Trzy sakiewki, trzy sztylety

2 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety - Page 2 Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Mistrz Gry Nie Mar 20, 2022 10:32 pm

Wysłuchał, co elf miał do powiedzenia w całej tej sprawie, a było tego nie tak mało. Chyba należał do typów, którzy lubią sobie pogadać, ale młodemu wcale to nie przeszkadzało. Słuchał cierpliwie i z uwagą godną porządnego ucznia, choć nie było to nic szczególnie nowego dla kogoś, kto żyje na ulicy.
Kiwnął głową, kiedy padło słowo "noclegownia". Jego mu właśnie zabrakło. Co prawda było jeszcze jakieś, ale to nieważne. Na twarzy chłopaka zagościł lekki uśmiech. Chyba nie powinien się z tego cieszyć, no ale cóż, prawda była taka, że tamten człowiek był zwyczajnie zły. Kto inny miałby zasłaniać swoją twarz i otaczać się takim towarzystwem? To mówiło już samo za siebie, a dzieciak też wiedział swoje.
— Um... — Zawahał się na moment nad tą mądrością życiową, ale zaraz wstał i kiwnął głową. — Prawda, panie. I wy uważajcie — odparł mu i odprowadził wzrokiem między drzewa, by zaraz przenieść spojrzenie z powrotem na grób dziewczyny.

Motel znajdował się blisko centrum dzielnicy, przy ulicy odbiegającej od dużego placu, gdzie pewnie za dnia rozstawiane są stragany. Ledreński szyld mówił "Targ Rybny" i faktycznie czuły nos mógłby wyczuć tutaj podobną nutę. Niedaleko zresztą było do kiyamskiego portu. Uliczki tutaj były nieco węższe i bardziej poplątane, tworząc między budynkami zacienione kaniony, niemal całkiem osłonięte od deszczu podwiniętymi okapami dachów. Niewiele lamp je rozświetlało, ale te przy wejściu do budynku były utrzymane w dobrym stanie.
Jak mógł się spodziewać, wnętrze noclegowni nie świeciło przykładem takich przybytków, było raczej stare i trochę zaniedbane, ale wciąż w stanie używalności. W korytarzu znajdowało się miejsce na pozostawienie butów, a dalej przejście otwierało się na niewielki hol ze znudzoną dziewczyną za biurkiem recepcji i kilkoma obrazami na ścianach.
— Konbanwa — rzuciła odruchowo i wstała z krzesła, by zaraz żywiej spojrzeć na nieoczekiwanego gościa. — Dobri wiczór, panie — powitała go z nieznacznym ukłonem. — Jak mogę pomóc? — Dziewczyna podniosła na niego ciemne oczy, nieco tylko zaspane, ale bardzo starała się trzymać fason.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety - Page 2 Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Aranai Zevis Pon Mar 21, 2022 1:41 am

Oh, coraz bardziej mu się podobała ta dzielnica! Co prawda nie lubił ryb, ale z drugiej strony, to przypominało mu o Afraaz, gdzie śledzie były normalnym powitaniem po przekroczeniu granicy miasta. Zresztą ta ciasnota uliczek, te oświetlenie, niejako wybrakowane… oh, przepych zagubionych twarzy, znudzonych szarą egzystencją, czuł się jak w domu! Może Aranai był dziwny, ale lubił to bardziej od pięknych alejek i innych cudów. Tu czuć, że się żyje. W końcu każda korona to chleb, hahaha!
Nie wdając się jednak w podziwianie otoczenia, po prostu wszedł do motelu, który prosił się o zagwizdanie z uznaniem, ale się powstrzymał. W sumie sypiał w miejscach gorszych, gdzie pluskwy miały wszy. Tutaj powiedziałby znośny standard.
Słysząc powitanie, uwięził szmaragdowe oczęta na zaspanej damie, w swej dumnej profesji recepcjonistki. No jakżeby mógł ją tak tu zignorować!
-Kon…banwa…?- Powtórzył za nią niepewnie, choć ukazując zęby w uśmiechu, by zbliżyć się nieznacznie i oprzeć o ladę, tuż po jej ukłonie. No proszę, jednak bywają tu mili. -Dobry wieczór, piękna damo… widok kogoś takiego jak ja musi być niecodzienny, lecz jestem w podróży i poszukiwałem miejsca, gdzie mógłbym wynająć pokój…- Przeczesał kosmyk włosów, uciekając spojrzeniem na bok. -...wiem, że godzina jest niewłaściwa, ale czy znalazłby się dla mnie pokój? Pod imieniem Hadriaell? Dla Ciebie Hadri…
Spytał, spoglądając znów na nią z delikatnym uśmiechem.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety - Page 2 Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Mistrz Gry Czw Mar 24, 2022 2:50 pm

Zerknęła na jego nogi, a dokładniej buty, które wciąż się na nich znajdowały. To wywołało drobny niesmak, jednak dziewczyna szybko to ukryła. Na jej twarzy nawet pojawił się delikatny uśmiech, kiedy elf niewprawnie powtórzył pozdrowienie. Obcokrajowcy potrafili zawsze poprawić humor, ale nie o tym teraz. Odsunęła się od lady, skoro mężczyzna oparł się o blat, a ręce złożyła razem z przodu, słuchając jego prośby. Faktycznie godzina była niecodzienna, ale nie wyglądała na rozgniewaną tym faktem.
Kiedy się przedstawił, to dla niej nadeszła chwila konsternacji, gdy próbowała ułożyć sobie na języku to imię.
— Hadri-el-san... Um! — Kiwnęła głową. — Dobrzi pan tafił. Mamy tani pokoje — oznajmiła, zapisując sobie jego imię w notesie, by zaraz odwrócić się po jeden z kluczy leżących w szufladzie. — Dziesić koron za noc. Hadri-el-san płaci z góry — oznajmiła, a jeśli tylko dostała pieniądze, on dostał klucze do lokum.
Numer 15 znajdował się na pierwszym piętrze. Wąskie, ale podwójne drewniane drzwi miały chyba sprawiać wrażenie bogatości, ale wszędzie wokół widać było, że to już dawno nie jest prawda. Gdzieś po drodze widział oznaczenie łazienki, zaś po wejściu do swojego pokoju zastał w istocie jeden pokój urządzony, można powiedzieć, wystarczająco. Było tu posłanie, oczywiście leżące na ziemi, jakiś stolik, niziutki i bez krzeseł, ale za to z wytartym dywanikiem, nawet doniczka z czymś, co pewnie bez wody i sto lat by przetrwało. Znalazła się też komoda na ubrania czy inne rzeczy.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety - Page 2 Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Aranai Zevis Czw Mar 24, 2022 3:31 pm

Hadriel-san? Tak się przedstawił? A nie Had…. Hadrae… hm. W sumie już nie pamiętał, mógł to przećwiczyć. Niech będzie Hadriel-san. Śmiesznie brzmiało te "San". Aranai-san! Hahaha. Aranai-san Zevis. Hm. Już mniej. Hadriel-san Zevis. Nie, chyba po prostu to nazwisko wszystko psuło. Choć w jego wypadku to nie największy problem. Oni wszyscy tacy bladzi i ciemnowłosi. Elf był przy nich jak jebana zebra w cyrku pośród koni.
-Proszę, piękna.
Wręczył jej monety, zaraz odbierając w zamian klucz i puszczając oczko z uśmieszkiem, aby odbić się od lady, wędrując w swoją stronę. On i jego buty. Jak podłoga się zarwie to przynajmniej będzie miękkie lądowanie.
Wszedł na pierwsze piętro i chwilę głowił się nad drzwiami, które wystarczyło przesunąć, zamiast szarpać. Gdy znalazł się w środku to od razu przemierzył spojrzeniem po każdym elemencie tego pokoju. Cholera, było to co najmniej dziwne. Gdzie łóżko? Czemu wszystko tu takie miniaturowe? To był chyba naprawdę biedny motel!
-No nic, największym skarbem są wspomnienia.
Podszedł do okna, które otworzył na ciemną noc. Pusto, głucho, może lampiony ciut dalej, ale tak to rynsztok. Chyba powinien przeczekać do rana, aż zjawi się ofiarą. Sen nie jest rozsądny, zwłaszcza w takim miejscu. I tak mu nie dali łóżka, a szkoda niepokoić tą miłą dziewczynę z recepcji.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety - Page 2 Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Mistrz Gry Sob Mar 26, 2022 2:33 pm

Dziewczyna znów zarumieniła się delikatnie, kiedy ją skomplementował zupełnie bez powodu, ale hardo udawała, że nic takiego nie zaszło. Oddała mu klucze i schowała pieniądze w bezpieczne miejsce, zaraz też biorąc się do porządkowania kilku innych papierów.
Uliczka pod oknem była spokojna, tylko jakiś kot po chwili przebiegł z jednej strony na drugą, potrącił lampion i zwalił go na chodnik. Papier zajął się ogniem i zgasł dość szybko, otoczony ciemną kałużą.
Czas mijał spokojnie i leniwie. Dobrze, że Aranai był zaprawiony w nieprzespanych nocach, bo taka dłużąca się bezczynność potrafi męczyć bardziej niż pełne ręce roboty. W końcu jednak na korytarzu dał się słyszeć jakiś większy szum, kroki przynajmniej czterech osób i ciche rozmowy w tarou sai. Zdawali się nie mieć butów, ale nie należeli z pewnością do chudzielców. Raczej też nie zwrócili wielkiej uwagi na Aranaia, jeśli ten wyjrzał na korytarz, a zwyczajnie udali się na wyższe piętro. Panowie mieli na sobie, przynajmniej w większości, ciemne, eleganckie, choć znoszone już stroje.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety - Page 2 Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Aranai Zevis Nie Mar 27, 2022 11:01 am

Samo w sobie czekanie nie było złe, niejako mógł sobie usiąść i obserwować co to się tam dzieje. Ale elf zaczął się nudzić, toteż sztyletem zaczął dłubać w podłodze, nie do końca wiadomo jeszcze co. Przypomniał sobie wszystkie te bardziej skomplikowane zlecenia, które wymagały czegoś więcej, niż idź i zabij jak zobaczysz. Trzeba było kombinować, obmyślać strategie, niejednokrotnie badać terytorium na długo przed tym, aż stanie się miejscem zbrodni. Cierpliwość to jednak mocna cechą każdej Gwiazdy, nawet jego. W końcu, można uciec od tego, ale to gdzieś pozostanie w środku, na zawsze zmieniło cię i nie ma szans, aby było inaczej. Nie był już Gwiazdą, a Gwiazdą pozostanie. Paradoks. Przynajmniej już nie musiał ukrywać się jak szczur. Wcześniej jego wiedza pomagała mu przewidzieć ruchy tropiących go zabójców, a teraz znowu miała przydać się do wykonywania tej samej brudnej roboty, tylko no, na rzecz prawa. Ale czy z pewnością? Mówi się, że jak zabijasz złych to ratujesz świat. Ale to w sumie nieprawda. Bo źli nie znikną, nie uratujesz społeczeństwa skazanego na upadek, zaś umoralniania swoich czynów jest takie bezsensu. Taki strach przed spojrzeniem prawdzie w oczy. Mógł służyć nawet arcykapłanowi w mordowaniu heretyków, a i tak pozostałby najbrudniejszym z nich. Dlatego by zabijać trzeba być artystą. Wiedzieć co robisz i czynić to najpiękniej jak potrafisz, nie wstydząc się prawdziwej natury makabry, haha.
Elf powoli wstał, chowając sztylet, gdy na podłodze pozostawił symbol rozłożonych dłoni. Zaraz zaś uchylił drzwi, kiedy kroki zasugerowały, że przeszli. Wyglądali porządnie, ale zarazem coś tu nie grało. No nic, tu się zaczyna jego praca. Powoli i do przodu, zobaczyć gdzie zmierzają i po co zmierzają.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety - Page 2 Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Mistrz Gry Nie Mar 27, 2022 7:29 pm

Grupka pięciu osób zmierzała na ostatnie piętro budynku. Ich czarne kimona zdawały się ukrywać większość broni, bo zapewne dysponowali czymś więcej niż mieczami. Na ich głowach spoczywały chusty, skrywające też twarze, a przynajmniej trzem z nich, w tym też jednej kobiecie. Miała szczupłą sylwetkę i drapieżne, ciemne oczy, które błysnęły na moment w lustrze na schodach. Chyba go jednak nie zauważyła.
Udali się do jednego z apartamentów, jeśli można tak nazwać zlepek trzech pokoi o podobnym do oglądanego standardzie. Grupka zebrała się w tym ostatnim, za oprawionymi w mętny papier drzwiami. Aranai zdążył dostrzec, jak siadają wokół niskiego stoliczka. I zaczynają o czymś rozprawiać. Ciężko było odróżnić poszczególne słowa, ale brzmiało to dość nerwowo.
W pewnej chwili nóż został wbity w blat, a trzech mężczyzn, w tym jeden z masce, wyszło do środkowego pokoju. Mieli nietęgie miny. Dwóch kompanów zamaskowanego było w dość podobnym wieku około czterdziestki, jeden gładki, a drugi z cienkimi wąsami do podbródka. Jeśli nikt ich nie zatrzymał, to udale się do wyjścia.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety - Page 2 Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Aranai Zevis Nie Mar 27, 2022 9:04 pm

Ciekawiło go jaka masa żelastwa kryła się pod tymi ich szatami, oraz co takiego mieli na celu przychodząc parę dni do tego samego motelu. Może to jakiś gang? Tylko lepiej ubrany? Dasze raczej daleko do Afraaz, ale pewnie i to się tu znajdzie.
Ocenił sytuację, nie dając się wykryć na schodach, gdzie było chyba najbliżej. Piątka. W tym kobieta. Trzech zaskowanych.Zaraz zaś przeszli do rozmów? Nie widział tego, ale słyszał jakieś mruki. Chyba się kłócili. Interesy? Problemy rodzinne? Aranai wszystko rozwiąże.
Elf czekał na końcu korytarza, przed wyjściem, zastanawiając się które z nich to shinobi, ale chyba nie jest w stanie ocenić. A więc wyrok na postronnych. Chłopak mówił że byli źli, wierzył mu.
Kiedy tylko drzwi się rozsunęły, a zamaskowany wyszedł w towarzystwie dwóch bez nakryć głowy, Zevis nagle cisnął nożami do rzucania w ich stronę, sprawiając niemiła niespodziankę.
-Zabawmy się…
Wysunął z cholewek butów dwa sztylety, biegnąc na wejście, przystępując do szybkiego ataku jeśli ktoś przeżył pierwszy ruch zabójcy.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety - Page 2 Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Mistrz Gry Nie Mar 27, 2022 11:44 pm

Atan Aranaia był na tyle niespodziewany, że jeden z mężczyzn nawet nie zdążył zareagować, nim sztylet wbił mu się w oczodół. Drugi z nich chciał się uchylić, lecz ostrze utkwiło w boku czaszki, również sprowadzając go na parter.
— Chūi! — krzyknął zamaskowany i natymiach rzucił w elfa własnym nożem, raniąc go w ramię. Sięgnął po miecz, już przy wyciąganiu go z pochwy, parując cięcie sztyletu. Odskoczył do tyłu o tyle, na ile pozwalał mu niewielki pokój.
Zza papierowych drzwi padł strzał, lecz minął tułów Zevisa, dziurawiąc mu jedynie ubranie.
— Nanishiteruno? — warknął mężczyzna z pokoju i wypadł do walczących z własnym mieczem w rękach. Jego groźny wzrok natychmiast namierzył Aranaia, na którego zamierzył się szerokim zamachem, ściągającym przy okazji niewielki wazonik ze zwiędłymi kwiatami z półki.
Zamaskowana kobieta dołączyła z dwoma sztyletami, próbując zajść elfa od tyłu, zwinnie przeskakując nad leżącymi zwłokami swoich kamratów.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety - Page 2 Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Aranai Zevis Wto Mar 29, 2022 5:56 pm

Perfekcyjny rzut! Ha! Dwóch miał z głowy, ale nie spodziewał się natychmiastowej reakcji zamaskowanego, który cisnął w niego nożem, na który mógł zrobić niezupełnie udany unik, bo oberwało się po ramieniu. Wspaniale, niszczenie jego koszul też było świętym zwyczajem, byle tym razem butów nie stracić.
-Sam jesteś chuj.
Odparł na jego słowo, kiedy jego sztylet odbił się od klingi wysuwanego ostrza przeciwnika. Gdy on odskoczył, elf uczynił podobnie, może to też właśnie uratowało go przed postrzałem, który był dokładką do deseru. I dobrze, nie będzie musiał po nich iść, w kupie zawsze raźniej się morduje.
Kiedy wparował na korytarz drugi zamaskowany, Zevis sparował jego zamach, wytrącając go z prostej linii cięcia, kończąc to kopniakiem z kolana w jego brzuch, oraz uderzeniem łokcia w twarz, aby odsunąć go od siebie. Jednak doświadczony zabójca zawsze miał oczy dookoła głowy, aby w porę spodziewąc się ataku od pleców ze strony kobiety, na co wykonał prędki obrót, od razu tnąc długim sztyletem po jej brzuchu i drugim próbując przyszpilić jej pierś, oczywiście taki był plan, lecz niezależnie od zamierzonego, bądź tez i nie, efektu, szybko zatańczył na własnych nogach, aby się cofnąć, rzucając sztyletem jak obracającym się ostrzem w stronę pierwszego, z nadzieją na przybicie go nim do ściany. Pozostając z jedną bronią w ręce, natychmiast zbliżył się do drugiego, lecz może ku jego zaskoczeniu, wbiegając w ściane, na której postawił dwa kroki, nim się od niej nie odbił, chcąc go ciąć w locie po gardzieli.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety - Page 2 Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Mistrz Gry Pią Kwi 01, 2022 12:42 am

Aranai walczył lepiej, niż mogliby się spodziewać po cudzoziemcu. Ta odrobina niedocenienia jego umiejętności odsłoniła mężczyznę na bolesny kopniak i cios w twarz, które na moment posłały go na pobliską ścianę.
Tę chwilę chciała wykorzystać kobieta, lecz elf zdążył się odwrócić i zblokować jej cios. Co więcej, zadał jednocześnie własny, kiyamka syknęła cicho, czując rwący ból na wysokości dolnych żeber, jednak mimo to cofnęła się od niego sprawnie i nie dała się tak łatwo wykończyć.
Gdzieś między nimi błysnęło ostrze drugiego z zamaskowanych mężczyzn, który chyba dawał ponieść się emocjom po stracie swoich towarzyszy. Karygodnie źle wycelował, wbijając nóż w ścianę. Jego wzrok podążył za Aranaiem, a on sam zdołał tylko lekko się uchylić, a sztylet Zevisa utkwił mu w lewym barku. Nie było to wcale lepsze, gdyż jego ubranie bardzo szybko zaczęło nasiąkać krwią, aż zaabsorbowany tym wycofał się od walki i przycisnął rękę do i tak w miarę szczelnej rany.
Odepchnięty wcześniej miał chwilę na przygotowanie się na atak, choć raczej nie myślał, że ten nastąpi od strony ściany. Uchylił się i zbił ostrze dość niesprawnie, tak, że przejechało mu w okolicy łuku brwiowego. Natychmiast wyszedł z odpowiedzią w postaci pchnięcia i zapobiegawczej blokady drugą ręką. W tym samym czasie kobieta ponownie ruszyła w ich stronę, chcąc zgrać się z ich wymianą ciosów. Nie wyszła z niczym wymyślnym, była za to zwinna, ale przede wszystkim też wytrzymała, właściwie zupełnie ignorując ranę na tułowiu.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety - Page 2 Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Aranai Zevis Wto Maj 24, 2022 5:53 pm

Co za uparte gnojki, chociaż jeden uznał, że jego życie znaczy coś więcej, niż głupia śmierć dla zasady, toteż odciążył Aranaia w tym nierównym boju. Elf zblokował cięcie tego drugiego, ale do gry wróciła oszołomiona wcześniej kobieta, choć nie wydawała się w tym wszystkim starać, a zwinność typ za mało, gdy brak techniki.
Zevis wykonał unik schylając się przed jej zamachem, tylko po to by zajść ją za plecami, chwycić pod ramieniem, aż po obojczyk, a drugą wolną ręką w której miał sztylet, przyłożył ostrze do jej gardła. Ale nie ciął, zamiast tego cofnął się tak, by obu mężczyzn mieć przed sobą bardziej frontalnie, a ją samą, między nimi wszystkimi.
-Hej! Jak się ruszycie to ona zginie!- Ostrzegł, choć czuł że go nie zrozumieją, ale ten gest mówił sam za siebie. O ile jej życie cokolwiek tu znaczyło. Chyba że praktykowali politykę Gwiazd. -Przywódca! Kto?
Pytał już jak dzieci, licząc że zrozumieją. Przyszedł zabić tu w końcu swój cel, ale jeśli to nie zadziała, zabije ich wszystkich. A szkoda, był w końcu tym dobrym w tej historii.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety - Page 2 Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Mistrz Gry Sro Maj 25, 2022 2:58 pm

Zwinny unik elfa pozwolił mu umknąć zarówno przed ostrzem kobiety, jak i zamaskowanego faceta, do którego tak nieostrożnie odwrócił się tyłem. Byli dobrzy, ale nie dostatecznie, dzięki czemu Aranai z łatwością pochwycił drobną kobietę. W porównaniu do niego była jak nastolatka. Znieruchomiała dokładnie w momencie, kiedy ostrze dotknęło jej szyi, a jej własna broń oparła się sztychem o żebra elfa. Nieprzyjemny impas. Jej wzrok powędrował pospiesznie po towarzyszach.
Ranny w bark oparł się w tym czasie o ścianę i z wolna osunął na ziemię. Siedział teraz i patrzył na nich, starając się chyba podtrzymać żywą uwagę i nie marnować sił. Jego rękaw i koszula, choć i tak czarne, to były wyraźnie mokre.
— Anata wa baka — warknął ten drugi, zdałoby się z zimnym spokojem, by zaraz sięgnąć za pazuchę po pistolet i wystrzelić prosto w ich dwójkę. Starał się celować w Aranaia, ale zasłanianie się kobietą w niczym mu nie przeszkodziło.
Ona sama nie próbowała unikać linii strzału, wręcz przeciwnie, jakby zapała się nogami, a jednocześnie pchnęła ostrze w bok elfa, lecz dość niewprawnie. Napotkawszy za dużo kości, kula utknęła w jej klatce piersiowej, wyrywając stamtąd tylko zduszony jęk, nim opuściły ją siły. Moment konsternacji z niepowodzenia tego prostego planu w zupełności wystarczył Gwieździe do wykończenia strzelca, chcąc przeładować, tylko niewprawnie zasłonił się pistoletem. Aranai mógł odnieść wrażenie, że cała ta sytuacja go rozstroiła. Tylko trzeci wciąż przyglądał się w milczeniu, aż nie przeniósł oczu na elfa.
— Kto? — rzucił cicho po ledreńsku.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety - Page 2 Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Aranai Zevis Sro Maj 25, 2022 5:31 pm

Bezradność kobiety była mu na rękę, choć nie lubił takich zagrań, to jednak dawała mu możliwą swobodę i chwilę oddechu, nawet jeśli nie zmęczył się, aż tak. I sądził, że sytuacja się uspokoi, bo ten od barku faktycznie się niespecjalnie kwapił do walki, ale niestety, drugi był już mniej cierpliwy.
Dostrzegł wysuwany pistolet, więc jednak był już pewny, że cena jej życia nie gra tu roli. Przez myśl elfa przeszło nawet zrobienie uniku lub wycofanie się, ale ta kobieta stanęła jak wryta, jeszcze raniąc go po żebrach. Czy ona oszalała, ona…

-DOŚĆ! POZWÓLCIE MI ODEJŚĆ, INACZEJ PODERŻNĘ JEJ GARDŁO!
Wrzasnął arystokrata, stojąc na krawędzi wieży i trzymając z nożem na gardle zakładniczkę, którą była Rosalie. Aranai jakby zbladł, zaniepokojony o jej bezpieczeństwo. Już chciał wyjść na przód, aby negocjować z Princem, ale nagle do jego uszu dotarł krótki dźwięk świstu. Był to bełt wypuszczony z kuszy, który po krótkiej chwili, przebił na wylot brzuch Rosalie, oraz Loffaieta…


Jej ciało zaraz osunęło się z rąk Zevisa, upadając na ziemię po przyjęciu kuli na siebie. Szmaragdowe oczy prześledzimy ją, by zaraz unieść lodowate spojrzenie na jej zabójcę, który zabrał się za przeładowanie. Idiota.
Aranai twardym krokiem podszedł, jakby nigdy nic do zabójcy, wolną ręką chwytając jego nadgarstek, aby unieść pistolet w górę i silnym zamachem wbił długi sztylet w jego podbródek, aż ostrze wyszło czubkiem głowy, zalewając ją krwią. Szybko wydobył broń, a kolejne truchło padło na ziemię. Potrząsnął głową.
-Co?- Mruknął, kierując spojrzenie na ostatniego żywego, który mimo śmierci kolejnych towarzyszy, nawet się nie ruszył. Co więcej, wybrzmiał w już bardziej znanej mu mówie. -Ty jesteś ich przywódcą? Demonem bez twarzy?- Wyjął świstek papierku z informacją o spotkaniu w świątyni i rzucił mu go pod nogi, przymrużając oczy. -Bo widocznie warto dla niego umierać…
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety - Page 2 Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Mistrz Gry Sro Maj 25, 2022 8:08 pm

Znużony wzrok zamaskowanego kiyamczyka odprowadził na podłogę kolejnego trupa. Jego wykrzywiona w strachu twarz dziwnie mieszała się z barwą krwi, niemal czarnej od tej ilości. Zerknął na dziewczynę, której oczy wyrażały ból zgubionego oddechu i połamanych kości. To było wszystko, co miało po nich pozostać. Trochę krzyków o nich i cztery trupy, do których on wkrótce miał dołączyć. Lecz w tym przypadku spokojniej. Na tym drobnym skrawku skóry, jakiego nie zakrywała maska, Aranai mógł spostrzec, że jego były przeciwnik jest blady, nawet dodając tu efekt stroju i marnego światła.
Teraz jednak skupił się na jasnowłosym. Lekko zmrużył oczy, słuchając go uważnie, po czym zerknął na kartkę.
— Dla wiela rzeczy warto umirać... Ja w nich nie jestem — odparł spokojnie i sięgnął po kartkę, by przybliżyć ją do twarzy. Za chwilę od rzucił w stronę Aranaia, dodatkowo poplamioną krwią, i ponownie docisnął ranę. — Nie ja to pisał. Nie wie kto. I nie zna cie. — Ponownie wyciągnął rękę, by wskazać kompana z dziurą w głowie. — On nami... — Zabrakło mu słowa. — Przywótca.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety - Page 2 Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Aranai Zevis Sro Maj 25, 2022 8:55 pm

To było interesujące na swój sposób. Jego zachowanie. Nie prosił o życie. Nie bawił go słowem. Był gotów ją przyjąć w oczekiwaniu, z honorem. Nawet jeśli poddał się już wcześniej. Hah, honorem, czym był honor i czy ktokolwiek z nich go naprawdę miał. Nie było tu ani jednej dobrej duszy, a teraz tym bardziej. Ale ta odpowiedź…
-Lepiej żyć.
Odparł mu, choć sam nie wiedział, czy był szczery sam ze sobą. Może dawniej te słowa miałyby większą moc w jego odczuciu, ale już tyle razy rzucał się w wir śmierci z przeróżnych powodów, że może i przeciwnik miał trochę racji. Ale przynajmniej wykluczył podejrzenie.
Elf spojrzał na odrzuconą kartkę, która była już tylko śmieciem, a zaraz wzrokiem zawędrował na tego gnojka, którego chwilę temu zabił. On? Przywódca? Może dlatego dziewczyna się stawiała. Respekt władzy i żelazne zasady. To obłudne nurty sprowadziły wiele śmierci, już znał to dobrze. Tym bardziej czuł się jednak zgorszony. Chłopiec miał rację. Zły człowiek.
-Dzięki.- Odparł mu, po czym podszedł do jednego ciała i zaraz kolejnego, zbierając z nich pieniądze, dziwne rzutki, proste sztylety i to co najbardziej go interesowało, dwie katany, uprzednio zapinając ich pochwy na krzyż na swoich plecach opinając pierś ich sznurkami. Bardzo ładne zabawki z nawet jeśli metal wydawał się już być trochę przerobiony, to wciąż zabójcze. Zaraz wykonał zamach jednym z nich i odciął głowę przywódcy hanzy, by wyjąć z podręcznej torby worek i po rozłożeniu, wpakować do niego głowę kiyamca. -To nie tak, że Cię lubię.- Rzucił nagle do żywego wojownika, w czasie wiązania sznurków. -Ale ktoś kiedyś darował mi życie, abym stał się kimś lepszym.- Chwycił worek pewniej w ręce, upewniając się, że dodatkowe ostrza dobrze leżą na plecach. -Więc i ja mogę, choć mi się nie zdarza być takim pomysłowym.- Zerknął na rannego. -Porzuć takie życie. Niewarto. Za żadne pieniądze. Nie w ten sposób.- Odwrócił się i zaczął iść wzdłuż korytarza, unosząc wolną rękę w górę, nawet się nie odwracając. -Ale wszyscy jesteśmy hipokrytami!
Krzyknął, zaraz po prostu znikając za rogiem.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety - Page 2 Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Mistrz Gry Sro Maj 25, 2022 11:58 pm

Życie było dobre, ale czy zawsze lepsze od śmierci? Czy może raczej od braku życia, wszak śmierć pozostawała tylko momentem pomiędzy obydwoma. Kiyami jednak nie odpowiedział mu, jakby chciał w milczeniu zaakceptować to odmienne zdanie. W końcu tak wiele zależało tu od sytuacji. On sam właśnie przed chwilą wycofał się z walki, zamiast sięgnąć po szybką śmierć, ale to jak najbardziej pokrywało się z tym, co powiedział. Nie za wszystko warto umierać.
Nie mając wiele rzeczy, na których mógł zawiesić oko, wodził wzrokiem za poczynaniami elfa. Ograbianie zwłok powinno go oburzyć, może i tak było, a jednak cóż mogłoby zdziałać to oburzenie? Byłoby jedynie dowodem, że nie zna swoich możliwości albo kłamie przed samym sobą, że ten obcy przejmie się krzykiem jednej z wielu ofiar swojej broni. To byłoby zwyczajnie zbyteczne. Dodatkowy harmider zakłócający spokój sieni, nic więcej. W odpowiedzi na ścięcie głowy ich przywódcy, on sam lekko uniósł swoją, jakby zaskoczył go ten ruch, lecz nie kwapił się do protestu. To było na swój sposób naturalne. Podły koniec podłego człowieka.
Zwrócił wzrok na twarz elfa. Słuchał i analizował te słowa, by na koniec zaśmiać się, cicho i bardzo ostrożnie, bo zbyt gwałtowne ruchy sprawiały za duży ból.
— Już teraz porzuciłm — odparł swobodnie.
Nawet nie patrzył za nim. Zamiast tego zawiesił wzrok na starym obrazie na ścianie, krzywo zawieszonym już pewnie od lat, sądząc po kurzu na nierównej ramie. Przedstawiał kobietę tkającą przędzę. To był całkiem miły widok, dobry na ten ostatni. Przez moment, jeszcze wcześniej, przeszło mu przez myśl, by poprosić elfa o śmierć, ale nie takiej chciał. Nie gwałtownego końca od czyjegoś ostrza, jak ginie żołnierz czy uliczny zbir. W tych ostatnich minutach, znacznie bardziej docenił spokój, słowa, ten obraz. Czas na myśli, choć te zaczynały plątać się ze sobą, a nieprzyjemny ziąb powoli ogarniał kończyny i resztę ciała. Ale to nic. Była piękna.

Na dole już zdążyło zrobić się małe poruszenie, a usłyszawszy dziarskie kroki, towarzystwo w postaci recepcjonistki, sprzątacza i pokojówki umknęło za róg swojej wspólnej kanciapy. Dziewczyna, z którą się Aranai witał, zerknęła ostrożnie na główny hol, ale nie zatrzymywała elfa. Mógł słyszeć za sobą szepty, choć nie sposób powiedzieć o czym, czy nawet w jakich nastrojach.

Zgodnie z umową, Aranai dostarczył głowę kiyamczyka do placu wewnątrz kamienicy. Guillaume co prawda nie sprecyzował, gdzie ma ją umieścić, ale można było uznać, że jest mu wszystko jedno, zatem Zevisowi pozostawało czekać. To były bardzo nudne i irytujące dwa dni, właściwie półtorej, w dodatku jakoś dziwnie niespokojne, choć szczególnego się nie działo. To był ten rodzaj napięcia w powietrzu, którego człowiek nie umie sprecyzować, ale pewien jest, że ono wisi.
Wreszcie jednak, siedząc wieczorem w jednej z kiyamskich knajpek z kolorowymi napitkami i gamą śmiesznych ciastek, w oczy rzucił mu się charakterystyczny wąs.
— Bonsoir, Artiste! — rzucił z uśmiechem i zapałem, choć niezbyt głośno. Zresztą kobieta z dziwnymi skrzypcami i tak wiele rzeczy zagłuszała. Przysiadł się bez pytania. — Jestem ravi z twego podarunku, dosłownie perfekcci — ocenił i cmoknął dla podkreślenia. — Ani przez moment nie wątpiłem w mój wybór. Jak było? — zapytał z ciekawością w oczach, a szybko machnął ręką. — Zresztą nie! Nie chcę wiedzieć. Rzeczy lepiej nie wiedzieć, jak to moja... babuszka mawiała. Oui. A oto i twoja niezmirna satysfakcja. — Sięgnął do wewnętrznej i wyjął mieszek, który miał wylądować w rękach Aranaia, ale w połowie drogi przechwyciła go obca dłoń.
— Dobrze się bawisz, okradając ludzi... Jean? — rzucił kiyamczyk i dosiadł się do nich, miętoląc w ręku mieszek monet. Wyglądał na średnią klasę robotniczą, w wieku raczej młodym. — Co tym razem? Pamiątki rodzinne, lokalne zagraniczne rzemiosło? — Zerknął na Zevisa. — Lepiej sprawdź kieszenie, elfi przyjacielu.
Hargończyk patrzył na niego zmieszany, chyba nie bardzo wiedząc, co powiedzieć. Zerknął na elfa i znowu na obcego.
— Oburzające! — prychnął, a tamten zaśmiał się cicho.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety - Page 2 Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Aranai Zevis Czw Maj 26, 2022 12:43 am

Czy był w pełni świadom, że ostatni wojownik umarł? Może nie, w walce był zbytni chaos, aby ocenić czy trafił w coś poważnego, a krwi i tak niemało ogółem. Może chciał gdzieś wierzyć, że teraz ten kiyamczyk szuka nowej pracy, potem poznaje dziewczynę, życie mu się układa, godzi się z rodzicami… ale to była wmówiona sobie mrzonka, że ta decyzja miała jakąkolwiek wartość, że dał komuś życie. Ale świat nie był taki bajkowy, a darowane życie zdarza się jeden na milion. Potrafił tylko zabijać, nic więcej. Na tym polegał jego talent. Ciekawe, gdyby tamtego dnia Thaazis i Victoria nie darowali mu życia… lub gdyby sfingowana śmierć w Ramis stała się w rzeczywistości udanym zamachem… to może jego głowę ktoś nosiłby przy pasie, albo leżałby w nieoznakowanej mogile. Ile więc znaczy życie zabójcy…? Czy może on po prostu normalnie żyć…? Kiedyś ktoś mu powiedział, że to nie jest praca w której doczekasz się emerytury. Ciekawe, czy gdy przyjdzie jednak w końcu ten dzień, jemu też dane będzie po prostu popłynąć spokojnie w nieznane… czy też nawet nie będzie chwili na pomyślunek, bo śmierć nadejdzie nagle.
Czas jednak upływał, a on mógł utopić te nihilistyczne myśli w sake, albo przegrać razem z koronami w karty. Nie sądził, że tak grzeczny lud ma takie szulernie. Czuł, że oni są na pokaz, a nocą żyją naprawdę. Jednak nareszcie zjawił się ten Lacoś, co to miał mu zapłacić. Aranai wątpił szczerze, czy to był faktyczny cel jego zlecenia, ale jeśli temu to wystarczyło, to co mu robi podać łapę, wziąć kasę i zapomnieć twarz.
-Za każdym razem jak Cię słucham to zaczynam tracić szacunek do tego wspaniałego kraju, o tak o w dół.- Pokazał ręką spadek w dół, więc chyba naprawdę tak bylo. -O, wierzyłeś we mnie. Chociaż ktoś mnie docenia.- Pierdol się typie od drzwi w świątyni. Choć dobra, chłopiec go docenił bo mu zapłacił. Hm. Recepcjonistka doceniła komplement, ale… zrobił jej burdel w motelu. A gość któremu darował życie pewnie nie żyje. W porządku, jednak Lacoś był jedynym. I chciał mu nawet odpowiedzieć, ale sam sobie urwał historię. -Szkoda.- Wzruszył ramionami z uśmiechem, aby zaraz wyciągnąć rękę po mieszek, gdy ten zniknął. -Okradli mnie.
Mruknął do siebie i zwrócił uwagę na nowego rozmówcę, choć nie zwrócił jego przesadnej uwagi, nie tak jak nawiązana rozmowa. Swoją drogą, kto tu właśnie komu kieszenie opróżnił.
-Lacoś wygląda jak krętacz i szuja, zapewne nawet nie jest Lacosiem, a te wąsy są sztuczne, ale ważne by robić to co się umie.-Spojrzał na nich spode łba. -Ee… to ktoś mi zapłaci w końcu…?
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety - Page 2 Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Mistrz Gry Pią Maj 27, 2022 12:52 am

Ich pogawędka przy alkoholu i pieniądzach szła wyśmienicie, póki nie zjawił się ten intruz, z którym to Guillaume nie wiedział, co zrobić. Jego zuchwałość i słowa były zadziwiające, tak bardzo nie pasowały do niczego w jego głowie.
Uwaga skupiła się na Aranaiu, którego słowa wprawiły go w jeszcze większe zdumienie.
— Maestro! Jak możesz przytakiwać tamu rozszczekanemu kundlowi! — oburzył się, ale i zerknął kontrolnie na owego kundla, czy przypadkiem nie zamierza pociągną go do odpowiedzialności za takie słowa. Z kiyamczykami tak to mogło być, choć ten konkretny wydawał się niewzruszony. Nie aż tak.
— Nie dość, że złodziei, to i niewychowany. — Facet spojrzał na Arana. — Ja ci chętnie zapłacę. Za moją zgubę, którą ukradł. Dostaniesz podwójną stawkę, jego pieniądze i moją nagrodę.
— Jak... jak śmiesz, ja tu jestem! — bąknął, spoglądając po nich obu, aż napotkał nieprzyjemne spojrzenie kiyamczyka.
— Więc możesz zacząć uciekać — mruknął tamten z chłodnym opanowaniem.
— Zrób coś... — Guilaume zwrócił się znów do elfa. — Wyrzuć go od naszego stołu!
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety - Page 2 Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Aranai Zevis Pią Maj 27, 2022 3:07 pm

Reakcja Lacosia była na swój sposób rozbrajająca, na co elf machnął ręką od niechcenia.
-Nie przytakuję, zaznaczam co widzę. Wszyscy jesteśmy kłamcami. Co my tak naprawdę o sobie wiemy? Najważniejsza lekcja życia, ufaj ale z nożem za plecami. wystarczająco dużo osób próbowało mnie zabić, wiem co mówię. Nie bierz tego do siebie.
Zaśmiał się melodyjnie, zakładając ręce na piersi. Też ciekawe było to, że Hargończyk ewidentnie bał się tego kiyamczyka, co mogło sugerować, że albo był nieporadnym tchórzem, w co wątpił, albo ten nieznajomy kimś groźnym. Liczył, że nie będzie kolejnym zadufanym megalomanem, coś za dużo ich w jednym mieście, a ten tytuł należy się tylko Aranaiowi.
Elf zwrócił uwagę na nieznajomego, gdy zaczął stawiać swoją kuszącą propozycję, na której tylko zyskiwał i to jeszcze więcej. Ale problem był inny, ewidentnie stawiał przed nim wybór, którego nawet Lacoś nie potrafił zburzyć żadnym argumentem, co jedynie nakłaniając do przerwania tego przedstawienia. Yh, nie lubił takich momentów.
-Jestem odpowiedzialnym dorosłym…- Wymruczał do siebie, po czym wyjął monetę, którą strzelił w powietrze. Zaraz ta opadła na jego dłoń, korona na wierzch. Przymknął oczy i schował pieniążek, kierując palcem na Lacosia. -Siedź na dupie.- Spojrzał na kiyamczyka. -Los nie chce bym was obu tu pozabijał. Mów, kim jesteś i co ten człowiek Ci ukradł. Potem rzucę znowu i zdecyduje, którego z was posłuchać.- Uśmiechnął się. -Uwielbiam dorosłą odpowiedzialność, jest taka łatwa.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety - Page 2 Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Mistrz Gry Pią Maj 27, 2022 4:33 pm

Lacoś jedynie cicho pokręcił wąsem na jego tłumaczenie, ale kiyamczyk zdawał się usatysfakcjonowany takim sposobem myślenia. Nic dziwnego, w końcu działało tu ono na jego korzyść. Zaraz też przedstawił swoją ofertę, a brak niezadowolenia na twarzy elfa był równie obiecujący. Przynajmniej nie tego typu niezadowolenia, jakiego można by się spodziewać po psuciu czyichś układów.
Obie pary oczu z zainteresowaniem i zdumieniem zarazem podążyły za monetą.
— Twa odpowiedzialność zaczyna mnie frapować, artiste... — wymruczał Hargończyk, by zaraz wyprostować się na krześle. Zerknął kątem oka wokół siebie, ale nikt raczej się tym nie przejmował, w końcu nie robili nic takiego. No właśnie.
Kiyamczyk zaśmiał się szerze rozbawiony, jakby wcale nie mówił poważnie o owym zabijaniu. No bo kto robi takie rzeczy w środku baru?
— W porządku. Nazywam się Ishida i pracuję w przystani. Ten hargoński pies ukradł mi pamiątkę rodową, ozdobny sztylet. Pewnie chciał go sprzedać albo co. Mam znajomości i umiem się orientować, w mojej pracy trzeba, jeśli nie chcesz się wpakować w lewe rzeczy. Wiem, że to on. Zresztą — zerknął na niego, wciąż miętoląc z wolna worek monet. — wystarczy na niego spojrzeć.
— Tymi małymi oczkami długo byś musiał patrzeć, żeby co zobaczyć, rustaud — prychnął Guillaume. — I lepiej oddaj w te pędy moje pieniądze, tu jest ochrona.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety - Page 2 Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Aranai Zevis Sob Maj 28, 2022 9:44 am

Oh, świetnie że potrafił rozbawić nieznajomego, uwielbiał jak ludzi bawiły jego szczere zamiary, wtedy zawsze byli zaskoczeni, jakby otrzymali prezent! Ale chwilowo nie było potrzeby, aby to zrealizować, właściwie wiele zależało od tego co będzie dalej. Pozwoli sobie popłynąć z prądem.
-"Pamiątka rodowa" i praca w przystani? Życie to najlepszy pisarz.- Zaśmiał się melodyjnie. -Poza tym powiedziałeś, że "wiesz", a jednak nie powiedziałeś co. Wydaje mi się, że niesprawiedliwie oceniasz go przez to, że jest Hargończykiem. Nie dziwię się, ale tak nie można.
Westchnął. Ah, czuł się taki mądry i dojrzały, byłby z niego dobry sędzia. Powinien wydawać wyroki, czemu się tego nie podejmie, przecież to łatwe. O tak, trzeba rozważyć nowa ścieżkę kariery. A jak byłby problem natury moralnej to moneta rozwiązuje sprawę. Sądownictwo mógł sprowadzić do najszybszej procedury rozpraw!
-Bez rasistowskich odzywek Lacosiu, jesteśmy postępowi, szanujmy się i kochajmy.- Wzruszył ramionami. -Dobra…- Szybko machnął ręką, zabierając kiyamcowi mieszek. -To moje, nie jego.- Zerknął na Lacosia. -Jeśli nie Ty ukradłeś sztylet to może wiesz kto mógłby? Ewidentnie wy dawaj się ze sobą znacie i wielce lubicie, to i może wspólnych znajomych macie.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety - Page 2 Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Mistrz Gry Sob Maj 28, 2022 11:03 am

Facet tylko prychnął cicho na jego podsumowanie takiego losu. Faktycznie brzmiało ironicznie, ale co mogli z tym zrobić? Świat idzie do przodu i nie przejmuje się sentymentami. Rzeczy, które liczyły się jeszcze sto lat temu, teraz coraz bardziej tracą na znaczeniu, przynajmniej oficjalnie.
— Wiem, że to on jest złodziejem — sprecyzował, a właściwie powtórzył, bo chyba ten wniosek umknął elfowi. Zaraz też znowu zerknął na Hargończyka. La-coś? To nie brzmiało jak nazwisko, raczej jego nieudolny skrót, ale przemilczał tę kwestię.
Zresztą wąsacz sam się tym nie przejmował, miał co innego na głowie.
— Jam niczego nie ukradł — zaprotestował stanowczo, nie przejmując się jego uwagą o rasistowskich zapędach. Zachowanie mówiło tu samo za siebie, w końcu ten człowiek go oskarżał.
Kiyamczyk zerknął na Arana trochę zaskoczony wyrwaniem mieszka z rąk, ale po sekundzie namysłu westchnął tylko. Ostatecznie do tych pieniędzy i tak prawa nie miał.
— Nie znam tego człowieka — burknął Lacoś. — A jemu z pewnością się coś uroiło, na tych przystaniach nic tylko na słońcu harują... — Machnął ręką koło głowy.
— Taką twarz trudno zapomnieć... — wtrącił się kiyamczyk i zerknął na elfa. — Ale skoro nawet łowca nagród mi nie pomoże, to chyba nic tu po mnie... — wymruczał z zamiarem wstania i jeśli nikt go nie zatrzymywał, to wyszedł z baru.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety - Page 2 Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Aranai Zevis Sob Maj 28, 2022 3:40 pm

On… wiedział. No tak, to dobry argument Ishidy, aby postawić Lacosia pod ścianą niezbitych oskarżeń.. A Aranai wiedział, że Medevarem tak naprawdę władają jaszczuroludzie i jeden z nich udaje Bardvaara. Wie to, więc nie trzeba udowadniać.
Zaś malujący się zawód na twarzy kiyamczyka był dosyć dobrze dostrzegalny. Elf nie do końca go chyba rozumiał. Chciał pomocy, a jednak rzucał oskarżenia bez poszlak, chyba oczekując tylko, że ten… co zrobi? Pobije hargończyka, aż powie gdzie sztylet? Zresztą Lacoś szedł w zaparte, przecierając jedyną drogę wyjścia. Kompromis i współpracę. Ale Ishida rzucił istotny komentarz, który był ciekawą sugestią. Widział jego twarz. Może zbieg okoliczności, zależy gdzie widział, ale to rodziło jego podejrzenia.
Elf pokręcił głową w rozbawieniu, gdy kiyamczyk zdecydował się odpuścić i odejść.
-Trzymaj się, Ishida…- Rzucił za nim cicho, a kiedy ten oddalił się, Aranai schował mieszek, aby samemu wstać, pochylając się jeszcze nad stolikiem i samym Lacosiem. -Uważaj, przyjacielu. Niezależnie, czy to zrobiłeś, czy nie, on nie jest typem osoby, która odpuszcza. A złe przekonania to złe decyzje. Lepiej nie pojawiaj się na widoku.- Wyprostował się i uniósł rękę na wysokość twarzy z uśmiechem. -Żegnaj, przyjacielu.
Zaśmiał się i ruszył w stronę wyjścia.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety - Page 2 Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Mistrz Gry Sro Cze 01, 2022 5:56 pm

Ishida wyszedł, ku wewnętrznej uldze Hargończyka. Przynajmniej nie będzie więcej zawracał im głowy bezcelowymi oskarżeniami. Guillaume podkręcił wąsa i odwrócił się z powrotem do elfa.
— Zjawiskowe — oświadczył jakby nigdy nic, a zaraz wyprostował się, kiedy jego towarzysz wstał z krzesła. — Oui, oby twa moneta mądrości zawsze była trafna, Artiste — odparł z uśmiechem. — Bon voyage! — rzucił mu na pożegnanie, przykuwając tym na moment kilka spojrzeń, ale chyba nikt się jakoś bardzo nie przejął. Ludzie mieli ciekawsze rzeczy do roboty niż narzekanie na dziwaka.
Aranai swobodnie wyszedł z baru i ruszył ulicą, nie zatrzymywany przez nikogo. Nie znalazł też nigdzie Ishidy, co było o tyle komfortowe, że ten nie próbował go znowu zaczepiać i raczyć swoimi pustymi argumentami.

Spokojne spojrzenie czarnych oczu powiodło za szczupłą sylwetką elfa. Być może nawet czuł się teraz obserwowany, lecz nie zdołałby niczego dostrzec na tle ciemniejącej nocy. Kiedy zniknął, wzrok opadł znów na ręce, w których spoczywała papierowa ptaszyna. Jej skrzydła mogły lekko wyginać się w górę i w dół wraz z pociąganiem za odpowiednie elementy. Nawet nie wyszła krzywo, choć nie było tu dobrej podkładki.

Guillaume opuścił w końcu lokal, niemal nad ranem, kiedy to właściciel chciał już zamykać i szykować się na kolejne otwarcie. Ciężko powiedzieć, kiedy spał, pewnie w dzień. W każdym razie ruszył przez ciemne jeszcze, puste uliczki. O tej porze nikt już tędy nie chodził, a to tylko grało na jego korzyść. Zgodnie z radą elfickiego skrytobójcy, nie zamierzał się pokazywać wielu osobom. Właściwie najlepiej, gdyby zniknął z okolicy jak najprędzej. Co prawda jego przyjaciel miał on działać zgodnie z prawem, ale szum i tak nie jest przez nikogo pożądany, a on wyróżniał się z tłumu. Ludzie już mówili o tym motelu.
Skręcił za róg uliczki i znalazł się na niedużym placu z kilkoma zaparkowanymi rikszami. Zwolnił kroku tylko na moment, kiedy bezpański kot przykuł jego uwagę, a wtedy poczuł drobne ukłucie w kark. Złapał się odruchowo i aż zadrżał, wyczuwając coś sterczącego mu ze skóry... z mięśni? Jak głęboko to tkwiło? Guillaume poczuł, jak upada na kolana. Przez moment zastanawiał się, czemu spotkanie z brukiem w ogóle nie bolało, potem zauważył zeskakującą obok czarną postać, a później już wszystko ogarnęła ciemność.

KONIEC
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Trzy sakiewki, trzy sztylety - Page 2 Empty Re: Trzy sakiewki, trzy sztylety

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach