Dziedziniec

5 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Dziedziniec Empty Dziedziniec

Pisanie by Mistrz Gry Sob Mar 06, 2021 12:33 am

autor: Stefan Celic
Szeroka przestrzeń brukowanego placu, która wita każdego, zaraz po przekroczeniu głównej bramy zamkowej, odgradzającą potężną fortyfikację od świata, poprzez opuszczane kraty, które można ruszyć wyłącznie z użyciem kołowrotu, po wewnętrznej stronie pierwszego pierścienia murów. Sam dziedziniec rozciąga się na różnych poziomach wysokości, które można przekraczać z użyciem małych schodków, do których prowadzi wyłożona białym kamieniem ścieżka. Finalnym punktem odgrodzonego placu, jest przejście do wrót, które chronią samą twierdzę. W niektórych punktach, pod murami, widać miejsca, gdzie niegdyś żyła bujna roślinność, o czym mogą poświadczać kamienne ławki wypoczynkowe, mijane kilkukrotnie w drodze do celu. Dawniej plac ten, wbrew swym reprezentacyjnym celom użytku, służyło Smoczym Jeźdźcom za miejsce rekreacyjne, z racji swojej wolnej przestrzeni i zmarmowanej połaci zieleni.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Cerbin Amenadiel Nie Mar 07, 2021 8:34 pm

***
Zamknięta w małym, miniaturowym ogrodzie, samotna dziewczyna zapragnęła być prawdziwie pokochana, przez jej wspaniałego Boga-Stwórcę
Zmęczony pragnieniami ludzi, bóg, zapragnął tylko kochać wszystkich jednakowo
Nie mogę więc kochać tylko ciebie, proszę, zrozum to!
Mimo to ja będę wciąż tylko ciebie darzyć mym szczerym uczuciem

-Cerbinie! Posłuchaj siebie, Cerbinie, do kurwy nędzy!- Wrzasnęła kobieta, kiedy rycerz zatrzymał się w drzwiach, choć skrywał swój wzrok pod burzą srebrnych włosów. Ona jednak podeszła do niego i spróbowała go pchnąć, co tylko zaszeleściło zbroją płytową obłożoną białym futrem, nie mając jakiegokolwiek wpływu na samego Elfa, którego zaatakowała.
-Wiedziałaś, Tamiro… na co się piszesz. Wiedziałaś kim jestem.- Odparł jej, choć dalej skrywał swoją twarz, jakby była wielką tajemnicą.
-Zawierzyłam też Tobie, że będziesz ze mną na dobre i na złe! Przysięgałeś przed bogami, a teraz, zamierzasz wyprzeć się Cesarza, kraju, w imię przegranej walki! Nie rozumiesz, że zostaniesz wyjęty spod prawa i…- Próbowała z siebie wydusić te paskudne słowa, lecz Amenadiel w końcu odwrócił wzrok w jej kierunku, ukazując swoje rozpłatane lico, którego rany jeszcze nie zdążyły się nawet zagoić. Lecz wzrok miał poważny, bez grama współczucia, czy biernej litości.
-Jestem wyłącznie lojalny idei, a nie egoistycznym pobudkom władzy. Nie jesteś w stanie pojąć poświęcenia tych, którzy chronią swoich własnych przyjaciół? Nie jesteś kobietą, którą poślubiłem.- Odwrócił się znów do wyjścia. -Dla własnego bezpieczeństwa, jak też dla rodziny, nie wymawiaj już mojego imienia. Jest martwe. Jeśli ktoś będzie pytał jak się nazywasz, używaj swojego nazwiska sprzed ślubu, nie mojego. Niech nikt nie wiąże Cię jakkolwiek ze mną…
-Jak możesz tak myśleć tylko o sobie!- Krzyknęła, chwytając go za ramię, ale ten się szybko nim zamachnął, odtrącając ją od siebie.
-Dość! Zamilcz! Chroń rodziców! Udowodnij im, że mogą być z Ciebie dumni!- Odparł ostro, po czym wyszedł, trzaskając drzwiami. Szedł przed siebie, zaciskając pięści i zęby. Nie mógł znieść tego, co przed chwilą zrobił, lecz tylko tak, mógł ochronić swoich bliskich. To było mniejsze zło…

***

Nad horyzontem potężnej, odgrodzonej wodą, fortecy, zwanej dawniej Klejnotem Nocy, zatrzepotały skrzydła potężnego nietoperza, o monstrualnej wielkości. Bestia ta zrobiła dwa okrążenia wokół wież rozciągających się wzdłuż murów zamku, aby ostatecznie wylądować na dziedzińcu zamkowym, tuż za zamkniętą bramą, blokującą zewnętrzny pierścień obronny, od całej reszty terenów zalewiskowych. Zajęło to kilka chwil, nim stworzenie te powróciło do swej humanoidalnej formy, ubierając to, co akurat miał w torbie, wcześniej niesionej w łapie. Przerzucił ją przez ramię, spoglądając teraz swymi pomarańczowymi oczyma na okazałą architekturę, przewyższającą swoim modernizmem większość fortyfikacji, które spamiętał.
-Więc tutaj się uchroniłeś, staruszku. Niezbyt długo musiałeś cieszyć się swym użytkiem...
Mruknął do siebie, zaczynając kroczyć po białej ścieżce. Zwrócił uwagę na rzeźby, które były zatwierdzone do tarasu widokowego. Prychnął na to. Chyba bardziej stawiali na piękno, niż pragmatyczność. Lecz nie wyglądało, aby wojna dotarła do tych ziem. To dobrze, żadne działa niczego nie zniszczyły, więc nie powinno być problemów. Za kilka chwil, Amenadiel skierował się do samej twierdzy…

z/t
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Killian Falone Pią Cze 11, 2021 7:42 pm

  A więc stało się. Zebrali się wszyscy lordowie i ich najbliższa świta, co już samo w sobie robiło całkiem pokaźny tłum. Do tego dochodziła znaczna rzesza Pomiotów, wampiry ze służby, którą niektórzy pozabierali ze sobą, a będą dochodzić kolejni. Neraspis miał na to miejsce, lecz w Killianie zbierało się dziwne napięcie. Tak dawno nie obracał się oficjalnie wśród arystokracji, chociaż tyle dobrze, że zbieranie sprzymierzeńców było swego rodzaju rozgrzewką. Przed nim pierwszy prawdziwy egzamin. Miał przemówić do ludu. Czy może raczej przygotować go na przemowę Cerbina, bo to on miał zagrać główne skrzypce, przedstawiając wizję przyszłości według opracowanych przez siebie zasad współistnienia. Nie mógłby nie przyznać, że gryzło go to w ego, lecz wiedział dobrze, że jego chwila chwały jeszcze nadejdzie. W jego stylu, cicho i rozważnie, ale za to wślizgnie się w najmniejszy kąt. Wiedział, że wampiry pokochają swego nowego władcę, jeśli tylko nie straci głowy. Temu właśnie miała służyć Izba Lordów. Wszystko zdawało się działać jak w zegarku, każdemu trybikowi przyglądał się uważnie kilka razy, niektórym już od długiego czasu. Pozostawało tylko nakręcić sprężynę.
  Falone oderwał wzrok od siebie samego w okiennej szybie i ruszył dalej korytarzem. Ruszył swym dawnym, zamaszystym krokiem, dającym znać wszystkim wokół, że oto jest u siebie, gdziekolwiek by nie stąpał. Jego szaty w kolorach czerni i morskiej zieleni obszyte były złotymi akcentami, elegancko rozwiewały się przy każdym kolejnym ruchu. Choć na jego głowie nie spoczywała jeszcze korona, to trudno było nie wyczuć, że nosi ją w sercu.
  Otworzono przed nim wrota prowadzące na dziedziniec, a dokładniej na tarach górujący nad całym placem, gdzie teraz błyszczały setki par oczu wpatrzonych nagle w postument.
  — Mój ludu! I drodzy przyjaciele... — Zwolnił, zatrzymując się przy balustradzie. — Witam was w Neraspis, nowej stolicy nowego królestwa, które wspólnie tu zbudujemy. I choć przed nami jeszcze daleka droga, wasza obecność tutaj świadczy, że nie ma na niej nic, co mogłoby nas powstrzymać. — Oderwał od nich wzrok i przeniósł go na Amenadiela. — Cerbinie — rzekł, niejako oficjalnie oddając mu głos.
  Na niego też przeniosła się znaczna część uwagi, zwłaszcza ze strony czarnowłosej panny, która nawet przestała zerkać na swego brata, by skontrolować, czy ten się właściwie zachowuje. W tłumie dostrzegła jeszcze wiele ciekawych osób, właściwie widziała ich już na zamku, ale obserwowanie ludzi w takich sytuacjach zawsze było jeszcze ciekawsze. Zresztą nie tylko dla niej, bowiem Rose również, choć w znacznie mniej oczywisty sposób monitorowała zachowanie wszystkich wokół, z osobistą przyjemnością pisząc im w głowie profil psychologiczny.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Cerbin Amenadiel Pią Cze 11, 2021 8:16 pm

Nadszedł ten dzień, najprawdopodobniej, najważniejszy w długim żywocie Falone, którego nazwisko miało zapoczątkować nową epokę. Epokę władzy nad tymi, których Cerbin mógł podziwiać w swym pięknie. Oparł się o barierkę tarasu, zawieszając pomarańczowe ślepia na zebranym tłumie, pełnym wampirów wszelakiej maści. Arystokratów, kupców, chłopów, czy żołnierzy. Byli tu, choć dawniej wydawało się to nierealne. Lecz jednak, kształtowali ten świat, jak chcieli. W końcu, jego zemsta na zimno, nadchodziła… w końcu, Ardamir zapłaci za wszystko, co mu uczynił…
Zwrócił się w kierunku wrót, które otworzyły dwa Pomioty, a zaraz, zjawił się Killian. Wycofał się nieco, dając mu scenę dla siebie. Słysząc już pierwsze słowa, uśmiechnął się nieznacznie, jakby z rozbawienia. Ale wtedy, padło jego imię. Jego czas.
Zszedł z tarasu, powoli, małymi bocznymi schodkami, aby zagłębić się w tłum zebranych tu wampirów i kroczyć wolnym krokiem pośród nich, zwracając na siebie uwagę zgromadzenia.
-Wedle mitów i legend, praojcem nas wszystkich, miał być niejako Dracula, najsłynniejszy i najpotężniejszy, ten pierwszy! Wielu w to wierzy! Z kolei ród von Niftenhaum, od setek lat postrzegał siebie jako bezpośrednich potomków jego krwi, co miało dawać im władzę nad nami! Decydować o tym jak żyjemy, co robimy, co myślimy i czy w ogóle możemy! Lecz moi drodzy… nie wierzę, by w żyłach Ardamira, płynęła choć kropla jego krwi! Bo to nie jest władca, któremu ktokolwiek tu zebrany, złożyłby hołd! Ofiarował wszystko! To tyran, którego boimy się, chowamy, musząc spiskować, walczyć z gigantem! Lecz ten gigant, ma gliniane nogi! Bracia! Siostry! My jesteśmy tym, co stanowi władzę! My decydujemy! Lud nie jest dla króla! To król jest dla ludu!- Wykrzykiwał, rozkładając ręce i cały czas, obracając się w stronę każdego. -Ardamir zdradził mnie! Zabił i uwięził, bo nie chciałem iść na wojnę z ludzkością, którą po prostu byśmy przegrali! Bo zależało mi na przetrwaniu naszego gatunku! Głosiłem wartości mego manifestu, równość dla wampirów, bezpieczeństwo dla nowonarodzonych, wsparcie dla dhampirów, reprezentując je wytrwale, po dziś dzień! Już lata wcześniej ostrzegałem przed tym, co się dzieje teraz! Nie jutro, teraz! Ardamir zdradził też Pomioty, które chroniły fundamentalnych zasad, za sprawą których mieliśmy choć namiastkę szansy, by żyć tak jak chcemy! Zdradził WAS wszystkich, swoją tyranią, narażeniem na zagładę, zabijając za najdrobniejszy błąd, a w rzeczywistości, interesuje go tylko to, czego sam pragnie! Te pragnienie, nie obejmuje żadnego z nas! No chyba, że jako niewolników lub waszych skarbców! Los nosferatu, w przeciwieństwie do Ardamira, też nie pozostał nam obojętny! Nie chcemy by te się rodziły i krzywdziły niewinnych, pozostawione same sobie! Czy zakute w kajdany, dziczejąc w niewoli! Ale Ardamira to bawi! Bawi go wszystko, z czym my, zmagamy się na co dzień! Bawi go brudna rzeczywistość, której on nie widzi!- Krzyknął donioślej, przepełniony gniewem i rozgoryczeniem. -To nie jest mój król! To nie jest moje królestwo, nie te, w którym żyłem, nim jego nogi dały mu możliwość chodzenia i rozsiewania swej zgnilizny! A skoro tutaj jesteście, TO NIE JEST TEŻ WASZ KRÓL!- Za moment, skierował wzrok na Killiana, który pozostał na wzniesieniu. -Killian Falone, osoba która nienawidzi Ardamira równo mocno jak ja, osoba która zapoczątkowała to wszystko i dzięki której, jesteśmy tutaj tej nocy! Osoba z wizją, pasją, motywem i przede wszystkim, DOBRYMI INTENCJAMI! Chcąca zadbać o to, byśmy my, wampiry wszelakiej maści, wszelakiej krwi i pochodzenia, starsze, czy młodsze, mogli żyć w poczuciu bezpieczeństwa, w świecie WSPÓŁISTNIENIA, wraz ze śmiertelnikami, dzięki czemu, nasz gatunek miałby jakiekolwiek szanse przetrwać! Killian Falone…- Wysunął się z tłumu, wychodząc mu naprzeciw. -...jest jedyną osobą, za którą poszedłbym w stronę świtu, jeśli to miałoby nas wszystkich ocalić! Jedyną, której ufam, że może coś zmienić! JEST JEDYNĄ OSOBĄ, KTÓRĄ MOGĘ NAZWAĆ MYM KRÓLEM!- Krzyknął, by cała masa go dobrze usłyszała, nim zamachnął się własną peleryną, by uklęknąć przed Falone na jedno kolano, opuszczając głowę w dół. -Niczym w legendzie, pierwsi krwiopijcy złożyli hołd Draculi, tak też, tej nocy, ja składam hołd Tobie… Wasza Wysokość. Zmiażdżę każdego, kto przeciwstawi się wizji, jaką niesiesz dla naszego, nowego, lepszego… królestwa!
Zapadła cisza, lecz Amenadiel nie uniósł spojrzenia. Oddychał tylko ciężej. Czy to wystarczyło? Czy inni pójdą za nowym królem…?
Wtedy, zaraz za Cerbinem, stanęła Lisollette, która także klęknęła, a wraz z nią, jakby na rozkaz, wszystkie Pomioty, w tym Vasilica, a taki ruch wzbudził niemałe poruszenie zebranej arystokracji. Bierny nie pozostawał na to Altair, który także wysunął się do przodu, klękając przed nowym królem, tak jak dawniej jego przodek. Sentinell westchnął lekko, kiwając głową z jawnym rozbawieniem, jak to się wszystko potoczyło, by za moment, samemu dołączyć do zgromadzenia klękaczy. Caroline uśmiechała się lekko, aż z gracją i lekkością, przyłączyła się. Lecz jak z resztą…?
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Killian Falone Sob Cze 12, 2021 2:13 am

Zielone ślepia powiodły za Cerbinem, który postanowił zagłębić się w tłum, zbierając tym jeszcze więcej uwagi i uznania dla słów, które z takim zapałem posyłał do ich uszu. Falone wiedział, że jego przyjaciel jest dobrym mówcą, nawet bardzo dobrym, lecz to, co mogli teraz słyszeć, przerastało nawet jego oczekiwania. Wodził za nim wzrokiem i wsłuchiwał się. W okrutną prawdę, w pasję, wizję i uznanie. W zawziętość i cierpliwość, miłość i wierność, w pragnienie zemsty ponad wszystko. Tym właśnie był Cerbin. Może nie wszystkie jego słowa były jego myślami, lecz kilka z pewnością i to właśnie te najbardziej zaległy mu w głowie. Znalazły sobie wygodne miejsce na półce już dawno przyszykowanej, bo przecież dobrze o tym wiedział. Nigdy nie zwątpił i, jak dotąd, nigdy się nie rozczarował.
To, co widział w tłumie, to już zupełnie inna bajka, choć nie wróżyła wcale źle. Przede wszystkim dostrzegł tam niepewność, ten jej szczególny rodzaj, kiedy zgadzasz się z czyjąś decyzją, ale nie wiesz, czy sobie poradzisz z zadaniem. To dotyczyło głównie mniej ważnych arystokratów i młodych zapewne osób, które nie zdążyły zakosztować wojny, a nie były na tyle zuchwałe, by jej pragnąć. W tych drugich aż kipiało od zapału, kiedy słuchali o zapłacie za krzywdy i niesprawiedliwość. Co się tyczyło lordów, obraz był wyjątkowo zróżnicowany. Aprobata, dystyngowanie, ciekawość. Nikt się nie krzywił, choć na wspomnienie nosferatu podniosło się parę żywszych spojrzeń. Spodziewał się tego, jego ruch, choć niewielki, był śmiałym w swym zamiarze. Będzie musiał to bardzo dobrze rozegrać, by nie stracić u żadnej ze stron. Cieszyło go jednak, że Cerbin tak głośno przytaknął. Z pewnością jeszcze posłucha jego pretensji, w słowach czy spojrzeniu, lecz brak jawnej negacji był bardzo dobrym znakiem.
W końcu jednak Cerbin wyszedł naprzeciw, zwracając się bezpośrednio do niego, odrywając myśli Falone'a od całej tej otoczki. Chyba nigdy sobie tego nie wyobrażał. Widok klękającego Cerbina był czymś tak nienaturalnym, że nawet gromadząc lordów, nie pomyślał o tej chwili. Zaraz zaś dołączyli do niego inni...
Adelaira nie pozostała dłużna bratu, stanęła obok niego i również uklęknęła, ścieląc czarną suknię na bruku, a jej loki posypały się po ramieniu. Na to zebrana z nimi służba również opadła na kolana, zwracając kolejną uwagę okolicznych. Nikt nie zauważył skrytego za falą włosów nikłego uśmiechu, który dopiero teraz mógł się ukazać. W cieniu, nie mogła przecież pozwolić na zbytnią otwartość, lecz nie umiałaby zaprzeczyć jednemu. Nic się nie zmienił. Zmieniło się natomiast kilka zdań, wiedziała to chyba lepiej niż ktokolwiek inny, lecz to nie był czas ani miejsce na pytania. Pytania pociągające za sobą ważne kwestie, bo jakoś nie wierzyła, że Cerbin nagle wyzbył się całej gamy negatywnych odczuć względem tak nieosobistej sprawy, jaką są niższe wampiry. Tak jak już stwierdziła, nic się nie zmienił. A to znaczyło, że coś planował.
Za Matthewem zjawił się Edgar, jakby tylko czekał, by oddać Oligarchii należne im pierwsze miejsce w szeregu, choć zostali wyprzedzeni. W jego twarzy nie było akurat cienia wątpliwości, można by sądzić, że nie potrzebował płomiennej przemowy, by podjąć decyzję, choć bezsprzecznie zrobiła na nim wrażenie. To było na swój sposób ironiczne, bo ludzie gotowi byli zapomnieć wstępnych słów króla na rzecz monologu Amenadiela. Cóż, jego pan nigdy nie lubił nadużywać zdań, choć nie zawsze wychodziło mu to na dobre. Obok Edgara klęknęła pani Rose, tak samo oddając hołd nowemu władcy. Tylko kilku jej dworzan dało się przez to wypatrzyć w tłumie. Znacznie więcej schyliło głowy, kiedy do środka wystąpił lord Savrasque, tak jak i inni zginając kolano. Wraz z nim Kathleen, która tym samym utonęła na chwilę w tłumie. Arystokracja z łatwością pociągała za sobą prostszych mieszkańców, toteż na chwilę Falone mógł spoglądać na plac pełen wampirów deklarujących gotowość, by pójść za nim choćby na śmierć.
Lecz nie tam chciał ich poprowadzić.
— Wasz widok raduje me oczy — oświadczył, kierując się na schody wiodące w dół. — Nie dlatego, że jesteście na kolanach. Lecz że się nie lękacie, zawierzyć mi losu swojego, swych bliskich i przyjaciół. Że nie wątpicie w moje słowa, iż są one zapowiedzią przyszłych czynów. — Zatrzymał się przed Cerbinem, na którego spojrzał w pierwszej kolejności. — Że ufacie, iż nie zawiedziecie się na mnie, tak jak ja nie zawiodłem się na was. — Rozłożył ręce. — I tak też się stanie! Niech ta przysięga pozostanie na zawsze w naszych sercach! — Znów spojrzał na Cerbina. — Wstań, przyjacielu. Wstańce, moi lordowie i mój ludu! Uczcijmy tę noc, która będzie narodzinami końca i nowego początku!
Laerthim jako pierwszy uderzył w dłonie, choć niewiele było czasu, by to zauważyć, bo upity słowi Cerbina tłum ochoczo podjął się wiwatu...
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Cerbin Amenadiel Sob Cze 12, 2021 12:18 pm

Jego oddech wciąż był nieco cięższy, z powodu wysiłku jaki włożył w płomienną przemowę, a od czego, niestety odwykł. Lecz z drugiej strony, nie wątpił w powodzenia własnych umiejętności, zawsze uwielbiał bawić się tłumem, oraz lać miód do uszu. Działało to za czasów rycerstwa, działa po dziś dzień. Szelest zwiększajacej się liczby osób, które klękały przed ich nowym królem, tylko to potwierdzała, zaś usta Amenadiela, wykrzywiały się w paskudnym uśmiechu, skrytym pod burzą srebrnych włosów. Nie ma nic smaczniejszego, od sukcesu i poczucia kontroli nad sytuacją.
W końcu zaś, Killian sfinalizował to własnymi słowami, dumnie przyjmując zaszczyt władzy i metaforyczną koronę, aby wtedy, podejść do Cerbina, wydając swój pierwszy rozkaz. Powstania, a ten, za moment to uczynił, by reszta także się przyłączyła. Swoją drogą, nie było tu Victoria, oraz innych nosferatu, o których Smoczy Jeździec wspomniał, lecz w żaden sposób go to nie dziwiło. Ich przybycie na zamek zapewne nie nastąpi szybko. Jednakże, to nie był koniec, zwłaszcza tworzenia Izby Lordów. Elf miał na uwadzę jeszcze jednego kandydata, którego nie było tu z nimi, a o czym Falone nawet nie wiedział. Lecz… ten zrobiłby niemały harmider, zaś w dodatku, trzeba było podjąć odpowiednie przygotowania, aby go w ogóle odnaleźć…
-Biesiada? Ciekawe, czy zamek jest zaopatrzony na takie uroczystości…
Rzucił cicho, by wyłącznie król to usłyszał. Wcale nie dziwił go ten obrót spraw, zresztą, nie było nic złego w chwili relaksu. Zaraz po niej, jednak zmuszony będzie kontynuować swój plan. Znów nie napomknął o tym Killianowi, lecz efekt niespodzianki, będzie chyba najlepszy…
Tak też, wszyscy mogli zacząć przygotowanie, do prawdziwej zabawy, w której nie należało myśleć o problemach, one nadejdą jutro, a ta noc, jest ich…

z/t 2x
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Mistrz Gry Nie Lip 11, 2021 1:52 pm

  Dreptały sobie razem przez korytarz, kierując się w stronę głównego wejścia do zamku. Nie była pewna, czy Baqara kojarzy tę trasę, może tak, w końcu chyba tędy właśnie przyszła. Ale nawet jeśli nie, to pewnie szybko nauczy się poruszać po zamku. Tymczasem Kathleen nuciła sobie coś pod nosem, aż straż otworzyła przed nimi drzwi na dziedziniec.
  Gdzieś tu miał się znajdować Sten razem z Garemem. Jej jasne ślepka obrzuciły otoczenie, trawę, krzewy i mury. Skierowała się dróżką na bok, gdzie zawijała też główna droga od bramy, a gdzie za chwilę obydwie zobaczyły zamkowe stajnie. Niewiele było tam do oglądania, w większości pozostawały nieużywane, choć sam budynek prezentował się całkiem ładnie jako wąska dobudówka w zaułku, tworząca własny mały dziedziniec do oporządzania koni, wraz z zakątkiem dla kowala. Obecnie rezydował tam głównie Rieux, jeleń króla, o którego oddelegowani ludzie dbali jak o jajko. Prychnął cicho, kiedy przechodziły nieopodal i obserwował ich z nieufnością.
  Inny boks został przeznaczony dla kozła, a poinformowany przez stajennego Sten zaraz wyszedł im na spotkanie i skłonił głowę.
  — Gdzie jest pan Garem? — zapytała dziewczynka ochoczo.
  — Tutaj... panienko — odparł z lekkim namysłem i zerknął na Baqarę, by zaraz zaprowadzić ich do boksu na końcu stajni. Kozioł był uwiązany, by nie uciekł żadną dziurą. Leżał właśnie i przeżuwał siano, ale zerwał się na nogi na widok wampirów, a z jego pyska wyrwało się niespokojne "mee-e-e".
  — Zabierzmy go na zewnątrz — zarządziła dziewczynka, chyba nie chcąc straszyć innych zwierząt ewentualnymi fajerwerkami.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Baqara Nie Lip 11, 2021 9:56 pm

Rozglądałam się dookoła i chociaż kojarzyłam część trasy, tak nie była to utrwalona wiedza. Wyszłyśmy na podwórko, a ja znów pomyślałam sobie, że brakuje mi słońca, widoków soczystej zieleni. Jednak noc też potrafi być piękna i różnorodna na swój sposób.
Szłam posłusznie za dziewczynką i nie zdziwiłam się, że trzymają mojego męża w stajni. Ma tam dobrze, dużo lepiej niż ze mną w jaskini. Robiłam tam jednak wszystko, żeby zapewnić mu odpowiedni poziom komfortu. Popatrzyłam uważnie na jelenia i nie przyszło mi do głowy dlaczego zwierzę tutaj jest. Po co ktoś trzymałby tutaj takie zwierzę? Może do jakichś rytuałów, albo szykuje się kolacja, a on ma być specjalnym posiłkiem? Zjadłabym jelenia z przyjemnością, zwłaszcza, jakby był dobrze upieczony i polany byłby pysznym sosem.
Uśmiechnęłam się do Stena, skinęłam mu lekko głową. Stanęłam przed boksem Garema, przyjrzałam się mu ze smutkiem w oczach. Tyle czekał, żeby coś zrobić. Gdyby mi wtedy nie uciekł w lesie, gdybym nie wpadła na Altaira, to nie miałby mój partner szans na powrót do normalności.
-Witaj, kochanie.-uśmiechnęłam się do niego, gdy zameczał. Sten nam pomoże go zabrać? Jeśli tak, to jemu powierzyłam to zadanie, jeśli nie chciał jednak się w to mieszać, to sama chwyciłam za linę i zaczęłam prowadzić kozła, chociaż ten nie był aż tak chętny do zmiany miejsca.
-Czy to będzie bezpieczne? Nic mu się nie stanie, prawda?-popatrzyłam na Kath niepewnie. Wiem, że magia potrafi być niebezpieczna i czasami trzeba za nią dużo zapłacić. Jak będzie tym razem? Zdejmowanie klątwy bez żadnej wiedzy o niej może sprawić sporo problemów.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Mistrz Gry Pon Lip 12, 2021 2:20 pm

  Sten chyba nadal był trochę zmieszany traktowaniem kozła jak jakiejś osoby, w dodatku bliskiej, ale starał się o tym nie myśleć. Jako wierny sługa oczywiście pomógł damom z krnąbrnym zwierzęciem, które ostatecznie przywiązali do jednego ze słupków od wystającego zadaszenia. Garem szarpnął się parę razy i pokręcił głową, ale sznurek nie chciał go uwolnić.
  Kath przeniosła wzrok na kobietę i uśmiechnęła się lekko.
  — Nie ma się czym przejmować — odparła tylko, ale z całą pewnością siebie. — Najpierw muszę zbadać klątwę. Odsuńcie się trochę.
  Zaczekała, aż to zrobią, po czym sama podeszła nieznacznie do kozła, ale wciąż pozostając poza jego zasięgiem. Poprawiła mankiety sukienki i przeciągnęła rączki do przodu, by zaraz złączyć je końcówkami palców. Niespiesznie przymknęła ślepia, zaczynając szeptać do siebie, wyraźnie i zupełnie niezrozumiale zarazem. Z początku było to w miarę spójne, potem umilkła na moment, jakby się na czymś zastanawiając. Przestąpiła jednak z nogi na nogę, ignorując wynik obserwacji aury zwierzęcia, która wyglądała, cóż, wyjątkowo zwyczajnie. Druga inkantacja była jeszcze dziwniejsza, jakby każdy jej element był z innej bajki, a jednocześnie jakoś zgrywały się one w całość.
  Dziewczynka znowu umilkła i przez chwilę patrzyła na Garema. Potem rozejrzała się wokół, zerknęła na Stena, na Baqarę. Szybko wyciągnęła przed siebie obie ręce, z zaskoczeniem wyszeptując kolejne słowa, od których na koniuszkach jej palców zjawiły się na moment wąskie płomyki. Odwróciła się znowu do Garema, a potem wyszeptała jeszcze coś.
  — Czy... Powiedz, pani... — Spojrzała na Baqarę. — Jak to się dokładnie stało, że twój mąż został zaczarowany? — zapytała z uwagą.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Baqara Pon Lip 12, 2021 2:52 pm

Przytaknęłam na jej słowa, po chwili odsuwając się zgodnie z jej zaleceniami. Może i znamy się krótko, ale ona wydaje się być profesjonalistką, już nawet trochę zapomniałam, że jest dzieckiem, bo zdawała się czasami brzmieć, jak ktoś kompletnie dorosły.
Przyglądałam się jej uważnie, skacząc wzrokiem co jakiś czas na kozła. Słuchałam co mówiła do siebie, ale nic nie rozumiałam. Przerwała, a ja wpatrywałam się dalej, nie tracąc czujności. Splotłam ręce na piersi, po sekundzie zakrywając usta dłonią, ze zmartwienia. Coś było nie tak? Za późno go przyprowadziłam? Wróciła do pracy, a ja zadreptałam niespokojnie w miejscu, patrząc się na Garema. Czy coś miało się zacząć dziać? Czy to tylko jakieś magiczne badanie? Nie znam się na tym, nie znałam też celu czy oczekiwanego wyniku.
Drgnęłam niespokojnie kiedy obróciła się w naszą stronę. Cofnęłam się krok na kolejne jej szepty. Spojrzałam jeszcze na Stena niepewnie. Co ona robi? Bałam się, ale musiałam to wszystko tylko przeczekać. Wróciła znów uwagą do kozła, a ja na nowo zaczęłam się denerwować. Machnęłam ogonem zestresowana.
-Jak się stało?-zastanowiłam sie sekundę.-Nie mam pojęcia. Nie było mnie w domu, byłam... byłam na spacerze.-pominę ten detal, że to spacer nie był, a raczej dostarczałam komuś towar w postaci dziecka.-Kiedy wróciłam, on już taki był i wszędzie był bałagan, musiał się mocno wystraszyć.-wytłumaczyłam, znów niespokojnie przenosząc ciężar z jednej nogi na drugą.-Czy coś jest nie tak? Da się to cofnąć?-widać było, że to oczekiwanie nieco mnie dobija. Chciałabym już usłyszeć, że za kilka dni będę mogła męża swobodnie przytulić, nie ryzykując, że mnie dźgnie rogiem.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Mistrz Gry Pon Lip 12, 2021 4:54 pm

  Utkwiła w kobiecie swoje spojrzenie, słuchając uważnie i zupełnie ignorując niepokój ze strony Garema. To nie była długa historia, a jej przebieg najwyraźniej zmartwił dziewczynkę. To wszystko było takie... spójne, że aż nie chciała poddać się swemu racjonalnemu myśleniu. Ale choć bardzo chciała, to nawet ona nie umiała znaleźć innego wyjścia z tej sytuacji, a pewnych faktów po prostu nie da się ot tak podważyć.
  — Rozumiem... — odparła markotnie i zerknęła przez ramię na kozła. Kiedy padły pytania, ponownie się na niej skupiła. — Nie, właściwie... Nie ma czego cofać. — Rozłożyła łapki i zerknęła na tryka i znów na nią. — To nie jest twój mąż, to... najzwyklejszy w świecie kozioł.
  Dziewczynka umilkła i zerknęła na Stena, który zmarszczył brwi.
  — Ale jak to? — rzucił z niezrozumieniem. Cały ten czas męczył się ze zwykłą kozą?
  — Jego aura jest normalna i nieprzeładowana, poza tym... — Przeniosła wzrok z powrotem na Baqarę. — Klątwy mają charakter czaru. Można je rzucić, mogą działać, można je odwołać. Z tym kozłem nie dzieje się nic takiego, to jest tylko zwierzę. Myślę, że to nawet przez chwilę nie był twój mąż, pani — wyjaśniła tak, jak umiała najlepiej, starając się dobierać proste słowa dla nieobeznanych i jednocześnie niczego nie przekręcić.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Baqara Pon Lip 12, 2021 5:31 pm

Nie ma czego cofać? Już jest za późno... To nie jest mój mąż? Zmarszczyłam brwi i patrzyłam na dziewczynkę, po chwili na Stena gdy ten się wtrącił, a Kath zaczęła tłumaczyć, a mnie koniec końców kompletnie zatkało. W głowie miałam pustkę, bo co można niby powiedzieć na takie nowiny? Na informację, że przez dwa lata zajmowałam się kozłem, nazywałam go mężem, podczas gdy mój prawdziwy mąż hasa sobie gdzieś tam po świecie, szczęśliwy, że nie jestem już u jego boku i jak głupia ganiam po lesie z jakimś zwierzęciem.
-Nie śmiem wątpić w twoje kompetencje, ale czy jest może tutaj ktoś jeszcze, kto się na tym zna? Chciałabym mieć drugą opinię, dla pewności...-poprosiłam. Oczywiście, że jej wierzyłam, widziałam co robi, co mówi, jednak każdemu zdarzają się potknięcia, może ona nie widzi czegoś co ktoś inny zobaczy, bo z innej perspektywy spojrzy? Może ja miałam naiwną nadzieję, że jest inaczej niż jak mówi, chociaż tak naprawdę od dawna czułam, że coś jest nie tak. Od początku nie zawracał na mnie uwagi, nie reagował na imię, zaczepki, był dziki. To wszystko miało sens, ale nie chciałam, żeby miało. Chciałam mojego męża, tu i teraz, miałam do niego tak wiele pytań, a teraz nie mogę nawet na nie dostać odpowiedzi.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Mistrz Gry Sro Lip 14, 2021 11:48 am

  Zadziwienie na jej twarzy było zupełnie uzasadnione, szok również. W końcu spodziewała się czegoś z goła innego, Kathleen również chciałaby przekazać inne wieści, chociaż... Czy na pewno? To znaczy tak, chciała, żeby Baqara była uszczęśliwiona, lecz skoro działo się tak, a nie inaczej, to może tak właśnie powinno być. Może tak będzie lepiej, a to, za czym tęskniły, było tylko ich głupią zachcianką.
  Podniosła na nią znów wzrok, kiedy zaczęła mówić. Nie wątpi, ale jednak woli się upewnić. Rozsądnie, ale było w tym coś drażniącego. Że niby ktoś jeszcze jest potrzebny. Tak, była zazdrosna, tak, o tego wampira, którego jeszcze nawet hybryda nie znała i w zasadzie mógłby być kimkolwiek.
  — Oczywiście. Zapytamy Maurycego — odparła z lekkim skinieniem głowy, by zaraz spojrzeć na Stena. — Maurycy Tregard. Przyprowadź go.
  Wampir zakodował sobie imię i ruszył na poszukiwania rzeczonego czarodzieja.
  — Jeśli to potwierdzi... — Dziewczynka znów spojrzała na hybrydę. — Co z nim zrobisz, pani? — zapytała, mając na myśli oczywiście zwierzątko.

  Nie musiały czekać zbyt długo, Sten doskonale umiał wywiązywać się z obowiązków, choć pewnie musiał kilkukrotnie zasięgnąć języka. Wrócił do nich w towarzystwie młodego wampira o lekko pofalowanych, kruczoczarnych włosach, które cieniowane sięgały ostatecznie do karku. Ubrany był wytwornie, w długi czarny frak o zdobnym, srebrnym obszyciu i wysokim kołnierzu. Poniżej jego bystrych ślepi w kolorze bursztynu znajdowały się ciernie z czarnego makijażu, w uszach tkwiły po trzy srebrzyste kolczyki, a całości dopełniał ironiczny uśmiech.
  — Żeby tak zawsze wzywali mnie do dam w opresji... — prychnął cicho i zatrzymał się obok nich, spoglądając dłuższą chwilę na Baqarę. — Maurycy Tregard, najwspanialszy klejnot magii, jaki możesz tu znaleźć. — Skłonił się teatralnie, dalej wodząc wzrokiem po jej sylwetce. W zasadzie to aż nie usłyszał swego imienia.
  — Maurycy, musimy zidentyfikować aktywne zaklęcie. Rzuć swoim czarodziejskim okiem, tylko go nie zgub. — Kath uśmiechnęła się niewinnie, na co ten tylko skrzywił się lekko, ale nie skomentował tego.
  Tregard wyprostował się i poprawił kołnierz. Machnął ręką w wyszukanym geście, skandując z idealną dykcją parę zdań, zapalając w powietrzu świetlistą kulkę jakby kłębek lśniącego puchu. Na jego usta wpłynął uśmiech, a on sam przeszedł do znacznie bardziej skomplikowanej inkantacji, delikatnie gładząc ręką światło. Umilkł i spojrzał na Kathleen.
  — Z czym macie problem?
  Dziewczynka wskazała na Garema.
  — Powiedz, co widzisz? — wymruczała.
  Mężczyzna popatrzył za jej palcem i zmarszczył brwi.
  — Stary cap. Kpisz sobie ze mnie? — Wrócił do niej wzrokiem, a zaraz podniósł oczy na Baqarę, kiedy i dziewczynka tak zrobiła. Maurycy rzucił kolejnych kilka słów w obcym języku, a światełko obok niego wygasiło się spokojnie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Baqara Sro Lip 14, 2021 1:32 pm

Czyli jest jeszcze ktoś kto może potwierdzić słowa dziewczyny. Byłoby źle gdyby mężczyzna wydał zupełnie inną opinię.
Popatrzyłam na Stena, który poszedł szukać tego, którego potrzebujemy. Zerknęłam na Kath kiedy zadała mi pytanie. No właśnie, co wtedy? Wzruszyłam ramionami i westchnęłam ciężko, patrząc na kozła.
-Nie mam pojęcia. Zjem?-zaczęłam.-W końcu jeśli to tylko zwierzę...-bo co innego miałabym z nim zrobić? Jeśli to naprawdę zwykły kozioł, to wszystkie pozytywne emocje do niego znikają, a zostaje sama frustracja tym, ile czasu na niego zmarnowałam i ile problemów mi przysporzył.

Poczekałyśmy chwilę na faceta, a ten kto się zjawił, nie wyglądał tak, jak to sobie wyobrażałam. Przyznam, że oczekiwałam starego chłopa z brodą, ale w sumie jestem w śród wampirów, więc seniorzy raczej nie będą częstym widokiem. On się ukłonił, a ja skinęłam mu głową na powitanie. Bądźmy poważni, jesteśmy tutaj w ważnej sprawie, a nie po to, żeby się mizdrzyć i walczyć o to, kto jest najładniejszym kogutem na wybiegu. Nie wiem dlaczego, ale od początku coś mi w facecie nie pasowało. Mimo tego uśmiechnęłam się miło, jest mi potrzebny i nic złego nie zrobił na razie, więc będę opanowana i przyjazna.
Magia się zaczęła, ale niestety nie widziałam, żadnych efektów, jakie widzieć chciałam. Zmarszczyłam mocno brwi kiedy określił kozła dość nieprzychylnymi słowami. Co jednak mogłam powiedzieć? Nie przezywaj mojego kozła, co jednak moim mężem nie jest, a myślałam tak, przez dwa lata. Spojrzałam na zwierzę, co patrzyło na mnie tymi zezowatymi ślepiami. Trochę głupio wyszło... Tyle o tym koźle gadałam, a teraz muszę wszystko odwołać.
Spojrzałam na dziewczynkę, później znów na kozła, co przestąpił z nogi na nogę i zameczał cicho, chyba wiedząc, że teraz czeka go krótka droga na talerz.
-To gdzie jest mój mąż?-zapytałam chociaż było to raczej pytanie retoryczne, bo nikt nie znał na nie odpowiedzi. Zastanawiałam się jeszcze chwilę, po czym obróciłam się do moich magów i Stena.
-Dziękuję bardzo za pomoc.-posłałam im uśmiech, co nie był specjalnie szczęśliwy z wiadomych powodów.-Panu już głowy nie będę zawracać.-powiedziałam do Maurycego, dając mu znać, że może już odejść i wrócić do swoich zajęć.-Sten, zaprowadzisz proszę kozła do boksu?-poprosiłam, bo ja nie miałam siły, ani ochoty zajmować się rogaczem. W końcu ślepia wylądowały mi na Kath.-Czy to będzie duży problem, jeśli do smoka pójdziemy jutro? Teraz jestem trochę... przybita, chciałabym odpocząć, pomyśleć.-uniosłam łagodnie kąciki ust. Jeszcze nie do końca chciałam rozumieć to czego się dowiedziałam. Najwidoczniej potrzebowałam czasu, żeby przetrawić tę informację.
Jeśli dziewczynka zgodziła się pójść do smoka w innym terminie, to podziękowałam jej cicho i poprosiłam jeszcze czy mogłaby mnie odprowadzić do mojej komnaty, bo chociaż trasę kojarzę, to nie jestem jej pewna. Czeka mnie cała masa myślenia, już mi się nie chce.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Mistrz Gry Sro Lip 14, 2021 2:12 pm

  Zje. Zjedzenie było rozsądne, to wcale nie był taki stary kozioł, jak go Tregard nazwał. Aczkolwiek brzmiało to trochę smutno, tyle radości, tęsknoty i wyczekiwania tylko po to, by ich pomylony obiekt miał skończyć na talerzu i w kieliszku wampirzego stołu. Może to właśnie niszczyło dorosłych. Życie potrafiło być takie przyziemne i nieefektowne.
  Na zadane pytanie, choć retoryczne, czarodziej wzruszył ramionami.
  — Czort go w...
  — Zamilknij.
  Maurycy zerknął na dziewczynkę i prychnął cicho pod nosem. Zaraz też, razem z innymi podniósł wzrok na Baqarę i uśmiechnął się półgębkiem.
  — Taka już moja praca. Człowiek zatrudnia się na dworze i oczekuje wielkich spraw, a w zamian dostaje kozę — rzucił sentencjonalnie, ciężko powiedzieć, czy do niej, czy do siebie. — Bywaj, pani — rzekł jeszcze, nim odwrócił się i udał do wnętrza zamku.
  Sten pokiwał głową i sprawnie odwiązał kozła od słupa, by zaprowadzić go z powrotem do stajni. Kathleen zaś westchnęła cicho.
  — Nie zwracaj na niego uwagi. Ma przerośnięte ego. — Podniosła oczka na hybrydę. — Oczywiście, możemy pójść jutro albo kiedybądź. — Rozłożyła łapki. Na jej prośbę o odprowadzenie oczywiście przystała, w końcu nieznajomość drogi do własnej sypialni nie jest niczym miłym. Sprawa ze smokiem nawet była jej na rękę, w końcu i ona zebrała trochę rzeczy do przemyślenia. Może przeleje to na płótno? Lordowi Savrasqe pewnie się spodoba...

z.t. x2
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Baqara Pon Sie 02, 2021 1:29 pm

Od kilku długich chwil po dziedzińcu roznosiły się dźwięki uderzeń metalu o metal. Na początku zrobiliśmy sobie krótką rozgrzewkę, na spokojnie, powoli, a gdy już byliśmy gotowi, przeszliśmy do prawdziwej walki. Szło mi dobrze, jednak wyniki moich działań nie były najlepsze. Moja szabla upadła na ziemię kawałek ode mnie, a ja podniosłam ręce na znam poddania.
-No nieeee....-zamarudziłam na moją drugą już przegraną. Wychodzi na to, że jednak to Altair będzie wybierał, co mamy robić jutro w czasie wolnym, jednak...-Do trzech razy sztuka! Inaczej się nie liczy.-zastrzegłam sobie prawo do kolejnej próby. Podbiegłam do swojej broni i podniosłam ją z piachu i już byłam gotowa do kolejnego pojedynku. Ustawiłam się poprawnie, popatrzyłam na Alta z walecznym uśmiechem i błyskiem determinacji w oczach. Niech wie, że się nie poddam tak łatwo. Dużo już umiem, więc z każdym treningiem będzie mi szło coraz lepiej. Kiedyś go pokonam i spokojnie, jestem cierpliwa.
Wyprowadziłam pierwszy atak, na ukos od dołu, w górę, później nastąpił piękny poziomy z mojej prawej na lewą, następny był kolejny atak na ukos, tym razem z lewej górnej w prawy dół. Stawiałam przy tym mocne kroki w stronę chłopaka, chcąc zabrać mu miejsce i zmusić do cofnięcia się, aż strzeliłam ogonem z ekscytacji. Byłam gotowa atakować dalej, jednak zachowałam czujność, gotowa do obrony czy odskoczenia. To moja ostatnia szansa i mam zamiar sprawić mu teraz tyle trudności, co nigdy. Z resztą skoro jest taki dobry, to powinien sobie poradzić bez problemów, prawda?
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by NPC Pon Sie 02, 2021 3:05 pm

Brzdęk szabli, która wylądowała na ziemi był sygnałem jego zwycięstwa, na co uniósł Wicher pionowo na wysokość swojej twarzy, zakładając jedną rękę za siebie i uśmiechając się przy tym triumfalnie.
-Ara, nie wiedziałem, że masz takie masochistyczne upodobania.
Zaśmiał się cicho, obserwując ja ta wraca po swoją szablę. Musiał przyznać, z każdym pojedynkiem poziom trudności rósł, a to dobrze świadczyło o nauce kobiety, która prędzej, czy później, będzie najprawdziwszym wyzwaniem. Na to liczył, wtedy będzie mogła mierzyć się z mistrzami fechtunku, zaś tych gorszych w sztuce władania orężem, pokonywać jedną ręką. Zresztą, to nie jedyny wachlarz jej nowych umiejętności, bowiem strzelanie też było na dobrym poziomie, tylko musiała być pewniejsza swoich ruchów, oraz decyzji.
-Prudenter pugnare.- Rzucił w starym dialekcie, nachylając Wicher do ziemi i lekko rozchylając nogi dla postawy. -”Walcz mądrze”.
Dodał, a wtedy, Baqara ruszyła z atakiem, ukośnym od dołu, na co mógł odbić jej ostrze od swojej szabli, robiąc krok do tyłu, a zaraz, szybko kucnąć, na jej poziomy zamach, lecz przy kolejnym, trzecim ataku, który idealnie połączyła w pięknej kompozycji, musiał już odskoczyć na bok, kierując się jednak twarzą w jej stronę, aby jej nie zgubić.
-Pięknie, prawie zginąłem.
Zaśmiał się, ale dał jej tylko chwilę, bo kiedy podjęła się zbliżenia, wykonał własny zamach, wpierw obracając się wokół własnej osi, aby rozpęd zamachu poziomego był dużo silniejszy. Musiała zastosować dobry blok, inaczej znów wybije sobie ostrze z rąk.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Baqara Pon Sie 02, 2021 6:37 pm

Ja masochistka?
-I kto to mówi...-odpowiedziałam śmiało, posyłając mu znaczące spojrzenie.
Walczyłam mądrze, mniej więcej. Walczyłam na tyle mądrze, na ile pozwalały mi moje umiejętności i doświadczenie. Przeszłam w końcu do ataku jedno uderzenie, drugie i trzecie. Pokazałam zęby w uśmiechu na jego komentarz. ,,Prawie" to za mało. Nie chce go zabijać, o nie, ale chcę wygrać i jeśli wygrana wymaga zabicia Altaira, to cóż... żartuję. Nic mu nie zrobię, chłopak jest ze mną względnie bezpieczny, o ile będzie się umiał obronić. Zalety wampiryzmu, można treningi brać nieco poważniej niż normalnie, najwyżej zmartwychwstaniesz.
Zaatakował z piruetem. Odskoczyłam, osłaniając się przy tym szablą. Trzymałam ją mocno, więc nie została wybita mi z rąk, a jedynie mocno odepchnięta, jednak odskoczenie było idealnym pomysłem, bo nie oberwałam ostrzem po boku. A więc, to tak. Szybko ustawiłam nogi i znów na niego spojrzałam, okładając się trochę ogonem z zadowolenia.
-Co masz ochotę zjeść na kolację?-zapytałam, sekundę po tym, znów na niego naskakując z szablą przecinającą powietrze kilku krotnie przy szybkich atakach, zakończonych poziomym cięciem na wysokości szyi Altaira. Liczę, że się obroni, bo jak nie, to trochę ubrudzi ziemię krwią.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by NPC Pon Sie 02, 2021 7:04 pm

Dobra, może z tym masochizmem to trafiła. Nie żeby był wielkim fanatykiem, ale w ostatnim czasie, przy gabarytach Baqary, przekonał się, że chyba lubi trochę pocierpieć. Ale nie w tym wypadku, w walce, uwielbia wygrywać wychodząc cało.
Jego atak został dobrze odbity, a sama cofnęła się. Rozsądnie. Jednak, ku jego zaskoczeniu, zadała mu pytanie o kolację. Musiał się zastanowić, więc przeczesał włosy.
-Hmm, zależy też jaka zwierzyna jest upolowana.
Zdążył tylko odpowiedzieć, bo ta znów wyskoczyła do niego, wykonując serię cięć, które starał się odbijać, cofając się małymi krokami, lecz w pewnym momencie, wampirzyca postawiła na silny zamach. Mogła dostrzec w ułamku sekundy delikatny uśmiech panicza Oligarchii, który obrócił Wicher, ostrzem do dołu, wzdłuż przedramienia i wykorzystał go niczym karwasz, nie tyle co blokując jej cięcie, a zsuwając się ostrzem o jej ostrze, zbliżając się na tyle, że stanął twarzą tuż przed jej buzią. Przekrzywił lekko głowę na bok, a wtedy, hybrydka mogła poczuć delikatne ukłucie w biodro. Był to sztylet, który trzymał w długiej dłonie, a który przyłożył do jej skóry.
-Problem w walce jest taki, że ilekroć byśmy chcieli być honorowi, to na uczciwość nie ma co liczyć. Wtedy, chwytami się tego samego.- Uśmiechnął się szeroko, ukazując kły. -Wygrałem.
Szepnął i odsunął się od niej, obracając rączką sztyletu między palcami, a szablą lekko machając w powietrzu.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Baqara Pon Sie 02, 2021 7:52 pm

Jaka zwierzyna upolowana? Jeśli innym poszło tak dobrze, jak nam, to czeka nas głodówka, albo życie na samej sałacie i wodzie.
Szabla znów poszła w ruch, a ja liczyłam, że pokonam go szybkością i zaciętością, jednak mój plan się nie powiódł. Popatrzyłam na niego, zaskoczona, tym nagłym zbliżeniem się, bo to nie tak miało być, miał się odsunąć, a nie podchodzić. Zerknęłam w dół, na ostrze przystawione do mojego biodra. A co cwana bestia. Oszukuje! Zmrużyłam oczy na jego podstęp. Ja się tutaj hamuję z tego typu zagraniami, a on je stosuje bez wyrzutów sumienia i jeszcze jest z nich dumny. Co prawda ma rację. W prawdziwej walce chodzi o to, żeby wygrać, a jakim sposobem i czy jest to zgodne z zasadami, to już nie jest istotne. Nachyliłam się w jego stronę, gdy stał tak blisko.
-Zatem następnym razem śmiało użyję kopyt.-zapowiedziałam mu szeptem. Niech się szykuje na siniaki, bo założę się, że porządne nastanięcie mu na stopę czy kopnięcie w kolano, przyjemnie rozproszy jego uwagę w czasie walki.
Odsunął się, a ja jeszcze sekundę śledziłam go wzrokiem. Podziękowałam z myślach broni i opuściłam ją.
-Zatem jestem skazana na twoje zachcianki Panie Altairze Maximillianie Oligarchii. Przemyśl dobrze na co chcesz mnie skazać jutro, bo kolejna taka okazja nie wiadomo kiedy się trafi.-schowałam broń, tym samym definitywnie kończąc dzisiejszy trening.
-Chodź się kąpać.-rzuciłam i ruszyłam w stronę zamku, żeby do niego wejść.-Ja pójdę poprosić służbę o jedzenie, a ty zajmij się wybłaganiem od nich pysznej kąpieli. Będę czekać w swojej sypialni, przyjdź po mnie kiedy woda będzie już gotowa.-poprosiłam. Pójdę do kuchni, a później przygotuję się w pokoju. Jakoś to zgramy czasowo, chociaż ja potrzebuję trochę więcej czasu, żeby wyczesać sierść z błota, nie chce jej nanieść do wanny. Altair, to ma wygodnie, zdejmie buty i po sprawie.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by NPC Pon Sie 02, 2021 9:28 pm

Użyje kopyt? Yh, chyba musi jej znaleźć innego nauczyciela. Nawet jej nie zranił tym oszustwem! Musi uważać czego ją uczy, poziom niebezpiecznie wzrósł. Ale mimo to, chyba już jasne było zwycięstwo, a tym samym, koniec pojedynku, więc zaczepił Wicher o klamrę, zaś sztylet, wsuwając za pasek.
Wysłuchał jej oświadczenia z dozą przyjemności, co zaznaczył unosząc podbródek w górę i przymykając oczy. Ah, niech mu tak mówi, nie żałuje sobie, zasłużył.
-Oczywiście, zastanowię się.- Skłamał, już wiedział bowiem, że dzień odpoczynku go czeka. -Ale doceniam, że szanujesz zakłady.
Zaśmiał się, choć po prawdzie, znał kogoś , kto za zakłady gotów był zabić, więc lepiej, aby Baqara się z nim nigdy nie podejmowała takich gierek.
Ruszył za nią, słuchając jej poleceń… poleceń. Cholera, od dawna ona wydaje mu polecenia? Chyba tak, nawet przestał to zauważać. Jakoś przy niej zapominał o swoim statusie, co rzadko się zdarzało, kiedy to właśnie on był jego jedyną mocną stroną. Cóż, wiedział już jednak, że nie na Baqare takie sztuczki.
-Oczywiście, jak rozkażesz, Pani.
Odpowiedział żartobliwie, zrównując kroku.
Za kilka chwil, oddalili się od mokradeł, żeby znów powitać dumny i prężny zamek.

z/t 2x
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by NPC Wto Sie 31, 2021 1:27 pm

Szum rozbrzmiewał w jego uszach, zaś gorsząca się pogoda nie pomagała. Lato zdawało się zapomnieć, że wiatr nie jest teraz oczekiwany. Ale to bez znaczenia. Czuł upojenie, które balansowali nim bardziej, niż ten lekki podmuch.
-No dawaj, śmieciu!
Warknął wampir stojący przed nim, z dobrą szablą. Na jego twarzy gościły lekkie zmarszczki, choć wydawał się kipieć elegancją. Z kolei Oligarchii też nie wypadał najgorzej… tylko może spojrzenie miał niepewne, musiał lekko mrużyć oczy, aby dobrze widzieć przeciwnika, który rozdzielał się na dwóch, jak nie trzech. Pierdolona heroina, na co brał to gówno. Zawsze sobie mówił. Czuł się świetnie, ale teraz nie było to takie korzystne, nie umiał się skupić.
-Dość!
Warknął przeciwnik i zamachnął się szablą, którą kruczowlosy cudem odbił, ale też krzywo, oraz giętko jak galaretka, cofając się na kilku chwiejnych krokach. Może to dobrze, że na dziedzińcu nie było publiczności, mogłoby być słabo. Dodatkowa presja. Choć dałby sobie rękę uciąć, że słyszy jednak wiwaty, a jakieś cienie suną mu wokół pola walki. Ale może to zwidy, jakie płatał mu umysł.
-Hubercie… żeś Ty kurwa świnia i półmózg, nic tego nie zmieni…
Rzucił, aby zaraz pokazać mu zęby i zacząć się śmiać. Drugi wampir jednak na to nie zareagował, bo szybko musiał reagować, kiedy Altair zaczął biec w jego stronę, wykonując zamach. Sparował go i wykonał unik, a Oligarchii tracąc równowagę na własnych nogach, upadł z ostrzem na bruk, aby zaraz, znowu zacząć się śmiać.
-Jesteś żałosny, Oligarchii...
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Baqara Wto Sie 31, 2021 2:58 pm

Wracałam od Cerbina, mając skrytą nadzieję, że Altair będzie spał spokojnie w naszej sypialni lub będzie się szykował do spania, że może zaplanował nam romantyczną kąpiel i w czasie jej samodzielnego przygotowywania wylał na siebie wino. Łudziłam się marzeniami, chociaż dobrze wiedziałam co się stało, z resztą szybko się dowiedziałam od jednej ze służących, która uznała za stosowne zaczepienie mnie i poinformowanie o nieprzyjemnej sytuacji w jakiej się Alcik znalazł. Zagotowało się we mnie, ale wzięłam głęboki wdech, zarzuciłam na siebie jakąś suknię i popędziłam w stronę dziedzińca, gdzie ponoć zaczęła się jakaś przepychanka. Niech Altair modli się do swoich bogów, żeby był martwy, gdy go znajdę, bo jak nie będzie, to sama go chyba zabiję.
Wyszłam na dziedziniec, już nieco spóźniona. Przyspieszyłam kroku, widząc dwóch pojedynkowiczów i kilka osób stojących w okolicy, co jak te barany stali i kibicowali, a po co i na co to nie mam pojęcia. Prostacy, co ich tylko lanie po mordach bawi. Już ja mam więcej ogłady, a ponoć krową jestem i zwierzęciem.
Byłam już całkiem blisko nich, kiedy Altair podjął się próby ataku, zakończonej jego upadkiem na twardą ziemię. I to ma być ten lord wampirzy, to ma być ten bogaty, cudowny arystokrata? Mało brakowało, a bym się na głos zgodziła z ocenią stojącego na polu walki mężczyzny, jednak nie zrobiłam tego. Nie przyszłam tutaj publicznie poniżać nastolatka, a go zaciągnąć do sypialni i tam go wymęczyć, z dala od wścibskich oczu. Zamiast tego podeszłam do czarnowłosego, schyliłam się i podniosłam jego szablę, łapiąc ją pewnie w dłoń. Uniosłam wzrok na mojego przeciwnika i od razu, ruszyłam w jego stronę pewnym krokiem, a żądza mordu, błyszczała mi w oczach, jak nigdy. Nie mogę się wyżyć na Altairze, to wyżyję się na kimś innym.
Zakręciłam płynny młynek mieczem, żeby na wejściu zaznaczyć swoją pozycję w tej walce i pokazać, że nie trzymam broni pierwszy raz, po czym od razu przeszłam do ataku, czy raczej ataków, które nadchodziły kolejno z różnych stron, od mojej lewej do prawej, później ukośne w górę, poziome, wszystko, co płynnie wpasowywało mi się w schemat. Nie szczędziłam na sile i nie byłam delikatna, nawet jeśli mnie później będzie bolał nadgarstek, czy ramię, trudno. Tak czy inaczej cel był jeden, sprawić, że on pożałuje, że w ogóle nie uciekł, gdy mnie zobaczył oraz, żeby się odsunął od Altaira.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by NPC Wto Sie 31, 2021 4:00 pm

Sytuacja wydawała się zabawna. Altairowi, który zadomowił się na glebie, choć podejmował próby wstania, a na co Hubert tracił już cierpliwość.
-Wstawaj bo to wstyd zabijać leżącego pijaka!
Rozkazał mu, zachowując resztki honorowości, a wtedy Oligarchii się powoli uspokoił.
-Nie ze mną będziesz walczył…
Oznajmił i przewrócił się na plecy, twarzą do nieboskłonu, a dopiero zaraz jego przeciwnik miał pojąć to, co już dostrzegł nastoletni draculeta.
Hubert odsunął się, gdy Baqara wparowała na ich pole walki, podnosząc z ziemi Wicher, piękne ostrze o rubinowym, demonicznym oku, które zdawało się zmierzyć wampira spojrzeniem głodnym krwi, nim hybrydka ruszyła przed siebie, niosąc nim zniszczenie.
-Nie wtrącaj się w uczciwy pojedynek!
Krzyknął, ale szybko musiał zacząć się cofać, blokując każdy potężny cios i zamach, zaś jak nazwa szabli, wiatr zdawał się korzystny dla wampirzycy, kierując się na jej plecy, a twarz oponenta.
Arystokrata próbował wolnymi chwilami samemu wyprowadzić atak, ale zaciekłość kobiety dodawała jej tylko pędu, zmuszając go tylko do ciągłego wycofywania, zaś silne, siarczyste uderzenia kling, aż wywoływały drżący ból w palcach jej przeciwnika, by w końcu jedna seria zamachów z dwóch stron, wybiła mu szablę z rąk, kończąc to zaraz nacięciem ostrza Wichru po piersi Huberta, co aż go odrzuciło całkiem w tył, przez co upadł na ziemię.
-Kim Ty jesteś?!- Spytał z sykiem bólu, łapiąc się za otwartą ranę. -Jeszcze się zobaczymy.
Warknął i wycofał się, chwytając swoje ostrze, aby szybko opuścić dziedziniec. Z pewnością widownia była zaskoczona, choć jej główną siłę stanowiły Pomioty. W końcu… pojedynek był uczciwy, nie musieli ingerować.
Altair zaś podniósł się w tym czasie na nogi, lekko wciąż pochyły w pasie.
-Byłaś… zajebista…
Pochwalił, śmiejąc się cicho.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Baqara Wto Sie 31, 2021 6:50 pm

Oh, niech się Altair proszę nie odzywa, bo jestem na granicy. Czy on myśli, że ja walczę dla niego? O nieee, o nie nie... Niech się tak nie cieszy.
Zmierzyłam mężczyznę ostrym spojrzeniem. Nie wiem który element walki z zachlanym nastolatkiem uważa za uczciwy, ale nie moja to broszka. Zaczęłam walkę i chociaż próbował się stawiać i czasami nawet mu się udawało, to jednak byłam zbyt poirytowana, żeby odpuszczać i przegrać. Rzucałam atakami, aż w końcu wybiłam mu szablę z dłoni i pojedynek został zakończony. Nie myślałam, że go zranię, ale sam się prosił, mógł się poddać albo lepiej walczyć. Popatrzyłam na niego zdegustowana kiedy mnie nie rozpoznał. Aż tak trudno zapamiętać kim jestem? Naprawdę? Cóż, to jego wina, że taki niedoinformowany jest i jasne, zobaczymy się. Jak zobaczę jego w pobliżu mnie lub Altaira, to mu ślepia wydłubię. No właśnie, a co do samego Altaira.
Obróciłam się w stronę chłopaka i podeszłam do niego trochę, bo w czasie walki nieco miedzy nami się dystans zrobił. Zajebista tak? Wwiercałam się w niego zmrużonymi nieco oczyma, karcąco, ze złością, a on wiedział, że zrobił coś złego, musiałby nie mieć mózgu żeby myśleć, że jest niewiniątkiem. Liczy, że komplementy go uratują? Zwłaszcza, że teraz widziałam, że nie tylko w wino mój ukochany jest zamieszany. W tej chwili jednak miłości do niego było we mnie zatrważająco mało.
Uniosłam szybko szablę i przystawiłam jej ostrą końcówkę do szyi chłopaka, żeby czuł wyraźnie, że jeden ruch i zrobię z niego coś na styl smacznego szaszłyka.
-Po raz kolejny pakujesz się w kłopoty dla własnej zabawy.-zaczęłam z pozoru spokojnie, jednak mimo wiatru słychać było, że głos ledwo trzymam na wodzy. Postąpiłam krok w jego stronę, pchając go ostrzem w tył. Tak, obecnie miałam go dosyć. Nigdy nie byłam za przemocą w związkach, jednak teraz byłam gotowa go pobić.-Po raz kolejny zamiast przyjść do mnie, wytrzymać, zając się czymś, ty idziesz chlać i ćpać i bogowie wiedzą co jeszcze.-zrobiłam kolejny krok, powoli, bo on chyba zbyt szybko chodzić nie może, patrząc po jego stanie.-Po raz kolejny wielki Pan Altair Maximillian Oligarchii upadla się na oczach nic nieznaczących ludzi, bo zamiast zachowywać się godnie, woli wybrać prostą ścieżkę zabawy, którą i tak będzie ledwo pamiętać.-oj zaczynałam coraz bardziej syczeć, jednak byłam dumna z siebie za cierpliwość.-Aż tak bardzo masz gdzieś to, że wypruwam z siebie flaki, żeby ludzie zmienili o tobie zdanie, żeby jakoś przywrócić ci reputację, żebyś nie został sam, jak palec, że jestem przy tobie, gotowa do pomocy, a jednak muszę patrzeć, jak ty wybierasz jakichś idiotów, którzy cię wykorzystują do własnej zabawy, bo im pozwalasz? Czy uważasz, że to odpowiednie tak niweczyć moje wysiłki?-nie oczekiwałam odpowiedzi, bo chyba nie było nawet żadnej dobrej, która by mi pasowała.-Podaj mi dwa powody dla których nie powinnam ci teraz odcinać tego twojego ślicznego łba. I lepiej nie rzucaj swojego nazwiska czy bogactwa jako argumentów.-poleciłam naciskając mocniej ostrzem na jego szyję i tym razem odpowiedzi jego pragnęłam. No, co powie?
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach