Raptularz

Go down

Raptularz Empty Raptularz

Pisanie by Geo'Mantis Pon Paź 19, 2020 2:27 am

"Nie spodziewałem się, że rok 1868 zmusi mnie, do przelewania myśli na papier."

Ostatnimi czasy dużo myślę. Być może nawet za dużo. Odkąd mój przyjaciel odszedł z mojej rezydencji, nie wiem komu mogę się zwierzyć z pewnych spraw, które mi ciążą na umyśle i duszy. Żart, nie mam duszy. Przez to też, postanowiłem założyć pamiętnik. Nie wiem, czy to słowo pasuje. Lepiej brzmi raptularz. Będę sobie tu kreślił, przepisywał, tworzył pewne powtórzenia. Niech to nie będzie oficjalne, tak jak wszystkie moje listy, które są do bólu sztuczne. Niesamowite, że doszedłem do tego momentu, kiedy moje własne usposobienie zaczyna mnie irytować.
Może wracając do początku. Mój przyjaciel mnie zostawił... Odszedł. Bez słowa. Zirytowało mnie to niesamowicie, nie mogę tego ukryć. Jest mi przykro. Bardzo przykro. O, to kolejna rzecz, która mnie wkurwia we mnie. Ciągle to rozpamiętuję i zastanawiam się w kółko, dlaczego. To samo przeżywałem, gdy Mila została zamordowana przez Javerta. Ciągłe pytania, czemu, dlaczego. Do jednego doszedłem - nie mogłem nic zaradzić... Choć, nie. Mogłem. Mogłem się zawsze przyznać do romansu. Sam zostałbym ukarany, a Mila miałaby zniszczoną reputację. Ale żyłaby. Jakim kosztem? Mam nadzieję, że w Zaświatach nie jest jej tak fatalnie.
Znów uciekłem od głównego powodu założenia tego zbiornika na moje myśli. Gasparda nie ma. No dobrze, tylko czy tak jak w przypadku Milii nie miałem żadnego wpływu? To mnie najbardziej mierzi. Bo nic nie wiem, nic, a nic.
Co jeszcze? Przywiązałem się za szybko do tego poety, jak jakiś durny pies. Jak zwierzę, od którego pragnąłem się odciąć. Wąż z charakterem psa, to jakiś nieśmieszny żart. Jestem zły na siebie, że dopuściłem go tak blisko siebie. Czego on o mnie nie wie? Może kilku rzeczy z mojej przeszłości. I nie wie też o kilku moich ekscesach. Ale reszta? Ja chyba naprawdę głupieję na starość. Ciekawe, czy podobnie czuł się Bogd'an, gdy Pan Kilroy zmarł. W końcu, przyjaźnili się.
W tej chwili coś czuję, że te całe moje wypociny będą poświęcone wyłącznie Gaspardowi, a jak on wróci do rezydencji, to jak gdyby nigdy nic - spalę ten dzienniczek. Byłoby fatalnie, gdyby się do niego dobrał.
Właśnie, dalej mnie zastanawia co z jego truposzem. Dziewczyną, znaczy się. Dalej jestem zazdrosny o to, że jemu piękność się objawiła, a mi ostatnio jakiś potwór. Ponawiam pytanie, gdzie sprawiedliwość? Niby cały rytuał się udał. Nawet pozostały mi pewne materiały na samym dnie mojej rezydencji... Ale mniejsza o tym. W tej chwili dochodzę do wniosku, że mogę mieć ogromne problemy, jeśli ktokolwiek, kiedykolwiek odnajdzie te moje zapiski. Aj. aj.
Ja chyba spalę ten notatnik jak skończę pisać tą jedną notatkę. Ewentualnie, wyrwę te kartki i spalę, o. Dobrze, że uczyłem się magii ognia, a nie wody.
Chyba mi przeszło mi na tą chwilę całe rozdrażnienie.
Mam... Mam dziecko. I jedna kobieta mi się podoba. Mam wobec niej pewne plany, ale to na spokojnie. Muszę ogarnąć najpierw wszystko to, co się wyrabia w mojej rezydencji. Przede wszystkim muszę zadbać o swoją służbę. Biedni, trochę oberwali na zdrowiu psychicznym przez ostatni czas. Przez moją głupotę. Który to już raz będę powtarzać, że muszę zacząć brać odpowiedzialność za to, co robię? Wzdycham nad tym i wzdycham... I nic z tym nie robię. Jestem głupi. Pan Kilroy chyba się mylił w wyborze spadkobiercy. Nie powinien przekazywać tego wszystkiego mnie. Mógł oddać to swojej siostrze. Ja sobie zwyczajnie nie radzę. I to nie jest tak, że nie radzę sobie od pewnego momentu dopiero. Ciąży to na mnie od dawna. Męczy psychicznie. Ciągle praca, praca, praca. W tej chwili żałuję, że wdałem się w romans z Milą i doprowadziłem pośrednio do jej śmierci, oraz do śmierci Javerta. Może byłbym dobrym sługą, gdyby tylko Javert żył..? Może byłbym dobrym przyjacielem Mili, o ile bym zasłużył na tytuł przyjaciela. Bolą mnie te błędy.
Próbuję żyć tu i teraz, a nie rozpamiętywać wszystkiego. Choć, dobra. Swojego palca jakoś tak nie rozpamiętuję. Przyszedł jakiś wariat i mi go odgryzł. To była dziwna sytuacja. Może dalej to do mnie nie dociera? Albo staram się to podświadomie wyprzeć z pamięci. Nie wiem, czy to będzie takie proste. Patrzę w końcu na tą rękę codziennie i zastanawiam się nad tym, jaką protezę sobie załatwić. Chcę jakąś czarną, ładną. Estetyczną, o. Zastanawiam się też, czy poprosić o uszycie rękawiczek bez tego jednego palca, z dziurą na tą moją protezę, czy też nie. Albo poproszę o takie i takie rękawiczki. Wierzę, że kochana Pani Kein będzie w stanie to zrobić.
No tak, kochana Pani Kein. Mam nadzieję, że nie jest na mnie zła za moje prędkie wyjście. Ja widziałem jak się pięknie przystroiła... Choć, z drugiej strony mam wrażenie, że to tylko dlatego, że mam nazwisko jakie mam. Przecież nikt mnie nie zna tak jak Gaspard. Mnie, aroganckiego i bezczelnego gada. Może tak też powinno zostać? Nie wiem. Jest już późno, a mi w głowie się już miesza od nieposegregowanych myśli.
Nawet nie wiem, jak zakończyć tą notkę. Napisanie "koniec" byłoby głupie, a żeby urwać, to... Musiałbym znaleźć odpowiednie słowa na to. Może jakąś puentę, której mi brakuje w tej chwili.
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach