Gospoda Pod Kłem

+2
Abigail Valendav
Mistrz Gry
6 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Gospoda Pod Kłem Empty Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Mistrz Gry Sro Kwi 07, 2021 3:40 pm

autor: Lap Pun Cheung, artstation.com
Jest to jedno z bardziej specyficznych miejsc w Medevarze, o którym słyszało zarówno wielu, jak i nieliczni, zależnie w jakich warstwach społecznych szukać informacji. Położona na zachód od Ursy, w środku średniej wielkości lasu gospoda jest całkiem duża jak na to odludzie. Wiedzie do niej ziemista droga, ale sam budynek jest zadbany i porządny, choć wielokrotnie łatany czy rozbudowywany. Mają tu też oczywiście stajnię, a na piętrze i w dobudówkach znajdują się liczne pokoje do wynajęcia. Ich standard różni się w zależności od ceny, ale nie wychodzi poza średniej jakości łóżko, jakąś szafkę i stolik. W piwnicy znajduje się kuchnia i łaźnia, zaś główna sala jest rozłożona na parterze i pierwszym piętrze wraz z biegnącym wokół szerokim balkonem. Za barem błyszczą butelki i naczynia, a pod schodami stoi piękne pianino. Porządne, dębowe meble noszą na sobie liczne ślady użytkowania, również niekoniecznie zgodne z przeznaczeniem. Wśród okolicznych ludzi miejsce to zwane jest pogardliwie "Mordownią", "Bankiem Potworów" czy "Knajpą Morderców". We wcześniejszych latach funkcjonowała też nazwa "Zajazd Przygodystów" i chyba to ona najlepiej oddawała charakter tego miejsca. Spotkać tu można zarówno ludzi, jak i stworzenia różnej maści, zajmujących się ogólnie pojętym włóczęgostwem. Myśliwi, łowcy nagród, łowcy potworów, złodzieje i zabójcy do wynajęcia, przemytnicy, fałszerzy i cała reszta typów spod ciemnej gwiazdy nie tylko często tu zagląda, ale czasem wręcz pomieszkuje. Właściciel tego miejsca, Simond Gothlassen, wypracował tu kilka zasad. Przede wszystkim, działka karczmy jest niczym ziemia niczyja lub też jego własne królestwo i nikogo nie będą obchodzić roszczenia ewentualnych stróżów prawa. Teoretycznie też każda istota może wejść, jeśli tylko będzie zajmować się swoimi sprawami. Zginąć można za napad na ochronę, obsługę lub pianistę. Sam Simond zapewnia możliwość szybkiej sprzedaży zdobyczy łowieckich i przepływ nagród za poszukiwanych, mając dobre kontakty z urzędami i milicją, trzymając wszelkie podejrzane typy stosunkowo daleko od zwykłych obywateli.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Abigail Valendav Czw Lip 01, 2021 11:06 am

Deeeeebiuuuuut

Hola, hola, a co to ma znaczyć?! Że niby ona sprawia problemy?! Abigail jest święta i nigdy by…
-Dobra, dobra, może to zrobiłam, może nie, na chuj drążyć temat?
Rzuciła do hybrydy hieny, która siedziała na przeciwko niej, ze zezłoszczonym wyrazem pyszczka
-Przesadziłaś tym razem, hahahaha!
Zaczął się śmiać, na co złotowłosa piękność, panna Valendav, skrzywiła się nieznacznie, jakby z wyrazem odrazy.
-Możesz się nie śmiać w takich momentach, zawszona kulo futra? To upiorne.
Odparła, zakładając ręce na piersi, na co Qaioo uderzył pięścią w stolik, ukazując swoje zwierzęce kły.
-Nie kontroluje tego, idiotko!
Warknął, a Abigail podjęła, odsuwając się w tył, aż plecami zderzyła się z oparciem krzesła. Hybrydą zmarszczył brwi, zerkając na nią pytająco.
-Nie musisz być dla mnie taki… czy Cię tak skrzywdziłam…?
Spytała łamliwym głosem, a w jej oczach zaczęły zbierać się łzy. Ten obrazek sprawił,że Qaioo zrobiło się trochę głupio i niefajnie, przez co opuścił łeb, lekko nim kręcąc.
-Abigail… przepraszam, nie chciałem…
Ukorzył się, zaś na twarzy Valendav ukazał się perlisty uśmiech samozachwytu i triumfu nad nim.
-Ha, tępa pało! Myślisz, że możesz mnie tak wyzywać i potem przepraszać?! Chyba naprawdę myślałeś, że się z Tobą prześpię, ha!
Parsknęła śmiechem pogardy, zapierając się zwycięsko o swoje własne biodra, na co hybrydą zmieszała się jeszcze bardziej.
-Co…?
-No co, pewnie podniecają Cię płaczące młode dziewczyny, heeee?
Spytała złośliwie, dalej się szczerząc, aż Qaioo znów uderzył pięścią w stół.
-W życiu! Zatłukę Cię, hahahaha!
Zaśmiał się znów, na co Abigail energicznie wstała od stolika, patrząc na niego z góry, a jej wyraz twarzy wyglądał, jakby spowiły je ciemne chmury.
-Przez ten śmiech nawet nie mogę wziąć Cię na poważnie, wyliniały kundli. Idę po piwo.
Rzuciła i tak też poczyniła, na co hybrydą złapała się za pysk.
-Kto tu jest kundlem…
Mruknął, ale tego już nie słyszała, bo nucąc sobie coś pod nosem, zmierzając w kierunku baru, przypadkiem uderzyła biodrem o jakiś stolik, przy którym siedział młodzieniec o platynowych włosach, ale co najzabawniejsze, miał przy sobie pluszaka królika.
-Co się gapisz, ćpunie?!
Spytała, wskazując na jego przekrwione oczy.
-Co…? Ja…
Próbował odpowiedzieć, ale złotowłosa już poszła dalej, prosto do lady, o którą zaparła się łokciami, spoglądając po barmanie, do którego wyszczerzyła zęby
-Dwa piwa, dla słodkiej Valendav!

Z/T
Abigail Valendav
Abigail Valendav

Stan postaci : Wilkołactwo / Brak ogólnych uszczerbków na zdrowiu
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Gaspard Anatell Wto Lip 06, 2021 9:57 pm

Krople spływające po zmoczonych kosmykach platynowych włosów, wolno skapywały na taflę wody w półokrągłej misie, nad którą pochylił twarz, spoglądając we własne odbicie. Brak możliwości wpatrywania się w siebie w lustrze była irytująca, ale nauczył się z tym żyć. Dokładnie zwrócił uwagę na swoje oczy, których białka wróciły do naturalnej bieli, zaś skóra na szyi nie była przebarwiona, podobnie z dłońmi. Uczta jaką sobie wyprawił na trupach łowców wampirów, pomogła mu “znormalnieć”, przynajmniej pod względem wyglądu. Ale coś mu w sobie nie pasowało. Coś co go irytowało. Palcami przeczesał swoje, już zbyt długie, włosy. Spojrzał na nożyczki, które leżały obok, z cichym westchnieniem. Nie pamiętał kiedy obcinał się ostatni raz, po prostu z miesiąca na miesiąc, wyglądał coraz bardziej niechlujnie. Pochwycił chłodny metal.
Po pół godzinie, odłożył nożyczki z charakterystycznym brzdękiem, a obcięte kosmyki włosów pływały w misce lub leżały na ziemi. Dłońmi pogładził nową fryzurę, która sięgała teraz lekko za uszy i grzywką do poziomu brwi. Przypominał sobie teraz siebie z Selinday, kiedy był jeszcze niewinny i zupełnie nieświadomy czyhających zagrożeń. Ta myśl była teraz zabawna. Już mniej to, jak sobie wyobrazi, że Gobi go obserwował. Chyba, obserwował… to upiorne.
Odnośnie bóstw, Gaspard w swoim pokoju przygotował prowizoryczny ołtarzyk, ku czci Ata… szczerze, nie wiedział jak taki mógł wyglądać, wykorzystał do tego gałązki i kamyczki, chowając je wcześniej po kieszeniach, coby personel Gospody Pod Kłem nie wziął go za dziwaka. Pomodlił się, kierując swoje słowa do Wilka, licząc że ten faktycznie go słucha. Co chciał mu przekazać? Chyba przeprosiny, że skrzywdził śmiertelników. Lecz nie obyło się bez tłumaczeń, że byli to źli ludzie, a on dokonał dobrego uczynku. Miał nadzieję, że łaska Boga Śmierci go nie opuści, choć dalej było mu dziwnie, z tymi wszystkimi religijnymi obrzędami, bo nigdy specjalnie wyznawcą jakiegokolwiek boga nie był. Ale teraz rzeczywistość była inna, a on czuł się nieco bliżej ich wpływów, niż przedtem.
W wolnej chwili, zszedł schodami na parter, gdzie rozciągała się cała sala, wypełniona ludźmi, hybrydami, czy cholera wie czym jeszcze. Każdy z innego świata, każdy o innym majątku, czy pochodzeniu, z inną historią, czy krwią na rękach. To było szalone miejsce, które zatrzymało go na dłużej, niż się spodziewał. Miał jechać do Sadah, a jednak wciąż był tutaj. Dlaczego? Chyba czuł, że poniekąd pasuje do tych dziwaków. Gabinet osobliwości, gdzieżby miał szukać siebie w innym miejscu? Ale to nie na zawsze, w końcu będzie musiał odejść, o ile kłopoty nie upomną się o niego same, a te przyciągał bardzo dobrze.
-Obciąłeś włosy.- Zwróciła uwagę Anna, dziewczyna którą wcześniej uratował z Babibyłem, przed osądem czarownic, a która właśnie postawiła go lekko zaskoczyć na półpiętrze. -Wyglądasz o wiele lepiej. Bardziej…
-Zdrowo?- Dopytał Gaspard, uśmiechając się z przymkniętymi ustami, na co ta pokiwała głową twierdząco. Tak, czuł się zdrowiej, wyglądał zdrowiej, tylko co niestety, efekt ten nie był wieczny, o ironio wampiryzmu. -Dziękuję. Chcesz… się napić…?
Zaproponował, może nieco nieśmiało. Anna co prawda wynajęła pokój obok jego, czasem się mijali, ale było mu po prostu dziwnie, może dlatego, że była to zupełnie obca mu dziewczyna, a zarazem, jedyna znajoma tutaj. Ta jednak i chyba podobnie postrzegała jego, w końcu, do rodzinnego Sadah nie wróciła i wracać zamiaru nie miała.
-Możemy.
Odparła, po czym razem zeszli jeszcze niżej, w akompaniamencie melodii pianina, która rozbrzmiewała w całej gospodzie.

z/t
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Kaida Valendav Pią Lip 09, 2021 2:20 pm

  Okolica wydawała się spokojna, to był bardzo ładny, wietrzny dzień, który jednak powoli miał się kończyć. Słońce niemrawo prześwitywało między drzwiami, coraz dalej kładąc wszystkie cienie niczym szpony istot, które dopiero teraz budziły się do życia. Wraz ze śpiewem ptaków po drodze niosły się delikatne kroki dwóch panien oraz urocze dźwięki szarpanych z wyczuciem strun. Dwa, cztery, pięć, sześć i z powrotem, tworzyły jednocześnie żywą, ale i nie narzucającą się melodię.
  — Myślisz, że Qaioo coś znalazł? — Zerknęła na Abigail. — Słowo daję, jeśli będę miała tu spędzić kolejny dzień na słuchaniu pijackich krzyków tych gburów, to sprawdzę pierwszą lepszą plotkę! Choćby to miały być zagubione kapcie starej grzybiarki... — miauknęła z frustracją, przejeżdżając wzrokiem po koronach drzew. — Opoowiem o lesie- czarnym jak noc... gdzie wyrosły grzybyy, co zasiał je mrook... — Umilkła na moment i zerknęła na Abi. — Ty z nim będziesz gadać, mnie się nie chce — oświadczyła, przewieszając sobie lutnię z boku i otworzyła drzwi do karczmy. — Witajcie, moi strudzeni przyjaciele! — zawołała rozkładając szeroko ręce, kiedy weszła do głównej sali. Natychmiast wiele oczu skierowało się na obie dziewczyny, a na twarzy Kai wykwitł przepiękny uśmiech. To zawsze działało. — Czas tchnąć tu więcej życia! Gdzież jest ten, który zakropi mą opowieść trunkiem? — Okręciła się w kółko, w pewnej chwili dostrzegając nieznajomą sobie twarz. — W końcu nowa twarz! Z czym tu przychodzisz, biały duchu? — Oparła się rękoma o blat koło Gasparda i jego towarzyszki, na którą również zerknęła wesoło, ale zaraz ktoś inny przykuł jej uwagę.
  — Dziewczyno! Przyjechałem tu dwa tygodnie temu! — prychnął, wymachując kuflem.
  — I już na drugi dzień byłeś bardziej nieświeży niż twoja zupa! — odkrzyknęła, a wraz z nią wybuchło kilka śmiechów.
Kaida Valendav
Kaida Valendav

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : księga czarów, lutnia, sztylet, notatnik, przybory do pisania, drobiazgi [manierka, krzesiwo, oliwa do lamp, bandaże, maść na rany, piersiówka, wytrych, scyzoryk, linka z metalowym hakiem]
Ubiór : biała bluzka, skórzany pasek, ciemne spodnie, mocne buty z wysoką cholewką, pojemna torba, rękawica sokolnika, aksamitka z okrągłą mosiężną wstawką, szeroka sztywna bransoleta na prawej ręce
Źródło avatara : m.imgur.com

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Abigail Valendav Pią Lip 09, 2021 8:30 pm

Dziewczyny szły przed siebie, wracając z małej wycieczki, coby mogły oderwać się od zajazdu, bo siedziały tu zdecydowanie za długo. Abigail w końcu zbankrutuje na alkoholu lub zostanie alkoholiczką. Obie te opcje były realne, więc przydałaby się nowinka.
-A bo ja wiem? Pytaj tego głupiego futrzaka, on chyba nawet nie próbuje, tylko liże te swoje kudły.- Sapnęła równie poirytowana złotowłosa, machając badylem, którym ścinała kępki mijanej trawy. Skrzywiła się lekko, gdy jej siostra znów zaczęła z dupy śpiewać w dosłownie losowym momencie. -Zaraz Tobie grzyb wyrośnie na głowie od tego marudzenia.- Miauknęła, dopatrując się Gospody Pod Kłem, która pojawiła się na horyzoncie. -Dobra, dobra, przycisnę go, aby ruszył swój zadek. Ja się tutaj tylko marnuję.
Westchnęła, by zaraz rzucić patykiem o drzewo, rozłamując badyl, by skupić się na dalszym celu pseudopodruży.
W końcu, weszły do środka, a Kaida oznajmiła ich przybycie w pięknym stylu. Abigail zdmuchnęła swoje kosmyki z twarzy, po zrobieniu uniku, gdy trubadurka o mało co, nie strzeliła ją w twarz, machając tymi łapami. Po chwili, Kai skupiła się na jakimś bialutkim chłopaku, może w ich wieku. Ładny taki, charakterystyczny, choć może spojrzenie miał jakieś dziwne. Nie kojarzyła go, jedyny białas jaki się jej nawinął, to jakiś narkoman z przekrwionymi oczami. Ten wyglądał schludnie.
-Zapewne przyszedł tu podziwiać piękne siostry Valendav, ha ha!
Zawołała wesoło, podciągając nogę w górę i stawiając but na obcasie na stoliku, obok chłopaka. Wtedy też, odezwał się jakiś frajer, któremu bardka zdążyła pocisnąć.
-Stul ryj frajerze!- Warknęła i przeniosła spojrzenie na towarzyszce białego ducha. -Co się gapisz…?
Spytała, nie zdejmując nogi, na co dziewczyna odwróciła wzrok.
Abigail Valendav
Abigail Valendav

Stan postaci : Wilkołactwo / Brak ogólnych uszczerbków na zdrowiu
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Gaspard Anatell Pią Lip 09, 2021 9:00 pm

Miał taką przyjemność, by w spokoju raczyć się piwem przy stoliku, w towarzystwie Anny. Co prawda, preferował burbon lub whisky, których picia, musiał się nauczyć, ale teraz, wszystko grało w dobre nuty. Można powiedzieć, że gadali o prawdziwych głupotach, niczym szczególnym. Anatell trochę więcej dowiedział się o osądzie czarownic z Sadah, gdzie podobno zorganizowali łapankę. Tym więcej słyszał o tych przeklętych łowcach wampirów, tym bardziej cieszył się z ich likwidacji. Było to zupełnie inne, niż zabijanie dla głodu lub niewinnych, którzy za dużo wiedzieli. Czuł, że to nieco poprawiło świat.
Kobieta wypytywała też jego, skąd jest, kim jest, ale chłopak zbywał to uśmiechami i żarcikami. Nie lubił rozmawiać o przeszłości, zwłaszcza teraz, jak życie popieprzyło mu się bardziej, niż powinno.
Za moment, usłyszał czyjś krzyk i zwrócił szare ślepia w kierunku jego źródła. Dostrzegł Kaide i Abigail Valendav. Tak, już o nich usłyszał, ta blondi nawet ostatnio nazwała go ćpunem, z kolei trubadurki słuchał, siedząc na schodach, gdy grała zeszłej nocy. Bardzo podobał mu się jej śpiew i ogólne wykonanie, zresztą, doceniał każdego artystę, sam dążył do rozwijania własnej kariery poety, lecz wychodziło nijako.
Tak, czy inaczej, spróbował znów skupić się na Annie, kiedy nagle Kaida podeszła do niego, kładąc ręce na stole. Zaskoczony tym wampir, spojrzał na nią, nieco zmieszany.
-Co?- Dopytał, a zaraz łącząc fakty, uśmiechnął się z przymkniętymi oczyma. -Ja tu tylko szukam odpoczynku.- Odparł, co prawda ogólnikowo, ale nie kłamał. Nie chciał być żadnym obiektem uwagi gawiedzi, preferował nie wychylanie się z tłumu, lecz nagle, odwrócił się, widząc but drugiej Valendav, która rzucała przechwałkami. Co miał na to odpowiedzieć? -Nie, znaczy, jesteście ładne, ale nie.
Wydukał, za chwilę dopiero myśląc, po co w ogóle odpowiadał. Chwila jednak zamroziła go, gdy Kaida ubliżyła jakiemuś jegomościowi przy stoliku, a po tym, jeszcze Abigail go uciszyła. Co z nimi nie tak? To tutaj normalne?
I byłoby względnie spokojnie, może by je nawet przeczekał i dałyby mu spokój, ale złotowłosa nieco wystraszyła Anne, która była tylko niewinnym świadkiem tej zaczepki. Zmarszczył brwi, zawieszając wzrok na niebieskookiej.
-Nic Ci nie zrobiła, więc zostaw ją.
Powiedział stanowczo, nie godząc się na takie traktowanie jej, ale wtedy, Anna wstała od stolika, chyba speszona tym.
-Gaspardzie, to nic… pójdę do siebie.
Uśmiechnęła się i szybkim tempem oddaliła. Chyba nie chciała szukać kłopotów, więc zostawiła go z nimi samego. Westchnął bezdźwięcznie
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Lucrece'a Lavelle Sob Lip 10, 2021 10:27 pm

Zachwiała się delikatnie, gdy jej stopy dotknęły podłoża. Rozłożyła delikatnie dłonie, jakoby miało jej to pomóc w utrzymaniu równowagi.
To dziś.
Nie mogła zaczerpnąć tchu. Sama nie wiedziała czy to powietrze świata śmiertelnych, czy może jednak natłok emocji, jaki kotłował się wewnątrz dziewczyny.
przyłożyła zaciśniętą piąstkę do klatki piersiowej, próbując się uspokoić i poskładać myśli.
Ile czasu minęło? - delikatnie przegryzła wargę. Jak bardzo wszystko się zmieniło?
Zegarmistrz mówił, że ludzkie życie składa się z epizodów i ja mogłam być właśnie takim odcinkiem czasu. Nie mówił tego złośliwie, po prostu wiedział jak bardzo czekała, odliczając każdą kolejną minutę.
Nie była pewna ile czasu minęło… Ile czasu minęło dla niego… dla niej czas upływał inaczej.
Wiedziała, że był w środku, jednakże… dlaczego bała się wejść?
Zawróciła na pięcie, chcąc ruszyć wzdłuż ulicy. Po chwili ponownie zawróciła, robiąc tym samym małe kółko.
Co mu powiem? Jak powinnam się przywitać?
Opatuliła się dłońmi, kucając.
Co ty wyprawiasz? po prostu tam idź…
Potrząsnęła energicznie głową, czując jak bardzo zakłopotana jest własnymi słowami i jak bardzo chce sobie zaprzeczyć. Naciągnęła kaptur peleryny na ślepia, próbując nie wybuchnąć płaczem.
-Wszystko w porządku, panienko? - do jej uszu dotarł męski głos, który sprawił, że Lucrece'a podskoczyła jak oparzona, stając równo na nogach
-H-Ha?! a-ah - zamachała energicznie dłońmi w kierunku mężczyzny, mamrocząc coś piskliwie. Odwróciła się do niego plecami, chwytając za kaptur, tym samym naciągając go na sam nos. Jaka ty jesteś żenująca, Lavelle
-T-Tak, w porządku, przepraszam - wymruczała, uspokajając oddech.
-na..
-Tak tak - rzuciła pośpiesznie, ruszając pośpiesznym krokiem do środka - Ja tylko zgubiłam ko-kolczyk! a-ale hehe! znalazłam go! - zamachała łapkami -d-dziękuje za troskę! - rzuciła, po czym weszła do gospody. Oparła się o jedną ze ścian, wypuszczając głośno powietrze z płuc.
Już weszłaś więc… więc idź! bądź odważna!
Wyprostowała się.
Na pewno się ucieszy! przecież… przecież powiedział…. powiedział….
Ponownie oparła się o ścianę, naciągając kaptur na nos
N-Nie Lu… nie myśl o tym, bo szybciej dokonasz samozapłonu nim postawisz krok.
Nieśmiało uniosła kaptur, obserwując nowe otoczenie. Starała się wyrzucić wszystkie myśli z głowy, wszystkie prócz jednej.
Po kilku minutach kibicowania samej sobie, raźnie ruszyła przez gospodę, wypatrując celu.
Tak też i go dostrzegła. Na jej ustach pojawił się uśmiech, a ta przyśpieszyła kroku, niemalże nie biegnąć w kierunku białowłosego.
Wtem jakoby dostała obuchem. Do jej świadomości dotarło, że ten nie jest sam, a ona sama gwałtownie się zatrzymała.
Przyglądała się dziewczynie, która właśnie odchodziła. Poczuła jak ją skręca w środku, a jej samej zachciało się płakać.
Dlaczego z nim rozmawiałaś? Czego od niego chcesz? - rzucała oburzona w myślach. Jej wzrok ponownie wrócił do chłopaka. Zostały jeszcze dwie.
Ładne, barwne i jakże pewne siebie. Jej wzrok powędrował w kierunku podłogi, a ona na powrót zachciała wrócić do domu w zaświatach.
Zapomniał? a … a może to tylko…
Zagryzła wargę, naciągając na nos kaptur. Odwróciła się na pięcie, czując jak jej ślepia napełniają się łzami.
Epizod…
Ale przecież one mogły być każdym.
Wzięła głęboki wdech.
Czy to jednak znaczy, że powinnam zawracać mu głowę?
Chciała postawić krok w kierunku wyjścia, jednakże zamiast tego ponownie zawróciła w ich kierunku.
-Gaspard? - zawołała szybciej niż zdążyła rozważyć, czy to aby na pewno dobre rozwiązanie. Jej ślepia się zaszkliły, a sama ona zastygła w bezruchu.
Lucrece'a Lavelle
Lucrece'a Lavelle

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : Podam jak odnajdę autora

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Kaida Valendav Nie Lip 11, 2021 2:40 pm

  Zaśmiała się, widząc jak kolega od kufla i zupy ucisza się z niepewnością na twarzy. Nie był najlepszej postury i przez te dwa tygodnie chyba wszyscy się przekonali, że bliżej mu do pijaka niż bohatera czy zdobywcy.
  — Jaki poprawny obywatel — zachichotała na jego tekst o odpoczynku, a za moment jej wesołość na nowo się rozbudziła, kiedy Abi rzuciła własną teorią, której ten niewprawnie zaprzeczył.
  Zaraz jej wzrok przeniósł się na uroczą towarzyszkę białowłosego, która speszyła się szybko na odzywki jej siostry. Ojoj, biedne dziewczę. Było w niej coś urokliwego, taka niewinna i nieobeznana w rzeczywistości, w jakiej się znalazła.
  — Ojej, Abi, aż tak się wstydzisz? — zaśmiała się, kradnąc dziewczęciu odpowiedź, która aż sama cisnęła się na usta. Ale wtedy odpalił się pan biały, chcąc bronić swojej towarzyszki. Urocze. I jeszcze padło imię, które z zainteresowaniem zarejestrowała, odprowadzając pannę wzrokiem. — Noo i sobie poszła. Co najlepszego narobiłeś? — miauknęła w jego stronę i usiadła sobie na wolnym kawałku blatu stolika. Zdecydowanie znalazła sobie dobry obiekt na ten wieczór. — Ciekawe czy dopadną ją rozterki. Biedne, niepewne serduszko, osaczone zewsząd obcymi spojrzeniami... — wymruczała, przykładając rękę do piersi, jakby urzeczona tą wizją.
  Kątem oka chyba widziała osóbkę, która weszła przed chwilą, ale dopiero kiedy ta się odezwała, rzucając znajomym już imieniem, Kaida zawiesiła na niej wzrok.
  — Widzę, że masz dużo znajomych, Gaspaa... — Urwała w pół słowa, delikatnie przekrzywiając głowę. — Hej hej, złotko, wszystko dobrze? — zapytała trochę czujniej. Coś z tą dziewczyną zdecydowanie było nie tak, ale nie umiała uświadomić sobie, co dokładnie.
Kaida Valendav
Kaida Valendav

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : księga czarów, lutnia, sztylet, notatnik, przybory do pisania, drobiazgi [manierka, krzesiwo, oliwa do lamp, bandaże, maść na rany, piersiówka, wytrych, scyzoryk, linka z metalowym hakiem]
Ubiór : biała bluzka, skórzany pasek, ciemne spodnie, mocne buty z wysoką cholewką, pojemna torba, rękawica sokolnika, aksamitka z okrągłą mosiężną wstawką, szeroka sztywna bransoleta na prawej ręce
Źródło avatara : m.imgur.com

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Abigail Valendav Nie Lip 11, 2021 8:24 pm

Na poprawnego obywatela prychnęła, bo wątpiła w to, aby od tak tutaj przyszedł szukać odpoczynku, ponieważ Gospoda Pod Kłem, w rzeczywistości spokoju nie gwarantowała, a tylko większe kłopoty. Zresztą, ten uśmiech… już go znała, było to świetne ukrycie prawdy. Coś tutaj kręcił. Ale nie na tym mogła się skupić, bo odstraszona Anna uciekła, zaś platynowy młodzieniec naskoczył na Abigail, przez co zdjęła buta ze stołu, cofając się o krok, z przestraszoną miną.
-Co?! Ja nic…- Miauknęła, bo nie spodziewała się, że zostanie to tak źle odebrane, zwłaszcza nie lubiła jak ktoś mówił do niej tak niemiło, co za chamek. A gdyby tego było mało, Kaida postanowiła dorzucić swoje drachmy, na które złotowłosa osłoniła tors własnymi rękoma, przekrzywiając się bokiem do nich. -T...t...to nieprawda…!
Wyrzuciła z siebie cała speszona. Wcale się nie wstydziła, w jej mniemaniu, po prostu tak wyszło, o! Co za ludzie, okropni ludzie. Podchodzenie do przystojniaka było błędem, ale chyba jej droga siostra nie umiała odpuścić, gdyż zechciała dręczyć go bardziej. Na wzmiankę o biednym serduszku, założyła ręce na biodrach, zaczynając się śmiać.
-A czego oczekiwałaś droga siostro od takiego zjeba umysłowego? On pewnie nawet nigdy nie dotknął kobiety, a co dopiero miałby się z nią obchodzić! Co nie, frajerze? Ha ha!
Obrzuciła go spojrzeniem samozachwytu i dumy z tego, jak to mu wspaniale pojechała.
Lecz jej uwaga miała przenieść się na dziewczynę, która zabłąkała się gdzieś przed wejściem, patrząc w ich kierunku i wołając owego Gasparda. Kolejna dziewczyna?
-Ty jesteś jakimś obrzydliwym zboczeńcem i uwodzicielem!- Rzuciła do chłopaka, marszcząc brwi. Najpierw pije sobie z jakąś Anną, a teraz przychodzi inna zguba do niego? Mężczyźni tacy są, ale… zaraz. -Hej, wygląda jak Twoja siostra…
Podparła swój podbródek, patrząc po jej włosach. A to ciekawe, swoją drogą, nawet jeśli jej zaszklona buzia była taka urocza, to coś jej tutaj w niej nie grało. W ogóle jej tu coś nie grało w tym wszystkim, ten cały Gaspard też jakiś dziwny był.
Abigail Valendav
Abigail Valendav

Stan postaci : Wilkołactwo / Brak ogólnych uszczerbków na zdrowiu
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Gaspard Anatell Nie Lip 11, 2021 9:10 pm

Nie był pewien, czy jego odpowiedź przeszła, Kaida z niego chyba zadrwiła, zaś sama Abigail chyba uznała za kłamstwo. Może to śmiesznie brzmiało, ale cóż, gdy się żyje takim trybem jak on, to nawet pobyt w mordowni pełnej bestii, wydaje się relaksujący, o ile nikt nie ginie, a sam nie jest pod ciągłą presją. Ale eh, zignorował ten temat, bo mu chyba odpuściły, a w dodatku, sama złotowłosa zaczęła odstawiać cyrki, rumieniąc się i pesząc. Nie sądził, że jego słowa mogą tak ją dotknąć, było to zachowanie co najmniej anormalne, ale zwrócił uwagę na trubadurkę, która kontynuowała kwestie Anny. Zmarszczył na to brwi, poirytowany, że ta gada same bzdury.
-Ja…? Ja nic nie zrobiłem…- Mruknął, słuchając jej dalej, choć jego wzrok zbiegł na punkt, gdzie wcześniej siedziała Anna, a po której pozostał tylko w połowie pełny kufel piwa. Westchnął, przymykając oczy. -Ona nie jest stąd, nie musicie być takie złośliwe dla przypadkowych ludzi…- Rzucił, choć chyba bardziej w kierunku Kaidy, bo jej siostra miała wypalić dużo ciekawszą formułką, przez co spojrzał znów w kierunku niebieskookiej, lekko zszokowany tym wszystkim. Zjechała go jak psa, ale on przecież… naprawdę nic nie zrobił. -Co?! To nieprawda!- Odparł, nie wiedząc co właściwie się dzieje. -Zresztą… nieważne, co ja się tłumaczę. Nie jestem zjebem…
Jęknął zrezygnowany, mając doprawdy dość tego. Czuł się, jakby latały wokół niego dwie muchy, które go irytują, a ten nie potrafi ich w żaden sposób odpędzić. Jeśli to miały być kłopoty, to przyszły, w postaci panien Valendav.
Rozczarowany takim obrotem spraw, Gaspard postanowił wstać z krzesła, aby za przykładem Anny, oddalić się od tych zaczepek, ale wtedy, usłyszał swoje imię. Zesztywniał cały, otwierając szerzej oczy, choć wlepione były w martwy punkt. Nie umiał się odwrócić, bo nie był pewien, czy to nie było w jego głowie. Ten głos rozpoznałby wszędzie, ale…
Nawet uwaga Abigail o byciu zboczeńcem, wydawała się teraz przelecieć koło jego ucha, ale Kaida szybko zwróciła uwagę na kogoś czwartego, potwierdzając, że to wcale nie był głos z jego głowy. Czy się zestresował? Dlaczego? Zaraz… siostra?! Nawet jego siostra nie wyglądała jak jego siostra!
Eh Gaspardzie.
Wampir odwrócił się w końcu, w kierunku skąd padło jego imię, a wtedy, zobaczył jedyną w swoim rodzaju, Lavelle. Czemu było to tak trudne do pojęcia? Bo patrzyli na nią wszyscy. A przecież, poza nim, nikt jej nigdy nie widział. To było coś… zupełnie innego.
-Lu…
Mruknął, nie potrafiąc w pierwszej chwili się ruszyć, ale zaraz, zerwał się do przodu, prawie przewracając krzesło, aby szybkim tempem podejść do niej i objąć ją, przytulając do siebie. Czuł ją, fizycznie, znów tutaj była.
-Wróciłaś! Na bogów, tęskniłem...- Powiedział z ulgą w głosie. Minęły miesiące, a ta jednak, znów tutaj była. Na moment zapomniał o wszystkim w otoczeniu. -At pozwolił Ci tutaj przybyć…?- Spytał ciszej, aby tylko ona to usłyszała, by zaraz, odkleić się od niej i spojrzeć w kierunku sióstr Valendav. Oh… -Em…- Spojrzał na białowłosą, uśmiechając się niepewnie. -To moje koleżanki…
Po co to powiedziałeś? Nawet ich nie znasz! Chyba nerwy... nie wiedział nadal, czy to się dzieje naprawdę. Zbyt nagle i za dużo rzeczy naraz.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Lucrece'a Lavelle Nie Lip 11, 2021 10:15 pm

Siostra?! - Aż się wyprostowała na to stwierdzenie. Cóż, nie miała co winić tej dziewczyny, że była blondynką.
Drgnęła, gdy chłopak postanowił się odezwać. To jedno słowo sprawiło, że jej nogi zmiękły, a samej dziewczynie przyśpieszyło tętno.
Gdy ją przytulił, dziewczyna wtuliła się w niego mocno, chłonąć każde jego słowo. Tak bardzo potrzebowała usłyszeć jego głos. Poczuć ciepło jakie od niego biło. Jednakże tym razem było jeszcze bardziej wyraźne.
-Tak bardzo Cię potrzebuje - szepnęła, nie wiedząc czy mówi do niego, czy do siebie. Poczuła jak z jej oczu wypływają łzy, jednakże nie czuła żadnej negatywnej emocji. On po prostu tu był, był i za nią tęsknił. Tak bardzo chciała mieć go przy sobie, tak bardzo potrzebowała go słyszeć tuż obok. A on... powiedział że tęsknił.
-C-C... oh... - przetarła łapką ślepia, kierując na niego kryształowe ślepia - ja... At dał mnie pod opiekę swojej prawej ręce, która miała mnie uczyć obowiązków... i wszystkiego i... i Zegarmistrz zgodził się dać mi przepustkę - wzięła głęboki wdech - Więc oto jestem... i...- tak wiele chciała mu powiedzieć, jednakże widząc go nie potrafiła się wysłowić. Wiedziała jedno, chciała by był blisko. Dlatego też gdy postanowił się odsunąć, Lu poczuła nieprzyjemny chłód i przez chwilę nawet sama chciała go zatrzymać, za co skarciła się w myślach. Jednakże nie chciała by się oddalał, chociażby na milimetr, a on to zrobił. Co ją obchodziły jakieś kobiety?
Zerknęła na Gasparda, a potem na obie kobiety
-Jeśli wnosisz nasze pokrewieństwo po kolorze włosów, to powinnam Ci pogratulować - burknęła, przypominając sobie słowa blondynki - Do twojej wiadomości nazywam się Lucrece'a Lavelle i jestem jego narzeczoną - oświadczyła pod chwilą emocji, dopiero po chwili orientujac się jak głupią i nietrafną rzecz powiedziała. Przecież on nigdy jej się nie oświadczył!
-Z-Znaczy... - miauknęła, zaraz zamachała łapkami - On jest mój, macie... go nie dotykać - pochwyciła jego dłoń i odetchnęła sobie, jakoby chciała zrzucić nadmiar emocji, jaki właśnie kotłował się wewnątrz niej. Oh! Lu! pamiętaj o kulturze- proszę? - zagaiła niczym skrzywdzony szczeniaczek. Oby się zgodziły, obiecała dla zegarmistrza przecież, że nikogo nie zabije.
Lucrece'a Lavelle
Lucrece'a Lavelle

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : Podam jak odnajdę autora

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Kaida Valendav Pon Lip 12, 2021 1:37 pm

  Złośliwe? To była lekka przesada, przecież nikomu nie robiły krzywdy. Zresztą, mógł trafić znacznie gorzej, niech się cieszy, że został zajęty przez panny Valendav.
  Kaida przeniosła spojrzenie na swoją siostrę, która speszyła się tym wszystkim. Chyba jej uwagę do Gasparda odebrała też do siebie, ale... to nic! Abi jak to miała w zwyczaju, bardzo szybko odzyskała rezon i pewność siebie. Ciemnooka zaśmiała się cicho i pokręciła głową z rozbawieniem. Nigdy się razem nie nudziły, prędzej czy później trafi się taki delikwent do obgadania prosto w twarz.
  Ale ale, cała uwaga skupiła się teraz na biednej kruszynie, która właśnie zjawiła się na samym środku sali. Rzeczywiście wyglądała jak jego krewna, chociaż... z rysów już nie bardzo. Z zachowania też chyba niezbyt, musieliby być jak papużki nierozłączki. I jeszcze zaczęli o czymś sobie szeptać. Kai zmarszczyła nos, nie lubiła nie znać plotek, ale powstrzymywała się na razie przed pytaniami.
  Zostały przedstawione tak miło, że nie mogła się nie uśmiechnąć. A potem uśmiechnęła się szerzej na wieść o narzeczonej.
  — No no no, moje gratulacje — zaśmiała się cicho, z zainteresowaniem oglądając sobie jej zmieszanie własnymi słowami. — O to się nie martw, pewnie broniłby się jak lew przed dotykaniem — odparła z rozbawieniem i zeskoczyła ze stołu, by rozłożyć szeroko łapki i skłonić się teatralnie. — Kaida i Abigail, wspaniałe panny Valendav. Do waszej dyspozycji, jeśli tylko macie złoto! — oświadczyła może nie do końca poważnie, ale jednak ciężko byłoby zaprzeczyć.
Kaida Valendav
Kaida Valendav

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : księga czarów, lutnia, sztylet, notatnik, przybory do pisania, drobiazgi [manierka, krzesiwo, oliwa do lamp, bandaże, maść na rany, piersiówka, wytrych, scyzoryk, linka z metalowym hakiem]
Ubiór : biała bluzka, skórzany pasek, ciemne spodnie, mocne buty z wysoką cholewką, pojemna torba, rękawica sokolnika, aksamitka z okrągłą mosiężną wstawką, szeroka sztywna bransoleta na prawej ręce
Źródło avatara : m.imgur.com

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Abigail Valendav Pon Lip 12, 2021 3:05 pm

Abigail obserwowała chłopaka, który niespodziewanie wstał i ruszył w kierunku nieznajomej. Przytulili się? A więc jednak rodzeństwo? Zaraz, przedstawił je jako swoje koleżanki? A więc teraz są tacy blisko, a wtedy to było, że mają go zostawić? Co za facet.
W końcu, słowa białowłosej padły właśnie w kierunku Abigail, która lekko podskoczyła, wlepiając w nią wzrok. Ta mała kruszynka była oburzona? Przynajmniej zaprzeczyła ich pokrewieństwu, by wyznać, że są… NARZECZEŃSTWEM?! Są narzeczeństwem, a Gaspard romansował sobie z tą całą Anną?! Co za bydlak, miała ochotę go potraktować swoją szablą za bycie taką szują! Jeszcze pewnie jej drogą siostrę Kaide obrzucał spojrzeniem, tacy faceci właśnie tak się zachowywali!
-Ładnie się nazywasz.- Przekrzywiła głowę na bok, zerkając zaraz na ciemnooką, co złożyła im gratulacje. Abigail nie miała zamiaru temu przyklaskiwać, nie narzeczeństwu zbudowanemu na kłamstwach i zdradach. Już nie lubiła tego całego Gasparda, który teraz uśmiechał się jak głupek. -Zresztą, nawet nie miałam zamiaru go dotykać!
Prychnęła, odwracając głowę. No dobra, może z początku lekko chciała, ale teraz już napewno nie miała zamiaru. A Kaida to chyba się dobrze czuła, zamiast ją wesprzeć i poobrażać chłopaka trochę, wybraniała jego imię. Kim ona się otaczała? Tak, czy inaczej…
-Dobra, dobra, tak, tak, Abigail jestem.- Ukłoniła się w połowie, trochę od niechcenia, po czym założyła ręce na biodrach. -Będziecie tutaj stać jak dwie zawszone sójki, oczekując zaproszenia? Idioci.- Westchnęła. -No chodźcie i usiądźcie do stolika! Złoto też przyjmiemy!- Po czym usadowiła się w krześle, kładąc nogę na stolik, a zaraz, drugą na pierwszą. -Widzieliście tu może taką jedną hienę…?
Spytała, ale wtedy, usłyszeli grzmot za drzwiami. Burza? Jeszcze chwilę temu świeciło słońce. Pogoda była nieprzewidywalna. Wtedy też, drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem, a do środka wparował przemoczony Qaioo, z którego woda ściekała. zamknął wejście z trzaskiem.
-BOGOWIE SIĘ CHYBA Z NAS ŚMIEJĄ Z TĄ JEBANĄ POGODĄ, HAHAHAHAHAHAH!
Wydarł się, a Abigail wykrzywiła usta z niesmakiem.
-Cuchniesz jełopie! Na sto metrów! Chodź!
Zawołała, a oburzona hybryda hieny ruszyła w ich stronę. To się dopiero robiło grono.
Abigail Valendav
Abigail Valendav

Stan postaci : Wilkołactwo / Brak ogólnych uszczerbków na zdrowiu
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Gaspard Anatell Pon Lip 12, 2021 3:21 pm

Lucrecie’a odwzajemniła jego uścisk, trwając w nim chwilę, co wywołało u niego uśmiech. Czyli nic się nie zmieniło, a może, było nawet lepiej, niż kiedykolwiek. Z pewnością było, dalej nie przywykł, że była tutaj realnie, ciałem. Jednak musiał się odsunąć, nie byli tu jednak sami, a chciał dowiedzieć się jak wygląda obecnie sytuacja w krainie bogów. Tak, brzmiało to niedorzecznie, ale po części tak było.
-Zegarmistrz… czemu mnie to nie dziwi…- Uśmiechnął się lekko zakłopotany i rozbawiony tym. Nie za bardzo kojarzył żadnego Zegarmistrza, ale jego nazwa wskazywała na powiązania z bóstwem, które specjalizuje się od minionego dla śmiertelników czasu. A więc był to jakiś mentor, który dał jej pozwolenie na powrót. Ciekawe, na jak długo. -...i najważniejsze, że jesteś.
Zaśmiał się cicho, gładząc za moment palcami jej głowę i kosmyki białych włosów, aby się uspokoiła. Nikt jej nie poganiał, a z całą pewnością, miała mu dużo więcej do opowiedzenia. Jednak nie pora na to, bo ich uwagę odwróciły siostry Valendav. Nie do końca one same, a uwaga Lavelle w ich kierunku.
Gaspard odsunął się lekko w tył, gdy Lucrecie’a naskoczyła na Abigail, czego się nie spo… nie no, w sumie to już nieraz udowodniła mu, że potrafi. Ale to co powiedziała, już całkiem go oszołomiło, jakby ktoś go uderzył młotkiem.
-Narze… czeństwem…?
Spytał cicho, w kierunku dziewczyny, a na tyle słabo, aby jego zdziwienie nie przeniosło się dalej. Faktycznie, nie oświadczali się sobie, ale… to było słodkie, że tak powiedziała. Z pewnością grzało serce, lecz jej zazdrość była niepotrzebna, zwłaszcza po tym jak Abigail zaprzeczyła, a Kaida… rzuciła trafną uwagą, a co tylko spojrzał w jej stronę z przymrużeniem oczu.
-Lu… nikt nie zamierzał mnie dotykać.
Podrapał się po głowie, jak zwykle w małym zakłopotaniu. W sumie, przez to wszystko zapomniał o Annie, która wcześniej uciekła. Z pewnością, na lepiej wyszło, bo to zrodziłoby dodatkowe niepotrzebne zmartwienia dla Lavelle.
Dziewczyny przedstawiły się oficjalnie, a samemu stwierdził, że jego nazwisko może ujść z tłumem, pozostając tylko przy imieniu. Abigail obraziła ich i zarazem zaprosiła do stolika. Powoli się do tego przyzwyczajał. Zerknął tylko na Lu, skiwając głową w stronę stolika, aby tam też do nich dołączyli.
Abigail z pewnością usiadła obok siostry, toteż Gaspard i Lu obrali przeciwległą stronę stolika, dosiadając się na swoich krzesłach. Podeszła kelnerka, rezolutna, pytając na co mieliby ochotę. Gaspard pochwycił swój napoczęty kufel piwa, który przysunął do siebie. Abigail chyba też poprosiła o piwo, z kolei kelnerka jeszcze chwilę poświeciła Kaidzie i Lu, słuchając ich propozycji lub też ich braku, by odejść. Złotowłosa zapytała o hybrydę, a ten nawet nie miał czasu się namyślić, by jego wzrok powędrował w stronę hybrydy. Faktycznie pogoda zrobiła się nędzna, a nieznajoma im hiena, podeszła do stolika, dobierając sobie krzesło, siadając miedzy siostrami Valendav, a Gaspardem i Lucrecie. Chyba dopiero teraz ogarnął, że było ich tu ciut dużo.
-Qaioo jestem.
Wyszczerzył zębiszcza, a Gaspard lekko cofnął głowę, w dezorientacji.
-Gaspard...
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Lucrece'a Lavelle Pon Lip 12, 2021 4:36 pm

Lu jeszcze chwilę przyglądała się im wzrokiem zbitego szczenięcia, zbierając informacje, które jej serwowały. Zaraz jednak nieznacznie się rozpromieniła. W końcu nikt nie miał zamiaru dotykać Gasparda, a skoro sobie już wyjaśnili tą kwestie, to mogła być spokojna.
No prawie, bo słysząc szept Gaspy apropo narzeczeństwa, na powrót poczuła jak bardzo jej wstyd za swoje własne słowa.
Jednakże nie miała jak dłuższy czas się nad tym rozwodzić, gdy powędrowali do stolika. Jednakże panienka Lavelle nie zamierzała najwidoczniej usiąść na krześle, bo bezceremonialnie zasiadła na kolanach swojego "narzeczonego".
Ciekawskie spojrzenie jasnych tęczówek zaczęło śledzić damskie twarze. Doprawdy były bardzo barwne. Pewnie gdyby taka była, Gaspard bardziej by ją lubił. Może powinna się nauczyć?
Na pytanie o hienę nieznacznie zmarszczyła brwi. Jaką hienę?
Nie dane jej było jednak dłużej się nad tym zastanowić, gdyż ów wspomniana hybryda wparowała do Gospody. Lu nieznacznie się wyprostowała, a gdy stworzenie się przedstawiło, ucieszona dziewczyna obdarzyła go ciepłym, niewinnym uśmiechem, odchylając się nieznacznie w jego kierunku
-Lucrece'a Lavelle - oświadczyła ciepło - Bardzo miło Cię poznać - dodała wesoło- O-Oh!- zerwała się z miejsca, by podreptać do baru. Po chwili wróciła ze złożonym ręcznikiem,  który podała nowoprzybyłemu
-Biedny, cały przemokłeś! - podjęła troskliwie, wpatrując się niego wielkimi ślepiami - wytrzyj się, bo się przeziębisz - wymruczała ciepło, wracając na swoje miejsce, które znajdywało się na kolanach "narzeczonego".
Lucrece'a Lavelle
Lucrece'a Lavelle

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : Podam jak odnajdę autora

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Kaida Valendav Pon Lip 12, 2021 7:19 pm

  Abigail zarządziła, że mają usiąść i tak też wszyscy zrobili. To było zabawne na swój sposób, z boku wyglądałoby jeszcze piękniej, gdyby wszyscy poznali się dopiero tego dnia i nie mogli zamówić, co chcą. Taka tam panna dominantka. Ale tam, Kaida oparła się łokciami o stół i z uśmiechem zarejestrowała fakt, że Lu wolała kolana swego narzeczonego niż osobne krzesło. Urocze, chyba nie byli ze sobą zbyt długo.
  — Dla mnie też piwo — rzuciła do kelnerki i zaraz spojrzała na siostrę, która zadała kluczowe pytanie. Po to ostatecznie tu wracały, ten gość już dawno miał przynieść ciekawe ploteczki, a dalej go nie było. Profesjonalista jak nic.
  Zanim jednak ktokolwiek odpowiedział, drzwi do karczmy otwarły się z rozmachem i stanęła tam zmokła kura z okrągłymi uszkami.
  — No nareszcie! — zawołała uradowana i całkowicie nie zniechęcona jego krzykiem. Oparła brodę o dłonie i patrzyła sobie, jak Qaioo przychodzi do nich jakże szczęśliwy ze swej egzystencji i siada prawie naprzeciwko. — A mówiłam ci, zainwestuj w parasol, to nie — wymruczała przekornie, by za moment zerknąć na Lucreacię, która pobiegła... po ręcznik? Kai aż się uśmiechnęła ciepło na ten widok. Ta dziewczyna potrafiła być urocza.
  Kiedy ten się wycierał, mogły dostać wreszcie swoje zamówienie. Bardka upiła z kufla i odchyliła się trochę na krześle.
  — Skoro już jesteś zaopiekowany, to powiedz, z czym przychodzisz? — rzuciła z zaciekawieniem.
Kaida Valendav
Kaida Valendav

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : księga czarów, lutnia, sztylet, notatnik, przybory do pisania, drobiazgi [manierka, krzesiwo, oliwa do lamp, bandaże, maść na rany, piersiówka, wytrych, scyzoryk, linka z metalowym hakiem]
Ubiór : biała bluzka, skórzany pasek, ciemne spodnie, mocne buty z wysoką cholewką, pojemna torba, rękawica sokolnika, aksamitka z okrągłą mosiężną wstawką, szeroka sztywna bransoleta na prawej ręce
Źródło avatara : m.imgur.com

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Abigail Valendav Pon Lip 12, 2021 8:20 pm

Qaioo spojrzał na Kaide, kiedy wspomniała o parasolu, by zaraz, warknąć ze zrezygnowaniem, kręcąc mokrym pyskiem.
-One mi się zawsze psują… haha…
Odparł, by po chwili, przenieść swoją uwagę na białowłosą dziewczynę, która opatulała kolana tego niejakiego Gasparda. Szybko zakodował sobie jej imię, bardzo oficjalne swoją drogą, ale znów wyszczerzył kły, łapą mietoląc swoje szpiczaste ucho.
-Ładnie, ładnie, panienko.- Rzucił, lecz szybko się zdziwił, bo kobieta niespodziewanie wstała i gdzieś pobiegła, by po chwili, wrócić z ręcznikiem, który poczuł we własnych dłoniach. Był tym niezwykle zaskoczony. -Panienko Lucrecie, jesteś chyba zesłana przez bogów, hahahaha.
Dodał, rozkładając materiał i wycierając się nim po pysku, oraz głowie. Abigail dalej chyba wpatrywała się w Lavelle, która ją zaskoczyła tym miłym gestem. Faktycznie, wydawała się słodka i kochana. Jak ta menda Gaspard mógł ją tak traktować? No nic, uwagę skupiła na sobie Kaida, która zadała pytanie, a sama nieomieszkała się wtrącić, chwytając kufel piwa:
-Właśnie, siostra dobrze, że to powiedziałaś. Mów zawszona kulo futra co masz nowego, bo słynne panny Valendav się nudzą!
Krzyknęła na niego, a ten przewiesił ręcznik przez kark, powarkując w jej stronę.
-Pierdol się, psie!
Odwarknął, na co Abigail aż bujnęła się w krześle.
-Nie musisz być taki okrutny za każdym razem!
Powiedziała nieco wystraszona, ze łzami w oczach, na co Qaioo chyba spochmurniał.
-Sama zaczęłaś…- Odwrócił pysk na moment w stronę białowłosych, by powieść spojrzeniem do Kaidy. -Słuchaj, wspaniała sprawa. Będziemy bogaci… hahahahah! Ten, ten, co prawda kawałek drogi, bo obok Jutar, ale to nic, bywało gorzej… słyszałem, że jest taki jeden grobowiec pełen starej wiedzy… i nie tylko, bo gromadzonych skarbów… ale ta wiedza też może być cenna…
Przemówił cicho, konspiracyjnie, zerkając po każdym, zaś Abigail której oczy wyschły w kilka sekund, przekrzywiła głowę na bok.
-Wiedza jest nudna, nie interesuje mnie…
-Widać…
-Ale skarby… hmmm….
Abigail Valendav
Abigail Valendav

Stan postaci : Wilkołactwo / Brak ogólnych uszczerbków na zdrowiu
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Gaspard Anatell Pon Lip 12, 2021 8:39 pm

Poeta z zaciekawieniem przyglądał się hybrydzie, która pomimo, nieco strasznego wyglądu, miała w sobie duże pokłady elokwencji. Aż korciło go, aby o coś zapytać, ale stwierdził, że się z tym wstrzyma, bo to teraz nieodpowiednie.
Jego szare oczy spoczęły na Lucrecie, która obrała wpierw jego kolana -czemu go to nie zdziwiło- by za moment, udać się do baru. Po co? A jak miało się okazać, aby zdobyć serca wszystkich, przynosząc ręcznik dla przemoczonego gościa. Rozkoszna. Zaś na słowa hybrydy o bogach, uśmiechnął się nieco niepewnie, bo chyba nawet nie wiedział jak z tym trafił. Liczył, że jednak Lavelle zachowa dla siebie takie szczegóły, szkoda byłoby wyjść na szaleńców, nawet w takim nietuzinkowym gronie.
Lu wróciła na jego nogi, choć uwaga Gasparda na moment skupiła się na kuflu piwa, które dyplomatycznie upił, gdy doszło do ostrej wymiany zdań Abigail i Qaioo, gdzie ta pierwsza zareagowała w sposób podobny, kiedy on sam był nieco poważniejszy. Dziewczyna wydawała się skrajna i chwiejna, to dopiero ciekawe.
Wtedy też, w końcu przeszli do konkretów, bo hiena zaczęła opowiadać Kaidzie o jakiejś krypcie nieopodal Jutar. Choć faktycznie, był to kawałek drogi, to bardzo kuszący. Otoczka zapomnianej krypty i skarbów brzmiała mistycznie, jak w jakiejś powieści, ale zaintrygowała go kwestia wspomnianej wiedzy. Tak, Anatell preferował książki, niż złoto, może dlatego był biedny jak mysz sikramska. Słowa samej Abigail potraktował jak zwykły przejaw ignorancji, choć uśmiechnął się dyskretnie, kiedy Qaioo jej dopiekł, a ta tego nie dostrzegła. I tacy są ludzie.
-Brzmi jak prawdziwa przygoda do ballad.
Pozwolił sobie skomentować ich rozmowę, bo choć siedzieli przy stoliku, jednak nie dotyczył ich sam temat, a sióstr Valendav. Wtedy jednak, Qaioo zdawał się skupić wzrok na Gaspardzie, oraz Lucrecie.
-Problem jest taki, panie Gaspardzie…. hahahaha, że ta wyprawa może kosztować więcej ludzi. Szukacie zarobku, może?
Spytał, unosząc jedną, niedostrzegalną brew, a wampir przełknął ślinę, nieco zmieszany.
-Jestem poetą…
-Więc jesteś biedny, oraz potrzebujesz zarobku. Kupiłbyś tej pięknej pani jakiś ładny podarek, a może, obdarzyłbyś ją skarbami, hahahah!
Rzucił, a Gaspard otworzył szerzej oczy, zmuszając go do zerknięcia na Lucrecie. Czy on zastosował na nim szantaż emocjonalny? Co za podstępna… hiena.
-Tak, znaczy…
-Umiesz walczyć?
Dopytywał.
-Umiem strzelać całkiem nieźle… ale Lu…
-Nadasz się, a jej nic nie będzie. Mamy ekipę, hahahaha!
Zaśmiał się na pół sali, zaś Anatell znów spojrzał na Lavelle. Był tego nieco niepewny. To nie tak, że unikał przygód, te jednak się go trzymały, ale jednak, chodziło o to, że wciągał w coś dziewczynę, która miała swoje obowiązki. Pomijając fakt, że te wesołki nawet nie wiedziały, że był wampirem...
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Lucrece'a Lavelle Pon Lip 12, 2021 9:47 pm

Lucrece'a zarumienił się nieznacznie na jakże uroczy komplement, który w zasadzie... w zasadzie to hybryda nie była świadoma, jak bardzo w punkt trafiła z tym stwierdzeniem.
-O-Oh dzię...dziękuje - wymamrotała, kryjąc policzki w dłoniach.
Oni rozmawiali, a Ona, Ona zatopiła się we własnym świecie, słuchając ich jednym uchem. W końcu był obok Gaspard. Była tuż przy nim, blisko. Tylko to się liczyło.
Opatuliła się jedną z jego łapek, dopasowując swoje imię do jego nazwiska. Lucrece'a Anatell. Brzmiało to bardzo ładnie. Poza tym! poza tym to było nazwisko Gasparda!
Aż się zarumieniła do własnych myśli, jak bardzo zuchwałe te są. Ojoj, ależ było jej głupio.
Słysząc zdrobnienie swojego imienia, przeniosła ślepia na Gasparda, wracając na ziemię.
-Nie martw się o to, jeśli będę musiała wracać, mistrz po mnie przyjdzie, niezależnie od tego w jakim miejscu w świecie śmiertelnych się znajduje - rzuciła cicho, by zaraz się rozpromienić.
-Wycieczka? - zagaiła, a jej błyszczące ślepia zalały wszystkich obecnych - Oh, będzie cudownie - zachichotała, zamiatając nogami powietrze - Kiedy wyruszamy? - zagaiła z zapałem.
Lucrece'a Lavelle
Lucrece'a Lavelle

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : Podam jak odnajdę autora

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Kaida Valendav Sro Lip 14, 2021 1:56 pm

  Zawszona? Chyba jeszcze nie widziała na nim pcheł, chociaż pewności mieć nie mogła, bo nie za bardzo dawał się iskać. Albo głaskać. Albo wyczesywać. Może kupi mu szczotkę na urodziny? Byłaby lepsza niż parasol...
  Ale zaraz wróciła myślami do jego propozycji zarobku, która brzmiała jak świetne źródło nie tylko pieniędzy, ale i wiedzy, a w dodatku historii. To znaczy z każdego wydarzenia umiała zrobić świetną historię, ale to brzmiało idealnie.
  — Mów dalej — pośpieszyła go z uśmiechem, kiedy zaczął cisnąć po Abi, czego ta nawet nie zauważyła. Albo nie chciała zauważyć, jej strata. Wzrok Kai na moment wylądował na Gaspardzie, a jej uśmiech poszerzył odrobinę. — Prawda? Każdy będzie chciał o tym posłuchać! — odparła z zapałem, choć nawet nie znali jeszcze wszystkich szczegółów, które hiena właśnie miała wyłożyć.
  Chwila, Gaspar i jego koleżanka? Powiodła na nich spojrzeniem i upiła z kufla. Umiał walczyć, hm... To znaczy strzelać, ale dobry strzelec teraz wystarczy. Kaida lekko pokiwała głową.
  — Strzelec, włamywacz, szermierz i mag... — wymruczała z zadowoleniem, zaś zatrzymując wzrok na Lu. — A ty co potrafisz, złotko? — rzuciła i uśmiechnęła się na jej entuzjazm. Odstawiła kufel na blat. — Musimy sprawdzić sprzęt. Z Mordowni aż do Jutar nie napotkamy żadnych przejawów cywilizacji, chyba że drogę. Jak wam czegoś brakuje, to coś wymyślimy, Qaioo wszystko umie załatwić. No i zapasy na drogę, ale kuchnię mamy za plecami — zaśmiała się cicho. — Jak dla mnie, to możemy wyruszać nawet jutro z samego rana — oświadczyła i upiła kolejny łyk piwa. — Mmm, Jutar mówisz, kryptaa... — Przeciągnęła w zamyśleniu, a zaraz oczy jej zaślniły. — To miejsce już ma piękną kolekcję legend, oh! — Odstawiła kufel, ale nie wypuszczała go z rąk, wodząc po zebranych. — Mawiają, że przeszło czterysta lat temu żył w tych stronach uzdolniony czarodziej. Miał wszystko, zaklęcia same tkały mu się z rąk, pieniądze płynęły, a piękne kobiety oglądały się za nim na ulicach. On jednak wolał doskonalić swoje sztuki i poszerzać horyzonty też o to, co zakazane, aż w końcu... Został pokonany przez to, czego najmniej się spodziewał... — Zaśmiała się cicho, zerkając na Gasparda. — Zakochał się. W przepięknej Rosalin, lecz jego wyśniona bajka nie trwała zbyt długo. Kto wie, może już wtedy bogowie się od niego odwracali, a ona miała być przestrogą... A może po prostu źle wybrała. Biedna Rosalin zmarła po kilku latach na paskudną chorobę. Mąż był przy niej cały czas, starał się ją ratować, ale nic, czego się nauczył, nie pomagało. Lekarze, magia, nawet mroczne uroki. Bezsilny patrzył jak ta umiera i pogrążał się w zgryzocie i cieniu, który karmił się rozżalonym pożądaniem. — Pochyliła się nad stołem. — I kiedy wyzionęła ducha, to chore pożądanie nie zgasło. Nie chciał żałoby. W Jutar zaczęły znikać zwierzęta, owce, kozy, psy, aż w końcu ludzie. Samotny wędrowiec, nieuważna pasterka, nawet dzieci, które za bardzo oddaliły się od domu. Używał ich do mrocznych rytuałów, które miały sprowadzić jego małżonkę z powrotem do świata ludzi, wybrał jej nowe ciało, ale ożywiane istoty nie są jak żywi. Mawiają, że co kilka lat musiał je wymieniać, gdyż to gniło i rozkładało się, walając po jego krypcie. Każdego potwora też trzeba czymś karmić, a ona rozsmakowała się w żywym mięsie. Wieśniacy przez blisko wiek składali im ofiary z młodych dziewic, a potem... cisza. Myśleli, że w końcu zszezł w swojej dziurze. Paru śmiałków chciało tego dowieść i obłowić się na tym, co sam zgromadził, ale żaden nie wrócił żywy. Prawie. Szczęśliwcy, którym się udało, mówili o nieumarłym czarnoksiężniku, potężnym Alexiusie przebudzonym ze snu, który po dziś dzień rezyduje w swojej krypcie, a każdy rozsądny omija to miejsce szerokim łukiem, by nie paść kolejną ofiarą tego szaleńca... — zakończyła z namaszczeniem i upiła z kufla.
Kaida Valendav
Kaida Valendav

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : księga czarów, lutnia, sztylet, notatnik, przybory do pisania, drobiazgi [manierka, krzesiwo, oliwa do lamp, bandaże, maść na rany, piersiówka, wytrych, scyzoryk, linka z metalowym hakiem]
Ubiór : biała bluzka, skórzany pasek, ciemne spodnie, mocne buty z wysoką cholewką, pojemna torba, rękawica sokolnika, aksamitka z okrągłą mosiężną wstawką, szeroka sztywna bransoleta na prawej ręce
Źródło avatara : m.imgur.com

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Abigail Valendav Sro Lip 14, 2021 3:34 pm

Abigail spoglądała to na Qaioo, to na Gasparda, kiedy okazało się, że wyprawa ma być jednak na większą ilość osób. Przeważnie szli w trójkę, więc więcej, brzmiało poważnie, a hybryda rzadko była tak pewna plotki, by brać pod uwagę większe trudności. To mógł być konkret. A jak się okazało, nasz pan zdradus i amant, umie strzelać. Tyle dobrze. A słodka Lucrecie’a podeszła z entuzjazmem do wycieczki. Więc i Abigail stuknęła kuflem o stolik.
-No to kurwa jedziemy!
Zaakcentowała, a zaraz, Qaioo pokiwał pyskiem na znak potwierdzenia. Kaida ładnie ich podsumowała, włamywacz, wojownik, mag, strzelec i… ich białowłosa maskotka, chyba że miała więcej talentów, które kryła w zanadrzu.
-Tak, tak, wszystko ogarniemy. Poranek brzmi dobrze, hahahahah, byleby tylko przestało padać, bo w burzę się nie ruszam.- Podrapał się ręcznikiem po uchu. -Nie wspomniałem, chodzi o kryptę Anatella. Opowiadaj, Kaida.
Oparł się o krzesło, zaś bardka postanowiła przejść do przemowy, na co Abigail wywróciła oczyma.
-Zaczyna się…
Mruknęła z dozą drwiny, ale zaraz się uciszyła, dając jej mówić. Legenda o Czarnoksiężniku, który został potworem, była nawet powszechna, choć akurat w ustach młodszej Valendav, brzmiało to dosyć bardziej złożono i… po prostu pięknie. Sama Abigail zaczęła się zastanawiać jaki mógł być ten Alexius, skoro to taki przystojniak był i to bogaty. Ale skoro babrał się w jakiś czarach, zapewne był gburowaty. A ta żona… cóż, gdy przeszli do tej części, dziewczyna patrzyła na siostrę jak zaczarowana. Abigail kochała legendy i bajki, zwłaszcza gdy brzmiały coraz mniej prawdopodobnie. Hiena cały czas kiwał głową, jakby potwierdzał autentyczność słów trubardurki, aż ta skończyła.
-Dokładnie tak. “Licz”, jak to mawiają. Nieumarły nekromanta! Potwór hahahaha! Potwór, który ledwie jest cieniem dawnego człowieczeństwa, który miał wszystko, aby zapaść się w mroku! On i jego miłość, on i hahahah wszystko co posiadał! A wszem i jego potomkowie objęci są klątwą!- Dokończył historię, machając łapą z entuzjazmem i ekscytacją, gotów na nową przygodę, aż nagle… zatrzymał wzrok na Abigail. -Ej… wszystko w porządku…?
Spytał jej, widząc jak z oczu złotowłosej wypływają pojedyńcze łzy.
-On ją tak kochał…
Pociągnęła nosem, a zdezorientowany Qaioo spojrzał zaraz na Lucrecie i Gasparda, doszukując się ich reakcji.
W końcu jednak, starsza Valendav się otrząsnęła, machając głową na boki i zwracając się w stronę białowłosej dwójki.
-W porządku, jełopy, skoro ruszamy razem, wiedzcie, że jestem wilkołakiem. Nie lubię unikać tematów, nie zamierzam was zjeść, po prostu wiedzcie, będzie mi tak wygodnie.
Upiła piwo, zaś hiena chwycił się za skronie. Dobrze, że chociaż gwar gospody ich zagłuszał.
Abigail Valendav
Abigail Valendav

Stan postaci : Wilkołactwo / Brak ogólnych uszczerbków na zdrowiu
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Gaspard Anatell Sro Lip 14, 2021 3:59 pm

Zerknął na Lucrece, gdy ta po cichu wyjawiła mu, w jaki sposób będzie wyglądał jej powrót w zaświaty lub… gdziekolwiek tam ona musiała wędrować. Kiwnął na to głową.
-Rozumiem, to dosyć wygodne.
Odparł, lekko unosząc lewy kącik ust i powrócił spojrzeniem do pozostałej reszty. Lavelle dosyć szybko zapałała ochotą i entuzjazmem wobec planu podróży, chcąc chyba nieco pokorzystać i zobaczyć po drodze, a nuż, też tkwiła w niej dusza przygodystki. Chyba nie miał możliwości, aby odmówić, choć Kaida zastanawiała się nad tym co potrafi sama białowłosa, lecz… Gaspard podświadomie wierzył, że ona sama byłaby w stanie sklepać ich wszystkich naraz. Tak, czy inaczej, Qaioo i Abigail mniej przyświęcili temu uwagi, niżeli trubadurka. Ale moment, mag…? Kto tu był magiem?
Zaraz zaś, hybryda wspomniała o tym, że to krypta Anatella… a co spowolniło oddech wampira, który zamrugał kilka razy, patrząc w kierunku Qaioo, choć tylko na moment, bo całą scenę przechwyciła Kaida. Chłopak wpatrywał się w nią, słuchając jej opowieści, która dopiero po chwili, pomogła mu rozjaśnić umysł. Krypta Alexiusa była nieopodal Jutar? Chyba… obracał się w złych kręgach, bo sam o tym nie wiedział. Zresztą, przez myśl mu nie przeszło, aby go szukać. Oczywiście, nikt nie był świadomy nazwiska Gasparda, więc mogli wypowiadać się dosyć swobodnie, a to co mówiła Kaida, było bardziej pasujące do tego co już słyszał niejeden raz, w porównaniu z rzetelnością starego Gwendelyna, którego spotkał kilka jakiś czas temu. Tutaj, Alexius był pożądany, bogaty, uwielbiany, oraz zepsuty od środka, zaś tym dalej w legendę, tym bardziej złowieszczy się on stawał. Nie przeszkadzało mu, że Lucrecie’a, czy reszta tego słucha, ale samemu odwrócił wzrok, lekko opuszczając głowę w ciszy. Może pod koniec była to jakaś prawda, której sam Gwendelyn przyznać nie chciał nawet przed samym sobą, postrzegając go jako przyjaciela, ale trubadurka przypomniała mu, czemu świat miał, aż dwa powody do nienawiści wobec Anatellów.
Qaioo dołożył do tego jeszcze gorszą wiązankę. “Przeklęci potomkowie”... a właśnie z jednym siedzieli, lecz może i to było prawdą. Może i jemu pisany będzie marny koniec, jak Alexiusowi. Lecz co miał myśleć o tym, że chcą iść się włamać do JEGO krypty? Czy zamierzał im powiedzieć? Chyba teraz… nie chciał tego robić.
-Wiecie… myślę, że ten Licz to bajka.
Uśmiechnął się nieco niepewnie, w ich stronę, zaś Qaioo westchnął, machając na to łapą.
-Może bajka, może nie, byleby coś tam znaleźć. W tym jest duch przygody, hahaha!
Wyjaśnił, ale Gaspard nie był pewien, czy to go jakoś uspokoiło. Zerknął na Abigail, która chyba za bardzo się wczuła w historyjkę, a po tym na Lavelle, żeby… w sumie nie wiedział po co. Nigdy nie opowiadał jej tej historii. Może znała ją jeszcze lepiej? W końcu… była wiekowa.
Zaraz jednak miał dostać obuchem w głowę, słysząc słowa rozbudzonej Valendav. Wilkołak?! Spojrzał szybko na Lu, po czym na Kaide i Qaioo, szukając po nich rozbawienia, ale… raczej się z tym nie spotkał. Abigail nie kłamała? Przyznała się do tego od tak?
-A ja wampirem. Nie możemy wędrować za dnia.
Odparł, na moment pokazując kły, by szybko zamknąć buzię, robiąc większe oczy. Dlaczego to powiedział?! Chyba opanował go dziwny lęk i stres, w towarzystwie likantropa. Przypomniało mu to Josepha, poza tym, chyba postanowił skorzystać na wieczorku wyznań. Lecz dopiero do niego docierało, że konsekwencje tej decyzji, mogą być wszelakie.
-No to... jest... ciekawie... haha...
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Lucrece'a Lavelle Pon Lip 19, 2021 6:48 pm

Lucrece'a była zaoferowana bajką, na pewno z początku. Wraz z rozwinięciem opowieści uśmiech z twarzy dziewczyny zniknął, a wzrok zaległ gdzieś na stole.
Jej nowi towarzysze rozmawiali, przeżywali tą historie na swój własny sposób, a jej... jej było po prostu przykro. Może niewłaściwie, ale nie potrafiła nie utożsamiać się częściowo z tą historią, która tak lustrzanie przypominała ich własną. Jednakże w ich historii znalazły się osoby, które wyciągnęły do nich dłoń.
-To takie... przykre... - szepnęła. Nie wierzyła, by ta istota była potworem. Nekromancja to zło, wiedziała o tym, ale przecież dla niej Gaspard też chciał sięgnąć po czarną magie.
Odruchowo odnalazła jego łapkę, splatając ją ze swoją w przysłowiowy koszyczek.
Ktoś kto kochał, przecież nie mógł być potworem, prawda? Czy... może?
Mało ją interesowało o czym gawędzi reszta, zresztą ilekroć chciała powrócić do nich myślami, okazywało się, że wciąż zaczepiają tematem o legendę. A Ona... Ona nie chciała o niej rozmawiać. Nie chciała o niej słuchać. To była bardzo przykra bajka, a ona nie chciała się popłakać jak ostatnia ciapa, chociaż czuła jak przez moment łzy cisnęły się do jej oczu. No ale przecież nie będzie wyć.
Bawiła się dłonią Gasparda, skupiając na niej całą swoją uwagę.
Czy On też w takim razie był potworem? Ale jeśli On, to ja również. To nie podlegało wątpliwości  
Lucrece'a Lavelle
Lucrece'a Lavelle

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : Podam jak odnajdę autora

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Kaida Valendav Pią Lip 23, 2021 3:47 pm

  Zakończyła swoją opowieść i wzięła porządny łyk piwa. Od takiej gadaniny może zaschnąć w ustach, nie znosiła tego uczucia, ale chyba czasem każdego dopadało. Jej uwaga przeniosła się na ich drużynowego pluszaczka, to znaczy Qaioo, który podsumował osobę samego nekromanty.
  — Potworną klątwą, która... — Urwała, przenosząc wzrok na Abi.
  No no, taki wyraz melancholii nie zdarzał się u niej często. Kaida zamrugała oczyma, zerknęła na hienę i resztę towarzystwa. Lucreace również uznała to za przykre. No dobrze, może było przykre, ale hej, to było ponad dwieście lat temu. Wiecie ile do tej pory zdarzyło się przykrych rzeczy? Ostatecznie milczenie przerwał Gaspard swoim prozaicznym komentarzem, na który dziewczyna prychnęła cicho.
  — Qai ma rację, po co zakładać najnudniejszą opcję! — zaaprobowała, by po chwili znowu zerknąć na Abi, której chyba już było lepiej. No zdecydowanie było lepiej, aż sięgnęła na drugą stronę swej gorączki. Kaida na moment zastygła w bezruchu, kątem oka zerkając na nowych. Biała chyba nie usłyszała, a biały no... no nie wyglądał na wrogo nastawionego. — Musisz gadać tak głośno? — mruknęła, nachylając się do siostry i mierząc ją wzrokiem. Ale ten znowu wylądował na Gaspardzie. — Co. — Zamrugała oczyma. Zerknęła na Qaioo. Znowu na niego. — No i pięknie, doborowa kompania — stwierdziła, chcąc przerwać tą dziwną atmosferę niepewności. Odstawiła na blat pusty kufel. — Ale ja chcę spać... — Pauza. — No dobra, od biedy nie w tej chwili. Musimy rozplanować przystanki... — Przeniosła wzrok na ich puszysty mózg drużyny.
Kaida Valendav
Kaida Valendav

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : księga czarów, lutnia, sztylet, notatnik, przybory do pisania, drobiazgi [manierka, krzesiwo, oliwa do lamp, bandaże, maść na rany, piersiówka, wytrych, scyzoryk, linka z metalowym hakiem]
Ubiór : biała bluzka, skórzany pasek, ciemne spodnie, mocne buty z wysoką cholewką, pojemna torba, rękawica sokolnika, aksamitka z okrągłą mosiężną wstawką, szeroka sztywna bransoleta na prawej ręce
Źródło avatara : m.imgur.com

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Abigail Valendav Pią Lip 23, 2021 9:34 pm

Czy musiała gadać tak głośno? A co za różnica, wszyscy byli tu tak urżnięcie, że jeszcze ktoś postawiłby jej kolejkę na cześć wilkołaków. Sama Lucrecie’a wydawała się ją zignorować, ale to nie był problem. Jednakże jej chłoptaś wyglądał, jakby ducha zobaczył. Już chciała go wyśmiać za tchórzostwo, kiedy wypalił z czymś absurdalnym. Heeeeeeee?
-Wampir…?- Spytała, z szeroko otwartymi oczami, by za moment, wybuchnąć śmiechem. -Nie jesteś wampirem, wampiry są brzydkie, wyglądają jak zgnili i żyją w jaski…- Urwała, widząc jego zęby, na co jej szczęka lekko opadła. -Ożesz w dupe pierdolona twoja stara…
Dodała, by przenieść wzrok na pozostałą dwójkę.
Qaioo wzruszył ramionami, choć był lekko zaniepokojony. Jak to likantropa przywykł, to wampir był czymś nowym, w dodatku, on też nie miał przyjemności obcować z draculetami.
Ale nie powiedział nic, zachował swoje troski dla siebie, zamiast tego, poświęcił więcej uwagi Kaidzie, która przywróciła tej rozmowie zdrowy rozsądek.
-Bardziej mnie martwi, że aktywna nocą blondi nam jakieś schizy złapie, hahahahaha, a potem zechce nas wszystkich zjeść…
-Ej!
-Ale, hmm… najprościej to chyba byłoby iść traktem do Lenth, a potem, do Jutar. Z drugiej strony, to nadkłada drogi, możemy przebyć małą gęstwinę lasu. Ale… słabo ze spaniem w cieniu…
Mówił, próbując to jakoś rozłożyć, zaś starsza Valendav prychnęła, ignorując ich i zaczepiając Lavelle, stukając ją palcem w policzek.
-Ej, Ty się go nie boisz? Bo to wampir. Też jesteś wampir, mała?
Dopytała, zawieszając na niej wielkie błękitne oczy.
Abigail Valendav
Abigail Valendav

Stan postaci : Wilkołactwo / Brak ogólnych uszczerbków na zdrowiu
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach