Ulice Morteny

+4
Melissa Aife
Safia
Rhami
Mistrz Gry
8 posters

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Ulice Morteny - Page 3 Empty Re: Ulice Morteny

Pisanie by Harim Wto Lut 14, 2023 1:24 am

To nie działało. Nie zupełnie, a on nie miał pojęcia, co zrobić. Miała maskę, więc czemu nie mogła oddychać? Szeroko otwarte ślepia biegały po twarzy i ręce dziewczyny, kiedy ta niby odzyskała przytomność, ale jednak nie do końca. P
Ale próbowała coś zrobić, coś konkretnego, co dopiero za moment stało się nieco bardziej oczywiste w jego głowie. Złapał za ten sam zbiornik i ostrożnie przekręcił tak, jak to chciała zrobić Serafina, zanim jej palce nie ześlizgnęły się niemrawo. Coś szczęknęło cicho, ale nie brzmiało źle, raczej jak otwierane drzwi, mechanizm wprawiony w ruch.
Wbił w nią wzrok, kiedy zachłysnęła się powietrzem, prawie się wzdrygnął i gotowy był ją łapać, gdyby chciała lądować na ziemi. Nie było potrzeby. Jej płuca wróciły do pracy. Siedział nieruchomo i nadal trzymał jej maskę, kiedy ta powoli uspokajała oddech, aż jej wzrok wylądował na nim. A razem z tym wzrokiem stos pytań i niepewności, które czekały na okazję do "a nie mówiłem?".
Zaczęła zapinać maskę, trochę niemrawo i poprawił po niej jedną klamrę, zanim nie zabrał rąk. I już miał się odsunąć, kiedy ta doskoczyła do niego i objęła. Widział ten ruch, nie spodziewał się nawet przez chwilę, ale może dałby radę zareagować, gdyby tylko wiedział jak. Ale nie miał pojęcia, więc zwyczajnie zesztywniał.
Siedzieli tak krótką chwilę, aż do jego uszu dotarł płacz. Harim zjeżył się, ale nie z irytacji tym razem, w każdym razie nie jej zachowaniem, tylko swoją bezradnością. To wszystko nie pasowało do żadnego ze znanych mu schematów. Miał się odezwać? Postawić ją na nogi? Dlaczego ona płacze?!
Jeszcze na dodatek ten szczeniak zaczął się odzywać i przypomniał mu, w jak bardzo głupim położeniu się znalazł. W pierwszej chwili chciał go zignorować, ale jakaś głupia cząstka gniewu kazała się odezwać i nawet miała argument.
— ... Po wodę — rzucił przez ramię i na jeden krótki moment miał ochotę przywalić pięścią w stajenny boks. Jedno słowo. Zabrakło jednego słowa. Ale to teraz nieważne. — Co mam zrobić? — wymruczał w końcu do Vaymore, bo sam nadal nie miał żadnego pomysłu. Nie wiedział nawet, czy odczepianie jej teraz od siebie to dobry ruch.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Ulice Morteny - Page 3 Empty Re: Ulice Morteny

Pisanie by Serafina Vaymore Wto Lut 14, 2023 11:22 am

Młodzik niemalże podkoczył, gdy Harim zwrócił się w jego kierunku. Mimo, że sam się odezwał, to spodziewał się, że zostanie zignorowany.
-T-Tak już.. - wymamrotał śpiesznie i wybył ze stajni.
Serafina ze wszystkich sił starała się uspokoić, ale im bardziej przymuszała się do zaprzestania płaczu, tym ten się nasilał, a ona po raz kolejny czuła, że traci kontrolę. Tym razem nawet nad tak głupią rzeczą, jak własne zachowanie. Chyba pierwszy raz w życiu.
Czuła panikę, która wciąż się nawarstwiała. Starała się uporządkować myśli, ale te wracały. Wracały ze zdwojoną siłą.
Wiedziała, że musi się uspokoić, że to tylko coś na wzór nocnej mary, która zniknie wraz z nadejściem świtu. Przynajmniej bardzo chciała w to wierzyć.
A jednak myśl, że właśnie jej dotychczasowe życie może być przekreślone, doprowadzała ją do histerii.
Przecież babka by ją wyklęła, przyniosłaby wstyd rodzinie. Rodzice, mimo iż nic by nie powiedzieli, zawiedliby się na niej. Wiedziała, że byliby wsparciem, aczkolwiek to tylko pogarszało sytuacje. Jej plany i ambicje na dotychczasowe życie nie zakładały bycia samotną matką, ba, ona w ogóle nie chciała mieć dzieci. A on... czy to miało właśnie tak się skończyć? Miło było, ale...
-Khh... - załkała żałośnie - p-przytul mnie... - miauknęła, czując jak cała się trzęsie
-p-proszę ...- miauknęła szeptem, zaciskając łapki na jego ubraniach.
To tylko kłamstwo, Serii, to nie mogła być prawda. Ta stara baba się pomyliła, a ty jak głupia wylewasz morze łez. Weź się w garść.
Czas przestał mieć znaczenie, nie była wstanie określić ile jej zajęło względnie wyciszenie swojej osoby. Szczególnie, że gdy tylko udało jej się osiągnąć jakikolwiek sukces w kierunku samokontroli, płacz wracał, z nim atak paniki, a z nimi trudności w oddychaniu.
Starała się odciąć od myśli, obaw, czarnego obrazu możliwej przyszłości, nawet od tego jak się nazywa, by tylko zaprzestać histerii jaka ją ogarnęła. W końcu takowe działanie zaczęło odnosić jakiś sukces. Mimo iż jeszcze kilka razy szloch powracał, to w coraz dłuższych między sobą odstępnach, aż w końcu nastała cisza. Serafina oddychała głośno, starając się wyprowadzić własną osobę na odpowiedni tor. Jednakże jeszcze długi czas nie mówiła nic,nawet się nie poruszyła.
Westchnęła ciężko
-Przepraszam... - mruknęła cicho, przerywając w końcu ciężką ciszę jaka nastała
- powinnam być dla ciebie oparciem, a nie ciężarem... -powoli odsunęła się od niego, unikając kontaktu wzrokowego. Ona zwyczajnie patrzyła gdzieś w przestrzeń. Powoli wstała, ruszając w kierunku ich juków.
-Ruszajmy stąd... nie chce tu być
Młodzik oczywiście, wrócił z wodą, ale nie miał przez cały ten czas jak jej podać. Podejście do nich wydawało się nieodpowiednie, a jakby pogorszyło sytuacje, to szczerze powiedziawszy bał się towarzysza dziewczyny i konsekwencji jakie by mógł wyciągnąć.
Serafina Vaymore
Serafina Vaymore
Admin

Źródło avatara : Wpisze

Powrót do góry Go down

Ulice Morteny - Page 3 Empty Re: Ulice Morteny

Pisanie by Harim Wto Lut 14, 2023 4:47 pm

Tak już. No i bardzo kurwa dobrze, biegnij, wracaj i zniknij. Biały poczuł szczerą ulgę, kiedy pachołek wybiegł ze stajni i przestał zajmować ich przestrzeń życiową. Z powrotem cała uwaga hybrydy skupiona była na Serafinie.
Na niej i tej głupiej sytuacji. Dalej nie wiedział, co ma z nią zrobić, czy powinien jakoś odwzajemnić jej gesty, znaleźć inne czy... Czy coś takiego w ogóle miałoby sens? Przecież i tak nie chciał jej dotykać. No, być dotykanym też nie chciał, ale w tej chwili czuł, że nie ma większego wyboru. Ostatecznie nie działo się nic złego.
I wtedy właśnie odpowiedziała na jego pytanie, a on zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo go nie przemyślał. Nie powiedziałaby tego, gdyby nie spytał, ale... chociaż ta myśl była całkiem szczera, to chyba jednak czułby się źle z takim wyborem. Powoli, bo trochę niepewnie i bez wprawy, ale objął ją ramionami i przytulił do siebie, a pierzaste skrzydła rozchyliły się lekko, tworząc wokół nich śnieżno-białą zasłonę. Harim z wolna przeniósł prawą dłoń na głowę dziewczyny, żeby nieznacznie zmierzwić jej włosy, tak jak to ona często robiła jemu. To było dziwne uczucie. Nienawidził, kiedy ktoś dotykał mu głowy, ale jednocześnie nauczył się nowego znaczenia tego dotyku. Tego konkretnego, który był tak bardzo obcy, że wciąż dziwaczny. Ale lubiła to, prawda? Tak mu się wydawało.
Czekał cierpliwie.
Miał wrażenie, że powinien zrobić coś więcej, ale nie wiedział, co. Umiał być ochroniarzem, ale bycie "towarzyszem" to zupełnie inna bajka.
Nastawił uszu na jej słowa, nie rozumiejąc zupełnie, za co go przeprasza.
— Nie jesteś... ciężarem — odparł cicho, chyba dalej nie do końca wiedząc, co ma na myśli. I nic dziwnego, była jedyną osobą, z którą łączyła go bliższa relacja z tego lepszego rodzaju, a życie bez niej już na podstawowym poziomie zaczynało się niesamowicie komplikować, a co dopiero, jeśli chciałoby się mówić o emocjach. Tych zresztą nie umiał ocenić.
Puścił ją i wstał również, kontrolując wzrokiem jej ruch, tak w razie czego. Kątem oka zobaczył tamtego szczeniaka. Podszedł do niego i wziął od niego manierkę, z którą wrócił do Serafiny.
— Chcesz się napić? — zapytał, głównie dlatego, że unikała w ogóle patrzenia na niego, więc pewnie by nie zauważyła. No i wzięła manierkę czy nie, Harim sam zabrał się za pakowanie juków na konie.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Ulice Morteny - Page 3 Empty Re: Ulice Morteny

Pisanie by Serafina Vaymore Wto Lut 14, 2023 7:05 pm

Koniec.
Wszystkie plany.
Przestań.
Wzięła głęboki wdech. Powinna to sprawdzić. Wiedziała o tym, ale bała się odpowiedzi.
Słysząc głos Harima, na moment zastygła w bezruchu, potrzebowała chwili by zrozumieć co do niej mówił. W końcu spojrzała na manierkę, którą przejeła od Harima.
Musiała podjąć decyzje. Chociaż co tu decydować. Powinna wiedzieć. W końcu jeśli to prawda, to udawanie, że tego nie ma, wcale nie naprawi jej życia.
- Pojedziemy...do Gwendelynów.... potrzebuje lekarza . Chce wiedzieć, czy moje życie naprawdę się skończyło, czy to puste bajdurzenie- wymruczała cicho i po dłuższej chwili zsunęła maskę, upijając łyka wody. Chwilę obserwował manierkę
W końcu i gdy spakowali wszystkie klamoty, ruszyli w drogę.
Oczywiście, że Serafina nie czuła się dobrze. Dalej była blada, wciąż było jej słabo. W dodatku od nagłej histerii zaczęła okropnie boleć ją głowa.
Jednakże nie miała teraz czasu by się nad sobą użalałać, musiała wyjaśnić całą tą sytuacje.

zt x2
Serafina Vaymore
Serafina Vaymore
Admin

Źródło avatara : Wpisze

Powrót do góry Go down

Ulice Morteny - Page 3 Empty Re: Ulice Morteny

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach