Przystań na Nerasai

4 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Przystań na Nerasai - Page 2 Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Iwo Pią Lut 25, 2022 4:00 pm

Wyłem wzywając Baqarę, ale to nie ona się tu przy mnie zjawiała, tylko inni ludzie, co się patrzyli średnio zadowoleni. Z drugiej strony, to wampiry, hałasowanie w nocy nie przeszkadza im w śnie. No chyba, że mają dzieci, które dużo spać muszą, bo chyba muszą... Czy wampiry mogą mieć dzieci? Składają jaja? Nie wiem, to nie ptaki, to wampiry. Czy ja składam jaja? Nie, ja siedzę w domu i płaczę, bo nie mam przyjaciół. Co to w ogóle za myśli i zastanawianie się? Porzućmy to.
Siedziałem sam, jak palec i początkowo łódź zignorowałem, bo co mi po łodzi przypływającej, jak potrzebuję odpływającej, ale kiedy mnie zagadał, to poczułem nagły przypływ nadziei. Zawiezie mnie tam? Nie? Warto spróbować. Wycie ustało i skomląc przeskoczyłem nad wodą, żeby dostać się na inny most, z którego już zbiegłem na ziemię i popędziłem na most wampira, do którego od razu wystartowałem z pyskiem i wielkimi oczyma.
Dzień dobry, potrzebuję pomocy. Zapiszczałem, telepiąc się cały z emocji. Mało brakowało, a wskoczyłbym do jego łódki, ale poprzestałem tylko na oparciu się o jej burtę łapą, którą z resztą szybko zabrałem, wyczuwając niepewny grunt. Wpadać do wody nie chcę.
Może i nie byłem pewien jaki wampir ma do mnie stosunek, ale zagadał, więc sam siebie skazał na mnie. Do pięknych nie należał, ale to się nie liczyło. Ważne że pachniał. A jak pachniał? Otóż zaraz powiem jak. Większość zaniepokojenia zniknęła, a ja nos wyciągnąłem do mężczyzny, najpierw niuchając jedno kolano, a potem wyszukałem jego dłoń. Ogon mi merdał, a skowyczenie na nowo się zaczęło. Potrzebuję Baqary! Wyraziłem się czymś co było pomiędzy wyciem i szczekaniem. W końcu stanąłem łapą na jego stopie, a łeb wsadziłem mu bokiem w brzuch i wtedy dopiero rozpoczął się pokaz wilczego śpiewaka. Jak jej nic nie będzie? Dlaczego nie wróciła? Mówiła, że wróci. Nie zostawiła mnie. Czemu nie mogę do niej iść? Uniosłem zrozpaczony wzrok i popatrzyłem na nosferatu, który z tego całego jojczenia nie słyszał nic oprócz psiego ,,Ouououuuuu".
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai - Page 2 Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Mistrz Gry Sob Lut 26, 2022 2:47 pm

Zdołał bez problemu dostać się na keję, wilk z początku wcale nie zwrócił na niego uwagi. To było na swój sposób ciekawe, świadczyło niejako o jego świadomości, raczej nie postrzegał pierwszego lepszego wampira jako źródło rozwiązania swego problemu niczym wygłodniały pies. A może po prostu go nie zauważył, to też było jakieś rozwiązanie. Wszystko jednak zmieniło się, kiedy Viktor postanowił się odezwać.
Śledził uważnie jego trasę, w zasadzie pozostając na pomoście, na jego początku byłoby znacznie bezpieczniej. Jeśli miałby salwować się unikiem, to wolał ląd niż łódkę, a pod nią licho jedno wie co. Przynajmniej jego ubiór był z serii tych, których nieszczególnie szkoda. Z drugiej strony źle również nie wyglądał, można to zaliczyć do prostych strojów podróżnych, jakich pełno pośród łowców potworów. Chyba lubił tę ironię.
Był gotów na wszelką reakcję, ale stał spokojnie, kiedy biały stwór trącił łódkę i szybko z tego zrezygnował. Zaraz potem przyszło obwąchiwanie.
— Liczę, że nie spróbujesz mi tej nogi odgryźć — mruknął wciąż podobnym, trochę marudnym tonem, ale chyba po prostu tak już miał. Zasadniczo był to żart, ale przywykł już, że niewielu one śmieszą, a co dopiero wilkołaka. Choć ręce trzymał swobodnie, to czuć było od niego swego rodzaju napięcie. Zresztą już same jego pazury były całkiem niezłą bronią, choć wyglądały na bardziej filigranowe niż u wilka. — Chyba faktycznie będę się uczyć całe życie — stwierdził, lekko rozchylając dłoń, kiedy ten i ją chciał obwąchać. To było zabawne uczucie, te ciepłe hausty powietrza i jego mokry nos. Zerkał również na ogon, który od dłuższej chwili latał na wszystkie strony jak u psa. Zaskakujące, zastanawiał się, skąd pochodzi ten futrzak i jak wcześniej żył. — Nie jęcz, to tylko... — Urwał, kiedy wilkołak niespodziewanie się do niego przytulił. Viktor przez chwilę nie wiedział, co ma z tym zrobić, już nawet zignorował tę łapę na nodze. Nie lubił się tak czuć, w dodatku mając na sobie spojrzenia wampirów z przystani, złapał się na ochocie na to, by go odepchnąć i przegnać. To zawsze było bezpieczne wyjście, pokazać wszystkim wokół, że nie warto wchodzić w bliższe interakcje i lepiej cię nie prowokować. Jednak nie po to tu przyszedł.
Viktor wpierw położył rękę na jego głowie, a jeśli nie znalazł protestów, spróbował odsunąć ostrożnie ten kudłaty łeb, a razem z nim całego wilka nieco w bok.
— Chodź, nie możesz tu siedzieć cały dzień — rzucił, próbując go wyminąć. — Zresztą ja też nie... Zaczekasz na Baqarę gdzie indziej — dodał, mając nadzieję, że to imię w jakiś sposób zadziała. I że biały pójdzie za nim, w przeciwnym wypadku czeka go jeszcze trochę kombinowania.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai - Page 2 Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Iwo Sob Lut 26, 2022 7:30 pm

Mam mu nogi nie odgryzać? Zobaczymy, zobaczymy, chociaż bardziej niż wampirze mięso preferuję koninę czy dziczyznę. Swoją drogą są te komplikacje w postaci toksyczności wampirów dla wilkołaków i wilkołaków dla wampirów. Skoro ugryzienie może nas wzajemnie pozabijać, to zjedzenie kogoś tym bardziej? Zakładam, że tak, ale wolę nie testować, bo i po co? Chociaż Baqara coś mówiła o umieraniu i ożywaniu, nie pamiętam dokładnie w jakich przypadkach to działa i jak, ale to później ją o to zapytam... O ile wróci do mnie żywa... Właśnie z tych niepewności chwilę później płakałem mu w brzuch, ale nie otrzymałem żadnej odpowiedzi, bo jak miałem, jak nawet nie rozumie moich słów. Jednak ręka na głowie mnie nieco uciszyła. Może to nie odpowiedź, może i nie słowa pocieszenia, ale też jakiś przyjazny gest, być może coś na styl okazania współczucia czy solidarności. Może źle to rozumiem, pewnie tak, bo nie jestem w tym dobry, ale tak czy inaczej dla mnie to coś znaczyło. W końcu mnie nie pobił, co nie? A to już wiele, a na pewno wystarczająco.
Dałem się odsunąć, ale straciłem pomysł na to co robić, więc tylko wodziłem smutnym spojrzeniem od niego do zamku na wodzie. To denerwujące chcieć jedną małą rzecz i nie móc jej dostać. Wystarczyłoby mi nawet tylko bycie po drugiej stronie wody, mógłbym tam pod bramą czekać, byle być bliżej hybrydy, a teraz mam jeszcze gdzieś iść, jeszcze dalej. I niby on coś wiedział i chociaż moje pytania były niezrozumiałe, to liczyłem, że się sam domyśli, że chcę więcej informacji i mi się wygada. Teraz nie wiem nic, mam jedynie zapewnienie, że nic jej nie będzie, ale wszystko inne jest jedną wielką niewiadomą. Jednak mimo wszystko nie chciałem iść, co pokazałem kilkukrotnym podskoczeniem przednimi łapami i skrobaniem w most. Tu moje miejsce upatrzone i to będę czekał. Choćby przyszedł dzień, a ja nie miał ubrań, choćby padało deszczem i śniegiem, ja tu będę siedział i czekał. Albo najlepiej tam po prostu pójdę i ją zabiorę. Tak! Wróciłem do łodzi i mojego pierwotnego planu dostania się na wyspę. Nie do końca jednak opanowałem swój strach i równowagę, a wcześniej we wchodzeniu na łódkę mi pomagała kobieta, teraz pomocy nie było, więc skończyło się na tym, że w połowie leżałem na moście, a w połowie byłem nad wodą. Wyprostowanymi przednimi łapami opierałem się o siedzisko łodzi, co niebezpiecznie się ruszała. Kłamcą bym był, gdybym powiedział, że wcale nie utknąłem, bo faktycznie nie bardzo widziałem wyjście z tej sytuacji. Zawsze mogę jako tako wskoczyć całkowicie na łódkę, licząc, że się nie odsunie, nie przewróci, że w ogóle uda mi się do niej wpaść, a nie, że wlecę jednak do wody. Nigdy nie wiadomo. Poza tym, co by i to dało? I tak nie umiem wiosłować w tej formie. Nic nie umiem w tej formie, w żadnej nic nie umiem. Baqara!!! Zawyłem długo i mizernie. Dlaczego wszyscy tak daleko są? Chcę ich zobaczyć i tyle. Uważam, że to nie jest sprawiedliwe.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai - Page 2 Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Mistrz Gry Nie Lut 27, 2022 3:09 pm

Udało mu się uwolnić od wilkołaka, który z początku nawet nie poszedł za nim i to chyba był pierwszy znak tego, że coś jest nie w porządku. Zrobiwszy kilka kroków, Viktor zwolnił i zatrzymał się w końcu, by westchnąć cicho. Oczywiście, że to nie mogło być takie proste. Obrócił się do niego i patrzył sceptycznie na to tupanie w deski.
— Nie marudź, tylko chodź... — rzucił w odpowiedzi, ale niewiele to dało, bo biały najwyraźniej miał własne plany na ten dzień.
Wampir obejrzał się przez ramię, słysząc czyjś śmiech, choć nie był pewien, w kogo został on wymierzony. Zresztą nie dziwił się, to wszystko musiało wyglądać komicznie i on sam pewnie by się zaśmiał w duchu, gdyby nie siedział w tej sytuacji po uszy. Niby nie musiał tu być i w każdej chwili mógł wrócić na zamek, ale z drugiej strony nie uśmiechało mu się to. Powiedział, że się tym zajmie i zamierzał dopiąć swego, nawet jeśli nie było to nikomu wielce potrzebne.
Wilk chyba próbował wleźć do łódki, ale trochę źle to sobie wymierzył i zawisł w dość niewdzięcznej pozie między nią a pomostem. Viktor przewrócił oczami.
— To ci się nie uda... Nikt nie chce, żebyś się kręcił pod zamkiem — rzucił, podchodząc do białego. Zawahał się jeszcze na moment, po czym chwycił wilkołaka pod pachy, by pomóc mu wrócić na pomost. — Baqara wróci do ciebie wieczorem, teraz musi tam zostać... — wymruczał, próbując odciągnąć go od krawędzi kei. — No chodź, tu nie jest tak źle.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai - Page 2 Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Iwo Nie Lut 27, 2022 3:32 pm

Życie do łatwych nie należy kiedy ma się cztery łapy i mokry nos. Skomplikowane wybory i brak możliwości mówienia, chociaż nawet jako elf nie mówię czego mi trzeba, ludzie muszą się domyślać, więc jeden pies z tym, albo jeden wilk i tak i tak dobrze.
Zawisłem nad wodą, tracąc nadzieję i chęci na wszystko, jak zawsze, jak raz na jakiś czas. Spojrzałem z żalem na wampira. No tak, nie chcą mnie tam, nie chcą mnie tu, w domu Baqary też mnie nie chcą. Nawet mnie ostatnio moja krowa przegoniła, jak do niej podszedłem. Niechciany, nierozumiany. Załączył mi się teatralny dramatyzm? Może bycie z tą, jak jej tam było? Eeee... Jak się nazywała moja była? I dlaczego mam w głowie, że miała rude włosy, jak miała czarne? Nie wiem. Tak czy inaczej... Teatralny dramatyzm, o tak. Może jednak pasowałem do swojej byłej, bo ta była aktorką. Może dlatego nie pamiętam, jak się nazywała, bo miała dużo imion w czasie występów? Ile ich widziałem? To zbyt trudna matematyka. Tak czy inaczej chidzi mi o to, że nie chcą mnie tam i tyle.
Przybity popatrzyłem na łódkę i dałem sobie pomóc, jakbym był jakimś głupim szczeniakiem. W sumie słyszałem dużo razy, że właśnie taki jestem. Taki, to znaczy jaki? No właśnie taki... Eh... Wytrzepałem się, żeby sobie poprawić futerko, spojrzałem na niego i na zamek. Wróci wieczorem? Cały dzień bez niej? To mordęga. Co ja mam robić? Nie będę robić nic, jak to robię u siebie w domu, kiedy obowiązki zrobiłem wszystkie, a nie mam zainteresowań. W szachy gram z lustrem.
Westchnąłem potężnie i z ciężkim sercem wstałem i ruszyłem za nim. Nie był to płynny marsz, bo co parę kroków przystawałem i spoglądałem na zamek, który wcale nie był bliżej, a raczej dalej. Czy ja mam pięć lat, że mówię tak nieskładnie? Na bogów, strzelcie mnie piorunem, to może mi się jakieś nerwy w głowie połączą i zrobię coś sensownego.
Znów podlazłem do wampira i przyssałem się mu głową i uchem do biodra. Niech mnie głaszcze, jak chce. Niech to potraktuje, jako zapłatę mi za to, że za nim idę. Poza tym, co to za typ? Po co tu przyszedł. Coś mu nie ufam. Baqara już tam pewnie wykrwawiona jest, a mnie zaraz powieszą pod sufitem i wypatroszą. Nie, o tym już mówiłem, że jestem trujący. Tak to jest, jak się nie ma nic w głowie. Te same myśli chodzą w kółko i kółko, nie wiadomo kiedy się zaczynają, a kiedy kończą. To na swój sposób magiczne uczucie, tak umieć pierdolić bez sensu, wiedząc, że to nic nie wnosi i odciąga od obowiązków. Taki ze mnie czarodziej słów.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai - Page 2 Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Mistrz Gry Nie Lut 27, 2022 7:22 pm

Wilk ponownie wylądował wszystkimi łapami na pomoście, jeden sukces pośród tego marnego teatrzyku. I nawet nie próbował wracać, o co też się po cichu obawiał. Czyżby jego słowa wątpliwej zachęty jednak działały? W to chyba wątpił, choć z drugiej strony wymagałoby to przyznania wilkowi logicznego rozumowania, bo tym chyba właśnie się kierował w przekonywaniu go. Nie był pewien, czy może mu podpiąc tak daleko idącą łatkę, ale to bez znaczenia w tej chwili. Być może wyjaśni się później, a teraz trzeba korzystać z efektu.
— Świetny wybór — rzucił nieco ciszej, choć psowaty z pewnością to słyszał.
Kiedy niespodziewanie przytulił się do jego boku, Viktor z początku spiął się nieco, ale za chwilę położył rękę na łaciatym łbie, idąc dalej. Wplótł ostrożnie palce w jego futro, czochrając je u samej nasady. Jego pazury mogły się okazać całkiem miłym masażem dla zestresowanego wilka i chyba też na to liczył, nawet jeśli było mu z tą myślą trochę dziwnie. Jakby nie patrzeć, właśnie głaszcze obcego faceta, ale... wilkołaki już chyba tak mają. Może to dlatego zyskały sobie opinię zwierząt.
— Liczę, że nie jesteś aż takim dzikusem, żeby tu sobie nie poradzić — rzucił, zerkając na niego. — Ale patrząc na ciebie, to wątpię...
Czuł na sobie spojrzenia pozostałych wokół, wszystkich, którzy ich mijali, którzy siedzieli w oknach, którzy tylko na moment oderwali się od zajęć. Zastanawiał się, co im chodzi po głowie, kiedy tak oglądali ten dziwny obrazek. Nosferatu idący z wilkołakiem, jakby ten był jego tresowanym psem. A właściwie jeden pies z drugim, bo ta łatka jeszcze długi czas będzie się go trzymać. Ale chyba czuł swego rodzaju dumę z tej sytuacji. Z pewnością wielu drakuletów nie pomyśli o nim za dobrze, ale i tak pozostaną pod wrażeniem, postrzegając białego jako potwora. A jego jako jedynego, który odważył się nim zająć i nie użyć do tego broni. Niech się patrzą.
Zastanawiał się jednak też, a może głównie, nad tym, gdzie go zaprowadzić. Główna gospoda byłaby ryzykownym ruchem, nawet mimo tego, że sam król wskazał po prostu całą przystań. Najlepsze byłoby... Choć z drugiej strony odosobnione miejsca nie są też bezpieczne. Ostatecznie postanowił skorzystać z własnego autorytetu.
Szyld głosił "Przy Czarnym Bajorze". Istotnie takie znajdowało się tuż obok i nie wyglądało ładnie, może poza tym, że otoczono je niskim murkiem. Jednak pękające czarne bąble smoły nie zachęcały do kontaktu. Podobno kiedyś tam kogoś z zarządu jednego z magazynów wyrzucili przez okno, choć nikt nie chciał tego potwierdzić. Najwyraźniej nie był na tyle lubiany, by móc się poskarżyć. Sam budynek wyglądał całkiem przeciętnie, jak wiele różnych gospod na świecie.
— Nie zwracaj na nich uwagi — ostrzegł półgłosem, nim podeszli do głównego wejścia.
Przed wejściem stał strażnik, bez munduru Pomiota, lecz podobnie do nich omiótł wilkołaka nieprzychylnym spojrzeniem. Podniósł spojrzenie na Viktora, lecz nie zdążył wyrazić na głos swoich wątpliwości.
— Wszystko w porządku — rzucił tylko nosferatu. Tamten z pewnością słyszał o wilku, nie dało się nie słyszeć, ale pewnie każdy żywił cichą nadzieję, że nie będzie miał z nim bliższego kontaktu.
Weszli do środka, gdzie wszystkie, właściwie niewiele już par oczu skierowały się na nich i poprowadziły do baru.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai - Page 2 Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Iwo Nie Lut 27, 2022 8:03 pm

No jasne, że świetny wybór, ja tylko takie wybory podejmuję. Wiem, że to średnio prawda, ale zostańmy jednak przy tej wersji, żeby nie było tak ciemno tutaj. Poza tym, co był naprawdę dobry pomysł, o czym przekonałem się, kiedy mnie zaczął drapać. Jejku, to było niebo. Takie pazury przełażą przez sierść i drapią po skórze. Musiałem uruchomić swoją silną wolę, żeby się nie rozwalić na ziemi pod jego stopami, żeby mnie tak głaskał wszędzie. Pozwoliłem sobie jednak na mrużenie oczu i mocniejsze opieranie się o niego, silny jest, poradzi sobie, najwyżej czasem krzywy krok postawi i tyle.
Otworzyłem ślepia, żeby zrozumieć gdzie idziemy, zmusiły mnie też do tego nowe zapachy, bajoro bowiem miało w sobie to coś. Bąbelki, porozgryzałbym je i wykąpałbym się w tej wodzie, ale wiem, ze bagna bywają zwodnicze. Głębsze nić się wydaje, wciągają i nie puszczają. Na szczęście tę wiedzę zdobyłem nie za pomocą własnego doświadczenia, gdybym doświadczeniem się tego nauczył, to by mnie tu nie było, bo bym się nie wygrzebał z takiej sytuacji.
Tak czy inaczej nowo poznany zabrał mnie do baru? Z całej przystani i lasu, zabrał mnie tutaj. Hm... To prawie, jakbym miał przyjaciela. Posłuchałem się go grzecznie i nie warczałem, ani nie szczekałem, chociaż nieprzyjaźnie patrzącemu strażnikowi posłałem szorstkie spojrzenie w stylu: ,,Lepiej pilnuj swoich butów, bo ci je pogryzę.", ale na tym się skończyło... Osikam mu ganek jak będzie mi dalej fikać. Ciekawe co wtedy zrobi, co? Nic, nic nie będzie mógł zrobić. Zasieję tu chaos i zniknę, jak wojownicy w bajkach. No, prychnąłem jeszcze na niego pogardliwie nosem kiedy moją obecność tutaj poparł wampir. I kto wygrał, co leszczu? Żałosny. Czy ja się zmieniam w swojego starego? Hmm... A jebać. Ha!
Drzwi się otworzyły, a ja jak ten pan i władca świata wytrzepałem się majestatycznie, nastroszyłem bosko sierść i zmierzyłem wszystkich dookoła drapieżnym spojrzeniem, no i wtedy stało się. Iwo wszedł do baru, uderzając pazurami o podłogę, a łapki miał czyste bo przetarł je porządnie o wycieraczkę na wejściu. Nie wiem czemu, ale czułem, jak ociekam wspaniałością.
Podążyłem za wampirem, jak obronny owczarek, co ledwo trzyma złość na wodzy. Robi się dziwnie, ale co tam. Zmierzyłem spojrzeniem krzesło przy barze i wskoczyłem na nie sprawnie, zasiadając jak rasowy pies na siedzisku. Mam w tym wprawę, w końcu takie ceregiele robię, jak sam w domu jestem, że powinienem w cyrku pracować, raz czy dwa na siebie szafkę wywaliłem, ale sprawność  fizyczna wymaga poświęceń.
Spojrzałem na wampira, później na barmankę i z krótkim szczeknięciem uderzyłem łapą w blat, chcąc zwrócić jej uwagę na nowych klientów. Wzrok mój znów wylądował wtedy na nosferatu, był to wzrok tajemniczy, konspiracyjny... Chodziło mi głównie o to, żeby zamówił za mnie, bo ja nie umiem teraz mówić, a szczekania babka nie zrozumie. Zamerdałem ogonem, bo on stawia, ja nie mam piniondza przy sobie, bo i jak mogę mieć pieniądze, jak nie mam nawet kieszeni na portfel?
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai - Page 2 Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Mistrz Gry Wto Mar 01, 2022 9:11 pm

Miział go całą drogę do baru, chyba powoli się do tego przyzwyczajając, o ile można było tak powiedzieć. Mimo wszystko było dziwnie i pewnie nieprędko to powtórzy, pewnie nawet nie będzie miał okazji, ale na razie szło dobrze. Zakładał znacznie gorszy scenariusz. Również przy bajorze, ale na szczęście wszelkie głupie pomysły, jakie mogły zrodzić się w wilczej głowie, tam tylko pozostały.
Weszli do środka, a Viktora czekało kolejne ciche zaskoczenie, kiedy jego futrzasty towarzysz wytarł łapy o ścierkę do butów. On sam nawet nie pomyślał, by samemu to zrobić. Wilk wyszedł na lepiej wychowanego od mieszkańca zamku? To się nadawało na niezłą karczemną balladę, ludzie by się uśmiali. Jaka szkoda, że nie był bardem.
Czuł na sobie liczne i mało przychylne spojrzenia. Oto przepis, jak ponownie zniszczyć sobie reputację, autor Viktor Baraseph. Polecamy wszystkim zainteresowanym. Dlaczego go to bawiło? Może zrobić się zbyt pewny siebie, a może po prostu za stary był na takie bzdury.
— To chyba nie może być spokojna noc... — mruknęła dhampirka za ladą, pospiesznie chowając do szuflady zapłatę od ostatniego klienta. Omiotła białego stwora swymi orzechowymi ślepiami, kiedy ten wskoczył na stołek barowy, a potem spojrzała po Viktorze. Wyglądał na nie mniej zaskoczonego.
— Ehm. Potrzebuje pokoju. Tak, tutaj — sprecyzował, widząc już, jak ta rozchyla usta w zdziwieniu. Zaraz też zerknął na wilka, kiedy ten pacnął łapą w blat. Viktor uniósł łysawe brwi. Co to niby miało znaczyć? Teoretycznie wykonał dość uniwersalny barowy gest, z drugiej strony był psem, a z trzeciej pijany wilkołak to nie jest to, co chciał zobaczyć. Westchnął jednak cicho, zwracając się do barmanki. — I nalej mu piwa — dorzucił, rezygnując jednak z kufla dla siebie. Nie powinien tu zostawać zbyt długo, a przy odrobinie szczęścia, pijący samotnie wilk wyżłopie wszystko naraz. Zasadniczo piwo nie powinno narobić problemów, chyba że nasika komuś na łóżko, ale to już nie jego problem.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai - Page 2 Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Iwo Sro Mar 02, 2022 1:26 am

Przyzwyczaja się do drapania mnie? To dobrze, wilkołacze pranie mózgu zaczyna działać, a może to po prostu mój urok osobisty psa. W końcu wszyscy kochają psy, no prawie wszyscy, bo słyszałem, że są tacy, co się ich boją, bo kiedyś byli przez jakiegoś zaatakowani.
No, a mówią, że jestem potworem, a w gościach się zachować umiem. U siebie w domu się już gorzej zachowuję, ale mój dom, to mój dom, jak coś nabrudzę, to ja to będę musiał posprzątać, co mi nie przeszkadza. Tutaj z kolei praca przypadłaby komuś innemu.
Wskoczyłem na stołek, co zdziwiło mojego towarzysza, jak i barmankę. Nie myślałem, że mają aż tak niskie mniemanie o mnie. Myśleli, że siądę na ziemi? Położę się na niej? Poza tym myślałem, ze zostaniemy tutaj na dłużej, więc się usadowiłem. Tak czy inaczej jakoś tak przygasłem w duchu na to, że w pokoju mam siedzieć. Rozumiem, ale to nie zmienia tego, że wolałbym być gdzie indziej.
No i wtedy. Hola, hola, piwa? Gdzie popełniłem błąd w mojej komunikacji niewerbalnej? Pewnie wszędzie, w końcu walnąłem łapą w blat i zostawiłem resztę wampirowi, a że jesteśmy w barze, to chyba jasne, że ludzie idą tutaj pić. Hm... Piwo nie było tym, o co mi chodziło, ale lepszy rydz niż nic chyba. Może alkohol uśmierzy mój ból rozstania z kimś bliskim... Nie, nawet po tylu latach to nie działa i dalej mimo wszystko boli, boli jakbym stanął na kolcu róży, która wbiła mi się całkowicie w stopę, dostała do żył i popłynęła do serca, które jest miękkie, jak naleśnik rozdeptany przez medyka, co pomóc nam nie mógł. Powinienem ich zjeść. Tyle żyją, tyle leczą, a dalej nie potrafią nic wymyślić na mutacje elfie. Bezużyteczni i tyle.
Dostaliśmy piwo, więc czas było iść do pokoju. Wiedziałem jednak, ze zejście z krzesła będzie trudniejsze niż wejście na nie, dlatego nie zdziwiło mnie kiedy podczas tego wywaliłem je na ziemię. Szybko zabrałem się za jego podnoszenie pyskiem i nawet łapą dosunąłem je grzecznie do blatu kiedy już stało. Później poszedłem za wampirem do pokoju, a im bliżej go byliśmy, tym bardziej powłóczyłem łapami, a ogon już wcale mi nie merdał. Niby miło i w ogóle, ale moja głowa nie odpuści i będzie myśleć. Trudno, kiedyś Baqara wróci i przestanie, a potem znowu zniknie, a głowa znów zacznie. Od razu po wejściu do pomieszczenia wyszukałem okno skierowane mniej więcej w stronę zamku, wcisnąłem łeb między nie a zasłonę, usiadłem i patrzyłem na zamek opierając się brodą o parapet. Powinienem czekać na moście, a nie tutaj. Zapiszczałem cicho, z wyrzutem.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai - Page 2 Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Mistrz Gry Sro Mar 02, 2022 5:24 pm

Nie dało się nie zauważyć, że wilk czuł się przy nich wszystkich zaskakująco swobodnie. W przeciwieństwie do wampirów, to ponownie kazało Viktorowi się zastanowić, skąd biały pochodzi i jaka jest jego przeszłość. Niestety mógł sobie tylko gdybać, bo rozmowa teraz mijała się z celem, a później nie zamierzał tu zostawać. Ale może kiedy indziej to nadrobi, o ile kiedykolwiek wrócą w te okolice. On sam nie spodziewał się rychłego wypadu poza zamek.
— Słyszałam, że przyszedł tu z tą hybrydą — rzuciła nieco ciszej barmanka, raczej nie chroniąc się przed wilkiem, a resztą sali. — Od Oligarchii.
— Ta, ale ona siedzi na zamku — odparł zdawkowo, na co kobieta zmarszczyła lekko nos. Ot i była rozmowa z Viktorem, dowiesz się tylko tego, co już dobrze wiesz, a on sam chciałby wiedzieć wszystko. Czasem zastanawiała się, jak mu to wychodzi. — Ale bez Oligarchii — dodał zaraz, co zwróciło na nowo uwagę barmanki.
— Z lordem nie było dobrze już od jej wypadku. — Zerknęła kontrolnie na pijącego wilka. — Pamiętam jak mój pierwszy mąż wyjeżdżał za pracą. Na miesiąc, na pół roku, na rok. To nas od siebie... oddaliło. Zresztą nie dziwi mnie to...
Nawet lubił tę kobietę, zwłaszcza za jej gadulstwo, z którego czasem można było wyciągnąć coś ciekawego, ale czasami spływała na zupełnie nieaktualny i nieinteresujący go temat. Biedny pierwszy mąż był jednym z nich. Po chwili zaś przerwał te opowiastki, by zaprowadzić wilkołaka do jego pokoju.
Pokoju z oknem, jak się okazało, a to dobrze. Nie dlatego, że mógł się gapić, choć to z pewnością zajmie mu czas, ale Viktor widział w tym przede wszystkim funkcję ochronną. Tak na wypadek, gdyby komuś wpadł do głowy idiotyczny pomysł.
— Nie szukaj kłopotów — wymruczał, jeszcze raz kładąc rękę na jego głowie, by podrapać go za uchem. — Zostawiam ci rzeczy — dodał, a potem rzucił klucze gdzieś na łóżko, położył obok torbę z ubraniami i wyszedł, by zniknąć też z karczmy.

z.t.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai - Page 2 Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Iwo Sro Mar 02, 2022 5:41 pm

Słuchałem sobie ich rozmowy jednym uchem, ale niespecjalnie wniosła coś nowego do mojego życia, bo wszystko już wiedziałem. Spędziłem z hybrydą trochę czasu, podejrzewam, że na tym etapie mógłbym napisać całkiem pokaźną biografię kobiety, co miałaby w sobie takie szczegóły, że ludzie by się za głowę łapali. Tak czy inaczej dobrze mi się z nią żyło. Było przyjemnie, ale i każdy z nas miał w tym też jakiś biznes, on nie był głównym motywem naszej relacji, po prostu, ona mnie pogłaszcze, ja jej przytnę i przypiłuję kopyta. Same zalety. Może i kiedyś wróżba barmanki się spełni, kto wie, już ostatnio mi Baqara mówiła, że średnio to wszystko widzi. Może rzuci chłopa i zostanie ze mną? Nie narzekałbym, ona też nie, postarałbym się o to, żeby została ze mną na zawsze. To też nie znaczy, że jej życzę, po prostu jeśli coś jej nie wyjdzie, to będę dla niej i tyle.
Poszliśmy do pokoju, ja przyssałem się do okna, a on musiał iść. Spojrzałem na niego, mrużąc miło z przyjemności oczy, jak mnie podrapał za uchem na pożegnanie. Nie chciałem się rozstawać, ale nie ruszyłem za nim, żeby mu głowę zawracać, narobiłbym mu tylko kłopotów i zostawił po sobie złe wspomnienia. Jedyne co mi zostało to siedzenie przy oknie i piszczenie do siebie z żalu, znów zaczynając się martwić o mój świat składający się z kilku osób. Ile jeszcze czekania mnie czeka? Cały dzień? Cały dzień do na pewno i do tego kawałek nocy. Umrę tu z rozpaczy.

***
Tak, jak przewidywałem, czekanie nie było przyjemne, a raczej bolące i męczące, okropnie męczące. Czekałem i czekałem, słońce powoli wstało, a później jeszcze wolniej wznosiło się w górę, już nie mówiąc o tym, jak bardzo nie chciało się znów chować za horyzont, czy raczej za korony drzew, co tu wszędzie dookoła rosną. W końcu czekania miałem dość. Ubrałem się, torbę wampira zostawiłem u barmanki, żeby mu ją przekazała, tak samo zostawiłem u niej klucze do pokoju i wyszedłem z baru, bo nic tam po mnie. Noc powoli idzie, a to znaczy, że Ara niedługo do mnie wróci.
Zupełnie jak wcześniej będąc wilkiem siedziałem i czekałem, tak samo teraz stałem na przy krawędzi pomosty z zaplecionymi na piersi rękoma i wpatrywałem się w ciszy w zamek i wodę. Jeszcze trochę poczekać musiałem, ale nie przeszkadzało mi to, a przynajmniej nie narzekałem na to, bo narzekanie nic nie da.
Słońce zaszło, zrobiło się nieco chłodniej, ale dalej stałem w moim miejscu i czekałem, aż w końcu zobaczyłem płynącą w moją stronę łódkę. Z początku nie chciałem się cieszyć, bo bałem się, że narobię sobie nadziei, ale im bliżej łódź była tym wyraźniej widziałem kto na niej siedzi. Jeszcze bardziej się niecierpliwiłem i bałem się, że jednak coś się stanie, że znów nas rozdzielą, ale nic takiego się nie wydarzyło. Hybryda przybyła do portu, a ja wysunąłem rękę w jej stronę, żeby pomóc jej wyjść z łódki.
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai - Page 2 Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Baqara Sro Mar 02, 2022 6:01 pm

Dzień spędzony w więzieniu nie należał do najprzyjemniejszych, ale sama siebie na to głównie skazałam. Uznałam, że skoro nie chcą ugościć mojego przyjaciela, to i ja nie chcę być przez nich goszczona. Poza tym rezygnacja z jedzenia, picia i opieki medycznej na tak krótki czas nie brzmiało, jak coś dramatycznego. Bo tak do lekarza nie poszłam koniec końców. Pogryzioną ręką zajmie się ktoś inny, albo i nikt, po prostu się zabiję na tydzień i w tym czasie wszystko przeminie. Ufam Iwo, że byłby w stanie mnie obronić kiedy będę nieprzytomna. Już nie raz udowodnił, że stać go na wiele.
Oczywiście zastanawiałam się czy to dobre działanie. Mogłam równie dobrze wziąć wszystko co mi oferowali i dać wilkołakowi i bym się śmiała w duszy, że karmią mi psa, ale nie, moja duma wygrała. Niech zostawią sobie to jedzenie na karmienie ludzi pokroju Cerbina czy Altaira. Dobrze, że nie jestem arystokratką, to mi się mózg aż tak nie zepsuł przez te wszystkie lata życia w luksusie, zdradach i podlizywaniu się.
Tak czy inaczej mój czas w zamku dobiegł końca. Nic z niego nie zabrałam, ale i nic nie sprzedałam. Wyślę kiedyś list, ze rozwiązuję umowę z alchemikiem i lekarzem. Będę sprzedawać nasze towary gdzie indziej.
Wsiadłam w łódkę i popłynęłam do przystani, a tam już czekał na mnie mój asystent. Z daleka widziałam te jego jasne włosy. Nie mówcie mi, że czekał na mnie cały czas na moście. Byłam skłonna uwierzyć, że to właśnie zrobił. Pochwalam jego oddanie, ale czasami powinien bardziej dbać o siebie niż o innych. Uśmiechałam się coraz szerzej, wyczuwając jego zadowolenie, chociaż, jak to on był oszczędny z mimice i swoich ruchach. Chwyciłam jego dłoń i wyszłam na most, od razu obejmując go mocno.
-Ooo, Iwek, tęskniłam.-wymruczałam, ściskając go silniej, żeby pokazać, że mi zależy.-Ty na pewno też, ja to wiem. No dawaj, przytul mnie, tak porządnie, nie bój się, mocno! Zmarzłam płynąc.-gówno prawda, zmarzłam w celi. Wysłali mnie tam, żebym ochłonęła. Skoro lochy tak świetnie działają na człowieka, ten cały Falone sam siebie powinien tam zamknąć i zastanowić nad swoim zachowaniem, jak dziecko w kącie stojące.
Ścisnęłam jeszcze raz Iwo mocno i odsunęłam się od niego o krok. Popatrzyłam na niego i zaraz wplątałam palce w jego włosy, drapiąc go po łebku.
-Dobrze się spisałeś beze mnie.-no nikt chyba nie zginął, on nie jest zamknięty w więzieniu ani nie jest nabity na pal.-Chodźmy dalej polować.-zaprosiłam go do kontynuacji wędrówki. Siedzenie w lochach mnie natchnęło i postanowiłam jednak wrócić do miejsca, które trochę spisałam na straty.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai - Page 2 Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Iwo Sro Mar 02, 2022 6:10 pm

Widziałem, że się cieszy, ulżyło mi przez to mocno. Nie uciekała ode mnie, po prostu musiała tam zostać i założę się, że na pewno mi wszystko wyjaśni.
Objęcie mnie mocno mnie zaskoczyło, ale i ruszyło coś w środku. Tyle się o nią martwiłem i bałem, a teraz ona znów tu jest, w całości, żyje i jej stan się nie pogorszył aż tak. No po prostu do mnie faktycznie wróciła. Zacisnąłem usta, oparłem się czołem o jej ramię i objąłem ją tak, jak mnie poinstruowała. Ścisnąłem ją mocno, chwytając za materiał płaszcza na plecach, pociągając nosem, zamykając oczy, żeby w mojej głowie na chwilę był tylko ten moment. Baqara wróciła i nie dlatego, że musiała, a dlatego, że chciała. Chyba, wierzę w to.
Jak zbity pies, popatrzyłem na nią kiedy mnie puściła i zaczęła czochrać. Uśmiechnąłem się półgębkiem na pochwałę i przyjemność jakiej doznawałem z drapania mnie. Miała rację we wszystkim, bardzo tęskniłem i dobrze się spisałem. Było ciężko, ale dałem jako tako radę. Chyba muszę się na nowo nauczyć, jak być samemu, jak sobie radzić ze światem kiedy na jakiś czas się mnie zostawia gdzieś. Nauczę się, ale to później, nie teraz, teraz idziemy na polowanie. Nie jestem pewien czy mamy wystarczająco miejsca na nowe składniki, ale może po drodze gdzieś zajdziemy i wszystko sprzedamy, w końcu chętnych jest całkiem sporo. W każdej wsi znajdzie się lekarz, albo i alchemik, lub po prostu ludzie nagradzający za zabicie potworów. Damy radę.
Przytaknąłem głową na zgodę i trzymając ją za dłoń poszedłem za nią. Mogłaby teraz pójść gdziekolwiek, a ja bym poszedł za nią nawet nie zadając pytań. Wiem jednak, że mogę jej zaufać i nie wpakuje mnie w coś, co jest ponad moje siły. Poradzę sobie, zwłaszcza z nią obok.

Z/T wszyscy
Iwo
Iwo

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-tatuaże na dłoniach i plecach
-chory na likantropię
-drobne blizny na lewym boku i nodze
-lekko nacięty kawałek ucha
Na pewno coś mu dolega, ale lekarze to przed nim ciągle ukrywają.
Obrażenia tymczasowe:
-poobijany po bójce
-pogryzione ramię
-rozcięty wierzch dłoni
Ekwipunek : .
Kieszeń:
-domowej roboty porzeczkowe papierosy
-zapałki
-klucze do domu (przyczepione łańcuszkiem do spodni)
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : .

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai - Page 2 Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Mistrz Gry Pią Lip 01, 2022 7:25 pm

Mdła woda w czarnej toni zaczęła bulgotać, jak też po chwili się uspokajać. Zielonkawe oczy Caroline prześledziły ruch pod poziomem tafli, aby dostrzec dziwną rybę, która po prostu popłynęła dalej. Chyba tylko dzięki oświetleniu mogła zobaczyć coś przez tę breję. Wtedy miała wrażenie, że usłyszała kroki na pomoście, które nakazały jej się wyprostować i obrócić.
-Twoje włosy zwracają uwagę…
Padły słowa Lodricka, który ubrał gruby płaszcz i uśmiech na swoją twarz, zaś kobieta przymrużyła delikatnie oczy. Miał rację, mało która kobieta na zamku cieszyła się statusem pawia.
-Jest tu zimno.
Zauważyła, a wampir zaśmiał się cicho.
-Jest środek nocy…
-Chłód śmierci…- Wyszeptała i zaczęła się rozglądać, co wzbudziło dziwny niepokój ze strony Lodricka. Nie lubił, gdy Mallery zachowywała się w ten sposób. -...pod wodą jest dużo szczątków, niepochowanych i zapomnianych… tak sądze. Ich uwięzione dusze mogą błądzić tu…
-Caroline.
Upomniał ja mężczyzna, zaś rudowłosa obejrzała się na niego. W jej oczach padało pytanie, ale po chwili jednak chyba pojęła co miał na myśli. Ludzie myśleli, że była dziwna, bo mówiła niewygodne rzeczy. Każdy tak ostatecznie stwierdza.
-Ich ciała powinny zostać wyłowione i pochowane… powinniśmy dać im godnie odejść…
-Caroline, cieszę się, że masz takie dobre serce, ale nie będziemy pływać w bagnie dla sterty kości. Zresztą, to nie nasze zmartwienie.
Odparł z miejsca, zaś kobieta opuściła głowę. Miał na swój sposób rację, przecież nie byli krewnymi topielców i zaginionych, nawet nie mieli tego w obowiązku, ale mimo to sam fakt kłócił jej się z porządkiem, jaki powinien pasować.
-Zresztą… nekromanta króla byłby z tego faktu niezadowolony.
Dodał, a Caroline kiwnęła głową na znak, że rozumie. Skoro byli potrzebni Kiliemu, to widocznie było to w porządku.
Dziewczyna kucnęła przy krawędzi, aby znowu spojrzeć w stronę, gdzie wcześniej był bulgot. Miała wrażenie, że w tej ciemności czai się coś więcej i chciała sięgnąć tam ręką, lecz…
Wtedy poczuła chwyt Lodricka na nadgarstku, który powoli uniósł ją z powrotem do pozycji stojącej, oraz zwrócił do siebie.
-To… było niebezpieczne. Nie rób tak więcej. Idź do zamku.
Uśmiechnął się, zaś Caroline spojrzała w jego oczy, które wydawały się nie pozwalać na sprzeciw, więc nie zostało jej nic innego jak posłuchać.
-Do zobaczenia, Lodricku. Tak sądzę.
Pożegnała się i wtedy puścił ją. Dziewczyna spokojnie udała się wzdłuż pomostu, zaś wampir jeszcze chwilę ją obserwował. Coś dziwnego się z nią działo i to bardziej, niż zazwyczaj.

z/t
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Przystań na Nerasai - Page 2 Empty Re: Przystań na Nerasai

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach