Ulice Sadah

+4
Cerbin Amenadiel
Claudie Misfortune
Iwo
Mistrz Gry
8 posters

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Ulice Sadah - Page 3 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by Baqara Sro Maj 25, 2022 7:00 pm

Podróże powozem... I to takim zamkniętym, z oknami i wygodną kanapą. Nieco dziwnie mi było w takim otoczeniu. Czułam, że powinnam siedzieć przy woźnicy, albo w ogóle dosiadać jakiegoś osła, no osła to nie, bo za duża na nie jestem, ale jakiegoś jelenia może?
Czas podróży wykorzystałam na rozmowy z Altairem, albo raczej mówienie do niego co u mnie w piwnicy się dzieje. Powiedział, że mnie tam odwiedzi, a ja znam te jego obietnice. Nie chciał odmówić od razu, więc powiedział coś pomiędzy zaprzeczeniem, a zgodą. Może przekonam go do tego, bo w sumie nic strasznego tam nie ma. Wszystko co tam jest nie żyje, poza ożywieńcami, które są... w połowie martwe? Jeszcze ich poznaję. Planowałam jechać w podróż, ale musiałabym jechać bez Iwo, no i nie mam na razie jeszcze pewności gdzie to sprzedawać. Zapowiada się więc siedzenie w domu i męki z formalnościami. Gregoyego będę musiała zapytać o to i OwO. Jakoś to się rozrusza. Nie myślałam, że jedno zdarzenie może być tak kłopotliwe, a tu proszę. Z drugiej strony, to sam król mi kłopoty sprawiał, dobrze, że Altair nie wie o moim nocowaniu w celi na Neraspis. Nie powiem mu, nie ma co go martwić.
-Dokumenty na pewno będą dobre? Będą działać? Jak to właściwie działa?-popatrzyłam na mojego nibymęża po słowie. Nie będę robić z tym problemów. Życie jako wieczny chłopak i dziewczyna jest... w porządku, chyba. Tak czy inaczej nie chciałam żeby Iwo i jego Lisek mieli jakieś kłopoty przez to, że coś będzie źle zrobione. Oczywiście jeśli będzie, to wkroczę do akcji i racziczkami skopię tego kto zawalił, ale wolę unikać przemocy, przynajmniej na razie nie mam na nią humoru.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 3 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by NPC Czw Maj 26, 2022 9:07 am

Dla Baqary może trudny był sam fakt jazdy karocą, a nie lichym powozem na siano, lecz dla Altaira samo opuszczenie dworku stanowiło lekki dyskomfort. Kiedy ostatni raz faktycznie gdzieś był? Chyba na weselu w Lenthstein, jakiś rok temu. A samo Sadah mijał szerokim łukiem. Teraz jednak wjeżdżali w samo serce miasteczka.
Rozmowy przebiegały, ale jak wampirzyca zauważyła, to bardziej on słuchał jej, udając że myśl o ożywieńcach nie spędza snu z powiek. Jak służba sobie z tym radziła? Doprawdy nikogo to nie mierzilo? Czy po prostu tym było bezwarunkowe słuchanie rozkazów panny Mernstein? Ah, trochę zajmie nim zapuści się w trzewia dworku. Liczył tylko, że drzwi solidnie strzegły tego, aby przypadkiem na terenie jego hrabstwa nie doszło do fali ataku żywych trupów.
-Będą działać, właściwie jedziemy je tylko odebrać, już wcześniej posłałem gońca do jednego biurokraty, który dawniej zapożyczył się u mnie na niemałą fortunę. Chłopiec będzie mógł cieszyć się wolnością, pokwitowaniem o jego niezależności, a że prawo cesarskie nie przewiduje opieki społecznej, czy sierocińców dla niepełnoletnich hybryd, daje to swobodę. Choć jeśli będzie wdawał się w burdy z ludźmi jak niedawno z kucharzem, z pewnością potraktują go surowiej.- Wypuścił cicho powietrze, zaraz zerkając przez okiennice na mijane domy mieszkańców Sadah, gdy ich powóz zjechał na główną drogę. -Na jego miejscu wyjechałbym i tak do Afraaz. Miałby dwa obywatelstwa, a Wolne Miasto jest azylem dla wszystkich hybryd. Niezależne. Nawet wpływy króla Killiana, czy cesarza Bardvaara tam nie sięgają, a co dopiero surowe prawa…
Rzucił, choć to była luźna myśl i wcale nie musiała być brana na poważnie. On sam był elfem, wampirem i przede wszystkim hrabią, żaden z problemów z którymi borykał się chłopiec nie dotyczyły jego życia. Ale i tak… jakby się zastanowić, dawniej i Ara mierzyła się z byciem marginesem społecznym. Ona pewnie najlepiej to wszystko rozumiała.

W końcu zatrzymali się przed większym budynkiem dwuskrzydłowymi, gdzie woźnica wypuścił ich i pomógł zejść na ziemię. Sadah powoli kładło się do snu, toteż sam urząd już nie był przepełniony.
-Rzadko uczęszczam w życiu śmiertelników, to zawsze wydawało mi się takie… obce, jakbym nie przynależał do tego świata. Lepiej się na wszystko patrzy z mapy.
Skomentował swobodnie, zaraz kierując ich do środka. Tam, przynajmniej ci pracownicy, którzy pozostali jeszcze w środku, ustąpili im drogi, choć niejeden patrzył na Baqare w niezrozumieniu dla jej obecności w urzędzie, ale zresztą Altair ignorował wszystkich. Musieli chwilę poczekać w holu, bo ta sprawa nie należała do tych załatwianych przy wszystkich. Założył ręce na piersi, już z lekka zniecierpliwiony czekaniem.
-Hrabio!- Podjął mężczyzna z zalizanymi włosami do tyłu i lekko odstającym brzuchu, którego upinała kamizelka. -Przepraszam za to oczekiwanie…
Próbował się wyjaśnić, a zaraz jego wzrok zbiegł na kopyta Ary, a z nich, na rogi na jej głowie. Oligarchii jednak wykrzywił usta, stukając obcasem o ziemię, aby go wybudzić.
-Chyba za dużo zarabiacie, skoro muszę tyle czekać. Może powinienem przekierować mój budżet w inne miejsce?
-Naprawdę przepraszam, pojawiły się niespodziewane okoliczności… ale tu są dokumenty.
Przekazał kopertę zamkniętą pieczątką, a ta zaraz poleciała z rąk Altaira, do Baqary. To też go lekko zaskoczyło, ale nic nie mówił.
-Jakie to okoliczności?
Zapytał zakładając ręce na biodrach, zaś urzędnik znowu spojrzał na Baqare.
-Hrabio, może… powinniśmy porozmawiać na osob…
-Nie mam żadnych tajemnic przed Baqarą, mówże.
Machnął ręką, znowu tracąc cierpliwość.
-Chodzi o… o… pańskiego domniemanego nieślubnego syna.
-Mojego co?!
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 3 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by Baqara Czw Maj 26, 2022 2:54 pm

Słuchałam jak mi tłumaczył i nie miałam innej możliwości, niż mu zaufać. W końcu skoro mówi, że tak jest, to pewnie tak jest, pierwszy dzień po świecie nie chodzi. Ufam jego kompetencjom. Uśmiechnęłam się jednak na uwagę o bójkach. Cóż... To już od nas nie zależy, ale było interesującym zjawiskiem. Nigdy nie widziałam, żeby Iwo zależało na czymś aż tak, żeby się bić, ale też nie znam go jakoś specjalnie długo i nie siedzimy w towarzystwie ludzi. Mimo wszystko entuzjastycznie podszedł do obrony lisa.
-Nieważne gdzie będą, poradzą sobie.-wierzyłam w nich, bo chciałam wierzyć. Pozytywność to moja pasja. A nawet jeśli im nie wyjdzie, to pomogę. Pomogę każdemu!

Dotarliśmy do naszego celu. Już się cieszyłam na to, że kolejna sprawa bezbłędnie załatwiona jest i możemy brać się za kolejne.
-No nocą na pewno to nie wygląda to aż tak zjawiskowo. Jedyne życie, jakie się widzi, to pijacy w tawernach.-życie za dnia było zdecydowanie bardziej bogate we wrażenia. Kolory, zapachy, sklepy, dużo ludzi dookoła w każdym wieku.
Stałam obok mojego ukochanego i czekałam aż ktoś do nas podejdzie. Rozglądałam się przy okazji po budynku, bo jednak ciekawił mnie miejski styl wystroju, jest taki inny od ciężkości dworku. Obserwacja zakończyła się nagle, kiedy do zostaliśmy w końcu zaopiekowani przez urzędnika. Uśmiechałam się miło nawet kiedy się mi przyglądał. Siedzi chłop w dziale załatwiania dokumentów dla hybryd, a się dziwi, jak jakąś widzi. Może myślał, że to dla mnie te dokumenty, wtedy zrozumiem jego zaskoczenie, kiedy zamiast drobnego chłopca widzi wielką babę. Makijaż potrafi dużo zmienić.
Dostałam w końcu kopertę w swoje łapki. Podziękowałam elegancko i zabrałam się za otwieranie papierów, żeby sprawdzić czy na pewno wszystko jest takie jakie być powinno. Zaczytana w literkach tylko kątem ucha słuchałam ich rozmowy, jednak to co powiedział lizus wystarczyło, żeby głuchy na to uwagę zwrócił.
Uniosłam na niego wzrok i dopiero po sekundzie dotarło do mnie co usłyszałam.
-Oh...-sapnęłam tylko z zaskoczeniem i niezrozumieniem na twarzy. Znowu nastąpiła sekunda ciszy. Nie umiałam zebrać myśli.-W trakcie mojej śmierci nie próżnowałeś, co?-spojrzałam na Altaira z ukosa. Niby chciałam się silić na żartobliwy ton, ale wyszedł zdecydowanie bardziej poważny. Czy powinnam być zła na niego? Możliwe, że powinnam, ale na teraz trudno było mi to określić. Wynikać to może w sumie z tego, że nie byłam pewna tego co słyszałam, czy urzędnik robi sobie z nas żarty, czy się przejęzyczył? Koniec końców to nie jest mój mąż, związki umowne nie są na stałe. Mimo dezorientacji na pewno było mi niezręcznie i nie wiedziałam co ze sobą zrobić.-Może poczekam w wozie, a wy porozmawiacie?-zaproponowałam w końcu, bo chociaż ciekawa byłam, to jednak odczuwana przykrość, a przede wszystkim to, że to dziecko Altaira i innej kobiety, a nie moje. Nic mi do tego, prawda? W głowie uruchomiła mi się cała machina wyobraźni, jak drakuleta mieszka ze swoją nową żoną w hrabstwie, a ja niańczę im dziecko. Zjazd rodzinny byłby niekomfortowy. Czekałam na polecenie, mam zostać czy iść? Nie obrażę się no nie... ani trochę... ani odrobinkę...
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 3 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by NPC Pią Maj 27, 2022 2:49 pm

Informacja o domniemanym synu dalej siała chaos w głowie Altaira, zapewne nie tylko jego, bo przecież dla Baqary musiał to być szok. Nie wyobrażał sobie tego wszystkiego, nigdy przecież do tej pory nie miał dziecka, czemu miał je mieć teraz, nie znał się na tym, no i… przypomniało mu to słowa Adelairy. Mimo to, komentarz wampirzycy był tutaj bardziej frapujący.
-Co? Nie, skądże, ja nic… nie rozumiem! To pomyłka!
Zaznaczył, chyba nie zdając sobie sprawy z początku, że słowo “śmierć” było jak najbardziej nie na miejscu przy śmiertelniku, który zresztą spojrzał na Baqare w niezrozumieniu, zaraz uznając to za jakąś metaforę, która po prostu do niego nie trafiała.
-Nie, nie, zostajesz, jak mówiłem… nie mam tajemnic.- Zaznaczył z miejsca, gdy hybrydka chciała się wycofać. Niech jest tego świadkiem, zbyt wiele rzeczy już do tej pory za nią zatajał “dla jej dobra”, ale w tym wypadku, to nie służyłoby niczemu, a jemu zwłaszcza. -O co niby chodzi?
Spytał w końcu urzędnika, a ten wyjął chusteczkę, aby przetrzeć czoło.
-Prosze się uspokoić, mości hrabio, ja… ja sam uważam, że to jakiś błąd. Hrabia jest młody, a dziecko ma… może z osiem, czy tam dziesięć lat, żeby to miało miejsce, hrabia sam musiałby być w jego wieku, przecież to niedorzeczne…- Zaśmiał się nerwowo, ale to nie uspokajało Altaira, który dobrze wiedział, że w jego wypadku to wszystko jest możliwe. Ale powiedział dziesięć lat…? Szmat czasu temu, w rzeczywistości nawet nie pamiętał kobiet z którymi się ówczas spotykał. -Przyszła do nas kobieta, panna Dora, z chłopcem mówiąc, że jest synem Hrabiego Oligarchii. Uznaliśmy, że kłamie, było to parę tygodni temu. Przyznam, był ten chłopiec podobny… ale mimo to, mogła być to próba szantażu, prawda?
Próbował wyjaśnić, a Altair założył ręce na piersi, opuszczając głowę. Dora… była kiedyś taka jedna Dora, wampirzyca niskiego urodzenia, zubożała szlachcianka. Nigdy by nie pomyślał… nigdy mu zresztą nie powiedziała, zwyczajnie zniknęła z jego życia. Ale to możliwe…? Naprawdę możliwe, że ma syna…? Spojrzał na Baqare kontrolnie, choć sam nie wyglądał na zadowolonego, co bardziej skołowanego tym wszystkim. Jeśli ona się pojawiła, to dlaczego nie przyszła bezpośrednio do Mernstein? Chciała nagłośnić sprawę? W sumie cwane, stawiało to jego pod ścianą.
-Co z nią zrobiliście…?
-Przegnaliśmy, jak zwykła oszustkę. Ale po jakimś czasie znaleziono chłopca, w popiele całego, tylko że jemu nic nie było. Myśleliśmy, że pożar starej chaty na obrzeżach… ani śladu matki, a dziecko jest bez opiekuna- Tłumaczył, na co Oligarchii otworzył szeroko powieke, kiedy dotarła ta wieść do jego świadomości. Strawiło ją słońce…? -Powinniśmy wysłać go do sierocińca, ale z racji afery, która zrodziła się wokół niego, pomyśleliśmy że… że najpierw zawiadomimy pana, żeby może to wyjaśnić…
Dokończył, a poruszony Altair zaczął chodzić w kółko, nie wiedząc co się dzieje i co robić. Nawet Baqara, która zawsze mówiła co należy, mogła w tej sytuacji nie wiedzieć jak zareagować. Ale urzędnik miał rację, lepiej że wiedział.
-Powinienem go zobaczyć.
Rzucił nagle. Dora mogła kłamać, dzieciak mógł nawet nie być jego, ale jeśli istniał cień szansy, może jak na niego spojrzy… to w końcu byłby jego dziedzic, nawet jeśli bękart.
-Hrabio, przepraszam że się wtrące, ale to niemożliwe, by on był… nie ma sensu.
-Nieważne. Chcę.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 3 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by Baqara Pią Maj 27, 2022 3:11 pm

Patrzyłam na niego i się zastanawiałam. Zaprzecza, więc powinnam mu wierzyć, ale nie chcę być oszukiwaną idiotką. Wiem, że Altair był w złym stanie psychicznym, nie wychodził do ludzi, więc zrobienie sobie dziecka chyba nie było możliwe, ale kto wie, może próbował sobie na początku jakoś humor poprawić. Jedna wielka niewiadoma.
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że zapomniałam o tym, iż nie każdy jest zaznajomiony z informacją, że wampiry istnieją i mogą żyć wśród normalnych ludzi. Za dużo czasu spędzam z wampirami najwidoczniej, zapominam o tym, jak świat wygląda, a złe słowo może ściągnąć na hrabstwo wieśniaków z widłami i pochodniami.
Przytaknęłam na jego zgodę na moje zostanie tutaj. Sama nie byłam pewna czy chcę tu zostać, ale kłócić się nie będę. Posłucham o co chodzi. Sprawa na szczęście dość szybko się wyjaśniła. Osiem czy dziesięć lat ma. To znaczy, że żyło zanim się poznaliśmy. Tak, no to w takim razie mogę pretensje i brak zachowania muszę schować głęboko do kieszeni. Mimo tego jednak dalej mnie to kuło. Samo to, że on ma dziecko beze mnie. Zmarszczyłam brwi słuchając i zastanawiając się jednocześnie nad sytuacją. Kobieta czekała tyle lat, żeby ujawnić to kto jest ojcem dziecka? Dlaczego? Może wiedziała, że musi zapewnić dziecku bezpieczeństwo, bo wpadła w jakieś kłopoty? Nie jest to wykluczone. Raczej sobie nie przypomniała, że jednak kocha Altaira. Z resztą zaraz urzędnik powiedział o okolicznościach znalezienia chłopca. To faktycznie brzmiało, jak pozbycie się jej przez kogoś, no chyba, że sama to sobie zrobiła, w co trudno mi uwierzyć.
Dalej stałam dość dumnie i pewnie, trawiąc to wszystko, uznając, że nie mam nic do gadania. Mimo tego uważałam, że dzieckiem musi się ktoś zająć i na szczęście Altair myślał podobnie, albo przynajmniej chyba rozważał taką opcję jeśli dziecko okaże się jego. Całą ta historia zdawała się zbyt idealna, ale i zbyt okrutna. Chcę dziecka, ale nie mogę go mieć z Altairem, dziecko się pojawia, wspaniale, ale nie jest moje, a jego matka nie żyje. Problem tego, że weźmie z nią ślub znika, chociaż śmierci jej wcale nie życzyłam. Może i nawet wolałabym żeby już się zaślubili niż żeby była martwa. Nieprzyjemnie się patrzyło na tą sytuację pod kątem moralności połączonej z moimi pragnieniami.
Popatrzyłam na Altaira i skinęłam mu lekko głową. Rozumiem, chce dziecko zobaczyć, pójdę z nim, w razie czego pomogę, doświadczenie mam, ale nie ręczę za moją reakcję. Dalej biłam się z myślami, ale żadna ścieżka nie była tą odpowiednią. Spokojnie, odpowiedzi przyjdą z czasem. Jakoś się to ułoży.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 3 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by NPC Nie Maj 29, 2022 5:13 pm

Jego towarzyszka dalej pozostawała cicho, ale choć mniemał jak szalone myśli rozchodziły się po jej głowie, może był nawet wdzięczny, że nie podważała przynajmniej jego decyzji o zobaczeniu dziecka. Może nie było jego, może to wszystko było ukartowane, ale jeśli istniał cień szansy, nie pozwoliłby sobie żyć w niewiedzy.
-Cóż… moje zdanie nie ma tu znaczenia, rozumiem mości hrabio. Jest jednakże późno, może popołudniu…? Albo rano?
Zaproponował, a zaraz Altair zdał sobie sprawę, że to przecież niewykonalne. Ale coś innego przyszło mu do głowy, skoro chłopiec wciąż był pozornie śmiertelnikiem.
-Niech ktoś przywiezie go do mojej posiadłości w Mernstein. Mogę posłać woźnicę.
Rzucił, zaś urzędnik skinął głową.
-Możemy tak zrobić. W takim wypadku to wszystko, a teraz przepraszam.
Pożegnał się i ruszył w swoim kierunku. Jeśli Baqara akurat zerknęła na Altaira, ten wydawał się nieobecny, wpatrzony w martwy punkt. Przynajmniej przez jeszcze parę chwil, nim nie przyłożył palców do skroni.
-Jestem już za stary na takie rzeczy.- Rzucił cicho, bo jednak wbrew wszystkiemu, miał się na co skarżyć. -Co ja mam o tym myśleć…?- Spytał, choć ciężko powiedzieć czy siebie, czy ją. -Wracajmy już do domu…
Dodał i cicho, wręcz niemrawo ruszył wzdłuż holu, w kierunku wyjścia z urzędu.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 3 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by Baqara Nie Maj 29, 2022 10:41 pm

No bo i co ja miałam mówić. Mój facet znalazł sobie właśnie dziecko, o którym ja trochę marzę. Może nie będzie tak źle? W końcu to nie tak, że mnie wywala z domu, prawda?
Dalej milczałam kiedy ustalali kiedy dziecko z ojcem się spotkać ma. Padło na hrabstwo. No dobrze, w takim razie uczeszę się pięknie, założę ulubioną sukienkę, naszyjnik od Altaira i powitam małego szkraba. Mimo sprzecznych myśli mam nadzieję, że się okaże dzieckiem wampira. Czuję, że się do niego za mocno przywiążę. Raaa! Już mnie denerwuje to ciągłe zastanawianie. Skoro ja się tak martwię, to co dopiero Altair musi mieć w głowie. Ara, ogarnij się, jak masz być wsparciem, to bądź wsparciem. No właśnie!
Dałam mu czasu jeszcze trochę, chociaż nieco chciałam się kłócić o jego starość. Wiek jest jednak trudną kwestią wśród wampirów, wolę go nie poruszać, bo to zbyt mocna czarna magia.
Ruszyłam za nim, od razu go doganiając i chwytając go za dłoń. Spojrzałam na niego z pocieszającym uśmiechem.
-Niedługo się wszystko wyjaśni, nie martw się na zapas.-szturchnęłam go łokciem lekko.-W końcu to ty, poradzisz sobie, jak zawsze.-zabujałam delikatnie naszymi dłońmi.-A jak wrócimy do domu, to zrobię ci masaż.-Czy za szybko wybaczam i zapominam? Możliwe, ale nie ma co trzymać aż tak mocnej urazy, bo żyję wieczność. Jeśli się będę na każdego tak obrażać o byle pierdołę, to zaraz wrogiem będzie cały świat. Dokładnie tak. Na spokojnie, ułoży się to jakoś, będzie lepiej, na pewno.

Z/T wszyscy
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Ulice Sadah - Page 3 Empty Re: Ulice Sadah

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach