Czerwony smok i czarny koń

Go down

Czerwony smok i czarny koń Empty Czerwony smok i czarny koń

Pisanie by Vigi Sob Paź 30, 2021 8:02 pm

Czas: 1855 rok, jesień
Miejsce: Hargon

Już od wczoraj wśród ludzi panowała gęsta atmosfera, z resztą często się tak działo w ciągu ostatnich kilku miesięcy, bo gdy żyje się w tak związanej ze sobą grupie, emocje jednej osoby udzielają się innym, szczególnie wściekłość łatwo się przenosi, zwłaszcza, że to całkowicie zrozumiała złość. Może i dziecko jest adoptowane, ale tym bardziej powinno się starać, żeby nie przynieść hańby rodzinie, a ten Kiyamski mieszaniec zdawał się o tym wcale nie myśleć.
Od dwóch godzin z jednego z wozów dobiegały donośne męskie krzyki i przekleństwa oraz płacze jedenastoletniego dziecka, które wystraszone, szarpane za ręce i bite po głowie nie mogło nigdzie uciec. Niby przestrzeń taka mała, niby blisko do drzwi, ale każde podniesienie na nie wzroku jest karane, bo dorosły nie przestał mówić i trzeba się skupić na nim. Poddenerwowana matka siedziała na zewnątrz na stołku i obierając jabłka trzęsącymi się dłońmi, nasłuchiwała czy jej partner przypadkiem nie przesadza. Przesadził już dawno, ale to na pewno ostatni raz, na pewno już nic więcej nie zrobi, prawda? Po chwili okazywało się jednak, że nie miał dość.
W końcu nie wytrzymała, kiedy usłyszała charakterystyczny dźwięk uderzenia małej głowy o szafkę i jeszcze większy ryk, kiedy z rozciętej skóry na twarz polała się krew. Cyganka rzuciła swoje zajęcie i dopadła do drzwi wozu, wpadając do środka.
-PRZESTAŃ, PROSZĘ!-wypłakała żałośnie łamiącym się głosem.-To tylko dziecko...-zamiętosiła swój fartuch dla uspokojenia, kiedy popatrzyła na śniadego chłopczyka skulonego na ziemi, otulającego swoje czarne włosy rękoma.
-Tylko dziecko? Zaraz będzie dorosły. Czy ty słyszysz co on mówi?-mężczyzna o surowej twarzy ozdobionej masą zmarszczek, zbliżył się do niej, swoją obecnością dociskając kobietę do ściany. Wpatrywał się w nią ciemnymi oczyma, niczym wściekły pies czekający na ruch ze strony ofiary.-SŁYSZYSZ?!-wydarł się oczekując odpowiedzi, która od razu nadeszła w postaci pokiwania przez cygankę głową.-Może masz zamiar coś z tym zrobić?-zasyczał jej w twarz, aż ta cicho pisnęła z lęku. Znów przytaknęła, chociaż wiedziała, że to nic nie da. Już kilkukrotnie rozmawiała z synem, ale ten i tak po chwili wracał z kolejnymi nowinkami o kulturze Kiyami.-Co zrobisz?-zapytał spokojnym głosem, w którym kryło się niewyobrażalne napięcie. Przerażona cyganka, otworzyła usta, ale nie odważyła się nic powiedzieć, dalej unikając spojrzenia na męża.-CO?!-chwycił ją za ramiona i szarpiąc uderzył jej plecami o ścianę powozu.
-Nie wiem!...-wyjęczała, telepiąc się cała, zakrywając wilgotną twarz dłońmi.-Nie wiem...-schowała się w sobie, chcąc, żeby to się już skończyło. Mężczyzna puścił ją łagodnie, chociaż dalej wszystko w nim wrzało.
-To się lepiej dowiedz.-mruknął tylko, po czym splunął na ziemię w stronę chłopca i wyszedł z wozu trzaskając drzwiami.
Cisza głośno odbijała się w uszach, podkreślając każdy szybki oddech cyganki, która ze szlochem, osunęła się na ziemię, kompletnie nie wiedząc już co robić z niesfornym synem. Dzieciak podniósł się powoli do klęku i przyglądał przez chwilę mamie, zastanawiając się, jak poprawić jej humor. Wiedział, że to jego wina, ale nie rozumiał, dlaczego nie może się uczyć o czymś co go interesuje. Przetarł ranę na głowie rękawem czerwonej koszuli i niewiele to dało, bo włosy za kilka sekund znów były oblepione krwistą mazią.
Na czworaka podpełzł do rodzicielki, pogrzebał w kieszeni, po czym ze szczerbatym uśmiechem nieśmiało założył jej złotą bransoletkę na kostkę lewej nogi. To nie był tylko podarunek na pocieszenie, ale i pokazanie, że dalej należy do cyganów, kradnie, bogaci się i lubi błyskotki. Pomimo złych zainteresowań, nigdy ich nie zdradził.
Obserwował cygankę, jak patrzy na prezent, widział ból na jej twarzy, ale wszystkie zmartwienia minęły, kiedy przyciągnęła go do siebie, przytuliła do piersi i pogłaskała po czuprynie, szepcząc ciche ,,Kocham cię, Vigi.".
-Ja ciebie też kocham, mamo.
Vigi
Vigi

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaż na prawym biodrze
-tatuaż na prawej dłoni (więź z demonem)
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ważne przedmioty:
-kukri (prezent od Natha)
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Czerwony smok i czarny koń Empty Re: Czerwony smok i czarny koń

Pisanie by Vigi Wto Gru 28, 2021 2:37 am

Czas: 1851 rok, zima
Miejsce: Hargon

Znów nie mogłem spać spokojnie. Chociaż ojczyma obok nie było i nie chrapał mi nad głową, to za to wiał mocny wiatr, co telepał nieco wozami, uderzał w nieuwadze zostawionymi na podwórku ręcznikami. Do tego było chłodno. Jak tu spać?
Przesunąłem się trochę do tyłu, chcąc się wtulić w matkę, ale napotkałem jedynie zimne prześcieradło. Podniosłem rozczochrany łepek, popatrzyłem na puste posłanie i podniosłem się do klęczek. Rozejrzałem się po pokoju, zerknąłem na śpiących leniwie braci, ale to nie ich szukałem. Zostawiła mnie? Nie mogła i nie zostawiła.
Uwagę przykuło nikłe światło przebijające się przez ciężkie zasłony oddzielające od siebie dwie części wozu, tą gdzie są drzwi i tą gdzie śpimy. Żeby było nam cieplej. Wsłuchałem się bardziej i przez podwórkowy szum udało mi się usłyszeć kawałek rozmowy.
-Jesteś pewna? Nie chcę w to wierzyć, ale pewnie coś przeoczyłam.-szeptem odparła mama w skupieniu, a ja cichutko spełzłem z łóżka i zacząłem stawiać małe kroki w stronę oddzielonej części.-Zaufam ci, w końcu wiele razy mnie przez takie rzeczy przeprowadzałaś. Obyś i tym razem się nie myliła.-rozchyliłem ręką zasłony, spojrzenie szybko lokując w cygance i rozpalonej przed nią świecy, nad którą unosił się gęsty, kłębiasty dym, w którym przez senne spojrzenie wydawało mi się, że widziałem czyjąś młodą twarz.
-Mamo?-jedno słowo wystarczyło, żeby dym, speszony moją obecnością, uciekł na zewnątrz przez szczeliny między deskami.
-Oh! Vigi!-podskoczyła zaskoczona, zaraz błyskawicznie ściszając głos.-Vigi, nie śpisz. Czemu to? Miałeś koszmar?-pokręciłem głową i natychmiast do niej przylgnąłem i dałem się wciągnąć na kolana, żeby mnie objęła. Odwzajemniłem mocno czułość.-To co się stało, skarbie?-wymruczała, układając mi niesforne włosy i dociskając do czoła odklejający się plaster.
-Nie mogłem spać.-odszeptałem, opierając się o jej obojczyk skronią.-Mamo, z kim rozmawiałaś?-uniosłem na nią spojrzenie, oczekując odpowiedzi, wcale nie myśląc na razie nic specjalnego. Kilka razy już słyszałem, jak mama po nocach coś szepcze, ale wracałem do spania, myśląc, że to ktoś z grupy przyszedł w środku nocy coś obgadać. Teraz jednak byliśmy tutaj sami.
Uśmiechnęła się i pogładziła mój chłodny policzek, uważając, aby przypadkiem nie dotknąć stłuczonej szczęki.
-Rozmawiałam z moją przyjaciółką. Jest bardzo specjalną osobą.-najwidoczniej zauważyła moją niepewną minę, ukazującą, że mało mi wiedzy. Zaśmiała się pod nosem widząc ten uroczy wyraz obrażenia się.-Nie dąsaj się. Kiedy podrośniesz, na pewno cię z nią poznam.
-Naprawdę?-od razu mi się humor poprawił słysząc taką obietnicę. Przytaknęła głową. Zatem będę ją musiał przypilnować, żeby nie zapomniała, w końcu chcę poznać jej przyjaciółkę. Musi być naprawdę wspaniała, skoro mama nazwała ją specjalną osobą.
-A teraz, Vigiś, wiesz na co czas? Na spanie.-chwyciła mnie mocniej i wstała ze mną, jakbym nic nie ważył.-Musisz się wyspać, bo na jutro mam bardzo ważne zadanie i ty mi w nim pomożesz. Co ty na to?
-Tak, pomogę!-zmrużyła oczy zadowolona z takiego entuzjazmu, zaraz ściszając moje krzyki buziakami w nos i brwi.
Ułożyła mnie wygodnie na łóżku, zaraz zajmując miejsce obok mnie. Przyciągnęła mnie do siebie, owinęła nas kołdrą i dała mi się w siebie wtulić. Czując jej ręce dookoła siebie miałem wrażenie, że już nic nie jest straszne, żaden wiatr, żaden las czy nawet ogień! Nic!
Spadły na mnie kolejne pocałunki, kolejne głaskania, aż w końcu cyganka zaczęła podśpiewywać piosenkę, cicho, tylko dla mnie.
-Chodź z nami, ucieknij od wszystkiego, od smutku, nudy i złości. Przysiądź z nami ma mchu przy stole z kamienia. Napij się herbaty z innymi zwierzętami. Później wstańmy i ruszmy na polowanie. Złapmy fauna co spełni twoje marzenia.-oparła się o mnie bródką, a ja szczęśliwy postanowiłem jej pomóc z melodią, bo znałem ją bardzo dobrze, to moja ulubiona.
-Poprosimy o to, żeby świat zwolnił, żeby czas się zatrzymał, żeby już nikt go nie wyrzucał. Wznieśmy jeden toast za błękitne niebo, drugi za śpiewające ptaki, a trzeci za kolejny, wspaniały dzień.-nadstawiłem uszka, ale w wozie panowała cisza, a równomierny oddech kobiety mówił mi, że już zasnęła. Sięgnąłem powoli do jej gęstych włosów, odgarnąłem je jej za ucho, żeby w czasie snu jej nie łaskotały, bo to może dać złe sny. Z resztą nawet jeśli one ją nawiedzą, to jestem tutaj, obronię ją. Obronię przed wszystim.
Vigi
Vigi

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaż na prawym biodrze
-tatuaż na prawej dłoni (więź z demonem)
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ważne przedmioty:
-kukri (prezent od Natha)
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : Pinterest

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach