Klasztor Solunae

3 posters

Go down

Klasztor Solunae Empty Klasztor Solunae

Pisanie by Mistrz Gry Sro Gru 28, 2022 5:10 pm

źródło: wallpaperbetter.comautor: artstation.com/yongspźródło: wallpaperbetter.com
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Proin nibh augue, suscipit a, scelerisque sed, lacinia in, mi. Cras vel lorem. Etiam pellentesque aliquet tellus. Phasellus pharetra nulla ac diam. Quisque semper justo at risus. Donec venenatis, turpis vel hendrerit interdum, dui ligula ultricies purus, sed posuere libero dui id orci. Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Proin nibh augue, suscipit a, scelerisque sed, lacinia in, mi. Cras vel lorem. Etiam pellentesque aliquet tellus. Phasellus pharetra nulla ac diam. Quisque semper justo at risus. Donec venenatis, turpis vel hendrerit interdum, dui ligula ultricies purus, sed posuere libero dui id orci.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Klasztor Solunae Empty Re: Klasztor Solunae

Pisanie by Gaspard Anatell Sro Gru 28, 2022 5:46 pm

2 lata później

MEDEVAR24
"NOWA OKAZJA, CZY NOWY KRACH?"

Nikt z pewnością nie przewidział takiego obrotu spraw jaki przyniósł nowy rok, a wraz z nim głośna oficjalna informacja o niezwykłych zaślubinach, które długo będą gościć na ustach elit śmietanki salonowej Medevaru. Wpierw myślano, że to precedens warty plotki, ale nie, wszystko zostało potwierdzone - Merope Burbunt, dziedziczka afraazkiej fortuny Burbuntów, wychodzi za Gasparda Anatella, ostatniego ze znanego rodu węża, spadkobiercę utraconej potęgi Cesarskiej Kompanii Handlowej. O tym mariażu można wszelako mówić jak o osiodłaniu jednorożca, co oczywiście budzi kontrowersję i niejedną teorię co w trawie piszczy. Znana jest wszystkim tragedia przed laty, która spotkała rodzinę Burbuntów, gdy w wyniku krwawej Rewolucji Afraazkiej zginęła starsza siostra Meropy, Catherine, a co pogrzebało aspirację rodziny do wejścia w strefę wpływów Cukrowego Król - Harasha. Czyżby próbowano w desperackich krokach zapewnić sobie kolejny rozgłos, zgadzając się na zaślubiny z potomkiem Złego Czarnoksiężnika? Jest to z pewnością policzek dla wielu person, gdyż samo nazwisko Anatell nie przywodzi dziś dobrych skojarzeń, nie mówiąc o szerzących się wcześniej pogłoskach o śmierci Gasparda Anatella. Jednakże ten po latach życia w cieniu i unikania rozgłosu medialnego powrócił z wielkim hukiem. Mówi się, że cały mariaż ma być drogą do odzyskania dawnej fortuny i udziałów, które do tej pory były na oku Nathaniela Harasha. To przypadek, biorąc pod uwagę Burbuntów, którzy lawirują wśród niecodziennych person? Czy szykuje się wojna o wpływy…?

Wtedy też gazeta została zamknięta, a białowłosy opuścił głowę z głębokim westchnięciem, które przypominało bardziej zrezygnowany skowyt.
-Nie wyjaśnię tego, wybacz, "tak wyszło"...?- Mówił do siebie, zerkając zaraz e kierunku klasztoru majaczącego na tle zachodniego wybrzeża. Z tym miejscem nie miał dobrych skojarzeń, w końcu to tu jego historia zaczęła być pisana na nowo, w dodatku w dosyć groteskowym stylu. -A halabarda… ehh…
Zamarudził, błądząc dłonią po powietrzu, lecz znów złapał się na tym, że fizycznie nie była przy nim obecna. Zachodzące słońce ogrzewało jego policzki, aż miał wrażenie że płonęły, ale to tylko złudne przeświadczenie. Zacisnął pięści i ruszył w kierunku klasztoru.
Nie było ciężko dostać się na dziedziniec, ten był otwarty dla pielgrzymujących, ale już tutaj czuł, jak symbol Ata doskwierał na jego skroni. Było to w końcu miejsce kultu Pana Życia i Śmierci. Mógł patrzeć na te zdobienia i kapłanów odzianych w szaty ku jego czci, kiedy to jeszcze dobrze pamiętał jak lata temu za wymówienie Jego imienia trafił do brudnej celi jako heretyk. Czasy się zmieniały, w przeciwieństwie do niego. Mógł tylko obserwować upływ dziejów, z rosnącym przeczuciem, że z każdym rokiem to on sam zaczyna mniej pasować do otaczającej go rzeczywistości. Powinien być dumny z Luny, Garretha, czy własnej siostry, którzy kontynuowali jego dzieło na szerszą skalę, niż on mógłby to osiągnąć, a jednak zarazem miał wrażenie, że bladł przy tym wszystkim. Ale może tak miało być. Chwała bohatera nie jest wieczna. W przeciwieństwie do plotek jakie pozostawiają brukowce.
Stanął tak na środku sali świątynnej, wpatrując się w wielkie witraże i rzeźbę mająca prezentować Ata. Postać w szatach, jak i wielkiego wilka. Nie oceniał faktycznego podobieństwa, jego srebrne oczy błądziły raczej za czym innym…
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Klasztor Solunae Empty Re: Klasztor Solunae

Pisanie by Luna Saffaris Sro Gru 28, 2022 6:31 pm

  Klasztor zdecydowanie wiele przeszedł od czasu, kiedy Gaspard mógł go widzieć po raz pierwszy. Zniknęły pajęczyny i zacieki, ściany pojaśniały, metalowe zdobienia lśniły dawnym blaskiem, a drewniane elementy zostały skrupulatnie odnowione lub zastąpione niezniszczonymi. To ostatnie w szczególności tyczyło się mebli, pod ścianami kaplicy i gdzieniegdzie w korytarzach widniały skromne, ale solidne ławy, znalazło się parę krzeseł, stoliczków po kątach, a na podłogach leżały dywany w kolorach błękitu, srebra i głębokiej czerwieni. Ciemne kąty rozświetlał złoty blask świec, zaś tu i tam mignęła Gaspardowi sylwetka w jasnej szacie.
  Po chwili podszedł do niego jeden z akolitów, młoda dziewczyna w białym kapturze, który dobrze pasował do jej jaśniutkiej cery i zarazem kontrastował z czarnymi włosami. Stanęła obok i skłoniła się milcząco, czekając, aż Anatell zwróci na nią uwagę, jakby nie chciała mu przeszkadzać.
  — Witaj, panie — odezwała się łagodnie, kierując na niego ciemne ślepia. — Czy jesteś pielgrzymem, szukasz gościny? — zapytała, wyraźnie absolutnie nie wiedząc, z kim ma do czynienia. Dla niej Gaspard mógł być jakimkolwiek podróżnym, a wyglądało na to, że często się tu zjawiali.
Luna Saffaris
Luna Saffaris

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : pinterest.com/pin/830632725036503798/

Powrót do góry Go down

Klasztor Solunae Empty Re: Klasztor Solunae

Pisanie by Gaspard Anatell Sro Gru 28, 2022 6:55 pm

Ciężko było mu po prawdzie zebrać myśli, gdy nie wiedział nawet co chce tak naprawdę przekazać. Prawdę znał tylko on i jak zwykle miał komuś wyjaśnić coś niewiarygodnego. Ale kto jak kto miałby mu uwierzyć, jak nie…
-Huh?- Mruknął Gaspard, gdy odwrócił się w kierunku kapłanki, która go zaczepiła. Spodziewał się, że długo nie będą ignorować jego obecności. Wybrał i tak spokojniejszą drogę wejścia, nie chciał w końcu atakować ich okien… -Ja…- Urwał, zaczynając się zastanawiać nad odpowiedzią. No tak, tutaj był obcym. Ciężko było się o cokolwiek prosić. -Nazywam się Gaspard, przybyłem do Luny Saffaris, mojej przyjaciółki. Muszę porozmawiać z nią, bo… bo mam problem…
-Masz bardzo wielki problem.
Wtrącił się trzeci głos, a po plecach Gasparda przeszły ciarki. Gdy tylko odwrócił wzrok, dostrzegł Amelie, odzianą w szatę podobną do tej, którą nosiła ciemnowłosa, tylko ciut bogatszą w zdobienia. A jej lodowate spojrzenie wydawało się go pożerać.
-Mogę poprosić o rozmowę z kimś innym…?
Spytał szeptem ciemnowłosą, lecz wtedy Amelie zaszła ich od boku, podtrzymując swoją groźną minę.
-Dziękuję Siostro, dalej sobie poradzę z własnym bratem.- Rzuciła do kobiety, a Gaspard odniósł wrażenie, że Amelie miała nad nią jakąś władzę. -Za mną.
Rozkazała bratu, kierując się w stronę łukowatego przejścia. Gaspard obejrzał się raz jeszcze na kapłankę.
-Współczuję, Amelie zawsze była nieznośna.
Rzucił do nieznajomej i posępnie ruszył za blondynką, która zaczęła kierować ich po schodach na niższe poziomy, do strefy wykluczonej dla zwiedzających. Dosyć długo szli w ciszy, której Gaspard nie był chętny przerywać.
-Szkoda, że zdecydowałeś się jak zwykle zrobić coś bez mojej wiedzy. O małżeństwo z Meropą Burbunt nawet ja bym Cię nie podejrzewała…
Wyraziła swoje niezadowolenie, zaraz zerkając na brata.
-To… skomplikowane.
-Czemu tu przybyłeś? Zawsze nam odmawiałeś, a nagle jesteś tu…
Zapytała, a Gaspard opuścił głowę, nie odpowiadając. Odniosła wrażenie, że mężczyzna coś ukrywa, a to było gorsze, zwłaszcza gdy chodziło o Gasparda Anatella, którego kłopoty lubiły się trzymać.
-Gabinet Luny jest przed nami…
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Klasztor Solunae Empty Re: Klasztor Solunae

Pisanie by Luna Saffaris Sro Gru 28, 2022 7:48 pm

  Dziewczę kiwało łebkiem, notując tam kolejne informacje, na które czekała z cierpliwością. Widać było na jej twarzy zaskoczenie, kiedy przyznał się do przyjaźni z iudex, ale nie skomentowała tego.
  I już rozchyliła usta, żeby się odezwać, kiedy niespodziewanie pojawiła się Amelia, a ona aż podskoczyła, szukając jej wzrokiem. Przyprowadziła kobietę trochę niepewnym wzrokiem, jak zawsze, kiedy ta była zła, a za moment zerknęła i na Gasparda.
  — To by było trudne... — odparła cichutko z lekkim rozbawieniem. Szybko też wróciła uwagą do Amelii i skinęła łebkiem. — Oczywiście — odparła i posłała Gaspardowi jeszcze jeden uśmiech, nim zniknęli za winklem.

  Kiedy dotarli pod gabinet, ładne drewniane drzwi z okrągłą klamką, wokół panowała cisza, choć wyczulone zmysły Gasparda mogły usłyszeć dwoje głosów płynących z wnętrza.
  — Oj przestań, bo naprawdę cię przez okno wyrzucę — prychnęła Saffaris, chodząc po gabinecie. Miękki, zielony dywan dobrze tłumił jej kroki. — Ledwo skończyły się jedne problemy, to chcesz narobić drugich... — Urwała i zatrzymała się na moment, a potem natychmiast obróciła w stronę wejścia.
  Luna wyglądała niczym dama z salonów, ubrana w kremową suknię, a raczej coś na jej kształt połączone z ciemnymi spodniami, oraz cienki ozdobny żakiet z klamrą z klejnotem. Tylko jej włosy zdawały się nie do końca ulegać idealnemu porządkowi, kiedy tak kilka kosmyków zwisało sobie swobodnie przy skroniach.
  Wbiła uważne spojrzenie we wchodzących, szybko skupiając się na samym Anatellu, a jej błękitne oczy nabrały zimnego wyrazu.
  — Gaspard. — To słowo zabrzmiało jak cięcie nożem. — Przyszedłeś po gratulacje?
  Siedzący na biurku pod oknem Garreth, aż przysłonić usta rozciągnięte w uśmiechu. Chyba był jedynym, kogo bawiła cała ta kabała, ale nie spodziewał się aż tak brutalnego podejścia ze strony Luny. Swoją drogą, był też jedynym, który właściwie wcale się nie zmienił, ani z wyglądu, ani jak widać z temperamentu.
Luna Saffaris
Luna Saffaris

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : pinterest.com/pin/830632725036503798/

Powrót do góry Go down

Klasztor Solunae Empty Re: Klasztor Solunae

Pisanie by Gaspard Anatell Sro Gru 28, 2022 8:11 pm

Wściekła postawa jego siostry była spodziewana, ale w życiu nie pomyślałby, że Luna mogła zwrócić się do niego tak jak niejednokrotnie do Garretha, którego swoją drogą dostrzegł tuż za nią, rozbawionego. No tak, tego brakowało, demona.
-Mój brat nie grzeszył nigdy roztropnością.
Podjęła Amelie, która przeszła kilka kroków na bok, pozostawiając Anatella na celowniku. Popielaty poczuł się słabo, bezbronne. I jak zwykle nikt nawet nie spytał jak się czuł. Tylko "co zrobiłeś".
-Jestem więźniem miłości.
Odezwał się w końcu.
-Co?!
Wyrwało się Amelie, która spojrzała na Gasparda, jakby to nie był najlepszy moment na żarty. Jednak Anatell nagle upadł na kolana, podpierając się rękami o podłoże.
-To nie ja… jestem pod wpływem…
Wydukał, jakby przeżerał go wstyd. Amelie otworzyła szeroko oczy i spojrzała na pozostałą dwójkę, nim zaraz nie powróciła do brata.
-O czym Ty mówisz…?
-O wspaniałej… pięknej Meropie…- Podjął, zaraz opatulając się rękoma i uśmiechając, dając się w pełni pochłonąć myślom o tej jednej jedynej osobie. -...najcudowniejszej osobie na świecie… staram się o niej nie myśleć, by… nie umrzeć z tęsknoty… ale teraz… moja Meropa… powinienem do niej wrócić…?
Spytał sarnimi oczyma, patrząc zaraz po wszystkich. Wyglądał jak szaleniec niespełna rozumu, choć jeszcze chwilę temu tak się nie zachowywał. Wystarczyło by wspomniał o… no właśnie.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Klasztor Solunae Empty Re: Klasztor Solunae

Pisanie by Luna Saffaris Sro Gru 28, 2022 10:32 pm

Luna tylko na moment zerknęła na Amelię, kiedy padła uwaga z jej strony. Zdawała się ją trochę zignorować, jakby nie do końca wierzyła w autentyczność tych słów. Albo też nie chciała wierzyć. Albo była po prostu wkurzona, co zresztą też było prawdą, co najwyżej nie jedyną.
— Co? — prychnęła razem z Amelią, kiedy palnął coś zupełnie głupiego.
Garreth w tym momencie pokręcił głową z rozbawieniem, bo... ojej, czyżby Gaspik naprawdę wpadł? I to tak po uszy? To było nawet urocze, choć w tym momencie powinien pomyśleć o swoim bezpieczeństwie zamiast romantycznych wyznaniach.
— C-co ty wyprawiasz?... — rzuciła Luna prawie bez tchu i cofnęła się pół kroku, kiedy klęknął tuż przed nią jak stał. To wszystko, jak też jego słowa sięgnęły tej granicy absurdu, której chwilowo nie była w stanie ogarnąć. Nie z tymi wiadomościami, nie dzisiaj, nie z nim.
— Aaaa... — Ten moment natchnionej uczuciem ciszy przerwał zgrzytliwy głos Garretha, któremu w międzyczasie przestało być do śmiechu. — Nie. Myślę, że powinieneś wstać — rzucił i samemu zszedł z biurka, by podejść do niego i go podnieść. — Powiedz, piłeś ty coś w Afraaz ostatnio? — zapytał, przyglądając mu się uważnie z każdej strony, choć raczej niewiele mogłoby to pomóc.
— Garreth... to nie jest śmieszne... — wymamrotała Luna ni to chłodno ni z wahaniem, zerkając po całej trójce.
— Nie jest, zwłaszcza, jeśli go czymś naćpali — odparł demon, zsuwając opaskę na czoło, by wygodniej zajrzeć w rozmarzone oczy Anatella.
Luna Saffaris
Luna Saffaris

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : pinterest.com/pin/830632725036503798/

Powrót do góry Go down

Klasztor Solunae Empty Re: Klasztor Solunae

Pisanie by Gaspard Anatell Sro Gru 28, 2022 11:07 pm

Atmosfera robiła się coraz dziwniejsza, jednak to Garreth był pierwszym który postanowił coś zrobić z białowłosym bohaterem. Gaspard patrzył się na niego z uśmiechem i dezorientacją w oczach, jakby był z nimi tu tylko ciałem, a kiedy sama Luna pomyślała o czymś bardziej przyziemnym, gdy demon zadał pytanie, to Amelia połączyła fakty.
-A to suka…- Wyszeptała, zaraz zerkając na Garretha. -...czy Ty… też myślisz, że Gaspard jest pod wpływem Eliksiru Miłosnego…?
Zapytała dla potwierdzenia swych przypuszczeń. Zaraz zaś Anatell westchnął melodyjnie.
-Meropa robi najwspanialsze soki owocowe… zawsze mi robiła…- Spochmurniał. -Zostawiłem ją… zbyt długo o niej nie myślałem i pewnie uważa, że zapomniałem…- Wierzgnął, jakby próbował się wycofać. -...muszę wracać do Meropy…
Dodał, zaś Amelie lekko zdezorientowana zbliżyła się, aby pochwycić go za ramię i spojrzeć w oczy.
-Byłeś w Afraaz, prawda? Jak odszedłeś…?
Zapytała, a popielaty zamyślił się, przykładając palec do ust.
-Zostałem… uprowadzony stamtąd! Przez… Mi, Ma i Mo… oraz Stworka!
Wymienił całą drużynę dywersyjną, na którą Amelia uniosła brwi.
-Kiedy to było…?
-Tydzień temu… o bogowie… już tydzień bez ukochanej…
Ułożył dłonie na głowie. Amelie zaś zwróciła się bezpośrednio do Luny.
-Jest źle. Jeśli nie przyjmuje od tygodnia eliksiru, który działa tylko dobę to… zwariował.- Spojrzała na niego. -Jest stracony…- Dobyła sztyletu. -...ale może jeśli umrze i…

Brzmiało absurdalnie desperacyjnie i jeśli ktoś miał lepszy pomysł to była na niego gotowa. Wizja zabicia brata nie napawała optymizmem.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Klasztor Solunae Empty Re: Klasztor Solunae

Pisanie by Luna Saffaris Czw Gru 29, 2022 12:00 am

Zerknął na Amelie, ale tylko przelotnie. Dobrze, że przynajmniej ona myślała tutaj trzeźwo. Z drugiej strony miał przecudowny temat do uprzykrzania im życia, kiedy już się z tym wszystkim uporają. Nie jest tak najgorzej.
— Tak, zdecydowanie — odparł, machając ręką przed gasparowymi ślepiami, które zrobiły się bardziej maślane niż zwykle. — Ja ci zaraz sok z mózgu zrobię. — Przewrócił oczami, a zaraz przytrzymał go mocniej. — Nigdzie teraz nie idziesz, stój tu...
Luna zaś słuchała tej wymiany zdań i patrzyła na Gasparda, zbierając myśli. Nie było to proste, bo jak tylko pozbyła się jednego wrednego uczucia, tak przyszło drugie. Nigdy nie słyszała o antidotum na eliksir miłosny, w końcu, jak wspomniała Amelie, efekt mijał z czasem. Chyba że...
— Co?... Nie, nie możemy... — wymruczała, z wahaniem i ciarkami patrząc na sztylet.
— Zaczekaj, to prawie ma sens...
— Prawie?!
— Jest wam-pi-rem, nic mu nie będzie. Regeneracja usuwa toksyny. — Mif wzruszył ramionami i zerknął na Amelie. — Ja się tym zajmę, złotko.
— A jeśli to nie zadziała?
— Będziecie mieć czas na pogrzebanie w bibliotece, w razie czego.
— W razie czego... — prychnęła i przeszła się nerwowo po pokoju. — A gdyby tak... nie, to zbyt niebezpieczne... — wymruczała do siebie, głośno myśląc, a po chwili westchnęła ciężko. — Dobrze... — rzuciła cicho, jakby to słowo było dla niej wstrętne.
Luna Saffaris
Luna Saffaris

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : pinterest.com/pin/830632725036503798/

Powrót do góry Go down

Klasztor Solunae Empty Re: Klasztor Solunae

Pisanie by Gaspard Anatell Czw Gru 29, 2022 11:46 am

Trzymany przez Garretha i Amelie nie mógł się zbytnio ruszać, choć pochłonięty własnymi myślami zdawał się nie walczyć z nimi, a raczej topić w smutku. Całe jego zachowanie było absurdalne, ale to tylko utwierdzało Amelie w tym co powinni zrobić. Kiedyś wykluczyłaby morderstwo, jednak… Gaspard był wampirem, prawda? Już chodziła długo po tym świecie, by wiedzieć, że czasem trzeba robić niektóre dziwactwa, aby rozwiązać problem. Na Ata, nazwała morderstwo małym dziwactwem?
-Meropa musi tęsk…
-Tak, tak…- Przerwała mu blondynka i wcisnęła sztylet do rąk demona. Był to najzwyklejszy w świecie stalowy sztylet, toteż nie powinno wyrządzić mu trwałych krzywd. -Zaraz będziesz w domu.
Dodała i odwróciła się, kiedy demon w tym czasie wsunął krótkie ostrze między żebra białowłosego, na co Gaspard sapnął zdławionym powietrzem i otworzył szeroko oczy, nim jego nogi nie ugięły się pozbawione sił.
-Me…ropa…
Wyszeptał, zaczynając opadać na ziemię, brodząc we własnej krwi. Amelie zacisnęła zęby. Co to za błogosławieństwo, by nie móc umrzeć, a zarazem przekleństwo…?

Minęło kilka dni, które dla klasztoru przeminęły nadzwyczaj spokojnie, aż można było odnieść wrażenie, że czas stał w miejscu. Właściwie, takie poczucie miał wampir, który otworzył swoje srebrne oczy, rozglądając się wokół. Poczuł przy ustach zimną ciecz, a jak się po chwili zorientował, była to szmatka nasączona krwią. Wyjął ją z ust i kłów, aby podeprzeć się łokciem o kanapę na której leżał.
-Jak tam, kochasiu…?
Padło pytanie siostry, która siedziała na krześlę z założonymi nogami. To wciąż chyba był gabinet Luny. Dalej najbezpieczniejsze miejsce w tym klasztorze.
-Jakbym miał kaca…- Przyłożył palce do skroni. -Naprawdę…? Przyszedłem do największych znawców klątw i uroków, a waszym rozwiązaniem było zabicie pacjenta?!
Zapytał z wyrzutem, na który Amelie uniosła brew.
-Czasem najprostsze rozwiązania są najlepsze, sam mnie tego uczyłeś. Ale to miłe, że będąc w potrzebie pomyślałeś o nas…
Zauważyła z uśmiechem, zaś Gaspard zmienił pozycję na bardziej siedzącą, zdając sobie sprawę, że rodzeństwo Anatell byli tu sami. Czyli Luna i Garreth mieli swoje sprawy na głowie.
-Właściwie to nie… myślałem jeszcze o tym by udać się do Rantira lub Lethalina… albo Kanmiła, Zoalgera, starego Gwendelyna, a nawet Geo’Mantis wchodził w grę…- Oparł głowę, zdajac sobie sprawę, że liczba jego znajomości stosunkowo była niemała. -...ale byliście najbliżej.
Dodał, a Amelie zrobiła oburzoną minę.
-Doprawdy? Bo byliśmy najbliżej?
-Hej, nie chciałem by to tak zabrzm… nie no, tak to brzmi.
Kiwnął głową.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Klasztor Solunae Empty Re: Klasztor Solunae

Pisanie by Luna Saffaris Czw Gru 29, 2022 1:06 pm

  Garreth obrócił sztylet w ręce i przyjrzał mu się przez moment. Chwycił mocniej Gasparda, przysuwając plecami do siebie, żeby sprawnym zamachem wbić ostrze z przedniej strony klatki piersiowej. Metal zatopił się prosto w serce, bardzo szybko odbierając wampirowi dech, choć to jedno słowo i tak wydukał.
  — Oj nie truj — mruknął, wysunąwszy szybko ostrze, by nie narobiło więcej szkód, niż to konieczne. Chyba nie wszystko tutaj przemyśleli. — No i trzeba będzie sprzątać...
  Luna na ten komentarz rozchyliła usta, ale jednak żadne słowa się nie przecisnęły. Obejrzała się na leżącego Gasparda, na płynącą po dywanie krew i czuła się z tym... winna. Chociaż wiedziała, że nie zrobili mu trwałej krzywdy, że to swego rodzaju tylko nieprzyjemna terapia, to jednak było jej przykro. Z tego, co się stało i tego, co myślała.

  Luna szła korytarzem, zdecydowanie za szybko jak na zwykłą przechadzkę, a to tylko przygotowywało na jej kolejne słowa.
  — Nie podoba mi się ten człowiek, wszystko w nim jest jakieś takie...
  — Dwulicowe? — podpowiedział mężczyzna w długich ciemnych włosach i smoczym kolczykiem w uchu.
  — Tak... i nie zarazem. On nie kłamie, tak myślę, ale mimo wszystko coś ukrywa... — Westchnęła cicho. — A to jeszcze gorsze, tylko dobzi kłamcy tak robią. — Zatrzymała się na zakręcie i spojrzała na Amrona. — Spróbuj się czegoś o nim dowiedzieć... I o tym posłańcu też — rzuciła w końcu, nadal rozważając coś w głowie.
  — Dobrze, choć raczej nie będzie tego dużo — odparł i ruszył w swoją stronę, a konkretniej do kancelarii.
  Luna natomiast weszła za chwilę do gabinetu, odruchowo kierując wzrok na kanapę, na której leżał Gaspard, a właściwie to już siedział.
  — Obudziłeś się... — Przymknęła za sobą drzwi. — Jak się czujesz? — zapytała zaraz, siadając obok. Brzmiała zdecydowanie milej, niż wcześniej, choć to nadal nie był ton sugerujący, że chce go przytulić.
Luna Saffaris
Luna Saffaris

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : pinterest.com/pin/830632725036503798/

Powrót do góry Go down

Klasztor Solunae Empty Re: Klasztor Solunae

Pisanie by Gaspard Anatell Czw Gru 29, 2022 1:37 pm

Wzrok Anatellów zwrócił się w kierunku drzwi, gdy do środka weszła Luna. Chłopaka przeszło dziwne zawstydzenie, gdy przypomniał sobie wszystko co biadolił, a jej powitanie dalej było jakieś takie… nie w jej stylu. Z drugiej strony dawno się nie widzieli i była teraz tym iudex, czy jakoś tak. Wiele się mogło pozmieniać. Teraz to Luna stała się dla świata symbolem wiary w Ata. Pasowałaby na witraże.
-Jak na kogoś kto umarł… nie najgorzej…- Pogłaskał swoje żebra. -Dzięki… bardzo długo próbowałem nie myśleć o tej Meropie, bo gdy tylko spróbowałem cały ten urok całkiem dusił moje prawdziwe myśli. Dlatego wyobrażałem ją sobie jako bakłażana.
Wyjaśnił, a Amelie lekko rozdziawiła usta, patrząc na niego jak na kretyna. Jakim cudem oni mogli być rodzeństwem…
-No dobrze, teraz powiedz nam jak długo to trwało…
-Jakieś… pół roku?
Rzucił w zastanowieniu, po czym poczuł mocny chwyt na swoim kolanie.
-PÓŁ ROKU?!
Spytała zszokowana Amelie, a Gaspard zdjął jej dłoń ze swojej nogi, jak jakąś pułapkę, która próbowała się zacisnąć.
-Tak. Wystarczająco długo, by zwariować…
-Ale co Ty robiłeś w Afraaz?!
-Cóż… pojechałem szukać naszej kuzynki, Claudie Misfortune.- Odpowiedział, a to uciszyło blondynkę na moment, natomiast Gaspard przeniósł chwilowo wzrok na Lune. To co mówił mogło zaskoczyć. Ci którzy choć trochę interesowali się sztuką wiedzieliby kim była Claudie, ale też skojarzyliby tragiczną historię z jej morderstwem. -Nie miała żadnej rodziny, byliśmy jedyną, a mimo to całkiem nie obchodził nas jej los. Nawet jeśli… miałem swoje problemy.- Podrapał się po głowie lekko zakłopotany. To były te mroczne czasy w rezydencji Gaushina. -Minęło tyle lat… chciałem tam pojechać i… dowiedzieć się czegokolwiek, odwiedzić jej grób nawet, złożyć kwiaty… zasłużyła na to od choć jednego Anatella… była taka sama...
Dopowiedział, a jego głos wydawał się gasnąć, tak samo jak spojrzenie. Jakby czuł się winnym, jakby zaniedbał kogoś kogo nigdy nie poznał. Bękart Anatellów, każdy w rodziniie znał tę historię, a mimo to…
-Znalazłeś?
-Tak. Ale na cmentarzu spotkałem kogoś jeszcze. Merope Burbunt. Odwiedzała grób swojej siostry, Catheriny. Rozmawialiśmy, najpierw o krewnych, a potem o sobie… zaprosiła mnie na poczęstunek. Zgodziłem się, choć mówiłem, że nie mogę długo zostać. Wtedy… coś się urwało…
Przetarł twarz, jakby poczuł się zagubiony.
-Wtedy Cię musiała struć. Wariatka, byłeś obcy.
-Widocznie umiem ładnie dobierać słowa.
Parsknął, ale patrząc po ich twarzach, zaraz jego uśmiech zrzedł.
-A jak Stworek, Mi, Ma i Mo uratowali Ciebie…?
-Od tak dawna nie słyszałem głosu Ata… jeśli do mnie mówił, to odbijał się od zamkniętych drzwi…- Zastukał się w swój symbol. -Stworek mówił, że kapliczka w Ruczaju przemówiła i zebrał koty do misji ratunkowej. Zabawne, co nie?
Wytłumaczył i podparł się o swoje własne kolana, zaraz wyjmując pomiętą gazetę na którą spojrzał. Może go wyzdrowili, ale skutki działań Meropy będą się za nim ciągnąć.
-Musisz zerwać zaręczyny, to… to absurd.
-No wiem. Arystokracja uwielbia kontrowersje…
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Klasztor Solunae Empty Re: Klasztor Solunae

Pisanie by Luna Saffaris Czw Gru 29, 2022 2:47 pm

  Jej jasne ślepia uważnie przemknęły po osobie Gasparda, upewniając się, że jest właśnie tak, jak mówił. Nie znalazła niczego niepokojącego, co pozwoliło skupić się na samej rozmowie i...
  — Co... — wyrwało jej się cicho, kiedy wspomniał o bakłażanie. Co jak co, ale tylko Gaspard mógł na to wpaść. To na swój sposób miła myśl, że nadal był, cóż, sobą. A może raczej ponownie.
  Za moment oczy Luny poszerzyły się również, kiedy padł czas. Wcześniej mówił o tygodniu, to możliwe, że aż tak zaćmiło mu umysł? Choć niewykluczone, że po prostu powiedział im, kiedy odszedł... O Dobry Wilku...
  — Zdecydowanie za długo — poprawiła go za chwilę i umilkła, jak przyszło do kwestii Misfortune. Dawno nie słyszała tego nazwiska, ale było dostatecznie charakterystyczne, by zostać zapamiętane. Zerknęła na Amelie, bo właściwie nie wiedziała o ich pokrewieństwie, a może dawno temu po prostu nie zwróciła na nie uwagi i umknęło jej z pamięci. A w miarę jak Gaspard mówił, tak sama Luna trochę pogrążyła się w myślach i tej smutnej historii. To był właśnie typowy Anatell, jakiego poznała. Chciał dobrze i wpadał w kłopoty, eh.
  Widocznie była zdesperowana, dodała w myślach. Dalej była wściekła na kobietę, ale w tym momencie zeszło to na dalszy plan. Ważniejsze było pytanie, czy mogła to zrobić znowu i... czy zrobiła to w pełni świadomie? Zerknęła na gazetę, którą zaraz zabrała z rąk Gasparda, by obdarzyć nagłówek lodowatym spojrzeniem.
  — Powinna za to odpowiedzieć — rzuciła stanowczo i przeniosła na nich wzrok. — Bogowie tylko wiedzą, kto następny może paść jej ofiarą. Albo czy nie zechce znowu polować na ciebie. — Zerknęła na Gasparda. — Afraaz czy nie Afraaz, powinniśmy coś z tym zrobić.
Luna Saffaris
Luna Saffaris

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : pinterest.com/pin/830632725036503798/

Powrót do góry Go down

Klasztor Solunae Empty Re: Klasztor Solunae

Pisanie by Gaspard Anatell Czw Gru 29, 2022 3:20 pm

Amelie też spojrzała na gazetę, choć tylko urywkowo, pozwalając przeanalizować ją Lunie. Zresztą, sama już czytała ten wstrętny nagłówek, który raczyli dać na pierwszą stronę. Wysmarowali wszystko pięknie, zbyt pięknie.
Gaspard z kolei spoglądał po kobiecie kiedy mówiła o czymś w rodzaju wymierzenia sprawiedliwości, ale zaraz machnął na to ręką.
-Walczyłem z wiedźmami, pradawnymi demonami, czy nawet z rzeczami wykraczającymi poza ludzkie pojęcie. Nie będę przejmował się jakąś oszustką. Mój prawnik się tym zajmie.
Założył ręce na piersi.
-Ty nie masz prawnika, Gaspard.
Wtrąciła Amelie z opuszczonymi brwiami.
-Mam, nazywa się Abaldir, to bardzo miły gość, tylko ma problemy z alkoholem i jest po rozwodzie.
-Aaa, aha, to wszystko zmienia.
Mruknęła, natomiast wampir wstał z kanapy, żeby podejść bliżej wielkiego okna, z którego był piękny widok na rozciągające się wybrzeże. Wyglądało to mniej strasznie z tej perspektywy. Jednak młodsza Anatell nie zamierzała mu tak odpuścić, gdy coś rzuciło jej się w oczy.
-A gdzie Twoja halabarda…?
Zapytała, zaś Gaspard przyłożył palce do podbródka w zastanowieniu.
-To długa historia. Właśnie…- Obejrzał się za siebie, zerkając na kobiety. -Wybaczcie, muszę z kimś porozmawiać.
Dodał, aby po chwili odbić się od okna, wyminąć blondynki i opuścić gabinet. Anatell zachowywał się irracjonalnie, ale czasem taki bywał.
Wampir znalazł się na większym holu, lecz kroki kierował przed siebie, wymijając po drodze różnych kapłanów, którzy zerkali na niego zaintrygowani. Nic dziwnego, nie pasował do tego miejsca.
-At… słyszysz mnie…? Jesteś…?- Rzucił w powietrze, czując jak symbol na jego skroni zaczyna go przypiekać. -Wiem, że tęskniłeś. Potrzebuję broni. Znalazłoby się coś dla mnie…?
Spytał z nadzieją w głosie. To było niecodzienne zamówienie, ale w końcu At chciał by zwracał się do niego w potrzebie. Więc znalazła się potrzeba, broń którą można zgładzić bogó…. lepiej nie kończyć tej myśli. Zresztą, był to dobry temat do zagajenia. Miał jeszcze jedno pytanie do Pana Życia i Śmierci...
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Klasztor Solunae Empty Re: Klasztor Solunae

Pisanie by Luna Saffaris Czw Gru 29, 2022 4:20 pm

  Jej brwi lekko drgnęły ku górze, kiedy Gaspard machnął ręką. Naprawdę? Chciał to tak po prostu zignorować? Co prawda, mogli to zostawić prawnikowi, ale wraz z tym, jak wyszło, że jest nieszczęśliwym pijakiem, tak Luna ponownie zwątpiła w efekty.
  — Mam nadzieję, że nie przyjdzie pijany na rozprawę — mruknęła średnio zadowolona, zaraz też skupiając myśli na czymś, co już wcześniej chodziło jej po głowie. — Czemu to zawsze jest długa historia? — rzuciła, ale bez większych efektów, bo Anatell się ewakuował. Luna westchnęła i zabrała zakrwawione chusty z kanapy. — Czasem zastanawiam się, jakim sposobem tyle z nim wytrzymałaś — prychnęła cicho. Amelie zaś dobrze wiedziała, że to nie było naturalne zachowanie Luny. Co prawda zawsze miała skłonność do ostrego traktowania rzeczy, które wybitnie jej się nie podobały, ale nie w taki sposób i nigdy nie była przy tym taka rozkojarzona.

  Jeden z akolitów na dłuższą chwilę zatrzymał się w holu, spoglądając na Anatella. Wydawał się nad czymś zastanawiać, ale ostatecznie postanowił mu nie przeszkadzać, nawet jeśli ten zachowywał się dziwnie. Póki nie robił bałaganu, to nikomu szczególnie to nie przeszkadzało.
  Posąd zakapturzonej postaci i wilka u jej boku wydawały się spoglądać prosto na niego. Musiały być dziełem zdolnego rzeźbiarza, a może nawet maga ziemi, bo czarny marmur sprawiał wrażenie, jakby zaraz miał się poruszyć, odetchnąć. Odezwać.
  — Gaspardzie... zastanawiałem się, kiedy się odezwiesz — wybrzmiało w jego głowie, a tuż po tym wampir odniósł wrażenie, że ów głos się uśmiechnął. — Być może coś by się znalazło... lecz musisz to zdobyć. Zbliżająca się podróż dobrze zgrywa się z tą prośbą. Wybierz statek. "Błękitna Mewa" będzie czekać w porcie afraazkim — odparł z namysłem, niezbyt chyba przejmując się tym, że nie wszystkich szczegółów Gaspard był jeszcze świadomy.
Luna Saffaris
Luna Saffaris

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : pinterest.com/pin/830632725036503798/

Powrót do góry Go down

Klasztor Solunae Empty Re: Klasztor Solunae

Pisanie by Gaspard Anatell Czw Gru 29, 2022 4:51 pm

Luna zachowywała się dziwnie, zresztą każdy się coś ostatnio zachowywał dziwnie, a to dezorientowało Amelie. Jednakże musiała przyznać jej rację, a raczej założyć że sama tego nie wie. Gaspard bywał gorszy od Garretha… choć nie, byli siebie warci.
W tym czasie wampir nie zatrzymywał kroku, zerkając co jedynie na wielki posąg, lecz znów myśli odwiodła inna rzecz, właściwie słowa, słowa tak znane i znowu obecne w jego głowie. Dobrze, że czuwał, nie chciało mu się robić modlitw i obrządków, aby też zwrócić jego uwagę.
-Wiesz, byłem trochę zajęty. Ale Stworek jest zaradniejszy, niż się wydaje.- Odparł z połowicznym uśmiechem, aż dotarł do poręczy oddzielającej go od wielkich schodów po których poruszali się akolici. Spoglądał na nich z góry, zarazem myśląc nad kolejnymi słowami Boga Życia i Śmierci. -Nigdy nie może być łatwo. Zaraz, podróż…?- Podjął, bo już oczywiście At znalazł mu pracę. Ah, przynajmniej coś za coś, bez broni mimo wszystko był bezradny. Lecz…- Afraaz…? Poważnie…?- Westchnął i wypuścił powietrze zrezygnowany. Fatum, czy żart. -W porządku, a czego ma dotyczyć ta podróż, jakie tym razem zło chce psuć ludziom popołudnie…?
Zapytał i usiadł na pierwszym stopniu, opierając się barkiem o poręcz, przez co inni musieli zacząć go wymijać. Z pewnością musiał być bardzo irytującym pielgrzymem.
-At…- Podjął nagle, zbaczając z tematu. -...oddałem cześć Claudie… jej grób tonął w kwiatach i ozdobach, w większości sztucznych… ale ludzie kochali ją. Umarła kochana, choć mam wrażenie, że przez obcych ludzi. Większość to chyba pozostałości jej fanów. Nawet nie wiem, czy… czy miała kogoś w swoim życiu. Przyjaciół. Ukochanych…. czy… czy jej dusza odnalazła spokój…?
Zapytał, bo to nurtowało go dalej na swój sposób. W pewnym sensie czuł do niej przywiązanie. Przywiązanie do postaci na papierze, która istniała tylko w przeszłości i w słowach. W grawerunku na kamiennym nagrobku. Kiedy myślał o niej, zastanawiał się nad pewnym faktem. Że mało brakowało, a wybrałby drogę, bardzo samotną w życiu drogę. Jak ona.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Klasztor Solunae Empty Re: Klasztor Solunae

Pisanie by Luna Saffaris Czw Gru 29, 2022 6:02 pm

  Na nieszczęście Gasparda i wszystkich wokół, wybrane przez niego schody były chyba często używanym przejściem, bo przynajmniej połowa sporadycznie pojawiających się uczniów świątynnych musiała go wyminąć. Pół biedy, kiedy jeszcze stał.
  — To prawda — przyznał At w kwestii zaradności Stworka i czuć było, że jest zadowolony z jej działań. Być może z całej jej osoby, ale czy to powinno kogoś dziwić? Wilk chyba lubił przygarniać najdziwniejsze znajdy, na które nikt inny by nie spojrzał. Przemilczał natomiast większość jego pytań odnośnie podróży, po ostatnim też robiąc krótką pauzę. — Wkrótce się dowiesz... a reszty w swoim czasie. O ile nie wydarzy się nic nieprzewidzianego.
  To już chyba leżało w jego boskiej naturze. Tajemnice, czekanie i plany za plecami. Tymczasem ktoś inny zwrócił uwagę na białowłosego, jeden z akolitów zatrzymał się u stóp schodów, akurat wtedy, kiedy Gaspard znowu zaczął mówić.
  — Przepraszam, czy nie uw... — i urwał, kiedy jego kolega złapał go za ramię i szepnął coś do ucha. Z kaptura tego nowego wystawała para tygrysich uszu, a on sam zaraz zerknął na Gasparda szybko i zabrał niesubtelnego ucznia gdzieś indziej.
  At ponownie milczał przez chwilę, jakby rozważał, co powinien odpowiedzieć.
  — Tak — rzekł w końcu. — Uwolniła się od tego, co ją dręczyło za życia. — Umilkł na moment. — Żywe kwiaty, które widziałeś na grobie, nie pochodziły od jej fanów. Miała w ostatnim czasie kogoś, kto ją poznał i wciąż pamięta.
  Być może taka odpowiedź wystarczyła Gaspardowi, a może nie. Czuć było, że At dobiera słowa, lecz z jakiego konkretnie powodu, to na razie zachował dla siebie.
Luna Saffaris
Luna Saffaris

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : pinterest.com/pin/830632725036503798/

Powrót do góry Go down

Klasztor Solunae Empty Re: Klasztor Solunae

Pisanie by Gaspard Anatell Czw Gru 29, 2022 6:36 pm

“Wszystkiego się dowiesz”... yh, jak on uwielbiał, kiedy At odpowiadał mu w ten sposób na każde pytanie, które mogłoby go choć trochę przygotować na niesprzyjające okoliczności. W końcu, skoro sam wiedział, czemu nie chciał się tym podzielić…?
-Zapamiętam Ci to…
Burknął, zaraz zatrzymując spojrzenie na jakimś akolicie, który chciał mu chyba zwrócić uwagę, kiedy to jakaś… hybryda, najpewniej też kapłan, powstrzymał tego kogoś. Ale dlaczego? Ktoś go kojarzył? Czy może uznano, że nie ma sensu?
Nieco rozkojarzony Anatell powrócił uwagą do Ata, gdy w końcu odpowiedział na kolejne pytanie, nie mniej tajemniczo, ale przynajmniej twierdząco. Nie był pewien, czy chciał ukryć przed nim niewygodne fakty, ale… w sumie po co miałby? Przecież był szczery, musiał być. Zasługiwał na to.
-Uwolniła się od tego co ją dręczyło…- Wyszeptał, jakby w tych słowach kryło się coś więcej, niż bóstwo chciało, aby się wydostało na światło dzienne. Śmiertelników wiele rzeczy dręczy w życiu codziennym, ale nie, tutaj było to coś więcej. Każdy był swoim własnym światem i własnym koszmarem. Może to jest to piękno w śmierci, kiedy budzimy się z paskudnego snu. Jego za każdym razem kończy się zapadnięciem w kolejny. Za każdym razem, gdy umiera, ma wrażenie że świat staje się coraz mniej rzeczywisty. -Czyli miała kogoś… to… uspokajające.- Wyszeptał, opierając dłoń o poręcz, raz jeszcze spoglądając po reszcie. -Dziękuję. To wszystko.- Wziął wdech i cofnął się, opuszczając schody. -Masz doprawdy ładną świątynię.
Dodał jeszcze od siebie, choć może chciał tylko porzucić tamten temat. Zresztą, chyba i tak już to było na tyle.
Anatell wrócił do gabinetu Luny, a choć Amelie już w nim nie zastał, oczekiwał samej iudex.
-Puk, puk…- Podjął na wstępie i pozwolił sobie ostrożnie wejść. -Wzywają mnie… "boskie sprawy".- Uśmiechnął się. -Muszę ruszać. Chciałem… podziękować za pomoc. I się pożegnać, tym razem tak jak należy.
Przekrzywił głowę na bok. Zazwyczaj miał dosyć ciche wyjścia, ale skoro nic go nie goniło, to chyba mógł dać sobie więcej czasu. W postaci chmary nic nie powinno go zatrzymać w drodze do Afraaz. A Luna… miała swoje sprawy i swój zakon, wiedział to. Już dawno zresztą stwierdził, że to już nie jego życie. A raczej, on nie jest częścią ich świata.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Klasztor Solunae Empty Re: Klasztor Solunae

Pisanie by Luna Saffaris Czw Gru 29, 2022 7:20 pm

  Jego groźba odbiła się jedynie cichym pomrukiem, który prawdopodobnie był śmiechem Wilka. Nie pociągnął on jednak tego tematu, ani też nie zagłębiał się w sprawę Claudie, skoro Gaspard nie próbował dopytywać.
  — Chyba nie mnie powinieneś to powiedzieć — odparł a propos świątyni i nie zatrzymywał go.
  Luna stała wpatrzona w okno. Jego półkolisty występ był niczym oszklony balkon, na którym człowiek mógł się poczuć, jakby stał w powietrzu, wysoko nad rozbijającymi się o wybrzeże falami, nad bezkresem zachodniego oceanu, a jednocześnie bezpiecznie zamknięty. W szklanej klatce.
  Milczała przez chwilę, by w końcu odetchnąć cicho.
  — A wrócisz jak należy? — zapytała spokojnie, spojrzała na odbicie w szybie, a potem na niego. — Tęskniłam za tobą... — zaczęła, ale zaraz tylko westchnęła i sięgnęła na kopertę na biurku. — W czasie jak spałeś, był tu jakiś człowiek... przyniósł list zaadresowany do ciebie — rzuciła, podając mu go.
  Autorem listu był niejaki Mojmir z Nadebry, podpisany tytułem "pana", co Gaspard mógł kojarzyć jako tłumaczenie jednego z ledreńskich tytułów szlacheckich, których używa się, kiedy ktoś ważny nie posiada żadnych innych.
  Treść listu przedstawiała się natomiast następująco:

Spoiler:
Luna Saffaris
Luna Saffaris

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : pinterest.com/pin/830632725036503798/

Powrót do góry Go down

Klasztor Solunae Empty Re: Klasztor Solunae

Pisanie by Gaspard Anatell Czw Gru 29, 2022 7:43 pm

Luna z całą pewnością potrafiła skołowac Gasparda, gdy łapała go za słowa i zwracała je niczym ostrze w jego stronę. Mógł jednak się na to niezręcznie uśmiechnąć, obnażając swoje długie kły. Symbol czegoś, co na myśl przywodziło tylko nikczemne uczynki, a jednak od tak dawna nie zbrukały się niczym niegodziwym.
-Zawsze wracam…- Podjął, zaraz jednak gasząc ten swój uśmiech, wraz z kolejnymi słowami Saffaris, których nie zrozumiał. Nie sam ich sens, ale to jak wybrzmiały. Jakby zrobił coś nie tak. -Ja też, ale…- Urwał, bo kobieta chyba postanowiła prędko zmienić temat, a Gaspard jak to Gaspard, po prostu popłynął z prądem. -Już mnie znaleziono…?
Wymruczał, aby podejść do iudex, kiedy tylko dobyła list, a on sam przejął go od niej, zagłębiając się w treść. Ciężko było wyczytać coś z wyrazu twarzy Anatella, może była tam jednak oznaka malującego się zaskoczenia.
-Kolejny szlachcic pasjonat kolekcjoner… na znajomości z jednym nie skończyło się dobrze.- Rzucił z ironią, mając na myśli pewnego jegomościa o inicjałach G.G. -”Mityczny problem”... to brzmi jak odpieczętowany almanach apokalipsy, tylko ładniej to wszystko nazwane i operfumowane.- Powąchał nawet list, ale wyczulony węch mówił już za siebie. -Czemu mam przeczucie, że o tym mówił Wilk…- Wymruczał bardziej do siebie i schował list. Do Ledrenii było daleko, stąd nawet dalej, niż do teshatomskich puszczy. Ale z drugiej strony miał poszukiwać “Błękitnej Mewy”, więc może tam uzyska odpowiedzi. A jeśli jego misja rozbiegała się z tym dziwnym zbiegiem okoliczności, to cóż… sam nadawca nadmienił, że mu się ewidentnie nie śpieszy. -No zobaczę. Tymczasem musze ruszać. Nie wiem ile tak właściwie mam... czasu. A zapewne nie tak dużo jakbym chciał.
Zerknął na Lune.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Klasztor Solunae Empty Re: Klasztor Solunae

Pisanie by Luna Saffaris Czw Gru 29, 2022 8:46 pm

  Jej wzrok na moment zatrzymał się na twarzy Anatella, kiedy sam przyznał się do podobnych uczuć, ale nie pociągnęła tego tematu. Chyba nie za bardzo umiała, nie była nawet pewna, czy powinna go ciągnąć, w końcu... nieważne.
  Skupiła się na liście, a raczej reakcji Gasparda, bo nie znała treści. Początkowo też sądziła, że będzie to wiadomość z Afraaz, toteż tym bardziej zaskoczył ją widok Ledreńczyka na kopercie. Kolekcjoner?
  — Czego on... Oh — skwitowała kolejne zdanie i skrzyżowała ręce na piersi. — Może tym razem nie będzie aż tak źle... — westchnęła cicho. Przez moment kusiło ją, żeby zapytać o słowa Wilka, ale nie czuła się do tego kompetentna. Chciał czy nie, Gaspard był znacznie bardziej wyjątkowy, niż oni wszyscy razem wzięci. — Powinieneś się najpierw przy-gotować... — przerwała słowo w pół, bo oto niespodziewanie otworzyły się drzwi. — Czy ty możesz pukać?
  — A czegoś nie powinienem widzieć? — odparł ucieszony Garreth, co na moment wręcz zatkało Lunę. Tymczasem demon przeniósł błękitne ślepia na Anatella. — Słyszałem, że wstałeś, więc postanowiłem porwać cię na kufelek.
  — Gaspard wyjeżdża... teraz — wtrąciła Luna.
  — Co? Gdzie?
  — Do... Ledrenii? — Zerknęła na wampira dla pewności.
  — Ouu... To jadę z tobą! — oznajmił zaraz.
  — Jak to? — Luna popatrzyła na niego jak na głupka, a ten rozłożył ręce.
  — Ledrenia, Lusia! Potwory, gusła, Sztukmistrzowie! Mam przegapić taką okazję? — Uśmiechnął się szeroko. — A przy okazji dopilnuję, żeby nie wrócił z następną narzeczoną — zaśmiał się, choć akurat dało się wyczuć, że mówił dość poważnie. Dostatecznie, żeby Saffaris się zastanowiła.
— Może i słusznie?... — Zerknęła na Gasparda. — Mam na myśli... Nawet nie wiesz, o co dokładnie chodzi i kto to jest. Amron starał się wywiedzieć, ale też nic nie wskórał, nie podoba mi się to — wymruczała z namysłem, wpatrując się w Anatella.
Luna Saffaris
Luna Saffaris

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : pinterest.com/pin/830632725036503798/

Powrót do góry Go down

Klasztor Solunae Empty Re: Klasztor Solunae

Pisanie by Gaspard Anatell Czw Gru 29, 2022 10:47 pm

Czy nie będzie AŻ tak źle…? Zawsze miało być jakoś mniej źle, niż poprzednio, a potem wychodziło z tego chore gówno. Tak mógł podsumować tę pracę. Ale by i Luna poczuła się lepiej tylko odpowiedział uśmiechem oraz kiwnięciem głowy. Na miejscu będzie marudził jak zwykle.
-Właściwie wiesz, że nie potrzebuję niczego…- Zaznaczył w kwestii podróży, bo na co wampirowi prowiant, broni też już nie naostrzy, a pistolety były w dobrym stanie. Stworek też wiedział, że jak go nie ma trzeba dbać o Ruczaj, zaś koty były wystarczająco duże, aby sobie poradzić. Mógł… -Oho.
Mruknął kiedy tylko zobaczył Garretha. No tak, jego obecności uświadczył do tej pory najmniej, nawet jeśli chwilę temu… parę dni temu go zabił. Oby ostatni raz.
Anatell otworzył szerzej oczy, gdy wymiana zdań między tą dwójką przerodziła się w pomysł do wspólnej podróży Demona i Białowłosego. Luna podeszła do tego wystarczająco poważnie i… nawet z entuzjazmem, choć jej motywy były niejasne.
-Jestem pewien, że poradziłbym sobie wystarczająco.- Próbował sobie przypomnieć jak poprzednio wypadła ich wspólna misja w Korcari, ale wtedy były z nimi dziewczęta. No i Viddasala. A teraz oni sami… z drugiej strony demon dysponował magią, zaś Gaspard był bezbronny w obliczu paranormalnych zagrożeń. Chyba potrzebował pleców. Machnął ręką. -Tak, jasne, witamy na pokładzie.- Rzucił zmieniając nagle narracje, po czym zwrócił się do iudex, układając dłonie na jej czuprynie. -Hej, nie martw się. Jestem krwiożerczym potworem i mogę go rozszarpać.
Uśmiechnął się promiennie przymykając powieki, a łuna światła zza okna objęła jego głowę, lecz ten efekt trwał tylko chwilę, aby zaraz Anatell zdjął ręce i skierował się do wyjścia, po drodze wymijając Garretha zręcznym piruetem. Był w duchu lekko zawiedziony, ponieważ perspektywa lotu była wygodniejsza, a tak we dwoje… ah, powinni wynaleźć jakieś kołowce.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Klasztor Solunae Empty Re: Klasztor Solunae

Pisanie by Luna Saffaris Pią Gru 30, 2022 2:27 pm

  "Oho" było idealnym komentarzem na to wejście. Właściwie patrząc z boku, człowiek mógłby się zastanawiać, czy Garreth był tu jakąś maskotką czy tym nieznośnym dzieciakiem z osiedla, którego jakimś cudem jeszcze nikt nie eksmitował. Może właśnie dlatego pomysł wakacji wydawał się taki kuszący nie tylko dla niego?
  Luna już miała zaoponować na protesty Gasparda, ale ten szybko zmienił zdanie, więc pokiwała głową, ignorując trochę ucieszoną minę demona i jego rozłożone zwycięsko ręce.
  — Świetnie... — zaczęła i spojrzała znów na Gasparda, kiedy ujął ją za łebek. Na ustach Luny zjawił się lekki, ciepły uśmiech. — Nie wątpię, potworze — odparła z cichym rozbawieniem. Może i była zła, ale... Anatell miał w sobie coś ze szczeniaczka, ciężko było się złościć przez dłuższy czas. Na pewno nie aż tak. — Ale bądź ostrożny — dodała zaraz, również nieco się odsuwając, by zaraz odprowadzić go wzrokiem do drzwi.
  Mifzenaam akurat się o nie opierał i chyba trochę za bardzo zamyślił, bo kiedy Gaspard je otworzył, tak ten poleciał pół kroku w tył. Posłał Lunie uśmiech pełen pewności siebie i również wyszedł, by pozbierać potrzebne do drogi rzeczy.

z.t. x2
Luna Saffaris
Luna Saffaris

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : pinterest.com/pin/830632725036503798/

Powrót do góry Go down

Klasztor Solunae Empty Re: Klasztor Solunae

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach