Zagrajmy w pewną grę...

3 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Zagrajmy w pewną grę... - Page 2 Empty Re: Zagrajmy w pewną grę...

Pisanie by Kitikulu Pon Kwi 20, 2020 12:20 pm

Dzięki łaskawości Grabarza mogłem zostać na ziemi, nie ryzykując, że kolejny raz upadnę. A siedzenie na ziemi nie było złe. Deski nie były aż tak brudne, z resztą i tak ciuchy będą do prania, bo krew mi ubrudziła koszulę i marynarkę. Będę musiał poprosić mamę by pomogła mi to zszyć. Niby sam bym sobie poradził, jednak lepiej mi się pracuje pok okiem doświadczonej krawcowej, która w razie czego wspomoże mnie dobrą radą.
Wysłuchałem tej niesamowitej historii i przyznam, że byłem pod wrażeniem tego co zrobili. Owszem, naruszyli moją cielesność, ale nie zabili mnie choć mogli. Gdyby napastnicy bardziej się zainteresowali ciałem moim, gdyby zaczęli je oglądać, to mogliby wyłapać jakieś nieścisłości i doszłoby do walk. To całkiem miłe, że mi darowali, tym razem. No, ale nie będę im słodził w myślach, nie będę też ich karcił. Bo rzeczy dobre i złe się równoważą.
Uniosłem wzrok na elfa, który powiedział, że moja blizna będzie ,,seksowna". Osobiście wolę mieć ciało gładkie, bez żadnych uszczerbków. I tak jestem chudy jak szkieletor, nie potrzebuję kolejnych "ozdób", bo u mnie w seksowność to nie idzie, a bardziej w dramatyczność i tragiczność, podkreślając moją słabość i niemożność obrony. Nie lubię blizn na sobie.
Zgodnie w ich zaleceniami siedziałem spokojnie na podłodze i przeglądałem dokumenty. Znów spojrzałem na blondyna. Widać on nie za bardzo miał chyba do czynienia z takimi rzeczami, którymi ja się zajmuję na co dzień. Dostaje zlecenie, przyjmuje je, idzie gdzieś grać na tym swoim flecie, bierze zapłatę i tyle. Właśnie, grajek, a mnie bezlitośnie ogłuszył i dźgnął. Albo ma jakąś ukrytą, mroczną stronę, albo miał szczęście, że mi czaszki nie rozwalił w nagłym przypływie spanikowanej głupoty.
-Pochówkiem zajmuje się rodzina, ale Dom płaci połowę kosztów. Chcemy uniknąć wszelakich niedomówień i mieć całą dokumentację, żeby w razie jakichś błędów mieć prawne, legalne podstawy do ubiegania się o, na przykład, zwrot pieniędzy. W końcu lepiej jest mieć za dużo dokumentacji niż za mało.-mam nadzieję, że odpowiedziałem na jego pytanie. Poza tym sam lubię te papiery, bo mam co czytać w drodze do domu i analizować. O ile nie lubię mieć styczności z ciałami i wnętrznościami, to czytanie o ich mnie nie przeraża i nie odpycha.
Zdziwiła mnie taka gadatliwość mężczyzny. Trochę założyłem, że z racji dźgnięcia mnie, poprawnym będzie zakładać, iż nie darzy mnie on żadnym rodzajem sympatii.
-Dziękuję Panu za radę, będę na siebie uważał.-dodałem z przyjaznym uśmiechem. Nieco formalnym, owszem, ale nie miałem siły się starać. Mam nadzieję, że nie odebrał tego jako sarkazm czy złośliwość. Do pracy muszę iść, a bardziej niż muszę, to zwyczajnie chcę. I tak tylko tam siedzę, więc nic mi nie będzie, o ile żaden zły klient się na mnie nie rzuci. Przedstawię Matce sytuację, żeby później moje obrażenia nie wyszły na wierzch w nieprzyjemnych okolicznościach.
Spojrzałem na swoje dłonie, dalej lekko drżące i osłabione.
-Jeśli to nie problem, to proszę żeby Pan przepisał, tylko wyraźnie proszę.-powiedziałem do mężczyzny, chyba nie musiałem mu mówić żeby pisał wyraźnie. Pismo na oryginale było całkiem ładne.
Zaproponował coś na ból. Westchnąłem. Co jak co, ale przydałoby mi się coś takiego. Uśmiechnąłem się przyjaźnie, choć nieco dziwnie mi było w środku..Komu by nie było dziwnie po takich zdarzeniach?
-Z przyjemnością bym się czegoś napił. W sprawie wyboru napoju zdaję się na Pana gusta, proszę jednak by napój był bezalkoholowy i miał dużo cukru.-powiedziałem, głaszcząc kciukiem ranę. Zapiąłem w końcu koszulę, bo poczułem, że nie ma co więcej świecić gołą klatą. Siedząc na ziemi cierpliwie czekałem na kubek z miksturą Grabarza i na dokumenty dla niego, na których muszę złożyć podpis. Co jakiś czas zerkałem luźni na elfa, ale nic nie mówiłem, bo i nie miałem co mówić.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Zagrajmy w pewną grę... - Page 2 Empty Re: Zagrajmy w pewną grę...

Pisanie by Luca Pon Kwi 20, 2020 4:44 pm

Nie wcinałem się w rozmowę chłopaka i Aranka. Nie widzę potrzeby się mieszać. Rozumiem, że pewne rzeczy muszą zostać napisane, podpisane, potwierdzone i dostarczone. Papierkowa robota nie należy do moich ulubionych, ale jak mus to mus i tak tego nie ominę jakkolwiek bym bardzo chciał i pragnął. Taki to już zawód.
Ależ ja darzę wszystkich sympatią, co to nawet za przypuszczenia, że kogoś lubię bardziej lub mniej? Aranka lubię, tego Pana też, chociaż odmówił spróbowania moich ciastek... Może się jeszcze skusi, w końcu takie są piękne w kształcie kotków i piesków. Nawet taki zabójca jak Aran się na nie skusił.
Wręczyłem mu dokumenty, pięknie wszystko zrobione. Wiem, że o niczym nie zapomniałem i ta myśl mnie napawa pozytywnymi odczuciami. Lubię wszystko robić perfekcyjnie. No może nie wszystko wszystko, ale wszystko związane z moją pracą. Właściwie, wymaga się to ode mnie. Nie miałbym klientów, gdybym "na odwal się" przygotowywał ciała. Długo w tym biznesie bym nie pociągnął. Na szczęście, zahartowanie, troszkę przyzwyczajenie i dobry plan dnia pozwala mi z wszystkim nadążyć. Myślę sobie czasem, przydałaby mi się pomoc, bo kiedyś jak wojna wybuchnie to się przemęczę i wykituję z nadmiaru pracy. Albo zwyczajnie odstąpię od usług dodatkowych. Ciężko mi będzie, bo w końcu to uwielbiam robić. Może powinienem się rozejrzeć za jakąś pomocą na stałe, nie tak jak dziś kilku kolegów mi pomogło. Za kimś kto połowę roboty będzie za mnie wykonywał. To nie jest aż zły pomysł.
-Oczywiście, przepisanie tego to nie jest problem. - Uśmiechnąłem się do niego szeroko i wyciągnąłem mu z ręki dokumenty. Kurewsko mi się nie chce tego robić, ale się postaram. Mam nadzieję tylko, że los nie postanowi sobie ze mnie żartów robić i nagle nie będę musiał robić kopii kopii, bo, nie wiem, Aranek wódkę wyleje mi na papier. Wkurzyłbym się chyba i pogoniłbym go przez cmentarz z łopatą w ręku.
O i herbatki Pan w końcu zechciał. Świetnie, przygotuje mu coś dobrego, nie pożałuje, obiecuję mu to. I cichaczem mu ciasteczka podsunę... Może zje, no mam taką nadzieję, że zje. Zostawiłem ich samych i udałem się do kuchni wodę na herbatę przygotować. Resztki wody mi zostały, będę musiał się do studni za domem przejść. Nie będę Pana ciągnąć do kuchni, niech sobie tam na podłodze siedzi jak jest mu tak dobrze. I w sumie, niech nie testuje wytrzymałości szwów. Też się tam rozsiądę, na trumnie sobie kartki położę i zacznę przepisywać ślicznie. To jest plan. Przygotowałem prędko herbatkę z toną cukru, zgarnąłem resztę ciastek, co na stole leżała i wróciłem do mojej pracowni. Mam tylko nadzieję, że chłopak się zbytnio nie przesłodzi. Postawiłem kubek i talerzyk przed Panem Alfonsiakiem na trumnie i podreptałem kartek poszukać.
Uzbierawszy wszystkie rzeczy mogłem się rozsiąść wygodnie na podłodze - Alfonsiak nie będzie się czuł tu sam - i zabrałem się do przepisywania. Nie jestem pewien ile mi to zajmie. Postaram się jednakże zrobić to jak najszybciej, wierzę, że mu się spieszy. Choć w tym stanie, kto wie ile zdoła przejść sam?
Luca
Luca

Stan postaci : Wspaniały. Rana po postrzale całkiem nieźle się zagoiła.
Ekwipunek : Łopata, zapałki, czaszka ptaka, klucze, perfumy, chusteczki, ciasteczka cynamonowe, sakiewka z pieniędzmi, list od menela
Ubiór : Zapraszam do kp.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Zagrajmy w pewną grę... - Page 2 Empty Re: Zagrajmy w pewną grę...

Pisanie by Aranai Zevis Pon Kwi 20, 2020 9:36 pm

Chyba wpadł na myśl jak wytłumaczyć brakujący mieszek. Cóż, powie że spartolił jakąś adnotacje, że zabił Natashe poza wzgórzem i utrącono mu to z pensji. Za to nic mu nie zrobią, chroni go za dobra reputacja, by karali go od tak jak przeciętnego zabójce. Jedynie będzie czuł ujme na honorze, że każdy myśli, że czegoś nie zrobił, a zrobił. Trudno. Warto było zapłacić tej dwójce ich dole. Można powiedzieć, że jest uczciwy w tej nieuczciwości. Ha, tylko on tak umie.
Sekretarz wyjaśnił mu po co te dokumenty są tak potrzeba. No dobra, zrozumiał, ale żeby dla nich ryzykować życiem? Cholera, to nie są takie duże pieniądze raczej. Znaczy, nigdy nie wyprawiał pogrzebu. Ale co to jest, dół w ziemi i wrzucenie trumny. Choć gdyby te myśli wypowiedział na głos, Luca zapewne zdzieliłby go tą łopatą.
-No nie powiem, bardzo ambitnie i skrupulatnie działacie. Jesteście burdelową chlubą swego biznesu w Medevarze. Jak Was odwiedze to wspomne Twe imię tym nad Tobą, że "to jest ten gość!"
Odpowiedział żartem i odstawił flaszkę, by Grabarz miał zajęcie. Samemu natomiast wstał. Zaczęło się, przepisywanie dokumentów, herbatka, zaraz wjadą ciasteczka… więc nic tu po nim. Chciał wrócić do Rezydencji i zdać relacje Marakasowi. Mieć chwilę odpoczynku, a jeszcze taki kawał drogi… podróże to cholerny nieodłączny styl życia Zevisa. Żałował, że konia nie mógł posiadać, bo to nadto rzuca się w oczy.
-Ja w takim razie znikam, nic tu po mnie. Pogrzeb był super, czekam na powtórkę. Trzymaj się Luca, do następnego! Nie daj się zadźgać, Panie Makijażu.
Puścił im oczko, wskazując ich palcami, po czym idąc tyłem, obrócił się na pięcie, aby kontynuować normalny chód prowadzący go do wyjścia z posiadłości. A potem cmentarzu. Bogowie, miał już dość cmentarzy...

Z/T dla Arana
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Zagrajmy w pewną grę... - Page 2 Empty Re: Zagrajmy w pewną grę...

Pisanie by Kitikulu Pon Kwi 20, 2020 11:18 pm

Spojrzałem na elfa, gdy zaczął mówić o odwiedzinach. Nie jestem pewien czy po dzisiejszych zdarzeniach chciałbym widzieć mojego nowego "przyjaciela" w pracy, no chyba, że przyszedłby umówić spotkanie z jednym z naszych pracowników.
-To bardzo miłe z Pana strony, lecz jest całkowicie niepotrzebne. Mimo tego dziękuję za dobre chęci.- powiedziałem mu spokojnie. Później musiałbym się Matce tłumaczyć, a Naom'ham miałby powód do męczenia mnie pytaniami i włażenia na głowę. Niby jest starszy, ale czasem nie umie się kompletnie zachować.
Siedziałem w pokoju, cierpliwie czekając na dokumenty i herbatę, do której jak się po chwili okazało, zostały dołączone ciasteczka.
Przyszła pora na pożegnanie się z elfem. Zmierzyłem go nieprzychylnym spojrzeniem gdy użył przezwiska wobec mnie. No dziwić mu się nie mogę, bo imienia mu nie podałem.
-Postaram się nie dać.-odpowiedziałem na jego komentarz, nie zmieniając sposobu w jaki na niego patrzyłem. On był dziwny, albo nie, nie o to mi chodzi. On był inny, całkiem inny niż na przykład ja. Odrzuciłem wszystkie głupie myśli, będę miał czas na filozofowanie jak będę jechał do domu.
Westchnąłem ciężko i zacząłem powoli sączyć słodki jak demony napój. Przymknąłem z rozkoszy oczy kiedy cukier agresywnie zaatakował moje kubki smakowe, nie mając dla nich litości. Słodkość herbaty ożywiła mnie nieco. Obróciłem się do siedzącego obok Grabarza, który zaakceptował to, że on się zajmie pisaniem, i z miną profesjonalnej obojętności zaglądałem co tam pisze. W między czasie, z braku laku, w sumie odruchowo sięgałem po ciastka, które nagle zaczęły znikać z talerzyka w zastraszającym tempie. Były naprawdę dobre. Gdyby nie było to bym ich z takim smakiem nie jadł.
Kiedy dokumenty były gotowe, a ja odpocząłem i nabrałem sił, zebrałem i rozdałem jeszcze potrzebne podpisy, po czym zacząłem się zbierać. Nie było to łatwe, gdyż ból był dość uciążliwy, ale w końcu się udało. Ubrany i spakowany ukłoniłem się delikatnie mężczyźnie. Podziękowałem za współpracę, poświęcony mi czas, pochwaliłem wyborny poczęstunek i wyszedłem. Mój transport już przybył. Byłem umówiony na mieście, ale jeśli bym się nie pojawiał to mieli przyjechać.
Wsiadłem do bryczki, a woźnica ruszył z kopyta wiedząc, że i tak jesteśmy spóźnieni. Mimo pośpiechu miałem wystarczająco czasu, by przeczytać dokładnie wszystkie dokumenty i zastanowić się dlaczego po "samobójczyni" nie było widać żadnych objawów złego nastroju czy problemów. Westchnąłem i schowałem papiery. Cóż, nic tu już nie wskóram. Ciało zakopane, dokumenty podpisane. Sprawa zamknięta.

Z/T dla Kitka
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Zagrajmy w pewną grę... - Page 2 Empty Re: Zagrajmy w pewną grę...

Pisanie by Luca Sro Kwi 22, 2020 8:35 pm

Wszystko się pięknie ułożyło. Jakoś. Najważniejsze, że dzieciak żył zdrów i nie wyglądało, by się wybierał do grobu. Ojj, musiałbym następny wykopać - nie żebym narzekał. A może musiałbym odesłać jego ciało do stolicy, gdzie ma rodzinę? O ile jakąś ma, ja tam nie wiem. Skoro robotę ma to i ktoś czekać na niego może i będzie. Szkoda, z chęcią bym się zapoznał bliżej z jego ciałkiem, a w szczególności z tym co ma wewnątrz. Im młodsze tym lepsze, he, he.
Poszedłem zrobić dobry napój poszkodowanemu. Nie zabrakło także moich ciastek. Nadal mam nadzieję, że ich spróbuje. Niech to będzie jedna z rekompensat za tą paskudną ranę. Chociaż, nie wygląda tak źle i nie będzie o ile będzie o nią dobrze dbał. Zabrałem się do przepisywania, w końcu nie będę biernie sobie siedział i nic nie robił.
Podniosłem łepek znad pracy, gdy Aranek się zaczął zbierać. No dobrze, nie będę go wiecznie tu trzymał. W końcu on też ma swoją pracę. Dobrze, że wie gdzie są drzwi i nie muszę wstawać, by go odprowadzić. Uśmiechnąłem się do niego raz jeszcze i powędrowałem za nim wzrokiem.
-Niech Ci się powodzi w pracy, do zobaczenia Aranku. - Czy usłyszał, kto wie. Zerknąłem raz jeszcze na Pana Alfonsiaka i prędko wróciłem do pisania literek. Nie przeszkadzało mi to, że się patrzył jak przepisuję. Nawet dostrzegłem kątem oka jak sięga po ciacho! Jak miło, że się odważył. Szkoda tylko, że nie skomentował ich w żaden sposób. No cóż, nie będę go za język ciągnął, obejdzie się, ważne, że coś je.
Nie zamęczałem go zbytnią rozmową. Znalazłem ładną kopertę na dokumenty, podpisałem ładnie i mu wręczyłem. Skoro już się podniósł ładnie do góry, to nie ma sensu go trzymać dalej u mnie. Poradzi sobie, młody i silny jest. Wyliże się.
Odprowadziłem go aż pod bramę, dałem kilka rad jak dobrze może ranę pielęgnować. Ptaki zainteresowane chłopakiem przepędziłem. Nie będą mi się na gościa rzucały, o nie nie. Liczę wyłącznie, że chłopaczek nie wróci tutaj z obstawą. Może doszukają się tam czegoś, czego nie dopisałem? Nie, niemożliwe. Nigdy mi się noga nie podwinęła i nigdy się tak nie stanie. Ja tego dopilnuję.
Nie ma co stać i patrzeć na odjeżdżającą bryczkę. Ruszyłem w drogę powrotną do domu, przez labirynt grobów. Minąłem także grób pochowanej dziś Panny Natashy. Zastanawia mnie co ona miała w związku z tym szalonym zdarzeniem, dlaczego stało się co się stało. Pewnie się nigdy nie dowiem. Trudno, nie szkodzi. Bez tej wiedzy mogę żyć dalej. Najważniejsze, że ludzie giną, a ja mogę sobie na tym zarobić.

Z/T dla Luci
Luca
Luca

Stan postaci : Wspaniały. Rana po postrzale całkiem nieźle się zagoiła.
Ekwipunek : Łopata, zapałki, czaszka ptaka, klucze, perfumy, chusteczki, ciasteczka cynamonowe, sakiewka z pieniędzmi, list od menela
Ubiór : Zapraszam do kp.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Zagrajmy w pewną grę... - Page 2 Empty Re: Zagrajmy w pewną grę...

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach