Dziedziniec

+2
Cerbin Amenadiel
Mistrz Gry
6 posters

Strona 1 z 9 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Dziedziniec Empty Dziedziniec

Pisanie by Mistrz Gry Czw Cze 17, 2021 7:51 pm

autor: lasahido.artstation.com
Jest to hrabstwo leżące w kotlinie, pomiędzy górami należącymi do pasma Koronnych, w centrum którego, na małym wzniesieniu, leży bardzo stary dworek przypominający warownię z czasów Mrocznych Wieków, co zapewne byłoby prawdą. Nawet najstarsze księgi nie odnotowały daty powstania dworku, lecz liczy on sobie kilkaset lat, zachowując świetność. Składa on się z dwóch części: zewnętrznego pierścienia, uformowanego czterema basztami, połączonymi murem w formę czterokąta oddzielającego wewnętrzny dziedziniec, który z kolei prowadzi do centralnego budynku, gdzie jest serce posiadłości mogące pochwalić się licznymi korytarzami, komnatami, kilkoma salonami, jadalnią, łaźnią, oraz wysokimi wieżami obserwacyjnymi. Teren wokół warowni jest stosunkowo bujny pod kątem roślinności, nie brakuje drzew iglastych i gęstych krzewów, między którymi biegnie kręta ścieżka, mogąca doprowadzić na główny trakt lub do Sadah, miasteczka leżącego w okolicy. Nie można zapomnieć o samych górach, które tworzą piękną panoramę z często występującą tutaj mgłą.
Hrabstwo od wieków należy do rodziny Oligarchii, starego wampirzego rodu, którego głową jest Altair Maximillian Oligarchii. Ten sporadycznie tu pomieszkuje, wraz z liczną służbą i starszą siostrą, Adelairą.

_________________

Trudno jest mieć serce, jeśli zatrzymało się tak wiele innych.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by NPC Nie Cze 20, 2021 10:45 am

ALTAIR OLIGARCHII

Praktycznie przez całą drogę z jaskini, Altair zerkał na jej kulejącą nogę, jakby z lekkim zmartwieniem. Targał ją taki kawał, a była ranna. Z kolei, jego bandaż dobrze się trzymał, nawet zapominał momentami, ze go ma. Krew wróciła, więc i czucie. Lecz już niedługo mieli znaleźć się w kotlinie, opuszczając bardziej gęste składy drzew iglastych, ukazując im dolinowe tereny ukryte między górami, skąd już na tej wysokości, było widać zawijaną ścieżkę między krzewami, wiodącą do warowni, która majestatycznie górowała nad całym hrabstwem Mernstein. Lekka mgła utrzymywała się, co było stosunkowo normalne w tym rejonie, ale nie dawało to poczucia niepokoju, a raczej, mistycznego klimatu.
-To moje włości. Mój dom. To wszystko… należy do mnie.- Powiedział z dumą, może nutą chwalipięctwa, rozkładając ręce na szerokość całej panoramy, aby zwieńczyć to uśmiechem w jej stronę. -Zapraszam.
Dodał, by znów kontynuowali drogę, on, hybrydzia wampirzyca i kozioł zagłady. Cóż za drużyna. Mimo to, gdy wyruszał z Neraspis, w życiu by nie uwierzył, że znajdzie się w takim położeniu. Ale teraz, kiedy był nieco pokiereszowany i zmęczony, jego umysł nawet nie chciał zbytnio przetwarzać takich dziwów, zwyczajnie akceptując to co życie da. Jednak wciąż kłębiły się w nim pytania, które nie mogły od tak odejść.
-Nie przedstawiłaś mi się, choć ja to zrobiłem. Jak mam więc do Ciebie mówić…?- Zapytał jej, kiedy tak podążali ścieżką. -Pewnie nie pamiętasz, wszystko działo się szybko. Możesz mi mówić Altair.
Dodał, bo przypomniał sobie, że w sumie, ani razu nie pozwoliła sobie zwrócić się do niego imieniem, zgrabnie to omijając. Może nie było okazji, a może musiał to zaproponować. Oligarchii nie był głupi, choć była ona wampirzycą, to nadal hybrydą, a te są nieco dziwne, jeśli chodzi o ich stosunek do ludzi, czy elfów, zważywszy na niewolnicze życie. Zaraz.
Rzucił okiem na jej kolczyki. Już wcześniej je dostrzegł, ale teraz przyuważył jakieś cyfry i litery, które teraz nie były do rozszyfrowania, kiedy tak pozostawali w ruchu. To dało mu jednak do myślenia. Jak, po co i dlaczego. Ale bardziej szczegółowe pytania o jej wampiryzm, pozostawi na później. Nie wypada tak dręczyć damę, w tych okropnych warunkach.
-Mogę spytać… jakiego zwierzęcia jesteś hybrydą…?
Padło, po czym spojrzał na oswojonego kozła, co dreptał obok. Może kozioł? Kopytka były. Tylko rogi jakieś takie grubsze i ogon nie pasował. I była duża, kojarzyła się z czymś większym. Może są inne odmiany kozłów?
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Baqara Nie Cze 20, 2021 12:50 pm

Droga nie wydawała się być aż taka krótka, jak miałam w myślach, ale nie narzekałam, bo w końcu zgodziłam się, to się zgodziłam, teraz i tak zbyt daleko byłam od jaskini, żeby wracanie do niej miało sens. W międzyczasie też pojawiła się nawet myśl czy zdążymy dojść do jego domu, zanim słońce wzejdzie. Szczęśliwie moje zmartwienia zostały rozwiane kiedy ujrzałam jakieś zalążki budynków, po chwili sam Altair oznajmił że jesteśmy już w sumie na miejscu.
-Ładnie tutaj... klimatycznie.-pochwaliłam otoczenie w podobny sposób, w jaki on pochwalił moją jaskinię. Zastanawiałam się, jak on tutaj żyje. Ja będąc wampirem ukrywałam się w lesie, więc trudno było mi pojąć, jak ktoś może żyć w czymś na styl mini zamku i nie zwracać na siebie uwagi. Odwzajemniłam jego uśmiech kiedy sam mi taki podarował. Ciekawy był jego entuzjazm, poczułam się trochę bardziej, jak w domu, a nie jak zwykły gość z zewnątrz.
Ponownie zapytał mnie o imię i tym razem uznałam, że mogę mu je powiedzieć. Poznałam go trochę, pomogłam mu, a on mi, w pewnym sensie nawet go polubiłam.
-Jestem Baqara.-przedstawiłam się, a po chwili on sam przypomniał mi swoje imię, trochę bez potrzeby.-Wiem, pamiętam.-uniosłam kąciki ust. Niech się nie boi, wyrobiłam sobie całkiem niezłą pamięć do imion, w końcu byłoby niezręcznie gdybym pomyliła imiona swoich podopiecznych. Może i jego nazwiska nie pamiętam aż tak, ale nie nazwisko jest ważne, a imię.
Czułam na sobie wzrok, ale dopiero po kilku chwilach odwróciłam głowę w stronę Altaira, żeby odgonić jego spojrzenie speszeniem, że widzę iż mnie obserwuje. Kolejne pytanie, które w środku mnie zdziwiło. Zawsze myślałam, że wyglądam na swój gatunek, że jedno spojrzenie i już wiadomo.
-Jestem krową.-zerknęłam na niego, ciekawa jego reakcji. Krowa może i jest mało eleganckim zwierzęciem, ale bardzo przydatnym i jestem dumna z bycia krową, bo mam wszechstronne zastosowanie.
Postanowiłam się odwdzięczyć pytaniem, poza tym faktycznie mądrze jest poznać lepiej kogoś do czyjego domu się idzie.
-Mieszkasz tutaj sam?-dom jest spory, podejrzewam, że ma tam służbę, ale czy jeszcze kogoś?
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by NPC Nie Cze 20, 2021 1:22 pm

ALTAIR OLIGARCHII

Z uznaniem przyjął komplement dla hrabstwa, bo doprawdy, było to piękne miejsce, może laikowi wydawałoby się ponure, ale prawdziwy znawca artyzmu, dostrzeże to piękno. Zresztą, teraz, nie było to jedyne piękno w okolicy…
Za chwilę zaś, usłyszał jej imię. Chyba nie miała nazwiska, ale samo imię już było charakterystyczne, nigdy nie słyszał takiego. Lecz szybko jego myśli skupiły się na następnych słowach, gdy wspomniała, że pamięta jak się nazywa. To go lekko zmieszało, przez co chrząknął, gładząc swoje długie włosy i uciekając wzrokiem gdzieś na bok, w przeciwną stronę, ale szybko zaśmiał się krótko, potrząsając głową.
-”Baqara”... cóż za piękne, egzotyczne imię, zarazem dumne, zmysłowe i ujmujące…
Powiedział to, przykładając palce do skroni, robiąc daszek nad oczami, by szybko wtrącić uśmieszek na twarz. Wcale nie żartował, podobało mu się, z kolei tym więcej komplementów, tym i jej powinno być milej. “Cóż, za taktyka, jesteś niesamowity Altairze.”, “Tak, wiem.” dopowiedział w głowie.
Po chwili, nawiązała się między nimi walka na spojrzenia, bo kiedy ta zerknęła w jego kierunku, aby odwrócić jego uwagę od kolczyków, ten patrzył jeszcze intensywniej, choć w lekkim przekrzywieniem głowy, nie do końca rozumiejąc sens tych kolczyków. To jakieś znakowanie hybryd? Znalazłby pełno ładniejszych kolczyków dla niej, niżeli to coś.
-Krową?- Spytał, powtarzając za nią, bo to w sumie było dosyć sensowne, dopiero go uświadamiało, że poszczególne elementy do tego pasują, choć nie wpadłby na to sam. W sumie, nigdy nie myślał, że hybrydy są tak zróżnicowane gatunkowo, przeważnie słyszy się o kotach, lisach, czasem i ptakach, ale krowa? Ale nie, wcale jej to w niczym nie ujmowało, co więcej, tłumaczyło skąd w niej taka imponująca siła. -I jesteś zarazem wampirzycą. Jesteś wyjątkowa, Ara.
Uśmiechnął się szeroko, by zaraz przenieść wzrok na ich dalszą trasę, która powoli skracała się odległością do bramy. Za kilka chwil, powinni być na miejscu. Wtedy jednak, padło pytanie, które wywołało zaskoczenie na twarzy elfa, co spojrzał na nią, zamrugał kilka razy i znów zwrócił głowę przed siebie. To było dobre pytanie.
-Nie do końca. Mieszkam tu z moją siostrą, Adelairą, ale obecnie jej nie ma. Poza nami, jest tu siedemdziesięciu czterech służących, w tym dwóch wartowników przy bramie.- Zawahał się na moment, zerkając na ziemię. -Hah, wiem że to niewiele, ale tylko tylu mogły pomieścić mury warowni.
Dodał zaraz, znów się uśmiechając, choć nie wydawał się to być jakiś super szczęśliwy wyraz twarzy. Może bardziej, zbicie z tego tematu.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Baqara Nie Cze 20, 2021 1:54 pm

O, zmieszał się kiedy powiedziałam, że pamiętam jego imię. Możliwe, że głupio mu było, iż założył, że nie pamiętam. Niech się nie martwi, nie uraził mnie w żaden sposób.
Pochwalił moje imię, a ja zdziwiłam się, że tak bardzo przypadło mu do gustu. Ja znałam jego znaczenie, więc dla mnie nie było aż tak zjawiskowe, ale ważne, że jemu się podobało. Całkiem zabawne, jak obcokrajowcy nierozumiejący języka jahs cieszą się prostymi słowami. Podziękowałam na pochwałę.
Spojrzałam na niego kiedy się na mnie gapił, a on nie uciekł wzrokiem, jak dziecko, które jeszcze nie rozumie, że nachalne patrzenie się na kogoś jest niegrzeczne. Nie odpuszczałam, a ta chwila patrzenia na siebie była ciekawa. Perspektywa była również niecodzienna, bo patrząc na niego z góry, widziałam, jak zadziera trochę łepek.
Skinęłam głową na potwierdzenie moich słów. Owszem, jestem krową, jestem tego pewna. Szybko jednak zarumieniłam się mocno na jego słowa o mojej wyjątkowości. Niby wiem, że nie jestem jedyna w swoim rodzaju, dużo w hodowli jest hybrydzich krów, ale i tak, to było niesamowite być tak nazwaną. Szybko odwróciłam głowę, aby patrzeć znów na ścieżkę. Chciałam coś odpowiedzieć, nawet otworzyłam usta, ale nie znalazłam słów, szłam więc w ciszy, z różowymi policzkami.
Cisza jednak musiała zostać przerwana, bo tak zawstydzona nie dałabym przetrwać milczenia. Zadałam pytanie i znów ośmieliłam się spojrzeć na Altaira. A więc ma siostrę, która jest nieobecna. Ciekawa jestem, jak ona zapatruje się na mienie gości mojego pokroju. Otworzyłam szerzej oczy kiedy usłyszałam tak dużą liczbę. Po chwili aż pokręciłam głową słysząc, jak on mówi, że siedemdziesięciu czterech służących to niewiele. Słucham? To mało? Zastanawiam się jaką ilość uznałby za odpowiednią. Taki wielki dom i taka ilość służby trochę mnie rozproszyły, a w głowie już postawiłam sobie poprzeczkę dość wysoko. O ile przed chwilą czułam, się jak rodzinnie powitany gość, tak teraz znów wróciła do mnie atmosfera oficjalności.
-To...bardzo dużo moim zdaniem. Czy wszyscy to wampiry?-wolałam się upewnić, że nie dojdzie do sytuacji, iż się przypadkiem na kogoś rzucę i zabiję na wieczność. To dopiero byłoby niezręczne.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by NPC Nie Cze 20, 2021 2:36 pm

ALTAIR OLIGARCHII

Dyskretnie zerknął w jej stronę, kiedy spojrzała przed siebie, dostrzegając te rumieńce. Źle się czuła? To nie miało prawa podziałać… a może? Jeśli tak, to cóż, to przecież nic dziwnego!
Usłyszał zaraz jednak odpowiedź kobiety, która wydawała się nieco wyjść ze tej strefy sielskiego spokoju, najwidoczniej zakłopotona liczbą służby. To był… problem? Myślał, że wręcz przeciwnie. Mimo to, mógł z tego wyciągnąć pozytywną alternatywę.
-Em, poza wartownikami, tak, to wampiry. Służą rodowi Oligarchii od dawna, większość pamięta mojego ojca. Po nim mam drugie imię, Maximillian.- Uśmiechnął się, lekko drapiąc palcem po policzku. -Wiesz, nie musisz o nich nawet myśleć. Wszyscy będą na każde Twoje skinienie, aby zapewnić Ci przyjemny pobyt. Za to im zresztą płacę.
Wyszczerzył kły. Teraz zastanawiał się, czy kobieta cokolwiek wiedziała o rodach, skoro raczej nie kojarzyła jego nazwiska. To też będzie musiał omówić i też w odpowiednim czasie. Będąc tu, ciężko byłoby jej funkcjonować bez podstawowej wiedzy. Dalej przypuszczał, że mogła być nowonarodzoną, albo krwiopijczynią od kilku lat. Musi być przytłaczające, stać się wampirem z dnia na dzień, zderzając z nowym światem. On w końcu taki się urodził, ten problem go całkowicie obszedł.
W końcu, zbliżyli się do bramy, a za moment, podbiegł do nich wartownik, który miał u pasa szablę, oraz pistolet. Był wyraźnie zaniepokojony stanem w jakim zobaczył Altaira, w dodatku, u boku nieznajomej i… kozy.
-Panie! Co się stało?!
-Nic takiego, Hubercie. Możesz otworzyć bramę? Mamy gościa.
Odparł, a mężczyzna lekko się zmieszał.
-Luis zszedł ze zmiany, czekam na Garry’ego.
Przekazał, zaś Oligarchii westchnął ze zrezygnowaniem. Cóż za marne pierwsze wrażenie. Wtedy też, w nagłej chwili przekształcił się w chmarę nietoperzy, przelatując nad murem, za którym znikł. Hubert zawiesił na moment wzrok na Baqarze, lecz wtedy, krata zaczęła się podnosić, z charakterystycznym dźwiękiem szuranego łańcucha. Wartownik wtedy lekko się ukłonił, przechodząc na bok, aby dać jej możliwość przejścia. Jeśli wampirzyca tak poczyniła, już na dziedzińcu, czekał na nią uśmiechnięty kruczowłosy, delikatnie ocierając własne dłonie, które przeważnie nieskalane wysiłkiem, teraz go zapiekły.
-Musisz mi wybaczyć, długo mnie nie było, więc zapanował tu najwidoczniej chaos. Wejdźmy do środka.- Oznajmił i zerknął raz jeszcze na kozę, ale mentalnie machnął na to ręką, prowadząc ich do drzwi, które otworzyła służka, jeszcze przed tym jak postawił pierwsze kroki na schodkach. -Dobry wieczór, Karren.
Powitał ją, gdy ta pierwsza wykonała ukłon. Za kilka chwil, byli w wielkim holu, w którym znajdowały się zawijane schody na piętro, po przeciwległych stronach, oraz szereg korytarzy, dających pozorne przeświadczenie nieskończonych, a w nich, liczne białe i pozamykane drzwi. Altair zaklaskał, szybko przywołując bardziej znaczną część służby, która stawiła się przed nimi w holu, w jednym szeregu, niczym zdyscyplinowana armia.
-Po pierwsze, proszę o szklankę krwi dla tej pięknej pani, jest głodna, a jest też naszym gościem.- Oznajmił w kierunku jednego służącego, stawiając kroki do kolejnej małej grupki. -Proszę przygotować łaźnię na relaksującą kąpiel, także dla naszego gościa.- Obrócił się na pięcie do innego wampira. -Sten, zajmij się Panem Kozłem, daj mu trawę, czy coś. I umyj go.- Oznajmił, a ten zrobił wielkie oczy, chyba dostając najgorsze zadanie. -Oh, Borysie, proszę przygotować coś na przebranie, dla mnie i dla gościa.
Wtedy zaś, Borys zamrugał kilkukrotnie, w czasie kiedy część służby podeszła do Baqary, aby zabrać jej torby, kiedy też Sten odebrał od niej sznurek, walcząc z opornym zwierzęciem. Wtedy, ci którzy odpowiadali na łaźnie, poprosili kobietę, aby udała się z nimi. Przygotowanie powinno zająć dosłownie chwilę, a jej, dać czas się rozebrać i odprężyć. Altair tylko kiwnął głową do niej, że wszystko jest w porządku. Jeśli nie miałą oporów i zdała się na nich, Borys chrząknął.
-Panie, nie mam ubrań dla kobiety o… takich gabarytach.
Przekazał lekko niepewnie, zaś Altair oparł się jedną ręką o biodrą, zaś drugą zaczął badać, pod kątem paznokci, z lekkim grymasem na twarzy.
-Nie tak dawno temu, Adelaira złożyła zamówienie na białą suknię, ale krwawcowa kompletnie pomyliła rozmiary i zrobiła za dużą. Powinna pasować, jeśli jej nie zniszczyła.
-Rozumiem.
Odparł i odszedł. Na koniec, podszedł do niego ostatni służący.
-Czy dla Pana Krwawe Wino?
-Tak, daj też opium, potrzebuję rozluźnienia…
Powiedział, lecz służący lekko zmarszczył brwi.
-Panie, nie polecam. Ma Pan gościa…
Doradził, zaś kruczowłosy elf westchnął.
-Może racja… dobrze, daj mi wina, będę w salonie w lewym skrzydle. Przekaż też tak Baqarze, gdy tylko skończy kąpiel.
-Wedle rozkazu.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Baqara Nie Cze 20, 2021 3:51 pm

Czyli są tutaj same wampiry. To interesujące, w takim miejscu taka ilość. W ciągu życia nie spotkałam zbyt wielu wampirów, o ile w ogóle jakiegoś spotkałam.
Ja mam im wydawać rozkazy? To miało sens, bo w końcu byłam gościem, ale dalej było mi z tym nietypowo. Postaram się jednak zaakceptować to co się dzieje i nie bać się prosić służbę o pomoc, jeśli będę czegoś potrzebować.
-Rozumiem.-to było poza tym całkiem ekscytujące. Nie będę wredna czy niemiła dla służby, takim typem hybrydy nie jestem, ale możliwość poczucia wyższości nad innymi brzmi kusząco i mam ochotę spróbować swoich sił.
Doszliśmy do bramy, a ja uważnym wzrokiem popatrzyłam na niepewnego mnie strażnika. Hubert, miałam kiedyś chłopca o tym imieniu pod opieką. Był niezwykle ruchawy, raz był w jednym miejscu, a za kilka sekund siedział wysoko na gałęzi drzewa. Ile ja z nim roboty miałam. Chwila przestoju pozwoliła mi dłużej przyglądać się mężczyźnie. Nie robiłam tego jednak długo, bo moją uwagę przykuł znów Altair, który przemienił się w chmarę nietoperzy. Czytałam o tym, ale jeszcze tego nie umiem, mało co umiem z wampirzych specjalności. Skinęłam głową wartownikowi i przeszłam przez bramę, ciągnąc za sobą, kozła, który czując kolejnego wampira zaczął się wiercić i odsuwać.
Uśmiechnęłam się lekko do Altaira, który dla mnie, własnymi rękoma otworzył bramę. To było imponujące, że tak się starał. Coraz bardziej czułam się, jak zamożna panna, a nie jak hybryda z lasu. Spodobało mi się zdanie jakie powiedział o chaosie, sprawiło ono, że pomyślałam, iż odpowiedzialny z niego człowiek, który ma wszystko w głowie ułożone. W końcu zarządzanie takim miejscem jest raczej nie lada wyzwaniem.
Skinęłam głową służącej, która powitała nas na wejściu. Szarpana za linkę przez kozła, którego musiałam siłą przeciągnąć przez próg, rozejrzałam się po wnętrzu budynku. Nie wiedziałam do końca na czym mam zawiesić spojrzenie, bo tyle było rzeczy do obejrzenia, koniec końców wybrałam Altaira jako coś na co patrzyć będę. Podeszłam do niego kiedy wydawał polecenia. Skinęłam głową do służby, która wyszła nam na powitanie. Krew dla mnie, kąpiel też. Nawet o mojego męża zadba. Kozioł, jakby zrozumiał, że o nim mówimy i natychmiast zaczął się szarpać na lince i wycofywać. Pozwoliłam mu na to, bo linka aż tak krótka nie była. Sten, który miał się zając kozłem, na pewno oberwie od niego rogami i to pewnie niedługo, bo gdy tylko odebrał linkę, to kozioł zaczął stawać na tylnych nogach i grozić rogami. Cóż, przepraszam, ale w tej chwili to nie mój problem. I tak nie mam rady na takie zachowanie partnera.
Odebrano ode mnie torby i chciano zaprowadzić w głąb budynku. Obróciłam się do Altaira i odnalazłam w jego oczach zapewnienie, że będzie dobrze. Raczej mnie nie oszukuje, bo dlaczego by miał? Skinęłam mu głową i poszłam ze służbą.

Chwilę musiałam poczekać aż kąpiel zostanie przygotowana, ale czas upłynął mi miło, na czesaniu włosów i patrzeniu, jak służba zajmuje się moją pęciną. Wyjęto mi z niej niemałe drzazgi i nagle poczułam niesamowitą ulgę. W czasie spaceru aż tak nie czułam bólu, dopiero kiedy ten zniknął zauważyłam różnicę. Swoją drogą przydałoby mi się przyciąć nieco racice, lepiej je wyprofilować, żeby wygodniej mi się chodziło. Założono mi tymczasowy opatrunek, tylko na czas kąpieli, abym nie zabrudziła wody krwią, to byłby dopiero makabryczny widok. Pozbyłam się swoich ubrań i okryta cienką szatą weszłam do łaźni kiedy dostałam informację, że już wszystko jest gotowe.
Stanęłam w progu i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Było wielkie, dużo większe niż typowa łazienka. Postawiłam ostrożnie pierwszy krok na ziemi, badając czy kopyta mi się nie ślizgają i wszystko zdawało się być w porządku. Podeszłam do wanny, ściągnęłam szlafrok i podałam go służącej stojącej obok. To było nieco niezręczne, tak stać w negliżu przy jakiejś obcej kobiecie, ale tak chyba robią arystokratki, kiedy mają służbę. Ależ bogata się czułam.
Weszłam ostrożnie do wody, która znajdowała się w czymś pokroju basenu do kąpieli. Nie próbowałam się nawet powstrzymywać przed głośnym zamruczeniem kiedy ciepła woda się do mnie zaczęła przytulać. Westchnęłam rozkosznie, układając się na swoim miejscu, wąchając cudowne zapachy olejków, zerkając na puszystą pianę, chroniącą mnie przez wścibskimi spojrzeniami. Przygarbiłam się trochę i z zamkniętymi oczami siedziałam tak kilka chwil myśląc tylko o tym, jak dobrze się stało, że nie zabiłam chłopaka i nie odmówiłam jego ofercie. Będę się mu musiała jakoś odwdzięczyć, pytanie tylko jak. Ciekawe co lubi. Mogłabym mu przeczytać książkę, albo coś upiec, lub mogłabym być towarzystwem w czasie spaceru, jest też oczywiście masa innych interesujących opcji, ale później się nad tym zastanowię.
Zerknęłam w stronę drzwi, kiedy do pomieszczenia weszła kolejna służąca, niosąca na tacce szklankę z krwią. Oczy mi się zaświeciły kiedy już z daleka poczułam ten cudowny zapach. Wyciągnęłam ręce do naczynia i zabrałam je w tacki, dziękując przy tym służącej. Natychmiast przystawiłam szklankę do warg i zaczęłam pić szybko napój. Wypiłam duszkiem pół mojej porcji i wtedy poczułam się jeszcze lepiej nić kiedykolwiek. Naprawdę czułam się, jak królowa. Brakuje mi jeszcze tylko masażu i miłego towarzystwa, ale to może kiedyś.
Krew zniknęła ze szklanki szybciej niż myślałam, nawet nie zauważyłam kiedy wypiłam drugą połowę posiłku. Chciałam więcej, ale nie wiedziałam czy mogę się aż tak rządzić. Wsadziłam palec do kubka i zaczęłam zbierać krew na niego, żeby po chwili wylizać rękę do czysta i wrócić do zbierania krwi. Oby się tylko w kuchni nie pomylili i nie uznali, że ten kubek jest czysty, bo tak dobrze go wyczyściłam.
Niestety to drobne szczęście się skończyło, odstawiłam więc naczynie na bok. Czas umyć w końcu porządnie włosy, mam nadzieję, że przez te słabe warunki nie straciły na miękkości i blasku. Zatkałam nos i osunęłam się pod powierzchnię wody. Powoli odsunęłam ręce od twarzy i zaczęłam się szorować.
Po dłuższej chwili kąpania się, bo dużo do umycia miałam, z czego najgorsze były nogi, wyszłam w końcu z wanny. Poowijałam się w ręczniki, powycierałam się jak tylko mogłam, ale niestety o ile skóra była już sucha, tak sierść na nogach, ogonie oraz włosy, nie chciały tak szybko wysychać. Ja i służba skupiliśmy się wiec na osuszeniu rannej nogi i założeniu nowych opatrunków, teraz dużo bardziej starannych, bo musiały wytrzymać więcej niż tylko kąpiel.
Kiedy byłam już opatrzona i względnie sucha, założyłam na siebie suknię. Zdziwiłam się, że mieli mój rozmiar, tak po prostu, może siostra Altaira ma podobną budowę do mnie? Przejrzałam się w lustrze i już wiedziałam, że wyglądam pięknie, a jeszcze piękniej będę wyglądać kiedy włosy mi wyschną. Dobrze było zobaczyć siebie w takiej formie.
W końcu uznałam, że już koniec dbania o mnie. Dostałam informację, że mój gospodarz jest w salonie w lewym skrzydle. Poprosiłam służbę, żeby mnie tam zaprowadziła, więc po kilku chwilach zawitałam w salonie.
-Już jestem, Altairze.-oznajmiłam w progu. Mówienie jego imienia było nietypowym momentem, muszę się chyba do tego przyzwyczaić. Zrelaksowana, jak nigdy, weszłam do pomieszczenia, które było kolejnym miejscem, gdzie nie wiedziałam do końca, na co patrzeć. Ruszyłam spokojnym krokiem w stronę chłopaka, dalej podziwiając otoczenie.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by NPC Nie Cze 20, 2021 5:18 pm

ALTAIR OLIGARCHII

Kobieta udała się do łaźni, mając w końcu możliwość zapomnienia o tych ciężkich chwilach w dziczy, nawet jeśli było to dla niej nowe, to przecież każdy lubi poczuć luksus. Z pewnością się jej spodoba, nawet szybko do tego przywyknie. Miał przynajmniej wiele możliwości dzięki temu, do zaimponowania jej. On z kolei, co mógł w tej chwili począć, skoro jego kąpiel odwlekła się w czasie? A nuż, czekać na wino.
Wolnym krokiem, co jakiś czas zerkając na swój bandaż, dotarł do wspomnianego wcześniej salonu, jego ulubionego swoją drogą, bo był najbardziej przestronny i bogato dekorowany. Kominek, czerwone ściany ze wzorami czarnych kwiatów, dębowy stół, kanapa, fotel…
-Nie ma to jak w domu…
Murknął i podszedł do stolika, gdzie leżała jego kusza. Nikt jej nie ruszał, to też pyłki kurzu na niej osiadły, które zaraz zaczął ściągać z użyciem skrawka swojej koszuli, która i tak nadawała się teraz na wyrzucenie. Usiadł wraz z nią na miękkim, podłużnym meblu, aż zjawił się służący, z butelką Krwawego Wina i czarką, wszystko na tacce, którą ustawił na stoliku. Altair kwinął głową, zaczynając się bawić mechanizmami swej staromodnej broni.
-Jak upłynął pobyt na Neraspis, Panie?
Zapytał go służący, a kruczowłosy wampir przewrócił oczyma, jakby nie było to najtrafniejsze pytanie, jakie mógł zadać.
-W miarę, ale nuda.
-Gdzie panna Adelaira, jeśli można zapytać?
Rzucił, co skłoniło elfa do parsknięcia krótkim śmiechem.
-Ona z kolei świetnie się bawi w Neraspis. Raczej szybko nie wróci, zaręczyła się.
Zwierzył się, zaś mężczyzna uniósł brwi, chyba w lekkim zakłopotaniu. Ożenki starszej siostry ich panicza nie były niczym nowym, może teraz, brzmiały one wręcz irracjonalnie. Że też się nie poddawała.
-W takim razie, gratulacje, mój panie. To możliwości dla rodu. Możemy przygotować uroczystość z tej okazji…
-Nie trzeba!- Wtrącił mu się w zdanie, po chwili, zdając sprawę, że niepotrzebnie tak nagle. -Nie trzeba… naprawdę…
-Rozumiem. Będę na każde zawołanie.
Dodał na końcu, niezrażony tym i wyszedł z salonu. Pozostawiając Altaira samego. O co chodziło? Raczej… nic ważnego. Wycelował kuszą w ścianę i pociągnął za spust, zwalniając mechanizm, a bełt poszybował do przodu, grzęznąc jako element nowej dekoracji. Ktoś to i tak wyjmie.
Oligarchii wlał wino do czarki i wypił je duszkiem, by zaraz, wlać kolejną porację, tym razem, pijąc spokojniej. Jednak, Baqary nie miało być długo, więc stopniowo, pił czarke za czarką, a Krwawe Wino zaczynało znikać z butelki. Rozłożył się wzdłuż na kanapie, opierając głowę o podłokietnik i machając kuszą w powietrzu, nim jego ręka łagodnie opadła na podłoże, z charakterystycznym stukotem uderzenia łuczyska o dywan. Jego oczy robiły się senne, a wzrok wysiadał, bujany na bok. Chyba promile, połączone z krwią, dawały się we znaki, ale wszystko odpływało…
Gdy zaś Baqara weszła do salonu po swojej idealnej kąpieli, mogła zastać śpiącego młodzieńca na kanapie, wciąż trzymającego kielich, choć pusty, oraz kuszę, opartą o ziemię. Wtedy, wszedł też służący, widząc stan swojego pracodawcy, szybko skupił uwagę na kobiecie.
-Najmocniej przepraszam w imieniu Pana Oligarchii, był bardzo zmęczony. Mogę zaprowadzić do komnaty, zaraz świt, musi być Pani zmęczona. Na śniadaniu będzie możliwość rozmowy…
Przekazał, chcąc raczej zapewnić, że wszystko jest w porządku.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Baqara Nie Cze 20, 2021 5:49 pm

Weszłam do pięknego salonu, a mój gospodarz leżał na kanapie i spał z kuszą i kielichem w ręce. Trochę przypomniał mi tym męża, gdy zmęczony wracał do domu i relaksował się z alkoholem. Ah, ci faceci.
Spojrzałam na sługę i zastanowiłam się nad jego słowami, których nie do końca zrozumiałam. Zdawało się, że traktuje jako normalne to, że gospodarz śpi i ma być tak pozostawiony sam sobie.
-Nie ma za co przepraszać. Jeszcze nie jestem senna.-spojrzałam na Altaira.-Zostanę tutaj i zajmę się nim.-zaoferowałam się, czyżby to był moment gdzie mogę się odwdzięczyć mu za jego dobroć i pomoc? Chyba tak.
Ominęłam sługę i ruszyłam w stronę chłopaka. Wyjęłam mu kuszę oraz kielich z dłoni i odłożyłam te rzeczy na stolik. Popatrzyłam na niego kilka sekund, opierając się dłońmi o biodra. Słodki był, jak tak spał, ale w sumie kto nie jest gdy śpi? Podeszłam jeszcze bliżej kanapy, pochyliłam się nad młodzieńcem, wyciągnęłam w jego stronę rękę. Odgarnęłam mu najpierw kosmki z czoła, a później przeniosłam dłoń na jego ramię i delikatnie nim poruszyłam kilka razy.
-Atrair, musisz się umyć przed spaniem.-szepnęłam do niego, jednak patrząc na ilość alkoholu jaką wypił, to raczej nie odpowie mi zbyt składnie. Spojrzałam na sługę, który mam nadzieję, dalej był w pomieszczeniu, jeśli nie, to będę musiała poszukać kogoś innego.
Spojrzałam jeszcze raz na Altaira i zabrałam się do pracy. Wsunęłam rękę pod jego plecy, przycisnęłam go do swojej piersi, żeby mi nie spadł, drugą ręką chwyciłam go pod kolanami i już sekundę później stałam z wampirem na rękach.
-Proszę wskazać mi jego sypialnię.-poprosiłam sługę, idąc z jego stronę. Chłopak swoje ważył, ale nie takie rzeczy się nosiło. Dam radę.
Jeśli pracownik mojego gospodarza zaczął mnie prowadzić, to szłam za nim w ciszy, żeby nie obudzić śpiącego. Kiedy znaleźliśmy się w sypialni, poprosiłam sługę o odsunięcie kołdry i kiedy to zrobił, ułożyłam Altaira na materacu. Trzeba go było jeszcze rozebrać, więc i za to się zabrałam. Zdjęłam buty, skarpety, poluźniłam ubrania na brzuchu i pod szyją, żeby mu się wygodnie spało, a na koniec przykryłam śpiocha kołdrą. Zerknęłam jeszcze na jego rękę. Ehh, miał tyle czasu i się sobą nie zajął. Teraz to pewnie i tak za późno na przemywanie rany, bo wszystko się już zasklepiło. Jutro tylko trzeba będzie zmienić opatrunki. Popatrzyłam jeszcze chwilę na jego buźkę, aż w końcu wyszłam z pokoju. Teraz byłam gotowa pójść do przydzielonej mi sypialni, aby udać się na spoczynek. Niby mówiłam, że nie jestem senna, ale znając życie zasnę jak tylko moja głowa dotknie poduszki.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by NPC Nie Cze 20, 2021 6:52 pm

ALTAIR OLIGARCHII

Odpowiedź Baqary lekko zbiła z tropu sługę, który raczej nigdy nie spotkał się z taką reakcją gościa ich panicza, a tym bardziej, że zapowiedziała, jakoby sama miała się nim zająć. Wiedziony jednak ciekawością, nie wyszedł, po prostu dał się wyminąć, obserwując co ta robi. Kiedy tak na niego spoglądała i zgarnęła jego potargane włosy, przypomniała mu dawne, bardzo dawne lata, jak Altair był jeszcze małym dzieckiem, które potrafiło położyć się na środku korytarza, aby tam zasnąć, a jego matka próbowała go zabrać do łóżka. Doprawdy to było dziwne, w takiej sytuacji wracać do odległych wspomnień, o których sam sługa sądził, że zapomniał.
Sam Oligarchii tylko coś wymruczał na próby pobudki, nawet nie otwierając oczu, tylko przekręcając głowę na drugą stronę. Wtedy zaś, kobieta wzięła go na ręce, a sługa aż cofnął się o krok, jakby odruchowo, nie spodziewając się tego. Tak, była większa, ale nie spodziewał się, że też tak silna. Ale… to hybryda, hybrydy z reguły są silniejsze, to sam wiedział.
-Oczywiście, wedle życzenia, Pani.
Odparł i trochę jednak niepewny, pokierował ją w stronę jego komnaty, co niestety wiązało się z wchodzeniem po schodach, ale po dłuższej chwili, udało się ją odnaleźć. Było tutaj bardzo ciemno, więc ciężko było ocenić wystrój, ale szybko podciągnął kołdrę, dając jej możliwość położenia panicza. Obserwował jeszcze chwilę, jak ta go lekko rozbiera, a to budziło nowe przemyślenia. Zachował jej jednak dla siebie, zamykając za nią drzwi, gdy już wyszli. Mógł ją odprowadzić do jej sypialni…

Gdy tylko słońce ponownie zaszło, dnia następnego, do drzwi komnaty Altaira, rozległo się pukanie, zwieńczone wejściem służki. Wampir obudził się, z lekkim bólem głowy, ale mimo to, czuł się wypoczęty. Nie rozumiał tylko, dlaczego właśnie był w łóżku, a nie w salonie, jak zazwyczaj. Może zapomniał, że zrobił sobie wyprawę? Możliwe.
Ciężko zebrał się z komnaty, by wziąć kąpiel w łaźni, mogąc pozbyć się z siebie tych zniszczonych ubrań i brudnego opatrunku. Rana faktycznie zakrzepła, więc nie widział powodu, aby przy niej coś grzebać. Po prostu, skrył nadgarstek pod długim mankietem nowej koszuli, oraz ubrał się w miarę ładnie, z czarną kamizelką, skórzanymi rękawiczkami, bo przecież nadal mieli gościa. Z tej okazji, pozwolił nawet służącej rozczesać swoje włosy, bo sam jak próbował, tylko plątał szczotkę. W sumie, sięgały już powoli do łopatek. Gdy były w nieładzie, trudniej było to dostrzec. Mimo to, skończyło się na luźnym kucu z pomocą czarnej kokardy, z lekko rozpuszczoną grzywką (coś takiego). W końcu, zszedł do jadalni.
Gdy przekroczył próg wejściowy sali, która swą objętością mogła robić równie dobrze za salę bankietową, zwrócił uwagę na długi stół, który pomieściłby zapewne około dwudziestu osób. Jednak, jego wzrok zatrzymał się na jednej, jedynej zastawie stołowej, która była przygotowana na wyróżnionym miejscu, poprzek, skąd można było widzieć całą… pustą resztę. Na co mu taki duży stół…
-Panie, gdzie ustawić zastawę dla panny Baqary?
Wyrwał go z przemyśleń głos służącej, przez co zerknął na nią.
-Może być obok mnie, z mojej lewej. Mam lepszy lewy profil.
Uśmiechnął się, a kobieta tak też uczyniła. Zdziwił się jednak, że jeszcze jej nie było. Może spała. W końcu zaś, jednak usiadł na swoim miejscu, zerkając na kwiaty, rozstawione w kilku punktach, z pustymi odstępami między sobą.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Baqara Nie Cze 20, 2021 7:30 pm

Tak, jak przewidziałam. Weszłam do komnaty rozebrałam się z sukni i położyłam się do łóżka w piżamie jaką dla mnie służba przygotowała. Była nieco opięta, ale zawsze to jakiś skrawek materiału, dzięki któremu obudziłam się w cudownym nastroju. Otworzyłam oczy, gdy do moich uszu dobiegło pukanie. Maślanym spojrzeniem popatrzyłam na służkę, która przyszła mnie obudzić i zaoferować pomoc w przygotowaniu się do śniadania. Czy naprawdę dzień już minął? Cały? Naprawdę? Nie znajdzie się jeszcze chociaż pięć minutek snu? Nie? Szkoda.
Zatopiłam się jeszcze bardziej w poduszki i kołdrę, po czym przeciągnęłam się na łóżku, wyciągając dłonie i kopytka najdalej jak mogłam. Zaskrzeczałam przy tym, ziewając sobie, a następnie kompletnie sflaczałam. Westchnęłam jeszcze ostatni raz, rozkoszując się ciepłem posłania, po czym siadłam, odgarnęłam kołdrę i postawiłam nogi na ziemi. Zerknęłam na opatrunek, który dobrze się trzymał pomimo wcześniejszego wysiłku i spania.
Skorzystałam z łazienki, aby się odświeżyć po nocy, rozplątałam warkocz i przeczesałam włosy. Były suche i mięciutkie, takie jakie miałam nadzieję, że będą. Końcówkę ogona również uczesałam. Kiedy już byłam na nowo umyta i oporządzona, nałożyłam na siebie długą, białą suknię, którą dostałam po przybyciu do rezydencji. Niestety nie miała w zestawie halki i teraz czułam się nieco na widoku, ale pocieszało mnie to, że chociaż materiał mnie prześwitywał.
Ubrana i gotowa poprosiłam służącą żeby zaprowadziła mnie tam gdzie mnie prowadzić chciała, czyli do jadalni. Nawet to, że była teraz noc nie sprawiało, że było ponuro, owszem czasami było ciężko przez wygląd, ale nie była to grobowa ciężkość. Weszłam do wielkiej sali i po raz kolejny podczas mojego pobytu tutaj zaczęłam się rozglądać. Nie znam tych pomieszczeń, więc to normalne, że chcę wszystko obejrzeć, choćby pobieżnie. Wzrok mój w końcu spoczął na chłopaku, który siedział przy stole. Raczej usłyszał, że się zbliżam, moje racice robię nieco hałasu.
-Dobry wieczór.-przywitałam się z uśmiechem. O tak, czułam przypływ energii, wczorajsza kąpiel, wygodne miejsce do spania, niby tak mało, a daje tak wiele. Podeszłam do stołu i jeśli dostałam jakiś sygnał, choćby wskazanie palcem na krzesło, to siadłam na swoim miejscu. Wzrokiem podziwiałam Altaira, wyglądał pięknie, aż zbyt pięknie jak na zwykłe śniadanie, ale to znaczy, że się umył, podziw było widać w moich oczach. Miałam tyle pytań, głównie o jego samopoczucie.
-Jak się czuje twoja ręka? Mam nadzieję, że nie przegryzłam nic ważnego.-uśmiechnęłam się przepraszająco.-Rano wszystko wyglądało dobrze, więc nie zmieniałam ci opatrunków na czas snu.-wyjaśniłam dlaczego taką, a nie inną decyzję podjęłam. Rzadko kiedy spuszczałam z niego wzrok. Wczoraj wyglądaliśmy, jak worki nieszczęścia, a dzisiaj, jak ktoś z zupełnie innej ligi.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by NPC Nie Cze 20, 2021 7:51 pm

ALTAIR OLIGARCHII

Jeszcze chwilę wpatrywał się pusto w kwiaty, choć w jego głowie panowała kompletna pustka, jakby żadna myśl nie chciała się teraz objawić. Ale za chwilę, stukot kopyt zwrócił jego uwagę. Nie wiedział czemu, spodziewał się tego kozła zagłady, ale nim opiekuje się Sten i ten nigdy nie wprowadziłby go do jadalni. Jednak, gdy tylko obrócił głowę w stronę wejścia, dostrzegł Baqare, w białej sukni, która leżała na niej idealnie. Nie tylko on tu prezentował się pięknie, bo z podobnym podziwem w oczach, musiała mierzyć się właśnie ona, kiedy tak się jej przyglądał, lekko mrużąc oczy i uśmiechając się niewinnie.
-Dobry wieczór, Ara.
Powitał ją i wstał od stołu, aby odsunąć jej krzesło, tam gdzie już czekała zastawa stołowa. Pomógł też je dosunąć z powrotem, kiedy tylko usiadła, a wtedy, sam powrócił na własne miejsce. Czuł jak ta go obserwuje, a na co reagował uśmiechem, który co chwila pojawiał się i znikał, aż padło z jej strony pytanie.
-Wszystko z nią dobrze, nie musisz o niej myśleć. Moje ciało przetrwało dużo gorsze rzeczy. Mam nadzieję, że z Twoją nogą też już lepiej.- Umilkł na moment, bo słudzy zaczęli znosić potrawy, kładąc je przed nimi na stole. Były wszelakie, od faktycznie śniadaniowych, czyli jajka, pieczywo i tym podobne, po już mniej, jak mięso, galaretki, sałatki. Ciekawa kompozycja, na większy i mniejszy kaprys kubków smakowych. Jeśli Baqara wytężyła węch, wyczułaby aromat krwi, którą dania zostały nafaszerowane. -Zaraz, powiedziałaś… na czas snu…?- Wtrącił, choć ci jeszcze się krzątali, więc poczekał, aż wszystko było na miejscu. Kobieta zapytała jeszcze wampirzycę, czy życzy sobie coś konkretnego do picia, a jeśli podała zamówienie, to poszła to przygotować. Altair puścił jej oczko, co miało być sygnałem, że poprosi kielich z winem. Tak się zaczyna śniadanie. -Tak, właśnie, chciałem przeprosić. Nie sądziłem, że przegram ze… zmęczeniem. Mam nadzieję, że to nie był kłopot i służba pomogła trafić do komnaty.
Dodał jeszcze, a zaraz, inny sługa dostarczył czarkę dla panicza Oligarchii, a dla Baqary, to co tylko zapragnęła. Teraz, mogli przejść do nakładania jedzenie, z kolei Altair wypatrzył dla siebie skromne kromki chleba, przygotowując kanapkę. Kobieta nie musiała się krępować, mogła spróbować wszystkiego.
-Czy zechciałabyś chwilę porozmawiać… o Tobie? Mam kilka pytań, które mnie nurtują.
Uśmiechnął się, zerkając na nią w trakcie swojej czynności.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Baqara Nie Cze 20, 2021 8:27 pm

Jego spojrzenie było nieco onieśmielające, ale cudowne. Niech się patrzy, bo mało kto tak robi.
Pomógł mi usiąść przy stole, a ja znów zaczęłam się zastanawiać czy ja to faktycznie ja i moje życie to moje życie. Może te wszystkie przygody w lesie, to był tylko sen? Czułam się, jak w bajce.
-Tak, wszystko dobrze. Niedługo będę zdejmować bandaże.-poinformowałam go o moim stanie, pewnie jeszcze dzisiaj nie zdejmę opatrunku, ale jutro raczej już tak. Wolę pochodzić w bandażach za długo niż za krótko.
Z podziwem patrzyłam na jedzenie, a kombinacja zapachów potraw i krwi mieszała mi w głowie. Zacisnęłam wargi i aż zatuptałam pod stołem kopytkami w ziemię z niecierpliwości. Oh, mogłabym tak jadać codziennie. Nie dziwię się ludziom, że kupują hybrydy, w końcu mienie służby jest takie mało wysiłkowe.
Popatrzyłam na niego, gdy dopytał mnie o sytuację z wczoraj. Nie byłam jednak pewna o co konkretnie pyta, o to czy spał czy nie?
-Tak. Opatrunek nie był najgorszy, a nie chciałam budzić siebie gryzącymi płynami czy brudzić ci prześcieradła.-dodałam, mając nadzieję, że to wszystko wyjaśnia. Nie przejęłam się tym, że służba dalej była obok. Zwróciłam się w stronę służącej, ale kompletnie nie wiedziałam, co takiego mogłabym chcieć, co w ogóle jest w ofercie i co by pasowało. Najchętniej powiedziałabym krew, ale krwi było dużo w potrawach, tyle mi chyba starczy.
-Poproszę to samo co Altair.-oznajmiłam w końcu, bo uznałam, ze jemu zaufam w kwestii wybrania napoju. Mrugnął oczkiem do służącej i to był sygnał z którego odczytaniem problemu nie miałam. Najprawdopodobniej mają romans, bo przecież tylko w takich relacjach się oczka puszcza, ewentualnie, jak planujesz coś chytrego, ale druga opcja nie pasowała mi tutaj.
Zostaliśmy mniej więcej sami i mogliśmy swobodniej porozmawiać.
-Nie przejmuj się, w końcu trochę z ciebie życia wyssałam wczoraj i jeszcze ten długi spacer... A służba, tak, zajęła się mną bardzo dobrze.-zapewniłam go o tym, że ma pod sobą wspaniałych ludzi. Naprawdę nie wierzę, że to wszystko mi się przydarza. Popatrzyłam na jedzenie, którego było mnóstwo. Zbyt duży wybór sprawiał, że trudno było mi się zdecydować za co się zabrać, jednak w końcu zgarnęłam dla siebie przypieczony chleb z masłem, ozdobiony jajkiem i do tego galaretkę na deser. Do tego jeszcze został przyniesiony napój. Wino... ciekawy początek dnia Altairze.
-Oczywiście, pytaj o co chcesz. Chociaż tak ci się odwdzięczę.-wytrzepałam opuszki nad talerzem i popatrzyłam uważnie na chłopaka, czekając na to czego się będzie chciał o mnie dowiedzieć. Raczej nie mam sekretów, którymi nie chciałabym się z nim podzielić.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by NPC Nie Cze 20, 2021 9:10 pm

ALTAIR OLIGARCHII

Ucieszył się w duchu, że wszystko grało i po jej stronie. Że nie wdało się nic poważniejszego. Co prawda, są wampirami, śmierć im nie straszna, ale po co przez takie coś przechodzić z głupiego powodu. Jednak bardziej interesująca była kwestia jego opatrunku. Rozumiał odpowiedź, ale chyba nie do końca była tym, co chciał się dowiedzieć, ale to jego wina, że źle zapytał. Chodziło mu bardziej o fakt, gdzie go znalazła, w salonie, czy komnacie, lecz zwyczajnie porzucił to. Wczoraj, było wczoraj, a dziś, jest dziś. Z taką myślą trzeba żyć.
Gdy poprosiła o to samo co on, zwyczajnie zaakcentował to obnażeniem zębów z rozbawienia, bo chyba jeszcze nie wiedziała na co się pisze. Wtem ugryzł kanapkę, by ich wino spoczęło na stole. Pokręcił głową po chwili, aby dać zapewnienie, że naprawdę nic się nie stało, podczas tamtego incydentu.
-Pamiętaj nie bać się prosić o co zechcesz. Nie ma rzeczy, o które nie jestem w stanie zadbać. Jeśli chcesz, mogę zawołać koncert skrzypiec do śniadania…
Zaproponował, po czym dostosował się do jej odpowiedzi. Mimo wszystko, nie zmieniało to jego pozycji w krześle, więc mógł dojeść kanapkę, a zaraz, pochwycić czarkę i upić łyk. Otrzymał też zgodę na zadanie pytać, więc oparł się piąstkami o stół, zapierając plecami o oparcie krzesła. Hm, jakby to zebrać…
-Nie chcę rozdrapywać żadnych niewygodnych rzeczy z przeszłości… wnosząc po jaskini, nie była ona łatwa…- Zawahał się, lekko bujając głową, jakby sortował przemyślenia. -...ale wnoszę, że nie jesteś wampirzycą stosunkowo długo… przynajmniej… nie jesteś sędziwą wampirzycą.- Uśmiechnął się. -Powiesz mi, od jak dawna nią jesteś? I w jaki sposób zostałaś? Ciekawi mnie… jak wiele wiesz o krwiopijcach, tak naprawdę. Tak jak sama mnie pytałaś, wczorajszej nocy…
I jej puścił oczko, co było wspomnieniem podduszania i siedzenia na nim. A co tam, niech interpretuje to jak chce.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Baqara Nie Cze 20, 2021 9:32 pm

Skrzypce? Ciągle mnie zaskakiwał i trudno mi było powiedzieć czy mi się to podoba czy nie. Ma swoje wady i zalety.
-Nie, nie, dziękuję.-odmówiłam orkiestry z miłym uśmiechem. Naprawdę, co to za facet, proponuje mi tyle rzeczy, że kiedyś będzie mnie sumienie gryzło, że ciągle mu odmawiam.
Patrzyłam na niego cierpliwie kiedy składał pytanie. Rozumiem skąd ta niepewność o co może pytać, a o co nie, ale niech się nie martwi, nie ucieknę z płaczem opowiadając o przeszłości. Zainteresowało mnie jednak to, że uważa mnie za młodą wampirzycę, z resztą sama nie wiem, jakie u wampirów są kryteria, bo może dla nich sto lat to nie tak dużo. Znów mrugnął okiem, ale tym razem do mnie. Lekko mi się zaróżowiły policzki, ale i pojawił się też pewnego rodzaju uśmiech na wspomnienia naszego pierwszego spotkania. Będzie co opowiadać kiedyś.
-Miałam wtedy 26 lat, czyli to było...-zastanowiłam się chwilę, ale tak szybkie obliczenia w głowie nie były dla mnie zbyt łatwe, poza tym nie jestem pewna czy jest dobry rok. Długo mieszkałam w lesie, może jakiś gdzieś zgubiłam.-To było w 1844, w drugiej połowie roku.-tak, dobrze pamiętam rok. Świeciło słońce, była piękna pogoda. Ależ mi słońca brakuje.-Bujałam się na huśtawce w lesie, w pewnym momencie gałąź strzeliła i musiała uderzyć mnie w głowę. Nie jest to zjawiskowa śmierć.-uśmiechnęłam się mimo wszystko na te wspomnienia, wspomnienia, raczej na to, jak mój mąż mi to przedstawił.-A o samych wampirach to.... Wiem, że są dwa rodzaje, my i taki mniej atrakcyjny z wyglądu.-nie umiałam tego ująć ładnie w słowa, żeby nie obrazić nikogo.-Potrzebujemy krwi i musimy unikać słońca, a kiedy umrzemy, to ożyjemy po jakimś czasie. Wiem, też że możemy przemieniać się w wielkie potwory, ale i też w masę nietoperzy, tak jak to wczoraj zrobiłeś.-wypowiedź zakończyłam z mocnym entuzjazmem. Dalej byłam pod wrażeniem.-Długo się tego uczyłeś?-chciałam wiedzieć kiedy też będę mogła takie rzeczy robić. Zmiana i kontrola wielu małych nietoperków brzmi, jak coś dużo łatwiejszego niż próba opanowania jednego, ale wielkiego bydlaka. Sięgnęłam po wino, powąchałam je, upiłam łyczek, zastanowiłam się sekundę i po chwili kolejne małe łyki zniknęły z kieliszka. Smaczne było, nawet bardzo.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by NPC Nie Cze 20, 2021 9:54 pm

ALTAIR OLIGARCHII

Nie chciała skrzypiec, rozumiał to, też preferował ciszę po pobudce. Zresztą, wolałby, aby migrenie po winie nie powróciła, więc odebrał to z czystą ulgą, której po sobie nie pokazał. Ona z kolei, znów ukazała mu swoje rumieńce, na co lekko rozchylił wargi, unosząc nieznacznie brwi. Ale była rozkoszna, aż się ciepło w środku robiło.
Wysłuchał początkowych informacji, wyłapując ile miała lat, co swoją drogą znaczyło, że była od niego fizycznie starsza o niecałą dekadę. Tak, to już sam sobie dopowiedział wcześniej, wyglądała na dojrzalszą, ale jej hybrydzia postura dodawała jej powagi, której, jemu momentami chyba brakowało.
-Czyli masz 51 lat. Jesteś wampirem od 25 lat... - Wyjaśnił, widząc jej dezorientację, która go wcale nie dziwiła. Skoro znalazł ją w lesie, to wiele tłumaczyło, a nie widział w grocie żadnego kalendarza. Ale czy faktycznie mieszkała w tej grocie ponad dwie dekady, czy też inaczej jej życie wtedy wyglądało…? Ciężko powiedzieć, ale nie zmieniło to faktu, że w jego odczuciu była wciąż młoda. Ale gdy wspomniała o gałązce, jakoś tak mu się jej żal zrobiło, bo huśtawka sama w sobie nie powinna być groźna… ale nie wiedziała w jakim momencie doszło do zarażenia? Znaczy, nie wspomniała o tym, to on sobie po prostu dopowiedział. Ale nie zostaje się wampirem od samego umierania, a jeśli nie pochodziła z żadnego rodu, a o hybrydzim by wiedział, to istniało małe prawdopodobieństwo, aby się urodziła krwipijcą. W końcu, wciąż miała kolczyki, z danymi byłego właściciela. Tak, już to rozszyfrował. -Spokojnie, znam bardziej mało zjawiskową śmierć.- Wtrącił z uśmiechem. Oczywiście, że miał na myśli siebie. A odnośnie tego, szybko nawiązała, choć nieświadomie, wspominając “brzydsze wampiry”. -Nosferatu, o tak, są bardzo paskudne. Są wampirami niższej rasy, powstają kiedy my, draculeci, zarazimy śmiertelnika ugryzieniem. Są tak głupie, że przeważnie kończą jako niewolnicy. Choć może się to zmieni…- Mruknął, bo przypomniało mu to przemowę Cerbina z Neraspis. -Draculeci jednak, powstają z różnych przyczyn.
Dopowiedział, lecz o ile kobieta nie dopytała, zmuszony był od tego na moment odbiec, bo zadała mu pytanie. Chodziło jej o tę chmarę? Oh.
-Miałem nauczyciela, więc nie tak długo, ale opanowanie tego, zajęło długie lata. Łatwiej zacząć od kontroli nad bestią.
Uśmiechnął się i wyjął z kieszonki papierosa, który zaraz odpalił z pomocą zapałek, licząc, że jej to nie będzie przeszkadzać. Upił łyk wina, spoglądając na nią. Może sama też miała pytania, od których mogliby zacząć?
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Baqara Nie Cze 20, 2021 10:27 pm

Skinęłam głową zarówno, żeby przytaknąć jego słowom, jak i podziękować, że za mnie policzył. Kiedyś się nauczę liczyć i szybko pisać, ale na razie mam ważniejsze problemy na głowie.
Zna mniej zjawiskową śmierć? Ciekawe jaką. Co może być nudniejszego  od leniwego popołudnia i drobnego wypadku, bez krwi chlapiącej na wszystkie strony?
Podczas gdy ja starałam się zachować grzecznie, on zwyczajnie, prosto z mostu nazwał nosferatu brzydalami. Zgromiłam go spojrzeniem, że tak sobie pozwala obrażać innych, zwłaszcza, że po chwili padły kolejne przykre słowa.
-Ja też jestem niewolnicą Altairze, czy to znaczy, że jestem głupia i to przez głupotę stałam się czyjąś własnością? Oczywiście że nie.-rzuciłam mu chłodnym głosem, patrząc się mu prosto w te jego śliczne oczęta. Odczekałam chwilę i przeniosłam wzrok w bok, nie dlatego, że wygrał walkę na spojrzenia, a dlatego, że nie chciałam na niego patrzeć przez te kilka sekund, a tym bardziej nie chcę słuchać, jak się tłumaczy. Prychnęłam cicho noskiem i wróciłam do łagodniejszego spojrzenia, już spokojniejsza. Nieważne, zwyczajnie mógł to ująć ładniej i w mniej obraźliwy dla mnie i mi podobnych sposób.
Nie miałam pojęcia dlaczego jestem wampirem, z resztą to było dość dawno, a moment zarażenia pewnie nawet nie siedzi w mojej pamięci, bo nie zwróciłam na niego uwagi. Nikt mnie nie gryzł, nikt na mnie klątwy nie rzucał, rodzice moi są z hodowli, nie ma nawet opcji, żeby byli drakuletami. Jedyna możliwa opcja, to nietoperze, co jest mocno prawdopodobne, bo tyle razy chodziłam po lasach z dziećmi. Ciekawe czy któreś z nich również się zaraziło.
Tak czy inaczej rozmowa zeszła szczęśliwie na inne tory, a ja trochę straciłam entuzjazmu słysząc, że z nauczycielem nauka chmary nietoperzy zajęła długie lata. Żałuję, że przez te 20 lat mieszkania z mężem nie pracowałam nad sobą albo, że nie miałam kontaktów z innym wampirem, który by mnie czegoś nauczył. Tyle lat zmarnowane tak naprawdę, ale czy mnie to obchodzi, skoro i tak mam żyć wieczność?
-Chciałam próbować z formą bestii, znam teorię, jeśli można tak powiedzieć. Jednak nie miałam zbytnio okazji do ćwiczeń, ciągle ktoś był obok, nie chciałam być zagrożeniem dla nikogo.-uniosłam wzrok na Altaira.-Nauczysz mnie tego?-pomimo tej drobnej wpadki przed chwilą, zdawał się chcieć mi pomóc, poza tym był moją szansą na rozwój i więcej zrobił dla mnie dobrego niż złego. Jestem w stanie mu wybaczyć, tak myślę, o ile będzie się bardziej pilnował w moim towarzystwie.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by NPC Nie Cze 20, 2021 10:50 pm

ALTAIR OLIGARCHII

Bardzo szybko i jego dobry humor miał zniknąć, kiedy dostrzegł oburzenie kobiety, a zaraz, padły jej ostre słowa, od których zawiało takim chłodem, że przeszły go małe dreszcze. Wlepiał w nią oczy, nie wiedząc co powiedzieć, nawet jeśli się odwróciła, to nie przestawał. Dopiero chyba przetwarzał w głowie co się właśnie stało. No tak… był to bardzo niefortunny dobór słów. Czy mógł się z tego wybronić? Byłoby ciężko.
-Nie… przepraszam…
Umilkł, odwracając w końcu swój wzrok i znów przykładając do ust papierosa. Na jego policzkach pojawiły się rumieńce, podobnie też na szyi, ale było to spowodowane okropnym wstydem, jaki właśnie doświadczył. Karcił się w głowie za to co powiedział. Hybrydy dzieliły podobny los jak nosferatu, w dodatku tylko przez swoje zezwierzęcenie. Może te dwie grupy łączyło więcej, niż sądził. Jednak inaczej patrzył na nią, a inaczej na nosferatu. Czemu? Dla niego byli różni. Może to wina tego, że wychował się w zupełnie innym środowisku. Zwyczajnie ciężko było mu zrozumieć to, co zawsze było pod nim. Może faktycznie był na to zbyt prosty…
Wziął głębszy wdech, odzyskując swoje blade kolory, by znów spojrzeć na nią, kiedy ta wspomniała znów o wampirzych umiejętnościach. Wydawała się tym zafascynowana, może nawet bardziej, niż możliwy był jej gniew na niego w tej chwili. Rozumiał to, zdolności krwiopijców to potęga. Ale…
-Nie jestem najlepszym nauczycielem... - Unikał przez chwilę kontaktu wzrokowego z nią, popijając wino, ale w końcu się odważył. -...mimo to… może coś bym mógł zrobić…? Jednak… później…
Dodał zaraz, trochę zakłopotany. Znał doprawdy lepszych nauczycieli, jak Cerbin. W czym jej mógł pomóc pijak i narkoman? Ale, gdy nie ma się wielu opcji, chwyta się tego, co pozostaje, prawda?
-Wiesz coś o królestwie wampirów…?
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Baqara Nie Cze 20, 2021 11:09 pm

Przeprosił. Zerknęłam na niego kątem oka i wyglądał jakby faktycznie żałował. Może i jest szansa na to, że mu wybaczę, ale czy zapomnę? Raczej nie. Tak naprawdę jedyne co mogłoby sprawić że zapomnę, to prawdziwa zmiana w nim, musiałabym zobaczyć, że nie uważa już nosferatu za gorsze stworzenia, musiałby mi pokazać działaniem, że zachowuje się inaczej, a wiem, że ludzie nie są zbyt chętni do zmian. Z jakiegoś powodu jednak w niego wierzyłam. Zrobił dobre pierwsze wrażenie, to pewnie dlatego. Po dwóch latach samotności nie chciałam, żeby pierwsza spotkana osoba okazała się być kimś złym.
Poprosiłam go o naukę, a on uznał, że nie jest wystarczający. Dla mnie, jak umiesz się przemienić w bestię, to umiesz też tego nauczyć, rozumiem jednak, że takie myślenie może być błędne. Odrzucił więc moją prośbę o to, żeby był moim mentorem. Szkoda, ale nie będę naciskać na razie. Może później jeszcze raz go zapytam czy nie zmienił może zdania.
Spróbował zaoferować coś jeszcze, ale nie powiedział co. Już chciałam go dopytywać do takiego mógłby zrobić, ale chciał później o tym porozmawiać. Dobrze, zatem później. Postaram się nie zapomnieć. Sięgnęłam po moją galaretkę i zaczęłam ją jeść, bo w końcu tyle gadamy, a jedzenie stoi i czeka, jedynie wino znika w sensowym tempie.
-Nie.-pokręciłam głową.-Nie wiedziałam nawet, że wampiry mają własny kraj.-ciekawe jak się ten kraj nazywa. Kolejna porcja czerwonej galaretki zniknęła w moich ustach kiedy czekałam na to, aż powie coś więcej o królestwie wampirów.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by NPC Nie Cze 20, 2021 11:46 pm

ALTAIR OLIGARCHII

Gdy powiedziała “własny kraj”, odruchowo się uśmiechnął szerzej, może z rozbawienia, ale nic ponad to, mogła nie zrozumieć. Wiedział jednak, że skoro podjął temat, czeka go pogadanka. Musiał jednak zrobić to tak, by znów nie popełnić błędu.
-To… nie do końca osobny kraj. Raczej podziemne królestwo. W każdym kraju śmiertelników jest jakieś. W Medevarze, akurat jest dosyć skomplikowana sytuacja. Pierwotnie było królestwo Ardamira, króla który uważa, że pochodzi od Draculi, pierwszego wampira, co zjednoczył wszystkich krwiopijców pod swoją władzą. Jego dwór królewski składa się z aroganckiej arystokracji, najważniejszych, najsilniejszych… najbogatszych. Jednak, Ardamir jest okrutnym królem, który krzywdzi gdy ma taki kaprys… najlepiej zabiłby wszystkich śmiertelników lub powsadzał ich do klatki...- Próbował odświeżyć w swojej głowie przemowę Amenadiela, bo ona była najdokładniejsza. -...dlatego, wampiry się zbuntowały i stworzyły sobie drugie królestwo, władane przez samozwańczego króla Killiana. Nowe królestwo głosi, że wampiry powinny żyć w zgodzie z ludźmi, nosferatu zaś powinny przestać być niewolnikami, a żyć tak jak draculeci… oraz takie dobre rzeczy, wiesz, chcą po prostu przetrwać. Nie są samolubni.- Zaczął błądzić wzrokiem, przypalając papierosa, aż na chwilę zerknął na jej galaretkę. Znów mętlik myśli. -Polityka jest nudna, po prostu… próbuję powiedzieć, że są wampiry młode, nieświadome, tak jak Ty. Są też wampiry starsze, tak jak Ardamir, czy Killian. Krwiopijcy dawno temu, od czasów Draculi, zaczęli tworzyć swoje rody, z których rodziły się wampiry czystej krwi. To przeważnie te, mają teraz tytuły arystokracji i coś do powiedzenia. Ale nie zawsze. Są też wampiry, które same zaszły daleko, bez wysokiego urodzenia. Znam kilka takich przykładów…- Zawiesił się na moment. -Tak, czy inaczej, mój ród, jest drugim najstarszym w Medevarze. Urodziłem się draculetą, takie było moje przeznaczenie, odkąd mój przodek złożył hołd Draculi. Mój ród długo służył Ardamirowi. Lecz teraz, ja i moja siostra, stanęliśmy po stronie Killiana. To bardzo… trudna sytuacja.- Przetarł swój podbródek. -Wiem, to trochę wszystko zawiłe. Chciałem tylko byś wiedziała jak to wszystko wygląda.
Odwrócił na chwilę wzrok, dalej chyba lekko ukłuty wpadką z wcześniej. Obraził nosferatu, każdego kto był kiedyś niewolnikiem, a teraz przyznał się, że wspiera tego, co chce równości? Cóż za hipokryzja, ale inaczej prawdy nie dało się przekazać. Na szczęście, zaraz pojawił się Borys, niosąc jakieś pudełeczko, podchodząc z nim do kobiety. Altair uśmiechnął się szerzej.
-O, jest!- Pozwolił sobie podnieść wieczko, zaś Borys ułożył pudełko na wolnym miejscu obok niej. Były tam złote kolczyki, dwa naszyjniki, bransoletki i przypinki, zdobione małymi klejnotami. Prawdziwy zestaw początkującej damy. -Pomyślałem, że tak mógłbym sprawić Ci przyjemność. To prezent, dla Ciebie. Powinno pasować do sukienki… oczywiście, jeśli nie chcesz…
Zawiesił na niej spojrzenie, z niepewnym wyrazem twarzy.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Baqara Pon Cze 21, 2021 12:20 am

Okazało się, że wampirze królestwo działa inaczej niż myślałam. Z chęcią wysłuchałam co Altair miał do powiedzenia, starałam się zapamiętać najważniejsze fakty. Ardamir to zły król, który chce krwi i nieszczęścia, a Killian to nowy, samozwańczy król, który chce żeby wszystkim żyło się dobrze. Uniosłam jedną brew kiedy Altair wspomniał o równości nosferatu z drakuletami. Powstrzymałam się jednak przed komentarzem, a po chwili i moja brew wróciła do pozycji neutralnej. Zerknęłam też na jego papierosa, wcześniej nie zwracałam na niego uwagi, nie przeszkadzał mi, chociaż sama nie palę i nigdy nie paliłam. Zakaz od lekarza kiedy opiekowałam się dziećmi.
Słuchałam dalej i wielu szczegółów mi nie podał, ale to nie szkodziło, w końcu jakby zaczął się rozdrabniać, to wtedy by dopiero był tutaj chaos i mało co bym zapamiętała. Może i jest hipokrytą, ale już samo dołączenie do tego nowego Króla Killiana coś znaczyło, chyba... Sama nie wiem, polityka ma wiele wymiarów, a ja nie jestem pewna czy widzę wszystkie karty, na pewno jakieś są przekazywane pod stołem.
-Rozumiem, mam nadzieję. Wiem, że to pewnie skrótowy opis, ale teraz przynajmniej rozumiem, że jest coś takiego, jak wampirze królestwo i wampirów jest więcej niż myślę.-odparłam, dalej nie mogąc się nadziwić, że tyle mnie ominęło do tej pory. Siedziałam spokojnie w lesie, podczas gdy jakiś facet planował masowy mord na ludziach. Skubnęłam kolejny kawałek galaretki, zastanawiając się czy mam jakieś pytania. Na razie jednak wiedza moja była zbyt mała i żebym miała pytania czy wiedziała czego nie wiem.
Wtedy zjawił się kolejny sługa, coś niósł, ale nie patrzyłam na to nachalnie, bo szedł zapewne do Altaira, dopiero kiedy pudełeczko zostało postawione obok mnie, zrozumiałam, że to podarek dla mnie. Wielkimi oczami popatrzyłam na błyszczącą biżuterię, później na Altaira. Powolnym ruchem, wyjęłam łyżeczkę z ust i odłożyłam ją na talerzyk. Zamrugałam nieco zdezorientowana. Prezent dla mnie? Ja rozumiem prezenty, ale zazwyczaj dostawałam kwiaty, książki, krew czy rysunki. Nie wiedziałam, jak zareagować na prezent tego pokroju.
-To bardzo miłe z twojej strony.-przesunęłam opuszkami po błyszczącym naszyjniku, który chciałam założyć sobie już teraz na szyję.-Ale nie wiem czym sobie zasłużyłam na takie podarunki.-uniosłam wzrok na chłopaka, czekając poniekąd na wyjaśnienie. Sama nic nie wymyślę, jedyne co zrobiłam, to zaniosłam go do łóżka kiedy spał. Popatrzyłam na kolczyki i uśmiechnęłam się. Cóż za ironia, jestem tak jakby wolna od dwudziestu lat, a mimo to nie mogę zakładać takiej biżuterii na jaką mam ochotę.-Przepraszam, ale z kolczyków chyba nie skorzystam. Musiałabym najpierw zdjąć moje obecne, a niestety nie da się tego zrobić.-kolejny uśmiech, aby wybaczył, że część jego prezentu nie zostanie użyta.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by NPC Pon Cze 21, 2021 12:45 am

ALTAIR OLIGARCHII

Przynajmniej streszczony opis królestwa wyszedł w miarę sprawnie, zaś Baqara wykazała się dozą zrozumienia, że nie chciał się w to bardziej zagłębiać. To i tak duża porcja informacji na jedno śniadanie, a za duża, na politykę. Zresztą, czy teraz było to ważne? Wystarczyło, że wręcz od tego świata uciekł, oburzony po rozmowie z Matthewem. Lecz uspokajała go myśl, że kobieta była teraz świadoma. Arystokracja miała zamiar wykorzystać młode wampiry do swoich własnych celów, zaś niewiedza, to broń przeciw nim. Gdyby hybrydka pojęła jeszcze ciut więcej, nie byłaby ich ofiarą do manipulacji… sam szczerze nie wiedział co myśleć o Killianie, pomimo tego, jak go przedstawił. Nie miał do niego pełnego zaufania. Zrobił to wszystko przez siostrę. A teraz… hah, gdzie było jego własne zdanie? Chyba istniało wyłącznie w postaci jego pobytu tutaj. Powinien być teraz na zamku, robić coś innego… nieważne, po prostu, nieważne.
Teraz miał przyjemniejszy widok, na którym mógł skupić własne oczy i myśli. Reakcje kobiety na podarek, który wiązał się z kolejną porcją dezorientacji. Urocze, a może nawet, trafne. W końcu, w tym był dobry, w obdarowywaniu. Przynajmniej na tym poletku czuł się nieco pewniej, bo w innych dziedzinach plątały mu się nogi, jak sam już wiedział dobrze.
-A trzeba czymś zasłużyć, by sprawić komuś przyjemność…? To nie nagroda… to moja… znaczy… po prostu chcę, byś mogła nosić coś godnego Ciebie. W moim odczuciu, pasuje do Ciebie coś pięknego.- Uśmiechnął się niepewnie, może lekko zbaczając wzrokiem na bok. -To tylko podarek, nie musisz ich postrzegać wyjątkowo…- Zawiesił na niej blade oczy, chwilę myśląc nad jej kolejnymi słowami, skupiając się na moment na kolczykach. -W takim razie, zachowaj je do czasu, aż będziesz mogła.- Skierował wzrok na służącego. -Borysie, możesz dowiedzieć się jakim narzędziem zdjąć kolczyki znakujące krowę?
Zapytal go, a ten spojrzał na nie i się zamyślił.
-Mogę porozmawiać z Hubertem, Panie. Jego ojciec zna się nieco na tym.
-Byłbym rad.- Dodał, a wtedy służący skłonił się lekko do nich i odszedł, pozostawiając pudełko dla Baqary. Altair spojrzał na nią łagodnie, próbując zmusić się do uśmiechu. -Mamy całą noc. Chciałabyś może coś zrobić…?
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Baqara Pon Cze 21, 2021 1:17 am

Popatrzyłam ma niego kiedy tłumaczył powód dania mi takiego prezentu. Nie byłam pewna jak odpowiedzieć. Faktycznie prezenty daje się komuś, kogo się lubi, czasami w formie podziękowań, czasami bez powodu. Słodził mi niezwykle. Taka biżuteria jest godna mnie, pasuje mi coś pięknego. Nie to, że umniejszam mojej wartości, ale i tak czułam się wyróżniona.
-Dziękuję.-uśmiechnęłam się do niego. Znamy się tam krótko, a już mnie tak rozpieszcza. Zastanawiam się czy każdego tak traktuje.
Przytaknęłam na jego słowa. Zachowam kolczyki, nie wiem ile będą leżeć odłogiem, ale kiedyś je założę mam nadzieję. Spojrzałam na Borysa, a gdy padło do niego pytanie znów wlepiłam ciepłe spojrzenie w Altaira. Kolczyki były dla mnie ważnym elementem mojego stroju. Znaczyły wiele ze względu na moją przeszłość, chciałam je zdjąć, ale nie byłam tego taka pewna. Coś mnie urzekło w tym, iż chłopak, chce pomóc mi w pozbyciu się jednego z ostatnich dowodów na to, że należę do kogoś. Bałam się jednak pustki, jaka może we mnie powstać kiedy to się stanie. Na razie chyba nie byłam na to gotowa, ale z chęcią kiedyś skorzystam. Patrzyłam tak na niego nawet kiedy wrócił do mnie spojrzeniem.
-Cóż... Najpierw możesz wybrać któryś naszyjnik i pomóc mi go założyć.-zaoferowałam mu taki układ. Zgarnęłam włosy w dłoń, odsłaniając szyję, proszę, cała jego, niech wybierze naszyjnik, który bardziej mu się podoba. Jeśli to zrobił, a mam nadzieję, że tak, bo samodzielne zakładanie kolczyków nie jest aż taką zabawą, to opuściłam włosy na plecy, żeby leżały tam swobodnie.
-Teraz możemy się przejść po twoim domu. Chciałabym zobaczyć, jakie masz stąd widoki.-pokazałam radośnie ząbki i wstałam od stołu. Machnęłam ogonem dwa razy, żeby go rozruszać. Obojętnie mi jakie miejsce wybierze na podziwianie krajobrazu, czy to będzie wieża czy też ogród. Widok zapewne i tak będzie zniewalający.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by NPC Pon Cze 21, 2021 1:40 am

ALTAIR OLIGARCHII

Zgasił papieros o popielniczkę, która była tu już wcześniej dla niego przygotowana, gdyż każdy znał jego przyzwyczajenia i tendencję, czasem praca służby była wręcz schematyczna, ale to też poświadczało, w jakie to rytuały może człowiek wpaść. Altair cieszył się, że patrzyła na niego już nieco milej, choć w tym wypadku, nie próbował jej zaimponować swoim gestem z kolczykami. Po prostu, nie chciał, aby nosiła coś takiego. Nie była już niewolnikiem, tylko draculetką, jedną z nich. Identyfikator to przeszłość. Ale gdyby wiedział, ile dla niej mogły one znaczyć, pewnie wstrzymałby się z prośbą. Zresztą, pewnie prędzej, czy później pozna jej opinie na ten temat, z niczym nie trzeba było się śpieszyć. Kolczyki od niego i tak należą do niej, mogła je trzymać nawet i sto lat.
Wampir zmierzył ją wzrokiem, kiedy poprosiła go o wykazanie inicjatywy i nałożenie wybranego podarku. To mu od razu poprawiło nastrój.
-W porządku… więc…- Zaczął, przysuwajac pudełko do siebie i przyglądając się raz jeszcze tej kolekcji. Jednak, szybko tę decyzję podjął, z tajemniczym uśmieszkiem na twarzy, by po chwili odsunąć swoje krzesło i wstać. Wziął w palce jeden z naszyjników, podchodząc do Baqary, aby ostrożnie rozwinąć łańcuszek i ułożyć go na jej obojczykach, oplatając jej szyję, łącząc zapięcie na jej karku. -...myślę, że ten będzie właściwy.
Obnażył kły i odsunął się, by mogła swobodnie rozpuścić włosy za plecy. Teraz, jakby się przyjrzała, odkryłaby że wybrał naszyjnik z kształtem listka, który skojarzył mu się z tym, gdzie się poznali. Może będzie jej o nim przypominać.
Odgarnął grzwykę z oczu, pochylając się lekko na bok, aby móc lepiej ją widzieć z tej pozycji, kiedy wspomniała co chciałaby robić. W sumie, brzmiało to rozsądnie, a jej uśmiech go kupił całkiem, nie miał prawa odmawiać.
-Widoki… może labirynt…? Chodź.
Zaproponował, a ciężko było się zorientować, co dokładnie mu po głowie chodziło, lecz pomógł odsunąć jej krzesło i wstać. Założył ręce za plecy i spokojnym krokiem, zważywszy na jej nogę, wyprowadził ją z jadalni, podtrzymując swoje milczenie, choć uśmieszek go nie opuszczał.
Dostali się na pierwsze piętro, a tam, na rozwidleniu kolejnych korytarzy, wprost naprzeciw nich były drzwi tarasowe. Otworzył je, przepuszczając ją pierwszą. Wtedy, Baqara mogła zorientować się, że taras w rzeczywistości był duży, było na nim kilka ławek i posadzonych roślin. Panowała tutaj lekka mgła, która utrzymała się od wczoraj. Znów mogła dostrzec góry na horyzoncie, ale szybko pojęłaby, że dalej znajdowała się we wewnętrznym pierścieniu warowni, odgrodzonym murem. Mimo to, pod nimi, tuż zza barierkami, rozciągał się labirynt utworzony z wysokich drzewek. Był to najpewniej tył dziedzińca.
-Jako dziecko często się bawiłem w labiryncie i gubiłem. Podobno po płaczu można było mnie znaleźć.
Zachichotał, podchodząc do balustrady, o którą się oparł, aby zerknąć na labirynt. Stąd widać było wszystkie ścieżki, te możliwe i też nie. Ale będąc na dole, wydawałoby się to nierealne, aby się stąd wydostać. Tak, czy inaczej, wskazał jej jedną z kamiennych ławeczek, jeśli zechciałaby usiąść. On sam sobie na to pozwolił.
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Baqara Pon Cze 21, 2021 2:07 am

Zerknęłam na naszyjnik kiedy mi go zakładał, aż przymknęłam oczy, gdy zapinał mi go na karku. Naprawdę, jak księżniczka. Myślałam, że to moje małżeństwo było jak z bajki, ślub w lesie, romantycznie, pod wpływem emocji, na szybko. Nie tak, jak teraz, spokojnie, mam czas popatrzeć, porozmawiać, nacieszyć się chwilą, nie martwiąc się o nic. Kwestionowanie mojego małżeństwa nie jest czymś co chcę robić, ale czy kozioł to jeszcze mój mąż?
Labirynt? Wstałam z jego pomocą z krzesła i ruszyliśmy korytarzami. Nie pędziliśmy, więc znów mogłam oglądać wszystko, co mi w oko wpadło. Zastanawiałam się też ile czasu gubił się w tych korytarzach, on albo jego służba. Przecież tutaj gdziekolwiek nie pójdziesz, to na jeszcze więcej przejść trafiasz.
Uzbroiłam się w ciepło z domu i wyszliśmy na taras, gdzie od razu powitało nas chłodne, górskie powietrze i piękny widok. Oczy powędrowały mi w stronę gór i porastających je drzew, pięknie schowanych przez mgłę. Wczoraj już widziałam otoczenie, ale dalej ono mi się podobało.
W międzyczasie podeszłam do balustrady i przyjrzałam się najbliższemu otoczeniu. No i jest nasz labirynt, w którym się mój towarzysz gubił. Zaśmiałam się krótko, ale nie z niego, a z jego dość oczywistej uwagi.
-Tak, myślę, że wielu dzieci się szuka w ten sposób. Trzeba być cicho i nasłuchiwać.-aż, wspomnienia znów wróciły. Zabawy w chowanego zawsze sprawiały sporo radości, ale kiedy zabawa się kończy, jednego dziecka nie ma i do tego sie ono nie odzywa, wtedy krew tężeje, a myśli stają się samymi czarnymi scenariuszami.-Teraz też byś się gubił, czy już znasz ścieżki?-w sumie teraz by nie miał problemów, zmienia się w nietoperze i już wszystko jest w porządku. Spojrzałam na niego przez ramię kiedy usiadł na ławce. Ja wolałam postać jeszcze przy barierce i powystawiać nosek w stronę księżyca. Otworzyłam ślepia i popatrzyłam na horyzont dziwnym spojrzeniem. Przez te kilka chwil przeleciało mi przez głowę wiele pytań na temat wampirów. Nie dziwię się, że w końcu mi przychodzą do głowy, ale uznałam, że to nie jest na nie odpowiednia chwila. Może później, w końcu mamy całą noc.
-Byłeś tam kiedyś?-wskazałam na szczyt łańcucha gór, położonych blisko hrabstwa.-Moglibyśmy się tam kiedyś przejść na spacer. Muszą być tam piękne widoki.-tak, możemy się przejść, bo w sumie dlaczego nie? Nie wydawało się to być aż tak wysoko, z resztą jeśli podczas wchodzenia się zmęczymy, możemy zawsze zawrócić.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 9 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach