Trzy sakiewki, trzy sztylety

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety Empty Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Aranai Zevis Pią Lut 25, 2022 2:27 am

lato 1871 r.

Igor zrobił wszystko, aby zabezpieczyć się przed atakiem z zaskoczenia. Jego najemnicy byli w pobliżu, zaś mały plac w którym się zamknął ze swoimi siłami, miał być ostatnim bastionem ratunku. Strzelcy obstawili okna, uzbrojone żołnierzyki kręciły się dookoła, a on sam chodził w tę i z powrotem, nie mogąc usiedzieć w spokoju.
-Sprawdziliście wszystko?!
Zapytał gniewnie jednego z najemników.
-Tak, mysz się nie przeciśnie, szefie.
Poinformował, natomiast Igor tylko kiwnął głową. Przeklęte miasto, przeklęci ludzie, przeklęty ten…
-Cześć i czołem!
Rzucił wesoło złotowłosy elf o opalonej karnacji, z charakterystycznym tatuażem na policzku, który omiótł Igora, oraz jego bandę szmaragdowymi oczyma, zaraz po tym jak wszedł na plac głównymi łukowatymi drzwiami.
-Co?! Byli tam strażnicy!
Krzyknął rozgniewany jegomość, a jego ludzie dobyli broni.
-Oczywiście, że byli. Byli, to czas przeszły.- Zaśmiał się melodyjnie, zaraz unosząc wzrok na swój cel. -Jestem Aranai, przybyłem po Twoją głowę…
Poinformował uśmiechając się zawadiacko, ale Ledreńczyk prychnął z kpiną.
-Hardy jesteś, jak na chujowe położenie!
Odwarknął, jednak to nie strudziło Aranaia, który nie wyglądał na przejętego. Prawie nigdy nie był, więc żadna różnica.
-Może wiem co robię…?- Wyszczerzył zęby. -A teraz powiedz “co”.
-Co…
Mruknął Igor, a w tej chwili rzucony nóż poszybował ze strony elfa, zatapiając się w gardle mężczyzny, który zaraz padł na ziemię, ku zaskoczeniu jego najemników.
-Zawsze się nabierają.
Zaśmiał się Kruk, a wtedy szybko ruszył do przodu. Strzelcy pociągnęli za spust, lecz Zevis błyskawicznie skrył się za małym powozem, który przyjał na siebie destrukcyjną siłę. To była chwila, jak Aranai wbił jeden sztylet w pierwszego wartownika, by szybko użyć jego ciała jako tarcze na kolejną salwę wystrzału. Odrzucił truchło i już zbliżył się do drugiego miecznika, wyjmując mu zza paska jego własny nóż myśliwski, wbijając mu go w podbródek, a wtedy wyminął go, wspinając się po wystających fragmentach ściany na poziom wyżej, przechodząc z placu do wnętrza kamienicy przez otwarte okno. Zdezorientowani strzelcy zaczęli szukać zagrożenia, ale po kilku sekundach słychać było tylko krzyki najemników, którzy jęczeli z bólu. Ci, którzy pozostali wciąż na dole, z niepokojem wsłuchiwali się w odgłosy brzdęku metalu, aż jeden ich kolega nie wypadł martwy przez okno. Wtedy reszta najemników zwyczajnie rzuciła się do ucieczki przez otwarte przejście. Po co umierać, skoro zleceniodawca i tak trupem, prawda?
Wtedy też elf wyskoczył z powrotem na wewnętrzny dziedziniec kamienicy, otrzepując swoje ubranie i patrząc na leżące ciała.
-To nawet nie było ładne przedstawienie. Nuda. Ciężko być najlepszym.
Westchnął teatralnie i podszedł do nieboszczka Igora, przy którym klęknął, grzebiąc mu po kieszeniach.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Mistrz Gry Pią Lut 25, 2022 12:20 pm

Rzeź uczyniona przez Arana była iście widowiskowa, choć nie aż tak idealna, jak na pierwszy rzut oka. Ktoś jęczał cicho i charczał za jednym z wozów, choć szybko umilkł sam z siebie, leżąc w powiększającej się kałuży krwi. Jakieś inne ciało zwieszało się w połowie z okna, kolejne zalegały na bruku, istny chaos, choć czy można go było nazwać makabrą? Robota zawodowego skrytobójcy jest przede wszystkim wystarczająca, zabić skutecznie, nie widowiskowo, jeśli nie ma takiej potrzeby. To odróżniało takich jak on od zwykłych szaleńców z nożem.
Aranai spokojnie plądrował kieszenie swojej głównej ofiary, kiedy niespodziewanie mógł poczuć to dziwne uczucie, kiedy wiesz na pewno, że ktoś jest w pobliżu i się na ciebie patrzy.
— O oui, to było pyszne przedstawienie! — zawołał szczupły mężczyzna, wychodząc z jednej z bram do kamienicy i klaskając niespiesznie. Miał na sobie ciemne spodnie, wysokie buty i kamizelkę z cienkiej skóry, a rękawy koszuli zostały podwinięte. Nic dziwnego, patrząc na temperaturę. U paska miał broń. Pod jego zakręconym wąsem zjawił się lekki uśmiech. Dobrze komponował się z kozią bródką, choć wybitnie długi kucyk włosów wyglądał już ekstrawagancko. — Kiedy opowiadano mi o najlepszym najemniku w Dasze, nie dowierzałem. — Zatrzymał się kilka kroków przed elfem. — Co powiesz, na wyzwanie swojego życia, przyjacielu? — zapytał z zadowoleniem i pewnością siebie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Aranai Zevis Pią Lut 25, 2022 12:52 pm

Wbrew pozorom, to czego szukał nie było pieniędzmi, choć kilka koron zawsze chętnie przygarnie. Czasem więcej wychodziło z samego łupu, niż zlecenia. Urokiem bycia łowcą głów było to, że nie musiał oddawać wszystkiego co zarobił swoim przełożonym, bo… tutaj ich nie miał. A jak już, to raczej przełożony płacił jemu. Ciekawe tylko co Fiodor powie na ten mały… bałagan.
Intuicja skrytobójcy bardzo szybko zawiadomiła go o cudzej obecności, za co dyskretnie wysunął z rękawa jeden z noży, który pozostał w ukryciu za jego biodrem. W tej pozycji wystarczył dobry obrót tułowiem i zamach od dołu, aby śmierć nastąpiła w zaledwie kilka sekund. Jednak nie byłby sobą, niszcząc sobie ciekawe spotkanie.
Szmaragdowe oczy prześledziły mężczyznę, który odchodził od norm typowego ledreńczyka, ale jego pierwsze słowa i akcent jasno zasugerowały hargońskie pochodzenie. Jak on nienawidził Hargonu, tam śmierdziało ściekami na ulicy. Dobrze, że ich unicestwili. Jednak wino mieli przednie, coś za coś.
Nieznacznie wyprostował się, uprzednio wyjmując dokumenty tożsamości Igora, które schował do kieszeni i zwrócił się już bardziej do nieznajomego, rozkładając ręce z uśmiechem.
-Pyszny to jestem ja, to była marna wystawa moich zdolności.- Uśmiechnął się, opuszczając ręce. Zachował dystans, choć to nie tak, że obawiał się go w jakiś sposób. Po prostu najpierw trzeba się poznać. Zresztą, kolejne jego słowa ściągnęły jego brwi do góry, jakby w zaskoczeniu, które zaraz zmieniło się w prychnięcie i delikatne tupanie nogą w oburzeniu. -Najemniku?! Pf… pf… nie znają się. Najemnik? Najemnicy to ci tutaj, tchórzliwe półgłówki. Ja… jestem artystą.- Zaśmiał się melodyjnie, zaraz opierając ręce o biodra i przekrzywiając głowę. -No wiesz… obcy proponujący mi takie rzeczy oznacza kłopoty. Jasne, że wchodzę w to. Ale nie spodziewaj się u mnie wielkiego zachwytu, takich wyzwań życia to już miałem dosyć wiele. I zawsze tracę na tym buty, moje przekleństwo…- Przeszedł kilka kroków na bok, zarzucając złotą grzywą i zatrzymując się przed kolejnym trupem. Poprawił swoją ciemną pelerynę, zawieszoną na delikatnie zielonej kamizelce z rozchylonym kołnierzem koszuli i głębokim dekoltem. -To kim Ty tam jesteś…?
Spytał, unosząc brew.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Mistrz Gry Sob Lut 26, 2022 3:21 pm

Z pewnością zdawał sobie sprawę ze swojego niewygodnego położenia. Zaledwie jeden nieostrożny ruch i brak jednej samolubnej intencji Aranaia dzieliły go od poważnego zagrożenia życia. On jednak zdawał się tym nie przejmować.
Zaśmiał się z uznaniem na jego odpowiedź. Miałby nadzieję, że tak właśnie było, to znacznie ułatwi ich cały przyszły interes. A miał powody zakładać, że nie były to czcze przechwałki, bo w końcu w takim wypadku elf dawno już mógłby być martwy. Samo trzymanie się życia było u takich osób dowodem umiejętności.
— Bję sju, artiste! To byli ledwo uliczni komicy! — zażartował, rozglądając się po leżących ciałach, by zaraz znów wrócić oczyma do Aranaia. Ułożył sobie ręce na biodrach i słuchał odpowiedzi, która brzmiała całkiem obiecująco. Podobał mu się ten elf, trudno byłoby ukryć. Hargończyk podszedł nieco bliżej. — Oh, buty cierpią, gdy tylko wyjdziesz za próg — rzucił sentencjonalnie, by zaraz uśmiechnąć się i ukłonić zawadiacko. — Guillaume La'Misqueot, odkrywca i zdobywca klejnotów tego świata! — przedstawił się z dumą i wyprostował elegancko. — Niestety świat ten pełen jest zazdrośników, którzy za nic mają dobre wychowanie... Dlatego też chcę cię prosić, Artiste, byś rozwiązał dla mnie ten drobny problem. Oczywiście za stosowne paie, jestem gotów wiele zaoferować... — mówił, zupełnie nie przejmując się tym, jak plądrował on kolejne ciała.

________
bję sju - oczywiście
paie - zapłata
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Aranai Zevis Sob Lut 26, 2022 4:20 pm

Zachichotał, gdy nazwał ich komikami. W sumie faktycznie. Raczej pachołki, które miały odegrać krótką rolę i zniknąć. Do tego nie trzeba było wiele starań, to jak odgrywać trawe na przedstawieniu teatralnym.
Na jego ukłon schował nóż, raczej nie wyczuwając od niego kogoś w rodzaju przeciwnika. Zresztą, znalazł tu przynajmniej trzynaście sposobów wykorzystania otoczenia, aby i tak go powalić, więc był całkiem spokojny. Choć już mniej, gdy się przedstawił. Że…że co?
-Musiałeś mieć trudne dzieciństwo, Lacosiu.- Uniósł jedna brew. Z pewnością nie zapamięta. Już nie pamięta. -Zdobywca klejnotów? Zależy o jakich mówimy. Kamyki? Szybka ręka. Piękne kobiety? Koneser.- Uśmiechnął się, zakładając ręce na piersi. Oh, zazdrośnicy, tacy są najgorsi. Ma rację, niegrzecznie jest przerywać żonie i przystojnemu kochankowi. Ile to razu się głupio uciekało oknem, zero taktu. -Zdobywanie klejnotów i paie? Czymkolwiek jest ta paie, oby była dobra. Wyglądasz na szczodrego, przyjacielu.- Zaśmiał się doniośle, po czym pozostawił ostatniego trupa, podchodząc już bliżej Hargończyka. -Możesz mówić mi Aranai. Najlepszy skrytobójca na tym kontynencie. I najprzystojniejszy, nie zapominajmy.- Wyszczerzył zęby. -To co mam zrobić?
Przekrzywił głowę.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Mistrz Gry Nie Lut 27, 2022 5:31 pm

Jego wzrok z zaintrygowaniem wodził po elfie. Postawa Aranaia była uspokajająca, choć zapewne to też leżało w zakresie jego sztuczek, którymi mógł mamić wrogów i ofiary. Przy takich artystach trzeba było być otwartym na wszelkie interpretacje.
Zaśmiał na komentarz jego imienia. Doskonale, może być Lacoś, to nawet nie brzmiało tak źle.
— Mogło tak być. — Pokiwał głową w zastanowieniu, by za chwilę uśmiechnąć się cwaniacko. — Każdego rodzaju! — zapewnił z dumą i przechylił lekko głowę. — Paie, mamona, drogi Artiste, wszak tacy jak my złoto mamy w żyłach. — Puścił mu oczko, a zaraz pokiwał głową na wspomnienie jego imienia. Być może faktycznie powinien. Teraz jednak była ważniejsza kwestia. — Zabić ducha, monsieur. Oczywiście namacalnego, jest jak najbardziej zabijalny, niestety ja zdołam jedynie przed nim umykać, toteż postanowiłem policzyć na lepszych. D'accord! Poszukujesz kiyamczyka. Nie znam jego twarzy ani imienia, to ich bzdurna tradycja, by pozostać bez... twarzy. — Zaśmiał się i pokręcił głową. — Wiem jednak, że chodzi na czarno, z maską na twarzy, uzbrojony po zęby... Zapewne niewielu go widziało, ale jeśli zaczniesz pytać o mnie, o jego cel, to może zwrócisz jego uwagę?... Zresztą, nie mnie pouczać maestro! — Uniósł dłonie teatralnie, a za moment rozejrzał się. — Przynieś mi jego głowę tutaj. Raczej mnie tu nie będzie, ale głowa nigdzie nie ucieknie, wtedy cię znajdę — dodał z uśmiechem.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Aranai Zevis Nie Lut 27, 2022 11:13 pm

Każdego rodzaju? Czyżby powinien doszukiwać się w nim rywala? Oh to godziło w jego biedne serduszko. Z drugiej strony, to ktoś z kim mógł złapać wspólny język. Większość jakoś była ponuro poważna.
-W żyłach mam z pewnością jeszcze trochę alkoholu, ale złoto lubię mieć w palcach. Skoro paie to pieniądzu…- Spojrzał po nim. Może był bogaty, kto wie, jakby nie przepijał wszystkiego, albo nie tracił kasy na zbędne zachcianki, też by był. -...to masz moją uwagę.
Dodał i zamienił się a słuch. Ta wersja o duchu z początku zbiła go z tropu, aż nie przyszło wyjaśnienie. Kiyamski zabójca, tak? Widocznie Lacoś miał z jednym problem.
-Shinobi są dobrzy w tym co robią, ale kierują się czasem tak bzdurnymi zasadami, że nie nazwałbym ich uniwersalnymi na każdy rodzaj zadania. Mają słabe punkty. I skośne oczy, to pewnie utrudnia im widzenie.- Przyłożył palce do podbródka. -Ale nie zabijają na zlecenia. Podpadłeś mu lub komuś, komu służy. To zabawne. Wyglądasz przyjacielu na takiego co może wkurzyć każdego.- Zaśmiał się gromko. -Jeśli skrywa twarz to ma słabości. A najlepszy zabójca jak ja nie musi się liczyć z niczym. Jego głowa tutaj trafi, bez obaw.- Wyminął go zaraz u udał się w stronę wyjścia. -I zapamiętaj moje imię, jestem tu szychą.
Machnął mu ręką na odchodne.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Mistrz Gry Pon Lut 28, 2022 7:51 pm

Jego odpowiedź była wszystkim, czego na tę chwilę potrzebował. Mógł przejść do wyjaśnień bardziej zasadniczych, z zaciekawieniem przy tym oglądając sobie nastroje przemijające powoli po twarzy elfa. Ale miał nadzieję, że wyjaśnił mu to dostatecznie jasno, ostatecznie rzecz nie była wcale skomplikowana. A może? Wystarczyło, żeby go okłamano, zmylono, a zabójca chodził sobie jakby nigdy nic po ulicy. W końcu wszystkie kiyamce są takie same.
— Shinobi, oui — przytaknął zaraz, słysząc kluczowe słowo. Przeniósł lekko ciężar ciała na drugą nogę i słuchał jego wywodu. — Aaa, pewnie dlatego polują w nocy. Wtedy to im wszystko jedno — zaśmiał się w kwestii wzroku i słuchał dalej. To była ciekawa uwaga, aż się zastanowił. Komu mógł podpaść? Chyba musiał to głębiej przemyśleć.
Obrócił się za Aranaiem, kiedy ten ruszył do wyjścia. Nie odpowiedział mu już nic, a tylko machnął ręką na pożegnanie, by zaraz samemu się ulotnić. Za długo tu zamarudził, to było niebezpieczne.

z.t. dla wszystkich
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety Empty vol 2

Pisanie by Aranai Zevis Wto Mar 01, 2022 4:16 am

Lubił bardzo Żmijar. Jedno z niewielu tak dobrze oświetlonych dzielnic i tak zaopatrzonych w kurwy, które potrafiły nosić się w lepszym odzieniu, niż niejedna kurtyzana. Rany, sam znalazłby na nie pełno zastosowań pod względem Porannej Gwiazdy… ale dalej próbował odwyknąć od myślenia wedle starych schematów. Ale tak, ta dzielnica była fascynująca. Mieli alkohol, którego nie sposób szukać na tym kontynencie, oraz każdy wyglądał tak śmiesznie. Polubiłby kulturę kiyamców, gdyby nie byli tacy sztywni i… grzeczni.
Ale teraz mógł siedzieć na dwuspadowym, ostro pochyłym dachu, opartym o ozdobną belkę, popijając sobie butelkę sake. Ten ich specyficzny alkohol, cudo! Był stąd wspaniały widok na ulice, które nawet późna porą roiły się od ludzi, bo ich stragany długo funkcjonowały, tak jak sklepy wielobranżowe, czy samo życie towarzyskie. O tak, właśnie za to kochał kimaichi! Przypominało mu to trochę Afraaz, gdzie znaleźć można było jeszcze więcej różnorodnych twarzy, gdzie pochodzenie nie miało znaczenia, a gdy zapalały się lampy uliczne, od razu wszyscy się budzili. No, tutaj mieli lampiony, też piękne.
-Ciekawe, czy jakbym rzucił kamieniem stąd… nieeee, z pewnością bym trafił.
Zaśmiał się, patrząc na mężczyznę z cienkim, lecz długim wąsem, oraz kapeluszu w kształcie podłużnego rondla. Chyba sprzedawał jakieś błyskotki marnej jakości.
A właśnie, co on sam tu robił? Powinien być gdzie indziej, ale… w końcu podjął się zlecenia. Dobry zabójca cierpliwym jest. Po tym jak pół Dachy usłyszało o tajemniczym zamaskowanym duchu, liczył że ten zainteresuje się jego osobą. Jedna z nauk skrytobójcy. Nie możesz znaleźć cel? Niech cel znajdzie ciebie. Założenie, że owa ofiara była właśnie w tej dzielnicy było dosyć logiczne, jak i proste w założeniu. A tak mógł czekać i rozkoszować się sake. Oh, kochał swoje życie. Jak dobrze być Aranaiem.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Mistrz Gry Sob Mar 05, 2022 2:19 am

Biedni mieszkańcy dzielnicy smoków nie zdawali sobie sprawy z tego, przez kogo są obserwowani. Szczęście, że na dachach nie było kamieni. Aranai tymczasem mógł się czuć równie bezpiecznie, bowiem ciemna sylwetka na tle zdobnej kalenicy i równie ciemnego nieba była zupełnie niewidoczna dla zajętych swoimi sprawami ludzi, bynajmniej nieskorych do patrzenia w górę. A lampiony w połowie drogi z pewnością by im tego nie ułatwiły. A jednak nie siedział tak długo sam.
Uwagę Arana odwrócił stukot, lecz nie był to odgłos, a dwóch kamieni związanych sznurkiem, które zaplotły się o wypustkę kalenicy. Do sznurka dowiązana była wiadomość.

Szukasz Hargończika. Nie chcę ci zabić, ale wiedzieć dlaczego. Świątynia Hagirate.

List był napisany ciekawym charakterem, jednocześnie starannym, jak i poszarpanym pismem. Rzeczona świątynia była zaś ładnym miejscem w okolicy, niewielki drewniany budynek postawiony na sztucznym stawie otoczonym pasem zieleni. O tej porze powinna też być wolna od cudzych oczu.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Aranai Zevis Sob Mar 05, 2022 5:47 pm

Faktycznie, stukot był taki całkiem stukowaty, nakazujący tak jakby zwrócić uwagę na to czemu stuka. Więc elf wytężył uszy, choć wbrew bajkom, dłuższe nie oznaczały lepiej słyszące, bo to czujny wzrok wyłapał kamyki na sznurku, które teraz zwisały zaczepione o wypustkę fikuśnej dachówki. Nie widział tego kto rzucał, ale miał cel, że dorzucił czymś tak mało zbalansowanym na górę u w dodatku nie spadło, co byłoby nieco kompromitujące dla nadawcy…
Wziął wiadomość, opróżnił butelkę i zaczął czytać tę koślawe pismo. Rany, albo debil, albo upośledzony. Ale dało się zrozumieć. Hargończyka, tak, tak, to pan Lacoś. Już czuł, że to pan zamaskowany. Ale co miała znaczyć ta dalszą część? Podawanie własnych koordynatów? Głupota!
-Ale moje zlecenie robi się bardziej interesujące, albo to pułapka. W sumie, żadna różnica, hahaha!
Zwinął kartkę, bo z pewnością zapomni o tej świątyni Higarawakawe, czy jakoś tak.
Minęło więc chwil parę dłuższych, niż kilka, może nawet bliżej było końca nocy, niż jego zaczątku, ale nie można o to winić Aranaia. Nie jego wina, że trafił właśnie na jakiś kiyamski festyn w którym będą sztuczne ognie, pokazy i smakołyki na patykach! Ale tak, trzeba wracać do pracy.
Drzwi do drewnianej chaty nad stawem uderzyły się z hukiem, gdy tylko Zevis wykopał je z buta. Były co prawda otwarte, ale czuł że musi to zrobić. To się prosiło.
-A więc zapamiętaj ten dzień, jako ten w którym zabije Cię najprzystojniejszy skrytobójca na świecie! Oczywiście, ja.
Wyszczerzył zęby do głuchej ciemności. No dobra, gdzie jego ofiarą?
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Mistrz Gry Wto Mar 08, 2022 7:02 pm

Park otaczający świątynię był wyjątkowo cichym miejscem. Otoczone mchem kamienie wyznaczały ścieżkę do drewnianej chaty stojącej na palach po środku stawu. Wbrew pozorom przychodziło tu całkiem dużo kiyamczyków, by oddać pamięć swoim przodkom, zaś przechadzając się bocznymi alejkami, można było znaleźć wiele kamiennych ołtarzyków ku pamięci mieszkańców Kimaichi. Skromny charakter Hagirate wynikał głównie z tego, że miejsce to było stosunkowo nowe. Teraz jednak jego spokój miał zostać zaburzony niespodziewanym gościem.
Biedne drzwi poleciały na ścianę i obiły się o nią z klekotem desek, przewracając przy tym jakieś wazony z kwiatami postawione zbyt blisko. Nie miały nawet zamka, a tylko zwykłą zasuwkę założoną od zewnątrz, by wiatr ich przypadkiem nie porwał. Obszerne wnętrze poprzetykane kolumnami, na których przypięte były kartki modlitewne, pozostawało ciche i ciemne. Nieliczne świece umieszczone w szklanych kulach rozświetlały kilka kątów, wabiąc do siebie ćmy.
— Słyszałem, że to dziki kraj. Nie sądziłem, że aż tak — rzucił mężczyzna na drewnianym pomoście, odziany w ciemno szare kimono. Jego dłoń spoczywała na rękojeści miecza, włosy były upięte, a on sam podniósł na wejście do świątyni swe błyszczące w ciemności oczy. — Masz jakiekolwiek usprawiedliwienie dla swych haniebnych czynów? — zapytał ostro.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Aranai Zevis Wto Mar 08, 2022 8:09 pm

Biedne drzwi, biedna świątynia, biedny spokój tego miejsca sratatata. Aranaia to wszystko niewiele obchodziło, choć spodziewał się większych oporów z wejściem, nie wiedział, że to pójdzie tak łatwo. Ktoś kto ma wrogów powinien się lepiej zabezpieczyć. Błąd nowicjusza, na którym on korzysta, haha.
Ale jego słowa rzucone w ciemności nie spotkały się z odpowiedzią, ani ciem, ani jegomościa, który objawił się przed nim. Ze swoim stylem wyglądał jak typowy przedstawiciel ludu Tenkaraou, choć był daleko od domu. To zabawne, że jak ktoś chciał żyć na obcej ziemi, dalej miał zamiar trzymać się rodzimej kultury. to po co mieszkał tu, a nie w ojczyźnie? Meh, Zevis tego nie rozumiał. Ale zaśmiał się melodyjnie na komentarz ów kiyamca, którego chyba tylko tyle obchodziło.
-To nie byłeś w Hargonie. Choć chyba go już nie ma. Tak słyszałem.- Pokręcił głową.- Ale nie martw się, urodziłem się w Thyminie, którego też już nie ma, lecz wychowany jestem niczym medevarski ogar! Nie segreguj od razu Ledreńczyków, to bardzo nie miłe z Twojej strony.- Wyszczerzył zęby, za moment wysuwając dwa zakrzywione ostrza średniej długości. Czemu to? Chyba oczywiste. Jego pytanie, które się zaraz pojawiło, budziło wątpliwość. W pierwszej chwili pomyślał, że to jego cel, ale w końcu spodziewałby się elfa, skoro zostawił list. -Usprawiedliwienie… myślałem, że są zamknięte. A jeśli masz na myśli powód mojego wtargnięcia, to musisz wybaczyć, ale przybyłem tu kogoś zabić. Zamaskowanego shinobiego. Jeśli nie jesteś nim, bo… nie masz maski, sugeruję oddalić się. Po co mam zabijać tak ładną twarz.- Zaśmiał się. -Ale jeśli to Ty lub zamierzasz stanąć mi na drodze, to Cię rozpłatam i też w sumie będzie dobrze. Decyduj, przyjacielu.
Uśmiechnał się zawadiacko, opierając ostrza o swoje barki, stąpając z jednej nogi na drugą.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Mistrz Gry Sro Mar 09, 2022 10:14 pm

Nieznajomy stał w odległości kilku metrów od drzwi do świątyni i słuchał w milczeniu. Choć był spięty i gotowy do wszelkiej reakcji, to widać też było po nim szczególne opanowanie. Nie stresował się, nawet nie zareagował, kiedy Aranai wyciągnął broń, którą obnosił się tak nonszalancko. On po prostu słuchał, rozważając każde jego słowo, bacząc na każdy ruch, czy nie jest on tym, na który należy zareagować.
Nie odpowiedział na jego pierwsze słowa, ale zdawał się nieznacznie kiwnąć na to głową. Na którą część dokładnie, to mógł się elf tylko domyślać, ale zapewne informacja o byciu Medevarczykiem wydawała się tutaj sednem wypowiedzi.
Ich rozmowa przeszła do ważniejszej rzeczy, a mianowicie powodu zniszczenia drzwi świętego przybytku. Nie sądził, żeby otrzymał dobre wytłumaczenie i chyba nie pomylił się zbyt wiele. Jednak jedno słowo zwróciło jego skrywaną uwagę.
— Dlaczego chcesz zabić shinobi? — zapytał zamiast decydować cokolwiek. Zaraz odwrócił głowę w bok i przez chwilę wpatrywał się w ciemność, by zaraz powrócić wzrokiem do elfa. — I ja nie chcę cię zabijać. Lecz za szkody trzeba płacić — rzucił, choć jego ton nie sugerował raczej zapłaty w krwi.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Aranai Zevis Czw Mar 10, 2022 1:52 am

W porządku, był lekko zaskoczony, że ten zachowywał tak długo spokój. Sądził, że wydobycie ostrzy wystarczająco go poruszy, a ten jeszcze się odwrócił bokiem. To niebezpieczne, z drugiej strony ciężko czymś mu teraz rzucić. Właściwie to kiyamczyk miał dobrą pozycję do ataku. Zevis zakładał jednak zmyślny uskok z tego miejsca, więc nie mógł go specjalnie zmieniać.
I wtedy kolejne pytanie, ale bez dostosowania się do jego polecenia. Taki odważny był? Ale mógłby chociaż dobyć swojego mieczyka, wtedy czułby, że wie o co w tym wszystkim chodził. Nie lubił spokojnych ludzi, byli nieprzewidywalni.
-Proste, ktoś chce zapłacić za jego życie. Nie zabijam z innych powodów. No poza sytuacjami w których muszę zabić, rozumiesz.- Uśmiechnął się i skinął głową, jakby właśnie wręczył mu słowna wizytówkę, zarazem przecząc wcześniejszym słowom. Mimo to, elf pozostał przy zdrowych zmysłach. Gość był mu obcy, a tym bardziej dziwne było to, że jego ostra postawa złagodniała. -Płacić? Oh, hahah… wiesz, pech chciał, że nie mam nic przy sobie… więc zróbmy tak…- Wycelował w jego stronę jedno z ostrzy i przymknął oko, jakby celował w niego linią klingi. -...powiesz mi co wiesz, po czym sobie pójdziesz. Moje warunki się nie zmieniły. Nadal mogę Cię zabić za utrudnianie moich poszukiwań. Tak działa prawo, jestem całkiem legalny.- Zaśmiał się zdawkowo. -Poza tym irytujesz mnie już. Coś mi w Tobie nie pasuje. Więc gadaj lub broń swego życia. Nie zwykłem dawać tylu ostrzeżeń, czuj się zaszczycony. Ah i nie okłamuj mnie, jak nie dziś, zginiesz jutro, bo ja się dowiem.
Przekrzywił głowę na bok.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Mistrz Gry Pią Mar 11, 2022 5:39 pm

Nie odwzajemnił jego uśmiechu, chociaż raczej nikogo to nie dziwiło. Kiyamczyk przyjął to wyjaśnienie ze stoickim spokojem, zapewne nadal grając na nerwach elfowi. Czy mógł robić to specjalnie? Teoretycznie tak, ale jaki miałby w tym cel...
— Najemnik — ocenił po tych słowach, tonem sugerującym, że po pierwsze niezbyt szanuje tę profesję, po drugie stanowi ona pewną blokadę działania. Choć Kimaichi było ich dzielnicą, to wciąż znajdowali się w Ledrenii i należało tym pamiętać. Najemnik to narzędzie.
Jego spojrzenie zdawało się delikatnie ożywić, jakby nową dozą uwagi, kiedy wysunął własną propozycję rozwiązania tej sytuacji. Zuchwałą propozycję, nie dało się tego inaczej nazwać. Nie podobało mu się, że musi to znosić, ale z drugiej strony coś jeszcze innego chodziło mu po głowie.
— Zbyt często powtarzana groźba powszednieje — odparł spokojnie, ale nie dawał mu czasu na narzekanie na to. — Wiem, że nie zabijesz shinobi. Nawet nie wiesz, gdzie jest, a ja nie szukam ani jego ani ciebie. Teraz cię zostawię, lecz jeśli mnie okłamałeś, i ja się tego dowiem — oznajmił i najzwyczajniej w świecie odwrócił się i ruszył drewnianym pomostem ku ścieżce prowadzącej do bramy wyjściowej.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Aranai Zevis Sob Mar 12, 2022 8:21 pm

No chyba go coś strzeli, jaki do kurwy nędzy najemnik?! Co oni wszyscy?! Aranai wyglądał, jakby miał się złapać za obolały brzuch, bo już zbierało mu się na wymioty, kiedy tylko słuchał tych ignorantów.
-Skrytobójca! Nie jestem najemnikiem! Jestem artystą mordu!
Odparł, ignorując kompletnie jego niezbyt przyjemną tonację głosu. Oczywiście, że pogardzał tym fachem, sam też pogardzał najemnikami, ale przecież o elitarnych zabójcach nie było mowy! To coś znacznie więcej! Ale… chyba nikogo w tym głupim kraju to nie obchodzi.
Przekrzywił głowę na bok, gdy wspomniał o groźbie. W sumie to miał rację, dlatego nie zwykł nikogo upominać, ale przeważnie nie trafiał na tak oporne jednostki, jak ten skośnooki. Mimo to, dalsza część była bardziej, niż sugestywna. Kimkolwiek był, nie szukał ani jego, ani też shinobi. Czyli to nie on zostawił liścik, a jego cele pozostały zagadką.
-Zabiłem już tych, którzy zdawali się nieuchwytni. Mogę wysmarować to miejsce jego krwią, kiedy już go dorwę.- Wskazał na niego palcem. -Ale nie bój się irytujący przyjacielu, Aranai nigdy nie kłamie!
Uśmiechnął się, zaraz patrząc jak ten zawrócił, aby odejść. W porządku, tym razem obeszło się bez walki. Ale kimkolwiek był ten dziwak, zupełnie nic mu to nie dało w związku z poszukiwaniami. Mając wolną rękę, elf podjał się przeczesywania terenu otwartej świątyni, lecz już po paru chwilach miał zdać sobie sprawę, że tutaj zupełnie nic nie ma, poza napełnionymi miseczkami sake, które wypił tak na wszelki wypadek, bo po co się mają marnować. Swoją drogą, to chyba nie pierwsze ofiary świątynne, które sobie wziął… czcijcie Aranaia!
-Zostałem oszukany. Tak perfidnie oszukany. Moje serce jest złamane!
Machnął rękoma, chowając ostrza. Nigdzie nie było tego shinobiego, ale myśl że ten ponurak miałby rację godziła jego dumę. Nie bez powodu był przecież najlepszy. Ale w porządku, dobry skrytobójca jest cierpliwy. Nie dziś, dorwie go przez najbliższe 20 lat. Jeszcze nikt nie uszedł jego sztyletom. Poza Thaazisem, ale to wina Victorii, o tak, nigdy nie ufajcie pięknym oczom, potem zostajecie niewolnikami, panowie.
Ruszył do wyjścia ze świątyni.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Mistrz Gry Sro Mar 16, 2022 11:11 pm

Groźby Aranaia musiały minąć bez większego echa, tak samo jak kolejna obelga skierowana w jego stronę. Czy może raczej zniewaga, chyba wolał się oddalić, nim nieznajomy cudzoziemiec przesadzi i żadne senemskie prawo go nie uratuje.
Elf został sam i choć w jego sercu wciąż gnieździł się wygodnie żal urazy, to musiał zająć się przeczesaniem terenu świątyni. Nie była to duża powierzchnia, ot budyneczek, którego wnętrze dało się ogarnąć wzrokiem już od drzwi. Staw, który nie przedstawiał się podejrzanie, kilka żab tylko kumkało konspiracyjnie w szuwarach. Alejki plątały się ze sobą, ale park też dał się obejść dokładnie w kilkanaście minut. Słowem, nic nadzwyczajnego nie znalazł, poza tymi świątynnymi bzdurami. A także...
— Uh! N-najmocniej przepraszim! — zawołał młodzieniec, który wpadł na niego w bramie prowadzącej na ulicę, rozsypując przy tym niesione paczuszki, z których wysypały się kolorowe kartki i origami. — Gapa ze mnie! — dodał pospiesznie, kłaniając się w geście przeproszenia. Wyglądał jak uliczny obdartus. — Nie sądziłem, że ktoś tu będzie, a... na pewno nie obcy... To znaczy... to nieforutne słowo. — Pochylił się znów. — Ale jak tu żyję, tylko kiyami odwiedzali nasze świątynie — wyjaśnił z nutą zaciekawienia w głosie, by zaraz przypomnieć sobie o rzeczach, które zaczął zbierać na tyle pospiesznie, że te znowu mu uciekały.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Aranai Zevis Czw Mar 17, 2022 12:29 am

Może przez głowe mu przeszło kim był ów nieznajomy, ale skoro nie był związany ze zleceniem, to nikim ważnym. Tym bardziej śmieszyło go, że nici sobie robił z jego tytułów. To był ból bycia anonimowym Krukiem. Choćbyś chciał, każdy bierze cię za błazna i uważa, że jest lepszy, póki nie kończy z poderżniętym gardłem. Ale Aranai z pokorą znosił życie w cieniu i te butne spojrzenia. W końcu wiedział, kto jest prawdziwą górą.
Kiedy wpadł na dzieciaka, w pierwszym odruchu zaczął poklepywac własne kieszenie, aby upewnić się, że obdartus go nie okradł. To była typowa zagrywka złodziejaszków, lecz jeśli faktycznie wszystko pozostało na swoim miejscu, przeniósł szmaragdowe oczy na rozsypane kartki.
-Ej, dzieciaku, patrz jak leziesz.- Upomniał go, ale ten zaraz się ukłonił, na co uniósł podbródek. Najebany, czy co? Ale mniejsza, faktycznie wyglądał jak jakaś niezdara. -Tak, tak, obcy to najlepsze słowo. Jesteście tacy dziwni, ale wyjątkowi, no a jakże..- Wypuścił powietrze, zakładając ręce na biodrach. -Tak się składa, że nie dziwi mnie to, skoro każdego gościa traktujecie z góry. Poza tym, to nieważne, szukałem tu zamaskowanego zabójcy.- Rzucił lekko, jakby nie miało znaczenia, że to wszystko kierował do dziecka. Co za znaczenie, w jego wieku już oglądał tortury i poznawał ludzką anatomie z pierwszej ławki. -Co to jest?- Spytał, podnosząc jedną kartkę i zaraz też origami. -Wasi bogowie lubią robótki ręczne? To się aż prosi o własny udział.
Uśmiechnął się.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Mistrz Gry Czw Mar 17, 2022 1:27 am

Jego pierwsze słowa chyba były do przewidzenia, ale jednocześnie zdawały się jeszcze bardziej zestresować młodzieńca. Ten zaraz podniósł na elfa ciemne oczy i odgarnął kosmyki czarnych włosów z twarzy.
— H-haa?... — Chyba nie do końca zrozumiał jego słowa o wyjątkowości, a może nawet zmieszał się tym nieco, bo ich interpretacja była nie na miejscu. Być bardziej wyjątkowym od dobrego gospodarza? To brzmiało jak uwłaczanie jego gościnie. To się nie godziło.
Zaraz jednak jego uwagę przykuło inne zdanie, wypowiedziane tak podobnie, a jednak tak różne od pozostałych. Spojrzał na niego z podziwem wymieszanym z niedowierzaniem i przestrachem.
— Zamaskowanego? Chyba nie ma pan na myśli... Um, nieważne, nie powinienem był — wymruczał pospiesznie, szybko wracając myślami do jego pytania o kartki. — To nie dla bogów, to dla... mojej siostry... To znaczy na ten, jak wy to mówicie... grob. Shini kochała origami, co roku w ten dzień ozdabiam jej soato, myślę, że to najlepsza pamięć, jaką mogę jej dać — wyjaśnił, trochę gubiąc przy tym porządny ton głosu. — Nie potrzebuje pan przewodnika? — zapytał zaraz, prawdopodobnie licząc tym samym na zarobek.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Aranai Zevis Czw Mar 17, 2022 9:10 am

Domyślił się, że chłopak niewiele z tego zrozumie, ale skoro był pod ręką to mógł przyjąć na siebie wyładowanie emocji, które przepełniły elfa. Ale w porządku, już było jak najbardziej dobrze, już mu przeszło, było wręcz cudownie, przecież to piękna noc i piękne miasto, piękne twarze, w tym piękny on sam, ha ha!
-Haa?- Odparł dosyć podobnie, kiedy coś wspomniał na temat zamaskowanego. -O nie, nie, jak już zacząłeś to teraz mów. No mów.- Nachylił się. -Móóóów.
Dodał, aby mu trochę to nakreślił, bo jednak jak rozpowiadał o jego ofierze, to niewielu miało język w gębie, a skoro ten dzieciak tu przychodził , może coś tam widział. Ale to chyba płonne nadzieje, jeśli sam nie był pewien, bo raczej nikogo nie krył. Raczej.
Ale jeśli to mieli za sobą, przeszli do kwestii tych karteczek, oraz origami, zaś Zevis przyglądał się twarzy chłopca, kiedy wyjaśniał, że to dla jego siostry. Nie wiedział co to te całe saotao czy jakoś tak, ale język śmierci jest uniwersalny w każdej kulturze, wiedział o tym dobrze. Sam co prawda nigdy nie miał prawdziwej rodziny, ale wiedział jak to jest stracić kogoś bliskiego. Tyle, że jemu niedane odwiedzać groby. Hm.
-To… miły gest.
Odparł, już dużo poważniej, niż do tej pory, po czym oddał mu podniesione wcześniej rzeczy, aby zebrał komplet. Założył ręce na piersi, okrywając ramiona peleryną, zaraz przekrzywiając głowę na bok, gdy rzucił propozycją. Coś czuł, że zarobić to on chciał, obdartusy zawsze szukają okazji, nieważne jakie mają oczy, czy uszy.
-Świątynie to ja już poznałem na wylot, ale jak chcesz to jasne, w porządku, co mi tam.
Wzruszył ramionami. Cel i tak mu przepadł, Victoria i tak go zabije bo tak długo nie wracał, więc co już miał do stracenia.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Mistrz Gry Czw Mar 17, 2022 11:42 pm

Rozchylił delikatnie usta, a zaraz odsunął się z nową porcją niepewności wymalowaną na twarzy, kiedy elf się ku niemu pochylił. To i ten jego ton głosu brzmiały bardzo niekomfortowo. Jak ukryta groźba. Czy on mógł mu grozić? No oczywiście, on mógł wszystko, przecież miał do czynienia tylko z jakimś ulicznym chłystkiem, o którego i tak pewnie nikt nie zapyta. Niewygodna sytuacja.
— Jaa... Niech no to pozbieram — wymruczał, skupiając się znów na swoich szpargałach. W końcu i tak mu nie ucieknie, nie? No nie bardzo miałby jak zapewne.
Tym samym temat na moment zmienił bieg, pozwalając też zebrać myśli, choć to nie było łatwe. Docenił skinięciem głowy jego pochwałę dla tej osobistej tradycji, a powaga w głosie elfa na moment go zaciekawiła, jednak nie pytał. Może nie chciał usłyszeć, że to go jednak wcale nie obchodzi. Podziękował cicho za jego pomoc i wygodniej ułożył paczkę na rękach.
Zerknął na świątynię za plecami złotowłosego, jak też delikatną kurtyną drzew.
— Świtnie. Mogę powiedzieć mnóstwo o mieście. I ludziach. Całe dnie jestem na ulicy i... no, i bywa, że noce też. — Wzruszył ramionami. — Ale to płatne ź góry! — dodał z uśmiechem, który jednak za chwilę stopniał. — A jeśli chodzi o tamto... ja... Nie wiem, czy powinienem, to... — Rozejrzał się ostrożnie i ściszył głos. — To niebezpieczny człowiek. Kto mi zagwarantuje, że przez to nie zginę? — Zerknął znów na elfa z niepewnością w ciemnych oczach.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Aranai Zevis Pią Mar 18, 2022 12:02 am

Hm, z tego co mówił faktycznie wyglądało na to, że to pewnie jakaś sierota, a jak nie to biedota na najwyższym poziomie. Świetnie, z takimi zawsze się dogadywał, wiedział jak to było żyć na ulicy, kiedy twoja matka pieprzy się z jakimiś oblechami, więc to trochę tak jakbyś matki nie miał. Powinien dziękować bogom za ten szczęśliwy los, że nabrał tyle doświadczenia!
-O mieście trochę wiem, ale w sumie to głównie o wszystkich miejscach do napitku, może popularniejsze ulice… mieszkam tu od roku, ale tej dzielnicy nie znam, może najmniej ze wszystkich. Macie tu też burdele? Wyglądacie na grzecznych. A wiem, że tacy mają najgorsze dewiacje.
Zaśmiał się, machając zaraz dłonią na własną twarzą, bo tak mu to wspaniale wyszło. Powinni spisywać jego słowa i je publikować dla potomnych, tyle w tym mądrości.
Płatne z góry? No proszę. Ale chwilowo ta myśl zeszła dalej, kiedy nawiązał do swojej poprzedniej wypowiedzi. No i w sumie obawy były uzasadnione. Bo kto pomoże? Straż miejska? To dobry żart. Nawet Fiodorowi by nie zaufał pod tym względem.
-Ja. Jak go zabije. Wtedy z pewnością nikomu nic nie zrobi. Taka moja praca. Jestem bohaterem, nie chwaląc się.- Przetrzepał swoją klatkę piersiową z dumą, po czym wyjął mieszek, który wcisnął w dłoń chłopaka. Nie taka mała ilość koron, zresztą nie jego i tak. -Uznaj to za opłatę za przewodnictwo i zachętę do współpracy. Jestem dzisiaj bardzo hojny. Ale wiesz, w grę nie wchodzą pieniądze. Bowiem robię to wszystko, bo mam misję.- Odszedł kawałek i rozłożył ręce, kierując je w niebo. -Zwalczyć moją nudę!
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Mistrz Gry Sob Mar 19, 2022 2:07 pm

Chłopak pokiwał głową z jakimś entuzjazmem w oczach, bo z tego wszystkiego wynikało, że jego pomoc będzie bardzo potrzebna. Informacje turystyczno-publiczne nigdy nie były wystarczające w takich sprawach. Zaraz też zmieszał się nieco na jego pytanie.
— Nno... jakieś tam są, znaczy tak, jak najbardziej są... — wyjaśnił, drapiąc się po karku z lekkim zakłopotaniem.
Za chwilę odkaszlnął cicho i skupił się na sprawie ważniejszej, to znaczy kwestii swego życia. Jego skośne oczy zrobiły się nieco większe, kiedy elf zagwarantował śmierć zamaskowanego.
— Um... Zabije go pan? Nawet dziś?... — dopytał z niedowierzaniem, zaraz przenosząc wzrok na mieszek, jaki znalazł mu się w dłoni. Miał przyjemną wagę. — Misja, rozumim. — Podniósł oczy na elfa i uśmiechnął się nieznacznie. — Z chęcią przyjmę pomoc w ozdabianiu soato — rzucił bardziej normalnym tonem i skłonił się lekko, by zaraz mrugnąć do niego porozumiewawczo.
Ruszyli razem na teren świątyni, lecz nie do wnętrza, gdzie zapewne znajdowały się nagrobki najważniejszych ludzi w mieście lub po prostu tych, których było stać, lecz do parku. Kilka splątanych alejek doprowadziły ich do jednego ze skromnych czarnych kamieni z wyżłobionymi napisami na powierzchni oraz małym ołtarzykiem u podstawy. Wypisane było tam imię, nazwisko i daty, jak to zwykle bywa przy grobach. Młodzieniec usiadł przed nim i złożył ręce, rzucając parę słów powitania. Potem przeszedł do układania papierowych ozdób.
— Ma pan dużo szczęścia, nie ma w Kimaichi wilu zamaskowanych zabójców. Zwykle rzeczy rozwiązuje się bardziej... normalnie. Zabójcy kosztuji — zaczął ciszej, choć wątpliwe, by ktokolwiek był w pobliżu. Musiałby być mistrzem skradania się. — Ale jakiś czas temu przybył tu jeden. Będzie już kilka miesięcy, nigdy nie pokazał swojej twarzy na zewnątrz, ale jest zbyt... myśli, że jest najbardziej mądry. Nie patrzył na biednego chłopaka z ulicy. Wiem, gdzie się chowa. — Zerknął na niego. — Ulica Chingaka 23/19. To takie... Możesz tam przyjść i zapłacić za mieszkanie jakieś czas. Zazwyczaj jest tam nad ranem. — Zbiegł wzrokiem na papierki i dołożył do nich karteczkę z wierszem. — Uważaj, panie. Widziałem go w towarzystwie groźnych ludzi. Mogą tam być — przestrzegł jeszcze.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Aranai Zevis Nie Mar 20, 2022 12:14 am

Zmieszanie młodzieńca było rozbrajające, widać że prawiczek. Cóż, on w jego wieku już miał to za sobą, ale każdy ma swój czas, jak to mówią. Jakby się zastanowić, ciekawe czy Rudolf już to robił. Hmm… nieee, na pewno to robił, w końcu miał u boku Orianę, nikt by długo nie wytrzymał, mając przy sobie Lisiczke, haha!
-Dobra, dobra, żartowałem, nie stresuj się.
Wtrącił, aby wyrwać go z tego zmieszania. Mieli inne tematy do rozmowy. O rany, Aranai, jaki ty sie robisz dojrzały i odpowiedzialny z wiekiem. To niepokojące, zaraz jeszcze zgorzknieje i będzie mrukiem. To nieuniknione. A chciał jeszcze tyle z młodości wyszarpać… albo to kryzys wieku średniego, kto wie.
-Jakby był tutaj, już byłby martwy. Więc od razu, gdy go znajdę. Rozumiesz, że to się na siebie nakłada. Cel mam jeden.
Wytłumaczył, zakładając ręce na piersi i obserwując jak młody chowa mieszek, aby mogli przejść do oprowadzania. Udali się więc do parku, co wyglądało mniej ponuro od typowego cmentarzyska, ale Zevis nie komentował niczego, zwyczajnie podążał za obdartusem, aż nie znaleźli czarnego kamienia, przed którym ten się wydawał modl… a nie, powitał go. To grób siostry? Czy może bardziej miejsce upamiętniające? Ciężko mu stwierdzić co skośnoocy robili z ciałami. Park to słabe miejsce na kopanie ciała.
Aż ten nie zaczął o zabójcy. W tym miejscu? Nie spodziewał się, ale to dobrze, lubi niespodzianki.
-To prawda, że kosztują. Każde życie można zlicytować. To jak żyłeś, określa twoją wartość.- Uśmiechnął się, zachowując swoją nonszalancką postawę. Miał w tym doświadczenie, pamiętał nawet ofiarę, która oburzyła się, że tak mało chciano za jego głowę. Niektórzy to mają tupet. -Przemądrzały? O, może to zaraźliwe.- Zamyślił się. Tamten gość ze świątyni też taki był. Ale to za proste. -O… ooo… to ty o noclegowni mówisz. Wspaniale! Znam pełno sposobów na takie sytuacje. A o tych groźnych ludzi to się nie martw. Gdybym Ci opowiedział moje historie… w większość byś nie uwierzył.- Zaśmiał się i odwrócił. -Dzięki młody, uważaj na siebie. Życie jest jak kochanka. Nigdy nie wiesz, czy akurat dziś nie trafisz na syfa.
Zaśmiał się melodyjnie, idąc przed siebie, jeśli ten go nie powstrzymywał. Pora się zameldować.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach