Ktoś Chyba Za Mną Idzie

Go down

Ktoś Chyba Za Mną Idzie Empty Ktoś Chyba Za Mną Idzie

Pisanie by Kitikulu Nie Wrz 20, 2020 1:06 pm

KOSZMAR PO POWROCIE DO DOMU OD SANKI

Sięgnąłem na półkę po pozytywkę, lecz jej melodia nie do końca mi pasowała, odłożyłem ją i zacząłem sprawdzać kolejne, ale głosy z każdą chwilą stawały się coraz cięższe i bardzo chrypiące. Mimo zamykania pozytywek muzyka nie przestawała grać, plącząc się z dźwiękami poprzednich pozytywek, które odkładałem na miejsce. Nie umiałem ich uciszyć. Słyszałem szmery za plecami i nie musiałem się odwracać, żeby czuć na sobie spojrzenia innych ludzi w sklepie. Chcę do domu.
Ruszyłem do wyjścia, a przynajmniej tam gdzie ono powinno być, niestety na miejscu drzwi była zwyczajnie ściana, jakby przejścia nigdy tutaj nie było. Czułem, jak znów oblepiają mnie spojrzenia, jak sięgają tam gdzie nie powinny.
Uciekałem szukając wyjścia, którego nigdzie znaleźć nie mogłem. Biegłem panicznie przebijając się przez tłum ludzi, który zdawał się gęstnieć niezauważenie. Nie pamiętałem nawet czy oddycham, ale drzwi nigdzie nie było, a sklep zdawał się być bezkresnych rozmiarów i z sekundy na sekundę zmieniał swoją specjalność, nie będąc już tylko sklepem z pozytywkami.
W końcu przyszło zbawienie. Upadłem na ziemię, szorując dłońmi po chropowatych płytach na klatce schodowej. Ręce mnie piekły, czułem jak wszystkie drobne kamyczki wbijają mi się głębiej w mięśnie, ale nie to było moim głównym zmartwieniem.
Miałem na sobie tylko koszulę, rozpiętą i ledwo zakrywającą mi biodra. Ludzie z ulicy zatrzymali się w miejscu i patrzyli na mnie pustymi oczyma. Zebrałem się w sobie i krwawymi dłońmi przecierając policzki wstałem i ruszyłem w górę po schodach. Chcę do domu.
Im wyżej się wspinałem na piętra tym bardziej czułem, jak coś mnie przyciska do schodów, czułem, że mam coraz mniej miejsca żeby przecisnąć się między stopniami a sufitem, mimo, że odległość między nimi się nie zmniejszała.
Nareszcie, z twarzą całą brudną w krwi, od ciągłego wycierania łez, dotarłem na moje piętro, ledwo czołgając się po schodach, czując ciągły nacisk na plecy żebym trzymał się blisko ziemi. Drzwi były zaledwie kilka metrów ode mnie, ale nie miałem siły się do nich dowlec, nawet gdybym chciał, to bym nie mógł, przygniatający mnie ciężar był za duży, ale przynajmniej nic mnie nie bolało.
Usłyszałem charakterystyczny dźwięk zamykanego zamka od wejścia głównego do budynku. Słyszałem jak ktoś kręci się na najniższej klatce schodowej. Zakryłem usta dłońmi, żeby ukryć szalony oddech i ciche skomlenie. Z czołem opartym o ziemię i z zamkniętymi oczami nasłuchiwałem. Wtedy po budynku rozległy się kroki ciężkich butów kiedy mężczyzna wchodził po schodach. Wiedziałem gdzie idzie.
Piszcząc i kaszląc zacząłem próby wyrwania się spod niewidzialnego ciężaru. Postępów nie było u mnie żadnych, a kroki były coraz bliżej. Krzycząc o pomoc, licząc, że sąsiedzi mnie usłyszą, zostawiałem szramy paznokciami na drewnianej podłodze. Próbowałem zakryć swoją nagość za krótką koszulą kiedy poczułem dłonie na kostkach. Przesunęły się cierpliwie i powoli po łydkach, spoczęły na kolanach spokojnie idąc jeszcze wyżej, delikatnie przesuwając palcami po bliznach na moich udach, jakby moje zdzieranie gardła w błagalnych prośbach ratunku i moje szamotanie się nic nie znaczyły. Chcę do domu...
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Ktoś Chyba Za Mną Idzie Empty Re: Ktoś Chyba Za Mną Idzie

Pisanie by Kitikulu Sob Lip 03, 2021 11:45 pm

Leżałem spokojnie, czułem jak ktoś przesuwa przyjemnie palcami przy moich ramionach, mojej szyi, nie odtykał ich, jedynie trącał krótkie włoski na skórze z niezwykłą precyzją. Otaczała mnie taka przyjemna muzyka, ale nie rozpoznawałem utworu, nie chodzę zbyt często do teatrów. Westchnąłem nieco głośniej kiedy palce ponownie zbliżyły się do mojej szyi, to było przyjemne. Muzyka przestała grać. Sen dobiegł końca.
Obudziłem się w swoim pokoju, otworzyłem leniwie oczy i zobaczyłem, że nie było tu żadnych mebli poza łóżkiem, nie było tutaj też żadnej duszy oprócz mnie. Nie chciałem wstawać, bo za oknem panowała jeszcze noc, poza tym było tak ciepło pod grubą kołdrą. Mimo tego zebrałem się w sobie, usiadłem na materacu i przetarłem twarz. Przeciągnąłem się, mrucząc przy tym, kiedy ciało się rozluźniało. Pogładziłem swój kark, szukając w głowie źródła przyjemnego dotyku, który przed chwilą czułem we śnie. Wydawał się być taki prawdziwy. Uśmiechnąłem się pod nosem, na wspomnienia rzeczy, które w rzeczywistości sprawiłyby, że skuliłbym się na ziemi z płaczem.
Pokój był pogrążony w mroku, paliła się tylko jedna mała świeczka na ziemi. Rozejrzałem się spokojnie po pomieszczeniu. W końcu byłem tutaj tylko ja, koty najwidoczniej wybrały sobie do spania kanapę w holu. Zamknąłem oczy żeby odpocząć, ale nic to o nie dało, bo widziałem przez powieki. Nie przeszkadzało mi to, ani trochę.
Nagle zdawało mi się, że usłyszałem drobne kroki bosych stóp z kuchni. Cisza. Po chwili znów kroki, tym razem więcej osób je robiło. Obróciłem powoli głowę w stronę wyjścia z sypialni, Nic tam nie widziałem. Uklęknąłem na łóżku, przyciągnąłem kołdrę do piersi żeby się ochronić przed czyimiś oczami. Podskoczyłem na materacu, kiedy coś spadło w kuchni na ziemię. To tylko Łoś, to Łoś... Oddychałem głęboko. Przecież nikogo nie mogło być w domu, zawsze sprawdzam okna i drzwi przed spaniem, drzwi są jeszcze zawsze dodatkowo zastawione szafką. Ktoś mimo tego chodził po kuchni, krążył w kółko. Spróbowałem podsunąć się bliżej ściany i wtedy deska w łóżku zaskrzypiała. Kolejne szybkie kroki, do których dołączały inne, pędzące w moim kierunku. Z kuchni zaczęły wybiegać malutkie laleczki, nieproporcjonalne, wyglądające jak dzieci, jeszcze w krwi i innych resztkach z porodu. Krzyknąłem i  uciekłem na krawędź łóżka. Z kilkunastocentymetrowych maluchów zaczęła odchodzić miękka skóra, ukazując przekrwione, napięte mięśnie, zrywające się przy każdym kroku. Powódź niemowląt szybko się uspokoiła kiedy wszystkie lalki z poniszczonymi tkankami zmieszały się w jedną czerwoną, bezwładną papkę na deskach, piszcząc i płacząc w strachu o pomoc.
Przyklejony do wezgłowia, miętosząc drżącymi dłońmi kołdrę, wbijałem wzrok w dzieci. Ich krew tak pięknie pachniała, lepiej niż jakiekolwiek ciasto może tylko pachnieć. Przyłożyłem sobie dłoń do ust i nosa, żeby tylko tego nie wdychać. Kolejne kroki rozległy się w kuchni, tym razem wolniejsze i cięższe. Słyszałem dźwięk skrobania paznokciami o skórę, uporczywe drapanie się, ciężkie westchnięcie pełne ulgi, przez usta, które zdawały się być zaklejone.
-Nie chcę...-wydusiłem w siebie łamiącym się głosem. Drapanie ustało. Dwa kroki, później kolejne. Powinienem był się nie odzywać.-Nie chcę...-znów wyjąkałem szeptem, przykładając pięści do skroni, kuląc się jak tylko mogłem. Powinienem był się nie odzywać. Powolnym, niepewnym krokiem wyszedł z kuchni człowiek. Pozbawiony był głowy, a z każdego centymetra jego torsu wyrastały mu ręce. Popatrzył na mnie, chociaż nie miał oczu, westchnął ponownie, chociaż nie miał ust.
-Nie... chcę...-powtórzyłem po raz trzeci, czując jak przez płacz nie mogę oddychać, bo palce, które chwilę temu tak przyjemnie mnie gładziły we śnie po karku, zaciskają mi się teraz na szyi. Powinienem był się nie odzywać.
Mężczyzna, ruszył gwałtownie w moją stronę. Przeszedł po dzieciach bez najmniejszej trudności, rozgniatając je stopami, gruchocząc ich małe główki, wywołując tym kolejne fale pisków i płaczy. Jego ręce wiły się na wszystkie strony jak szalone, szukając ciała które mogłyby dotknąć, rozerwać, a ja byłem zbyt sparaliżowany żeby uciec. Nie miałem z resztą gdzie uciec, drzwi są zamknięte i zastawione szafką. Przycisnąłem tylko kołdrę mocniej do siebie łamiąc sobie kości dłoni. Łkając zacisnąłem powieki, mimo, że widziałem przez nie wszystko. Nie mogę nie patrzeć na swój własny występ.
-Nie chcę!! Przepraszam!!-wykrzyczałem, ale krzyki zostały urwane przez jego palce wkradające mi się do ust, owijające mi się wokół gardła, chwytające za płuca, przylepiające się mi do ud. Dlaczego nie chcesz? Przed chwilą ci się podobało.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Ktoś Chyba Za Mną Idzie Empty Re: Ktoś Chyba Za Mną Idzie

Pisanie by Kitikulu Pią Wrz 17, 2021 12:20 am

SEN JAKIŚ CZAS PO PRZYBYCIU NA NERASPIS

Zegar w mojej głowie tykał głośno, a wielka, otwarta przestrzeń pozwalała wszelakim dźwiękom roznosić się na niesamowite odległości, jakby szklane ściany otaczające mnie niczego innego nie dotyczyły, jakby ograniczały tylko mnie.
Klęcząc bez ubrań czułem, jak ręce i nogi mam oblepione gęstą, chłodną cieczą, pachnącą żelazem. To było ohydne uczucie, ale bardzo znajome. Powoli, podniosłem się do pionu, ułożyłem dłoń na ścianie, mając nadzieję, że w ten sposób przetrwam w tych kompletnych ciemnościach. Odetchnąłem cichutko i ruszyłem przed siebie, ciągle podążając dłonią po szkle. Ścieżka zakręcała, wiła się i wiła, trafiałem na ślepe zaułki, na wielkie sale, ale nigdzie nie było wyjścia. To jego szukam. Krew coraz bardziej tężała, coraz trudniej mi się przez nią szło, łapała moje stopy i nie chciała puścić ich, abym jej nie opuszczał, nie uciekał. Musiałem się spieszyć, jeśli nie chciałem tutaj zostać. Nareszcie wyłapałem w ciemności zmianę w ścianie, pionowy prostokąt, drewniany.
Złapałem za klamkę, po czym niepewnie otworzyłem drzwi do pomieszczenia pachnącego ziołami i świecami. Tykanie zegara nie ustawało, ale teraz usłyszałem jeszcze skapywanie kropel krwi na ziemię, gdzie łączyły się z kałużą w jakiej brodziłem po kostki. Dalej otaczała mnie ciemność, ale mimo tego postanowiłem wejść do środka. Wyciągnąłem ręce przed siebie, chcąc znaleźć coś, co pomoże mi w poruszaniu się po tym miejscu, jednak natrafiłem na coś, dopiero kiedy nogą uderzyłem się o ramę łóżka. Syknąłem cicho i rozmasowałem piszczel, drugą ręką łapiąc się skrawka kołdry. Pachniał znajomo, bardzo znajomo. Pomiętosiłem go chwilę w dłoni, rozpoznając jego fakturę, grubość materiału.
Przesuwałem ręką po pościeli, chcąc dalej poznawać pokój. Powoli i spokojnie, jednak kiedy byłem w połowie długości łóżka, tykanie zegara ustało. Ostatni dźwięk rozbrzmiał echem pomiędzy ścianami i szybko zaniknął, nie mając zamiaru wracać. Ktoś siedzący tuż obok mnie wziął słaby wdech, materac ugiął się nieznacznie pod obcym ciężarem. Zabrałem szybko rękę, żeby się odsunąć, jednak chłopak był szybszy łapiąc mnie za szyję, pchając mnie do tyłu w krew i upadając na mnie. Zacisnął mocno palce, czułem, jak chrząstki i żyły mi pękają. Spróbowałem walczyć, złapałem go za białe włosy, szarpnąłem, ale to go tylko rozwścieczyło. Poczułem jego zęby na dłoni, przecinające mi skórę i kości, poczułem jego kolano wgniatające mi się w udo, uciskające tętnicę, aż nieprzyjemnie pulsowała. Złamana noga przypomniała o sobie tuż po tym, jak usiłowałem wziąć wdech przez rozkruszony nos. Po raz ostatni, złapałem go za nadgarstki wybitymi palcami i zacząłem go drapać, żeby w końcu mnie puścił.
Nie słysząc zegara nie wiedziałem ile to trwało, chociaż zdawało mi się, że całą wieczność. Nawet gdy już nie żyłem nie zostawił mnie w spokoju, obdarowując mnie jeszcze kilkoma uderzeniami w twarz, łamiąc mi rękę. Szorując biodrami o moje uda, nachylił się delikatnie nade mną, pocałował lekko w skroń, zatapiając jeszcze na chwilę nos w moich włosach. Podziękował uprzejmie, z uśmiechem i odszedł, zostawiając mnie samego. Leżałem cierpliwie i patrzyłem się obojętnym, martwym spojrzeniem w stronę wyjścia, przez które sam tutaj wszedłem, z własnej woli sprowadzając na siebie kłopoty, przez które zostanę tu na zawsze.
Zegar zaczął znów tykać.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Ktoś Chyba Za Mną Idzie Empty Re: Ktoś Chyba Za Mną Idzie

Pisanie by Kitikulu Pon Cze 20, 2022 11:30 pm

Sporo czasu mi zajęło uszycie tej koszuli, ale w końcu się udało. No, sporo czasu zajęło nie dlatego, że była skomplikowana, po prostu naprawdę się starałem.
-Masz talent.-podskoczyłem w miejscu słysząc głos za sobą. Szybko się obróciłem, z dłonią przyłożoną do piersi, ale widząc te czerwone kudły napięcie zniknęło.
-Wystraszyłeś mnie.-zaśmiałem się. Złapałem się dłonią za nadgarstek i zawstydzony spojrzałem w bok.-To nic wielkiego. Nie takie rzeczy szyłem. To tylko zwykła koszula.-wzruszyłem ramionami i szybko schowałem pudełko z podarkiem do szuflady. Znów na niego spojrzałem, a on, jak to on stał i się uśmiechał. Nie przerywał jednak ciszy, a po minucie oczekiwania, ja też bałem się to zrobić, chociaż wiedziałem, że nie może tak być. Czekałem jeszcze chwilę, ale świat zdawał się zatrzymać w miejscu. Muszę coś zrobić, muszę.
-Cóż... król mnie wzywał, lepiej do niego już pójdę.-uśmiechnąłem się łagodnie, przepraszająco i okrężną drogą ruszyłem ku drzwiom. Nie zdołałem do nich dojść. Poczułem, jak hybryda chwyta mnie za włosy i jednym szarpnięciem rzuca na ziemię. Poprawił dłoń i zadarł mi głowę do góry, kiedy skomląc, złapałem go za rękę, próbując ją od siebie oderwać.
-Nie żyjesz, punkt dla mnie.-posłał mi kolejny rozpromieniony uśmiech. Była to ostatnia rzecz, jaką zobaczyłem zanim uderzył moją głową o posadzkę, na której od razu zostały ślady krwi po pękniętym nosie i rozciętej wardze. Następne uderzenia jedynie powiększały czerwoną kałużę. Spróbowałem się bronić, wyszarpnąć, osłonić twarz dłońmi, jednak każde spotkanie z kamieniem wprawiało mnie w jeszcze większe oszołomienie.
-Głupi jesteś?-zaśmiał się, podnosząc mnie za włosy, żeby mógł m się przyjrzeć.-Chciałeś iść beze mnie? Wiesz co tam na ciebie czeka.-przerzucił spojrzenie na drzwi, które zaskrzypiały, powoli się uchylając. Chłopak zamachał ogonem, puścił mnie, pozwalając mi znów opaść na ziemię. Przestąpił nade mną i ruszył do wyjścia.-Chodź Nietoperku, nic ci przecież nie zrobię. Obiecałem ci to w końcu.-rzucił mi ostatnie spojrzenie i zniknął w ciemności korytarza.
Ze łzami w oczach wahałem się jeszcze kilka sekund, po czym pojękując cicho z bólu, wstałem powoli i poszedłem za nim. Nie chciałem zostawać tu sam, już czułem na sobie spojrzenia oczu spod łóżka i z szafy.

***

Wyszedłem z pokoju i rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu mojego ochroniarza. Jego kita zniknęła za rogiem, więc rzuciłem się w jej kierunku. Pędziłem długim korytarzem tak szybko, jak mogłem, ale kiedy dotarłem na jego koniec, nie zobaczyłem nigdzie chimery.
-Hek?...-urwałem szybko, czując, jak z rozbitych ust wypływa mi obficie krew, skapując wielkimi kroplami na ubranie i podłogę. Zasłoniłem rany dłońmi i kucnąłem, starając się złapać oddech i nie wydawać jednocześnie żadnych dźwięków.
Kolejny raz usłyszałem skrzypnięcie zawiasów drzwi. Obróciłem się szybko i zobaczyłem, jak z pokoju tuż obok ktoś wygląda, wpatrując się we mnie. Zaraz pojawiły się w ciemnej szczelinie kolejne oczy tak samo mocno lśniąc białkami. Obserwowały, czekały. Nie mogłem tu zostać. Poderwałem się z ziemi i znowu zacząłem biec korytarzami, licząc, że w końcu dogonię rudzielca.
-Hektor!-krzyknąłem w końcu, ignorując krew i ból pękniętej szczęki. Słyszałem co chwila, jak niektóre z drzwi się otwierają, żeby istoty siedzące w środku mogły na mnie spojrzeć. Nagle z jednego przejścia wystrzeliły długie ręce, chwytając mnie za włosy, szarpiąc, ściągając na posadzkę i wlokąc za ubrania w stronę pokoju. Szarpałem się, gryzłem i kopałem, ale nie udawało mi się wyrwać rękom w żaden sposób. Krzyczałem prośby, wzywałem pomoc, a ta o dziwo nadeszła szybko.
Poczułem nad łokciem mocny uchwyt, taki, który na pewno zostawi krwiaki na skórze. Gwałtowne pociągnięcie wyrwało mnie z objęć głodnych łap. Rude włosy zafalowały kiedy chłopak, trzasnął drzwiami ucinając kilka nieposłusznych dłoni.
Znowu spotkałem się z ziemią. Odpełzłem kawałek, zatrzymując się kiedy wyłapałem na sobie spojrzenie Hektora. Był taki pogodny, jak zawsze. Uśmiechał się. Nie mam prawa na to narzekać. Jeśli będę narzekać na jego uśmiech, on będzie narzekać na moje płakanie.
-Mówiłem, że beze mnie umrzesz. Wiesz to przecież.-zdawał się nie rozumieć mojej sytuacji. Próbowałem go znaleźć, ale nie nadążałem, zgubiłem go. Kucnął przy mnie, delikatnie przykładając dłonie do mojej szczęki, przesuwając kciukiem aby wytrzeć w policzka mieszankę krwi i łez.-Umrzesz beze mnie.-kolejny uśmiech. Czułem jego pazury na karku i szyi.-Musisz przy mnie zostać, bo inaczej ktoś ci coś zrobi, rozumiesz to?--zacisnął dłonie, przebijając mi skórę paznokciami.-Przy mnie jesteś bezpieczny. Nic ci się nie stanie.-wyszeptał, nie przejmując się tym, jak bardzo walczyłem o powietrze i próbowałem drapaniem zmusić go do puszczenia mnie. Ścisnął jeszcze mocniej, krew zalała mi oczy, znowu widziałem tylko czerwień.-Obiecałem. Nic ci nie grozi.-zachrypiał. Moje kości poddały cię naciskowi, pękając. Już nic mnie nie bolało, w końcu. Nie bałem się. Znowu umarłem, znowu przegrałem. Powinienem być zawiedziony, zły, smutny, ale w tej chwili gdybym mógł prosić o jedno, chciałbym być martwy już na zawsze. Proszę, to tylko jedno życzenie. Niech ktoś mi je spełni.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Ktoś Chyba Za Mną Idzie Empty Re: Ktoś Chyba Za Mną Idzie

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach