Miłosne historie Lepusa

Go down

Miłosne historie Lepusa Empty Miłosne historie Lepusa

Pisanie by Morbius Czw Lip 01, 2021 6:37 pm

Prywatna Klinika La’Rose / 1859-1861r
MIŁOSNE HISTORIE LEPUSA 1/2

Położył dłoń na klamce, biorąc głębszy wdech. Bycie szesnastolatkiem jest dosyć trudne, zwłaszcza w przypadku Siódemki, który tak wielu rzeczy nie rozumiał. Przymknął oczy, otwierając drzwi, aby powitało go światło słoneczne, wpadające do ładnego i zadbanego pokoju. Lecz to co zwróciło jego uwagę w pierwszej chwili, to dwa lata starszy chłopak, siedzący na swoim łóżku i czytający książkę. Z początku Siódemka nie wiedział co powiedzieć, ale na szczęście, Trójka miał go wyręczyć…
-O, jesteś! Wejdź!
Powitał go wesoło, jak to zwykle on, wiecznie uśmiechnięty, promienny, jakby w życiu krzywdy nie zaznał. I on, ten który nie potrafił odnajdywać się wśród innych, z wiecznie neutralnym wyrazem twarzy. Ale przy Trójce nie można było się nie uśmiechać, zarażał pozytywną energią, którą Siódemka wchłaniał.
-Hej… dzisiaj też…- Zaczął pochrząkiwać, zamykając za sobą drzwi. -...czytamy “Karenciusza”?
Zapytał, zagłębiając się w pokój, zaś Trójka przerzucił nogi, aby zrobić mu miejsce na łóżku, a po chwili, sięgając do półki powyżej.
-Widzę, że wciągnęła Cię opowieść o strzelcu wyborowym. Czemu mnie to nie dziwi, “Panie Rusznikarzu”.
Zaśmiał się i zdjął z półki książkę, którą wręczył Siódemce, a ten rozsiadając się obok niego na miękkim materacu, zaczął kartkować strony, w poszukiwaniu swojej zakładki. Jednak raz po raz, zerkał na Trójkę, przyglądając mu się bardziej, by znów wzrokiem uciec, pokasłując.
-To tylko… hobby… raczej nie zostanę rusznikarzem. Moje pistolety…- Zakaszlał. -...nie działają.
-Do czasu, Siedem, do czasu. Ważne, że się rozwijasz, a prędzej, czy później, zostaniesz nielada inżynierem.- Wyszczerzył zęby, zaś kruczy chłopak wpatrywał się w niego intensywnie. Było w tym coś urzekającego. -Gdy tylko poczujemy się lepiej, wszyscy coś osiągniemy.
Dodał po chwili, nonszalancko opierając się o ścianę, ale sam Obiekt Siedem spochmurniał, bo raczej nie wierzył w taką przyszłość. Obiektu Jeden, jak i Dwa, już z nimi nie było. Z resztą miało być lepiej?
Próbował zabrać się za czytanie, ale coś go ciągle rozpraszało. Jedna zbłąkana myśl, która nakazywała mu zerkać na chłopaka obok siebie. Chyba Trójka to w końcu dostrzegł, bo również spojrzał, odkładając książkę.
-Źle się czujesz? Twoje uszy…
-Moje… co…?
Dotknął swoich uszu, które były rozgrzane z jakiegoś powodu. Poczuł się tym faktem niezwykle zmieszany, choć jego rozmówca zareagował śmiechem.
-Ktoś Cię obgaduje. Może dziewczyna jakaś…?
-Wątpię…- Mruknął, ale znów zerknął na Trójkę, niestrudzony chwilą z wcześniej. -...prędzej Ciebie. Podobno…- Kaszlnął. -Z Piątką się dobrze dogadujesz… ona na pewno rozmawia o Tobie z kimś…
Dodał od siebie, odwracając wzrok gdzieś na bok, nie wiedząc czemu się tak zachowuje, ale nie tylko on to widział, bo lekko zakłopotany Trójka, zerkał na niego pytająco.
-Wiesz, Siódemko… podobno ja i Piątka mamy tą samą chorobę, z tego co mówił doktor La’Rose… i jesteśmy w podobnym wieku, to raczej nic dziwnego…
Zaśmiał się zestresowany, zupełnie jak dzieciak przyłapany na czymś, czego robić nie powinien. Siódemka miał na to podobne spojrzenie. Coś go mimo wszystko w tym piekło, nie podobało.
-Podoba Ci się, prawda…?- Zapytał i chrząknął, mając wrażenie, że słowa zdarły się w jego gardle, przez niepewność. -Ty się jej podobasz, mówiła to… Czwórce…
-Co?! Naprawdę?!- Spytał podekscytowany, zmieniając pozycję, klękając na materacu, w stronę kruczego, co go chyba zaskoczyło, najprościej ujmując. -Znaczy… tak, jest śliczna i ma super charakter… naprawdę się jej podobam…?
Zapytał uśmiechnięty, ale tej emocji, Siódemka nie potrafił odbić, ani wchłonąć. Patrzył na niego, jakby analizując każdy element tej rozweselonej twarzy. Czuł się dziwnie, wręcz paskudnie. Czuł się… niewidzialny.
-Tak… tak mówiła.
Odparł, nieco markotnie, zaś Trójka przetarł swoją twarz.
-Wow, to… będę musiał z nią pogadać.- Zaśmiał się, ale jednak widok Siódemki jakoś nie pozwalał mu się cieszyć długo. Widać było, że coś nie grało, a miał na to własne przypuszczenie. -Hej… nie przejmuj się, sam się pewnie podobasz komuś, albo spodobasz.
Dodał, kładąc mu rękę na ramieniu, a te słowa jeszcze bardziej przybiły Siódemkę. Chłopak spojrzał w oczy Trójki, nie umiejąc na to odpowiedzieć. Poczuł, jakby był pod dziwną presją czasu…
Odłożył książkę na bok i podparł się ręką o materac, aby wyciągnąć się bardziej do przodu, a wtedy… jego usta złączyły się w pocałunku z Trójką, który był tym zaskoczony, jak nigdy. Szesnastolatek poczuł jak zapiekły go policzki, lecz wtedy… poczuł również silne odepchnięcie, które było tak nagłe, że tracąc smak jego warg, jak i równowagę, za moment spadł z łóżka na podłogę, zaczynając kaszleć ciężko. Nie wiedział co się dzieje, aż nie spojrzał na Trójkę, który zaczął wycierać swoje usta w rękaw.
-Fuj! Obrzydliwe! Co z Tobą?! Myślisz, że to śmieszne?!
-Ja…
-Wyjdź!
Rozkazał wręcz, a Siódemka zbierając jeszcze wdech, ciężko zebrał się z ziemi, by zaraz, Trójka zszedł z łóżka i wypchnął go pośpiesznie za drzwi, które zamknął za nim z trzaskiem. Kruczy spojrzał na nie, oddychając ciężko. Nie wiedział co się właśnie podziało, nie, to nie było normalne, ani też nie tak miało być. Zaczął się płaskimi dłońmi bić po głowie, zaciskając zęby. Cóż za poniżenie…
Szybko uciekł do swojego pokoju, zamykając drzwi na klucz, aby tam dręczyć się dalej… nigdy tego nie zapomni… ale przynajmniej, spróbował… taaa...
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Miłosne historie Lepusa Empty Re: Miłosne historie Lepusa

Pisanie by Morbius Czw Lip 01, 2021 6:39 pm

MIŁOSNE HISTORIE LEPUSA 2/2

Jego wzrok błądził po młodszej od siebie, szesnastoletniej dziewczynie, która leżała właśnie we własnym łóżku, na którym on siedział, tuż przy niej. Pokój w którym się znajdowali, był cały zakryty kotarami, przez co było tu dosyć ciemno, ale jego wzrok już się przyzwyczaił. Dziewczyna palcami gładziła świeżo zasklepione rany na jego nadgarstkach, a jej wymęczona buzia, wydawała się zachowywać spokój, przynajmniej do czasu, aż spojrzała w jego zajęcze oblicze, z dwoma opadającymi, długimi uszami. Maska szczelnie chroniła jego twarz, w tym też mimikę. Było to na swój sposób wygodne. Widząc Czwórkę w tym stanie, nie umiał wskrzesić w sobie ani jednej pozytywnej myśli.
-Czemu się ciągle kaleczysz… myślałam, że doktor Cię upomniał…
Powiedziała nieco smutno, gładząc jego pocięte ręce, zaś Zając tylko odwrócił głowę.
-Nie wiem…- Powiedział chrapliwym, niskim głosem. -...tak odreagowuje.
Dodał i chrząknął, a Czwórka puściła go, żeby mógł zabrać swoje ręce, niezbyt pocieszony ich tak dokładną analizą. Jej zapadłe policzki uśmiechnęły się po chwili, nawet jeśli nie wiedziała do końca, co kryje się teraz za tą maską.
-Myślisz czasem o śmierci…?
Spytała cicho, a wtedy, Siódemka odwrócił głowę w jej kierunku, wpatrując się w nią przez materiał, który nie przenikał jego szarych tęczówek. Milczał chwilę, analizując jej twarz, jej każdy element. Chorowała od dawna, a nowotwór wyżerał ją od środka. Tak długo to znosiła. Nawet kiedy inni umierali, jeden po drugim. Jedynka, Dwójka… Trójka, czy Piątka…
-Nie ma dnia, w której bym o niej nie myślał…
Odpowiedział w końcu i zakasłał, lekko wzruszając swoim ciałem, choć wciąż siedział przy niej, a ta uśmiechała się delikatnie, nie zdejmując z niego spojrzenia.
-Musi Ci być duszno w niej…
-Przywykłem…
-Wiem…- Zamyśliła się na chwilę. -Ja też myślę o śmierci każdego dnia. Ale Ty… przynajmniej nie jesteś na nią skazany. W przeciwieństwie do mnie. Ja przynajmniej już mam swój wyrok. Ty nie powinieneś tak często o tym rozmyślać…
Podjęła, a Siódemka znów zamilkł na dłuższą chwilę.
-Wystarczy, że wda się zakażenie… że zbyt podniesie się moje ciśnienie… że serce nie wytrzyma pracy… że wykrwawię się… jest tak wiele możliwości…
Próbował wyjaśnić, a Czwórka wsunęła dłoń między jego palce, uciszając go tym.
-To są tylko możliwości. Ale nie pewnik.- Posmutniała lekko. -Ja nie mam takiego luksusu. Lecz… chciałabym odejść na własnych zasadach. A nie czekać niewiadomo ile…
Zwierzyła mu się, a jej zmęczona twarz, jeszcze bardziej ją postarzała, budząc wyłącznie poczucie litości. To było przykre, ale tak samo jak ona, nie łudził się. Widział ją każdego dnia. Zabrzmiało to jak chęć opuszczenia tego świata z własnej ręki, lecz… nie potrafił jej winić. Każdy szuka ucieczki… kontroli nad sytuacją. Nad sobą.
Spojrzał na podłogę, zaciskając w dłoni jej palce, a wtedy, Czwórka spojrzała w sufit.
-Żałuję tylko, że nigdy się nie zakochałam, jak w książkach. I nigdy nie całowałam.- Uśmiechnęła się niemrawo. -A Ty, Siódemko... ? Całowałeś się już…?
Spytała, chyba dla zajęcia myśli, a tym, zwróciła uwagę Zająca, którego wspomnienia powróciły do momentów niezbyt dla niego przyjemnych.
-Tak…
Odparł krótko, a dziewczyna uśmiechnęła się szerzej.
-Z Ósemką? Patrzy na Ciebie zawsze, nie zdziwiłabym się, gdyby…
-Nie, nie z nią. Ale nie powiem Ci z kim…
Od razu jej przerwał, żeby nic nie dopowiadała już sobie, bo choć widział sam zainteresowanie Ósemki, wiedział że to bezsensu. Nie byli tego samego sortu…
-Rozumiem. Tajemnica.- Uśmiechnęła się znów. -Ja… chciałabym się z kimś pocałować. Jak w książkach... chociaż jeden raz, nim ja…
Urwał jej się głos, przez co przełknęła ślinę. Zając wpatrywał się w nią, analizując jej każde słowo. Opuścił na chwilę głowę, zanim… puścił jej dłoń, aby palcami sięgnąć opasek od maski, które poluźnił, za chwilę zdejmując potworne lico i odsłaniając swoją młodą twarz, oraz szare oczy, które momentalnie na niej uwięził. Czwórka w milczeniu się mu przyglądała, a wtedy, kruczy delikatnie i ostrożnie, przysunął się do niej, łagodnie nachylając się nad jej twarzą, wpatrując się w jej poszerzające się źrenice. Dziewczyna patrzyła na niego cały czas, nadal w milczeniu, aby zaraz, powieść drżącą dłoń na jego policzek. Wtedy, Siódemka zbliżył się lekko, z małą pauzą, jakby zawahaniem, by wtedy, ustami objąć jej dolną wargę, Czwórka przymknęła powieki, odwzajemniając pocałunek, wsuwając palce w jego włosy. Po kilku musknięciach, chłopak powoli “uwolnił” ją, odsuwając się, by zakasłać od wstrzymanego wdechu. Dziewczyna, cała rumiana na tej strudzonej buzi, uśmiechnęła się, dotykając swoich ust.
-Dziękuję…
Wyszeptała, a wtedy, łzy zaczęły spływać z jej oczu, a sama, niemo zapłakała, zaciskając powieki, cała drżąc. Siódemka patrzył ponuro na ten przykry widok, by zaraz… założyć z powrotem maskę, chowając swoją twarz. Może był jej pierwszym i może ostatnim… może dziewczyna zdecyduje się za lada dzień śmiertelnie skrzywdzić… ale nikt nie powinien odchodzić czując się samotnie…

Koniec retrospekcji.
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach