Kopę lat, przyjacielu

3 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Kopę lat, przyjacielu Empty Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Mistrz Gry Pią Lut 25, 2022 2:06 am

lato 1871 r.

Na skalistych równinach walka wciąż trwała, nawet jeśli należała ona do istot dużo szybszych, niż przeciętny śmiertelnik. Taniec chmar nietoperzy, kończący się atakiem na krzyczących rabusiów, biegnących i odganiających te przekleństwa. Szczęk uderzanych kling i ostrza przecinającego mięso rozbrzmiewał w całej okolicy. Zwykły napad na karawanę zakończony prawdziwą batalią…
-Myślicie, że… ga! Boimy się?! Ha!
Sapnął mężczyzna w pomarańczowym turbanie, spod którego wystawała twarda szczęka i gęsta czarna broda. Alik uśmiechnął się charyzmatycznie, pewny swego, choć już widział kolejnych dwóch wysłanników Asaru, którzy szli w jego stronę z dobytymi bułatami. Zamachnął swoją szablą w powietrzu.
-No chodźcie kuwie syny! Dawajcie! Rozerwę was sam!
wykrzyczał gotowy odeprzeć ten atak, gdy nagle do gry wparowała kolejna chmara, która zderzyła się z napastnikami, którzy się tego zupełnie nie spodziewali. Alik otworzył szerzej oczy, gdy nagle w tej dezorientacji oponentów, nietoperze przybrały zgrabny kształt kobiety z dobytymi dwoma ostrzami. Jedno zatopiła pod żebra napastnika, aby drugim przejechać po gardzieli jego towarzysza, wykonując przy tym jeden zwinny obrót. Gdy dwa trupy padły, Alik opuścił broń.
-Tylko jeden kwiat to potrafi…- Skomentował, idąc w jej stronę. -Lisollette!
Wykrzyczał, charcząc tak kwieciste imię, zaraz obejmując kobietę i tuląc ją do siebie, na co kruczowłosa uśmiechnęła się, odwzajemniając uścisk.
-Kopę lat, przyjacielu.- Odsunęła się. -Sam chciałeś ich rozrywać? A gdzie miejsce dla mnie…?
Spytała, szczerząc kły, a zaraz Alik zamachnał się na kolejnego wroga, który wyskoczył zza powozu, natrafiając na ostrą klinkę.
-Zawsze się znajdzie!- Odparł, butem spychając przeciwnika i wtedy wzrokiem omiótł pole walki. Jego szajka odparła sadulczyków, którzy zbierali się do ucieczki. -Rychło w czas, choć na sam koniec zabawy.- Uśmiechnął się i schował szablę do pochwy, aby podejść do wampirzycy, która też na ten gest odłożyła swoje sztylety. -Co tutaj robisz?! Przecież byłaś u tych senemczyków…
Zapytał, zaś Cascamia podparła swoje ręce na biodrach, przyglądając się tej rzezi.
-Miałam swoje sprawy… ale jak usłyszałam, że wciąż bawisz się w partyzantkę, to zrobiło mi się Ciebie żal i przybyłam z wybawieniem.- Rzuciła żartobliwie, ale gdy przeniosła na niego zielone oczy, trochę spoważniała. -Zdecydowałam się przestać uciekać przed przeszłością. Asaru zapłaci za wszystko co robi kobietom.
Dodała twardo i wyraźnie, na co mężczyzna w turbanie kiwnął głową.
-Był tu wcześniej ten senemczyk co się królem nazywał, chciał czegoś podobnego…
-Król Killian Falone…
Wtrąciła, zaraz wzdychając. Głupek.
-A więc mu służysz. I to z własnej chęci. Czyli ktoś wart uwagi. Potrafił zdziałać cuda, ale nawaliliśmy… ktoś nas zdradził, przez co Asaru nam umyka.
Zauważył, a Cascamia podeszła bliżej, opierając się o powóz.
-Znaleźliście zdrajcę?
-Nie, to może być każdy. Nie chcę bezpodstawnie oskarżać moich ludzi… poprosiłem Inthar, aby to zbadała…
Podjął, a wtedy jej oczy zrobiły się większe z zaskoczenia.
-Cassidy…?
Spytała szeptem, nie dowierzając w to. Wraz z tym nazwiskiem, jej wszystkie wspomnienia powróciły. O kobiecie, która pomogła jej przetrwać to cholerne piekło. I która była jej ważniejsza, niż cokolwiek, choć przyszło jej ja pozostawić. A teraz, po całym wieku, znów padło jej imię, jakby nic się nie zmieniło.
-Tak, Asaru zrobił z niej opiekunke swoich niewolnic. Dzięki czemu jest moim informatorem. Zapewne ucieszy się, że żyjesz. Nic jej o Tobie nie mówiłem, nie chciałem robić płonnych nadziei…
Wytłumaczył, a Lisollette przełknęła ślinę, odwracając wzrok. Co za głupie myśli. Dopadł ją jakiś podejrzany wstyd.
-Rozumiem.- Mruknęła i odbiła się od powozu. -A więc zabierz mnie do swojego królestwa, tam wszystko omówimy.
Uśmiechnęła się, zaś Alik machnął ręka, by podążała za nim. Jednak gdzieś z tyłu głowy te myśli nie chciały jej opuścić. Cassidy Inthar… yh.

z/t
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu Empty vol 2

Pisanie by Killian Falone Sob Lut 26, 2022 5:49 pm

Przyjemnie było wyrwać się z zamku i oka służby czy lordów, choć ku swemu zaskoczeniu nie znajdował w tym takiej samej ulgi, co ponad rok temu. To całkiem zrozumiałe, ale jakiś sentyment do tych szalonych dni wciąż w nim pozostawał i budził się w chwilach takich jak ta. Jednak to inne myśli odciągały uwagę Falone'a. Droga zeszła mu na zastanawianiu się, co dokładnie mogło pójść nie tak. Choć ostatnia wyprawa na Asaru była już dobry kawał czasu temu, to wydarzenia te wciąż wydawały się świeże, wciąż takie były, kiedy wracał do nich raz za razem, by dojść do tych samych smutnych wniosków. Nie wiedział, kto był winny, miał podejrzenia, lecz to nadal za mało.
Marco i Ingwar opuścili jego towarzystwo na granicy kraju, by nie naruszać przywatności kryjówki Alika. Poza tym, nie poczuwał się w potrzebie posiadania ochrony, to jedno wciąż w nim pozostało. Dziwna potrzeba robienia rzeczy po swojemu i z wolną ręką. Pomioty jednak pozostały poza zamkiem, by nie wzbudzać niepokoju dworskich paranoików.
Sam Killian bez trudu znalazł drogę do starożytnych ruin, przed którymi stanął w swej ludzkiej postaci tak jak i za pierwszym razem, choć teraz sam rzucił im powitanie. I teraz również nie był ubrany po królewsku, nawet nie po dworsku, mając na sobie ciemne i stosunkowo lekkie ubranie wraz z opończą z kapturem. Ten szybko znalazł się na plecach, kiedy tylko Falone stanął na dziedzińcu
Kiedy przepuszczono go przez bramę, ruszył korytarzem, ukradkiem rozglądając się wokoło. Szukał nie tylko zmian i wspomnienia poprawnego wejścia, które zresztą mogli mu wskazać, ale chyba zwyczajnie lubił przyglądać się tym obcym wnętrzom. W końcu jednak jego wzrok zatrzymał się na osobie wampirzego dai'laha.
— Witaj, Aliku. Podobno ukradłeś moją kapitan — rzucił z uśmiechem, podchodząc do niego, by się przywitać. Tego też mu brakowało. Kogoś, z kim mógłby rozmawiać jak z równym, a zarazem bez całej sztywnej etykiety, a jednocześnie wiedząc, że ten nie zmiesza go tym z błotem.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Mistrz Gry Sob Lut 26, 2022 6:21 pm

Alik krzątał się po największej sali, dawniej pełniącą funkcję tej tronowej, a obecnie siedzisko leżało w gruzie. Zresztą, kamienne trony są bardzo niewygodne, na co to komu. Ale nieważne, przywykł do swojego małego pałacu, odizolowanego od świata, zapomnianego przez historię, skrytego pod piaskami nieskończonej pustyni. Jedyne miejsce sprawiedliwości w tym zepsutym kraju. Teraz, gdy jego ciemne oczy spoczęły na małej lalce, brudnej i poszarpanej, lekko zadumał się, cmokając ustami. Wziął lalkę w dłoń, przyglądając się jej z każdej strony, jak zwykł to robić, kiedy sobie o niej przypominał. Była stara… zarazem nietykalna przez nikogo. Zawsze przypominała mu po co walczy. Nie dla władzy. Nie dla pozycji. Nie dla bycia zapamiętanym, ani nawet ikoną lub symbolem… walczył za każdą kobietę i dziewczynkę, które trafiły w okowy niewoli tych bydlaków. Nie pamiętał już odkąd walczył. Nie pamiętał chyba nawet ile lat samemu liczył. Każdy dzień zlewał się tu z dniem. Noc z nocą. Rok z rokiem. Miał wrażenie, że robił to przez wieczność i tyle też mu pozostało służby. Żmudna walka bez efektów. Widział swoich wojowników, a wcześniej widział ich ojców i dziadów. Nieśmiertelny lider i jego wychowankowie. O tym możnaby stworzyć piękną piosenkę to zaciszu w wilgotnej oazie…
Ale zaraz odłożył lalke i zaczepił palce o swój gruby pas z klamrą, który związywał bursztynową szatę, aby zwrócić brodate lico w stronę wejścia, gdzie też zjawił się Killian Falone. Pamiętał jak go traktował z początku. Nie ufał mu. Był miękki, wyglądał też jak dziewczyna. Ale udowodnił męskie serce. Takich ludzi potrzebował, nawet jeśli kierowały nim mniej idealistyczne pobudki.
-Senemczyku, to ja powinienem wysunąć wobec Ciebie takie oskarżenia. HA! Biedne dziewczę tyle razy Cię wspomina, że odnoszę wrażenie, że ją faszerujesz grzybami muun. Takie ścierwa co mieszają w głowie, wynalazek pierdolonych alchemików.
Zaśmiał się i podszedł do niego, aby go uścisnąć. Twardo, prawie łamiąc żebra Killianowi. Ale widocznie podanie ręki nie było jego zwyczajem.
-Z kim rozmawiasz…?- Padło pytanie kobiecego głosu, należącego do panny Cascamii, która zjawiła się zaraz w sali z pomoca osobnego wejścia, ale szybko zatrzymała się, widząc jak Alik puszcza Falone. Jej zielone oczy utkwiły na nim, jakby oniemiałe. Wbrew wszystkiemu… nie spodziewała się go tutaj, ale z drugiej strony, cicho prosiła, aby tak się stało. -Wasza Wysokość… co tutaj robisz...?
Ukłoniła się delikatnie, skrywając uśmiech za włosami, ale gdy się wyprostowała, jej mimika wróciła do normy. Alik spojrzał na to i zaśmiał się.
-Senemczycy i te ich tytuły… jak mówicie do koniuszego? Wielkie Stajenny? Ha!- Parsknął i przeszedł kawałek, zjawiając się między tą dwójką. -Ja mogę odpowiedzieć. Facet przypomniał sobie, że ma jaja i przyszedł walczyć. Lub Cię porwać, na to też trzeba mieć w sumie jaja.
Wzruszył ramionami, a Lisollette poczuła się trochę zakłopotana faktem, że ten tak się wyrażał względem Falone. Był w końcu… no, nie przywykła do tego, nie spotkała się z czymś takim.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Killian Falone Nie Lut 27, 2022 12:03 am

Jego uśmiech poszerzył się z lekka na widok tej dobrze znanej twarzy pełnej szczerej przyzwoitości. Tacy ludzie to dzisiaj rzadkość, zwłaszcza w tak zwanych cywilizowanych okolicach, gdzie każdy myśli przede wszystkim o własnym interesie. Zresztą Lian dobrze znał ten schemat, był jego częścią, choć chyba nie do końca. Sam siebie nie utożsamiałby raczej z żadnym z dwóch stronnictw społecznych. Zresztą nie to było takie ważne, teraz chciał zrobić coś słusznego i miał do tego idealne towarzystwo. Może nawet ze względu na Alika bardziej doceniał tę lepszą stronę. Gdzieś tam w środku zależało mu na jego uznaniu.
— Alchemicy nie mają za grosz przyzwoitości — odparł z rozbawieniem, ściskając go również. Chyba nie zdążył przywyknąć, a na pewno trochę zapomniał, ale jego reakcja nie była wcale opóźniona pod tym względem. Ale co innego ogarnęło mu teraz myśli, bo... wspominała o nim? I to często. Pewnie nie zdołałby ukryć tych iskierek ekscytacji i radości na to drobne wtrącenie, gdyby nie fakt, że przytulając kogoś, ciężko spojrzeć mu w oczy.
Został uwolniony i mógł złapać oddech, a ich uwaga przeniosła się na Cascamię. Cieszył się na jej widok, a zmieszanie na jej twarzy wyglądało rozbrajająco. Chociażby po ten widok warto było się tu zjawić.
— Witaj, Lisollette — rzucił, jeszcze zanim zdążyła się ukłonić. Co tu robił? Co to właściwie za pytanie? Miał zamiar odpowiedzieć, ale przerwał mu śmiech Alika. Wielkie Stajenny... Znał kiedyś jednego, który chętnie by się takim mianował. Zaraz jednak Falone sam roześmiał się na jego słowa. Porwać ją? Bardzo chętnie, ale to chyba niewłaściwy moment. — Mniej więcej, choć jedno ryzyko naraz mi wystarczy. — Przeniósł wzrok na Cascamię. — Tak, przyszedłem pomóc wam dokończyć sprawę pustynnego ścierwa. Chyba nie sądziłaś, że przepuszczę tę okazję? — rzucił z zadowoleniem, zaraz spoglądając znów po Aliku. — Na czym stoimy? — zapytał, nie będąc pewien, czy przez ten czas cokolwiek istotnego się zmieniło, ani też czy teraz zdążył na coś się spóźnić.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Mistrz Gry Nie Lut 27, 2022 10:06 pm

Śmiech króla jeszcze bardziej ją zmieszał. To była uprzejmość względem gospodarza, czy coś innego? Będzie musiała to jeszcze ustalić, ale wydawało się względem siebie przyjaźni, a to jej wystarczyło. A nawet satysfakcjonowało. Obaj byli jej ważni.
Jej oczy znów zamknęły się na Killianie, gdy zwrócił się bezpośrednio do niej. To potwierdzenie wiele znaczyło, a pytanie, tak lekko rzucone… chyba dawno nie słyszała, aby tak się do niej zwracał. Chyba tylko, gdy się poznali.
-Ja… nie byłam pewna, czy Wasza Wysokość ma czas na moje osobiste sprawy…
Odparła tylko, przechodząc kilka kroków, nie mogąc uporządkować myśli. Po co to powiedziała, mogła po prostu podziękować.
Alik zaś westchnął, zwracając się już bezpośrednio do Falone.
-Powiedzmy, że jest lepiej, niż było. Karawan jest mniej, większość ich szlaków opanowali moi ludzie. Lecz po wtargnięciu do jego pałacu, Asaru zwiększył ochronę. Wampirów, ludzi… ale równie dobrze może nie być na miejscu, jak poprzednio. Zdrajca wciąż nie złapany. Dlatego zamierzamy jutrzejszym wieczorem ruszyć sami do Sabas Atim spotkać się z moim informatorem. Powinna wiedzieć, czy mamy czego się spodziewać.
Poinstruował, a wtedy Lissollette zatrzymała się na moment, spoglądając na Liana.
-Jeśli Wasza Wysokość ruszyłby z nami, byłby na bieżąco.
Urwała, jakby coś jeszcze chciała powiedzieć, ale chyba nie uznała tego za dogodny moment. Powinien chyba wiedzieć kim była ich informatorka, jednak za dużo oczu…
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Killian Falone Pon Lut 28, 2022 2:02 am

Oh i kolejne zmieszanie na jej uroczej twarzy. Mógłby ciągnąć tę grę godzinami, jednak nie mieli na to czasu, przynajmniej na razie. A skoro już o czasie mowa, to jej uwaga była całkiem słuszna. Raczej nie miał go na prywatne sprawy nawet swoje, o ile w ogóle takowe posiadał jako głowa ich małego państewka. To jednak nie znaczyło, że nie zamierzał się nimi zajmować, a Lis należała do tej kategorii ludzi, których zawsze był gotów postawić na pierwszym miejscu. Zapewne by się jej to nie spodobało, była zawodowym perfekcjonistą, więc po prostu to chwilowo przemilczał. Tak samo jak jej kolejne zaskoczenie całym jego zachowaniem. Powinien się pohamować? Problem w tym, że nie chciał.
Teraz jednak jego uwaga przeniosła się na Alika. Killian z wolna oparł jedną rękę na biodrze, uznając to za bardziej adekwatny gest niż trzymanie ich za plecami. Nawet jeśli w pewnym sensie byli w pałacu. Mniejsza ilość karawan była dobra dla kobiet, lecz z drugiej strony świadczyła o tym, że Asaru będzie miał się na baczności. Pokiwał głową, zaraz przenosząc wzrok na Lisollette.
— Oczywiście, że z wami ruszam — przytaknął. Cały temat zdrajcy lepiej było zostawić na pustynię, kiedy będą mieli pewność, że żadne wścibskie, a przede wszystkim niepożądane ucho ich nie słyszy. Niestety w tej chwili niewiele mogli stwierdzić, zgadywał też, że dla samego Alika patrzenie swoim ludziom na ręce nie było proste. Zastanawiające jednak, że nikt jeszcze nie wydał jego kryjówki. Czy to nie byłoby korzystne? — Bezpieczniej byłoby też rozmawiać za zamkniętymi drzwiami — zwrócił się do Alika. [b]— Poza tym... wiemy coś o jego potencjalnych pozostałych kryjówkach? — zapytał. To byłoby bardzo pomocne, a nawet jeśli nie wiedzieli nic, to warto byłoby pomyśleć. Każdego uciekiniera można tropić, jednak wciąż najpierw musieli pozbyć się donosiciela.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Mistrz Gry Wto Mar 01, 2022 4:04 am

Nie spodziewała się innej odpowiedzi. A jednak uspokajała. Jednak miał rację, rozmowa na temat zdrajcy bez drzwi to już niezbyt rozsądne podejście. Jednak Alik tylko machnął głową. Dalej ciężko było mu uwierzyć w zdradę kogokolwiek. bo co Asaru oferował lepszego? Pieniądze? Nigdy ich przecież nie brakło, nieważne w jakim gruzie by nie spali.
-Teoretycznie ma też swoją oazę nieopodal Asahit i większy gmach w A’Lem. Sądze, że tam wtedy uciekł właśnie do tego drugiego. Rozsądnie, daleko. Ale jeśli się nie mylimy, znowu padnie na Sabas Atim. Na miejscu sprawdzimy. Trochę więcej powie nam Inthar, mamy się z nią spotkać na bazarze.- Obejrzał się na Lisollette. -Idę sobie.
Dodał i marszcząc usta, jakby w zadumie, zaczepiając jedną rękę o klamrę, udał się do wyjścia z sali, pozostawiając tę dwójkę samą.
Kobieta splotła dłonie, zerkając na Falone, jakby nie wiedząc jak zebrać myśli. O zmierzchu powinni ruszać, a zaraz wstanie słońce, jeśli nie teraz…
-Inthar… Cassidy Inthar. Nasza informatorka.- Zwątpiła przez chwilę, ale oparła się o stolik, gdzie leżała laleczka. -Była niewolnicą Asaru. Zrobił z niej wampirzycę. Byliśmy tam… razem. Ja…- Odwróciła wzrok w wolną przestrzeń. -...kochałam ją. A ona mnie. Wtedy.- Zmieszała się. -Gdy Alik mnie odnalazł, zabrał do Medevaru… ona została. Ale Asaru zrobił z niej jakąś nadzorczynie niewolnic. Tak, czy inaczej… od mojego porzucenia, nigdy jej nie spotkałam.- Przeniosła zielone oczy na mężczyznę. -Nie wiem jak zareaguje na mnie. Trochę się tego boję. Zostawiłam ją tam. Ciągle gryzło mnie sumienie, a teraz… eh… to się robi, aż nazbyt osobiste. Przepraszam, że Waszą Wysokość w to wciągam…
Chwyciła się za ramię, odwracając głowę w drugą stronę. Powinna iść spać.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Killian Falone Wto Mar 01, 2022 6:21 pm

Killian na moment uciekł spojrzeniem ku własnym myślom, lokalizując te dwa miejsca na mapie, a także mniej więcej położenie pałacu, w którym właśnie przebywali. A'lem nie było tak daleko, to było nieco niepokojące, ale i skłaniało do refleksji. Skoro miałby niedaleką siedzibę, to miał też bardziej dogodny punkt wypadowy, by szukać Alika, chyba że wcale mu na tym nie zależało aż tak. Patrząc na wygodne życie, było to chyba możliwe. Z drugiej strony, Asaru mógł nie mieć pojęcia nawet o tak dużym rejonie poszukiwań jak kamienna równina.
Pokiwał głową i odprowadził go wzrokiem, ponownie wracając myślami do Inthar. Ironia chciała, by to właśnie jej temat poruszyła Lisollette.
Zielone ślepia Falone'a wylądowały na niej, kiedy zaczęła mówić i kiedy też z wolna gubiła się między swoją myślą a słowem. Zdawał sobie sprawę, że Cassidy była kiedyś niewolnicą, w tym też leżało sedno obracających się wokół niej spraw, teraz jednak nie był pewien, do czego wampirzyca zmierza, póki nie padły dla zasadnicze słowa. No bo jak to? To znaczy, wiedział jak, jej ton głosu jasno to sugerował, ale to tylko rodziło więcej pytań i wątpliwości. Zmieszany tym zdaniem Falone zbłądził wzrokiem na stół i lalkę, zaczynając po cichu zadawać sobie pytanie, czy przez cały ten czas nie celował kulą w płot. Już nawet nie chodziło o samą Inthar, gdzieś między tymi myślami dotarło do niego zaznaczenie czasu przeszłego. Ale...
Dość bezwiednie splótł ręce na piersi, czego zwykł właściwie nie robić, a już na pewno nie w oficjalnym towarzystwie, gdzie byłby to jawny przejaw braku pewności siebie. Zostawiła ją. To oczywiste, że tak się właśnie czuła, nawet jeśli wtedy nie miała wielkich możliwości, by wrócić, nie mówiąc już o chęciach. Sumienie i niechęć to zjadliwa mieszanka. Wtedy też w jego głowie pojawił się zgrzyt wraz z jej słowami.
— Wiesz, że nie musisz mnie tytułować za każdym razem. Tu nawet nikt nie słucha — rzucił nieco ciszej, przenosząc na nią wzrok. O nie, nie, nie, czemu wyglądała tak biednie? Znowu miał ochotę ją przytulić. — To było dawno temu. A ty byłaś w zupełnie innej sytuacji niż teraz. Nie masz pojęcia, co Inthar zrobiłaby na twoim miejscu i ona sama też tego nie wie. — Podszedł do niej i niespiesznie wyciągnął rękę, jakby dając Cascamii czas na odsunięcie się, lecz jeśli tego nie zrobiła, to skierował jej lico z powrotem na siebie. — Byłoby okrutnym nienawidzić kogoś za coś takiego. — Na jego twarzy pojawił się cień tego dawnego zaczepnego uśmiechu. — Jeśli to zrobi, osobiście ją w tym uświadomię — dodał, starając się na razie odsunąć na bok uporczywe myśli. W końcu jakby nie patrzeć, to nadal jest Lis i zawsze będzie, niezależnie od wszystkiego.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Mistrz Gry Wto Mar 01, 2022 7:11 pm

Chyba nie przewidziała, że jego pierwszymi słowami będzie upomnienie ją o tytułowanie go. Jakby to była jakaś nowość, choć nie zwykła się zwracać inaczej od jego koronacji. Killian jak zawsze zapominał chyba jakie brzemie wziął na swoje barki… musiał być władcą, nie przyjacielem, niezależnie od wszystkiego…
-Jesteś, Wasza wysokość, moim królem, a ja poddaną. Służę Ci jako dowódczyni Pomiotów, oraz członkini Izby Lordów. Mogę mieć mnóstwo tytułów i profesji, ale złożyłam hołd Waszej Wysokości. To wiele dla mnie znaczy.
Odparła, choć bardziej niemrawo, raczej unikając wciąż jego spojrzenia. Nawet nie czuła się za specjalnie na siłach, aby postawić się bardziej. Przecież musiał w końcu zrozumieć. Była mu wierna i lojalna, przecież… przecież to już dużo warte, prawda? To za mało? Miała burzyć hierarchię? Być kimś innym, niż dla niego jest? Bo przecież JEST tylko jego poddaną.
-Może dawno… wtedy miałyśmy tylko siebie, a mężczyźni byli odrażający… to co robili… ale to bez znaczenia. Mogłam zawsze wrócić. A chyba się po prostu bałam zmierzyć z przeszłością. Z nią. Spojrzeć w oczy Asaru, gdyby znów mnie…
Zacisnęła wargi, ale za moment dostrzegła jego zbliżającą się rękę. Czują dotyk na podbródku, tylko mimowolnie powiodła głową za jego ruchem, by znów na niego spojrzeć, wlepiając w niego zielone oczy, niepewne i zagubione. Jego uśmiech potrafił uspokoić, jak też zarazem powodować u niej jeszcze większy niepokój przed czymś, czego nie rozumiała. Niewiele rozumiała, gdy patrzył na nią, ani gdy do niej mówił. Zawsze był wtedy inny, choć do niedawna mówiła sobie, że przecież on zawsze się tak zachowywał, względem wszystkich. Ale ten obraz zaczynał odchodzić, ona o tym zapominać, aż znów nie próbował skupić jej uwagę na samym sobie. Chyba nie próbowała zrozumieć. Może tak było łatwiej. Mniejszy mętlik myśli.
-Nie byłam wtedy tą samą osobą. Bardziej zaszczutym zwierzęciem, które myślało tylko o sobie… ale tak wiele jeszcze o mnie nie wiesz, Wasza Wysokość…- Wyszeptała i odsunęła się powoli, stawiając kroki do tyłu. -Choć pewnie w końcu odkryją się wszystkie karty. Dobrego snu, królu…
Dodała i patrząc w ziemię, odwróciła się na pięcie, aby udać do wyjścia z sali. Wychodząc za rogiem przyłożyła sobie nadgarstek do brwi, ale zniknęła Killianowi, wraz z łagodnym machnięciem kruczych włosów, gdy odbiła za róg…
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Killian Falone Wto Mar 01, 2022 9:28 pm

Jej odpowiedź była chyba do przewidzenia, chociaż jakaś naiwna jego część liczyła na usłyszenie czegoś innego. Może nawet na milczenie, ale przecież, o ironio, nie wypadało przemilczeć słów króla. W każdym razie, musiał to zaakceptować, wszelki nacisk w tym kierunku byłby nie tylko bezcelowy, ale i szkodliwy.
— Rozumiem — zapewnił spokojnie, zamykając tym samym temat. To nie tak, że nie uważał się za króla, po całym tym czasie ciężko było myśleć w innych kategoriach prócz tych kilku specyficznych momentów, które przychodziły razem z pozbieranym z ulicy bagażem wspomnień. Kuszących i głupich jednocześnie.
Miała rację. Wiedział, że miała rację. Ale to w niczym nie pomagało. Nie pomagał też jego upór, ale przynajmniej wciąż utwierdzał w tym, by nie rezygnować.
Jej kolejne słowa również w tym utwierdzały. Już z samego początku, po poznaniu jej historii, zaczął zdawać sobie sprawę, że przełamanie wykutego doświadczeniem muru nie będzie łatwe, niezależnie od jego starań. Ale postanowił postarać się najlepiej, jak potrafi i nadal nie zamierza z tego rezygnować. To już chyba na pewno poważna rzecz, nie?
Widział zmieszanie w jej oczach, kiedy powoli zabierał rękę. Chyba nie chciał nadwyrężać jej przestrzeni, kiedy tak niejednoznacznie na to odpowiadała. Bo czy miał gwarancję, że należycie się sprzeciwi? Przecież był królem. Jakież to niewygodne...
— Nie wątpię — odparł na swoją niewiedzę, zakładając dłonie za plecami. Pomimo znajomości jej historii, ona sama wciąż pozostawała zagadką. Wciąż intrygowała, z jednej strony samej poruszając głębsze tematy, z drugiej wycofując się z nich. Zresztą, oboje wiele o sobie nie wiedzieli. Nie szedł za nią, kiedy się cofnęła, nie powinien. — Wzajemnie — odparł tylko, odprowadzając ją jedynie kątem oka, by zaraz przymknąć powieki, słuchając jej niknących kroków. Czy to chciał uzyskać? Ciężko powiedzieć. Chyba nie było źle, nie wydawało się też dobrze. Oczywiście, że nie wszystko jeszcze wiedział, nie należała do prostych osób, ale karty zazwyczaj odkrywa ten, kto je trzyma. Nawet na to miał tylko pośredni wpływ, a to była długa i ryzykowna gra.
Westchnął cicho i sięgnął do kieszeni po papierosa, którego odpalił niespiesznie, by razem z dymem oddalić się w swoją stronę.

z.t. wszyscy
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Killian Falone Wto Mar 08, 2022 10:13 pm

Przechadzając się z milionem myśli po korytarzach, a jednocześnie rozglądając za twarzami, trafił do pomieszczenia, które kiedyś z pewnością służyło za elegancki salon. Nie na miarę medevarskich komnat z drewnem na ścianach i zwierzęcymi głowami nad kominkiem, tutaj było przestronnie i minimalistycznie na swój sposób. Choć wystrój dawno się zmienił, Lian umiał znaleźć ślady po wyrastających z posadzki donicach, wyobrazić sobie niskie, kolorowe pufy w opuszczonej części, nad którą być może wisiały dywany lub baldachim. A może było to miejsce na domowe oczko wodne, o takich cudach również słyszał swego czasu.
Jego spojrzenie jednak szybko skupiło się na paru personach przy prowizorycznym stole, do których teraz zmierzał. To było na swój sposób zabawne, kiedyś w życiu by nie pomyślał, że przyjdzie mu współpracować z tak dużą ilością ludzi. A jednak, nawet nie mógłby zbytnio narzekać na ich towarzystwo, poza oczywistą kwestią zdrajcy. To jego snucie się po kątach miało bowiem drugie dno, które jednak skrzętnie zamiótł teraz pod dywan, by jego osobisty wywiad nie wyszedł na jaw. Witaj, polityko.
— Jak nastroje? — rzucił na powitanie, by się dosiąść. — Jestem pewien, że będzie lepiej niż poprzednio.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Mistrz Gry Wto Mar 08, 2022 10:47 pm

Na całe szczęście dla Killiana, nie był na zgromadzeniu kłaniających się mu polityków, a raczej mógłby porównać ten pobyt i towarzystwo do partyzanckiej armii, w której każdy był swój, zwłaszcza cudzoziemski król z państwa, którego nigdy na oczy nie widzieli. Toteż poruszał się swobodnie, mogąc dołączyć do stolika, przy którym siedziało już czterech sadulczyków, dewagując przy alkoholu o sprawach mniej lub bardziej ważnych, aż nie padło pytanie Falone. Wtedy jeden, z blizną przechodzącą przez lewe oko, podał mu butelkowane piwo.
-Nastroje? Dobre pytanie. Chłopaki z jednej strony są poddenerwowani, z drugiej tylko czekają, aż się dobiora do tych idiotów.
Podjął, zaraz upijając łyk. Wtedy mrukowaty mężczyzna, który bawił się nożem między swoimi palcami, rzucił krótkim spojrzeniem na białowłosego.
-Nie byłbym tego taki pewien.
-Co masz na myśli, Ashad?

Zapytał bliznowaty.
-Poprzednio wszystko poszło idealnie, aż się nie spierdoliło, bo Asaru przepadł. Jakby kurwa wiedział…
-Co sugerujesz?

Odezwał się trzeci, który siedział obok Falone, a na wprost do Ashada.
-Że skądś te informacje wypłynęły. Jak będziemy mieli szczęście, okaże się tylko, że Asaru na przyjęciu nie będzie. Jak nie, każdy się będzie nas spodziewał, a my wejdziemy w pułapkę. Zapamiętajcie ten dzień, bo może to być nasz ostatni bój…
-Pesymistyczny jesteś, Ashad…
Wymruczał mężczyzna w bliźnie, ale tym przyciągnął uwagę mruka.
-Patrzę na to bardziej ostudzonym wzrokiem. Zobaczycie, piaski popłyną krwią, może naszą, Radżesh.
Odpowiedział z warknięciem, a bliznowaty upił kolejny łyk.
-Alik dba o nas, ma oczy wszędzie. Powiedziałby.
Dodał Radżesh, ale wzbudził wątpliwości u pozostałej dwójki. Salah, jeden z nich, podparł się łokciami o blat.
-A wiecie co mi się wydaje?- Spojrzał po każdym, też Killianie. -Że Ashad nie gada głupot. Coś mi tu śmierdziało już wtedy. Wiecie co dokładnie…
Zasugerował Salah.
-Inthar.- Wtrącił czwarty, dotąd najdłużej milczący, zwany tutaj Karaluchem, tylko dlatego że liczył sobie wiele blizn i nic nie mogło go zabić. -Ta kobieta jest podejrzana. Informatorka w sercu problemu. Myślicie, że zdradziłaby swego pana? Niewolnica…?
Spytał, a to zadumało resztę.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Killian Falone Sro Mar 09, 2022 4:39 pm

Przysiadł się do ich czwórki, by zaraz nieznacznie skinąć Radżeshowi głową w niemym podziękowaniu za butelkę. Dawno już się tak nie czuł, tak zwyczajnie i równo z wszystkimi wokół, to było aż dziwne na swój sposób. Ale z drugiej strony to właśnie w takich chwilach człowiek czuje się prawdziwą częścią towarzystwa, a nie żadnym klockiem nad czy pod. Nawet nie próbował sobie przypominać, kim jest i jak bardzo to wszystko powinno być nie na miejscu. Ciekawe tylko, czy po powrocie do Medevaru będzie do tego tęsknił.
Teraz jednak skupił się na rozmowie z czterema dai'lahami. Jego pierwsze słowa wcale nie dziwiły, zresztą ciężko było nie wyczuć atmosfery wokół. Zaraz jednak wzrok Falone'a powędrował na Ashada i poniekąd na nóż w jego rękach, bo takie zabawy zawsze przykuwają uwagę. Killian upił łyk z butelki i słuchał rodzącej się dyskusji, która szła w bardzo ciekawe tory. Lekko pokiwał głową na ten niecenzuralny wniosek, a potem przyszła kolej na przypomnienie im ponurej możliwości.
— To Asaru wystawia przyjęcie. Dziwnym by było, gdyby jako jedyny miał się nie zjawić i wystawić kolegów — dorzucił i pociągnął kolejny łyk. Szczerze wątpił, by ten śmieć odciął się dobrowolnie od korzystnych i miłych dla siebie kontaktów. Zerknął znów na Radżesha, którego wiara w Alika była godna uznania, choć z drugiej strony wydawała się sztucznie ślepa. Jakby mówił tak tylko po to, by samego siebie uspokoić.
Wtedy też ich uwaga spoczęła z powrotem na Salahu, który rzucił sugestią, jaka już dużo wcześniej chodziła po głowie Killiana. Zaufana dla obu, zawsze na miejscu, zawsze posłuszna... Wampir zatopił wzrok w lusterku piwa kołyszącym się w ciemnym szkle.
— Tytułuje go swoim panem, nawet jeśli nikt z jego kręgu tego nie słyszy, to mnie dziwi. Jak gdyby pogodziła się ze swoim losem. — Zerknął po nich. — Mogłaby też swobodnie uciec, a tego nie robi, choć nie powiem, gdyby uciekła, nie mogłaby już pomagać Alikowi jako kontakt... W tym momencie poświęca się dla nas. — To był główny mankament tego argumentu. Miał on dwa możliwe wyjaśnienia i obydwa na chwilę obecną wydawały się równie dobre. Co gorsza, obydwa też mogły być prawdziwe, choć to chyba najdziwniejszy z dostępnych scenariuszy. Biedna niewolnica z wielką chęcią pomocy, ale łamiąca się psychicznie na każde skinienie swego pana, próbująca tego nie dostrzegać, by nie posypać się całkiem, by znowu spróbować. Melodramat.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Mistrz Gry Sro Mar 09, 2022 5:52 pm

-Słyszysz siebie?- Padło pytanie Ashada, który skierował surowy wzrok na Killiana. -Myślisz, że tego wampira obchodzi los własnych sojuszników? Zresztą przyjęcie można odgrywać. Widziałem już sztuki z sobowtórami, zwykli łgarze…
Zauważył, a perspektywa wpadnięcia do teatrzyku lalek nie brzmiała zbyt wesoło.
Trwoga Salaha, Karalucha, czy Falone była na swój sposób słuszna, zaś wysunięte wnioski trafne, aż Radżesh nie stuknął butelką w blat.
-Myślicie, że to tak łatwo? Od ponad stu lat jest w niewoli, ten świr musiał jej coś zrobić z głową. Mało to takich? Jak klatki otwieramy, powozy gołocimy, te czasem nie wiedzą co mają robić. Nawet głupi instynkt przetrwania… chęć ucieczki… nie ma tego! Patrzą na nas i pytają, czy zostaniemy ich nowymi panami…- Pochylił głowę. -Więc rozumiem Inthar. Nie wie co robi…
-A więc przez Ciebie serce przemawia…
Zaśmiał się Salah, a za nim Karaluch, sam z blizna na oku był chyba niechętny się odgryzać, tylko Ashad wyglądał, jakby to po nim spływało. Aż:
-Nie śmiej się z uczucia, które spotyka wszystkich. Powinniśmy go żałować.- Spojrzał we własne oczy w odbiciu metalu. -Kochać niewolnice…
-Milcz, Ashad.

Przerwał Radżesh, zaraz kierując wzrok na Falone, którego szturchnał Salah.
-Właściwie intryguje mnie ta kobieta… ta bladoskóra… Lisollette… któż to? Przybyła z Twojego ludu, a Alik zdaje się jej ufać…
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Killian Falone Sro Mar 09, 2022 10:39 pm

Killian podniósł wzrok na Ashada, ale nie był szczególnie wzruszony tą uwagą. Nawet nie zakładał, że Asaru kierował się jakąś tam sympatią do swoich znajomych.
— To, czy go obchodzi, zależy jak bardzo są mu potrzebni lub przydatni. Skoro chce wydawać na nich pieniądze, to przynajmniej trochę są — odparł. — Ale też masz rację, każdego można podrobić... — dodał zaraz, a przez głowę przeszło mu pytanie, czy któryś z nich zna w ogóle twarze tamtych ludzi na tyle dobrze, by się nie pomylić.
Butelka Radżesha przerwała dyskusję na temat Inthar. Falone upił z własnego gwinta, słuchając opisów, które faktycznie sporo mówiły o niejednej niewolnicy. Ale uwaga Salaha była mniej spodziewana, zerknął na niego i kolejno pozostałych dwóch. Kochać niewolnicę...
— Hm? Co się stało?... — Lecz temat został brutalnie ucięty, nie był pewien wciskać w to nos. — Wcale nie musiałaby robić tego z własnej woli — dodał, w myślach załamując się nad tą ilością możliwości. Choć ta jedna również wiele mogłaby wytłumaczyć.
Zerknął na Salaha i lekko uniósł brwi. Nie spodziewał się tego pytania, ale właściwie tak, przecież ich jeszcze na świecie nie było, kiedy poznali się z Alikiem.
— Znają się od dawna. Pomioty... elitarna organizacja, a od niedawna też gwardia, mają przeróżne kontakty w wielu miejscach Medevaru i okolic. — Uśmiechnął się pod nosem. — Nie tylko Alikiem mogłaby się pochwalić — dodał i upił piwa. — O szczegóły nigdy jej nie pytałem. — I właściwie była to prawda.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Mistrz Gry Czw Mar 10, 2022 2:09 am

Killian widocznie widział w tym wszystkim człowieka biznesu, Ashad z kolei bardziej szczura, co kocha wyłącznie żyć. Może dlatego ich poglądy się rozbiegały, lecz nie mogli sobie zaprzeczyć. Pułapki mają to do siebie, że masz się ich nie domyślić, póki się w nie nie wpakujesz.
Temat Inthar został co prawda urwany, jednak Radżesh wyglądał, jakby chciał coś dodac, lecz uznał, że nie ma sensu. Wielu tutaj zdawało sobie sprawę, że w drogiej informatorce kochał się od dawna, niewielu zaś dawało mu w tym wszystkim szansę pod wieloma względami. I wiedział to, ale nie znaczyło, że pozwalał ją obgadywać. Salaha i Karalucha to widocznie bawiło wystarczająco.
Ten pierwszy zaś podparł się łokciami o stolik, wpatrując w Killiana, gdy tłumaczył. Zresztą, nie tylko jego żywą uwagę przyciągnął. Podobnie weteran się skupił, a Ashad dłubał ostrzem w drewnie, nadstawiając ucha.
-”Pomioty”... elitarna gwardia… brzmi trochę jak straż sułtańska…
-Lub straż Asaru.

Nadmienił Karaluch, na co Salah pokiwał głową.
-Nie tylko Alikiem? Ma jakieś ważniejsze kontakty…?
Dopytał unosząc brwi, lecz Radżesh szturchnął go, aby nie był taki ciekawski, przynajmniej ten jeden raz. Temat wyjątkowego gościa ich przywódcy był w końcu delikatny,
-Ja słyszałem, że ma tu sprawy osobiste… porachunki…
Wymruczał Karaluch, zerkając po wszystkich krótko, lecz Ashad westchnął cicho.
-Może też była niewolnikiem, cholera wie każdego wampira i ten ich świat.- Zerknął na Killiana. -To kobieta, skoro siedzi w tym po uszy, z pewnością była ofiarą. Może zna się z Inthar. Sam bym ją podejrzewał o konspiracje, gdyby nie fakt, że nie przypominam sobie jej poprzednio….
-Ty każdego byś oskarżył o zdrade.

Wzruszył ramionami Salah, lecz Ashad wbił zaraz nóż w stół, powoli wstając.
-Tym szybciej zniknie, tym większą będę mieć pewność, że ten burdel na kółkach może przetrwać bez katastrofy.
Założyl dłoń przy rękojeści bułatu i odszedł od stolika, idąc w swoją stronę. Radżesh upił kolejny łyk, odprowadzając go wzrokiem.
-Czasem jest głupcem. Każdy obcy jest zdrajcą. Każdy z nas. Nie wierze, aby był jakikolwiek zdrajca. Wtedy mieliśmy pecha. Źle sprawdziliśmy informacje.
-Może. A może nie.

Wtrącił Salah, wzruszając ramionami. Karaluch pochylił się bardziej na stolik.
-Sądzę i tak, że tej Inthar nie należy ufać. Ona nie ma własnej woli.
Skomentował i też wstał, pozostawiając tę trójkę na miejscu.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Killian Falone Nie Mar 13, 2022 8:39 pm

Czuł na sobie ich spojrzenia i myśli, co było na swój sposób przyjemne. Taka mało zobowiązująca uwaga towarzystwa w związku z anegdotką z jego własnego życia. Spodziewał się, że mogą chcieć pociągnąć ten temat, ale był na to przygotowany. Nie mówiąc już o tym, by nie zagłębiać się w nikomu niepotrzebne szczegóły, z których kilku w zasadzie i tak mogli się domyślać, ale to inna sprawa.
Jego wzrok przebiegł po towarzyszach, kiedy przyrównali to wpierw zwyczajnie, a potem trochę niefortunnie. Jednak słowa Salaha przykuły uwagę, a Killian uśmiechnął się na tę ciekawość.
— Co to za pytanie... — rzucił tylko, jakby było, w zasadzie to było trochę nie na miejscu, biorąc pod uwagę kim były Pomioty. Zerknął na Karalucha i lekko uniósł brwi, by potem skupić się na Ashadzie. Jego słowa ocierały się o niebezpieczne pole, ale Falone zachował neutralność i upił piwa. — Nie było jej poprzednio — przytaknął przelotnie. Odprowadził go spojrzeniem i zerknął na Radżesha, na Karalucha i znów na bliznowatego. — Powiedziałeś "każdy z nas"... Znaczy, że Ashad kogoś jeszcze podejrzewa? — wymruczał, by po chwili ciszy westchnąć cicho. — Zresztą, mam wrażenie, że zbyt dużą ufność pokładasz w szczęście i pech... Na takie rzeczy człowiek nie uważa, a my musimy mieć oczy dookoła głowy, jeśli chcemy, żeby się udało — rzucił i dopił piwo.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Lisollette Falone Wto Mar 15, 2022 11:04 am

Pytanie może dobre, może nie, ale przecież to chyba nic złego orientować się w co ciekawszych kąskach. Przynajmniej z tego słynął Salah, lecz nie uzyskał konkretnej odpowiedzi. Pomioty to jednak zagadka, czy to takie dziwne, że pytał…?
No ale zaraz Ashad i Karaluch odeszli, a rzucone słowa Falone zniknęły na wietrze, bo wyraźnie wojownika nie interesowały czcze poświadczenia czegoś co już sam wiedział. Radżesh jednak nie porzucił kolejnego pytania wampira.
-Każdego to każdego, nawet Ciebie, mimo wszystko. Ale sądzę, że jest taki cięty, bo widzi w nas wrogów. Zakłada, że to któryś z nas. Wiesz… mamy trochę większy wkład, wiedzę i swobodę, z kolei byle chłystek nie pozostałby niezauważony… no i Inthar… to dla niego jak coś czego może się uczepić… paranoik…
-Ironią byłoby to, jakby Ashad był zdrajcą, tylko zrzuca podejrzenia na naszą piątkę, aby oddalić podejrzenia od siebie…

Wtrącił Salah, lecz Radżesh westchnął, nachylając się do niego.
-Nie ma zdrajcy, jak któryś z nas mógłby to zrobić i siedzieć z nami przy wspólnym stole, jakby nigdy nic? Wiesz jaki to jest… a Karaluch tylko to zaognia, zaraz będziesz jak oni.- Upomniał go, za moment powracając uwagą do Killiana. -Idąc tym myśleniem, zaraz wszyscy rzucimy się sobie do gardeł. Ashad tylko czeka na taką okazję, by jego duma miała rację.
Dodał i dopił piwo, by po chwili wstać. Salah machnął rękoma.
-A Ty co?
-Zbieraj się, obowiązki mamy. Przerwa minęła. Do następnego, Killianie.

Machnął ręką do króla i zebrał się do wyjścia, zaś gdy Salah został na moment sam z Falone, powoli się rozejrzał.
-Wszyscy się tu guzik znają. Uważaj z kim się tu zadajesz, każdy się tylko miło uśmiecha.
Rzucił, nim sam nie odszedł, zostawiając białowłosego samego sobie.
Lisollette Falone
Lisollette Falone

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Killian Falone Wto Mar 15, 2022 7:12 pm

Chyba powinno go uderzyć stwierdzenie, że sam też może znajdować się na liście podejrzanych, ale zdawało się być wręcz przeciwnie. Killian nawet docenił tę przezorność, na jego miejscu pewnie myślałby podobnie, na swoim własnym nadal nie skreślał Ashada z listy, choć miał lepszych kandydatów na zdrajcę.
Słuchał ich dyskusji, która zakończyła się znów znanym już poglądem Radżesha o tym, że żadnego zdrajcy tu nie ma. Godne docenienia, choć czy była to ślepa wiara w towarzyszy czy coś bardziej wyrafinowanego? Gdyby ten gość był żółtodziobem, to faktycznie można by go posądzać o naiwność, ale jak sam zauważył, jest jednym z tych, którzy zdołali zacząć coś tu znaczyć.
— Raczej nie byłby z tego zadowolony — rzucił w odpowiedzi, a ten tymczasem wstał od stołu. — Bywaj — odparł na pożegnanie, zaraz też przenosząc wzrok na Salaha. Jego słowa były intrygujące na swój sposób, jakby chciał tym coś przekazać, a chwilowo tym, co rzucał najwięcej ładnych uśmiechów był właśnie Radżesh. Przypadek?

Należało w końcu zostawić ten pusty i tak stolik, ale nijak nie mógł zostawić myśli z niego zabranych. Wahał się przez chwilę, do kogo skierować teraz kroki, jednak to nie był koniec zbierania informacji zaś osobą, która powinna znać wszystkich najlepiej był oczywiście Alik. Z drugiej strony przychodził do niego z garścią domysłów, lecz nie zakładał wcale, że to jedno spotkanie odpowie na wszystkie pytania.
Przez chwilę natomiast chodziło mu po głowie, od czego powinien zacząć. Z drugiej strony przecież to był Alik, podchody mijały się z celem i były zbędną stratą czasu, przynajmniej miał nadzieję, że słów prosto z mostu nie poczyta mu za bezczelne czy... coś takiego. Mimo wszystko mieli między innymi rozmawiać o ludziach, którym niegdyś zupełnie ufał.
— Niepokojąco spokojna noc — rzucił, podchodząc do bariery oddzielającej ich od pustyni. — Takie zwykle zwiastują kłopoty. — Oparł się o balustradę i zerknął na Alika. — Rozmawiałem z paroma ważniejszymi ludźmi, jak można się spodziewać, oskarżają Inthar... w większości. Przyznam, że i ja jej nie ufam, ale nie tylko jej — wymruczał, zwracając wzrok znów na horyzont.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Lisollette Falone Wto Mar 15, 2022 8:14 pm

Drewniana fajka zaskwierczała podpalonym, ubitym tytoniem w środku, a do płuc wleciał duszący dym, zaraz wypuszczony z pokasływaniem Alika. Tego się nie dało palić normalnie, chyba efekt był zawsze ten sam. Zazwyczaj zresztą nie palił, ale bywały takie dni, że chyba potrzebował tego dla samego zajęcia własnego czasu i rąk. I komponowało się to ze wspaniałą, choć już lekko chłodną nocą z panoramą bezkresnej pustyni. Na takowej łatwo się zgubić, lecz ten widok znał już na pamięć.
Zaraz jego wzrok ciemnych oczu spoczął na Killianie, który postanowił dołączyć do niego na tarasie. Rzucone słowa go nawet rozbawiły, na co strzelił meżczyźnie płaską dłonią w plecy, aż poczuł cały swój kręgosłup, ale sadulczyk zaśmiał się gromko.
-Takie smęty nie tutaj, spójrz w gwiazdy i zachwyć się ich pięknem! Może żyjemy długo, ale nie po to, by się tylko zamartwiać. Masz…- Wcisnął mu do rąk drewnianą fajkę i zapałki, bo powinien to na nowo rozpalić. Lecz pozwolił sobie zaraz odsunąć Falone od oparcia. -Uważaj, to nie jest tak stabilne, jak wygląda.
Uśmiechnął się i założył ręce na piersi. Niestety, Killian przyszedł z nieciekawą rozmową, przez którą ta mimika długo nie mogła się utrzymać. Samemu powiódł spojrzeniem w kierunku horyzontu, tak jak on, dumając moment. Zdrajca… temat, który będzie za każdym razem powracał.
-Ufam Inthar. Niezależnie od tego co wszyscy gadają. Zbyt długo mi pomaga. Zresztą, wiem co te kobiety tam przechodzą, żadna nie pozostałaby wierna temu bydlakowi…- Wypuścił cicho powietrze. -...dlatego też sądzę, że mamy zdrajcę pod nosem. Myśl, że to któryś z moich chłopców wkurwia mnie, ale nie mogę nic zrobić. Oskarżając wszystkich, straciłbym w ich oczach. Nie mogę sobie na to pozwolić. Myślę jednak, że to któryś z moich dowódców grup. Tylko który…
Uniósł głowę w górę, wpatrując się w czarne niebo, z migoczącymi punkcikami. Zaraz jednak przeczesał palcami brodę i jeśli Killianowi wystarczyło, przejął od niego fajkę.
-Mam pytanie. Staram się nie oceniać z góry. Coś Cię łączy z moim kwiatuszkiem?
Rzucił zaciągając się fajką, zaraz odkasłując.
Lisollette Falone
Lisollette Falone

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Killian Falone Wto Mar 15, 2022 9:54 pm

Chyba nigdy do tego w pełni nie przywyknie, starał się jednak nie wyjść na miernotę, nawet jeśli powitanie Alika było czuć pod każdym względem. Jak na ironię, wszelkie mniej miłe powitania, jakie przeżył, były tu całkiem pomocne. Niemniej jednak uśmiechnął się z lekka do dai'laha, kiedy ten uznał jego słowa za smęty.
— Nie mogę się tu nie zgodzić — odparł, zaraz też biorąc od niego fajkę, którą odpalił, choć odrobinę bez wprawy. Takie cuda w Medevarze odeszły niemal w zapomnienie w ostatnim wieku. — Hm? — Odsunął się od bariery, aczkolwiek na jego twarzy zjawił się szelmowski uśmiech. — Kiedy tak mówisz, to aż kusi, żeby sprawdzić jej granice... — zaśmiał się i zaciągnął gęstym dymem, by zaraz go wykaszleć. — Co w tym jest, na litość, stare siano? — wykrztusił, ale wbrew temu wrócił do palenia, może tylko nieco ostrożniej.
Przeszli jednak do mniej przyjemnych tematów, a Falone westchnął cicho. Uwaga o pomocy była słuszna, jednak miała zasadniczą dziurę.
— Brałem pod uwagę, że... nie robi tego z własnej woli. Może być też więźniem psychicznym, pomimo dobrych chęci... — wymruczał, by za chwilę przejść myślami do drugiej koncepcji. — Salah i Karaluch podsuwają Inthar... — zaczął z wolna. — Ashad jest podejrzliwy i ostrożny, ale Radżesh... Zaskoczyło mnie to, jak święcie wierzy, że zdrajca nie istnieje i mieliśmy tylko pecha. W dodatku ostro krytykuje podejście innych, zwłaszcza Ashada, którego nazywa wręcz czepialskim paranoikiem... To banalne i bezpieczne stanowisko, nie podoba mi się. W dodatku jego powiązania z Inthar... — wymruczał, oddając mu za chwilę fajkę. Tak, zdecydowanie miał dość.
Z wolna wsunął ręce do kieszeni, zerkając na niego, kiedy zaczął zadawać pytanie. Pytanie, którego chyba najmniej się spodziewał i to zaskoczenie przez cały długi moment było widoczne na twarzy Killiana. Sięgnął do kieszeni po papierosy, które też zaraz podsunął Alikowi.
— Chcesz? Trochę bardziej zjadliwe — rzucił, a zaraz samemu zabrał jednego. — Czy coś mnie łączy... — Odpalił szluga i z wolna zaciągnął się dymem. To było banalne i trudne pytanie w jednym. Ale czy był sens cokolwiek udawać? — Tak. Przynajmniej... z mojej strony. — Zerknął na pustynię. — Jest mi bardzo droga, już od dawna, choć sama zdaje się tego unikać. Z przynajmniej kilku powodów nie dziwi mnie to, może nawet wiem, co z tym zrobić, ale... niekoniecznie teraz. Nie chcę dokładać jej kolejnych myśli — rzucił, a wzrok z lekka zbłądził mu na balustradę pokrytą bliznami czasu. No tak, Killian, pod warunkiem, że ją to interesuje. To wcale nie było nadal takie pewne. Oderwał zaraz wzrok do kamieni, by spojrzeć na najniższe gwiazdy. Nie był też pewien, czy powinien używać bardziej konkretnych słów, ale o dziwo źródłem tych niepewności wcale nie były jego własne uczucia. Te widział jasno już od jakiegoś czasu, a fakt, że nijak się dotąd nie zmieniły, mówił sam za siebie. — W skrócie, tak, kocham ją — palnął mimo wszystko i szybko zaczął się zastanawiać, po co. Znając życie, będzie tego żałował, ale... to nic, tylko kolejna rzecz do żałowania, szyderstwo, żart, groźba, niech rzuca, czym chce, wciąż mieli zadanie do wypełnienia.
Na bogów, po co on to powiedział...
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Lisollette Falone Wto Mar 15, 2022 10:36 pm

Widząc jak zaczął się dusić fajką, znowu się zaśmiał. Ale jego komentarz na temat wyrobu wcale już nie był taki zabawny, powiedzmy, że nawet odebrał go poważnie.
-Siano myśle, że mogło zostać dodane. Ale sam nie szukałbym odpowiedzi, to prawdziwe gówno w smaku.
Zachichotał, podchodząc do bardziej zaufanego grzymsu, na którym oparł się ramieniem, zerkając po Falone. Zamienił się w słuch, aby w pełni zrozumieć co wyłapał białowłosy swoim świeżym spojrzeniem. Dai’lah wydawał się to wszystko w ciszy przetwarzać i może sobie to nawet układać, albo szukać błędów myśleniowych, lecz nie przerwał mu tak długo, aż nie uznał, że runda na ruch została oddana jemu.
-Salah i Karaluch zawsze mieli dobre nastawienie względem naszej kompanii, nic dziwnego, że szukają winnych z zewnętrznego kręgu. Inthar to idealna kandydatka na ofiarę, sam zauważyłeś, “ofiara psychiczna”. Ale z tego samego powodu, na miejscu Asaru nie powierzałbym niewolnicom żadnego zadania.- Spojrzał w kierunku pustyni. -Ashad zawsze taki był, dobry człowiek, ale ma wiele niewyleczonych urazów. Bardziej liczyła się dla niego idea, niż budowanie więzi, właściwie jego sytuacja zmusiła go do współpracy z pozostałą śmietanką. Radżesh to był ten zawsze uprzejmy i miły dzieciak, hah… ale fakt, wiem o tym, że podkochuje się w Inthar, wielokrotnie słał jej maślane oczy. Zagubiony głupiec. Ashad wyłapuje takie słabości, do go podsyca.- Westchnął. -I widzisz, znam ich wszystkich od urodzenia, myśl że to któryś z nich po prostu rozrywa mi serce… ale rozumiem co masz na myśli. Widzisz Radżesha na pozycji zdrajcy. Niestety to dalej tylko przypuszczenia, nie mamy nawet dowodów. Może Lisollette coś znajdzie, miała dar z czytania po oczach, ja jakoś tak nigdy nie umiałem…
Odbił się od grzymsu i zbliżył do Liana, kiedy ten zaoferował mu papierosa. Wziął go z podejrzliwością w oczach. Ale przyłożył do ust i odpalił, naśladując Killiana. Było to dziwne doświadczenie, z którym nigdy nie miał styczności.
-Tego prawie nie czuć przy tym chłamie.
Zaśmiał się, podtrzymując papierosa ustami, aż popiół przypalił mu klatkę piersiową, na co zaczął go strzepywać pośpiesznie i znów się zaśmiał. Zabawne, przez głowę mu przeszło, że tyle lat miał na karku, a ten Senemczyk potrafił mu pokazać coś nowego.
Przeszli do kwestii relacji Liana z Cascamią, zaś Alik słuchał przyglądając się mu z zaciekawieniem, jak ten zgrabnie starał się dobierać słowa, przedstawiając skomplikowaną sytuację, która wcale go jakoś nie dziwiła. Aż nie padło twarde zapewnienie jego stosunku do kobiety, na co uniósł brwi i zaraz wypuścił powietrze, kręcąc głową.
-No to żeś się wjebał jak osłem w słup.- Skomentował i machnął ręką, przechodząc dwa kroki w bok. Spojrzał na papierosa, którym obrócił w palcach, zaciskając wargi z namysłem. -Jeśli mówisz prawdę, to… to naprawdę wiele. Bo sam wiesz jaka jest ta dziewczyna, to… kurwa.- Sapnął i wrócił do Killiana, zatrzymując się frontalnie do niego i patrząc lekko z góry przez różnicę wzrostu. -Jeśli ją kochasz, powinieneś o czymś wiedzieć. Ona mnie zabije, jeśli się dowie, że wiesz to ode mnie, bo sądzę, że Tobie nie powiedziała. Ale jeśli tak, nie będę się bronić…- Odwrócił głowę. -...bo widzisz… zastanawiałeś się czemu Asaru wyrzuca te dziewczyny czasem na pustynie? Czemu pozbywa się wiecznie młodych wampirzyc, które regenerują się dosyć sprawnie?- Wrócił do niego spojrzeniem. -Gdy znalazłem mój kwiatuszek, ona… była w czwartym miesiącu ciąży. Musisz to zrozumieć, Senemczyku. Lisollette miała być matką niechcianego dzieciaka tej gnidy. Jego lub… któregoś z tych drani.- Odwrócił się od niego i oddalił z lekka. -Była zagubiona i chciała wtedy tylko umrzeć. Bo została niczym. Dlatego… pomogłem jej poronić. Czasem decydowałem się na to, jeśli jakaś matka tego pragnęła. To było… takie maleństwo… jak na dłoni…- Opuścił wzrok, nim nie przymknął oczu. -...powierzyłem je słońcu, a po tym, pomogłem tej dziewczynie przez wiele miesięcy dojść do siebie. Nie pozwalała się nawet dotknąć. A teraz… po tak długim czasie… widzę jak na ciebie patrzy i… wolałem byś wiedział. Bo jeśli dowiedziałbyś się później i ją skrzywdził… wszystko co poczyniłem, aby doszła do siebie, mogłoby stracić znaczenie. A Ciebie musiałbym rozszarpać. Rozumiesz…?
Lisollette Falone
Lisollette Falone

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Killian Falone Sro Mar 16, 2022 12:54 am

Znajomość ich wszystkich, wbrew pozorom, mogła być tu przeszkodą. Liczył na ciekawe fakty, ale chyba niewiele ich było, ewentualnie musiał to wszystko jeszcze raz przemyśleć. Zebrał w głowie słowa Alika i skonfrontował na szybko ze swoimi domysłami. Nie zmieniły w nich wiele, to było trochę frustrujące.
— Zawsze można pomyśleć nad pułapką, ale... to stwarza dodatkowe ryzyko. Muszę pomyśleć, jak nie zmarnować czasu... i jak mówisz, rozmówić się z dziewczynami. Obiema — odparł, błądząc wzrokiem po własnych myślach. Koleżeńska rozmowa to jedno, ale zebrawszy potencjalne motywy każdego z nich, teoretycznie mogliby coś zaplanować. Jednak czasu też nie mieli wiele. Może dałoby się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu? To by było przyjemne.
Przeszli jednak do kwestii samej Cascamii, lecz Falone nie mógłby na chwilę przynajmniej nie zatrzymać myśli przy uczącym się palić papierosy Aliku. Było w tym coś zabawnego, ale w taki pozytywny sposób, jak wtedy, gdy przyłapiesz kolegę na robieniu jakiejś głupoty i zwlekasz z uświadomieniem go o tym. Potem przyszedł czas na odrobinę prawdy, a jego własne słowa miały dla niego bardzo dwojaki charakter. Z jednej strony był zadowolony z jasnego ich postawienia, również przed samym sobą, z drugiej jednak wciąż nie był pewien reakcji dai'laha, którego wcale nie znał ani tak dobrze, ani tak długo jakby chciał. Jakby zwykle potrzebował do takich rozmów i ciężko powiedzieć, czy to ich sytuacja, czy sama osoba Lis pchnęła do tego kroku.
Jego reakcja i komentarz były... mimo wszystko niespodziewane i nie do końca wiedział, jak powinien to odebrać. Jedno było pewne, stwierdzenie, że "to skomplikowane", nadal pozostawało jak najbardziej aktualne. Wodził wzrokiem za Alikiem i słuchał jego tłumaczeń, z początku trochę chaotycznych. Nieznacznie skinął głową na wzmiankę o zabijaniu. Coś wymyśli, ostatecznie zawsze może udać, że nie wiedział, choć ta myśl raczej go drażniła. Tak czy inaczej, powinien zadbać o skórę Alika w razie czego. No i wtedy przeszli do sedna.
Zielone ślepia Killiana rozszerzyły się delikatnie, kiedy padły pierwsze szczegóły. Dziecko. Nawet nie wyobrażał sobie, co mogła przeżywać w tamtej chwili, mógł jedynie stwierdzić, że to musiało być straszne. Zarówno na początku, jak i później. To też wyjaśniało, dlaczego nie chciała mówić o epizodzie z Alikiem, słowa Lisollette na powrót wyraźnie pobrzmiewały w głowie, jej ton głosu i twarz. Przez moment poczuł się trochę zagubiony w tym wszystkim, w całej garści nowych pytań sprowadzających się do tego, czego mogła oczekiwać i czego z pewnością nie chcieć. Nie umiał postawić się w jej sytuacji, a to tylko wszystko utrudniało.
Ostatnie słowa Alika przyjął zaskakująco spokojnie, z początku zdawałoby się, że pochłonęły go własne myśli, ale za moment odsunął papierosa od ust.
— Sam bym siebie rozszarpał — odparł, kierując na niego wzrok i pomimo doboru słów, mówił zupełnie poważnie. — Nie skrzywdzę jej. I nie zamierzam nikomu na to pozwolić. To co powiedziałem, dla mnie też wiele znaczy. — Umilkł na chwilę, przyglądając się żarzącej się końcówce papierosa. — Teraz rozumiem, czemu pominęła tę część historii... Ale wspominała też o... rodzinie. — Zerknął na mężczyznę. — I brzmiało to dość dosłownie.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Lisollette Falone Sro Mar 16, 2022 10:02 am

Faktycznie, zabrzmiał spokojnie, ale wcale nie obojętnie. Właściwie, nie wiedział jakich reakcji oczekiwał, zapewne nie takich, aby przyjął to łatwo. Nawet jeśli próbował zachować pokerową twarz, Alik mniemał, że w środku tej głowy trwał chaos wymagający uporządkowania. Samemu zaciągnął się papierosem, wypuszczając dym z przymrużeniem jednego oka.
-Dlatego wolałem byś wiedział. Nie wiem, czy powiedziałaby Ci to sama, ale takich rzeczy nie można ukrywać wiecznie. Może jednak porządny z Ciebie facet…
Przyznał mu, machając palcem i zapierając się jedną ręką o biodro, rozmyślając. Podziwiał nawet upór tego wampira, sądził że da sobie chociaż czas na przemyślenie, a jednak ostawał przy swoim. Zresztą, dalej to już ich sprawa. Może tylko wprawił machinę w ruch, a może nic jej nie powstrzyma. Czas pokaże, czy faktycznie intencje białowłosego są szczere.
Zerknął na Killiana, gdy zwrócił uwagę na istotny szczegół, który sadulczyl zwieńczył kolejnym buchem, na który zakaslał.
-Kwiatuszek była pierwszą kobietą, którą uratowałem. Byłem wtedy kupcem, mieszkałem w małej oazie, z żoną i córką. Znalazłem ją przypadkiem, a moja ukochana chciała, żebyśmy się nią zaopiekowali. Zapewniliśmy jej wszystko, a z czasem dowiedzieliśmy się od niej, że to tylko wierzchołek góry, bowiem takich jak ona było więcej. Okrucieństwo bogaczy z wielkich miast. Dlatego, czasem wędrowałem po pustyni, kontrolnie, a nuż czasem trafiłem na zagubione dziewczę. Ukochana wspierała mnie, zawsze uważaliśmy, że dobrze czynimy. Te kobiety nie miały nikogo. Z czasem skrzyknąłem ludzi, z którzy usłyszeli o tym co się dzieje. Czas mijał, a ja… no cóż, pozostałem z tymi ludźmi, potem z ich dziećmi, a następnie wnukami, powoli zdając sobie sprawę, że moja chęć pomocy przeistoczyła się w nieskończoną wojnę przeciw ciemiężycielskiemu systemowi własnego gatunku.- Przekrzywił głowę na bok i wyrzucił papierosa. -Nie, nie ma już mojej żony i córki, jeśli chciałeś pytać. Każda partyzantka mówi o wolności, ale zapomina o kosztownej ofierze dla idei.- Zerknął na niego. -Jeśli będziesz miał więc pewność względem zdrajcy, zabij go. Bo nie mamy czasu.
Lisollette Falone
Lisollette Falone

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Killian Falone Sro Mar 16, 2022 6:04 pm

Skierował znów na niego wzrok, chwilowo starając się pozostawić z boku garść nowych niepewności, które Alik sprzedał mu w zamian za tę chwilę szczerości. Nie żeby narzekał, po prostu musiał to przemyśleć, ale to nie była na to odpowiednia chwila. Tymczasem dai'lah powiedział coś, co wywołało cień uśmiechu na twarzy, pomimo potwornego tematu ich rozmowy. Takie docenienie, nawet w teorii, potrafiło wiele znaczyć. Nie odpowiedział jednak, a zamiast tego dopalił papierosa. Dość tych wylewności jak na jedną noc.
Oparł się plecami o ścianę budynku i skrzyżował ręce na piersi, słuchając wyjaśnień Alika. Chyba nie spodziewał się takiego scenariusza, choć ciężko mu było teraz powiedzieć, jaki zakładał. To znaczy z pewnością ten, że dai'lah miał rodzinę, lalka w głównej sali dobrze o tym świadczyła, jednak wizja jego w sielankowym życiu, które zmieniło się zupełnym przypadkiem, wydawała się bajkowa.
— W rzeczy samej — przyznał w kwestii ceny pięknych idei. Mógłby coś o tym powiedzieć, chociażby ze względu na ofiary ich małej wojny, a choć nie były jego osobistą stratą, to jednak czyjąś przecież tak. Zaraz też złowił spojrzenie Alika, a choć nie spodziewał się od niego takiej decyzji, to skinął głową. — Jasne — odparł krótko i rzeczowo, by zaraz odkleić się od ściany. — Tymczasem mamy jeszcze chwilę, by pocieszyć się życiem — rzucił z lekkim uśmiechem i udał się do wyjścia z tarasu. Po głowie szybko zaczęła mu chodzić jedna, uciszana wcześniej myśl. Miał wielką nadzieję, że się nie pomyli.

Na swój sposób rozumiał wybór tej komnaty, bo choć ciężko było tu mówić o widoku, to jednak komfort całodobowego bezpieczeństwa miał wiele uroków. Właściwie zastanawiało go teraz, czy to... nie, na pewno nie tutaj, to bez sensu. Musiał się jeszcze przestawić na tę wersję ze spokojną rodziną w jakimś miasteczku... swoją drogą Alik nie zdradził, gdzie wtedy mieszkał. To nie miało żadnego znaczenia, ale zaciekawiło go teraz. Mała oaza to niewiele.
Teraz jednak stanął przed drzwiami i zapukał spokojnie. Poza wszelkimi ważnymi rozmowami, musiał też zwyczajnie sprawdzić, jak się miewa. Cały ten ich plan nadal mu się nie podobał, ale nie mógł też zaprzeczyć jego skuteczności. Chyba powinien się cieszyć, że mają dobrego haka na Asaru, ale kto by się cieszył na jego miejscu.
Jeśli tylko się zgodziła, to wszedł do środka.
— Chciałem porozmawiać... jeśli nie masz nic przeciwko — rzucił nawet nieco pogodnym tonem, nie chcąc chyba znowu wpaść w ten ponury nastrój, jaki dopadł go wcześniej z Alikiem. To było szaleństwo, że przyszedł do niej tuż po tych nowościach, ale było dobrze. W końcu jego nastawienie nie zmieniło się ani trochę, co najwyżej rzeczy, na które powinien uważać.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach