Menel i coś ktoś

2 posters

Go down

Menel i coś ktoś Empty Menel i coś ktoś

Pisanie by Frosch Misfit Sob Sie 21, 2021 12:40 am

Czas: 1857 rok, wiosna
Miejsce: Afraaz

Afraaz, jak to Afraaz, moje miasto. Ładne i śmierdzi trochę, ale znam ulice moje i jest ładne ogólnie, jest niebo i ziemia i fontanny, w których czasem nogi myję, a zwłaszcza, jak ciepło się w lato, jak woda się nagrzeje w tych fontannach, to już w ogóle i ubrania czasem umyję i siebie, ale tak to tylko stopy, bo po co więcej?
No i tak teraz było, że umyłem stopy, chociaż to nie było lato, ale wlazłem w gówno konia, bo nasrał na środku ulicy. No i więc myłem stopy z całym butem, bo po co same stopy, jak można wszystko na raz. No i siedziałem wieczorem okrakiem na tym, takim, no... na krawędzi fontanny, z jedną nogą na chodniku dookoła fontanny, a z drugą nogą w fontannie no i zapomniałem w końcu, że tak myłem nogi... nogę, bo zapatrzyłem się na niebo. Wieczór był, to i gwiazdy wychodziły, a ja na nie patrzyłem i liczyłem je powoli i w kółko.
-Je...den!-po raz kolejny zacząłem liczyć.-Dewa i czy...-zmrużyłem oczy, żeby wyostrzyć wzrok na gwiazdce.-Cztery!-zaśmiałem sie cicho po chwili, bo zapomniałem kolejnego.-Szeć... nie... szeć, cześ, szeć, no sześ? Sześ...ć? Siedem!-szedłem dalej, robiąc nogą fale w fontannie.-Oziem! O ziemio! Ziemio, ziemniaki!-zarechotałem dzikim śmiechem na chwilę, bo tak mnie to rozbawiło. Pewnie nie byłoby aż tak śmieszne gdyby nie spożyte niedawno procenty.-Oziem.-policzyłem kolejną gwiazdę, zapominając, że osiem już było.-Dziewięć i dzie-dzie-dzieeeee sieeeć. Sieć to na ryby. Hehehehe.-kolejny śmiech się rozniósł dookoła, a ja popatrzyłem na buta swojego w wodzie, a później podniosłem wzrok na gwiazdy.-Jeeeden.... Dfa!-liczenie zatoczyło koło, kołem się toczyło? Tak czy inaczej zacząłem liczyć znów, ale teraz inne gwiazdy, bo liczenia nigdy mało.
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Menel i coś ktoś Empty Re: Menel i coś ktoś

Pisanie by Killian Falone Sob Sie 21, 2021 5:00 pm

  Afraaz. Cudowne siedliszcze nieprawości i społecznego zepsucia. Uwielbiał tu przychodzić, to miejsce było barwne i pełne życia, które zdawało się tylko czekać, by je po cichu zgasić. Niczym króliczek, który sam pakuje się w sidła, chociaż... Króliczki są przerażone, to było zupełnie inne doświadczenie, ta nieświadomość i bezkresny hazard wpisany w każdą cegłę, każdy brukowy kamień, oh... Nie, to nie było trafne porównanie, ale kto wie, może jakiś zdolny poeta by naprawił. Szkoda tylko, że żaden nie będzie miał okazji tego usłyszeć. Może powinien kiedyś pomyśleć nad pisaniem? "Wieczorne przemyślenia mordercy", chwytliwy tytuł.
  To nie była dobra dzielnica i cała gama zapachów uderzała go prosto w nozdrza. Co prawda każda z dzielnic miała swoją charakterystyczną gamę, ale ta portowa bywała wybitnie nieprzyjemna. W dodatku dominowała tu rybia nuta, która nie dodawała wszystkiemu świeżości, w przeciwieństwie do tego, co całymi dniami zapewniali handlarze. Swoją drogą ich też mógłby jakiś pieron trafić, chyba źle wybrał swoje miejsce do spania, bo co chwilę ktoś darł się tuż za ścianą. Ludzie bywali doprawdy beznadziejni, dlatego właśnie wolał wsie. Spanie w spichlerzu może nie należało do przyjemnych, ale przynajmniej było cicho i nie budziłeś się jak pogryziony... taki żarcik.
  Wieś miała też jeszcze jedną zaletę. Piwo. Zwykle było tam tylko piwo, chyba że ktoś pędził własny bimber, ale to już inna historia. Lubił rum. Może trochę za bardzo, ale przecież kto by mu zabronił? Halo? Nikt nie protestuje. Tak więc jakoś wyszło, że za dużo wypił. Nie teraz, trochę wcześniej, teraz natomiast przyszło mu pocierpieć za chwile beztroski. Szedł więc przez jedną z uliczek, gdzie buty obijały się o kamienny bruk. Szedł poirytowany, z mentalnym gwoździem w głowie i do tego głodny. To ostatnie coraz bardziej pochłaniało myśli, czy może raczej rozpychało się w nich łokciami, coraz bardziej odbijając się w niezdrowym spojrzeniu wampira, którego pewnie nie trudno byłoby pomylić z ulicznym ćpunem. Ot blade widmo marginesu społecznego, z kapturem na głowie i krzywym uśmiechem na ustach, który wypełzł powitać źródło nieskładnych słów i śmiechów, które od pewnego czasu prowadziły go niczym okruszki w lesie. Facet siedział do niego tyłem i był na tyle głupi, by się nie rozglądać, gadać do siebie i zagłuszać wszystko wodą. To byłoby takie proste, takie oczywiste.
  — Zapomniałeś o "pięć" — rzucił gładko i złośliwie, kiedy obdartus po raz kolejny pominął liczbę.
  Czuł przemożną potrzebę, by go poinformować o swojej obecności. Choć sytuacja sprzyjała łowcy pod każdym względem, to jednak zdawała się dalece za łatwa, w żaden sposób niekusząca. Tak było o wiele ciekawiej.
  Ruszył się z miejsca, powoli kierując się prosto do faceta, którego mierzył łakomym spojrzeniem. Czy było to zdrowe, z pewnością nie, ale było w nim coś, co go teraz ciągnęło i nie potrafił tego racjonalnie wytłumaczyć. Pomijając to, że nawet nie próbował.
  — Woda nie za zimna? — rzucił, jakby próbował szeptać, lecz zdecydowanie za głośno.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Menel i coś ktoś Empty Re: Menel i coś ktoś

Pisanie by Frosch Misfit Sob Sie 21, 2021 5:18 pm

Liczyłem ambitnie i zawzięcie, bo lubię liczyć, nie umiem, ale lubię. To, jak niektórzy nie lubią czegoś, bo nie umieją tego, a ja nie umiem i lubię. Taki ze mnie dzikun, hehe.
Wzdrygnąłem się, słysząc nagle czyjś głos. Zgłupiałem kompletnie, bo kto by do mnie mówił? Do mnie mówię ja, albo ktoś na czyj teren wszedłem. Ale teraz nic nie kradłem, ani nic, więc to chyba nie menel, nie wyglądał na bezdomnego, jak w końcu na niego popatrzyłem. Uśmiechnąłem się od razu szeroko, na powitanie, z zadowolenia, że mam towarzystwo, co mi błędy wytyka.
-Nie wiem.-skwitowałem tylko i od razu przeleciałem wzrokiem faceta, wzrokiem, wyobraźnią, wszystkim. Zamachałem kolanami, bo mi się spodobał, może i trochę ukryty był w ubraniach, ale i tak go polubiłem, bo był miły dla mnie, nie pobił mnie jeszcze i nie szarpał za włosy, jest dobry, przecież.
Uśmiechałem sie dalej, kiedy szedł w moją stronę i zadał pytanie. Czy jest nie zimna, czy jest zimna? Woda, woda... Schyliłem się i nabrałem jej w obie dłonie, a później wystawiłem dłoniową miseczkę z wodą w stronę chłopaka, niech wsadzi w nią palca i spróbuje. Jak nie chciał, to rozlałem wodę przed sobą, na kamieniu fontanny, na tym ogrodzeniu jakby, co na nim siedziałem.
-Jest mokra, jest wiosna, to taka jest taka... innej nie ma.-no bo co to za... czy to ma znaczenie czy zimna czy nie, jak nie ma innej wody i trzeba używać takiej, jaka jest? Dalej kolanami machałem zadowolony. Mam kolegę, a on ma mnie, hehehe.
-Jak jesteś..., jak ten.... Jestem Żaba, a ty?-ah ten szczerbaty uśmiech, co? No jak mi wszedł na twarz, to usiadł na niej i nie schodzi.-Coś, bo mam wodę w butelce i mam ogórka.-zarechotałem się, oferując mu swoje dobra, jakie mam w plecaku. Jesteśmy przyjaciółmi i się trzeba ten... no dzielić, co nie?
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Menel i coś ktoś Empty Re: Menel i coś ktoś

Pisanie by Killian Falone Sro Sie 25, 2021 1:41 am

Lekko uniósł brwi na jego pierwszą odpowiedź, która zdawała się nie mieć sensu. A przynajmniej zupełnie nie pasowała do poprzedniego zdania, co nawet on zauważył, a co zaczęło bardzo, bardzo źle świadczyć o ciemnowłosym mężczyźnie. Ale, czy kogoś to obchodziło? Nie powinien nigdy przyznawać, ale nawet poczuł zaintrygowanie, bo była to ofiara tak bardzo nieświadoma, że to aż urocze. Pasjonujące na swój sposób, ta możliwość obserwowania, jak powoli rozwijać się w nim będzie wątpliwość, zaskoczenie i strach. Tymczasem jednak nie wiedział. Killian skinął głową, przyjmując to do wiadomości.
Zrobił niewielki łuk, zbliżając się. Obserwował przy tym, jak ten rozchlapuje wodę w fontannie, najwyraźniej bawiąc się przednie. Niczym małe dziecko... Chociaż dorośli potrafili przejawiać zupełnie inny poziom naiwności, ten znacznie ciekawszy, bo wciąż podszyty realną groźbą.
Zjechał wzrokiem na dłonie wyciągnięte w jego stronę. Z początku myślał, że pijak chce się ochlapać, lecz nie, on podarował mu trochę wody z fontanny. Uśmiechnął się pod nosem i z lekka pokręcił głową. Nie była mu potrzebna. Innej teraz pragnął.
— W istocie, ciężko byłoby znaleźć inną — odparł, nawet z wplecioną tam dla draki nutą uznania dla tej uwagi o wodzie. Mądre słowa głupiego człowieka, to się nieczęsto zdarza. Może je nawet zapamięta.
Już miał podejść bliżej, kiedy ten zaczął składać kolejne słowa, które zatrzymały Killiana w miejscu. Co właściwie chciał powiedzieć? Po chwili stało się bardziej jasne, ewentualnie zapomniał i zmienił koncepcję, to chyba równie prawdopodobne. Ale w tym całym niewysławianiu się był nawet zabawny.
— Ja? Jestem twoim snem — odparł z uśmiechem, trochę zbyt szerokim, ale nie pomyślał o tym, zwłaszcza po jego kolejnej propozycji. — Zostaw je dla siebie, nie jestem wymagający... Może... zagrajmy w grę... — odparł i zrobił szybszy krok w przód.
Złapał go za rękę od zewnętrznej strony fontanny, by unieść ją lekko w górę. Skierował zaraz zielone ślepia na mężczyznę, gotów przystanąć jeśli ten by się zaniepokoił. Ale czym by miał? Jego zadowolonym uśmiechem? Splatanymi dłońmi? Lekko zacisnął blade palce, by przypadkiem mu się nie wysmyknął, kiedy spróbował zwinnie wskoczyć na kamienny murek fontanny za jego plecami i przycupnąć tam, wymuszając na pijaku przynajmniej odgięcie się do tyłu.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Menel i coś ktoś Empty Re: Menel i coś ktoś

Pisanie by Frosch Misfit Sro Sie 25, 2021 8:37 am

Pokiwałem głową.
-Bo na inną, to by trzeba... iść gdzieś, do wody na most. Tam to inna woda jest.-bo inaczej smakuje, co nie? To zupełnie inna woda, ale tamta jest niedobra. Taka gorzka? Nie, kwaś, hmmm, słona, chyba słona. No słona, bo jaka inna?
Mina moja się zmieniła w zmarszczone brwi i prób zrozumienia, gdy powiedział, że jest snem. To możliwe, że to sen, bo różne sny mam.
-To, ten, jesteś... no ładnym snem.-bo on cały ładny jest? Bo ma głos ładny i ogólnie płaszcz i wszystko! Może po prostu mam niskie wymagania, bo wystarczy, że jesteś i już jesteś ładną, ładnym czymś, ale to dobrze, dużo ładnych jest dookoła ludzi i ja to lubię.
Odmówił też wzięcia wody i ogórków, co nie wiem czy mnie ucieszyło, bo ja się lubię dzielić, ale z drugiej strony więcej dla mnie.
Wtedy złapał mnie za rękę i podniósł ją w górę, więc wyciągnąłem się ładnie. Lampiłem się na niego zdziwiony, ale szybko mi uśmiech na twarz wrócił, bo on mnie w sumie lubi, co nie? Nikt mnie nie łapie za ręce, a on mnie łapie. Lubię go! On jest taki taki, specjalny dla mnie! Trzymałem go za dłoń, jaką on mnie trzymał i zaśmiałem się krótko i charcząco, kiedy wskoczył na murek za mną. Znów zamachałem nogami i zaśmiałem się głośniej.
-Ale tań... tańczymy na, siedząc.-bo co innego robimy? To wygląda jak piruet... nie.... to wygląda, jak...-Chcesz się przytulić?-olśniło mnie, bo po co by mnie tak moją ręką owijał i by się przysiadał od tyłu. Odchyliłem się do tyłu i przekręciłem łepek i siebie, tak, żeby się uchem wtulać w chłopaka wolną ręką też spróbowałem go objąć, a jak nie jego, to chociaż złapać za rękę, jaką mnie trzymał, żebym i ja go trochę tulił.
-Ty jesteś, bo ty jesteś moim, teraz jesteś moim przyjacielem.-wyszczerzyłem się, wciskając mocniej ucho w niego, ucho, całą głowę, całego siebie. Przytulenie jak ma być, to ma być takie, żeby to było coś więcej niż uderzenie płatkiem kwiatka, to musi być czuć, żeby wiedział, że go lubię.
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Menel i coś ktoś Empty Re: Menel i coś ktoś

Pisanie by Killian Falone Sro Sie 25, 2021 7:36 pm

  Na most. Czy pod mostem była inna woda? Może, choć zależy którym. Zwykle też była znacznie brudniejsza, ale temat zniknął sam z siebie, a Killian nie zamierzał go ciągnąć. Niech się menel poczuje mądry czy coś, niech ma swoje ostatnie słowa. Hmm, no może nie takie ostatnie znowu.
  Zaśmiał się cicho na ten niewprawny i prosty komplement. Doprawdy urocze, chyba aż powinien odpowiedzieć czymś podobnym, ale może później, teraz miał inne i ciekawsze zajęcie. Poza tym, jego biedna zwierzyna jeszcze nie wiedziała, jak bardzo się myli, a jednocześnie ma tak bardzo rację. Krew potrafi być przepięknym widokiem. Urzekającym, od którego nie możesz oderwać ni wzroku, ni myśli.
  Odpowiedział kolejnym uśmiechem, kiedy mężczyzna spojrzał na niego i przywrócił na twarz swój prostacki humor. Mina wampira wydawała się przy tym wytworna i pełna pewności siebie, ale też przede wszystkim swego rodzaju samozadowolenia. Bo przecież wcale nie uśmiechał się do ciemnowłosego, ale on chyba nie był w stanie tego dostrzec, zbytnio cieszył się z jego obecności. Ironia losu, to było kolejne, co kochał.
  — Zabawnie, prawda? — wymruczał, by za chwilę unieść brwi w lekkim zdziwieniu. — Przytulić? — Powtórzył, po czym zaśmiał się cicho, odnajdując w tym jakąś niezdrową uciechę. Czy chciał go przytulić? Nie przyszło mu to wcześniej do głowy, a teraz wydawało się zabawnym żartem, który mógł zaowocować ciekawym doświadczeniem dla niego i wielkim rozczarowaniem dla pijaka. I jak tu nie skorzystać.
  Pozwolił mu wykręcić nieuczesany łeb tak, by mógł przytknąć go do jego klatki piersiowej. Wampir szczerzył kły w uśmiechu, obserwując zachowanie człowieka, który chyba dawał się ponieść swojej nędznej doli i niespełnionym pragnieniom. Ciekawiło go, do czego jeszcze byłby zdolny, choć odpowiedź zdawała się nasuwać sama. Do bardzo wielu rzeczy, a jednocześnie zapewne nigdy nie spojrzałby na innych tak jak on. Jak na lalkę na sklepowej wystawie, dobrodusznie wypchaną nie trocinami, a workiem z krwią.
  — Więc oddasz mi przyjacielską przysługę... — odparł, podchwytując ten tytuł, który tak lekkomyślnie został rzucony na wiatr. Oswobodził jedną rękę z jego uchwytu, by przeczesać palcami splątane ze sobą włosy, odgarnąć je bardziej na bok i zrobić sobie więcej wolnej przestrzeni. Pochylił się lekko, jakby chciał zaciągnąć się jego zapachem, a choć nie był raczej kuszący, to coś zgoła innego kazało mu nie ustępować. Zaraz złapał go za szczękę i odgiął od ostrzeżenia, by zatopić kły w jego szyi, upuszczając pierwsze strumyczki krwi zaprawionej alkoholem i czymś, czego jeszcze nie znał, a co dodawało ciekawej goryczki. Drugim ramieniem zaś wciąż trzymał go blisko siebie, by przypadkiem się nie wyrwał.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Menel i coś ktoś Empty Re: Menel i coś ktoś

Pisanie by Frosch Misfit Sro Sie 25, 2021 8:14 pm

Kiwałem głową zadowolony bardzo z towarzystwa, które było takie miłe. A zabawne było, bo nie tańczy się siedząc, tylko stojąc. Hehe. On mnie rozumie. Znów pokiwałem głową na przytulanie się, a po chwili się już tuliłem do niego, bo był miły i ładnie pachniał, lepiej niż ja trochę, ale miło było się tak oprzeć o kogoś miękkiego, a nie o drzewo, czy latarnię. Jednak przytulanie ludzi jest dużo dużo lepsze i to tak DUŻO DUŻO LEPSZE.
Uśmiechnąłem się szeroko, jak go słuchałem uchem i mógłbym tak siedzieć dłużej i dłużej, bo było mi miło, bo się dawno tak do kogoś nie przytulałem po prostu, no i było mi miło.
-Ano, ano. Tylko ja to nie umiem dużo, bo mama mówiła, ale ja to no, tylko musisz powiedzieć co chcesz.-rozgadałem się trochę, a on mnie wąchał. Trochę mi mój hehehe hehe stanął, ale co tam, bo miło mi było, takie dreszczyki i ogólnie hehehe, ciekawie. Może wąchanie było dziwne, ale ja lubię gryźć stopy, to niech on sobie wącha i chuj, w sensie nie chuj, a jebać, niech robi co chce, jak to lubi, bo mu miło, to i dobrze, co nie? Dałem mu się złapać za szczękę i wyginać, bo co mi tam, mi obojętnie, byle mnie lubił. Hehehe... albo i nie, nie wiem, ja go lubię. Ale tak czy inaczej, to tak szczerze, to liczyłem, że coś twardego mi się zacznie w plecy wbijać, a nie w szyję. Reakcja na ból była natychmiastowa.
-KURWO, JEBAN...-niestety nie dokończyłem, bo szarpnąłem się w tył, przez co polecieliśmy razem do fontanny, prosto w wodę, w której zmywałem końskie łajno z mojego buta. A buta mam teraz czyściutkiego. Zatopiony z nim na chwilę pod wodą, udało mi się odzyskać własność do mojej szyi, bo może on wariat, a ja nie, ale obaj oddychać musimy. Jednak natychmiast po wynurzeniu się, obróciłem się i rzuciłem na faceta, żeby go złapać za fraki i nim walnąć o krawędź fontanny. Nie wrzucałem go do wody, bo nie chciałem go topić, co jak co, ale ja to nie lubię zabijać za bardzo, bo to niesmaczne, co nie? No, ale tak się upierdalać w szyję, też słabo, więc spróbowałem złapać gościa za mordę jedną ręką, zatkać mu ją co by już zębami nie szalał, a drugą łapiąc siebie za szyję bo mnie bolała, a rozwodniona krew była bardziej przerażająca niż myślałem. Nie wiedziałem co powiedzieć, więc tylko gapiłem się na niego, o ile się nie pokusił o walkę. Kurwa, ja to nie myślałem, że hehe taki z niego miłośnik ssania. Hehehehe.
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Menel i coś ktoś Empty Re: Menel i coś ktoś

Pisanie by Killian Falone Nie Sie 29, 2021 5:13 pm

  O tak, no oczywiście, że przytulanie ludzi było o wiele lepsze. Ludzie byli ciepli, żywi i tacy ekscytujący, mając ich blisko, mogłeś doskonale czuć ich oddech, bicie serca, ruch każdego z najdrobniejszych mięśni, kiedy powoli ogarniała ich panika i poczucie nieuchronnego zagrożenia. To było jak sygnał do zaciśnięcia szponów, hmm... może sobie takie kiedyś sprawi. Byłyby niezwykle pomocne w pewnych sytuacjach.
  Ojej, czy on... Mama mu mówiła, że niewiele umie? Biedactwo. Pewnie przez całe życie był pomiatany przez wszystkich, tacy często kończą na ulicy. Mógłby mu pomóc, właściwie czemu nie. Zakończyć tę parszywą farsę, wszyscy byliby zadowoleni, oni dwaj, okoliczni mieszkańcy, milicja, urząd statystyczny... Ale to może za chwilę.
  Zatopił kły w jego brudnej szyi i natychmiast napotkał opór i protest. Oczywiście, zawsze się szarpią, jakby nie mogli spokojnie poczekać, głupie stworzenia. Jakby miało to pomóc, a nie tylko jeszcze bardziej go nakręcać niczym wesołą pozytywkę.
  Lecz uderzenia w wodę się nie spodziewał. Ta wdarła się szybko do nosa i ust, zmuszając go do wyszarpnięcia zębów z szyi faceta, co jeszcze bardziej zabarwiło fontannę krwią. Nie spadli całkiem, toteż szybko poderwał się bardziej do pionu. Zaraz też łapska mężczyzny uczepiły się jego ubrania, bo i daleko do tego wcale nie miał. Uderzył plecami o kamień za sobą, lecz zdążył zgiąć szyję i nie przywalić głową, sam zaś chwycił go za rękawy, by mu przypadkiem nie uciekł za szybko. Jeszcze nie skończyli, nie tak szybko, to nawet nie była zakąska.
  Próba zatkania mu ust ręką, to nie był dobry pomysł, bo wampir bez wahania i na niej zacisnął kły, korzystając z okazji, jedną dłoń zaciskając na nadgarstku faceta. Drugą spróbował go popchnąć do wnętrza fontanny, jak też kopnąć kolanem w tę stronę, co dałoby mu znacznie wygodniejszą pozycję w tej sytuacji.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Menel i coś ktoś Empty Re: Menel i coś ktoś

Pisanie by Frosch Misfit Wto Sie 31, 2021 3:13 am

Walczyliśmy w wodzie i nagle złapał mnie za ręce. W innych okolicznościach może uznałbym to za romantyczne, ale teraz? Teraz w sumie też, zwłaszcza, że osóbka, co szła kawałek od nas uliczką, przyspieszyła kroku widząc naszą kochankową bijatykę na miłość i czułości, hehehe.
Złapałem go za ryj, a on mnie ugryzł i jakby o chuj mu chodzi, to ja kurwa nie wiem. O co by mi chodziło? Byłbym głodny? Proponowałem mu mojego ogórka, ale odmówił, więc co? Nie lubi ogórków? To możliwe, ja to nie lubię... ja nie lubię... ja lubię wszystko! Wszystko jest dobre!
Tak czy inaczej złapałem go za słodki pyszczek, a on złapał mnie jedną ręką za nadgarstek ręki, co mi ją gryzł, a drugą ręką mnie złapał za fraki i pchał do środka fontanny. Nogą też mnie kopał, frędzel maślany, a pchał mnie tak, że w końcu oparty zostałem plecami o ozdobną, centralną część urządzenia wodnego, co za pomocą magii wyrzuca wodę wszędzie. Tak na spokojnie rzucało, bo jakby mocno rzucało, to bym wody... butów w wodzie nie mył, bo cały byłbym mokry, a tego nie chcę, bo i po co kąpiel brać.
No ale wracając, złapałem go, on mnie, oparłem się i spokojnie patrzyłem na niego z półuśmiechem, próbując zrozumieć, aż w końcu zrozumiałem.
-Jesteś w chuj napalony.-zarechotałem śmiechem. Bolała mnie szyja i ręka, ale sytuacja wydawała się być śmieszniejsza niż mój ból, no i co on właściwie robił? Gryzie się po to, żeby kogoś odstraszyć, albo wygrać walkę, a on tak się złapał i trzymał tylko ino jok joki rosomak zdziczały. A ja się gapiłem na niego, jak zaczarowany, że trafiłem na głupszego ode mnie. Ale nie powiem mu tego, bo mu... bo by mu smutno było, a ja nie lubię, jak innym smutno przeze mnie. No i, ale mimo tego, że było miło, to dalej mi wsadzałem dłoń do twarzy, bo lepiej, żeby gryzł dłoń, niż szyję. Bez dłoni przeżyję, a bez szyi, jak będę pić i jeść?
No wiec, jedną rękę mając w jego twarzy, drugą miałem dość wolną, więc wziąłem ją i złapałem nią za rękę jego, co mnie przed chwilą popychała w wodzie. No i złapałem jego rękę, żeby ją potrzymać, żeby mu nie było źle, bo chyba był zdenerwowany, tak myślę. Pogłaskałem go po łapce i ścisnąłem mocno i czule, dla... takie było słowo... dla otuchy! Dla otuchy mu trzymałem dłoń i podobała mi się ta jego dłoń, on cały mi się podobał. Jakby chciał ze mną zamieszkać, to bym się zgodził, a co mi tam? Pokazałbym mu moje kamienie i gałęzi, najlepsze miejsca na zbieranie metalu i komu go sprzedać po dobrej cenie. Tylko musiałby obiecać, że mnie już nie pogryzie. I nagle mnie olśniło. Kurwa, jak on tak lubi gryźć, to zrobię z niego mojego kochanego psa, mój jak mu tam było? Jak on się przedstawił? A nie, on mówił, że jest moim snem, a więc Sen.
-Chcesz sobie kogoś pogryźć? Bo mam kilka osób do gryzienia i one teraz śpią.-uśmiechnąłem się szczęśliwie, ale widać było, że taki ze mnie trochę targowy człowiek, że mam w tym interes i taki chytry interes dla nas dwóch i dla mnie i dla niego. Mam kilka osób na ulicy, co ich nie lubię, a jak ja mu pokażę miejsce, gdzie znajdzie łatwe ofiary dla swoich zębów, a on ich pogryzie, to już mi problemów sprawiać nie będą, a między nami, między mną i Snem, wywiąże się czarodziejska wieź, niczym w takiej bajce między dziewczynką i jej kotem z kosmosu. Jak się ta bajka nazywała? Chyba ,,Dziewczynka i kot z kosmosu", tak chyba tak. To, jak Śnie? Zgodzi się? Czy może nie? Bo jak nie, to możemy siedzieć w fontannie, mi tam ryba, i tak jestem mokry cały, hehe, na jego widok hehehehe.
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Menel i coś ktoś Empty Re: Menel i coś ktoś

Pisanie by Killian Falone Nie Paź 10, 2021 11:35 pm

  To było ciekawe, mieć w zębach czyjąś rękę. Rzadko kiedy ludzie byli na tyle mili, by taką mu podsunąć, nawet jeśli nieumyślnie. Zwykle nieumyślnie, bo kto normalny zrobiłby coś takiego. A może nawet świat zyskałby na tych kilku wariatach więcej? Nie, to chyba nie miało sensu.
  Facet wylądował plecami na filarze fontanny. To nie do końca go urządzało, przez chwilę rozważał raczej podtopienie go, żeby przestał się szarpać, no ale chyba nie miał wielkiego wyboru. Wyszło jak wyszło.
  Te jego słowa na moment kazały się zatrzymać i je rozważyć. Napalony? Oh, więc jednak można było być aż tak tępym stworzeniem? I tak i nie, panie Żabo. Byłeś bardzo pociągający, ale raczej od środka, nie z zewnątrz. Skierował wzrok na pochwyconą przez niego własną rękę. Po co? W pierwszym odruchu chciał ją wyrwać, spodziewając się jednak przejawu instynktu samozachowawczego, ale również nie. Ten facet był wręcz rozczulająco nieświadomy tego, na co się natknął. Nic tylko korzystać, w dodatku sam w sobie miał szczyptę przyjemnych promili. Taka tam herbatka z prądem.
  Zostawił jednak jego rękę, to było mało, miał ochotę na znacznie większy potok krwi. Z miłą chęcią zobaczyłby, jak cała ta fontanna tryska czerwienią, przepiękne i przerażające zarazem. I już chciał się nachylić z powrotem do szyi mężczyzny, lecz ten rzucił czymś, co ponownie skołowało wampira.
  — Co? — Odsunął się od niego gwałtownie, by stanąć wyprostowanym na krawędzi fontanny. Sekundę później rozległ się niezdrowo rozbawiony śmiech, aż na moment odsłonił swoje kły. — Chcesz mi dać ludzi? Skąd ta okrutna decyzja? — Spojrzał na niego, ukradkiem korygując równowagę. — Zaleźli ci za skórę? — spytał szelmowsko.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Menel i coś ktoś Empty Re: Menel i coś ktoś

Pisanie by Frosch Misfit Pon Paź 11, 2021 12:27 am

Szarpaliśmy się, jak te pojebane szczury na ulicach. On mnie, ja jego, my nas, każdy na każdym i z każdym.
Puścił moją łapę i zaczął się nachylać do przytulenia, ale złożyłem ładną propozycję, która go wystraszyła chyba. Był w szoku wielkim. Ha! Ja, menel, taką dobrą propozycję złożyłem, że dziada zatkało. ja to jestem jednak człowiek interesu, handlarz, ten.... aukcjarz. Bo ja to mam łeb dobry, to targowania się. Hehehe.
Wstałem, tak jak on, no i stojąc dogrzebałem się do mojego pępka, złapałem za koszulę i zadarłem ubrania, pokazując swój brzuch, na którym widać było kilka zadrapań i parę sporych krwiaków.
-Pobili mnie i zabrali mi jedzenie i patyka.-zafukałem z goryczą przypominając sobie tą całą sytuację.-Nie lubię ich. Jebać farse ich.-opuściłem ubranie i podciągnąłem spodnie, wsadzając w nie koszulę, o którą spróbowałem wytrzeć krew z ciągle krwawiącej ręki, którą powinienem zabandażować, szyję też, ale nie miałem do tego materiałów i jakoś nie było to moim priorytetem. Nieraz krwawiłem i wiem, że kiedyś przestanie, bo ja to mądry jestem i dobrze się uczę wszystkiego.
Podszedłem do niego, wysoko podnosząc nogi, żeby wodą nie chlapać nas, chociaż już cali w wodzie byliśmy. Sięgnąłem szybko i złapałem jego dłoń, swoimi dłońmi, obejmując ją miękko, ale z entuzjazmem, no i upierdalając ją krwią, ale to chuj, liczy się przyjaźń, co nie?
-Ja pokażę, tylko cho, no i się nie martw, to nie... to w sumie blisko, tak trochę przejść trzeba, bo mnie duraki pobiły, to ja nie chodzę po ich ziemi...-przeszedłem nad murkiem fontanny, ciągnąc faceta za rękę.-...bo mnie jeszcze raz ten, ale jak ty jesteś, to ci ich pokażę. Pomożesz.-wyszczerzyłem się do niego, czując już ogromną radość na to, że mnie oni już nie pobiją, nic mi nie zrobią, bo mam jego, jak on się nazywał?-Ej, bo ja to jestem Żaba, a ty?-bo on mi mówił, ale zapomniałem już, bo imiona nie są dobre do zapamiętywania dla mnie. Niby łatwe, a jednak trudne.

Spacer faktycznie trwał kilka minut, jednak szedł płynnie, bo menel znał trasę i okolicę, jakiej powinien unikać. W końcu znaleźli się w pobliżu jednej z pobocznych ślepych uliczek. Czuć było zapach niezdrowego dymu małego ogniska, niemogącego się rozpalić, więc jedynie kopciło. Do tego dochodziły inne uliczne aromaty, zwiastujące bliskość jednego z leży, tak zwanych Bezdomniaków Miejskich. Paskudne stworzenia, lubujące się w oznaczaniu swoich ziem moczem oraz innymi wydzielinami ciała. To niezwykle terytorialny gatunek człowieka, charakteryzujący się ozdabianiem gniazd wszelakiego rodzaju znajdźkami o zerowej wartości, wynika to być może z nonkonformizmu estetycznego, który nie jest zrozumiały dla Szaraków Domowych, mieszkających w ciepłych mieszkaniach i otaczających się świeczkami zapachowymi.
Chwyciłem chłopaka za ubranie nad łokciem i przyciągnąłem go do siebie, żeby mu zacząć szeptać do ucha.
-No to oni tam za zakrętem są.-zacząłem, widocznie się niepokojąc.-Tylko no... bo ja ich no, ja się boję, a ciebie lubię, a ich to nie, no to...-przytuliłem mocno jego rękę do piersi, otarłem się skronią o jego ramię.-...uważaj tam na siebie. Bo, żeby ci się nie stało dużo.-poprosiłem pięknie, patrząc już na niego. Sam z nim nie pójdę, boję się, ale on chciał, to może da radę. Powinni teraz spać.
Frosch Misfit
Frosch Misfit

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-brak prawej ręki do łokcia
-brak kilku zębów
-blizna nad lewym biodrem oraz dwie poziome na czole
-uporczywy kaszel od alkoholu
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki w losowych miejscach
Ekwipunek : .
-niezniszczalna filiżanka z kwiatowymi wzorami (dar od Reginy)
-stalowy sztylet (dar od Fenebrisa)
-szczotka do włosów (dar od Viga)
-śmieci
-jedzenie
-nożyczki
-notatnik z ołówkiem
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Menel i coś ktoś Empty Re: Menel i coś ktoś

Pisanie by Killian Falone Pon Paź 11, 2021 9:32 pm

  Facet wstał również i podciągnął koszulę, co w pierwszej chwili spotkało się z wyrazem zniesmaczonej dezaprobaty. No wybaczcie, ale pięknego ciała to on nie miał i nie było tam co oglądać. Jednak po chwili wzrok wampira skupił się na tym, co było istotą tego gestu. Chyba nawet zrozumiał przekaz. Znaczy pobili go i chciał się odegrać. Urocze. Uroczo naiwne. Najwyraźniej nikt go nie nauczył, by nie wchodzić w układy z takimi chorymi istotami. Zawsze musi być ten pierwszy raz.
  Zszedł całkiem z fontanny, robiąc tym samym miejsce dla pijaka, który również postanowił opuścić swój nowy basen. Pozwolił mu złapać za swoją rękę, pewnie, niech łapie, w razie czego będzie mieć ułatwioną sprawę, by go dobić. Tak w razie czego, gdyby zrobił się irytujący.
  — To roz-sądne... — mruknął w odpowiedzi na unikanie ów terenu obcych meneli. Intrygujące jak odrębny był to świat, niczym dzikusy w lesie. Zerknął na niego i skrzywił się, widząc ten... uśmiech. Niewprawny, krzywy i okropny. Ale szedł za nim, ciekaw, co z tego może wyniknąć. Chyba się nudził ostatnio bardziej niż powinien. — Zapomniej o mnie... — mruknął, kiedy padło pytanie o imię. Nie sądził, żeby wrócił tu zbyt szybko, ten... osobnik raczej do tego nie zachęcał. Oh, Killian, czemu po prostu go nie zeżresz, będziesz mieć spokój. Nie, on zawsze musiał wszystko komplikować.

  No i dotarli. Za jedną z wąskich uliczek powoli otwierał się przed nimi usyfiony, śmierdzący na kilometr zaułek pełen przygodnie znalezionych śmieci. Wampir nasunął na twarz chustę, chcąc choć trochę stłumić to morowe powietrze, ale niewiele to dawało. Obrzydliwe stworzenia, jakim sposobem brały się wśród ludzi. Ktoś powinien coś z tym zrobić... Tak, to nie był taki zły pomysł. Może by się tak trochę zabawić?
  Zabrał mu swoją rękę i zerknął na niego kątem oka.
  — Po prostu... stój tu... nie ruszaj się — rzucił, by zaraz ruszyć cichym krokiem przez uliczkę, w stronę zaułka. Na jego twarzy powoli rozwijał się diaboliczny uśmiech.
  Powoli i ostrożnie zbliżył się do gniazda znienawidzonych przez menela stworzeń, które też dokładnie omiótł wzrokiem. Irytujący dźwięk chrapania od razu zawiadomił o umiejscowieniu jednego z nich, drugi poruszył się pod starą szmatą albo... czymś z grubsza materiałowym. Ogólny smród utrudniał skutecznie upewnienie się co do ich ilości, toteż musiał zrobić obchód. Dobrze, miał na to czas. Niech sobie jeszcze pośpią, jemu to różnicy nie robi. A przy okazji znalazł coś ciekawego. Kawałki złomu, którego chyba jeszcze nie zdążyli sprzedać. Omiótł wzrokiem poszczególne fragmenty, by zaraz podnieść jeden wyjątkowo długi. Jakiś taki pręt, chyba wyrwany z kraty na drzwiach czy oknie. Był też mniejszy kawałek, chyba złamany, przez co kończył go ciekawy ostry hak. Można by sobie tym zrobić krzywdę, gdyby człowiek nie uważał, ale oni pewnie mieli już wprawę.
  — E! Ty! — Usłyszał za sobą wstającego menela. — Cholero jedna w dupę pier... — Pełzający do niego na dwóch nogach typ nie zdążył dokończyć wiązanki, gdyż wbity w brzuch stalowy pręt odebrał mu dech, a palce zgniotły gardło. Nie miał okazji do krzyczenia, wszystko stosunkowo cicho i gładko. Tak jak lubił. Bez zbędnych problemów.
  Wampir szarpnął, ale wyjęcie tego z trupa już nie było takie proste. Było irytująco trudne, aż po kilku próbach zwyczajnie odepchnął całość na bok. To, jak i wcześniejsze wrzaski, skutecznie już rozbudziły drugie uliczne stworzenie, do którego podleciał i przyparł do muru, wbijając mu zardzewiały hak w brzuch i szarpiąc, aż dźwięk dartego materiału zlał się z duszonym krzykiem, który słyszeć mógł zapewne tylko Falone, może ewentualnie jego niedorobiony towarzysz tymczasowy. Typ osunął się na ziemię, a wampir popatrzył na swoje ręce, które teraz śmierdziały pewnie wszystkim, co oni dwa i tamten jeden mieli na skórze. Wcześniej mu to nie przeszkadzało, ale teraz już tak, teraz nie był chwilowo głodny, a jego zabawa właśnie się skończyła. Chyba liczył na coś więcej.
  Rzucił okiem po uliczce w poszukiwaniu wody, ale szybko stało się jasne, że to bezcelowe, a każdy płyn był mocno podejrzanego pochodzenia. Kucnął więc przy trupie, który miał na jeszcze jedno się przydać. Wyrzuciwszy gdzieś na bok zardzewiały hak, wsadził ręce pod jego płuca i serce, by za chwilę lekko otrzepać je z czerwonej cieczy. Prychnął pod nosem z rozbawieniem dla samego siebie i zerknął w stronę, gdzie zostawił trzeciego menela.
  — Ostrożnie z życzeniami — rzucił cicho i rozpadł się w chmarę nietoperzy, która początkowo poleciała ostrym łukiem, by w końcu obrać bardziej sensowny kierunek.

z.t.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Menel i coś ktoś Empty Re: Menel i coś ktoś

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach