Lochy

3 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Lochy Empty Lochy

Pisanie by Mistrz Gry Sob Mar 06, 2021 12:45 am

autor: NN
Jest to sieć tuneli wyłożonych kamieniem, które wiodą pod całym zamkiem, wewnątrz skalistego wzniesienia, na którym zbudowano fortecę. Lochy mają dwa poziomy, choć same w sobie wydają się długie i nieskończone. Poza zwykłymi korytarzami, oraz magazynowanymi skrzynkami, na najniższym poziomie znajdują się cele więzienne, gdzie w poszczególnych z nich, wciąż można znaleźć szczątki osób, które zmarły tam w dybach lub na łańcuchach. Nie zabraknie też porozrzucanych narzędzi tortur, oraz pokoju, w którym oprawca zwykł sypiać. W katakumbach panuje prawdziwy bałagan, jakby zostały opuszczone w pośpiechu. Stan czystości też pozostawia wiele do życzenia, wydaje się, że miejsce to zdążyło podupaść jeszcze nim podobny los spotkał cały zamek. Przemierzając tunele, można odnieść wrażenie, że słyszy się zawodzenie łańcuchów i jęki cierpiących, jakby dusze osób tu pozostawionych, na zawsze miały stać się więźniami tych lochów. A nuż to tylko wyobraźnia...
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie by NPC Nie Cze 27, 2021 11:37 am

CAROLINE MALLERY

Czas w Neraspis wydaje się płynąć w nieskończoność, jeśli w głównej mierze, spędzasz go samotnie, a nie masz też obowiązków, które zajęłyby twój czas. Z tym zmagać musiała się Caroline, nie za bardzo łapiąc się w tematy dużo starszych od niej wampirów. Dziś po raz pierwszy widziała na oczy jakiegoś nosferatu i był bardzo miły, ale nieśmiały. To było interesujące, bo twarz miał taką inną, ale ładną inaczej. Niestety, nawet nosferatu nie mógł zająć jej chwili, bo miał inne rzeczy na głowie.
Próbowała spędzać trochę czasu z Kathleen, aby zobaczyć jej magiczne sztuczki i światełka, a choć to było fajne, zaś sama dziewczynka urocza, to ona też była dużo starsza od niej, a to utrudniało zrozumienie. Dalej niestety nie było tutaj zbytnio dużo jej rówieśników, ale może to ona była dziwna, dlatego się nie odnajdywała.
Postanowiła więc znaleźć przyjaciół tam, gdzie nikt by ich nie szukał. Z tego powodu, zeszła do dobrze znanych już jej lochów, które z niewiadomych jej przyczyn, nie były za bardzo odwiedzane. Może przyczyna leżała w panującym tu zapachu śmierci i krzykach pochodzących z zaświatów, od udręczonych dusz? Kto wie.
-Chodź tu, ślimaku…- Mruknęła cicho, wygrzebując małe żyjątko ze szpary, między starymi kamieniami, chwytając go za przenośny domek. -...nie przejmuj się, mam też inne ślimaki.
Dodała i wrzuciła go do słoika, gdzie już pozostałe pełzły po szkle, zostawiając za sobą śluz. Jednak rudowłosą szybko powiodła swoją uwagę na wyrwę w ścianie, skąd usłyszała dziwny szelest. Huh?
Zostawiła na moment słoik na ziemi i podeszła do szczeliny, aby przez nią spojrzeć. Panowały tam straszne ciemności i trudno było cokolwiek ocenić. To było przejście do katakumb, ale choć nic szczególnego nie widziała, miała wrażenie, że coś się tam porusza, przynajmniej takie wydaje dźwięki.
-Jesteś tu sam…?- Spytała, choć nie uzyskała odpowiedzi, poza echem. Mallery zmarszczyła brwi. -Muszę iść, ale jeśli chcesz, przyjdę jeszcze. Więc się nie przejmuj.
Dodała, ale i tym razem nie otrzymała odpowiedzi, choć czuła, że nie mówiła do siebie.
Caroline po chwili odbiła się od wyrwy i wróciła po swój słoik ślimaków, idąc w stronę wyjścia z lochów, z nuconą melodią piosenki, zasłyszanej od Kathleen.

Z/T
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie by Kitikulu Sro Wrz 22, 2021 1:06 am

Tak więc podjąłem decyzję, żeby coś w końcu zrobić. Znów pożyczyłem Marco od Killiana, dalej był na zamku, więc nie było z tym większych kłopotów. Do tego wyłapałem dobry czas, bo akurat szykował się jakiś bal w zamku. Wszyscy będą tam zajęci, mało osób na korytarzach, droga więc ma być względnie bezpieczna. Liczę tylko, że jakiś przestępca nie pomyśli tak samo jak ja, ale w końcu od czego mam pomiota? Oczywiście, że zamiast walki najpierw spróbuję ucieczki, jednak wiem, że mam pewnego rodzaju zabezpieczenie. Z nim czuję się duże lepiej i będzie coraz lepiej mi tutaj, prawda? Musi być. Dobrze mi tutaj. Wiele przede mną, jednak daję sobie radę. Gdybym nie dawał, to dalej siedziałbym nieumyty i głodny w swoim pokoju, a tu proszę, już wiem jak dojść do biblioteki i spiżarni, to dużo, to prawie, jakbym umiał wyjść do sklepu w Selinday. Dalej jednak przyzwyczajałem się do tego, że chowanie się nie ma sensu, bo wampiry mnie natychmiast wyłapią zmysłami.
Tak więc z duchem optymizmu naciągnąłem na siebie całą moją zbroję ubraniową. Założyłem wszystko co mogłem, jednak tym razem darowałem sobie zakładanie płaszcza na sweter. Może Marco będzie chciał sobie na mnie przysiąść, a o sweter łatwiej pazurkami się zaczepić. Trochę na to liczę, lubię go głaskać po pyszczkach i czuć, że jest blisko. Mam wtedy wrażenie, że widzi zagrożenie moimi oczami, bo też jest mały i bezbronny i jak coś idzie na mnie, to też idzie na niego. Ah, gdyby wszyscy tutaj byli w formie chmary, to moje życie byłoby bliskie życia w raju. Wtedy pewnie bym mało się w pokoju swoim pojawiał, bo byłbym zajęty czochraniem losowych wampirów.
Po ubraniu się, zabrałem się za czesanie i makijaż. Włosy jak zwykle zostawiłem opuszczone, bo coś mi szyi musi bronić, ale za to na ślepia i usta machnąłem sobie drobne upiększenie. Głównie po to, żeby jakoś zakryć ogryzione ze zdenerwowania wargi. Jakoś tak ostatnio dłoniom dałem nieco spokoju, ale musiałem przenieść ten zwyczaj na coś innego, a usta oj bolały. Nie myślałem, że takie delikatne są, a tu proszę. Znaczy wiedziałem, że są delikatne, ale... no... nieważne! To już nie ma znaczenia. Pomalowałem się, żeby mieć motywację do niepłakania. Tusz do rzęs mi się kończy, nie chce go marnować.
Zakamuflowany i bezpieczny najbardziej, jak mogłem, uzbrojony w mój gwóźdź wyszedłem na spotkanie Marco. Dobrze, że nie brałem płaszcza, bo chłopak skorzystał z okazji przysiądnięcia na mnie. Mógł to sobie tłumaczyć, jak chce, ale ja widzę, jak mu się głaskanie podoba. Mam nadzieję, że dobrze widzę, a nie sobie coś wmawiam. Uśmiechałem się do siebie, czując futerko pod palcami, niektórymi nieowiniętymi bandażami.
Szliśmy powoli i spokojnie, znów przeze mnie. Starałem się jednak nie robić przystanków żeby posłuchać. Muszę nauczyć się słuchać i iść jednocześnie. To bardzo przydatna umiejętność. Nie spodziewałem się jednak, że dojdziemy do lochów. Od razu poczułem się mniej pewnie. Ciemno i ciasno. Moja szafa taka jest, ale jej wnętrze znam, a lochów nie. Mam nadzieję, że będzie dużo miejsc do schowania się. Po co mi chowanie się, jak nie schowam się przed wampirami. Odetchnąłem niespokojnie i ruszyłem schodami w dół, tym razem pozwalając sobie na postoje, choćby po to, żeby uspokoić oddech, nad którym czasem traciłem panowanie. Obecność Marco pomagała, chociaż pewnie mógł po sposobie mojego głaskania poczuć, że nie skupiam się na tym tak, jak powinienem się skupiać. Stawiałem kroki najciszej, jak mogłem, licząc, że jednak nikogo tutaj nie będzie, że się pomyliliśmy i Pan Viktor czeka w jakimś lepiej oświetlonym i bardziej przyjaznym miejscu
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie by Mistrz Gry Sro Wrz 22, 2021 5:06 pm

  Pilnowanie tego chłopaka było chyba najdziwniejszą robotą w jego życiu, ale przynajmniej ciekawszą niż stanie przed drzwiami królewskiej komnaty. Biedny Ingwar nie wiedział co traci, choć chyba nie chciał wiedzieć. Nietoperki zgodnie usadowiły się na jednym z ramion Kitikulu, korzystając z jego miękkiego swetra zarówno w formie przyjemnego siedziska, jak i miejsca na zaczepienie pazurów.
  Wędrowali sobie po zamku, a małe ślepia śledziły uważnie mijane otoczenie. Mizianie po futerku było całkiem przyjemne i relaksujące, poświęcenie jednej czy dwóch par oczu na daną chwilę nie było praktycznie żadnym kosztem w stosunku do korzyści. Od czasu do czasu Kitek mógł poczuć jak jakiś wilgotny nos maca go po odsłoniętych palcach, jakby sprawdzając, czy wszystko z nimi w porządku, zwłaszcza, kiedy zeszli po schodach, a dhampir zrobił się bardziej nerwowy. Nic dziwnego, to nie było przyjemne miejsce dla nikogo o zdrowych zmysłach, a co dopiero skrzywionych w taki sposób. Nietoperze nastawiały uszu w tę czy inną stronę, kiedy tak szli sobie i szli w plątaninie. Wyłapały odgłos metalicznego uderzenia z jednego z korytarzy, jakiś szelest, nieartykuowany krzyk i ponowne uderzenie, tym razem bardziej głuche. Z korytarza odchodziło kilka innych, nie tak daleko od siebie, toteż trudno było stwierdzić, z którego dokładnie dochodzą odgłosy. Za chwilę też pojawiły się kroki, a w mętnym świetle latarni na prawo od Kitka stanęła szczupła czarna postać w długim płaszczu i kapturze na głowie, spod którego błyszczały blade ślepia. W jego ręce, swobodnie opuszczonej, znajdował się jakiś przedmiot, wyglądał trochę jak duży klucz do śrub albo łom.
  — Co pan tu robi?... — zabrzmiał głos, niski i chropowaty, jakby już dawno zniechęcony do odzywania się.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie by Kitikulu Sro Wrz 22, 2021 5:58 pm

Sprawdzał czy wszystko jest w porządku? Uroczo z jego strony, ale szkoda, że nic w porządku nie jest. Jesteśmy w jakichś ciemnych lochach, których nie znam. Z każdym krokiem miałem coraz większą ochotę się odwrócić i uciec, ale musiałem coś zrobić. Nie mogłem pójść do Killiana i powiedzieć mu, że zwlekam z czymś co powinno być załatwione dawno.
Nabrałem nieco odwagi, ale ona wyparowała ze mnie kiedy tylko usłyszałem hałas, uderzenie i krzyk. Zastygłem w bezruchu i nasłuchiwałem, nie mając siły, żeby się odwrócić i uciec. Miałem wrażenie, że narobię wtedy hałasu i z każdego korytarza wypadnie na mnie ktoś, kogo w życiu nie chciałbym spotkać. Ile osób mogło się chować w cieniu? Cała masa. Teraz nagle dobiegały do moich uszu te wszystkie przegapione dźwięki. Kapiąca woda, drepcząca gdzieś mysz, turlający się kamyk, który odpadł od ściany.
Słyszałem zbliżające się kroki, widziałem światło, więc zacząłem się powoli cofać pod ścianę, dalej od niebezpiecznego korytarza. Na chwilę przestałem oddychać i tylko stałem, trzęsąc się i ugniatając sobie dłoń dłonią. Wtedy zobaczyłem obcą postać. Popatrzyłem na mężczyznę, któremu śmiało mógłbym dać miano jednego z moich koszmarów. Wbiłem w niego przerażone, zapłakane spojrzenie. No i zmarnowałem tusz do rzęs. Poczułem słabość na widok broni w jego ręce. Już nie umiałem udawać, że jest dobrze, bo było źle, bardzo, bardzo źle. Nie byłem zupełnie gotowy na takie spotkanie. Czy to naprawdę jest ktoś do kogo mnie Killian wysłał? Czy on jest szalony, że mi mordercę poleca do rozmowy, ma mi ktoś taki szukać człowieka do ochrony. Wybierze mi takiego, który mnie zabije pięć minut po przyjęciu roboty.
Wzdrygnąłem się słysząc ten zimny ton. Cofnąłem się jeszcze krok i pociągnąłem nosem, głównie przez to, że musiałem wziąć w końcu wdech, aby coś powiedzieć, żeby załagodzić jego złość.
-Nic. Przepraszam.-zdążyłem cicho wymruczeć, zanim zapomniałem po co tu jestem. Powinienem był wziąć ten głupi płaszcz. Jak idiota pomyślałem, że będę bohaterem, a tu wielkie zdziwienie, że jednak dalej jestem beznadziejny. Spróbowałem, nie wyszło, jak zawsze. Może powinienem przestać siebie nabierać na to, że mi się uda.-Już idę. Przepraszam.-łzy pociekły mi po policzkach, jak urokliwe leśne rzeczki. Mimo moich słów nie ruszyłem się z miejsca, miałem za ciężkie nogi, nie wiedziałem gdzie mam do końca iść i nie chciałem upaść kiedy tylko zrobię pierwszy krok, bałem się też odwrócić do niego plecami, bo wygląda na takiego, co by mnie dopadł i zabił, wykorzystując pierwszą sekundę mojej nieuwagi.
Miałem pogadać, ale nie pogadam. Trudno, Kiti, taki już jesteś, co? No jestem. Chwyciłem się za sweter na piersi, żeby się jakoś rękoma zakryć, skuliłem się i spróbowałem znów wziąć wdech, licząc, że ściśnięte gardło mi pozwoli bez niepotrzebnego kaszlu. Niech mnie Marco stąd zabierze, ah no tak, zapomniałem, że marnuję jego czas. Mógłby pracować, robić coś, co lubi, a musi tu siedzieć ze mną i patrzyć jak sobie nie radzę z prostą sprawą. Nie zdziwię się, jak jutro Killian przyjdzie i zabierze mi robotę, bo prędzej czy później będą tam ze mną problemu. Tak, idealnie. Wszystko idealnie. Do przewidzenia. Niepotrzebnie tutaj przyjeżdżałem, skoro zero korzyści ze mnie.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie by Mistrz Gry Sro Wrz 22, 2021 8:22 pm

  Nieznajomy się wycofał i to w sposób tak bardzo pozbawiony pewności siebie, że to było aż dziwne. Wystraszył się? Pierwszy powód, jaki przychodził to głowy, to posiadanie czegoś na sumieniu. Zastanawiające było też, że nie jest sam, a ustępuje pola. Trochę jak dzieciak przyłapany na nielegalnych harcach z kolegą. Tylko że w jego oczach była panika i strach, a nie niesforna chęć ucieczki.
  Viktor znał to spojrzenie, ale nie oczekiwał, że zobaczy je kiedyś na Neraspis. Jednak największe zaskoczenie miało nadejść wraz z niemrawą odpowiedzią. Zamarł w bezruchu, w pierwszej chwili chyba nie bardzo rozumiejąc, co takiego słyszy. A może się przesłyszał? To by było dziwne, ale nie wykluczone, każdemu mogło się zdarzyć. Nie, to na pewno było co innego, nie jest głupi. I już miał się odezwać, kiedy tamten dodał kolejne paniczne słowa, które znowu kazały mu zawiesić na nim zszokowane spojrzenie. A więc jednak. Naprawdę to powiedział. Dlaczego? Killian mu kazał? Nie, to bez sensu. On cały był bez sensu, razem z łzami, które leciały mu po twarzy.
  Nietoperze zaćwierkały cicho i spokojnie. Jeden nawet podszedł do twarzy Kitka i otarł mu się o szczękę czy dolną część policzka. One jedne były tu całkiem spokojnie, przypatrując się tylko nosferatu. Ten zaraz wyrzucił kawałek żelastwa do jakiejś skrzynki pod ścianą, gdzie wylądował w innych rupieciach.
  — Mhm... Nie gniewam się... — mruknął, nie bardzo znajdując inną sensowną odpowiedź na to zachowanie.
  Nietoperz znowu pisnął, tym razem zabrzmiało to jak upomnienie wystosowane do Kitka. Nosferatu na moment zawiesił wzrok na nietoperzach, by zaraz wrócić nim do chłopaka, który mimo wszystko nie ruszał się z miejsca.
  — Coś się stało? — zapytał po chwili wahania, choć może nie powinien. Może teraz on tylko machnie ręką i sobie pójdzie, choć wcale by się o to nie obraził.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie by Kitikulu Sro Wrz 22, 2021 9:02 pm

Patrzył się na mnie, co ani trochę mi nie odpowiadało, zwłaszcza teraz kiedy wolałbym być niewidoczny dla każdego. Trwaliśmy tak chwilę i ani ja nie wiedziałem co robić, ani on chyba tego nie wiedział.
Jęknąłem cichutko czując nagle mały łepek ocierający mi się o policzek. Może on też się boi? Nie, przecież to są ochroniarze króla, nie boją się innych ludzi. Sięgnąłem do nietoperzy i spróbowałem wrócić do głaskania ich, oczekując, że to pomoże i trochę żałując, że nie zabrałem Łosia.
Podskoczyłem w miejscu kiedy metal uderzył o skrzynię i inne narzędzia. Szykuje się do biegu w moją stronę i ataku? Nie potrzebuje broni, żeby mnie pokonać, to oczywiste. Ułożyłem wolną dłoń na ścianie, żeby się wesprzeć odrobinę, bo zakręciło mi się w głowie. Przytaknąłem na jego słowa. Nie chciałem, żeby poczuł, że nie daję mu swojej uwagi, bo będzie zły. Nie jestem pewien czy ufam, że nie jest zły. Przeszkodziłem mu w pracy i zawracam głowę niczym konkretnym. Może też nie lubi towarzystwa, więc irytuję go sobą jeszcze bardziej.
Nietoperz zapiszczał, a ja czułem w kościach, jak bardzo jest mną zawiedziony. Liczę, że zrobi mi łaskę i nie powie Killianowi co ja tutaj wyprawiam. Niech tego nie robi, niech Killian nie wie kogo na zamek przytargał. Przetarłem skórę pod oczyma i pokręciłem łebkiem. Nic się nie stało. Nic, a nic. Wszystko było wyśmienicie, prawda? Zaraz umrę, jak sam siebie nie zabiję przypadkiem, to oni to zrobią. Odetchnąłem szarpanie, otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, ale w mojej głowie była kompletna pustka. Wiedziałem, co chciałem powiedzieć, ale nie umiałem tego zlepić w jedno zdanie, które nie brzmiałoby, jakby było złożone przez dwulatka.
-Killian zaproponował, żeby Pan Viktor...-bo to jest Pan Viktor? Możliwe, że tak, nikogo innego tu chyba nie było na widoku, ale może się pomyliliśmy.-...pomógł mi znaleźć kogoś....-zakrztusiłem się na ułamek sekundy oddechem, jeszcze raz przetarłem oczy.-...do ochrony... mnie?-to był okropny pomysł. Jak mam niby mieć ochroniarza, skoro się go boję? Już wcześniej o tym myślałem, jakie to bezsensowne, ale czasami, jak miałem lepszy dzień, to myślałem, że to nawet dobry pomysł. Podrapałem Marco za uszkiem delikatnie. Odetchnąłem kilka razy ciężej, czując, jak zbliża się kolejna porcja trudności z całym moim ciałem, wszędzie na raz, nowe łzy, więcej duszenia się i telepania. Uwielbiam siebie, no normalnie kocham.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie by Mistrz Gry Czw Wrz 23, 2021 11:27 pm

Kolejna oznaka strachu, ciekawe. Myślał, że go tym zaatakuje? Właściwie mógłby, bez większych problemów, a patrząc na to trzęsące się truchło, to byłby zgon na miejscu. Ewentualnie drakuleta stanowiłby problem, o ile sam by przy okazji nie oberwał, co było raczej wątpliwe. Musiałby być takim samym dziwakiem jak jego kolega. Ale mógłby oberwać lampą, można by też złapać jakiegoś z jego nietoperzy i połamać mu kości, kiedyś to nawet działało. Nie zamierzał jednak robić niczego z tych rzeczy i to nie tylko ze względu na niesprzyjające okoliczności. To stary tok rozumowania, którego tak czy inaczej nie umiał się wyzbyć.
Szybko jednak co innego zaprzątnęło jego myśli, a on sam zmarszczył brwi. Chłopak mógł dostrzec, że blade oczy lekko przygasły i to nie ze smutku. Poczekał jednak, aż ten skończy mówić.
— Jego Wysokość — warknął swym ochrypłym głosem. — Killian Falone jest tu królem i tak należy o nim mówić, a nie zrównywać z byle wampirem spotkanym na korytarzu! — wyjaśnił dobitnie, a choć nie lubił mówić o sobie w ten sposób, to tym razem musiał. Zresztą posłużył tylko za przykład.
To jednak nie znaczyło, że jego wcześniejsze słowa straciły znaczenie. Król kazał mu znaleźć ochroniarza? To samo w sobie wydawało się osobliwe, w końcu ten chłystek nie wyglądał na nikogo ważnego. Ale chyba i tak nie mógł się kłócić. Zresztą, po co. Podszedł nieco bliżej, dzięki czemu czarnowłosy mógł dostrzec jego bladą twarz poznaczoną drobnymi bliznami czy skaryfikacją, a także o nieznacznie zezwierzęconych nozdrzach.
— Ja jestem Viktor Baraseph. O jaką ochronę chodzi? Osobistą? Na wyprawę? — mruknął, układając sobie coś w głowie. Chyba już wiedział, z kim ma do czynienia. Dziwna mała trzęsidupa, która pojawiła się na zamku razem z Falone'm jeszcze przed atakiem na Sear. To była na tyle nietypowa plotka, że musiał ją zapamiętać nawet z tych resztek, które pozostały po czasie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie by Kitikulu Pią Wrz 24, 2021 12:20 am

Gdybym wiedział, że facet ma w głowie cały plan tego, jak nas zabić, to już bym leżał na ziemi nieprzytomny, jest to jednak dobry przykład tego, że nieważne, jak bardzo ufny czy nieufny będę, jestem z założenia ofiarą i po świecie chodzi masa ludzi, którzy myślą, jak ten tutaj. Chociaż trochę to zabawne, że zabicie czegoś takiego, jak ja mogłoby być uznane za jakiekolwiek osiągnięcie, skoro wyzwaniem to żadnym nie jest.
Wstrzymałem oddech słysząc początek upomnienia, warknięcie, a za chwilę było jeszcze gorzej. Już głaskanie Marco nie pomagało, po prostu płacząc kiwałem odruchowo głową, byle zadowolić faceta i nie wyjść na kogoś, kto próbuje walczyć o swoje głupie według niego racje. Dlaczego nie mówiłem o Killianie, jak powinienem? Nie mam pojęcia, tak było mi wygodnie, miło, jakbym szedł do znajomego, a nie do kogoś, kto może mnie zabić, bo będzie mieć taką zachciankę. Polubiłem go i nie chciałem tworzyć między nami zbędnego dystansu, który sprawiłby, że poczułbym się znów samotnie w tym wielkim zamku. Jest mi najbliższą osobą i dziwnie bym się czuł, gdyby kimś zaufanym, był jakiś ,,Pan" albo ,,Wasza wysokość", to nie brzmi dobrze. Ale może on miał rację. To tylko moje naiwne odczucia, a sam Killian może patrzeć na to i na mnie zupełnie inaczej. Pewnie patrzy, a ja jak zwykle idiotycznie ufam komuś komu nie powinienem ufać. Wiele razy tak było i nie umiem się nauczyć, że lepiej na nikim nie polegać aż tak, jak ja to lubię robić. Po prostu jestem głupi.
Mężczyzna ruszył w moją stronę, więc ja natychmiastowo wycofałem się gwałtownie, robiąc między nami jeszcze większą odległość, niż przed chwilą była. Skrobnąłem paznokciem o ścianę, musząc się jej mocniej chwycić kiedy zachwiałem się. To był okropny pomysł, to wszystko od początku, to był okropny pomysł, ja jestem okropnym pomysłem. Powinienem zostać w Selinday, przynajmniej nie sprawiałbym kłopotów tym wszystkim szczęśliwym osobom, które przyjechały tutaj, żyć we wspaniałym, wampirzym raju.
Słyszałem pytanie, ale nie umiałem wydusić z siebie słowa. Marnuję jego czas, ich czas. Ludzie tego nie lubią. Spróbowałem się cofnąć jeszcze o krok, ale nogi się pode mną ugięły i padłem twardo na kolana, od razu wracając szybkim wzrokiem do Viktora, żeby ocenić, ile jeszcze sekund pozwoli mi żyć. Znów przeniosłem chwyt na sweter na mostku i załamałem się czując, jak kompletnie nie mogę wziąć wdechu, albo wstać, żeby uciec. A oni patrzyli i Marco i Viktor i się pewnie śmieją w myślach. Ja się bym z siebie śmiał, bo żeby nie umieć poprosić o prostą rzecz? Cóż to za nowy poziom zażenowania sobą? Jasne, Killian się o wszystkim dowie, pewnie jeszcze Caro i reszta, o ile już wszyscy nie wiedzą, że jestem tutaj i robię, co robię. Chciałem do pokoju. Mogę być w pokoju? Jak pomyślę, że jeszcze mnie czeka droga powrotna, to mnie mdli i tak mnie mdli i głowa mnie boli i oczy, w piersi mnie boli, ale już zaraz umrę, przestanie, prawda? Nie sądzę, ale może, nie wiem. Nie wiem, nie mam pojęcia, ale umrę. Może nawet sam się uduszę zanim facet położy na mnie swoje łapy. To by było bardzo sprytne z mojej strony. Nie zabiją mnie, jeśli sam się zabiję, co? Na bogów, ja tu zaraz zginę, a humor nie pomoże mi w znalezieniu rozwiązania, którego nie ma. Chcę do domu noooo. Mogę? Proszę?
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie by Mistrz Gry Pią Wrz 24, 2021 2:26 pm

  Zaczął się cofać znowu, więc nosferatu przystanął i nie próbował zmniejszać dalej dystansu. Odpowiedzi na swoje pierwsze słowa nie otrzymał, ale nie oczekiwał jej nawet. Nie miał też pewności, czy facet jakkolwiek go posłucha, ale chyba nie po to to powiedział, to niekoniecznie był ktoś, kto stał pod nim, to było tylko upomnienie. Zrobi z tym, co zechce, a inni tak samo postąpią z nim samym.
  Jednak chłopak milczał dalej, jedynie wylewając łzy płynące po jego bladych policzkach. Jeden z nietoperzy ponownie przytulił do niego łebek, inne popatrywały po obydwu wampirach. Chyba nie za bardzo wiedziały, co teraz zrobić. Jeden podpełznął do dłoni Kitka ułożonej na piersi i zaczął lizać jego odsłoniętą skórę na palcach.
  Viktor przyglądał się temu w zadziwieniu. Nigdy nie podejrzewał, że inny wampir zareaguje na niego w taki sposób, nawet kiedy jeszcze był człowiekiem... zawsze walczyły, zawsze próbowały ugryźć. Jak wściekły kot. A jak nie wściekły, to pełen ignorancji, pewności siebie... ale nie taki.
  — Myślisz, że kogoś obchodzi twoje zdanie?! Że możesz się tu odzywać bez pytania?! — Ponownie się zamachnął. — Bezużyteczne ścierwo! Powinieneś mi dziękować, że jeszcze żyjesz!
  Kolejny cios laski ponownie sprowadził go na ziemię wraz z metalicznym brzękiem kajdan. Jeszcze jeden spadł na ramię, nim zdążył je dobrze unieść. Nie odezwał się, czekał tylko z wyciągniętą, drżącą ręką i zaciśniętymi powiekami, starając się oddychać jak najciszej.
  — Więc jednak coś do ciebie dociera... — Usłyszał tylko, a zaraz potem kroki i stuk drzwi.

  Kolejna fala niepewności przetoczyła mu się przez głowę. Chłopak był przerażony, to było jasne. Oczywiste również, to właśnie przez niego, może dochodziło do tego więcej rzeczy, ale chwilowo przez niego. Nie wiedział tylko, czy lepiej to kontynuować, czy może zwyczajnie sobie pójść i zostawić go w spokoju, tak jak pewnie tego chciał. Chyba sam też by tego chciał.
  — Nie mów, że ci tam wygodnie — mruknął wampir ironicznie i już miał zabrać rękę, ale ten wreszcie zdecydował się skorzystać z pomocy.
  Podkręcił lampę, by dawała nieco więcej światła i nie tworzyła na nikim nieprzyjemnych cieni. Postawił ją gdzieś obok siebie i usiadł na ziemi, opierając się plecami o kamienną ścianę. Patrzył na niego jeszcze przez moment, by zaraz zbłądzić wzrokiem na ciemny mur.
  — Przepraszam... — zaczął z wahaniem. — To dla twojego dobra. Ktoś ważny mógłby to źle odebrać. — Zerknął na niego. — Jesteś zagubiony. Też kiedyś byłem. Jak wielu innych. Ale ty masz szczęście, nie zaczynasz jak ja.
  Czy powinien mówić dalej? Może to byłoby za wiele, może lepiej było zaczekać na reakcję lub jej brak. Im wcześniej dasz wybór, tym swobodniejszy się wydaje.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie by Kitikulu Pią Wrz 24, 2021 4:58 pm

Nie podchodził bliżej, co mnie uspokoiło trochę, chociaż z drugiej strony może on bada moje granice, żeby wiedzieć na ile może sobie pozwolić, a od kiedy musi wykonać konkretny ruch ataku, bo inaczej zacznę znów uciekać. Tworzę teorie, Kiti tworzysz teorie. Wiem, ale z nim nigdy nie wiadomo.
Nie puszczałem swetra mimo zaczepek ze strony nietoperka. Nie mogłem sobie w tej chwili pozwolić na rozproszenie, bo nie zareaguję odpowiednio szybko i zginę. Chociaż w sumie, jakie są szanse na to, że w mojej pozycji na ziemi bym się z czegoś wybronił? Zerowe? Może chciałem być świadomy, a może nie było w tym żadnej logiki i po prostu za bardzo się bałem, żeby głaskać małe stworki, o ile Łoś wytrzyma moje maltretowanie, tak nie chciałem żadnemu szczurkowi krzywdy zrobić za mocnym ściśnięciem go.
Miło byłoby się już rozstać. Mógłbym się zamknąć w pokoju i już nigdy nie pokazałbym się nikomu na oczy, ale on wybitnie nie chciał odejść. Pewnie było mu mocno niezręcznie. Spojrzałem na lampę, która teraz dawała trochę więcej światła. Mogłem wszystko lepiej zobaczyć, było od razu nieco przyjemniej, do tego po chwili mężczyzna usiadł pod ścianą, co natychmiastowo sprawiło, że zacząłem się choć trochę uspokajać. Nie lubię, jak ktoś jest większy ode mnie i jest wyżej niż ja. Może dlatego tak dobrze się dogadywałem z Sanką, bo był niski.
Pomimo światła i zmienienia pozycji, dalej czułem na sobie jego wzrok, okropnie krępujące, bo patrzenia na mnie nie znoszę. Zerknąłem na niego akurat kiedy uciekł spojrzeniem na ścianę i zaczął mówić. Przeprosił mnie, co było zrozumiałe, często luzie przepraszają, bo myślą, że to ich wina, a to nie ich wina, to po prostu ja sobie nie radzę. Miał prawo zwrócić mi uwagę, sam w burdelu lubiłem tego czasami kiedyś pilnować, bo inaczej by mi na głowę wleźli, gdyby się tak mogli spoufalać. Poza tym trzeba pilnować odpowiedniej etykiety. Popełniłem błąd i naprostowywanie mnie, jest jak najbardziej godne pochwały. Znalazłem też pewien rodzaj rozbawienia w jego słowach. ,,Ktoś ważny mógłby to źle odebrać." kto ważny? Jak ja się z nikim nie widuję. Moje odbicie w lustrze się obrazi? Czy może Killian, jak go spotkam za kilka lat, żeby przekazać mu teczkę z dokumentacją przystani? Nosfer ma o mnie zbyt wysokie mniemanie.
W końcu sweter przestał być męczony przeze mnie. Przetarłem łapkami oczy, po czym przytuliłem dłońmi nietoperza, który mnie po palcach przed chwilą lizał. Trzymałem go w lekkich, trzęsących się objęciach i głaskałem, starając się nie zwracać uwagi na nierówne wdechy i powstrzymywanie kaszlu oraz jęknięć albo to, że zatykałem się i nie mogłem zrobić ani wdechu, ani wydechu.
Opuściłem głowę, czując ogromne zawstydzenie. To wszystko szło najgorzej, jak tylko mogło. Zrobiłem z siebie pajaca, na oczach kogoś, kogo lubię i na oczach kogoś z kim się musze dogadać. Z tego nie ma wyjścia i teraz im dalej, tym gorzej będzie, bo ja już się nie wybronię z tego co zrobiłem, tego się nie wytłumaczy w normalny sposób, nie cofnie się. Oto moje pierwsze wrażenie, jakie na nich wywarłem. Zapamiętają je na zawsze, bo to najgłupsza reakcja na kogoś, jaką można mieć.
Pociągnąłem nosem i pokiwałem głową na jego słowa. Trudno było ocenić, czy znów robię to, żeby się nie poczuł urażony, czy faktycznie przyznaję mu rację, ale raczej to pierwsze. Nie umiałem się skupić, jedyne o czym myślałem, to to czy znam trasę powrotną i to, jak bardzo mną teraz są zdegustowani, bo ja sam sobą byłem.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie by Mistrz Gry Pią Wrz 24, 2021 7:58 pm

  Nietoperz ułożył się wygodnie w jego dłoni, by móc być mizianym i jednocześnie siedzieć w wygodnym gniazdku. Do tejże ręki przydreptały zaraz pozostałe, kompletnie nie przejmując się obecnością nosfera. W końcu w tej chwili i tak były nie do rozpoznania na pierwszy rzut oka, a i pod postacią Pomiota zapewne byłoby podobnie. Małe łebki ocierały się o rękę i bandaż Kitka, od czasu do czasu liżąc go w zamian.
  Obserwował tą scenę kątem oka i musiał przyznać, że wyglądało to całkiem miło. Próbował sobie przypomnieć podobną sytuację, ale ciężko o coś podobnego do czarnowłosego chłopaka. Mimo to widok drakulety zachowującego się jak rozpieszczone zwierzątko był zabawny. Brakowało tylko, by to był właśnie Killian. Ale musiał wrócić myślami do ich wspólnej sytuacji. Odpowiedziało mu milczenie i lekki ruch głowy, a zatem jeszcze kawałek drogi przed nimi. Czy miał coś do roboty? Nie, chyba nie, zwłaszcza, że miał przed sobą polecenie od króla, tylko to nie chciało się wysłowić.
  — Byłem w jednym z takich lochów dawno temu... Znacznie starszym i bardziej zruinowanym. — Oparł rękę o kolano i zawiesił wzrok w czarnym tunelu. — Wieśniacy z Maey twierdzili, że w starym forcie zadomowił się bazyliszek i zżera im kury. Podobno go słyszeli jak się wydziera co wieczór. Wokół było pełno śladów lisa, ale poszedłem do tego ich straszliwego leża. Wiesz, co znalazłem? Dzikiego kuraka. Cholera zgubiła się w korytarzach i darła co chwilę, bo nie umiała wyjść, a głupie kury do niego szły, bo myślały, że to ich stado. — Uśmiechnął się pod nosem. — Najstraszniejszy potwór, jakiego widziałem...
  Umilkł, na chwilę pozwalając sobie powrócić do tych myśli, mętnych co prawda po tych wszystkich latach, ale za to całkiem przyjemnych.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie by Kitikulu Pią Wrz 24, 2021 9:05 pm

Trochę się nie spodziewałem, że zaraz będę miał dłonie pełne nietoperzy. Cwaniaki z nich, każden jeden kombinuje, żeby tylko pomizianym być, zupełnie nie patrząc na to, że się źle czuję. Chociaż w sumie... głaskanie ich mi humoru nie zepsuje, właśnie w drugą stronę, poprawi. Może wiedział co robi, a może tylko chciał miłości i przy okazji mnie uspokajał. Tak czy inaczej po chwili namysłu uznałem, że mi to nie przeszkadza.
Nie dałem żadnej odpowiedzi, jednak to go nie zezłościło, po prostu mówił dalej, tym razem historię o kurach. Tego się nie spodziewałem. Słuchałem całkiem z zainteresowaniem, bo miałem wrażenie, że ta historia jest dla niego poniekąd ważna? Poza tym siedział spokojnie i już na mnie nie warczał. Dalej zachowałem czujność, jednak klęcząc pozwoliłem sobie zjechać tyłkiem na ziemię, bo siedzenie na nogach nie jest dobre, bo mi zaraz drętwieją. Gdy tylko tak siadłem zrozumiałem, że czuję się zbyt niekomfortowo w tej pozycji. Była wygodna, ale zbyt luźna i zrelaksowana, kompletnie niepasująca do tego, czego potrzebuję. Jednak przed chwilą już się ruszałem i nie mogę tego zrobić jeszcze raz tak szybko, nie robiąc odstępu czasowego.
Patrzyłem uważnie na niego, zastanawiając się nad jego słowami. Czy to było odniesienie do tego, że on jest zwykłą kurą, której nie ma co się bać, bo jedyne co, to robi trochę hałasu? Możliwe, nie jestem pewien, może to zbieg okoliczności.
Mruknąłem coś pod nosem, ale szybko próba mówienia została zatrzymana przez niesforne gardło. Odchrząknąłem cicho, znów się stresując, że mi nie wyszło, jednak podjąłem się kolejnej próby.
-Kury są głośne.-wiem, że to genialne stwierdzenie, on pewnie też to zauważy, ale to nie było teraz dla mnie ważne, ważnym było, żebym zaczął robić coś, to nie jest trzęsieniem się i płakaniem. Od tego strachu mam za dużo w sobie energii i może mówienie pomoże mi się pozbyć tego telepania z siebie.-Mam w pokoju koguta i czasami jest upierdliwy kiedy próbuję spać.-zaśmiałem się cicho i bardzo krótko, nie będąc pewnym czy to wypada w tej chwili.-Mam nadzieję, że nikogo innego na zamku nie budzi.-sięgnąłem szybko rękawem pod mokre oczy i wróciłem do tulenia Marco, który mnie lizał... Niech liże, jak lubi, jak mu smakuję. Nikomu nie powiem o tym.
Znów odchrząknąłem i pociągnąłem nosem. Strach powoli mijał i czasami zabawnie mi było, jak nagle potrafi przyjść, nabrać ogromnych rozmiarów i jak szybko zniknąć. W końcu jednak poczułem się choć odrobinę pewnie. Siedzimy, rozmawiamy, jest miło, prawda? On tam, ja tutaj. Może to moja szansa. Zrobię to po co tutaj przyszedłem.
-Nie wiem, jak określić tą ochronę. K...-Killian?-Król...-jak źle to brzmi, bardzo niepoprawnie i obco.-...dał mi zadanie przypilnowania budowy przystani.-spokojnie, Kiti, teraz weź wdech i mówimy dalej. Albo weź jeszcze jeden wdech i dopiero teraz mów.-Raz na jakiś czas... będę musiał tam się wybrać, żeby sprawdzić osobiście, jak wszystko idzie, co na moje oko trzeba jeszcze zrobić, nie mogę polegać na samych listach z zarządcą.-pociągnąłem nosem.-Nie dam rady popłynąć tam sam.-I tak pewnie nie dam rady, bo jak mam niby w obcym w jednej łódce siedzieć, tak blisko siebie. Powiedziałem, co chciałem i nie wiedziałem czy mam jeszcze coś mówić. Jakie mam preferencje co do osoby, która będzie się ze mną tam wybierała? Nie wiem czy mogę tak sobie przebierać w ludziach, nawet nie wiem co potrafią. Pewnie potrafią mnie zabić jednym ruchem ręki. O tak, to na pewno. Mają mnie ochronić, a nie mnie zabijać. Ciągle o tym zapominam.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie by Mistrz Gry Sob Wrz 25, 2021 2:17 pm

  Są, prawda to, choć jakieś kiwanie głową sobie darował, chyba zwyczajnie nie chciało mu się tego robić. Ale miał odpowiedź, chłopak też wyglądał już nieco spokojniej, więc było dobrze. Na pewno lepiej niż wcześniej. Nawet nie poprzestał na tej prostej uwadze, a kontynuował temat kur. Kogut w pokoju to było coś niespotykanego, ale co kto lubi. Przynajmniej już wiedział, gdzie ta poczwara siedzi.
  — Czasem go słychać. Ale tylko, kiedy jeszcze nie śpię — odparł spokojnie. Jak było w przypadku innych, to nie wiedział, zresztą mało go to obchodziło, skoro nikt nie narzekał głośno.
  Zerknął na nietoperze, małe rozpieszczone kulki futra ze skrzydłami. To było nieuczciwe, dlaczego tylko oni mieli włosy i futro, chyba już by wolał mieć tę sierść niż nie mieć nic. Jednak to był problem nie do rozwiązania, pozostawało więc po prostu o nim nie myśleć. Zwłaszcza, że chłopak przeszedł do drugiego i ważniejszego tematu, skupiając na sobie wzrok Barasepha. Czekał spokojnie, aż wypowie wszystkie zebrane w głowie myśli. Przystań, podróże służbowe, raczej spokojne. Zresztą, patrząc na niego, to była raczej ochrona dla jego własnego komfortu, a nie potrzeby.
  — Hm — mruknął w zamyśleniu, po czym przechylił lekko głowę ku korytarzowi, skąd dobiegł cichy szmer i zwierzęcy pomruk. Viktor skrzywił się i wstał niespiesznie. — Chodźmy stąd. W lochach jest zimno — rzucił tylko i zabrał lampę z ziemi. Jeśli tamten nie miał nic przeciwko, to skierował się niespiesznie w stronę wyjścia. — Chyba wiem, kto by się do tego nadał — dodał po chwili.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie by Kitikulu Sob Wrz 25, 2021 3:03 pm

Tego się nie spodziewałem i zasiało to we mnie nowe ziarenko niepokoju, dużego niepokoju. Słyszał mojego koguta, czyli teraz wie, że należy do mnie, czyli wie mniej więcej gdzie mieszkam. Może do mnie przyjść, może mijał mój pokój wiele razy, a ja go nie słyszałem. Może stał przed drzwiami, wściekły, że kogut się drze. To może on szarpał wtedy za klamkę, bo chciał zwierzaka uciszyć, ale nie mógł. A może tylko mi się wydawało? Wszystko jest możliwe. Nie wiem kto był po drugiej stronie drzwi. Kiwnąłem głową, chociaż nagle poczułem, jakby facet na nowo mnie gdzieś w duchu nienawidził, a może nie nienawidził, to stanowił zagrożenie i teraz wiedział na kogo może skierować swoją złość.
Powiedziałem w końcu czego potrzebuję, a on milczał, najwidoczniej zastanawiając się nad moją prośbą. Przyglądałem mi się niespokojnie, aż moją uwagę od niego odwróciły dźwięki dobiegające z korytarza. Po kręgosłupie przebiegły mi zimne dreszcze. Czyli nie byliśmy tutaj sami. Miałem rację, znów. Jak to jest, że mają mnie za panikarza, a ostatnio coś rzadko się mylę jeśli chodzi o zagrożenia?
Wzdrygnąłem się n podniosłem do stabilniejszego klęku kiedy zaczął się podnosić. Sam po chwili też nabrałem pewności i wstałem. Od tego siedzenia nogi nie były chętne do marszu, ale przynajmniej zachowywały względną stabilność. Przytuliłem mocniej Marco i spojrzałem w stronę dźwięków, pilnując dalej odległości między mną, a Viktorem.
-Co tam jest?-zapytałem po chwili wahania. Czy chciałem znać odpowiedź? Nie jestem pewien. Nie brzmiało, aż tak ludzko, więc to pewnie zwierzę. Jeśli tak jest, to w sumie z chęcią bym na nie popatrzył, tak żeby wiedzieć co trzymane jest w lochach.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie by Mistrz Gry Sob Wrz 25, 2021 5:20 pm

  Przez chwilę myślał, że na tym ich zmiana miejsca się skończy, ale na szczęście nie. Z ociąganiem, ale chłopak poszedł jego śladem, toteż Viktor nawet się nie oglądał, chyba nie chcąc go tym stresować. Skoro nie skracał dystansu, to najpewniej nie chciał tego robić.
  Nietoperze uczepiły się mocniej, kiedy Kitek wstawał, ale lokalne trzęsienie ziemi szybko zniknęło i mogli przejść do mozolnego marszu, który był bardziej komfortowy. Nadal nie ściskał ich zbyt mocno, co najwyżej jeden czy dwa poprawiły ułożenie skrzydeł, toteż nic nie przeszkadzało w kontynuowaniu głaskania i mechatych grzbietów i łebków.
  — Zdziczały wampir. Jeden z tych, które niedawno stworzył Ardamir, by robiły zamieszanie na północ od Lenth. — Umilkł na moment, zastanawiając się nad tymi słowami i swoim towarzyszem. — Zdaje się, że spotkałeś go w lesie razem z królem.
  Tak, Killian dość dokładnie objaśnił, co się kryło za osobą schwytanego nosfera, zwłaszcza, że samemu przyglądał się tej sprawie wraz z Edgarem. Tak czy inaczej obecnie wampir przechodził... swoistą resocjalizację, choć przemówienie do niego mogło jeszcze potrwać.
  — Chyba źle przeszedł przemianę — pociągnął po chwili. — Lubi być bestią, a to nie jest dobre dla jego umysłu. Robi się agresywny. — Umilkł na moment. — Przedstawię ci Hektora Almasvera, ale teraz pewnie jest na balu... Możemy tam pójść albo gdzieś zaczekać, jak wolisz — zaproponował, w zasadzie mając nadzieję, że wybierze tę drugą opcję.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie by Kitikulu Sob Wrz 25, 2021 10:15 pm

Marco tak się do mnie uroczo lepił, że miałem ochotę pójść do Killiana już teraz i patrzeć na niego groźnie, aż odda mi chłopaka. Wiem, że drakuleta nie jest niczyją własnością, ale może mógłbym się z nim spotykać częściej, oczywiście ze względów bezpieczeństwa i żeby podnieść morale pracowników.
Odpowiedź nie była taka straszna, jak się spodziewałem. Gdyby Łoś tu był, to by się może ucieszył, że jego starego znajomego tutaj widzimy, a właściwie jego przywłaszczoną zdobycz. Zamachałem głową twierdząco w odpowiedzi. Pamiętałem tamto zdarzenie. Właśnie wtedy miałem rację, że coś złego się stanie i się stało. Mozę powinienem przestać się tym puszyć, bo to, że się złe rzeczy dzieją, to nie jest coś czym się chwalić chcę. Wysłuchałem kolejnych informacji na temat bestii. Powinienem się doedukować, może Caroline będzie mieć jakąś książkę o wampirach, w końcu biblioteka jaką zarządza, wydaje się być wielka. To byłoby dziwne gdyby nie było tam ani jednej książki o czymś co pewnie kiedyś i w sumie teraz, uważano za potwory. Może wezmę też kilka książek do czytania dla siebie? To będzie dobry pomysł. Będę musiał pilnować terminu oddania, przez co nie pogubię się na nowo w dniach i będę miał co robić, gdy nie będę mógł spać. Tak, kocham genialne planowanie, a później, kończy się, jak się kończy, że stoją w lochach z rozmazanym makijażem na twarzy. To nie są duże wymagania, a i tak nie daję sobie z nimi rady w odpowiedni sposób.
Padło imię mojego ochroniarza, zatem facet... facet... A jak ochroniarz, to pewnie wyższy ode mnie, chociaż niski nie jestem, to nie osiągnąłem przez śmierć takiego wzrostu, jaki mógłbym osiągnąć.
-Wolałbym tam nie iść. Za duże tłumy.-wyraziłem się cicho. Masa obcych ludzi, pachnących alkoholem. Jeszcze ktoś na mnie popatrzy pół sekundy za długo albo na mnie wpadnie czy mnie zagada, a ja znów zacznę cyrki odstawiać, bo nie sądzę, żebym Killianowi mógł głowę zawracać, a nie chciałem, żeby przypadkiem zobaczył, co robię. No ogólnie z wielu powodów mówię wielkie ,,Nie" balom i zabawom.
Zerknąłem w stronę korytarza, gdzie siedział zdziczały wampir.
-Może możemy posiedzieć z nim?-wskazałem nieśmiało palcem w tamtym kierunku, sapiąc cichutko. Chciał wyjść z lochów, a ja go tu zatrzymuję.-No chyba, że jest Panu zimno.-bo coś i chłodzie w lochach mówił. Może i tu pracował, ale kiedy pracował, to się ruszał i pewnie się rozgrzał, a teraz ze mną stoi. Ale mu zawracam głowę. Przestąpiłem niespokojnie z nogi na nogę i podrapałem się zdenerwowany po ręce, którą ukochiwałem Marco. Chociaż przyznam szczerze, że wolałbym tutaj zostać. Znaczy nie to, że wolał, bo to otoczenie jest straszne, zimne i ciemne, ale przykro mi się robiło na myśl, że on musi siedzieć tutaj sam w zamknięciu. Raczej od samotności i brzydkiej atmosfery się nie uspokoi. Nie wiem czy my podziałamy, bo może zamiast się relaksować napali się jeszcze bardziej, bo będzie widział w nas posiłek. Nie wiem, ale chcę spróbować, chociaż go zobaczyć z bliska i czy wszystko z nim w porządku, bo ostatnio był ranny i słaby.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie by Mistrz Gry Nie Wrz 26, 2021 12:15 am

Czy zareagował jakoś szczególnie na imię... Chyba nie, raczej go nie znał. Zresztą nic dziwnego, niewielu kojarzyło Wypłosza osobiście, raczej nigdy się do towarzystwa nie pchał. Nie mogli się znać, no, chyba że z plotek.
— I słusznie — odparł na decyzję o balu. Cała ta zabawa brzmiała zarówno miło, co i okropnie. Wystarczyły mu tłumy na koronacji, już wtedy zastanawiał się, czy iść, ale powinien, z przynajmniej kilku powodów. No więc poszedł i tyle mu wystarczy.
Nie dane jednak im było wyjść, bo Wypłosz się zatrzymał, a za chwilę rzucił swoim świetnym pomysłem, na który Viktor uniósł nieco wyleniałe brwi.
— Z nim?... — dopytał dla pewności i zerknął w korytarz, skąd co jakiś czas dochodziło niezadowolone burknięcie. — Hm. — Czy jest mu zimno? Chyba nie aż tak, bo bardzo szybko zapomniał o sednie pytania, skupiając się na słowie, które już wcześniej się przewinęło, ale wtedy uznał je za przypadek. Dziwne było stworzenie z tego chłopaka. — Możemy chwilę zostać... — Powoli skierował się do źródła dźwięków. — Ale to kiepski pomysł...
W korytarzu był rząd cel o stalowych kratach i umeblowaniu typowym dla starych lochów, czyli prawie żadnym. W jednej z nich plątał się wielki nietoperz, a jego cela była zdemolowana. Brakowało uchwytu na kajdany na ścianie, a łańcuch od niego walał się po podłodze. Leżały jakieś szczątki drewnianych szpatułek, metalowa obręcz i pałąk z wiadra, kilka kości, wywrócona miska. Na biodrach nietoperza spoczywały resztki ubrania. Kiedy tylko ich zobaczył, doskoczył do krat i pochwycił je w szczęki.
— Zęby sobie połamiesz — rzucił beznamiętnie Baraseph, zachowując dystans od krat. Zerknął kontrolnie na Wypłosza, by się upewnić, że ten nie podchodzi zbyt blisko.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie by Kitikulu Nie Wrz 26, 2021 2:42 am

Cóż za śmiała pochwała mojej niechęci do balu. Czyli on sam nie chciał tam iść i proponował to tylko dlatego, że Hektor tam jest. Mi się nie spieszy do poznawania jakichś chłopów. Wiem, jak się nazywa, przewiduję, jak będzie wyglądać. Już nieco się oswoiłem z Viktorem, mam przy sobie Marco. Na takie spotkania muszę się odpowiednio przygotować. Powinienem jeszcze poprawić makijaż i założyć płaszcz, ale wątpię, żeby Viktor chciał iść ze mną do mojej komnaty i czekać nie wiadomo ile, aż przeżyje moje małe załamanie w samotności i odmaluję się sensownie. Może powinienem się malować tylko kiedy siedzę w komnacie? Tylko, że ja nie maluję się dla siebie, a dla innych, żeby inni nie musieli patrzeć na mnie, na moje wory pod oczami i rozwalone usta. No dobra, może trochę też dla siebie, żeby mieć spokój od uwag w stylu ,,Wyglądasz na zmęczonego.". Jasne, że wyglądam na zmęczonego, jak mało którą noc przesypiam spokojnie i moje życie to jeden wielki kłębek stresu. Chociaż teraz mogę się na spokojnie w dzień na słońcu powygrzewać, ale muszę w tym uważać, żeby się nie przypalić, bo mam do tego skłonność.
Zaproponowałem spędzenie czasu tutaj, ale dałem mu inne wyjście, jeśli jednak chciał wyjść z lochów. Z resztą czy ja miałbym cokolwiek do gadania, gdyby powiedział, że wychodzimy i koniec? Popłakałbym się, ale poszedł za nim. Tak wygląda moje wojowanie. Mimo widocznego rodzaju niechęci zabrał mnie do dzikusa. Pilnując, żeby się do niego nie zbliżać, szedłem za nim i zastanawiałem się nad jego słowami. Dlaczego to jest kiepski pomysł? Domyślam się dlaczego, ale nie wiem konkretnie.
Gdyby nie liczyć strachu przez Viktorem, to szedłem dość spokojnie, bo w końcu to tylko wampir w formie bestii, nie ma co się bać. Znaczy jest, ale nie jest to ta kategoria strachu, która mnie paraliżuje. Popatrzyłem po wystroju wnętrza i widziałem niezły bałagan. Łańcuchy, kości i masa innych rzeczy, które można by sklasyfikować jako zabawki dla znudzonego zwierzęcia. Przekręciłem lekko głowę widząc zęby zaciskające się na kratach. Takie szczęki potrafią narobić bałaganu.
Mimo niechęci jaką obdarzał nas nietoperz, ja nie mogłem się nie uśmiechać na jego widok. Owszem smutne było widzieć, go w zamknięciu, ale te oczy, nosek i futerko, coś takiego mi na sercu ogrzewały, że musiałem się zachwycać tym stworzeniem. I niech Marco nie będzie zazdrosny, o nim nie zapomniałem, dale go głaszczę, chociaż teraz jedną ręką, bo drugą wysunąłem do przodu, w stronę bestii, do której nieco się zbliżyłem. Nie jestem głupi, nie będę mu wsadzał łapy między kraty, utrata ręki jest ostatnim czego chcę. Zachowałem bezpieczny dystans, ale jeśli dzikus był zainteresowany, to mógł poczuć lepiej mój zapach, chociaż możliwości dotknięcia mnie niestety nie miał.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie by Mistrz Gry Nie Wrz 26, 2021 7:28 pm

  Kolejna porcja ciszy, kiedy szli korytarzem w stronę celi. Chyba niespecjalnie mu to przeszkadzało, nie teraz. Teraz szli i mieli w tym zajęcie, słabe ale zawsze. Lepszy temat zapewne trafi się już przy kratach wampira.
  Viktor zatrzymał się w pewnej odległości, prawie pod celą na przeciwko, bo i tak była ona pusta. Właściwie wszystkie były puste, biedny nosferatu stanowił obecnie jedynego więźnia i to jeszcze na własne życzenie. Blade ślepia natychmiast wylądowały na rozsierdzonym stworzeniu, by zaraz zacząć czujnie skakać od niego do Wypłosza i z powrotem. Delikatnie zmarszczył brwi, bo bynajmniej nie takiej jego reakcji się spodziewał. Uśmiech. Ręka. Zadziwiające, jakby miał przed sobą naburmuszone dziecko, a nie prawie dwumetrową poczwarę łaknącą jego krwi. W dodatku pachniał jak człowiek, to zapewne tylko zachęcało bestię.
  Nietoperz cofnął się gwałtownie, kiedy ten wyciągnął do niego rękę, ale szybko doskoczył z powrotem i zakleszczył kły na pionowych kratach. Między prętami wystawił przeguby skrzydeł wraz ze szponami, którymi spróbował sięgnąć do dhampira i jego wyciągniętej ręki. Marco siedział spokojnie, dobrze oceniając odległość, lecz nie spuszczał nietoperza z oka, gotów do ewentualnego uniku.
  — Ile takich stworzeń już widziałeś? — zapytał, obserwując jego opanowaną i spokojną postawę. Zwykle ludzie reagowali odwrotnie, ludzie jak ludzie, ale wampiry również wolałyby nie zbliżać się do nietoperza, z którym nie ma racjonalnego kontaktu. Wypłosz zaś zdawał się woleć towarzystwo nietoperza niż Barasepha, to było ciekawe.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie by Kitikulu Nie Wrz 26, 2021 8:36 pm

Nie spodziewałem się, że się odsunie. Wyglądam aż tak strasznie? Może był kiedyś bity, że spokojne wyciągnięcie ręki jest czymś co budzi brak zaufania. Tak Kiti, ty to lubisz analizować zachowanie innych, ale żeby się za siebie zabrać, to ostatni jesteś, co? Drugiej części spodziewałem się już bardziej, więc ponowne rzucenie się na kraty mnie nie zaskoczyło. Mału dzikun z niego. Popatrzyłem na jego pazurki i kiedy oceniłem, że mnie nimi nie dosięgnie, przestałem się im przyglądać tak uważnie, chociaż były urocze, trochę bym je przyciął, ale pewnie by to sprawiło, że nie mógłby się tak pewnie wieszać na rzeczach. Jak kiedyś Ryś miał obcięte, chciał wskoczyć na łóżko i spadł, bo nie miał jak się porządnie zaczepić o poszewkę. Już więcej mu pazurów nie obcinaliśmy, żadnemu z nich.
Dalej trzymałem rękę w jego stronę, może licząc, że się uspokoi kiedy zrozumie, że mnie nie dosięgnie, a może licząc, że da mi się pogłaskać, bo pewnie byłbym jednak na tyle nierozważny, że gdyby okazał mi odrobinę zaufania, natychmiast bym się do niego łapami przyssał.
Cisza została przerwana. Spojrzałem trochę z niepokojem, trochę z czujnością na Viktora. Czy kiedyś widziałem już coś takiego?
-Ten jest pierwszy. Widywałem tylko te małe chmary.-dla zaakcentowania zerknąłem z uśmiechem na Marco i pomiziałem jednego nietoperka po czółku. Westchnąłem cicho, szukając w głowie pytania. Jest dobrze, rozmawiamy. Jest naprawdę dobrze, już nawet nie płaczę i poszedłem za nim i nic się złego nie dzieje. Jestem zachwycony, może nie sobą, ale jest lepiej, niż myślałem, pomijając to, że chciałem uciekać na samym początku.
-Co trzeba zrobić, żeby się odmienił?-po chwili przeniosłem wzrok z bestii na Viktora. Ciekawiło mnie czy są jakieś techniki i wymagania. To jakaś magia, taka szybka, jak chmara? Mówił, że dziczeje trochę, czy będąc chmarą też można zdziczeć? Tyle niewiadomych.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie by Mistrz Gry Pon Wrz 27, 2021 10:00 pm

Nietoperz kilka razy zamachnął się między kratami w stronę Kitka, lecz nawet pazurami nie zdołał go sięgnąć. To trochę uspokoiło jego zapędy, opuścił skrzydła i zabrał kły z prętów. Krwawe ślepia wpatrywały się uważnie w chłopaka, a bestia niespecjalnie przejmowała się śliną kapiącą z jej pyska. Nozdrza poruszały się rytmicznie i szybko, jakby miało to pomóc w rozpoznaniu przybysza i sytuacji. Właściwie dwóch przybyszów. Nie było w tym jednak pokojowych zamiarów, bo jeśli tylko dhampir się zbliżył, nietoperz przypuścił kolejny atak, wpychając pysk między kraty. Na szczęście miał za dużą czaszkę, inaczej pewnie mógłby się między nimi przecisnąć.
Viktor czujnie obserwował ich zachowanie i odległość między nimi.
— Zwykle reakcje są... inne. Zwłaszcza w takich okolicznościach — mruknął, kiedy ten przyznał, że widzi bestię pierwszy raz. Właściwie drugi, ale wtedy mało była ruchliwa. — Przede wszystkim powinien się uspokoić. Pierwsze przemiany przychodzą spontanicznie, pod wpływem emocji. Ich opanowanie wymaga czasu i pracy... — Przeniósł wzrok na nietoperza. — Już raz się odmienił, nafaszerowany cessabitem, ale jednak, trzeba go było przesłuchać. Teraz miałem nadzieję, że sam to zrobi, ale wszystko się przedłuża. — Spojrzał na Wypłosza. — Bycie bestią wydaje się proste i przyjemne, kiedy zapomnisz o ludzkim myśleniu. Być może trzeba będzie to przerwać, on nie może żyć w taki sposób... — Umilkł, kierując uwagę i rozważania z powrotem na skrzydlate stworzenie. Przestało żuć kraty, ale wciąż patrzyło na nich jak na obiad.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie by Kitikulu Pon Wrz 27, 2021 11:06 pm

Nietoperz uspokoił się po chwili walki z metalem, który stał mu na drodze do zabicia nas i nie miał zamiaru ustępować. Nie podchodziłem do niego, jedynie nieco bardziej wyciągnąłem dłoń w jego stronę, a on się rzucił znów na kraty. Czyli się nie uspokoił, a jedynie zauważył, że mnie nie sięgnie. Przyglądałem mu się uważnie i cierpliwie. To było bardzo dziwne uczucie, wiem, że tam po drugiej stronie jest człowiek, ale jakoś nie umiałem do końca patrzeć na to, jak na człowieka. Tak samo, jak Marco, nie był za bardzo człowiekiem, znaczy był, ale bardziej był kochaną kulką sierści i skrzydeł, która mnie mizia nosami po policzkach, albo liże palce. Czy on wraca później do swojego pokoju, patrzy w lustro i pyta się siebie ,,Kim ja się stałem?", a nie, on nie może patrzeć na siebie w lustrze. To, jak oni układają sobie włosy?
Domyślam się, że reakcje są inne. Moja pierwsza reakcja też była inna, uciekłem za drzewo. Tutaj jednak nie było się czego bać, bo nietoperz był zamknięty. Cieszyło mnie oglądanie go z bliska.
Zasłuchałem się w odpowiedź Viktora, niemało zafascynowany tym, jak wiele twarzy może mieć jedna choroba. Zastrzygłem uszkiem słysząc nazwę leku tak często przeze mnie używanego, a który teraz mi się skończył. W pierwszym odruchu chciałem już prosić mężczyznę, czy podzieli się zapasami, jednak zrezygnowałem z tego z wiadomych powodów. Mógłby mi dać złe leki, działające w inny sposób, może by mnie zabił, a ciało wykorzystał do celów wszelakich, w końcu to nie tak, że jak umrę, to mam świadomość, co się ze mną dzieje.
-Może mu książkę poczytać.-rzuciłem luźno i cicho, może brzmiało to trochę, jak żart, ale w duchu mówiłem na poważnie. Może skupiłby sie na słowach i rozumieniu, uspokoił się monotonnym tonem czytania. Szybko jednak zacząłem mówić dalej, żeby tylko mój nibydowcip nie ściągnął na siebie niczyjej uwagi. To było głupie.
-Jak przerwać? Znów Cessabit czy coś innego?-najpierw przyszło mi do głowy zabicie go, bo jeśli zechce zostać w ciele bestii na zawsze, a nie może tak zostać, to nie będzie już dla niego ratunku. Siedzenie w zamkniętej celi, to nie życie, chociaż wiele osób na właśnie taki los bym skazał.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie by Mistrz Gry Wto Wrz 28, 2021 12:32 am

Poczytać. Książkę. Viktor chwilę trawił to zdanie w głowie, a potem cicho prychnął z rozbawieniem, na moment eksponując ostre kły. Mógł sobie wyobrazić taką scenę i wyglądała co najmniej niepoważnie. Jeszcze z sobą samym, bo akurat Wypłosz nieco bardziej pasował mu do takich sytuacji. Może nawet by mu na to pozwolił, wydawał się zachowywać rozsądne podejście.
— Cessabit albo somnium... Łagodniejsze zioła raczej nie zadziałają. Ponoć bywają bardziej utalentowani alchemicy, ale... Chyba nie w naszych stronach. — Skrzywił się lekko. Słyszał historie i nie wierzył, że jest to aż tak skomplikowane, by nikt z Medevaru na to nie wpadł. Albo nie chcieli, albo im się nie chciało. — Ale nawet wtedy przed nim długa droga. Nie można go wypuścić z zamku, póki nie będzie pewności, że nikogo przypadkiem nie skrzywdzi... — Rzucił okiem wokoło. — A to cholerne miejsce niespecjalnie pomaga... Rozumiesz, ciężko nie czuć się zwierzęciem, jeśli trzymają cię w klatce — mruknął, choć zdawał sobie też sprawę, że niespecjalnie mieli wybór. Wampir był agresywny do wszystkich, nikt nie wiedział, kiedy się przemieni, trzymanie go w komnacie byłoby po prostu ryzykowne.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie by Kitikulu Wto Wrz 28, 2021 1:19 am

Tak, wiedziałem, że t o głupi pomysł. Niepotrzebnie to mówiłem i chociaż to moja wina, to jakoś gdzieś w duszy mnie to uraziło. Może nie powinno, bo co ja wiem o wampirach, żeby cokolwiek proponować, też powiedziałem to tonem żartu, więc... To, że mnie wyśmiał to tylko i wyłącznie moja zasługa.
Ucieszyło mnie, że nie chcą mordować tego malucha, to byłaby ogromna strata. Mam tylko nadzieję, że nie żałuję kogoś, kto jest zły do szpiku kości. Pewnie tak jest. Czy ja przed chwilą nie mówiłem o tym, ze ufam złym osobom? Chyba mówiłem, ciągle to mówię i ciągle ufam. Swoją drogą somnium, powinienem to wypróbować. Cessabit na dzień, somnium na noc. Brzmi idealnie.
Tak, wypuszczanie go nie wchodzi w grę, chciał zabić nas i mu się nie udało, ale gdyby trafił na jakąś zakochaną parkę, co wyszła na romantyczny nocny spacer, to już mógłby narobić okropnego bałaganu. I nie mówię tutaj o krwi na ubraniach, a ogólnej panice w najbliższym mieście.
Już miałem rzucić pomysłem, aby mu może zmienić wystrój, przynieść koce, coś miękkiego, rozpalić ognisko dla ogrzania się, zmienić dietę, ale powstrzymałem się przed tym, bo nietoperz wszystko demoluje.
-Jak... koty braliśmy z ulicy, to najpierw jakiś czas uciekały. Trzeba było im robić taki koci obóz z miękkim posłaniem w ukryciu, żeby się miały gdzie chować przed wszystkimi.-wymruczałem w końcu nieśmiało, nie wiedząc na ile mogę porównywać bestię do kotka. To pewnie idiotyzm, ale wierzyłem, że ciepło i miłe materiały uspokoją każdego.-Chodziliśmy przy nich jak po szkle, udając, że ich nie widzimy, żeby się nie bały spojrzeń.-rozgadałem się i aż mi puls mocno przyspieszył, bo nie podobało mi się moje zachowanie. Gadam i gadam, jakbyśmy byli w kawiarni, jakbyśmy byli przyjaciółmi, ale to dobrze, może moja wcześniejsza, dzika rozpacz zostanie zapomniana. Przełożyłem sobie Maro z jednej dłoni, do drugiej, zerkając na niego zadowolony, ale szybko wróciłem do bestii i kontrolowania kątem oka Viktora.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach