Bajka o wilku i gołębiu...

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Bajka o wilku i gołębiu... Empty Bajka o wilku i gołębiu...

Pisanie by Harim Pon Gru 14, 2020 12:52 am

Gdzieś w Północnej Senemie | lato, 1866 r.

  Całe stado gwiazd świeciło już na czarnym niebie, razem z wielkim, srebrzystym księżycem. Nie był idealnie pełny, ale niewiele mu już brakowało, przez co nie trzeba było nawet światła, by dało się rozeznać w terenie. W suchych trawach i zaroślach grały świerszcze i inne małe żyjątka.
  Oparł się wygodniej, o ile było to możliwe w przypadku drewnianego palika i metalowej obręczy na karku. Ta druga szczególnie wadziła, ale w końcu znalazł w miarę znośne ułożenie. Rozejrzał się po raz któryś, ogarniając wzrokiem dość prowizorycznie skleconą, drewnianą zagrodę. Niewiele by zatrzymała, ale średnio inteligentne konie stłoczone w jednym kącie nawet się nad tym nie zastanawiały. Drzemały w najlepsze, korzystając z przerwy w pracy, a pomiędzy nimi leżało w trawie kilka owiec jak białe waciki na ciemnym płótnie. Przestał dłubać kością w zębach i wyrzucił ją gdzieś przed siebie, ponownie opierając łokieć o podciągnięte kolana.
  Czy myślał kiedyś o tym, żeby któregoś ukraść i zbiec? Wiele razy, lecz było w tym kilka zasadniczych trudności. Po pierwsze, tropienie na suchej ziemi, gdzie odciskają się ślady, a roślinność chroni je od wiatru, było dość proste. A oni mieli ze sobą całkiem dobrego tropiciela. Po drugie, jego cel byłby bardzo przewidywalny. Źródło wody, schronienie, może źródło kamieni, by pozbyć się kajdan. Nie poszedłby do miasta, nie miał tam czego szukać. Z tym też wiązałby się kolejny problem, mianowicie dalszy los, który musiałby sprowadzać się do uciekania i krycia się w dziczy przed łowcami niewolników. Pozostała jeszcze kwestia bezpośredniego pościgu, żeby go wykluczyć, musiałby zabić nie tylko Tahira, ale i wielu jego ludzi. Uzbrojonych i wyćwiczonych ludzi, a to wykraczało poza możliwości jednej hybrydy, nawet zdolnej. Niestety prawda była taka, a Harim doszedł do tego już dawno, że ucieczka nie jest opłacalna.
  Podniósł wzrok na obóz oddalony o kilkadziesiąt metrów. Osobiście uważał to za głupotę, ale fakt, że nadal tętniło tam życia, faktycznie mógłby przeszkadzać zmęczonym zwierzętom. "Jeśli coś im się stanie, zapłacisz za to głową..." Szczerze wątpił. Tyle to nawet on potrafił policzyć, jego życie było warte więcej niż koń. Nie zmieniało to jednak faktu, że groźby Tahira zawsze trzeba było brać absolutnie poważnie i nie chciałby wiedzieć, w jaki sposób miałaby się spełnić ta konkretna. Nie czuł strachu, ale krzywdzenie samego siebie też nie było jego ulubionym zajęciem.
  Przymknął na chwilę ametystowe ślepia, ale nawet nie próbował odetchnąć. Nie chciał poczuć się senny, będzie jeszcze mieć czas odpocząć, do Abil Sah zostało im kilka dni drogi. Obejrzał się w odpowiedzi na jakiś szmer. Brzmiało raczej jak mysz albo wąż, ale Harim i tak przez dłuższą chwilę nie odrywał wzroku od tego punktu.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Bajka o wilku i gołębiu... Empty Re: Bajka o wilku i gołębiu...

Pisanie by Iwo Pon Gru 14, 2020 1:35 am

Jeśli miałbym powiedzieć czego nienawidzę, to powiedziałbym, że wielu rzeczy. Nie, ja bym nic nie powiedział, westchnąłbym tylko i odwrócił wzrok. Po chwili bym tylko dodał, że nie lubię upałów i piachu, wody i zimna też nie lubię. Ciężko mi dogodzić można by powiedzieć, ale prawda jest taka, że tak długo jak mam spokój, to mi dobrze.
No i głaskanie. Głaskania chcę. Zaburczałem, przejeżdżając pyskiem po suchej trawie, wyczesującej mi chociaż odrobinę puszystej sierści. Westchnąłem, podnosząc się powoli z ziemi i natychmiast prychnąłem, bo piach mi do nosa naleciał. Oblizałem się po nim, przetarłem wilczą mordę łapą, a na koniec tego wszystkiego wytrzepałem się.
Przeczesałem otoczenie uważnym spojrzeniem. Widziałem obóz już z daleka, na takich pustkowiach widać wszystko. Obozowisko mnie nie interesowało. Większą ciekawość wzbudziło we mnie coś co było rozstawione kawałek od hałaśliwego miejsca. Chwilę siedzę w tym kraju, no i nasłuchałem się dużo od gościa, któremu konie trenowałem tutaj. Pacan, jełop jak każdy inny myśli, że batem wszystko załatwi.
Nisko na nogach szedłem do miejsca gdzie podróżnicy trzymali zwierzęta. Niby wiedziałem, że bez nadzoru by nie zostawili sierściuchów, ale inna część mnie mówiła, że nikogo tam nie będzie. Może dlatego, że ta część była już tam na miejscu i delektowała się pyszną koniną?
Podszedłem do zagrody od przeciwnej strony niż rozstawiony był obóz. Nie byłoby mi na rękę gdyby mnie jakiś rozentuzjazmowany Dai'Lah zobaczył, chociaż moja jasna sierść nawet przyzwoicie wtapia się w otoczenie. Jedynym problemem jest tutaj mój rozmiar i to, że ciągle prychałem na piach.
Położyłem się na ziemi kilkadziesiąt metrów od celu i patrzyłem. Widziałem zwierzęta i widziałem ich stróża. Wyglądał na kogoś, kogo dam radę pokonać, a przynajmniej nie wyglądał na nie wiadomo jakiego osiłka kiedy siedział.
Wyciągnąłem nos lekko w górę i zacząłem węszyć. Dziwnie mi tutaj pachniało. Podczołgałem się kilka kroków i zamarłem nagle w bezruchu kiedy mój białowłosy Pan zaczął się rozglądać. Odruchowo postawiłem uszy i zamerdałem ogonem. Z czego się cieszę? Przecież nie patrzył na mnie. Chodziło mi o człowieka, nie, o konie? Albo o jedno i o drugie. Chciałem oba, najlepiej na raz. Chciałem, żeby mnie głaskał kiedy będę jeść jego zwierzęta. Oj tak, niech mnie podrapie gdzie się da. Niech to robi.
Zapiszczałem cicho i oblizałem się żarłocznie po pysku. Nogi same wyrwały mi się do biegu i nisko nad ziemią truchtałem w stronę zagrody. To tylko człowiek? Im bliżej niego byłem, tym bardziej byłem zmieszany jego wyglądem, mimo wszystko nie myślałem o tym nic szczególnego, bo za chłopakiem widziałem soczysty, koński zad. Wgryzę się nad skokowym stawem, żeby mi skubaniec nie uciekł, złamię mu nogę, a później weźmiemy się za gardło, żeby nie skowyczał. Lepka ślina zaczęła mi się gromadzić w pysku i wyciekać spod warg.
Krok mój stał się bardziej sprężysty, szykowałem się do przeskoczenia lichego płotu i wprowadzenia mojego kolacyjnego planu w życie. Nawet jeśli hybryda wezwie posiłki, to chociaż kawałek konia dam radę zabrać dla siebie.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Bajka o wilku i gołębiu... Empty Re: Bajka o wilku i gołębiu...

Pisanie by Harim Pon Gru 14, 2020 3:30 pm

  Wpatrywał się w kępę zarośli przez dłuższą chwilę, jakby miało mu to pomóc przeniknąć wzrokiem zalegający tam półmrok. Niewiele pomagało, ale im dłużej się zastanawiał nad tym, co widzi, tym mniej było to podejrzane. Jakieś suche liście, trochę badyli, nieco zieleni i traw przerastających wszystko. Ostatecznie jakaś przepiórka poderwała się do lotu i czmychnęła w noc.
  Lekko zmarszczył brwi. Nie powinno się tak stać. Siedział tu i nic nie robił od dłuższego czasu, więc to nie on ją spłoszył, pod warunkiem, że faktycznie uciekła zamiast zwyczajnie znudzić się tym miejscem. Ale czy nie powinna teraz spać?
  Wziął z ziemi dłuższy kij, który prawdę powiedziawszy ukradł z płotu, wstał i przeszedł się kawałek po zagrodzie. To mógł być szakal, ale mogło być też coś gorszego. Hiena na przykład. Nienawidził hien. Łańcuch cicho szeleścił po ziemi za jego plecami, aż zamarł na ułamek sekundy wraz z hybrydą, kiedy wielki, płowo-szary kształt przeskoczył nad płotem. Nie spodziewał się... mniejsza zresztą, co to było. Wyglądało jak przerośnięty pies i to mu wystarczy.
  Nie kłopotał się wzywaniem posiłków. Wyskoczył mu naprzeciw i zamachnął się kijem, celując prosto w pysk psa. Pióra Harima nastroszyły się odruchowo, a on sam szarpnął skrzydłami, jakby chciał je rozprostować. Nie łudził się na oderwanie od ziemi, ale w tym cel. Zamieszanie wybudziło konie, zaś nagły ruch białej plamy zaniepokoił i postawił w gotowości, aż kilka z nich odezwało się niespokojnie i stłoczyło ciaśniej przy płocie. Uniosły chrapy, węsząc nowy zapach.
  Harim zaraz sięgnął po nóż przy pasku, chwytając go klingą do dołu. Starał się znaleźć pomiędzy końmi a drapieżnikiem, o ile jego wypad nie spowodował, że ten po prostu w niego wpadł...
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Bajka o wilku i gołębiu... Empty Re: Bajka o wilku i gołębiu...

Pisanie by Iwo Pon Gru 14, 2020 5:48 pm

Konie kusiły, a ich strażnik nie wyglądał na wyzwanie. Nie wyglądał, dopóki nie przywalił mi kijem w nos. Zabolało mocno, co było nawet słychać w głośnym piśnięciu i skomleniu. Zawsze jak gdzieś idę, to muszę uszkodzić nos, jak nie o drzewo, to ktoś mnie uderzy. Powinienem bardziej uważać, bo utrata węchu nie byłaby mi na rękę. Zatrzepałem łbem w biegu, klepiąc uszami w boki głowy.
Było za późno na hamowanie, więc nawet nie próbowałem ratować się przed zderzeniem w opierzonym przyjacielem. Przynajmniej kiedy wpadłem na niego zrozumiałem, co to za dziwny zapach czułem cały czas. Swojego rodzaju łój i piórka, trochę jak na wiejskim targowisku.
Upadł? W sumie z moim pędem i wielkością, powalenie go nie byłoby jakimś wielkim problemem. W pierwszym odruchu starałem się nie zdeptać hybrydy, ale głównie przez wzgląd na to, iż potknięcie się o niego i przewrócenie się mogłoby się źle skończyć. Jednak kiedy tylko zdałem sobie sprawę, że gostek wyleciał na mnie z nożem, zmieniłem zdanie i próbowałem chociaż trochę zadrapać go pazurami zanim od niego odskoczę. Konie zeszły na dalszy plan. Odsunąłem się bliżej płotu i tak samo jak mój przeciwnik, nastroszyłem się jak mogłem, a do tego pokazałem zęby, kładąc po sobie uszy. Tylko ogon się mnie nie do końca słuchał, bo czasami przejawiał delikatne oznaki merdania.
Powinienem był zaatakować kiedy byłem blisko, ale trochę się wystraszyłem. Nie mam doświadczenia w walce, a ten ktoś nie wyglądał normalnie. Nie jestem głupi, słyszałem o hybrydach, ale takie bydle jak to? Oblizałem się, nie przestając warczeć. Wlepiałem w niego wzrok, patrzyłem mu na kurze łapki i skute skrzydła. Nie podobał mi się, co widać było po mnie idealnie.
Zrobiłem powolny krok w stronę wystraszonych koni i kolejny, o ile mnie kurka nie zaatakowała. Jeśliby to zrobiła, to również atakiem bym odpowiedział, celując zębami zapewne w szyję, a pazurami w brzuch. Jakość i skuteczność mojego ataku zapewne byłaby mizerna, ale liczę, że brak profesjonalizmu nadrobię zaangażowaniem.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Bajka o wilku i gołębiu... Empty Re: Bajka o wilku i gołębiu...

Pisanie by Harim Pon Gru 14, 2020 8:18 pm

  Jego przeciwnik oberwał i to całkiem dobrze, ale najwyraźniej nie wystarczyło to, by go zatrzymać. Harim musiał błyskawicznie zmienić zdanie o wielkim psie, ale to za chwilę. Teraz miał to kudłate coś na sobie. Przewalili się przez kawałek trawy niezdarnie, jakby ta sytuacja zaskoczyła drapieżnika. Szybko jednak odzyskał trzeźwość myślenia, a hybryda zrezygnowała z ataku na rzecz odgonienia jego pazurów. Robiąc sobie z noża karwasz, wpakował mu tak rękę pod szpony, po czym odepchnął przeciwnika w tę samą stronę, co pomogło im się rozdzielić. Zadrapał go, oczywiście, że tak, ale on jego również zaciął po łapie. Nie wypuszczał też kija z prawej ręki.
  Skrzydlaty nie przejmował się krwią, nawet nie spojrzał na swoją rękę, na wyczucie oceniając uszkodzenia. Odsunęli się od siebie i wtedy dopiero mógł się przyjrzeć psu. Choć to było złe słowo. Harim nie miał pojęcia, co to za bydle, nie zachowywało się jak hybryda, chyba że była wybitnie zdziczała. W zasadzie to nie zdziwiłby się aż tak.
  Ogon mu zadrżał parę razy, jak to zwykle robią pliszki, by złapać równowagę na rzecznych kamieniach. Widział w oczach wilka mieszankę inteligencji i instynktów, często się już z taką spotykał.
  Zrobił również krok w stronę koni, które jeszcze mocniej przycisnęły się do ogrodzenia. Kolejny. Nie pozwolił mu na trzeci, robiąc szybki wypad w jego stronę. Nie chciał jednak atakować, a sprowokować do tego wilka. Łańcuch u jego szyi zadzwonił cicho, kiedy ten silnym wybiciem uskoczył w bok, ponownie szarpiąc przy tym skrzydła. To już nie było planowane, zabolało. Biały doskoczył do stworzenia, celując kijem prosto w jego tułów. Chciał go nie tylko możliwie obić, ale też zachować dystans tak długo, jak miało to sens. Wilk dysponował znacznie większymi szponami, co było tu głównym zagrożeniem.
  Jeśli mu się udało, ponownie odskoczył w bok, niejako tańcując wokół przeciwnika, zmuszając go do kręcenia się w kółko.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Bajka o wilku i gołębiu... Empty Re: Bajka o wilku i gołębiu...

Pisanie by Iwo Pon Gru 14, 2020 9:18 pm

Kolejny raz zapiszczałem kiedy szorstka poduszka została mi przecięta nożem, a gdy odsunąłem się pod płot lekko unosiłem ranną łapę, stojąc tylko na trzech kończynach. Nie będzie boleć aż tak, głównie przez emocje, ale sama myśl na piach i sztywną trawę w skaleczeniu coś mnie skręcało w środku. Liznąłem szczypiące i krwawiące miejsce, po czym z wahaniem odstawiłem czwartą łapę na ziemię, burcząc przy tym okropnie niezadowolony.
Nie znałem intencji koguta, więc kiedy ten skoczył w moją stronę, odruchowo wolałem dmuchać na zimne. Z fałszującym szczeknięciem rzuciłem się na niego, celując w jego szyję i brzuch. Uciekł mi, więc spróbowałem ponownie. Warknąłem czując uderzenie kijem i po raz kolejny zaatakowałem. Aż tak zwinny nie jestem, żebym się umiał błyskawicznie obracać i atakować. Do zawrotów głowy też nie chciałem pozwolić by doszło.
Zmrużyłem oczy widząc, że się mną hybryda bawi. Prychnąłem z pogardą na jego zachowanie. Żądza wgryzienia się w konia, była ciągle z tyłu głowy, nawet zastanawiałem się czy nie olać tego ptasiego strażnika, ale nie miałbym wtedy czasu na delektowanie się posiłkiem. Musiałem się najpierw zająć Nim czy tego chcę czy nie.
Goniłem za białowłosym, doskakiwałem do niego kiedy ten mi umykał, ale nagle zmieniłem cel. Rzuciłem się na brzęczący ciągle łańcuch, który łączył strażnika z drewnianym palikiem, naskoczyłem na metal łapami, marszcząc nos kiedy zimna stal wślizgnęła mi się w rozcięcie na łapie. Sięgnąłem pyskiem i chwyciłem łańcuch w zęby, żeby zaraz nim szarpnąć. Już mnie zęby bolały od tego. Jakie to wszystko uciążliwe. Niby konie smaczne, ale co jeśli to jest niewarte zachodu? Co jeśli się to nie uda? Te myśli sprawiały, że cały dobry humor szedł w las.
Spróbowałem do siebie opierzonego wroga przyciągnąć gwałtownymi pociągnięciami, a później w miarę możliwości chwycić go w łapy i jakoś przygnieść do ziemi. Jeśliby mi się to udało, to z przyjemnością pogryzę mu dłoń, w której trzymał nóż, niech tylko uważa żeby mi go w podniebienie nie wbić.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Bajka o wilku i gołębiu... Empty Re: Bajka o wilku i gołębiu...

Pisanie by Harim Pon Gru 14, 2020 10:06 pm

  Przystanął, kiedy i wilk przestał się kręcić. Nie zamierzał marnować energii na niepotrzebne bieganie. Miał zmęczyć jego, nie siebie. To głównie zakładał jego wstępny plan, niestety to bydle było znacznie cięższe od Harima, więc nie powinien zbyt długo wdawać się w bezpośrednie starcie. Potem zrobili jeszcze pół rundki, kiedy nagle futrzak skoczył w drugą stronę niż powinien. Biały był wtedy w połowie skoku i nie mógł nic poradzić na naprężenie łańcucha, który w dodatku niedelikatnie wykręcił mu jedno ze skrzydeł, krzyżując się z łączeniem kajdan, które miał tam na nadgarstkach. Aż kilka białych piór, połamanych i krwawo zakończonych, poleciało na ziemię.
  Z obozowiska doszło ujadanie, które jednak szybko zostało uciszone nieprzyjemnym w brzmieniu głosem.
  — Alsamt!
  Pies był silny i masywny, toteż sprowadzenie Harima na poziom gruntu z podkurczonymi kończynami nie było bardzo trudne. Ten jednak doskonale wiedział, co robić. Wypuścił kij na rzecz chwycenia jednej z łap przeciwnika i odsunięcia od siebie jego szponów. Ręką z nożem machnął raczej na wyczucie niż w coś konkretnego, bo zaraz zbliżyły się do niego szczęki pełne zębów. To była druga broń jego wroga i był na to przygotowany; wilcze kły zacisnęły się na łańcuchu łączącym ze sobą kajdany skrzydeł. Spróbował odepchnąć jego łeb, ale też nie to było głównym elementem planu skrzydlatego.
  Upadając, Harim nauczył się odruchowo podciągać nogi nie tylko dla obrony. Oparł stopy o podbrzusze i uda wilka, by sprawnym pociągnięciem spróbować przeorać je swoimi szponami.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Bajka o wilku i gołębiu... Empty Re: Bajka o wilku i gołębiu...

Pisanie by Iwo Pon Gru 14, 2020 11:00 pm

Udało mi się go uwalić na ziemię. Byłem z tego niezwykle zadowolony, bo mimo początkowych trudności, w końcu wygrywałem. Podbiło mi to ego i myśli o niskiej opłacalności mojego całego tego wysiłku zdawały się odpłynąć na dalszy plan.
Jedna łapa została przechwycona. Nie zraziło mnie to i nie próbowałem jej wyrywać, bo mam jeszcze trzy inne łapy. Dreszcze mnie wzdłuż kręgosłupa przeszły kiedy kłami ugryzłem łańcuchy skrzydeł, którymi się skubaniec zasłonił. On próbował mnie nimi jakoś odepchnąć, a ja próbowałem w drugą stronę, zbliżyć się pyskiem do jego twarzy. No niech poczuje mój oddech, śmiało.
Kolejnego ruchu przeciwnika nie przewidziałem, a powinienem się spodziewać, że wykombinuje coś tymi swoimi ptasimi nóżkami.
Odrobina alkoholu jaką miałem w sobie, stres, ból, wzmożona aktywność, poza tym nie przyszedłem tutaj na głodnego, zawsze przed wyruszeniem na polowanie wyżeram co tylko mogę w domu, nie ważne czy coś jest zdatne do jedzenia czy nie. Wszystkie te czynniki razem wzięte sprawiły, że kiedy ptaszor oparł mi mocno stopy o podbrzusze, wbił w nie pazury, to poczułem się niedobrze. Bebechy napięły mi się same z siebie, zakrztusiłem się, próbując jeszcze odruchowo powstrzymać to co nadchodziło, ale nie udało mi się to ani trochę i w ułamku sekundy, dalej trzymając łańcuch jego skrzydeł między zębami, pozbyłem się na przeciwnika sporej części tego, co od początku nocy zalegało mi w żołądku. Zawsze mi to przychodziło zbyt łatwo. Może dlatego, że często to robię, bo podczas niemalże każdej przemiany pożeram jakieś zgniłe mięso dzikiego zwierzęcia czy podejrzane rośliny. Ojciec zawsze mi mówił, że kiedyś zjem coś i umrę, ale jak widać, nie dociera to do mnie.
Kaszlnąłem wypuszczając łańcuch z pyska i kulejąc, bo nogi miałem pocięte szponami, cofnąłem się kilka kroków, żeby zejść z przeciwnika. Może mnie teraz kopnąć, nawet nie byłbym zły. Wytrzepałem się i mlasnąłem. Uznałem to chyba za koniec walki. Nie wiem czy słusznie czy nie, na razie się skupiłem na tym, że krwawię, że to boli oraz, że muszę zapanować nad sobą, aby się jeszcze bardziej nie skompromitować. Jak tak teraz myślę, to zapychanie się dodatkowo koniną, nie jest dobrym pomysłem.
Było mi głupio, ale byłem też jednocześnie zły, bo to nie była kompletnie moja wina. Zamierzałem więc patrzeć na hybrydę z wyrzutem i najbardziej oskarżająco jak tylko mogę.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Bajka o wilku i gołębiu... Empty Re: Bajka o wilku i gołębiu...

Pisanie by Harim Wto Gru 15, 2020 1:04 am

  Z jednego przegubu skrzydeł pociekła strużka krwi, zaraz wsiąkając w brudne pióra. Siłowanie się w ten sposób nie było najmądrzejszym wyjściem, ale jedynym, jakie mógł wymyślić w tym czasie, więc musiało wystarczyć. Skrzywił się, czując nieświeży oddech psa. Jakby w zębach gniły mu resztki co najmniej sprzed tygodnia. Pocieszające natomiast było, że nie wziął pod uwagę jego pazurów. To był częsty błąd, jaki popełniali jego przeciwnicy. Często jeden z ostatnich, ale tym razem przewaga nie była aż taka przyjemna. Na moment źrenice mu się poszerzyły.
  To... zdecydowanie nie był jego dzień.
  Zdążył zamknąć oczy i usta zanim fala niesmaczności rozlała mu się po twarzy i ramionach. Uderzył wilka głowicą noża, gdzieś w bark, nawet nie celował, chciał go tylko zepchnąć, czując słabnący napór na skrzydła. Nimi nie mógł sobie bardzo pomóc, ale pozostałymi kończynami owszem. Zresztą ten wydawał się też do tego zmierzać. Przetarł ręką twarz, zrzucając na ziemię kleistą maź z kawałkami ostatniego posiłku przerośniętego szakala. Dopiero kiedy utkwił w nim wzrok, wstał niespiesznie i na moment zerknął po sobie. Kilka innych szram po pazurach, których nawet nie zauważył w szamotaninie, odezwało się teraz w odpowiedzi na żrącą polewkę. Splunął czymś, co przypadkiem dostało mu się do ust.
  — Kurwa... — prychnął i skrzywił się, spoglądając na psa.
  Oddychał równo, ale spokojniej niż przed chwilą. Wyraz pyska tego zwierzaka znowu wydawał się bardziej ludzki niż psi, a w połączeniu z daleko posuniętym wyglądem, to było trochę dezorientujące. Niemniej wilk chyba zaniechał dalszej walki. Harimowi to pasowało, nie miał najmniejszego powodu go zabijać i ryzykować więcej ran. Albo więcej byłych posiłków. Poruszył powoli skrzydłem, chcąc przestawić łańcuch, który zaczął się trochę plątać, w końcu odrzucił go gwałtowniej ze zniecierpliwieniem.
  — Wynoś się! — Machnął na niego ręką i zrobił krok, starając się jednak w nic nie wdepnąć. — Ahke el i'jal — prychnął gniewnie, ponownie strosząc pióra i kiwając ogonem, lecz nie zmniejszał dystansu między nimi.
  Czuł się beznadziejnie, ale nadal musiał utrzymać swoją pozycję. Nawet jeśli dotyczyła tylko remisu. Widywał w życiu wiele obrzydliwych rzeczy, do wielu się przyzwyczaił, ale to nie znaczyło, że przestały być obrzydliwe, a ta chyba zdarzyła mu się po raz pierwszy... Kolejna głupia kpina od losu. Był zły. Miał ochotę się na czymś wyżyć, lecz rozsądek mu nie pozwalał. A to tylko utrudniało uspokojenie się. To pół kroku, które zrobił, było podejściem pod samą granicę, którą wilk z pewnością instynktownie wyczuwał.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Bajka o wilku i gołębiu... Empty Re: Bajka o wilku i gołębiu...

Pisanie by Iwo Wto Gru 15, 2020 1:37 am

Zaburczałem kiedy mnie uderzył nożem. Nie musiał, przecież się wycofywałem. Odsunąłem się od niego kilka kroków i patrzyłem na niego jak się ogarnia. Nawet gdybym mógł mówić, to bym nie przeprosił.
Zastrzygłem uważnie uszami kiedy zaczął majstrować coś z łańcuchami, wyczekiwałem jakichkolwiek sygnałów, że mimo wszystko strażnik chce się dalej bić. Przyznam, że gdyby chciał walczyć w tym stanie, to bym był pod wrażeniem jego zaciętości.
Znaczenia pierwszego polecenia mogłem się łatwo domyślić z tonu głosu i machania rękami. Słyszałem jak ludzie w mieście tak czasem krzyczeli na natrętów. Nawet drgnąłem niespokojnie, odsuwając się o krok, ale nigdzie dalej nie poszedłem. Kolejne jego słowa nie wywołały już u mnie żadnej reakcji. Przywołały jedynie myśl o tym, że czasami ten obcy język brzmi jakby się ktoś krztusił albo kichał.
Prychnąłem na jego nędzną próbę przegonienia mnie. Obróciłem łeb i popatrzyłem na konie. Jak mi się ułoży w brzuchu, to spróbuję. Taki mam plan, a to czy dam radę go wprowadzić w życie to inna sprawa. Jedno wiedziałem. Nie mam zamiaru uciekać. Może i jest remis, ale jeśli odejdę teraz, to będzie znaczyło moją przegraną.
Wróciłem uważnym spojrzeniem na chłopaka, ale szybko zainteresowanie w moich ślepiach przerodziło się w znudzenie. Klapnąłem psim zadem na ziemi i od razu sięgnąłem pyskiem pod siebie, aby wylizać pocięte szponami wnętrza ud. Bolało, co jak co skóra tam dość cienka, a i nie chroni jej zbyt gęsta sierść. Czasami piszczałem, ale bardziej dlatego, że dziwnie mi było w ciszy to robić.
Granicę wyczuwałem, chociaż dla mnie jest ona zapewne dużo bardziej giętka niż dla niego. Jeśli chcesz mnie głaskać, to śmiało, łam wszystkie granice jakie się da, ale jeśli masz inne zamiary, to z całym szacunkiem, nie będę przepraszał za to, że warczę. Dlatego, żeby skontrolować czy mam warczeć czy nie, to liżąc nogi zerkałem co chwila na papużkę, ba nawet czasami byłem na tyle odważny, że lizałem się zdeterminowany, patrząc się na niego! Ja się oporządzam, jemu też by się to zdecydowanie przydało, bo zapachy zawartości żołądka bardzo łatwo przesiąkają wszystko czego się czepią.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Bajka o wilku i gołębiu... Empty Re: Bajka o wilku i gołębiu...

Pisanie by Harim Wto Gru 15, 2020 1:41 pm

  Wilk się cofnął, ale tylko o krok, co wywołało niezadowolenie na twarzy Harima. To nigdy nie może być takie proste, jak powinno, prawda? Z chęcią rzuciłby w niego jakimś kamieniem, ale w ten sposób zapewne na nowo rozpętałby bójkę, a skoro mógł skorzystać z przerwy, to czemu nie. Na ułamek sekundy zerknął w stronę obozowiska, gdzie migotało żółte światło rozpalonego po środku ognia.
  Złapawszy wzrok wilka, który znowu gapił się na zdezorientowane konie, zmarszczył brwi.
  — Elan se enu nie sail... — wycedził, uważnie badając każdy najdrobniejszy ruch psa, jaki tylko mógł zobaczyć w półmroku. Co prawda jego futro było jasne i zlewało się z piaskiem z większej odległości, ale z bliższa pomagało zorientować się w sytuacji.
  Futrzak postanowił usiąść i zacząć się wylizywać z krwi, która pociekła mu po kończynach. To trochę zaskoczyło Harima, takich rzeczy nie robi się w pobliżu byłego przeciwnika, nawet jeśli pies pozostawał czujny. To było ryzykowne. Nie musiał nawet podchodzić, mógłby rzucić w niego nożem. Albo tym nieszczęsnym kamieniem. Z takiem odległości raczej by trafił, dzieliło ich nie więcej niż kilka kroków.
  Głupi makha... — mruknął pod nosem, bardziej do siebie niż do niego. Jeśli Iwo się skupił, to pewnie mógłby skojarzyć drugie słowo. Być może słyszał je parę razy na mieście, rzucane przez zniecierpliwionego człowieka w stronę jakiejś hybrydy.
  Biały stanął przed dylematem. Instynkt i doświadczenie kazało mu pilnować zwierzęcia, lecz nie miał ochoty tłumaczyć rano, dlaczego śmierdzi gorzej niż padlina. Ostatecznie postanowił zaryzykować. Nie odkładał noża, toteż miał do dyspozycji tylko jedną rękę, ale nie było tak najgorzej. Zaczął ściągać z siebie pozostałe fragmenty posiłku i krople glutowatej mazi, najpierw z ramion i... cóż, nie miał koszuli, co choć raz działało na jego korzyść, ale ten kawałek materiału, który zakrywał mu szyję, znacznie ucierpiał. Harim odwiązał go i strzepnął w przypadkową stronę, by zaraz użyć w roli ścierki. Obwiązane płótnem przedramiona również ucierpiały, rozplątał całość i wyrzucił na ziemię. Nie było mu ich szkoda, co chwilę się niszczyły. Jeszcze raz, tym razem znacznie dokładniej ogarnął twarz i włosy. Te były najgorsze, tak naprawdę powinien je wypłukać, ale koryto z wodą stało za daleko. Chwilowo kocia sztuczka ślinienia dłoni i przecierania nimi głowy musiała wystarczyć. Oczywiście, że czuł przez to ten paskudny smak, ale nic nie mógł już z tym zrobić. Skrzydła podobnie przetarł, choć raczej powierzchownie, bo duża liczba piór wymagała poświęcenia więcej czasu. Teraz jego połowiczna uwaga skupiła się na rozcięciach po pazurach, głównie na lewej ręce, mniejszymi zadrapaniami zajmie się potem. Podniósł rękę do twarzy i zaczął robić dokładnie to, co jego włochaty krewniak. Wylizywał ściekającą krew, wszelkie brudy wokół ran i je same, trochę ostrożniej. Czasem spluwał na ziemię, czasem zwyczajnie przełykał ślinę, bo z każdą chwilą coraz mniej przejmował się całą sytuacją.
  Piekący ból przypominał, że jego klatka piersiowa również została porysowana, ale musiała zaczekać na swoją kolej.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Bajka o wilku i gołębiu... Empty Re: Bajka o wilku i gołębiu...

Pisanie by Iwo Wto Gru 15, 2020 3:25 pm

Zamerdałem ogonem na jego burczenie pod nosem. Przynajmniej nie krzyczy. A co do "opatrywania się" przy wrogu, to w obecnym stanie mam chyba inne zdanie. Skoro jest spokój i nie żywimy do siebie zbytniej urazy, to nasz status z wrogów zmienił się na przyjaciół, tak jakby. Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr.
Coś było urokliwego w tej przerwie w walce. Dobrze, że nikt nic nie kombinował i mogliśmy się wylizać w swoim tempie.
Po wyczyszczeniu ud, położyłem się na ziemi jak chlebkujący kot i zacząłem naślinianie rannej łapy. Ta rana była dla mnie bardziej upierdliwa niż ta pod brzuchem. Chropowata poduszka nie będzie miała ani chwili spokoju. Będę musiał wykombinować bandaż rano i nie mogę zapomnieć o tym, żeby założyć rękawiczki do pracy przy koniach. Dlaczego życie jest takie denerwujące? Westchnąłem ciężko, aż trawa niespokojnie zaszeleściła mi przy pysku.
Liżąc łapę miałem lepszą pozycję do oglądania strażnika koni, który o dziwno nie był za bardzo obrzydzony moim podarunkiem dla niego. To było fascynujące na swój sposób, aż w pewnym momencie, przestałem dbać o siebie i zwyczajnie się wgapiałem w białego, oblizując się do jakiś czas. Dalej miałem ten przyjemny smaczek na tyłach gardła.
Wstałem powoli, przeciągając się przy tym delikatnie, z widocznym dyskomfortem kiedy zadnie nogi wydłużałem skrobiąc pazurami ziemię, po czym wytrzepałem się porządnie ze wszystkich zanieczyszczeń jakie mogły na mnie osiąść. Z opuszczonym łbem podszedłem do zawiniątka jakie papużka rzuciła na ziemię i poświęciłem mu ułamek mojej uwagi.
Skoro się nie bijemy już, to może mnie pogłaskać. Nie unosząc za bardzo łba, ruszyłem leniwie w stronę chłopaka. Ogon mi czasem się bujnął na bok, czasem spojrzenie uciekło na płot, że niby to nie ja, że moim celem nie jest ptaszek, że to przypadek, że do niego próbuję podejść. Chyba zależało mi na tym, żeby nie uznał mojego zachowania za chęć kontynuacji walki.
Da mi do siebie podejść i łasić się o głaskanie czy będzie mnie próbował odgonić? Uciekać dalej nie chce, ale mogę się położyć i poczekać aż zmieni zdanie, bo za bardzo się na głaskanie napaliłem.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Bajka o wilku i gołębiu... Empty Re: Bajka o wilku i gołębiu...

Pisanie by Harim Sro Gru 16, 2020 1:28 am

  Czuł na sobie intensywny wzrok wilka, co nie było zbyt przyjemne. Nie lubił, kiedy ktoś go obserwował, zwłaszcza, kiedy robił coś, czym ten ktoś nie powinien się interesować. Jego spojrzenie raz po raz wracało do zwierza, sprawdzając, czy żaden głupi pomysł nie przychodzi mu do głowy. Ale wydawał się spokojny. To było na swój sposób ciekawe. Przed chwilą chciał go rozszarpać, a teraz zwyczajnie leżał na ziemi i gapił się jakby nigdy nic.
  Harim zostawił swoją rękę w spokoju, kiedy bydle znowu podniosło się z ziemi. Nie wykonywało gwałtownych ruchów, ale to wcale nie uspokajało pierzastego. Zbyt dobrze znał taktykę podstępu, żeby tracić czujność w tak prostych sytuacjach. Poprawił położenie noża w dłoni, ale nie robił nic ponad to. Stał i patrzył, i czekał na efekt, którym okazało się obwąchiwanie brudnych szmat. Biały przechylił głowę, marszcząc przy tym brwi. Potwierdziło się jak nic to, co przed chwilą powiedział. Głupi makha.
  Ale za chwilę skierował się w jego stronę, na co pierzasty spiął się wyraźnie. Jeden krok, drugi; Harim cofnął jedną stopę i raptownie wyciągnął nóż przed siebie, unosząc skrzydła po bokach. To była obrona profilaktyczna, nie wyskoczył na niego, ale tylko dlatego, że wilk dawał pokojowe znaki. A jednak Harim nie miał ochoty się z nim bratać.
  — Melih — prychnął tonem, który sugerował, że zwierzak najlepiej by zrobił, gdyby się odwrócił i jak najszybciej ruszył w swoją stronę.
  Jeśli zatrzymał się w miejscu, pierzasty powoli zaczął zataczać łuk, zachodząc go od strony gromadki koni. Zatrzymał się idealnie między nim a kopytnymi, wbijając zimne spojrzenie w jego ślepia. Szurnął nogą po ziemi, częstując go garścią piasku w pysk, jeśli nie odsunął się dostatecznie szybko.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Bajka o wilku i gołębiu... Empty Re: Bajka o wilku i gołębiu...

Pisanie by Iwo Sro Gru 16, 2020 2:09 am

Nic głupiego nie przychodziło mi do głowy, pewnie dlatego, że byłem zbyt leniwy, żeby coś kombinować. Niby miałem jakieś myśli, ale one się zmieniały jak pogoda w górach.
Podchodziłem do niego spokojnie, bo i tak się w sumie czułem. Emocje jakie przed chwilą gościły między nami, opadły i świat stał się całkowicie przyjazny. Może też i chciałem go udobruchać, żeby nie wołał nikogo do pomocy w przepędzeniu mnie. Wcześniej nie krzyczał co prawda, co w sumie dalej mi troszkę imponuje, więc teraz pewnie też będzie próbował sobie sam radzić. Ciekawiły mnie jedynie jego metody. Przepychanki zaczynać nie chce, ale co zrobi jak będę pacyfistyczny bunt robił?
Położyłem po sobie uszy kiedy wyciągnął w moją stronę nóż, zaburczałem gardłowo. Nagle jednak pogodność znów wróciła, bo słuchałki stały na sztorc, język zwilżył wargi i zacząłem piszczeć cicho, mrużąc przy tym lekko oczy. Jego nieufność była męcząca, ale każdy kogo spotykam jest męczący. Odkąd jestem sam, to jakoś moja i tak niska tolerancja na humory innych mi się obniżyła jeszcze mocniej.
Na to słowo, które mnie obrażać zapewne miało, postanowiłem się położyć na ziemi, żeby jeszcze raz pokazać mu, że zostaję, a jeśli odejdę, to to będzie moja decyzja, a nie jego.
Uciec od piasku nie dałem rady, ale zdążyłem chociaż zamknąć oczy i wstrzymać oddech. To było uciążliwe kiedy pył oblepił mi wilgotny nos i wkradł się do uszu. Prychnąłem oburzony tym zachowaniem. Chciałem, żeby mnie głaskał, dawałem mu się na tacy, co jest swoją drogą ryzykowne, bo jedno wbicie noża w szyję i nie żyję, ale starałem się, a on mi odmawia. Wytrzepałem gwałtownie łeb, przetarłem pysk łapą, po czym zacząłem piszczeć i skomleć cicho, ale dość dramatycznie jak na wagę sytuacji. Co chwila kładłem i podnosiłem głowę oraz z merdającym ogonem usiłowałem się podczołgać bliżej papużki i chodź czołganie miało być dyskretne, to takie nie było.
Pogłaszcz mnie! Warknąłem na niego rozpaczliwym tonem, wyciągając przy tym kuszący, wilgotny nos do strażnika. No jak mu przeszkadza to, że jestem przyjazny, to ja z chęcią się na konia połaszę. Za odmawianie mi przyjemności trzeba ponieść konsekwencje, ale jeszcze spróbuję go raz czy dwa namówić, bo uważam, że warto. Jednak głaski piechotą nie chodzą.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Bajka o wilku i gołębiu... Empty Re: Bajka o wilku i gołębiu...

Pisanie by Harim Nie Gru 20, 2020 1:38 pm

  Gdyby wiedział, co temu dziwnemu stworzeniu chodzi po głowie, chyba kompletnie by zgłupiał. A jednak zachowanie psa już i bez tego było dziwaczne. Rozumiał chwilowy rozejm, ale żeby od razu się do siebie łasić, to zdecydowanie przesada. Czy to coś nie mogło po prostu odwrócić się i odejść? Nawet sypnięcie mu piachem w nos niewiele pomogło. Chyba wręcz przeciwnie, a na twarzy Harima pojawił się grymas niezadowolenia, kiedy przenikliwe dźwięki dotarły mu do uszu. Kolejny przypadek tłumaczący, dlaczego ludzie uważają hybrydy za tępe zwierzęta. W dodatku naiwne.
  Pozwolił mu się czołgać do siebie, szybko przeliczając zyski i straty wszelkich rozwiązań. Jego myśli na moment uciekły w stronę obozu, gdzie głosy ludzi cichły, pewnie większość położyła się spać. Poruszył skrzydłami i ogonem, przestępując z jednej nogi na drugą, bacznie wlepiając wzrok w pysk wilka. Jego ciemny, wielki nos zbliżał się do niego z każdą chwilą, co zdawało się podnosić napięcie w pierzastym. Złapawszy kontakt wzrokowy, podniósł jedną dłoń, tę pustą. W ametystowych ślepiach odbijała się tylko czujność, uwaga skierowana na każdy ruch wilka. Wyciągnął rękę do tego nosa, powoli i niepewnie, jakby obawiając się, że ten zaraz spróbuje mu odgryźć palce. Mógłby to zrobić, prawda? Biały mógł liczyć tylko na swój refleks...
  I na to właśnie liczył, kiedy z nagłym napięciem mięśni rozdrapał pazurami nos psa, aż strużki krwi popłynęły mu do pyska. Nie chciał dawać mu czasu na reakcję, natychmiast zamachnął się nożem, też celując w głowę lub szyję czy bark, zależnie jak się ułożył i co było bliżej. Korzystając z tego, że jego przeciwnik prawie cały czołgał się po ziemi i może jeszcze nie wstał, skoczył nie w bok, a prosto na niego, starając się wczepić pazurami w grzbiet wilka.
  Oczywiście, że odejście będzie jego własną decyzją. Mógł zdecydować, by odejść, lub zostać i walczyć do upadłego, Harim nie dopuszczał już innej możliwości.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Bajka o wilku i gołębiu... Empty Re: Bajka o wilku i gołębiu...

Pisanie by Iwo Nie Gru 20, 2020 4:12 pm

Zmiany zdania są naturalne, przynajmniej dla mnie w tym stanie. Podczołgiwałem się do hybrydy, coraz bardziej podniecony wizją bycia głaskanym. Piszczałem i błagałem szalejącym ogonem o uwagę. Wyciągnął rękę w moją stronę. Nigdy nie gryzę rąk, które mnie drapią za uchem! W oczach już mi błyszczała ekscytacja nie do zgaszenia mogłoby się wydawać, jednak szybko została stłumiona przez pazury orzące mi szramy po nosie. Zmienił zdanie. Tego się nie spodziewałem.
Zaskowyczałem dziko i szarpnąłem łbem, rozchlapując kropelki krwi po piachu. Przypadkiem uniknąłem ciosu nożem kiedy przez wystraszenie poderwałem się z ziemi, tylko po to by nogi pół sekundy później mi się poplątały i żebym znów na ziemi wylądował, tym razem z ptaszorem na sobie. Tarzając się po suchej trawie, sięgałem łbem na swój grzbiet, żeby złapać w zęby nogę czy skrzydło przeciwnika, żeby go ściągnąć z siebie lub chociaż osłabić jego chwyt, niestety aż tak gibki nie jestem.
Rany na nogach się odezwały kiedy przeszorowałem porządnie udami po piachu. Kurwa. Chyba nie brałem tego na aż tak na poważnie jak on. Dlaczego mu tak zależy na tych durnych koniach? Było mi gdzieś w środku smutno, a raczej byłem zawiedziony, że nie dostałem jego czego chciałem, byłem zły, że mnie oszukał. Już wiem, że rano będę chodził wkurzony jakbym spał na pszczołach.
Kręcąc się w jednym miejscu wytrzepywałem się, żeby może zaburzyć ptaszynie równowagę. W końcu podniosłem się do pionu, stając tylko na tylnych kończynach. Próbując sięgnąć hybrydy łapami, zahaczyć może pazurami o łańcuch czy skrzydło, przechyliłem się jeszcze mocniej w tył i upadłem na ziemię grzbietem. Jeśli mnie nie puścił i nie uciekł, to go przygniotłem sobą. Swoje ważę, więc może to wykorzystam, bo nie mam pomysłu, co mogę jeszcze zrobić. Dlaczego walka jest taka szybka i męcząca?
Nie ważne czy go przygniotłem czy udało mu się odskoczyć, poderwałem się z ziemi i spróbowałem uciec poza jego zasięg, licząc, że palik, do którego był przykuty łańcuchem mnie nie zdradzi. Udało mi  się w ogóle od niego odbiec? Jeśli tak, to z piskami przewaliłem się przez liche ogrodzenie zagrody i z tej odległości zacząłem się wpatrywać w hybrydę, co chwila oblizując bolący nos.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Bajka o wilku i gołębiu... Empty Re: Bajka o wilku i gołębiu...

Pisanie by Harim Nie Gru 20, 2020 8:41 pm

  Wilk się przewrócił, co pomogło mu dopaść jego grzbietu, boleśnie wbijając szpony w kudłatą skórę. Choć futro trochę go chroniło, było gęste i nie każdy pazur Harima mógł się przez nie przebić w tej chwili. Zwierzak zaczął się kręcić, co wywołało odruch przycupnięcia na jego plecach; zacisnął palce na kłębie futra. Syknął cicho, kiedy zęby przejechały mu po ogonie, wyrywając z końca kilka długich piór. Może powinien się cieszyć, że tyle ich tam było, w przeciwnym razie pewnie pies zdjąłby stamtąd skalp. A łańcuch wokół nich dzwonił w tym czasie wesoło, plątając się pod łapami futrzaka. Nie był jednak napięty, więc wymijanie go nie było trudne, o ile w ogóle potrzebne.
  Harim spróbował wbić nóż w bark przeciwnika, żeby się nim zakotwiczyć na jego plecach, lecz wiercące się zwierzę nie było prostym celem i ostrze przejechało tylko po skórze, a on sam na moment zarył twarzą w puszystym karku.
  Zacisnął mocniej szpony, kiedy znaleźli się w pionie, co z pewnością tamten poczuł. Z tej pozycji niestety nie miał jak unikać jego łap, które natychmiast znalazły skrzydła białego, za którymi skrył na moment głowę. Puścił go i odskoczył w tył, co tylko pomogło wilkowi przewalić się na plecy. Harim przykucnął, czując ciepło czerwieni rozlewającej się po skrzydłach. Konie znów zarżały niespokojnie.
  W odpowiedzi na ucieczkę, zareagował instynktownie, biegnąc za wilkiem aż do płotu, z którego w tym miejscu zostały strzępy. Biały zatrzymał się w tej dziurze, wiele dalej nie puściłby go łańcuch, który teraz wisiał ponad ziemią. Wpatrywał się błyszczącymi oczyma w świecące w ciemności ślepia jasnego psa. Każdy z nich krwawił i każdy wyglądał na nieugiętego.
  Oni obaj jednak nie wzięli pod uwagę trzeciego gracza. Zdemolowanie płotu i wilczy pisk spłoszył kopytne, które umknęły kawałek dalej w zagrodzie. To zaś podniosło alarm w obozie, gdzie wśród szczekania zabłysła latarnia w czyjejś ręce.
  — Co ilem nalami? — zawołał mężczyzna, zmierzając w ich stronę. Był wyraźnie niezadowolony, choć Harim nie zwrócił na niego uwagi. Nie spuszczał oka z przeciwnika.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Bajka o wilku i gołębiu... Empty Re: Bajka o wilku i gołębiu...

Pisanie by Iwo Nie Gru 20, 2020 9:10 pm

Wyrwałem pyskiem kilka piór, które bez specjalnego namysłu zjadłem. Piszczałem kiedy zaciskał mocniej łapki na moim ciele, ale w końcu udało mi się go z siebie pozbyć. Szybko przewróciłem się na brzuch i uciekłem za płot oraz tym samym poza zasięg papużki.
Staliśmy i wpatrywaliśmy się w siebie. Żaden z nas nie chciał za bardzo odpuścić. Może to już nie do końca chodziło o konie tylko o pokazanie wygranej?
Drgnąłem niespokojnie kiedy zobaczyłem światło zmierzające z daleka w naszą stronę, kiedy usłyszałem wołanie. Od razu przysiadłem nisko na łapach, znów próbując się nie ruszać i nie przyciągać uwagi. Wbiłem wzrok w mężczyznę idącego do nas. Dalej oblizując się po zranionym nosie, uniosłem nieco wargi i zacząłem cicho, mrukliwie warczeć.
Nie wiedziałem do końca co robić. Mogę uciec, miałbym teraz przewagę, a jeśliby im się chciało, to mogliby mnie tropić i znaleźć bez większych problemów, bo od groma śladów zostawiam. Mogę zostać i liczyć, że mnie nie wyda papużka, bo nie będzie chciał podkopywać swojej waleczności i odwagi oraz tego, że sam sobie ze mną poradzi. Mogę ewentualnie zaatakować tego mężczyznę zanim wezwie więcej pomocy, tylko ludzie z obozu raczej zauważą, że facet nie wraca długo, no i prawdą jest też, że nie atakuję aż tak szybko, żeby powalić go zanim wyda jakikolwiek dźwięk. Poza tym gdyby mnie wytropili, to by mnie oskarżyli o morderstwo, co nie jest moim marzeniem, no chyba, że dostałbym za to karę śmierci, wtedy proszę bardzo.
Stałem na trzęsących się subtelnie łapach i w końcu, niemalże szorując brzuchem po ziemi, dopełzłem odrobinę bliżej płotu, próbując się schować za papużką oraz lichą, drewnianą konstrukcją. Mimo wszystko ślepiami śledziłem ruchy trzeciego mężczyzny. Rzuciłem szybkie spojrzenie hybrydzie, dając mu w nim znać, że jeśli czegoś nie zrobi żeby mi pomóc, to intruza przeszkadzającego nam w spotkaniu, zjem. Sapiący, warczący i brudny w jusze wyglądam chyba dość przekonująco w roli morderczego kundla, co? Jeśli nie i biały wezwie pomoc, to cóż... Będę zmuszony wziąć nogi za pas i zwiewać najszybciej jak się tylko da, licząc, że właściciele koni nie będą na tyle ambitni by mnie gonić.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Bajka o wilku i gołębiu... Empty Re: Bajka o wilku i gołębiu...

Pisanie by Harim Nie Gru 27, 2020 4:02 pm

  Prychnął pod nosem, słysząc pomruki zwierzęcia. Dalej nie odwracał się w stronę obozu, a tylko śledził wzrokiem włochatego przeciwnika. Po głowie chodziły mu wszystkie możliwe wyjścia z tej sytuacji, z których żadne nie wyglądało dość dobrze. Powinien był wcześniej zabić to coś, byłoby o wiele prościej. A tak? Zachciało mu się pozostać przy obronie i ma za swoje. Tylko głupcy się na tym zatrzymują i najwyraźniej był jednym z nich. Za długo zwlekał.
  Teraz również.
  — Eni nalami? — warknął mężczyzna, kiedy znalazł się o kilka metrów od niego. Podniósł lampę w ręku. W drugiej trzymał broń o wydłużonej lufie, z palcem na spuście, zapewne gotową tylko do podniesienia na cel. Nie dostrzegł wilka w trawie i piasku, lecz widział wyraźnie, jak Harim wpatruje się w punkt koło płotu.
  — Iraio makha — odparł, nawet nie oglądając się na niego.
  — Se makha? — Mężczyzna wyglądał na jeszcze bardziej rozdrażnionego. — Hama ule ilaio? — Ruszył w stronę płotu, wciąż poza zasięgiem hybrydy.
  Harim spiął się i przesunął o krok w bok, tak by znowu znaleźć się w obrębie zagrody. Tak na wypadek, gdyby musiał interweniować. Nie podobała mu się ta sytuacja. Nienawidził tego człowieka, ale nie miał najmniejszego powodu pomagać wilkowi i liczyć, że rzeczy potoczą się z korzyścią tęż dla niego. Prawie na pewno by tak nie było.
  Kiedy tylko światło lampy sięgnęło wilczego pyska, mężczyzna zaklął głośno i pociągnął za spust, celując prosto w bestię.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Bajka o wilku i gołębiu... Empty Re: Bajka o wilku i gołębiu...

Pisanie by Iwo Nie Gru 27, 2020 8:36 pm

Liczyłem na pomoc. Już nawet miałem nadzieję, że ją otrzymam kiedy chłopak zaczął rozmawiać z ciekawskim mężczyzną. Zawiodłem się. Tylko jednej osobie na świecie ufałem w pełni, a teraz jak tej osoby nie ma, muszę przestać szukać zastępstwa, bo go nie znajdę, nie ważne jak bardzo bym się starał, zawsze ktoś mnie zdradzi. Brzmię żałośnie, jakbym robił z siebie ofiarę, co jej smutno z tego powodu. Nie. Co za dziwne myślenie, gdybym mógł, to ten żart nagrodziłbym nawet krzywym uśmiechem.
Kiedy światło dosięgnęło mojego pyska, od razu pokazałem zęby i zawarczałem, śliniąc się przy tym w nieopanowany sposób. Najszybciej jak mogłem, odskoczyłem kiedy pociągnął za spust, ale to było za mało. Zaskowyczałem kiedy kula przebiła mi się przez mięśnie uda i spadła na piach z artystycznymi bryzgami krwi. Kulejąc, bardziej w panice niż z konkretnym planem, rzuciłem się na strzelającego, ale przypomniawszy sobie o papużce, która dzielnie stała, żeby interweniować, zmieniłem zdanie i zawróciłem prawie upadając, bo nogi mi się poplątały. Ładowanie pistoletu trochę potrwa, no chyba, że ma drugi, ale ja do walki się obecnie nie nadaję.
Rzuciłem jeszcze szybkie spojrzenie hybrydzie, prychnąłem na niego pogardliwie i żeby nie zepsuć efektu nawet nie zlizałem juchy, co mi z nosa przez to prychnięcie bardziej chlapnęła, po czym obróciłem się i ruszyłem w przeciwną do obozu stronę. Brudziłem piach, więc wytropienie mnie, to nie sztuka, z resztą zostawiałem też mnóstwo innych śladów kiedy powłóczyłem tylnymi nogami co chwila, piszcząc przy tym cicho, bo ból zdawał się odzywać w najmniej odpowiednim momencie. Wiedziałem jednak, że mogłoby być gorzej.
Zerkałem za siebie co jakiś czas, żeby sprawdzić czy kolejna kula leci w moją stronę i czy mogę jej uniknąć, jakimś niskiej jakości slalomem. Lub żeby się upewnić, że żaden pościg nie został wszczęty za mną.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Bajka o wilku i gołębiu... Empty Re: Bajka o wilku i gołębiu...

Pisanie by Harim Pon Gru 28, 2020 1:13 am

Harim był gotowy, owszem, ale bardziej do obrony własnej mimo wszystko. Śmierć tego człowieka nie byłaby mu na rękę, ale poturbowanie może by przeszło niezauważenie, kto wie. Niestety wilk w ostatniej chwili zmienił plany, decydując się na ucieczkę. Nie było mu się co dziwić, jeszcze trochę i tylne łapy odmówiłyby mu posłuszeństwa. Mężczyzna chciał zablokować szykowany atak swoją strzelbą, lecz z ulgą przyjął to, że nie musiał.
— Ja ci zaraz dam ucieczkę, chlarzu... — syknął i przeładował broń. Już podnosił palce do ust, kiedy odezwał się Harim.
— Jest późno. Po co go gonić, zaraz zdechnie, a będziemy tamtędy jechać — rzucił bez zainteresowania, ale na tyle wymownym tonem, by przypomnieć facetowi, że obaj są zmęczeni. Na chwilę spojrzał jeszcze w noc i to był jego drugi błąd.
Z ust Harima mimowolnie wydobył się cichy jęk, kiedy oberwał w twarz kolbą strzelby. Zgiął się i cofnął, łapiąc za policzek, ale nie podniósł wzroku. Zbyt wiele było w nim teraz chęci zamordowania tego człowieka.
— Sam tego zrobić nie mogłeś, ścierwo?
Nie odpowiedział.
— Lepiej napraw to przed świtem. — Wycelował w niego od niechcenia. — I spróbuj mnie jeszcze raz obudzić, a zedrę ci skórę. — Splunął na ziemię i ruszył z powrotem do obozu.
Harim spojrzał za nim i jeszcze raz rozmasował twarz, choć chyba znalazło się tam też przecięcie. Starł kroplę krwi z wargi i podszedł do zniszczonego płotu. Jeden z badyli był złamany, ale to nic, wystarczało go czymś podeprzeć. Rano, kiedy będą się zwijać, to i tak przestanie mieć znaczenie. Raz po raz zerkał w noc. Nie był pewien, jak daleko uciekł wilk, ale wiedział jedno: wcale nie prędko mu było do zdychania, a nie tylko Sulei nie byłby zachwycony pobudką.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Bajka o wilku i gołębiu... Empty Re: Bajka o wilku i gołębiu...

Pisanie by Iwo Pon Gru 28, 2020 1:42 am

Na szczęście do moich uszu nie doszły dźwięki kolejnych wystrzałów, a widząc, że posiłki nie są wzywane i względnie jest przy zagrodzie spokojnie, pozwoliłem sobie się zatrzymać.
Nogi mnie rwały, zarówno miejsca gdzie mi kurczak wbił pazurki, jak i miejsce po postrzale, o zranionej łapie nie mówię, bo już mi tyle piachu tam wlazło, że rok będzie mi wychodził z warstwami łuszczącej się skóry. Jedynie nos był pocieszeniem. Bolał, ale ani mi w pracy nie przeszkodzi, ani się długo leczyć nie będzie.
Kulejąc zrobiłem kilka piruetów i ułożyłem się na trawie. Uciekłem dobry kawałek od obozowiska, ale dalej widziałem mniej więcej co się tam dzieje u moich koni.
Jeszcze raz wylizałem pocięte uda, a później zabrałem się za ranę po postrzale. Lizanie nic mi nie da, potrzebuję lekarza, a nie mokrego od śliny języka. Pewnie jakieś szycie, może jakaś mała blizna, którą się potem tatuażem zakryje.
Utkwiłem wzrok w chłopaku próbującym coś zdziałać z ogrodzeniem. Przed chwilą widziałem kątem oka tą jakąś kłótnię ich, a oberwanie strzelbą nie wydawało się być przyjemne. Kusiło mnie, żeby mieć wyrzuty sumienia, ale gdzieś tliła się we mnie myśl, że gdyby mi pozwolił kopytnego skubnąć, to by się nic nie stało. Mógłbym myśleć dalej, co by było jakby rano odkryto, że jednego zwierzaka brakuje, ale wiedziałem, że takie myślenie dalej, nie będzie pasowało do teorii o mojej niewinności.
Powoli, podniosłem się i ze złością zauważyłem, że ta chwila przerwy sprawiła, iż mięśniom było trudniej się zebrać do roboty, a obrażenia ciągnęły jeszcze bardziej. Powolnym krokiem zacząłem iść w stronę zagrody, tak samo jak za pierwszym razem, uważając, żeby nie ściągnąć na siebie niepotrzebnej uwagi ludzi z obozu.
Sam nie wiem po co. Po dupie oberwałem na tyle, że powinienem wrócić do domu klienta, ale może próbowałem sobie wmówić, że mi hybryda zrobi za lekarza i coś doradzi, obwiąże mi ranę szmatą jakąś... może nawet jakąś czystą, a nie tą, którą obrzygałem. Może chciałem spędzić zwyczajnie z kimś czas. Ckliwie to brzmi ohydnie jak na mnie, aż mnie skręca w środku.
Utykając niespiesznie zbliżałem się do zagrody, aż w końcu znalazłem się kilkanaście metrów od niej. Przysiadając na zadzie zrobiłem ponownie piruet i położyłem się na ziemi piszcząc przy tym cicho. Oblizałem się, ziewnąłem i zacząłem się rozglądać po otoczeniu, kompletnie ignorując wzrokiem papużkę, którego obdarzyłem spojrzeniem dopiero po kilku długich chwilach.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Bajka o wilku i gołębiu... Empty Re: Bajka o wilku i gołębiu...

Pisanie by Harim Pon Gru 28, 2020 7:46 pm

  Poukładał poszczególne kije tam, gdzie powinny być, powciskał na miejsce te kilka gwoździ, które niby miały pomagać utrzymać wszystko w kupie. I tak wyglądało żałośnie, zwłaszcza z tym jednym złamanym, którego dał na dół w nadziei, że nikt się nie przejmie. Zacisnął i rozłożył palce lewej ręki. Zaczynało boleć coraz bardziej, a krew znowu wymalowała mu krzywe kreski przez przedramię do dłoni. Westchnął ciężko i ruszył w stronę koryta z wodą. Jeśli koniom zrobi się od tego nie dobrze, to już nie jego sprawa.
  Przystanął na chwilę, słysząc piszczenie. To zwierzę naprawdę wróciło? Musiało być albo uparte z jakichś dziwnych powodów, albo wyjątkowo głupie. Zresztą mniejsza, nie będzie przy nim warować jak pies, skoro ten nawet nie przekroczył ogrodzenia. A przynajmniej tak mu się wydawało. Trawojady uspokoiły się trochę, ale dalej siedziały w jednej kupie, jak najbliżej obozu.
  Klęknął przy korycie i rozejrzał się jeszcze raz uważnie. Nic niepokojącego się nie działo, toteż zaczął od zgarnięcia kilku łyków i umycia rąk. Chłodna woda była w tej chwili niezastąpiona. Zaszczypała na początku, ale potem przyniosła przyjemną ulgę. Po chwili zanurzył w korycie same dłonie, by przepłukać sobie twarz i włosy. W końcu przestawały się lepić, a wszelkie pozostałe paskudztwa wylądowały na ziemi. Potem przełożył łańcuch przez głowę, ale zawahał się na chwilę. Pióra potrafiły mocno pić wodę, choć teraz i tak nie będą mu potrzebne. Sprawdził wszystkie brudne miejsca i przepłukał je na tyle, na ile było to możliwe. Niewygodne było na pewno. Spojrzał na obniżony poziom wody, a potem w stronę wilka. Jego ślepia błysnęły blado w mroku.
  Wstał i ruszył niespiesznie w jego stronę, choć gdzieś w połowie drogi schował swój nóż na miejsce przy pasku. Rozejrzał się po trawie i parokrotnie schylił po to czy inne zielsko. Głównie przy płocie, bo większość była zjedzona. Część jego znalezisk miała szerokie liście, reszta była zwykłymi trawami. Usiadł sobie na ziemi i zaczął wiązać najdłuższe trawy razem. Kiedy już powstał z nich odpowiedni sznureczek, przyłożył szersze liście do ręki i zaczął owijać, powoli i ostrożnie, by przypadkiem nie urwało się w połowie.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Bajka o wilku i gołębiu... Empty Re: Bajka o wilku i gołębiu...

Pisanie by Iwo Pon Gru 28, 2020 10:50 pm

Patrzyłem na niego i zazdrościłem mu wody. Jak tak zaczął się myć i ją rozlewać dookoła, to aż się oblizałem. Tyle zjadłem na sucho, tyle się nabiegałem w piachu, a teraz poczułem to pragnienie, które nie dochodziło wcześniej do mojej świadomości.
Popatrzył na mnie, a ja znów liznąłem się po wargach. Chciało mi się pić, chyba bardziej niż zjeść konia. Zamerdałem też przy tym krótko ogonem, w głupiej podzięce za zwrócenie na mnie uwagi. Doceniam każdy gest. Z kolei kiedy wstał i ruszył w moją stronę, nie musiał wytężać wzroku w mroku, by widzieć, jak się płaszczę na ziemi, teraz kompletnie szalejąc moją piękną wilczą wiechą. Podczołgałem się bliżej płotu, wgapiając się w ptasiego zielarza.
Ciało cały czas gibało mi się pogodnie na boki, ozorek przyjemnie ślizgał się po zębach i sierści na policzkach. Czyżbym zapomniał, kto mi zadał większość obrażeń? Możliwe. Może mam krótką pamięć, może za łatwo wybaczam w tym momencie. Może zwyczajnie te pazurki, w które moja ptaszyna jest wyposażona, wyglądają jak idealne narzędzie do drapania za uchem.
Podczołgałem się jeszcze trochę i położyłem łeb na szczebelku płotu. Zapiszczałem niecierpliwie i spróbowałem się przecisnąć pod płotem niepostrzeżenie. Nie jestem za dobry w skradaniu się.
Nie wiedziałem o co w sumie mi chodzi i po co to robię. Pewnie jestem tak samo zdezorientowany swoimi działaniami, jak ten chłopak. Mimo wszystko, uparcie próbowałem do niego podejść, podczołgać się, trącić go zaślinionym nosem lub popatrzeć z bliska na to co robi. Może przyda mi się to na przyszłość, a może nie. Nie obchodzi mnie to, ale zjadłbym to zielsko jakim się papużka owija. Nic nie planuję... może tylko liznę... Sam jeszcze nie wiem...
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Bajka o wilku i gołębiu... Empty Re: Bajka o wilku i gołębiu...

Pisanie by Harim Nie Sty 03, 2021 4:20 pm

  Co jakiś czas zerkał na wilka, który znowu był niespokojny. Robił się taki za każdym razem, kiedy do niego podejść i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie zachowywał się jak zgłodniały szczeniak. Pytanie tylko, czy nadal miał ochotę na te konie. Pewnie tak. To chyba najbardziej drażniło Harima. Nie mógł go spuścić z oka na dłużej niż moment.
  Podniósł na niego wzrok po raz kolejny, kiedy usłyszał cichy pisk. Ten kudłaty łeb ułożony na płocie wyglądał nawet zabawnie, ale biały się nie uśmiechnął i tak. Zaciągnął kolejny supeł przy nadgarstku i powoli opuścił rękę. Ten bardziej niż prosty opatrunek nie wytrzymał długo, właściwie od razu jeden ze strumyczków krwi zaczął spływać po trawach. Ale liczyło się coś innego. Zasłaniał ranę. Na jakiś czas wystarczy.
  Wilk przeciskał się pod płotem, a w Harimie znowu rosło napięcie. Przyglądał mu się bacznie, w głowie układając możliwy plan działania i możliwe skutki. Właściwie teraz był idealny moment, zwierzę było uwięzione pod płotem i mógł zwyczajnie doskoczyć do jego łba, wyciągnąć nóż i wbić go w kudłatą szyję. Tak, to był dobry plan. Już nawet zaczął sięgać do broni, kiedy coś innego przykuło jego uwagę. Harim wstał i pokiwał ogonem, próbując przeniknąć wzrokiem noc.
  Na równinie zjawiło się kilka, może kilkanaście świateł, złotych i niespokojnych jak od pochodni. Dolatywały krzyki ponaglania i tętent kopyt tłumiony przez piaszczystą ziemię. Hybryda zdążyła zrobić kilka kroków w tył, nim jeźdźcy otoczyli zagrodę, pędząc ku obozowi. Zdecydowanie było ich przynajmniej kilkunastu. Dwóch natomiast przesadziło płot, wykrzykując do siebie. Wraz z trzecim jeszcze poza zagrodą, otoczyli obydwa zwierzaki. Jedna z lin poleciała w stronę wilka, druga zaś oplątała się dodatkowo na szyi Harima. Skrzydlaty chyba nawet nie próbował jej uniknąć, co wywołało szyderczy uśmiech na twarzy jeźdźca. Jakie było jego zaskoczenie, kiedy zamiast zostać pociągniętym przez linę, sam podbiegł i skoczył na konia, robiąc z nim dokładnie to, co zamierzał z białym wilkiem. Zwierzę poskładało się na ziemię, a człowiek odskoczył, dobywając zakrzywionego miecza.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Bajka o wilku i gołębiu... Empty Re: Bajka o wilku i gołębiu...

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach