał nie odchodzić daleko, ale...  -spojrzał na mnie karcącym wzrokiem, dalej zachowując łagodny uśmiech. Założył mi włosy za ucho.-  ...wie Pan jakie zwierzęta bywają. Potrzebują niestety jeszcze odrobiny tresury.  -dodał spokojnym tonem. Dalej trzymałem go za rękę, bo mnie nie puszczał. Trochę się speszyłem kiedy zobaczyłem ten wzrok, ale rozumiałem go całkowicie. Złożyłem obietnicę i ją złamałem. Kara się należy.
-  Mam nadzieję, że nie sprawił Panu żadnych problemów. Bywa niestety zbyt aktywny.  -kolejny uśmiech rzucił w stronę Aranaia, głaszcząc moją rękę kciukiem. Wiedział, że ktoś o takim wyglądzie, robiący komuś przysługę, nie robi tego z dobrego serca. Czuł też, że nie ma co zaczynać kłótni.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Zdejmowanie kozy z drzewa Empty Re: Zdejmowanie kozy z drzewa

Pisanie by Aranai Zevis Pon Sie 31, 2020 8:58 am

Gdy znaleźli się na polanie, Zevis szybko się zorientował, że to faktycznie jacyś wczasowicze. Jednak moment w którym Gide pobiegł do przodu, do jakiegoś gościa, potwierdził tylko, że dobrze trafił. Chłopiec wtulił się w jakiegoś staruszka, musiał być to ten Pan Innis. Trzeba przyznać, że to z jaką czułością potraktował tę hybrydę, lekko go skonfundowało. Zupełnie, jakby zobaczył swoje własne dziecko, a nie maskotkę. A za moment, samego Elfa otoczyło stado innych hybryd. Poczuł się jak eksponat, kiedy tak go obserwowali. Nigdy nie widzieli długouchego? Sami mieli jakieś rogi i dziwne oczy.
Starzec w końcu podszedł, skupiając na sobie szmaragdowy wzrok. Pierwsze słowa Innisa sprawiły, że Aranai poczuł, jakby go przepełniła frustracja. Zwierzęta? Tresura? Tym były te dzieci wokół niego? Że niby Kózka był niewytresowany? Był przecież małym chłopcem! Nawet najbardziej zgorzkniali mistrzowie Gwiazdy nie zrównywali ich do psów polujących, czy czegoś takiego. Niestety, musiał się uśmiechnąć i schować swoje poglądy do kieszeni.
-Małe to to i biega gdzie popadnie. Miał szczęście, bo mogli go porwać leśne obdartusy, aby sprzedać lub zjeść.- Odparł, zakładając ręce na piersi. -Cieszę się, że mogłem pomóc. Wie Pan, jestem skromnym elfem, lubię pomagać. Czasem też jednak potrzebuję pomocy…- Zaczął robić kilka kroków wokół Innisa. -...gdyby mi ktoś uratował hybrydę, byłbym tak szczęśliwy, że wskazałbym mu drogę do Ursy i dorzucił drachmy za fatygę. No. Ja bym tak zrobił.
Zatrzymał się, przeszywając starca wzrokiem, na twarz kładąc uśmiech zwiastujący niedobre rzeczy.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Zdejmowanie kozy z drzewa Empty Re: Zdejmowanie kozy z drzewa

Pisanie by Rhami Pon Sie 31, 2020 1:27 pm

Hybrydy przyglądały się elfowi, ponieważ poniekąd każdy obcy jest atrakcją kiedy kręcisz się tylko w znajomym kręgu ludzi. Na szczęście na spojrzeniach stanęło, nikt nie odważył się podejść jeszcze bliżej czy próbować dotykać blondyna.
Choć w Aranie zebrała się frustracja, hybrydy zdawały się tym nie przejmować, nazwanie kogoś zwierzęciem, to przecież nie jest obraza jeśli faktycznie tym zwierzęciem jest.
Innis uśmiechał się swobodnie do elfa kiedy ten przemawiał, a dzieci patrzyły na to wszystko z zaintrygowaniem. Wizja bycia zabranym od kochanego właściciela i bycia sprzedanym, nie napawała nikogo optymizmem i wywołała kilka wystraszonych westchnięć.
Opiekun słuchał uważnie, dalej nie wykazując żadnych oznak zdenerwowania. Nie z takimi miał do czynienia, wie, że dąsami nic nie załatwi, dlatego poczekał na wszystkie żądania i postanowił się do nich dopasować najlepiej jak mógł.
-  Niestety na spacery nie zabieramy pieniędzy.  -chociaż gdyby się tak zastanowić, to może i by woźnica coś przy sobie miał. Opiekun puścił mnie i rozłożył subtelnie ręce na bok, prezentując się skromnie.-  Jak Pan widzi, nawet niespecjalnie mam na sobie coś, jakąś biżuterię którą mógłbym zapłacić.  -dodał, chociaż gdyby się tak zastanowić, to może i by mógł oddać swoją marynarkę, która tania przecież nie była. Elf mógłby być w stanie to zmienić w gotówkę.-  Z przyjemnością jednak możemy podwieźć Pana aż pod same miasto. W końcu dłuższa przejażdżka nam nie zaszkodzi. Mamy miejsce wolne koło woźnicy, jeśli to Panu nie przeszkadza.  -to był pewnego rodzaju kompromis. Pieniędzy obcy nie dostanie, ale przynajmniej się za dużo nie nachodzi, a i pogawędkę będzie sobie mógł z woźnicą uciąć, bo w końcu chłopak wygadany jest.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Zdejmowanie kozy z drzewa Empty Re: Zdejmowanie kozy z drzewa

Pisanie by Aranai Zevis Pon Sie 31, 2020 1:41 pm

Starzec zachował spokój, czując się ewidentnie lepszym od Aranaia. Bo co, bo ubierał się lepiej? Zobaczymy jeszcze.
Wysłuchał przedstawionej mu oferty, która nie wiązała się z pieniędzmi, a jedynie z przejażdżką do Ursy. Miał ochotę coś dodać, ale gdyby go nawet zabił teraz, te dzieciaki opanowałby chaos. Gide by się też bał. Co za patowa sytuacja.
-Dobra, dziadku. Ale jedziemy teraz, bo się śpieszę.
Mruknął, po czym ruszył w kierunku woźnicy. Jednak zatrzymał się przy Gide, odwracając w kierunku Innisa. Uśmiechnął się.
-Dobrze jest mieć szlachetne serce.
Dodał tylko i odszedł. Mała Kózka mogła teraz w swoich łapkach trzymać mały nóż do rzucania, ozdobny, ładny, ale tak wytępiony, że nawet się tym nie skaleczy. Zevis wręczył mu to ukradkiem. Może więcej go nie zobaczy, a w czasie podróży nawet nie pogadają. Niech ma więc prezent i pamiątkę, po dobrej wróżce…

Innis jeszcze nie wiedział, że za kilka lat, odwiedzi go pamiętliwy Kruk…

Z/T dla Arana
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Zdejmowanie kozy z drzewa Empty Re: Zdejmowanie kozy z drzewa

Pisanie by Rhami Pon Sie 31, 2020 2:22 pm

Pan Innis nic nie powiedział na określenie go ,,dziadkiem" chociaż nie brzmiało to pozytywnie. Uniósł tylko kąciki ust w spokojnym uśmiechu i skinął głową.
Wszyscy ruszyli w kierunku dorożki, a ja jakoś postanowiłem zostać z tyłu. Chodzenie obok właściciela byłoby nie na miejscu, bo w końcu jest na mnie zły, nie ma co się pchać przed szereg zaraz po tym, jak złamałem obietnicę.
Popatrzyłem zdziwiony na elfa i podarek, przycisnąłem go do piersi, cały ucieszony. Nie zrozumiałem do końca jego słów, ale to się nie liczyło. Otrzymałem prezent od dużej wróżki. To zaszczyt. Wiedziałem, że nie mam urodzin, a na tylko na urodziny można dostawać prezenty i żadnego innego dnia, ale nie chciałem tak bardzo odmawiać prezentu od pierwszej wróżki jaką w życiu spotkałem. W oczach błyszczało mi podziękowanie, widziałem spojrzenie jednej z hybryd, bo w końcu przy takiej ilości osób dookoła trudno zrobić coś takiego bez kompletnie żadnych świadków, ale nikt nie podniósł alarmu. Ale będę miał dużo do opowiadania Kassowi.
Cały w skowronkach wsiadłem do dorożki rzucając wróżce ostatnie spojrzenie i schowałem nóż w rękawie. To będzie nasz mały sekret. Nikomu o tym nie powiem oprócz przyjaciela. Chciałbym, żeby poznał on kiedyś swoją wróżkę i coś od niej dostał, tak jak ja.

Z/T
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Zdejmowanie kozy z drzewa Empty Re: Zdejmowanie kozy z drzewa

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach