Afraaz| Anioł, diabeł i kakao

2 posters

Go down

Afraaz| Anioł, diabeł i kakao Empty Afraaz| Anioł, diabeł i kakao

Pisanie by Lucrece'a Lavelle Sob Lip 10, 2021 10:15 pm

Ciężko było nazwać to przepustką, raczej sprawdzianem.
Chciał zobaczyć czy ta poradzi sobie sama w świecie śmiertelnych.
Tak też na trochę miała zatrzymać się w Afraaz. Mistrz wydawał się oschły,ale serduszko miał dobre, w końcu wynajął dla niej cały dom.
Był bardzo ładny. W zasadzie to była pewna, że zatęskni za nim, gdy jej czas upłynie.
Była dość nerwowa i nie mogła znaleźć sobie miejsca. Pogoda tego dnia nie należała do najprzyjemniejszych, a ona czekała, czekała aż będzie mogła zobaczyć tą jedną osobę. Świadomość bycia w tym samym świecie, a może nawet i w tym samym mieście, doprowadzała ją do szału. On był. Gdzieś tam, na wyciągnięcie ręki, a ona nie mogła do niego iść.
Nie mogąc usiedzieć na tyłku postanowiła iść na miasto. Pogoda tego dnia była paskudna, gdyż od rana padało. Chociaż określenie "padać" zdawało się zbyt delikatne.
Raczej nikt kto nie musiał nie wychodził z domu. Jednakże ona lubiła deszcz, poza tym znalazła idealną wymówkę. Potrzebowała chleba, w teorii, także ruszyła do piekarni.
Właśnie wracała, w jednej dłoni dzierżąc wiklinowy koszyk, zaś w drugiej parasol.
Zaciągnęła się wilgotnym powietrzeć, przymykając ślepia.
Miała wracać do domu, taki był plan - dopóki jej uwagi nie przykuł ruch nieopodal. Przy ścianie jednego z budynków, pośród wszelakich śmieci, dostrzegła poturbowanego mężczyznę.
Nie był nieprzytomny, także nie potrafiła wyjaśnić dlaczegóż tam siedzi. Zacisnęła palce na rękojeści parasola, kierując wzrok ku ziemi.
Nie minęła nawet minuta, gdy mężczyzna mógł poczuć, że nad jego głową przestał padać deszcz, a raczej coś go od niego słoniło. Jeśli uniósł wzrok to dostrzegł białowłosą dziewczynę. Na jej niewinną buźkę wstąpił ciepły, troskliwy uśmiech
-Mamy dziś bardzo brzydką pogodę - podjęła - może chciałbyś się osuszyć i napić czegoś ciepłego?
Lucrece'a Lavelle
Lucrece'a Lavelle

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : Podam jak odnajdę autora

Powrót do góry Go down

Afraaz| Anioł, diabeł i kakao Empty Re: Afraaz| Anioł, diabeł i kakao

Pisanie by Frosch Misfit Sob Lip 10, 2021 11:19 pm

Dostałem w pysk, przyznam sie do tego ze śmiałością, ale to dlatego, że mi On powiedział, że nikt nie patrzy, a patrzył. Pewnie nie zauważył, bo ja wiem, jak to jest, ja też czasami nie widzę rzeczy. Tak czy inaczej jedno jabłko udało mi się zwinąć, ale drugiego nie, bo mi na ziemię spadło, jak się biłem ze sklepikarzem i jeszcze się wyjebałem na schodkach później, to już w ogóle. Ale nic mi nie było. Tylko włosy i ubrania miałem poszarpane, no i siniak pod okiem mi się zaczął robić, tak na tym twardym kościu pod okiem i nad policzkiem.
Usiadłem sobie pod ścianą, bo domu już nie mam od dawna dawna i sobie siedziałem. Jeszcze plecak z pleców zdjąłem, żeby sobie Arsik mógł do niego wleźć i się schować przed deszczem.
-No przepraszam...-wyjęczał niewinnie i chyba naprawdę żałował.
-Wiem, kurwa.-odburknąłem mu, mimo wszystko coś mu nie wierząc.
-Następnym razem się uda, ja mogę kraść, a ty będziesz patrzyć, co?-szturchnął mnie łokciem, a ja zakryłem sobie spodem dłoni ślepia i zacząłem je sobie masować tymi takimi jakby nadgarstkami.-Pamiętasz, jak na studiach tak robiliśmy?-zaśmiałem się na stare wspominki.
Zaczął chodzić dookoła mnie, a ja przeszedłem palcami na swoje uszy, zacząłem je zatykać, miętosić, masować i zawijać, jak tylko mogłem, na wszystkie strony. Czasami tuptałem sobie dla radości nogą w ziemię.
Nagle deszcz przestał padać, ale dalej szumiało? Otworzyłem ślepia i zobaczyłem dół czyjejś peleryny. Uniosłem wzrok wyżej, na twarz kobiety, co nas pod parasolem chowała.
-Co?-rzuciłem, krzywiąc przy tym twarz, bo nie do końca zrozumiałem. Dopiero po jednej czy dwóch sekundach dotarło do mnie to co babeczka powiedziała. Pokiwałem głową, rozejrzałem się po ulicy i pokiwałem jeszcze raz.
-Chcemy.-powiedział jej z uśmiechem, a ja znów pokiwałem głową.
-Chcemy.-powtórzyłem po przyjacielu.-Myślę, że tak... że że chcemy i możemy.-kiwałem dalej głową i nagle zabrałem się za wstawanie. Nie wyszło to płynnie, bo najpierw upadłem na kolano i chwyciłem się mocno peleryny kobiety, żeby utrzymać równowagę, ale jak się jeszcze podparłem o ścianę, to jakoś poszło, nawet pomimo tego, że w połowie drogi się rozkaszlałem porządnie, jakbym płuca wypluwał. Gdy podniosłem się już do pionu dziewczyna mogła poczuć porywający zapach alkoholu z moich ust, oprócz tego była też masa nieprzyjemnych zapachów, ale mówi się trudno.
-Pójdziemy, pójdziemy.-pokiwałem jeszcze raz głową i sięgnąłem po plecak, który założyłem na siebie, ale zamiast na plecy, to założyłem na pierś, tak,  żeby widzieć Arsika, co mi w plecaku przecież siedział. Mój kot w worku. Grubas z niego w sumie już.
Chwyciłem kobietę za dłoń, w której trzymała parasol, przez co ten zaszalał na boki, chlapiąc trochę na nas wodą. Trzymałem się jej mocno, żeby się nie zgubić.
-A to daleko?-zapytałem, jak dziecko i wlepiłem w kobietę nieco mętny, ale zaintrygowany wzrok. Jeśli mi odpowiedziała, to pokiwałem znów głową. A jeśli później zaczęła marsz, to szedłem z nią, nie puszczając jej i wchodząc w każdą kałużę, na jaką tylko udało nam się trafić. Myję buty i skarpety! Taki jestem odpowiedzialny!
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Afraaz| Anioł, diabeł i kakao Empty Re: Afraaz| Anioł, diabeł i kakao

Pisanie by Lucrece'a Lavelle Nie Lip 11, 2021 10:45 pm

Nie rozumiała dlaczego mężczyzna mówił w liczbie mnogiej. Żadnego ducha tu nie było. Może po prostu mówił tak bez przyczyny, w końcu każdy ma swoje dziwactwa. Większe czy mniejsze, ale ma.
-W takim razie chodźmy - uśmiechnęła się ciepło, w razie potrzeby pomagając mu wstać, tym samym kierując się do wynajętego domu.
-Ha? A-Ah, nie, to całkiem blisko - zagaiła, zerkając na niego. Nie przepadała za zapachem alkoholu, aczkolwiek miała zbyt dobre serce by pozwolić mu zostać na dworze w taką pogodę. Może było to nierozsądne, a ona była skrajnie niewinna, ale miała po prostu zbyt dobre serce.
W krótce i doszli do bramy. Ogród był przestronny i zbyt wiele w nim nie było. Kilka owocowych drzewek i krzewów. Przeszli przez dróżkę, zaraz wchodząc do domu.
-Zaraz... zaraz przyniosę Ci coś suchego do przebrania i ... i zrobię gorącą czekoladę - zagaiła czule, zostawiając go w salonie, tuż przy kominku, a sama wybyła na piętro.
Zeszła na dół po kilkunastu minutach, podając mu złożoną kupkę ubrań oraz ręcznik
-O-Oh, może chcesz się wykąpać? W sumie powinieneś, żeby się nie zaziębić - pokiwała energicznie głową.Nie była pewna ile mężczyzna siedział na zimnej ziemi, nie wiedziała też ile spędził w deszczu, ale nie było to ważne, bardzo łatwo mógł się przeziębić.
Lucrece'a Lavelle
Lucrece'a Lavelle

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : Podam jak odnajdę autora

Powrót do góry Go down

Afraaz| Anioł, diabeł i kakao Empty Re: Afraaz| Anioł, diabeł i kakao

Pisanie by Frosch Misfit Nie Lip 11, 2021 11:21 pm

Pomogła mi wstać, co było bardzo przydatne, bo ja sam się poplątałem przy wstawaniu, jak jakiś głupi, ale w końcu się udało i szliśmy uliczkami, ja trzymałem ją, a ona mnie, chociaż nie, tylko ja ją trzymałem.
Nie było chyba daleko do domu, a ja szedłem i już buty miałem całe mokre w środki i na zewnątrz, cały byłem mokry od wody z nieba.
-Ładne krzaki.-pochwaliłem drzewka OwOcowe, wskazując na nie palcami w bandażach. Po kolejnych chwilach znaleźliśmy się w domu, a ja się mocniej przytuliłem do jej ręki, bo to był duży dom i taki dziwny, taki jak dom, ale taki wielki i taki duży i gładki, nie śmierdziało starym jedzeniem, ani niczym nie śmierdziało.
Stanąłem po środku salonu i zacząłem się rozglądać dookoła. Łapki już mnie zaczęły swędzieć.
-Mhm! Poczekamy, co? Poczekamy.-odpowiedziałem za siebie i przyjaciela. Kobieta zniknęła mi z oczu, a ja poczekałem dwie sekundy, po czym kucnąłem i wypuściłem Arsika z plecaka na ziemię. Kot od razu po wytrzepaniu się, zaczął oglądać otoczenie, ale szybko skończył przed kominkiem, grzejąc się jego ciepłem.
Ja z kolei, wraz z przyjacielem, zająłem się pakowaniem do plecaka różnych różności. Jakaś filiżanka z szafki, jakiś zegarek mały, co na stoliku stał, jakaś ramka z obrazkiem, co wisiała na ścianie, pogrzebacz też sobie schowałem do plecaka, tylko trochę wystawała jego rączka, ale to nic. Miałem dużo minut na to, dlatego też dopakowałem tam kwiaty z dzbanka i kawałek węgla, który wypadł jakiś czas temu z kominka i zdążył się już ostudzić. Wszystko może mi się kiedyś przydać, nigdy nie wiadomo co, a trzeba być gotowym.
Nagle dziewczyna wróciła z ubraniami i ręcznikiem. Co ja miałem z tym zrobić, po co mi to daje? Pokiwałem głową.
-Dziękuuujemy, proszę Pani.-uśmiechnąłem się, prezentując japę w paskudnym stanie.-Podziękuj, kurwa.-burknąłem na przyjaciela, zerkając na niego, bo ten się zagapił na wzór na fotelu.
-Dziękuję, szanowna Pani.-posłał jej uroczy uśmiech.
-Ja się, ja się kąpać nie chcę, ale, chcesz?-znów spojrzałem na mężczyznę, który molestował fotel palcami, bo miał on ciekawy materiał.
-Z chęcią. Trochę przemarzłem, a ciepłej kąpieli to dawno nie brałem. Dużo chodzimy po mieście, Żabo.-upomniał mnie z łagodnym wyrazem twarzy. Cała złość na niego mi już chyba minęła.
-Ano, dużo, dużo.-przytaknąłem mu.-To, to on się ten, on się wykąpie, ale ja to nie.-patrzyłem na kobietę, dalej się szczerząc.-Ja mogę ten, ja pomogę w noszeniu wody, bo ja umiem, ja z resztą dużo nosiłem w życiu, więc ja to doświadczony jestem w noszeniu.-zaoferowałem się, bo skoro to mój przyjaciel się myje, to nie będzie ładniutka babeczka sama nosiła litrów wody, co nie?
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Afraaz| Anioł, diabeł i kakao Empty Re: Afraaz| Anioł, diabeł i kakao

Pisanie by Lucrece'a Lavelle Pon Lip 12, 2021 6:02 pm

Musiała przyznać, że nie potrafiła zrozumieć sytuacji. No bo.. jak to zrozumieć. Nie widziała żadnego ducha, nie widziała żadnej formy istnienia, a on wciąż do kogoś mówił. Tylko do kogo? czy ten ktoś istniał w jego głowie?
Gdy nieznajomy oświadczył, że jego przyjaciel chętnie się wykąpie, dziewczyna wpadła w konsternacje. Wciąż nie wiedziała o kim mówił, a o kocie raczej nie mówił.
Podrapała się po policzku, próbując zrozumieć co tu właściwie się dzieje. Kątem oka dostrzegła plecak i tą jakże zabawną próbę kradzieży. Właściwie to jej nie ruszało, to nie był jej dom, także..
-Ha? A-Ah nie trzeba, woda jest przygotowana - oświadczyła, kiwając pośpiesznie głową. Właściwie to nie kłamała, rzeczywiście kamienna wanna w łazience była już wypełniona wodą.
-To...to ja zaprowadzę twojego znajomego do łazienki i .... wrócę - podjęła niepewnie, ruszając powoli w kierunku łazienki.
Ta cała sytuacja budziła w niej konsternacje, no ale przecież musiała być miła, nie chciała by mężczyźnie zrobiło się przykro, czy wziął ją za niegrzeczną istotę.
Zaprowadziła ...niewidzialną, prawdopodobnie nieistniejącą osobą do łazienki, nawet wskazała mydło i ręczniki, czując się przy tym jak idiotka, gdyż wiedziała, że mówi do siebie. Na powrót zeszła na dół, milcząc przez krótką chwilę, jakoby chciała pozbierać myśli
-to...ja... pójdę zrobić nam kakao - uśmiechnęła się ciepło, wybywając z salonu, tym samym wchodzac do kuchni. Przygotowanie gorącej czekolady nie zajęło długo, czekając aż ta się zagotuje, nalalła do miseczki mleka dla kota. Oba kubki, wazę z ciastkami, oraz miseczkę z mlekiem postawiła na tacy, a zaraz z całym asortymentem przeszła do salonu. Postawiła na stoliku trzy kubki z gorącą czekoladą, pamiętając że wyimaginowany przyjaciel mężczyzny wróci, a ona nie chciała sprawić mu przykrości. Znaczy dla mężczyzny, a nie dla wyimaginowanego przyjaciela. Wzięla miseczkę z mlekiem, podeszła do kominka i postawiła ją niedaleko kotka, zaraz wracając na miejsce
-Nie jestem pewna czy się przedstawiałam, nazywam się Lucrece'a, a ty? - uśmiechnęła się życzliwie, zaraz wskazując na ciastka - częstuj się
Lucrece'a Lavelle
Lucrece'a Lavelle

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : Podam jak odnajdę autora

Powrót do góry Go down

Afraaz| Anioł, diabeł i kakao Empty Re: Afraaz| Anioł, diabeł i kakao

Pisanie by Frosch Misfit Pon Lip 12, 2021 7:06 pm

Pokiwałem żywo głową na jej słowa o tym, że zaprowadzi faceta do łazienki.
-Poradzisz sobie?-popatrzyłem na niego, kiedy podszedł do dziewczyny gotowy do podróży.
-Tak, nie martw się. Skończyłem studia, więc raczej umiem się umyć.-zaśmiał się wesoło, a ja mu przytaknąłem i zaśmiałem się z nim.
-Ano, ano to, to nie jest takie mocno trudne.-wytarłem nos rękawem.-Ale jak coś, to krzycz i się tym niczym nie przejmuj.-zapewniłem go o mojej chęci pomocy w razie czego.
-Jasne.-ruszył dalej w dom, kończąc naszą rozmowę, a ja znów zostałem sam w salonie. Podszedłem do jednej z szafek i odkręciłem od niej ozdobną rączkę, po czym schowałem ją do kieszeni spodni tuż przez tym, jak kobieta wróciła do mnie.
-Ja ten, ja to pomogę, ja umiem.-chuja umiałem, jajko nożyczkami kroję, ale kroję, co nie? Działa, to i będę umiał zrobić kakaaou. Poszedłem więc za kobietą, przyglądając się dzielnie jej nogom i tyłkowi, czasami zerkając też na to co nam przygotowywała. Nie umiałem pomóc, ale chociaż moja obecność będzie dla niej wsparciem. Wziąłem jeden kubek, żeby jej pomóc i wróciłem z nią po kilku chwilach do salonu. Znów się jej na zadek gapiłem, bo się ładnie ruszał, jak szła, taki się wydawał dobry do spania i głaskania. Gdybym tylko nie miał łap zajętych kaakołem.
Kiedy ona szła z mlekiem dla Arsika, ja przysunąłem sobie fotel do stolika. Ściągnąłem mokre skarpety, rzuciłem je w stronę kominka na ziemię, po chwili to samo stało się z moimi spodniami i częścią szmat, co miałem na grzbiecie. Tak więc zostałem w stroju składającym się ze spoconej koszuli zakrytej wilgotnym swetrem, a do tego z porwanych, poplamionych gaci, za dużych o rozmiar, co ich nogawką wychodził na światło dzienne pewien niegodziwy jaszczur. Usiadłem na fotelu, chociaż powiedzenie, że usiadłem, to chyba za dużo. Na jednej klęczącej nodze siedziałem, druga noga kucała, a jeszcze siedziałem przygarbiony jak jakiś stary dziad. Obciągnąłem trochę sweter w dół, co by mi wyglądającego z bielizny towarzysza zakryło, ale niewiele do dało. Z resztą szybko przestałem się tym przejmować. Zacząłem się kiwać w przód i w tył dopóki nie zadała mi pytania.
-Luk... Luuures... Lu, ładnie.-nie zapamiętałem dokładnie, bo i nawet nie umiałem tego powiedzieć porządnie.-Ja to jestem, jestem no... jestem Ża-Żaba jest, się nazywam Żaba.-zaśmiałem się, bo lubię to przezwisko i jest dla mnie ważne, bardzo, bardzo, bardzoooo ważne! Pokiwałem głową na słowa ,,częstuj się". Natychmiast zacząłem brać ciastka z talerzyka. Jedno kładłem przed nią na stole, drugie przede mną, trzecie przed nią, czwarte przede mną, tak długo, aż były podzielone na pół między nią, a mnie. Wziąłem jedno swoje ciasto i zjadłem je tak szybko, że dziewczyna mogła mieć wątpliwości czy w ogóle je pogryzłem. Wtedy też chwyciłem kubek z kakoem i przystawiłem go do pyska. Kiedy słodkość kakaaoa uderzyła mnie w język natychmiast odsunąłem szybko napój od ust, krzywiąc się przy tym i śliniąc trochę, jak małe dziecko, co pierwszy raz w życiu cytrynę zjadło.
-Sodkie.-zakręciłem głową i zaśmiałem się cicho. Oblizałem się i podjąłem kolejną próbę wypicia tego czegoś. Tym razem poszło dużo lepiej, bo pierwszy szok miałem już za sobą. A jak zacząłem pić, to piłem i piłem. Przyssany do kubka, chlałem kokao, sapiąc przy tym ciężko, bo nie dawałem sobie przerw na porządne oddechy. Wypiłem wszystko, a na końcu, jak już kubek był pusty, to wsadziłem w niego palca i zacząłem zbierać słodkość na palec, żeby tego palca potem wylizać z czekolady.-Słodkie bardzo, ale ja nie lubię słodkich, ale to lubię, to było dobre. Co to jest?-zapytałem, bo nie pamiętałem, co ja właściwie piłem. W międzyczasie sięgnąłem po swoje kolejne ciastko, którego połowę odgryzłem i połknąłem, a drugą połowę położyłem przed dziewczyną.
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Afraaz| Anioł, diabeł i kakao Empty Re: Afraaz| Anioł, diabeł i kakao

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach