Wilk, lis, naukowiec i elf...

4 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... - Page 2 Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by NPC Nie Mar 21, 2021 9:48 am

ROBERTO FALLWET / RAZIKALE AN’DORAL (NPC)

Iwo nie odpowiadał, nie wyglądało też na to, aby zbierał się do wstania, lecz była już odpowiednia pora na wstawanie, wiedza tylko czeka na jej zgłębienie. Tak więc, za chwil kilka, drzwi się uchyliły, gdyż nie posiadały własnego zamka, a bez klucza, niewiele można. Głowa niebieskowłosego wychyliła się, aby dostrzec elfa pod pierzyną. Zaraz całkiem drzwi odpuściły, wpuszczając go do środka, w towarzystwie Rio.
-Wstajemy, panie Iwo!
Zawołał, lecz jeśli to nie poskutkowało, machnął hybrydzie ręką, aby coś z tym zrobiła. Wtedy Lisek podszedł, kładąc łape na jego ramieniu i zaczynając nim potrząsać, aż się ocknął. Razikale uśmiechnął się szeroko.
-Witam w moim domu, w tych niespodziewanych okolicznościach! Gdy Cię poznałem, nie spodziewałem się, że mam styczność z likantropem. To zdejmuje z Ciebie nakładkę zwykłego koniuszego. Jestem w stanie zapomnieć nawet o tym bałaganie w laboratorium…- Zamyślił się. -Annabell przygotowała obiad, zapraszam. Mam pewną ofertę do przedstawienia…
Rzucił jeszcze i wyszedł z pokoju. Blondyn z kolei zerknął na puste przejście na korytarz i znowu na elfa.
-Pani Raust zostawiła ubrania pod drzwiami. Ubierz się i chodź ze mną do Pana An'Dorala.
Zasugerował, samemu wychodząc na korytarz, gdzie też oparł się o ścianę, przeplatając ramiona. Był bardzo zmęczony, a krótki sen zapewne i jemu nie odpowiadał, tak jak Menetysowi.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... - Page 2 Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Iwo Nie Mar 21, 2021 11:37 am

Spałem spokojnie, dopóki Razikale nie wydarł tej swojej niebieskiej japy. Wyściubiłem głowę spod kołdry, szybko wyszukałem oczami naukowca i od razu obrzuciłem go morderczym spojrzeniem. Możesz ratować sierotki z ulicy, opiekować się chorymi kotkami i obdarzać wszystkich miłością, ale jeśli w ten sposób budzisz innych, to należy ci się kurwa śmierć.
Schowałem znów głowę w mój kołdrowy kokon, odsunąłem się od nich, bliżej ściany i do tego obróciłem się jeszcze na drugi bok, aby być do nich plecami. Nie chcę. Może i spałem kilka godzin, ale przez tą krzykliwą pobudkę, mam wrażenie, że nic nie spałem, poza tym te kilka godzin minęło za szybko, więc miałem zamiar kontynuować to, co zostało mi przerwane.
Nie było mi dane powrócić do snu, bo hybrydzia ręka zaczęła mną potrząsać. Gdyby to był Razi, to bym go upierdolił w łapsko, ale, że był to Rio, to nie mogłem tego zrobić. Leniwie obróciłem się z boku na brzuch i wykręciłem głowę w stronę moich oprawców. Popatrzyłem kątem oka na lisa, po czym przeniosłem wzrok na mojego gospodarza. No nie śpię, niech gada, czego chce.
Ze zmarszczonymi brwiami słuchałem jego wypowiedzi. Zrobił tyle zamieszania, żeby mnie zaprosić na obiad. On jest nienormalny, ale czego ja się spodziewałem niby po naukowcu? Tak czy inaczej po chwili zostałem w pokoju sam z hybrydą. Ja pierdolę, jestem zmęczony. Westchnąłem ciężko, myśląc o tym ile bym jeszcze mógł spać, gdyby nie niebieski.
Wysłuchałem lisa już z dużo mniejszą złością w ślepiach. Pani Raust to, Pani Raust tamto. Wiem, że mienie paranoi nie leży w mojej naturze, ale kiedy chodzi o tę kobietę, to mam wrażenie, że albo zatruła mi ubrania, albo jedzenie. Nie wiem o co chodzi. Skinąłem tylko głową, na znak, że: Dobra, ruszę dupę.
Kiedy zostałem sam w pokoju, leżałem jeszcze chwilkę i dopiero po tej chwili podniosłem się do siadu po turecku. Ścisnąłem poduszkę mocno i schowałem w niej twarz, znów sapiąc cierpiętniczo. Do krów to bym wstał i nawet nie narzekał, ale tutaj, jak mam iść i jeść obiadek z jakimiś dziwnymi ludźmi, to nie jestem do tego taki chętny. Obudziłem się nagle i rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu moich spodni, w których mam papierosy.
-Eh...-jęknąłem krótko przypominając sobie, że przecież moich ubrań tutaj nie ma. Może Rio ma jakieś skitrane pod poduszką.
Zrzuciłem z siebie kołdrę, od razu czując, jak robi mi się zimno. Zszedłem powoli z łóżka i z zadowoleniem uznałem, że Pani Raust całkiem dobrze się spisała jeśli chodzi o opatrzenie mnie. Stopa trochę spuchła, bo postrzał, szycie i środki odkażające ją wymęczyły, ale już czuje się lepiej. Drapaki na brzuchu nie są warte wspominania, bo ładnie się zasklepiły. Za tydzień, dwa, będę jak nowy.
Wziąłem spodnie i naciągnąłem je na siebie. Z koszulą w ręku wyszedłem na korytarz.
-Masz papierosy?-zapytałem Rio matowo, dokańczając ubieranie się. Wyciągnąłem długie, poplątane włosy spod kołnierza i rzuciłem je nieskładnie na plecy. Proszę, niech je ma, bo umrę.
Jeśliby miał, to natychmiast bym o nie poprosił i próbował zapalić chociaż jednego przed obiadem, jeśli by nie miał, to ciężko bym westchnął i poszedł z nim do tej głupiej jadalni na obiad.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... - Page 2 Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by NPC Pon Mar 22, 2021 9:16 am

ROBERTO FALLWET / RAZIKALE AN’DORAL (NPC)

Rio doczekał się objawienia Iwo z głębin jego pokoju, a choć chciał iść w stronę jadalni, ten zadał mu pytanie, którego się nie spodziewał. Zrobił trochę zmieszaną minę, odwracając wzrok z zakłopotaniem, które widoczne były w jego zielonych, zwierzęcych oczkach.
-Przepraszam, ale nie wolno mi palić. Nie mam.
Odparł mu tylko, jakby nie łapiąc z nim kontaktu wzrokowego i udał się dalej, w głąb korytarza, co miało doprowadzić ich do schodów. Ciężko stwierdzić o co chodziło, ale jednak Iwo musiał iść na miejsce docelowe w podlejszym nastroju. Przynajmniej tym razem był ubrany, dostał całkiem gustowną koszulę, skórzane spodnie i na to element szaty, choć jeśli nie chciał, ten akurat mógł z siebie zrzucić, jednak zapewniało dodatkowe ciepło, zwłaszcza że dopiero kominki zostały rozpalone po raz wtórny.
Tak też, znaleźli się w jadalni, gdzie już przy stole, w miejscu gospodarza, który widzi wszystko, siedział znajomy niebieskie łeb. Razikale wsuwał sobie chustkę w kołnierz, po czym obrzucił i białymi oczyma. Doprawdy, jego wizualny wygląd czasem do teraz sprawiał, że Rio miał go za bardziej niezwykłego, niż w rzeczywistości był, zupełnie jak osobnik z kosmosu lub inne czarostwo.
-Jesteście, świetnie, siadajcie nim rozgniewamy Annabell.
Doradził z uśmiechem, a wtedy Rio i Iwo mogli zająć miejsca naprzeciwko siebie, bo reszty krzeseł zabrakło. Tam też czekała na nich już w pełni przygotowana zastawa stołowa, a zaraz, wleciała Pani Raust z pieczenią, oraz wszelakimi dodatkami. Cholera, ile ona musiała czasu na to poświęcać! Oczywiście, to jej praca, ale to tak, jakby miała kilka par rąk. Doprawdy, gdyby nie ona, wszyscy w tym domostwie, by pomarli.
...mogła minąć chwila, która umożliwiła rozpoczęcie posiłku, nim Razikale w rzeczywistości stwierdził, że czas przemawiać.
-Panie Iwo, proszę mi powiedzieć, jak to jest z tymi likantropami w końcu. Wy się tacy rodzicie, zarażacie, czy to klątwa? Co baśń i księga, to zupełnie inne podejście do tematu.- Ukroił kawałek przypieczonego mięsa. -Musisz się czuć wyjątkowo, albo przynajmniej jest Ci ciężko. Odczuwasz różnice osobowości będąc w ciele wilkołaka…? Czy sama przemiana boli?
Zapytał, zalewając go pytaniami wszelakiego sortu. Rio przełknął kawałek i zerkał, to na swojego właściciela, to na Menetysa. Jak już poznał Iwo, czuł że nie An’Doral nie otrzyma solidnej spowiedzi, raczej odmruknięcia, czy coś takiego. Dla niego wilkołak to wilkołak, kara boga łowów, zaś elf wyglądał na takiego, co potrafi zirytować niejedne bóstwo, bo ze śmiertelnikami mu do tej pory szło nieźle.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... - Page 2 Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Iwo Pon Mar 22, 2021 12:11 pm

Trochę nie rozumiałem jego zakłopotania moim pytaniem. Ostatnio, jak tutaj byłem, to paliłem, więc to nie powinno być zaskoczeniem. Może chodzi o to, że on nie pali mimo buntowniczego wieku? No i po co przeprasza? Łba mu za to nie urwę. No, nieważne, nie ma, to nie ma, trudno, później, coś wynajdę, może.
Jeśli chodzi o ubranie, to zostałem przy samych spodniach i koszuli. Owijanie się kolejnymi warstwami byłoby niewygodne.
Jadalnia. O ile mój wzrok był dość obojętny kiedy szedłem za lisem, tak kiedy spojrzałem na niebieskiego od razu jakoś tak trochę zmarkotniałem. To ten bydlak, co mnie obudził w tak nieetyczny sposób. Nie wybaczę mu tego przez jeszcze długi czas, ale co do jednego miał rację, że nie powinno się rozjuszać gosposi.
Zająłem swoje miejsce, całkiem zadowolony, że siedzę na przeciwko Rio. Lepiej by było, gdybym siedział obok niego, bo bym się mógł za nim schować i udawać, że mnie nie ma, a teraz jestem w pełni na widoku.
Przyniesione jedzenie obdarzyłem podejrzliwym spojrzeniem, na Panią Raust nawet nie popatrzyłem. Niby dopiero ranek, a ja mam wrażenie, że już jest na mnie zła. Nie powinienem się tym przejmować, bo to obca kobieta, ale jakoś tak... no nie wiem. To uczucie chyba nigdy nie zniknie.
Rozpoczęliśmy szamanie i przyznam, że jedzenie smakowało tak samo dobrze, jak wyglądało. W ciszy się nim delektowałem i chociaż nie było widać po mnie czerpania z tego przyjemności, to wystarczyło popatrzeć na lekko zmrużone oczy, aby wyczytać, że nastrój mi się troszkę poprawił. Smak jedzenia podbijało też to, że długo nie jadłem.
Zjedzenie w spokoju, to zbyt duża prośba, prawda? Ogryzając kawałek mięsa nadziany na widelec, patrzyłem na Razikale, który rzucał pytaniami i słowami. Wróciłem zmęczonym wzrokiem na Rio, a później, na smutne mięso na moim talerzu.
-Różnie bywa.-mruknąłem w odpowiedzi, na w sumie wszystkie pytania.-Nie boli.-dodałem, żeby uzupełnić moją odpowiedź, po czym wróciłem do jedzenia. Z mojej strony to tyle, to moja popisowa odpowiedź. Wiem, trochę się rozgadałem, ale nie chciałem, żeby były jakieś niedomówienia. Tak czy inaczej, czy nie miał dla mnie jakiejś oferty?
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... - Page 2 Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by NPC Pon Mar 22, 2021 9:22 pm

ROBERTO FALLWET / RAZIKALE AN’DORAL (NPC)

Tak, Rio dobrze przewidział, jakie to będą odpowiedzi, jednakże jeszcze nie do końca docierało to do Razikale, który chyba nie przewidział, że będą one tak… treściwe.
-Cóż… czyli można założyć, że jest to niesamowicie zróżnicowany proces, który przebiega wedle kilku schematów.
Skomentował ten stan rzeczy, wracając do posiłku, z kolei Rio nie ruszał za bardzo mięsa, bo nie był głodny. Teraz bardziej brało nad nim zmęczenie, ale już nauczył się to maskować. Uśmiechnął się jednak do samego siebie, z jakiegoś powodu. Czemu? Kto wie.
-Tak, czy inaczej, likantropi są fascynujący, musicie mieć zupełnie inną krew, niż zdrowi. Ale czy jest ona inna tylko w wilkołaczej formie, czy zmienia się już całkiem? Jakie zmiany zachodzą w organizmie, zdolnym do takich metamorfoz? Jest tak wiele pytań, które wciąż mogą zaskakiwać. Dlatego chciałbym prosić Cię o współpracę.- Odłożył widelec, lekko wyprostowując się w krześle. -Mogę zaoferować Ci zakwaterowanie, jak też wyżywienie, w zamian za przeprowadzenie kilku testów. Pobranie krwi, reakcje na różne bodźce, tym podobne błahostki. Jeśli masz jeszcze jakieś pomysły, też chętnie usłyszę.
Odparł, to w końcu jako tako, negocjacje umowy, w której obie strony mają mieć korzyści, jeśli w ogóle wilkołak będzie zainteresowany. Pani Raust wyszła z jadalni, nie chcąc tego słuchać, a Rio zerkał na właściciela, nie rozumiejąc dlaczego do tego doszło. Po co chciał go męczyć?
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... - Page 2 Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Iwo Pon Mar 22, 2021 10:15 pm

Ja odmrukuję mu coś, a on rzuca we mnie kolejną lawiną słów. Nie byłem nim specjalnie zainteresowany, bo większą uwagę przyciągało jedzenie i Rio, który się uśmiechnął z niewiadomego powodu. Chciałbym wiedzieć z jakiego. Może później go o to zapytam.
Słuchałem Razikale dalej, tylko dlatego, że mówił głośno. Spojrzałem na niego kiedy powiedział o współpracy. To jego wyprostowanie się sprawiło, że wyglądał jeszcze bardziej niedorzecznie. Mimo tego pochłonąłem ostatki kawałek mięsa i odłożyłem widelec na talerz. Oferta nie brzmiała dla mnie jakoś wybitnie.
-Łóżko i jedzenie mam u siebie.-westchnąłem ciężko, odsuwając talerz na bok. Oparłem się czołem o blat i zamknąłem oczy. Chciało mi się spać.-Papierosy i alkohol daj.-wyburczałem moją cenę. Należy mi się po tym wszystkim, co się ostatnio działo. Umowa ogarnięta i podpisana słowami. Mamy świadka w postaci hybrydy. Czy teraz mogę iść dalej spać?
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... - Page 2 Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by NPC Pon Mar 29, 2021 1:29 pm

ROBERTO FALLWET / RAZIKALE AN’DORAL (NPC)

Odpowiedzi Iwo niezbyt się spodziewał, w sensie, nie takiej. Używki były ciekawym warunkiem, jakby się nad tym zastanowić, potrafiły władać umysłami niejednych. Razikale jednak nie obchodziły jakie to były, mógł nawet żądać narkotyków, w końcu, dla takiej okazji aż żal nie dokonać małej inwestycji.
-W porządku, porozmawiam z kim trzeba i możesz liczyć na papierosy, oraz alkohol.- Odpowiedział z uśmiechem, jakby nigdy nic, zaś Rio tylko dłubał widelcem, zerkając ciągle po nich. Nie za bardzo chyba ogarniał to wszystko. -Więc mamy umowę. O wyżywienie, ubrania i lokum się nie martw, pozostaję też przy swojej propozycji. Chciałbym uprzyjemnić Ci pobyt w Krzeworożu. Oczywiście, nie muszę nadmieniać, że jeśli będziesz spodziewać się przemiany, chciałbym o tym wiedzieć. Tak, czy inaczej, to wszystko, jesteś wolny. Może chcesz się położyć.
Zachichotał, a Roberto zerknął na właściciela. Ten to był niesamowity. Potrafił negocjować, podchodzić do wszystkiego z uśmiechem i zupełnie nie czuł strachu. Pewnie wtedy zasłabł, bo nic nie jadł. Biedny Pan An’Doral. Jest wspaniały, cieszył się, że mógł pomagać mu osiągać swoje cele.
-Roberto, dla Ciebie mam zadanie… pomóż Annabell w sprzątaniu.
Oho, zaczęło się. Blondyn westchnął bardzo cicho.
-Oczywiście, Panie An’Doral.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... - Page 2 Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Iwo Pon Mar 29, 2021 4:44 pm

Porozmawia z kim trzeba... Czyli z kim? Z przemytnikiem? Ze sklepikarzem z czarnego rynku? Czy on nie wie, że fajki można od tak dostać? Albo niech mi załatwi produkty, to sam sobie zrobię. Musiał długo z domu nie wychodzić, że zdobycie kilku rzeczy to dla niego niesamowita eskapada.
Słuchałem go dalej. Że też go gardło nie boli. Podniosłem głowę i popatrzyłem na niego kiedy zachichotał. Teraz chyba zaczynam żałować swojej decyzji, bo ten facet nie brzmi, jakby miał poukładane w głowie. Niby jedno wymaganie mi dał, ale nadmiar słów sprawił, że wszystko brzmiało groźniej niż jest. Myślałem dalej, ja myślałem, zastanawiałem się nad czymś. To było dziwne i niezręczne. Gdzieś w duszy czułem dyskomfort.
Zerknąłem na Roberto, dziwnie, jakoś było mi z tym imieniem. Znacznie bardziej polubiłem jego drugie.
Chłopak dostał zadanie, ale nie udało mu się odejść od stołu, po poderwałem się, wystrzeliłem ręką nad blatem i chwyciłem lisa mocno za ramię, ściągając go pociągnięciem w dół, aby usiadł na krześle. Cudowna Pani Annabell sobie sama poradzi, a jak nie, to niech jej Raz idzie pomagać. Wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że to było dziwne, ale nie chciałem, żeby wychodził. To jest dziwne. Marszcząc brwi puściłem go szybko, bojąc się, że mogłem go trochę za mocno złapać. Sam również usiadłem, a wszystkie nagłe emocje zniknęły.
-Jakie bodźce i błahostki?-postanowiłem dopytać, zerkając to na jednego, to na drugiego. Tu nie chodzi tylko o moje bezpieczeństwo, ale i Raza. Nie chcę, żeby mnie zaskoczył czymś, na co źle zareaguję i go ugryzę. Widziałem, jak reagują na stłuczenie niechcący fiolki z amoniakiem, więc podejrzewam, że reakcja na przypadkowe ugryzienie też by była nienajlepsza. A dlaczego Rio miał zostać przy stole i słuchać? Bo liczyłem, że w razie czego mi później pomoże. Jeśli się umówimy z Razem na lekkie zastrzyki, a ten wyciągnie siekierę i zacznie mnie ciąć, to mi lis pomoże, prawda? Chyba... sam nie wiem... Z resztą nieważne.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... - Page 2 Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Lethalin Silmerion Sob Kwi 03, 2021 11:49 am

Jaka błoga była prostota w myśleniu Iwo, że fajki można po prostu gdzieś kupić. Rio wiedział, że Razikale wolał wszystkim zajmować się hurtowo i na dostawy, które powozami zwoziły się do Krzeworożu, zaś sam musiał zadbać o wyładunek. Teraz nie będzie raczej inaczej.
Niespodziewane było, gdy został ściągnięty z powrotem na krzesło, pociągniety przez elfa. Lis niezbyt wiedział przez pierwsze sekundy co się dzieje, z kolei An’Doral zawiesił na nich swoje białe, zaintrygowane spojrzenie. Hm, więź wilkołaka z jego pracownikiem wydawała się mocniejsza, niż przypuszczał. Właściwie, miał wrażenie że to właśnie elf był bardziej za hybrydą. Ale czemu? Emocje były bezsensu i nielogiczne, a sam nie przepadał za czymś, czego nie można było rozsądnie spisać i przeanalizować.
-Mój drogi, mam zamiar sprawdzić, na jakich zasadach działa ta choroba, która zdaje się być mocno powiązania z psychiką, ale.. nie martw się, gwarantuje Ci, że nie stanie się nic złego. Wszystko będzie w laboratoryjnych warunkach kontrolnych. Bardziej bezpiecznie się nie da.
Zachichotał, zaś w tym czasie Rio oderwał swoją rękę z uścisku, faktycznie czując, że to nie było delikatne pochwycenie, ale tego nie skomentował. Spojrzał badawczo na Iwo, który próbował go… buntować? Nie chciał mieć kłopotów z powodu jego kaprysów. Już był nawet gotowy to zignorować i wstać, gdy… rozległo się pukanie kołatką do drzwi. Wszyscy byli zaskoczeni, zaś zaraz wyskoczyła Pani Raust z kuchni jak poparzona, aby jak najszybciej dotrzeć do drzwi. An’Doral lekko zaskoczony ciągłymi wizytami, wyjął serwete zza kołnierza i wstał.
-Antale, Avyana.
Uśmiechnął się elf o gładkiej, łysej głowie, w długiej szacie upiętej wilczym futrem, z niezwykłym kosturem w dłoni, o strzelistych promieniach słonecznych. Kobieta ukłoniła się lekko.
-Mistrzu Lethalinie, jestem zaszczycona, że znów nas odwiedzasz…
-Oh, Annabell, proszę nie mów tak.- Wtrącił, po czym przeniósł wyblakłe niebieskie oczy na niebieskowłosego, który powoli zbliżał się korytarzem. -Antale, Razikale. Cieszę się, że znów się widzimy, mam nadzieję, że w zdrowiu.
Powitał go skinieniem głowy, a Razikale przywarł dłonie do klatki piersiowej, zaskoczony tym.
-Panie Silmerionie, to niespodziewane. Annabell, wpuść szanownego pana.- Rozkazał jej przejść, a elf powoli wszedł do posiadłości, zostawiając Słoneczną Laskę przy wejściu, opierając ją o ścianę, by zaraz założyć ręce za plecy. Podążył za naukowcem. -Co Pana sprowadza tutaj…?
Dopytał, zaś elf prześledził spojrzeniem ściany, aby ostatecznie spoczęły na wejściu do jadalni, gdzie zmierzali.
-Byłem w okolicy, pomyślałem, że odwiedzę znajomego.- Wtedy też wszedł do pomieszczenia, gdzie wciąż były potrawy, zastawy, ale nie tylko, bo również zaskoczony Rio, oraz nieznajomy mu leśny elf, Iwo. -Lecz chyba już masz gości…
Napomknął, zerkając na niebieskowłosego, który chrząknął.
-Ten młodzieniec to mój asystent, Roberto Fallwett, z kolei Twój pobratymiec krwi, to Iwo Menetys, mój… gość.
Wyjaśnił, dosyć pozornymi informacjami, a Silmerion uniósł badawczo brew, by zaraz ukłonić lekko głowę.
-Miło Was poznać. Lethalin Silmerion.
Lethalin Silmerion
Lethalin Silmerion

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : Słoneczna Laska, naszyjnik, nóż i torba alchemika.
Ubiór : Długie szaty z metalowymi elementami typu osłonki i guziki, oraz wilcze futerko na prawym barku i ramieniu.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... - Page 2 Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Iwo Sob Kwi 03, 2021 1:10 pm

Jego odpowiedź mi nic nie wyjaśniła. Pytam konkretnie, co zrobi, a on na okrętkę mówi, że mam się nie martwić. Nie uspokoiło mnie to ani trochę, ale z drugiej strony najgorsze, co się może stać, to umrę i tyle, więc nie tak źle.
Co do Rio, to nie chciałem go buntować, zwyczajnie nie chciałem zostawać sam przy stole z tym niebieskim psychopatą, co ma w głowie stado wron. Może to za mocno trochę, ale faktycznie wolałem być obok Lisa niż obok niego nie być.
Prychnąłem cicho na Raust kiedy usłyszałem jak pędzi do drzwi. Jak to znów będzie Kesyan, to umrę, autentycznie, tutaj przy stole, dźgnę się widelcem w serce. Nikogo się w sumie innego nie spodziewałem, więc już się mentalnie przygotowałem na usłyszenie czegoś w styli ,,O, to znów ty..." Westchnąłem ciężko. Po chuj ludzie zapraszają gości, albo wpuszczają obcych do domu? Przecież to jest męczące, nie ma się czasu dla siebie, nic nie można zrobić porządnie. Walnąłem łokcie na blat stołu i oparłem się czołem o dłonie, zakrywając przy tym twarz. A mogłem iść spać, jak mi proponowali.
Słyszałem rozmowy z holu, ale byłem zajęty cierpieniem z zamkniętymi oczyma i myśleniem o tym, jak bardzo zjebałem i teraz bym leżał pod kołdrą ciepłą i spał. Chcę spać, proszę, mogę?
-Ja pierdolę...-jęknąłem pod nosem. No kurwa, zaraz się tu poryczę. Już zbierałem się do wstania od stołu i ucieczki, ale było trochę za późno, aby zrobić to niezauważenie.
Westchnąłem ciężko słysząc co elf gada. Nie, nie jestem gościem, jestem jego synem, mieszkam tu od 20 lat. Już miałem mu powiedzieć wzrokiem, że jest głupi, że takie oczywistości gada, ale uniosłem głowę i zobaczyłem przybysza. Zmarszczyłem od razu brwi. Tylko jego mi tu brakowało. Głosu może i nie zapamiętałem, ale twarz... ja tę twarz lizałem namiętnie, więc jak mógłbym jej nie pamiętać? Poczułem, jak mój głupi wilk w duszy podskoczył z radości pod sam sufit. To strasznie głupie.
Przedstawił nas? Przedstawił nas, genialnie, przynajmniej nie muszę nic mówić, ale żeby tak od razu pobratymiec krwi? To wszystko mnie już trochę przerastało i czułem, ze zaraz powiem coś za co Pani Raust przyjdzie i zrobi ze mnie kolację. Patrzyłem kilka sekund na faceta, jak się przedstawił, ale nic nie powiedziałem. Naprawdę nie wiedziałem co mam robić.
-Rio, daj mi ten alkohol.-sapnąłem zmęczony, prosząc chłopaka, chociaż powinienem niby prosić Raza. W mojej głowie jednak nastąpił podział na zadanie. Rio ma mi dostarczyć procenty, a Raz ma trzymać tego łysego z dala ode mnie.
Jeśli dostałbym alkohol, to uciekłbym bez słowa do pokoju. Nie mam ochoty przebywać w ich towarzystwie. Jeśli bym nie dostał alkoholu to cóż, został bym z nimi gdyby mnie przywiązali do krzesła, albo bym poszedł do pokoju spać smutny, z pustymi rękoma.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... - Page 2 Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Lethalin Silmerion Sro Kwi 07, 2021 1:25 pm

Lethalin uważnie obserwował mężczyznę, który jednak nie okazał mu wzajemnego szacunku, pozostawiając powitanie elfa jako puste słowa, rzucone na wiatr. Rio z kolei, lekko się zakłopotał, mając do tego inne podejście. Pomimo ubioru Silmeriona, wyglądał dostojnie, jakby był kimś ważnym. Ktoś ważny, kto ukłonił się przed hybrydą…? To naprawdę kłopotliwe.
-Mi… tteż miło, Panie.
Odparł lekko jąkliwie, ale wycuciły go słowa Iwo, dotyczące alkoholu. Lisek spojrzał na Razikale, który kiwnął głową w stronę kuchni. Pośpiesznie więc udał się do niej, a zaraz za nim, Pani Raust, machając rękoma z naburmuszeniem. Pomogła mu jednak znaleźć czystą, wysokoprocentową, zaś Roberto udawał, że nie wiedział o jej położeniu. Za moment jednak, powrócił do jadalni, wręczając ją Menetysowi. Skoro dostał co chciał, to zapewne zaraz wilkołak opuścił pomieszczenie, wymijając Lethalina, który wciąż w swej wyprostowanej pozie, wiódł za nim wzrokiem, aż do korytarza, wiodącego na schody.
-Masz czarującego gościa, Razikale.
Skomentował to Lethalin, z nutą rozbawienia w głosie, zaś niebieskowłosy machnął na to ręką, ponieważ jego humoru teraz nic nie zbije. Zniesie każdy kaprys Iwo, jeśli w zamian da się badać.
-On już taki jest, nie przejmuj się nim. Może zjesz?
-Z przyjemnością.

Jak się okazało, Lethalin pozostał na noc, zaś o świcie, gdy An’Doral jeszcze spał, zaś Pani Raust jeszcze nie przyszła do pracy, Rio już błąkał się po domostwie. Zawędrował do pracowni swojego Pana, widząc otwarte drzwi. Myślał, że to on, jednakże w środku, zastał elfa w szatach. Ten stał tyłem do niego, więc teoretycznie go nie widział.
-Dzień dobry, Roberto.
Powitał go Lethalin, który nawet nie spojrzał w jego stronę. Lisek lekko otworzył oczy, ale wszedł do środka.
-Dzień dobry… co Pan tu robi…?
-Przeglądam notatki Razikale, pozwolił mi zerknąć. Bardzo dużo pisze o tulipanach, ale czuję, że będzie to coś większego. Pomagasz mu?
Zapytał, odwracając się w jego stronę, a ten przełknął ślinę.
-Tak, jestem asystentem…
Mruknął, zaś zaraz Silmerion sprowadził na swoją twarz lekki uśmiech.
-Przebywając z tym człowiekiem, możesz się wiele nauczyć. Cieszę się. Tylko bierz poprawki na ekscentryczność swojego Pana, bywa… jaki bywa.
-Ym, tak… to prawda.
Lethalin Silmerion
Lethalin Silmerion

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : Słoneczna Laska, naszyjnik, nóż i torba alchemika.
Ubiór : Długie szaty z metalowymi elementami typu osłonki i guziki, oraz wilcze futerko na prawym barku i ramieniu.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... - Page 2 Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Iwo Sro Kwi 07, 2021 2:53 pm

Odebrałem alkohol i poszedłem do swojego pokoju. Nie miałem nastroju na rozmówki z tymi ludźmi. Nawiasem mówiąc mam nadzieję, że to nie jest jedyny alkohol jaki dostanę w ramach zapłaty. Ciekawe kiedy rozpoczną się te badania. Tej nocy, kolejnej? Nie wiem. Niby to ja miałem iść do Razikale i mu mówić, jak coś się będzie dziać, ale co jeśli nie będę chciał wcale współpracować, on przyjdzie do mnie i każe mi się przemienić? Hm, aż tak niewychowany by nie był.
Zamknąłem za sobą drzwi i rozejrzałem się po pustym pokoju. Normalnie, jak w domu. Tylko ja i ja. Coś mnie zabolało, jakby mi się żołądek ścisnął, jak pomyślałem, że ja jestem tutaj sam, a oni tam na dole się pewnie dobrze bawią gadając o jakichś dziwnych rzeczach. Westchnąłem, odłożyłem butelkę na łóżko, po czym rozebrałem się i schowałem pod kołdrą. Poleżałem chwilę, próbując nasłuchiwać wszelakich rozmów, śmiechów i innych dźwięków. Jasne, że się dobrze bawią. Ja poszedłem i wszystko jest w porządku. No i dobrze, mi też jest wspaniale bez nich, a niech tylko czegoś zachcą ode mnie. Zaczynałem żałować, że się na to wszystko zgodziłem, że w ogóle tutaj przyszedłem.
Usiadłem, poprawiłem przykrycie i wyglądając jak kokon upiłem pierwszego łyka, później jeszcze kolejnego. Nie było to smaczne, ale nie było też niesmaczne, takie obojętne, jak wszystko. Pociągnąłem nosem i stuknąłem zębami, bo dreszcz mnie przeszedł wzdłuż kręgosłupa.
W sumie, to chciałbym tam z nimi być, ale bym się zamęczył przy tym i zanudził. Jeszcze trochę się napiłem, po czym odstawiłem butelkę na ziemię i wróciłem do pozycji leżącej.
Nie ruszałem się do wieczora, dopiero w środku nocy, owinięty w kołdrę wyruszyłem na wyprawę do łazienki, a później do pokoju. Im więcej spałem tym bardziej byłem zmęczony, takie miałem wrażenie.

Świt przyszedł, a ja uznałem, że to idealny moment, na koleją podróż, tym razem do kuchni. Idąc tam zahaczyłem o łazienkę, a do samej kuchni koniec końców nie doszedłem, bo usłyszałem głosy. Nie w głowie, tylko w głębi korytarza. Podciągnąłem niezapięte do końca spodnie, poprawiłem koc, którym owinąłem się na ramionach, torsie i głowie, jak babuszka w narzucie z kapturem. Cicho szurając gołymi stopami o deski doszedłem do otwartych drzwi laboratorium. Wzrok od razu poleciał na mężczyzn. Popatrzyłem na nich zły. Sam nie wiem dlaczego humor taki miałem, może to dlatego, że jest ranek, a może irytowało mnie to, że dom pełen ludzi, a ja nie dostaję uwagi. To kurwa głupie, ja nie chcę niczyjej uwagi, ja chcę spać. Co nie zmienia tego, że nie podobało mi się ich zachowanie. Ze mną powinni rozmawiać, a nie ze sobą. Z resztą, co mnie to obchodzi, niech sobie jedzą z dziubka do dziubka, ale nie chciałem tego, bo tak, to zostanę w tyle. No i co? To zostanę i dobrze mi będzie. Jasne, że będzie, zawsze jest i to nie ich sprawa.
Patrząc na nich bez słowa, prychnąłem nosem próbując wyzbyć się tych wszystkich durnych myśli. Niech się domyślą, o co mi chodzi. Albo nie, niech sie nie domyślają, bo to będzie żenujące, z resztą nic mi nie udowodnią. Może to dlatego, że wczoraj złapałem Rio za mocno? Pewnie dlatego mnie nie lubi, nie dziwię mu się, gdybym był nim, to też bym mnie nie lubił. Ja kurwa jestem sobą i siebie nie lubię!
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... - Page 2 Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Lethalin Silmerion Pią Kwi 16, 2021 1:35 pm

Lethalin za moment przeniósł wzrok na Iwo, który pojawił się w tle, za plecami Rio, owinięty cały kocem, co wyglądało nawet komicznie. Skinął głową, wciąż mając ręce splecione za plecami, w formie nożyc.
-Antale, Iwo.- Powitał go i znów na niego spojrzał, tak samo zresztą zrobił Rio, który analizował sylwetkę elfa, mając wrażenie, że ten jest czymś poirytowany. -Moja obecność w tym domu musi Cię kłopotać, tak wnoszę po Twym zachowaniu. Rozumiem, nie każdy jest zadowolony, widząc innego jallan. I takich spotkałem.
Westchnął cicho, odwracając znów się na moment w kierunku zapisków Razikale, jakby wracając do ich czytania. Lisek w tym czasie podszedł powoli do Menetysa.
-Bądź uprzejmy, to ważny gość mego pana.
Poprosił go, z lekką dozą stanowczości w głosie, nie będąc pewnym, czy może sobie nawet na to pozwolić, ale jednak, chciał spróbować. Silmerion zaś wydawał się umyśle ignorować to, jakby udawał, że nie słyszy.
-An’Doral obmyśla kwestię dziedziczności cech. Ciekawe jak daleko zajdzie w tym zakresie. Właściwie, bada to, co już zdążyli zrobić zapomnieni alchemicy. Hybrydy są w końcu dziełem nauki.- Zerknął na Fallweta. -To na swój sposób wyjątkowe, nieprawdaż?
Zapytał retorycznie, po czym przewinął kartkę. Sam Rio nigdy się nad tym jakoś specjalnie nie zastanawiał, ale wiedział nad czym pracuje Razikale, mówił mu to w końcu. Ale jego badania były na baaardzo wstępnym poziomie, a tyczyły się tych świętych tulipanów…
-Niedługo odchodzę w dalszą drogę, tak się składa, że mam towarzyszkę, która przebywa teraz w Selinday. Zapewne się niecierpliwi. Przekażecie Razikale moje głębokie przeprosiny, za tak nagłe wyjście?
Lethalin Silmerion
Lethalin Silmerion

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : Słoneczna Laska, naszyjnik, nóż i torba alchemika.
Ubiór : Długie szaty z metalowymi elementami typu osłonki i guziki, oraz wilcze futerko na prawym barku i ramieniu.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... - Page 2 Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Iwo Pią Kwi 16, 2021 2:24 pm

Obdarzyłem go spojrzeniem. Byłem zaspany, nie miałem siły na skinięcie głową.
-Moje zdanie w tej kwestii nie ma znaczenia, to nie mój dom.-mruknąłem niezadowolony. Jestem tutaj tak samo gościem, jak on. Mogę tu zostać tak samo jak on, lub mogę zostać wywalony z stąd tak samo jak on, a mogę zwyczajnie wyjść jeśli mi się tu nie podoba, nikt mnie tu na siłę nie trzyma.
Popatrzyłem spokojniej na Rio, chociaż dalej coś mi przeszkadzało. Nie powiedziałem nic na jego rozkaz, zwyczajnie przewróciłem oczyma i zatrzymałem wzrok na jakiejś pierdołę po boku. Mógł to odczytać jako zgodę lub mówienie, że gada głupoty, ale to już jego sprawa co sobie uwidzi. Moją formą bycia uprzejmym jest to, że typa nie obrażam, niech się z tego cieszy.
Spojrzałem na elfa kiedy znów zaczął gadać. Westchnąłem cicho, musząc go słuchać. Coś w nim było takiego, że wolałem go jak byłem psem. Może to przez mój ogólny nastrój, że teraz mi gość nie pasuje, ale jakbyśmy się spotkali za trzy dni, ja miałbym inny humor, to byśmy byli przyjaciółmi czy coś takiego.
Zmarszczyłem mocno brwi kiedy powiedział, że Rio jest dziełem nauki, może i nie miało to dla niego negatywnego wydźwięku, ale dla mnie miało. Zupełnie jakby lisek był jakimś obrazem na pokaz, albo jakimiś szkłami powiększającymi, czymś, co zostało wytworzone przez ludzi tylko po to, żeby tego używać i wyrzucić, jak się zepsuje czy znudzi. Poczułem, jak we mnie zawrzało. Pewnie przesadzam, ale nic na to nie poradzę. Miałem ochotę wziąć Rio na ręce i wynieść gdzieś daleko od tego elfa.
-Przyjść bez zapowiedzi, to łatwo, a pożegnać się osobiście, to już za trudno, co?-prychnąłem Lethowi na jego prośbę o przekazanie przeprosin. Jakoś tak mnie wkurwił typ. Przepraszam Rio, ale jestem zły na niego, że tak o tobie mówi, nawet jeśli wszystko to sobie wymyśliłem.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... - Page 2 Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Lethalin Silmerion Wto Kwi 20, 2021 7:31 pm

Przytyk Iwo był niespodziewany, choć… czy aby napewno? Twarz mężczyzny wyrażała frustrację, jakby prosiła się o zwymiotowanie uszczypliwością. Lethalin uniósł na to jedno brew, badając go bez słowa, z kolei Rio zaciskał pięści, mając wielką ochotę przywalić mu za to, że zignorował jego prośbę. Zaniechał to jednak, czekając na reakcję Silmeriona. Ten jednak nagle chrząknął, przymykając oczy z odrobiną uśmiechu.
-Niestety, czasem choćbyśmy chcieli, nie możemy zawsze pozwolić sobie na przyzwoitość. Czas mnie nagli.- Spojrzał zaraz na hybrydę. -Mogę na Ciebie liczyć?
Dopytał, a chłopak pokiwał głową twierdząco, na co usłyszał ciche podziękowanie. Zaraz Czarownik wyminął ich obu, udając się prosto na korytarz, skąd miał zabrać swoją Słoneczną Laskę i łagodnym gestem ręki, pożegnać swoich rozmówców. Obaj zostali sami, lecz Roberto był kompletnie pozbawiony humoru.
-Żebyś jeszcze sam grzeszył taktem, aby móc kogoś upominać.
Rzucił przez zęby, nawet nie patrząc na Iwo, aby zaraz skręcić na schody i udać się do góry, do swojego pokoju. Nie miał ochoty z nim rozmawiać, bo by jeszcze doszło do rękoczynów. Raczej to i tak nie da wilkołakowi do myślenia.

z/t 2x
Lethalin Silmerion
Lethalin Silmerion

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : Słoneczna Laska, naszyjnik, nóż i torba alchemika.
Ubiór : Długie szaty z metalowymi elementami typu osłonki i guziki, oraz wilcze futerko na prawym barku i ramieniu.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Wilk, lis, naukowiec i elf... - Page 2 Empty Re: Wilk, lis, naukowiec i elf...

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach