Kopę lat, przyjacielu

3 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Kopę lat, przyjacielu - Page 2 Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Lisollette Falone Sro Mar 16, 2022 6:52 pm

Pozostawiony sam sobie przepuścił go bez przeszkód, bo wiele do dodania już nie miał, a raczej pozostawił go z wystarczającą wiedzą, nawet jeśli niewiele pomogła w związku ze sprawą zdrajcy.
Tymczasem ktoś inny już pracował nad tym wszystkim, mianowicie sama Lisollette, ukryta w swym bunkrze, komnacie zewsząd pokrytą piachem i gruzem, będącą tylko małym, krzywym pomieszczeniem wewnątrz ziemi. Nie sposób tu szukać godnych warunków, ale miało to drzwi, miało to też posłanie, więc też dobrze. Nie wybrała tego miejsca pod wzgląd na bezpieczeństwo, a spokój i ciszę, by w spokoju pracować. Brakowało jej azylu wieży astrologicznej Neraspis.
-Wejść.- Rzuciła beznamiętnie, pochylając się właśnie nad pewnym listem, by zaraz wyprostować się i spojrzeć zielonymi oczyma w stronę Killiana, przed którym delikatnie się ukłoniła, nim jeszcze podjął rozmowę. -Oczywiście, Wasza Wysokość. Ale też powinnam coś przekazać.- Wręczyła mu trzymany wcześniej list, który zawierał ciąg znaków jahs, niezbyt wiele mówiących samemu Falone. -Przechwyciłam to od jednego strażnika karawany podczas ostatniego napadu. To były informacje dotyczące szlaku i innych dróg, które Alik patrolował. Już wtedy wiedziałam o zdrajcy. Teraz nasunęła mi się inna myśl. W jaki sposób zostało to przekazane. Sprawdziłam więc trasy ostatnich eskapad najbliższych Sabas Atim. Grupa Salaha i Radżesha miały tylko po drodze.- Wzięła od niego list i odłożyła na starą skrzynkę, zaraz znowu na niego spoglądając. -O czym chciałeś rozmawiać, mój królu…?
Lisollette Falone
Lisollette Falone

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu - Page 2 Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Killian Falone Nie Mar 20, 2022 12:27 am

Wejść. Już po tym jednym słowie spodziewałby się tego specyficznego zmieszania, kiedy nieświadomie dobierzesz nie do końca stosowne słowo. Nie było widoczne jak u większości, nawet jeśli zaplątało się jej po głowie. To w końcu Cascamia, dowódczyni Pomiotów, zawsze panująca nad sytuacją... Prawie zawsze, ale mniejsza o to.
Przymknął za sobą drzwi.
— Słucham — rzucił, podchodząc do niej, a tym samym do stolika. Zaraz jednak jego wzrok wylądował na liście, jaki znalazł się w jego rękach. Nie było sensu czytać, ale też i potrzeby. — Salah i Radżesh... — wymruczał, z wolna stawiając kroki po pomieszczeniu, bawiąc się listem w dłoniach. A więc jeden z nich. Jeszcze wcześniej jego myśli skupiłyby się na jednym, ale... — Hm? — Przystanął i obrócił się w jej stronę, szybko jednak uciekając wzrokiem z powrotem na papier. — Oh, o tym też, trzeba ustalić, który to... Ale przede wszystkim chciałem wiedzieć, jak się miewasz. — Podniósł na nią zielone ślepia, zarazem czujne i w jakiś sposób ostrożne. Nie był pewien, czy nie odbierze tego pytania zbyt... zbyt.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu - Page 2 Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Lisollette Falone Nie Mar 20, 2022 12:44 am

W sumie mogła się domyśleć, że właśnie w tej sprawie przyszedł. Ustalenie kwestii zdrajcy. Ale cieszyła się, że mu pomogła w jakiś sposób. Lepiej typować pół na pół. Lecz za moment chyba miała się nieco zdziwić, kiedy padła druga kwestia jego przyjścia. Ojej… sama nie wiedziała jakie “zbyt” mógłby mieć na myśli, a może jak powinna też to odebrać, lecz z pewnością było to miłe, ale też…
-Wszystko u mnie w porządku, Wasza Wysokość. Jeśli mogę tak powiedzieć na to wszystko co się dzieje. Choć przyznam, że dalej mam na głowie mętlik. Salih i Radżesh nie zamykają sprawy. Jest jeszcze Cassidy. Wiem co mówią inni, dlatego nie mogę tego zignorować. Bez względu na przeszłość, ludzie się zmieniają, tak samo nie mogę mieć co do niej absolutnej pewności. Nie chciałabym, aby ktoś niesłusznie umarł, bo byłam sentymentalna.- Odwróciła się w stronę strych, zasypanych do połowy mebli, a właściwie biurka, o który oparła dłonie, zwracając się tyłem do Falone. -Zarazem powinnam przeprosić, Wasza Wysokość. Mogłam o niej wspomnieć. To mogło stworzyć… yhm…- Odwróciła się, biegnąc zagubionym spojrzeniem na niego. -...pewną niedogodność…- Opuściła z lekka głowę. -Tak, czy inaczej… jestem tutaj, zamierzam stawić temu wszystkiemu czoła. Długo tego unikałam, ale już dosyć tego. To może tworzyć prawdziwy chaos myśli, przez który ciężko mi się nawet na czymkolwiek skupić. Nie lubię osobistych spraw…- Uśmiechnęła się lekko i splotła swoje dłonie ze sobą, aby odwrócił się w stronę króla. -Ale dziękuję, że Wasza Wysokość jest tu dla mnie. To niesprawiedliwe względem poddanych, ale… i tak dziękuję. To wiele dla mnie znaczy.- Odwróciła głowę. -Liczę tylko, że król postąpi słusznie, w razie gdyby…- Chrząknęła, czując że jej monolog idzie w złą stronę, dlatego znowu przeniosła zielone oczy na jego twarz. -A jak się czuje mój król?
Spytała ze szczerym uśmiechem.
Lisollette Falone
Lisollette Falone

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu - Page 2 Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Killian Falone Nie Mar 20, 2022 2:09 am

Chyba takiego właśnie zmieszania się spodziewał. Z drugiej strony zmieszanie zawsze było na swój sposób zagadką, nieznanym nasionkiem, z którego ekspresowo może wyrosnąć wszystko. No, prawie. Raczej na pewno by na niego nie nafukała, nie była taka. A no tak, no i był tu królem. To niejego wina, to Lis miała w sobie coś, co kazało notorycznie odsuwać na bok ten niewygodny fakt.
Jej pierwsze słowa wydawały się być najprostszą z możliwych odpowiedzi, ale skreślił to, jak tylko zagłębiła się dalej w myśl. Cieszył się i był jej wdzięczny zarazem, że nie zamknęła tematu, nawet jeśli ten powrócił niejako do kwestii zdrajcy. Ten temat był ciężarem dla wszystkich, nie dziwiło go to wcale. Za chwilę jednak zawiesił na niej żywsze spojrzenie, kiedy wspomniała Inthar. Nie spodziewał się co prawda, że będzie jej usilnie bronić, ale skoro sama to zasugerowała, tym lepiej. To było na swój sposób niepokojące, mieć świadomość, że ktoś potrafi wyobrazić sobie zdradę ze strony bliskich... Z drugiej strony on chyba też by umiał. Chyba. Nie chciał tego sprawdzać.
Odwróciła się, na co nawet na moment uniósł brwi. To był niespodziewany gest, ale bynajmniej nie był niemiły. Taki... naturalny. Falone wręcz dobrze się czuł z tym, że nie wahała się mówić do niego w stronę ściany. Ale przeprosić? Niby za co... Odetchnął bezgłośnie, zerkając gdzieś w bok. Przez głowę przebiegło mu pytanie, jak by to wyglądało, gdyby powiedziała o tym wtedy przy winie. Cóż, zapewne dość podobnie. Tylko o jedną niezręczną rozmowę mniej. No, chyba że kazałaby mu wtedy się oddelegować.
Przeniósł znów na nią ślepia, nieznacznie unosząc kąciki ust. Przebrnie przez to, nie miał żadnych wątpliwości. Ten uśmiech mimowolnie zaznaczył się bardziej, kiedy mówiła dalej. Mogłaby godzinami odpowiadać na tamto pytanie, ale to w tym krótkim zdaniu ujęła wszystko, po co zapytał. Dać jej poczucie, że kogoś to obchodzi, że jego obchodzi.
I ten uśmiech musiał lekko stopnieć, kiedy urwała kolejne zdanie, a które było aż nazbyt wymowne. Chciał na to odpowiedzieć, zbierając myśli z pobliskiej ściany, jednak za moment jego wzrok wylądował znów na Lis, a sam Falone lekko opuścił brwi. Przez tę krótką sekundę czuł się wspaniale, póki nie przypomniał sobie, że wypada na to odpowiedzieć.
— Ciężko powiedzieć — rzucił, zerkając po trzymanym liście. — Dziękuję, że pytasz, to... raczej nie jest coś, co słyszę na co dzień. — Spoważniał nieco, znów zaczynając bawić się listem. — Jeśli mam być szczery, pożera mnie stres. A choć ten nigdy nie przeszkadzał działać, to niewiedza mnie drażni... — Ruszył z wolna w stronę zasypanego regału. — Nie chcę zawieść Alika ani narazić nas wszystkich. Czuję, że mam do stracenia więcej niż kiedykolwiek... — Westchnął cicho i zerknął na nią, by zaraz zwrócić się ku Lis. — Nie musisz przepraszać, rozumiem cię... I nie martw się o moje decyzje, wciąż są jasne — dodał z lekkim uśmiechem, samemu dobrze wiedząc, co miało to znaczyć. Musiałoby mu paść na głowę, żeby ją tam zostawić. Tymczasem zerknął znów na list. — Salah był ciekawski... Pytał o ciebie i Pomioty — wymruczał w zamyśleniu. — Kiedy zostaliśmy sami, powiedział... Uważaj, z kim się zadajesz, oni się nic nie znają... Każdy się tylko miło uśmiecha... — Uniósł wzrok i postukał się listem w brodę. — Pomyślałem, że to sugestia przeciwko Radżeshowi, ale czy szczera... No i kwestia Inthar... Mógłby ją do tego skłonić...
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu - Page 2 Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Lisollette Falone Nie Mar 20, 2022 9:24 am

Miała wrażenie, że po zadanym przez siebie pytaniu, wszystko wróci do normy, a sama zachowa dobrze rozegrany fason, lecz niestety, z nim nic takie proste nie było. Sama uniosła brwi, gdy wspomniał o tym jak mało osób go o to pyta. Chyba głupio założyła, że coś tak trywialnego pada często względem monarchy, lecz gdy tak teraz o tym pomyśli, to faktycznie nikt mógł się tym naprawdę nie interesować, bowiem król zawsze winien się czuć dobrze. Ta perspektywa sprawiła, że przez głowę przebiegła jej krótka, niezgrabna myśl, w której poczuła… żal? Nie względem samej siebie, a tego, że on po prostu przestał być dla wszystkich człowiekiem, a został symbolem. To było przykre.
I wtedy ujawnił przed nią swoje własne obawy, na które zacisnęła wargi i znowu splotła ze sobą palce, wpatrując się w niego. Stres… rozumiała to uczucie, teraz jak nikt, ale nie sądziła, że i on podzieli podobne doświadczenie. Lecz słowa o tym co straci… przecież nie mówił o własnym życiu, przecież nigdy nie był tym typem osoby, co by patrzyła tylko na siebie. Więc czy mówił o… nie powinna sobie tego uzmysławiać, bo robiło się tylko trudniej. Dlaczego trudniej?
-Mimo wszystko, każdy wie na co się pisał, wielu wierzy, że urodziło się tylko po to, by zniszczyć Asaru, zło wcielone z opowieści Alika i ich własnych przodków. Jesteś królem, Wasza Wysokość, lecz nie ich. Nie są oni ciężarem na barkach króla. Sam fakt obecności Waszej Wysokości to już… naprawdę wiele. Nie można się za nic winić, nieważne co się nie stanie. Niezależnie od wszystkiego.
Próbowała dać mu do zrozumienia, żeby się nie martwił, ale wiedziała, że nigdy nie była w takich chwilach subtelna, choć chciała. Z Pomiotami byłoby pewnie podobnie. Po prostu… nie chciała wiedzieć w jego oczach ukrywanego strachu. Zamartwiania się nad wyraz. Przecież to jej wojna. Nie jego.
-Pytał o mnie…?- Wymruczał, opierając się tyłem o biurko i zbaczając wzrokiem gdzieś w przestrzeń. -Może faktycznie jest tylko ciekawski, lecz równie dobrze gra głupka. Może mieć prywatny zatarg z resztą lub nastawia nas przeciw Radżeshowi. Mamy tutaj podobną sytuację, obaj są tak samo podejrzani, jak też i nie. Ale Cassidy… Salah jej nie lubi, Radżesh podobno tak. Głupia sytuacja. Lecz może Karaluch…- Podparła podbródek o własne palce i uniosła wzrok na Killiana. -...on… jest przyjacielem Saliha. Jeśli coś jest nie tak, powinien to zauważyć. Na pewno to lepszy trop, niż pytanie Ashada, a nawet samych podejrzanych. Tymczasem warto porozmawiać z Cassi…
Urwała, bo wtedy rozległo się pukanie do drzwi, a sama obrzuciła je krótkim zaskoczonym spojrzeniem, nim się nie wyprostowała.
-Wejść.- Rzuciła wtórnie, a wtedy drzwi uchyliły się, ukazując Inthar, która uśmiechnęła się łagodnie na widok Lisollette, całkiem ignorując obecność Falone. -Co tutaj… robisz…?
Spytała Cascamia, a Inthar weszła powoli do środka, zerkając na białowłosego.
-Czy możemy zostać same? Przyszłam porozmawiać z moją Lis.
Zapytała, a zmieszana Lisollette spojrzała na mężczyznę. Czuła, że tego nie uniknie.
-Wasza Wysokość, sądzę że to dobry moment, aby król porozmawiał z Karaluchem. Nie ma niestety czasu do zmarnowania.
Zasugerowała, co jednocześnie było niewymienioną prośbą, aby dał i jej pozostać z Inthar. Cokolwiek chodziło Lisollette po głowie. A zapewne nie tak mało.
Lisollette Falone
Lisollette Falone

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu - Page 2 Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Killian Falone Nie Mar 20, 2022 2:36 pm

Gdzieś z tyłu głowy wciąż plątała mu się obawa, czy powinien to wszystko mówić, choć on sam był zdecydowany i gotów na ewentualne konsekwencje. Poza tym, jeśli nie jej, to komu innemu miałby to powiedzieć? Już od pierwszych chwil niejako była powiernikiem jego osobistych myśli, prawdziwej twarzy i choć życie skrzywiło pogląd na takie rzeczy, to jeszcze nigdy go nie zawiodła.
Zawiesił na niej wzrok, kiedy zaczęła mówić o ich świadomości i odpowiedzialności. To było... dziwne na swój sposób, można powiedzieć, że Killian nie dbał o ludzi Alika. Oczywiście traktował ich teraz jak swoich towarzyszy broni, lecz nie było w tym niczego więcej i jemu osobiście wszystko było jedno, który z nich okaże się zdrajcą. Może co najwyżej szkoda byłoby Ashada, bo wydawał się ciekawą osobą, lecz to też było teraz bez znaczenia. Może była to jakaś cząstka egoizmu z jego strony, by zwyczajnie dobrze wykonać swoją część roboty, jednak nie mógł odmówić odrobiny sympatii dla Alika. Przede wszystkim jednak chodziło tu o Lis. Jego błąd pogrzebałby cały plan, a to stwarzało zagrożenie dla Cascamii, która miała się znaleźć w samym środku tego bałaganu.
— Rozumiem, lecz na winę jeszcze przyjdzie pora. Póki wciąż mogę, wolałbym jej uniknąć — odparł, przez moment chcąc zaznaczyć, że nie tylko dai'lahowie tu byli, lecz nie chciał, by skojarzyła siebie z owym ciężarem.
Uśmiechnął się nieznacznie. Mimo wszystko było to na swój sposób pokrzepiające. To, że nie próbowała go postawić do pionu, a raczej uświadomić, że ma prawo się pomylić. Wiedział, że to nie do końca prawda, dla wielu absolutnie nie miał takiego prawa, nie tylko teraz, ale od bardzo dawna. Lisollette dawała wybór, a to wbrew pozorom dodawało pewności siebie i siły na to, by dać z siebie wszystko.
Kiwnął głową, kiedy dopytała. Niestety miała rację. Nie był pewien czystych intencji Radżesha, ale niechęć to też równie solidny argument w tym przypadku. Może nawet bardziej.
— Podobno się w niej kocha — wymruczał w międzyczasie, zaraz wracając uwagą do kobiety. Karaluch. Tak, to się mogło udać, pod warunkiem, że ten nie zacznie bronić przyjaciela...
Falone przeniósł wzrok na drzwi i natychmiast też złożył list, chowając go do kieszeni. Wolał, żeby nikt z podejrzanych nie widział go przedwcześnie. Na widok Inthar również po jego twarzy przemknęło lekkie zaskoczenie. Założył ręce za plecami i przyprowadził ją wzrokiem w milczeniu, póki ta nie zdecydowała się zauważyć, że też tu stoi.
— Nie wątpię — odparł spokojnie, z pełną świadomością, że to nie jego szukała. Mogłaby się udławić tym zaznaczaniem własności. Zaraz jednak przeniósł uwagę na Lis, a jego spojrzenie ociepliło się z powrotem. — Słusznie — przyznał, kiwnąwszy głową. Skoro tego sobie życzyła, to raczej nie mógł się kłócić, zresztą, jak sama zauważyła, mieli inne sprawy na głowie.
Jeszcze raz zerknął na Inthar, by niemo pożegnać ją na tę chwilę skinięciem głowy, po czym wyszedł i ruszył na poszukiwanie Karalucha. Nie zapomniał o liście w swojej kieszeni, być może ten okaże się w jakiś sposób przydatny, a może po prostu odda go Lis. Choć ona i tak już znała treść, a rola egzekutora przypadła Falone'owi. To niejako jego dowód rzeczowy.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu - Page 2 Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Lisollette Falone Nie Mar 20, 2022 3:26 pm

Nawet zaskakująca informacja o tym, jakoby Radżesh kochał się w Inthar musiała zejść na dalszy plan, bo wilk o którym była mowa, zjawił się znienacka. Mimo to, ta myśl krążyła jej z tyłu głowy. Biedny Radżesh. Gdyby wiedział… ale z drugiej strony, to kolejny motyw. Lecz czy zdrada nie byłaby na szkodę ukochanej…? Hm, zawiła sprawa.
Z uśmiechem podziękowała mu za wyrozumiałość i pozwoliła wyjść z pokoju, aby samej zawiesić zaraz spojrzenie na Inthar, która wpatrywała się w nią, jakby szukała oznaków zmian, a może podziwiała tą “nową Lisollette”, którą jeszcze nie mogła nacieszyć wzroku. To teraz ta trudniejsza część…

Killian nie miał iście dalekiej wyprawy, bowiem jeden z ludzi mu napomknął, jakoby był na najwyższym piętrze zrujnowanego pałacu, który nie był na tyle stabilny dla większych patroli, toteż posyłano tam dwie, góra trzy osoby. Trochę przerażająca perspektywa, jakby całość miała im runąć na głowy, ale skoro tyle set lat to stoi, to postoi jeszcze kilka dni, prawda?
Gdy wampir znalazł się na przestrzennych holach, które utworzyły się ze zburzonych ścian, dawniej szeregu komnat, miał stąd przepiękny widok w pustych oknach na całą pustynię. To mogło zająć miło chwilę.
-Kurwa…
Usłyszał zza rogu, a kiedy tylko postanowił zbadać źródło głosu, dostrzegł Alika stojącego nad… ciałem Karalucha. Zaraz jego wzrok zboczył na Killiana. Ciężko było coś z niego odczytać, ale może coś w rodzaju cichej złości.
-Znalazłem go w tym stanie… z wbitym sztyletem w serce.- Wskazał ręką na truchło, z którego faktycznie wystawało krótkie ostrze. Leżał plecami do ziemi, a jego pusty wzrok wpatrywał się w sufit. -W moim własnym azylu… kurwa mać! Dlaczego on?!- Spytał Killiana, ale wiedział, że nie znajdzie w nim żadnej odpowiedzi. -Kto kurwa?! Kto?! Gdzie jest zabójca?!- Wykrzyczał, rozglądając się wokół. Był sfrustrowany tym zdarzeniem. Wtedy coś go olśniło. -Widziałem jak Inthar się tu pojawiła… ale przecież ona nie mogłaby…
-Co się tu dzieje?- Spytał Salih, który przybył w towarzystwie Radżesha, aż nagle obaj zamarli, patrząc na ciało Karalucha. Ten pierwszy natychmiast podbiegł do ciała przyjaciela. -Nie! Kurwa, nie! Nie…
Powtarzał, chwytając Karalucha za fraki i potrzasając, lecz ten pozostał bezwładny w tym uścisku. Radżesh podparł się jednej ze ścian, wpatrując się w ten obraz nędzy i rozpaczy. Aż nie przeniósł wzroku na Killiana i Alika.
Lisollette Falone
Lisollette Falone

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu - Page 2 Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Killian Falone Czw Mar 24, 2022 9:45 am

O ile podłoga tej starodawnej ruiny nie była mu straszna, to wizja spadającego na głowę dachu już nie napawała pewnością siebie. W dodatku nigdy nie wiadomo, na kogo ma spaść podłoga, wszystko to sprawiało, że Killian zaczął ostrożniej iść przez szczątki korytarzy i pomieszczeń. Dało się zauważyć ich granice, ale na pierwszy rzut oka ciężko powiedzieć, co czego mogły służyć. Tak czy inaczej, nie wszystkie ściany legły tu w gruzach.
Odwrócił się na dźwięk przekleństwa i natychmiast skierował w tamtą stronę. Był w każdej chwili gotów na sięgnięcie po broń, jako że po jednej kurwie ciężko określić człowieka, ale okazało się to nader zbyteczne. Badawcze spojrzenie przesunęło się po ciele Karalucha, próbując odnaleźć coś charakterystycznego. Brak zapachu krwi świadczył, że wbity sztylet to jego jedyna rana. Czysta i precyzyjna, zadana z premedytacją i zapewne w komfortowych warunkach. To im nie dawało, Robal każdemu powinien ufać dostatecznie, by ten mógł zrobić coś takiego. Może poza Inthar.
To analityczne spojrzenie spotkało się ze wzrokiem Alika, którym wewnętrznie targały emocje. Falone mógł przy tym wyjść trochę bezdusznie, bez słowa słuchając jego krzyków, by jeszcze w międzyczasie podejść do trupa.
— Potencjalnie mógł coś wiedzieć — mruknął. — Albo kogoś wkurzyć... — Killian złapał wpierw rękę Karalucha, zaraz potem wyciągnął nóż z jego ciała i chwycił za ostrze, porównując temperaturę obydwu. Przyjemna woń krwi uderzyła w zmysły, dorzucając kolejną garść adrenaliny do całej sytuacji. — Kiedy i po co? — spytał, odkładając nóż na swoje wątpliwej poprawności miejsce, tym samym z powrotem z grubsza tamując upływ krwi. Fakt, że nie była już przez nic pompowana, również w tym pomagał.
Falone wstał, kiedy zjawili się kolejni sadulczycy.
— Mamy tu gdzieś mordercę — poinformował, chyba głównie po to, by nie wzięli tej sytuacji zbyt dwuznacznie. Zrobił przy tym miejsce dla Saliha, który jak na przyjaciela przystało, mocno się przejął. Wyglądał nawet autentycznie. — Nadal myślisz, że zdrajca nie istnieje? — rzucił, podnosząc wzrok na Radżesha. — Jakbyś to wytłumaczył? Miał pecha, potknął się i nadział na sztylet? I co robiliście akurat w pobliżu? — zasypał go pytaniami, stając przed mężczyzną i przypatrując mu się uważnie.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu - Page 2 Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Lisollette Falone Czw Mar 24, 2022 10:15 am

Czy Karaluch znał prawdę? Taką cenę zapłacił? Ten niezabijalny po wsze czasy? To było na swój sposób przerażające. Bo wroga w boju możesz zwyciężyć, lecz mało kto przetrwa zdradę kogoś komu się ufało.
Słowa Killiana odbiły się od ścian, zaś Salih, Alik i Radżesh spojrzeli na niego. Morderca pośród nich…
-Gdzie Ashad?! Czemu jego tu nie ma?!
Spytał gniewnie Salih, powoli odkładając ciało Karalucha, aby nie naruszyć go bardziej. Alik już wcześniej zauważył jego brak,ale to nie był wygodny moment na szukanie go.
Radżesh oparł się o ścianę i zerknął po białowłosym, zaraz znów w ziemię.
-Nie… nie rozumiem… myślałem że… nie dopuszczałem tej myśli…
-Ashad lub Inthar, to musieli być oni!
Wtrącił Salih, lecz Radżesh umilkł, nie wiedząc co mógłby powiedzieć. Aż Alik nie wyszedł bardziej na środek, dobywając bulatu.
-Mam tego dość. Nie chciałem tego robić, ale… jeśli zdrajca się przyzna, może odejść. Wziąć konia i pojechać. Inaczej zabije każdego podejrzanego, więc w tym zdrajcę. Jestem zbyt blisko celu, aby pozwolić sobie na ten ostateczny błąd.
Zagroził, jednak Salih i Radżesh spojrzeli po sobie, jakby nieufnie. W końcu ten drugi spojrzał na Falone.
-Patrol. Mieliśmy go zmienić. Ale byliście tu wy…
-Dość tego.- Wtrącił Salih, dobywając szabli, przez co Alik wycofał się bardziej do Killiana i Radżesha. -Nie dam siebie zabić bo zdrajca jest tchórzem! Zabije Radżesha i Ashada, to sprawa sama się rozwiąże!
Lisollette Falone
Lisollette Falone

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu - Page 2 Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Killian Falone Nie Mar 27, 2022 1:28 am

Nieobecność Ashada była irytującą zagadką. No i przede wszystkim, jak długo go tu nie było? Z drugiej strony, zbyt wiele rzeczy przemawiało przeciw tej tezie, a zwalenie na niego winy wydawało się nader oczywistym następstwem. Mimo to, to wciąż pozostawało dobrym pytaniem.
Uwięził swój wzrok w Radżesie, który zaczął się plątać w tej prostej odpowiedzi. Nie podobał mu się ten ton głosu, ani też opuszczenie wzroku. Zrobiło mu się głupio? Bał się? Czego miałby się bać? Z pewnością też nie był mięczakiem, wtedy nie zaszedłby na tak wysoką pozycję w bandzie.
— Myślałeś, no proszę... — prychnął cicho, zaraz oglądając się na Saliha. Dorzucił Inthar, kolejny oczywisty ruch. Zaciekawiło go, że nie wytypował też towarzysza, właściwie była tu jedna kluczowa informacja, której mu brakowało.
I wtedy nerwy Alika puściły, a metaliczny szelest ostrza skupił powszechną uwagę. Falone był szczerze zaskoczony taką decyzją, bo na miano groźby było tu o wiele za późno.
Kolejne słowa Radżesha, na które nie dano mu wprost odpowiedzieć. Kolejna groźba i to do towarzysza. Dobrze, robiło się ciekawie.
Killian dobył pistoletu, choć chwilowo lufę wycelował w nieistniejący już sufit.
— Ashad nie miał powodu — wtrącił w końcu, zerkając po obu. — I nie zrobiłby tego w tak idiotyczny sposób, równie dobrze mógłby strzelić sobie w nogę. Inthar by do niego nie podeszła. Ale czy byliście cały czas razem? Chętnie się też dowiem — sięgnął do kieszeni i wystawił Radżeshowi list przed nos — czyje to jest pismo? Tylko wy dwaj mieliście okazję go podrzucić. — Płynnie wycelował broń w głowę Radżesha. — Zdrajca może odejść. Co jest takiego cenniejszego niż życie? — zapytał, świdrując go wzrokiem.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu - Page 2 Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Lisollette Falone Nie Mar 27, 2022 11:22 am

Cała ta sytuacja zamieniała się w tragikomedie, a gdy Salih dobył ostrza, zaś Falone pistoletu, Alik cofnął się od każdego, unosząc bułat. Nie pozostał w tyle sam Radżesh, który idąc wzdłuż ściany oddalił się od każdego, zataczając koło z całą resztą przy ciele Karalucha. On sam wyjął pistolet, celując go w Saliha, który zdawał się najbardziej nerwowy.
-Jeśli Ashad nie miał powodu, a ta dziwka Inthar też nie mogła tego zrobić, Karaluch nie żyje, to musiał być Radżesh!
Krzyknął Salih, machając ostrzem, lecz oskarżony odbezpieczył broń.
-Dlaczego miałbym?! To ty wpychasz nos we wszystko co się wokół dzieje, Tobie Karaluch ufał najbardziej, a pierwsze co zrobiłeś to oskarżasz wszystkich w zasięgu wzroku!
-Bo kochasz tę niewolnice to sobie pomyślałeś, że może twój pan cie nagrodzi nią za lojalność…

Odwarknął Salih, zaś Radżesh rozchylił usta, zaraz kręcąc głową.
-Ty głupcze, myślisz że jestem tak próżny?!
Spytał, nie uzyskując odpowiedzi, zaś Alik wodził wzrokiem po jednym i po drugim, nie wiedząc komu wierzyć. Już coraz bardziej przekonywał się do myśli, że Ashad i Inthar byli tylko kozłami ofiarnymi dla prawdziwego zdrajcy, a ten, był wśród nich, tak jak uważał Killian.
Zaraz jednak broń Falone skierowała się w kierunku Radżesha, czym jego zaniepokoił, zaś Saliha wręcz przeciwnie. Alik znowu zarzucił badawczą uwagą, milcząc bez przerwy. Oskarżony spojrzał na list.
-Nie wiem… nie wiem… to może być każdy... nie odróżniam, mam problemy z pisaniem... mylę znaki i litery...
-Daj mi to.-
Wtrącił przywódca hanzy odbierając papierek i szybko śledząc go wzrokiem. -Dobra, ja w sumie też nie wiem. Widać jak często czytam raporty.
-To jakiś obłęd!-
Krzyknął jednak Radżesh i spojrzał na Killiana, podchodząc mu twarzą pod lufę. -Jaki miałbym powód, aby ryzykować, zamiast odejść…?
Lisollette Falone
Lisollette Falone

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu - Page 2 Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Killian Falone Wto Mar 29, 2022 1:23 am

Ojej, to musiał być Radżesh, no przecież. Przecież, że nie ja, skąd wam to do głowy przyszło, niedobrzy ludzie... Miał już serdecznie dość ich pogadanki, a każde kolejne zdanie dwóch oskarżonych coraz bardziej zdawało się go drażnić. Na moment zerknął chłodno na Saliha, kiedy ten zaczął dyktować powody do zdrady, które i jemu chodziły po głowie. To była całkiem spójna prawda, nawet razem z zaprzeczeniem ich przyjaciela od piwa, które mogło okazać się całkiem zgrabnym pseudokłamstwem.
— Kurwa. — List w niczym nie pomógł, tak jak zresztą podejrzewał, ale plułby sobie w brodę, gdyby tego nie spróbował. Nie żeby mu na którymś z nich zależało, bardziej na wykonaniu przydzielonej roboty. Niestety zdawali się tego nieświadomi.
Zielone jak łąka i nieprzyjemnie obojętne spojrzenie Falone'a utkwiło w oczach Radżesha, kiedy ten się podsunął pod lufę, a wampir sprawnie odbezpieczył pistolet. Choć on sam w życiu by z tamtej strony nie stanął, to już celowanie do kogoś było o wiele przyjemniejsze. Komfortowe. Nie wahałby się strzelić. Nie obawiał się patrzeć w oczy człowiekowi, którego za moment mógł chcieć zabić, właściwie już chciał, ale parę innych czynników kazało dać mu do powiedzenia jeszcze jedno zdanie, kiedy odbił pytanie w drugą stronę.
— Ponieważ ją kochasz — odparł nader spokojnie. — I zrobiłbyś dla niej wszystko. I z tego względu cała reszta zeszła na dalszy plan. Ponieważ mógłbyś ją dostać, a wtedy mógłbyś ją również uwolnić. Uratować. Idea warta każdej ceny i każdego mniej istotnego życia. Znacznie prostsza i pewniejsza niż zuchwały atak na uzbrojony po zęby pałacyk — wyjaśnił, poszukując w jego oczach i twarzy odpowiedzi, twierdzącej lub też nie.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu - Page 2 Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Lisollette Falone Wto Mar 29, 2022 5:45 pm

Bezlitosny wzrok Killiana potrafił zmrozić, a nawet nie uszło to Alikowi, który spoglądał po nim, lecz ciężko było ocenić co sobie myślał. Mógł mieć swoje podejrzenia, ale jego oskarżenia wydawały się lecieć i odbijać od Radżesha. Salih opuścił w końcu broń, przyglądając się temu z trudem, ale chyba zarazem zaskoczeniem, że jemu zwyczajnie odpuszczono, albo pobłażano. Nie wiedział co zrobiłby po drugiej stronie lufy.
Falone podał powód, który miał być wystarczający. Miłość. Kochanie. Chciwość posiadania czegoś, co wydawało się nieosiągalne. Czy to nie idealnie pasowało do Asaru i jego bandy? Przecież wszystko można kupić.
-Zabawne… bo mimo tego, w Twoich oczach widzę podobny smutek.
Odparł tylko Radżesh, mrużąc oczy, a zaraz rozbrzmiał huk wystrzału, który sparaliżował wszystkich. Salih, oraz Asaru jednak obrócili się szybko w kierunku źródła hałasu, dostrzegając skierowaną w ich stronę lufę pistoletu, z której powoli wydobywał się dym. A dokładniej, spoglądała ona na Radżesha, który zachwiał się na nogach, przykładając palce do dziury w żebrach, ostatnim spojrzeniem obdarzając strzelca, nim ten nie upadł martwy na ziemię, pod nogami Killiana.
Lisollette powoli opuściła broń, kierując zielone oczy na Killiana.
-Jeśli zginął niewinny człowiek, winę wezmę na siebie.- Rzuciła w jego stronę, zaraz patrząc na Saliha, który chyba nie wyszedł z szoku. -Zawiadom resztę, że zdrajca nie żyje i Karalucha zabił Radżesh.
Poleciła, a ten jeszcze chwilę patrzył na nią zdezorientowany, nim niemrawo nie kiwnął głową, chowając szablę i kierując się do schodów. Alik nie wiedział, czy to co zrobiła Lisollette nie było głupim posunięciem, a może zaufała słowom Falone, gdy się tak czaiła, lecz z pewnością postawiła wszystko na jedną kartę, czując że mają coraz mniej czasu, a ta zagadka nie mogła oczekiwać właściwej odpowiedzi.
-Miłość. Jedno z największych skarbów i przekleństw tego świata.
Skomentował Alik, zapierając rękę przy biodrze, podchodząc do leżącego Radżesha. Cóż za absurdalne uczucie. Chciał wierzyć, że zdradził ich, aby to nie była daremna śmierć. Zarazem smuciłoby go to, jeśli okazałoby się prawdą.
Cascamia podeszła do Killiana, chowając pistolet do kabury.
-Inthar chciała z Tobą porozmawiać, Wasza Wysokość. Jest na dziedzińcu, kazała przekazać…- Odwróciła wzrok, który zdawał się być smutny, a ona sama, dręczona więcej, niż jednym problemem. -Niedługo świt, powinnam porozmawiać z Alikiem o dalszym działaniu. Następnej nocy atakujemy. Wypocznij, mój królu.
Dodała i odwróciła się od niego, aby przejść do dalszej części zrujnowanego piętra, zaś mężczyzna w turbanie przeczesał brodę, zerkając na Falone na sekundę i za moment odnajdując Lisollette, za którą się udał.
Lisollette Falone
Lisollette Falone

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu - Page 2 Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Killian Falone Wto Mar 29, 2022 9:38 pm

Nie był pewien, jak Radżesh odbierze jego słowa, ale chyba spodziewał się bardziej emocjonalnej reakcji. Może powinien był dodać jeszcze jeden szkopuł, ale... Chyba stało tu zbyt duże "ale", żeby używać go do ratowania tyłka któregokolwiek z tej dwójki. Zresztą, nieważne. Mieli wiele okazji, by wyjaśnić tę sytuację i póki co, żaden nie raczył się za to porządnie zabrać, mimo jego szczerych chęci. I nadal popełniali ten sam błąd. Obydwaj.
Dał im jeszcze jedną szansę, ale słowa odważnego dai'laha nijak nie zmieniły jego nastawienia. Może nawet spojrzenie zielonych ślepi stało się zimniejsze, kiedy ten spróbował odbić piłeczkę, celując prosto w czuły punkt. To było podwójnie złe posunięcie, a ostatecznie nie dał mu sensownej odpowiedzi.
Palec na spuście mu drgnął, lecz o kilka sekund za późno. Falone odsunął się pół kroku od Radżesha, dostrzegając krwawiącą dziurę w jego piersi, by obejrzawszy się przez ramię, wymierzyć i zaraz opuścić broń. Zdecydowanie nie Lis spodziewał się tu zobaczyć.
— Jeśli? — powtórzył, jakby powątpiewając w to słowo. Zaraz też przenosząc wzrok na Saliha, uważnie analizując przy tym jego reakcję. To raczej normalne, że był zaskoczony, który z nich teraz nie był. Jednak Killian zaczekał tylko, aż ten zwróci się w stronę wyjścia, by mieć czysty strzał bez żadnych przeszkód i ewentualnych ucieczek. Kula miękko schowała się w piersi w miejscu serca, a wampir opuścił broń z powrotem. — Przykro mi. Ale nie stać nas na "jeśli" — rzucił w roli wyjaśnienia, zaraz krótko zerkając po Aliku. Nie wiedział, czy powinien oczekiwać zrozumienia, pretensji czy czego tam jeszcze, ale raczej nie powinno to szokować watażki. Sam chciał zrobić jeszcze większy odstrzał.
Schował pistolet na miejsce i odwrócił się do Cascamii. Jego brwi delikatnie drgnęły ku górze, nie tylko przez samo zachowanie Lisollette, ale i informację, jaką przynosiła. Zamierzał rozmówić się z Inthar, ale jej własna inicjatywa w tym kierunku była niespodziewana.
— Dziękuję — odparł spokojnie, by zaraz skinąć głową na jej dalsze słowa. — Ty również. — Zerknął na Alika. — Wy oboje — poprawił i udał się w stronę dziedzińca.

Znalazłszy parę sekund spokoju, Falone załadował z powrotem pistolet, tak na wszelki wypadek. Nie spodziewał się wrogości Inthar co prawda, ale wolał, by niespodziewane rzeczy go nie zaskakiwały tak całkiem. Chodziło mu po głowie, jaki temat może podjąć wampirzyca, lecz chyba wolał pozostawić to przyszłym chwilom. Wciąż zastanawiało go, czy dobrze wybrał, mimo że poszerzył domyślny krąg trupów do dwóch. Wciąż mógł pozostać Ashad, nawet jeśli było to głupie, a szansa, że zrobił to właśnie dlatego, że wydałoby się zbyt proste, była względnie mała. Zapewne najspokojniej by się czuł, gdyby zabili teraz wszystkich podejrzanych, to byłoby logiczne i bezpieczne wyjście, nawet jeśli osłabiało bandę. A jednak było mu jakoś dziwnie z tą myślą.
— Chciałaś ze mną rozmawiać — rzucił, zbliżając się do Inthar na swobodnych kilka kroków, chowając ręce do kieszeni przed chłodem nocy.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu - Page 2 Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Lisollette Falone Wto Mar 29, 2022 10:15 pm

Nikt się nie spodziewał drugiego wystrzału, z pewnością nie Lisollette, która zdążyła się już obejrzeć, lecz szybko zauważyła do kogo był on oddany. Salih, który nie przewidział tego co się właśnie stało, zaraz padł na ziemię, która już spowiła się krwią trzech, z czterech generałów bandy Alika. Ich przywódca stanął jak wryty, wpatrując się w kolejnego trupa, zaraz spoglądając na Killiana, który rzucił chłodną uwagą. Która przeszyła serce Cascamii, spoglądającą na niego w niezrozumieniu. Ciężko było stwierdzić co o tym myślała. Nie chciała tego, bo teraz z pewnością zginął ktoś niewinny. A wina spadała na ich dwójkę. Ale nie byłby królem, gdyby nie umiał podejmować trudnych decyzji. A te czasem wydawały się ukryte, tak jak tutaj. Nie decyzją było wybranie zdrajcy. A bezpieczeństwo za cenę życia.
Alik nie odezwał się, w milczeniu dał mu odejść, bo chyba sam nie mógł się z tym wszystkim pogodzić. Tym bliżej ataku, a tym więcej strat… nawet jemu było ciężko to przełknąć.

Kiedy Killian zaczął się zbliżać do Inthar, mógł zauważyć, że ta rozmawiała z Ashadem, oraz z trzema innymi wojownikami, choć może było to bardziej w celu kontrolnym. W końcu jasnym było, że ten też równie nie ufał kobiecie, choć śmierć Saliha spowolniła możliwość rozgłosu informacji o zdradzie, nawet jeśli wystrzały były słyszalne, to Alik miał wszystko pod kontrolą. Ashad dostrzegając Falone tylko puścił mu nieufne spojrzenie, nim się nie oddalił ze swoimi ludźmi.
Inthar westchnęła cicho, kiedy ten podszedł, zakładając ręce na piersi.
-Rozumiem, że Lisollette wyjaśniła sytuację. Mimo to, ci głupcy dalej patrzą na mnie jak na wroga.- Wymruczała, za moment spoglądając na niego. -Zastanawiałam się długo nad czymś. Kim Ty jesteś…?- Spytała go, ale wydawało się, że bez oczekiwań na odpowiedź. -Pojawiłeś się i widocznie wszystko zmieniłeś. Ale… to bez znaczenia.- Podeszła powoli do zrujnowanego murku, zasypanego po brzegi piaskiem, na którym usiadła. -Wygrałeś… to chciałam Ci powiedzieć. Uznałam, że może nie być innej okazji.- Opuściła głowę. -Przyszłam do niej, aby porozmawiać o wszystkim... żeby to naprawić. Spojrzała na mnie i... chyba już wiedziałam.
Lisollette Falone
Lisollette Falone

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu - Page 2 Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Killian Falone Sro Mar 30, 2022 8:45 pm

Złapał na moment baczne spojrzenie Ashada, a choć sam pozostawał czujny, to jednak zdawał się mniej podejrzliwy od dai'laha. Miał tylko nadzieję, że się nie myli, to oznaczałoby kolejną porażkę, na którą nie mogli sobie pozwolić. Zbyt wiele kart poszło w odstawkę w tym krótkim czasie.
Odprowadził ich wzrokiem, by zaraz ponownie spojrzeć na Inthar.
— Będą patrzeć, póki to wszystko się nie skończy — odparł spokojnie, nie wspominając bynajmniej, że sam robił to samo. Ciekawe, czy na niego też by tak nawarczała, gdyby słyszała ich rozmowę przy piwie. Zaraz jednak temat zszedł na co innego, a Falone lekko uniósł brwi. — Chyba często to słyszę — mruknął w komentarzu, nawet jeśli żadnego nie oczekiwała. To było lepsze niż cisza, która dzisiaj już zaczynała go irytować. Szybko jednak uciszył się, słuchając jej coraz bardziej niespodziewanych zdań.
Choć gdzieś z tyłu głowy już to jedno słowo sugerowało cały wymarzony sens, to jednak chyba nie chciał uwierzyć tak z marszu. Nie chciał zapeszać i robić sobie nadziei, lecz Inthar szybko rozwiała te ostrożne wątpliwości. Delikatnie opuścił brwi, wpatrując się w nią w ciszy. Bo co właściwie miałby powiedzieć? Że zadba o Lis? To oczywiste, ale brzmiało dziwnie w kierunku jej byłej ukochanej. Dzięki, że nie będziesz mi robić konkurencji? Nie martw się o nią? Dobrze, że dałaś jej wybrać? Cieszę się? To wszystko brzmiało idiotycznie, a jakkolwiek wcześniej gryzła go sama obecność tej kobiety w zasięgu wzroku, tak teraz czuł, że powinien zmienić nastawienie choć trochę.
— Dziękuję... jakkolwiek to brzmi. Za szczerość — odparł w końcu, nie mogąc do końca zamaskować zjawiającego się na ustach uśmiechu, no bo przecież to znaczyło, że... — Nie wiem, co chciałabyś usłyszeć, ale możesz być pewna, że nie pozwolę jej skrzywdzić — mruknął, starając się nie odbiegać teraz myślami zbyt daleko od miejsca, w którym stał. A jednak twarz Lis, jej imię, wszystko, co z nią związane zdawało się zazdrośnie absorbować całą uwagę. Jednak chciała dać mu szansę? Jednak jej zależało... Nie wyobrażał sobie teraz lepszej wiadomości i przez tę chwilę nawet cel ich przybycia na te pustkowia stawał się zupełnie nieważny.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu - Page 2 Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Lisollette Falone Sro Mar 30, 2022 11:34 pm

Podziękowania. Chyba nie tego się po nim spodziewała. To w sumie ją delikatnie rozbawiło. Może dlatego, że bezsensownie to mówił, ale… jeśli chodziło o szczerość… cóż, nawet wampirzą niewolnice stać na dozę poczciwości. Byli w końcu rywalami. Przez krótki czas, ale byli.
Cieszył się, nic dziwnego, choć nie powiedziała nic konkretnego, może resztę sobie dopowiedział. Sama jednak oparła się o własne kolana, błądząc wzrokiem gdzieś w pustkę.
-Pamiętam jak ją pierwszy raz zobaczyłam… była skulona w samym rogu piwnicy… bała się odkryć wzrok, a wszystkie jej mięśnie były spięte. Choć wiedziałam, że umiała walczyć, wtedy była całkiem bezbronna, jakby odebrano jej wszystko co potrafiła… mijały jednak dni, a ona powoli się odsłaniała. A kiedy zobaczyłam jej zielone oczy… wiedziałam, że je pokochałam.- Uśmiechnęła się do siebie. -Tą złamaną, niewinną dziewczynę, która znalazła się w tym złym świecie razem ze mną… dałam jej całe swoje ciepło, aby więcej nie marzła. A ona oddawała mi to samo…- Zerknęła zaraz na niego. -...ale może zbyt samolubnie założyłam, że byłam po prostu pod ręką. A może to było prawdziwe, lecz dla niej mniej ważne… nie wiem. Lecz gdy wróciła, obserwowałam ją… wiedziałam, że jesteś jej bliższy, niż mówiła. Chciałam to sprawdzić… i spytałam jej dlaczego…- Zjechała dłonią po swoim obojczyku, obniżając głowę w zamyśleniu, lekko zagryzając wargę. -...”bo już jest ktoś inny”.- Wyszeptała, zaraz wstając łagodnie, poprawiając swoje odzienie, by zwrócić się w stronę Killiana, spoglądając na niego łagodnie. Nie było w tym żadnego żalu. Może zawód, dla samej siebie. -Ale Ty to wiesz. I znając Lisollette, pewnie nawet Ci tego nie powie. Dalej nazywa Cię królem.- Opuściła głowę, zaraz nią kręcąc. -Mogłaby cały świat powalić do swoich stóp jednym kiwnięciem palca… nie strać jej.
Dodała cicho, po czym odwróciła się, aby odejść. Chyba nie miała nic więcej do powiedzenia, a i Killian powinien powoli udać się na spoczynek. W końcu wszystko miało nadejść już jutro…
Lisollette Falone
Lisollette Falone

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu - Page 2 Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Killian Falone Sob Kwi 02, 2022 7:03 pm

Nawet jeśli było to tylko jego dopowiedzenie, to chyba potrzebował teraz takiej chwili. Co prawda później byłoby zapewne nie tak wesoło, ale teraz z pewnością pomoże. Zresztą...
Inthar zaczęła opowiadać, czego chyba najmniej się spodziewał. Ale słuchał bardzo uważnie, delikatnie przy tym opuszczając brwi, kiedy opisywane sceny stanęły mu przed oczami. Choć wiedział, to chyba nigdy nie wyobrażał sobie, jak to mogło dokładnie wyglądać. Było przykre, najprościej mówiąc, niezmiernie przykre, choć prostota wydawała się nie na miejscu przy opisywaniu cudzej tragedii.
Cieszył się, że nie zrobiła pauzy przy swoich domysłach, bo nie dość, że nie powinien, to nawet nie wiedziałby, jak określić stosunek Lis do ich byłego związku. Był przedawniony, to mógłby pewnie powiedzieć, lecz jak wyglądał wtedy, to może i nawet sama Cascamia nie umiałaby teraz wytłumaczyć. Zaraz jednak skupił się na jej dalszych słowach, a konkretniej odpowiedzi ze strony Lisollette. Jest. Ktoś. Inny. To było chyba ostatnie, czego potrzebował dla swojej pewności. Nawet jeśli nie było to konkretne stwierdzenie, on wiedział, że takie jest. Zresztą, bądźmy szczerzy. W naiwno-egoistycznym łebku Killiana ani przez chwilę nie zagościł pomysł, by Lis mogła mieć kogoś innego na myśli.
Pochwycił jej spojrzenie. Nawet zaskoczyła go jej spokojna postawa, ale to i tak nie zdołało teraz wybić się z drugiego planu. Nawet owo tytułowanie królem, zresztą poniekąd chyba zdołał pojąć jej punkt widzenia, nawet jeśli w dużej mierze wtedy zmyślała.
Kącik ust drgnął mu ku górze, a zaraz odprowadził ją spojrzeniem. Miała rację. Może czasami o tym zapominał, zwłaszcza tutaj, ale ciężko było szukać równie niebezpiecznych osób, co Cascamia.
— Nie stracę — rzucił cicho, bardziej do siebie niż do niej, by po chwili zawrócić w stronę swojej komnaty. Na moment jeszcze przystanął na tarasie, kiedy jakaś myśl podszepnęła mu, czy nie powinien pozbyć się podejrzanej, ale odsunął to. Te podejrzenia zniknęły już wcześniej i to w bardzo racjonalny sposób.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Kopę lat, przyjacielu - Page 2 Empty Re: Kopę lat, przyjacielu

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach