Nie pij w piątek!

2 posters

Go down

Nie pij w piątek! Empty Nie pij w piątek!

Pisanie by Killian Falone Sob Maj 15, 2021 2:20 am

Gdzieś w okolicy Jutar | jesień, 1862 r.

Niebo spowijały gęste chmury. Byłoby przesądem twierdzić, że niosły ze sobą złą wróżbę, ale może w przesądach tkwi więcej mądrości, niż mogłoby się wydawać. Na pewno przydawały ciemności tej nocy, która ledwie chwilę temu rozgościła się na dobre nad lasem i przysłoniła górzysty horyzont. Tylko odległe Jutar, które nie zdążyło jeszcze pogrążyć się we śnie, lśniło blado niczym zrzucona na ziemię gwiazda. Ten urokliwy i mroczny zarazem krajobraz zdawał się nie robić wrażenia na podziwiającej go istocie, choć z pewnością fascynował. Było tu coś w powietrzu, coś większego niż skrzydła, które go niosły, a o wiele mniej namacalnego. To było najbardziej ekscytujące, poznałby wszędzie. Zapach przyszłej śmierci.
Zniżył lot do wąskiej przecinki drzew, którą biegła droga z Ursy. Z cichym szelestem zanurzył się pod pożółkłe korony, wydając serię cienkich świergotów. Szpony przy tylnych łapach poruszyły ze zniecierpliwieniem. Rzadko przeciągał łowy ponad to, co było konieczne, teraz dobrze pamiętał, dlaczego. Ale z drugiej strony czekanie potęguje apetyt, prawda? Mógłby przysiąc, że tak.
Delikatnie zsunął skrzydła ku sobie, olbrzymi czarny cień sunący bezszelestnie w stronę galopującego jeźdźca. On jeszcze nie zdawał sobie sprawy, ale koń już wiedział. Wiatr działał na niekorzyść bestii, ale czy to coś zmieniało. Raczej nie, wydłużało tylko nieuniknione.
Wierzchowiec potknął się i przewrócił, kiedy wielki nietoperz z impetem wpadł w jeźdźca na jego grzbiecie, w wyniku czego obaj przekoziołkowali po ziemistym trakcie. Krótki krzyk poniósł się po lesie, ale to był tylko strach i zaskoczenie. Nauczył się je odróżniać. W bólu ludzie krzyczeli z większą gamą emocji.
Nietoperz poderwał się i doskoczył do ofiary, która jednak wysmyknęła pod jego skrzydłem, a chwyciwszy za nóż, rozcięła spory fragment błony. To go zdenerwowało...
Tymczasem przerażony koń zerwał się do ucieczki, lecz zahaczył wodzami o drzewo.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Nie pij w piątek! Empty Re: Nie pij w piątek!

Pisanie by Iwo Sob Maj 15, 2021 12:40 pm

Nie wiem co się działo, ale mi się do podobało, bo biegłem szybko, jak błyskawica, jak wiatr, jak coś szybkiego. Pędziłem między drzewami w stronę skąd usłyszałem konia. Jak ja kocham konie. Kocham na nich jeździć i kocham je jeść. Swoich nie ruszam, bo to byłoby marnowanie pieniędzy i czasu taty. Jakbym coś zrobił jakiemuś naszemu, to by mnie porządnie zlał za to, może i jest stary i chory, ale siłę dalej w łapach ma kiedy jest zły. Jednak tutaj nie był mój koń. Jeździec też nie mój. Oni zawsze sprawiają problemy kiedy chcę jeść, a nie do końca wiem co z nimi zrobić. Osobiście ich zabijać nie chcę i tego nie robię, więc zawsze liczę, że spadając z gryzionego przeze mnie konia skręcą sobie karki. Czy to by się liczyło jako morderstwo? Myślę, że nie, bo to nie moja wina, że nie potrafią się utrzymać na koniu.
Czułem, że byłem coraz bliżej, a moja ofiara się nie przemieszcza. Jeszcze nie zwróciłem uwagi na inne niepokojące dźwięki, bo mnie interesowało tylko rżenie konia. Namierzyłem cel, który był przywiązany do drzewa. Szarpał się, rozwalając sobie zęby o metalowe wędzidło. Jaka szkoda, ale w sumie zęby nie będą mu już dłużej potrzebne.
Rozkojarzony wierzchowiec chyba mnie nawet nie zauważył kiedy do niego pędziłem i wyskakiwałem do jego szyi. Zdał sobie sprawę z mojej obecności dopiero kiedy poczuł zęby wbijające mu się w szyję. Mój pęd przewalił konia, który usiłował odskakiwać. Gałąź pociągnięta wodzami trzasnęła i pozwoliła nam upaść twardo na ziemię. Poprawiłem chwyt na szyi, przytrzymywałem konia łapami, aby się tak nie rzucał i wbijając w niego pazury czekałem aż przestanie walczyć i umrze. Kilka razy kopytem oberwałem, ale było warto to wytrzymać, bo teraz mam konia całego dla siebie. Przyniosę kawałek tacie. Ucieszy się chyba, o ile nie pobrudzę dywanu.
Kiedy koń przestał się ruszać i drżał jeszcze tylko kilka sekund, wyrwałem ku kawałek szyi i przeżuwając go zacząłem się rozglądać. Dopiero wtedy dotarło do mnie gdzie jest jeździec i dlaczego jeszcze się na mnie nie rzucił. Miał inne problemy niż ja. Popatrzyłem na te jego problemy, były wielkie i skrzydlate. Widziałem, że sprawa między nimi nie jest jeszcze zakończona, więc schowałem się za koniem, aby oddzielał mnie od ich walki. Nie interesowało mnie dołączenie do nich. Usiadłem, położyłem się i obserwując potyczkę, wyrywałem kolejne kawałki mięsa z mojej ofiary, mlaskając głośno i oblizując się co chwila.
Oczywiście jeśli jeździec się na mnie rzucił, to poderwałem się z ziemi i zacząłem uciekać. Nie będę się z nim bił. Tata mówi, że łatwo nas zabić i nigdy nie wiadomo, co ktoś chowa w rękawie. Ludzie do podstępne szczury, a taki koń nie ma rękawów, więc można się na niego rzucać.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Nie pij w piątek! Empty Re: Nie pij w piątek!

Pisanie by Killian Falone Sob Maj 15, 2021 4:45 pm

  Ostry ból nakazał zwinąć ciasno skrzydło, plamiąc krwią już nie tylko ziemię, ale i szorstkie futro. To był jego błąd, tym bardziej podpisał na siebie wyrok śmierci. Potwór gwałtownie obrócił się w stronę swej niedoszłej jeszcze ofiary ze wściekłym piskiem, który nieprzyjemnie wiercił uszy. Człowiek spróbował się podnieść, ale w panice ponownie opadł na tyłek i tylko machnął w powietrzu nożem raz i drugi. To całkiem skutecznie zdawało się odganiać zębate szczęki. Mimo wszystko nie chciał mieć pociętego łba. Syknął gniewnie i odsunął się na moment, dając złudną nadzieję na chwilę spokoju. Jego wzrok padł na konia, przy którym pojawiło się białe wilczysko. To na chwilę zaniepokoiło wampira, a ta chwila wahania pozwoliła jeźdźcowi chwycić za lepszą broń. W momencie, kiedy oddał strzał, musiał już osłonić swe oczy przed kurzem wzbitym w powietrze ogromnymi skrzydłami.
  Poderwawszy się z ziemi, skoczył na niego, pazurami sięgając do rąk, którymi człowiek odruchowo starał się obronić. Krzyknął przeraźliwie, kiedy przyszpilone do gruntu ramiona zalały się krwią przez długie szpony. To jednak nie potrwało długo. Sięgnął paszczą, chwilę jeszcze szarpał się z nim, by w końcu zatopić kły odpowiednio głęboko w pulsującej ze zgrozą szyi. Gorąca krew wlała mu się do pyska, a krzyk ofiary zatopił się w miękkim bulgocie i pianie uchodzącej z ust. Poruszał szczękami, by jeszcze bardziej uszkodzić tkanki i uwolnić większy strumień, póki krew była jeszcze rozpędzona przez oszalałe serce, które teraz zamierało powoli.
  Przestawił jedną łapę na ziemię, drugą na tors ofiary, tam również zaciskając szpony, jakby miała jeszcze możliwość ucieczki. Uszył położył do tyłu, nasłuchując dźwięków dochodzących od wilka. Jadł. To dobrze. To pozwalało jemu również skupić się na pochłanianiu kolejnych haustów płynnego nieba, jakie sączyło się wszędzie wokół i wypełniało powietrze swym cudownym zapachem. Aż uniesione skrzydła drżały mu z podekscytowania, dopóki w końcu nie oparł ich na ziemi, niwelując to choć odrobinę.
  Zmusił się do przerwania na moment, choć nie mógł się oprzeć, by i tak językiem kolejne strumyczki. Przekręcił się przodem do wilkołaka i również przypadł brzuchem do ziemi, wlepiając w niego duże, czarne jak noc ślepia i stawiając tam parę radarów. Pazurki ze skrzydeł zatopił w ofierze, jeden w żebrach, drugi gdzieś w twarzy. Oh, czy to było oko? Uniósł się lekko i wylizał nową dziurę w czaszce, by zaraz szybko wrócić do wgryzania się w krtań wymiętoloną teraz jak gryzak dla szczeniaków. Z uczepionym tam pyskiem, ponownie wlepił uważne i zaciekawione spojrzenie w wilka. To, że był taki spokojny, wydawało się niezwykłe.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Nie pij w piątek! Empty Re: Nie pij w piątek!

Pisanie by Iwo Sob Maj 15, 2021 5:49 pm

Wystrzał i towarzyszące mu zamieszanie mnie wystraszyły, więc mimo tego, że jadłem, to drgnąłem niespokojnie, próbując odciągnąć konia kawałek dalej od przepychanki. Nie za bardzo się to udało, ale spróbować zawsze warto.
W końcu ich walka się zakończyła i mogłem się skupić na pysznym posiłku. Wyczułem na sobie wzrok nietoperza, sam też się mu co jakiś czas przyglądałem, między kęsami, chociaż chyba byłem do niego mniej nieufnie nastawiony niż do mnie. Przez kilka chwil nie robiłem nic co mogłoby niepokoić wampira, zwyczajnie wyrywałem nowe porcje mięsa z kolejnych części ciała konia. Ogryzłem go dookoła przedniej nogi, żeby łatwiej było ją urwać, spróbowałem jego piersi, zabrałem się za umięśniony zad i co raz częściej patrzyłem na towarzysza kolacji. Był interesujący i nie pamiętam, żebym podobnego stwora kiedyś widział.
Uniosłem łeb, oblizałem się, zerkając w las i dochodząc do wniosku, że już się najadłem. Jeszcze wrócę do posiłku, ale muszę chwilę odczekać, aż znajdę nowe miejsce w brzuchu na kolejne porcje. Powoli wstałem i okrążyłem konia, obwąchując go jeszcze tu i tam. Prawda była taka, że koń mnie już teraz ani trochę nie interesował, ale podchodzenie do nie mojej zdobyczy mógłby stwór uznać za niegrzeczne. Sam bym się rzucił na kogoś, kto by mi do konia teraz podszedł. Kontynuowałem spacer, zbliżałem się do wampira, czasami robiłem kilka kroków prosto w jego stronę, czasami robiłem to po łuku. Co jakiś czas siadałem i drapałem się po uchu lub przystawałem i tylko patrzyłem na niego, wylizując przy tym pysk, a na mordzie miałem wtedy pytanie ,,Co tam smacznego jesz?". Mój ogon z czasem zaczął okazywać merdaniem radość nawet pomimo, że tego nie chciałem, a ta radość podświadoma mi się coraz bardziej udzielała.
No więc stałem, kilkanaście metrów od wielkiego nietoperza i z szalejącym ogonem gapiłem się na niego. Nagle ogon przestał się ruszać, nastąpiła chwila skupienia, po której szczeknąłem, żeby zwrócić na siebie uwagę obcego. Szczeknąłem jeszcze raz, nieco głośniej, i podskoczyłem przednimi łapami, aby zainicjować zabawę. Szybko sam siebie w zabawę wciągnąłem i mi się ona podobała. Zrobiłem kilka sprężystych kroków ku nietoperzowi, zamachałem szalenie głową na boki, uniosłem jedną przednią łapę wysoko, po czym pacnąłem nią ziemię z całej siły. Zrobiłem piruet, a następnie biegiem zakręciłem małe kółko przed stworem. Prychnąłem nosem i skłoniłem się, rozstawiając przednie łapy szeroko na boki. Niech ucieka, ja będę gonił, albo ja mogę gonić, a on może uciekać, nie, czekaj to to samo... Nieważne. Chodź biegać! Kolejne piskliwe szczekanie dobiegło jego nietoperzowych uszek kiedy z gibiącą się kitą, oczekiwałem w ukłonie jego zaangażowania. Jestem dobry w bieganiu, mogę mu dać fory, jak chce.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Nie pij w piątek! Empty Re: Nie pij w piątek!

Pisanie by Killian Falone Nie Maj 16, 2021 1:08 am

Czuł na sobie wzrok wilka, który też co chwila odwzajemniał. Ta atmosfera niepewności i zaintrygowania była ciekawa. Z jednej strony nie do końca komfortowa, z drugiej całkiem znośna i nie przeszkadzała w ich wspólnej konsumpcji. Ah, człowiek na koniu. Któż by pomyślał, że to takie praktyczne połączenie, nic się nie marnuje, a wokół przyjemna cisza i spokój. Wilk był tu idealnym koszem na resztki.
Krew sączyła się coraz wolniej, aż jej tempo stało się zupełnie nieinteresujące. Oblizał pysk i zaczął szybkimi ruchami zlizywać również niektóre plamy na twarzy trupa. Zwłaszcza przy pustym już oczodole, by po chwili przenieść się na drugi. Wykłuł gałkę pazurem i łyknął na raz niczym świeże jajo. Miała taką śmieszną konsystencję, ot jedna zaleta z pozostawiania trupów.
Zamarł w bezruchu, kiedy wilkołak wytoczył się zza swojej zdobyczy. Ciemna sierść na grzbiecie uniosła się delikatnie, tak zapobiegawczo, ale nie robił żadnych gwałtownych ruchów. Po chwili wróciło oblizywanie warg i futerka na pysku. Przesunął się nieco w bok, by mieć między sobą a tamtym cały tors człowieka. Tak wydawało się bezpieczniej, choć zasłona była z tego żadna. Ułożył przeguby skrzydeł blisko łap i usiadł sobie, nastawiając uszu. Okrężna droga obrana przez białego wyglądała na pokojową. Nietoperz przechylił łeb na bok, patrząc na te kółka i przystanki. Odważył się wyjść zza zdobyczy i przycupnąć obok, ponownie się oblizując z resztek kolacji i jej smaku, który tam pozostał. Zaraz też dopadł językiem do swojego przedramienia, na którym również zostały ślady krwi.
I wtedy wilk zakłócił ich wspólną ciszę. Ponownie skamieniał, z językiem w połowie liźnięcia, i wykręcił oczy na białego. Na drugi szczek powoli i w skupieniu zaprzestał czyszczenia futra, skupiając całą uwagę na wilkołaku. Podskoczył odruchowo na te nagłe podrygi, jakby miały być ostrzeżeniem, by się odsunąć, ale za moment trzepnął uszami i wyciągnął ciekawsko łeb. To chyba nie o to chodziło, prawda? Oczywiście, że nie, głupi wampir, jak mogłeś się tak pomylić. Swoją drogą znów czuł narastającą ekscytację, to chyba pierwsza taka sytuacja, przecież nie mógłby jej przegapić.
Pisnął cicho i pytająco, a zaraz podreptał nieco bliżej. W jego wykonaniu wyglądało to znacznie mniej zgrabnie, te kończyny nie były przystosowane do chodzenia, ale trudno, kto by się przejmował.
Przystanął i drgnął, kiedy przednia połowa wilka przypadła do ziemi, a druga wciąż w powietrzu wymachiwała ogonem. Co teraz? Spróbował zrobić to samo, wyciągnąć ramiona i obniżyć łeb. Nie wyglądało dobrze. Zmiana taktyki. Stanął na tylnych łapach i podskoczył parę razy, odsuwając się od wilka. Jeśli ten skoczył za nim, nietoperz wzbił się nieco w powietrze, by przeskoczyć za jego plecy.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Nie pij w piątek! Empty Re: Nie pij w piątek!

Pisanie by Iwo Nie Maj 16, 2021 1:38 am

Widziałem w nim jeszcze pewne niepewności wywołane moimi działaniami, ale na szczęście koniec końców zrozumiał mnie dobrze i nie wywołał niepotrzebnych walk.
Jak szczeknąłem, a on na mnie spojrzał... Myślałem, że się posikam z emocji, bo mój ogon już nie wiedział co ma ze sobą z robić tak zwariował. Mam uwagę nietoperka. Mam uwagę nietoperka! Zatrząsłem się cały kiedy zapiszczał. Kontakt nawiązany! Sam zacząłem cicho skomleć kiedy podszedł bliżej i spróbował naśladować moją pozycję. Średnio mu to wychodziło, ale ja doceniam same starania, samo to, że odpowiedział na moje zaczepki sprawiało, że wybaczę mu braki w technice.
Kiedy podniósł się, ja też to zrobiłem. Zabawa rozpoczęta, teraz tyko trzeba dać sygnał do ucieczki. Wykonał pierwszy ruch. Z uśmiechniętym pyskiem, szczeknąłem jeszcze raz i zacząłem gonić tego cudacznego stworka. Wykonałem długi skok i wtedy odkryłem, że on lata. Nie powinienem być tym zdziwiony, ale jakoś mnie to zaskoczyło i tak, taki tam szczegół mi uciekł. Ze zdumieniem prześledziłem jego trasę kiedy przelatywał nade mną. Wpatrywałem się w niego wielkimi oczyma, sekundę siedziałem i łączyłem wątki. On jest dobry w uciekaniu. Ale będzie gonienie.
Ogon zaczął znów pracować, kiedy odbiłem się gwałtownie od ziemi i rzuciłem w stronę nietoperza. Poznałem jedną z jego taktyk, więc byłem gotów wybić się i próbować łapać go w powietrzu. Pamiętałem, żeby uważać przy tym na pazury, nie chcę zadrapać mojego nowego przyjaciela. Mam nadzieję, że on nie chce zadrapać ani ugryźć mnie. Chociaż znając mnie nawet nie byłbym zły, ja się nie złoszczę, bo ja nie za bardzo zwracam uwagę na to, jak mi ktoś coś zrobi.
Jeśli znów mi uciekł, to teraz bez chwili zastanowienia popędziłem za nim. On polega na lataniu, może go zmęczę tak, żeby nie mógł latać i wtedy wygram, ale nie muszę wygrywać, on może wygrać, mi to nie przeszkadza, on może wygrać, jak mu tak będzie miło. Tak czy inaczej zapowiadało się naprawdę świetnie i nieważne kto wygra, później gryzonia wyliżę, ale go będę lizać, tak go wyliżę, jak nikt inny jeszcze nie wylizał.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Nie pij w piątek! Empty Re: Nie pij w piątek!

Pisanie by Killian Falone Nie Maj 16, 2021 10:09 pm

  Skok był udany, ale na tyle potrafił się rozgarnąć, by nie utopić się w samozachwycie z tego jednego uniku. O nie nie, to by groziło porażką, a ta nie wchodziła w grę. Przynajmniej nie zbyt szybka... Przypadł brzuchem do ziemi, kiedy wylądował na nim wzrok wilka. To była bardzo krótkowzroczna taktyka, teraz będzie już przygotowany na uciekanie w pionie. Miał bardzo bardzo mało czasu, żeby go znowu zaskoczyć.
  Umknął w bok i wtedy dopiero rozłożył skrzydła, z cichym furkotem wznosząc się na parę metrów. Czarne ślepia z ekscytacją obserwowały, jak przez moment łapy wilkołaka chwytają za powietrze, dokładnie tam, gdzie był przed sekundą. Ale nie pozostawał mu dłużny, bowiem w jego głowie już zrodził się plan, który nawet nie musiał czekać na weryfikację. Opadł z impetem na grzbiet wilka i odbił się od niego na środek drogi. Nie zaciskał szponów, wręcz przeciwnie i miał nadzieję, że nie przebiły się w żaden sposób przez grube białe futro.
  Kiedy tylko jego łapki znów wylądowały na ziemi, podskoczył kilka razy w tył, szczebiocząc przy tym zaczepnie. No dalej, piesku, pokaż, co potrafisz. A obróciwszy się, pofrunął tuż nad ziemią, o ile tylko jego puszysty znajomy jednak go nie dogonił, to byłby problem i nieprzyjemne spotkanie z gruntem, ale bądźmy dobrej myśli. Jego nowy plan zakładał rozpędzenie wilka i nagły zwrot, oh, jak pięknie by wyglądał utaplany w tamtej kałuży...
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Nie pij w piątek! Empty Re: Nie pij w piątek!

Pisanie by Iwo Pon Maj 17, 2021 12:01 am

Nietoperz znów mi uciekł, a ja wylądowałem na ziemi po tuleniu powietrza. Opadł na mnie, aż zaburczałem, trochę nie wiedząc czy to dalej zabawa, czy zmienił do mnie stosunek. Leżąc na ziemi patrzyłem na niego uważnie, jak odlatuje na drogę. To nie była udana próba zaatakowania mnie, a zabawa. Rozumiem. Uśmiechnąłem się wilczaście, poderwałem z ziemi i ruszyłem do kolegi, który różnymi dźwiękami zachęcał do gonitwy.
Podbiegłem do niego, a ten zaczął uciekać blisko ziemi. Mógłbym go dogonić i na niego skoczyć, ale nie chciałem go wgniatać w ziemię, pozostałem więc jedynie na mniej więcej zrównaniu się z nim. Szczekając więc radośnie, pędziłem przed siebie, całkowicie w niego wpatrzony, ciesząc się, że wygrywa i mu się do podoba. Zmrużyłem oczka doceniając jego starania całym sobą. Spodobał mi się, bardzo mi się spodobał.
Uciekł ponownie, a ja próbując skręcić wpadłem w kałużę i poślizgnąłem się na błocie, jakie się w wodzie zrobiło. Upadłem i przejechałem bokiem po mule. Mokrość mnie natychmiast wyrwała z zamyślenia. Poderwałem się na cztery nogi i zacząłem wytrzepywać, rozchlapując kałużę na różne strony. Pocharkałem kilka razy, żeby pozbyć się zabrudzeń z wnętrza nosa czy pyska, a kiedy czułem, że już wszystko dobrze, odnalazłem wzrokiem nietoperza i patrzyłem kilka długich sekund na niego ze zmrużonymi oczyma. On to zaplanował, perfidna z niego bestia. Trochę poczułem w duszy frustrację. Zawsze wszyscy mnie w chuja robią, a ja jestem zbyt głupi, żeby innych wykiwać. Nie lubię tego, zawsze tak robią, tata tak robi, a potem się śmieje ze mnie. Nie lubię tego, nie lubię, jak się ze mnie śmieją, a robią to często.
Jakoś tak zmarkotniałem kiedy ruszyłem spokojnym krokiem do nietoperka. Oblizałem się powoli, a ogon już nie szalał tak, jak przed chwilą, co miało dać mu znak, że tymczasowo nie mam ochoty na zabawę. Starałem się podejść jak najbliżej do niego, wyciągałem do niego nos, żeby go powąchać. Tyle się bawiliśmy, ale w sumie ani trochę się nie znamy ze sobą. Jeśli dawał mi się obwąchać, to robiłem to nie myśląc o tym gdzie wsadzam pysk, mógł po chwili poczuć na sobie mój język. Czas na wieczorną toaletę.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Nie pij w piątek! Empty Re: Nie pij w piątek!

Pisanie by Killian Falone Sob Maj 22, 2021 7:06 pm

  Ten warkot na krótki moment uniósł jego futro, ale sam wampir chyba nie bardzo to zauważył. Taka krótka chwila zawahania, aż szkoda było tracić na nią więcej czasu, zwłaszcza, że sama z siebie przepadła bez echa. Najwyraźniej nie była ważna.
  Jego nowy plan ucieczki sprawił się wyśmienicie, wilk pobiegł jego śladem, a skrzydła raz po raz delikatnie muskały samymi końcówkami grunt, nad którym mknął. Pęd powietrza przyjemnie czesał futro i postawione uszy, a z pyska instynktownie wydobywały się ciche piski, na bieżąco kontrolując otoczenie. Ale co by mogło się stać? Nawet o tym nie myślał. Nagle skrzydła zmieniły położenie, jedno schowało się niemal zupełnie, a drugie rozpostarło całkiem, szarpiąc nietoperza w ostrym zwrocie, w którym sam niemal zarył nosem w ziemi. Ale! Kilka szybkich machnięć uchroniło go przed lądowaniem twardszym, niż to wymagane. Sprawnie obrócił się w stronę białego i zaćwierkał z tryumfem, unosząc dumnie łebek. No no, tego już się basior nie spodziewał, ba, znowu się nie spodziewał. Był z siebie taki dumny!
  Za moment jednak ogromne uszy położyły się płasko, a ciało obniżyło lekko. Zrobił krok do tyłu, widząc wzrok wilka, nieprzychylny wzrok, który mierzył go niczym niesfornego szczeniaka, który zaczął przeciągać strunę. Wydał cichy pisk pełen niepewnego pytania. To chyba... chyba nie tak miało wyglądać. Znaczy dokładnie tak, ale nie wziął pod uwagę takiej reakcji towarzysza. To było stresujące.
  Zaczął iść w jego stronę. To było jeszcze bardziej stresujące, choć wilk zachowywał spokój. To chyba dobry znak, prawda? Poprawił jedno ze skrzydeł, by nie kiwnąć się w bok, bo wciąż trochę kręciło mu się w głowie, a w połączeniu z niepewnością czy stać, czy uciekać... Oh, to nie było dobre połączenie. Zerknął w bok, ale tylko na moment. Spiął się cichaczem, nawet wstrzymał oddech, kiedy ten wielki futrzak podszedł całkiem blisko. Cofnął się jeszcze pół kroku, ale nie jakoś gwałtownie, a skoro ten szedł dalej, wampir przystanął. Jego czarne ślepia rozszerzyły się prawie dwukrotnie, kiedy ich nosy niemal się spotkały. Sam zaczął węszyć intensywnie na tyle, na ile potrafił. Gęsty zapach trochę zmokłego, zbieganego futra wymieszanego z ziemią, lasem i koniem był intrygujący. To znaczy, najbardziej to coś, co charakteryzowało samego białasa.
  Wzdrygnął się, kiedy mokry nos został mu wciśnięty w szyję. Wampir na moment się odsunął, patrząc badawczo, ale zaraz wrócił do analizowanie nowego towarzysza, pozwalając mu na to samo. Oparł jedno ze skrzydeł, uważając na pazur, o jego bark, by móc wygodniej sięgnąć nosem do jego białego karku. Było tam coś, co go niezwykle zaintrygowało, a już za moment miał znaleźć przyczynę. Przez moment ostrożnie operował zębami wśród gęstych kudłów, mlasnął cicho, wypluł coś na ziemię i wrócił do uważnego przeczesywania wilkołaczej sierści.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Nie pij w piątek! Empty Re: Nie pij w piątek!

Pisanie by Iwo Sob Maj 22, 2021 7:39 pm

Widziałem jego niepewność i trochę się jej nie dziwiłem. Dziwną przyjemność i jednocześnie dyskomfort sprawiły mi jego uczucia. Niby miło, bo mam nad kimś przewagę, ktoś się mnie boi, ale z drugiej strony nie o taką relację mi chodziło. Może i jestem duży i czasami nie w humorze, ale nie jestem kimś, kto by chciał krzywdzić innych czy sprawiać im przykrość.
W końcu, po chwili małych kroków, nieufności i obwąchiwania, udało mi się wsadzić w niego nos. Gdy on się odsunął, ja zrobiłem to samo. Popatrzyłem na niego wzrokiem mówiącym: O co chodzi? Coś nie tak? Jakby jego zachowanie było kompletnie bezpodstawne i nietypowe. Jeszcze jedno spojrzenie i ponowne zbliżenie nosa do sierści towarzysza.
Z merdającym na powrót ogonem, dałem mu się o siebie oprzeć, jak komu wygodnie, mi to nie przeszkadza. Od razu zabrałem się za wciąganie zapachów i okazjonalne iskanie i w przeciwieństwie do towarzysza nie certoliłem się z ewentualnymi mieszkańcami i zanieczyszczeniami na jego sierści. Nie dawałem im drugiej szansy, wypluwając ich na ziemię, bo wszystko, co znalazłem trafiało do mojego brzucha. Smaczne, czy nie, nie ważne, bo i tak to wszystko później pewnie wyrzygam.
Jeszcze kilka chwil poświęciłem na spokojne wylizywanie znajomego, jednak jakoś tak, było mi mało. Przysiadłem nieco na zadzie, uniosłem przednie łapy i nieporadnie obejmując nimi nietoperza, uważając na pazury, oparłem się o niego, aby go przewrócić na grzbiet. Tak będzie mi wygodniej, będę go mógł całego wylizać, wszędzie i całego wywąchać, a potem się na nim położyć i w nim wytarzać. Jeśli udało mi się to, to zacząłem wprowadzać mój plan w życie. Jeśli nie, to dałem sobie chwilę spokoju, a później znów spróbowałem pchnąć go mocniej nosem, który wędrował już po jego ciałku w niekontrolowany sposób.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Nie pij w piątek! Empty Re: Nie pij w piątek!

Pisanie by Killian Falone Wto Maj 25, 2021 9:35 pm

  Duży, szorstki język raz za razem przejeżdżał mu po futrze, zapewne równie mało atrakcyjnym w dotyku, lecz w tej chwili to było niesamowite. Ta chwila ciepła z jego paszczy i następująca zaraz po niej wilgotna zimność śliny... Ślina nie pachniała najlepiej, jednak póki nie lizał go po łbie, nie było to takie straszne.
  Położył uszy po sobie w zrelaksowaniu i kontynuował penetrowanie białej sierści w poszukiwaniu wszystkiego, co mogło tam żyć. Po chwili on sam też przestał zwracać uwagę na to, co działo się z maleńkimi istotami. Miały bardzo dziwny smak, ale na swój sposób ciekawy. Dołączył do tego swoje zakrzywione pazury, robiąc z nich ubogą wersję grzebienia. Miał się na czym zatrzymywać, zwłaszcza, że futro wilka zaczęło się sklejać umoczone w błocie. Nie mogło tak być.
  Łapy, te wielkie łapy na jego barkach wydawały się ciężkie. Za chwilę też zrozumiał dlaczego. O nie, to się nie skończy dobrze, jego zmęczony zmysł równowagi spanikował, nim coś się wydarzyło i wampir prześlizgnął się skulony pod łapą wilka. Dobrał się wtedy do jego klatki piersiowej, która była jeszcze bardziej ubłocona, ale znalazło się tam przyklejone śmieszne czarne stworzonko w kształcie... tak trochę kaszanki.
  Pisnął cicho, gdy czarny nos pchnął go w brzuch. Krok w bok. Wampir posłał mu zdziwione spojrzenie. O co chodziło? To nie było przyjemne, takie dźganie po brzuchu, niech sam się dźgnie. Wspiął się na tylne łapy i zamruczał cicho, lecz teraz nie trzeba się było bardzo starać, by przeważyć go do tyłu. A może i sam to zrobił, chcąc odsunąć się od czarnego nosa, tak czy inaczej wylądował na grzbiecie z kolejnym szczurzym okrzykiem zaskoczenia i zatrzepotał odruchowo skrzydłami, co oczywiście niewiele teraz dało, więc zaczął kręcić łebkiem na boki, próbując ustalić, w którą stronę lepiej się przewrócić. Niewygodna sytuacja.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Nie pij w piątek! Empty Re: Nie pij w piątek!

Pisanie by Iwo Wto Maj 25, 2021 10:29 pm

Chwila ta była mniej więcej spokojna, nawet pomimo moich prób wywrócenia nietoperza, w końcu jednak i to mi się udało. Od razu wlazłem nad nietoperza, uważając, żeby mu nie stanąć na delikatne ciałko. No uważałem do czasu, bo w końcu postanowiłem powrócić do szyi towarzysza, stanąłem bliżej jego głowy, przydeptując jego skrzydło łapą. Zorientowałem się na szczęście w porę i przestawiłem łapę nie uszkadzając jego skóry.
Dwa wdechy i jeden wydech, w tej sposób mi najlepiej zapach w nosie zostaje. Tak pufając szedłem po jego szyi w górę, aż do ucha, które przykuło moją uwagę. Wsadziłem w nie nos, a dźwięki, jakie wampir mógł usłyszeć na pewno były ciekawe. Coś na styl mocnego wiatru z jednoczesnym miętoszeniem miętowej galaretki. Smacznie, aż dreszczyki przechodzą. Przysiadłem też trochę na nim zadem, aby zmniejszyć jego szanse na obrócenie się.
Nagle oderwałem od niego łeb, podniosłem go i popatrzyłem mu w oczy oblizując się łagodnie. Miałem nadzieję, że on odwzajemni spojrzenie, w sumie nieodpowiedzianym byłoby gdyby tego nie zrobił. Patrzyłem się tak w jego nietoperskie ślepia, aż odważyłem się i objąłem jego pysk swoim. Ostrożnie, czuł moje zęby na sobie, ale nie było zagrożenia, że przebiją mu skórę, o ile się nie zacznie rzucać. Chuchnąłem na niego kiedy oddychałem, przejechałem po jego wargach językiem i puściłem jego pysk. Co to miało znaczyć? Może chciałem tak powiedzieć mu, że właśnie oficjalnie jesteśmy kumplami? Sam nie wiem, ale było mi miło, więc wróciłem do wylizywania jego pyska, nosa i policzków, prychając przy tym z zadowolenia. Szybko jednak przeszedłem do wcierania się swoją szyją w jego szyję. Musiałem zebrać jak najwięcej zapachów. Zaniosę je tacie do domu i będzie szczęśliwy, na pewno będzie. W końcu przestanie mówić, że mam sobie kogoś znaleźć, bo umrę sam, nie umrę sam, bo mam przyjaciół, jednego przyjaciela, którego właśnie zdobyłem.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Nie pij w piątek! Empty Re: Nie pij w piątek!

Pisanie by Killian Falone Pon Maj 31, 2021 8:42 pm

  Kiedy tak stanął nad nim, przesłaniając swoim białym jestestwem większość świata, aż futerko na skrzydlatym ciele się zjeżyło. Skulił uszy i na moment przestał się wiercić, gotów raczej przeciwdziałać szczękom, ale te wydawały się uzbrojone tylko w szorstki i mokry język. Pisnął cicho i zwinął skrzydło, które szczęśliwie było już uwolnione spod łapy wilkołaka. Przycisnął oba do siebie, przez moment poruszając czujnie nosem. Z jego pyska raz po raz wydobywał się mimowolny świergot, kiedy nos białego natrafił na bardziej łaskotliwe miejsce.
  Nie miał wiele możliwości, toteż zainteresował się jego najbliższą łapą. Była cała uwalona błotem. Zaczął iskać krótkie futro, które powoli odzyskiwało swoją miękkość. Zaburczał cicho, czując na sobie ciężar wilka. Nie gniótł go bardzo, ale nie podobał mu się sam fakt unieruchomienia. Już miał zacząć się mocniej wiercić, kiedy łeb białego powędrował do góry, a on wlepił w niego wzrok.
  Co? Coś nie tak? Chwilę musiał poświęcić na samo przyjrzenie mu się i zdiagnozowanie tej miny. Obraz wilka wydawał się spowolniony w czasie jak senny majak. Zamruczał cicho i spokojnie, delikatnie mrużąc ślepia. Czarne paciorki miały przyjazny wyraz, bardzo spokojny, choć jeszcze nie zrelaksowany, bo cała ta sytuacja była zupełnie nowa. I nie jedyna, bo za moment jego towarzysz po raz kolejny miał go zaskoczyć. Mógł poczuć, jak nietoperz spiął się na moment, ale zaraz przyszło w odpowiedzi łagodne ćwierkanie. Oblizał swój pysk, jeszcze zanim ten został całkowicie uwolniony, z całej tej śliny, która zaczęła po nim spływać... A potem spróbował czegoś podobnego, choć przez gabaryty paszczy pokusił się tylko o pochwycenie nosa wilkołaka, po którym zaraz przejechał różowym językiem. Odstawił łeb z powrotem na ziemię i też się oblizał z wszelkich resztek, jakie tam zostały. Już nawet nie zwracał uwagi na dziwny smak.
  Kiedy zaczął się wycierać, wampir objął jego kark pazurami skrzydeł. Jego uwagę szybko przykuło puszyste ucho wilka, które teraz machając mu przed nosem, stało się obiektem polowania. Po kilku próbach udało mu się je pochwycić, więc zaczął je memlać ostrożnie, szurając językiem po wewnętrznej stronie, czasem aż do środka.
  Aż w pewnym momencie zwolnił, mając ucho i kudły uchowe w paszczy; wypluł je mruknął niewyraźnie. I jeszcze raz, co nie brzmiało wrogo, ale sugerowało, że nie wszystko jest w porządku. Nietoperz zwiesił łeb na bok i drgnął, a zaraz po tym spróbował się wykręcić spod wilka i obrócić z powrotem brzuchem do dołu. Nie chciał tego, ale decyzja jego czy wilka nie miała tu znaczenia, bo już po chwili z trzewi nietoperza wydobył się nieprzyjemny odgłos, który swoją drogą biały pewnie kojarzył aż za dobrze. Na moment zacisnął zęby, po czym rozchylił gładko paszczę, wypluwając spory haust buroczerwonej mazi o kleistej konsystencji i ostrym zapachu soków trawiennych. Skulił uszy i mlasnął, choć to nie był najlepszy pomysł, bo reszta jego kolacji też postanowiła się ewakuować.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Nie pij w piątek! Empty Re: Nie pij w piątek!

Pisanie by Iwo Wto Cze 01, 2021 12:56 am

To było urocze kiedy tak skrzeczał. Chciałem wydobyć z niego jeszcze więcej podobnych, niezwykle cudownych dźwięków. Haha, mam utalentowany język najwidoczniej.
Popatrzyłem na niego i czułem, jak zesztywniał, ale nie przeszkadzało mi to, bo i tak zareagował lepiej niż się spodziewałem. Radość mi sprawiło kiedy nic nie robił, tylko czekał i się patrzył. Miał śliczne oczki, takie ciemne i błyszczące, cały był ładny. Mógłbym go zabrać do domu, mógłbym go przedstawić tacie i krowom. Polubiłby je, dają dobre mleko.
Dałem mu złapać swój nos i zmrużyłem przy tym szczęśliwy powieki. Zamerdałem ogonem czując jego język na nochalu. To było kochane z jego strony, żadnego krzyczenia na mnie czy bicia po łbie, bo się narzucam, same odwzajemnianie miłości, mógłbym tak częściej. Nie to, że mi źle zazwyczaj i nie wiadomo co się dzieje, ale mi ciągle jest mało.
Kiedy się w niego wcierałem poczułem jego język na uchu. Mizianie po ich wewnętrznej stronie jest czymś co uwielbiam, więc po chwili kompletnie się rozpłynąłem kiedy lizał tak i lizał i skubał. Burczałem mu głośno z aprobatą, wzdychałem w ekstazie, a ocieranie się szyją o niego zwolniło, bo mnie tak jego pieszczoty rozpraszały.
Iskanie się nagle urwało. Podniosłem się więc lekko, odwróciłem głowę drugim bokiem, aby kolejne ucho mi wyczyścił, jednak on spróbował się przekręcić. Stanąłem solidniej na czterech łapach, aby mu to umożliwić. Ciekaw byłem czy może ma już dość wzajemnego czyszczenia się, ale chodziło o coś innego. Ogon poruszył się z niepewną ekscytacją na znany mi odgłos. Stojąc nad nietoperzem odchyliłem się lekko w bok, żeby lepiej widzieć trawę pod jego pyskiem. Bura maź wyleciała na ziemię, a ja patrzyłem na to, jak zaczarowany. Oblizałem się smacznie, a zad powoli zaczynał mi się coraz bardziej kiwać na bogi od merdającej się mocno kity. To było takie zniewalające i odświeżające jednocześnie. Nigdy nie widziałem wymiotującego stwora tego pokroju, ale ten pierwszy raz był imponujący.
Stałem tak i czekałem aż pozbędzie się z siebie wszystkiego czego chciał się pozbyć i kiedy byłem pewny, że to już koniec, to nachyliłem się i obwąchałem kałużę na ziemi. Nie była jednak ona długo obiektem mojego zainteresowania, bo bardziej interesował mnie ten kto ma teraz pusty brzuszek. Otarłem się łbem o bok jego głowy. Sięgnąłem językiem do jego policzka i warg, żeby wylizać go ze wszystkich niesmacznych rzeczy, jakie mogły na nim zostać. Starałem się być delikatny i pocieszający, jakbym właśnie wylizywał małego szczeniaka, a nie przerośniętego nietoperza. Jego widok złapał mnie za serduszko, a on sam coraz bardziej mi się podobał. Stanąłem przednimi łapami trochę bliżej jego boków, żeby go zaasekurować, a raczej przytrzymać, co by się nie wiercił. Zadowolony zaburczałem mu przy głowie jeszcze kilka razy, dalej go wylizując i iskając. Przysiadłem trochę tyłem, przechodząc powoli ząbkami na jego karczek. Tam go jeszcze nie do końca wyiskałem. Nie może chodzić taki brudny.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Nie pij w piątek! Empty Re: Nie pij w piątek!

Pisanie by Killian Falone Sro Cze 02, 2021 6:21 pm

  Podobno prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Rzecz prawdziwa i kłamliwa zarazem, ale chyba nikt, kto wymyślał to przysłowie, nie brał pod uwagę takich okoliczności. Chyba nieodpowiednim byłoby nazwać je "niezwykłymi", brzmiałoby to zbyt nadzwyczajnie. Dziwaczne już prędzej. Zabawne, może do czasu. Żenujące, jak najbardziej. Wielkie łapy wilkołaka utrudniały mu przewrócenie się na brzuch, co wcale nie pomagało na mdłości, które go dopadły. Wręcz przeciwnie, to wszystko utrudniało i jeśli ktokolwiek próbował kiedyś pić w pozycji leżącej, ten wie aż za dobrze. Tylko w drugą stronę. Nadal jednak mógł się choć trochę wykręcić, a po chwili pchnął skrzydłem jedną z łap wilka, raz i drugi, aż przesunęła się w końcu.
  Ostatnia porcja lepistej mazi wypłynęła mu z pyska, zwieszając się jeszcze na chwilę ciągnącą się nitką, która nieprzyjemnie szybko się ochłodziła i zaczęła dygotać przy każdym oddechu. Spróbował się odsunąć od tego wszystkiego, a wtedy dopadł go ponownie język wilkołaka. Był miłą odmianą, jakby nie patrzeć, ciepły, szorstki i w jednym kawałku. Z drugiej strony niósł ze sobą to, co tak dziwnie smakowało, a co teraz niechybnie skojarzone zostało z nudnościami. Nietoperz skulił uszy i zamruczał cicho z rezygnacją. Ponownie spróbował się odsunąć od śmierdzącej kałuży, a nie mając co zrobić ze śliną na głowie, uniósł się trochę i zaczął wycierać o łapy i klatkę piersiową wilka. Nie przeszkadzało mu, że jego nos i zęby wodziły za nim wszędzie, niech sobie skubie, co tam chce.
  Na chwilę się zawiesił i zmrużył ślepia, mlaskając cicho. Otarł się jeszcze raz, szurając czołem o białego, po czym spróbował spod niego wypełznąć, tak taktycznie pod jedną z łap, żeby nie mógł go zbyt łatwo powstrzymać. To chyba był dobry plan, nie? Wydawał się wyśmienity...
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Nie pij w piątek! Empty Re: Nie pij w piątek!

Pisanie by Iwo Czw Cze 03, 2021 11:49 pm

Może i trochę mu utrudniałem życie, ale dał sobie radę. Byłem z niego dumny, a po chwili zacząłem go czyścić. Machnąłem uszami na jego mruczenie, odczytałem to jako zadowolenie, bo ja tak mruczę i burczę kiedy mi dobrze. Nie pomyślałem, że to dlatego, że nietoperze nie potrafią za dobrze warczeć.
Przyznam, że moje intencje co do niego były płynne, a do tego najwyraźniej nie zostały zrozumiane kiedy na nim przysiadałem i go skubałem. Cóż, jak nie z nim i nie teraz, to z prostytutką i później. Nie jestem kimś kto wyróżnia się nie wiadomo jaką niecierpliwością.
Uniosłem łapę pod którą próbował uciec. Nie widziałem powodu dla którego miałbym mu utrudniać wyswobodzenie się, jednak mimo tego, kiedy się czołgał, dalej sięgałem do jego grzbietu językiem, czasami pociągając za futerko. Na chwilę dałem mu spokój, zadarłem łeb w górę, a później podniosłem przednie łapy i garbiąc się zacząłem się rozglądać dookoła, sprawdzając czy na pewno nic nam nie grozi. Trochę się rozszaleliśmy i ktoś mógł nas podejść, ale nie wydawało mi się, żeby to miało miejsce. Węszyłem spokojnie w powietrzu, strzygłem uchem i kiedy byłem pewien, że zagrożenia nie czuję, opadłem przednimi łapami na ziemię.
Wróciłem spojrzeniem do nietoperza. Ogon zabujał się kilka razy na boki i po sekundzie doskoczyłem do towarzysza, znów inicjując zabawę. Powinien być już gotowy do dalszej gonitwy. Zbliżyłem się do niego kłapiąc pyskiem, uciekłem na metr czy dwa, zrobiłem kilka kroków w bok i znów do niego doskoczyłem. Szybko jednak sam straciłem zainteresowanie zabawą. Jeszcze kilka razy go zaczepiłem, a później zbliżyłem się do niego. I na nowo zacząłem go obwąchiwać, tym razem dół jego ciała. Nie zapoznałem się jeszcze wystarczająco z nim od pasa i niżej. Nie mogę pominąć tak ważnej części pierwszego spotkania. Czas wsadzić mu nos tam gdzie się tego nie spodziewa.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Nie pij w piątek! Empty Re: Nie pij w piątek!

Pisanie by Killian Falone Pią Cze 04, 2021 3:32 pm

  Kiedy w końcu udało mu się wydostać spomiędzy jego kończyn, mruknął cicho i otrzepał się cały, trochę przy tym zataczając na prawo. Ot tego kręcenia głową, zakręciło mu się w środku i na zewnątrz, to nie było miłe. Szybko jednak niespodziewany ruch odwrócił jego uwagę. Uniósł nieco głowę i nastawił uszu, przyglądając się stojącemu wilkowi. Ta nagła czujność, jaka go dopadła, jemu również kazała sprawdzić otoczenie, lecz nietoperz nie rozglądał się. Wystarczało mu przekręcenie swych błoniastych radarów w jedną i drugą, wszelkie dźwięki były we wciąż bezpiecznej odległości.
  Skorzystał z tej chwili spokoju, by podejść z powrotem do człowieka, pod którym urosła już plama krwi, wsiąkająca spokojnie w ziemię. Przytruchtał do niego na swych szczudłowatych kończynach, co z boku pewnie zabawnie by wyglądało, gdyby nie cała otoczka. Wampir natychmiast wgryzł się w szyję, ale nie po to, by pić, a rozszarpywać kawałki mięsa. Pospiesznie, wręcz ze złością na to, że nie chcą go słuchać. Tym razem gabaryty działały na jego korzyść i szybko jego zęby napotkały twardy kręgosłup.
  Podniósł głowę i zaskrzeczał na kłapnięcie zębami tuż przy jego nosie, cofając go jednocześnie. Ślepia o przyćmionym nieco spojrzeniu wodziły za skaczącym z kąta w kąt wilkołakiem, a on parę razy drgnął, jakby gotowy na unik lub sprowokowany do pościgu za uciekającym stworzeniem. Ten jednak przestał się rzucać, więc to, w czym wampir umaczał właśnie nos, ponownie przejęło inicjatywę. Zacisnął szczęki na kręgach, celując tylnymi zębami pomiędzy nie i szarpnął, lecz to nie była taka prosta sprawa. To może jeszcze raz.
  Zaskrzeczał zaskoczony i zrobił sus na drugą stronę swojej ofiary, kiedy zimny nos został mu wepchnięty pod skrzydło. Syknął cicho i ponownie szarpnął za głowę mężczyzny, oddzielając ją w końcu od niepotrzebnej reszty. Odskoczył z nią do tyłu i upuścił, ale tylko na moment, bo zaraz wylądował tam jeden ze szponów. Potrząsnął głową, prostując obraz i rozłożył skrzydła. Jego łup lekki nie był, ale chwilowo to koordynacja wydawała się większym problemem, bo wzbił się mocno po łuku, a chyba chciał w drugą stronę. Ostatecznie wyszło wzdłuż gościńska, aż nie osiągnął pułapu wierzchołków drzew.

z.t.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Nie pij w piątek! Empty Re: Nie pij w piątek!

Pisanie by Iwo Pią Cze 04, 2021 4:50 pm

Zaczepiałem go do zabawy i nawet odpowiedział, ale ja straciłem już na to ochotę. Zainteresowałem się tym co robił z zabitym ciałem, po czym postanowiłem go obwąchać, bo wyczułem, że jest bardziej zainteresowany posiłkiem niż mną. Chwila spokoju od siebie nikomu jeszcze nie zaszkodziła. Nie spodziewałem się jednak aż takiej reakcji. On odskoczył i wystraszył mnie tym tak, że sam odskoczyłem od niego. Oblizałem się niespokojnie, przepraszając go za ten nagły atak nosem.
Patrzyłem, jak urywa biedakowi głowę, a po chwili wzbija się z nią w powietrze. Szczeknąłem na niego, zaskomlałem i ruszyłem za nim biegiem. Goniłem go chwilę, ale korony drzew uniemożliwiały mi dokładne namierzenie kolegi. W końcu po krótkiej przebieżce zatrzymałem się i gapiłem się na liście, nasłuchując przy tym. Żadne dźwięki nie docierały do moich uszu, a zwątpienie, że znajomy nie wróci, mnie dopadło z pełną mocą. Zawróciłem w stronę miejsca naszej kolacji. Co kilka kroków zerkałem jednak w tył, aby sprawdzić czy może jednak nietoperz wrócił. Nie wrócił.  Znów wyszedłem na drogę, obwąchałem człowieka, konia, podszedłem do kałuży jaką wypluł towarzysz. Jeszcze raz ją obwąchałem, a po chwili krążenia dookoła niej, położyłem łeb na ziemi i uwaliłem się na wymiocinach. Zacząłem się w nich intensywnie tarzać, a gdy uznałem, że zebrałem wystarczająco dużo zapachów dla ojca, wstałem, wytrzepałem się porządnie, rozchlapując krwawą papkę dookoła i ruszyłem truchtem w stronę mojego domu. Ale będzie ojciec szczęśliwy, tyle nowych rzeczy będzie do wąchania. Będziemy się dobrze bawić.

Z/T
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Nie pij w piątek! Empty Re: Nie pij w piątek!

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach