Gospoda Pod Kłem

+2
Abigail Valendav
Mistrz Gry
6 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Gospoda Pod Kłem - Page 2 Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Gaspard Anatell Pią Lip 23, 2021 9:43 pm

Czuł ucisk palców Lucrecie na swojej dłoni, a jej mina, mówiła mu wszystko. Smuciła się, ale był przekonany, że ta bajka to tylko zalążek głębszych przemyśleń. Czyżby wzięła to do siebie? Nie chciałby… aby tak na to patrzyła. Czuł, że mieszanie ją w jakiekolwiek tego typu bzdury będzie kłopotliwe, a teraz, nawet nie było możliwości z nią normalnie porozmawiać. Pozostało zaufać, że humor jej zaraz powróci, więc posłał jej lekki uśmiech na rozruszanie tlącej się iskry jej wiecznej euforii.
Zgraja była zaskoczona jego prawdziwą naturą, nie mniej, niż on sam, bo czuł się, jakby sam sobie to teraz wyznał. "Hej, jesteś wampirem, Gaspard. Nie gadaj!" Tak, czy inaczej, uwaga blondynki wprawiła go w lekkie zakłopotanie.
-Nie wiem, czy uznać to za komplement, heh…- Przymknął oczy, ale tylko na chwilę. -Mówisz chyba o nosferatu. Jestem wyższej rasy. Jakoś tak. Sam nie spotkałem nigdy innych draculetów, więc nie dziwi mnie taka reakcja…
Zaznaczył, natomiast sam Qaioo machnął mu łapą w tle, aby odpuścił. Chyba mało mieli wiary w logiczne rozumowanie Abigail, skoro postanowili porzucić temat bez większych wyjaśnień. Może to i dobrze.
Kaida i Qaioo wzięli się za omawianie trasy, na co niewiele mógł się zdać, choć wzmianka o zjedzeniu przez wilkołaka nie była pocieszająca. Mógłby co prawda ułatwić im wędrówkę z użyciem mikstur Rantira, ale… nie chciał ich marnować w tak trywialny sposób. Toteż zawiesił swoją uwagę na likantropce, co zaczepiła Lavelle. Jej słowa sprawiły, że tylko bezdźwięcznie westchnął.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem - Page 2 Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Lucrece'a Lavelle Pon Sie 09, 2021 9:56 am

Jeszcze chwilę błądziła we własnych myślach, na powrót gubiąc się i powracając. Jej uwagę przykuł ruch, a ślepia natknęły się delikatny uśmiech Anatella.
Poruszyła się delikatnie, zaraz szczelniej opatulając się jego łapkami.
Przewodnie tematy były dwa - podróż i określanie trasy, do której Lucrece'a nie zamierzała się wtrącać, w końcu nawet teraz nie miała pojęcia gdzie jest.
Drugi temat kręcił się wokół ras. Trzeba było przyznać, że niezły cyrk odmieńców zebrał się w tym oto miejscu. Każdy z innej bajki. Hybryda, wilkołak, wampir...
Drgnęła, czując jak ktoś dotyka jej policzka. A naturalnie Gaspard być to nie mógł, bo przecież opatulał ją rękami, a trzeciej ręki nie wyhodował, a przynajmniej nic o tym nie wiedziała.
-Ha?- uniosła wzrok na jasnowłosą. Zaraz obróciła się w kierunku Gaspara, aby spojrzeć na jego buźkę - co? - wróciła spojrzeniem do Abigail.
Przez moment myślała, że się przesłyszała
-Nie jestem wampirem... - zaprzeczyła, tkwiąc przy pierwszym pytaniu. Bać? Dlaczego miałaby się go bać? Przecież to jej Gaspard. Miała wrażenie, że nigdy nie słyszała niczego bardziej absurdalnego.
-Bać... -podjęła jakby smakowała tego słowa, marszcząc brewki- bać się mogę "O niego" bo lubi się pakować w kłopoty, ale nie "jego"... przecież to głupie - wzruszyła delikatnie ramionami - To mój Gaspard, dlaczego miałabym się go bać - uśmiechnęła się delikatnie, przenosząc na niego ślepia - Jest wszystkim tym co kocham i... to właśnie przy nim nie muszę bać się niczego, bo wiem, że potrafi dokonać niemożliwego - umilkła na moment, po czym zachichotała - No i tak uroczo wygląda z kiełkami! to takie słodziutkie !- zagaiła rozczulona, układając dłonie na jego policzkach - Mój uroczy groźny wampireek, pokaż kiełki, omomom... - zachichotała. Nagle zastygła w bezruchu, gdy gwałtowna myśl wpadła do jej główki, mącąc jej umysł - Ej...ugryziesz mnie? - zagaiła jakoby zafascynowana - Nigdy mnie nie ugryzłeś, a ja się zastanawiam teraz czy to boli - ułożyła łapki na własnych policzkach - i ciekawe czy jestem w ogóle smaczna! - umilkła na moment, przenosząc ponownie na niego ślepia - czemu nigdy mnie nie ugryzłeś? Nie kochasz mnie? - ostatnie pytanie podjęła tonem zbitego szczeniaczka, który właśnie teraz przypatrywał się swojemu panu pytając o powód.
Lucrece'a Lavelle
Lucrece'a Lavelle

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : Podam jak odnajdę autora

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem - Page 2 Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Kaida Valendav Czw Sie 12, 2021 1:36 pm

  Nie przejęła się komentarzem Abigail dotyczącym kłów wampira. Czy może raczej samego jego wyglądu, bo faktycznie nie przypominał tych innych, w przeciwieństwie do nich był całkiem przystojny. No i miał w sobie takie dziwne coś, co kazało zwracać na niego uwagę, właśnie też przez to, że sam tego nie chciał. Ten rodzaj tajemniczego gościa, który siedzi w kącie karczmy i udaje, że wcale nie przyciąga spojrzeń ludzi dookoła.
  Uśmiechnęła się pod nosem, kiedy nazwał siebie wyższą rasą. To zabrzmiało tan tandetnie, jakby był szlachcicem bez ziemi, ale mimo to chwalił się swoim tytułem niczym książę. No, może Gaspard tak tego nie wymówił, ale samo słowo wywołało aż za dużo skojarzeń.
  Przeszli jednak do rzeczy ważnych, czyli jej stwierdzenia i obaw Qaioo, na którym skupiła się teraz brunetka.
  — Musiałaby być po drodze jakaś jaskinia czy coś... — wymruczała w zamyśleniu. Czy widziały tam już coś takiego? Ciężko powiedzieć, też nie byłoby pewności, czy zdążą tam dotrzeć, a Lenth wydawało się bezpieczną opcją. — Na drodze z Lenth do Jutar prawie nie ma lasów, teraz dni są coraz dłuższe, jesteś pewien, że zdążymy? — miauknęła trochę markotnie, bo to wszystko wyglądało bardzo niedobrze. Przeniosła wzrok na Gasparda. — No ale ty jakoś tutaj dotarłeś, nie?
  Może sam znał dobre rozwiązanie, tylko siedział cicho, bo... bo był Gaspardem z kąta karczmy. Mniejsza, że w kącie nawet nie siedzieli. Zaraz jednak Abigail rzuciła swoją uwagą, na którą brwi bardki uniosły się lekko do góry. No dobra, była blada i w ogóle, ale chyba by o tym wspomniała, nie? Albo on by użył liczby mnogiej czy coś. Ale jednak nie. A potem biała panna zaczęła sypać swoimi uroczymi stwierdzeniami i Kaida podparła podbródek na ręku, słuchając sobie tych wyznań z zaciekawieniem. Zastanawiała się, jak się właściwie poznali. Czy już wtedy był wampirem? To by była piękna, romantyczna historia, gdyby jeszcze dorzucić tam jakiś tragiczny wątek... nie, żeby im tego życzyła, ale każda dobra historia powinna budzić więcej niż jedną emocję.
  — Co... — Zamrugała, wracając do nich myślami, kiedy to Lucrecia zaczęła ćwierkać do swego lubego. — Chyba powinniście to zostawić na noc... albo na dzień — prychnęła ze śmiechem, choć była chyba trochę zmieszana nie tyle jej słowami i zachowaniem, co faktem, że chyba zapomniała o ich obecności przy stole.
Kaida Valendav
Kaida Valendav

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : księga czarów, lutnia, sztylet, notatnik, przybory do pisania, drobiazgi [manierka, krzesiwo, oliwa do lamp, bandaże, maść na rany, piersiówka, wytrych, scyzoryk, linka z metalowym hakiem]
Ubiór : biała bluzka, skórzany pasek, ciemne spodnie, mocne buty z wysoką cholewką, pojemna torba, rękawica sokolnika, aksamitka z okrągłą mosiężną wstawką, szeroka sztywna bransoleta na prawej ręce
Źródło avatara : m.imgur.com

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem - Page 2 Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Abigail Valendav Czw Sie 12, 2021 3:09 pm

To są jakieś odmiany? Wyższe rasy? Nosferatu i draculeci? Cholera, chętnie poznałaby bliżej jakiegoś pana draculete, najlepiej atrakcyjnego. Ile można te paskudne wykrzywione gęby widywać? Miła odmiana.
Lu nie bała się Gasparda, wręcz przeciwnie, przedstawiła go jak skończoną pizde, ale uroczą pizde. W sumie też fajnie. Nachyliła się lekko, przyglądając jego kłom.
-Kurcze, to faktycznie gość jest dobry.- Mruknęła podsumowując jej słowa, zupełnie, jakby nie siedział tuż obok. Zaraz jednak Lavelle zalała chłopaka oskarżycielskimi pytaniami, które nawet Abigail chwyciły za serce. -Nie właśnie buraku cukrowy, czemu jej nie ugryzłeś?! Inne sobie gryziesz po kątach, ale własnej dziewczyny nie?! FACECI SĄ TACY SAMI!
Machnęła rękoma oburzona, bo co to ma być. Pierdolony zwyrodnialec emocjonalny i łamacz serc, otco, już takich znała.
Qaioo z kolei ignorował zamieszanie, zbyt skupiony na własnych myślach odnośnie podróży.
-Lasy, to będzie znacznie lepsze. Może się znajdzie nawet zapadła dziura w korzeniach, hahaha, tak to jest, no…
Mruknął i upił łyk piwa, które ukradł Kaidzie.
Abigail Valendav
Abigail Valendav

Stan postaci : Wilkołactwo / Brak ogólnych uszczerbków na zdrowiu
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem - Page 2 Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Gaspard Anatell Czw Sie 12, 2021 3:26 pm

Bać się… o niego? Przecież wcale nie wpadał w takie kłopoty, na których by znacząco obrywał! Yh, czuł się nieporadnie, ale z drugiej strony, była kochana z tymi swoimi wyznaniami. Nie bała się go, ale z drugiej strony, poznali się w tak szalonych okolicznościach, że ciężko byłoby zmienić ich perspektywę postrzegania siebie.
Jednak Anatell na pewno nie spodziewał się zachwytu Lucrecie nad jego wampirzymi kłami. Zaskoczony poczuł jej chwyt na swojej twarzy i naciągnięcie skóry, obnażającej zęby. To było strasznie zawstydzające i nieostrożne, więc łagodnie chwycił ją za dłonie, aby uwolnić swoją biedną twarz.
-Lu…- Powiedział cicho, lekko martwiąc się jednak o to, że wciąż byli w gospodzie, ale szybko miał o tym zapomnieć, kiedy białowłosa zaczęła mówić dalej, strasznie nielogiczne rzeczy. -Co?- Spytał, a w międzyczasie wtrąciła się Abigail, wyzywając go i robiąc z niego jakiegoś uwodziciela, czy cholera wie co. Gdyby tego było mało, Lucrecie zrobiła tą swoją minę i jeszcze zarzuciła mu brak uczuć względem niej. Przez… zęby. Poczuł się co najmniej atakowany pod oblężeniem. -Ehh, Lu, to nieodpowiedzialne. To boli, oraz pewnie jesteś smaczna, ale nie chciałbym, aby stała Ci się krzywda, zrozum.
Odpowiedział, marszcząc brwi w zrezygnowaniu nad całą sprawą, bo nie wiedział jak to wytłumaczyć.
Wychwycił jeszcze gdzieś słowa bardki na temat tego jak tu dotarł, ale sprawa była prosta. Jaskinia i wsparcie cesarskiego kata. Teraz musiał zdać się na ich trasę. Zaś zostanie tutaj na dzień było przednim pomysłem. Ruszą wieczorem, pójdą lasem, a w Jutar już powinni być bez zmartwień. Poza jednym. Rzeczonym Liczem…
Ale teraz, teraz mogli jeszcze poświęcić się beztroskim chwilom, krzykom, jak i głupotom, związanym z tak zacnego grona, w jakim to się znalazł…

Z/T wszyscy
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem - Page 2 Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Władca Marionetek Nie Paź 29, 2023 11:17 pm

Tak jak obiecał, zabrał Lucreacię w zupełnie inne miejsce, niż wędrowała reszta towarzystwa. Nie trafili jednak od razu na miejsce, co było pierwszą rozbieżnością z tym, co zawsze. Jeszcze nigdy nic nie stało na przeszkodzie, by zjawili się najwyżej kilkadziesiąt kroków od swego celu, tymczasem Mel zabrał ich gdzieś na gościniec, skąd był widok na kraniec puszczy oraz góry na horyzoncie. Drugą rozbieżnością miał okazać się sam Mel, który włożywszy ręce do kieszeni, ruszył powoli przed siebie i zaczął temat.
— Trochę ci lepiej, prawda? — Zerknął na Lu, szukając zaprzeczenia na jej twarzy. — Jak to w końcu z wami jest? Wiesz, z tobą i Anatellem — pociągnął dalej, postanawiając nie bawić w żadne psychologiczne podchody. Nawet jeśli nie była to najlepsza opcja i przywiedzie przykre wspomnienia, to chyba wolał, żeby dziewczyna teraz się wypłakała i wyrzuciła to z siebie, niż miała uparcie unikać odpowiedzi. Postawiona pod ścianą mogła co najwyżej odmówić z pełną premedytacją, a w to jakoś tak wątpił. — Może na to nie wygląda, ale mógłbym powiedzieć to i owo o jego moralnym wykładzie — dodał, najwyraźniej średnio zadowolony z tego wspomnienia. Naprawdę miał wtedy ochotę pokłócić się z Gaspardem, ale niestety mieli ważniejsze sprawy do załatwienia, a teraz bezpiecznie się ulotnił i zarazem ustawił, bo Serafina zamierzała go niańczyć całą drogę. Żyć, nie umierać.
Władca Marionetek
Władca Marionetek

Stan postaci : .
Źródło avatara : pin/207376757834202863/

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem - Page 2 Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Lucrece'a Lavelle Nie Lis 05, 2023 5:26 pm

Nie wiedziała dokąd idą, toteż nie zdawała sobie sprawy, że nieco zboczyli z kursu. Jakoś tak, zupełnie zwyczajnie, nie spodziewała się, że jej mistrz podejmie temat białowłosego. Temat tak drażniący, tak palący i tak beznadziejny... bo była zupełnie bezradna. A bezradność jest najgorszym co może się przydarzyć w każdej z takich wrażliwszych chwil.
Drgnęła, a na jej ustach pojawił się przez moment markotny grymas. Jedną z dłoni okryła się szczelniej peleryną, uciekając spojrzeniem gdzieś między drzewa czy trawy, jakby miały sprawić, że zniknie i przestanie jej być wstyd.
-Staram się raczej nie myśleć o rzeczach na które nie mam wpływu, Mistrzu - mruknęła cicho. Spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem, ale jej oczy na powrót wypełniły się łzami
-Chyba kochanie mnie jest zbyt trudne, po prostu... - rzuciła, wracając wzrokiem do trawiastego podłoża. Uśmiech zniknął tak szybko jak się pojawił, zmazanie go nie było trudne, a wręcz śmiesznie proste.
-Poza tym... gdy o tym myślę to... - na moment skierowała na niego ślepia, które ponownie zaczęły się szklić, a zaraz po jej policzkach spłynęły łzy - się gubię... bardziej i bardziej. A gdy człowiek się tak gubi w myślach.. za bardzo i... za mocno, to zaczyna rozumieć coraz mniej, prawda? A potem... potem już nie chce rozumieć. - powoli opatuliła się dłońmi, wbijając wzrok we własne buty.
-Czuje, że coś mi dał... wniósł promyk słońca do mojego szarego życia, a potem... - wzięła głęboki wdech -potem to... zabrał słońce i księżyc, ograbił z ostatniej gwiazdy, porzucając mnie w kompletnej ciemności... i teraz... - wzięła głęboki wdech - teraz mi mówi... że to dla mojego dobra... -zatrzymała się, unosząc na niego wzrok - A ja... tkwiąc w tej całej ciemności nie jestem w stanie zobaczyć tego dobra i...-zacisnęła zęby, odwracając twarz, jakby chciała uspokoić gwałtowne rozdrażnienie, które w niej narosło - nie chce nawet - mruknęła cicho. Chwile walczyła ze sobą, aby kolejny raz nie wybuchnąć płaczem, jak to zrobiła przy Gaspardzie, gdy rozmawiali.
-Czy to ze mną jest coś nie tak? Może jestem zbyt głupia lub... zbyt uparta by zrozumieć, a może to właśnie on nie rozumie... i próbuje mi wcisnąć jego nierozumienie bym uwierzyła, że ta ciemność to coś dobrego, a to że okrutna to nie znaczy, że nieszczęśliwa...bo według niego tak wygląda moje szczęście...- złapała szybki oddech, a zaraz kolejny, próbując się nieco uspokoić. Wiedziała, że zaczyna znowu się gubić, znowu pleść androny, szukając zrozumienia, może odpowiedzi, która chociaż trochę będzie w stanie uśmierzyć ból jaki teraz czuła. Ból tak bezlitosny i niesprawiedliwy. Jej zapłakane spojrzenie ponownie zawisło na Melnistaarze, gdy dał jej do zrozumienia, że słyszał ich wcześniejszą rozmowę. A przynajmniej tak zasugerował, w końcu ta nic nie mówiła wcześniej. Przyłożyła wierzchnią część dłoni do ust, jakby miało jej to pomóc się uspokoić. Nie dość że czuła się okropnie, to teraz w dodatku było jej wstyd, chociaż sama nie do końca potrafiła wskazać dlaczego. Kilka powodów mogłaby wskazać, a w tym i te, których nie chciała widzieć.
-mora...um... - przetarła dłonią ślepia. Nie wiedziała czy chce wiedzieć, czy jest gotowa usłyszeć co ten ma do powiedzenia. Powinna nastawić drugi policzek, ale tak bardzo nie chciała kolejny raz słyszeć że to ona jest w błędzie. Ale czy miała wybór?
Przymknęła ślepia, które tym razem nie patrzyły na nic konkretnego. Po prostu spoglądały gdzieś przed siebie, sama nawet nie wiedziała gdzie dokładnie.
-co takiego? - zapytała cicho.
Lucrece'a Lavelle
Lucrece'a Lavelle

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : Podam jak odnajdę autora

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem - Page 2 Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Władca Marionetek Nie Lis 05, 2023 6:34 pm

Ich cel podróży chwilowo zszedł na dalszy plan, kiedy Mel zdecydował się poruszyć temat wampira. Właściwie to zadał tylko krótkie pytanie, rzucił jedną dygresją i spodziewał się podobnego odzewu, a zamiast tego otrzymał pełnej klasy łzawy wykład.
— Mhmmm... — mruknął trochę sceptycznie na jej pierwszą odpowiedź, bo nie brzmiała ani trochę wiarygodnie. No dobrze, może i się starała, ale albo niedbale, albo i tak jej to ani trochę nie wychodziło. Odwracanie uwagi to nie to samo jednak.
Spoglądał na nią raz w czas, wyłapując między innymi pierwsze łzy zbierające się w oczach. Wtedy też zwolnił nieco kroku. To już była jasna zapowiedź, że rzeczy wcale nie są proste, ani odrobinę nie są. Ale nie przerywał jej, choć chwilami miał na to ochotę. Chciał, żeby przede wszystkim się wygadała, z każdej jednej myśli, która chodziła jej po głowie i nie dawała spokoju. Prostowaniem zajmą się za chwilę.
Spojrzenie srebrnych ślepi wodziło od horyzontu, poprzez bliżej nieokreśloną przestrzeń, do Lucrecii, kiedy słuchał jej wniosków i żali, od których pewnie niejedno serce by się pokrajało. Mogłoby się wydawać, że Melnistaar był aż zbyt spokojny, ale kto go znał, wiedział dobrze, że to leżało w jego naturze. I choć nie lubił niczego zbyt szybko osądzać, tak teraz miał ochotę skrócić Gasparda o jego pusty łeb.
— Lu... — Zatrzymał się, nim jeszcze zadała swoje ostatnie pytanie, które niejako zignorował. — Oboje nie macie racji. Nie mów, że nie można cię pokochać, to największa bzdura, jaką ostatnio słyszałem. — Zawiesił na niej ciepłe spojrzenie bladych ślepi. — To on jest głupcem, że odrzuca kogoś takiego... dla własnej zmyślonej idei czy... nawet nie wiem czego. — Zerknął w bok na moment i westchnął cicho. — Nie wiem, co mu strzeliło do głowy... ale wszystko, czym próbował się tłumaczyć, to kłamstwo. Nawet jeśli sam w nie wierzy. Ale nie ma nic dobrego w porzucaniu innych bez powodu. Lu, tak tłumaczą się tchórze, którzy boją się wejść w poważną relację. Nie ma potrzeby, żebyś winiła za to siebie. Nikt nie jest warty czegoś takiego. — Wyciągnął rękę i otarł łzy na jej policzku, ale po chwili wahania jednak przytulił do siebie. — Wiem, że boli. Zawsze coś boli od czasu do czasu. — Puścił ją niespiesznie, o ile nie zaczęła protestować. — W końcu minie, a ty wiesz, że nadal masz serce, co wcale nie jest takie łatwe. — Umilkł na moment, zerkając w stronę świateł karczmy błyszczących między drzewami. — Jeśli nie rozumie... mogę spróbować mu wytłumaczyć... jeśli chcesz — dodał, wracając do niej wzrokiem. Nie zamierzał jej proponować takiego rozwiązania, bo błaganie o miłość kogoś, kto ot tak z ciebie rezygnuje, wydawało się niegodne nikogo.
Władca Marionetek
Władca Marionetek

Stan postaci : .
Źródło avatara : pin/207376757834202863/

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem - Page 2 Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Lucrece'a Lavelle Czw Lis 09, 2023 10:47 pm

Był przy niej, po jej stronie. Miała wrażenie, że ją rozumie, a nawet w jakiś sposób była tego pewna. Mimo, że stwierdził, że ona też jest w błędzie, chociaż ten błąd dotyczył nie tyle jej zranienia, co krzywego przekonania jakie zrodziła w niej ta sytuacja. Czy Mel miał racje? Gdyby to nie było takie trudne, to czemu wszystko wygląda właśnie w ten pogmatwanie bolesny sposób? Zresztą... kiedyś, jeszcze za życia, też nigdy nikogo nie miała. A w zasadzie nie potrafiła nikogo takiego sobie przypomnieć. Teraz jej poprzednie życie widziała za mgłą, jedynie przebłyski, jakby były jedynie snem, a raczej...koszmarem. Wtedy też prócz rodziców uznano ją za coś czego się nie kocha, a co składa się w ofierze.
Czuła się obco i dziwnie niekomfortowo, gdy jej wspomnienia z poprzedniego życia wróciły na moment. W końcu... nigdy do tego nie wracała, a nawet zdawała się zapomnieć.
Zamknęła ślepia, gdy otarł jej łzę. A gdy ją przytulił, na chwilę zastygła w bezruchu. Nie spodziewała się, zresztą kto by się spodziewał. Ale gdy już pierwszy szok minął, dziewczyna przytuliła się do niego mocno. Czy miał racje? Mel się nie myli, a na pewno nie teraz. Przecież, gdyby nie był pewien to by nie powiedział nic, więc wiedział i z pewnością miał racje, mimo że ona sama wciąż miała obawy. Niemniej jednak jego bliskość była jak ciepły kocyk w środku zimy. To zabawne jak bardzo ból potrafi koić zwykłe przytulenie.
-N-Nie... - mruknęła chwiejnie, gdy zaproponował próbę przetłumaczenia ów tematu dla Gasparda - Skoro nie chce... to jego decyzja.. uszanuje to - wymruczała cicho, a zaraz skinęła głową na potwierdzenie swoich słów - Może... do niektórych wniosków musi dojść sam, a może... to po prostu wybór, nie jestem nikim takim by próbować na to wpłynąć -stwierdziła cicho, a zaraz westchnęła. Temat był wyjątkowo nieprzyjemny, a to z kolei była nowość. Od zawsze chłopak budził w niej poczucie radości. To wydawało się wręcz abstrakcyjne dla jej umysłu, że wspomnienie o nim może boleć i smucić.
-Cieszę się, że Ciebie mam, Mistrzu... -wyznała cicho. Gdyby nie Melnistaar byłaby pozostawiona w tej kompletnej ciemności sama, a tak miała wrażenie, że jej mistrz do niej dołączył, dzierżąc w dłoni świecę, która rzuciła delikatne, blade światło. I może te nie oświetlały zbyt wiele, a nawet rozpaczliwie mało, to jednak było to bardzo przyjemne światło. Takie co odsuwało na bok poczucie całkowitego osamotnienia.
Opatuliła się dłońmi, przez moment wpatrując się w podłoże
-Ale moglibyśmy zjeść coś słodkiego - wymruczała, bawiąc się swoimi dłońmi - ostatni czas niósł niespodzianki. Te... okrutne i te... radosne... - spojrzała na niego - ciężko mi uwierzyć, że At i Serafina będą mieć dziecko...Znaczy... - uniosła wzrok na niebo - niby można by było wywróżyć ale to i tak zaskakuje, biorąc pod uwagę fakt jak długo to trwa...-umilkła na moment - a ty, Mistrzu... chciałbyś mieć kiedyś dzieci?
Lucrece'a Lavelle
Lucrece'a Lavelle

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : Podam jak odnajdę autora

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem - Page 2 Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Władca Marionetek Pią Lis 10, 2023 7:41 pm

To były bardzo dziwne dni. Zdecydowanie wyjątkowe, choć on sam czuł się raczej niepewnie i niekoniecznie na miejscu. Choć faktycznie był pewien swoich słów, to zarazem ich, jak też wszystkich gestów zdawał się obawiać, nie mając pojęcia, co tak naprawdę należało teraz zrobić. Nie do takich sytuacji był stworzony, tymczasem już drugi raz przyszło mu ocierać cudze łzy i zbierać w całość rozsypane serduszka.
Ale kiedy odpowiedziała na przytulenie, poczuł się z tym trochę pewniej, nabierając choć tego przekonania, że to był właściwy wybór. Tą pewność szybko skradły jej kolejne słowa, a Melnistaar czuł się rozdarty. Nie kibicował Gaspardowi ani trochę w tym związku, ale z drugiej strony uszanowanie takich decyzji wydawało się... głupie. To nie była decyzja, do której on sam mógłby żywić jakiś szacunek.
— Mhm — mruknął i zaraz słuchał dalej. Ciężko było odmówić jej racji, chociaż wątpił, żeby Anatell doszedł do jakichś sensownych wniosków. — Nikim? — Aż uniósł brwi na to stwierdzenie. — A kto inny miałby do tego prawo? Ale jak wolisz — wymruczał spokojnie.
Ale kolejne słowa Lucrecii zatrzymały skutecznie jego myśli, powodując chwilową pustkę w głowie. Prychnął cicho na jej wyznanie, ale czuć było, że uśmiechnął się pod maską.
— Nie — odparł bez ani chwili namysłu. — Nie mam cierpliwości do dzieci... ani chęci. Ani wiedzy. Zresztą... na co by mi to było? Ludzie robią dzieci przypadkiem albo dla spuścizny. Ja będę żyć wiecznie — mówił, ruszając z wolna drogą w stronę gospody. — Dlaczego pytasz? — zerknął ponownie na Lucrecię.
Władca Marionetek
Władca Marionetek

Stan postaci : .
Źródło avatara : pin/207376757834202863/

Powrót do góry Go down

Gospoda Pod Kłem - Page 2 Empty Re: Gospoda Pod Kłem

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach