Wilk, lis, naukowiec i elf...

4 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... Empty Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Iwo Wto Mar 02, 2021 1:55 pm

Czas: 1868 rok, złota jesień
Miejsce: Rezydencja Krzeworożu

Byłem tutaj. Nie wiem po co dokładnie, ale szedłem po zapachu i tylko to się liczyło. Delikatnie chwiejne kroki stawiane przez włochate łapy mogły sugerować, że nieco procentów pochłonąłem przez przemianą w psa. Tak zawsze jest, dlatego picie alkoholu przy innych nie jest najlepszym pomysłem. Czasem z kontrolowaniem ilości jaką wypiłem nie mam problemów, ale kiedy mam, a częściej właśnie mam, dzieje się to co się dzieje teraz. Niszczę ubrania i narażam siebie swoją naiwnością na wszystkie możliwe niebezpieczeństwa. Kiedyś przez to zginę, a to, że jeszcze żyje, to tylko dowód na to, że głupi ma szczęście. Kiedyś się ono skończy i nikt za mną nie zapłacze. A może jednak znajdzie się jedna osoba? Możliwe.
Przystanąłem na pagórku, zadarłem nos i zamerdałem ogonem kilka razy. Poznawałem tę okolicę, dlatego też nie pałętałem się bez celu, tylko wiedziałem gdzie zmierzam. Byłem tam już kiedyś i chociaż przyćmiony z lekka umysł mówi mi, że wizyta tam przyjemna nie była, to pamiętam, że był tam ktoś, kogo polubiłem i dla kogo jestem gotów jeszcze trochę się przejść po nocy.
Postawiłem przednie łapy trochę przed sobą i zrobiłem leniwy skłon, ziewając przy tym piszcząco. Wytrzepałem się, oblizałem po pysku i ruszyłem spokojnym krokiem dalej. Już jestem blisko, a ponieważ chcę zrobić moim znajomym niespodziankę, co wydaje się mi być idealnym pomysłem, zwłaszcza patrząc na to, że nie wiedzą, że to ja i jestem wielką, zębatą kulą futra, to starałem się podejść jak najbliżej i jak najciszej. W sumie jest noc, więc wątpię, że ktoś będzie na podwórku, ale może znów szczęście walnie mnie swoją pudrową różdżką w łeb i gospodarzy domu najdzie chętka na późny spacer.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Razikale An'Doral Wto Mar 02, 2021 3:28 pm

Nie sądził, że przyjdzie mu wychodzić z posiadłości o tak późnej porze, zwłaszcza że byli jeszcze przed kolacją, którą Annabell przygotowywała, jednakże kiedy Razikale usłyszał plotki, jakoby gdzieś w okolicy wyrastał rzadki rodzaj krwawnika, co mogłoby mu się przydać do badań, nie mógł się oprzeć. A na takie okazje nie wolno czekać!
Lecz wyruszył w towarzystwie Rio, tak dla bezpieczeństwa. Co prawda, nie szli aż tak daleko, ale to nigdy nie wiadomo, co można napotkać po zmroku. Bandziorów i innych grasantów, może jakiegoś pyskatego rywala z konkurencji, albo jeszcze gorzej, gadatliwe dzieci. Trzeba mieć wtedy takie swoje zabezpieczenie co odwróci uwagę. Poza tym, chłopakowi przyda się trochę ruchu.
-To powinno być gdzieś tutaj. Mówił o tym Henry, a on rzadko kłamie, gdy chodzi o rośliny. Najlepszy botanik jakiego poznałem. Zgodzisz się Roberto?
Zapytał hybrydę, który ubrał się szczelnie w płaszcz, rękawiczki, mocne buciory, tak na wszelki wypadek, jakby trafił się ktoś postronny.
-Tak jest, Panie An’Doral.
Odparł mu Lisek, spoglądając po niebieskowłosym, który miał przy sobie książkę dotyczącą tematów kwiatów, najpewniej na stronie z krwawnikiem. Razikale był podekscytowany, Rio trochę mniej, ale to zawsze jakaś odmiana od roboty w stajni, albo podawaniu przedmiotów w laboratorium.
-Mam nadzieję, że uda nam się to znaleźć, nim pieczeń wystygnie, inaczej Annabell nas zabije. Niemądra kobieta, to mój dom, a zachowuje się, jakby miała władzę. Absurdalne, prawda, Roberto?
Spytał hybrydy, zaczytany w książkę bardziej, niżeli powinien obserwować wszelaką roślinność w pobliżu.
-Tak jest, Panie An’Doral.
Odparł mu z uśmiechem blondasek.
-No, jedyny co zdrowo myśli, poza mną oczywiście.
Razikale An'Doral
Razikale An'Doral

Stan postaci : Wilkołactwo.
Ekwipunek : Amulet, pióro.
Ubiór : Długa szata (czarna lub biała), skórzane spodnie i trzewiki.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Iwo Wto Mar 02, 2021 3:56 pm

Zmierzałem w stronę rezydencji, ale nikłe światło w oddali odwróciło moją uwagę. Zastrzygłem uchem, przystanąłem i zastanowiłem się. Rezydencja mi nie ucieknie, a światło może. Muszę je sprawdzić.
Łapy same rzuciły się do biegu, porzucając plany na robienie cichej niespodzianki. Kilka razy hamowałem niespodziewanie, wyłapując w trawie zapach upewniający mnie, że światło przy lasku, należy do tego kogo szukam. Byłem jeszcze bardziej podekscytowany.
Wyciągnąłem się w dzikim biegu i chociaż wystawiony język, wesoły wyraz pyska i merdający ogon wysyłały przyjazne sygnały, tak to, że nie zwalniam i prezentuję zęby mogły wywoływać dość ambiwalentne uczucia u obserwatorów.
Charczałem głośno przy każdym kroku, jakby ta przebieżka mnie mocno męczyła, ale zwyczajnie próbowałem zaburczeć radośnie na przywitanie. W końcu jednak kiedy byłem może dwadzieścia metrów od znajomych twarzy, udało mi się zaskomleć wysokim tonem, trochę jakby mnie ktoś kopnął. To wszystko przez ból jaki odczuwałem, ponieważ jeszcze nikt mnie nie pogłaskał.
Zgrabnie ich wyminąłem z lewej strony, bo uznałem, że wpadanie na nich z dużą prędkością i wywalanie ich nie sprawi, że się ucieszą na mój widok. Przebiegając obok zerknąłem złotym wzrokiem na hybrydę i poczułem się jakoś lepiej na duchu. Po kilkunastu metrach zawróciłem gwałtownie i teraz z mniejszą prędkością postanowiłem się rzucić na liska. Ostatnio się podrapałem jego pazurkiem, a teraz znów one są moim celem. Niech wplącze palce w moją sierść i mnie podrapie porządnie, ale niech najpierw da mi się powalić i na sobie wytarzać.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Razikale An'Doral Wto Mar 02, 2021 8:37 pm

Dotarli do jednego z miejsc, gdzie rosło pełno przeróżnych krzewów, jak też kwiatostanów, co pobudziło intuicje Razikale, że to gdzieś tutaj. Zamyślił się na moment.
-A gdyby tak…
Urwał, bo Rio złapał go niespodziewanie za ramię. Niebieskowłosy prześledził jego gwałtowny ruch wzrokiem, przenosząc białe ślepia na hybrydę, która wyglądała na sparaliżowaną, aby zaraz zmarszczyć brwi i rozejrzeć się szybko. Blondyn coś usłyszał, po przez swój zwierzęcy słuch, ale zarazem zapach wydawał mu się… niepokojący. Jakby gdzieś w okolicy pojawił się rywalizujący samiec. Zaś zaraz, wyjący tępy dźwięk dotarł nawet do An’Dorala, który nim się obejrzał, dostrzegł wielkiego wilkołaka, pędzącego w ich kierunku z obnażonymi kłami.
-Wi...wi…
Wymamrotał Razikale, lecz psowaty wyminął ich, aż ich włosy uniosły się w podmuchu. Zaraz jednak Rio poczuł jak jego pan traci przytomność i osuwa się na ziemie, gdzie upadł miękko na trawę.
-Panie An’Doral!
Zawołał, próbując go ocucić, ale bez szans. Zasłabł. Hybryda podniosła się na proste nogi, obracając w kierunku wilkołaka, który postanowił zawrócić i obrać jego za cel. O nie, nie pozwoli tknąć jego właściciela! Rio zdecydował zrzucić z siebie rękawiczki i krępujący płaszcz, po czym obrał przygotowaną pozę. Kiedy bestia znalazła się w odległości jednego metra, ten ruszył lekko do przodu, aby w ułamku sekundy wyminąć jego szponiaste łapy i chwycić go za szyję, zbijając jego tor lotu na lewo, przez co wilkołak mógł stracić równowagę i jak długi polecieć jeszcze dalej. Blondyn zadyszał, ale nie zdejmował z niego spojrzenia, cicho warcząc.
Razikale An'Doral
Razikale An'Doral

Stan postaci : Wilkołactwo.
Ekwipunek : Amulet, pióro.
Ubiór : Długa szata (czarna lub biała), skórzane spodnie i trzewiki.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Iwo Wto Mar 02, 2021 9:06 pm

Niebieskowłosy upadł na ziemię, co mnie ucieszyło poniekąd, bo przez ułamek sekundy pomyślałem, że jest gotowy na bycie moją poduszką. Chociaż jak tak teraz pomyślę, to raczej nie to było powodem jego zalegnięcia na trawie.
Rzuciłem się z ekscytacją na hybrydę, ale niestety lis uskoczył przed moimi łapami i szarpnął mną. Słyszałem, że ten gatunek jest silny i w tej chwili, kiedy nogi mi się zaplątały i przejechałem trochę pyskiem po ziemi, zacząłem się zastanawiać, jak bardzo silny jest ten tutaj.
Postawiłem uszy na baczność. Czyżbym słyszał warczenie? Chłopak jest jeszcze bardziej interesujący niż myślałem. Odpowiedziałem tym samym, tylko głośniej, chcąc pokazać, że nie tylko ciało pokryte sierścią nas łączy. Niech mi się da wylizać!
Ponownie się skłoniłem, wysuwając przednie łapy daleko przed siebie, zachęcając do zabawy. Zamerdałem dziko ogonem, machnąłem łbem kilka razy na boki jakbym szarpał ulubioną poduszkę i znów w przeszczęśliwym szale rzuciłem się na chłopaka, kompletnie ignorując jego właściciela.
Kilkoma susami doskoczyłem do młodego i tym razem byłem gotowy machnąć łapą z pazurami w bok, gdyby próbował mi uciekać w lewo lub prawo, aby go złapać. Pazury nie były celowe, wyszło jakoś tak, zdarza mi się czasem zapomnieć o uważaniu na nie. Oczywistym jest, że nie będę zły jeśli mi odda zadrapanie.
Z warkotliwym szczekaniem próbowałem pochwycić go za ubranie i natychmiast ściągnąć na ziemię. A ogon? Ogon dalej latał na wszystkie strony, pokazując, że traktuję to bardziej tako przyjazną przepychankę niż jako walkę na śmierć i życie. Liczę tylko, że moje intencje zostaną zrozumiane.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by NPC Czw Mar 04, 2021 1:45 am

Roberto Fallwet (NPC)

Wilkołak równie zawarczał, obierając swoją pozę przygotowawczą do ataku. A więc się zaczęło. Starcie było więc nieuniknione, konkurent nie podda się bez walki.
Wilkołak wykonał kolejny bieg w jego kierunku, zaś tym razem nie mógł liczyć na zwyczajny unik w bok, albo nawet zepchnięcie go na bok. Co robić więc, aby nie zostać rozszarpanym przez jego wielki pysk? Zrobić coś, czego się nie spodziewał.
Gdy tylko bestia skoczyła, Rio pobiegł do przodu, robiąc ślizg po mokrej trawie, przejeżdżając dokładnie pod psowatym, jednocześnie wbijając pazury w jego brzuch, co tylko utworzyło rozcięcie z każdą sekundą dalszej jazdy po glebie. Jedyne co udało się zrobić Iwo, to pod koniec przypadkiem strzelić ogonem hybrydę w twarz, ale była to cena wystarczająca do zaakceptowania. Lisek szybko powstał z ziemi, gotowy na kolejny atak, patrząc jednak na krew, która spływała po jego pazurach i futrzastych dłoniach. Tak, nie był nieśmiertelny, a on sam mógł ciąć równie głęboko. Lecz rozsierdzenie większego od siebie, może być niebezpieczne. Lecz w porządku, niech skupi się na nim, a będzie zdala od An’Dorala. Rio pokaże mu, że w tej okolicy, to on włada tymi terytoriami, żaden samiec nie wejdzie mu w paradę.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Iwo Czw Mar 04, 2021 2:09 am

Uciekł mi w dół. Powinienem to przewidzieć, niestety tak się nie stało. Ostre pazury przejechały mi po brzuchu, ale na szczęście dzięki mojej gęstej, poplątanej nieco sierści nie dostałem aż takich obrażeń jakie hybryda chciała mi zadać. Mimo wszystko zapiszczałem, a kiedy wylądowałem na ziemi, obróciłem się gwałtownie i kładąc po sobie uszy obszczekałem lisa, żeby go dla pewności odstraszyć. Robienie hałasu nocą, w miejscu gdzie się głos trochę niesie, nie jest mądre, ale co poradzę? Wątpię, żeby zaraz jakiś łowca potworów się z krzaka wytoczył.
Oblizałem się i z opuszczonym nieco łbem zacząłem chłopaka okrążać, nie to, że jakimś taktykiem jestem, to raczej zwyczajnie z lenistwa chwilowego. Przyglądałem mu się uważnie i z każdym metrem średnica koła po jakim się poruszałem malała. Stawiałem spokojne kroki, powarkując co chwila i zastanawiając się co teraz zrobi. Przypomniał mi, że oprócz poruszania się na boki, w przód i tył, może jeszcze w dół i górę. Będę na to uważał i wyciągnę wnioski z popełnionych przed chwilą błędów. Nie dam mu następnym razem okazji do ucieczki. Moje pazury go dosięgną, tego może być pewny.
Ruszyłem w stronę naszej omdlałej, błękitnej owieczki. Skoro moje ataki odpycha, to teraz czas, żeby on atak wyprowadził, ja sobie teraz coś poodpychał. Jeśli nic nie zrobi, to cóż, jego właściciel zostanie zjedzony przez dużego, złego wilka. Jeśli zareaguje, to zobaczymy co z tego wyniknie.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by NPC Czw Mar 04, 2021 8:43 pm

Roberto Fallwet (NPC)

Niestety, wilkołak wydawał się teraz niezbyt skory do konfrontacji. Z początku Rio żywił nadzieję, że odpuści i ucieknie, ale, ten wolno skierował swoje cztery łapy w kierunku Razikale…
-Nie! Zostaw go!
Krzyknął Lisek, zielonymi oczyma zatrzymując się na omdlałym niebieskowłosym, który nie wyglądał, jakby się miał zaraz obudzić i uciekać. To go przerażało, bestia mogła być nieco sprytniejsza i w zemście, pożreć tego drugiego. Jego nogi skamieniały, nie wiedział co robić. Podejście bliżej było bardzo niebezpieczne, mógłby się odwrócić i zamachnąć. Z drugiej strony, skoro nie był na nim skupiony…
Rio sięgnął po pistolet, który wysunął z kolby zaczepionej o pasek spodni, po czym odbezpieczył go i wycelował w potężne monstrum. Do małych nie należał, więc prawdopodobieństwo pudła na tym krótkim dystansie było minimalne. Za kilka chwil, Rio zwyczajnie wziął głębszy wdech, ustabilizował swoje ręce i oddał bardzo głośny strzał, przesycając powietrze zapachem prochu...
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Iwo Czw Mar 04, 2021 9:16 pm

Jego krzyk zwrócił moją uwagę, ale nieco nie zrozumiałem jego prośby w odniesieniu do tego co miałem zamiar zrobić. Nie zatrzymałem się, jednak rzuciłem mu szybkie spojrzenie, już szykując chropowaty język do lizania znajomej twarzy. Nawet ogon się poruszył z zadowolenia. Szkoda tylko, że moje szczęście nie trwało długo.
Drgnąłem słysząc szczęk bezpiecznika. Sam mam broń, więc wiem, że czeka mnie coś niemiłego. Nieco głupie to było z jego strony, bo w sumie strzelał w stronę swojego właściciela, ale rozumiem, że drobne uszkodzenie go będzie wybaczone jeśli uratuje mu to życie.
Palec lisa wylądował na spuście i w powietrzu rozbiegł się dźwięk wystrzału, za którym podążył mój głośny skowyt. Kula przeleciała mi przez ciało pomiędzy stawem skokowym, a końcówką tylnej łapy. Mówiąc po ludzku, będę miał piękną dziurę w lewej stopie kiedy się przemienię w elfa.
Pokraczne odskoczenie sprawiło, że zbliżyłem się do Razikale, przysiadając zadem na jego ręce, bo równowagę utraciłem. Doświadczałem właśnie nieswojej mieszanki uczuć. Lubię ten stan, zwłaszcza, że wiem, iż kiedy słońce wyjdzie, znów wszystko będzie mi obojętne. Położyłem po sobie uszy ze strachu, chcąc pokazać, że przepraszam poniekąd. Zaległem płasko przy naukowcu, dalej nie schodząc z jego ręki. Obróciłem łeb, żeby nie patrzeć na lisa i dać mu znać, że nie jestem nim dłużej zainteresowany, a jak chce mojej uwagi, to ma się uspokoić. Co nie zmienia tego, że byłem zły, a noga mnie bolała i brudziłem krwią ubranie tego na którym leżałem. Pomimo więc wszystkich sygnałów uspokajających jakie hybrydzie wysyłałem, powarkiwałem, co chwila robiąc przerwy na piszczenie i jojczenie, że boli oraz jest mi źle. Chociaż przyznam, że po sekundzie nowe zapachy wzięły górę i zacząłem wsadzać nos w szmaty niebieskiego, żeby wywąchać co ja czuję. Mam wrażenie, że znam tę woń, ale czy na pewno?
Ignorowanie lisa nie jest może odpowiedzialne, ale raczej mnie już nie postrzeli, załadowanie broni chwilę zajmie, ale jeśli zacząłby próbować to robić, to mu na to nie pozwolę. Może i noga moja płacze, ale siły jeszcze mam, żeby dupę własną ratować przed przyjacielem, co mnie chce zabić. Myślałem, że ci mogę ufać Rio... Zacząłem ujadać cierpiętniczo.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by NPC Nie Mar 07, 2021 1:27 pm

Roberto Fallwet (NPC)

Strzał nie był taki całkiem chybiony, trzeba było przecież wziąć pod uwagę odrzut i przemieszczanie się wilkołaka, jednak trafił ostatecznie w nogę. To o dziwo nie pobudziło psa do walki, raczej poddaństwa, gdy padł obok Razikale. Rio zaczął szybko analizować co robić dalej, więc trzeba było się śpieszyć, nim ten kogokolwiek ugryzie.
Hybryda postanowiła podjąć ryzyko, ignorując obolałe kowyty bestii, chowając pistolet do kolby, samemu zbliżając się do zagrożenia. Zaszedł likantropa od tyłu, aby nagle opleść rękoma jego tors, od strony pleców, aby utrudnić mu ugryzienie go. Kolejno ścisnął do siebie, zaczynając go ciągnąć po ziemi, chcąc oddalić się od An'Dorala. Jeśli pies będzie daleko, to Naukowiec da radę sam.
-Nie szarp się!
Przestrzegł na wszelki wypadek, wyszarpując go przez zarośla i inne krzewy, mijając różne drzewa, aż jego resztki sił umożliwiły mu dotarcie na jakąś polanę. Wtedy też Lisek obalił wilkołaka na bok, własnym ciałem przygniatając go do ziemi, a wolną łapą dociskając długi pysk do trawy. Z tego co pamiętał, co mówił mu kiedyś poprzedni właściciel, wilkołaki to stworzenia nocy. Więc jak nastanie świt, coś się zadzieje, prawda? Byleby jego mięśnie przetrwały tę próbę czasu. Pani Raust będzie musiała mu wybaczyć, że nie zjawi się na kolacji...
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Iwo Nie Mar 07, 2021 2:06 pm

Narzekając na świat patrzyłem na chłopaka, jak do mnie podchodzi. Schował broń i szedł do mnie, a ja się niecierpliwiłem i ekscytowałem. Wilcza kita co chwila poruszała się niepewnie, jakbym jeszcze nie wiedział czy jest z czego się cieszyć i czy mogę zadowolenie pokazać. Ból nogi zszedł na dalszy plan, bo pojawiła się perspektywa bycia wygłaskanym. Ciało moje zaczęło sie radośnie gibać kiedy lis był kilka kroków ode mnie, aż podniosłem zad i z nieuwagi przysiadłem na sekundę na piersi Razikale, bijąc go ogonem po twarzy. Liczę, że nie ma alergii na sierść.
Piszczenie cierpienia zmieniło się w błaganie o czochranie, kiedy ręce Rio owinęły się dookoła mnie. Słyszałem, że można tak złamać kręgosłup. Może i dla hybrydy nie byłby to aż taki problem gdyby nie to, że trochę ze mnie mięsisty grubas i tak łatwo się zgnieść nie dam.
Nie miałem pojęcia co on kombinuje, więc w pozycji siedzącej, z Rio wtulonym we mnie, dałem się ciągnąć w las. Na początku zacząłem protestować, wiercąc się trochę, bo szorowanie dupą po trawie i gałęziach miłe nie jest, ale kiedy dostałem polecenie, żeby się nie szarpać, to się posłuchałem. Czułem się jak małe dziecko, odciągane przez bohaterskiego kota od zagrożenia.
Przebrnęliśmy przez jedne krzaki, przez drugie, na ziemi zostawiając ślad ugniecionej trawy podrapanej moimi pazurami, którymi hamowałem całą naszą przeprawę. Dalej zastanawiało mnie co hybryda robi, ale nie miałem zamiaru mi jakoś mocno przeszkadzać.
Słyszałem jak sapał. Może i hybrydy są silne, ale przeciągnięcie ponad stu kilogramów taki dystans po ziemi, każdego zmęczy. Tak czy inaczej w końcu się zatrzymaliśmy, a ja obróciłem łeb jak tylko mogłem i ciekawskim wzrokiem popatrzyłem na chłopaka. Dałem się powalić na ziemię, dałem mu nawet na siebie wleźć. Mógłbym nawet powiedzieć, że jestem teraz bardzo szczęśliwym wilczkiem. Widać to było po uśmiechniętym, nieco rozdziawionym pysku i merdającej bezustannie końcówce kręgosłupa. Jednak nie było tak idealnie jak chciałem. Niby jest blisko, niby mnie dotyka, ale jakoś mnie nie głaszcze. Po kilku sekundach zacząłem majstrować językiem, próbowałem go wywalić na zewnątrz, żeby chociaż trochę liznąć dłoni mojego towarzysza. Nawet jeśli mi się to udało, to to dalej było za mało. Zacząłem przesuwać łbem po ziemi, żeby wyjąć go spod dłoni hybrydy. Nie trzeba było długo czekać, aż do szamotania głową, dołączyło szamotanie całym ciałem. On może i siedzi na mnie, ale to, że hybryda jest silna, nie znaczy od razu, że jest ciężka, nawet jeśli dobrze się zaprze nogami, to sobie z nim poradzić powinienem po chwili. No i sobie poradziłem. Nie było aż tak ciężko przekręcić się z boku na brzuch, chociaż przypłaciłem to głośnym piskiem, kiedy przejechałem zranioną nogą po ziemi. Dźwignąłem się na przednich łapach i znów siedziałem, a hybryda co robiła? Jak dalej na mnie siedziała, to... niech siedzi i mnie głaszcze. Jeśli będzie mnie próbował powalić, to zwyczajnie jestem skłonny potraktować to jako zabawę, a na nią mamy dużo, w końcu do świtu jeszcze trochę zostało.
Znów próbowałem popatrzyć na niego, jak zawsze cały szczęśliwy. Próbowałem go sięgnąć pyskiem i zachęcić do przyjaznej interakcji. Bo czy ja nie zasługuję na chwilę przyjemności? W sumie to chyba nie, bo jestem chujowym człowiekiem. Śmieszne, ale w sumie nie mogę się z tym nie zgodzić.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by NPC Pon Mar 08, 2021 6:59 pm

Roberto Fallwet (NPC)

Trochę dziwiło go w tym wszystkim to, że pomimo wstępnej walki, postrzelenia, a teraz prób zniewolenia, wilkołak zdawał się… zadowolony z tego wszystkiego. Przypominał bardziej psa, a nie krwiożerczego likantropa. Nie chciał wierzyć, że te opowieści o potworności wilkołaków są zmyślone, albo stworzone pod dzieci, coby się nie zapuszczały w las. Raz nawet widział zmasakrowane bydło przez jednego z nich. To niemożliwe. Może akurat ten był jakiś taki dziwny, przecież, to nadal była istota rozumna, która tylko przekształca się w potwora. Chyba myśl, że to jakiś człowiek, tylko go martwiła. Nie chciał wiedzieć jak zakończy się to wszystko. Liczył jedynie, że nie zostanie pokarmem.
Hybryda straciła siły do ciągniecia go, dlatego chciała resztki spożytkować na utrzymanie go na gruncie, ale niestety, do świtu jeszcze kilka godzin. Musiał wysilić z siebie wszystko co miał, choćby wyzionął ducha z przemęczenia, byle tylko ta bestia nie wróciła do Pana An’Dorala. Prosił bogów w myślach, aby pozwolili Razikale ocknąć się i wrócić do rezydencji bez niego. Rio sobie poradzi, Rio jest silny… musi być, aby być cokolwiek wart…
Wilkołak zaczął oblizywać jego futrzaste palce, ale na szczęście, naturalna sierść sprawiała, że było to mniej dekoncentrujące, mógł przez to poświęcić się napieraniu na jego silniejsze kończyny, to one przecież były w stanie go pochwycić i rozszarpać. Niestety, za chwilę miało nastąpić rodeo…
-Mówiłem… nie wierć się!
Sapnął, ale chyba bez posłuchu, po wilkołak zaczął kręcić głową, przez co tracił stabilność w jednej ręce, a zaraz, bujała się cała reszta, więc i on też. Zielone oczy Liska błądziły wszędzie, szukając stabilnego gruntu do zaparcia się, a blond kosmyki tylko mu w tym utrudniały, szaleńczo migocząc przed naturalnym wizjerem.
-Ty… złośliwy gadzie!
Jęknął z poirytowania, a zaraz poczuł, jak traci zaparcie, gdy psowaty wywrócił siebie na brzuch. Będąc na jego plecach, poczuł że ten wstaje, więc szybko wolną ręką objął go w szyi, nogami podpierajac się ziemi. Chwilowo na nim zawisł, jak szmatka. To było bezcelowe...
-To nie tak miało być…
Mruknął, czując jego oddech, gdy próbował sięgnąć piskiem jego twarzy. Postanowił zaryzykować. Skoro miał chorą nogę, to się nie utrzyma. A więc, zapasy! Wykorzystując fakt, że wciąż obejmował jego szyję, postanowił buty wcisnąć w ziemię, a samego wilkołaka szarpnął w tył, by wykonać z nim przewrót, niestety, pewnie i jego to obali, ale lepiej go trzymać na ziemi, tyłem do siebie, niż dać mu za dużo swobody ruchowej.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Iwo Pon Mar 08, 2021 8:11 pm

Dlaczego się zdawałem zadowolony? Bo byłem zadowolony. Nie miałem powodu, żeby się nie cieszyć, że ktoś kogo lubię mnie dotyka, przecież to sama przyjemność.
Po chwili ja siedziałem mimo jego walki i rozkazów. Owinął mi się rękoma dookoła szyi i leżał mi na grzbiecie robiąc za hybrydzią pelerynę. W sumie czy w krajach gdzie hybrydy nie mają żadnych praw, zrobienie sobie płaszcza ze skóry jednej byłoby postrzegane jako nic wielkiego, czy mimo wszystko tylko jakieś pojeby tak robią? Znam kogoś, kto by taką pelerynę nosił.
Nie tak miało być? Hahaha, no jaka szkoda, że nie wszystko idzie po twojej myśli Panie Lisie. Spróbowałem sięgnąć do jego twarzy, a on spróbował mnie wywalić na grzbiet. Czując ucisk na szyi od razu zacząłem charczeć, bo zostało mi utrudnione oddychanie. Mój drogi Rio, dobrze wiesz, co lubię, ale pytanie skąd. Nie spodziewałem się, że z niego taki gracz, no i nie śniło mi się na to narzekać.
Ciągnięty w tył opierałem się jego sile, chociaż nie obyło się bez pisków bólu i merdania mu pod tyłkiem ogonem. Po przemianie mogę mieć na szyi ładne sińce.
Poddałem się w końcu i dałem mu pociągnąć się na niego. Miękki był i ciepły. To było miłe, a byłoby jeszcze milsze, gdyby mnie nie dusił aż tak mocno, bo nawet ja mam swoje granice cierpliwości. Powierciłem się trochę na nim, żeby znaleźć mniej więcej wygodne ułożenie, ale nie mogłem go znaleźć, więc zwyczajnie zacząłem się tarzać po nim, znów wyciągając do niego pysk. Teraz mi nie ucieknie, jedyne jak może machać głową to na boki, a tam mój język dosięga bez problemu, dlatego też po chwili wygibasów mogłem posmakować jego brody, ust i policzka. Nie obyło się też bez obsmarkania trochę go, no bo ściskanie szyi sprawiło, że teraz kaszlałem i prychałem, jakbym chciał się kłaczka z gardła pozbyć.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by NPC Czw Mar 11, 2021 8:36 pm

Roberto Fallwet (NPC)

Bardzo szybko musiał pożałować swojej decyzji, kiedy dużo większy od niego wilkołak, poleciał prosto na niego, przygniatając go do ziemi. Wypuścił powietrze, kiedy zgniótł jego żebra. Na bogów, jaki on był ciężki! W dodatku zaczął się wiercić, bo Rio nie chciał go puszczać, jednakże te ruchy zaczęły zgniatać mu inne kości i narządy. Jeśli to potrwa jeszcze chwilę, nie będzie mógł złapać wdechu, albo żebro przebije mu płuco. To byłaby słaba śmierć, w dodatku w tak nijaki sposób.
-Potwór…
Sapnął ciężko, co było głupim pomysłem, bo pozbawił się rezerw tlenu. Tracąc powietrze, napotkał się z jęzorem likantropa, który zaczął go ślinić po całej twarzy. Jest jeszcze gorzej. Rio stracił cierpliwość, chcąc ratować życie, zatopił pazury w ciele Iwo i siłą spróbować przewalić go na bok. Jeśli mu się udało, to znów mógł oddychać, ale zapewne zacisnął na Iwo uścisk jeszcze mocniej, aby ten nie wykorzystał tej chwili do wstania, chyba że z nim. A jeśli przewrót się nie udał… to cóż, śmierć przez niedotlenienie.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Iwo Czw Mar 11, 2021 10:16 pm

Na bogów, on mnie tulił i kochał kiedy leżałem na nim i tarzałem się po nim, burcząc z przyjemności. Było mi tak rozkosznie i przyjemnie, czyjeś dłonie w mojej sierści, mój język na czyjejś ślicznej buźce. Mógłbym teraz umrzeć i jeszcze bym za to podziękował.
Jego nieprzychylne określenie mnie, przebiegło mi koło ucha i nawet nie zwróciłem na nie uwagi, zaaferowany lizaniem i wąchaniem tam gdzie mogłem. Wbił we mnie pazury, ale właśnie tego chciałem. Mówiłem, że te pazury są idealne do drapania. Trochę bolało, ale to dobrze, znaczy, że mam czucie w ciele, z resztą po kilku chwilach ból zaczął maleć, jakby ręce hybrydy słabiej walczyły. Ciekawe dlaczego, może się poddał mojej woli? Na pewno... Czekaj... Kurwa, znowu. Ojciec mówił, że ciężki jestem.
Poderwałem się gwałtownie z chłopaka, na cztery łapy, no na trzy i pół, bo przestrzelona kończyna o sobie przypomniała. Lis nie umarł, no bo gdzie by tam, ale mogło mu się zdarzyć nieco omdleć, czy doznać krótkotrwałego zamroczenia. Tak czy inaczej pierwsze, co zobaczy po ewentualnym otworzeniu oczy będzie mój pysk.
Nachyliłem się nad jego twarzą i polizałem go delikatnie, sprawdzając czy wszystko w porządku na pewno. Mógł zobaczyć, po wzroku, że mi głupio, że może i nawet spojrzeniem przepraszam za niewygodną sytuację. Ogon mi jakoś tak oklapł też, jakby zadowolenie było zakazane w tej chwili. No w sumie było, zemdlałem kumpla, jakby raczej się cieszyć z tego nie powinienem.
Kiedy już mój śpiący królewicz wrócił do stanu sprzed podduszenia, cały mój smutek uciekł, jakby go nigdy nie było. Polizałem go kilka razy po czole i nosie, po czym odskoczyłem szybko kilka kroków, aby mnie nie mógł złapać, jak to przed chwilą robił. Na odskoczeniu się nie skończyło, bo zdecydowałem się błyskawicznie na bieg dookoła towarzysza. I ja mówię, że mam ranną łapę? Wolne żarty!
Dzida po trawie, przez krzaki, między drzewami, szybkie zawrócenie, kilka kroków w drugą stronę, doskoczenie w pobliże Lisa i piękny ukłon zachęcający do zabawy. Ogon opuszczony, a teraz ogon szalony. Goń mnie, bo zjem Raza! Zawyłem do niego, fałszując bardziej niż normalnie. Sapałem przy tym, jakby ta przebieżka kosztowała mnie całą siłę. Goń mnie! Zacharczałem szczekliwie i czekałem aż na mnie Rio ruszy. Niech mnie goni, ale nie łapie, tylko goni. Na tym zabawa polega, że uciekam i daję się dotknąć tylko wtedy kiedy ja tego chcę, a teraz nie chcę, chcę być głaskany, ale on mnie głaskać nie chce, muszę go zmęczyć, a potem na nim siądę i wyliżę jak szczeniaka. Mojego szczeniaka? Hmm... Bycie w ciąży byłoby całkiem podniecające, ale to nie jest nowa myśl zasiana w moim umyśle, ona już tam jest od jakiegoś czasu, ale cicho, są sekrety, które mogą znać tylko wynajmowane przeze mnie dziwki.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by NPC Nie Mar 14, 2021 3:37 pm

Roberto Fallwet (NPC)

Rio faktycznie omdlał, choć w bardziej zrozumiałym stylu, niżeli było to w przypadku Pana An'Dorala. Chyba nawet wilkołaka ten fakt zaskoczył, ale jego palety emocji ten nie mógł obserwować. Chłopak pewnie w ostatnich chwilach myślał, że umiera, lecz nie. Gdy tylko po jakimś czasie zaczął powoli ruszać głową, tak też powitały go kolejne liźnięcia na twarzy. Półprzytomny, jakby nie wiedział który to rok, podniósł się do sadu, zaś Iwo zaczął się wygłupiać jak pies, co zaczepia właściciela. Chyba całkiem tego nie rozumiał, ale teraz czuł się, jakby ponowne narodziny dały mu objawienie. Ten może nie chciał walczyć, był potulny, ale dalej rozumny i mógł być zagrożeniem dla Razikale. Trzeba było go zająć.
-W porządku… zobaczymy jak szybki jesteś…
Sapnął, wstając z ziemi i ruszając biegiem za Iwo, niczym w nieskończonym maratonie, gdzie meta oddala się jeszcze szybciej, niż ty pędzisz.

Minęło kilka godzin, aż chłopak padł na kolana. Doprawdy, chciał spać, ale w końcu wilkołaty podłożył się, więc hybryda wsunęła pazury w jego futro na szyi. Wzrokiem powiódł na horyzont. Wschód słońca...
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Iwo Nie Mar 14, 2021 6:20 pm

Chłopak żył i to było najważniejsze. Nawet żył bardziej niż myślałem. Zaczepiałem go do zabawy, gonienia i z niemałym zdziwieniem zobaczyłem, że ten w końcu zrozumiał. Mógłbym powiedzieć, że hybryda jest głupia, że tyle czasu mu zajęło zrozumienie moich intencji, zwłaszcza, że sam jest z gatunku psowatych, ale nie powiem, bo z drugiej strony mam Razikale, który uznał, że zemdleje zanim go w ogóle dotknę. Co za głupia reakcja. Biegnie na ciebie coś groźnego, to zamiast walczyć czy uciekać, dajesz się drapieżnikowi, jak na talerzu.
Powiedział słowa do mnie, a mój ogon uznał, że spróbuje mi się od dupy oderwać machaniem. Kiedyś go przecież z tego powodu miałem zwichniętego, bo walnąłem nim za mocno przy merdaniu.
Uciekałem, czasami pozwalałem mu się trochę dogonić, ale dawałem mu tylko złudną nadzieję, bo odskakiwałem dziko i pędziłem dalej. Z czasem oczywiście musiałem zwolnić, bo rany na brzuchu i nodze, za mocno zaczęły boleć i musiałem biegać na trzech łapach, popiskując, ale mimo wszystko, nie zabrało mi to radości z zabawy.
Szalenie po trawie zmęczyło nas trochę. Robiliśmy sobie przerwy, bo byśmy na serce zmarli z wysiłku. Próbowałem wtedy namolnie podchodzić do lisa, przysiadać mu na nogach lub siadać tak blisko niego, żeby móc się o niego oprzeć swoim ciężarem, a później gonienie i zabawa znów się zaczynała, a ja w międzyczasie jeszcze podjadałem trawę. Miałem szczęście, że tej nocy moje wilcze łakomstwo nie sprowadziło na mnie problemów trawiennych.

W ten sposób minęło sporo czasu, aż koniec końców poranek zaczął nadchodzić. Chcąc nie chcąc musiałem zacząć wracać do mojej elfickiej formy. Mojego ciałka, które lubię mniej niż moje psie. Nie lubię tego momentu, wszystkie zmiany ciała może i nie bolą, ale trwają długo i wygląda się przy nich trochę ohydnie i brzydko, kiedy wszystko się modyfikuje. Z tatą zawsze było zabawnie. Śmiał się z mojego zdziwaczałego, zmutowanego pyska. Było miło...
Pazurki hybrydy wsunęły mi się w sierść i zaburczałem przyjemnie zrelaksowany. Dawno tak się ze mną nikt nie wybiegał. Poczułem, jak przemiana się zaczyna, a, że niezręcznie mi tak było trochę robić to przy lisie, to wstałem i kulejąc zacząłem powoli iść w krzaki. Nie doszedłem do nich, bo wszystkie nieprzyjemności jakie miałem w głowie zaczęły mi wyłazić na wierzch i odganiałem je tarzaniem się w ziemi i wycieraniem pyska o trawę, licząc, że to przyspieszy przemianę. Niecałe 12 minut, mam to policzone, tyle zajmie mi powrót do normalności, a to czy hybryda chce ze mną zostać w tym momencie, czy woli odejść do swojego właściciela, to już jego decyzja. Niech się nie boi, po przemianie nie rzucę się na niego, na nikogo się nie rzucę, bo wątpię, żeby chciało mi się w ogóle z ziemi wstawać. Boli mnie pocięty brzuch i postrzelona noga, boli mnie wszystko, najbardziej kurwa to, że... szkoda gadać.
Przemiana się zakończyła, a ja nieco zasapany podniosłem się z cichym jękiem do siadu po turecku. Uśmiechnąłem się smutno kiedy popatrzyłem na swoje kostki. Jakoś w wilczej skórze mi lepiej, dużo lepiej. Przetarłem powoli twarz, jeszcze niespecjalnie się interesując kto i co jest dookoła mnie. Musiałem przetrawić kilka rzeczy, jak na przykład to, że skóra Rio całkiem przyzwoicie smakuje, a jego pazurki są idealne. Mógłby mi nimi pociąć gardło, proszę bardzo. Przemknęła mi przez głowę myśl, że szkoda, iż trafił mnie w nogę, a nie głowę, ale zaraz potem zastąpiła ją myśl, że mi zimno. Może i jesień jest ciepła, ale rankiem chyba o każdej porze roku jest zimno, bo słońce nie zdążyło nagrzać ziemi.
W końcu podniosłem wzrok i znudzonym spojrzeniem omiotłem otoczenie, zatrzymując je na lisie. Czy ja kiedykolwiek wykonuję pierwszy ruch? Nie, więc dlaczego miałbym to robić teraz? Bo mnie pomiział za uchem? Jakby teraz spróbował to zrobić, to bym mu łapę chyba połamał. Dalej się w niego wpatrując, wytarłem sobie wierzchem dłoni pod nosem. Czekałem. Chce do mnie podejść? Niech podejdzie. Chce stać jak kołek? Proszę bardzo, ja też się z miejsca nie ruszę. Chce wracać do domu? Pewnie pójdę za nim, bo nie mam ubrań, a goły nie mogę wracać do mojego konia, który jest gdzieś tam, nie wiem gdzie.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by NPC Sro Mar 17, 2021 11:04 am

Roberto Fallwet (NPC)

Rio zamarł, kiedy wilkołak niespodziewanie podniósł się z ziemi, dziwnie zachowując. Zaczął kierować się w krzaki, a hybryda wodziła za nim wzrokiem, zaintrygowana tym faktem. Przypomniał sobie o wschodzie słońca. Czyli faktycznie potwory odchodzą nad ranem? Nie, ten się… schował? Co to za dziwne dźwięki. Lisek zaczął nasłuchiwać czegoś, co pewnie było przemianą. Powinien uciekać? Niby tak, mógł wykorzystać ten moment, ale z drugiej strony, jego zwierzęca liskowata ciekawość nakazała zaczekać, aby poznać prawdę. Kiedyś to go zgubi, ale mniejsza.
12 minut, tyle to potrwało, ale dla niego znacznie dłużej. Wyczekiwanie efektów szło niecierpliwym tokiem. Ciekawe, czy Pan An’Doral już udał się do domu. Oby tak. Czy go szukali? Z pewnością, dlatego wolał samemu ich dłużej nie zamartwiać i wracać, ale nie zrobi tego, póki nie pozna prawdy.
Tak też, za chwil kilka, pojawiła się postać gołego elfa, w dodatku, znanego już Rio. Ten zmrużył oczy, obserwując go intensywnie, ale nie o goliznę chodziło, do niej zdążył przywyknąć w swoim krótkim życiu, lecz o sam aspekt niespodzianki, kto się krył pod tym futrem.
-Iwo Menetys… Pan An’Doral nie mówił, że jesteś potworem.- Zmarszczył brwi i wstał z ziemi, aby się zbliżyć na kilka kroków i znów przystanąć. Zobaczył, że ten miał zamiar siedzieć na mrozie, co nie wydawało się rozsądne. -Poczekaj…
Mruknął i udał się w kierunku rezydencji Razikale, ale nie do domostwa, a miejsca gdzie się to wszystko zaczęło. Dotarł do krwawników, lecz nie zastał tam niebieskowłosego. A więc uciekł, to dobrze. Płaszcz i rękawiczki pozostały na miejscu. Zapewnie naukowiec musiał być tak zmartwiony, że nie pomyślał, aby to zabrać! W takim wypadku, założył skórzane rękawiczki na swoje pazury, a sam płaszcz zabrał ze sobą z powrotem na polane, gdzie zostawił elfa.
-Ubierz to…
Podrzucił mu swój płaszcz. Iwo był większy od Rio, ale dalej mógł się okryć, chociaż w jakiś sposób. Czemu mu pomagał? Cóż, był znajomym jego właściciela, nawet jeśli kiepsko wychowanym. Ale będzie musiał powiedzieć o tym Razikale, inaczej stawiałby go w niebezpieczeństwie.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Iwo Sro Mar 17, 2021 11:46 am

Tak jak ja patrzyłem na niego, tak on na mnie. On odezwał się pierwszy, co trochę mnie zdziwiło. Ostatnio nie rozmawialiśmy za dużo, więc wydawał się być milczkiem podobnym mi. Hm... Chyba nam za małe wymagania, skoro jedno zdanie uznaję za pełny dialog i bycie gadułą.
Zerknąłem w bok, jak powiedział, że cudowny niebieskowłosy, nic mu nie powiedział. Nie wiem, byłem speszony, że mnie tak nazwał? Zły nie byłem, ale dziwnie mi się zrobiło. Czy nawet pokazując całą swoją sympatię i przyjacielskość na jaką mnie stać we włochatej formie, dalej będę ,,potworem"? To demotywuje i pokazuje, że kiedyś ktoś mnie zabije, nieważne jak bardzo łagodny i nieszkodliwy będę.
-A skąd miał to wiedzieć?-burknąłem pytanie, wcale nie chcąc odpowiedzi, co Rio mógł wyczuć, po szorstkości nastroju. Toż on chyba nie myślał, że takimi dobrymi przyjaciółmi jesteśmy, że zwierzamy się sobie z naszych mrocznych sekrecików.
Wzrok mi nieco nabrał podejrzliwych iskierek kiedy lis podszedł kilka kroków. ,,Poczekaj?" Czy wyglądam jakbym się gdzieś wybierał? Westchnąłem ciężko i chwilę śledziłem wzrokiem odchodzącego chłopaka. Liczyłem, że pójdzie i nie wróci. Mógłbym siedzieć sam w trawie, cały dzień, aż do nocy. Wbiłem znudzony wzrok w drzewa naprzeciwko mnie. Teraz było mi dobrze. Nic dookoła, nikt nic ode mnie nie chce. Mogłoby tak być całe moje życie. Wsadziłem rękę w trawę i zebrałem na dłoń trochę porannej rosy, co się zebrała na źdźbłach. Nie wiem, jak ja dalej żyję, po tym całym bieganiu i szaleństwach. Zlizałem wodę z palców, uznając to za namiastkę picia, przynajmniej w gardle już nie miałem tak sucho.
Kolejne szelesty dobiegły moich uszu. Niby nie chciałem, żeby chłopak do mnie wracał, ale gdybym dalej był psem, to ogon by mi się zamerdał. Głupie strasznie. Złapałem płaszcz i popatrzyłem chwilę na niego zastanawiając. To dziwne dostawać coś od innych. Zerknąłem obojętnie na lisa, po czym naciągnąłem na grzbiet jego płaszcz. Może i był odrobinę zbyt przyległy na ramionach, ale grunt, że zakrywa to czego inni nie chcą oglądać.
Spuściłem wzrok i przesunąłem palcami po świeżych strupach na brzuchu, które trochę się popsuły przy przemianie. Znów westchnąłem, powoli i ciężko, jakbym już był śmiertelnie zmęczony. Od niechcenia podniosłem się do pionu. Stanąłem niepewnie na rannej stopie. Spód przestrzelony, ale poza uszkodzonym mięsem chyba nic więcej się nie stało. Co nie zmienia tego, że bolało i będę przez jakiś czas z pewnością kuleć.
-Szkoda, że nie w łeb.-mruknąłem ponuro do Rio, rozpoczynając przemarsz cierpienia w stronę skąd został mi przyniesiony płaszcz. Podejrzewam, że w tamtą stronę jest dom, prawda? Niech da mi się zdrzemnąć kilka minut na kanapie czy fotelu, a później pójdę w swoją stronę.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by NPC Czw Mar 18, 2021 7:42 pm

Roberto Fallwet (NPC)

Pomimo wręczonego prezentu, w postaci pożyczonego płaszcza dla ochrony, od Iwo dalej było czuć dziwną niechęć u gburowatość. Widocznie nic się nie zmienił od wizyty w Krzeworożu. Ten jednak wstał, przyglądając się ranom. Mimo to, ślad postrzałowy był mniejszy, niż powinien być w rezultacie, więc pozostało się cieszyć, że strzelił w wilkołaczą łapę, niżeli elfią nóżke.
-Następnym razem lepiej wyceluje.
Zagwarantował mu to, mrużąc oczy jak lisek, niezbyt zadowolony z takiego żartu. O ile był to żart, chyba że temu żyć się nie chciało. Tak, czy inaczej, zwrócił uwagę na kierunek, który obrał Iwo. Zaraz, czy on lazł…
-Ale to dom Pana An'Dorala!- Zawołał, zaczynając kroczyć za nim, ale za chwile westchnął zrezygnowany. -Yhh, jeśli Cię zobaczy…
Ale nie zobaczył, bo po dotarciu do wspomnianego domostwa, okazało się, że Razikale z tych wrażeń poszedł spać. Powitała ich Raust, która przytuliła do siebie Rio.
-Jak dobrze, że nic Ci nie jest…- Westchnęła i go puściła, zaraz badawczo rzucając spojrzenie na Iwo, który poprzednim razem trochę zachował się nieprzyjemnie. -...ale dlaczego sprowadzasz tu zboczeńców w płaszczach…?
Spytała nieufnie, próbując powstrzymać się przed przywaleniem mu potężną ścierką bólu i katorgii, wypędzając z domu.
-To długa historia, poraniłem go… może tu chwile odpocząć…?
-Najpierw trzeba go opatrzyć. Za mną.
Rozkazała, kierując się do jadalni, a Rio wzruszył ramionami, idąc za nią.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Iwo Czw Mar 18, 2021 8:25 pm

Kiwnąłem głową, zapamiętując jego obietnicę. Cóż, szczerze, to bym się nie zdziwił gdyby mówił na poważnie. Przecież za mną nie przepada. Szkoda, ja go całkiem lubię, nie wiem dlaczego, też mu tego nie powiem, ale coś ma w sobie, że jakbym miał ratować komuś z Krzewoczegoś tam życie, to byłby to Rio.
-Wiem.-burknąłem na jego okrzyk tego gdzie idziemy. Czyli zgadłem z kierunkiem, dobrze.-Jak mnie zobaczy?-zerknąłem podkrążonymi nieco oczyma na Rio.-Myślę, że gołą dupę już kiedyś widział. Nie umrze.-fuknąłem, mówiąc więcej niż normalnie bym powiedział. Co mi niebieski kurwa zrobi, co? Zemdleje? O, już się boję! No jest czego. Westchnąłem chrapliwie. Chciało mi się pić.
Kulejąc szedłem dalej, czasami zwalniając na kilka chwil, ale nigdy się nie zatrzymując. Stopa mnie rwała przy każdym kroku. Chodzenie na jej boku nic nie dawało, a chodzenie normalne sprawiało, ze wszystkie podleczone strupy na nowo pękały.
Doszliśmy do domu i zobaczyłem ją, Panią Raust. Przyznam, że rzadko mi się to zdarza, ale jeśli chodziło o nią, to czułem dziwny lęk, nieufność. Gdybym mógł, to bym ją omijał szerokim łukiem.
Zmarszczyłem nos w milczeniu kiedy na mnie spojrzała. No gdybym mógł, to bym jej wyjebał z pięści w twarz, ale nie zrobię tego, bo odnoszę wrażenie, że oddałaby mi i to mocno. Prychnąłem nosem słysząc jak mnie określiła. Nic jednak nie powiedziałem, bo się bałem.
Szedłem za Rio, nie za nią, za nią nigdy nie pójdę. Myślałem, że czuje do mnie sympatię, ale już podczas ostatniego naszego spotkania zrozumiałem, że kobieta mnie nienawidzi pełnią serca.
Ściągnąłem brwi, po czym chwyciłem Rio za mankiet koszuli, niech się próbuje szarpać, ale ja go nie uwolnię. Bez niego nigdzie nie idę. Pociągnąłem go i ospale zacząłem iść w stronę krzesła, żeby na nim usiąść. Przeniosłem chwyt z koszuli na nadgarstek chłopaka. No kurwa, żeby się tak bać gosposi? Czy to nie przesada? Nie puszczę Rio, nie pozwolę mu nawet na sekundę wyjść z pokoju i zostawić mnie samego z Nią... Odetchnąłem ciężko, uważnym i złym spojrzeniem śledząc ręce kobiety i wykonując jej ewentualne polecenia z niechęcią.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by NPC Pią Mar 19, 2021 3:16 pm

ROBERTO FALLWET (NPC)

Zostali doprowadzeni do jadalni, gdzie też Pani Raust kazała Iwo odsłonić swoje obrażenia, siadając na krześle, które odwrócili od stołu. Wielkim zaskoczeniem dla Rio było, kiedy likantrop złapał go za mankiet. Nie protestował, choć z początku nie rozumiał. Dopiero, gdy przyszła kolej na opatrywanie, zrozumiał w czym rzecz. Iwo się bał, a załapanie go za nadgarstek miało dodać mu odwagi. Czego się bał? I dlaczego padło akurat na niego? Przecież sam go zaatakował, a jednak to Annabell go niepokoiła, nie jego osoba. Trochę znieruchomiał, jakby skrępowany, nie wiedząc jak na to zareagować.
-Nie bądź dzieckiem.- Rzuciła Raust, sprawdzając nogę. -Przeszło na wylot, nie trzeba dłubać. Poczekajcie.
Dodała i poszła przygotować mise z wodą, trochę alkoholu, igłę, nici i opatrunek. Rio z kolei zerknął na Iwo, chyba pierwszy raz zobaczył go w takim stanie. Zrobiło mu się go… żal? Westchnął cicho i własną dłonią w rękawiczce objął nadgarstek elfa, aby dodać mu otuchy.
-Przecież Cię nie zje.
Dodał, z lekkim uśmieszkiem, wymieszanym z drwiną.
Za moment wróciła Annabell mając wszystko przygotowane. Trochę to zajęło, przeczyszczenie ran na brzuchu, szyi, jak też przede wszystkim, zajęcie się nogą. Odkażanie mogło zapiec, a igła zakłuć, lecz w ostatecznym rozrachunku, uniknie zakażenia, zaś opatrunek przyśpieszy gojenie. Gdy było po wszystkim, kobieta spojrzała na Iwo.
-Pokażę Ci jeden z pokojów gościnnych…
Mruknęła i ruszyła w kierunku przedsionka, aby dostać się do schodów. Rio pociągnął elfa do przodu, aby pomóc mu wstać, a następnie puścił go, by móc też iść za gosposią.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Iwo Pią Mar 19, 2021 5:31 pm

Siedziałem na krześle i czekałem na to co mi będzie ta podła kobieta robić. Trzymałem Rio, nie zwracając uwagi na jego ewentualne zakłopotanie, ja sam niespecjalnie wyrażałem inne emocje niż niezadowolenie czy zirytowanie, ale miał rację co do tego kogo się boję.
Kolejny jej komentarz mnie jeszcze bardziej zdenerwował. Prychnąłem nosem i obróciłem głowę w bok, jakby kobieta mnie nie interesowała w najmniejszym stopniu. Chyba chciałem uniknąć jej spojrzenia, bo po spojrzeniu w jej ślepia, mógłbym wstać i wyjść. Po co mi ich pomoc, niby? Już odpocząłem, mogę iść.
Śledziłem ją kątem oka kiedy wyszła z pomieszczenia. Dlaczego mam wrażenie, że podczas opatrywania nie zaszczyci mnie ani odrobiną delikatności? Obróciłem znów głowę, tym razem w stronę Rio, chociaż nie siliłem się na uniesienie wzroku z podłogi, mimo, że chłopak odwzajemnił mój chwyt. Wzruszyłem ramionami na jego słowa. Wyczułem tę nutkę szyderstwa, ale nie on pierwszy, nie ostatni tak do mnie mówi. Wiem, że mnie nie zje, ale to nie sprawia, że od razu jej ufam i ją lubię.
Wróciła, Pani Cierpienia. Obrzuciłem ją krótkim spojrzeniem, po czym znów uciekłem wzrokiem. Podczas opatrywania co chwila zerkałem jej na ręce, coraz mocniej rozważałem wstanie i wyjście z tego domu. Ewentualny ból czy dyskomfort sygnalizowałem marszczeniem nosa i ewentualnym silniejszym ściśnięciem nadgarstka lisa. Słowa nie powiedziałem, nawet nie pisnąłem i nie sapnąłem, byłem na to zbyt zły i nie chciałem dawać satysfakcji tej kobiecie. Byłem twardy aż do końca.
Pokój gościnny? Cóż, szczerze mam to wszystko gdzieś. Powinienem wracać do domu, ale nie moje łóżko jest równie dobre, co moje, a spanie mi się przyda, bo tej czynności jestem wręcz miłośnikiem.
Wstałem z pomocą chłopaka i kiedy on puścił mnie, ja puściłem jego. Nie znaczy to, że się chcę z nim rozstawać, zwyczajnie tak będzie mógł wygodnie iść przede mną, oddzielając mnie tym samym od Pani Raust będącej na przodzie naszej wycieczki do pokoju.
Szedłem powoli, byłem zmęczony i niepewny nogi, a ci mi jeszcze schody na ryj rzucają. Westchnąłem ciężko. Mógłbym spać w salonie czy gdzieś na dolnym piętrze, ale z drugiej strony wolałem jednak mieć własne pomieszczenie z drzwiami, które mogę zamknąć i odgrodzić się od wszystkich.
Wdrapałem się na piętro, co chwila wzdychając, jakbym wdychał kamienie, a nie powietrze, no i pilnowałem się dalej pleców Rio, nieważne jak stanie i gdzie, ja dopilnuję, żeby pomiędzy mną, a Raust był on. Sapnąłem ciężko i pomasowałem sobie mostek, czując jakby mi płuca wypełniały się gęstym, lepkim płynem. Muszę iść do lekarza znowu. Pewnie usłyszę, że to przez wysiłek i oddychanie pyłami z siana i słomy. Gówno wiedzą ci lekarze, mówiłem już kiedyś, że chyba jakiś jełop im dał zgodę na leczenie.
Gdy doszliśmy do pokoju, to zmierzyłem obojętnym wzrokiem drzwi, framugę, ewentualnie wnętrze pomieszczenia, jeśli zostało mi zaprezentowane. Nie zrobiło to na mnie wrażenia, bo mało co robi. Wbiłem zmęczone ślepia w Rio.
-Gdzie twój pokój?-zapytałem beznamiętnie. Głupio to pytanie brzmi, po tym, jak się uczepiłem do jego łapy, ale nie obchodzi mnie to, ważniejsze było dla mnie uzyskanie informacji, gdzie mam iść w razie gdybym potrzebował pomocy. Jasne, że do Razikale nie pójdę, o Pani Raust już nie wspominając.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by NPC Sob Mar 20, 2021 1:23 pm

ROBERTO FALLWET / RAZIKALE AN’DORAL (NPC)

Doprowadzenie do samego pokoju na piętrze nie było w żaden sposób kłopoliwe, zaś sama Raust trzymała język za zębami, choć wiele słów cisnęło jej się, aby nimi rzucić, nie tylko w Iwo, lecz też Rio, który przyprowadził nieznajomego, którego sam zaatakował. To niezbyt dobrze świadczy o wychowaniu chłopaka, a co za tym szło, mogło to sprowadzić kłopoty na gospodarza domu, Razikale’a, któremu swoją drogą też się oberwało, za powrót bez swojego asystenta, lecz ten jak zwykle, miał gdzieś cały świat, skupiony na własnych priorytetach. Gdyby nie własna sympatia do tutejszych domowników, jak też to, że żyje dzięki An’Doralowi, już dawno by opuściła to wariatkowo, aby żyć nieco spokojniej. Ale to nieistotne.
-Tutaj możesz spać ile potrzebujesz.
Poinformowała i wycofała się bardziej w głąb korytarza, lecz ich nie zostawiała samych. Rio popatrzył po Iwo, kiedy zapytał o jego miejsce spania. Ten wskazał palcem drzwi po drugiej stronie holu, tylko nieco dalej.
-Tam jestem, jakbyś potrzebował pomocy. Jeśli chcesz…
-Rio, musimy porozmawiać.
Wtrąciła nagle Annabell, a ta tonacja jasno sygnalizowała, że to nie będzie miła rozmowa. Lisek na to mógł tylko westchnąć. Sam był zmęczony, ale jemu nie przyjdzie się za szybko relaksować.
-Śpij. Dzień się dopiero zaczął.
Powiedział jeszcze do Iwo, nim zamknął go w jego pokoju, w którym go zakwaterowano.

Po kilku godzinach, bliżej późnego popołudnia, Iwo mógł usłyszeć głosy zza drzwi, które dochodziły z korytarza:
-A więc to był ten wilkołak, a ja myślałem, że to halucynacje…
Padł wpierw głos znanego już naukowca.
-Musimy się go pozbyć, stanowi zagrożenie! Najlepiej zgłośmy go milicji, zaatakował Pana i Rio!
Krzyknęła gosposia.
-Nie wydaje mi się, aby był taki… zły. Jako wilkołak.
Mruknął Liskowaty, ale cmokanie An’Dorala uciszyły resztę.
-O nie, zgłaszanie milicji takiej błahej sprawy tylko popsułoby nam dzień, ci idioci nie rozumieją wielu spraw, w dodatku nie lubię dokumentacji, strata czasu. Przecież nikt nie zginął.- Zamyślił się. -Nie, nie, nie będzie milicji, wilkołak w moim domu to jedyna taka okazja, wiecie co to oznacza?
-Oszalał Pan, Panie An’Doral, na bogów…
Odparła Raust.
-Możliwe, ale póki służy to czemuś większemu, nie zamierzam się przejmować. Annabell, możesz nałożyć obiad. Roberto, zostań ze mną.
Wtedy, rozbrzmiało pukanie do drzwi pokoju Iwo.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Iwo Sob Mar 20, 2021 3:23 pm

Znów zmarszczyłem brwi na jej słowa. Niby nie było w nich nic złego, ale jakoś tak mnie irytowały. Popatrzyłem tam gdzie chłopak wskazał i skinąłem ledwo widocznie głową. Cieszyło mnie, że nie mieszka w jakiejś szopie na podwórku czy w innej piwnicy. Miałem do niego blisko.
Dostałem polecenie spania i zostałem zamknięty w sypialni. To wszystko było takie dziwne teraz, ale nie miałem siły się nad tym zastanawiać. Zasłoniłem zasłony, sprawdziłem czy drzwi są zamknięte, zrzuciłem z siebie płaszcz Rio na ziemię i goły wślizgnąłem się do łóżka, pod jeszcze zimną kołdrę. Zwinąłem się na boku, a poduszkę zamiast mieć pod głową, to trzymałem w objęciach ciasnych. Nie czekałem długo na sen, bo ten w przyciemnionym pomieszczeniu i po nieprzespanej nocy, przyszedł po mnie natychmiastowo. Nie obudziłem się nawet kiedy kilka godzin później domownicy debatowali co ze mną zrobić i dobijali mi się do pokoju.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach