Komnaty królewskie

3 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Komnaty królewskie Empty Komnaty królewskie

Pisanie by Mistrz Gry Nie Cze 13, 2021 11:58 pm

autor: NN
Usytuowane wysoko komnaty królewskie mają jeden z najlepszych widoków na zamku, oczywiście za wyjątkiem wież obserwacyjnych. Wielkie okna wraz z tarasem wychodzą w stronę serca Puszczy, która rozciąga się za mokradłami jak wielki zielony dywan, niknący w dali jeszcze przed zaznaczeniem się Gór Sebvor. Kamienna balustrada jest pięknie rzeźbiona w faliste i łuskowate wzory, a z dachu ponad tarasem zwieszają się gargulce w kształcie małych smoków. Wnętrze komnat stanowi sypialnia w części centralnej, garderoba oraz łazienka, wszystko zostało utrzymane w ciemnej tonacji całego zamku, lecz nie jest ona przytłaczająca. Raczej spokojna, a liczne zdobienia na meblach dodają uroku i piękna. Duże łoże stoi niemal naprzeciwko drzwi, wpasowując się w jedyną przerwę między oknami, zasłane bielą i karminem. Po jednej i drugiej stronie zwieszają się ciężkie, grube kotary w kolorze ciemnego burgundu, szczelnie zakrywające okna. Z lewej strony wejścia znajduje się masywny kominek, stolik i miękko obite krzesła, tak że z powodzeniem mogłyby robić za fotele. Wokół nie brakuje regałów, szaf u półek, a znajdą się nawet uchwyty na broń. Na jednym takim spoczywa czyjś stary miecz, prawdopodobnie jeszcze za czasów poprzednich właścicieli już nieużywany. Nieznacznie wygięte ługi sklepienia zbiegają się na środku sufitu do niewielkiego kryształowego żyrandolu, który zwykle zbiera kurz zastępowany przez lampy na ścianach i kominek.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Komnaty królewskie Empty Re: Komnaty królewskie

Pisanie by Killian Falone Pon Cze 14, 2021 12:45 am

  To był... męczący wieczór, jakkolwiek głupio by to nie zabrzmiało dla osób niewtajemniczonych w sprawy dworskie. Killian zdążył już zapomnieć jak bardzo obcowanie z ważnymi ludźmi może być nużące, choć tak naprawdę niewiele robisz poza ciągnięciem rozmowy i zastanawianiem się, by nie palnąć czegoś głupiego. To też było ciekawe, mógłby zacząć liczyć, ile razy musiał upominać się w myśli, że nie jest już przygodnym włóczęgą, a najwyższym arystokratą we własnym nowym kraju. Że nie wypada używać pewnych sformułowań, żartów czy postaw. To go trochę irytowało, jeśli miałby być szczery, tym bardziej obecność Cerbina była cenna, chyba jedynej osoby, które nie oceniłaby go przez pryzmat reprezentanta. Może i wciąż bez świadków, ale przynajmniej mógł z nim rozmawiać tak jak dawniej.
  Wyszedłszy z garderoby w nocnej, czy może raczej dziennej dla niego, szacie, usiadł na brzegu łóżka i opadł na niego głucho. Leżąc tak w poprzek, uraczył ciszę smętnym westchnięciem. Pewnie minie jeszcze wiele czasu, nim się przyzwyczai. Teraz jednak jedna wredna przywara jego głowy była zastępowana przez drugą, kiedy wróciły myśli o wojnie i tym od czego powinni zacząć. Właściwie to zaczął Viktor, który pewnie już powoli działał za plecami Ardamira. Falone miał nadzieję, że nic złego go nie spotkało i nie spotka, szkoda byłoby stracić tak cennego sojusznika.
  Sięgnął do kieszeni, po czym syknął cicho, orientując się, że takowej tu nie posiada. Jak można tak żyć. Właściwie to zajrzałby do Rieux. Ludzie to mieli dobrze, mogli wyjść z domu, kiedy im się podobało... A może to jakiś chytry plan, by dzieci nie włóczyły się po nocy, to znaczy po dniu. To by było nawet zabawne. Chcąc nie chcąc wracasz przed świtem.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Komnaty królewskie Empty Re: Komnaty królewskie

Pisanie by NPC Pon Cze 14, 2021 9:26 am

Spokój króla miał być jednak bardzo szybko zachwiany, kiedy rozległo się pukanie do jego drzwi. Po chwili, gdy Killian wyraził zgodę na wejście, drzwi łagodnie się uchyliły, a to środka wsunęła się kobieta w szatach Pomiota, przepuszczona przez dwójkę gwardzistów za drzwiami, które szybko zamknęły się znów.
-Wasza Wysokość.- Powitała go, z lekkim ukłonem, by zaraz znów się wyprostować, spoglądając na niego spod swojej maski. -To był wielki dzień, Panie. Dlatego, pani Lisollette Cascamia chciała wynagrodzić Waszej Wysokości ten trud…
Zaczęła, a po chwili, zsunęła z głowy kaptur, ukazując płomiennie rude, długie i faliste włosy, aby po tym, powoli zdjąć z twarzy maskę, odkrywając śliczną, łagodną buzię, o oczach w barwie jesiennego jeziora. Uśmiechała się lekko i zmysłowo.
-Mój Panie, jestem prezentem, z którym Wasza Wysokość może zrobić… co zechce…
Dodała, prawie szeptem, powoli rozwiązując górne sznurki szaty, choć wstrzymując się, zerkając na niego, czy też sam wolałby przejąć inicjatywę...
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Komnaty królewskie Empty Re: Komnaty królewskie

Pisanie by Killian Falone Pon Cze 14, 2021 6:29 pm

  Zbierał się powoli do wstania, niestety było to teraz absolutnym wymogiem, ale jednocześnie skrajnie niewygodną opcją. Tak oto lenistwo Killiana toczyło cichą walkę z jego nałogiem, kiedy nagle rozbrzmiało pukanie do drzwi, niespodziewane, a przez to też nieprzyjemnie głośne i wybudzające z niebytu.
  — Czego wy znowu chcecie... — szepnął sam do siebie, nim podniósł się z pościeli. — Wejść — rzucił, przenosząc wzrok na drzwi.
  Nie spodziewał się widoku Pomiota o tej porze, niewiele miał też czasu, by zgadywać powód tej wizyty, więc zdążył tylko założyć ręce za plecami, by wysłuchać jej wyjaśnień. Zielone oczy poszerzyły się delikatnie, kiedy padły te słowa. Wynagrodzić trud... Oh, Lis, naprawdę? Ona chyba bardzo lubiła rozsyłać panny do strudzonych mężczyzn, tak, nawet się na moment uśmiechnął do tej myśli.
  Nie pomylił się też, to byłby żart w dziwnym guście, gdyby przyszła tu z innym zamiarem. Zbliżył się nieco, choć wciąż dzieliło ich parę kroków. Jego wzrok podążył za uwolnionymi włosami, a zaraz przemknął po delikatnej twarzyczce, by podążyć za jej rękoma.
  Killian uniósł dłoń w geście przystopowania jej.
  — Jak ci na imię? — zapytał spokojnie, a uzyskawszy odpowiedź, uśmiechnął się lekko i pokiwał głową. — Tak więc... Anastazjo, jesteś piękna. Ale wracaj do siebie. I powiedz Lisolette, że to nie mój typ prezentów — poinstruował, wpatrując się w jej pomarańczowe ślepia, które były obecnie jednym z ładniejszych widoków wokół. Choć mogłoby to zabrzmieć, jakby go uraziła, to... nie wyglądało na to. Raczej jakby miał się zaśmiać z tej sytuacji i to nawet nie złośliwie.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Komnaty królewskie Empty Re: Komnaty królewskie

Pisanie by NPC Pon Cze 14, 2021 7:13 pm

LISOLLETTE CASCAMIA

Uśmiech Anastazji łagodnie opadł, gdy ten wstrzymał jej ruch. Myślała jeszcze przez chwilę, że zechce podejść i sam wziąć sprawy w swoje ręce, lecz król zdawał się nawet do tego nie zbierać. Co gorsza, odmówił jej i kazał wyjść. Dlaczego? Skoro była piękna, dlaczego? Lisollette wybrała właśnie ją, więc czemu potoczyło się to w ten sposób?
Wiedziona tymi pytaniami, poprawiła sznurki i pochwyciła maskę, którą wcześniej zdjęła, kłaniając się nisko przed monarchą.
-Proszę o wybaczenie, Wasza Wysokość. Pośpiesznie przekażę wiadomość.
Po tych słowach, udała się do wyjścia, zamykając za sobą drzwi. Z pewnością nie było łatwo przetrawić zawiedzionych oczekiwań…

Lecz o tym miała już wiedzieć sama Cascamia, która swoją drogą, była wielce zaskoczona tym, że Killian odmówił jej daru. A może nie? Może spodziewała się, lecz zarazem czuła zaintrygowanie osobą jaką był Falone? Możnowładcy korzystają z uciech, które niosą się wraz z potęgą, więc ich odmowa, wydaje się nieoczywista. A ona uwielbiała powoli rozgryzać takie zagadki.
Z uśmiechem przyjęła zaproszenie Killiana do swojej komnaty, dnia następnego od incydentu z rudowłosą. Tak sądziła, że niezobowiązująca rozmowa przy lampce wina, nadejdzie, tak czy siak. Lecz teraz, gdy siedziała na kanapie przy kominku, zerkając na jego osobę, jaką się stał, na przestrzeni tygodni, wciąż doszukiwała się tego pokrytego krwią wojownika, o delikatnej urodzie, który odpalał papierosa świecznikiem. Jakże to była roskoszna myśl.
-Nie sądziłam, że tak szybko nadejdzie nasze kameralne spotkanie, mój drogi. Oh, przepraszam… powinnam teraz mówić, Wasza Wysokość?- Spytała figlarne, z uśmiechem obnażającym białe ząbki, otoczone ustami wymalowanymi czerwoną szminką. -Lecz każdy lord tu trafia…?
Spytała, kołysząc winem w naczyniu, rozglądając się zielonymi oczętami po komnacie, znacznie bogatszej od pozostałych. W tym wypadku nie kryła się żadna aluzja, a właściwie, zwykła chęć poznania wyjaśnienia.
-Ciężar władzy musi być przytłaczający… jak wielkość tego pomieszczenia…
Rzuciła z lekkim żartem, wciąż zawieszając spojrzenie na wszelakich elementach tu obecnych, między innymi, starym ostrzu.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Komnaty królewskie Empty Re: Komnaty królewskie

Pisanie by Killian Falone Wto Cze 15, 2021 1:20 am

  Jej rozczarowanie, jeśli można to tak nazwać, wyraźnie odbijało się w skołowanym wzroku. Na krótki moment nawet zwątpił, ale to raczej nie był efekt jej zawiedzionych oczekiwań w głównej mierze. Naprawdę była ładna. Ale cóż, nieważne teraz, nawet gdyby chciał, nie powinien teraz zmieniać zdania. Obiecała przekazać jego wiadomość, a sam Lian jeszcze przez chwilę stał na środku komnaty, przypatrując się drzwiom i przestrzeni, w której zbłądziły jego myśli. Potem skierował się do garderoby, by zaraz wrócić na łóżko. Wsunął papieros do ust i odpalił niespiesznie, aż kłębek dymu łagodnie uniósł się z jego ust ku ciemnemu sklepieniu. Chyba nie powinien tu palić. Wszędzie będzie czuć dym, ale na taras teraz nie wyjdzie. Trudno, najwyżej się przewietrzy czy coś.
* * *
  Księżycowy blask łagodnie wlewał się do wnętrza komnaty, gdzie dwoje wampirów raczyła się winem, które powoli sięgało dna. Dlaczego ją tu zaprosił? Tak jakoś... tak wyszło. Właściwie to sama propozycja poszła lepiej, niż z początku sądził, choć też nie dał sobie wiele czasu do namysłu. Można to nazwać impulsem, który okazał się na tyle trafny, by teraz świeżo upieczony król wampirów siedział ze swoim dowódcą gwardii i kieliszkiem w ręku.
  Zaśmiał się cicho na jej pomyłkę tytułu.
  — Dobrze, że nie jestem niski — odparł tylko. Właściwie nie miało to dla niego wielkiego znaczenia, co... No dobrze, powiedziane publicznie pewnie zabrzmiałoby zupełnie inaczej, ale tutaj nikt ich nie słuchał. Pewnie jeszcze długo nie przywyknie do tych wszystkich tytułów.
  Jej pytanie niosło za sobą więcej zastanowienia, niż pewnie sądziła, ale ostatecznie skwitował je lekkim uśmiechem.
  — Nie... nie każdy. — Zerknął gdzieś w bok. — Altaira bym nie zaprosił... — wymruczał niewinnie, by zaraz odsunąć na bok żartobliwą nutę. — Przez ten cały bałagan w Shendaar nie mieliśmy okazji się poznać i miałem nadzieję to choć trochę zmienić — wyjaśnił i upił z kieliszka. Jego wzrok również powiódł po komnacie, na punkty, po których patrzyła, a Falone z wolna pokiwał głową. — To jeszcze nie jest złe... Przytłaczająca jest sala tronowa, gdy staniesz tam samotnie — rzucił cicho, by znów przenieść na nią spojrzenie zielonych ślepi, choć milczał jeszcze przez moment, szukając w głowie właściwego słowa. — Skąd masz wachlarz? Nie robią takich w Medevarze. Ani też z reguły... po tej stronie morza. — Zakołysał resztką wina w kieliszku. Właściwie to pytanie niosło za sobą inne, znacznie bardziej ciekawe. Tak jak i ostrzegał, chciałby wiedzieć więcej o najznamienitszym z Pomiotów. Jednak wszystko w swoim tempie, póki co właśnie skończyli niewiele znaczące, ale przyjemne tematy. Teraz... teraz mogło być różnie, sam dobrze wiedział, że przeszłość potrafiła być wredna. Jednak że wypadło to akurat na koniec butelki, tego nie planował. Może dobrze się złożyło, może nie, ale na pewno nie zamierzał jej podpijać do rozmowy. Ani siebie. To nie jego wina, że kochał wino.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Komnaty królewskie Empty Re: Komnaty królewskie

Pisanie by NPC Wto Cze 15, 2021 9:25 am

LISOLLETTE CASCAMIA

Odpowiedziała śmiechem na jego żart odnośnie tytułu, więc nie pozostała bierna:
-Wasza Niskość nie brzmi już tak dobrze… ale lubię pieszczotliwe zwroty.
Naznaczyła i przyłożyła kieliszek do ust, upijając kolejny łyczek wina. Który to już? Z pewnością było po jednej butelce, lecz nie śpieszyli się, więc wszystko rozkładało się równomiernie. Nie chciałaby przecież narobić sobie wstydu przed królem, ma zbyt wiele ważnych funkcji na koncie.
Na uwagę o tym kogo sprasza, a kogo nie, wzmianka o Altairze była trafna, przez co Lisollette przyłożyła palce do własnych ust, chichocząc. Falone chyba nie należał do osób, które długo trzymają się powagi.
-Hmm, Altair mógłby takie zaproszenie odebrać w niewłaściwy sposób, mój drogi. Więc z pewnością, rozsądnie.- Skwitowała to z uśmieszkiem, by zaraz, po oględzinach królewskiej komnaty, wrócić zielonymi oczyma na swojego rozmówcę, zawieszając spojrzenie łagodnie. -W Shendaar trwał chaos, lecz to i tak opatrzność losu, że nasze drogi zostały splecione. Ale to prawda, mało o sobie wiemy.- Westchnęła, by jeszcze na moment przemyśleć jego kolejne słowa. Sala tronowa. Jak to pięknie zabrzmiało. -Wydaje mi się, że nie masz potrzeby samotnie tam przebywać, w gruncie rzeczy, tron musi być niewygodny. Lepsza jest taka kanapa.
Zaśmiała się, poklepując mebel na którym siedziała, by za moment zsunąć buty i podciągnąć nogi pod siebie, skrywając je pod sukienką.
Znów zerknęła na niego, gdy wspomniał o wachlarzu, co mimowolnie skłoniła ją do wysunięcia go spod sznurków oplatających gorset sukni. Kwiatowe wzorki wyglądały tak niewinnie, gdy mowa była o ukrytych w nim ostrzach, niczym żyletki. Rozsunęła go i skryła za nim twarz, mrugając rzęsami.
-Za tym wachlarzem kryje się długa i tragiczna historia, która powiodła moje kroki w to miejsce, gdzie się teraz znajduję…- Zaczęła, wręcz teatralną mową, by zaraz, opuścić wachlarz i odwrócił głowę ze smutną miną. -Ale niegrzecznie tak pytać damę o jej żenujące historię, nie dając w zamian nic od siebie… no co za dżentelmen…- Zetknęła na niego zaraz, kocim spojrzeniem. -W sumie… złotko, należy mi się chyba. Odmawianie prezentów to wielki cios w serce kobiety, która tak się starała, aby dogodzić…
Odsłoniła ząbki.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Komnaty królewskie Empty Re: Komnaty królewskie

Pisanie by Killian Falone Wto Cze 15, 2021 5:17 pm

  Lubi. Chyba zdążył to zauważyć, używała ich dość naturalnie, a pomyłka, choć dobrze rozegrana, też wydawała się nieplanowana. Było w tym coś urzekającego, chociażby z faktu, że była jedną... w zasadzie jedyną osobą, która teraz odezwałaby się do niego w taki sposób. Wyjątkowa drobnostka, którą może jednak żal byłoby zgubić.
  Dobry humor nie opuszczał jej nawet po wspomnieniu sali tronowej, co, jak zauważył zaraz sam, zabrzmiało melancholijnie i to bardzo. Ale taka była prawda, przepastna komnata i gładkie kamienne mury nie sprzyjały tworzeniu domowej atmosfery. Zaśmiał się cicho na porównanie do kanapy.
  — Przede wszystkim nie jest z kamienia. Zresztą, chwilowo w ogóle nie mam wielkiej potrzeby tam przebywać, ale to się pewnie zmieni. Ciężko jest walczyć z przyzwyczajeniami ludzi — odparł z lekkim uśmiechem i zerknął na nią, kiedy ta się przekręcała na swoim miejscu. Całkiem sprytnie, szkoda tylko nie bardzo mógł pójść w jej ślady, co najwyżej wygodniej oprzeć się na fotelu.
  Jego pytanie wywołało większe zamyślenie Lisollette, niż przypuszczał, co obserwował uważnie. Jak wyciągała wachlarz i rozsuwała go sobie przed twarzą. Był pięknie zdobiony i, z tego co się orientował, śmiertelnie niebezpieczny. Mieli ze sobą wiele wspólnego, ona i ten wachlarz. Killian upił wina, by zaraz ponownie podnieść na nią wzrok, kiedy zaczęła mówić, a z każdym słowem coraz więcej pytań nasuwało mu się na myśl. Jej mina, gdy oderwała od niego wzrok... Nie bardzo wiedział, jak to potraktować, pewnie dlatego przemilczał jej krótką pauzę. Kolejne spojrzenie sprawiło, że uśmiechnął się pod nosem, choć w głowie wciąż miał poprzednią scenę.
  Złotko. Co za kobieta.
  — Oj, twój prezent był uroczy... Ale niezbyt czarujący — rzucił na swoją obronę, szczerząc ostre kły. — Skoro jednak tak stawiasz sprawę... Jako dżentelmen nie mogę się kłócić. — Oparł się o podłokietnik i zamyślił na chwilę, kołysząc w ręku kieliszkiem wina. Zerknął na Lisollette kątem oka. — Historia w zamian za historię, co na to powiesz? — Na jego ustach pojawił się nikły szelmowski uśmiech. — Tej jeszcze nikt nie słyszał.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Komnaty królewskie Empty Re: Komnaty królewskie

Pisanie by NPC Wto Cze 15, 2021 6:06 pm

LISOLLETTE CASCAMIA

Walka z przyzwyczajeniami ludzkimi była jej dobrze znana, potrzeba czasem długich lat, aby coś zmienić i przestać miewać pewne odruchy, dlatego i ona wiedziała, że droga do bycia prawdziwym królem nie będzie krótka, ani łatwa. Lecz nikt kto się z koroną na głowie nie rodził, nie mówił, że ma być z górki. Rebelia, nowe państwo, kontrola społeczeństwa, jedno twoje słowo i śmierć… do tego trzeba było nabrać doświadczenia, oraz pewności siebie. Ale Killian wydawał się być osobą z dobrym sercem, więc i ona wierzyła, że sukces nadejdzie, prędzej, czy też później.
-Oh…- Westchnęła na jego uwagę o prezencie, ukrywając przed nim potrzebę uśmiechu, a zamiast tego, zastępując to udawanym zaskoczeniem. Już w momencie w którym wyprosił biedną Anastazję, wiedziała, że nie był jednym z "tych". -Może miała zły dzień i nie podołała presji. W końcu, chodziło o samego króla.- Zażartowała, przekrzywiając łepek na bok i słuchając jego następnych słów. A te robiły się coraz ciekawsze. Rzucił propozycją, którą tak jakby ona mu podsunęła. Szczerze, chciała bardziej zbadać swojego władcę, a nie ma nic bardziej szczerego, od historii z życia, po butelce wina. -Hmmm… historia moja i wachlarza jest dosyć długa, oraz zawiła… skoro więc proponujesz układ, musisz zaoferować nielada opowieść.- Oparła brodę o własną piąstkę, z łagodnym uśmiechem i przymrużeniem oczu. -Ocenię, czy cena jest wystarczająca.
Wymruczała.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Komnaty królewskie Empty Re: Komnaty królewskie

Pisanie by Killian Falone Czw Cze 17, 2021 2:25 am

  Zaśmiał się cicho na sugestię tremy Anastazji. Potrafił ją sobie wyobrazić w takim stanie, to by faktycznie nie wyglądało dobrze, najadłaby się jeszcze więcej zakłopotania niż już teraz. Chyba nie zdziwiłoby go aż tak bardzo, gdyby właśnie z tego względu Lisollette ją wybrała. Może nie wydawała się perfidna, ale każda kobieta ma w sobie choć trochę perfidności i nigdy nie możesz być pewien, kiedy to pokaże.
  Ale teraz rozchodziło się o coś znacznie ważniejszego, a z każdą chwilą zwłoki ciekawość zżerała go bardziej. Co takiego mogła ukrywać? Wróć, co takiego, co na wampirze standardy byłoby aż tak dużą tajemnicą... Chociaż może problem leżał po jego stronie, może naoglądał się tylu rzeczy, że po prostu niewiele z nich go ruszało. Przynajmniej w teorii, ale teorię tę starannie pielęgnował.
  Na moment zjechał wzrokiem na jej dłoń zwiniętą pod podbródkiem. Na ustach Killiana pojawił się pewny siebie uśmiech. Zgodziła się, a to już połowa sukcesu. Może jego opowieść nie była wielka, ale... z pewnością niewiele takich mogłaby usłyszeć. Jak sam wspomniał i jak sam powinien się zorientować, ale nie zdołał, jest najpewniej jedyną osobą, której dane to będzie usłyszeć. Chyba można to było nawet nazwać kredytem zaufania. W końcu każda historia miała znaczenie dla jego bohatera. Nierównorzędne, ale jednak.
  — Dobrze... O ile mi uwierzysz. — Upił wina i oparł się wygodnie w fotelu, zawieszając wzrok w przestrzeni pomiędzy sobą a stolikiem. — To było jakieś siedem lat temu, w okolicy Jutar... Nie samego miasta, a na drodze do niego wiodącej, jednej z tych od wschodu. Biegła tam przez las Mavoth, gdzie liście już barwiły się czerwienią. — Upił łyk wina. — Leciałem jako nietoperz wzdłuż traktu, w pogoni za jeźdźcem, którego upatrzyłem sobie już dobrą chwilę temu. Pozostawało go tylko dogonić, a nieświadomy nie popędzać zanadto konia, aż do czasu, kiedy ten sam przyspieszył. Za późno jednak. Ja i on wylądowaliśmy na ziemi, koń również, ale szybko zerwał się do ucieczki. Mojej zwierzynie udało się mnie zranić, a nawet strzelić, choć niecelnie, to akurat przypieczętowało jego los. — Kolejnym łykiem z kieliszka pozostawił ją na moment z tym mało zajmującym początkiem, by zaraz złapać jej spojrzenie. — Po chwili jednak zorientowałem się, że nie jestem tam sam. Koń, który chyba... nie wiem, co się z nim działo, ale kiedy podniosłem wzrok, leżał martwy i skrzętnie oprawiany przez wilkołaka, który też mnie wtedy zauważył... Wyglądał jak wielki biały kłąb futra, z jakąś łatą. Zostawił obiad i podszedł w moją stronę, a za chwilę zaczął skakać po ziemi jak rozbawiony szczeniak, zakończył to tym takim psim ukłonem... — Uśmiechnął się pod nosem. — Przypomnę ci na swoją obronę, że byłem pijany, ale zrobiłem to samo, co prawda dość nieudolnie, ale jemu to nie przeszkadzało, więc zaczęliśmy się ganiać, najpierw w kółko, potem wzdłuż drogi... Moje podskakiwanie przy nim musiało wyglądać idiotycznie z boku... Uciekłem mu na skrzydłach i wylądował w błocie, które chyba ostudziło jego chęci do zabawy...  — Zastanowił się na moment. — Pamiętam, że nie wiedziałem, co zrobić, ale on tylko... Postanowił mnie obwąchać, a przy okazji też wylizać, co... chyba uznałem wtedy za miłe z jego strony i postanowiłem się odwdzięczyć, w efekcie obaj leżeliśmy na ziemi, iskając się nawzajem... Pysk, nos, uszy, kark, wszystko. — Uniósł kieliszek do ust, ale zrezygnował. — To nie był taki dobry pomysł, najadłem się jego futra i śliny, przez co zwróciłem kolację, a ten miał kolejny powód by sprezentować mi darmową kąpiel. — Pokręcił głową z rozbawieniem. — Aż w końcu udało mi się wymknąć, głodnym, wytarmoszonym i wyślinionym tak jak to tylko możliwe — zakończył i upił z kieliszka, próbując nie wpaść w zażenowanie samym sobą. Z jednej strony go to bawiło, z drugiej często siedziało w głowie jako irytujące wspomnienie, które najchętniej zakopałby dziesięć metrów pod ziemią, a teraz nie dość, że ujrzało światło dzienne, to jeszcze z jego ust. Przed chwilą to wydawało się świetnym pomysłem, kiedy mówił, wypadało doskonale, ale kiedy było już po fakcie, w Killianie odezwała się jakaś cząstka podpitego rozsądku, która postanowiła zapytać, czy aby na pewno.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Komnaty królewskie Empty Re: Komnaty królewskie

Pisanie by NPC Czw Cze 17, 2021 8:26 am

LISOLLETTE CASCAMIA

Kobieta zmieniła się w słuch, oczekując tej historii, choć spodziewała się czegoś w stylu kompromitacji na bankiecie, albo kiepskim podrywie, bo to przeważnie to co inni uznawali za najbardziej żenujące wydarzenia ze swojego życia. Tutaj z kolei, zaczęło się od niepozornej historii związanej z nietoperzem. Uniosła łagodnie brwi, słuchają co pościgu, zaś kiedy dotarli do momentu pojawienia się wilkołaka, jej uwaga wzrosła jeszcze bardziej, skłaniając ją do odbicia się od własnej piąstki i bardziej wyprostowania, może nawet, przysunięcia na kanapie bliżej jego fotela na rogu, aby być pewna, że dobrze słyszy. Szczeniak?
Lisollette miała kamienną minę, choć oczy wyrażały swego rodzaju zaskoczenie, niedowierzanie. Historia z czasem robiła się coraz bardziej irracjonalna, nietoperz ganiający się z wilkołakiem, a potem… błoto, mycie się, iskanie… jeśli Falone miał trudności, aby wyrzucać z siebie te słowa, to brak reakcji Cascamii z pewnością nie pomagał. Mimo to, słuchała, jak zaczarowana. A samą opowieść, miała zwieńczyć scena zwymiotowania i dalszego mycia, w której to, Killian odszedł bez jedzenia i bez godności…
Lisollette spoglądała na niego w niedowierzaniu, jeszcze chwilę po tym jak skończył, może wprowadzając niepotrzebną ciszę, nim zaraz… wybuchła gromkim śmiechem rozbawienia, skrywając usta za swoim wachlarzem, oraz odstawiając kieliszek na stolik, by go nie wylać. Zaparła się o własną klatkę piersiową, jakby brakło jej tchu..
-Awww…. Mały nietoperek chciał czułości z wilczkiem… był taki samiutki i brudny… jeszcze taki głodniutki i smutny...- Śmiała się dalej, choć starała się powstrzymać, ale nie umiała, kiwając głową, to po prostu było dla niej zbyt urocze. -Ohhh nie wiedziałam, że masz taką delikatną stronę, moje biedactwo…- Dodała, za chwilę, uspokajając się i naprężając na kanapie jak kotka, by sięgnąć jego fotela, aby wysuwając dłoń do przodu, wplatając palce w jego włosy, żeby go pogłaskać, patrząc mu w oczy z uśmiechem rozczulania, nim wycofała rękę, znów wracając na kanapę, oraz przysłaniając własne usta z cichszym już śmiechem. -Przepraszam, nie powinnam… wiem... ale to zbyt kochane… przegrałam z tym...
Przymknęła oczy, wysuwając ząbki w uśmiechu. Aż brzuch ją rozbolał, szczerze, nie pamiętała, kiedy ostatnim razem była tak czymś rozbawiona i rozweselona naraz. Killian tą opowiastką zrobił jej dzień, zarazem potwierdzając, że ma stronę, której nie pokazuje zazwyczaj, ale wydaje się być ona zwalająca z nóg.
-Słodkie… i warte swej ceny…- Wymruczała, zerkając na niego wciąż, jakby patrzyła na biednego szczeniaczka, ale ten widok się jej podobał. -I ja powinnam się odwdzięczyć, ale… to nie jest krótka historia…
Uśmiechnęła się łagodnie. Król opowiedział jej historie, która nie była przychylna jego reputacji, więc w pewnym sensie obdarzył ją zaufaniem. Ona… może przez wino, może przez rozczulenie, ale… chyba mogła spróbować, zrobić podobnie...
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Komnaty królewskie Empty Re: Komnaty królewskie

Pisanie by Killian Falone Czw Cze 17, 2021 9:55 pm

  Zdecydowanie nie było proste opowiadanie o sobie w kompromitujący sposób i jeszcze zachowanie przy tym odpowiedniej tonacji, mimiki, by nie zepsuć nastroju historii. Jej kamienna twarz i analityczne skupienie nie pomagały ani trochę i chwilami czuł się, jakby faktycznie robił dobrą minę do złej gry, ale skoro już zaczął, jeszcze gorzej byłoby zrezygnować. Tego właśnie nauczył się w pracy dla Jerranve, to była jedna z cech potrzebnych dobremu politykowi i dyplomacie, co sama Lisollette mu przyznała. Oto była kolejna próba dla tych umiejętności.
  Cisza, jaka zapadła, była trudna do wypełnienia, a nie chciał odwracać wzroku, co byłoby jawnym przyznaniem się do porażki. To nie pomagało nigdy w dialogu, nie robiło dobrego wrażenia, a przecież miał jej przedstawić dobrą cenę. Zdecydował się na łyk wina, prosty i neutralny, dobrze zajmujący oczy, usta i ręce, ale nie zdążył się napić, zanim panna Cascamia wybuchnęła śmiechem. Tego się nie spodziewał, aż drgnął delikatnie, kiedy ta cisza została tak nagle i gromko przerwana, a zaskoczone spojrzenie wylądowało na twarzy Lis. Za moment sam się zaśmiał ze zwykłego zarażenia tym napadem radości. To chyba było najbardziej zaskakujące, ona się śmiała, ale nie wyśmiała go. Pomimo słów, które zaraz padły i przemieniły uśmiech zadowolenia w zakłopotanie. Ten opis... ciężko powiedzieć by nie pasował, choć wywołał wizję ich obu w wersji lat sześciu, co wyglądało jeszcze bardziej kuriozalnie.
  — Ja chyba też... — Rzucił w odpowiedzi, milknąc dopiero, kiedy jej ręka wylądowała w jego włosach. Tak, widział, że wstaje, widział, że sięga, ale jakim sposobem miał dojść do takiego właśnie efektu, to nie miał pojęcia. To był szczyt niespodziewania, które wręcz sparaliżowało go na moment, a uczucie tego dotyku zostało z nim jeszcze przez chwilę, kiedy już usiadła z powrotem. Za nią powiodły zbite z tropu zielone ślepia, aż w końcu prychnął cicho z rozbawieniem, na moment uciekając wzrokiem na stół. Jeszcze te przeprosiny... — Ja nic nie widziałem — odparł, zerkając na nią, co samo w sobie było absurdalne, bo jedyną osobą, której mógłby się poskarżyć, był on sam.
  Odkaszlnął cicho i upił wina. Bezpieczna furtka. Dalej czuł się dziwnie. Nie mógł powiedzieć nieswojo, bo to było... to było miłe, ale na ten konkretny sposób, którego nie spotykał często, prawie wcale, właściwie nie pamiętał, kiedy ostatni raz ktokolwiek zrobił coś podobnego.
  W końcu i ona się uspokoiła, wracając do ich interesu, którego mieli dobić. Na jego ustach ponownie zagościł uśmiech, kiedy powiedziała, że cena jest odpowiednia. To był swego rodzaju ryzykowny strzał, bo przecież oczywiście mógłby znaleźć wiele klasycznych kompromitujących historii. Ale czy były wyjątkowe? Już sama ich ilość mówi, że niezbyt, w dodatku, gdyby miał taką opowiadać, sam znudziłby się po pierwszym zdaniu. Założył, że Lis oceni to podobnie i nie pomylił się.
  — Nigdzie mi się nie spieszy — zapewnił, opierając się o tył fotelu i zawieszając ucieszone spojrzenie na Lisollette.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Komnaty królewskie Empty Re: Komnaty królewskie

Pisanie by NPC Czw Cze 17, 2021 10:22 pm

LISOLLETTE CASCAMIA

Jego reakcja była przepiękna, zasługiwała na poezję. To zawstydzenie i rozkojarzenie, zwyczajnie się pogubił. Kolejną dawkę rozkoszowania się tym widokiem zostawiła dla siebie, by go już tak nie dręczyć. Zresztą, teraz jej kolej…
-Więc chcesz coś wiedzieć o mnie… hmm… dobrze, skuszę się na to przed Waszą Wysokością…- Założyła nogę na nogę, odpalając papierosa, z drobnym uśmieszkiem. -...hm, słyszałeś może o organizacji o nazwie “Szepty”? Jesteś już w takim wieku, że z pewnością coś obiło Ci się o uszy, te dwa wieki temu. Tak zwani protoplaści słynnej Porannej Gwiazdy, którą znamy dziś. Ale Szepty i Gwiazda… to zupełnie dwie różne bajki.- Splotła ramiona, wypuszczając chmurkę dymu. -Szepty nie działały w Medevarze, bardziej na północy, Sad’gha Ul, Thymin, czy… nawet Tenkaraou. Akurat trafiłam do tego ostatniego, jeszcze jako niemowle. Szczerze, Killianie, nie wiem dlaczego. Może miałam tam rodziców? Może oddali mnie dużo wcześniej, a może ich nie było, bo zmarli, nie wiem. Szepty rekrutowały od dzieciństwa, tym wcześniej, tym lepiej. Przeszłość nie miała znaczenia, więc o niej nie rozmawiano. Bardzo, ale to bardzo, słaby sierociniec…
Wyszczerzyła ząbki, objęte czerwoną szminką, zerkając na Falone i obserwując jego pilną uwagę. Już raczej połączył fakty. Zresztą, gdyby się tak zastanowić, czy tak go to mogło zdziwić? Pomiotom w końcu, nie tak daleko od fachu skrytobójców… ale może dziwiło to, że po Senemce nikt się nie spodziewał, że dorastała za dalekimi wodami? Ma w czym przebierać.
-Spędziłam tam pierwsze lata mojego dzieciństwa, ale nie tak, jak możesz to sobie wyobrazić. To nie było widywanie się z rówieśnikami, odwiedzanie barwnych miejsc, czy zabawy na otwartym powietrzu. Do pełnoletności, rekrut nie mógł opuszczać kryjówki, gdzie też go szkolono. Może teraz też tak jest? Kto wie.- Spetowała do popielniczki, zawieszając zaraz wzrok na Falone. -Może raz uciekłam tylko na targowisko, ale szybko zostałam złapana. Dziecko daleko nie ucieknie. Szybko mnie zrugano.- Zaśmiała się na tę wspominkę. -Tak naprawdę, znałam tylko jedno miejsce, konkretną liczbę osób i konkretne nauki. Szkolono mnie, abym zabijała. Bez sumienia, bez zawahania, bez pomyłki. Tortury, walka każdym rodzajem broni, rywalizacja… to był porządek dzienny. Nie każdy rekrut dożywał tytułu skrytobójcy. Miałam może… 11 lat, kiedy opuściłam Tenkaraou. Zostałam przeniesiona do Sad’gha Ulu, bo podobno poprzednia baza była spalona. Wyobraź to sobie, z jednej celi, do drugiej, po drodze statkiem, a do tego, nauka nowego języka. Co to była za przygoda dla małej dziewczynki, która świata nie widziała.
Uśmiechnęła się, jakby nie kryło się w tym coś dużo gorszego, nim jej wzrok zbłądził na okiennice. W sumie, czuła się dobrze, że mogła o tym mówić, po raz pierwszy, zawierzając swojemu pragnieniu, po prostu zaufania komuś i nie myślenia o konsekwencjach.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Komnaty królewskie Empty Re: Komnaty królewskie

Pisanie by Killian Falone Pią Cze 18, 2021 1:01 am

Pytanie, a raczej wstęp do całości zwieńczył uśmiechem, gotów na wszystko, cokolwiek miała do powiedzenia. Choć czy mógł być gotów, może trochę. W końcu wiedział, czym się zajmuje i gdzie już była, zawsze to jakaś wskazówka.
Nie chciał jej przerywać, toteż tylko lekko skinął głową na potwierdzenie. Swego czasu ciężko było nie słyszeć o Szeptach, stanowili elitę marginesowego świata. Szybko przekalkulował w głowie minimalny czas, w jakim musiało to być, ale słowa Lisollette szybko przykuły całość uwagi. Słowa i papieros w jej ustach, więc w końcu odpalił własnego, by móc się skupić.
Niemowlę. Jeśli jej rodzice żyli, musieli być bez serca. Ale czy mało jest na świecie takich ludzi? To było bardzo głupie pytanie. Kąciki ust mu drgnęły ku górze, kiedy się uśmiechnęła z własnego żartu, ale on nie wyglądał na przekonanego. Nie żeby jej suchar źle wypadł, to on był tu główną przyczyną, lecz Killian miał wrażenie, że to dość nieszczery żart.
Sam fakt, że do nich należała, dobrze wpasowywał się w przypuszczenia. Nie zakładał konkretnych organizacji, ale dotarcie na szczyt u Pomiotów nie wzięło się znikąd. Niespiesznie wypuścił strużkę dymu, zawieszając wzrok na blacie stołu i stojącym tam kieliszku. Resztki rozbawienia schowały się, w miarę jak nakreślała swoje dzieciństwo. Dziwnie było o tym słyszeć, z jednej strony nie dziwiło go to, było logiczne i opłacalne dla Szeptów, z drugiej to jedne z tych rzeczy, nad którymi zwykle nikt się nie zastanawia. Niezwykłe było też to, z jaką beztroską mówiła o czymś, co wtedy było dla niej dramatem. Choć, czy na pewno? Jeśli nie znała innej rzeczywistości, ta była zupełnie normalna.
Podniósł na nią ślepia, przypatrując się spokojnie. Kolejny śmiech, który odbił się cichym prychnięciem. Domyślał się, jak mogła wyglądać reprymenda, ale jej podejście było zbyt rozbrajające.
Ponownie zawiesił na niej wzrok, poniekąd analizując rzeczy, które przemykały jej przez twarz, kiedy mówiła. Rzucony schemat znał. Od innej strony i w innym wydaniu, ale efekt był bardzo podobny. Śmierć, która nikogo nie obchodzi. To wędrowało za nimi przez lata, za nim dłużej, za nią szybciej.
— Wymagająca — stwierdził bez wahania. — Zwłaszcza, że była tylko wstępem do większej, jak mniemam... — Zerknął na nią i dopalił papierosa, który również wylądował w kryształowej popielniczce. Jeśli miałby zgadywać, pewnie by nie trafił, ale Sad'gha Ul kojarzyło się głównie z jednym tematem. Handel ludźmi i innymi rasami. W połączeniu z kłopotami Szeptów nie wróżyło to dobrze.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Komnaty królewskie Empty Re: Komnaty królewskie

Pisanie by NPC Pią Cze 18, 2021 6:52 am

LISOLLETTE CASCAMIA

Killian wcale się nie mylił. To faktycznie był ledwie początek.
-Resztę szkolenia odbyłam już w Sad’gha Ulu, kolejnej kryjówce, ostatecznie osiągając tytuł skrytobójczyni na zlecenie. Przetrwałam, w przeciwieństwie do większości rekrutów. W międzyczasie padła baza w Thyminie, byliśmy więc ostatnią ostoją. Jeszcze wtedy nie czułam takiej presji, związanej z ogólnym problemem, z jakim spotykały się Szepty od ostatnich lat, po prostu robiłam swoje. Ale nie dało się uciec przed nieuniknionym. Ludność powstała przeciwko nam, zaś siedziba, została zniszczona. Większość skrytobójców wyrżnięto, ale niektórzy uciekli. Ci z kolei, zostali założycielami Porannej Gwiazdy… ale to już nie moja historia.- Przekrzywiła głowę na bok, przymykając lekko oczy, z cichym westchnięciem. -Ja natomiast, uciekłam z innym skrytobójcą, Maisserem, któremu baaaardzo ufałam, nawet jeśli reguły bractwa tego zabraniały. Wiesz... nie powinniśmy byli polegać na innych zabójcach, bo to mydliło oczy. Samolubna zasada. Wtedy pomyślałam, że zbyt późno zrozumiałam jej przekaz…- Odwróciła się na bok, palcami naciągając materiał sukni na odkrytych plecach, aby odsłonić dalszy fragment skóry, gdzie nad biodrem, aż do żeber, rozciągała się długa blizna. -...Maisser zrobił to płynnym ruchem, zatrutym ostrzem. Nie zawahał się. Straciłam przytomność gdzieś na pustkowiach, aby potem, obudzić się w obcej karawanie. Sprzedał mnie, najpewniej za własną szansę realnej ucieczki.
Odwróciła się z powrotem do Killiana, chwytając kieliszek wina i upijając drobny łyk.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Komnaty królewskie Empty Re: Komnaty królewskie

Pisanie by Killian Falone Sob Cze 19, 2021 12:01 am

Niespiesznie zgarnął znów kieliszek ze stołu, a krwistej barwy ciecz w jego wnętrzu zakołysała się wdzięcznie. Zdawała się teraz kwintesencją tego, co opowiadała Lis. Coś, na co ludzie patrzą z boku z podziwem, bo w końcu każdy profesjonalista wzbudza u kogoś podziw, uznanie, zazdrość. Nikt nie zdaje sobie sprawy, że to piękne wino równie dobrze mogłoby być krwią i pragnęliby go tak samo, póki nie przekonaliby się na własnej skórze.
Upadek Szeptów był głośną sprawą, lecz nigdy nie zastanawiał się, co to znaczyło dla samych skrytobójców. Nigdy nie próbował sobie uświadomić, jak wiele żyć, choć w większości podłych, to wciąż żyć przeszło dramat i stanęło u wrót śmierci. Czy zabijanie morderców jest bardziej moralne? Ich śmierć niczym nie różniła się od śmierci ich ofiar.
Maisser. To było pierwsze imię, jakie padło w tej historii, a już tak szybko miał je znielubić. Już kiedy jeszcze ślizgała się tylko po wyjaśnieniu, zgadywał i to całkiem trafnie. Jego wzrok ożywił się i oderwał od wyobrażeń, kiedy odsunęła materiał sukni, odsłaniając szramę. Killian nieznacznie zmrużył ślepia i słuchał dalej, co ostatecznie miało też potwierdzić jego wcześniejsze przypuszczenia odnośnie samego kraju dai'lahów.
— Zaufanie bywa cenniejsze od złota — mruknął cicho i oparł się w fotelu. — Ma szczęście, że już od dawna nie żyje.
Dlaczego on to właściwie powiedział? To było doskonałe pytanie, w końcu Maisser zachował się jak najbardziej rozsądnie, poświęcił osobę, która była mu obojętna, w obliczu własnej śmierci. Ludzie często tak robią, a inni mówią wtedy o presji, strachu i innych dyrdymałach. Jednak Falone'a to nie obchodziło. On go nie obchodził. Gdyby stanął tu teraz w drzwiach, strzeliłby mu w łeb.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Komnaty królewskie Empty Re: Komnaty królewskie

Pisanie by NPC Sob Cze 19, 2021 12:06 am

LISOLLETTE CASCAMIA

Tak... nie było go już od dawna na tym świecie, lecz pocieszająca była myśl, że Killian włożył w tę historię własne odczucia, zamiast pozostawać biernym słuchaczem. Doceniła to, naprawdę.
-Stałam się własnością takiego jednego… jak on miał… Asaru! Był dai’lahickim wampirem, jak się szybko okazało. Domyślasz się, gdzie zaczyna się moja nowa historia?- Zaśmiała się cicho, chowając usta za kieliszkiem, kiedy szkło zastukało o zęby. -Asaru był kupcem w większym mieście, dosyć zamożnym. Chciał mieć własną niewolnicę, której nie pożarłby z głodu, on, ani nikt inny, więc napuszczał na mnie zarażone nietoperze. Nie była to dumna przemiana, żadne rytuały, czy klątwy. Po prostu, choroba. Gdy był już pewny, zabił mnie, abym mogła się odrodzić.- Wyjaśniła, choć w jej głosie brzmiało to, jakby mówiła o pogodzie, chociaż, mniej pewnie podchodziła już do dalszej części opowiastki. Czuła szum procentów, które dodawały jej pewności. Nawet jeśli było to realnie trudne, próbowała ze sobą walczyć. -Bycie wampirzą niewolnicą, w dodatku w Sad'gha Ulu, nie było niczym kolorowym. Nie muszę mówić, po co komu niewolnica, prawda? Jesteś dużym chłopcem, Killianie…- Uśmiechnęła się mniej wesoło. -Eh. To było bez znaczenia, czy robił mi to on, czy jego znajomi… byłam przekazywana, z rąk do rąk, czasem nawet… yh.… a krwiopijczyni nie znajdzie pomocy u władz, więc opór zdawał się daremny. Po prostu… uległam. Nie miałam do czego wracać. Nie miałam nikogo. Nie miałam celu, ani też normalnego życia. Naprawdę byłam wtedy jego własnością.- Zaczęła sunąć palcem po kieliszku, odwracając wzrok. -Nie bolało mnie to, aż tak bardzo jak powinno… Szepty wyszkoliły mnie na najgorsze sytuacje, nawet tego typu, ale… po prostu… trwało to latami. Zbyt długimi latami. Powoli zapominałam kim byłam. Nie chciałam zresztą myśleć o tym, aby nie dać się złamać. Kobieta może stać się przedmiotem, lecz powinna zachować twarz do końca.- Parsknęła nieco smutno. -Ale Asaru zużył mnie w końcu… zwyczajnie był znudzony. Miał tyle tupetu, by mnie nie zabić, a po prostu, wygnać na pustynię. Dał mi wolność, lecz pozostawił wspomnienia…
Zatrzymała na nim spojrzenie, a jej oddech lekko drgał, jakby oczekiwała jego reakcji, z dozą obawy.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Komnaty królewskie Empty Re: Komnaty królewskie

Pisanie by Killian Falone Sob Cze 19, 2021 12:56 am

Zakodował w głowie nowe imię, ale fakt, że mężczyzna był wampirem, bądź co bądź go zaskoczył. Tak, to zdecydowanie otwierało ten drugi rozdział w życiu Lisollette. To mógłby być ten lepszy, ale Lian miał złe przeczucia, to byłoby zbyt piękne, a życie tak nie działa.
Nietoperze to sprytny ruch, nieśmiertelna i wiecznie piękna niewolnica. Przybliżył się nieco, opierając łokcie o kolana, w dłoniach bawiąc się wciąż pełnym kieliszkiem. On również czuł wpływ alkoholu, choć może trochę słabiej. Niemniej, chciał coś z tego pamiętać przecież, a i słowa panny Cascamii były ciekawsze od picia.
Jej kolejne słowa i ten smutny uśmiech wystarczały w zupełności, lecz nie poprzestała na tym. Słuchał uważnie, co chwila upominając się, że trzyma w ręku szkło i nie może go zgnieść. Niestety podpita wyobraźnia pracowała nad wyraz sprawnie, a to była kolejna rzecz, której nie umiał teraz zaakceptować, więc odłożył kieliszek i splótł dłonie samymi końcówkami palców. Na chwilę jego wzrok wylądował na gładkiej powierzchni stołu, kiedy próbował odsunąć złość na bok. Nie było to takie trudne, zważywszy na to, z kim tu siedział.
Podniósł na nią wzrok, kiedy już ponownie zbliżała się do końca rozdziału. To co czuł, ciężko mu było określić, zbyt duża mieszanka zbyt sprzecznych rzeczy, z czego wciąż nie wszystkie dotyczyły niej samej. Tym ciężej było jej określić, co dokładnie zobaczyła, ale nie była to złość, ani zdegustowanie. Może współczucie, mocno podszyte niepewnym domysłem, bo przecież nigdy nie doświadczył czegoś takiego. W dodatku jej wzrok i wyraz twarzy, to znowu zbiło go z tropu. Dlaczego tak patrzyła? Miała powody? Nieznacznie drgnęły mu usta, chciał coś powiedzieć, ale w zasadzie nie wiedział co, więc zamiast tego wstał.
Killian usiadł obok niej, objął ją za ramiona i przytulił lekko, za moment oddając jej jednak przestrzeń osobistą.
— Przepraszam... Nie powinienem... — Zerknął w bok z nutą zakłopotania, bo już samo tło chyba niespecjalnie pasowało. Idiota, w głowie to wyglądało lepiej. A może wyglądałoby jakośkolwiek, gdyby poświęcił czas na zastanowienie się nad tym, co robi.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Komnaty królewskie Empty Re: Komnaty królewskie

Pisanie by NPC Sob Cze 19, 2021 8:09 am

LISOLLETTE CASCAMIA

Ciężko było odczytać coś z Killiana, poza faktem, że było to równie trudne dla niego. Nic dziwnego. Jak zareagować na takie historie z życia kobiety? Lecz nie chodziło o to, by próbował ją pocieszać, czy cokolwiek… wystarczyło, by nie patrzył na nią przez to na coś gorszego.
Gdy wstał, jej oczy wodziły za nim, jak wystraszony zając, nie wiedząc co planuje. Lecz ten zbliżył się i usiadł, obejmując ją i przytulając… jej oczy otworzyły się szerzej, może wydawała nawet niekontrolowany, choć cichy dźwięk zaskoczenia. Jednak… ciepło było przyjemne. Ale jego słowa… raniące. Nie powiedział jej nic złego, lecz jeśli go to bolało, nie powinno.
-Hej… złotko…- Mruknęła, gdy tylko ją puścił, by ta zaraz uśmiechnęła się znów, patrząc mu w oczy. -Nie masz za co… zresztą, moja historia nie skończyła się tak ponuro.- Zamyśliła się na chwilę, gdy odwrócił wzrok. Tak, powinna to odpowiednio zwieńczyć. -Znalazłam schronienie w pewnej osadzie, gdzie zaopiekowała się mną jedna rodzina, tam dochodziłam do siebie...- Wyszeptała, by zaraz wymusić kolejny szeroki uśmiech, spoglądając na Killiana. Był to pewnie jeden z najbardziej przykrych uśmiechów, jakie mógł zobaczyć w życiu. Fałsz, w najczystszej postaci, niczym mur, przed prawdziwym załamaniem. Zapewne, trenowany od wielu lat. Jednak wino potrafiło znacząco utrudnić trzymanie gardy. Ale chciała, żeby Falone pojął to wszystko, przed jakimkolwiek osądem. A jego reakcja utrudniała jej zachowanie fasonu. -Pomińmy ten fragment.- Upiła kolejny, głębszy łyk, jakby dla ostudzenia. Wzięła wdech. -Potem… uciekłam. Do Medevaru. Znów, obca, bez języka, niezaznajomiona. Z głodu żerowałam na losowych ludziach, aż zostałam pochwycona przez Pomioty, pod dowództwem Eklara Rattenhausa, mojego poprzednika. Co to był za gość… nie wiem czemu dał szansę wykazania się, młodej, niemądrej wampirzycy, co sprawia tylko kłopoty. Może to kim byłam przed wampiryzmem... jemu wystarczyło? Miałam w końcu wyszkolenie, którego nikt kto je odbył, nie zapomni do końca życia. Nigdy go jednak o to nie zapytałam. Nauczyłam się nie pytać, a po prostu, domyślać się. Tak też, zaczęło się moje nowe szkolenie, które było zarazem tak inne, jak i podobne, jak w Szeptach, więc dobrze sobie radziłam. Przypomniałam sobie wtedy, że… władanie orężem… to było dla mnie jak oddychanie, zaś idee Pomiotów, aby wampiry żyły w cieniu, urzekły mnie. W końcu, tylko ukrywając się, można przetrwać. Szepty zniszczył rozgłos. A tak, mogłam ochronić coś nowego. Znaleźć cel i powołanie… może nie zdołałam ochronić samej siebie, ale… mogłam chronić inne wampiry. Zwłaszcza, młode i zagubione.- Westchnęła głębiej, za moment cicho śmiejąc się, chyba z samej siebie. -Ale gdy się wykazujesz, to inni chcą cię poznać, więc zaczęły się dworskie znajomości. Wielcy panowie chcieli widzieć we mnie figurę w salonie, lecz nie jestem taka, już nie… Potrzeba było wielu długich dekad, aby moja pozycja zaczęła się wybijać, stawać niepodważalna, czy to pośród samej arystokracji, czy też Pomiotów. Eklar jednak pewnego razu popełnił samobójstwo, wychodząc na słońce. Tak mówili, choć nigdy nie znalazła się prawdziwa odpowiedź, ani motyw tej decyzji. Tak, czy siak, zostałam wybrana na nową przywódczynię. Resztę, już znasz. Cała moja historia. Obnażyłam wszystkie karty. Rozgadałam się strasznie, przepraszam…- Zaśmiała się cicho, chowając usta za dłonią. -...ale dawno tego nie robiłam, więc to… była przyjemna odmiana…- Zerknęła na zwinięty po chwili wachlarz. -A on, podróżował ze mną… w końcu, to o nim mówiliśmy…
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Komnaty królewskie Empty Re: Komnaty królewskie

Pisanie by Killian Falone Sob Cze 19, 2021 6:30 pm

  Może lepiej, że Killian nie słyszał jej myśli, bo znowu nie wiedziałby, co zrobić. Zupełnie nie taka była jego intencja, o czym nawet mogła się przekonać. Kiedy tylko się odezwała, na jego twarzy zawitał lekki uśmiech, a zielone ślepia powróciły do jej lica. Nie uważał, że to, co zrobił było niewłaściwe czy... niepotrzebne. Może było niepotrzebne, ale nie w tym sensie. Nie chciał tylko, żeby poczuła się niezręcznie z jego powodu. Albo żeby odebrała to w zły sposób. Raczej nie potrzebowała pocieszenia, na pewno go nie oczekiwała, przecież była Cascamią, przywódczynią Pomiotów, kobietą, której najgorsze rzeczy nie zdołały złamać... I nie z pocieszeniem chciał wyjść, raczej z zapewnieniem, że wcale nie stała się gorsza w jego oczach, ani tym bardziej nie była kimś, kogo uczucia przestają mieć znaczenie. Nie umiał znaleźć na to odpowiednich słów, ale znalazł gest.
  — Bezsprzecznie — rzucił cicho, bo w końcu siedziała tu teraz z nim, więc tamto absolutnie nie było końcem. To też nie był taki zły koniec, nawet jeśli chwilowy.
  Słuchał dalej. Pominięcie okresu z owej opieki nieco go zaskoczyło i jednocześnie kazało się zastanowić. Gdyby nie działo się tam nic szczególnego, raczej zamknęłaby to w jakimś zdaniu. Może było to poprzednie zdanie, ale jej uśmiech i ten komunikat sugerowały co innego. Coś znacznie gorszego, co chyba uderzało Lisollette bardziej niż poprzedni epizod. Nie próbował pytać.
  Kącik ust drgnął mu nieznacznie na wspomnienie Rattenhausa. Słyszał o nim to i owo, był jednym z najlepszych w swojej dziedzinie. Zapewne nie tylko Pomioty dziwiła jego nagła śmierć. Być może prawda była znacznie brudniejsza, wcale by go to nie zdziwiło.
  Szkolenie u Pomiotów wydawało się być najmilszym etapem, zwłaszcza, kiedy już wyrobiła sobie pozycję, a potem przywództwo, znajomości i wszystko, o czym wiedzą.
  — Troszeczkę — przyznał półżartem na jej gadulstwo, wyszczerzając zęby w uśmiechu. — Cieszę się... Milczenie rzeczywiście potrafi drażnić. — Zerknął na jej dłonie i znów na nią. — I dziękuję... za historię wachlarza — dodał, uśmiechając się ponownie, tym razem trochę bardziej zaczepnie. — Może wyjdziemy na świeże powietrze? — zaproponował, a jeśli się zgodziła, wstał i skierował swoje kroki na balkon, nad którym świecił cienki sierp księżyca.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Komnaty królewskie Empty Re: Komnaty królewskie

Pisanie by NPC Sob Cze 19, 2021 7:14 pm

LISOLLETTE CASCAMIA

Zareagowała chichotem w odpowiedzi na jego wzmiankę o wachlarzu. No tak, podłapał tę grę. Czuła w sumie dziwną ulgę, mieszaną z zadowoleniem, kiedy mogła w końcu podzielić się tym z kimś innym, niż własne myśli. Wydawał się też patrzeć na nią tak samo jak wcześniej… może nie z taką lekkością, lecz jednak. Cieszyło ją to, nie chciała zmiany. Wciąż jednak gdzieś tłiła się w niej obawa, czy było to jednak słuszne. Mając tę wiedzę, Killian zyskał nie tyle co przewagę, ale i broń. Pytanie, czy kiedykolwiek ją odbezpieczy i pociągnie za spust, ale… wtedy, będzie to wyłącznie jej wina.
-Z przyjemnością.
Odpowiedziała w kwestii przewietrzenia się, co pewnie przydałoby się im oboje, dla odświeżenia myśli i ochłonięcie. Tak, tego potrzebowała.
Wyszli zaraz na balkon w panoramie nocnego nieboskłonu, górujących wież zamkowych i Puszczy Kirtańskiej na dalekim horyzoncie. Może gdyby nie mgła, byłoby też widać Nerasaj, ale stąd, raczej było to niewykonalne.
-Mokradła brzmią na ponure i nieprzyjemne miejsce, ale ja z kolei widzę w nich pewien swój wyjątkowy klimat. A patrząc z tak pięknego zamku, ciężko odnieść wrażenie, by było tu źle. Wręcz przeciwnie. Jak w bajce.
Zaśmiała się cicho i oparła o balustradę, wypatrując ciekawych widoków. Gdzieś tam pomknęły nietoperze, więc pewnie jakieś wampiry podróżowały, a nuż patrole Pomiotów.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Komnaty królewskie Empty Re: Komnaty królewskie

Pisanie by Killian Falone Sob Cze 19, 2021 11:27 pm

Minęli ażurowe przeszklone drzwi, by znaleźć się na kamiennym tarasie w towarzystwie gargulców. Killian szedł drugi, od czasu do czasu popatrując na ramiona i plecy Cascamii, nim oboje nie znaleźli się przy balustradzie. Czy widział ją teraz inaczej... To chyba było nieuniknione, lecz nie zarazem. Chyba nawet zyskała w jego oczach więcej uznania, choć w tej chwili widział przede wszystkim, że była śliczna. Urocza i pociągająca, a że niebezpieczna zarazem, to tylko dodawało jej czaru.
Zaciągnął się chłodnym powietrzem i oparł łokciami o szeroki wierzch bariery. Powiódł wzrokiem za przelatującymi nietoperzami, lekko kiwając głową.
— Jednej z tych starych, gdzie rzeczy nie były czarno-białe, a bohaterowie nie potrzebowali niestworzonych mocy, by nimi być — wymruczał, odpalając papierosa. — Kiedy zobaczyłem Neraspis po raz pierwszy, z przystani na brzegu, pomyślałem, że to rudera pełna pajęczyn i zgniłych dywanów. — Zaciągnął się dymem i zaśmiał cicho. — Wiele się nie pomyliłem, ale to nawet wtedy była piękna rudera. Pokaz kunsztu i awangardy ze schyłku ery zamków i rycerzy. Normalnie takich nie budowano. Mieli wiele szczęścia, że na tak niepewnych mokradłach znalazł się kawałek litej skały, i choć wiele jest wykute wprost z niej, to... — Uśmiechnął się pod nosem. — O nie, nie pozwól mi cię zanudzać. Już raz ktoś przy tym usnął. — Pokręcił głową z rozbawieniem i przeniósł wzrok na las. — Ciekaw jestem, czy jakieś smoki obchodzi, że tu jesteśmy... Z pewnością już o nas wiedzą — wymruczał w zamyśleniu. To się wydawało sensowne, tyle świateł na zamku martwym od wieków trudno przeoczyć. Tak samo wiedzieć mogli ludzie, którzy z jakiegoś powodu tu zabłądzili, chociaż... Na dłuższym dystansie chroniła ich mgła. Zresztą ludzie są przesądni, nie odważyliby się tu przyjść.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Komnaty królewskie Empty Re: Komnaty królewskie

Pisanie by NPC Nie Cze 20, 2021 10:25 am

LISOLLETTE CASCAMIA

Jedna z chmar nietoperzy, niepostrzeżenie przemknęła nad murami Neraspis, lecąc nisko w kierunku Puszczy Kirtańskiej, choć stąd, ciężko było to wypatrzeć. Ich uwagę absorbował najpewniej patrol Pomiotów, lawirujący na znacznie większej wysokości. Jednak i z obserwacji tych skrzydlaczy, Lisollette szybko zrezygnowała, spoglądając na monarchę, z lekkim uśmiechem, kiedy zaczął mówić o zamku. Tak, wszystko to było prawdą. Magia ukryta na starym strychu, niczym jak dziecko, badające stare kąty, w poszukiwaniu wróżek, chochlików i pyłkowych stworków.
-Dobrze więc, że nie słyszy tego Amenadiel, bo po takiej dawce chwalenia kunsztu Smoczego Zakonu, zapewne zacząłby wymieniać kolejne ich cuda, do bladego świtu.
Zaśmiała się z własnych żartobliwych słów, wciąż jednak wodząc zmysłowym spojrzeniem po Killiana, a kiedy ten przerwał, stwierdząc, że ją zanudza, otworzyła lekko usta, udając zaskoczenie.
-Uważasz, że mogę rozmawiać tylko o makijażu i ubraniach…?- Spytała, ale nie umiała długo utrzymać powagi, która choć trochę by go zwiodła. Dziś czuła się za bardzo odsłonięta, by móc jeszcze cokolwiek wojować. Mimo to, skupiła się na kolejnej wypowiedzi, wedle jego życzenia. -Sądzę, że powinny, dla nich Kirtan jest stosunkowo mniejsze, niż dla nas, zwłaszcza jak możesz latać ponad drzewami z takim impetem. Ale czy się nami zainteresują? Nawet one przekazują sobie opowieści z dawnych czasów… taki zamek prędzej je odstraszy, niżeli przyciągnie. Bardziej martwi mnie Ledrenia.- Wskazała w kierunku granicy, nieopodal której się znajdowali. -Strażnicy graniczni już pewnie dostrzegli światła, pytanie czy powiadomią o tym władze Medevaru. Z drugiej strony, to tak odludne miejsce…- Westchnęła. -...że nawet Ardamir nie wie gdzie jesteśmy. Komu chciałoby się pchać wojska na grząskie zalewiska.
Puściła mu oczko, po czym pozwoliła sobie łagodnie przechwycić jego papierosa i zapalić go, opierając się bokiem o balustradę. Zaraz, uśmiechnęła się szerzej, ukazując białe ząbki.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Komnaty królewskie Empty Re: Komnaty królewskie

Pisanie by Killian Falone Wto Cze 22, 2021 12:10 am

Zaśmiał się na jej słowa o Cerbinie. Były bardziej niż trafne, w dodatku Amenadiel oczekiwałby całej serii ohów i ahów skierowanych w te ich zasługi, osiągnięcia czy co tam jeszcze. Killian nie odmawiał im sławy, ale po stu latach słuchania o tym samym zakonie chyba znał to na pamięć.
Za moment król uniósł dłonie w obronnym geście wraz z dymiącym papierosem.
— Skądże znowu! — zaoponował, by zaraz uśmiechnąć się szelmowsko. — Prędzej o arsenale — zaśmiał się, szczerząc białe kły do własnego żartu. Tym bardziej, że ona sama nie umiała zachować powagi, a to zawsze ośmielało.
Niespiesznie przeniósł wzrok z powrotem na wieże i las, opierając się łokciem o barierę.
— Strach u nich?... — rzucił z powątpiewaniem. Nie znał smoków, ale z historii Cerbina mógł sobie narysować ich pełny obraz i strach tam nie pasował. — Oh, strażnicy ledreńscy z pewnością o nas wiedzą, ale ja bym się tym nie przejmował. Ludzie są przesądni, a tamci szczególnie. Zresztą, patrząc na ich ostatnie relacje, nie spodziewałbym się takiego gestu ze wschodu... — Zaciągnął się dymem. — To też prawda, szkoda na to cza... su. — Odprowadził wzrokiem swój papieros, który wylądował właśnie w ustach Cascamii. Uśmiechnął się pod nosem. — Ograniczasz mi nałogi czy to tylko kradzież? — Pokręcił głową z rozbawieniem. — Ostrzegam, że mam ich dużo. — Sięgnął, by zabrać jej go z powrotem, o ile nie zaczęła uciekać... Raczej nie zacznie, choć pewnie sam by tak zrobił.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Komnaty królewskie Empty Re: Komnaty królewskie

Pisanie by NPC Wto Cze 22, 2021 8:11 am

LISOLLETTE CASCAMIA

Wymowna obrona, musiała przyznać. Choć kwestie arsenału mogłaby pociągnąć dalej, gdyby tylko chciała. Coś by się znalazło.
Jednak jego wywód dotyczący ledreńczyków, choć trafny, zapewniający o bezpieczeństwie, niefortunnie został przerwany przez nagłą interwencję panny Cascamii, która wyłącznie pożyczyła jego papierosa. Lecz co za okrutny osąd, oskarżać damę o kradzież? Ona nigdy by czegoś takiego nie zrobiła. Przecież tak ładnie i niewinnie uśmiechała się do niego…
-Takie słowa wobec kobiety mego pokroju, nie przystoją dżentelmenowi. Sprawiasz mi przykrość, mój drogi…
Zrobiła smutną minkę, nim znów przyłożyła papierosa do ust, zaciągając się dymem, który szybko wypuściła. Może w pośpiechu, bo Killian postanowił odebrać jej zdobycz, ale ta z rozbawieniem, zrobiła unik, wpadając na moment na mężczyznę i wymijając go płynnie, by znaleźć się po przeciwległej stronie balkonu.
-Ah… że o tym mówisz…?
Spytała, pokazując mu jego paczkę papierosów, które zgrabnie przechwyciła kilka chwil temu. Uśmiechnęła się wdzięcznie. Mogła mu zaprezentować lepkie palce i zwinne ruchy, ostatniego Szepta po kilku kieliszkach.
-Ale król nie powinien dawać się tak wykiwać. Rozkaż mi oddać… a tak uczynię…
Powiedziała z nutą ciekawości w głosie, jakby chcąc się przekonać, jak poczyni.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Komnaty królewskie Empty Re: Komnaty królewskie

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach