Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r. Empty Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

Pisanie by Geo'Mantis Czw Wrz 17, 2020 6:11 pm

Za każdym razem, gdy mój właściciel urządza bankiet, obawiam się, że stanie się coś, nie na moją korzyść. I oczywiście, nie na korzyść mojego pana. Nie chciałbym, aby został ośmieszony z mojej winy, przez jakąkolwiek moją wpadkę. Zależy mi na tym, aby jego reputacja pozostała nienaruszona, jak zawsze. Z resztą, nie tylko on byłby zawiedziony moim potknięciem. Jest jeszcze jego syn, Javert. Nie odpuściłby mi tego, ja to wiem. Nigdy, niczego mi nie odpuszcza. Do dziś mi wypomina to, jak w wieku ośmiu lat, wywróciłem się z herbatą. W przeciwieństwie do Kilroya, on się zachowuje jak... Jak każdy człowiek w stosunku do hybryd. Nie traktuje mnie na równi. Ma mnie za zwykłe bezrozumne zwierzę.
Przynajmniej, bankiety są chwilą, podczas której mam szansę odetchnąć od dziedzica. Zajęty jest kobietami, a nie wyznaczaniem mi nowych prac do wykonania, czy też podśmiewaniem się ze mnie. Mogę sobie w spokoju doglądać ludzi i obserwować ich wyczyny na salonach... Ich rozmów słuchać, o. Mogę też ciasteczko ukraść jedno, czy dwa. Kocham ciastka, szczególnie te, przygotowane przez Bogd'ana. On to ma rękę do cukiernictwa jak nikt inny.
-Grycanie, mój drogi! - Z pewnego zamyślenia wyrwał mnie głos, zbliżającego się do mnie właściciela. Jak zwykle, podczas takich zabaw był cały w skowronkach. -Okulary Ci z nosa zjeżdżają. - Uśmiechnął się, a ja momentalnie poprawiłem moje przeciwsłoneczne patrzałki. Nie zdążyłem go przeprosić, za to niedopatrzenie. Mówił do mnie dalej. -Posłuchaj mnie. - Złapał mnie delikatnie za ramię. -Wiesz, jaka jest sytuacja między mną, a Lucille... - Zaczął szeptem. -I sam zapewne czujesz, że już zbytnio trzeźwy nie jestem. - Fakt, czuję od niego alkohol. Znów chce się upić? Trochę mnie to martwi. Za często to robi. -Chcę, byś... Abyś pilnował Javerta. Tak, wiesz... Żeby nie zrobił nic głupiego. Jesteś rozważniejszy, a tu jest tyle ludzi. Mogę na Ciebie liczyć? - Wąsaty mężczyzna spojrzał na mnie uważnie, sam poprawił swoje szkła.
Obdarzyłem go serdecznym uśmiechem.
-Niech się Pan o to nie martwi. Może się pan bawić spokojnie. - Odparłem wdzięcznie. Zostałem poklepany po ramieniu, Pan się zaśmiał i podziękował. Po chwili znikł mi z pola widzenia. I w tym momencie kończy się moja przerwa od panicza.
Wolałbym pilnować jego, a nie Javerta. Cóż, rozkaz to rozkaz. Prośba, właściwie... Ale od mojego właściciela, każda prośba dla mnie, to rozkaz! Upiłem odrobinkę wina, które dostałem wcześniej od jednego lokaja. Ciekawe, jak to jest się upić, jak to Pan Kilroy robi... Czy świat się faktycznie tak kołysze na boki, czy to oni przesadzają?
Stojąc przy bufecie nieruchomo, nie miałem wielkiej szansy, aby dostrzec Javerta w tłumie. Mogę strzelać, że jest otoczony stadem kobiet, które będą chciały go do siebie przekonać jak najbardziej. Każda z nich chciałaby zostać jego żoną. Każda z nich, chciałaby mieć dostęp do majątku Gaushinów. Szkoda, że nie wiedzą, jak dziedzic jest wybredny.
Pomyślałem, aby sprawdzić najpierw, czy nie koczuje gdzieś na zewnątrz.
Z lampką wina przecisnąłem się przez tłum ludzi, pogrążonych w beztroskiej zabawie. Tańczących, roześmianych, pijanych. Nie dbających o to, co przyniesie bliska przyszłość. Liczy się wyłącznie ta chwila, tu i teraz.
Chciałbym się choć raz poczuć jak oni.
Wydostałem się z salonu. Wyszedłem na taras. Intuicja mnie nie zawiodła, Javert tam był, w ogrodzie. Oprowadzał trzy ślicznie ubrane panienki. Co za lowelas z niego. Każda z nich miała cudownie zdobioną suknię, sięgającą kostek. Każda z nich była w stonowanych kolorach. Czasem się zastanawiam, co takie ślicznotki widzą w tym bucu. Odrobinę mu zazdroszczę. Ale tylko odrobinkę. Tylko niemądre pannice kochają się w podobnych jemu mężczyznach. Ewentualnie, widzą jaki on jest i wyłącznie udają. Wszystko, dla czystego zysku.
Oparłem się o balustradę. Z dala od ludzi, mogłem z daleka sobie podglądać, co ten dziedzic wyrabia. Może się skieruje do altanki i będzie coś kombinował więcej? Może jakieś czworokąty chodzą mu po głowie? Nie zdziwiłbym się. Byłoby fatalnie, gdyby jakaś panna z tego powodu narobiła rabanu. Byłby problem.
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r. Empty Re: Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

Pisanie by Melissa Aife Czw Wrz 17, 2020 7:12 pm

Dostałam zaproszenie na bankiet, co było dla mnie nie małym zaskoczeniem. Wschodząca gwiazda mecenasów sztuki, Melissa Aife przybyła. Pomyślałam sobie kiedy wychodziłam z dorożki i ruszyłam do wnętrza posiadłości Pana Kilroya. Przyznam, że troszkę mnie z tym poniosło, ale taka prawda. Powoli idę na szczyt do innych guru miłośników artystów. Czy tam, jak zwał tak zwał. Tak czy inaczej już czuję, jak dzięki podjętym do tej pory działaniom, portfel mi się wypełnia pięknie pachnącymi pieniędzmi.
Wieczór był ciepły, więc nie wahałam się założyć nieco lżejszej kreacji. Solidny dekolt połączony z brakiem czegokolwiek do potrzymania biustu, skupił na sobie uwagę większości mężczyzn, w których towarzystwie się kręciłam, ale nawet takie spojrzenia i komplementy potrafią zmęczyć. Zgarnęłam więc ze stołu jakiś kieliszek z oliwką i ruszyłam w głąb sali, szukając czegoś ciekawszego.
Z uśmiechem odpowiadałam pobieżnie na zaczepki ślicznych, młodych dam. Czasem mam wrażenie, że moje piękno przemija kiedy staję przy takich niedoświadczonych wydrach, ale później patrze w lustro i wiem, że nie mam racji. Im wino starsze tym smaczniejsze. Nie zawsze tak jest, ale w moim przypadku to się sprawdza.
Chciałam się przewietrzyć, gdyż zapach jedzenia, alkoholu i potu tańczących par zaczął mnie zbytnio rozpraszać. Widziałam, że na tarasie już ktoś jest. Przynajmniej nie będę stała tam sama i wyglądała jakbym się na świat obraziła.
-Widzę, że nie tylko mi się zrobiło gorąco...-zagadnęłam z zaczepnym uśmiechem, stojącego do mnie tyłem mężczyznę.-...ale nie ma co się dziwić, skoro poruszane są tak ważne tematy jak odpowiedni kształt łyżeczki do ciast.-zaśmiałam się, żeby przełamać jakoś lody i wyczuć czy młodzik jest gadułą czy nie.
Stanęłam obok niego i również zerknęłam na ogród, a tam zobaczyłam tylko jak szanowny Panicz Javert pakuje się do altanki z jakimiś panienkami.
-Niech się lepiej Krlyś szykuje na wnuki. Dużo wnuków.-pokiwałam głową.-Oliwki?-zagadnęłam, po czym podsunęłam mu pod nos wykałaczkę z zielonym owockiem wyjętym z drinka. Jeśli nie chciał, to tylko wzruszyłam ramionami i zjadłam za niego. Dopiłam resztki z kieliszka i odstawiłam go na barierkę licząc, że go nie stłukę.
Oparłam się tyłem o balustradę. Wyjęłam z torebki lufkę oraz papierosy, je zaoferowałam niemo również i mężczyźnie. Niech śmiało się częstuje.
Odpaliłam papierosa, lub papierosy, jeśli chłopak skorzystał z mojej oferty i jeszcze raz spojrzałam przez ramię na altankę.
-Co robisz tutaj tak samotnie? Chciałeś podejrzeć słodkiego Javerta?-rzuciłam kolejny temat, żeby się nieco więcej o towarzyszu dowiedzieć. Zbliżyłam końcówkę lufki do ust i zaciągnęłam się spokojnie przyjemnym dymem, przyglądając się przy tym chłopakowi.
Melissa Aife
Melissa Aife

Ekwipunek : Informacja w KP.
Ubiór : Informacja w KP.
Źródło avatara : coax 콕스 ArtStation

Powrót do góry Go down

Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r. Empty Re: Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

Pisanie by Geo'Mantis Czw Wrz 17, 2020 11:28 pm

Pochłonięty byłem obserwowaniem Javerta i tego, gdzie akurat zmierza. Oczywiście, że szedł w wiadomym kierunku, do altanki. To jest to, czego nie chciałem najbardziej. Jeżeli pan Gaushin się o tym dowie... Głowę mi urwie! No może nie mi, możliwe, że zapomni o tym, co mi kazał ale... Nie będę czuł się mniej winny.
Moje obserwacje zalotów dziedzica ktoś przerwał. Odwróciłem głowę do źródła głosu. Poprawiłem odruchowo okulary, aby znów się nie okazało, że z nosa mi zjeżdżają. Chyba muszę nabyć kapkę mniejsze okulary. Będę miał chociaż pewność, że nie będą mi odsłaniać oczu.
-Nie, akurat nie przez to wylądowałem na zewnątrz. - Kiwnąłem pani głową na przywitanie. Nie mam zielonego pojęcia, kim ona jest. Niestety, obeznany nie jestem wśród arystokracji. Młody jestem, może nawet za młody, aby ktokolwiek mi wszystkich przedstawił. Inaczej, zapominam się, że jestem hybrydą. Niestety. Nikt nie musi mi nikogo przedstawiać.
Odwróciłem głowę znów w stronę Javerta. Miałem ochotę ostentacyjnie westchnąć, przekląć, cokolwiek, co mogłoby uwolnić choć część moich negatywnych emocji.
-Oby jednak z tego się nic nie wywiązało. - Odruchowo, gdy podstawiła mi oliwkę pod nos, zjadłem ją. Nawet nieszczególnie to przemyślałem. Dobra oliwka, swoją drogą.
Czasem zdarza mi się palić. Wcześniej, dwa, trzy lata temu, zdarzało mi się to o wiele częściej. Javert miał ubaw, gdy się krztusiłem dymem. Po jakimś czasie przywykłem i przestałem się dusić. Panicz przestał mi podsuwać papierosy. Mam momentami wrażeniem, że jestem jego zabawką, a nie sługą Pana Kilroya. Niezmiernie mnie to smuci.
Tak czy siak, papierosa wziąłem od Pani. Ognia też dostałem, jak miło z jej strony. Od razu też podziękowałem. Pewnie Pan Kilroy okrzyczałby mnie, za to, że palę. On sam papierosów nie romantyzuje. Dopóki nie ma go w pobliżu, to wszystko dobrze jest.
-Mm. W pracy jestem. Jeżeli mogę tak to nazwać. - Uśmiechnąłem się do niej życzliwie. -Jestem sługą Pana Kilroya, dostałem zadanie, aby pilnować panicza Javerta. - Strząsnąłem spaloną część papierosa, za balustradę. -Na ten moment kiepsko mi to wychodzi. Zastanawiam się, jak go podejść. Nie chcę go skompromitować... Co jak co, ale upokorzenia by mi nie wybaczył. - Pokręciłem głową. Wypuściłem dym z ust. Dopiłem swoje wino do końca. Odwróciłem się całkowicie do Pani. -My się chyba nie znamy, prawda? Grycan jestem. - Tak bez nazwiska..? Cóż, niestety go nie mam. Liczę, że piękna Pani się o nie nie upomni nagle. Odstawiłem kieliszek, podobnie jak ona, na barierkę i wyciągnąłem do niej rękę.
Naprawdę, im dłużej się jej przyglądam, tym więcej pięknych szczegółów dostrzegam. Szkoda, że jest poza moim zasięgiem.
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r. Empty Re: Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

Pisanie by Melissa Aife Pią Wrz 18, 2020 12:05 am

Przyglądałam się młodzieńcowi kiedy odpowiadał na moje zaczepki. Może nie szalał z ciekawymi anegdotkami na temat życia prywatnego, ale też nie przytakiwał sucho głową. To się chwali, zwłaszcza kiedy kręcisz się w towarzystwie bogatych snobów i każdy z nich chce cię przegadać.
Uśmiechnęłam się zwycięsko kiedy bez ułamka namysłu zjadł oliwkę. Grzeczny chłopiec. Takich lubię, chociaż nie mam zamiaru go tuczyć, a wiem, że tacy fetyszyści są.
Trochę w duchu odetchnęłam z ulgą kiedy przyjął papierosa. Bywa tak, że ktoś mi zwraca uwagę, że dama nie powinna palić.
Uniosłam jedną brew na chwilę słysząc, że jest w pracy. Ochroniarz? Niańka? Czy faktycznie zwykły sługa, który pewnie u rozbuchanego Javerta nie miałby zbytniego posłuchu?
-E tam...-wzruszyłam ramionami na jego mówienie o upokorzeniach.-Jak się zabawiasz świadomie w czasie bankietu, to sam się skazujesz na kompromitację. Młody panicz powinien się tego jak najszybciej nauczyć. Bo później będzie płacz, a ojca nie będzie obok, żeby go obronił.-fuknęłam na temat szczeniaka co w altance się gzić zaraz będzie. Młodość wyróżnia się niezwykłą głupotą, a właściwie nie głupotą, a brakiem doświadczenia.
Zamyśliłam się na chwilkę, a z zamyślenia wyrwało mnie spojrzenie mężczyzny. Przełożyłam szybko lufkę do lewej dłoni, wydmuchnęłam na prędce dym z płuc i podałam towarzyszowi rękę. Uścisk jaki dałam był porządny, ale nie łamał nikomu palców. Nigdy nie lubiłam podawać ludziom takich miernych śledzi i nigdy nie lubiłam, jak mi takie podawali. Co ja niby mam zrobić z taką sflaczałą ręką? Wymiętosić?
-Melissa.-skoro on tylko imię podał, to ja też.
Wróciłam do opierania się pośladkami o barierkę. Znów obejrzałam się na altankę, tym razem na dłużej.
-Myślisz, że zaraz będzie ich słychać? Wiatr akurat z ich strony wieje.-kolejny komentarz przyozdobiony szerokim uśmiechem. Wiatr z kolei nie był mocny, nędzna wieczorna bryza, ale wspomogłaby niosący się głos.-O. Potrzymasz, proszę?-wystawiłam z jego stronę fifkę. Niech pomoże biednej damie w opałach.
Kiedy już odebrał ode mnie moje kochane, złote maleństwo, nachyliłam się lekko do swojej nogi. Odgarnęłam poły sukienki, chwała temu, kto wymyślił rozcięcia w kieckach, i spokojnie, ale z wprawą poprawiłam zjeżdżającą mi pończoszkę. Wystawiłam nogę nieco przed siebie, żeby się upewnić, iż dobrze wygląda i odebrałam, to co dałam Grycanowi na przetrzymanie.
-Tak w sumie, to nie byłby to sabotaż gdyby jakaś spacerująca parka się na nich natknęła przypadkiem.-uciekłam wzrokiem, ale specyficznie uniesione kąciki ust mówiły same za siebie. Panie Grycanie, zapraszam na spacer po ogrodzie.
Melissa Aife
Melissa Aife

Ekwipunek : Informacja w KP.
Ubiór : Informacja w KP.
Źródło avatara : coax 콕스 ArtStation

Powrót do góry Go down

Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r. Empty Re: Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

Pisanie by Geo'Mantis Pią Wrz 18, 2020 5:56 pm

Chciałem jej przyznać rację. Javert powinien się liczyć z konsekwencjami, tego, co robi. Chciałbym na niego machnąć ręką. Jednak z drugiej strony, z tyłu głowy ciągle pamiętałem, że to nakazał mi mój właściciel. Pilnować go. Nie mógłbym złamać przyrzeczonego mu słowa, nawet, jeśli nie do końca ogarniał, co się wokół niego wyrabia. Czułbym się z tym źle i sam, w takim przypadku powinienem się spodziewać nieprzyjemnych rezultatów. Gdyby nawet pan nie pamiętał - sam zrobiłbym coś, aby w pewnym stopniu sobie karę wymierzyć.
-Dlatego, lepiej go przypilnować. - Powiedziałem z łagodnym uśmiechem. -Po co ma później płakać nad rozlanym mlekiem? - W końcu, to rozpieszczony paniczyk, któremu wszystko podkładano pod nos, przez całe życie. Trzeba go zatrzymać, zanim będzie za późno i zanim faktycznie dorobi się dzieci z tymi pannami. Nie sądzę, aby sam w porę zrozumiał, że robi źle. Nigdy nie zrozumie. Mam nadzieję, że w przyszłości majątek nie upadnie przez niego.
Przedstawiłem się i rękę jej podałem. Nie za bardzo "śledziową", nie za twardą grabę. Taką... Moim zdaniem w sam raz.
Niewiele słyszałem o Pani Melissie. Właściwie, o kim ja niby słyszałem? Cóż, może dzisiejszy wieczór, to dobry moment, aby zacząć się orientować, kto, co, jak? Myślę, że wyszłoby mi to na dobre. Mógłbym w ten sposób lepiej służyć mojemu panu. Mógłbym biegać od osoby do osoby - jeżeli byłaby taka potrzeba - wiedząc, kogo szukać i nie wypytywać się o szczególiki, marnując przy tym czas. W takim razie, zacznijmy od Pani Melissy.
Piękna. Cóż, może starsza ode mnie, ale nie przeszkadzało mi to, aby nie wychwalać jej pod niebiosa, we własnych przemyśleniach. Myślę, że ten wiek dodaje jej więcej uroku i seksapilu... Ba, pewnie jest o wiele bardziej doświadczona od losowych szprotek, które uganiają się za dziedzicem. Też po tym co mówi, po tym, jak się zachowuje, mogę śmiało wywnioskować, że należy do odważniejszych babek. Podoba mi się, ale co ja mogę? Zaśmiałem się z siebie w duchu.
-Mam nadzieję, że nikt ich nie usłyszy. - Nim zdążyłem dokończyć wypowiedź, otrzymałem fifkę. Potrzymać mam tylko? Nie chce już skończyć palić? Mam nadzieję, że nie zgłupiałem, że nic mi nie umknęło, z tego co mówiła.
Wpatrywałem się w nią jak w święty obrazek. A co... Ona robi? Pewnie, gdyby nie łuski i gruba warstwa makijażu na mojej twarzy, to byłbym czerwony jak pomidorek. Stałem tak sobie zamurowany, niezbyt rozumiejąc, co się właśnie dzieje. Nawet swojego papierosa przez ten czas nie ruszyłem. Czekałem, aż ona swoje skończy.
To panie tak robią przy innych..?
-O-oczywiście... - Oddałem jej lufkę, nawet nie próbując się w jakikolwiek sposób wykręcać od przechadzki. Javert mnie znienawidzi całkowicie, jak mu wejdę w środek parady. Choć, właściwie, będę mógł się wytłumaczyć, użyć Panią Melissę, jako wytłumaczenie... Tylko pytanie, czy on to kupi?
Puściłem ją pierwszą na schodach. Dokończyłem papierosa i zgasiłem go, przecierając rozżarzoną końcówkę o balustradę. Po drodze minął nas lokaj, proponując kolejne lampki wina, czy też innego alkoholu, wedle własnego uznania. Nawet nie zainteresowałem się szczególnie tym, co tam ma... Ta kobieta mnie zaczarowała, że skupiam się wyłącznie na niej? Wiedźmą jest pewnie... Ale za to, jaką nęcącą.
Zaproponowałem jej, aby złapała się za moje przedramię. Tak chodzą parki, prawda? Mam nadzieję, że mnie nie skrytykuje w żaden sposób.
Głupio mi troszkę wewnętrznie, że jestem od niej troszkę niższy. Gdyby nie jej obcasy... Może wtedy różnica taka duża między nami by nie była.
Boję się, że moje myśli uciekną mi spod kontroli i moje ciało samo zareaguje. To byłoby żenujące. Cóż, starałem się przerzucić skupienie na otoczenie. Na jakże piękne otoczenie. Uwielbiam, gdy wieczorami Pan Gaushin każe porozstawiać pochodnie po ogrodzie i je zapalić. Niektóre cudnie rzucają światło na pobliskie krzewy róż i inne kolorowy kwiaty, ściągane z różnych części kraju. Jestem ogromnym szczęściarzem, że mogę tutaj być, w tym momencie. Mało tego, właśnie jestem na spacerze z niesamowitą kobietą.
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r. Empty Re: Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

Pisanie by Melissa Aife Pią Wrz 18, 2020 6:44 pm

Wzruszyłam tylko ramionami, kiwnięciem głowy godząc się trochę z chłopakiem. Niektórzy się nauczą wszystkiego w swoim czasie, a inni nie nauczą się nigdy. Trudno, zdarza się. Trzeba liczyć tylko, że ktoś paniczowi wciśnie ogarniętą kobietę dzięki której nie zginie i która go będzie trzymać krótko na smyczy.
Podaliśmy sobie dłonie, wymieniliśmy się kilkoma zdaniami, on mi pomógł i nie umknęło mi to, że mi się przyglądał. Śmiało, niech patrzy ile jego młoda dusza zapragnie, niech czerpie z życia garściami. Poza tym taka rola starszych osób jest by edukować kolejne pokolenia, a ja, jak kilku panów na bankiecie się o tym przekonało, chętnie uczę innych.
Zaproponowany podprogowo spacer spotkał się z aprobatą Grycana. Uroczo się zająknął i czułam, że to nie przez to jaką misję mamy. Również zgasiłam papierosa, lufkę schowałam do torebki, po czym podtrzymując przód sukienki zeszłam ostrożnie po schodkach, o każdy stopień stukając obcasem. Z uśmiechem skinęłam głową lokajowi kiedy odbierałam od niego kolejnego drinka, tego samego, którego przed chwilą piłam, z małą oliwką. W końcu mój towarzysz musi mieć co jeść.
Złapałam mężczyznę pod ramię, pogładziłam palcami miękki materiał jego garnituru. Przyjrzałam mu się ciekawsko kątem oka i upiłam łyczka drinka. Zastanawiałam się po co mu teraz okulary, dostrzegałam również to, że ma na sobie makijaż. Nie pytałam jednak o to, uznając, że jest to część jego stroju zwyczajnie i faktycznie, okulary dodawały mu dużo uroku.
Westchnęłam lekko.
-Piękny ten ogród. Zastanawiam się ile ludzi nad nim codziennie musi pracować.-wybrałam nieco okrężną trasę, żeby faktycznie spacer był spacerem, a nie błyskawicznym biegnięciem do celu. Większą zabawą w końcu będzie nakrycie Javerta i obcej panienki z gołymi tyłkami, niż jakby mieli ubrania. Jak już kogoś przyłapywać, to tylko na gorącym uczynku.-Wysoko mi stawia poprzeczkę Kilroy.-z cichym śmiechem, zatrzymałam się i nachyliłam do jednej z różyczek żeby ją powąchać.
-Już się nie mogę doczekać aż urządzę bankiet u siebie.-ruszyłam dalej spokojnym krokiem.-Możesz czuć się zaproszony.-posłałam mu gorący uśmiech i obrzuciłam zaintrygowanym spojrzeniem.-Mam tylko nadzieję, że nie boisz się psów, bo mam ich trochę.-o tak, zaproszę wszystkich, tylko nie Javerta, chociaż możliwe, że on i jego wyczyny byłyby dodatkową atrakcją, tylko po co byłyby mi dodatkowe atrakcje, skoro mam zamiar zaprosić takiego jednego przystojnego Pana, który właśnie idzie obok mnie?
Uważając by nie rozlać mojego napoju nachyliłam się chłopakowi do ucha.
-Czujesz ten przyjemny dreszczyk emocji?-wyszeptałam mu pytanie, strasznie ciekawa czy też nie może się doczekać aż wejdziemy do altanki. Co tam zastaniemy? Można się domyślać, ale nic nigdy nie wiadomo na sto procent. Może się okazać, że panicz zaciągnął tam kobiety i właśnie toczy się tam zażarta gra w bierki. To by było ciekawe i w sumie z chęcią bym się do gry dołączyła.
Melissa Aife
Melissa Aife

Ekwipunek : Informacja w KP.
Ubiór : Informacja w KP.
Źródło avatara : coax 콕스 ArtStation

Powrót do góry Go down

Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r. Empty Re: Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

Pisanie by Geo'Mantis Wto Wrz 22, 2020 12:30 am

-Pięć. Pięć osób nad nim pracuje. - Z góry odpowiedziałem, na zadane przez panią pytanie, na temat tego, jakże cudownego ogrodu. Sam z chęcią bym nad nim pracował. Szkoda tylko, że nie umiem i pewnie trochę czasu zajęłoby mi nauczenie się wszystkiego. No, może nie całe wieki, ale trochę czasu... Na pewno. Gdyby Pan Gaushin mnie poprosił, abym dbał o ogród, robiłbym to. Nie chce tego, albo jeszcze mnie o to nie poprosił, więc do teraz zajmuję się nauką.
Zatrzymałem się przy niej, gdy schyliła się, aby powąchać różyczkę. Przy okazji, miałem szansę obejrzeć sobie ją... Bardziej. Jej kształty, w sensie. Co za zboczeniec ze mnie wychodzi. Zbeształem się w myślach, za to, co wyrabiam. Z samego szacunku nie powinienem takich rzeczy robić.
Uśmiechnąłem się do niej subtelnie. Bankiet i ja już jestem zaproszony? Dziękuję, to miłe.
-Nie, w porządku. Dopóki mnie nie pogryzą, będzie dobrze. - Nie miałem chyba wcześniej styczności z psami? A przynajmniej sobie nie przypominam. Pan Gaushin psów nie ma. Jak zareagowałyby psowate na hybrydę, to trochę mnie martwi. Co jak co, mogę dla nich pachnieć innym zwierzakiem. Chyba byłoby gorzej, gdybym był hybrydą psa. Będąc wężem, może to ujdzie? -Twoje psy polują może? - Jakby były do ozdoby, to byłbym w stanie przed nimi uciec. Z zawodowymi łowcami nie jestem w stanie zrobić nic. Z resztą, ciekawe ile kosztuje utrzymanie takiego łowczego psa. Na pewno musi dużo biegać... Spytam, o ile Pani Melissa ma takie pieski. A może sama się rozgada na ten temat? Nie będę przerywał.
-Dreszczyk emocji..? - Ciarki mnie przeszły po kręgosłupie, gdy mi do ucha zaszeptała. No co za kobieta... -Może, może troszkę. - Odszeptałem jej. Czyżbym zaczął z nią grać w tą grę, o nazwie flirt? Albo wodzi mnie za nos... Nie zdziwiłbym się, gdyby tak było.
Czy Javert gra w bierki, w to raczej wątpię. Prędzej sobie luźno rozmawia z pannami i chwali się, czego to on w spodniach nie chowa. To byłoby okropne, gdybyśmy to posłuchali, albo zobaczyli... A może Pani Melissa taką plotkareczką jest, co chciałaby takie rzeczy usłyszeć?
Nieubłaganie zbliżaliśmy się do altanki. Dałem jej wyprzedzać mnie o krok, tak, aby ona weszła tam pierwsza. To nie moja wina, to nie ja tam chciałem iść..! Tak czy siak, musiałbym. Z miejsca, w którym byliśmy i tak dało się usłyszeć chichoty i podśmiewania z altany.
Gdy wstąpiliśmy do środka, Javert spojrzał na nas z nagłym przerażeniem. Rzucił się rękoma pod stół jakby... Cóż, wiadomo co on tam chował. Ja tylko z tym żartowałem, moment wcześniej. Nie chciałem tego widzieć. Mógł sobie darować, nam i tym dwóm paniom. Biedne, że musiały go oglądać, choć na niezadowolone z tego powodu jakoś szczególnie nie wyglądały. One jak Javert, również zastygły jak dwa słupy soli. Posłałem im niewinny uśmiech.
-Cześć Javert. Masz nowe koleżanki? - Już chciał mnie zjechać, za naruszanie ich... Intymnej chwili. Dostrzegł jednak moją towarzyszkę i momentalnie się z tego wycofał, speszenie wymalowało się na jego twarzy.
-Widzę, że Ty też sobie kogoś przygruchałeś... - Rzucił nadąsany. Pokręciłem na to natychmiastowo głową. Ja nikogo sobie "nieprzygruchuje". To... Pani sobie przygruchała mnie.
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r. Empty Re: Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

Pisanie by Melissa Aife Wto Wrz 22, 2020 1:34 am

-Imponujące.-odpowiedziałam z autentycznym podziwem w głosie. Pięć osób na taki ogród wydawało mi się być strasznie małą ilością. Może to są już znawcy w swojej sztuce? Ba! Na pewno, w końcu mówimy o ogrodzie Kilroya.
-Nie pogryzą. Obiecuję.-zarzekłam się, wznosząc dwa wyprostowane palce na wysokość twarzy, jakbym składała przysięgę. Nie było to łatwe, przez kieliszek trzymany w dłoni, ale dałam radę. Gdzie oklaski dla mnie?-Niektóre tak. Uwielbiam polować, często to robię. Mięso własnoręcznie oskórowane wydaje się być dla mnie dużo smaczniejsze niż mięso kupione w sklepie. A co do psów, to zawsze kiedy mogę zabieram je ze sobą, ci zwinni asystenci na czterech łapach bywają niezwykle pomocni, zwłaszcza kiedy chodzi o małą zwierzynę. Zające są tak niewyobrażalnie szybkie, a z koniem niełatwo poruszać się po lesie między stadem gęsto rosnących drzew.-ponarzekałam trochę na ciężkie życie łowcy, ale czuć w tym było, że z polowań czerpię przyjemność i satysfakcję. Może kiedyś młodego Grycana zabiorę na przejażdżkę. Nawet nie musimy polować na nic, no może na siebie, najlepiej nago. To by było ciekawe. Kolejny łyczek trunku przemknął przez moje gardło.
Uśmiechnęłam się. No chłopak jest niezwykle uroczy. Szczęście mnie zawiodło na taras do niego, dziękuję losowi.
W końcu altanka...tak, była tak blisko. Chichoty dobiegały naszych uszu i wyczuwałam po nich, że jeszcze do niczego poważnego tam nie doszło. Szkoda, chciałam popatrzeć, ale jak nie, to nie.
Weszliśmy do środka, a ja widząc reakcję młodzika, natychmiast schyliłam się, żeby zerknąć pod stół, nim schowa to czym się przed chwilą tak chętnie chwalił. Oprócz jego krocza zobaczyłam też i jedną z dziewcząt chowającą się pod stołem, która miała chyba ochotę na specjalny, arystokracki deserek. Dziewczę pisnęło, uderzyło głową o spód blatu, po czym uciekło błyskawicznie z altanki, poprawiając sobie w biegu fryzurę. Jedna z jej zdezorientowanych koleżanek ruszyła w ślad za nią, równie panicznym krokiem.
Zignorowałam przepychanki słowne panów. Dalej lekko pochylona, zakryłam otwarte w zdziwieniu usta dłonią.
-Ojejku... Chłopcze... To nie wygląda najlepiej. Byłeś z tym u lekarza? Myślę, że powinien to zobaczyć, koniecznie. Chyba nie chcesz nikogo tym zarazić.-prostując się powoli, rzuciłam swoje komentarze, z faktyczną troską w głosie, chcąc pogłębić speszenie chłopaka, no i przegonić go jakoś z altanki, którą planowałam przejąć wraz z moim towarzyszem. Co prawda wszystko co mówiłam było kłamstwem, mam nadzieję, bo tylko co nieco ujrzałam, ale przez pośpiech i marne oświetlenie nie tyle, co bym chciała. Założę się jednak, że dolne partie młodego panicza wyglądają całkowicie w porządku. Mimo wszystko, miałam nadzieję, że mimo, albo raczej, że dzięki niedelikatności moich słów szanowny Javert powstrzyma swoją jaszczurkę przed buszowaniem po wilgotnych jaskiniach na długo.
Pozostałą z nami trzecią panienkę zdaję się, że przekonałam, gdyż patrzyła to na mnie, to na Javerta z istnym przerażeniem, aż w końcu odsunęła się od niego trochę.
-Prze-przepraszam, muszę się przewietrzyć...-rzuciła tylko ignorując to, że już była na podwórku i wietrzyć się mogła ile chciała. Wstała i zniknęła nam z oczu, prawdopodobnie szukając swoich przyjaciółek. Panicz też opuści to miejsce, czy trzeba go będzie do tego przymusić?
Melissa Aife
Melissa Aife

Ekwipunek : Informacja w KP.
Ubiór : Informacja w KP.
Źródło avatara : coax 콕스 ArtStation

Powrót do góry Go down

Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r. Empty Re: Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

Pisanie by Geo'Mantis Czw Wrz 24, 2020 3:03 pm

Cieszę się, że mam zapewnienie, że mnie pieski Pani Melissy nie pogryzą. Może, w takim razie, skuszę się, aby je pogłaskać? O ile dostanę pozwolenie. Nie wszyscy w końcu lubią, gdy ich psy są obgłaskiwane.
Dobrze trafiłem z tymi polowaniami. Właściwie, tak po krótkim przemyśleniu, taki sport pasuje do mojej towarzyszki. Widać, że twarda z niej kobieta, a nie wywłoka, co siedzi całymi dniami w swojej rezydencji i przepija swój majątek, czy też pieniądze męża. Imponuje mi.
Gwizdnąłem cicho.
-Od dawna zajmujesz się polowaniem? - Uniosłem lekko brwi, będąc naprawdę pod wrażeniem. Nie udawałem, nie starałem się nawet wymazywać mojego pozytywnego zaskoczenia z twarzy. -Prawdę mówiąc, nie spodziewałem się tutaj takiej osobowości, jak Pani. Cieszy mnie to, że na Panią trafiłem. - Przyznałem z czarującym uśmiechem. Dobrze mi się z nią rozmawia, nie boi się mówić... I do tego nie zgrywa nieśmiałej pannicy. Starsze kobiety są znacznie lepsze od tych młodszych.
W końcu byliśmy w altance, gdzie Javert urządził sobie wieczorek rozpust. Nie spodziewałem się, że do tego zaciągnie aż trzy panienki. Myślałem, że bardziej te pannice będą się szanować.
Początkowo nie dostrzegłem dziewczyny pod stolikiem. Cofnąłem się nawet o krok, gdy nagle wyparowała spod stolika. Rozbawienie wymalowało mi się na twarzy, gdy uciekła z krzykiem. Powstrzymałem się jednak od śmiechu, gdy napotkałem wściekłe spojrzenie panicza. Zaraz kolejna uciekła.
Chciałem powiedzieć coś więcej, ale moja towarzyszka się wtrąciła przede mnie. Nie przerwałem jej i chwała bogom, że nic nie powiedziałem. No, po prostu kocham tą kobietę, tak pierwszorzędnie dogryzła Javertowi. Niemal mi szczęka opadła ze zdziwienia. Dziedzic zarumienił się z zawstydzenia, chciał już protestować, aby choć jedną pannę przy sobie zatrzymać... Na próżno. Odeszła.
Wstał rozzłoszczony.
-Grycan! Co to ma być! - Naskoczył na mnie słownie. Oj, zjeżył się. -Dobrze wiesz, że nie powinieneś mi przeszkadzać! - Do Pani Melissy problemów nie miał. Cóż, nie dziwię się właściwie.
-Pan Gaushin kazał Cię pilnować. - W tym momencie Javert odsunął się do wyjścia i machnął na mnie ręką lekceważąco. Widocznie, nie chciał mnie widzieć.
-Zobaczysz, że Cię sprzedam, jak majątek przejdzie na mnie! - Warknął w moją stronę i odszedł w stronę rezydencji. Pewnie poszedł ratować swoją już zszarganą reputację. Zgaduję, że za dzień, dwa, całe Selinday będzie wiedziało o jego "małym problemie z przyrodzeniem".
Westchnąłem cicho. Czy musiał akurat z tym teraz wyskoczyć? Wolałbym, aby zaczął się odgrażać, że powie wszystko swojemu ojcu i zrobi tak, aby mnie ukarał.
Odwróciłem głowę do Pani Melissy i się uśmiechnąłem potulnie.
-Przepraszam za niego. Jest dość... Wybuchowy. Chce Pani może iść dalej, czy usiąść może? - Zaproponowałem. Do niej należy wybór. Ja się dostosuję.
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r. Empty Re: Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

Pisanie by Melissa Aife Czw Wrz 24, 2020 4:27 pm

-Mój drogi, urodziłam się z nożem w ręku.-zaśmiałam się serdecznie na miłe wspomnienia.-Od dziecka pomagałam ojcu z oprawianiem zwierząt, a kiedy nieco podrosłam, ojciec zaczął zabierać mnie na polowania. Cudowne czasy, brakuje mi ich. Wszystko zdawało się być takie łatwe.-kolejny uśmiech zagościł na mojej twarzy.
-I ja się cieszę, że trafiłam na Pana, Grycanie.-dodałam kuszącym głosem, chcąc zachęcić mężczyznę do zaniechania mówienia do mnie ,,Pani". To sprawia, że czuję się staro. Ja rozumiem, że zwroty grzecznościowe i te sprawy, ale po co niepotrzebnie tworzyć między nami mur?
W końcu dotarliśmy do altanki, gdzie sprawy przybrały ciekawych barw. Dziewczynki uciekają przerażone, a chłopcy się rumienią. Uroczy widok. Zdziwiło mnie jednak, że paniczyk naskoczył nie na mnie, choć ode mnie komentarz dostał, a na mojego towarzysza. Cóż za brak wychowania, tak damę ignorować! Gdybym była kilka kroków bliżej dostałby ode mnie w policzek. Uwaga o sprzedaży mojego towarzysza mi nie umknęła, ale nie zmieniła zbytnio tego jak postrzegam Grycana. Chłopak nie wygląda na zaniedbanego, więc raczej nie mam o co się martwić. Jedni kupują hybrydy, inni ludzkich niewolników, a jeszcze inni zwierzęta. Normalne.
Ciekawa byłam czy gdyby szanowny Javert sprzedawał mężczyznę, to czy byłoby mnie na niego stać. Będę obserwować sytuację na rynku i stan zdrowia moich znajomych. Znam go dziesięć minut i już mam takie plany? Interesujące.
-Nie ty powinieneś przepraszać, a on.-spokojnym tonem, dość ugodowo nie przyjęłam przeprosin.-Mówmy sobie po imieniu mój drogi, i chęcią usiądę, nie mam jeszcze ochoty wracać do zatłoczonej sali, a to miejsce zdaje się być całkiem przyjemne.-mówiłam, zajmując miejsce na altankowej ławeczce, poklepałam dłonią miejsce obok mnie. Zapraszam, nie bójmy się bliskości. Odetchnęłam głębiej.-Ah.. pachnie tu kwiatami. Czujesz?- wypiłam jeszcze łyczka drinka i odstawiłam kieliszek na stolik. Mogłam się teraz skupić na rozmówcy.
Siedząc obok niego, odwróciłam się najbardziej przodem jak mogłam. Założyłam nogę na nogę, nie przejmując się, że poły sukienki rozchyliły się bardziej niż by pozwalała na to przyzwoitość.
-A więc...-zaczęłam po czym zaśmiałam się.-,,Nigdy nie zaczynaj zdania od ,,A więc"" Tak mi zawsze nauczycielka mówiła. Kochana jędza z niej była.-oparłam się łokciem o oparcie ławki i wsparłam ręką głowę, przyglądając się zaintrygowana Grycanowi. Urodziwy z niego młodzieniec.
-Jak to jest być stróżem Javerta? Masz może jakieś ciekawe historyjki z nim związane? Liczę na pikantne szczegóły.-uśmiechnęłam się zawadiacko i przesunęłam opuszkami po ramieniu chłopaka, żeby strzepnąć z niego listka.
Melissa Aife
Melissa Aife

Ekwipunek : Informacja w KP.
Ubiór : Informacja w KP.
Źródło avatara : coax 콕스 ArtStation

Powrót do góry Go down

Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r. Empty Re: Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

Pisanie by Geo'Mantis Pią Paź 02, 2020 12:45 am

Głupio mi było przez to jak Javert się zachował. Niestety, nie mam na to wielkiego wpływu. Może mi się odgrażać w tej chwili, oczywiście, ale wiem, że mnie nie sprzeda. Wszystko w tej chwili leży w rękach jego ojca, a nie jego samego. Jeżeli Pan Kilroy będzie chciał mnie sprzedać - w porządku, zgodzę się na takowy los. Jeśli jednak będzie miał inną wolę i trafię w ręce Javerta... Cóż. Nie wiem jak może się to skończyć w takim przypadku.
Na pewno tani nie będę. Kto w końcu widział hybrydziego maga? Proszę, niech mi tu ktoś jakiegoś wskaże. Ciekawi mnie, czy może ktoś z Mistycznej Rady by się mną zainteresował? Och, proszę! Jestem ułożony i pomóc jestem w stanie. Mogę być także wspaniałym towarzyszem w trakcie wszelakich eksperymentów. Inna kwestia, gdyby takowe były wykonywane na mnie.
Mamy sobie mówić po imieniu. Dobrze, mogę się dostosować, tylko niech mi wybaczy, jak jeszcze ze dwa razy "panią" ją nazwę... To będzie przez przypadek.
-Czuję, oczywiście, że czuję. Rosną tu winogrona, jeżeli chcesz, to mogę Ci zerwać. - Przysiadłem sobie obok Pani... Obok Melissy. Jeżeli faktycznie winogron zechciała, to odchyliłem się odrobinkę i zerwałem kiść owoców i podałem je jej. Pięknych owoców. Są zadbane jak kwiaty.
Również, jak moja towarzyszka, założyłem nogę na nogę i położyłem splecione ręce na kolanie. Uśmiechnąłem się uroczo.
Zastanowiłem się przez ułamek sekundy nad jej pytaniem. Jak to jest pilnować Javerta? Nie jest to do końca przyjemne i satysfakcjonujące. Mógłbym przez ten czas się pouczyć. Ewentualnie pomóc co nieco innym, w rezydencji. Niańczenie tego chłopa uznaję za marnotrawienie czasu.
-Pewnie by się obraził na mnie, gdybym zaczął o nim rozgadywać jakieś... Intymne rzeczy. - Zachichotałem pod nosem. -Ale wracając do pierwszego pytania... Czasem ciężko jest. Javert to wymagająca uwagi sztuka, która nie da sobie spokoju, nim nie zrobi czegoś głupiego. - Odpowiedziałem pewny siebie. -Ja... Ogólnie jestem magiem. Umiem czarować, jestem wykształcony w kierunku magii ognia. Javert raz chciał się popisać i udowodnić, że również to potrafi. No, nie wyszło. Spalił sobie połowę brwi i kawałek włosów. - To takie dyskretne nie jest, tylko zabawne... Powiedziałbym, że za to by się nie obraził, ale nie oszukujmy się. Obraziłby się za wszystko, co bym powiedział.
-A skąd ta ciekawość, jeśli mogę wiedzieć? - Posłałem jej wdzięczny uśmiech. Może ona sama czai się na Javerta, aby po śmierci Pana Kilroya odebrać mu cały majątek? Fiu, fiu. Ciekawe, czy faktycznie jest taką wyrachowaną kobietą... Właściwie, w przypadku Javerta nie trzeba się za bardzo nagimnastykować, aby go przechytrzyć.
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r. Empty Re: Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

Pisanie by Melissa Aife Pią Paź 02, 2020 9:26 pm

-Poproszę...-wymruczałam kiedy zaproponował mi winogrona. Nie żałowałam, bo owocki były wyśmienite.
Moje serduszko topiło się z każdym uśmiechem młodzieńca, który świadomie lub nie, zachęcał mnie do dalszych podbojów, a ten jego chichot mnie kompletnie zauroczył.
Z zainteresowaniem wysłuchałem tego co mówił. Poruszyłam zaintrygowana brwią kiedy mi chłopak wyznał, że jest magiem. No proszę, nie spodziewałam się tego.
Zaśmiałam się perliście słysząc taką cudowną opowieść.
-Założę się, że wyglądał pięknie w takiej fryzurze, już nie mówiąc o tym, że ze złością mu do twarzy.-kolejny raz się zaśmiałam. Spodobała mi się ta opowieść. Założyłam włosy za ucho i przyjrzałam się chłopakowi.
Odwzajemniłam uśmiech chociaż mój sugerował coś bardziej intymnego niż zwykłą przyjemność z rozmowy.
-Uwielbiam ploteczki. Kryją w sobie niezwykłą władzę.-odpowiedziałam, odkładając winogrona na stolik.-Poza tym takie rozmowy o kimś kogo się razem nie lubi, zbliżają ludzi do siebie.-dodałam już ciszej, kładąc przy tym chłopakowi dłoń na udzie. Podrapałam go niepozornie po materiale spodni.
-Zastanawia mnie teraz dlaczego osoba z takimi umiejętnościami jak ty, nie chce sobie ustawić Javerta pod siebie.-zaczęłam kolejny temat, przesuwając dłoń po nodze chłopaka, zjeżdżając nieco na jej wnętrze i sunąc ręką ku jego biodrom. Niech się mną nie przejmuje i nie rozprasza, czekam cierpliwie na odpowiedź.
Melissa Aife
Melissa Aife

Ekwipunek : Informacja w KP.
Ubiór : Informacja w KP.
Źródło avatara : coax 콕스 ArtStation

Powrót do góry Go down

Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r. Empty Re: Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

Pisanie by Geo'Mantis Nie Paź 04, 2020 12:04 am

Ja naprawdę nie wiedziałem, do czego szykuje się moja towarzyszka. Och, wychodzę na taką niewinną istotkę, doprawdy. Aż sam siebie nie poznaję.
-Złości nigdy mu nie brakuje... Szczególnie, gdy przebywa w moim towarzystwie. - Ja widzę jak ona się wdzięczy, ja to widzę. Nie umknęło to mojej uwadze.
Wysłuchałem jej w ciszy. Poprawiłem okulary, co mi zjechały odrobinkę i zachichotałem pod nosem. Nie mogę jej odmówić racji. Miałem szansę dostrzec jak obgadywanie innych zbliża do siebie ludzi. Właściwie, pod wrażeniem byłem tego, jak to bez zarzutu działa. W końcu "wróg mojego wroga jest moim przyjacielem".
-Mam nadzieję, że nie użyjesz przeciwko Javertowi tego. Zezłościłby się na mnie i jeszcze... Faktycznie by mnie stąd wyrzucił. - Tym razem wolałem ominąć zgrabnie termin "sprzedać". -Nie byłoby mi to na rękę. - Dorzuciłem z zawadiackim uśmiechem.
Zaskoczyła mnie odrobinę tym ustawianiem sobie Javerta pod siebie. Nie myślałem o tym wcześniej... Naturalnie, z szacunku do Pana Kilroya. Chyba by mnie znienawidził, gdyby się dowiedział, co wyrabiam z jego synem... Ale, bardziej zaskoczyło mnie to, gdzie zawędrowała jej ręka. Nieznacznie się spiąłem i zrobiłem minę niewiniątka.
-B-bo to ja pracuję dla niego... Nie ma takiej możliwości, abym ustawiał go jak chcę... - Ja obawiałem się, że to Javert może coś w tej altance zmajstrować. Nie pomyślałem o sobie.
Posłałem jej wstydliwy uśmieszek. Znacząco na nią spojrzałem. Nie wiem, czy to dostrzegła przez moje okulary, trudno.
-Nie sądzę, abym był dobrym materiałem na... Cóż. - Kiwnąłem lekko głową na jej rękę. Nie myślę tu o swoim wieku, a o tym raczej, kim jestem. Łuskowatą gadziną.
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r. Empty Re: Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

Pisanie by Melissa Aife Nie Paź 04, 2020 12:27 am

18+ Nwm nwm, może....

-Jakże mogłabym użyć tego przeciwko tobie i narazić się na spędzenie kolejnych bankietów z jakimiś napuszonymi bucami?-przewróciłam oczami z zadziornym uśmiechem. Owszem miło jest pogadać o biznesie, ale co za dużo, to nie zdrowo.
Dłoń moja na jego udzie wylądowała. Podobało mi się, to, że nie opędza się ode mnie. Spojrzenia nie widziałam, ale za to uśmiech jaki piękny zobaczyłam. Uroczy chłopak.
Uniosłam nieco brew kiedy zaczął się chłopak wymigiwać. Chyba nie był przekonany co robić, co znaczy, że na razie możność podjęcia decyzji leży po mojej stronie.
-Chyba siebie nie doceniasz kochany...-skomentowałam znów nachylając mu się lekko do ucha, w tym samym czasie przesuwając rękę na co wrażliwszy obszar między nogami chłopaka.-Ja uważam, że nadajesz się do takich rzeczy idealnie.-kolejne szepty do uszka go nawiedziły, a po chwili mógł poczuć moje usta kiedy ucałowałam go w szczękę. Bez krępacji, a nawet z niejaką satysfakcją, pogładziłam przez nieco opięty materiał spodni jego męskość i jeśli dłoni mojej nie odtrącił, to nie hamowałam się z dalszymi pieszczotami przez tkaniny.
Melissa Aife
Melissa Aife

Ekwipunek : Informacja w KP.
Ubiór : Informacja w KP.
Źródło avatara : coax 콕스 ArtStation

Powrót do góry Go down

Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r. Empty Re: Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

Pisanie by Geo'Mantis Nie Paź 04, 2020 12:54 am

+18 (˵ ͡° ͜ʖ ͡°˵)

Cieszy mnie to, że nie chce mi zaszkodzić, naprawdę. Może w przeciwieństwie do tamtych osób uczęszczających na bankiety, ona jest godna zaufania? Och, chciałbym, żeby tak było.
Owszem, nie jestem przekonany co mam robić, bo nie miałem do czynienia wcześniej z na wpół trzeźwą kobietą. Obawiałem się najgorszego - wyśmiania i obrzydzenia spowodowane mną. To ostatnia rzecz którą bym chciał.
-Nie w tym sensie, moja droga... - Zadrżałem mimowolnie, gdy przesunęła rękę po materiale moich spodni. Czy to źle, że ona mi się podoba? Taka odważna, no kobieta ideał! -Uwierz mi, nie nadaję się... Nie jestem taki... Jak inni. - Inaczej bym mówił, gdyby bardziej podpita była. W tej chwili, nie ma mowy, na coś podobnego. Szkoda tylko, że moje ciało działa wbrew mojej woli i reaguje na przyjemny dotyk. Z resztą, to co powiedziałem i tak brzmi równie debilnie, jak moje zaloty wobec pijanych kobiet. "Jestem inny, jestem niezastąpiony". Ha, ha, dobre sobie.
Zamrugałem zdezorientowany, kiedy buziaka dostałem. Zaraz moje zaskoczenie zastąpiło podniecenie, za sprawą magicznych rąk Melissy. Dyskretnie przygryzłem wargę i zamruczałem. Wszystko, aby nie wydobyć z siebie jakiegoś jęku.
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r. Empty Re: Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

Pisanie by Melissa Aife Nie Paź 04, 2020 1:19 am

18+

Zaciekawił mnie chłopak. Czyżbym trafiła na nieśmiałka czekającego, aż ktoś weźmie go w swoje garści i pokaże co i jak?
Uśmiechnęłam się słysząc jego komentarz, który ani trochę mnie nie zniechęcił. Wręcz przeciwnie.
-I to mi się właśnie podoba...-kolejne mruczenie i kolejny pocałunek, tym razem w ucho. Dalej przesuwając ręką po wypukłości na jego spodniach, drugą dłonią sięgnęłam do jego rozporka i bez chwili wahania rozpięłam go.
Płynnie przesunęłam dłoń w górę i sięgając ustami do szyi młodzieńca, wsunęłam mu palce pod bieliznę, jeśli oczywiście nigdzie mi nie uciekł, i bardziej bezpośrednio zaczęłam się nim zajmować z uśmiechami przyjemności. Jeśli wszystko szło dobrze, to wolną ręką złapałam go za podbródek, obróciłam jego twarz ku mojej i złączyłam nasze usta, rozpoczynając namiętny pocałunek, w którym nie miałam zamiaru oddawać władzy chłopakowi, bo ten nie był jeszcze w pełni przekonany do moich planów.
Melissa Aife
Melissa Aife

Ekwipunek : Informacja w KP.
Ubiór : Informacja w KP.
Źródło avatara : coax 콕스 ArtStation

Powrót do góry Go down

Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r. Empty Re: Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

Pisanie by Geo'Mantis Pon Paź 05, 2020 9:24 pm

+18

Zachichotałem nerwowo. To szło w złym kierunku, bardzo złym i mi to nie do końca w tej chwili odpowiada. Nie chcę też przypadkowo urazić Melissy... No chyba wtedy sam bym na tym ucierpiał, gdybym takiej oblatanej kobiecie odmówił.
Nadstawiłem się do buziaka w uszko, zamruczałem cichutko, przymilnie. O tak łasić się mogę.
-Nie... Tak nie można... Naprawdę. - Sam siebie irytuję tym, że nie jestem w stanie się wstrzymać od takowych rzeczy. Co za ze mnie niesforny gad... I niewyżyty. Będę musiał nabyć większej wstrzemięźliwości względem takowych rzeczy. Kolejnym razem dam sobie w takiej sytuacji radę... O ile w kolejnej takiej sytuacji, znów będę oblegany przez taką kobietę.
Przygryzłem wargi. O nie, nie, źle. Nie jest dobrze. Przecież ja łuski mam praktycznie wszędzie. Zaraz zmieni zdanie, że to ze mną jest coś nie tak, a nie z Javertem. To dopiero by było, ha, ha... Ha.
Złapałem ją niepewnie za rękę, zanim zjechała dalej. Spojrzałem na nią speszony.
-N-naprawdę, nie jestem dobrą osobą do takich rzeczy. - Odpuści? Czy będzie nalegać? Proszę, nie nalegaj, bo przecież ja nie będę potrafił Ci odmówić.
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r. Empty Re: Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

Pisanie by Melissa Aife Pon Paź 05, 2020 9:39 pm

18+

W pewnym momencie coś mnie tknęło, w sumie w momencie kiedy złapał mnie za rękę. Co jeśli chłopak faktycznie nie chce, ale boi się powiedzieć tego bogatej kobiecie, bo ta może na niego donieść? Głupio by mi było gdybym była arystokratką, która jest sławna z tego, że gwałci nieswoją służbę na bankietach.
Gładziłam go opuszkami tam gdzie sięgnęłam. Cierpliwie, nie będę przecież się mu wyrywać żeby go w dzikim, napaleńczym szale pomacać po kroczu. Aż taka zdesperowana nie jestem...chociaż...może i jestem...trochę. To nie jest istotne.
Znów mu dałam całusa, w szczękę. Odpuszczać nie mam zamiaru.
-Dlaczego tak myślisz?-kolejna sesja mruczenia i znów buziak w szczękę. Nie wiem dlaczego odmawia. Chodzi o mój wiek? Status? Faceci w jego wieku, chyba raczej braliby wszystko, co się rusza, więc jaki jest jego problem?
Przyglądałam mu się przymrużonymi oczami i nie przestawałam dawać mu małych buziaków kiedy ten się zbierał na odpowiedź.
Melissa Aife
Melissa Aife

Ekwipunek : Informacja w KP.
Ubiór : Informacja w KP.
Źródło avatara : coax 콕스 ArtStation

Powrót do góry Go down

Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r. Empty Re: Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

Pisanie by Geo'Mantis Sro Paź 07, 2020 12:37 am

+18

Jak jeszcze gładziła sobie tam gdzieś... Tam gdzie nie ma łusek to... W porządku. Tak myślę. Westchnąłem cichutko. Obiegłem wzrokiem stolik, jej rękę, jej kolana i swoje. Obiegłem także kątem oka wyjście. Co ja mam zrobić? Co ja powinienem zrobić..?
Dlaczego tak myślę? To chyba jest oczywiste. Odwróciłem głowę i ściągnąłem okulary z nosa. Powoli je złożyłem i odłożyłem na ławeczkę obok siebie. Moje oczy powinny raczej mówić same za siebie kim... A raczej czym naprawdę jestem. To odrzucające, nie zdziwię się, jak i ona zaraz stąd ucieknie, jak tamte pannice.
Powoli wróciłem do niej buzią. Spojrzałem na nią speszonym wzrokiem. Ach, te moje żółte gadzie ślepia. One wiele robią.
-Dlatego... - Powiedziałem przyciszonym głosem i powoli puściłem jej rękę. Niech ją zabierze. Pewnie będzie chciała, tak czy siak. W końcu, który arystokrata zechciałby obcować ze zwierzyną? Przecież to byłoby takie poniżające.
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r. Empty Re: Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

Pisanie by Melissa Aife Sro Paź 07, 2020 1:10 am

Cierpliwie czekałam i obserwowałam co chłopak robi. Może faktycznie mu za ciemno w tej altance? Nie dziwię się. Przydałoby się tu kilka świeczek więcej.
Nieco mglistym spojrzeniem wejrzałam mu w oczy i wciągnęłam gwałtownie powietrze z zachwytu. Zabrałam rękę z jego torsu i ujęłam dłońmi jego twarz, żeby nawet nie próbował się odwracać.
-Takich jeszcze nie mam...-wymruczałam, bo faktycznie tego typu ślepi nie nam w swojej kolekcji sztucznych oczu. Jeleń z takimi by wyglądał szalenie.
Nie miałam zamiaru odpuszczać, ale czułam, że chłopak może mieć mimo wszystko pewne opory. Wpadłam na pomysł. Może i kierowałam się swoją potrzebą alkoholiczki, ale to nie ważne.
Wstałam z ławki i stanęłam w progu altanki.
-Czekaj tu i się nie ruszaj, bo jak coś to jestem gotowa cię na środku bankietowej sali dorwać.-zagroziłam i zniknęłam z altanki na krótką chwilę. Szybko odnalazłam lokaja i zwinęłam od niego dwa kieliszki wina.
Cała w skowronkach poleciałam do mojego towarzysza i o ile dalej siedział tam gdzie siedzieć miał, usiadłam obok niego, tak samo blisko jak wcześniej.
-To na śmiałość.-poinformowałam go i dałam mu jeden kieliszek wina. Liczę, że wypije go równie szybko, co ja.
Przez chwilę zastanawiałam się co powiedzieć, ale nic mądrego nie przyszło mi do głowy. Zmieniłam taktykę. Zwyczajnie zadarłam kiecę do góry, uniosłam się i usiadłam na nim okrakiem. To było szybkie, nawet ja tak pomyślałam, ale uznałam, że nie mamy całej nocy.
Oparłam się rękoma o jego ramiona, złapałam za kark i zaatakowałam jego usta swoimi. Oby nie wymyślał znów jakichś wymówek.
Melissa Aife
Melissa Aife

Ekwipunek : Informacja w KP.
Ubiór : Informacja w KP.
Źródło avatara : coax 콕스 ArtStation

Powrót do góry Go down

Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r. Empty Re: Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

Pisanie by Geo'Mantis Sro Paź 07, 2020 6:39 pm

Po tym westchnięciu spodziewałem się, że wstanie i wyjdzie... Ale to się nie stało, ku mojemu zaskoczeniu. Co ona, chce mi oczy wyłupić? Trochę ta wizja mnie przestraszyła, nie powiem. Przełknąłem nerwowo ślinę i nawet nie ważyłem się z nią siłować, czy uciekać wzrokiem. Frustruje mnie to.
W końcu wstała i wyszła. Ale po co? Tego nie zrozumiałem. Miałem czekać... No to dobrze. Nie chciałem się narazić na bycie porwanym ze środka sali. Chyba bym przyniósł wstyd mojemu Panu. Cóż, przynajmniej miałem momencik, aby poprawić swoje ubrania. I uspokoić się jako tako. A przynajmniej, postarać się, aby to zrobić.
Nie mam pojęcia, po co ona poszła. Ja w chwili samotności założyłem na nowo okulary. Z nimi czuję się pewniej, niż bez. To uczucie jakbym nie miał ręki.
Wróciła do mnie z winem, co trochę mnie zdziwiło. Obstawiałem, że być może kogoś przyprowadzi, aby się pośmiać. Sam nie wiem. Nie znam tej kobiety, nie wiem, co mogło jej strzelić do głowy. Wziąłem podany kieliszek.
Upiłem tylko troszkę, nie bacząc na to, co ona wyrabia. Dopiero zwróciłem uwagę na nią, jak zechciała sobie na mnie usiąść. Odsunąłem kieliszek od ust. Jedną ręką, odruchowo złapałem jej talię, aby przypadkiem nie spadła. Niezdarnie odwzajemniłem podarowany pocałunek. Teraz to mnie porządnie zaskoczyła.
Powoli odstawiłem kieliszek na stolik, przechylając się odrobinę w jej stronę. Przeciągnąłem subtelnie pocałunek. Wolna już wtedy ręka dołączyła do drugiej - na biodro pięknej Melissy. Złapałem ją dość odważnie, nie bacząc na to, co może kobieta powiedzieć. Właściwie, usta i tak miała zajęte.
Do kolejnych pocałunków zręcznie włączyłem język. Również, chcąc nie chcąc, mruczeć po swojemu zacząłem. Jak zwierzątko. Obrzydliwe. Jestem obrzydliwy. Zazdroszczę tej kobiecie, tym kim jest. Też chciałbym być człowiekiem. Zdecydowanie, byłbym wtedy odważniejszy i nie robiłbym podobnych scen, jak wcześniej.
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r. Empty Re: Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

Pisanie by Melissa Aife Sro Paź 07, 2020 7:10 pm

18+

Złapana w pasie poczułam się odważniej, bo nie musiałam aż tyle uwagi poświęcać temu, żeby nie stracić równowagi.
Zamruczałam kiedy chłopak odwzajemnił pocałunek, sama też go ciągnęłam, jakbym się bała, że kiedy się od siebie odsuniemy, to moja hybrydka zmieni zdanie.
Poruszyłam kusząco biodrami kiedy poczułam na nich jego dłonie. Kolejne mruczenie rozbrzmiało w altance. Przyznam, że dreszczyk emocji tego, że ktoś zaraz tutaj nakryje nas tak, jak mu nakryliśmy Javerta, mnie podniecał.
Odpowiedziałam chętnie na działanie jego języka, czując wtedy, że młodzieniec jest już całkowicie mój. Zarumieniłam się słysząc jego odgłosy, przyjemne dla ucha, inne niż zwykle, ale nie mniej satysfakcjonujące.
Puściłam jego kark i dalej ciągnąc pocałunki, przesunęłam dłonie na jego koszulę. Rozpięłam kilka górnych guzików, musnęłam jego skórę. Niecierpliwie ułożyłam dłonie na jego brzuchu i rozpięłam resztę guzików. Rozsunęłam materiał i w końcu mogłam go porządnie wygłaskać po torsie, nie zważając na to czy trafiam opuszkami na łuski czy nie.
W końcu, znów sprawnym ruchem spłynęłam palcami na pasek jego spodni. Dasz mi się do siebie dobrać, czy nie, skarbie? Jeśli tym razem nie protestował, to odwracając jego uwagę swoimi ustami wsunęłam mu w końcu dłoń pod bieliznę, łapiąc go za męskość, którą zamierzam poznać bliżej, dużo bliżej. Z zadowoleniem wyczułam, że przesuwam ręką po łuskach i byłam niezwykle ciekawa czy obsługa tego typu mężczyzny różni się w jakikolwiek sposób od obsługi ludzkiego samca.
Liczę, że i on nie będzie się krępował z dotykaniem mnie, w końcu nie wiem czy bardziej mu się nadstawiać mogę niż już to robię.
Melissa Aife
Melissa Aife

Ekwipunek : Informacja w KP.
Ubiór : Informacja w KP.
Źródło avatara : coax 콕스 ArtStation

Powrót do góry Go down

Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r. Empty Re: Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

Pisanie by Geo'Mantis Sro Paź 14, 2020 1:13 am

+18

Nie, zdecydowanie jest za późno na to, abym zmieniał w tej chwili zdanie. Sam zacząłem gonić za jej wargami, chcąc zgarnąć dla siebie jak najwięcej bliskości i przyjemnych doznań. Samo jej ciepło było pociągające. Tylko, sam się martwiłem, czy ona nie zmieni zdania, czy nie stwierdzi, że jednak hybryda to... Nie jest to.
Mnie trochę przerażała myśl, że ktoś może do nas zajrzeć. Przez to też, starałem się przez to skupić wyłącznie na kobiecie. Badałem ją dotykiem, smakiem i starałem się wyczuć najdrobniejsze nutki jej zapachu - niecodziennego dla mnie, to jakieś perfumy, prawda? Cóż za zapachy, jakie wspaniałe. Mógłbym z chęcią wywąchać ją całą. To byłoby przyjemne... Pociągające i seksowne, dla mnie. Jakkolwiek by to dziwnie nie brzmiało. Idealna rzecz, którą z chęcią poznałbym dogłębniej i dokładniej.
Kolejną rzeczą, równie atrakcyjną w moich oczach, był smak. Nie chciałem się narzucać z własnym językiem i nachalnie badać wnętrze jej ust, ale... Ach, tak bardzo mnie korciło. Tak bardzo mi się to podobało, że dałem się ponieść własnym instynktom. I tak kobieta nie wydała się niezadowolona... Wręcz przeciwnie, chyba chciała więcej? Coraz bardziej mi się Melissa podoba.
Drgnąłem gwałtowniej, gdy jej ręka wylądowała pod materiałem mojej koszuli. Spokojnie, nic mi Ci nie grozi. Nie wydawało mi się, aby chciała zaraz uciec, czy też zacząć się śmiać. Chyba przesadnie szaleję. Za bardzo się też przejmuję.
Jej ręka pojechała dalej. Spiąłem się na moment i wróciłem do pocałunków, którymi mnie tak hojnie obdarowywała. Czy obsługa mnie jest inna? Sam nie wiem, bo nie wiem jak to się robi z ludzkimi samczykami. Jestem wyłącznie zainteresowany ludzkimi kobietami. One są najpiękniejsze ze wszystkich. Piękniejsze od hybryd, od elfek. Są najwspanialsze. I Melissa do nich należy.
Poradziłem sobie za jej plecami i udało mi się pozbyć rękawiczek z rąk. Zabrałem się troszkę na poważniej i powędrowałem rączką po jej udzie, pod jej suknię, wędrując palcami dalej - na biodra. Mam nadzieję, że łuski na moich rękach - o ile mnie chwyci za dłonie - nie będą jej zbytnio przeszkadzać.
-Cz-czy mówił Ci już ktoś, że jesteś wspaniała..? - Zamruczałem, między pocałunkami, zainteresowany jej odpowiedzią. Nie uwierzę, że wcześniej nie słyszała podobnych rzeczy. Jakakolwiek byłaby jej odpowiedź, po niej sam zaproponowałem pocałunek. Gorący i namiętny. Po nim, postanowiłem całkowicie oddać się kobiecie. Niech ze mną zrobi, co zechce.
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r. Empty Re: Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

Pisanie by Melissa Aife Sro Paź 14, 2020 3:48 pm

18+

Zdania nie zmienię, facet to facet, grunt, żeby miał to na co mam ochotę. Prostą kobietą jestem jeśli chodzi o takie sprawy i choć lubię czasem powybrzydzać, to teraz mając przed sobą takiego przystojnego inteligencika, było mi obojętne czy ma łuski czy nie.
Jeśli chłopak miał zahamowania w używaniu języka, z pasją w moim malutkim serduszku zaczęłam go do tego zachęcać własnym odważniejszym działaniem i pociąganiem chłopaka za warg zębami. Ciekawa byłam w sumie na ile drapieżności mogę sobie pozwolić. Śmiało, nie krępuj się. Jego niedoświadczenie mnie niezwykle nakręcało.
Z jedną dłonią na jego penisie, a z drugą przesuwającą się po jego torsie, który ani trochę mnie łuskami nie odstraszał, poruszyłam niecierpliwie biodrami kiedy młodzieniec w końcu zapuścił się rękoma dalej.
-Może mówili...-wyszeptałam uciekając nonszalancko oczkami w bok, szybko jednak wróciłam nimi do ślepiów chłopaka. Znów się o niego otarłam przyjemnie kiedy ciągle czułam jak przesuwa opuszkami po mojej skórze.-Chcesz więcej?-wymruczałam mu do ucha, przygryzając je lekko. Uznałam, że dość zabaw rękami i trzeba przejść do konkretów. Nie sądziłam, żeby chłopak mi odmówił, więc zwyczajnie zeszłam z niego, zsunęłam skąpą bieliznę z bioder i ostrożnie, acz sprawnie ściągnęłam ją do końca i rzuciłam na ławkę. Stojąc przed chłopakiem oparłam się pośladkami o krawędź stolika i otarłam się nogą o jego nogę, zachęcając go do podejścia. Ramiączko sukienki z dużym dekoltem mi się nieco zsunęło odsłaniając co nieco, biustonosza na sobie nie mam, więc młody mag nie będzie musiał się użerać niepotrzebnie z zapinkami.
Rozchylonymi nogami chyba jasno dawałam znać gdzie ma się młodzieniaszek ustawić. Liczyłam może na nieco więcej dotykowych zabaw z jego strony, bo w końcu ja go wymacałam, to teraz on może mnie, ale jeśli od razu przejdzie krok dalej też się nic nie stanie.



(*głaszcze peniska dla Selti*)
Melissa Aife
Melissa Aife

Ekwipunek : Informacja w KP.
Ubiór : Informacja w KP.
Źródło avatara : coax 콕스 ArtStation

Powrót do góry Go down

Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r. Empty Re: Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

Pisanie by Geo'Mantis Nie Paź 25, 2020 3:11 am

+18

Cholera, ta kobieta bawi się mną jak chce. Ja to czuję nieodparcie. Ale jak takiej odmówić..? Cudowna, piękna, doświadczona. I jaki wspaniały uśmiech ma. A jej zapach, o bogowie! Coś wspaniałego. Chyba nie miałem do czynienia wcześniej z cudowniejszą kobietą.
Reagowałem przyjemnością i zadowolonymi dźwiękami, czerpiąc przyjemność z oddawanego mi dotyku. Przedziwne uczucie. Nie komentuje mojego ciała, moich łusek. W pełni mnie akceptuje. Miła odmiana, doprawdy. Boję się tylko, że będzie chciała to później wykorzystać przeciwko mnie, lub co gorsza, przeciwko mojemu Panu. Szkoda, że w chwili uniesienia nie przejmowałem się tym za bardzo.
-Ch-chcę. - Zamruczałem cichutko w odpowiedzi. Jeszcze mnie pyta! Jak tu nie chcieć, gdy ona sama tak kusi? Serce zaczęło mi szybciej bić, gdy zeszła ze mnie. Uciekła od moich rąk, przez co mi się troszkę smutno zrobiło. Przyglądałem się jej oczyma wielkimi i złotymi niczym pięć drachm z rybakiem, gdy pozbywała się z siebie bielizny. Już przechodzimy dalej..?
Położyłem rękę na jej udzie, przesunąłem ręką wyżej i wstałem. Posłusznie stanąłem tam gdzie chciała. Bliziutko niej. Tak, abym znów mógł czuć jej zapach dokładnie. Drugą ręką zawędrowałem na jej kręgosłup, na samym dole. Pogładziłem ją, podrapałem pieszczotliwie. Wróciłem do rozkosznych buziaków. Drobnych, subtelnych. Normalnie, jakbym swoją partnerkę życiową całował. Dopiero po chwili powróciłem do tych gorętszych pocałunków.
Otarłem się o nią odruchowo. Chciałem... Chciałem przejąć część inicjatywy. Wcześniej ona rządziła. Chyba czas na moją kolej? Liczę, że nie wyjdzie to bardzo nieporadnie, z mojej strony. Młody jestem, uczę się... Staram się.
Samemu naprowadziłem się na nią. Wykonałem pierwszy subtelny ruch. Przy okazji zająłem jej usta całkowicie swoimi wargami, aby w razie czego stłumić jej niepożądany odgłos przyjemności. Gdybyśmy tylko byli w innym miejscu... To jej wszystkie dźwięki byłyby jak najbardziej pożądane.
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r. Empty Re: Rezydencja Gaushina | Koniec lata, 1850r.

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach