Las Vorvik

4 posters

Go down

Las Vorvik Empty Las Vorvik

Pisanie by Mistrz Gry Sob Gru 18, 2021 1:05 pm

źródło: wallpaperbetter.comźródło: oldpainting.tumblr.comźródło: wallpaperbetter.com
Średniej wielkości las położony na południowy zachód od Morteny. Przynależy oficjalnie do tamtejszego gubernatora miasta, choć od niedawna. Wcześniej był bezpośrednią własnością Księcia Adreńskiego, a tym samym jeszcze wcześniej należał do władcy Medevaru. Stąd też wywodzi się nadal popularne określenie "Las Pański". Teren sam w sobie jest bardzo ładny, przejrzysty i żywy las liściasty jest idealny do spacerów i polowań, zwłaszcza tych rekreacyjnych. Znaleźć tu można małą rzeczkę i kilka mniejszych potoków, zwłaszcza po deszczu. Zwierzyny zwykle jest pod dostatkiem, zwłaszcza, że może się ona swobodnie przemieszczać do większej puszczy za południową granicą Medevaru.
FAUNA
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Proin nibh augue, suscipit a, scelerisque sed, lacinia in, mi. Cras vel lorem. Etiam pellentesque aliquet tellus. Phasellus pharetra nulla ac diam. Quisque semper justo at risus. Donec venenatis, turpis vel hendrerit interdum, dui ligula ultricies purus, sed posuere libero dui id orci.
FLORA
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Proin nibh augue, suscipit a, scelerisque sed, lacinia in, mi. Cras vel lorem. Etiam pellentesque aliquet tellus. Phasellus pharetra nulla ac diam. Quisque semper justo at risus. Donec venenatis, turpis vel hendrerit interdum, dui ligula ultricies purus, sed posuere libero dui id orci.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Las Vorvik Empty Re: Las Vorvik

Pisanie by Safia Sob Gru 18, 2021 8:42 pm

POPRZEDNIA CZĘŚĆ

Niby się zgodziłem z nim pójść, ale im dalej od miasta byliśmy, tym bardziej czułem, że to mój ostatni spacer w życiu. Moje spięcie musiało być dość dobrze widoczne, bo pies zaczął mnie uspokajać, mówić, że już niedaleko, że wszystko dobrze, ale trochę mu nie ufałem, bo do tego jego "niedaleko" szliśmy już co najmniej piętnaście minut. Zaczynałem się męczyć, a jeszcze mnie droga powrotna czeka.
-Chcesz mnie tam zabić?-zerknąłem na jego uszy, co słysząc mój głos od razu zaczęły go szukać.
-Co? Nie, nie, w sumie, to nie, chociaż jakby to zrobić, to by było trochę jedzenia.-zażartował z dumnym uśmiechem. Chyba próbował rozładować nieco atmosferę i nie bardzo pomyślał o tym, czy robi to w dobry sposób.
-Słucham?
-Em... Nie, nic, nic... o patrz, już tam, widzisz?-puściłem jego głupi komentarz obok ucha, bo chociaż dawno takich rzeczy nie słyszałem, to dawna wyrobiona obojętność na to mi wróciła. Spojrzałem tam gdzie mi wskazał i faktycznie pomiędzy drzewami widniały płomienie ogniska. Obóz w środku lasu? Czyli naprawdę przynosił jedzenie komuś? Wytężyłem słuch i natychmiast rozpoznałem różne głosy dzieci. Co u licha? Leśny żłobek?

***
Nie byłem pewien, jak się to stało, ale siedziałem teraz po thymińsku na ziemi, przy ognisku, ze swędzącym nosem i rękoma, które nosiły na sobie wyraźne czerwone plamy alergii, bo cały czas głaskałem hybrydy, które mnie obsiadły. Czułem się, jak jedyne drzewo w okolicy. Czyjaś głowa grzała mi nogę, ktoś opierał mi się o plecy, na skrzyżowanych nogach też siedziało jakieś dziecko. Co ja tu robię? I do tego słucham jego, tego psa, który tak samo, jak ja obsiądnięty był przez maluchy jedzące bułeczki, ciastka i inne smaczności z mojej piekarni. Okazało się, że nie mieli zbytnio warunków do ugotowania czegokolwiek dla tak dużej grupy, dlatego pokusili się o żebranie u mnie, a raczej on się pokusił, bo jak się okazało, dzieci siedziały tu i na niego czekały, a on kradł pieniądze i szedł kupować cokolwiek mógł, żeby zapewnić im przetrwanie.
-Tak więc, rozumiesz, że nie bardzo mamy wybór. Dlatego się ucieszyłem kiedy odpuściłeś mi te pieniądze, a później kolejny raz i następny. Naprawdę chciałem ci je oddać i kiedyś oddam, tylko zarobię, obiecuję!-zarzekł się i już otworzył usta, żeby dalej przysięgać, ale przerwałem mu serią kilku kichnięć.-Na zdrowie.-popatrzył na mnie szeroko otwartymi oczyma.
-Dziękuję.-odparłem i pociągnąłem nosem. Nie powinienem sie do nich zbliżać, ale one do mnie podlazły i jak zajęły miejsce, to nie miałem serca się ich pozbywać, zwłaszcza, że poznałem już ich historię i wiem, że gdyby nie wojna, to teraz  najpewniej byłyby martwe. Rozumiem poniekąd, bo biznes, to biznes, a inne kraje mają różne polityki co do hodowli hybryd. Kiedyś bym się nie przejął, bo jasne, ludzie to robią, ale co mi do tego? Jednak teraz, kiedy te małe potworki popatrzyły na mnie, kiedy dostałem gałąź, która była lalką, to kompletnie nie zgadzałem się z tym, że ktoś gdzieś może zabijać takie młodziki, tylko dlatego, że wykryto w nich jakieś wady, coś co może odpychać potencjalnych klientów. Nie potrafiłem, nie mieściło mi się to w głowie, przecież tak nie można! Pogładziłem jeszcze raz łepek kociaka, który zwinął się ciaśniej w kłębek i zamruczał.
-To co teraz planujecie?-spojrzałem na psa, bo raczej nie będą siedzieć w lesie nie wiadomo ile, zwłaszcza, że teraz jest zima, trochę chłodno, przydałoby się ciepłe miejsce do spania.
-Nie bardzo wiem. Planowaliśmy się dostać do Afraaz, słyszałem, że teraz to wolne miasto i każdy może tam żyć. Może znajdzie się dla nich miejsce, musi się znaleźć, bo jak nie, to co wtedy?-poprawił sobie na nogach hybrydziego szczeniaka, co miał może cztery lata w porywach.-Musieliśmy zboczyć z kursu i teraz dalej mamy długą trasę do przebycia.-westchnął ciężko.-Może dla mnie samego to by nie było męczące, ale dla nich? Nie wszyscy są w stanie maszerować cały dzień, niektórych trzeba tak naprawdę nieść. A znaleźć podwózkę, nie tak łatwo, bo kto zechce przewieźć całe stado hybryd bez papierów? Boją się prawa ludzie, rozumiem ich, ale... już tyle idziemy tam, że chociaż cel widać na horyzoncie, mam wrażenie, że nigdy tam nie dotrzemy.-spuścił głowę, smutne uszy mu się wtopiły we włosy.-Co ze mnie za przywódca? Obiecałem im dobre życie, musze dotrzymać obietnicy.-zdawało mi się, że nagle stracił cały blask, że zostało ono zakryte przez potworne przygnębienie i prawdziwy, długo chowany brak wiary. Rozumiem go, albo chociaż potrafię to sobie wyobrazić. Tyle czasu dążyć do czegoś, tyle czasu za czymś gonić, tylko po to, żeby mieć wrażenie, iż nie jest się ani odrobinę bliżej. Do tego jest odpowiedzialny za jakąś dwudziestkę maluchów, których nie może porzucić, bo to równałoby się z ich śmiercią. Może wziął na swoje ramiona więcej niż powinien, ale hybrydom groziła śmierć, więc co innego miał zrobić?
-Ja was mogę tam zabrać.-rzuciłem po chwili namysłu. Pomysł nie był głupi, co prawda będę musiał pożyczyć wóz od sąsiada, będzie to mało wygodne, ale chociaż zbliżą się do Afraaz, a to jest najważniejsze.-Mam w Solmo grać na ślubie, to możemy pojechać razem.-zerknąłem na siedzące przy ognisku dzieciaki.-Trzeba będzie zabrać dużo drożdżówek.-zaśmiałem się cicho i zerknąłem na psa i dopiero wtedy zauważyłem, jak szklą mu się oczy. Co? Ma też uczulenie? Zaraz dołączyło do tego smarknięcie nosem i pokiwanie głową.
-Tak... Jeśli możesz, masz miejsce w wozie, to się z tobą zabierzemy.-pokazał ostre kły w uśmiechu i przetarł ślepia, znów pociągając soczyście nosem.
-Na bogów.... wyglądasz strasznie...-zmarszczyłem nos, widząc, jak z płaczu zaczyna się trochę ślinić.
-Wiem, ale dziękuję, dziękujemy wszyscy.-smarkał się dalej i nie potrafił tego ogarnąć.
-Tak, tak, rozumiem, ale przestań już płakać.-spojrzałem w bok, z jednej strony, żeby nie oglądać tego obrzydliwego widoku, z drugiej, żeby schować własne zakłopotanie. W co ja się wpakowałem? Umrę od alergii, dam radę się skupić na organach? Nie jestem pewien, ale jeśli zginę, to proszę moje ciało oddać rodzicom, chciałbym mieć grób w Mortenie, żeby mnie syn mógł odwiedzać.
Opuściłem wzrok i popatrzyłem na kotka. Nieważne czy dam radę grać czy nie... wydaje mi się, że chyba podjąłem dobrą decyzję.

Z/T

NASTĘPNA CZĘŚĆ
Safia
Safia

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-choroby serca
-niewydolność krążenia
Źródło avatara : ArtStation

Powrót do góry Go down

Las Vorvik Empty Re: Las Vorvik

Pisanie by Serafina Vaymore Nie Lut 12, 2023 1:11 pm

Reguł nie tworzy się po to by je łamać, a aby zachować względny porządek. Wzięła głęboki wdech, niedbale przeczesując dłonią włosy. Ślepia w kolorze błękitnego popiołu obserwowały horyzont, za którymi słońce leniwie pieło się w ku górze. Spokojnie, wręcz niedostrzegalnie. Jednak co wtedy, gdy ten porządek jest chaosem bazującym na krzywdzie innych? - Powoli spojrzała za siebie, obserwując białowłosą hybrydę, która siedząc pod drzewem, walczyła z książką. Był w tym na tyle zaciekły, by wracać do ów czynności zaraz po tym, jak z irytacją pozbywał się przedmiotu. I tak już od kilku tygodni.
Powolnym krokiem podążyła ku niemu. Od kilku dni nie czuła się najlepiej. Ciąglę była senna i dość otępiała. To, nagły wstręt do większości zapachów, które kiedyś były przyjemne dla nozdrzy i powracająca chęć pozbycia się treści żołądka, nie dawały jej normalnie funkcjonować. A babcia mawiała by nie jadać w podejrzanych karczmach. Najwidoczniej musiała się struć, albo czymś zarazić. Harim pewnie tego uniknął przez poprzedni tryb życia, jaki musiał prowadzić. Zapewne nie takie rzeczy jadał.
Powoli przeczesała dłonią jego włosy
-To się czyta “Egzegeza” - Wymruczała, siadając obok - To badanie połączone ze skrajną, krytyczną interpretacją tekstów.. najczęściej i przede wszystkim tych, które zostały uznane za święte.. - oparła się plecami o drzewo, zamykając ślepia - na przykład moja książka jest egzegezą, bo podważa religie i ich wierzenia… -wzięła głęboki, głośny wdech i równie głośny wydech - a to drugie… to impoderabilia.. to są sprawy i rzeczy z natury nieuchwytne, nie da się ich policzyć, dotknąć czy zmierzyć.. ale mają realny wpływ na… nasze - westchnęła - życie. Takie jak uczucia, wartości, idee, tradycje czy religie… - umilkła na moment, by w końcu zerknąć w jego kierunku - mogłeś wybrać prostszy tekst. Ładna okładka zazwyczaj mówi o majętności autora, a nie o bogatym wnętrzu.
Serafina Vaymore
Serafina Vaymore
Admin

Źródło avatara : Wpisze

Powrót do góry Go down

Las Vorvik Empty Re: Las Vorvik

Pisanie by Harim Nie Lut 12, 2023 1:58 pm

— "Pope-... Porw-... Po-pr-aaw... ność... tych stwiorz-..." Kurwa mać. — Oparł głowę o pień drzewa, pod którym siedział i wziął cichy oddech. Dlaczego ludzie wymyślali takie pogięte słowa i jeszcze bardziej dziwaczny sposób ich pisania? Znowu miał ochotę szurnąć książką gdzieś w bok, ale wgapiając się przez chwilę w jakiś przypadkowy punkt w liściach nad sobą, przewrócił kartkę. W końcu i tak nie było bardzo ważne, w którym miejscu czyta. — "Nie wiem, jak daleko mogą sje-... sien-gać... sięgać. ... sięgać wp-ływy dawnych s... sch... izm? — Zmarszczył brwi. Co to właściwie jest "schizm"?
Ale to było ważne, przeszedł dalej, mniej lub bardziej poprawnie wymawiając pod nosem kolejne słowa. Czytanie na głos było dziwne, czuł się z tym trochę głupio, trochę dziwnie, co rusz popełniając jakiś błąd, który szedł w przestrzeń i tyle go widziano.
Kątem oka wyłapał nowy ruch Serafiny, szła w jego stronę, ale starał się dalej skupić na zajęciu. Jakoś to nawet szło, póki nie pojawiła się tuż obok, wyciągając rękę do jego głowy, co natychmiast nastroszyło wszystkie białe piórka, a on uchylił się nieco odruchowo. Dopiero za moment z powrotem usiadł prosto i lekko zmarszczył brwi na brzmienie słowa.
— Egzegeza... — powtórzył powoli, z powrotem patrząc na litery, każdą po kolei.
Natychmiast podniósł na nią ślepia, kiedy zaczęła tłumaczyć. Starał się nadążyć i ułożyć to w głowie, ale byłoby łatwiej, gdyby zobaczył to na własne oczy. No dobra, nie było to takie złe, ale drugie, przy którym poddał się już po pierwszej połowie, brzmiało tak samo źle, jak wyglądało. Impo-cośtam. Brzmiało trochę jak durnostojki i z opisu nawet pasowało. Nic konkretnego, ale ładnie z nimi dom wygląda. A w czasie, jak mówiła, on widział też co innego. Widział to już nie od dzisiaj, ale nie był pewien, czy powinien cokolwiek mówić. W końcu co on o tym wie? No z drugiej strony o tym, to akurat wie, umie zauważyć słabość.
— Czyli ta jest głupia? — odparł na jej ostatnią uwagę, na moment zerkając na okładkę, a potem znowu na dziewczynę. — Źle się czujesz. Powinniśmy wrócić do miasta. — A on nie powinien tego mówić, ale z drugiej strony bardzo powinien. Miał być w końcu jej ochroniarzem, tak? Chronienie przed głupimi decyzjami też pasowało do tej roli.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Las Vorvik Empty Re: Las Vorvik

Pisanie by Serafina Vaymore Nie Lut 12, 2023 3:39 pm

Jej blade lica nieznacznie rozjaśnił uśmiech, gdy padło pytanio stwierdzenie na temat książki.
-Niee do końca.. - rzuciła lekko rozbawiona- Jest trudna. Sama na początku swojej ścieżki bym po nią nie sięgnęła, mimo iż potrafiłam wtedy czytać. Autor ma ciężką rękę i używa niebanalnych słów, przez co niekiedy można dostać migreny. - podsunęła nogi do klatki piersiowej, obejmując je niedbale rękami - Wiesz... - powoli przeniosła wzrok pod stopy, obserwując małe, barwne kamienie tuż obok - Jestem z ciebie bardzo dumna, Harim... - wymruczała ciszej, nieznacznie mrużąc ślepia - Robisz duże postępy i jesteś niezwykle zacięty... zasłużyłeś zdecydowanie na nagrodę. - Zaraz przeniosła wzrok w kierunku koron drzew, chwilę delektując się tym widokiem - nie zrozum mnie źle... mój tata zawsze mnie nagradzał za moje osiągnięcia i ciężką pracę... ja miałam jego, a ty... masz mnie, nie? -uśmiechnęła się głupio - pewnie, że masz... cokolwiek sobie roisz w tej główce - Powoli zaczęła wstawać, a do jej uszu dotarła wzmianka na temat powrotu. Dziewczyna przez moment obserwowała bliżej nieokreślony punkt, po czym na jej ustach pojawił się idealny uśmiech numer trzy. Trzy, bo siebiem należał do uśmiechów aż zbyt szerokich jak na taką okazje.
-No coś ty... - wymruczała, oglądając się na niego - Tylko się czymś strułam... Zresztą... nie będziemy się cofać... do południa musimy dotrzeć do miasteczka, żeby się wyrobić i nocą być w porcie... -wzięłą głęboki wdech - wezmę jakieś proszki i mi przejdzie... To pewnie przez tą karczmę, albo.. złapałam jakiego nieszkodliwego wirusa... - na powrót zamknęła ślepia, gdy poczuła zawrót głowy. Starała się oddychać wolniej, jakby miało to pomóc światu przestać wirować.
Serafina Vaymore
Serafina Vaymore
Admin

Źródło avatara : Wpisze

Powrót do góry Go down

Las Vorvik Empty Re: Las Vorvik

Pisanie by Harim Nie Lut 12, 2023 4:44 pm

Nie do końca, czyli jednak trochę. Czy w takim razie bogaci ludzie pisali głupie książki? Był w stanie w to uwierzyć, ale jednocześnie mógłby wskazać potencjalne wyjątki. Ale z jej opisem tego konkretnego dzieła mógł się zgodzić.
Jej kolejne słowa przykuły absolutnie całą uwagę hybrydy, który wbił ametystowe ślepia w dziewczynę. Był zdumiony i zmieszany tym, co powiedziała, nie bardzo umiał znaleźć sensowny powód, a każda propozycja na taki spotykała się z masą wątpliwości i uwag. Że był zacięty, to prawda, ale... nagroda?
— To nie są postępy — wymruczał bez przekonania, na chwilę uciekając wzrokiem gdzieś w bok, ale tylko na krótką chwilę. Dalej tkwił na samym początku wszystkiego, ciężko powiedzieć, żeby nadawał się do czytania. A tak przecież mierzyło się postęp, albo się nadajesz, albo nie.
Ale nie to było teraz istotne, bo oczywiście nie chciała się zgodzić na powrót.
— Nie wiesz, czy jest nieszkodliwy — mruknął średnio zadowolony z jej decyzji. — Mówiłaś, że to długa droga, więc musielibyśmy iść szybko, nie dasz rady. Jesteś chora. — Poprawił się tak, żeby wygodniej na nią spojrzeć. — A skoro i tak mamy się spóźnić, to lepiej mieć pewność, niż skończyć po środku niczego — mówił pewnym siebie tonem. Zazwyczaj używał go, kiedy dostrzegł potencjalne zagrożenie, zwykle też w formie krótkiego "czekaj", a nie wykładów, ale mógł mieć tylko nadzieję, że to nie był błąd.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Las Vorvik Empty Re: Las Vorvik

Pisanie by Serafina Vaymore Nie Lut 12, 2023 5:22 pm

-Oczywiście, że są. Przez noc lodowy mur nie powstał... - wymruczała spokojnie. Miała wrażenie, że o czymś zapomniała. W dodatku wieczorem czuła się przecież dobrze. W zasadzie to był krąg zamknięty, zawsze o poranku miała wrażenie, że wypluje własny żołądek.
Harim nalegał i to dość stanowczo, chciała zaprzeczyć, ale czuła, że nie ma na to siły. Nie miała też siły się zgodzić. Właściwie to najchętniej by się położyła i zapomniała na moment o wszystkim co dzieje się dookoła, bo i tak średnio mogła się skupić.
-n-nie... to nic... nie -urwała, gdy świat zaczął wirować i sama nie wiedziała, czemu symptomy się nasiliły. Czy to przez astmę? ale przecież jej nie dusi.
-Daj mi...ch...-i tak też chcąc się czegoś złapać, a nie bardzo mogąc, padła na kolana, a przed oczyma ujrzała mrok. Fala gorąca przeszyła jej ciało, a Serafina straciła świadomość, osuwając się na ziemię.
Serafina Vaymore
Serafina Vaymore
Admin

Źródło avatara : Wpisze

Powrót do góry Go down

Las Vorvik Empty Re: Las Vorvik

Pisanie by Harim Nie Lut 12, 2023 6:52 pm

Delikatnie zmarszczył brwi na jej słowa, które ciężko było sobie przetłumaczyć na normalny język. To znaczy, rozumiał, czym jest przenośnia, zastanawiało go tutaj co innego, ale to nie był dobry moment na takie pytania.
Zaczęła odpowiadać, ale na tyle niemrawo, że to już brzmiało groźnie. Książka spadła gdzieś na ziemię, a on przebiegł wzrokiem po ciele, szukając problemów, ale bladość i osłabienie wydawały się jedynymi. To było dziwne.
— P... Serafina? — rzucił, stając obok niej i w samą porę, bo z kolejnym mamrotaniem zaczęła całkiem tracić orientację.
Zanim jeszcze przewróciła się na kolana, Harim złapał ją za ramiona i sprowadził na ziemię, żeby mogła usiąść. Nie pomogło to jakoś bardzo, szybko całym ciężarem oparła się o niego, zupełnie nie kontaktując.
— Serafina... — powtórzył, ale bez efektu. Przyłożył jej rękę do czoła, była jak w febrze, ciepła i zimna zarazem.
Harim westchnął cicho i położył dziewczynę na boku, na chwilę zostawił ją samą, żeby zaraz wrócić z kocem z ich pakunków, w który ją owinął. Zebrał obydwa plecaki i przypiął z powrotem do juków, a same konie przyprowadził bliżej. Tego Serafiny przypiął do siodła, żeby się nie zgubił, a ją posadził na białym wierzchowcu, na którego sam zaraz wsiadł. Oparł ją o swoją klatkę piersiową, by z obu stron miała zabezpieczenie przed spadaniem z jego ramion i tak zawrócił na drogę do Morteny.

z.t. x2
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Las Vorvik Empty Re: Las Vorvik

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach