Ulice Jutar

+7
Kaida Valendav
Abigail Valendav
Killian Falone
Cerbin Amenadiel
Lethalin Silmerion
Yasbri Jhaartael
Mistrz Gry
11 posters

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Ulice Jutar - Page 3 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Władca Marionetek Sro Lut 22, 2023 12:43 am

Chyba spodziewał się, że go jednak nie do końca posłucha, a tu proszę. Najwyraźniej za dużo czasu spędza z tamtą dwójką, choć pokusiłby się o myśl, że każda chwila go za dużo. Czasem. W każdym razie szli przez miasto, doszli do rynku i niewiele tam znaleźli. Mel tylko mruknął coś pod nosem i ruszył na poszukiwania, zresztą nie tylko ich, ale też podejrzanych rzeczy. Długo to nie trwało, a zakapturzony zatrzymał się na widok dwóch panien sunących sobie w ich stronę. Przynajmniej nie zwracali na siebie uwagi.
No prawie. Przez chwilę chciał to skomentować, ale słowa Bou bardziej przykuły uwagę.
— Zastanowię się — wymruczał i zerknął na Lucreacię. Potem na niego i znów na nią, jak zwykle niezawodna, przynajmniej pod tym względem. — Z tego miasta... — powtórzył w zamyśleniu, puszczając mimo uszu ich sprzeczkę. Nie mieszkała w budynku, ale wciąż mogła tam umrzeć, a jeśli nie, to był tam nosiciel klątwy. — Dobra robota. Wiecie, gdzie mogła mieszkać? — Jeśli nie, to czekało ich kolejne rozdzielanie się w poszukiwaniu informacji o "nawiedzonym budynku".
Oczywiście nie zapomniał w międzyczasie o duchu... Duchu. Dziwaczne pomysły Lucreacii o nazywaniu go jakkolwiek szybko odsunął na bok. Może i było to na swój sposób niezbyt miłe, ale chyba czułby się jeszcze dziwniej, brnąc w tą zabawę. Dlatego też nie podejmował tematu imienia, niech pomyśli, że się zastanawia, czy coś, jak się przypomni, to wtedy będzie się martwił. On chciał tylko pozbyć się tej klątwy. W każdym razie, przeniósł wzrok na królika i poprawił go na rękach, żeby jedną z nich uwolnić i sięgnąć do kieszeni. Nie był pewien, ile miało oznaczać "raz w czas", ale chyba będzie to widział po zachowaniu. Tak czy inaczej, pierwsza jagódka znalazła się w jego dłoni, a potem tuż przy nosie... ducha.
Władca Marionetek
Władca Marionetek

Stan postaci : .
Źródło avatara : pin/207376757834202863/

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 3 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Mistrz Gry Nie Mar 19, 2023 2:55 pm

-Tak, tak jakby.... - wymruczał niezbyt przekonany Bou, krzyżując ręce na piersi - Zamieszkiwała rzekomo obrzeża...
-Prawdopodobnie chodzi o nią, bo ludzie wskazują ten budynek jako nawiedzony, a wręcz przeklęty - sprecyzowała białowłosa, podchodząc bliżej.
-Mieszkała tam kiedyś rodzina Marines, ponoć pewnej nocy dla męża kobiety odbiło i wszystkich wymordował, od tamtej pory dom okrył się złą sławą, a kolejni którzy tam zamieszkiwali marnie kończyli.
-Popytaliśmy wśród miejscowych, okazuje się, że rodzina pani Marines mieszka niedaleko piekarni i nazywają się Lusenberg... - Lu skinęła głową - co prawda jej rodzice dawno nie żyją, ale zamieszkuje ten dom ich syn wraz z dziećmi i wnukami... - złożyła ze sobą łapki - bo chyba... to rodzine kobiety mieliśmy znaleźć, prawda?
-Nawet mamy plan jak zdobyć krew... - pociągnął Bou, a zaraz skinął głową w kierunku Gasparda - On pójdzie. Przedstawi się jako.... - urwał myśl, szukając na dłoni ściągi, jaką zdążył ówcześnie zrobić - Kesyan Gwendelyn... - wyczytał, zaraz przenosząc na nich wzrok - Ponoć to rodzina znanych na kraj lekarzy... pewnie o nim słyszeli i powinni być ufni- jego wzrok zatrzymał się na twarzy Gasparda- ale z pewnością nigdy nie dane im było takiego zobaczyć, więc nawet jeśli nieco się różni, to uwierzą. Szczególnie, że nie chcemy pieniędzy, a zwyczajnie poprosi o pobranie krwi do badań... - ułożył dłonie na biodrach - powiesz, że słyszałeś pogłosy o tym, że ktoś mógł zanieczyścić wodę, albo prowadzisz jakieś badania. Zresztą nieważne, mają ci oddać krew, coś wymyślisz...-pokiwał energicznie głową - Lu może iść z tobą i podszyć się pod jego siostrę jeśli chcesz...no albo ja...- zachichotał, przenosząc wzrok na Mela - jak myślisz, Meluś? Zacna ze mnie by była pani doktor, hmmm? - uśmiechnął się nieco lubieżnie, mrużąc ślepia.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 3 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Gaspard Anatell Nie Mar 19, 2023 4:35 pm

Prawda, że nie miał wielu okazji do wypowiadania się, właściwie rola cichego obserwatora zdarzeń mu nawet odpowiadała, była to miła odmiana, kiedy to nie on musiał wszystko ogarniać i jeszcze… wykazywać się. Ciężar odpowiedzialności spadał z barków. W końcu jednak miało się to zmienić, lecz nie poprzedzający faktów.
Gaspard założył ręce na piersi i spoglądał po dziewczynach, gdy te zaczynały tłumaczyć lokalizację ich celu. W tym okoliczności tragedii domu, jakże mało oryginalne, ale może największy sęk tkwił w tym jak niepokojąca jest powszechność takiego koszmaru.
Propozycja Bou z jednej strony miała sens, z drugiej wydawała się absurdalna. On? Kesyanem? To… to brzmiało…
-...okropnie.- Westchnął. -Znam dobrze Kesyana, nie jesteśmy ani trochę do siebie podobni. Poza tym, bywa często w Jutar, jeśli się dowie…- Odwrócił wzrok. Trochę źle mu było z faktem wykorzystywania jego reputacji i nazwiska, z drugiej strony cel był szczytny, jeśli można tak to ująć. -A niech będzie. Choć on jest weterynarzem.
Zauważył, nawet jeśli ludzie zwykli o tym zapominać. No i co ze sprzętem medycznym? Jak miał pobrać krew, przecież jej nie spije. No chyba że i na to mieli rozwiązanie.
Zaraz zaś przeszli do kwestii drugiej osoby, a kandydatkami na Felisity były oczywiście one. Jednak tym dłużej obserwował Bou tym mniej ją widział w tej roli.
-Może być i Lu… na pewno więcej w niej ogłady i miłego usposobienia.
Wtrącił swoje zdanie, ale to Mel i tak zdecyduje. Dalej probowal w głowie ułożyć sobie to wszystko, wymyślić nawet scenariusz… tak długo żył każdego dnia w kłamstwie, że nie powinno być to trudne. W rzeczywistości czuł niepewność.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 3 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Władca Marionetek Pon Mar 20, 2023 5:23 pm

— Farma? — podjął tuż po tym, jak padła informacja o obrzeżach miasta. Za chwilę doszły też kolejne, które starał się na bieżąco notować w głowie. Mord rodzinny z bliżej niejasnych przyczyn. Urocza historia, bez dwóch zdań, ale liczyło się to, że dobrze pasująca do ich poszukiwanej. Powiązania rodzinne nie były już jakieś zachwycające, ale wciąż lepsze niż nic.
Mel skinął głową dla Lucreacii na potwierdzenie i spojrzał ponownie na Bou. W bladych ślepiach pojawiła się cicha wątpliwość, kiedy ten wyszedł z planem, prawdopodobnie własnym, bo te bywały... cóż, dziwaczne.
— Gwendelyn? — powtórzył ze znacznie lepiej już wyczuwalnym powątpiewaniem i zerknął na Gasparda, jakby jego widok miał dodać idei powagi. Nie dodał. Jego spojrzenie wróciło do Bou, gdy zaczął tłumaczyć. Niby miało to wszystko ręce i nogi, ale on nadal był sceptyczny. Co zresztą nie było niczym dziwnym w jego przypadku. I jeszcze to pytanie... — Nie poszedłbym do takiej doktor — odparł tylko i spojrzał na wampira. — Jeśli się dowie, nie powiesz mu, po co była ci krew — rzucił dość obojętnie na te obawy, a zaraz i doszły kolejne. — Nie tylko weterynarzem — dodał.
Mel zerknął na Lu i pokiwał głową na pomysł wybrania jej na asystentkę. Co prawda, jak najbardziej mogło to namieszać w ich życiu i to bardzo, gdyby mieli dużego pecha, ale samego Mela mało to teraz interesowało.
— My w tym czasie przygotujemy resztę — rzucił, spoglądając na Bou. Należało przyszykować rzeczy do rytuału i stworzenia kręgu. Miał tylko nadzieję, że się nie pomylili, bo za dwa dni pewnie całe miasto będzie mówić o tajemniczych badaniach pana Gwendelyna.
Władca Marionetek
Władca Marionetek

Stan postaci : .
Źródło avatara : pin/207376757834202863/

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 3 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Mistrz Gry Czw Paź 12, 2023 9:53 pm

-Phhh! - Bou prychnął widocznie urażony tym brakiem aprobaty. W końcu kto mógłby być lepszą panią doktor od niego? Zmierzył ukradkiem sylwetkę Lu.
-No niech będzie - westchnął i zapstrykał na Lu - bądź grzeczna, Lu. Od teraz jesteś panią doktor. Jakieś pytania? - uniósł brewkę
-E-Em.. jedno - wymruczała nieco zmieszana białowłosa
-no mów - Bou skinął na nia głową, układając dłonie na biodrach.
-Co to dokt-or? - zapytała cicho, a Bou zwiesił głowę, wzdychając ciężko.
-No pewnie... - prychnął kpiąco. Uniósł wzrok na niebo, chwilę się zastanawiając, po czym zwiesił na nią spojrzenie - Znachor, Lu, Doktor to znachor.
-Znachor.... - powtórzyła niepewnie - d-dobrze
-no chyba nie chcesz zawieść Mela, cooo, złoteńko? - nachylił się nad nią, uśmiechajac wrednie.
Lu chwilę stała w bezruchu, a zaraz się wyprostowała i pokiwała energicznie głową
-Tak tak, dam radę - wymruczała już pewniej, mimo że słychać było, że wcale nie jest przekonana. Ruszyła w kierunku drzwi, a zaraz to i do nich zapukała.
Otworzyła im kobieta w średnim wieku. Wyglądała dość przeciętnie. Długie włosy splecione w ciasny warkocz, częściowo przykryte chustką. Długa sukienka, okryta niejako białym fartuchem przewiązanym przez pas
-w czym mogę pomoc?
-D-dzień dobry - Lu dygnęła delikatnie - Ja jestem Felicity Gwendelyn - mówiąc to słychać było jej skupienie, szczególnie gdy wypowiadała imię i nazwisko, które w zasadzie usłyszała raz w życiu, przed chwilą - A to mój brat..... Gwendelyn.... - mruknęła, orientując się, że zapomniała gdzieś po drodze jego imienia wiec wydukała jedynie nazwisko, a całość zabrzmiała dość... niecodziennie.

Zaś w tym czasie Bou oddalił sie nieco dalej, aby nie powiązali ich z dwójką przy drzwiach.
-Czego jeszcze potrzebujemy? bo tak jakby... - zachichotał - zapomniałem.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 3 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Gaspard Anatell Czw Paź 12, 2023 11:34 pm

Mel rzucił dosyć rozsądnym pomysłem. Zwykłe zatajenie prawdy przed przyjacielem. Cóż, to dosyć schematyczne w każdej relacji Gasparda. Ale to takie niewinne kłamstewko, a nawet i nie, przecież wampir potrzebuje krwi, to jakby… półprawda.
-Słowo dziennikarza, nie powiem.- Prychnął z cichym rozbawieniem. Chciał to powiedzieć od bardzo dawna. Zresztą, istotniejsza teraz była Lucrecie’a, bo przez nią mogli położyć cały plan. Ona była przecież zbyt… ehm… niewinna na takie intrygi, a kłamstwa? Choć… chyba zapomniał kto go tak długo wodził za nos. No tak, niepozorność. -Jako “moja siostra” wystarczy, że będziesz wyglądać życzliwie i sympatycznie, co zresztą umiesz, resztę zostaw mnie…
Dodał, aby może nabrała nieco więcej pewności siebie. W duchu jednak czuł, że to wszystko może być katastrofa. Zaraz Bou został klepnięty w ramię.
-Nie bądź taki wredny dla niej.
Uśmiechnął się, po czym ruszył z Lu w kierunku domu. Z każdym krokiem czuł większe zmieszanie, nawet ta śmieszna walizeczka lekarza, którą wziął z ładunku Bou wydawała mu się tylko badziewnym rekwizytem. Hm, zaraz, tu serio był jakiś sprzęt. Strzykawki… wystarczy.
Oczy wampira wzniosły się na kobietę, która otworzyła im drzwi. Sam wyprostował się nieco, aby wyglądać poważniej, a wtedy Lavelle podjęła się inicjatywy, co nawet mu zaimponowało. Pokazał jej spojrzeniem mentalną okejke, przynajmniej do czasu, aż zapomniała jego pełnego kryptonimu. Bogowie, jak żałośnie, są zgubieni…
-Kesyan Gwendelyn, miło mi poznać. Proszę wybaczyć mojej siostrze, jest bardzo nieśmiała, woli siedzieć w księgach.- Zakołysał się lekko z serdecznym uśmiechem. -Jesteśmy lekarzami, badamy ostatnie incydenty związane z szerzącą się epidemią. Choć nie zauważyliśmy, aby Jutar doświadczyło tego przykrego incydentu, możemy założyć, że tutejsza rzeka jest zanieczyszczona.- Zerknął na Lu i znów na kobietę. -Z tego powodu badamy tutejszych mieszkańców, aby dmuchać na zimne. Czy moglibyśmy wejść…? Rozumie pani powagę sytuacji…
Co za gówniany teatrzyk...
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 3 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Władca Marionetek Pią Paź 13, 2023 6:25 pm

Mel nie przejął się bynajmniej prychami i fochami Bou. Ten typ po prostu tak już miał i to było boleśnie widoczne. Zresztą, jeden i drugi, bo niejako stanowili swoje przeciwieństwo. Zresztą, podobnie było w przypadku Gasparda, na którego zerknął nieruszony tym okazyjnym żartem. Choć jego pewność siebie była tu nawet obiecująca.
Podniósł wzrok ku niebu, jednym uchem słuchając instrukcji do bycia panienką Gwendelyn i doktorowania. Wydawał się zwyczajnie czekać, aż wreszcie skończą gadać głupotki, choć pewnie gdyby go spytać, miałby sporo komentarzy.
Zerknął na Lu i nieznacznie skinął głową na jej zapewnienia, by zaraz potem ruszyć w innym kierunku razem z Bou. Wraz z jego pytaniem, westchnął ciężko.
— Ducha, krwi i kilku śmieci... Zaczniemy od soku z niebieskich malin — wymruczał i wyciągnął z kieszeni listę, by się upewnić, że to będzie najrozsądniejsza opcja. Przy okazji przeczytał ją dla Bou, odświeżając jego pamięć. Swoją drogą nie mógł się nie skrzywić, a choć miał maskę, to w jego głosie było to doskonale wyczuwalne. Więcej dziwactw nie dało się zebrać na jednym papierku.

z.t. Mel i Bou
Władca Marionetek
Władca Marionetek

Stan postaci : .
Źródło avatara : pin/207376757834202863/

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 3 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Mistrz Gry Pią Paź 13, 2023 6:50 pm

Kobieta słyszała ów nazwisko, jakżeby inaczej. Ciężko by nie słyszeć nazwiska Gwendelyn, którego sława sięgała wiele lat wstecz.
-Woda... zanieczyszczona? - wycedziła zdziwiona, a zaraz odsunęła się, wpuszczając ich do środka - ale...będziemy chorzy?
-niekoniecznie - Lu spojrzała na nią - chcemy mieć pewność, że ta sprawa nie zakończy się śmiercią czy epidemią... dlatego te... badania. Chcemy czym prędzej upewnić się, że nic państwu nie jest, a w razie czego niepokojącego zacząć leczyć nim zagrozi to waszemu życiu...
-ah tak....tak tak, ino ja po ojca pójdę, on to stary już i zmęczony - wyjaśniła szybko- ja.. ja zawołam ich wszystkich.. - tak też zniknęła za drzwiami, a zaraz i sprowadziła zarówno męża, co prawdopodobnie ojca, a także i swoje dzieci. W końcu wszystkie spojrzenia zatrzymały się na Gaspardzie.

-Ah... Bou uniósł wzrok ku niebu - oby wszystko poszło szybko i gładko... - zachichotał - chociaż mam dziwne wrażenie, że tu to nawet królicza łapka nam nie pomoże - mruknął z głupim uśmiechem - a wręcz zaszkodzi...
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 3 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Gaspard Anatell Pią Paź 13, 2023 7:19 pm

Chyba ich historia przyjęła się, a może był w rzeczywistości jeszcze mniej pewny siebie, niż to okazywał. Ale w duchu odetchnął, gdy kobieta pozwoliła im wejść do środka. Gaspard przepuścił pierwszą Lu, aby zaraz samemu wejść do środka.
-Wspaniały dom.
Pochwalił na wstępie, uznając że byłoby to na miejscu. Zaraz oczy Anatella znów utkwiły na białowłosej, która wydawała się wymawiać więcej słów do obcej, niż ją spamiętał. Było to kolejne zaskoczenie, które wywołało na jego twarzy delikatny uśmiech, ale zbyt nikły i kruchy, aby był dostrzegalny.
Kobieta udała się po resztę członków rodziny, zaś on sam szturchnął palcem jakiś stary obrazek na ścianie, którego ramka była przekrzywiona, aby ten prędko powrócił do pierwotnej krzywizny. Niektórych rzeczy nie da się naprostować, co…
-Dzień dobry wszystkich.- Rzucił i odwrócił się w kierunku członków rodziny, gdy jego wampirzy słuch wyłapał kroki.- Jak już zapewne wiecie, jesteśmy lekarzami. Dziękujemy za wpuszczenie nas. Chcemy odpowiednio państwo przebadać.- Wyjaśnił powtórnie i położył walizkę na wolnym stoliku, aby zaraz ją otworzyć i przejrzeć asortyment. -Moglibyśmy zacząć od pana…?- Skierował spojrzenie na najstarszego mężczyznę. -Proszę usiąść spokojnie. Mawiają: “szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, póki się nie zepsujesz.”
Uśmiechnął się serdecznie, aby zaraz spojrzeć znów do walizki. Co on kurwa ma robić?! Kesyan robił to wiele razy, przecież wystarczyło obserwować… coś… coś mu świtało.
-Jak się pan ostatnio czuje? Duchoty może, wysypki, bóle brzucha…?
Rzucił pierwszym co mógłby spytać lekarz, ale to za mało. Powinien chyba wspomnieć po co właściwie tu przyszli, zapomniał kompletnie.
-Pobierzemy od państwa próbkę krwi do badań. Niewiele, parę kropli, to rutynowe działanie. W krwi są… niekiedy bardzo różne złe rzeczy, gdy choroba trawi.
Przyłożył palce do podbródka ze śmiertelną powagą.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 3 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Mistrz Gry Pią Paź 13, 2023 8:01 pm

Gdy Gaspard przejął inicjatywę, Lu grzecznie asystowała, postanawiając nie wychylać się przed szereg. Było to niepotrzebne, a niepotrzebnych rzeczy lepiej nie robić.
-Tak oczywiście - przytaknął mężczyzna - święta prawda, panie Gwendelyn... święta prawda- przytaknął.
-Tak, tak... - mruknęła kobiety - nawet lepiej od taty zacząć - stwierdziła szybko - bo on, na miłość boską, na rybach był ostatnio i on w tej rzecze to chodził w te i nazat, a ja mu mówiła, aby w domu został...
-a skąd miałem wiedzieć, że rzeka brudna będzie - prychnął oburzony - toć czysta była
-czysta czysta, tak się ryby twoje kończą - oburzyła się
-teraz to pretensje, a rybe sama chętnie na kolacje to zjadłaś - prychnął mężczyzna -Pan, Panie doktorze, to jej nie słucha. Ja zdrowy jestem, a żadne licho mnie nie weźmie.Czuje się dobrze i zupełnie nic mi nie dolega..
Na wiadomość o pobraniu krwi widocznie każdy z nich był zdziwiony, niejako kojarzyło im się to z diabelskimi praktykami, ale był doktorem więc nie mieli zamiaru protestować bo tak znany lekarz raczej wiedział co robi.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 3 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Gaspard Anatell Pią Paź 13, 2023 8:40 pm

Ich przekomarzanie się na temat połowów najstarszego było na swój sposób… sielsko rozbrajające. Może ktoś powiedziałby, że typowy problem rodzinny, córka martwiąca się o ojca, ten narzekający, że ta nie rozumie, bo jest co jeść, ale… miał wrażenie, że to wszystko pasowało mu do prostej, lecz kochającej się rodziny.
Wyłonił się z własnych chmur, aby odnaleźć wzrokiem spojrzenie najstarszego, gdy ten tłumaczył mu, jakoby zdrów jak ta przysłowiowa ryba. Anatell pokręcił głową.
-Jeśli jest tak jak pan mówi, to mam też taką nadzieję, lecz w końcu zdrowie nie jest stanem niezmiennym. Należałoby posłuchać kogoś kto się o pana martwi. Jest pan w końcu ważny w życiu innych.- Wyjaśnił mu, zaraz odwracając wzrok. Może tylko na chwilę, by sięgnąć po opaskę, którą zaczął owijać wokół ramienia mężczyzny. -Felisity, jakbyś mogła podwinąć panu rękaw do wysokości łokcia.
Poprosił dla wygody, prędko dobierając się do strzykawki. Cóż, nie była ona żadną czarną magią. Spojrzał znów na swojego pacjenta. Zdał sobie sprawę, że w życiu parał się doprawdy już wieloma zawodami.
-To jak komar.
Nim dokończył, igła zatopiła się w żyle, skąd mógł pobrać odrobinę. Czuł już zapach uderzający jego nozdrza, zaś źrenice lekko zwężyły się, jak u pobudzonego kota. Mimo to, opanował wszystko co struło jego myśli w tej chwili, by wyjąć strzykawkę.
-Felisity, przetrzyj ranę watą nasączoną spirytusem, jest w małym flakonie i przytrzymaj chwilę, aż krew zakrzepnie.- Zerknął na mężczyznę. -Nic strasznego, prawda?
Spytał z uśmiechem, by zaraz odlać krew do pustej buteleczki. Jeśli nic nie stało na przeszkodzie, mogli powtórzyć proces na całej reszcie. Żniwiarzowi powinno wystarczyć tej krwi…
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 3 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Mistrz Gry Sob Paź 14, 2023 5:38 pm

Lu spełniała każde jego polecenie, chociaż z początku, gdy poprosił o podwiniecie rękawa, to musiał trochę się naczekać, a może nawet powtórzyć. Nie tyle, że białowłosa chciała zrobić mu na złość, a raczej nie poczuła, że mówi do niej. Nie była przyzwyczajona by ktoś do niej zwracał się cudzym imieniem i przez moment wypadła z roli, co skwitowała przepraszającym uśmiechem.
Pobranie krwi odbyło się bez zbędnych powikłań
-A kiedy będą wyniki? - zapytała kobieta - coś wiadomo będzie?
-Dzieciaku dajze im spokój, jeszcze nie zdążyli wyjść - mruknął mężczyzna
-ale powinni wiedzieć tak orientacyjnie, prawda? ja muszę wiedzieć czy dla ciebie po pomoc iść - oburzyła się nieznacznie, po czym spojrzała na kesyana- i jeśli złe będą to mogę liczyć na pomoc państwa, prawda?
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 3 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Gaspard Anatell Sob Paź 14, 2023 6:37 pm

Zajęło to jeszcze parę chwil, ale rodzinka nie była zbyt oporna, nawet dzieciaki jakoś przeżyły tego komara. Doprawdy, wampir pobierający krew strzykawką, kto to słyszał.
Zapakował swój sprzęt i flakoniki z czerwoną cieczą do walizki, którą zamknął na dwa spusty, zaraz powracając uwagą na głosy domowników, gdy temat powrócił prosto do niego.
-Oczekiwanie na wyniki jest dosyć długie, ale nie martwiłbym się na zapas, chwilowo nikt w Jutar nie wydaje się chory. Ale oczywiście, jeśli będzie coś nie tak, z pewnością będzie informacja. Pomożemy.- Skinął głową, by pochwycić walizkę i spojrzał na Lu. -Tymczasem musimy państwa pożegnać, praca wzywa. Dziękujemy za pomoc i gościnę…

Gdy już udało im się wydostać z domu i oddalić na pewien dystans, Anatell rozciągnął się z ulgą.
-Może Kesyan jednak nie umrze w kompromitacji. Myślałem, że to będzie katastrofa.- Wypuścił powietrze i zaraz zwrócił się do dziewczyny z uśmiechem. -Świetnie sobie poradziłaś, dobry z nas duet.- Zaśmiał się cicho, aby zaraz skierować wzrok na dalszą drogę. -Powinniśmy więc odnaleźć Mela i Bou, aby pochwalić się sukcesem…
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 3 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Mistrz Gry Sob Paź 14, 2023 9:27 pm

Cieszyła się, że opuściła to miejsce. W momencie, gdy oddalali się od budynku, czuła jak schodzi z niej ciśnienie. W końcu jakby nie wyszło, mistrz byłby zawiedziony, a tego nie chciała.
Spojrzała na niego, gdy pochwalił ich duet, a zaraz prychnęła troche z rozbawieniem, a troche kpiąco
-Mógłby być o wiele lepszy, ale jedno z nas wybrało inaczej - mruknęła, idąc wzdłuż drogi. Cóż, oczywiście, że dalej ją to bolało. Szczególnie teraz, jego uwagi o ich dopasowaniu zdawały się nieprzyjemnie drapać.
-Mistrz sam nas odnajdzie jak skończy to co zaczął - wymruczała rzeczowo.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 3 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Gaspard Anatell Sob Paź 14, 2023 9:55 pm

Jej drobną kpina była dla niego jak dobrze wyczuwalny zgrzyt, który nakazał mu wyczulić się na kolejne słowa, dosyć jasne i… okrutne dla niego. Wiedział co chciała tym przekazać, prędzej czy później spodziewał się czegoś podobnego. Ale chyba gdzieś tam w środku łudził się, że zrozumie. Ale nie, to było naiwne.
-Jedno wybrało dla dobra drugiego.- Odpowiedział cicho i opuścił głowę. To nie tak, że przychodziło mu to wszystko tak łatwo. Ciężko jest powiedzieć najważniejszej osobie w twoim życiu, że nie może jej w nim być. Tak miało być łatwiej na dłuższą metę, przynajmniej w jego mniemaniu. -Przepraszam, nie powinienem się odzywać.
Dodał znów, jakby tracąc całą pewność siebie. Chyba taktyka żółwia znów wydała mu się najlepszą ucieczką od tego. Gaspard zaraz usiadł na jakiejś kępce trawy, kładąc walizkę między nogami, aby ją strzec. Mel miał ich odnaleźć, więc poczekają. Choć chyba chciał już by nie trwało to zbyt długo.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 3 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Mistrz Gry Sob Paź 14, 2023 10:14 pm

-Chyba dla swojego własnego - fuknęła niemalże od razu na jego, w jej mniemaniu, idiotyczną wymówkę
-nie nie powinieneś - przyznała widocznie poruszona, przenosząc na niego ślepia, zaraz machnęła ręką
-Jak Ci się znudziłam to mogłeś przynajmniej być szczerym i to przyznać, zamiast dorabiać sobie do tego ideologie - zawołała, wpatrując się w niego. Tak, zdecydowanie mógł się nie odzywać. Ale się odezwał, a tym samym wyciągnął zawleczkę z granatu.
- Dla dobra - powtórzyła kpiąco po raz kolejny, a jej oczy się zaszkliły - czyjego? twojego? znalazłeś sobie inna, ha? ładniejszą? mądrzejszą? -zacisnęla usta, próbując pohamować łzy, które uparcie chciały znaleźć ujście - Doskonale wiesz dla kogo pracuje, a mimo to wymyślasz tak idiotyczne wymówki - wysyczała przez zaciśnięte zęby - aż tak nisko mnie cenisz? - złapała gwałtownie powietrze.
-Naprawdę? Po tym wszystkim ty... tak po prostu... - z jej oczu popłynęły łzy - tak po prostu się mnie pozbywasz... po tylu obietnicach... jak... - jej głos drżał - jak stary i... zużyty przedmiot...czy mebel... niepotrzebny... n-naprawdę? Taki... taki tak mało warty, że... gdy będziesz już go wyrzucał, skłamiesz, że to dla jego dobra, bo wyburzą dom...bo tak absurdalne i nie na miejscu jest to co mi mówisz - załkała.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 3 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Gaspard Anatell Sob Paź 14, 2023 11:47 pm

Pierwsza wypowiedź Lu dała mu złudne poczucie, że na tym najpewniej głucho zamkną temat. Prędko dziewczyna uniosła się i odpaliła, zupełnie jakby coś w niej włączył. Oczy wampira zrobiły się większe, a on patrzył na nią w coraz większym niedowierzaniu.
-Znudzić…? Nigdy, przecież…- Urwał, bo Lavelle nie dawała mu wielkiego pola do popisu, definitywnie dominując w tej chwili ich rozmową. Nawet te zarzuty, jakoby była inna… a choć pojawiały się różne kobiety w jego życiu, nigdy przecież o niej nie zapomniał. Zupełnie jakby ich dusze były ze sobą połączone, a los splatał ich drogi niezależnie jak bardzo oddalali się od siebie. Jej łzy wydawały się to potwierdzać, boleśnie dźgając jego własne uczucia. -Mylisz się…- Wyszeptał, a jego spojrzenie robiło się słabsze, jakby bał się na nią patrzeć. Znów jego serce kruszyło się pod najmniejszym naciskiem. -Mylisz się…- Powtórzył, aby zaraz ukryć twarz we własnych ramionach, które zaparł o kolana. Wymówki? Czy naprawdę tylko tak to widziała? Samą siebie jak zwykły mebel…?
-Myślisz, że przeszedłem przez otchłań, aż po zaświaty, dla własnego kaprysu…?- Uniósł głowę. -Że skrzywdziłem niewinnych, aby desperacko Tobie pomóc, bo… bo miałem fanaberie…?- Zmrużył oczy i zacisnął wargi. -Myślisz, że kiedykolwiek przestałem Ciebie kochać…?- Wyszeptał, choć bardzo nie chciał tego wyjawiać. Nie chciał obnażać własnych uczuć. Powinien milczeć, pozwolić się nienawidzić, by ona go nienawidziła i wyrzuciła go z życia… ale to było zbyt trudne. -Gdy At zapytał mnie co jestem w stanie zrobić, abyś mogła żyć, odpowiedziałem… “wszystko”. Bo nie cofnąłbym się przed niczym. Nigdy się nie cofam.- Spojrzał na trawę, ale ta wydawała się mu mało wyraźna z jakiegoś powodu. -Gdy... pewnego razu odkryłem laboratorium szalonego czarodzieja, znalazłem tam mutanty, poczwary stworzone w chorych eksperymentach. Były obrzydliwe, ale czuły, rozumiały, bały się… a ja... zabiłem każdego, słuchając ich agonalnych jęków. Bo tylko tak potrafię im "pomóc". Na każdym kroku w jakiś sposób rozrywam swoją duszę na coraz mniejsze fragmenty. Moje sumienie staje się coraz cięższe, a ja nie potrafię z nim żyć…- Jego głos zadrżał, a palce zacisnęły się na rękawach. -...ja nie zasługuję na światło. Zawszę pozostanę w mroku, w którym już dawno utonąłem. A Ty nie zasługujesz na to, aby zatonąć wraz ze mną.- Zacisnął zęby i spojrzał na Lu, a jego srebrne oczy odbiły jej własną smutną buzię. -Jeśli łatwiej Ci będzie mnie nienawidzić, pozwolę na to. Ale otrzymałaś nowe, lepsze życie, które powinnaś przeżyć w świetle, z dala od cierpień których już doświadczyłaś… tym była moja złożona obietnica…
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 3 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Władca Marionetek Nie Paź 15, 2023 1:31 pm

  Zebranie składników nie zajęło wiele czasu. Ich natura bardzo pomogła, bo w przeciwieństwie do dwójki białasków nie musieli zagadywać i przekonywać ludzi do ich zupełnie niezrozumiałej dla nich racji w jakiś logiczny sposób. Mel nawet nie miałby na to ochoty, więc tym lepiej, że nie musiał. A że oficjalnie nazywało się to "kradzieżą", to chwilowo nie był jego problem. Problem by był, gdyby nie zajęli się anatemą na czas.
  Kiedy tak stali i dyskutowali w jednej z uliczek, ten zwyczajnie zjawił się tuż za plecami Gasparda. Bezszelestnie i bez zapowiedzi, tak jak miał w zwyczaju.
  — Wystarczy pogaduszek. Mamy wszystko, co potrzeba. — Przeniósł wzrok na Lu, a przez moment dziewczyna mogła dostrzec, że było to bardziej uważne spojrzenie, niż pasowałoby do pytania. — Zdobyliście krew, prawda? Zatem ruszamy — dodał, zerknął na Bou i wyminął wampira bez słowa, by zaraz skręcić w mniejszą uliczkę, wiodącą do nawiedzonego budynku.
Władca Marionetek
Władca Marionetek

Stan postaci : .
Źródło avatara : pin/207376757834202863/

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 3 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Mistrz Gry Nie Paź 15, 2023 3:52 pm

-i co mi po tym wszystkim, skoro ostatecznie rzuciłeś mnie w kąt? Ma mi być lepiej, bo zanim to zrobiłeś się nabiegałeś? Tak to sobie wymyśliłeś? -miauknęła, a zaraz uniosła zapłakane spojrzenie ku niebu, aby nieco się wyciszyć. Gaspard mówił dalej i to o wiele więcej, jednak nie dane było jej drążyć tematu, bo gdy tylko chciała ponownie spojrzeć na Gasparda, napotkała wzrok swojego mistrza. Wzrok, który wręcz ją sparaliżował. Nie żeby się bała, po prostu nie spodziewała się, że ktoś jeszcze może słyszeć ich rozmowę. Nie chciała, to na swój sposób było wstydliwe.
Skinęła głową, czując jak traci możność mówienia.
-Jaki rzeczowy -Bou skomentował z chichotem słowa Mela.
Podszedł do Lu, którą obrócił twarzą do idącego Mela, po czym delikatnie ją pchnął ku niemu, nakazując iść.
Chwilę jej się przypatrywał, po czym obrócił się w stronę Gasparda, aby ukucnąć przy nim
-Dzieciaczku, ty nie widziałeś prawdziwego mroku, nigdy... - zachichotał, po czym palcem wskazującym stuknął bok jego nosa - nie przetrwałbyś doby na moim miejscu - jego uśmiech się poszerzył.
-Poza tym... pieprzysz o światłości.. - skinął głową w jej kierunku - tak wygląda twoja światłość? Chyba powinieneś ściągnąć te pingle, bo krzywią ci rzeczywistość - zaśmiał się widocznie rozbawiony - Wiesz co dla niej zrobiłeś? -pochylił się w jego kierunku - Pomogłeś zmienić jej właściwiela, Gaspardzie. Przekazałeś ją z jednych rąk do drugich i wmawiasz sobie, że uratowałeś jej życie ... -Zaraz wstał - Najpierw mordowała dla Gobiego, a teraz dla nowego właściciela, nie ma tu wolności... zmieniło się to, że ma teraz dłuższy łańcuch - i tak też powoli ruszył ich śladem- Nie zakłamuj rzeczywistości, Gaspardzie... Ona nie jest wolna, a ty jesteś tylko małym zdesperowanym chłopcem, który błędnie tłumaczy sobie rzeczywistość... - i tak też ruszył ich śladem.

Droga do budynku nie zajęła długo, chociaż Bou miał wrażenie, że się ciągnie. Słuchał wciąż jak Lu ciąga noskiem, próbując całkowicie się uspokoić. Cóż... każdego szkoda. Według niego oboje byli zaburzeni i powinni iść na terapie, bo dziwnie kreowali rzeczywistość w której wszyscy żyli.
-Ej słoneczko - zawołał za Melem - a ty wiesz co my robimy? -zapytał z niejakim rozbawieniem. Po prawdzie po prostu chciał się pozbyć ciszy. Przeszli przez ogrodzenie, stając przed piętrowym pustostanem. Dom roztaczał dziwną niepokojącą aurę. Podeszli do zabitych dechami drzwi, których pozbyli się bez jakiegokolwiek wysiłku, po czym weszli do samego budynku.
Zniszczona podłoga, podrapane ściany. W niektórych miejscach wciąż można było dostrzec zaschnięte ślady krwi. Co prawda dawno, aczkolwiek charakterystycznych rozbryzgów na ścianie nikt nie zmył, więc zaschły i w tej formie pozostały.
W budynku panowała ciężka atmosfera, która jeżyła włos na głowie.Nie mogli odeprzeć wrażenia, że nie są sami.
Szli wzdłuż przydługiego korytarza
-A jak taką się wywabia? - zapytała w końcu Lu.
-Podczas rytuału się... - urwał Bou, nagle zastygając w bezruchu. Zaraz uśmiechnął się szeroko i zaciągnął się powietrzem -cóż za cudowny zapach....
Lu Spojrzała na niego, zupełnie nie rozumiejąc o co mu chodzi i co on wyprawia. W budynku roznosił się zapach stęchlizny i wilgoci.
-Meluś, chyba ci nie wyszło... - zamruczał, zamykając ślepia, ponownie zaciągnął się zapachem, a zaraz obrócił się w kierunku drzwi frontowych
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 3 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Serafina Vaymore Nie Paź 15, 2023 5:06 pm

(ze względu na lepszą płynność, szybkość całości i faktu, że jestem leniwa i nie chce mi się napierdalać 8 postów z 14 postów dotyczących jednej rzeczy to od teraz do odwołania postać Bou i Lu będą też pisane z konta Sernika)

W drzwiach frontowych pojawiła się Serafina, która automatycznie zderzyła się spojrzeniem z Bou, który wpatrywał się w nią z lubieżnym uśmiechem.
-Zawsze pachniałaś najpiękniej na świecie... tak...smacznie..... - jego uśmiech się poszerzył - tak sądziłem do tej chwili... - zachichotał, po czym ponownie wciągnął głośno powietrze - twoja aura się zmieniła... i nie tylko ona - mruknął, wydychając powietrze.
Oczywiście, nikt prócz Bou nie czuł niczego prócz zapachu budynku, w zasadzie nic się nie zmieniło, więc nie ciężko było posądzić go o bycie wariatem. No można by, gdyby nie fakt, że przewidział najwidoczniej kto pojawi się w progu drzwi.
Serafina zdawała się zaskoczona tym co widzi. Nie spodziewała się spotkać w domu żywej duszy, a co dopiero ich wszystkich.
-Co wy tu... - podjęła, przelatując spojrzeniem po każdym kolejnym, zatrzymując je ostatecznie na Gaspardzie - Naprawdę, Mel? nie masz już z kim się zadawać?- prychnęła, ale zdawało się, że to zwykła reakcja na stres. Dziewczyna została dość mocno zaskoczona, a to zaskoczenie i zmieszane ów sytuacją malowało się wyraźnie na jej twarzy.
Jasne tęczówki w kolorze błękitnego popiołu odnalazło sylwetkę Mela
-Co ty tu robisz? - podjęła, jej wzrok się wyostrzył, a umysł najwidoczniej połączył kropki.
-To po to przylazłeś? - zaraz prychnęła - mogłam się domyślić, że nagle klątwy i uroki nie stały się twoim hobby.. - mruknęła nieco podirytowana - Kto cię tu przysłał i po co? Bo jakoś wybacz, ale nie chce mi się wierzyć, że po godzinach hobbistycznie wpierdalasz mi się w robotę...
Bou zachichotał, zerkając to na nią, to na Mela
-Uważaj, Mel, bo jej hormony skaczą...- wyjaśnił widocznie ubawiony
-Zamknij mordę,Bou - syknęła ,a ta reakcja nie umknęła Bou, dla niego nie wyglądało to jak zwykły przejaw złości i wyładowanie frustracji, a jakby chciała go uciszyć.
-nie wiedzą? - podjął najpierw spokojnie, nieco zdezorientowany. Zaraz na jego ustach pojawił się grymas rozbawienia - oni nie wiedzą?
-stul pysk...
-a czy...
-Nie ma o czym mówić... - fuknęła, a Bou kolejny raz zaniósł się chichotem.
Serafina spojrzała ponownie na Mela
- Na jakiej podstawie pomyślałeś, że wtrącanie się w moją prace to dobry pomysł? ha?
Serafina Vaymore
Serafina Vaymore
Admin

Źródło avatara : Wpisze

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 3 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Gaspard Anatell Nie Paź 15, 2023 6:02 pm

Choć zachował w miarę nerwy na wodzy, jego dłonie wciąż drżały od wyrzucenia swoich myśli z głowy, bo nigdy specjalnie nie był dobry w obnażaniu swoich prawdziwych uczuć, bo te nie niosły z reguły nikomu nic przyjemnego. Ale czuł się chyba lepiej, że mógł to zrobić, nawet jeśli później przyjdzie mu to rozpamiętywać i żałować powiedzianych słów. Jednak to nie jej odpowiedź miała go poruszyć, a jej spanikowane spojrzenie. Zaraz pojął tego sens, gdy usłyszał głos Mela za sobą. W jaki sposób oszukał jego wampirze zmysły?! Może był zbyt rozkojarzony przez to wszystko. I cholera… pewnie wszystko słyszeli. Co za wstyd.
-Tak… mamy krew.
Odparł tylko Żniwiarzowi na jego pytanie, a gdy ten bez pardonu ruszył dalej, Lu zaraz za nim, więc Gaspard też musiał zebrać się z ziemi, choć nie przychodziło mu to z łatwością. Spojrzenie zaraz utkwił na palcu Bou, który przybliżył się i uśmiechał niedorzecznie, mówiąc jeszcze mniej spodziewane słowa. Nie wiedział czym był prawdziwy mrok…? Czym Boi była…? Już wcześniej go to zastanawiało.
-Kim Ty jesteś…
Spytał cicho, wpatrując się w jej oczy, jakby tam szukał odpowiedzi. Ale kolejne nadchodzące słowa miały przywrócić jego uwagę na temat przewodni, a te lekkie nie były. Mówiła, jakby Lu wciąż była w niewoli, ale przecież… przecież służyła Wilkowi tak naprawdę, tak samo jak on, jak oni wszyscy, ale czy… nie, jej los był inny. Cały jej byt był uzależniony od woli bóstwa, czy nawet rozkazów jest Mistrza. Czy to wszystko była prawda? Wcale nie zmienił tak naprawdę jej życia, przekazał ją innemu właścicielowi? Gaspard wplótł palce we włosy i opuścił spojrzenie. Nigdy tak o tym nie myślał w ten sposób. Nie spojrzał na to z tej perspektywy. Zupełnie jakby przehandlował jej życie, a teraz wmawiał jej, że dał jej wolność i lepsze życie. Czy on naprawdę mógł decydować o czymkolwiek na takich warunkach? Czy też to było kolejne jego działanie, które koniec końców sprowadza tylko większe kłopoty. Bou namieszała mu w głowie, a burza myśli powodowała ból. Miał wrażenie, że tak naprawdę, nigdy nie był w stanie zrobić nic dobrego dla nikogo, z pewnością nie bez ceny, którą trzeba było za to zapłacić.
Tym sposobem Anatell nawet nie wiedział kiedy znaleźli się w nowym miejscu, którego zapach zaschniętej krwi opatulił jego nozdrza. To pomogło mu się ocucić, lecz przeniósł spojrzenie na drzwi jeszcze szybciej, niż Bou, gdy tylko usłyszał kroki. A widok Serafiny był ostatnim czego w tej chwili chciał.
-Ten dzień nie może być gorszy…
Szepnął, zaraz wycofując się i dając im pole do dziwnej wymiany zdań, nie zrozumiałej dla niego, ale miko nie zaskoczyła go swoim nieprzyjemnym usposobieniem do wszystkich.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 3 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Harim Nie Paź 15, 2023 10:13 pm

Droga rzeczywiście się dłużyła. Mel starał się iść niezbyt daleko w przodzie, po części dlatego, by móc szybko zareagować, a po części... tak jakoś wyszło. Miał chwilę czasu na uporządkowanie myśli i poprawki w ich planie działania, ale ten był boleśnie ogólny.
Zerknął na Bou, ignorując jego typowy zwrot w swoim kierunku.
— Ktoś tu musi wiedzieć — rzucił, może trochę dyplomatycznie, ale taka była prawda. Był tu najlepiej poinformowaną osobą, a że w gruncie rzeczy i tak niezbyt dobrze, to inna sprawa. — Jeśli będzie bardzo źle... nie dajcie się złapać. Możecie uciekać każdym sposobem.
To nie było do końca to, co chodziło mu po głowie, ale też nie miał pewności co do efektów. Tymczasem dotarli do domostwa i Mel nie był ani trochę zaskoczony tym, co zastali. Ponury, zaniedbany budynek cuchnący śmiercią i nienawiścią. Rzucił przelotnie okiem po brunatnych plamach starej krwi i poszedł przodem, powoli i ostrożnie, szukając odpowiedniego miejsca.
Miał odpowiedzieć Lu, ale ich maskotka go wyręczyła, a zaraz i przykuła na sobie wzrok bladych ślepi.
— Co jest? — rzucił, by za moment zmarszczyć brwi. Cudowny zapach?
Przeniósł spojrzenie nad jego ramieniem i za plecy Gasparda, a wtedy też zamarł na moment w bezruchu.
— Ogarnij się — fuknął na Bou, choć nie do końca rozumiał jego uwagi, głupie jak zwykle.
Harim szedł cały czas za Serafiną. Nie podobało mu się to miejsce ani trochę, choć jedynym, co pokazywał po sobie, było bezwiedne nastroszenie piór. Ale kiedy natknęli się na zbieraninę, przez moment miał wrażenie, że wszystko to była ich wina. Jego wzrok wylądował w pierwszej kolejności na Gaspardzie i natychmiast zrobił się chłodny, ale potem zobaczył Bou i jego uśmiech, jego teksty, na które nieznacznie zmrużył ślepia.
— Wyobraź sobie, że to nie mój wybór — prychnął Mel w odpowiedzi na zauważenie Gasparda, nie przejmując się tym, czy dziewczyna pyta poważnie i kto właściwie słucha. — Brawo, mam ciekawsze hobby w życiu — przyznał zaraz i podszedł w jej stronę. Zatrzymał się, przenosząc wzrok z Bou na Serafinę i z powrotem, ale wrócił do tematu. — Chcesz wiedzieć, co pomyślałem? Że to kijowy pomysł i się przypieprzysz, ale mnie oczywiście nikt nie słucha — prychnął. — Oczywiście prościej jest siedzieć na dupie i wyskakiwać do mnie z mordą po fakcie, a... — Urwał na moment i zerknął na Harima, który szczęśliwy nie był z jego zachowania, ale jednocześnie nadal stał cicho za Vaymore. Zaraz i wrócił do niej uwagą. — Mam już dość waszych wspólnych cyrków. Chcesz wyjaśnień? Pytaj Łącznika... Tfu, kurwa, Strażnika. — Machnął rękami. — Bo mnie niewiele raczył wyjaśnić. — I mało go widocznie obchodziła poprzednia maskarada. Skoro Serafina tu była, to dalsze zmyślanie mijało się z celem, nie wybrali się tu na wycieczkę krajoznawczą. A ona głupia nie była.
Harim obserwował uważnie Mela i widać było po nim, że jest spięty, ale jednocześnie zdawał sobie sprawę z tego, z kim mają do czynienia. Na swój sposób, bo domyślił się, że musiał to być jej niewidzialny przyjaciel z sypialni u Gwendelynów. Ale coś w nim było nie tak, coś niepokojącego. W tym drugim niewieścim też... a może w drugiej? To mało ważne.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 3 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Serafina Vaymore Nie Paź 15, 2023 10:36 pm

-Ja mam się ogarnąć? -zagaił rozbawiony Bou - ooooj.... to nie ja powinienem się ogarnąć -stwierdził widocznie rozbawiony.
Serafina starała się ignorować Bou, głównie dlatego, że bała się wchodzić z nim polemikę, że ten w całym swoim rozbawieniu powie coś, czego ona nie chciała powiedzieć, nie teraz. W zasadzie to wolałaby nie mówić nigdy. Przepychanki słowne czy dopytywanie były niczym betonowe buty, więc starała się nie reagować, licząc, że sam z siebie nie wypali z nowościami.
-A ty to niby od kiedy słuchasz strażnika, co? - prychnęła, krzyżując ręce na piersi
-O... czyli strażnik wie? - zainteresował się Bou - Strażnik wie, a ...
-Nie wiem o czym mówisz - rzuciła twardo - Nikt nic nie wie i nie ma co wiedzieć - oświadczyła - przestańcie wszyscy szukać we mnie problemu - ponownie uniosła wzrok na Mela- Zabierz swoją wesołą brygadę i powiedz dla szanownego pańcia, aby się wypchał.
-Ayu zadowolony nie będziee.... - kontynuował Bou - Nie wyganiaj nas, niedługo pójdziesz na urlop więc...
-Nigdzie nie pójdę - prychnęła Serafina, przenosząc zaraz wzrok na Mela - A wy idźcie sobie... nie macie czego tu szukać...A na drugi raz każ mu się od razu wypchać. Chociaż... nie będzie drugiego razu - skinęła na drzwi frontowe.
Serafina Vaymore
Serafina Vaymore
Admin

Źródło avatara : Wpisze

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 3 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Gaspard Anatell Nie Paź 15, 2023 11:09 pm

Gaspard przeniósł na chwilę wzrok na Mela, który wydawał się potwierdzić własne zaskoczenie, na co sam westchnął i zwrócił uwagę na towarzysza Serafiny, który zjawił się chwilę później. On go chyba kojarzył, czy to nie był… Harim? Możliwe, właściwie nie rozmawiali, zachowywał się jak kot na jego widok. Zapewne gdyby przyłożył mu rękę do twarzy to zostałby podrapany. Eh, ciekawa kompania.
Ich dziwna dyskusja powoli zmieniała się w ostrzejszą wymianę zdań, a choć połowy sam nie rozumiał za specjalnie, to wyłapał kilka kluczowych uwag. Widocznie się trochę pokręcili z tym wszystkim. Oczywiście, nie zdziwiło go to, że jeśli Ayu się za coś zabrał to zostało to spartaczone. Ale nie byłoby tak źle, gdyby nie to, że księżniczce nie podobała się ich obecność i chciała ich przegnać. Nawet Mel zdawał się być na to może za bardzo bierny…? Czemu właściwie ona się tak rządziła jak u siebie?
Nagle ich dyskusja została zagłuszona trzepotem setek skrzydeł i piskiem chmary nietoperzy, które otoczyły ich w pomieszczeniu, aby ostatecznie podlecieć w stronę starego kredensu, gdzie też uformowały się w postać białowłosego chłopaka, który usiadł wygodnie, podpierając się plecami o ścianę. Przyłożył palce do skroni, gdzie też jego blizna rozbłysła bladym światłem, ale… zaraz odpuścił, a symbol wygasł. Nie, to nie jest powód do zawracania mu głowy…
-Nie wiem w jakim interesie działacie wszyscy, ani kto ma priorytet, ale ja otrzymałem rozkazy bezpośrednio od Ata, aby pomóc w sprawie anatemy. Chodzi tu w końcu o poważne zagrożenie dla ludzi, a wy zachowujecie się jak dzieci.- Przymrużył ślepia. -Zamiast walczyć o to kto dołoży swoje drachmy, najlepiej będzie jeśli zaczniemy wszyscy współpracować.- I kto tu powinien uczyć się pracy zespołowej. Wypuścił powietrze z poirytowaniem. -Czy przejdziemy do rzeczy…?
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 3 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Harim Nie Paź 15, 2023 11:42 pm

Mel chciał jej odpowiedzieć, ale wciął się Bou z kolejną porcją głupich uwag mało na temat. Znowu kusiło zapytać, ale zignorował to, nie odrywając ślepi od Serafiny.
— Bardzo chętnie... — prychnął, a zaraz zerknął już na Bou, który najwyraźniej nie umiał długo siedzieć cicho. Czy go dobrze, czy źle, to teraz nie miał pewności, bo brzmiało to coraz bardziej dziwnie. Podejrzanie i może nawet niepokojąco. — Sama mu to powiesz... — Zaczął i nie skończył, za to odchylił się nieco w tył, kiedy nietoperze przemknęły pomiędzy nimi.
Na tę niespodziankę Harim sięgnął po rękojeść broni, choć nie wyciągał jej ani o milimetr. Nietoperze zaraz też odleciały, więc nic nie było potrzebne. Lekko zmarszczył brwi na słowa wampira. Brzmiały jakoś tak na wyrost, jakby był tu najważniejszy, choć nikt inny tak go nie traktował.
Gaspard jeszcze nie skończył mówić, kiedy Mel ruszył w jego stronę.
— Po pierwsze, nie lataj mi przed nosem, bo następnym razem zostaniesz komarem. — Zatrzymał się przed nim. — A po drugie, tak, mamy Łącznika, nie potrzebujemy wesołego cyrku i zaczynamy od tego, że pierwszy się stąd zabierasz, razem z Kogucikiem, jako dwie najłatwiejsze ofiary. I nie obchodzi mnie, co ci rozkazał. Chcesz, to możesz się potem poskarżyć. — Obrócił się do towarzystwa w korytarzu, szybko przemykając po nich wzrokiem. — Lu, przypilnujesz ich na zewnątrz — dodał wyczuwalnie spokojniej. Może nie był to najbardziej komfortowy wybór, ale za to wydawał się najrozsądniejszy.
Harim przeniósł wzrok na Serafinę, czekając na jej odpowiedź.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 3 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach