Ulice Sadah

+4
Cerbin Amenadiel
Claudie Misfortune
Iwo
Mistrz Gry
8 posters

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Ulice Sadah - Page 2 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by Baqara Sob Cze 19, 2021 10:10 pm

Rzuciłam się na leżącego na ziemi chłopaka, który nie bronił się jakoś specjalnie, wręcz przeciwnie, podawał mi siebie, jak na talerzu. Wzbudziło to moje pewne podejrzenia, jednak przegrały one z żądzą krwi. Siadłam na nim i docisnęłam go do ziemi, tłumiąc jego ostatnie słowo oświadczyn mocniejszym chwytem na gardle. Wgryzłam mu się w rękę całkowicie się na tym skupiając. To, że mi się przyglądał nawet do mnie nie docierało w obliczu konsumowania kolacji. Słuchanie mężczyzn było moim priorytetem kiedyś, ale teraz? Zmieniłam się niestety.
Nie myślałam, że kiedyś przyjdzie mi zabić dla kilku łyków krwi. Zerknęłam na mężczyznę niepewnie, z pewną domieszką złości z głodu i przeprosin kiedy uprzedził mnie, że się nim nie najem. Próbował słowami walczyć o życie? Nie dziwię mu się, sama też tak łatwo nie mam zamiaru dać się zabić i chociaż nie byłam nigdy w sytuacji, w której mogłabym to zweryfikować, to jestem pewna, że bym się biła.
Po paru sekundach namysłu poluźniłam delikatnie uścisk na jego szyi, ale zębami trzymałam się jego nadgarstka jeszcze kilka chwil, aż poczułam się mniej więcej najedzona. Po takim długim okresie jedzenia mniej niż powinnam miałam wrażenie, że mój żołądek jest w stanie zmieścić dużo większe ilości juchy.
Westchnęłam zachwycona przy ostatnim łyku, po czym otworzyłam szerzej usta i wyjęłam zęby z jego ciała. No teraz, mogłam myśleć dużo lepiej, cała złość na uciekającego męża zniknęła, cała frustracja z mojego obecnego trybu życia ulotniła się, jakby nigdy jej nie było. Dalej ściskając jego rękę, odsunęłam ją od warg, oblizując się przy tym, jak po niezwykle pysznym posiłku. Brakowało mi tego.
Nie straciłam jednak aż tak bardzo koncentracji. Moje spojrzenie wylądowało na chłopaku. Na szybko oceniłam jego wiek, urodę. Jednak nie jego wygląd mnie interesował najbardziej, a to co powiedział.
-Co o tym wiesz?-zapytałam trochę zaniepokojona, ale i z nadzieją, bo może szczęście mi w końcu dopisało i znalazłam kogoś, kto się mną zajmie? Brzmiał, jakby miał wiedzę i mam nadzieję, że ją ma, bo jeśli mnie oszukuje, żeby ratować skórę, to niestety, ale nie przeżyje.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 2 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by NPC Sob Cze 19, 2021 10:53 pm

ALTAIR OLIGARCHII

Chyba jego słowa w jakiś sposób zadziałały, bo się uspokoiła lub po prostu, wampirza krew dała jej przeświadczenie najedzenia, jeśli w rezultacie ten stan długo się nie utrzyma. Ale chyba wystarczy na kilka chwil przyjemnej konwersacji? Tak, czy inaczej, jej wzrok dezorientacji, gdy jej kły jeszcze niewygodnie uwierały w jego mięsie, był rozczulający. Jak zagubione zwierzątko. Oh, może powinien bardziej zacząć myśleć co zrobić z obecną sytuacją? Dawno nikt go nie wziął za śmiertelnika, znaczy, żaden inny krwiopijca. Przeważnie wszyscy z góry wiedzieli z kim mają do czynienia, lecz ta biedna dusza, najwidoczniej nie. A więc nie znała jego największych zalet!
Poczuł ulgę, gdy jego dech wrócił do normy, zaś po chwili lekko zmrużył oczy, gdy wysunęła zęby z jego nadgarstka, nawet jeśli go nie puściła. W tej pozycji, przez otwartą ranę zaczynała wypływać krew, plamiąc jego mankiet i resztę koszuli, skapując czerwonymi kroplami w dół. Zwrócił na to większą uwagę, bo trochę szkoda ubrań, lecz z drugiej strony, był już brudny odkąd wylądował na ziemi. Teraz bardziej potrzebował tej łaźni.
Gdy zadała pytanie, uniósł nieco powieki, z lekkim zaskoczeniem. Znaczy, może powinien się takiego obrotu spraw spodziewać, była bardziej skołowana od niego, ale… co on wiedział? Musiał przestać myśleć o tym, że siedzi na nim rogata i kopytkowa piękność.
-Wampirza krew tylko może dać Ci poczucie najedzenia, ale… nie ma składników odżywczych. Nie zaspokoisz nią prawdziwego głodu, nie tak jakbyś wypiła krew śmiertelnika…- Uśmiechnął się niemrawo, czując odrętwienie w trzymanej ręce. Za moment, lekko otworzył własną buzię, aby pokazać jej swoje kły. -Wampir musi pić krew śmiertelników, nie wampirów... sam wiem, jakie to słabe…- Zdmuchnął kolejny kosmyk, który opadł mu drażliwie na oko. -...ale nie powinnaś polować tak blisko miasta… ktoś mógłby Cię zobaczyć i zrobić Ci krzywdę… to trakt.- Próbował tłumaczyć, ale był doprawdy kiepskim nauczycielem, nigdy nie musiał takich rzeczy robić. Wtedy, coś przyszło mu do głowy. -Jestem Altair Maximillian Oligarchii. Nieopodal stąd, jest hrabstwo Mernstern. Mam tam piękny dwór… oraz ludzką krew, mogę Ci dać ile tylko zapragniesz…- Wyszczerzył kły. -...i nie tylko.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 2 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by Baqara Sob Cze 19, 2021 11:25 pm

Wpatrywałam się w niego oczekując odpowiedzi i trochę się zawiodłam, że mi jej udzielił. Bałam się, że zaraz znów zgłodnieję, a on pokazując wiedzę sprawił, że średnio byłam chętna do zabicia go. Nie narzekam na to oczywiście, nie jestem morderczynią, ale kiedy w brzuchu burczy, ciężko myśleć racjonalnie.
Słuchałam go cierpliwie i kiedy zrozumiałam, że mówi z sensem, zaczęłam mocno myśleć. Pochyliłam się nad nim, aby zerknąć bardziej z bliska na jego kły. Wydawał się być taki młody, a wiedział tak dużo. Nieco mnie to onieśmieliło, ale w końcu ja nie zostałam stworzona po to by wiedzę chłonąć, ja miałam inne przeznaczenie.
Padła oferta pójścia na jego dwór. Zerknęłam na sekundę w bok, później na jego rękę i w końcu na niego samego. Zastanawiałam się co teraz mam zrobić. Nie znam go, ale ma mi coś do zaoferowania. Tyle czekałam na opiekuna, a teraz kiedy się pojawia nie jestem pewna? Życie do tej pory było dla mnie łaskawe, więc wierzę, że i tym razem takie będzie.
Odciążyłam go, wstając z niego powoli i puszczając zarówno jego rękę, jak i szyję. Obserwowałam go uważnie, ale nie wydawał się nic knuć za plecami. Obiecywał dość dużo, bo brak głodu i męczenia się z szukaniem jedzenia, które ucieka zanim do niego podejdę, ale czy to już pora na przedstawianie się? Jakoś nie czułam się aż tak swobodnie.
Odsunęłam się od niego na kilka kroków, po czym kucnęłam i wydarłam z dołu sukienki pasek materiału, który podarowałam chłopakowi, żeby się opatrzył. Nie jest to wiele, ale starczy chociaż na tymczasowy bandaż.
-Poczekaj tu, proszę.-poleciłam mu łagodnym głosem i ruszyłam w stronę kozła, co słysząc, jak się zbliżam, zaczął się na nowo wiercić, jednak nie szalał aż tak dziko, jak przed chwilą. Odplątałam linkę od pnia i zaczęłam prowadzić kozła w stronę Altaira. Mój futrzasty towarzysz, choć spokojniejszy, to  dalej usiłował zachować dystans. Popatrzyłam na chłopaka, który teraz powinien już być opatrzony i bardziej w pozycji pionowej niż poziomej.
-Pójdę z tobą, ale czy możemy najpierw pójść do mojej jaskini? Chciałabym zabrać stamtąd kilka rzeczy.-ułożyłam tę propozycję między nami i czekałam na zaakceptowanie jej. Liczyłam, że się zgodzi, bo w jaskini zostało dużo ważnych dla mnie wspomnień.
Jeśli się zgodził, to skinęłam głową w podziękowaniu i ruszyłam spokojnym, nieco kulejącym krokiem przez las. Mniej więcej wiedziałam gdzie idę, więc po chwili spaceru powinniśmy być na miejscu, a tam potrzebuję minuty, może dwóch na zebranie się, bo wielu rzeczy nie mam. Podczas spaceru w ciszy zerkałam co jakiś czas ma chłopaka, zastanawiając się nad tym, jaki to przypadek sprawił, że się spotkaliśmy i czy to na pewno dobra decyzja. Uznałam jednak, że bycie z kimś, kto zna moją naturę i wydaje się być względnie przyjazny, jest dużo lepsze niż codzienne trudności i strachy.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 2 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by NPC Nie Cze 20, 2021 12:00 am

ALTAIR OLIGARCHII

No tak, jego młody wygląd potrafił wprawić w zakłopotanie, już do tego przywykł, choć jakby mógł usłyszeć jej myśli, poklepałby siebie po plecach, że udało mu się ją onieśmielić. Jednak pozostało mu oczekiwać na jej wnioski ze wstępnej analizy. Nie był pewny, czy jakkolwiek się wybronił, nawet nie odpowiedziała własnym imieniem. Bała się, czy jak? To ona właśnie go zabijała, powinna czuć się lepsza. Albo to on czegoś nie wyłapuje.
Jednak w końcu odciążyła go, przez co poczuł jak uchodzi z niego ciepło. Teraz, aż zabrakło mu tego ciężaru, czuł się zbyt lekki. Ale ta, za moment wycofała się, grzebiac przy swoich zniszczonych już i tak ubraniach. Czemu takie były? Nie miała krawców? Czy też żyła w tej dziczy? Jeśli tak, to… to było straszne. Nie można żyć w dziczy przecież.
Ciężko podniósł się do sadu, chwytając za swoją zimną jak lód łapę, ściskając ją w nadgarstku i w palcach, chcąc sprawdzić czucie, ale było drętwe, dosłownie. Teraz, swoją drogą, mógł się jej bardziej przyjrzeć. Była… wielka, chyba największa kobieta jaką widział. Nie chodziło tylko o to, że najpewniej mogła być wyższa od niego, ale była potężna. I to wcale nie gruba. Cóż za paradoksy. Ale jej kopyta, jej ogon, rogi… najpewniej była hybrydą, to mogło tłumaczyć posturę, lecz było to na swój sposób niezwykłe i fascynujące. Nie miał w życiu zbyt wiele okazji spotkać hybrydzich draculetów, a krótkie ono nie było. Taki przypadek był jednak wdzięczny, przez co znowu zapomniał w jakim był położeniu. Chyba teraz nie najgorszym?
-Dziękuję…
Mruknął, zerkając na nią, kiedy dała mu skrawek swojego materiału. Poprosiła go by poczekał, a gdy dama tak ładnie prosi, to nie pozostaje mu nic innego, jak się dostosować. Nie wiedział dokąd poszła, lecz teraz mógł się skupić na tym pseudobandażu. Em… to było do ręki najpewniej… A więc zaraz podciągnął zakrwawiony rękaw i zgniótł materiał w kulkę, którą przyłożył do otwartych ran, dociskając je drugą ręką, aby powstrzymać krwawienie. Tak, kolejna jego super umiejętność, był perfekcyjnym medykiem.
Wtedy, wróciła ta koza, a jak się okazało, nie była znikąd, tylko jej. Podróżuje z kozą? Ciekawe towarzystwo, lepsze to, niż podróże z Adelairą. Mimo to, zmierzył zwierze czujnym spojrzeniem. Teraz trzymało dystans? Dzięki, Panie Kozioł.
-Jaskini…?- Dopytał lekko niedowierzając, z trudem próbując wstać, bez użyciu obu rąk, ale chwiejnym ruchem się nawet udało. Teraz faktycznie potwierdził się fakt, że o te kilka centymetrów była większa. Czuł się dosyć mały przy niej. To budziło swego rodzaju respekt. -Jasne, nie ma sprawy… może być jaskinia.
Dodał zaraz, zdając sobie sprawę, że nie żartowała i to ważne. Postanowił ruszyć za nią, a że ta się nie odzywała, tylko na niego zerkała, chyba nieufnie, to on też nic nie mówił, zerkając co jakiś czas na swoją bladą rękę. Był nieco zmęczony i było mu słabo. Coś czuł, że wyprawy w teren nie są dla niego. Z drugiej strony, nie zawarłby tak fascynującej znajomości. Ale co dalej?
-Coś Ci się stało w… kopyto?
Spytał, widząc jak kuleje, choć nie spodziewał się zadać tego pytania kobiecie, kiedykolwiek. W końcu jednak byli w tej jaskini, a nieznajoma mu z imienia wampirzyca, zaczęła zbierać swoje rzeczy. Ten oparł się o kamienną ścianę plecami, wciąż dociskając kulkę materiału. Rozglądał się wokół i… nie wierzył, że można… żyć w takich warunkach… chyba że tak tylko ukrywała się przed słońcem, bo była w podróży, ale… eh...
-Bardzo... przytulnie...
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 2 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by Baqara Nie Cze 20, 2021 12:32 am

Skinęłam głową na jego ,,Dziękuję." Czyli nie jest taki zły, skoro dziękować potrafi. Uśmiechnęłam się i zniknęłam, wracając po chwili z kozłem.
Spojrzałam na niego poważnie kiedy zdawał się mieć jakieś obiekcje co do mojej jaskini. Sama nie byłam pewna tego miejsca zamieszkania, ale na nic lepszego mnie nie było stać w tej chwili. Nie mogę wybrzydzać, muszę sobie radzić. Po chwili już szliśmy przez las w ciszy, tylko na siebie zerkając. W końcu jednak padło pytanie. Zauważył, że boli mnie noga i jeszcze o to zapytał. Cóż, to było miłe. Przez dwa lata miałam kontakt tylko ze sobą, więc uczucie, że ktoś, nawet obcy się o mnie troszczy, było bardzo przyjemne. Odruchowo zerknęłam na bolącą kończynę.
-Zraniłam skórę o drzewo. Gdyby kopyto było ranne kulałabym mocniej. Później się tym zajmę.-uśmiechnęłam się do niego lekko. Oj, rany kopyta są okropne i leczą się też strasznie długo. Raz zraniłam się porządnie, to później przez rok dochodziłam do siebie. Z kilkoma drzazgami w nodze dam radę jeszcze trochę przejść.
Dotarliśmy do mojej jaskini, a ja szybko zebrałam swoje rzeczy. Nie było ich dużo zaledwie dwie torby i to niezbyt duże. Odwróciłam się twarzą do chłopaka kiedy pochwalił wnętrze jaskini.
-Dziękuję, starałam się, ale nawet ja nie urządzę pięknie domu bez materiałów.-czyli to koniec mieszkania tutaj? Już tu nie wrócę? Na pewno? Znam to dziwne uczucie kiedy zmienia się miejsce zamieszkania i wiem, że na pewno się przyzwyczaję do nowego domu.
Podeszłam do Altaira. Widziałam jak trzyma kawałek materiału, ale do tej pory nie uznawałam za odpowiednie wytykanie mu błędów. Teraz jednak dostrzegłam, że nie wyglądał najlepiej, z tego powodu, ja zajmę się jego raną.
-Podaj mi swoją rękę. Opatrzę cię.-stanęłam dwa kroki przed nim. Wyciągnęłam z torby butelkę z wodą, polałam nią ranę, żeby chociaż trochę opłukać ją z krwi, następnie wyjęłam czystą chustę, złożyłam ją równo i przyłożyłam do miejsca ugryzienia. Obwiązałam jego nadgarstek kilka razy mocno chustką, tamując mniej więcej krwawienie. Później owinęłam to dla pewności urwanym wcześniej kawałkiem sukni, kawałkiem, który nie został użyty tak, jak chciałam, żeby został. Pogłaskałam delikatnie kciukiem zawiązaną chustę.-Opatrzony.-oznajmiłam i patrząc na niego uśmiechnęłam się szeroko, żeby zapewnić go w ten sposób, że już wszystko dobrze i ani kropla więcej nie opuści jego ciała.
Wycofałam się z jaskini do kozła, który czekał na nas, uwiązany do drzewa.
-Możemy ruszać jeśli też jesteś gotowy.-popatrzyłam na niego łagodniej i czekałam na kolejny spacer.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 2 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by NPC Nie Cze 20, 2021 1:10 am

ALTAIR OLIGARCHII

Uśmiechnęła się… i to nie raz. Chyba po raz pierwszy, od tej niedługiej chwili, w której się znali. Skoro tak, to zrobił dobre wrażenie, ale… ludzie przeważnie się do siebie uśmiechali. Zazwyczaj nieszczerze, był w tym fałsz lub ukryta perfidność. Z kolei uśmiech kobiety, wydawał się niewinny i prawdziwy, jeśli w ogóle można tak stwierdzić. Może sobie dopowiadał, ale ta perspektywa była miła. Hej, jak na chwilę odeszła do tego kozła, to przez sekundę w jego głowie tliła się myśl, że zwyczajnie uciekła. To by go nie zaskoczyło. Ludzie potrafią mu to robić…
Gdy jednak odpowiedziała w kwestii kopyta, zmarszczył brwi, z lekko sękatym wyrazem twarzy. Czyli nie ranne było kopyto, a noga? Cóż, niezależnie jakimś zwierzęciem była, to jednak jego wiedza jak miało się okazać, była na tyle nikła, aby popełnić tę gafę.
-Pomógłbym, gdybym… tylko się na tym znał.
Uśmiechnął się szeroko, ale za chwilę ten uśmiech znikł. Tak, nawet nie do końca ogarniał własną rękę, miał wrażenie, że jego metoda nie działa, zaś krew dalej się sączy, a co dopiero łatać coś przy hybrydziej nodze. Przynajmniej był szczery. Lecz duchem będzie ją wspierać w samoopatrywaniu, czy cokolwiek się tam stało.
W jaskini zaś, jego blade oczy błądziły po różnych elementach, z markotną miną, której kobieta akurat nie widziała. Nazwała to miejsce “domem”. To nie był dom, to mogła być kryjówka, ale nie dom. Czasem mu mówiono, że może nie rozumieć potrzeb biedniejszych, ale gdy teraz był w… jaskini, widząc zarazem prostotę i mimo wszystko, brak wstydu u tej nieznajomej, dopiero pojmował, że może być zupełnie z innego świata, jak z innej bajki. Mierziło go słowo “dom”. Tak, jakoś…
-Hahah, no tak, ciężko byłoby tutaj wstawić meble, nie mówiąc o toaletce i garderobie, a jeszcze łoże z baldachimem...
Mówił z uśmiechem, ale z każdym słowem, zdawał się ściszać głos, jakby uświadamiać sobie, że może nie powinien jednak tak mówić. Tak, to było niewłaściwe, yhhh.
Jednak ta podeszła do niego nagle, w pierwszej chwili pomyślał, że przez swoje gadanie, ale nie. Zadarł głowę lekko w górę, aby spojrzeć na jej twarz, zaraz, zjechał ciut niżej, chyba lekko zbyt długo na wysokości biustu, a na koniec, na własną rękę. Dopiero teraz uświadomił sobie, że ta zajęła się jego opatrunkiem, w sposób zgoła inny, od jego metody. Cóż, nie żeby był znawcą, ale… też mogło być!
-Gdybyś celowała w szyję, byłoby trudniej.- Uśmiechnął się rozbawiony, by po chwili, znów skupić się na opatrunku, gdy przejechała po nim palcem. Uniósł wzrok, a ta nadal się uśmiechała. On sam odpowiedział tym samym, przekrzywiając głowę na bok. Nie straciła aury bogini. Była dla niego milsza, niż oczekiwał. -Dziękuję. Raz jeszcze.
Po chwili, wyszli z jaskini, kiedy hybrydzia wampirzyca zabrała ze sobą wszystko. Nie było tego dużo, a to też przykuło jego wzrok i dało mu znów do myślenia. Może faktycznie był w stanie zaoferować więcej, niżeli krew. Teraz jednak, mógł skupić się na drodze. Ona raczej wielkiego wyboru nie miała, skoro siedziała w jaskini, w dodatku z kozą. Choć kozy nie zapraszał, to ją też ugości. W co się jednak wplątał? W końcu, przygarnął obcą z lasu… a miał tylko iść po wino. Zresztą… pieprzyć to. Mógł robić co chciał. A teraz taki miał kaprys!
-To nie jest daleko. Spodoba Ci się. Będziesz chciała skorzystać z łaźni? Po tym jak się napijesz. Dobrze Ci to zrobi, sam mam ochotę zmyć z siebie… to wszystko.
Zaśmiał się i ruszył. Liczył, że jednak faktycznie z jej nogą będzie w porządku.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 2 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by Baqara Nie Cze 20, 2021 1:36 am

Tak, wyczuwałam, że się nie zna, patrząc na to, jak się swoją ręką zajął. Mimo wszystko miło było to, że się zaoferował. Chęci ma, ale wprawy nie, a to się da nadrobić. Nie mówię, że będę siedziała i go wychowywała, ale w sumie już tyloma dziećmi się zajęłam, że kolejny ktoś do uczenia mi różnicy nie zrobi.
Zerknęłam na niego, kiedy mówił o tych wszystkich ozdobnych meblach. Sama nigdy takich nie miałam, właścicielka moja miała, ale nie jestem pewna czy takie rzeczy są faktycznie potrzebne do życia. Grunt to to, żeby się wygodnie spało, wygląd łóżka nie ma znaczenia.
-Dużo trudniej.-dopowiedziałam do jego żartu. Cóż, gdybym go ugryzła w szyję, to możliwe, że już by nie żył. Słońce by przyszło, ja do tego czasu bym zgłodniała, a on przemienił się w popiół.
-Nie ma za co.-utrzymałam uśmiech. Ja tylko naprawiłam szkodę, którą zrobiłam przez pomyłkę. To naprawdę nic wielkiego, tylko wykonuję swoje obowiązki i to ja powinnam przepraszać, bo zaatakowałam go bez powodu.
W końcu zabraliśmy się do podróży. Usłyszałam też wtedy najcudowniejszą ofertę, chyba nawet lepszą niż oferta picia krwi. Łaźnie, kąpiel, ciepła woda. Aż mnie dreszcze przeszły wzdłuż kręgosłupa, a ogon zamachał na boki.
-Tak, będę chciała.-wyraziłam się jasno i popatrzyłam na chłopaka wzrokiem pełnym zawzięcia i ekscytacji. Dwa lata bez wanny, mycie się w deszczu czy strumieniach. Kiedy wejdę do łaźni, to mam zamiar nie wychodzić bardzo długo. Zmyję z siebie wszystkie leśne zapachy, porządnie wyczeszę włosy i nogi, pozbywając się zimowej podszewki, która nie schodzi tak łatwo kiedy czesze się rękoma. Normalnie jakbym miała urodziny! Z takimi pozytywnymi myślami i obietnicą, że rezydencja nie jest daleko, szłam dzielnie, a i nawet noga bolała jakoś tak mniej. Już nie mogę się doczekać.

Z/T 2x
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 2 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by Rhami Nie Lip 18, 2021 8:47 pm

Ruszyliśmy do Sadah. Na mapie widziałem, że to spory kawałek od ostatniego miasta w jakim byliśmy, więc złożyłem pięknie koce, zrobiłem z nich sobie miękkie siedzenie i znów wystawiłem głowę, układając ją na ławie, na której siedziała milicjantka i milicjant. Obserwowałem trasę, licząc, że ktoś mnie pogłaszcze może. Mają moją głowę tuż pod ręką, aż żal nie pogłaskać.
W końcu dojechaliśmy do miasta i jak się okazało zrobiliśmy postój, tylko dla mnie. Tuląc się do Pani Amelie, patrzyłem nieufnie na barmankę w karczmie, która za opłatą zgodziła się przygotować nam kąpiel, z której z chęcią skorzystałem. Potrzebowałem przy niej odrobiny pomocy milicji. Ze zdjęciem bandaży, aby ich nie zamoczyć, a później, po umyciu się i ubraniu, z założeniem ich, aby świeża rana była dalej zabezpieczona.
Ubrany w ogrodowe ubrania wyszedłem z łazienki, poprawiając piękne wstążki zawiązane na rogach. Dodają mi dużo dziewczęcości i nawet teraz, będąc w spodniach wyglądam uroczo.
Znów wsiedliśmy do powozu i ruszyliśmy w trasę, a ja czułem się dużo, dużo lepiej. Taki czysty i pachnący, bez krwi i innego brudu na sobie. Czułem się, jak ktoś idealny, jakbym dopiero co z nieba zstąpił na ziemię, aby błogosławić innych moją obecnością. Gide, najświętsza rzecz w Medevarze. O tak się czułem, co było niezwykle podniecające dla mojej artystycznej duszy. Niech ktoś namaluje obraz przedstawiający mnie, aby uwiecznić ten moment.
Znów po chwili w trasie, wystawiłem łeb między fukcjonariuszy, żeby mnie czochrali po wilgotnych włosach.
-Przepraszam...-zaczepiłem ich nieśmiałym głosem.-Gdzie teraz jedziemy? Dalej na wschód?-jeśli nie na wschód, to będzie mi to nie na rękę. Poza tym w Lenth i Sadah nie udało mi się popytać o Pana Z, a może to właśnie w tych miastach jest.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 2 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by NPC Pon Lip 19, 2021 11:05 am

Po krótkim postoju w Sadah, mogli ruszać dalej. Gide była umyta, więc mogła liczyć choć na ten komfort, bo jednak na głaskanie już nie bardzo. Lejce były w rękach Amelie, jako tej starszej stopniem, zaś pasażer Larry nie kwapił się do kontaktu z dzieckiem. Blondynka nad czymś myślała, skupiając się na trasie, aż z rytmu nie wybiło jej pytanie ze strony hybrydki. Drugi milicjant spojrzał na koziołka:
-Nie do końca. Robimy objazd i już wracamy.
Odparł, ale wtedy, Anatell zetknęła na bok, jakby próbując coś dostrzec wzrokiem. Larry popatrzył na nią z dezorientacją, jakby w niemym pytaniu.
-W gospodzie przepytała kilku ludzi, podobno ktoś widział rudego mężczyznę w średnim wieku, w niekompletnym, brudnym stroju błazna. Kierował się w tym kierunku. Trochę wątpliwe, aby aż tak się pomylić, a to nasz jedyny świeży trop.
Wyjaśniła swoje zachowanie, kierując słowa do tego drugiego, a i on wtedy dostrzegł, jakąś karocę, samotnie stojącą na uboczu trasy, z połamanym kołem, pozbawioną wierzchowców, jakby te się zerwały i uciekły.
-To wygląda podejrzanie, muszę przyznać. Sprawdzę to.
Odparł, chcąc się wykazać, zaś kobieta zetknęła na niego momentalnie, by w końcu, zwolnić powóz kawałek za karocą.
Larry zszedł z ławki, wracając na ziemnistą, polną drogę, kierując się do tajemniczego obiektu. Anatell z kolei zerknęła na Gide.
-Nie wychodź z powozu.
Dodała, pozbawiona ufności wobec karocy, aby samej, zejść na dół i dołączyć do milicjanta, z dłonią na kolbie pistoletu.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 2 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by Rhami Pon Lip 19, 2021 1:32 pm

Głasków nie dostałem, przez co byłem bardzo niepocieszony oziębłością z ich strony, bo nie po to jestem taki piękny i uroczy, żeby mnie nikt nie głaskał. Nie upominałem się jednak, bo byłoby to niegrzeczne. Westchnąłem tylko ciężko i patrzyłem się dalej na konie.
To, że nie jedziemy dalej na wschód mnie zaniepokoiło, bo ja przecież musiałem iść na wschód, sam już nie wiem czy nie poszedłem przypadkiem za daleko, ale jak coś, to najwyżej pójdę maksymalnie na wschód, a później wrócę na zachód, znów pytając o Pana Z. Ktoś musiał go widzieć, błazna poznali, to i Pana Z muszą, bo jest też bardzo charakterystyczny. Jestem gotowy na dalszą trasę, jestem czysty, ubrany, najedzony owocami i mam mapę oraz załadowaną na nowo broń. Muszę ruszać dalej, a oni chcą mi w tym przeszkodzić.
Wszyscy popatrzyliśmy uważnie na karocę, która w sumie nie przeszkadzała nam w przejechaniu drogą, ale rozumiem, że taki obowiązek milicji, aby sprawdzać wszystko. Patrzyłem, jak Larry schodzi na ziemię i idzie do powozu. Kiwnąłem głową Pani Anatell i po sekundzie patrzyłem, jak ona również odchodzi ode mnie, aby przebadać nieznany pojazd. A kiedy już byli blisko niego, to cóż... to był mój moment. Wyjąłem broń, zarzuciłem plecak na plecy i najciszej jak mogłem wyszedłem z powozu. Wyskoczyłem na ziemię i od razu ruszyłem biegiem przez las. Nie było co się skradać, bo las był dość rzadki, więc ukryć się było średnio gdzie. Noga bolała, nie zapomniałem o mojej ranie, jednak byłem gotów na ból, bo dzięki niemu znajdę Pana Z. Miałem nadzieję, że nie ruszą za mną, bo mają karocę do przebadania, no i własny powóz do pilnowania, ale jeśliby mnie milicja goniła, to bym się nie zatrzymywał, licząc na to, że jednak okażę się szybszy niż dwójka wytrenowanych dorosłych, możliwe nawet, że byłbym w stanie strzelić im pod nogi, żeby ich zniechęcić.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 2 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by NPC Pon Lip 19, 2021 2:33 pm

Amelie chyba zbyt dużą wiarę położyła w Gide, który już raz ją oszukał, postanawiając zrobić to znowu. Kiedy tylko milicjanci oddalili się od niego, ten chwycił swoje rzeczy i broń, aby ruszyć w świat, żeby wypełnić przysięgę. Czapeczka błazna, ciasno ściśnięta, cicho podzwonkiwała, w czasie jego pogoni przez mierny las.
W końcu zaś zgubił z oczu powóz, jak i funkcjonariuszy, więc nie dane mu było odkryć tajemnicy powozu, czy też tego, czy Cicerona był tam lub gdzieś na szlaku. Zamiast tego, wybrał odnalezienie Pana Z.
Los bywa jednak przewrotny, a dla młodych przygodystów, zwłaszcza, bo nawet nie wiedząc kiedy, potknął się o wystający korzeń, przy małym pagórku. Może podtrzymały równowagę, lecz z pewnością, nie z wciąż ranna nogą, dlatego przypadło mu tylko znów przetrwać kolejny upadek. Bez większych szkód tym razem, na jego szczęście, no może poza startą trawą w nowe ubrania. Ale nikt nie może być wiecznie czysty i pachnący.
Gdy tylko Gide podniósł wzrok, znad kłębków trawy, mógł dostrzec coś bardziej niezwykłego od leśnych wróżek. Była to postać dziewczynki, o bardzo jasnych, mysich włosach, spod których wystawały dwa grube i skręcone do przodu rogi. Jej duże, szare oczy, które na niego spoglądały, wydawały się nie wyrażać żadnych emocji, jakby umarło w nich życie. Blada buźka pozostała bez wyrazu, nawet jeśli tliła się w niej nitka zaciekawienia. Mała hybrydka mogła być zbliżona wiekiem do chłopca, choć teraz, było to ciężkie do sprecyzowana. Tak, czy inaczej, zachowała stosowną odległość, przyglądając mu się, a dłońmi miętoląc krańce swojej sukienki, która luźno na niej wisiała, ściśnięta wyłącznie szarym sweterkiem.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 2 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by Rhami Pon Lip 19, 2021 2:51 pm

Wyskoczyłem z wozu i uciekłem, nawet nie musiałem biec aż tak szaleńczo, ani nie musiałem strzelać, co mnie ucieszyło. Może i bym nie płakał gdybym kogoś trafił, ale mój właściciel musiałby wypłacać pieniądze na naprawienie szkód, a do tego poszedłbym do więzienia, pewnie, chyba, hybrydy mogą iść do więzienia?
Nie przestawałem biec, licząc, że biegnę na wschód, ale to sprawdzę zaraz, muszę najpierw wytworzyć dystans między mną, a milicją. W pewnym momencie, wyrżnąłem się jednak, jak długi na ziemię, bo podstępny korzeń pojawił się na mojej drodze. Jęknąłem krótko, bo pierś mnie zabolała, gdy walnęła o twardą glebę, noga też mnie pociągnęła. Jednak sprawnie podniosłem się do klęku, odnalazłem broń, która wypadła mi z ręki i już mogłem uciekać dalej. Nie zrobiłem jednak tego, bo odkryłem, że mam nietypowe towarzystwo. Przełknąłem ślinkę, patrząc na dziewczynkę z rogami, która gdyby nie jasna skóra mogłaby być uważana za moją krewną. Trzymałem broń w pogotowiu, bo coś dziwnego czułem od rogatej, jakby była jakąś pacynką, zza której wyjdzie zaraz jakiś potwór.
-Dzień dobry...-zacząłem nieśmiało, też trochę oszołomiony tym, że w takim miejscu spotkałem kogoś tak podobnego do mnie, hybrydę rogatą, ładną z jasnymi włosami. Powoli podniosłem się do pionu, żeby jej nie wystraszyć, a kiedy już stanąłem na nogach, to niespiesznie ruszyłem między drzewa, oddalając się parę kroków od niej. Musiałem iść na wschód. Stanąłem jednak w miejscu, obróciłem się do dziewczynki i patrzyłem  na nią, zastanawiając się co zrobi. Może potrzebuje mojej pomocy? Ale wygląda dobrze, nic jej raczej nie dolega, może ucieka tak, jak ja?
-Chcesz iść ze mną?-zapytałem w końcu, nieśmiało, raczej dlatego, że tak wypadało, a nie dlatego, że chciałem mieć towarzystwo.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 2 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by NPC Pon Lip 19, 2021 3:30 pm

Gide spoglądał na dziewczynkę, która cały czas mu się przyglądała, jak magicznemu stworzeniu z lasu, którego zwyczajnie nie spodziewała się tu spotkać. Jednak ten przywitał się z nią, na co otworzyła oczy nieco szerzej.
-"Dzień dobry".
Powtórzyła za nim, jakby nie będąc pewna, czy tak brzmi powitanie, jakby wcześniej nie słyszała podobnych słów w tej formule. Przyglądała się dalej, ale wtedy, kiedy wstał, dostrzegła pistolet, który miał przy sobie. Jej oczy lekko przymrużyły się, czujnie go obserwując, nie wiedząc do końca co o tym myśleć. Lecz kiedy ten nagle oddalił się, zupełnie się pogubiła.
Spojrzała nagle za siebie, jakby sprawdzała kierunek drogi, a po tym, ten, który z początku obrała inna rogata hybrydą. Ale Gide się zatrzymał i zadał jej pytanie, wbrew któremu, wciąż stała jak wryta, za chwilę łącząc swoje palce ze sobą.
-Nie mogę stąd iść.- Odpowiedziała mu spokojnie i zamrugał a kilka razy. -Dokąd idziesz…?
Dopytała go, choć ciężko było stwierdzić, dlaczego o to zapytała, skoro nie mogła stąd odejść. Bardziej jednak absorbowała ją teraz inna myśl.
-Kim jesteś…?
Spytała, zerkając wciąż na jego pistolet, choć nie było w tym spojrzeniu niepokoju, a zaintrygowanie.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 2 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by Rhami Pon Lip 19, 2021 3:58 pm

Odpowiedziała dość matowo, a później nie ruszyła się z miejsca nawet kiedy wstałem i zacząłem iść. To była dziwna sytuacja, ale w sumie skoro wiem gdzie idę, to po co miałaby mnie zatrzymywać?
Pomyślałem jednak o niej i zapytałem czy chce iść, a jej odpowiedź była dość normalna. Pewnie ma niedaleko dom, pewnie ktoś na nią czeka, powoli nabierała kształtów wisienki, co w połowie spadania na ziemię zatrzymała się. Pewnie ma przeszłość, ale sam ją sobie dopowiadam, co nie ma celu. Hmm... Wisienka spadła na ziemię.
Wykazała jednak zainteresowanie moją podróżą.
-Na wschód, a później na zachód.-wyjaśniłem jej mój plan działania, nie zagłębiając się w szczegóły. Miast jej nie wymienię, bo musiałbym spojrzeć na mapę, aby sprawdzić co minę na mojej trasie.
Kim jestem? Nie wiedziałem do końca jak na to odpowiedzieć.
-Jestem kozą, hybrydą...-tyle chyba starczy? Nie ma co od razu przedstawiać się imieniem, chociaż nie trzeba pytać jej czy widziała ,,Gide" wystarczy zapytać ,,Czy widziałaś dziecko z rogami i ciemną skórą?". Jestem dość charakterystyczny.
Przestąpiłem z nogi na nogę, popatrzyłem w kierunku z którego przybyłem, ale nie widziałem, żeby milicja mnie goniła. To dobrze. W końcu zdecydowałem się wrócić na swoje miejsce, a nawet podejść do dziewczynki, żeby się jej przyjrzeć z bezpiecznej, ale bliskiej odległości.
-Dlaczego nie możesz stąd iść?-zapytałem, bo może coś jest na rzeczy. Nie chodzi o to, że ona kogoś lubi, może boi się kary, jaka ją spotka kiedy odejdzie, albo ktoś jej szuka i musi się ukrywać. Powodów jest masa, a ja wyobraźnią nie poznam prawdziwej odpowiedzi, dlatego skupiłem się na niej i czekałem na wyjaśnienia.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 2 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by NPC Pon Lip 19, 2021 4:17 pm

Czy miała przeszłość? Czy miała przyszłość? Ciężko było to rozgryźć, może nawet jej samej, ale jednak, była tu, teraz. Tak jej powtarzano. A teraz zaś, było dosyć niezwykłe w swój małostkowy sposób. Pojawił się przed nią inny rogacz, z mapą, pistoletem, plecakiem, samotnie zmierzający przed siebie. Cóż za obraz, lecz dokąd mu to? Niektóre ścieżki są zgubne, czy nie bał się, choć biegł, jakby przed czymś uciekał? Może to on ma prawdziwą, niezwykłą przeszłość, która z każdą chwilą, kształtuje się jeszcze barwniej.
-Na wschód i zachód? Ale to przecież przeciwne kierunki.- Zaznaczyła, jakby z początku wydało jej się to na swój sposób niejasne, lecz… wtedy, uniosła wskazujący palec w górę, wskazując mu zupełnie nową trasę, od swojej prawej. -Tam jest wschód.
Dopowiedziała i opuściła rączkę, znów zerkając na niego pustym wzrokiem. Jeśli chciał iść w tamtym kierunku, nawet jej to nie przeszkadzało. Nie chciała, aby zagubił drogę.
Choć Gide nie podał imienia, określił się kozą. Nie kozicą, kozą. Był chłopcem, choć bardzo delikatnym. Ale nie powiedział jej jednak nic, czego sama nie zauważyła po samych rogach.
-Ro...zumiem.
Odparła tylko, ale może ze słabo wyczuwalnym zawodem. Nie pomogło jej to rozwikłać małej zagadki, która męczyła blondynkę, lecz resztę mogła już sobie dopowiedzieć z kierunku trasy.
Gide jednak powrócił do niej, a ta znów zetknęła na pistolet, jakby, nie wiedząc czego się spodziewać, aż ten, zadał jej pytanie. Otworzyła lekko usta. Miał przecież iść w drogę na wschód, a po tym na zachód.
-Nie mogę opuszczać mojej rodziny. Dlatego nie mogę stąd iść.
Odpowiedziała mu, leniwie utrzymując powieki, wpatrując się w jego kozie źrenice.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 2 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by Rhami Pon Lip 19, 2021 4:47 pm

Pokiwałem głową na jej spostrzeżenie, które było dość mocno oczywiste. Coś jednak było w tym uroczego, może ta nieporadność, może nie zdawanie sobie sprawy z pewnych  wiadomych wszystkim rzeczy, które nie wymagają wypowiadania ich na głos. Po chwili wskazała mi wschód, a mi się w głowie świetlik odpalił, że dziewczynka, może być bardzo przydatna. Dopiero teraz zrozumiałem, że jeśli żyje w lesie, to możliwe, że wie, jak przetrwać, znała kierunki świata, więc... Jednak chcę jej towarzystwa. Uśmiechnąłem się szeroko patrząc za tym gdzie wskazała palcem.
-Dziękuję.-cały byłem szczęśliwy, że nie muszę sprawdzać mapy, w której i tak bym się nie rozeznał nie mając punktów odniesienia, które bym rozpoznał.
Jej teoria na temat tego, co mam w moich ogrodowych spodniach, by mnie w rzeczywistości zaskoczyła. Gdybym był mężczyzną, powiedziałbym, że jestem kozłem, kobietą, że kozicą, a ja jestem po prostu kozą. Tak czy inaczej nie czytam jej w myślach, ale może kiedyś powie co jej chodzi po głowie i będę mógł jej zaimponować wiedzą.
Czyli ma rodzinę. Nie chcę sobie dopowiadać kolejnych rzeczy, więc nie będę, jednak mogę mieć nadzieję, nadzieję, że rodzina traktuje ją okropnie i jednak zgodzi się ze mną pójść. Poza tym, hybrydy nie mają rodziny, my mamy właścicieli, opiekunów, przyjaciół co najwyżej. No chyba, że czasami, ale bardzo rzadko, jesteśmy sprzedawani w pakiecie razem ze swoim rodzeństwem, wtedy mamy namiastkę rodziny.
-Lubisz ich w ogóle? Bo jeśli nie, to możesz ze mną iść.-zaproponowałem, próbując ją przekonać do swego. Niech powie, że ich nie lubi, wiem, że i tak odejście od kogoś, do kogo jesteśmy przyzwyczajeni nie jest łatwe, ale ja nie płakałem kiedy Pan Teagan mnie sprzedawał, bo go nie lubiłem.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 2 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by NPC Pon Lip 19, 2021 5:33 pm

Gdyby tylko wiedziała co kryło się w głowie chłopca przed nią, jakie myśli krążyły mu po umyśle, jakie niecne plany miał, licząc na wszelakie szczęścia, które pomogłyby odnieść mu sukces… lecz jak na to by odpowiedziała?
-Nie wiem.- Rzuciła spokojnie, nie zmieniając sposobu patrzenia na niego, gdy ten zapytał o rodzinę. Niby każdy powinien stwierdzić, czy kogoś się lubi, czy też nie. -Innej nie mam.- Dodała po chwili, nie unikając kontaktu wzrokowego. Może jej rodzina była najlepsza na świecie, a może najgorsza. Nie znała innych rodzin dla porównania. -Ale nie wolno mi nigdzie dalej iść.
Przypomniała mu. Bo jednak, trzeba było przestrzegać wytyczonych zasad. Chociaż chłopiec nalegał, składałaby, że nie jest ciekawa, lecz mimo to, był obcym, a do tego, dochodziły zupełnie inne, nieznane mu nawet czynniki.
-Miałeś iść na wschód. Tam jest droga.
Znowu wskazała palcem kierunek na prawo, bo może miał krótką pamięć. Nawet jej zdarzy się o czymś zapomnieć, kiedy tylko przejdzie przez próg drzwi do innego pokoju
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 2 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by Rhami Pon Lip 19, 2021 5:46 pm

Nie wie czy lubi swoją rodzinę? Zakładałbym, że to znaczy, iż jej nie lubi. Poza tym argument ,,innej nie mam" jest słaby, jednak powinienem być bardziej wyrozumiały. W  jej wieku poleganie na tym, co się ma jest podstawą przeżycia, bo to od ludzi z jakimi jesteśmy, zależy czy będziemy mieć co jeść.
Po raz kolejny wskazała mi wschód.
-Wiem gdzie jest.-odpowiedziałem tylko, żeby już więcej łapkami nie machała, bo jeszcze zakwasów dostanie. Westchnąłem cicho, zerknąłem na broń, sprawdzając czy jest zabezpieczona.
-A ty kim jesteś?-popatrzyłem na nią, bo się ani nie przedstawiła, ani nie powiedziała co tu robi i o co jej chodzi, dlaczego się tak patrzy. Liczyłem, że odpowie, raczej nie powinna mieć z tym problemów. Zaraz jednak pojawiło się w mojej głowie kolejne pytanie.
-Rodzina, to ciebie bije?-przechyliłem lekko głową. Wygląda na kogoś do bicia, jeśli mam być szczery, wygląda na kogoś, kto nie walczy. W sumie, ja sam też nigdy wcześniej nie walczyłem. To interesujące być teraz z innym miejscu niż ona i móc oceniać.-Możemy do nich pójść i porozmawiać.-uśmiechnąłem się na pocieszenie, żeby zaraz zamilknąć, aby mogła się wypowiedzieć.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 2 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by NPC Pon Lip 19, 2021 6:19 pm

Wiedział gdzie jest? Pamiętał? Był poirytowany własną niepamięcią i teraz udawał, że wie, czy może nie kłamał, tylko coś nie daje mu odejść? To było kłopotliwe, na swój sposób, co najmniej dla niej.
Zapytał ją kim jest, lecz samemu nawet nie podał imienia. Określił się tylko hybrydą kozy, ale… ona nie wiedziała czego jest hybrydą, więc mogła w zamian dać imię?
-Aoi…
Odparła, choć na moment jej usta zatrzymały się przed wypowiedzeniem nazwiska. Nie, nie musi go mówić, imię to dużo za kozę. Bardzo niska stawka.
Znów zwróciła uwagę na jego pistolet. Zabezpieczył go. Był tak młody i umiał to robić niczym dorośli. Strzelał już z niego? Zabił nim już kogoś? Tak dużo pytań, lecz czemu go sprawdził w tej chwili? Robi tak, gdy nie może znaleźć słów? To jak tik nerwowy? Drapanie po głowie w zakłopotaniu. Wiele pytań.
Nachylił głowę, a choć znów wlepiła w oczy w jego źrenice, nie rozumiejąc jego słów z początku. Były bardzo bez kontekstu, który rogata blondynka próbowała utworzyć sobie sama, po nitkach możliwości.
-Czasem, to zależy od dnia. Tortury są normalną rutyną i potrafią być różne.
Odpowiedziała mu, skoro tak chciał wiedzieć, czy jest bitą, choć może nie do końca była świadoma tego, jak coś takiego może być niepoprawne w odczuciu osoby trzeciej. Dlatego nie miała odchodzić za daleko, ani rozmawiać z obcymi.
Wtedy, znów otworzyła szerzej oczy, patrząc na jego uśmiech. Miał naprawdę ładny i miły uśmiech. Lecz bardzo niefajne słowa on wypowiadał. Aoi cofnęła się o krok.
-Nie możemy. Idź na wschód.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 2 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by Rhami Pon Lip 19, 2021 6:33 pm

Ona miała jeszcze krótsze imię ode mnie. To było zachwycające i to jeszcze takie proste i trudne zarazem.
-Ładne.-zmarszczyłem brwi w skupieniu, jednak dalej się lekko uśmiechałem. Komplement był szczery, co było słychać w głosie, o ile się umie dobrze odczytywać takie sygnały od innych.
Jakaś zapadka mi w głowie zaskoczyła kiedy powiedziała o torturach i rutynie. Czyli miałem rację. Cóż, kary cielesne pochwalam jak najbardziej, nic nie uczy tak dobrze, jak ból fizyczny, lub cierpienie psychiczne, kiedy jesteś ośmieszany i czujesz okropne wyrzuty sumienia.
Zaproponowałem próbę rozmowy z jej rodziną, chociaż sam nie wiem co dokładnie chodziło mi po głowie. Może i chciałem ich zabić, ale przecież nie jestem mordercą, z drugiej strony kto nas by przyłapał? Nikt, jesteśmy w lesie. Cofnęła się o krok, a ja natychmiast podążyłem za nią i wolną ręką chwyciłem ją za dłoń, zatrzymując, żeby nie uciekała.
-Nie idź. -rozkazałem łagodnie. Nie chciałem, żeby się szarpała i nie chciałem, żeby wracała do domu.-Jestem Gide. Chcesz, to mogę być twoją nową rodziną, nie uderzę cię, no i mam właściciela, który mnie nie bije, mam przyjaciół. Mogę cię do nich zabrać, już ci się nic nie stanie.-złożyłem obietnicę i chociaż nie wiedziałem na ile to dziecięce marzenia, a na ile coś co jestem w stanie zagwarantować, o i tak powiedziałem, co powiedziałem i się nie mam zamiary wycofywać.-Jesteś bardzo mądra i myślę, że razem będzie nam się dużo lepiej podróżowało.-kolejny raz się do niej uśmiechnąłem. No niech się w końcu do mnie przekona. Nie możemy tutaj sterczeć cały dzień. Skoro nie może nigdzie dalej iść, to znaczy, że jej dom jest w miarę blisko, a to jest dla nas źle, bo ktoś może nas zauważyć.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 2 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by NPC Pon Lip 19, 2021 8:08 pm

Ładne? Jej imię było ładne? Nie słyszała jeszcze, aby ktoś tak powiedział. Mówiło się ładnie na przedmioty, na ludzi, ale nie na imiona. Czy było więc wyjątkowe? Czy ona była wyjątkowa mając ładne imię?
Jednak Gide znów zrobił coś niefajnego, teraz nie tylko słowem, bo kiedy ona się cofnęła, on podszedł, chwytając ją za rękę i nie puszczając. Na moment zamarła, wpatrując się w koziołka, który nie chciał by odeszła? Czemu on był taki głupi i uparty?
-Gide…
Wyszeptała, kiedy tylko usłyszała jak on się nazywał. Lecz nie była w stanie o tym myśleć zbyt długo w bieżącej sytuacji. W dodatku, mówił o rzeczach niestworzonych. Dla dziecka, każda obietnica zabrzmi jak wieczysta, na całe życie i dłużej, a to co mówił, było wręcz niewyobrażalne dla niej. Chciał ją zabrać do jakiegoś właściciela i być jej nową rodziną? Ale ona już miała rodzinę, pomimo zakazów, miała ją, nie musiała szukać nowej.
I znów padł kolejny komplement, na który jej oczy wyglądały jak dwie, błyszczące drachmy. Chyba przez to, kompletnie pominęła dalszą część. Była jego zdaniem mądra. Dostała, aż dwie pochwały w tak krótkim czasie! Ktoś ją docenił! Więc… nie wypadało… zabijać go od razu.
Aoi wsunęła wolną rękę za plecy, pod sweterek, skąd wydobyła mały nóż myśliwski, którym wykonała szybkie, płynne cięcie, nacinając nadgarstek Gide, aby zmusić jego nerwy palców do zwolnienia uścisku, a kiedy w wolnej rączce poczuła luz, szybko pochwyciła jego pistolet i wyrwała go do siebie, kiedy chłopiec mógł być zaafiszowany bólem i kapiącą krwią.
Hybrydka cofnęła się o kilka kroków, ważąc w dłoni bardzo małą broń palną, którą mogła dzierżyć tylko w jednej ręce, zamiast dwóch, co dawało jej możliwość zachowania noża. Odbezpieczyła spust, aby po chwili, skierować lufę w drzewo i wystrzelić, roztrzaskując kawałek kory. Broń była znów rozładowana. Jej martwy wzrok powrócił do chłopca o ładnym uśmiechu.
-Idź na wschód, Gide. Odejdź. Inaczej zabiję Cię…
Powiedziała swym młodym, dziewczęcym głosikiem.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 2 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by Rhami Pon Lip 19, 2021 9:02 pm

Złożyłem jej kolejną ofertę, obiecując coś, co było realne do spełnienia, jednak ona najwyraźniej myślała inaczej. Nie byłem gotowy na jej bunt, podobnie, jak błazen nie był wtedy gotowy do końca na mój. Mimo tego znalazł chwilę, żeby mnie wtedy skomplementować, więc i ja znalazłem w sobie tyle uprzejmości, aby pochwalić ją w myślach za szybkość i odwagę.
Krzyknąłem krótko i chwyciłem się za rękę, mając już je obie wolne, bo ślicznotka skradła mi broń. Przetarłem dłonią ranę i strzepnąłem małe kropelki krwi na ziemię. Popatrzyłem na nią zmęczonym wzrokiem. Dlaczego wszyscy chcą mi ciągle zabierać pistolet? Cicero mi zabrał i schował, ona zabrała i strzeliła. Chociaż tyle dobrze, że mi bronią nie groziła, ale mimo tego byłem nią zawiedziony. Jednak na szczęście powstrzymałem się przed powiedzeniem czegoś niegrzecznego, jak na przykład ,,Mam nadzieję, że twoja rodzina cię kiedyś przy torturach zabije.". W sumie to nie byłoby takie złe, bo już by nie była bita. Jak widać zawsze są jakieś zalety.
-Pójdę, jak tak chcesz, ale najpierw oddaj mi broń.-wyciągnąłem w jej stronę pociętą rękę, czekając aż poda mi nienaładowany pistolet. Mogłaby mnie ugryźć w rękę i wylizać krew. O... a... a cóż to za dziwne uczucie w podbrzuszu i na sercu? Jestem zdezorientowany i zaskoczony sobą. Zignorujmy to na teraz. Patrzyłem na nią spokojnie, czekając cierpliwie, aż odda mi moją własność.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 2 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by NPC Pon Lip 19, 2021 10:01 pm

Aoi, pomimo swego spokojnego spojrzenia, wydawała się oddychać nieco szybciej, co zapewne było spowodowane jej brawurą, oraz ryzykiem, jakiego się podjęła. Ale cel był dla niej jeden. Żeby odszedł, zostawił ją w spokoju. Mogła go zabić już w momencie, kiedy chwycił jej rękę, mogła go przecież dźgnąć nożem w brzuch, wtedy po prostu by umarł, zrobiłaby swoje. Skoro mógł skarżyć się tylko na podcięty nadgarstek, to wystarczająca przestroga, pójdzie sobie, tak?
Jej powieki drgnęły lekko, kiedy ten zaakceptował jej rozkaz, lecz wyciągnął rękę po to co jego. Spojrzała na kapiącą krew, zastanawiając się, jaką decyzję podjąć. Jego starania były intrygujące i odwaga niebywała. Lub wcześniej wspomniana głupota.
-Dobrze.
Odparła tylko, po czym zignorowała jego rękę i zamachnęła się pistoletem, rzucając nim w konkretnym kierunku, gdzie odbił się od kępek miękkiej trawy. Po tym, za pomocą noża, znów wskazała mu kierunek wschodu.
-Odejdź. Najdalej jak możesz. Skądkolwiek pochodzisz, idź tam.
Powiedziała, a jeśli ten znów zaprotestuje… to cóż, stety, niestety, dała mu ostatnią szanse.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 2 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by Rhami Pon Lip 19, 2021 10:51 pm

Zgodziła się oddać mi pistolet, jednak sposób, w jaki to zrobiła różnił się od tego czego oczekiwałem. Aoi rzuciła broń w las, a ja otworzyłem szerzej ślepia, licząc, że nic się pistoletowi nie stanie. Hm... a więc tak się kończą moje przygody z osobami w moim wieku? Cudownie. Zmarszczyłem brwi na takie jej zachowanie, ale skoro nie chciała pomocy, to już nie moja sprawa, ja jestem od wykonywania rozkazów, jak ktoś mi ich nie daje, to nie będę go do tego zmuszać.
-No to idę. Papa. Przekaż rodzinie pozdrowienia.-uśmiechnąłem się do niej uroczo, jakbym wcale nie miał złych intencji mówiąc to. Zaoferowałem jej wiele, a ona wszystko odrzuciła, nawet nie zastanawiając się tak naprawdę ani chwili nad moimi propozycjami, po prostu ,,Nie". Poszedłem po broń, podniosłem ją z ziemi i ruszyłem na wschód, tam gdzie dziewczyna mi pokazywała. Zastanawiam się na ile kłamała wskazując mi ten kierunek, jednak był to mój jedyny trop i muszę za nim podążyć czy tego chcę czy nie. Po krótkiej chwili marszu, zatrzymałem się, żeby na szybko załadować broń. Jestem w lesie, nigdy nie wiadomo kiedy coś mi na twarz wyskoczy.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 2 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by NPC Pon Lip 19, 2021 11:09 pm

Obserwowała go cały czas i chyba nawet on zrozumiał, że wszelkie próby odwleczenia tego, zwyczajnie się skończyły. Jednak jego słowa, chyba w jakiś sposób w nią trafiły, ponieważ bardzo powoli opuściła nóż, niemo wlepiając w niego wzrok. Koziołek za kilka chwil się odwrócił w kierunku wschodu, gdzie też poszedł, podnosząc swój pistolet. Aoi stała w miejscu, nie zdejmując z niego spojrzenia, jakby go pilnowała, żeby nie zbłądził ze swojej trasy.
-”Papa”...
Powtórzyła za nim, cicho, jakby znów słyszała po raz pierwszy kolejne nowe sformułowanie, które próbowała przetworzyć. Kiedy był coraz dalej, lekko zmrużyła oczęta i zerknęła na swój nóż myśliwski, który był leciutko brudny od krwi Gide. Dotknęła palcem tych czerwonych kropelek, które roztarła między opuszkami.
-Gide…
Wyszeptała, znów spoglądając w kierunku, gdzie też ruszył, ale… zniknął jej gdzieś za drzewami. Podciągnęła palcami rękaw swojego sweterka i przetarła polik, siadając kuckiem na własnych łydkach, dociskając ostrze do klatki piersiowej.
-Jestem Aoi… Aoi Zevis…

z/t wszyscy
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 2 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach