Kaplica Saramira

3 posters

Go down

Kaplica Saramira Empty Kaplica Saramira

Pisanie by Mistrz Gry Nie Wrz 19, 2021 5:01 pm

źródło: wallpaperbetter.comautor: Kalberos, kalberos.cgsociety.orgźródło: wallpaperbetter.com
Skryta pod jedną z kopuł zamkowych kaplica była niegdyś poświęcona aranaizkim bogom, lecz te czasy należą już do odległej przeszłości. Wąskie przejście wśród wtopionej w ściany kolumnady prowadzi do głównej sali na ośmiokątnym planie. Posadzkę wyściełają rombowate kamienne płyty, przez liczne lata wygłaskane od butów aż do połysku. Pod ścianami stoją kamienne i drewniane ławy. Po środku znajduje się podwyższenie pełniące formę mównicy i miejsca rytualnego. Tam też znajduje się wydzielona zabudową akkawa, najświętsza przestrzeń wokół kamiennego ołtarza, do której prowadzi łukowate przejście przysłonięte karminową kurtyną. Za nią wstęp mają tylko kapłani. Po obu stronach wejścia bezustannie płoną paleniska, zaś portal akkawy opatrzony jest świętymi inskrypcjami mówiącymi o ochronie Pana Nocy. Wierz akkawy zdobi górujący nad kaplicą posąg Saramira. Przedstawia on postać odzianą w obszerne szaty, której twarz skrywa głęboki kaptur, a ręce chowają się w długich rękawach. Tam dostrzec można tylko rąbek księgi. To Illaphtrom, prastary wolumin zawierający tajemnice świata. Wokół posągu rozstawia się barwne świece z wyrytymi na nich modlitwami, zwykle zajmują się tym kapłani, lecz można skorzystać z podestów i zrobić to osobiście.
We wspomnianym wcześniej korytarzu znajduje się parę drzwi skrzętnie skrytych wśród płaskorzeźb. Prowadzą do pomieszczeń kapłanów, miejsc bardziej użytkowych czy magazynów na potrzebne rzeczy.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Kaplica Saramira Empty Re: Kaplica Saramira

Pisanie by Killian Falone Sob Paź 02, 2021 7:09 pm

  Stał pośrodku, tuż przed schodami na postument i patrzył. Miał ochotę podejść bliżej, lepiej się przyjrzeć ale jednocześnie obawiał się przekroczyć jakąś niewidzialną granicę. Jedną i tak już przekroczył, wszak nie powinno go tu być. Chyba. Kiedyś usłyszał, że jego obecność jest jak brud, a to miejsce ma być nieskazitelne. Ale to był chyba tylko ich wymysł, nigdy o czymś takim nie słyszał. Zresztą, chwilowo nic go to nie obchodziło, nie takie rzeczy już przeżył, a teraz miał jeszcze większe szanse na przeżycie. Właściwie to dziwne, znowu czuł się trochę jak cudza maskotka, choć tym razem nie było to takie złe uczucie. Trochę nieoczekiwane, niezręczne i dziwne, ale chyba nie bolało. Tylko czym był? Zwierzątkiem? Sługą? Dowódcą? Nie umiał się określić i nie miał pojęcia dlaczego.
  Drgnął nagle, kiedy w zamyśleniu zignorował kroki, a te zjawiły się tuż za nim, a kaptur z jego głowy zsunął się niespiesznie. Obejrzał się badawczo na Falone'a, który właśnie opuścił rękę.
   — Czasem zastanawiam się, czy faktycznie jest zadowolony z tego, co dla niego robią — rzekł król spokojnie, przenosząc wzrok na pomnik.
  Baraseph również to zrobił, wracając myślami do zgubionego wątku. A może źle do tego podszedł.
  — Po co stworzył wampiry? — Zerknął na Falone'a.
   — Mówią, że Dracula czegoś pragnął, wieczności, potęgi, zemsty... Obawiam się, że teraz nikt już tego nie wie.
  — Pragnął czy nie, był tylko jeden...
   — Każda podróż zaczyna się od jednego kroku — odparł bez zastanowienia.
  — Panie... Dlaczego pozwolił na powstawanie innych wampirów? Nawet tych, które o nic nie prosiły? Po co?
  Falone spojrzał na niego, a potem na posąg.
   — Nie wiem. Być może wiedział to Dracula, a może też był przerażony widokiem kogoś takiego jak on sam... — Umilkł na moment. — Może po prostu stworzył wampiryzm i pozwolił mu się rozwijać jak każdej żywej istocie. Na własną rękę.
  — Mówisz, panie... że bogowie nie kierują naszymi losami?
   — To logiczne. Skoro bogowie są wszechmocni, to sterowany przez nich świat byłby idealny. A taki nie jest. Żyje własnym życiem.
  — To logiczne... — przyznał cicho. Pod warunkiem, że bogowie chcieliby kierować nimi w sposób idealny, nikt tego nie gwarantował. Jednak ten komentarz już sobie podarował. — Powinienem wracać do pracy, panie. — Skłonił się królowi i skierował do wyjścia, dopiero za progiem nasuwając z powrotem kaptur.
  Falone został sam, przed ołtarzem i ponurym posągiem. Musiał przyznać, że Saramir idealnie pasował do tego wszechobecnego mroku, surowy i niewzruszony, obserwujący ich ze swego równie czarnego królestwa.
   — A przecież mogłeś je urządzić na każdy sposób. Jest twoje. Chciałeś żyć w mroku, czy... to tylko przykrywka... — Uciekł spojrzeniem na podium. — Musiał być zdesperowany, skoro zgodził się na takie warunki... Tak jak i ty. Nie miałeś wyboru — ściszył głos. — Ani ja.
  Zawahał się jeszcze na moment, ale w końcu odwrócił się i wyszedł.

z.t. x2
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Kaplica Saramira Empty Re: Kaplica Saramira

Pisanie by Kitikulu Wto Lis 02, 2021 12:08 pm

Znalazłem się w kaplicy, jednak nie po to, żeby składać hołd bogom. Oni mam wrażenie mnie dawno opuścili, może dlatego, że nigdy w nich nie wierzyłem. A może jeszcze żyję dzięki nim i męczę się z tym wszystkim, bo lubią się bawić słabszymi? Sam nie wiem. Wszystko można postrzegać na dwa sposoby, albo bogowie mnie kochają, bo sprowadzili na mnie wampiryzm, żebym mógł żyć dalej, albo mnie nienawidzą, bo sprowadzili na mnie wampiryzm, żebym musiał żyć dalej. Do tego jeszcze pytanie, co jest działaniem bogów, a co przypadkiem. Na przykład pojawienie się Liana w Selinda tamtej nocy, to wszystko było zaplanowane, czy stało się tak, bo miałem szczęście. Nie wiem. Czasami chciałbym być tak naiwny, aby wierzyć w siły wyższe, ale one mnie nie ochronią przed światem, choćbym był najgorliwszym wiernym.
W każdym razie takie rozmyślania trochę mi pomogły się uspokoić, smutek i strach przemieniając odrobinkę w złość na coś, co prawdopodobnie nie istnieje. Zapłakany, chowający się za ławką, tulący się do własnych nóg siedziałem i myślałem, rozprawiając o co tutaj chodzi. Jedyne co było dobre, to to, że nikt mi nie przeszkadzał. Nie ma nabożeństw, pora taka, że ludzie mają swoje zajęcia, więc nikogo tutaj nie ma, tylko ja i moje myśli, co też nie było dobrym rozwiązaniem, ale dużo lepszym niż ja, moje myśli i ktoś kogo nie znam.
Tak naprawdę, dlaczego tutaj trafiłem? Byłem zbyt ambitny, myślałem, że dam radę, a nie dałem. Cóż trudno, zdarza się, ale to była kolejna porcja frustracji. Ciągle mi to przypominało, jak kiedyś bez krępacji chodziłem po mieście nocą, podziwiając gwiazdy, zachwycając się pięknem migocących świateł na statkach opuszczających port. Zawsze liczyłem, że jak mama znajdę tam jakiegoś bezdomnego kota i go przygarnę, rodzina by się powiększyła. To były cudowne czasy, ale może właśnie los postanowił nieco przytemperować moją pewność siebie. Człowiek był młody i głupi, myślał, że może wszystko, ale potem życie to weryfikuje i wychodzi z tego jeden wielki burdel.
Oparłem się czołem o kolana przyciągnięte do piersi i odetchnąłem głębiej, pociągając nosem, żeby nie uplamić swetra ani spódnicy. Czas wrócić do katastroficznego myślenia i udawania, że nie słyszę, jak mi w brzuchu przeraźliwie burczy. To nawet nie tak, że jestem głodny, znaczy pewnie jestem, ale zawsze tak było, że ze zdenerwowania przestaję jeść, jak jakiś durny pies. Brzuch krzyczy, pusty jest, a ja na jedzenie nie mam ochoty. Każdy kęs bym najchętniej wypluł razem z żołądkiem, dlatego wolę sobie to darować niż się męczyć. Dobrze, że chociaż krew mi przez gardło przechodzi, mimo, iż nie przepadam za nią ostatnio. To denerwujące, że muszę pić coś, co mi nie smakuje, chyba nie smakuje, a może się po prostu tak upieram, bo chcę się zagłodzić? Już nie wiem o co chodzi, ale jestem tutaj sam, pomyślę jeszcze nad tym, może dojdę do jakichś wniosków, a może nie, pewnie nie.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Kaplica Saramira Empty Re: Kaplica Saramira

Pisanie by Mistrz Gry Sro Lis 03, 2021 12:38 am

Nie powinien tego robić, ale cóż. Czasem zdarzają się takie chwile, kiedy trzeba coś zrobić, bo zrobienie tego samo się prosi. A że inni się nie proszą, to już inna sprawa i generalnie mało kogo to wtedy obchodzi. O takie głupoty będzie się martwić potem, potem zawsze jest czas na zmartwienia, prawda? Oczywiście, że tak.
No, chyba że zdarzy się jakiś straszny wypadek, ale kto by się przejmował takimi opcjami.
Kiedy tak Kiti siedział w kącie za ławką i płakał wewnętrznie nad swoją egzystencją, drobny ruch zawitał w kaplicy. A może był tam cały czas, tylko nie ruszał się na tyle często, by go dostrzegli? Ciężko powiedzieć, ale malutkie skrzydlacze dobrze wiedziały, gdzie mają lecieć i jak najlepiej wylądować, by przypadkiem nie spaść z ławki, na której właśnie zaległa chimera, zaplatając palce na podłokietniku.
— Czeeeeść, Nietoperku! — zawołał, szczerząc kły w szerokim uśmiechu, kiedy po bokach głowy zaczęły spływać mu krwistorude włosy. — Co tu robisz? — Machnął ogonem z zaintrygowaniem, choć gotów był szybko się odsunąć, bo od biednego Kiteczka dzieliło go zaledwie kilkadziesiąt centymetrów.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Kaplica Saramira Empty Re: Kaplica Saramira

Pisanie by Kitikulu Sro Lis 03, 2021 1:03 am

Mój spokój, o ile o spokoju w ogóle można tutaj mówić, został zmącony przez znanego mi rudzielca. Jego pojawienie się dało mi niemały wstrząs emocjonalny, co było mocno widać po tym, jak sprawnie odsunąłem się po ziemi od niego na jakiś metr kiedy tylko dał mi znać, że jest obok. Obrzuciłem go od razu spojrzeniem zaczerwienionych oczu i zaskrobałem ziemię palcami, odsuwając sie jeszcze kroczek, przecierając zawilgotniały nos. Cóż za brak higieny z mojej strony. Kiedy jestem sam to nie widzę przeszkód, żeby kilka godzin wycierać smarki w bandaże, ale kiedy jestem przy kimś, to nawet niezręcznie mi to chusteczką robić. Mimo ogólnego szoku, gdzieś w środku ucieszyłem się odrobinę, że to on tutaj jest, bo w końcu lepiej on, niż ktokolwiek inny. Mimo wszystko, chociaż musi ze mną pracować, to nie chcę go upokarzać w pracy, dlatego szybko zacząłem się mniej więcej oporządzać, bandażami na dłoniach ścierając spływający ze łzami makijaż czy poprawiając ułożenie ubrań, ale i tak czułem, że pomimo starań wyglądam źle. Szkoda, że już się do tego przyzwyczaiłem, nie powinienem, ale najwyraźniej moje priorytety uległy zmianie.
Co ja tutaj robię? Cóż za głupie pytanie, ale skoro tak bardzo chce mnie dobić tym, że sam mam mówić na głos, jakie idiotyzmy wyprawiam, to proszę bardzo, niech więc siedzi, słucha i napawa się moim nieszczęściem.
-To... co zawsze.-wymruczałem, ścierając z policzków kolejną męczącą falę łez wynikającą z uczucia poniżenia.-Siedzę i płaczę, nic nowego...-prychnąłem cichym śmiechem, chociaż rozbawiony nie byłem. Najwidoczniej próbowałem udawać, że moje bezsensowne przyzwyczajenia mnie bawią, są takie zabawne, prawda?
-Po co tu jesteś?-Obrzuciłem go podejrzliwym spojrzeniem dołączając do tego zmarszczone ze złości brwi. Nie brzmiało to zdanie ładnie, zarówno jeśli chodzi o układ słów, jak i o ton zahaczający o opryskliwość i warczenie. Może liczyłem, że się obrazi i zostawi mnie w spokoju, ale nie chciałem tego, bo bym zaczął na nowo panikować, że jestem tutaj bez nikogo kogo znam i nie dam rady wrócić do pokoju, zanim wampiry zaczną się jeszcze bardziej rozłazić po zamku.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Kaplica Saramira Empty Re: Kaplica Saramira

Pisanie by Mistrz Gry Sro Lis 03, 2021 1:27 am

Odprowadził go wzrokiem, kiedy ten odskoczył jak oparzony, a uśmiech na twarzy Hektora właściwie nie zmalał. Mniej więcej takiej reakcji się spodziewał, nie żeby bawiło go dręczenie Kitka, ale tak, uciekanie przed znajomymi jest nawet zabawne. Machnął ogonem jeszcze raz, nie zmieniając swojej leżącej wzdłuż ławki pozycji, tylko w końcu ten upiorny uśmiech zmniejszył się do bardziej normalnych kształtów. Patrzył, jak ten stara się doprowadzić swoją twarz do stanu używalności, ale chyba nie czuł się właściwą osobą, by to oceniać.
Na jego odpowiedź zerknął ku sufitowi.
— Zapomniałeś o rzucaniu cynizmem na lewo i prawo — zaśmiał się cicho i obrócił na plecy, wylegując się na ławce. — Ale to chyba dobre miejsce na takie rzeczy? Chociaż nie wiem, bogowie bywają... milczący. — Skrzywił się nieco, by zaraz znów uśmiechnąć i zerknąć na Kitka. Jego ton głosu był wręcz fascynujący, jakby zupełnie nie jego. — Nudzę sięę... Znaczy nudziłem. Zrobiłem sobie poranną wycieczkę po zamku, a potem trafiłem tutaj i przysnąłem w kącie... Dobrze, że mnie żaden klecha nie przyuważył, bo bym pewnie wyleciał z hukiem. — Obrócił się znów na brzuch i podparł głowę na rękach. — A teraz znowu się nudzę. W dodatku do zmierzchu jeszcze parę godzin, to długooo... — Klapnął twarzą na płasko w swej rozpaczy, ale szybko znowu podniósł wzrok na Nietoperka. — Ej, powiedz, pobiłeś kiedyś kogoś? — zapytał, szczerząc zęby w ciekawości.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Kaplica Saramira Empty Re: Kaplica Saramira

Pisanie by Kitikulu Sro Lis 03, 2021 1:52 am

Bawiło go to? Nie jestem zaskoczony, ale może liczyłem, że będzie inny niż reszta ludzi na mojej drodze, chociaż na co innego ja niby mogę liczyć? Sam uważam, że jestem godny jedynie wyśmiania, a mimo tego sie łudzę, że jest inaczej. Nie jest. Zesztywniałem, uważnie obserwując, jak się przewala po ławce. Nie rozumiem go, jak może robić takie rzeczy. Wiem, że sam przed chwilą psioczyłem w głowie na bogów, ale mógłby okazać choć odrobinę szacunku. Do tego zachowuje się, jakby wszystko było zabawą. Może ma jakieś skrzywienie psychiczne i jak ja na wszystko płaczę, to on wszystko ma gdzieś. Nie mnie to badać.
-Nie z nimi rozmawiałem.-rzuciłem oschle, chcąc zaznaczyć, że nie przyszedłem tutaj celowo. Zawsze, jak się mnie znajdzie gdzieś poza moją komnatą to można założyć, że na dziewięćdziesiąt dziewięć procent znalazłem się tam przypadkiem, w wyniku szalonej ucieczki przed jakimś zagrożeniem.
No i mnie nie zostawił mimo mojej złości, ale nie byłem pewien czy to dobrze, bo zaczął mi mówić, że się nudzi. Mama mi mówiła w takich sytuacjach ,,To się rozbierz i ubrania popilnuj". Kusiło mnie, żeby to powiedzieć, ale w porę się opamiętałem. Zdążyłem go już nieco poznać i nie jestem aż taki pewien czy potraktuje to jako złośliwość, podejrzewam, że byłby gotów faktycznie pozbyć się odzienia.
Do zmierzchu długo? A ja kiedy wyszedłem z pokoju? Ile tutaj już siedzę? Nie bardzo wiedziałem, ale też i pytać nie chciałem, bo to nie jego sprawa. Znaczy jest moim ochroniarzem, ale najwidoczniej dzisiaj zrobił sobie dzień wolny, bo to nie tak, że go potrzebowałem czy coś, chociaż miło by było gdyby pomógł przynieść mi wodę. Chciałbym się porządnie wykąpać w wodzie, której jest więcej niż jedno wiadro. Taka wielka kąpiel, żeby się zanurzyć po brodę mi się śni, ale raczej jeszcze długo się to nie stanie, bo nie poproszę go o pomoc. Jeszcze sobie pomyśli nie wiadomo co, poza tym, co przypominam ochroniarz, a nie sługa do taszczenia wody.
Uniosłem na niego zaskoczony wzrok kiedy rzucił to pytanie znikąd. Z początku musiałem załapać sens pytania, a kiedy to się stało dopadło mnie przygnębienie, bo wszystkie moje porażki życiowe mnie dopadły. Ja nikogo nie pobiłem, nigdy, to ja byłem tym, którego biją, szturchają, czy wieszają się na ramieniu, próbując wyrwać pracę domową z ręki. Nie mówię, że było źle, ale tyle lat szkoły, a ja z nikim nie mam kontaktu, ale nie żałuję, nie chcę się spotykać z tymi ludźmi. Z nikim nie chce się spotykać, koty mi starczą. Zawiesiłem dość pusty wzrok na ławce, na której chłopak leżał i zastanawiałem się parę długich sekund. Oczy mi nieco podeschły, bo nie czułem teraz nic specjalnego, po prostu sobie przypominałem różne żenujące rzeczy, które nie mają już znaczenia.
-Pobito mnie w pracy...-zacząłem cicho, w sumie szeptem, bo inaczej głos by mi się zachwiał.-...złamał mi nos...-tłumaczyłem dalej sam nie wiem po co, może chciałem się komuś wyżalić bezsensownie, a może czułem, że jak już opowiadać historię, to całą.-...a potem wezwano lekarza. Kopnąłem go w twarz...-znów poczułem, że płaczę, ale kiedy zacząłem? Może w połowie opowiadania, a może na samym początku? Możliwe, ze nigdy nie przestałem płakać, tak, chyba tak było. Nie pamiętam, z resztą to nie jest ważne. Dalej patrzyłem się na drewno ławki spłoszonym spojrzeniem, oddychając cicho i płytko, z trochę drżącą szczęką, kiedy sobie przypominałem, jak trzymał mnie za kark, jak nie miałem odwagi się obronić. Gdybym wiedział, zamknąłbym gabinet od środka na klucz i nikogo nie wpuścił, nie poszedłbym do pracy tej nocy, wybrałbym inną trasę nawet dwa razy dłuższą, byleby nie spotkać tych ludzi na swojej drodze do domu.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Kaplica Saramira Empty Re: Kaplica Saramira

Pisanie by Mistrz Gry Sro Lis 03, 2021 7:50 pm

Nie z nimi. Więc z kim? Właściwie mógł gadać sam ze sobą, byłoby to zupełnie normalne przecież. Płakanie do samego siebie też było w miarę normalne, chociaż większość ludzi raczej robiła to w zaciszu swojej sypialni, względnie w kąpieli.
Porzucił jednak ten temat na rzecz następnego, który zaczął chyba pierwszym bardziej sensownym pytaniem w stronę Nietoperka. Nie spodziewał się równie sensownej odpowiedzi, zwłaszcza po jego humorze, ale może jednak? Jednak tak, a im dalej, tym było ciekawiej, aż skończył swą krótką opowieść na zaatakowaniu lekarza. Hektor uśmiechnął się pod nosem.
— Trzeba było celować w tego pierwszego — wymruczał żartobliwie, może trochę z uszczypliwością, mając nadzieję, że to nie sprawi, że Kiteczek wystraszy się tylko jeszcze bardziej, bo już chyba zaczynał się stresować. — Pytam, bo tak sobie pomyślałem... ochrona ochroną, ale samemu też wypadałoby coś wiedzieć, nie? Mogę cię pouczyć, jak chcesz. — Uśmiechnął się znów. — Myślę, że poczujesz się pewniej. Wiem coś o tym — dodał za chwilę, choć pewnie była to marna zachęta z jego strony. W końcu równie dobrze mógł go do woli pobić. Ale przecież mógł to zrobić w każdej chwili, nie potrzebował wcale przykrywki czy pozwolenia, choć z tymi zdecydowanie łatwiej byłoby uniknąć ewentualnych konsekwencji.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Kaplica Saramira Empty Re: Kaplica Saramira

Pisanie by Kitikulu Sro Lis 03, 2021 8:04 pm

Na jego słowa opuściłem tylko głowę. Jest wiele rzeczy, jakie powinienem w życiu zrobić i jakoś nie umiałem, ale rozumiem, jemu łatwo mówić, wszystkim łatwo mówić, tylko ja jestem w tej kwestii ułomny. W wyobraźni mnie nawet pokonują, bo moja wygrana jest zbyt nierealna, do tego stopnia, że nie umiem tego w żaden sposób zobaczyć.
Popatrzyłem na niego, kiedy złożył tą niedorzeczną propozycję. Poczuję się pewniej? A co ja niby w walce mogę? Jedynie się ośmieszę przed sobą i napastnikiem, do tego...
-Walczenie pogarsza sprawę.-mruknąłem ozięble, drapiąc ziemię paznokciami, bo nie bardzo umiałem zająć dłonie czymś innym. On sam to pewnie już wie, że opieraniem się jedynie prowokuje ich bardziej. Może on ma ambicję wygrać, ale moim wymogiem jest tylko nie cierpienie zbyt długo i ewentualne przeżycie.
-Poza tym nie nauczysz mnie niczego na odległość.- to zdanie czułem, że jest niestosowne, ale taka prawda, żeby umieć walczyć, trzeba walczyć, a to oznacza pozwolenie na szarpanie się czy dotykanie, a tego nie mam zamiaru nikomu dawać.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Kaplica Saramira Empty Re: Kaplica Saramira

Pisanie by Mistrz Gry Sro Lis 03, 2021 11:04 pm

Obserwował go uważnie, badając reakcje, jakby miały mu powiedzieć znacznie więcej niż skąpe słowa. Właściwie mogło tak być, ale też chciał po prostu utrzymać jakiś kontakt z rozmówcą, to zawsze jest prostsze, a może i Nietoperek przestanie w końcu aż tak się go obawiać. Chociaż teraz i tak zrobili niezwykły postęp w stosunku do ich pierwszego spotkania. Rozmowa!
Jego brew powędrowała do góry, kiedy usłyszał pierwszą odpowiedź, a która tak bardzo nie zgadzała się z niczym, czego doświadczył.
— Jeśli tak by było, to po co miałbym tu być? — spytał, mając na myśli swoją posadę oczywiście, nie samą kaplicę, w której i tak byli sami. — Walka daje szansę na wygraną, inaczej jej nie dostaniesz — dodał wyraźnie poważniejszym tonem, choć nie nacechowanym jakoś negatywnie przez to. Zaraz też przyszły kolejne mądrości dhampira, a Hektor tylko przewrócił oczami. — Taki jesteś pewny? — mruknął, by zaraz zgarnąć z niskiego gzymsu jedną z niezapalonych jeszcze niziutkich świeczek i rzucić w jego stronę. Nie celował, może nawet umyślnie nie chciał trafić, ale przekaz był jasny. Zaatakował go, wcale nie skracając dystansu. Zaraz potem obrócił się znów na plecy i wsunął ręce pod głowę, jakby nigdy nic. — Ale jak nie zechcesz, to i tak cię niczego nie nauczę, nie ważne, czy z bliska, czy na odległość. Do wszystkiego trzeba chcieć... — odparł, wpadając na chwilę w zadumę, by w końcu wstać z ławki i postawić kilka kroków w stronę wyjścia z głównej kaplicy. Zatrzymał się jednak i obejrzał na ołtarz, a potem na Kitka. — Chce ci się tu siedzieć? — rzucił, co chyba było zaproszeniem do wspólnej wycieczki.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Kaplica Saramira Empty Re: Kaplica Saramira

Pisanie by Kitikulu Sro Lis 03, 2021 11:48 pm

Naprawdę chciał mnie pouczać? Naprawdę? Cóż od pierwszego spotkania podejrzewałem, że to ten typ człowieka. Pewny siebie i gotów wmawiać wszystkim, że mogą osiągnąć co tylko chcą, samą determinacją. Zaczynam wątpić w to czy on kiedykolwiek był w większym mieście, czy był w szkole i chodził do pracy. Może naprawdę istnieją ludzi żyjący z pasji i optymizmu. To przerażające.
Dałem mu argument, który on zanegował, rzucając we mnie świeczkami. Czy on jest normalny? Skuliłem się widząc lecące przedmioty. Widziałem, że mnie raczej nie uderzą, ale wystraszyłem się ewentualnego roztopionego wosku. Nie wiem co chciał tym osiągnąć, ale na pewno nie zdobył tym mojego zaufania. Chociaż, co by zdobyło? Nie mam pojęcia, pewnie zniknięcie wszystkich ludzi ze świata.
No i tu w pojawiło się pytanie, czy ja w ogóle chce. Czy chcę się umieć bić? Jak mówiłem to mi do mnie nie pasuje. Jeszcze uciekanie może, ale walka? Zbłaźnię się tylko, a i bez walczenia robię to wystarczająco często rycząc na korytarzu, zwiewając gdzie pieprz rośnie na widok własnego cienia. Nie widzę tego, ani trochę tego nie widzę, ale chyba się zgodzę. Nie chodzi o to, że chce, po prostu trochę nie chcę go zawieść, albo nie chcę, żeby mi później wypominał, że jestem leniwy i sam swoje smutne życie zawdzięczam. Może mu pokażę, jak bardzo beznadziejny jestem, zrezygnuje ze mnie i już więcej tego tematu nie poruszy.
Wstał z ławki, a ja skulony podniosłem się do klęku, a później stanąłem, cofając się o krok. On mnie niepokoił, zwłaszcza to, że chyba chce mnie gdzieś zabrać.
-Wolę tu siedzieć niż być tam z ludźmi.-za dużo mówię o sobie, za dużo, chociaż to raczej nic osobistego, chyba już zauważył, że jedna osoba w pomieszczeniu ze mną, to jest moje maksimum możliwości, jeśli chce się, żebym zachował chociaż odrobinę rozsądku.
Nie sądzę, żeby się jakoś zamierzał nade mną rozpływać i godzić na bezczynność, a ja też nie chciałem zostawać sam. Wiec ruszyłem za nim, w bezpiecznej odległości, cały czas zastanawiając się gdzie mnie zaprowadzi i zabije, komu odda, sprawiając, że ślad po mnie zniknie. Na tym etapie, po tym co mówił i do czego mnie próbował zachęcać, nie czułem się źle, podejrzewając go o wszystko, co złe.

Z/T wszyscy
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Kaplica Saramira Empty Re: Kaplica Saramira

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach