Lochy

3 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Lochy - Page 2 Empty Re: Lochy

Pisanie by Mistrz Gry Wto Wrz 28, 2021 5:24 pm

  Oparł się plecami o ścianę za sobą i skrzyżował ręce na piersi, kątem oka zerkając na obydwa wampiry obok siebie. Na tego za kratami chwilo przestał zwracać uwagę. Znowu się uspokoił i przycupnął za kratą, obserwując ich wszystkich uważnie niczym kot czający się przy norze. Hm, kot, no właśnie. Czarnowłosy Wypłosz użył tego samego porównania, ale czy było coś w tych jego słowach?
  — W ukryciu... — mruknął, przenosząc wzrok na celę. Gdyby tak przerobić ją na leże. Dałoby się to zrobić, nawet gdyby miał chwilowo uśpić bestię, mogłoby to nie być takie głupie. — Może masz rację... — Będzie musiał nad tym pomyśleć, znaleźć paru roboli i odpowiednie materiały, ale to chyba nie byłby problem. — Nadal masz dużo kotów, co? — zagadnął po chwili, chyba chcąc pociągnąć ten temat. — Zwykle nie są takie chętne do zadawania się z nami. Ale od ciebie z daleka czuć koty — uśmiechnął się pod nosem. — Miałeś kiedyś inne zwierzęta? Oprócz koguta — spytał po chwili. Może ma znacznie więcej doświadczenia ze zwierzętami, niż na to wygląda. Zastanawiało go, ile chłopak może mieć lat, chociaż z takimi reakcjami długie życie wydawało się być uciążliwe. Jak niekończąca się ucieczka.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Lochy - Page 2 Empty Re: Lochy

Pisanie by Kitikulu Wto Wrz 28, 2021 6:44 pm

Wbiłem w niego uważne ślepia, czekając na kolejny śmiech, ale tym razem, się nie śmiał, a przyznał mi zwyczajną rację. Kiwnąłem głową trochę otumaniony. Głupia sytuacja. Wolałem chyba jednak, jak się ze mnie śmiał, teraz zaczynam się zastanawiać czy jest naprawdę miły i czy nie powinienem się zastanowić nad lepszym polubieniem go. Gdyby był dalej wredny, już bym wiedział, że to nasze ostatnie spotkanie w życiu. Z resztą po chwili takie myślenie do mnie wróciło, kiedy zapytał o koty. Moje ślepia znów powędrowały na Viktora, chociaż teraz widać z nich było wyraźne zaniepokojenie, które miało całkiem niezły potencjał na przerażenie. Przełknąłem cicho ślinę i przytaknąłem, słuchając dalej. Czuć ode mnie koty? To nie jest zaskoczenie, ale do tej pory nikt nie mówił za bardzo, że pachnę kotami, bardziej mówili, że widzą sierść. Głaskanie Marco nieco zwolniło, bo musiałem się skupić na obserwacji mężczyzny. Zapach jest czymś dużo bardziej intymnym niż wygląd, a i o swoim zapachu się nasłuchałem dużo w życiu, nie chcę więcej.
Popatrzyłem na jego uśmiech i coś mi się w nim nie podobało, nie wiedziałem jeszcze tylko czy to tylko moje zwidy, czy on coś planuje. Co jeśli kiedyś ktoś się nachyli do mnie, żeby powąchać czy to na pewno koty? Przeszedł mnie po kręgosłupie zimny dreszcz, przestąpiłem spięty z nogi na nogę, odsuwając się o pół kroku niezauważenie. Dłonie mi się zatrzęsły na następne pytanie, znów poniekąd osobiste, nie dosyć, że poruszające pośrednio delikatne kwestie, jak i mające w sobie dozę oceniania mnie. Minęło kilka sekund zanim lekko przygarbiony pokręciłem głową, wzrokiem nie umiejąc uciec od wampira, który był obecnie jedynym i największym dla mnie zagrożeniem. Już się szykowałem do odskoczenia i ucieczki, jeśli ruszyłby w moją stronę. Znów czułem, delikatne pieczenie w oczach. Na bogów, niech ktoś przyjdzie i mnie uratuje, albo nie, bo wtedy będzie jeszcze gorzej. No przecież nic się nie działo, on tylko pyta. Odetchnąłem nieśmiało i wystraszony, powstrzymałem się przed zgnieceniem nietoperka z chmary, co mi w dłoni odpoczywał.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Lochy - Page 2 Empty Re: Lochy

Pisanie by Mistrz Gry Czw Wrz 30, 2021 1:48 am

Już jego wzrok był dziwny, pełen niepokoju, który chyba nie miał skąd się wziąć. Bo co on niby takiego powiedział? Albo zrobił? To tym bardziej odpadało, przecież nie robił zupełnie nic. Gdyby stwierdził, że Wypłosz pachnie apetycznie albo chociaż ciekawie, to jeszcze by go zrozumiał, ale tak to było bez sensu.
Nie dostał odpowiedzi, ale patrząc na tę twarz, nie spodziewał się jej. Przynajmniej tyle dobrze, że nie była mu do niczego potrzebna, tylko rozmawiali, a on coraz mocniej się zastanawiał, czy słusznie wybrał. Czas to zweryfikuje, oby tylko nie nazbyt brutalnie. Swoją drogą dopadło go przez to dziwne uczucie, jakby... nieszczególnie się tym martwił? Nie życzył chłopakowi źle, wręcz przeciwnie, chciał to rozwiązać jak najlepiej, ale myślom o niepowodzeniu nie towarzyszyła obawa. Nie taka jak zwykle, ale nie był pewien, czy mógł to już nazwać bezpieczeństwem.
Spojrzał na jego rękę, również nietoperze spojrzały, czując lekkie, ale zauważalne drgania. To był kolejny dziwny sygnał, jakby Wypłosza ogarniało przerażenie i paraliżowało kończyny. Jego niema nibyodpowiedź była ostatecznym dowodem na to, że coś jest nie w porządku, a Viktor stał z wbitym w niego badawczym wzrokiem i próbował zgadnąć co. W końcu jednak poddał się i westchnął cicho, przenosząc spojrzenie na celę.
— Nie wiem, co zrobiłem — przyznał i podszedł do wąskiej półki, z której zabrał kawałek podartej skóry. — Ale jeśli coś ci się nie podoba, po prostu powiedz — mruknął, nawet nie patrząc na niego.
Podszedł ze strzępem w stronę krat, czym natychmiast zwrócił uwagę nietoperza. Bestia dopadła do prętów i wtedy też rzucił skórę powyżej jej głowy, prosto do celi. Pierwsze kłapnięcie szczęk było nietrafione, ale zdobycz szybko znalazła się w jego szponach i zębach, a wokół poleciała sierść. Nietoperz przycupnął i zaczął żuć.
— To go zajmie na chwilę... Ostatnio się uspokoił — rzucił na głos swoje myśli, licząc na jakiś lepszy efekt niż w przypadku kotów.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Lochy - Page 2 Empty Re: Lochy

Pisanie by Kitikulu Czw Wrz 30, 2021 2:46 am

Ah, ta cisza, okropna cisza. Jakbym stał obok zwierzęcia, które się na mnie w spokoju wpatruje, już napinając mięśnie, żeby wyskoczyć w moją stronę i mnie zabić. O czym ja myślę? Nie powinienem. Tylko się nakręcam i nie wiem czy to dobrze. Jestem już zmęczony, może mi przejdzie to.
Patrzyłem się na niego dalej, bo miałem ważny powód i niestety przez to widziałem, jak on spojrzenie odwzajemnia. I co się tak gapisz, co? Patrzenie mu nie wystarczyło, musiał się odezwać, drążyć moje zachowanie, jakby nie mógł go zignorować. Nikt nie umie zignorować, to denerwujące, czułbym się lepiej gdyby chociaż udawali, że nie jest aż tak tragicznie ze mną. Niepokojenie otoczenia, które jest czymś co mnie niepokoi nigdy nie było moim celem, ale jakoś tak wychodzi.
Znów pokręciłem łebkiem, z pociągnięciem nosa, przetarłem policzek, zbierając niesforną łezkę na bandaż.
-Jest dobrze.-wymruczałem strachliwie, wymuszając na sobie sztywny uśmiech. Mówienie mu, że zrobił coś nie tak, nie sprawi, że nie będzie chciał się mnie pozbyć za ponowny brak szacunku. Poza tym dlaczego miałbym to robić, skoro te słowa brzmiały trochę, jak groźba czy raczej wyzwanie, gdzie on zacznie później kwestionować każdy mój punkt widzenia, burcząc, że nie ma on sensu. Odetchnąłem szarpanie i szczelniej otuliłem nietoperze dłońmi. Było dobrze, było naprawdę dobrze. Już nigdy się nikomu na zamku nie pokażę, ale to nie tak źle, jakby mogło być. Co by mogło być gorszego? Mógłbym zemdleć na korytarzu, ktoś obcy by mnie znalazł. Sama wizja tego, sprawiła, że serce uderzyło kilka razy nieprzyjemnie.
Drgnąłem w miejscu, widząc jego ruch. Uważnie śledziłem go spojrzeniem, trochę zapominając o tym, że powinienem tez uważać na bestię, miałem jedynie szczęście, że w nieświadomości dalej zachowywałem odpowiedni dystans. Ruszył w stronę krat, więc już nie kryjąc nieufności i strachu, wycofałem się i odsunąłem tak, aby być z dala od niego. Stanąłem pod ścianą i co chwila przecierając oczy, patrzyłem na nich. Znów do mnie mówił. Na bogów, ile on gada? Dlaczego ludzie muszę tyle gadać, jakby bali się ciszy. Musiałem jednak coś odpowiedzieć, za długo milczałem. Coś muszę powiedzieć, teraz. W głowie miałem jednak pustkę, jakby mi dzięcioł wydłubał resztki rozumku. Co mogę odpowiedzieć? Coś co nie odwołuje się do moich doświadczeń, ale też coś, co byłoby wiarygodne, ale też nie coś tandetnie głupiego i bezsensownego.
Po chwili ciszy Viktor w końcu otrzymał odpowiedź.
-To... dobrze.-wydusiłem z siebie. Kolejny wdech, trochę walczący o powietrze, ale udany.-Zdemolował wszystko...-no Kiti, kolejny wspaniały pomysł? Na razie mam skuteczność 50% z pomysłami.-...może się nudzi.... i przez to wariuje.-może i z kilkoma postojami na pociągnięcie nosem czy sapnięcie, ale powiedziałem co wiedziałem.-Da mu Pan kolejne?-bo skóra ma swoją wytrzymałość. Może na tej uspokoi się trochę, na kolejnej jeszcze bardziej, a później będzie tylko lepiej?
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Lochy - Page 2 Empty Re: Lochy

Pisanie by Mistrz Gry Pią Paź 01, 2021 3:32 pm

Dobrze? No niech mu będzie. Chyba nie za bardzo miał ochotę to drążyć, temat i w ogóle każda rozmowa o Wypłoszu wydawały się pozbawione sensu i celu. Dał mu konkretną wskazówkę, a co ten z nią zrobi, to już mało go obchodziło. Zdecydowanie nie zamierzał udawać, że chłopak ma mniej lat, niż wygląda, nawet jeśli było to w jakiś sposób okrutne. Powinien się przyzwyczaić, a nie telepać jak trusia.
Strach się utrzymywał, kiedy Viktor podarował nietoperzowi skórzaną szmatę. Nie zdziwiło go to, ale zainteresowanie tematem już trochę tak. Zerknął na chłopaka, a potem znów na bestię pomrukującą cicho w kącie celi.
— Albo jest wkurwiony o to, że nie może nikogo pożreć — odparł tonem sugerującym, że obie opcje są równie prawdopodobne. — Może... Zobaczymy, co zrobi. — Cofnął się pod ścianę i usiadł przy niej, zawieszając spokojne spojrzenie na nietoperzu. Właściwie od dłuższego czasu wyglądał, jakby mało co mogło go poruszyć bardziej niż dziwactwa Kitka.
Tymczasem nietoperki w rękach dhampira zgrupowały się bardziej. Kilka z nich zwinęło się w małe puszyste kłębki i chyba zaczynało drzemać, choć pewnie był to dziwny sen, kiedy pozostałe wciąż obserwowały otoczenie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Lochy - Page 2 Empty Re: Lochy

Pisanie by Kitikulu Pią Paź 01, 2021 5:17 pm

To, że nie drąży tematów jest naprawdę pomocne, bo drążenie w niczym nie pomoże, zwłaszcza zastanawianie się nad moimi problemami z kimś jest bardzo krępujące.
Podałem swoją opcję powodu zachowania bestii, a on podał swoją. Obie były mocnymi kandydatkami do zdobycia miana racji, chociaż moja brzmiała dużo bardziej optymistycznie. Zwariowanie łatwiej wyleczyć niż nienawiść do nas.
Przestąpiłem niepewnie z nogi na nogę obserwując go, gdy znów usiadł. Naprawdę lubię kiedy siedzi, powinien to robić przy mnie częściej. Widzenie, że ktoś odpoczywa na siedząco, bez możliwości szybkiego zamordowania mnie, jest takie podniecające. Kiti, słucham? To jest właśnie dualizm istoty natury ludzkiej. Osiągnąłem dno, ale to już dawno.
Zachęcony jego pozycją, oparłem się plecami o ścianę, a po kilku sekundach stania, zerknąłem na nosferatu i poszedłem jego śladami. Powoli osunąłem się na ziemię, poprawiłem spódnicę i objąłem swoje nogi, przyciągając je do piersi, ale zostawiając miejsce dla nietoperków, które by się ewentualnie chciały skryć w ciemnym i cieplutkim miejscu między moimi udami, a piersią. Sam bym się tam ułożył z chęcią i bym się zgniótł, żebym już nigdy nie musiał się bać. Czy ja mogę chociaż na chwilę przestać myśleć? Przymknąłem oczy, bo mnie bolały od płakania. Nie wycierałem ich tak dużo, po prostu miałem wrażenie, że zaraz mi pękną od wysiłku. Uniosłem lekko powieki i westchnąłem cicho, ocierając się policzkiem o jednego ze śpiących szczurków.
-Wie Pan, jak się on nazywa?-Wskazałem wzrokiem stwora za kratami. Może to by pomogło, a nawet jeśli nie, to mi wygodniej będzie mówić do niego po imieniu, a nie ciągle nazywać go bestią. Skoro już się raz odmienił, to może chociaż wyjawił takie podstawowe informacje. Tak czy inaczej nie wiedziałem, jak pociągnąć dalej temat wielkiego nietoperza, więc myśli moje zeszły na inne ścieżki. Znów popatrzyłem na nosferatu. Może i była w moich oczach niepewność, ale czułem się dużo lepiej. To naprawdę irytujące, że mój nastrój się tak szybko zmienia w zależności od tego czy on stoi czy siedzi. Zrozumiałe, ale irytujące. Wiem, że on nie chce źle, ale pytania ,,Co jeśli jednak chce, co jeśli się mylę?" nie dają mi spokoju. Cierpliwie przesunąłem palcami po puchatym grzbiecie Marco, dalej się namyślając.
Zerknąłem na mężczyznę i chociaż starałem się udawać, że wcale na niego nie patrzę, to wiem, że marnie mi to wychodziło, a on pewnie już się trochę przyzwyczaił do mojej podejrzliwości. Może należą mu się jakieś wyjaśnienia? Czułem jednak, że temat został zakończony, a wracanie do niego, będzie głupio brzmieć.
-Przepraszam.-wymruczałem w końcu, nieśmiało, ale nie dlatego, że nie chciałem się przyznać do błędu, a nie wiedziałem, jak on to odbierze.-Nie zrobił Pan nic złego, po prostu czasami za dużo myślę.-nie byłem pewien czy to dobre wytłumaczenie. Na pewno jest tylko częściowe, ale nie sądzę, aby go interesowała moja psychologia i to czemu robię, co robię. Mnie jednak trochę zaciekawiło to co wtedy powiedział. Może naprawdę by uszanował moje zdanie i gdybym powiedział mu co mi przeszkadza, to by tego nie robił? Chciałem wierzyć, że by tak było, ale czy wierzyłem na tyle mocno, aby to przetestować? Chyba nie bardzo.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Lochy - Page 2 Empty Re: Lochy

Pisanie by Mistrz Gry Sob Paź 02, 2021 2:09 pm

  Przeniósł spojrzenie z Wypłosza na nietoperza. Nie musiał zastanawiać się nad imieniem, coś innego na krótki moment przykuło jego myśli. Rozważał, czy by go nie naprostować znowu, ale... choć w drugą stronę, to mogło go teraz jeszcze bardziej zestresować. Niech zostanie jak jest.
  — Wilhelm Hadoris... — odparł z wolna. — Jakiś bogaty człowiek z okolic Morteny — wymruczał, widząc, jak nietoperz zwraca na niego swe krwawe ślepia i pomarszczony pysk. Wiedział dobrze, że o nim mówią, zapewne rozpoznawał bez problemu swoje imię, choć może nie kojarzył go teraz w taki sam sposób, jak wcześniej.
  Zerknął na chłopaka kątem oka, jednak wciąż obserwował bestię. Może i koty obawiały się spojrzeń, lecz ten tu zdawał się do nich przyzwyczajać. Oswoił się z faktem, że ani on, ani oni nie mogą się dosięgnąć. Jednak kolejne słowo przykuło jego uwagę na powrót. Z początku nie miał pomysłu, za co słyszy przeprosiny, lecz młody szybko to wyjaśnił.
  — Mhm... — Nieznacznie pokiwał głową. — Myśli bywają wredne — odparł tylko, zakańczając tym samym temat. Nie było co tu dodawać, skoro czarnowłosy sam dobrze wiedział, że jego rozumowanie niekoniecznie było logiczne. Albo wręcz nazbyt było, nieważne.
  Czas mijał sobie leniwie, a nietoperz dostał jeszcze dwa kolejne skrawki skór, jeden nawet z nie tak źle wyglądającym futrem. Ciężko powiedzieć, czym to było za życia, lecz teraz idealnie spełniało się w roli zabawki dla ich potworka. Viktor wspomniał coś od czasu do czasu, rzeczywiście chyba lubił rozmawiać, szczególnie, że Kitek nie stawiał się powyżej niego, a chwilami wręcz przeciwnie. To było ciekawe uczucie, bo nie należał do jego podrasy. Tak czy inaczej, doczekali końca balu, a wtedy pozostało złapanie Hektora czy chociażby wskazanie Wypłoszowi drogi do niego.

z.t. x2
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Lochy - Page 2 Empty Re: Lochy

Pisanie by Kitikulu Wto Lut 08, 2022 3:08 pm

Tak, jak podejrzewałem, czarodziej wiedział więcej niż bym chciał. Wie, że mam problemy sercowe, z układem pokarmowym, ale i mam związek z oddychaniem. To mnie niepokoiło, bo może nie znał szczegółów, ale po nitce do kłębka i znajdzie wszystko. Poza tym średnio ufałem, że może mi pomóc, bo wątpię, aby miał moc sprowadzać ludzi zza grobu bez robienia z nich potworów, no i nic mu do mojej diety, a tym bardziej do strachów. Tak sobie mówiłem, chociaż jakaś część mnie chciała spróbować. Rozwiązanie wszystkich problemów łatwym zaklęciem czy eliksirem. Chociaż czy chcę je rozwiązywać? Bez strachu będę naiwny i znów wpakuję się w problemy. Chyba lepiej mi tak, jak jest teraz, chyba. Pokiwałem więc głową Hektorowi, ale słowa czarodzieja jeszcze długo będą mi mącić myśli.

Znaleźliśmy się w lochach, a ja już czułem, jak mnie mrowi w kolanach i mam wrażenie, że zaraz padnę na ziemię i umrę tu i teraz, na zawsze. Nieprzyjemne tu otoczenie jest, ale i powód bycia tutaj nie był zbyt szczęśliwy, a może to przez to, że nie jadłem śniadania?
Eliksir został podany więźniowi i mogliśmy przejść do etapu przesłuchania. Nie będąc tak odważnym jak Hektor, pozwoliłem sobie stać blisko wyjścia z celi. Więzień był względnie unieruchomiony, ale bliskość podwójnych drzwi, jakoś działała na mnie bardziej uspokajająco. Na staniu moja praca się w sumie kończyła, bo pozwoliłem Hektorowi puścić wodze fantazji na temat tego jak przesłuchać gościa. Niech zgrywa kogoś ważnego, kto ma władzę i udaje, że ja jestem tylko małą rybką od papierkowej roboty. Nie zrobię w końcu dobrego wrażenia z moim niepewnym głosem. Ścisnąłem mocniej ołówek, gotów do notowania jego odpowiedzi. Owszem, pamięć mam dobrą, ale lepiej mieć wszystko udokumentowane.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Lochy - Page 2 Empty Re: Lochy

Pisanie by Mistrz Gry Sro Lut 09, 2022 12:00 am

No i znaleźli się w lochach. Ta zmiana scenerii na Hektorze nie robiła wrażenia, nawet zerkał ku tym czy innym celom, jakby chciał sprawdzić, czy ktoś tam siedzi. Chyba nikogo nie było. Hm, podejrzanie porządne społeczeństwo. A może po prostu odpowiedniejsze były lochy w miastach. Zawsze można było delikwenta wsypać i wydać ludziom, tutaj chyba spalenie na słońcu za przekręty finansowe nie wchodziło w grę.
W każdym razie weszli do celi. Chimera zerknął na Kitka, nim dał więźniowi eliksir do wypicia. Jego ogon chodził z zaintrygowaniem na boki, kiedy szykował w głowie pytania. Chyba miał dowolność, co zdawało się go ekscytować.
— Kim jesteś? — rzucił na wstępie, wpatrując się w przykutego do ściany wampira.
— Drakuletą — odparł ten bez wahania, co znowu wywołało szybszy ruch ogona. A więc gra, niech będzie. Znał zasady.
— Jak się nazywasz? — poprawił, a to już kazało się zastanowić. Ostatecznie jednak więzień westchnął.
— Siegfried Fothell.
— Czy ktoś kazał ci nas zaatakować?
— Tak...
Na twarzy Hektora zjawił się lekki uśmiech. Podszedł on bliżej i kucnął tak, by widzieć zwieszoną do dołu twarz.
— Kto ci kazał nas napaść? Jak się nazywa? — Śmiesznie się czuł, ignorując istnienie skrótów myślowych, lecz dobrze wiedział, że były furtką.
— Ehm... Angus Gergy... — mruknął wyraźnie z tego faktu niezadowolony.
Ta odpowiedź zaś zdziwiła Hektora na tyle, że aż obejrzał się na towarzysza. Zarządca był poza jego głównym podejrzeniem. Wydawał się wredny, ale zbyt ciapowaty, żeby wyciągać zabójcę z kieszeni.
— Dobra... Dlaczego Angus Gergy kazał...
— Daruj sobie... — przerwał mu Siegfried i spojrzał na Kitka. — Jesteście śmieszni... Myślisz teraz, że Gergy chciał cię zabić? Nie proponował przypadkiem innego wyjścia? Nie ostrzegał? Jak go znam, to tak... — Oparł głowę o ścianę za sobą. — W dodatku ten rozkaz to... — Skrzywił się. — To nie jego pomysł, by was zabić, szczury. Popełnił kilka błędów i oto kolejny z nich. Valdert Hophenbauer kazał mu to zrobić. Pod groźbą śmierci. Gergy wpakował się w niezłe gówno, z którego nie tak łatwo wyjść...
Hektor wstał.
— Skąd to wiesz? — Zmarszczył brwi, a ich więzień zaśmiał się ironicznie.
— Wątpisz w moje słowa? — Przeniósł wzrok na chimerę. — Nie jestem tępym narzędziem i umiem zapytać o sens roboty...
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Lochy - Page 2 Empty Re: Lochy

Pisanie by Kitikulu Sro Lut 09, 2022 12:13 pm

Spodziewałem się innego zachowania więźnia, bardziej butnego i  pyskatego, a tu proszę, spokój, cisza i posłuszeństwo. Spojrzałem na Hektora, który chyba czerpał jakąś dziwną przyjemność z zaistniałej sytuacji. W sumie ciągłe chodzenie za mną jest dość nudne, więc się nie dziwię, że kiedy teraz dzieje się coś specjalnego, to jest podekscytowany.
Zanotowałem imię więźnia. Czy je znałem? Raczej nie, tak samo go z wyglądu nie poznawałem, dlatego słuchałem dalej, zwłaszcza, że zdawał się współpracować. Uniosłem na niego wzrok, słysząc imię zarządcy. Czy byłem zdziwiony? Nie bardzo, w końcu na spotkaniu nieco mu podpadliśmy. Coś mi tu jednak nie grało, bo skąd tak szybko znalazł zabójcę, no i przecież zarządca nie był tym typem człowieka. Nie zdawał się być kimś groźnym, a kimś, kto potrzebuje pomocy, bo zrobił głupotę. Moje podejrzenia po chwili zostały z resztą potwierdzone.
Zmarszczyłem brwi na nagły wybuch niezadowolenia. To, że ktoś proponuje inne wyjście to nie znaczy, że muszę z niego korzystać, zwłaszcza kiedy to wyjście rujnuje mi porządek w dokumentach, tego nie lubię najbardziej. Rozumiem jednak, że groźba śmierci mogła być dla niego dobrą motywacją.
Zastanowiłem się chwilę nad tym co usłyszałem i nie podobało mi się to przez to, jak bardzo się to rozgałęzia, a ja nie jestem milicjantem, żeby sobie na lewo i prawo wydawać rozkazy aresztowania, z drugiej strony, sprawa jest dość poważna.
-Hektor, idź proszę i wyślij kogoś zaufanego do przystani, niech mają oko na zarządcę. Skoro dalej żyjemy, to jego życie może być zagrożone. W razie potrzeby niech go sprowadzą do zamku dla bezpieczeństwa.-uważam, że Gergy to dość ważny świadek w sprawie, szkoda by było go stracić. Miałem też nadzieję, że nic się nikomu nie stanie oraz, że Hektor szybko uwinie się ze swoją robotą, bo nie chcę tu zostawać sam na zbyt długo.
Wróciłem wzrokiem do więźnia i nie ruszając się z miejsca byłem gotów do dalszego rozwiązywania sprawy.
-W jakie kłopoty wpadł Gergy? Czy ma to może związek z ukrytym w dokumentacji przewozem Delebitu oraz z hrabią o imieniu Valdert Hophenbauer?-już chciałem to wszystko zapisać. Dokumenty, dokumenty! W sumie nie do końca wiem, gdzie mam wpakować te papiery, co teraz wypełniam. W sprawy biznesowe przystani? Raczej oddam je w ręce Killiana, on się tym zajmie, tak samo, jak wymierzeniem kary? To chyba jego działka, w końcu król, prawda?
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Lochy - Page 2 Empty Re: Lochy

Pisanie by Mistrz Gry Sro Lut 09, 2022 5:43 pm

Hektor chyba nie był do końca przekonany do tej odpowiedzi, ale biorąc pod uwagę okoliczności... Choć z drugiej strony mogła to nie być jedyna poprawna odpowiedź. Skierował jednak swoją uwagę na Tremaina, który postanowił zadbać o zarządcę. Tak, to było rozsądne w tej sytuacji.
— Jasne — odparł tylko, przekazał Kitiemu klucze i wyszedł z celi, pozostawiając ich samych. Co prawda na zewnątrz był jeszcze strażnik snujący się na korytarzu, ale tamte cztery ściany pozostawały od niego zupełnie odcięte.
Złote ślepia więźnia skierowały się na chłopaka, który wyglądał na nieco bardziej opanowanego niż wcześniej. Właściwie to była młoda twarz, może nawet w podobnym wieku, również z ciemnymi włosami pod czarnym kapturem, jednak znikąc jej nie kojarzył. Nic zresztą dziwnego, skoro unikał większości mieszkańców zamku.
Siegfried wyglądał, jakby coś analizował.
— Delebit... Może... — Poprawił się nieco, wyciągając na podłodze zdrętwiałą nogę. — Gergy ma jakąś umowę z Hophenbauerem, zdecydowanie nieoficjalną, z pewnością nielegalną. Nie wiem, czy był tego świadom, kiedy się zgadzał. Hophenbauer to niebezpieczny człowiek, nie znosi przegrywać i zawsze jest... słowny. Ja mówię, że kazał się was pozbyć, ty mówisz, że przemycano Delebit. Wniosek jest prosty, czyż nie? — Umilkł na chwilę, zastanawiając się. — Co ze mną zrobisz? — spytał spokojnie, wręcz niepokojąco spokojnie.
Po dłuższej chwili drzwi do celi otworzyły się znów i wszedł do środka Hektor.
— Kazałem sprowadzić go do zamku — oświadczył.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Lochy - Page 2 Empty Re: Lochy

Pisanie by Kitikulu Sro Lut 09, 2022 10:21 pm

Wziąłem klucze, wątpiąc, czy w razie potrzeby dałbym radę zamknąć za sobą drzwi telepiącymi się dłońmi. Pewność siebie trochę mi uciekła, ale nie było źle, więzień jak oklapły był, tak dalej jest, a może i nawet mu się humor poprawił trochę. Hektor wyglądał aż tak groźnie? Może to ja wyglądam aż tak mizernie. Wolę nie pytać.
Liczyłem, że chłopak będzie wiedział więcej, da mi jakieś szczegóły, a kazał samemu wątki łączyć i zostawił mnie domysłom. On sam z resztą chyba też nie był tak doinformowany, jak myślałem. Zanotowałem co mogłem i zacząłem się nad tym już zastanawiać, ale jego pytanie sprawiło, że uniosłem na niego spojrzenie i poczułem się nieswojo. Bo co ja mam z nim zrobić? Jestem sekretarzem, nie sądem czy katem, chociaż może i rozumiem, bo co jak co, ale to ja tu jestem jego celem i niedoszłą główną ofiarą napaści.
-Nie wiem.-technicznie on tylko wykonywał swoją pracę, dość marnie mu ona wyszła, może to był pierwszy raz, nie umiem ocenić.-Zastanawiam się jednak co cię łączy z Zarządcą, mówiłeś, że go znasz.-może to w końcowym rozliczeniu mieć wpływ na to co z nim zrobię, o ile będę miał na to jakikolwiek wpływ, a chciałbym mieć, chociaż mały.
Jeśli odpowiedział, to raczej zapadło między nami milczenie po tym, jak zanotowałem odpowiedź, dopiero powrót Hektora.
-Dziękuję.-rzuciłem ostatnie spojrzenie więźniowi i podszedłem bliżej Hektora, aby oddać mu klucze.-On nie wie tak dużo, jakbym chciał. Lepiej przepytać Zarządcę, przyparty do muru raczej się nie będzie mocno opierał.-zaproponowałem, dając mu dowolność czy ma może jeszcze jakieś pytania i wykrył nieznane mi niejasności.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Lochy - Page 2 Empty Re: Lochy

Pisanie by Mistrz Gry Sro Lut 09, 2022 11:29 pm

Zadał najważniejsze chyba dla siebie pytanie i cierpliwie czekał na odpowiedź, śledząc wzrokiem mimikę i nastrój Tremaina. Wydawał się postawiony w trudnej sytuacji, abstrahując od całej tej kabały. Niestety owa odpowiedź nie dawała sobą wiele dobrego.
Zaraz też padło kolejne pytanie.
— Pracuję dla niego... Jako jeden z ochrony przystani — wyjaśnił, a przez głowę mu przeszło, jak mogła wyglądać ta rozmowa bez mikstury.
Hektor spojrzał po więźniu i z powrotem na Kitka, odbierając od niego klucze.
— W takim razie chodźmy, przepłynięcie tu nie powinno im zająć wiele czasu — rzucił i zaczekał, aż Tremain wyjdzie. Zerknął jeszcze raz na Siegfrieda, znacznie chłodniej, i wyszedł również, zamykając celę.

Zatrzymali się w głównym holu na parterze, skąd było bezpośrednie zejście do lochów, bo tam też złapał ich jeden z posłanych przez Hektora wampirów.
— Jey?... — Chimera zmarszczył brwi i przystanął, widząc zmieszanie na twarzy blondyna.
— On... nie żyje, Hektor... Znaczy, Gergy nie żyje — wymruczał, biegając wzrokiem po nich obu. — Powiadomiłem Pomioty, pewnie zabezpieczają teren dla śledczego czy coś, ale...
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Lochy - Page 2 Empty Re: Lochy

Pisanie by Kitikulu Czw Lut 10, 2022 12:01 am

Tylko praca. Hm... Miałem nadzieję, na coś bardziej personalnego, jak przyjaźń czy osobisty dług, wtedy zrozumiałbym jego poświęcenie dla Zarządcy. Teraz było to jedynie niepokojące, że zwykłemu pracownikowi można polecić morderstwo, a on się posłucha. Jednak życie w Selinday było nieco spokojniejsze, tutaj każdy to ktoś, kto ma szeroką paletę umiejętności oraz możliwości niesienia śmierci najwyraźniej.

Wyszliśmy z lochów, a ja gwałtownie podskoczyłem widząc nieznajomego wampira, który przyniósł niepocieszające nikogo wieści. Czyli się spóźniliśmy. Byłem zawiedziony, ale głównie zły, bo kto mi morduje pracowników? Nie zgodziłem się na to! Oburzające tak bardzo, że mi się aż ciepło zrobiło i podwinąłem rękawy w koszuli, zabierając się do porządnej pracy, bo co jak co, ale moi pracownicy i moje dokumenty są moje i nie znoszę kiedy ktoś mi w nich miesza!
-Odnajdźcie hrabiego Valderta Hophenbauera. Podejrzewamy, że on kieruje tym wszystkim. Sprowadźcie go do lochów. Nie będzie chciał się dać aresztować, to go do tego zmuście.-zafukałem, po czym obróciłem się i zacząłem schodzić po schodach do lochów, oczekując, że Hektor do mnie dołączy. Jeden świadek nie żyje, na śmierć drugiego sobie pozwolić nie możemy, bo wtedy sprawa kompletnie runie. Na podstawie samych papierów i domysłów nikt mi nie uwierzy, a bez skazania odpowiedzialnych za to osób sam być może będę na muszce bogatego snoba.
Wróciłem do celi naszego niedorobionego zabójcy. Chociaż starałem się otrząsnąć z emocji, to rozzłoszczenie dalej było widać po lekko zmarszczonych brwiach.
-Angus Gergy nie żyje, więc jego zlecenie na zabicie nas wygasło. Ty możesz być kolejnym, który padnie, zwłaszcza kiedy pilnuje cię tylko jeden strażnik na korytarzu, a ty jesteś unieruchomiony.-uśmiechnąłem się delikatnie, czując mdłości na skojarzenia z tym gestem, co mi tak odruchowo teraz wyszedł, ale mimo tego nie umiałem go zmazać w twarzy.-Jesteś ochroniarzem, w lochach nie ma z ciebie pożytku. Co powiesz na to, żeby tymczasowo dla mnie pracować, dopóki sprawa się nie zakończy. Przyznam, że twoja śmierć byłaby mi nie na rękę, tobie pewnie też się nie śpieszy do niej, prawda?-nie bardzo wiedziałem, jaki jest w tym cel, może chciałem sobie zapewnić dodatkową parę oczy do ochrony, a może chciałem osobiście dopilnować, aby jedyny znany mi świadek przeżył? Każdy wyniesie z tego coś dobrego.-Pamiętaj, że współpraca łagodzi wyrok.-to chyba dość oczywiste, chociaż nie jestem pewien jak system prawa działa w świecie wampirów. I dopiero teraz poczułem, że się boję tego wszystkiego, nigdy nie brałem w niczym takim udziału, zawsze tylko obrywałem, albo uciekałem, nigdy nie byłem w centrum zarządzania, nigdy nie byłem aż tak odpowiedzialny za innych. To stresujące, nawet nie wiem czy te nerwy zrewanżuje mi satysfakcja z poprawnie wypełnionej dokumentacji.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Lochy - Page 2 Empty Re: Lochy

Pisanie by Mistrz Gry Czw Lut 10, 2022 12:21 pm

Hektor przeniósł wzrok na Tremaina i zdumiał się tym, co zobaczył. Oczekiwał strachu, w końcu ktoś umarł i to tak nagle, i to najpewniej we własnym domu czy biurze. Może też trochę rozczarowania, w końcu Gergy miał przynajmniej kilkunastu ochroniarzy w budynku. To mogło nasunąć kolejne domysły, ale chwilowo chimera był zbyt zdumiony widokiem rozgniewanego sekretarza, by się nad tym zastanawiać.
Jasnowłosy wampir zawahał się, ale Hektor machnął na niego ręką, więc ten pokiwał łebkiem i ruszył wykonać rozkaz. Raczej mu się nie uśmiechał, ale cóż. Zaś ochroniarz ruszył za nim, postukując racicami o kamienne posadzki. Wrócili do celi, a on stanął z boku i obserwował przebieg tej rozmowy, która z każdym kolejnym słowem brzmiała ciekawiej.
Siegfried delikatnie zmrużył ślepia, kiedy padły pierwsze słowa Tremaina. Angus nie żyje. To była jego wina? Po części wiedział, że tak, ale iskierka złości w jego oczach nie była skierowana do niego samego. Zaraz prychnął z lekkim rozbawieniem.
— Jeden strażnik, mówisz? A mogłem spróbować wyjść... — wymruczał do siebie, by zaraz znów podnieść na niego oczy. — Chcesz, żeby pracował dla ciebie człowiek, który próbował cię zabić... Ciekawa z ciebie osoba, nie powiem — rzucił, przyglądając się Kitkowi.
— Jesteś pewien, że to dobry pomysł? — zapytał cicho Hektor, a za moment sięgnął ku swojej broni, kiedy czarna chmara nietoperzy uniosła się ze ściany i zmaterializowała przed nimi, a kajdany swobodnie zawisły przy murze.
— Jedna pomyłka, ale co do reszty masz rację — rzekł Siegfried z zadowoleniem. — Przyjmuję twoją propozycję. Ten dupek zasługuje na śmierć.
— Więc przynajmniej w jednym się zgadzamy... — Hektor zerknął na Kitka i powoli schował broń. — Będę cię miał na oku — przestrzegł drakuletę, który zdawał się tym wcale nie przejąć. — Teraz czekamy na hrabiego? — zwrócił się do Tremaina.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Lochy - Page 2 Empty Re: Lochy

Pisanie by Kitikulu Czw Lut 10, 2022 8:30 pm

Poklepałem w duchu Hektora po ramieniu, że mnie wsparł, bo nie dziwię się, że jego kolega nie chciał mnie słuchać. Nie wyglądam najgroźniej i czasami się mówi, że śmiesznie wyglądam, kiedy jestem zły, ale cóż, nic za bardzo z tym zrobić nie umiem.
Wróciliśmy do lochów, złożyłem propozycję, która została zaakceptowana. Niestety lub stety, sam teraz już nie wiedziałem, ale kiwnąłem głową Hektorowi, z oczami mówiącymi, że nie, ale co nam innego zostało? Widać, że on albo sam ucieknie albo coś mu się stanie. Żadna z tych opcji dobra nie jest i mam nadzieję, ze rudzielec mój to zrozumie.
Mimo wszystko wzdrygnąłem się kiedy się tak przemieniał, bo to dalej niepokojące. Jeszcze wytknął mi ten błąd, który mógł nas wszystkich kosztować życie, chociaż kto wie, może w walce zraniona noga by mu o sobie przypomniała i by w piach poszły jego wysiłki.
Pokiwałem jeszcze chwilę głową na słowa i dogadywanie się. Dobrze, niech Hektor go pilnuje, bo może chce współpracować, ale to nie znaczy, że mu od razu ufam. Swoją drogą to strasznie zła sytuacja teraz jest dookoła mnie. Jeden obcy chłop, co chciał mnie zabić, drugi obcy chłop co mnie męczy i rzuca świeczkami. I do tego obaj mogą się zmieniać w słodkie zgraje niepozornych nietoperków, tylko po to, żeby mnie niespodziewanie udusić. Wspaniale, wcale się nie denerwuję, prawda? Wcale, a wcale.
-Wyjdźmy mu na spotkanie.-zaproponowałem, bo byłem zestresowany. Najpierw zabito jedną osobę, teraz mogą się posypać kolejne trupy, mam nadzieję, że nikt już nie zginie i złapanie przebiegnie gładko, chociaż spodziewam się buntów. Jednak zabijanie kogokolwiek przez hrabiego, tylko by go pogrążyło i potwierdziłoby to, że to jego sprawka.

Z/T wszyscy
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Lochy - Page 2 Empty Re: Lochy

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach