Przystań na Nerasai

4 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Przystań na Nerasai Empty Przystań na Nerasai

Pisanie by Mistrz Gry Nie Wrz 12, 2021 6:43 pm

autor: Yurii Nikolaiko
Choć obecnie nie robi wielkiego wrażenia, nie jest już przynajmniej tą samą gnijącą ruiną, co wcześniej. Podczas gdy wampirze wojsko zajmowało się wojną i militarnymi podchodami, wiele innych krwiopijców zabrało się za wstępną odbudowę przystani. Usunięto zbutwiałe deski i zastąpiono nowymi z drzew, które zdążyły zarosnąć teren budynków. Wycinka jest nieco większa, gdyż nową przystań postawiono obok tej dawnej, której zniszczone przed wiekami kamienne fundamenty można znaleźć w ziemi i wodzie. Wciąż czekają na porządną rekonstrukcję, do której przygotowania powoli ruszają. Tymczasem można tu znaleźć kilka chat zamieszkiwanych przez dhampiry, niewielką wieżę obserwacyjną tuż przy molo oraz porządną łódkę.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Kitikulu Pią Gru 03, 2021 11:26 pm

No i byliśmy tutaj, znaczy prawie tutaj, na razie siedzieliśmy w łódce. Hektor wiosłował, a mi było głupio przez to wszystko, bo on wiosłuje, a ja... ja siedzę... i się staram nie patrzeć na niego w dziwny sposób... A dziwny był to sposób z różnych powodów. Z jednej strony czułem się teraz, jak ktoś bardzo ważny, tak, jak się czułem zawsze, wysiadając z wozu w nieznanym mieście, w plecaku mając pieniądze i dokumenty, dziękując woźnicy, który posłusznie czekał, aż załatwię swoje sprawy i wrócę polecając mu podróż do domu. Dziwny też był dlatego, że z jednej strony chciałem go sobie obejrzeć, bo ładnie pracował i był silny i po prostu dobrze wyglądał tak siedząc przede mną i mi wiosłując... z innej strony jednak to mi przypominało mocno o tym, że jesteśmy ze sobą sami na małej przestrzeni, a on mógłby mi łatwo skręcić kark, mógłby mnie wyrzucić do wody, udusić. Mimo wszystko, ciągłe uciekanie wzrokiem było również zauważalne, dlatego w końcu ani nie patrzyłem na niego, ani na wodę, tylko wpatrywałem się w tkaninę mojej spódnicy, bo to takie interesujące, dużo bardziej interesujące niż Hektor. Hmm... Nie mogę się zgodzić z tym stwierdzeniem. To... krępujące straszliwie.
W pewnym momencie przypomniałem sobie o czymś ważnym. Zanurkowałem dłońmi do wnętrza plecaka i powoli, wyciągnąłem w niego papierowy pakunek, zwykłą torebkę, która miała zrolowaną górną część i była dookoła obwiązana grubszym, ozdobnym sznurkiem. Wyciągnąłem się i postawiłem torebkę na ławeczce łódki przez Hektorem.
-Dla ciebie.-powiedziałem, siadając znów na miejsce i poprawiając sukienkę.-Chyba lubisz ciastka...-zacisnąłem zestresowany wargi i popatrzyłem na niego niepewnie, znów się bijąc wewnętrznie za ponowne palenie buraka na policzkach. To tylko drobny prezent,  po co się tak denerwować i zawstydzać. Ludzie dają sobie czasami prezenty, prawda? Poprawiłem włosy, zerknąłem na wodę i wróciłem szybko wzrokiem na chłopaka, po sekundzie znów ślepiami uciekając. Na co ja mam się w tej chwili patrzeć? Jestem żałosny ze swoimi reakcjami. Może nie potrzebnie wyjechałem z tymi ciastkami, zwłaszcza w tym momencie. Może mogłem poprosić kogoś, aby mu je przekazał? Tylko kogo mógłbym poprosić, jak on jest tak naprawdę obecnie jedyną osobą z jaką wchodzę w kontakt, który nie polega na chowaniu się i uciekaniu? Nikogo, no właśnie. Nieważne, jakoś przetrwam, byle mu tylko posmakowały, bo zbłaźnię się, jeśli będą niesmaczne, ale powinny być smaczne, próbowałem ich i były dobre, chociaż może on ma inny gust? Nie wiem, niech je najlepiej wyrzuci do wody i zapomnijmy o tej sytuacji.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Mistrz Gry Pon Gru 06, 2021 1:31 am

Znaleźli się więc na jeziorze, a on szczerze żałował, że Kiti nie jest drakuletą. Zdecydowanie powinni tu zrobić wygodniejszą przeprawę niż ta mała łódka. Prom, to by było coś porządnego, godnego stolicy. Czy to cięcie kosztów? Patrząc na to, skąd mogli ściągać podatki, to chyba w to wątpił. Może po powrocie król coś z tym zrobi, zdawał się bardzo zainteresowany tematem przystani, skoro osobiście zlecił zaopiekowanie się jej sekretarzem. W każdym razie teraz musieli przeżyć ze sobą w tej małej łodzi, podczas gdy on wiosłował jak to na hybrydę przystało, a Tremain czekał na efekty jak rasowy panicz. Wszystko po staremu, co? No, prawie.
Nie mając lepszego widoku, spojrzał na to, co ten robił, a właściwie wyciągał. Nie gapił się na niego cały czas, raczej na jezioro, ale ten ruch, właściwie każdy większy, zwracał uwagę. Głównie przez ciszę. No więc pojawił się pakunek, a on podniósł na Kitka pytające spojrzenie. Dla niego? Aż nawet złożył wiosła na chwilę, pozwalając im podryfować po powierzchni ciemnej wody.
— A... tak, lubię — odparł trochę niepewnie przez swoje zaskoczenie tym gestem, ale wziął pakunek i odwiązał sznurek, by zajrzeć do środka. Może nie miał zamiaru teraz jeść, ale popatrzeć nikt mu nie zabroni, nawet chyba wypadało, nie? — Dzięki — rzucił, uśmiechając się do niego nieznacznie, po czym schował torbę z ciastkami do największej sakwy, gdzie mogła się zmieścić.
Hektor obejrzał się za siebie, wyłapując coraz bliższe światła przystani. Zabrał się z powrotem do wiosłowania. Musiał przyznać, że to mu trochę poprawiło humor tego dnia, choć cała otoczka była dość specyficzna. Cóż, tak jak cały Kiti, chyba powinien już do tego przywyknąć, ale to nie było takie proste. To znaczy było znacznie prostsze, kiedy był stadem małych nietoperzy o ptasich móżdżkach.
— Jaki masz plan? — zapytał, spodziewając się, że ich obecność na miejscu nie zmieni ot tak statusu dokumentów na "jednak źle wypełniłem". Pierwsza zasada kontaktów z urzędami mówiła, że urzędnik zawsze miał rację. Kiedy więc zbierze się dwóch o różnych racjach, zawsze robi się problem.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Kitikulu Pon Gru 06, 2021 2:50 pm

Nie powiem, że jego reakcja mnie zawiodła, ale liczyłem na więcej entuzjazmu, bo w końcu dałem mu ciastka, a on je lubi. Chyba mama mnie za bardzo rozpieściła, za każdy prezent dając całusy i przytulenia. W sumie dobrze, że Hektor nic takiego nie robił. Prezent przyjęty, ale mi w głowie utrwaliła się myśl, że się po prostu wygłupiłem. Mimo tego brnąłem w to dalej.
-Jak ci będą smakować, to mogę ich więcej upiec.-dodałem trochę ciszej. Nie to, że chciałem codziennie latać do kuchni, bo to dla mnie za wiele, aby tyle czasu siedzieć samemu w pomieszczeniu do którego każdy na świecie ma dostęp, chyba dlatego też oczekiwałem więcej radości w nim, bo ja wiedziałem ile ten mały gest mnie kosztował, że było w tym zdecydowanie więcej stresu niż radości. Mimo wszystko jeśli tylko będzie chciał, to... no... to pójdę i mu coś smacznego upiekę. Może powinienem go zapytać kiedy ma urodziny. Moje były całkiem niedawno i nie obchodziłem ich. Które to były? 20? Chyba tak? Niby niewiele, ale czuję się już jak starzec, jedną nogą w grobie. Tak jakby to prawda, umarłem i ożyłem, a potem znów umarłem i ożyłem, a potem jeszcze raz... no trochę tego umierania było i pewnie nie jedno mnie jeszcze czeka.
Spojrzałem na niego i westchnąłem ciężko w myślach. Dlaczego on lubi mi dawać taką paranoję? Normalnie nic bym sobie o tym raczej nie pomyślał. Rozmowa, jak rozmowa, stresująca, z dala od pokoju i kotów, ale rozmowa, on jest obok, nic się nie dzieje, a ten mnie tutaj tym swoim pytaniem wprawia w niepokój, bo dlaczego miałbym mieć plan i jaki plan, czy planują mnie tam mordować, czy ja się tam idę z kimś bić? Moja strategia polega na tym, żeby się nie spłakać bez powodu i tyle, dalej nie zastanawiałem się nad tym. Pytanie jednak wymaga odpowiedzi, dlatego też zacisnąłem dłonie na spódnicy, zmarszczyłem brwi i w lekkim zdenerwowaniu spróbowałem nakreślić mniej więcej, jak to widzę.
-Wszystko zależy od tego, jak to wszystko będzie biec. Ja się w dokumentach nie pomyliłem, ale może Zarządca nie dał mi jakiegoś papierka, albo sam go zapodział. To świeża sprawa, więc kupiony towar powinien jeszcze być nietknięty, a nawet jeśli go już częściowo sprzedali, to wiadomo raczej ile i za ile. Być może po prostu pomylił się przy sumowaniu i będzie potrzebne przeliczenie wszystkiego, być może coś się zapodziało w łódce, a być może zostaliśmy oszukani. Nie wiem, co się zdarzy, ale wiem, że takie rzeczy lubią się dłużyć, dlatego też liczę na współpracę Zarządcy, chcę wracać już na zamek.-no i się rozgadałem, a czy powiedziałem coś co go zadowala? Nie wiem, ale kręcić nosem teraz nie może.
Powoli zbliżaliśmy się do brzegu, dlatego już wyciągnąłem teczkę z kartkami i ołówek. Nie chodziło mi o to, żeby być gotowym do pracy, a o to, aby zająć sobie czymś dłonie, no i inni widząc, jak coś trzymam powinni mniej chętnie wyciągać do mnie ręce na powitanie, dzięki czemu nie wyjdę na chama, co nie chce łapy podawać
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Mistrz Gry Czw Gru 09, 2021 4:04 pm

Powiódł po nim oczyma, zastanawiając się jak sklasyfikować tę cichą reakcję. Spodziewał się czegoś więcej? A może wręcz przeciwnie? Chociaż wtedy dostrzegłby raczej ulgę, więc zakładał, że jego skromny entuzjazm wyszedł na nienaturalny, skoro nie udzielił się Kitkowi. Choć z drugiej strony chyba ciężko by było go czymś takim zarazić.
Na jego kolejne słowa uśmiechnął się jednak wyraźniej.
— To miło z twojej strony — odparł, lekko przechylając głowę. — Chyba rzadko dostaję prezenty. Tak to już jest, kiedy masz ogon — zaśmiał się cicho, by za chwilę wrócić do niespiesznego wiosłowania.
Może specjalnie trochę zwolnił, by móc wysłuchać Kitiego, zanim przybiją do portu. Liczył na nakreślenie swojej ewentualnej roli i ograniczeń, jakich będzie musiał się trzymać w razie czego. Nie padły, więc czy to znaczyło, że może działać według uznania? Właściwie chyba niezbyt, to znaczy nie tak, jak byłoby najwygodniej, bo w najgorszym wypadku raczej i tak nikomu nie zależałoby na śmierci zarządcy przystani. Hektor z wolna pokiwał głową, przyjmując to wszystko do wiadomości. Dłużące się rozmowy o papierkach brzmiały okropnie.
Dobili do brzegu i wyszli na drewniane molo. Wyglądało znacznie lepiej niż na początku, było równy i porządny, nie sprawiało wrażenia, jakby za moment miało się załamać pod nogami. Rozrzucone wokół budynki połączone były podobnymi pomostami, chroniąc od chodzenia po błocie i grząskiej ziemi. Gdzieniegdzie wyraźnie było też widać proces przekształcania przystani na kamienną, lecz ta część była nieco przesunięta w stosunku do obecnej ze względu na bardziej sprzyjający grunt.
Biuro zarządcy mieściło się w jednym z większych budynków, którego część służyła też za magazyn na towary, biuro handlowe i tego typu inne rzeczy, które hybrydę mało interesowały same w sobie. Minęli kilku pracowników portu, zapewne nocną zmianę, bo przecież była to główna pora pracy przystani. Było też paru ochroniarzy po drodze, głównie przy ważniejszych drzwiach, w tym też ten, który wpuścił ich do gabinetu, uprzednio przesuwając uważnym spojrzeniem po chimerze, która zdawała się absolutnie nie zwrócić na niego uwagi.
Urządzony ciemno pokój rozwietlały kinkiety na ścianach, pomiędzy regałami na księgi rachunkowe i inne dokumenty. Na ich wierzchach stało kilka pieczołowicie zadbanych roślin, a w centrum znajdowało się biurko, raczej proste i nie robiące wielkiego wrażenia, ale za to zawalone różnymi gratami. Ścianę za biurkiem w większości zasłaniały kotary, jednak teraz po środku były one rozsunięte, pozwalając mężczyźnie w czarnym fraku spoglądać na serce przystani i jedną z dopływających do jeziora rzek. Po chwili odwrócił się do nich, a na jego pociągłej, bladej twarzy zjawił się niemrawy uśmiech. Angus Gergy był człowiekiem specyficznym, z jednej strony jego parudniowy zarost i wiecznie nieułożone przydługie włosy sprawiały trochę niechlujne wrażenie, z drugiej jednak garnitur zawsze miał nienaganny. Biurko zabałaganione, a gabinet czysty, jakby sam w sobie skrywał dwie dalece skrajne twarze.
— Witam, panie Tremain — rzucił, w przeciwieństwie do wielu innych, jak zawsze ignorując osobliwości Kitikulu. Dla niego liczyły się pieniądze, nie portfel. — Domyślam się, że nie przyszedłeś na herbatę — dodał półżartem, wskazując parę krzeseł przy biurku, gdzie obaj mogli usiąść.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Kitikulu Czw Gru 09, 2021 5:14 pm

Rzadko dostaje prezenty? To będę mu je dawać. Nie jestem pewien jakie, bo jedyne, co mi do głowy przychodzi co jedzenie. Mogę mu coś jeszcze narysować, ale czy to by było interesujące? Z ciastek się chyba by bardziej ucieszył. Popatrzyłem na niego uważnie, zastanawiając się nad czymś i pomyślałem sobie, że powinienem mu może uszyć czapkę? Zima w końcu jest, nie chcę, żeby sobie uszy odmroził. Pytanie tylko, jak przystosować czapkę do jego rogów. Może więc zwykła opaska na uszy i czoło by starczyła? Nie jestem pewien. Nie mam też jego wymiarów, więc podarunek może wyjść za ciasny, lub za luźny. Chyba zostanę przy ciastkach.
Wysiedliśmy, ja nieco niepewnie, bo zawsze się boję, że wpadnę do wody i nie chodzi mi o utonięcie, ale o to, że ubrania miałbym mokre, jest chłodno i musiałbym się przebrać, do tego makijaż by się rozpłynął i ułożone włosy. Obejrzałem pobieżnie przystań. Widać było zmiany, ale podejrzewałem, że teraz wszystko zwolni jeszcze bardziej, ze względu na zimno, bo komu by się chciało pracować w lodowatej wodzie? Zwłaszcza kiedy wieczne życie może zostać odebrane ci, ponieważ zdolności regeneracji przestały dziać, a ty umrzesz na katar. Mało chwalebna śmierć, ale nie powinienem tak oceniać, sam bohaterem w tym nie jestem.
Pilnując tego, żeby Hektor był w pobliżu, oglądając się na to, czy ktoś nie podbiega do mnie, żeby mnie zabić czy wrzucić do jeziora, ruszyłem do budynku, gdzie zarządca najpewniej na mnie czekał, albo chociaż się mnie spodziewał.
Wszedłem do pokoju i przeszły mnie po plecach ciarki, na obecne tu zapachy i bliską obecność ochroniarzy. Gdyby chcieli zrobić coś złego, to czy Hektor by sobie z nimi poradził? Nie jestem pewien. Do tego zamknięte pomieszczenie, w którym jestem z innymi, co mi wybitnie nie pasuje, i jeszcze biurko z krzesłami, co zacieśnia dystans między nami.
-Witam, Panie Gergy.-odpowiedziałem równie grzecznie, zaciskając dłonie na kartkach, po sekundzie orientując się, że powinienem je zostawić w spokoju, bo je pogniotę, co nie będzie wyglądać estetycznie, lub co gorsza je porwę, bo taki silny jestem, niech kartki drżą na mój widok.
-Owszem. Jestem tu w tej sprawie o której do Pana pisałem.-mimo, że on przeszedł na ,,ty" ja wolałem pozostać w formalnym duchu. Zająłem miejsce na krześle, uprzednio je trochę odsuwając i od krzesła dla chimery, jak i od blatu. To niewiele, ale zawsze coś.-Dla pewności policzyłem wszystko jeszcze raz i dalej podtrzymuję zdanie, iż opłaty poniesione przez nas nie zgadzają się z ilością towaru, którego jest za mało.-wyciągnąłem rękę i podałem mu moje kochane papiery.-Jest to coś, co pojawia się tylko w ostatniej dostawie, wszystkie poprzednie są w porządku. Chciałbym zatem sprawdzić rachunki i dokumenty, jakie Pan tutaj ma, może uda mi się wyłapać błąd, jeśli nie, to podejmiemy dalsze kroki w poszukiwaniu powodu tego zdarzenia.-trochę chyba za mocno narzuciłem mu swoje zdanie, ale bałem się, że jeśli zbyt opieszale do tego podejdę, to mnie zignoruje lub wyśmieje. I tak może to zrobić, więc nie wiem... może jestem naiwny, jestem naiwny, ja to wiem.
Niechcący stuknąłem butem o ziemię, bo noga zaczęła mi nerwowo drżeć i jakoś nie umiałem tego uspokoić. lepiej, żeby ona latała, niż żebym się drapał czy gryzł. Na bogów, niech mi już da te dokumenty!
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Mistrz Gry Pon Gru 13, 2021 11:24 pm

Cały ten niepokój roztaczający się od osoby Kitka był... troszeczkę irytujący? Czuł jego nastrój i przez to sam miał wrażenie, że staje się nerwowy, a przecież to tylko pracownicy portu i ochrona zarządcy. No właśnie, ochrona, właśnie dlatego nie chciał się stresować, nie chciał wyglądać przez to podejrzanie i jeszcze sprowadzać na siebie dziwne spojrzenia. Hah, tak jakby teraz tego nie robił.
Znaleźli się jednak w gabinecie mężczyzny, który z twarzy przypominał mu szczura. Albo, hm, artystę na kacu, tak, taki malarz, którego nie stać na fryzjera, a porządny frak to wszystko, co ma. Wyglądał jednak na przyjaźnie nastawionego i nawet nie zwrócił na niego uwagi, więc wszystko przebiegało spokojnie i Hektor nawet pozwolił sobie jeszcze raz powieść wzrokiem po pomieszczeniu.
Usiedli przy biurku, Tremain grzecznie, hybryda oparłszy kostkę jednej nogi na kolanie drugiej, przewieszając przez to ogon, by nie leżał na ziemi. Generalnie na tym jego rola miała się na razie skończyć, bo przeszli do nudnych interesów, a on robił za piękną dekorację. Mogliby chociaż dostać poczęstunek. Pewnie i na to go nie stać.
— Tak, tak, oczywiście — przytaknął zaraz, jakby chcąc, by ten przeszedł do rzeczy. Gergy usiadł na swoim miejscu, poprawił się jeszcze i zaczął słuchać uważnie. — Twierdzisz pan, że wydaliśmy więcej pieniędzy, niż powinniśmy? Absurd, tego to bym nie przeoczył. — Stwierdził i obrócił się w fotelu do jednej z szafek z boku biurka. — Oto dokumenty z tej dostawy, możesz pan... zaraz... — Podał mu papier, ale zaraz przysunął z powrotem do siebie. Nagłówek druku mówił jednak dość jasno o zawartości. — No tak... tak to te. — Oddał spięte kartki Tremainowi i usiał prosto w fotelu, oczekując werdyktu. Nie musiał czekać długo, bo Kiti dobrze wiedział, gdzie szukać ich wspólnego problemu, który się pokazał i wyglądał tak samo. Zarządca westchnął i uniósł wzrok na sufit. — Pewnie jakiś pacan źle policzył towar... — wymruczał zmęczonym tonem, jakby miał dość współpracy z robotnikami. — Trzeba będzie do nich pójść...
— A tamta szafka? — rzucił Hektor i skinął głową na dużą aktówkę pod ścianą, gdzie szuflady podpisane były datami dostaw i innych spraw, które kończyły się przyklejoną datą zgodną z przeglądanym dokumentem. Został jednak zignorowany, w końcu nie był tu nikim ważnym.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Kitikulu Pon Gru 13, 2021 11:57 pm

Wszystko szło względnie gładko. Nikt nas jeszcze nie zabił i nie groził śmiercią. Cudo. Usiedliśmy na krzesłach i rozmowy się zaczęły. Niestety problem nie rozwiązał się od razu, bo zgodnie z dokumentami wszystko zostało podliczone dobrze, wyniki się zgadzały. Tak, źle przeliczone towary... nie bardzo chciało mi się liczyć tego, wolałbym gdyby on się po prostu pomylił w obliczeniach, ale nie, to nie.
Wtedy mój ochroniarz przemówił, pytanie całkiem sensowne i przydatne, ale został zignorowany.
-Proszę nie udawać, że nie słyszał Pan pytania.-odruchowo chciałem się uśmiechnąć, aby nie brzmieć tak rozkazująco, jednak nie zrobiłem tego, bo do śmiechu mi nie było i pamiętajmy o tym, że nie chcę się spoufalać. Dystans i chłód, to moje motto od zawsze i na zawsze.-Proszę podać mi zawartość tamtej szuflady.-zarządziłem, ale mężczyzna zarzekał się, że nic tam nie ma. Chciałbym mu uwierzyć, ale zbyt wiele razy coś wsunęło się za głęboko lub skleiło się z innym papierem i się "zagubiło".
Westchnąłem cicho i poruszyłem subtelnie dłonią na Hektora, dając mu znać, że ma iść ze mną. Nie była to daleka odległość, szafka była tuż obok, ale na wszelki wypadek wolałem mieć chimerę przy sobie. Zbliżyłem się do tajemniczego, drewnianego mebla.
-Niech Pan, proszę otworzy dla mnie tę szufladę. Teraz.-rozkazałem, grzecznie. Mam kozła i nie zawaham się go użyć, więc niech lepiej mi nie podskakuje. Mogłem niby sam szafkę otworzyć, ale wyszło by na to, że grzebię w nieswoich dokumentach, na co później ktoś bardziej obeznany z zasadami, mógłby złożyć skargę. Czy Killian by mnie upomniał za to pisemnie? Chyba nie, ale wolałem nie ryzykować. Jeśli będę się zachowywał w stu procentach idealnie i poprawnie, wtedy będę miał prawo do czepiania się odchyłów innych.
W szufladzie faktycznie coś było, dokumenty! Co za niespodzianka!
-Mogę?-zapytałem, chociaż już się do papierów lekko pochylałem z wyciągniętą ręką. Dałem jednak mu czas na skinięcie głową, bo bez jego zgody dotykać tego nie mogę, no jak?
Wziąłem teczkę i wróciłem za biurko, siadając na swoim miejscu. Serce mi łomotało od emocji. Zrobiłem tyle rzeczy, których nie powinienem, jednak następowała tutaj polaryzacja moich uczuć, co szalały w dwie strony. Z jednej było przerażenie, że kogoś sprowokuję, wizja rychłej śmierci, przed którą nic mnie nie uchroni. Z drugiej strony było ogromne poczucie obowiązku i dociągnięcia sprawy do końca. Dlatego teraz z chaosem w głowie, przyglądałem się liczbom i napisom. Zajęło mi to chwilę dłużej, niż wcześniej właśnie przez to roztrzepanie, ale dało efekt, bo znalazłem to czego szukałem.
Ułożyłem na biurku pierwszy dokument, jaki od niego dostałem, oraz dokument zabrany przed chwilą z szafki, którego mi udostępnić nie chciał. Leżały obok siebie, otwarte na tej samej stronie, ale dla pewności wskazałem miejsca rozbieżności.
-Proszę mi to wytłumaczyć.-udało mi się na szczęście w głowie zachować brak łamania się i spokój. Nie jestem pewien, jak to osiągnąłem, ale dało radę. Teraz tylko muszę poczekać na odpowiedź i pomyśleć co dalej.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Mistrz Gry Sro Gru 15, 2021 6:22 pm

Mężczyzna zmarszczył nos, kiedy Tremain przypomniał o obecności chimery, którą tak usilnie starał się ignorować. Mimo to, odpowiedział całkiem śmiało na tę uwagę.
— Słyszałem. Nie zamierzałem tylko tracić czasu na pańskiego zwierzaka, skoro mamy tu poważny problem — odparł, kątem oka zauważając, jak na twarzy Hektora wykwitł nieprzyjemny cień uśmiechu. — Tam nic nie ma, powinniśmy pójść do magazynu... — Wstał od biurka i miał zamiast wskazać im drogę, ale Kitikulu upierał się chyba wciąż przy swoim.
Hektor szybko porzucił myśli o zarządcy i podniósł się grzecznie z krzesła, choć nie widział ku temu powodu, skoro nie odeszli nawet trzy metry dalej. Stanął sobie z boku i zakołysał ogonem, obserwując, jak Kiteczek zaczyna się rządzić w nieswoim biurze. Czego jak czego, ale takich rzeczy się nie spodziewał, a cała ta wizyta robiła się coraz bardziej ciekawa.
Gergy chwycił za odpowiednią szufladę i odsunął niedbale, jakby z westchnieniem. Jego wzrok zaraz wylądował na kolejnej teczce dokumentów, przez chwilę jakby analizując tę sytuację.
— Co za licho... — wymruczał, po czym skinął głową, by ten je sobie wziął, choć po jego twarzy przebiegało zmieszanie i niepewność. Odprowadził go wzrokiem do biurka, gdzie za chwilę sam też podszedł i spojrzał na liczby. Że dokumenty przedstawiały ten sam transport, to nie było wątpliwości, ale rozbieżność, jaką wskazał Tremain, zdawała się wprawić go w jeszcze większe zakłopotanie. — Zaskakujące... To... Hm. — Mężczyzna złożył ręce na piersi i podparł podbródek w geście zamyślenia. — To bardzo niefortunny zbieg okoliczności, nie sądzi pan? — zaczął z wolna, opuszczając ręce swobodnie. — Myślę, że na tym stwierdzeniu powinniśmy poprzestać. Pro publico bono, jak mawiają mądrzy ludzie. Pan też z pewnością jest mądrym człowiekiem. — Zawiesił na nim baczne spojrzenie.
Hektor przyglądał się uważnie Gergiemu, zwłaszcza jego mimice, oczom i dłoniom. Ten frak był dostatecznie długi, by mógł coś schować przy pasku. Chimera mogła w momencie do niego dopaść, z pewnością o tym wiedział. Z drugiej strony wiedział też, że nie chcą mieć na plecach jego ochroniarzy. To był bardzo niestabilny impas, a atmosfera po cichu robiła się nerwowa.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Kitikulu Czw Gru 16, 2021 1:31 am

-On jest moim towarzyszem, a nie zwierzakiem, proszę to zapamiętać.-może zabrzmiałem zbyt spoufalająco się z Hektorem, bo powinienem powiedzieć ochroniarz, jednak nie chciałem tak oficjalnie mówić, że jestem sierotą, co wymaga chimery do pomocy, chociaż to było widać z daleka. Miałem nadzieję, że temat się tutaj urwie i nie będę musiał już go więcej poprawiać.
Hektor poszedł za mną, za co mu dziękowałem w duchu. Może i odległość mała, ale dla mnie różnica nawet połowy metra jest ogromna. No i ten jego ogon, nie mogłem nie zerknąć na niego kiedy się poruszył.
Po chwili dyrygowania, wydawania poleceń i ociągania się, dostałem dokumenty w swoje łapki i od razu zabrałem się za ich przeglądanie, szybko wykazując błędy i oczekując wyjaśnień. Nie tego się spodziewałem po zarządcy. Jego zachowanie było nietypowe. Nie był zły, zachowywał się bardziej, jakby został do czegoś wykorzystany przez kogoś i teraz wpadł w tarapaty bo go nakryliśmy, a nie powinniśmy, a on nie miał wytłumaczenia. Wydawało mi się, że przemawiał przez niego bardziej strach niż wściekłość, że jego chytry plan zawiódł. Mimo wszystko większa stanowczość i pewność u kogoś na jego stanowisku jest mile widziana-pomyślał Tremain, po czym zwinął się w kulkę i zaczął płakać, bo drzwi za głośno trzasnęły. Eh, taki ze mnie hipokryta.
Słuchałem jego tłumaczeń, jak próbował odwrócić kota ogonem w całkowicie nieporadny sposób. Przy świadku namawiał mnie do celowego przeoczenia pomyłki w dokumentach. Co on sobie myśli? Przez cały czas trwania mojego życia zawodowego ani jeden dokument nie został zatwierdzony ostatecznie mając w sobie pomyłkę, wszystkie były bezbłędnie uzupełnione. Nie mam zamiaru obniżać standardów. Cierpliwie, podążając za jego słowami zastanawiałem się co tu teraz zrobić, aż w końcu padł komplement. Jestem mądrym człowiekiem?
-Oczywiście, że jestem.-urzeczony komplementem przyłożyłem dłoń pod obojczykiem, uśmiechnąłem się uprzejmie, chociaż nieco groźby w tej słodkości było. Ale w końcu przeszedł do mnie na ,,Pan" i to chyba na stałe.-Wierzę, że Pan również i chciałbym ufać, że cechuje Pana również uczciwość. Nie sądzę, aby to był zbieg okoliczności i zdaje mi się, że doskonale Pan wie, dlaczego w dokumentach jest błąd. Dlatego sugeruję uspokojenie się i wyjaśnienie mi tej sytuacji. Na pewno dojdziemy jakoś do porozumienia, które nie będzie polegało na oszustwie.-to było takie przyjemne. Praca, coś ważnego! Dokumenty! Tak cudownie pachną... Jedni lubią zapach kwiatów, inni morskiej bryzy, a ja kocham zapach atramentu i tuszu świeżo odbitej pieczątki. Mógłbym pachnieć, jak taka pieczątka.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Mistrz Gry Sob Gru 18, 2021 5:44 pm

Nie był zwierzątkiem? O jak miło z jego strony. Aczkolwiek sam Hektor przemilczał tę kwestię. Nigdy nie była warta kłótni, już się zdążył przyzwyczaić i chyba nawet go to bawiło.
Przeszli do rozmowy o papierach, która potoczyła się w ryzykowny kąt. Bo czyż Gergy nie przyznał się właśnie do oszustwa? Choć może jeszcze nie, nie tak wprost, jednak taki wniosek sam się nasuwał. Ślepia hybrydy, która spokojnie usiadła na swoim miejscu, ponownie spoczęły na Kitku. Miał wrażenie, że odbierze te słowa jako groźbę, ale chyba tak się nie stało, a to dobrze, bo pewnie głównie dzięki temu wciąż trzymał rezon. Nawet był narcystyczny, no no.
Zarządca wpatrywał się w niego poważnie i zastanawiał nad rzuconymi słowami. Był w niewygodnym położeniu i było to po nim widać, ale ostatecznie westchnął ciężko.
— To nie takie proste... Ale skoro już o porozumieniach mowa, to myślę, że możemy do takiego dojść. — Usiadł w swoim fotelu. — Klient, który zakupił część towaru, bardzo prosił o... anonimowość. — Złączył dłonie koniuszkami palców. — Mógłbym wystosować na ten temat odpowiedni załącznik do pańskich dokumentów, który tłumaczyłby różnicę i jednocześnie nie naruszał prywatności klienta. Co pan o tym powie? — Zawiesił na nim uważne spojrzenie, brzmiąc nawet miło ze swoją propozycją.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Kitikulu Sob Gru 18, 2021 8:40 pm

Zaoferowałem mu pokojowe rozwiązanie sytuacji, dogadanie się i liczyłem, że z tego skorzysta, bo niby co innego mógłbym zrobić? Miałbym kazać Hektorowi go obić, aż zacznie mówić prawdę, może z jego pomocą miałbym przesłuchać innych pracowników przystani? To nie był plan idealny, ale w razie potrzeby może by zadziałał. Nie odpowiadało mi jednak wyzyskiwanie rudego, korzystanie z jego siły, którą, jakbym zobaczył, to pewnie sam bym się przeraził i trudno by mi było z nim dalej pracować, wiedząc, że może mi coś zrobić bez większego wysiłku.
Patrzyłem na niego kiedy siadł i dopiero wtedy poczułem, jak bardzo spięty byłem i gotowy do uciekania, gdyby się mężczyzna na mnie rzucił. Wysłuchałem jego propozycji, ale nie do końca mi ona odpowiadała, zwłaszcza jeden aspekt mi się nie podobał mocno i w połączeniu z tym wszystkim brzmiał podejrzanie. Może gdybym od razu wiedział, że ktoś prosi o nieujawnianie jego nazwiska, to jeszcze dałbym radę to listami wyjaśnić i puścić płazem, ale ta ilość kręcenia, jaka się do tej pory tu zadziała, sprawiała, że nie mogłem pozwolić na takie mieszanie.
-Oczywiście, że poproszę dokument tłumaczący różnicę.-przytaknąłem głową dla potwierdzenia.-Jednak niestety muszę przypomnieć Panu o tym, że to nie dom publiczny, a przystań, nie ma potrzeby zachowania anonimowości, a towary, jakich problem dotyczy mogą być wykorzystane do nieodpowiednich celów.-może się trochę wystraszy, że ktoś przez niego teraz zginie? Oby zmusiło go to do mówienia.-Do tego odpowiadam przed samym królem, ukrywając informacje przede mną ukrywa Pan je przed nim. Dlatego proszę podać mi konkretne nazwisko. Jeśli to Pana uspokoi, obiecuję, że nie powiem nabywcy, skąd wiem kim jest. Założę się, że nie jest Pan jedynym, który o nim wie.-no niech powie, inaczej Hektor pójdzie w ruch. Niby mamy czas, więc starałem się dać mu czas, ale wiem, że więcej czasu do namysłu nie znaczy, że mi powie
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Mistrz Gry Pon Gru 20, 2021 6:29 pm

Hektor raczej nie miałby nic przeciwko obiciu szczurzej mordy, a pewnie też kilku innych, ale, no właśnie, zawsze było jakieś ale. Nie sądził, żeby miał przewagę nad całym towarzystwem, a prędzej czy później musiałby się z tym zmierzyć. Znacie to przysłowie o szermierzu, nie? Tak czy inaczej chyba cieszył się z pokojowego rozwiązania, które sobie proponowali. Jego wzrok co jakiś czas zjeżdżał na drzwi wejściowe do gabinetu, skąd słyszał znaki życia ochrony zarządcy, jednak nie były niepokojące. Chyba.
Spojrzał znów na Gergiego, który wysłuchawszy Kitka, zaśmiał się cicho i pokręcił głową.
— Niestety, drogi panie Tremain, gdyby utrzymywanie nazwiska w tajemnicy nie było potrzebne, nie robiłbym tego. Przekażę dokument, ale obawiam się, że nie mogę bardziej pomóc... Ów klient wyjątkowo nalegał... — urwał, kiedy drzwi do gabinetu otworzyły się gwałtownie, przykuwając powszechną uwagę. Stanął tam nie kto inny jak sam hrabia Valdert Hophenbauer w swym codziennym fraku.
— Czy mam ci przypominać, jak ważny to był kli... — rzucił od progu i zorientował się chyba, że nie są tu sami. — Hm, co za dureń mnie nie uprzedził. Co pan tu robi, panie Tremain? Sądziłem, że kancelaria przystani działa listownie — zapytał uprzejmie, zakładając ręce za plecy.
Hektor zerknął na niego, na zarządcę, a potem na Kitka, któremu niemal niezauważalnie pokręcił głową.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Kitikulu Wto Gru 21, 2021 11:26 pm

Wyjaśniłem dlaczego nie powinien ukrywać przede mną nazwiska, a on dalej swoje. Nie rozumiem takich ludzi, chociaż... rozumiem, ja sam na jego miejscu też pewnie bym się bał konsekwencji i nie ufał komuś, kogo znam tak naprawdę tylko z listów.
Dalsze przekonywanie się sens anonimowości zostało przerwane przez nagłe wpadnięcie do pokoju kogoś, kto nie powinien tu teraz być. Przyznam, że tak gwałtowny atak mnie wystraszył, podskoczyłem na krześle, przesunąłem się na nim, żeby wygodniej móc się z niego poderwać o uciekać, spłoszony wzrok też zaraz wylądował na nowej postaci. Uspokojenie nie chciało mimo wszystko przyjść, bo na raz przypomniały mi się i słowa Hektora i spotkania z hrabią, które nie przebiegały w specjalnie przyjemny sposób. Do tego ta cała otoczka. Gdzie pukanie i czekanie na odpowiedź? Gdzie kulturalne przywitanie się? Wparował tu, jak do siebie i od razu zaczął szczekać. Gdyby nasza obecność go nie zaskoczyła, to czy by zaczął krzyczeć na zarządcę? Co za brak szacunku! Byłem oburzony całkowicie. Co on sobie myśli? Niby się mówi, że klient ma rację, ale bez nas będzie musiał kombinować, więc czy chce czy nie, musi się dostosować, bo inaczej zakończymy naszą współpracę, a bo to on jeden sprzedaje jakieś paprotki i suszone liście.
Wstałem z krzesła, głównie dlatego, żeby nie wyglądać jak ofiara, co siedzi w wystraszonej pozie, no i też chciałem być lepiej gotowy do obronienia się, bo lepiej się to robi gdy się stoi niż siedzi. Nie lubię, jak patrzą na mnie z góry i to w dosłownym tego zdania znaczeniu. Splotłem ręce za plecami, żeby nie widział, jak zgniatam sobie palce ze zdenerwowania. Wytrzymam. Hektor tu jest, prawda? Co się może stać? Hah... Nic, prawda? Nic się nie może stać? Coś się stanie, ja to już wiem.
-Owszem, w większości działa, są jednak sprawy wymagające osobistej wizyty.-dobrze mi szło, może mówiłem trochę cicho, ale dalej słyszalnie, przynajmniej głos mi się nie załamał, a o to mi chodziło.-Odnoszę wrażenie, że moja obecność tutaj psuje Panu jakieś ważne plany, o których nie powinienem wiedzieć.-klienci, o których mówią zarządca i hrabia są tą samą osobą?-Proszę się nie peszyć, a mówić o co chodzi. Postaram się pomóc.-nie pasowała mi ta sytuacja. Wplątuję się w to bardziej. Miałem tylko przyjść przeliczyć pudełka, ale zaraz chyba sam skończę w jednym z pudełek, na dnie jeziora.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Mistrz Gry Sro Gru 22, 2021 7:31 pm

Hektor również wstał, może razem z Kitkiem, a może dlatego właśnie, że mężczyzna wtargnął tak niespodziewanie. Ale czy dałby się zaskoczyć? Chyba lubił sprawiać wrażenie, że nie, więc pierwsza opcja bardziej się nasuwała. Jego opanowanie jednak nie było takie idealne, a niepokój spowodowany sytuacją pełzał w pomarańczowych oczach. Machnął ogonem, lecz inaczej niż wtedy, gdy był czymś zaintrygowany, to machnięcie było jakby rozładowaniem niechcianej emocji, której nie powinno się uzewnętrzniać, nerwowe takie.
— Rozumiem — odparł hrabia na jego wyjaśnienia odnośnie obecności w przystani i byłby chyba gotów zakończyć na tym rozmowę, jednak Kiti wysunął swoje spostrzeżenia, które ponownie skupiły na nim uważne spojrzenie. — Cóż, jak raczył pan zauważyć, to są osobiste sprawy, które nie dotyczą pana osoby, więc rad byłbym rozmawiać na osobności. Teraz lub później, jeśli jeszcze pan nie skończył...
— Nie mieliśmy jeszcze rozmawiać z magazynierem? — Hektor zwrócił się do Kitka, starając się brzmieć neutralnie, choć w dużej mierze była to pusta wymówka. — Skoro wszystko jest już wyjaśnione, chyba nie ma co przedłużać i zajmować im czasu...
Nie był pewien, czy Tremain mu przytaknie, ale miał nadzieję, że tak. Ludzie nigdy nie milczą bez powodu, a milczenie przy urzędnikach zazwyczaj ma bardzo skomplikowane powody, których on sam wolałby nie poznawać. Słysząc te słowa, hrabia nawet sam odsunął się od drzwi, by zrobić im miejsce, gdyby faktycznie chcieli wyjść.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Kitikulu Sro Gru 22, 2021 11:27 pm

Zmarszczyłem brwi na jego słowa. Czułem, jak nie traktują mnie poważnie. Zaleta młodego wieku? Czy może mogę to zwalić na brak majątku i renomy? Eh... Jeszcze kiedyś miałem nadzieję, że ludzie będą mnie traktować, jak pełnoprawnego dorosłego, który wie co mówi, ale chyba się to nie stanie. Pozostaje mi wierzyć, że w przyszłości zobaczą, że nie jestem miękki, a przynajmniej jeśli chodzi o kwestię dokumentów.
Nadstawiłem ucho w stronę Hektora. Od razu wyczułem w tych słowach pewną prośbę na wyjście z pomieszczenia. Cóż, skoro on mi to sugeruje, to tak zrobimy. Nie podobało mi się to jednak. Czu słucham się go za dużo? Czy ma rację? Czy nie przesadza? Ja sam często przesadzam, więc jego się czepiać nie będę. Dłużej się kręci w tym towarzystwie, więc wierzę, że dobrze mi radzi.
-Racja.-obróciłem się w stronę Zarządcy.-Dziękuję Panu za spotkanie. Będę oczekiwał pisma. Dobrej nocy.-zerknąłem na hrabiego.-Panu również.-nie będę burakiem, co się obraził i nawet nie pożegna.
Wyszliśmy z pokoju i kiedy zniknęliśmy z oczu ochrony stojącej pod drzwiami gabinetu, przystanąłem i zwróciłem się do rudego.
-Myślisz, że dałbyś radę ich podsłuchać?-zapytałem szeptem, nawet nie tyle, co tylko ściszyłem głos, ja nawet podszedłem o krok do niego. Chociaż dalej było daleko, ale może mały krok sprawi, że nie usłyszy tego nikt, kto tego słyszeć nie powinien. Coś mi nie grało i całym sobą czułem pewien niepokój i to, że nie jestem usatysfakcjonowany spotkaniem, zostałem okłamany, a prawda dalej jest zakopana parę metrów pod ziemią. Chciałem ją odkopać, ale teraz, wygoniony nie bardzo miałem jak.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Mistrz Gry Pon Gru 27, 2021 12:08 am

Zarządca pokiwał głową trochę półformalnie, myślami chyba już biegnąc do następnego swego gościa. Hrabia wykazał się tutaj większą uwagą przy pożegnaniu.
— Wzajemnie — odparł uprzejmie, lekko skinąwszy głowę, i odprowadził ich obu wzrokiem.
Wyszli bez problemu, a jeden ze strażników zamknął za nimi drzwi do gabinetu. Hektor szedł ostrożnie, z każdym krokiem zastanawiając się, czy przypadkiem nie przesadził. Oddalali się od towarzystwa i wciąż nic się nie działo, choć może większość przystani nie jest świadoma? To sensowne, im mniej osób, tym mniej potencjalnego sprzeciwu.
Chimer odetchnął cicho i zmierzwił sobie włosy. To były sprawy, których nie lubił najbardziej, intrygi dworskie wymagały ostrożności niczym taniec z wężami. Może za bardzo się w to angażował. Ale chyba skoro zaczął, to powinien dociągnąć do końca.
Pomarańczowe ślepia skupiły się na Kitku.
— Chyba tak... Znaczy, tak. — Machnął ogonem. — Już idę — rzucił, a jeśli ten nie wyraził sprzeciwu, to zaraz przemienił się w nietoperze i umknął im z oczu.
Hektor najpierw poleciał do góry, tak by nie można było domyślić się miejsca, w którym miał zniżyć lot. Małe stworzonka podleciały pod okno zarządcy i ostrożnie zbliżyły się do szyby, nastawiając mysich uszu. To nie były solidne budynki, postawiono je na szybko i miały działać, nie dogadzać, co tylko ułatwiało sprawę.
— ... Ten zwierzak to już szczególnie. A Tremain przyszedł, bo mu imbecyle zły papier wysłali. Błąd sobie jakiś znalazł...
— Jaki zły papier?
— Co? — Zarządca się zawahał. — A niic, ktoś się pomylił pisząc kopię.
— Mówiłeś mu o jakimś dokumencie...
— No tak, takie procedury urzędnicze, sprostowanie błędu na piśmie i inne dyrdymały. Nieważne. Z czym przychodzisz?
— Będzie tu węszył? — Hrabia nie ustępował.
— Węszył? Niee... Nie powinien... — Westchnął ciężko. — Słuchaj, dla mnie to też stresujące, ale co zrobisz? Jest tu z nadania króla.
— Tak, słyszałem... — Hophenbauer zamyślił się na chwilę. — Rozmawiałem z moim klientem, twierdzi, że dostawa była za mała.
Gergy rozłożył ręce.
— A co ja mogę? Ja tylko pieczątki przybijam, nawet jego paczki nie miałem w rękach.
— W tym sęk, że nie każda dotarła... — Hrabia zbliżył się do niego. — Delebit to drogi towar, nie może się ot tak gubić. Rozumiesz?
— Tak... — Gergy rozmasował czoło. — Tak, wiem... Co? — Spojrzał na niego uważniej, a potem za siebie.
Hophenbauer podszedł do okna i uchylił je, wyglądając na zewnątrz. Nietoperki popatrzyły ukradkiem na siebie, skulone pod parapetem, prawie nie oddychając.
— Co robisz?
— Nic... — Hrabia zmrużył oczy, odprowadzając sarnę do lasu. — Wpuszczam ci świeże powietrze, by ci się lepiej nad tym myślało. — Odszedł od okna. — Znajdź tę paczkę. W razie czego, wiesz, gdzie mnie szukać.
Do Hektora dobiegł dźwięk zamykanych drzwi. Nietoperze odczekały chwilę i podreptały po ścianie w bok, by odlecieć dopiero z większej odległości.

Tymczasem Kitikulu mógł się pocieszyć zaledwie chwilą spokoju, bo jego obecność zaczęła zwracać uwagę kilku podpitych chłopców z magazynu. Dwa dhampiry i nosferatu zaczęli wymieniać między sobą żarty i komentarze kończone nieprzyjemnie brzmiącym chichotem. W końcu jeden z nich o blond włosach oddzielił się od grupki i ruszył w stronę Kitka z uśmiechem pełnym pewności siebie.
— A pani się nie zgubiła przypadkiem? — rzucił trochę za głośno. — Bo ja mogę pokazać drogę... No nie za darmo no — dorzucił zaraz niego poważniej, patrząc po Tremainie, o ile ten jeszcze znajdował się w zasięgu wzroku.
Za chwilę zjawił się z powrotem Hektor, skutecznie zniechęcając chłystka do dalszych zaczepek, czy też zwyczajnie dołączając do Kitka.
— To jakiś przemyt — wymruczał, stając może trochę bliżej niż powinien. — Powinniśmy pogadać w bezpiecznym miejscu... — rozejrzał się i machnął nerwowo ogonem.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Kitikulu Pon Gru 27, 2021 1:35 am

Oh.... Zgadza się? Tak prosto? Czy on nie ma moralności? Znaczy jestem jego pracodawcą tak jakby płacę mu za wykonywanie próśb i rozkazów, ale żeby aż taki chętny był? Zaskoczyło mnie to, więc gdy zniknął, jeszcze ze dwie sekundy stałem w błogim oszołomieniu, a dopiero później dotarło do mnie, że jestem teraz sam... sam, kompletnie sam... tutaj... sam, bez Hektora obok w przystani, której nie znam. Kiedy to się stało? Nie rozumiałem kompletnie, dlaczego pozwoliłem mu się zostawić. Nie umiałem też z tego wybrnąć, w głowie miałem kompletną pustkę i jedyne co do mnie docierało to wszystkie odgłosy przystani. Czyjeś kroki, jakieś uderzenie, rozmowy i śmiech, ten śmiech i zapach i słowa.
Trzęsąc się, skulony, przeniosłem wzrok na źródło hałasu w postaci podpitych wampirów. Napotykając ich spojrzenia szybko wbiłem znów oczy w ziemię, ale dalej wszystko słyszałem. No jasne, że słyszałem, nie robiłem nic, żeby nie słyszeć. Każdą uwagę słyszałem i każdą sylabę zgubioną w alkoholowym bełkocie. Znowu to, prawda? Znowu, to. O czym ja mówię? Kiedyś jeszcze próbowałem walczyć, a teraz? Stoję i się trzęsę. Nie mogę uciekać, bo nie znam tego miejsca. Co jeśli zagonią mnie w jakiś zaułek, Hektor mnie nie znajdzie?
Padło pytanie bezpośrednio do mnie. Schowałem głowę w ramiona, odchyliłem się ciałem, cofnąłem o krok, chociaż myślałem, że nogi się pode mną ugną. W końcu jednak ratunek przybył. Koziołek wrócił i przyniósł informacje, pokazując, że niezły z niego szpieg, skoro podsłuchanie się udało. Kiwnąłem głową, przyjmując do wiadomości to co powiedział, ale nie było to zbyt świadome działanie, raczej odruchowe, zupełnie, jak mrużenie oczu kiedy ktoś czymś w ciebie rzuca, na przykład świeczkami. Chciałem się skupić na tych myślach, ale nie umiałem, bo dalej miałem w głowie śmiech. Ciągle go słyszę, choćbym zatkał sobie uszy.
-He...tor...-spróbowałem powiedzieć, uczepiając się mocno jego rękawa, ściskając go za przedramię i chowając się za nim. Nie wiedziałem co powiedzieć i zanim wymyśliłem zdanie, po policzkach pociekły mi potoki łez, których nawet nie próbowałem wytrzeć, bo trzymanie się rękoma chłopaka było ważniejsze, jakby od tego zależało moje życie, bo zależało. On zniknie, a ja zginę, tak będzie, nie mogę go znów wypuścić. Ścisnąłem mocniej i wziąłem w końcu chaotyczny wdech, który błyskawicznie wypłakałem cicho, żeby tylko nikt tego nie usłyszał, nikt nie może tego zauważyć, nikt nie może się dowiedzieć, bo będzie tylko gorzej. Kilka sekund później, planowany cichy płacz, poszedł w niepamięć, bo nie umiałem kompletnie nad tym wszystkim zapanować. Tyle czasu, a ja dalej nie umiem. To denerwujące.
Pociągnąłem Hektora kilka kroków w przeciwnym kierunku od magazynierów. Pokręciłem głową do siebie, przekonując się w myślach, że za nami nie pójdą, bo dlaczego by mieli? Nie pójdą, spokojnie. Nie będzie im się chciało. Nie mają powodu, prawda? Nie mają powodu? Nie muszą mieć powodu. Nie mieli powodu, żeby do mnie zagadywać, a to zrobili... bez powodu, kto tak robi? Kto go potrzebuje, prawda? Głupoty.
-Hektor zabierz mnie stąd...-popatrzyłem na niego błagalnie, chociaż przez łzy nie bardzo go widziałem.-...proszę... proszę.-zagniotłem jego rękę jeszcze raz, nie myśląc o tym, że mogę go podrapać czy zrobić siniaka.
Nie bardzo mnie obchodziło gdzie mnie zabierze, byle daleko od wszystkich, nieważne czy to będzie środek jeziora, lasu czy cokolwiek innego, wszystko będzie lepsze, niż stanie przed budynkiem i bycie odsłoniętym na wszystkie ataki, każda kryjówka się nada. Poza tym i tak takiego miejsca mieliśmy poszukać na rozmowę.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Mistrz Gry Czw Gru 30, 2021 7:38 pm

Hektor jeszcze raz obejrzał się na pijaczków, nim jego uwagę odwróciło coś zupełnie niespodziewanego, aż przez moment zastygł w bezruchu. Przywykł do tego, że Tremain trzyma się na dystansie przynajmniej trzech metrów, tymczasem ten się go uczepił niczym wystraszone dziecko. Głos mu się załamał, a po policzkach potoczyły się wielkie krople, a koziołek spoglądał na to zaskoczony. To przez tamtych trzech? Rzeczywiście miał wątpliwości, czy powinien go zostawiać samego, ale skoro Kiti nie protestował, to... Dhampir chyba po prostu tego nie przemyślał. Chimera słyszał dobrze jego skrywany szloch, który zaraz potem przemienił się w całkiem jawny. Delikatnie opuścił brwi, nie bardzo wiedząc, co powinien z tym zrobić.
— Nietoperku? — mruknął cicho, chcąc przywołać jego myśli do rzeczywistości, choć nie był pewien, ile to zdziała.
Kiti pociągnął go za róg, więc tam też poszedł bez oporów, a zaraz zniknęli z oczu większości przechodniów. Pomarańczowe ślepia przez moment obserwowały wylot zaułka i jego wnętrze, by za chwilę znowu skupić się na kłębku siedmiu nieszczęść. Chude palce Tremaina zaciskały się na jego ramieniu jeszcze mocniej, ale nie zwracał na to uwagi. Najwyżej zostanie mu ślad na parę dni, nic szczególnie nowego. Wyglądał natomiast tak smutno, że miał ochotę go pogłaskać.
— Wracajmy do zamku — odparł cicho na tę prośbę i pociągnął Kitka w stronę wyjścia z zaułka, a potem w stronę przystani. Nie wątpił, że sekretarz nie tylko pójdzie za nim, ale nawet się od niego nie odklei przez całą drogę.
Poczekał, aż Kitek wsiądzie na łódkę, przy okazji obserwując nabrzeże kątem oka, jednak nie dostrzegł niczego podejrzanego. Wsiadł sam i odbili od brzegu, a on wziął się do powolnego wiosłowania. Miał jednak nieprzyjemne wrażenie, że powinien coś powiedzieć, a nie do końca wiedział, co.
— Nie przejmuj się tymi szczeniakami, tacy zawsze są mocni w gębie — wymruczał, patrząc na jego reakcję. Może wcale nie chciał rozmawiać? To też bardzo możliwe, Hektor chyba by nie chciał, choć nie umiał sobie wyobrazić, co oprócz soku cytrynowego mogłoby doprowadzić jego oczy do łez.
Płynęli spokojnie razem z lampą uczepioną do rufy, dzięki której wyglądali niczym błędny ognik sunący przez jezioro. Byłby to pewnie ładny widok z góry, sponad całunu mgły, jednak ten konkretny lotnik raczej się tym nie przejmował.
— Padnij! — krzyknął Hektor, łapiąc Kitikulu za ramię, by pochylić go w łódce. Na ich pokładzie właśnie wylądował inny wampir, którego dodatkowy ciężar zakołysał łupiną. W świetle lampy błysnęło ostrze, które z brzękiem spotkało się z mieczem Hektora.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Kitikulu Pią Gru 31, 2021 8:22 pm

Schowany w swoim strachu było mi dobrze, wszystko zaczynało się najbardziej sypać, kiedy widziałem innych, jak na mnie patrzą, że to ja ich niepokoję, a nie, to co niepokoi mnie. Ten dziwny wyraz niezrozumienia, jakbym oszalał, to było najgorsze. Może to wszystko sobie dopowiadam, ale dopiero wtedy zauważam mocno, że może jestem zbyt pochopny w reakcji. Cóż, trudno, przepraszam za kłopoty.
Wampir dał mi się odciągnąć i chociaż bycie w zaułku z nim też było przerażające, to wolałem być z nim tutaj, niż z tamtymi ludźmi tam. Szczęśliwie zgodził się na moją prośbę, więc nie puszczając go szedłem za nim, chowając się na każdy sposób przed innymi. Wspaniała ucieczka potępionych. Znaleźliśmy się przy łódce, a wsiąście do niej łatwe nie było. Ona się kiwała, ja się telepałem, jednak w końcu się udało i przysiadłem na jej dnie, tuląc plecak i ciskając dłonią burtę, bo Hektora nie mogłem, on musiał wiosłować. Spojrzałem na niego, szybko przerzucając spojrzenie na przystań zostawioną za nami. Nie mogłem nie pokręcić głową na jego stwierdzenie. Może jeśli chodzi o niego, to ludzie w gębie są mocni, bo kto by się w końcu chciał bić z chimerą? U niego na słowach się kończy. Inna sprawa jest ze mną, w moim przypadku od słów się właśnie zaczyna, a później przychodzi paskudne rozwinięcie zaczepki, bo nie wyglądam na kogoś, kto będzie się w jakikolwiek sposób bronić, a na pewno nie w taki sposób, który byłby skuteczny. Zasmarkałem jeszcze głośniej, bo chociaż daleko byliśmy od miejsca zdarzenia, to jednak w głowie miałem piękne scenariusze tego, co by się stało, gdyby ogoniasty przyszedł minutę później. Opcji jest dużo i żadna nie kończy się na moją korzyść.
Powoli cichłem i pozornie się uspokajałem, ale i tego nie udało mi się w pełni zrobić, bo zaraz zostaliśmy zaatakowani. Powinniśmy się tego spodziewać, wampiry mają w końcu dużo możliwości dotarcia wszędzie gdzie chcą, bez specjalnego wysiłku. Z półkrzykiem, przypadłem bliżej ziemi kiedy mnie szarpnął niespodziewanie. Myślałem, że chce mnie zabić, ale słysząc szczęk metalu zrozumiałem, że raczej jest wierny swoim ochroniarskim obowiązkom.
Uniosłem przerażony wzrok na napastnika i szybko oceniłem sytuację. Sprawa była prosta. Zachciało im się bitw morskich na bagnach i teraz mam jeszcze więcej możliwości śmierci. Utonięcie, oberwanie mieczem, porwanie i zamordowanie w brutalny sposób. Wszystkiemu temu może zapobiec pozbycie się intruza. Sięgnąłem do paska spódnicy, pod którym miałem schowany niewielki nożyk podkradziony z kuchni, kiedy ostatnio byłem tam, aby upiec ciasteczka. Sam nie do końca wyłapałem moment, w którym wbiłem ostrze w łydkę przeciwnika, ale bardzo dobrze pamiętam, jak mocno się mojej broni trzymałem kiedy dalej tkwiła mu w nodze. Mam ją wyjąć? Ale wtedy będzie mocniej krwawić. Zaraz, ale przecież o to chodzi, prawda? On ma krwawić, żebyśmy ani ja, ani Hektor tego nie robili. Chaotycznie wyszarpnąłem kozik, gotów do próby obrony, jeśli to na mnie by teraz atak poszedł. Boję się jednak, że zanim spadnie atak, to my spadniemy do wody. Dlaczego łódki są takie niestabilne?
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Mistrz Gry Sob Sty 01, 2022 12:18 pm

Ich przeciwnik był szybki. Na pewno nie silniejszy, ale szybszy od Hektora, co przez chwilę równoważyło ich niebezpiecznie żywą wymianę ciosów nad Kitkiem, ale w końcu zaczynało przechylać szalę na korzyść nieznajomego. Chimera skupiał się na tym, by uniemożliwić wrogiemu ostrzu dosięgnięcie Tremaina, a to sprawiało, że w mniejszym stopniu chronił samego siebie, niestety ograniczona przestrzeń łódki tego nie ułatwiała. Skrzywił się odruchowo, kiedy klinga przejechała mu po przedramieniu, ale to nie zniechęciło go ani trochę.
Wtedy też wydarzyła się kolejna niespodziewana rzecz, bo jego przeciwnik krzyknął, choć nie miał ku temu powodu. Zraniona noga na krótki moment odmówiła posłuszeństwa, a to wystarczyło Hektorowi, by wykopać go za burtę.
— Dlatego nie stoi się w łódkach... — sapnął ogoniasty, wpatrując się w ciemną toń, a zaraz spoglądając na Kitka, w kt[rego dłoni spoczywał zakrwawiony nożyk. — Dzięki... — rzucił ze zdumieniem, ale ta ich chwila tryumfu nie trwała długo.
Do uszu Hektora dobiegło ciche chrobotanie. Zdążył się odwrócić i wbić miecz w jednego z nietoperzy. Czarnowłosy mężczyzna zachwiał się na rufie razem z łódką i złapał z krzykiem za mocno krwawiące ramię.
— Tremain? — Chimera wycelował w napastnika pistolet, czekając na werdykt.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Kitikulu Sob Sty 01, 2022 2:29 pm

Powoli zaczynało mi się kręcić w głowie od tego szaleństwa na zdziczałem łódce, mieszało się to z wcześniejszym strachem i obecną świadomością, że pływaniem wybitnym nie jestem. To wszystko nie było łatwe do przeżycia, ale daliśmy radę.
Wbiłem nóż w nogę napastnika, od razu czując dziwne wyrzuty sumienia, a może to nie sumienie, tylko strach przed konsekwencjami, że zaraz ja stanę się jego celem? Trudno mi to było teraz rozróżnić, jednak nie musiałem tego robić, nikt tego ode mnie nie wymagał, poza samym mną, więc mogę się nad tym pozastanawiać później, o ile dam radę myśleć o tym zdarzeniu bez płaczu.
Popatrzyłem na Hektora kiedy mi podziękował. Nie wiedziałem co o tym sądzić. Doszedł do mnie jednak pewien pomysł. Chimera widocznie zaczynała przegrywać i gdyby nie ja, może by wylądował w wodzie. W sumie jego praca ochroniarza ma duże szanse niepowodzenia jeśli nie będę współpracował. Hm... Myślę, że nie chodzi tu o to, żeby on sam harował dla mnie, tylko żeby pracował ze mną. Może faktycznie też coś powinienem umieć, choćby po to, żeby w razie czego mu pomóc. On musi dbać o mnie, tak samo ja muszę dbać o niego, bo jeśli coś mu się stanie, to i ja na tym ucierpię.
Wzdrygnąłem się na krzyk i skłębiony w kącie łódki, patrzyłem na napastnika, który pomimo względnego unieszkodliwienia wydawał się być dalej zdolny do walki. Zerknąłem na rudzielca, oceniając, że i jemu by się przydał plaster czy dwa w paru miejscach. Na to będzie czas. O czym mowa?
Sekundę i zajęło zrozumienie co mówi w tym jednym słowie. Mam zdecydować czy mężczyzna zginie czy przeżyje. To poważna decyzja. Wiele razy życzyłem śmierci innym, ale nigdy nie myślałem, że kiedyś naprawdę będę mógł ją na kogoś ściągnąć. Kusiło mnie skinięcie głową, ale wiedziałem, iż ten widok nie podziała na mnie dobrze. Hektor, który zabił  kogoś, tak blisko, siedzi ze mną w jednej łódce i mnie też może zabić. To jego praca, bronić mnie, ale już to zrobił. Chciałem, ale jednocześnie nie, więc nie mogąc się zdecydować postanowiłem zdecydować w inny sposób, mniej uczuciowy.
-Może coś wiedzieć o przemycie. Zabierzmy go do lochów i przesłuchajmy.-zarządziłem na jednym wdechu. Od razu poczułem się źle z tym, że ktoś, kto chciał nas zabić będzie teraz z nami podróżował, ale chyba dobrze zdecydowałem? Wydaje mi się, że tak, chyba dobrze połączyłem wątki, w końcu z jakiego innego powodu miałby nas atakować, jak nie z polecenia zarządcy, czy bardziej hrabiego?
Pociągnąłem nosem i przetarłem skórę pod oczami, co teraz była brudna od makijażu. Nie myślałem, że papierkowa praca sekretarza będzie taka emocjonująca. Kiedy byłem młodszy było łatwiej, czyżby z wiekiem poziom trudności życia się zwiększał aż tak?
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Mistrz Gry Nie Sty 02, 2022 1:32 am

Wzrok wampira biegał od chimery do sekretarza i z powrotem. Każda sekunda wydawała się nieznośnie długa, a on pozostawał spięty, gotów zaryzykować nagły unik, gdyby decyzja urzędnika była niekorzystna. Choć w tym położeniu raczej każda taka będzie.
Kiti wybrał posiadanie jeńca, ale Hektor wbrew oczekiwaniom nie opuścił broni. Przechylił ją jedynie lekko, by celować bardziej w brzuch nieznajomego.
— Rzuć broń — rozkazał, machając końcówką ogona w powietrzu.
Drakuleta postąpił według tego, zwyczajnie upuszczając trzymane ostrza na dno łódki. Zaraz zostały zabrane, jak też i reszta jego broni, a cały ten arsenał trafił chwilowo pod opiekę Tremaina. Ich nowy więzień został licencjonowanym galernikiem, podczas gdy Hektor pilnował go pistoletem. Tak też dotarli do przystani pod zamkiem, a chimera wyprowadził mężczyznę na brzeg. Mając go teraz przed sobą i trzymając za frak, mógł sprawnie i dyskretnie obrócić pistolet, by pozbawić typa przytomności. Tak w razie czego. Pomiot przy drzwiach od wieży strażniczej ruszył w ich stronę.
— Co to ma być? — spytał, wskazując na leżącego teraz wampira i spoglądając po ich stanie ogólnym.
— Skrytobójca. Zamknijcie go dobrze, żeby nie uciekł — odparł Hektor, zaciskając wolną teraz rękę na ranie. Zerknął na Kitka, a kiedy zebrała się straż po nowego więźnia, mogli udać się w spokoju do wnętrza zamku.

Krew sącząca się na koszulę zaczynała go drażnić. Mieszać w głowie zarówno przez kuszący zapach koźlątka, jak i sam swój upływ. To nigdy nie jest zdrowe, wiedział o tym, a mimo to zawsze ignorował sprawę, nim nie robiło się późno. Ale jeszcze chwilę musiał ścierpieć, bo zbliżali się do komnaty Kitka. Ale czy powinien go tam zostawiać? Może dobrze byłoby mieć oko na drzwi i okna. O siebie się nie martwił, zawsze jakoś dawał radę, ale Kiti to jednak Kiti, nawet jeśli umie użyć noża...

z.t. x2
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Iwo Pią Lut 25, 2022 11:23 am

No i mnie odprowadzono do przystani. Nie było łatwo, przyznaję, znaczy wszystkim łatwo nie było. Mi się serce połamało, a oni musieli sobie z tym poradzić. To miała być tylko chwila, prawda? Tylko chwila. Rozmowa, lekarz i próba wciągnięcia mnie na zamek, żebym się wyspał i mógł popatrzeć, jak kobieta handluje, ale coś się przedłużało i przedłużało, aż w końcu zaczęli mnie wyganiać. W głowie nie wiedziałem co mam. Zostawiła mnie? Poszła i powiedziała, że ją męczę i nie chcę jej zostawić w spokoju, przez co teraz tak mnie odganiają? Nie, to nie jest możliwe. Baqara by mnie nie zostawiła. Mamy tyle planów, poza tym ona taka nie jest. Ona mnie nie zostawi, prawda? Każdy może i to robi, ale nie ona, chyba, nie wiem, a co jeśli tak? Co zrobię wtedy?
Wpakowali mnie na łódkę i wysłali w podróż, a ja cały czas krzyczałem i krzyczałem, nie było więc dziwne, że kiedy siedziałem na końcu mostu, który zdawał się sięgać najdalej w stronę zamku, to mój głos był już nie taki jak powinien. Ogólnie moje wycie nie jest ładne, ale wycie ze zmęczonym gardłem jest jeszcze gorsze. Tak wiec wyłem i skomlałem, a potem jeszcze raz wyłem i podbiegałem do odpływających łódek, żeby mnie zabrały ze sobą na zamek. Może jeszcze i bym próbował na jakąś wskoczyć, kiedy odpłynęła już kawałek ale boję się wody i pływać nie umiem. Baqara byłaby smutna gdybym utonął, bo nikt mi nie pomoże. Więc jedyne co mi zostało to siedzenie i wycie w stronę Neraspis, licząc, że hybryda mnie nie zostawiła i wróci.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Mistrz Gry Pią Lut 25, 2022 1:25 pm

— Wasza Wysokość... — odezwał się z wolna nosferatu, który swoim zwyczajem wyłonił się z cienia tuż za drzwiami. — ... raczy wybaczyć, że ośmielę się wtrącić — dodał, kiedy już zwrócił uwagę króla, a widząc jego wyczekujące milczenie, kontynuował. — Chciałbym doglądnąć tego wilkołaka. Upewnić się, że znajdzie dach nad głową, zwłaszcza po przemianie.
Oczy Falone'a poszerzyły się delikatnie na te słowa. Bo skąd u niego taka troska o los obcego wilka? Być może nie był taki obcy, choć chyba bardziej skłaniał się do innego wyjaśnienia. Miał wrażenie, że te słowa i zainteresowanie płynęły z własnego doświadczenia.
— Idź, jeśli chcesz — odparł tylko, uważając ostrzeżenia za zbędne w tym przypadku.
* * *
Jedna z mniejszych łodzi sunęła spokojnie przez czarną taflę jeziora i rozciągające się nad nim morze mgły. Lubił ten krajobraz, wydawał mu się w jakiś sposób swojski. Przypominał o czasach, kiedy zapuszczał się w takie miejsca, by skrócić jakąś poczwarę o głowę. To zabawne, te wspomnienia zdawały się wracać ostatnim czasem znacznie częściej niż kiedyś, gdy były świeższe i bardziej spójne. Poniekąd była to sprawka samego króla, który zmienił jego życie. Pozwolił mu czuć się sobą, nie zwierzęciem, a choć opowiadanie o polowaniach na wampiry raczej nie byłoby na miejscu, to chyba nie obawiał się tego, by przypadkowe wspomnienie sprowadziło na niego problemy.
Teraz jednak wilcze wycie skutecznie raz po raz odciągało jego myśli. Brzmiało fatalnie, jak ochrypły szakal, ale to nie sprawiało, że było mniej groźne w oczach tych, których mijał po drodze. Nie chciał nawet myśleć, co robili w przystani. Powinien zabrać wilka z nabrzeża, nim ktoś inny to zrobi. Choć wilkołak brzmiał raczej smutno, to Viktor miał się na baczności. Był uzbrojony i doświadczony, nie czuł strachu przed bestią, raczej czujność, by nie przegapić istotnych sygnałów. Jeśli Baqara miała rację, to nic nie powinno mu grozić.
Łódka wyłoniła się z mgły, a on natychmiast dostrzegł białą, kudłatą bestię plątającą się po pomoście, jakby miało to pomóc w magicznym przedostaniu się przez jezioro. Viktor skierował się do sąsiedniego pomostu, by przypadkiem nie naruszyć bezpiecznej przestrzeni białego. Swoją drogą jego łatki wyglądały dość zabawnie. Ciekawe, czy jako człowiek ma jakieś przebarwienia...
— Spokojnie, Burku — mruknął nosferatu, obserwując zarazem jego reakcję. Zarzucił linę na keję i wstał, poprawiając plecak na ramieniu. — Twojej znajomej nic nie będzie — dodał zaraz, wychodząc na pomost, o ile nie pojawiły się żadne poważne przeciwwskazania. Nie był pewien, jak stworzenie zareaguje na podchodzenie do niego, więc wolał zaczekać na jego odpowiedź.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach