Kasyno "Czorci Stół"

4 posters

Go down

Kasyno "Czorci Stół" Empty Kasyno "Czorci Stół"

Pisanie by Mistrz Gry Sro Cze 06, 2018 3:56 pm

autor: wallpaperbetter.com
Kasyno znajdujące się w północnym krańcu dzielnicy portowej, jego właścicielem jest dżentelman i znawca gier wszelakich, w tym też podobno prawnych, Filip Rhigster. Przybytek ściąga do siebie zarówno średnią, jak i wyższą klasę społeczną, głównie ze względu na standard sal, które w ostatnich latach zostały gruntownie odnowione. Miękkie dywany nie przykrywają w całości drewnianej podłogi, okna zaś przysłaniają ciężkie kotary w ładnym odcieniu czerwieni. Większość stołów przykrywa klasyczna, głęboka zieleń gładkich obrusów. Możliwe jest wynajęcie prywatnego pokoju, a pracujący tu krupierzy mogą się pochwalić całkiem dobrą renomą.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Kasyno "Czorci Stół" Empty 6

Pisanie by Aranai Zevis Nie Lip 05, 2020 6:34 pm

Nadeszła noc. Afraaz jednak żył jeszcze bardziej, niż za dnia. Jakby dopiero teraz wszystkie odpady ludzkie wybiegły na żer, mieszając się ze zwykłymi obywatelami. Oh, Zevis uwielbiał noc, wtedy każdy pozwalał sobie na więcej. Coś magicznego miał księżyc, czego słońce nie posiadało. No ale wróćmy do tematu.
Do Czarciego Stołu wszedł leśny elf, którego długie słowe włosy zostały luźno związane w kuc, zaś odziany był w łachy najwyżej klasy. Istotnym elementem była biała róża, wsunięta do kieszonki na lewej piersi, co dodawało mu dystyngowania. Zapowiedział się oczywiście z wizytą u Sofii Harash, która już zajęła stolik pod oknem z widokiem na doki. Elficki dżentelmen podszedł do loży dla specjalnych, zatrzymany przez dwóch gości. Uśmiechnął się do nich promiennie, a ci zlustrowali tatuaż na jego policzku. Tożsamość potwierdzona, więc podszedł bez problemu. Blondynka popijała kieliszek szampana, oczekując chyba na gracza. I oto znalazła, najlepszego w Cesarstwie.
-Miło Cię widzieć, Mój Drogi. Jak zwykle dumny z wykonanego zadania?
Spytała, obrzucając go uśmieszkiem. Elf jednak nie odpowiedział, tylko usiadł na przeciwko, czym zainteresował się krupier, powoli zmierzając do ich stolika.
-Zagrajmy.
Rzucił pewny siebie, co wywołało błysk w oczach tej psychopatki.
-O co?
-O informacje. Cały czas zastanawiałem się o co był ten szum, czemu głowa Thaazisa była tyle warta. Przed śmiercią, powiedział mi to i owo. O interesie kawowym w który… jest zamieszany chyba Twój ojciec, prawda Sofie? Chodzi o pieniądze, jak zawsze, ale Garfield postawił się poważnemu człowiekowi. Wasza krwawa gra narobiła bałaganu. Mam wiedzę na temat wspólników Hassira. Oczywiste, że nie działał sam. A ja lubię ryzyko. Postawię informację wspólników. W zamian za… powiedzenie mi, kto jest zamieszany w ten Wasz mały przewrót.
Zaproponował, a ta się zaśmiała.
-Czemu miałabym się na to zgadzać?
-Bo też lubisz ryzyko. To Cię podnieca.
Puścił jej oczko, a wtedy podszedł krupier z kartami. Sofie zerknęła na niego, a potem na Zevisa. Uśmiechnęła się szerzej.
-Zagramy.

Chwilę to trwało, lecz kilka sztuczek Aranaia wystarczyło, by wygrać ostatecznie. Miał jednak dziwne wrażenie, że Sofie wręcz się podkłada. Było to zastanawiające, lecz tak się stało. Blondynka oparła się o stolik.
-Szkoda. Ale jestem uczciwa. Kojarzysz nazwisko Vennet? Należy ono do dyrektora kompanii handlowej Saiv. Pan Salr wszedł we współpracę z moim ojcem, na niekorzyść udziałom Kleppherda. Wszystko zaczęło się jednak od Alada Mabaja, przedstawiciela plantacji Kleppherda, który zdradził swojego szefa, przekazując informację Vennetowi.
Zrobiła pauzę, aby przyswoił, a ten ułożył nogę na nogę.
-Dla pieniędzy, zniszczenia interesu byłego pracodawcy i pieniędzy oferowanych przez Was?
-Wiesz jak to działa, sam robisz wszystko dla pieniędzy.
-Oczywiście, pewnie sam bym tak zrobił. Ale czemu Thaazis? Rozumiem, że węszył na usługach robionego w chuja Kleppherda, lecz jak wpadliście na jego trop?
Dopytał, a ta dokończyła szampana.
-Jak na skrytobójcę co nigdy nie pyta, teraz jesteś ciekawski. Po przez Larsa, byłego adoratora mojej siostry. Trochę przekonany do współpracy i prawdomówności, już całkiem przeszedł na naszą stronę. Wydał na Hassira wyrok. Nie było to planowane, lecz korzystne. To wszystko. Sprawa zamknięta.
Dokończyła, a ten się zamyślił, pozostawiając na niej tylko puste spojrzenie, z lekkim uśmieszkiem.
-Kleppherd za dzieciństwa musiał nyć tym nielubianym dzieciakiem, którego zawsze obgadywano. To smutne.- Powiedział, a w tym czasie Harash zaczęła się krztusić i tracić dech. Nawet nie wiedziała kiedy Aranai dolał jej coś do kieliszka, który przed chwilą wypiła. Był już w tym po prostu zbyt zaprawiony, aby miałoby się to zakończyć niepowodzeniem. -Kawa spłynęła krwią w Afraaz.
Dodał, a wtedy Sofie zdając sobie sprawę z tego co się dzieje, spojrzała na niego z nienawiścią. Lecz zaraz osunęła się ze stolika na ziemię, tracąc przytomność. Jej organizm umierał. Krupier szybko podbiegł, wraz z dwoma ochroniarzami. Aranai powoli wstał z krzesła. Nie przemyślał niestety wszystkiego. Róża, tak, zapomniał o róży.
Rozpiął guziki swojego surdutu i z wewnętrznych wszywek, po przeciwległych stronach, wysunął dwa sztylety. Zaszedł klęczących ochroniarzy i zatopił krótkie ostrza w ich kręgach szyjnych. Obaj zaraz padli, a krupier w strachu przewrócił się na ziemię.
-Uciekaj.
Rozkazał, po czym obie bronie z powrotem schował do wszywek, plamiąc krwią białą koszulę, lecz zakrył to, zapinając guziki. Pracownik zwiał, to oczywiste. Elf wyjął białą różę z kieszonki na piersi i włożył ją do ust prawdopodobnie martwej już Sofie. W Czarcim Kotle nie wybuchła panika, bo byli za zasłoną, więc jeśli krupier nie zaczął drzeć się ze strachu, to na spokojnie stąd wyjdzie. Już oficjalnie, jako zdrajca swej braci…

Z/T
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Kasyno "Czorci Stół" Empty 6

Pisanie by Thaazis Hassir Sro Wrz 30, 2020 7:43 pm

Ile razy w życiu przechodził tę drogę? Trochę tego było, nawet nie liczył. Całości, fragmentu, tej uliczki zaraz przed lokalem to już nawet by nie zliczył. Zabawne, jak idiotyczne myśli czasem przebiegają mu przez głowę, ale to podobno normalne, kiedy umysł nie ma co robić. W pewien sposób ich nie lubił i nie dlatego, że były same w sobie bez sensu, ale dlatego, że ludzie tymi bezsensownymi myślami najczęściej chcieli się dzielić ze sobą. W innym przypadku bywały całkiem pomocne, fascynujące nawet, kiedy myślenie o kostce brukowej doprowadza cię do niespodziewanych wniosków na temat tajemniczego klienta.
Teraz było podobnie. Ta nieuchwytna liczba doprowadziła Thaaza do pytania o sam fundament jego znajomości z Rhigsterem. Z pewnością go znał. On jego również, co już zapalało pierwszą lampkę. Ale pierwsza jeszcze nic nie znaczy. Znał jego motywy i cele, przynajmniej przez większość czasu, ale z drugiej strony na samym początku też zdarzało mu się pomylić. Czy mógł teraz z całą pewnością zawęzić ten obszar? I ostatecznie, zwykł ufać temu człowiekowi. Ale czy miał do tego solidne pobudki? Wszak czas... czas nic nie znaczył, umowa nic nie znaczyła. Umowy się zawiera, dopełnia i kończy, tak działał cywilizowany margines społeczny. Czy przypadkiem nie stał się naiwny? Cóż... możliwe, że najbliższe godziny to zweryfikują.
Wszedł przez frontowe drzwi, jakby nigdy nic. Ubrany w ciemny płaszcz nie rzucał się w oczy, zresztą... nie było teraz komu. Kilku podpitych hazardzistów słaniało się po dużym stoliku i próbowało nie zasnąć. Słońce dopiero zbierało się do wstania i to był najlepszy czas, żeby przemknąć niezauważenie. Aczkolwiek Hassir nie zamierzał przemykać, czuł się tu jak u siebie i było to doskonale widoczne. Kolejny przydatny element kamuflażu, choć zwykle używany do wychodzenia. Zerknął w bok i nieznacznie skinął na powitanie krupierowi, który obserwował towarzystwo z komfortowej odległości. Był już gościem w podeszłym wieku, Thaaz pamiętał go jako nieco młodszego dziadka, który wszystkich gonił, żeby się nie lenili.
Podszedł do lady, ale nie po to, by zamówić drinka, o czym zaraz sam barman zdał sobie sprawę.
- Muszę się widzieć z Rhigsterem - rzucił spokojnie, lustrując typa jasnymi oczyma.
- Teraz to niemożliwe - odparł tamten, choć z pewnym wahaniem.
- Jest tu czy go nie ma? - Thaaz sprecyzował, lekko mrużąc przy tym ślepia. Nie lubił takich podchodów, a teraz w dodatku mu się spieszyło.
- Powiedział wyraźnie, żeby mu nie przeszkadzać... - Barman wzruszył ramionami z frustracją. Nigdy nie był zbytnio rozgarnięty i pewnie dlatego zawsze dostawał najłatwiejszą zmianę.
- Ma gościa?
- Chy-chyba nie... Nikt nie przychodził.
Thaaz wbił wzrok w nieumytą szklankę na blacie i stał tak przez moment, by zaraz ruszyć ku schodom na piętro. Słyszał jak Marlins coś tam bąknął, ale wcale się tym nie przejął. Czerwony dywan załamał się, a piętro wyłoniło się przed nim swoim ładnie rzeźbionym w drewnie korytarzykiem. Deski były już stare, ale i tak dobrze utrzymane. Filip zawsze dbał o prezentację. Skręcił za róg i skierował się do drzwi na samym końcu. Zapukał, jednakże nie czekał na odpowiedź, a zwyczajnie pociągnął za klamkę.
Nic z tego. To było coś nowego. Powoli opuścił rękę, słysząc krok za drzwiami. Nieznacznie przesunął się w bok, by nie być na wprost wizjera, ale by jednocześnie pozostać w polu widzenia. Otworzył mu Filip, co nieco uspokoiło elfa, choć jego mina nie skłaniała do tego. Była dziwna.
- A, jesteś, dobrze, spodziewałem się ciebie...
- A nie wątpię, też bym się siebie spodziewał - mruknął i wszedł do środka. Obejrzał się na właściciela, który zamknął za nim drzwi. Znów na klucz. - Kogo jeszcze się spodziewasz?
Rhigster milczał chwilę, schował klucze i odwrócił się do niego z leciutkim uśmiechem pod swoim cienkim, siwym wąsem. Właściwie wyglądał jak zawsze, nienaganna marynarka, krawat, złoty zegarek z dewizką. Na wieszaku wisiał równie czarny kapelusz i błękitny szalik. Wszystko jak powinno być.
Tylko ten nastrój.
- Siadaj, Thaaz. - Ruszył do swego biurka. - Mam whisky... niestety lód się już roztopił. Za gorąco było ostatnio - zaśmiał się cicho.
- Trochę zbyt, owszem. - Nie skorzystał z krzesła, jeszcze nie teraz. - I zanim sam za dużo wypijesz, powiedz mi, co tu się dzieje. Co to za podchody i zabawy w terrorystów? Miałem wskazać gościowi drogę wyjścia. Nie było mowy o tym, że cały zacznie płonąć. - Podszedł i oparł się rękoma o biurko.
- I doskonale ci poszło, z tego co widzę. - Rhigster rozłożył się na krześle i oparł nogi o biurko. - Jak zawsze zgodnie z planem.
- Twój świetny plan prawie okazał się bardziej dziurawy od sera.
- Ale żyjesz. - Sięgnął po szklankę whisky. - Obaj żyjecie. Zresztą, to nie był mój plan. Nie unoś się.
Hassir umilkł i usiadł na drugim krześle, zarzucając łokieć o oparcie.
- I pewnie nie wiesz czyj? - Nie spuszczał z niego oczu. - Problem w tym, że to nie w twoim stylu. Zagrać w coś, gdzie nie rozdajesz kart. - Zerknął na drzwi i znów na niego. - Przed kim się chowasz?
Rhigster umilkł na chwilę i postawił krzesło do pionu. Odłożył szklankę na biurko, a sam oparł się łokciami o blat.
- Rozdawałem karty. Póki nie okazało się, że są fałszywe. - Kolejna pauza. - Słuchaj... To miał być złodziej. Ja byłem kontaktem między nimi a tobą. Zależało im na anonimowości. Wejdzie, ukradnie i wyjdzie, przy okazji robiąc szum na scenie. Że niby jakieś prywatne porachunki, nie wiem. Zapłacili mi za to, żebym nie wiedział. - Wziął z biurka talię kart i zaczął tasować. - Mogę ci opisać zleceniodawcę, ale nie wiem, czy coś z tego wyniesiesz. Pewnie już go tu nie ma, ja bym tak zrobił. A propo. - Sięgnął do szuflady, skąd wyjął jeden z weksli firmowych, używanych, kiedy kasyno organizuje grę o pewną pulę. Był wypisany na nazwisko Hassira. - Jak się umawialiśmy.
Thaaz obejrzał papier i schował
- Po co ten pic z whisky? - rzucił, wracając do tematu.
- Jesteś okropny. - Filip pokręcił głową i wrócił do zabawy kartami. - A ja chciałem być miły... Nie patrz tak. Cieszę się, że nie ubrudzili mnie w tym bardziej i że żyjesz oczywiście.
- Denerwujesz się - zauważył, zerkając na jego ręce.
Filip westchnął i złożył karty do kupy.
- Spłonął największy teatr w mieście, razem z licznymi ważnymi ludźmi, którzy przyszli obejrzeć premierową sztukę, a wszystko teoretycznie z mojej winy... Za stary już jestem na takie zabawy. Chcę po prostu doczekać emerytury, spokojnie ograbiając ludzi, którzy sami tego chcą.
- Więc kogo się spodziewasz?
- Nie wiem, kogo. - Oparł się o tył fotela i milczał chwilę. - Ale mam wrażenie, że jeśli coś pójdzie nie tak, ci ludzie nie cofną się przed niczym.
- Nie tylko. Podpalacz był hybrydą. Ze zwierzęcymi nogami.
Rhigdter zmrużył oczy i zastanowił się przez chwilę.
- Mój kontakt był człowiekiem. Chudy blond chłopak z rozbieganymi niebieskimi oczyma... Miał włosy do barków i ubierał się jak chłoptaś z portu, ale to jak mu z tych oczu patrzyło... - Pokręcił głową. - Jak wilkowi. - Umilkł na chwilę i spojrzał na elfa. - Lidcon i Handerv, 76. Chcesz tam iść, proszę. Ale nie wiesz nic ode mnie.
- Przecież ja z tobą nie gadam od lat - rzucił trochę nonszalancko, co zwykle wróżyło u niego poprawę humoru.
Rhigster pokiwał głową i nachylił się.
- Słuchaj... jeśli uda ci się tu pozamiatać, będę twoim dłużnikiem.
- Zapamiętam. - Wstał i razem z nim skierował się do drzwi. - Nie daj się zabić.

z.t.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Kasyno "Czorci Stół" Empty Burbon w porcie

Pisanie by Nathaniel Harash Pią Gru 25, 2020 1:39 pm

zima 1868 r.

Zapadł wieczór, zaś w kasynie zbierali się przedstawiciele klasy wyższej, jak i artyści. Nie brakowało tu malarzy, oraz znanych pisarzy, którzy mogli już szczycić się sławą, popijając burbon w towarzystwie dżentelmenów z wypchanymi kieszeniami, jak i paniami, które też tu zagościły, a ich biżuteria kosztowała tyle, co niejeden dom, nie wspominając już o bogatym kroju sukien. Matka przestrzegała go przed takimi miejscami, lecz ta sama matka, wspierała decyzje tyrana, który chciał mu chyba zaszkodzić na każdym polu.
-Czy dolać?
Zapytał kelner, kiedy to Nathaniel siedział w fotelu, z papierosem w dłoni, zaś cylinder nisko opadał mu na oczu, a sam zatopił się we własnym długim futrze. Nie zauważył go nawet, a wtedy, jedna kobieta, pochwyciła butelkę.
-On nie słyszy.
Wyjaśniła damulka kelnerowi, po czym bez pytania, dolała brunatnego alkoholu do szklanicy Harasha, co zwróciło na nią jego zamglony wzrok. Uśmiechnęła się, a ten kiwnął głową i pochwycił szklankę, aby się tylko doprawić, kończąc to kolejnym kłębem dymu. Zazwyczaj nie pali… w sumie, nie wie skąd ma tego papierosa. Chyba ktoś mu go dał… w sumie, nie pamięta co robił przez ostatnie trzy dni. Czy on stąd w ogóle wychodził…? Wszystko było takie zamglone, jak wspomnienia, które wracały na moment, by zaraz zniknąć. Wracał myślami do oszustwa, jakim posłużył się przed Isebellą, oraz do szalonej nocy, w której poznał swoją narzeczoną Catherinę, jak też próbował własnoręcznie zabić swojego ojca, ale go powstrzymali. Kolejnego dnia, służba, jak i rodzice, udawali że nic się nie wydarzyło. Cóż za patologiczna rodzina, patologiczne unikanie problemów, nawet nikt nie próbował czegokolwiek z tym zrobić. Po prostu ignorowano jego uczucia. Dlatego… miał je tutaj, w tej szklance, dla siebie samego. To będzie jego miejsce, jego towarzystwo. Chcieli, aby nazwisko Harash było na poziomie, to jest. Tak wygląda życie burżuazji? Zapachy opium, czułe dotyki, alkohol i hazard…? W takim razie, zagości w tym świecie na dłużej. Niech te paskudne Afraaz pozna jego imię, bowiem zamierza się zabawić, a z pewnością, nie poddawać woli Garfielda. Jego czas się kończy.
Karty poszły na zielony stół, cylinder opadł na oczy, a papieros spetował chłodniejącym popiołem na czerwony dywan..
Nathaniel Harash
Nathaniel Harash

Stan postaci : Uwaga, głuchoniemy.
Ekwipunek : Ozdobna szabla, rewolwer, metalowa laska, scyzoryk, notatnik i ołówek.
Ubiór : Skórzana długa kurtka z futerkiem, materiałowe spodnie pełne kieszonek i czarny cylinder.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Kasyno "Czorci Stół" Empty Re: Kasyno "Czorci Stół"

Pisanie by Thaazis Hassir Nie Mar 14, 2021 2:14 pm

  Kolejny wieczór, kolejna eskapada, jak bardzo pokrywało się to z żywotem przynajmniej połowy mieszkańców tego śmierdzącego rybami miasta. Ale zabawne było jeszcze coś. Niby każdy myślał tu o sobie i swoich interesach, a jednak wszystkie one tak bardzo potrafiły dotykać innych ludzi, wszystkich dookoła i jeszcze dalej, tworząc fascynującą siatkę kontaktów i zależności.
  Krok elfa jeszcze pewnie czas jakiś pozostanie upośledzony, choć on sam starał się go wyrównywać od czasu do czasu. Przyciągało to niektóre spojrzenia, lecz nie przejmował się tym w żaden sposób, nie jak postrzelony lis, a weteran dobrze znający swoją wartość. Chyba to najczęściej powstrzymywało ludzi od uśmiechania się na widok kusego elfa, lekko kuśtykającego przez nabrzeże aż do dobrze znanych wszystkim drzwi Czorciego Stołu.
  Zaglądały tu różne osobistości, zwykle bogatsze, by przepuścić swoje pieniądze, a i bardziej biednie-obrotne w nadziei na ich zarobienie. Hassir przyszedł posłuchać, rozejrzeć się i zasięgnąć języka, wszak temat pożaru wciąż pozostawał otwarty i krążył po ulicach, to dawało ogromne możliwości.
  Przyjemny półmrok dużej sali z barem powitał go typowymi dla siebie rozmowami i dźwiękiem przestawianego szkła. Rzucił okiem na gościa przy barze, ale nie należał do najciekawszych, toteż zamówił sobie drinka i skupił się na klientach. Przez czas jakiś krążył wokół nich, słuchając tej czy tamtej rozmowy, do paru przy barze sam się wciął, lecz bez zadowalających efektów. W pewnej chwili wzrok powrócił mu do zignorowanego wcześniej stolika z kartami, a konkretniej do osoby siedzącej z jednego końca, której oczy delikatnie zasłaniał cylinder. Cylinder, futro, ładne ubranie ogółem, bogaty gość, którego za nic nie kojarzył. Zapytawszy barmana nie dowiedział się wiele, tyle tylko, że chłopak chyba jest głuchy albo dziwny, to zaś uruchomiło kolejny trybik w głowie, przywołując w myśli głos Claudie. ... chłopak jest głuchoniemy, a ta to wykorzystywała... Nigdy wcześniej go nie widział i o nim nie słyszał, to by się pokrywało, musiał przyjechać... Witaj, panie Harash...
  Ciekawość popchnęła go dalej. Elf obserwował przez chwilę grę i wszystkich jej uczestników, by wybrać odpowiedni moment. Podszedł i sięgnął do puli, biorąc stosowną ilość żetonów, których część położył na blacie.
  — Wchodzę — zakomunikował i usiadł, sunąc wzrokiem po uważnych twarzach wokół, które teraz skupiły na nim swoją uwagę. Chcieli go wybadać, ale kiedy Thaazis otrzymał swoje karty, jego twarz nie wyrażała absolutnie nic nowego.
  Przeszły ze dwie kolejki, w trakcie których zdążył doskonale poznać niektórych swoich rywali. Tęgi facet u jednego szczytu robił się nerwowy za każdym razem, gdy ktoś podbijał stawkę. Lubił głaskać karty i zwykle robił to z tymi, które miał zamiar rzucić teraz lub zaraz. Chudy młodzieniec tryskał fałszywą pewnością siebie i uśmiechem, za którym próbował skryć wszystko inne. Był trudny do rozgryzienia, bo zarówno sukces, jak i porażka zdawały się go bawić, ale może w różnym stopniu... To należało jeszcze ustalić. Staruszek ze złotą spinką zdawał się grać od niechcenia, co sugerowało, że tak jak i Harash, miał sporo do stracenia i niewiele zarazem. Jego mimika jednak była ciekawa, dużo emocji, częste zadziwienie albo uśmiech w dziadkowym stylu, a jednak nadal mu szło, jakby młodsi rywale nie potrafili przypisać tego do konkretnej sytuacji...
  Sam Thaazis zdawał się niektórych irytować jeszcze bardziej. Nie emocjonował się, nawet nie tyle był spokojny, co po prostu grał. Wykładał karty, przesuwał żetony i zbierał je na swoją stronę, wręcz mechanicznie, jakby była to już setna i tak samo monotonna partia tego dnia. Właściwie był podobny do ich krupiera, który patrzył na stół z taką samą uwagą i obojętnością.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Kasyno "Czorci Stół" Empty Re: Kasyno "Czorci Stół"

Pisanie by Nathaniel Harash Nie Mar 14, 2021 5:21 pm

Nie wiedział ile czasu upłynęło, chyba faktycznie opary opium dały mu się we znaki, bo połączony z półmrokiem Czorciego Stołu, miał wrażenie, jakby czas tu nie istniał, a samemu znajdował się w bezkresnym letargu. Przypomniał jednak sobie o tym, gdzie zginęła jego starsza siostra. Właśnie tutaj, w tym lokalu. Cóż za ironia. Sofie otruto, a jej ochroniarzy zabito jak dzieci, a wszystko zasługa podobno jednego gościa. Czyż większą ironią nie byłoby, gdyby ostatni potomek Harash umarł identycznie, właśnie tu? W końcu, każdy mógł mu dolać coś do burbonu, a on nawet tego nie zauważył. Jednakże, gdyby tak było, zapewne już jego organizm by go powiadomił. Widocznie miał jeszcze za mało wrogów na takie specjalne traktowanie.
Informacja Thaazisa umknęła chłopakowi, jednak fakt, że do stołu ten raczył się dosiąść, wymagało od reszty małego wiercenia się, a to już wyczuł. Sam już nie grał, odpuszczając i zachowując żetony, zaś teraz, był obserwatorem, wraz z panią u boku, jednakże przesiedział tu wystarczająco, aby kojarzyć twarze hazardzistów. Delikatnie chwycił palcami cylinder, unosząc go w górę, aby odsłonić brązowe oczy. Te spoczęły na postaci Hassira. Szary elf, jak mniemał po uszach, ale choć wyglądał na doświadczonego w tych klimatach, nie pamiętał go.
Choć jego samego gra przestała dotyczyć, to zerknął na starca, który zdawał się spokojny, ale to on był powodem, dla którego Nathaniel nie chciał stracić reszty pieniędzy. Tęgi i chudy tego jeszcze nie wiedzieli, ale starzec kantował, co chyba umknęło też znudzonemu krupierowi. Może jednak Hassir okaże się sprytniejszy i dostrzeże ten mankament, nim dziadek wykiwa go pierwszy. Na tym poletku dla Harasha było już za późno, więc pozostało mu liczyć na powodzenie reszty, samemu znów zsuwając nakrycie głowy na oczy, miękko wtapiając swój kark w futro, kończąc to łykiem trunku.
Nathaniel Harash
Nathaniel Harash

Stan postaci : Uwaga, głuchoniemy.
Ekwipunek : Ozdobna szabla, rewolwer, metalowa laska, scyzoryk, notatnik i ołówek.
Ubiór : Skórzana długa kurtka z futerkiem, materiałowe spodnie pełne kieszonek i czarny cylinder.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Kasyno "Czorci Stół" Empty Re: Kasyno "Czorci Stół"

Pisanie by Thaazis Hassir Wto Mar 16, 2021 2:19 pm

  Elegancik już nie grał, a szkoda, Thaaz chętnie przekonałby się osobiście, jak sobie radzi. Choć sądząc po garstce żetonów, to nie najlepiej, przynajmniej tym razem. Jego uwaga natychmiast porzuciła chłopaka i skupiła się na starszych graczach.
  Przyjął ostrożną taktykę, chwilowo pozostając w cieniu średniej pozycji przy stole. Miało to uwypuklić łatwy cel, jakim stał się tęgi facet u szczytu. Swoją drogą zabawne, że właśnie tam siedział, pan i władca zebrania, lecz nie tym razem. Odpadł po dwóch kolejkach, odszedł od nich zestresowany, a jego dobytek rozdzielił się między Thaaza i staruszka. Jego mina była ciekawa, nie spodziewał się tej drobnej porażki i chyba szybko wpadł na zadowalające rozwiązanie. To był jego błąd. Wpadł na nie przed dobieraniem kart.
  Thaaz już wcześniej widział ruchy jego palców, które były nie tyle podejrzane, co niepokojąco wprawne. Widział w życiu wielu kanciarzy, wiedział jakich potrzeba do tego umiejętności, dostrzegał powtarzające się postawy, nerwowość nowicjuszy, zuchwałość naiwniaków, nadmierne rozluźnienie tych, którzy nigdy nie zostali złapani za rękę.
  Spasował uśmiechający się facet, milcząco odkładając karty i opierając się wygodnie na krześle z mierną miną. Sięgnął po cygaro i również zaczął się przyglądać. Chyba mu to poprawiało humor.
  Mijały kolejki, a Thaaz nie spuszczał wzroku ze swego przeciwnika, niemal dosłownie, bo wystarczyły mu tylko rzuty okiem, czasem nawet nie całym, by zarejestrować jakie karty leżą na stole i jakie ma w rękach. Dziadek przez chwilę myślał, że te własne ustawia po kolei, by się nie pomylić, ale przeliczył się, kiedy do układu na blacie doszły dwie równe z brzegu i środka wachlarza. Zdziwienie gościło na twarzy dziadka obok całej reszty jego uprzejmych i stonowanych emocji, jakby układał puzzle z wnuczkami. To było bardzo dobre porównanie, zapewne robił to już niejeden raz i dobrze zna końcowy obrazek.
  Kiedy rozdanie miało się już kończyć, Thaaz zamiast wykonać swój ruch, utkwił w nim wyczekujące spojrzenie. Starzec ignorował to chwilę, aż w końcu milczenie go zmieszało.
  — Na co czekasz, elfie? Odwlekasz nieuniknione — mruknął, mając przed sobą niemal doskonały zestaw.
  — Powinieneś wyłożyć wszystkie swoje karty — odparł Thaazis zupełnie spokojnie i poważnie.
  Mężczyzna zmarszczył brwi, przez chwilę jakby nie rozumiejąc, po czym burknął oburzony, ale nie zdążył się odezwać.
  — Ręce na stół, masz ją w lewym rękawie, mańkucie.
  Ostatnie słowo chyba najbardziej zdumiało dziadka, który zamarł na chwilę, nie wiedząc, co powinien odpowiedzieć na tak zuchwałe oskarżenia i jednocześnie tak trafne obserwacje. Tymczasem zaalarmowany krupier podszedł do gracza i sięgnął mu do rękawa.
  — Uciekaj mi, ty chłystku — warknął dziadek, samemu ze złością wyciągając podmienioną kartę, którą przycisnął do stołu i wstał. — Jeszcze się rozliczymy — zagroził, wykładając na stół przegraną pulę i ruszył do wyjścia.
  — Nie mogę się doczekać... — odparł, odprowadzając go wzrokiem. Zwinął swoje karty i oddał krupierowi, który porządkował stół i kwoty.
  — Nieźle... — rzucił blondyn z uśmiechem. — A wydawał się taki miły, kto by pomyślał.
  — Tacy są najgorsi. — Thaaz przekartkował banknoty.
  — Co miałeś na końcu?
  — Zagraj ze mną, to ci powiem.
  Facet przypatrywał mu się chwilę, po czym prychnął cichym śmiechem i wrócił do cygara.
  — Nie miałbym za co palić. Dobrze, że dałem spokój zawczasu, choć mogłem wcześniej... eh. Może przynajmniej tu nie wróci. — Pokręcił głową.
  — Nie w najbliższym czasie. — Przeniósł wzrok na Natha. — Rozgryzłeś go dużo wcześniej, co?
  — Jest głuchoniemy...
  — Ale burbon sobie zamówił.
  Blondyn ponownie się zaśmiał, choć Hassir wcale nie wyglądał, jakby sypał żartami. Zwyczajnie zadał pytanie i wciąż spoglądał na Harasha, czekając na propozycję sposobu kontaktu.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Kasyno "Czorci Stół" Empty Re: Kasyno "Czorci Stół"

Pisanie by Nathaniel Harash Wto Mar 16, 2021 3:10 pm

Nathaniel wciąż pozostawał nieobecny w całym procesie gry, choć na szczeście samo zakrycie oczu nie doprowadziło go do stanu sennego, nie byłoby za ciekawie spać w takim miejscu, wśród takich ludzi. Dopiero w momencie, gdy poczuł jak jego zdobiona szklanka zbyt lekko unosi się w dłoni, podniósł cylinder znad oczu, zerkając nimi do pustego naczynia. Burbon się skończył. Chciał zaczepić kobietę u jego boku, albo chociaż kelnera, coby mu nalał, jednakże w tym momencie spostrzegł, że doszło do jakiejś wymiany zdań między elfem, a staruszkiem. Szybka analiza sytuacji pozwoliła mu zrozumieć, że przy grze pozostali tylko oni, siłacz sobie poszedł, a chudy blondyn palił cygaro. Z drugiej strony nic wielkiego, nowoprzybyły miał więcej żetonów od pozostałych, bo dołączył później, jednakże… coś tu nie pasowało. Atmosfera była jakaś inna.
Przekrzywił głowę, widząc jak Thaazis wstrzymuje się od swojego ruchu, skupiając na starcu, który był rozbawiony, aż do momentu dziwnego oburzenia. Wtedy też krupier ruszył w jego kierunku, ale mężczyzna nie zgodził się na to, samemu wyjmując zapasowe karty. Harash uśmiechnął się pod nosem, widząc jak ten za chwilę wstaje, rzucając coś do elfa i odchodzi. Czyli jednak. Złapany. A więc się nie przeliczył, brawo dla nieznajomego. Mimo to, jego uwagę wytrącił moment, w którym wzrok szpiczastouchego skupił się na nim, a niemo poruszane usta, wydawały się kierować głuche słowa w jego kierunku. Uniósł jedną brew, z niezrozumieniem, ale wtedy kobieta u boku dotknęła jego ramienia.
-”Pyta, czy rozgryzłeś kanciarza wcześniej.”
Poinformowała go, używając migowego, bo chyba tylko ona umiała się nim posługiwać. Zaintrygowany tym faktem Harash odstawił pustą szklankę na zielony stół, za chwilę wykonując kilka koślawych ruchów do kobiety. Ta kiwała głową, próbując to rozszyfrować. Dopiero zaraz spojrzała na Hassira.
-Pan Harash spostrzegł, że dżentelmen oszukuje, ale nie był w stanie złapać go na gorącym uczynku przed utratą wszystkich żetonów…- Urwała, za chwilę widząc, że Nathaniel znów kontynuuje. -...mówi też, że jest bardziej zaskoczony tym, że dostrzegł Pan, jakoby… Pan Harash już o tym wiedział, niżeli samym złapaniem oszusta…
Dokończyła, sama nie komentując szklanki burbonu, nad którym rozwodził się facet z cygarem i sam elf. Nathaniel z kolei przeniósł brązowe oczy na Thaazisa, jakby mierząc go nim, uważnie, próbując wyczytać reakcje lub jej brak. Pozostało mu wierzyć, że kobieta przekazała to w sposób prawidłowy.
-”Tak, czy inaczej, gratuluję wygranej.”
Padło nagle ze strony głuchoniemego, a kobieta już miała to przetłumaczyć, gdy ten wykonał lekki ruch cylindrem w dół i w górę, kończąc to dwoma wolnymi klaśnięciami. To raczej nie wymagało tłumaczenia.
Nathaniel Harash
Nathaniel Harash

Stan postaci : Uwaga, głuchoniemy.
Ekwipunek : Ozdobna szabla, rewolwer, metalowa laska, scyzoryk, notatnik i ołówek.
Ubiór : Skórzana długa kurtka z futerkiem, materiałowe spodnie pełne kieszonek i czarny cylinder.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Kasyno "Czorci Stół" Empty Re: Kasyno "Czorci Stół"

Pisanie by Thaazis Hassir Sob Mar 27, 2021 2:28 pm

  Młodzieniec obserwował całą akcję ukradkiem i spokojnie, co było ciekawe. Zwykle ludzie reagowali zaskoczeniem i zaintrygowaniem, jakby mieli przed sobą dobre przedstawienie, podobnie do blondyna, lecz nie on. On pozostawał stonowany, to zdecydowanie zapunktowało w oczach Thaazisa, ale wciąż było niewystarczające, by wynieść go ponad pozostałą hałastrę Harashów.
  Pytanie pozostało bez odpowiedzi tak jak się tego spodziewał. Pojawiła się natomiast dama, która musiała tu pracować od niedawna, bo nie kojarzył jej imienia. Wyjaśniła po krótce, o co chodzi, przynajmniej tak wnioskował z całości i z miny chłopaka. Thaaza gdzieś z tyłu głowy mocno zakłuło, że ten drobny szczegół przegapił w swojej edukacji. Będzie musiał to nadrobić, gdyż obecnie mógł mieć tylko cichą nadzieję na to, że jego słowa są tłumaczone prawidłowo. A wraz z tym przydałoby się też co innego...
  Lodowe ślepia elfa czujnie śledziły ich gesty, by zaraz utkwić w twarzy kobiety. Więc jednak Harash. Oparł się łokciem o stół, ignorując chwilowo zupełnie ich towarzysza, który spokojnie dopijał drinka i słuchał.
  — Skończył grać w bezpiecznym momencie. Tak robią laicy, szuje albo ludzie zaalarmowani — odparł ze swego rodzaju satysfakcją. To nie była cała prawda, bo spektrum klientów Stołu było znacznie szersze i po prawdzie jego spostrzeżenie było szczęśliwym trafem zakładającym najciekawszą opcję, Hassir jednak nie miał ochoty dzielić się swoim szczęściem z typem po drugiej stronie stołu.
  — Mój dziadek zawsze uważał, że pasowanie wcześniej to tchórzostwo — zaśmiał się cicho blondyn i pokręcił głową. — Sporo pieniędzy w ten sposób przegrał.
  Elf zerknął na niego na ułamek sekundy, bo Harash pragnął dodać coś jeszcze. W dodatku zdecydował się na metodę również uniwersalną. Thaaz uśmiechnął się pod nosem i skinął głową w geście podziękowania.
  — Przyznam, że nie spodziewałem się spotkać tu Harasha. Z zasady pogardzali taką formą rozrywki — zauważył. — Odstawali tym od ludzi ich pokroju, choć pewnie znajdą się lepsze miejsca niż to...
  Niespecjalnie interesowała go rozmowa, toteż ich towarzysz mruknął coś na pożegnanie i udał się w stronę baru, by spożytkować wygraną.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Kasyno "Czorci Stół" Empty Re: Kasyno "Czorci Stół"

Pisanie by Nathaniel Harash Pon Mar 29, 2021 1:20 pm

Kobieta przełożyła słowa na migowy, dotyczące typów osób, które mogą kończyć szybciej dane rozdanie, na co Nathaniel uniósł kąciki ust w górę, kiwając głową. Czyli elf był analitykiem. Obserwowanie otoczenia jest iście pomocne, można łatwo kategoryzować ludzi i spodziewać się po nich niejednego.
-”Nigdy nie byłem dobry w oszukiwaniu w karty.”
Odparł, choć kolejnym gestem, co szybko padło z ust blondynki obok, a sama lekko się zaśmiała. No tak, nie pozostało nic innego, niż podejść do sprawy z humorem, nawet jeśli Hassir był niezwykle poważny w tym co mówił.
-Twój dziadek chyba nie był specjalnie rozsądny.
Skomentowała słowa blondyna, choć Harash tylko wodził po nich wzrokiem, mogąc się domyślać, o czym mówią. Cokolwiek to było, blondyn odszedł od stołu, zostawiając tylko ich trójkę, ale zaraz blondynka odwróciła jego uwagę, zalewając szklanicę burbonem, którego wcześniej mu zabrakło. Partnerka była jednak trochę zaskoczona tym co usłyszała od Hassira, na co głuchoniemy znów zarzucił pytające spojrzenie. Bardzo nieśpiesznie i niepewnie przetłumaczyła, jakby się bała, że mówienie o rodzinie chłopaka jest bardzo… niebezpieczne. Czy było, ciężko uznać, ale Nathaniel chyba rozumiał skąd ta reakcja. Sam uśmiechnął się nieznacznie, pomimo że w duchu nie miał na to ochoty.
-”A więc poznał Pan innych Harashów, wnioskując po kontekście. Najwidoczniej słabo ich Pan znał. Moja siostra grywała tu dosyć często, może nawet… za często.”- Gestykulował, co blondynka próbowała przenosić na bieżąco, choć nieco wolniej. -”Lecz była wyjątkiem, to prawda. Moja rodzina ma dużo bardziej ciekawsze formy rozrywki, niż przesiadywanie w oparach opium. Ja tylko dbam o nawrócenie tradycji Sofie, niech jej Otchłań lekką będzie.”
Zażartował, pomimo że kobieta nie wydawała się tym rozbawiona, a na koniec uniósł szklanicę w górę, upijając dwa niesmaczne łyki, które weszły trochę mniej przyjemnie, niż wcześniej. W końcu jednak odłożył szklankę, więżąc brązowe oczy na nieznajomym.
-”Kim jesteś…? Niebezpiecznie jest rzucać dosyć ważnymi nazwiskami w Czorcim Stole... musisz więc się bardzo orientować co i jak.”
Teraz rzucił własną analizą, oczywiście szybko przetłumaczoną.
-Proszę Pana, Pan Harash lekko wypił, proponuję odejść...
Doradziła blondynka, korzystając z tego, że Nathaniel tego nie usłyszy. Nie uważała z kolei, by rozmowa szła dobrym torem. Takie sprawy jak śmierć krewnej, zwłaszcza TAKIEJ, powinny nie być roztrząsane.
Nathaniel Harash
Nathaniel Harash

Stan postaci : Uwaga, głuchoniemy.
Ekwipunek : Ozdobna szabla, rewolwer, metalowa laska, scyzoryk, notatnik i ołówek.
Ubiór : Skórzana długa kurtka z futerkiem, materiałowe spodnie pełne kieszonek i czarny cylinder.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Kasyno "Czorci Stół" Empty Re: Kasyno "Czorci Stół"

Pisanie by Thaazis Hassir Sob Kwi 03, 2021 3:34 pm

  Choć Thaazis się nie uśmiechnął na wcześniejsze stwierdzenie, to dało się to dostrzec w jego oczach. Ten subtelny wyraz rozbawienia, może nawet szczerszy niż byłby uśmiech, lecz ciężko powiedzieć, o jakim dokładnie zabarwieniu. Jednak chłopak nie był sztywny i pozostawał szczery ze sobą, czym z pewnością punktował.
  Rozmowa toczyła się dalej, a Hassir z zainteresowaniem spostrzegł zmianę na twarzy tłumaczki. Czyżby coś wiedziała? Więcej niż mogłoby się wydawać po przeciętnym człowieku, czy to plotki tak bardzo ją martwiły. Cóż, pracowała w Stole, mogła więc wiedzieć różne rzeczy, w tym wypadku nawet te najbliższe prawdy. I było jej z tym niekomfortowo. Zdecydowanie nie pracowała tu przy kartach, co najwyżej właśnie drinkach i rozmowach. Ciekawe ile już takich pytań zdążyła się nasłuchać, może nawet znacznie mniej subtelnych. Nie wspominając już o paniczu Harashu.
  Odpowiedź była ciekawa. Młodzieniec sprostował jego umyślną generalizację, co równie dobrze można było odebrać jako zaskoczenie tą informacją. Nie miał swojej szklanki, którą pozostawił przy barze, za co dziękował teraz zbiegom okoliczności, bo nie miał ochoty pić zdrowia Sofie. Skinął tylko głową.
  — Niech pan uważa z tradycjami, opium potrafi zawrócić w głowie — podsumował, by za chwilę skupić się na kolejnej wypowiedzi chłopaka. Zerkał przy tym po trochę na oboje, z jednej strony nie chcąc uronić niczego ważnego z ich mimiki, a z drugiej również nie dając Harashowi szansy na odgadnięcie, czy dalej słucha tłumaczenia jego słów czy już czegoś innego.
  Uwaga o nazwiskach jeszcze bardziej podkreśliła, że ten jest kompletnie głuchy. Dziewczyna dużo wcześniej, tuż przy nim wypowiedziała jego nazwisko, teraz już dwukrotnie, ale tym się nie przejął. Ciekawe czy działa to na każde natężenie dźwięku...
  — To raczej nie do mnie powinien być zwrócony ten przytyk — odparł spokojnie, choć młoda dama mogła łatwo wywnioskować, że nie musi tego tłumaczyć. Przeniósł wzrok na Harasha. — Niebezpiecznie jest powierzać obcym swoje słowa, szanowny panie. Nazywam się Thaazis Hassir. Powiedziałaby to panu... — Zerknął krótko na dziewczę. — Znacząca większość tutejszego personelu. Ale mniejsza o to. Tutejsze powietrze robi się ciężkie o tej godzinie. Może drink na tarasie? — zaproponował uprzejmym tonem, a choć Harash nie mógł go usłyszeć, to z pewnością był na tyle trzeźwy, by widzieć niuanse w mimice elfa. Obecnym samopoczuciem blondynki się nie przejmował ani odrobinę. Tym razem jej się udało, ale mogła trafić gorzej, niech zapamięta na przyszłość.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Kasyno "Czorci Stół" Empty Re: Kasyno "Czorci Stół"

Pisanie by Nathaniel Harash Sro Kwi 07, 2021 12:02 pm

Thaazis sprostował tłumaczkę, czego oczywiście nie wyjaśniła Nathanielowi, wolałaby też, aby do tego nie doszło. Jednak możnaby sądzić, że opłaca ją nie tylko Czorci Stół, bo zbyt dużą uwagę kładła na nazwisko Harash. Ale to raczej szybko zauważył sam elf.
Gdy padło nazwisko mężczyzny, dziewczę było lekko zaskoczone, mimo to, przetłumaczyła wszystko dla Nathaniela, jednakże chłopak nie rozpoznał go. Nie był jeszcze tak zorientowany w tym… afraazkim świecie, żeby kojarzyć każdego. Mimo to, uśmiechnął się i podniósł z fotela.
-”Bojący się własnych słów, pozostają glizdami.”- Odparł, wskazując na kobietę. -”Ale w takim razie, zaniecham się dla swobody atmosfery. Zapraszam.”
Wskazał zaraz ręką wyjście, gdzie też w trójkę się udali. Kiedy tylko postawili kroki na tarasie, uderzyło ich świeże powietrze. Jednak nie to mogło zaabsorbować Thaazisa, bo jeśli był wystarczająco uważny, zdałby sobie sprawę, że za nimi wyszło dwóch innych mężczyzn, zaś na tarasie, obserwowało ich jeszcze kilku. Każdy z nich miał podobny uniform, ale Nathaniel nie wydawał się nimi przejmować, tak samo tłumaczka.
-”Mogą być nieco krępujący. Można ich tylko ignorować. Ojciec nie puszcza mnie bez nich.”- Wytłumaczył, a kobieta określiła ich swego rodzaju ochroniarzami. Garfield musiał żyć w niezłym stresie, kiedy pozostał mu tylko jeden dziedzic. Niestety, ochrona nie zapewniła wystarczającego bezpieczeństwa Sofie, może dlatego uznał, że zwiększenie jej ilości coś da. Ale nie tylko to było na rzeczy. Od incydentu z nakryciem w dzielnicy biedoty, te ptaszyny wszystko mu donosiły. Może dlatego, chłopak skończył w jednym przybytku, bo dalej stały niewidzialne granice. -”Thaazisie, jesteś znany w tych stronach, powiadasz. Czym się zajmujesz? Niestety, nie było mnie w Afraaz od wielu długich lat, mam zaległości.”
Zapytał, gestykulując, a na twarzy zachowując swój szczery uśmiech.
Nathaniel Harash
Nathaniel Harash

Stan postaci : Uwaga, głuchoniemy.
Ekwipunek : Ozdobna szabla, rewolwer, metalowa laska, scyzoryk, notatnik i ołówek.
Ubiór : Skórzana długa kurtka z futerkiem, materiałowe spodnie pełne kieszonek i czarny cylinder.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Kasyno "Czorci Stół" Empty Re: Kasyno "Czorci Stół"

Pisanie by Thaazis Hassir Czw Kwi 08, 2021 2:21 pm

  Zdecydowanie za bardzo mu się podlizywała, ale o tym miał zyskać pewność dopiero później. Póki co, mógł z satysfakcją zauważyć, że dziewczę słyszało już o jego osobie. Może to dobrze, a może źle, a jednak kiedyś trzeba było wyjść z cienia, nie mógł spędzić całego życia jako pospolity szczur. Teraz zaś miał wrażenie, że jest ku temu dobra okazja.
  — Słuszna uwaga — przyznał i skinął głową w odpowiedzi na jego decyzję.
  Udali się do wyjścia, gdzie powitało ich świeże, chłodne powietrze zaprawione morską solą i rybami. Najwyraźniej od dłuższego czasu zawiewało z przystani, która i tak nie była daleko. Tłumaczka poszła razem z nimi, nie dziwiło go to, choć w głębi duszy wolałby się jej pozbyć. Nie znał tej baby, a miał wrażenie, że Harash również nie darzył ją wielką sympatią. To była relacja czysto zawodowa i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że zwykle takie są bardzo płytkie i ograniczone. Thaaz nie lubił współpracować z ludźmi, o których nie wiedział żadnych intrygujących szczegółów.
  Dodatkowi mężczyźni nie uszli jego uwadze, którą monitorował otoczenie wręcz instynktownie. Może dla kogoś nie byłoby w tym nic dziwnego, ale Thaazis za długo siedział w tym świecie, żeby nie wiedzieć, że takie zbiegi okoliczności z zasady się nie zdarzają.
  — Najwyraźniej martwi się o twoje bezpieczeństwo — odparł spokojnie, przenosząc wzrok na młodzieńca. — I ma nadzieję odstraszyć zagrożenie tanim kosztem — dodał z cichą kpiną. Szczerze wątpił w kompetencję owych ochroniarzy. No, chyba że należała do nich również tłumaczka, to był ciekawy obrót spraw. Ale w tym momencie Hassir, gdyby tylko miał taką chęć i możliwość, mógłby wbić Nathanielowi nóż w brzuch i wyskoczyć przez barierkę tarasu, dość szybko uciekając poza niebezpieczny zasięg pistoletu, a zaraz też znikając między budynkami. Byli niedaleko przystani, a to oznaczało mnogość magazynów, wokół których zbierane są puste skrzynie na poranny załadunek, cumowane są łodzie, pełno też zaśmieconych zaułków i kątów dla bezdomnych. Mógłby się schować gdziekolwiek, z jego posturą nawet wcisnąć się tam, gdzie dryblasy nie wejdą nawet za pół godziny starań. Nawet nie musiałby celować w Harasha, wystarczyłaby dobra trucizna na ostrzu.
  — Prowadzę kawiarnię niedaleko stąd — rzucił, jakby była to zupełnie zwykła i oczekiwana odpowiedź. — Zajrzyj, jeśli kiedyś znudzi ci się bourbon. — Oparł się o barierkę prawą ręką, drugą spuszczając luźno. — Faktycznie nawet krótka nieobecność w Afraaz może narobić zaległości, a co dopiero kilka lat. Ale chyba brakłoby nam tej nocy, gdybym miał wszystko opowiedzieć. Tymczasem jednak odradzam odwiedzanie teatrów... — Umilkł na moment. Wbrew pozorom to nie była złośliwa czy prześmiewcza uwaga, wręcz przeciwnie, brzmiała niepokojąco poważnie. — Więc mówisz, że podróżowałeś? — Skupił na nim jasne ślepia. Kolejny ślepy strzał, może trafiony, może nie, ale to nie miało wielkiego znaczenia. Nathaniel raczej nie był skory do kręcenia na swój temat.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Kasyno "Czorci Stół" Empty Re: Kasyno "Czorci Stół"

Pisanie by Nathaniel Harash Sob Kwi 10, 2021 1:01 pm

Blondynka przeniosła na migowy komentarz Thaazisa dotyczący ochroniarzy, na co Nathaniel odruchowo zachichotał, choć brzmiało to i tak dziwniej, niż u normalnej osoby, ale był zwyczajnie rozbawiony, nie kontrolował tego.
-”Nie takim tanim, nawet nie zliczę ilu jeszcze czeka na mnie w obrębie Czorciego Stołu. Muszą się niesamowicie nudzić. Powiedziałbym, że tylko czekają, aż ktoś mnie zabije, by mieli co robić, ale z drugiej strony, lękają się gniewu mego ojca.”
Zażartował, a tłumaczka coraz ciężej znosiła takie podejście arystokraty, który dosyć trywialnie się zachowywał względem oblicza niebezpieczeństwa, ale starała się póki co, autentycznie przekazywać jego gesty, w postaci słów dla Hassira. Ale mimo to, miał w jednym aspekcie rację. Można było Nathaniela nawet teraz dźgnąć i uciekać tarasem, ale kto wie, kto jeszcze czeka na dolę i po drodzę do starych magazynów. Nazwisko Harash było mocne, tak jak korporacja cukrowa, więc wątpliwe, aby dziedzica posłać ledwie z… pięcioma ludźmi? Zresztą, tak rzucającymi się w oczy. Ciekawe, czy zatrudniają hybrydy, idealni do maskowania. Szczerze, chyba nawet sam chłopak nie był pewny, ilu tych ochroniarzy jest, ani jak każdy wygląda.
Nathaniel oparł się o barierkę, zaś blondynka skupiła wzrok na elfie, kiedy ten wspomniał o kawiarni. Teraz już była pewna i skupiła na sobie uwagę głuchoniemego.
-”Ten mężczyzna współpracował z Thomasem Kleppherdem, wrogiem Pańskiego ojca. Wiem tyle, że Panienka Sofie była wroga wobec Hassira, wedle naszych podejrzeń, ten elf może być powiązany z jej zamordowaniem. Mówi Panu tylko, że jest właścicielem kawiarni.”
Poinformowała go, uznając że powinna to zrobić, z racji, że Thaazis wydawał się jej zagrożeniem od początku. Sam szary elf pewnie tego nie wiedział, że przynajmniej część ludzi Nathaniela, wcześniej służyło Sofie. Sam brązowowłosy uniósł szerzej oczy i spojrzał na Thaazisa, zatrzymując na nim wzrok. Czy on mógł być mordercą Natashy i Sofie…? Zna kawowego barona…? Brzmi interesująco. Zaakcentował to uśmiechem i wykonał kilka gestów, ku jeszcze większemu zaskoczeniu kobiety, która niechętnie zwróciła się do Thaazisa.
-Pan Harash powiedział, że z przyjemnością odwiedzi Twoją kawiarnię. Bardzo… przepada za kawą z dwiema łyżeczkami cukru.
Poinformowała, lekko zdekoncentrowana, bo nie wiedziała, czy Nathaniel był głupi, czy też coś planował. Wolała wierzyć w to drugie. Zaraz przekazała mu resztę słów elfa, co szybko spotkało się z odpowiedzią dziedzica imperium cukru.
-”Słyszałem o sytuacji w teatrze, choć osobiście mnie to ominęło. Wielka tragedia. Brałem udział w uroczystości ku czci ofiar. Poznałem też jedną z ocalałych aktorek, Claudie Misfortune, której próbowałem pomóc zrozumieć kto mógł być sprawcą, wedle mej własnej dedukcji… jednak to miasto skrywa więcej grzechów, niż można pojąć.”- Zawiesił się na chwilę, aby dać czas blondynce. -”Tak, bardzo dużo czasu spędziłem w Sad’gha Ulu, kształcąc się tam, rozwijając i poznając interesujące osoby. Mógłbym nazwać ten kraj drugim domem, gdybym tylko był kosmopolitą. Jednak, wróciłem i mam zamiar zakorzenić się w Afraaz.”
Nathaniel Harash
Nathaniel Harash

Stan postaci : Uwaga, głuchoniemy.
Ekwipunek : Ozdobna szabla, rewolwer, metalowa laska, scyzoryk, notatnik i ołówek.
Ubiór : Skórzana długa kurtka z futerkiem, materiałowe spodnie pełne kieszonek i czarny cylinder.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Kasyno "Czorci Stół" Empty Re: Kasyno "Czorci Stół"

Pisanie by Thaazis Hassir Nie Kwi 11, 2021 6:41 pm

  Uśmiechnął się pod nosem na ten żart, czarny, ale wyjątkowo trafiony. Bycie ochroniarzem to jedna z najbardziej niewdzięcznych robót, zwłaszcza u arystokracji, która zwykle nie robiła nic ciekawego. Nathaniel był tu małym wyjątkiem, lecz czy to poprawiało ich sytuację zawodową, można polemizować.
  Jego uwadze nie uszedł pogarszający się humor tłumaczki. Czyżby go nie lubiła? Oh nie, tylko nie to. Choć właściwie to z wzajemnością. Wyglądała na wścibską babę, choć tak naprawdę jej jedyną powinnością było tu machać rękami i językiem. Zdecydowanie będzie musiał coś z tym zrobić, ale wszystko w swoim czasie. Nowo zdobywaną wiedzą też nie należy dzielić się tak od razu, a nóż zobaczy coś ciekawego.
  I to szybciej niż zakładał. Nie miał pojęcia, co znaczą te gesty, ale w jednym mógł się już zorientować. Język migowy był dość zwięzły, jeśli można to tak nazwać, chyba że pojawiały się imiona albo nazwy. W przeciwnym wypadku liczba gestów była mniejsza lub też pokrywała się z liczbą słów. Według wszelkich wyliczeń Hassira przełożenie informacji i zaproszenia do kawiarni powinno zająć jej przynajmniej połowę mniej fatygi, ale swoją pewność o dodatkowych pogawędkach pozostawił bezpiecznie dla siebie.
  Zaskoczenie na twarzy kobiety było intrygujące, a zaraz jej słowa miały je chyba wyjaśnić. Nie spodziewał się, że polecała Harashowi go odwiedzić. Właściwie żałował w tym momencie, że nie może zapisywać wszystkich jej gestów, właściwie ich obojga. Kłamanie w ten sposób mogłoby być dość proste, choć z drugiej strony ciężko byłoby podmienić minę i nastawienie Nathaniela, które zdawały się integralną częścią jego gestów. Nikt mu nie wmówi, że chłopak, pokazując na niego i wykrzywiając usta, chwali swoją siostrzyczkę.
  — Będę o tym pamiętać — zapewnił z nutą zadowolenia w głosie. Jak na kogoś, kto siedzi w cukrze, dużo go je, chociaż jego emigracja mogła to tłumaczyć. Za chwilę przeszli do tematu teatru, sprzątnął z twarzy Hassira resztki dobrego humoru. Zwłaszcza jeden szczegół, o którym wspomniał Harash. — O wiele. Muszę cię zasmucić, bo panna Misfortune nie żyje — odparł spokojnie, choć nie był to spokój obojętny a raczej ten, który towarzyszy człowiekowi kawał czasu po pogrzebie. — Powiedziałbym raczej "rozwinąć już istniejące korzenie". Sad'gha Ul to rzeczywiście doskonałe miejsce na rozwijanie umiejętności, zwłaszcza w handlu, tamtejsi ludzie uwielbiają się targować — podsumował i zrobił krótką pauzę. — Choć i z tego tematu można by wysnuć mniej przyjemny. To się robi przerażające, prawda? Gdzie się człowiek nie obejrzy, świat zaczyna płonąć... — Na moment oczy elfa uwięzły w ciemnym horyzoncie, poniekąd rozmyślnie. Lubił takie zabiegi. Zmuszały ludzi do zastanawiania się. — Być może za dnia zobaczymy go w lepszych barwach — zwrócił się do Harasha, co było też sugestią, by się rozstać. Jakkolwiek ciekawe i fortunne nie było ich spotkanie, nie przyszedł po cukrowca.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Kasyno "Czorci Stół" Empty Re: Kasyno "Czorci Stół"

Pisanie by Nathaniel Harash Pon Kwi 12, 2021 10:41 am

Czyli wstępnie byli umówieni na spotkanie, w porządku. Coś chodziło po głowie Nathaniela, ale tłumaczka nie była telepatą, aby go rozgryźć, co chyba budziło jakąś formę niepokoju. Zawsze mogła trafić na jakiegoś samobójcę, o czym szef nie wiedział, a wina i tak spadnie na nią, gdyby coś się stało. Lecz nie, młodzieńcowi nie śmierć w głowie, a o wiele ambitniejsze plany.
-”Tak, wiem o tym, dotarły do mnie wieści dotyczące tego morderstwa. To trochę przerażająca perspektywa.”
Odpowiedział w związku z Misfortune, bo nie było to coś, co mogłoby go zaskoczyć. Afraaz ostatnio żyło tylko tymi sprawami, jednakże, zagadka samego teatru, jak też śmierci tej aktorki, podobno były ze sobą sprawami powiązanymi i tak samo, nierozwiązanymi.
Słowa dotyczące kraju na północy obeszły się już tylko z uśmiechem Harasha, gdyż blondynka zmuszona tłumaczyć to jednym ciągiem, szybko zawiadomiła go, że jegomość się zbiera, więc też nie było już czasu męczyć go tej nocy. Skinął na to głową.
-”Miejmy nadzieję, miło było poznać.”
Pożegnał się krótko, aż zaraz Hassir zapewne odszedł. Nathaniel westchnął bezdźwięcznie, by stwierdzić, że chyba dosyć maratonu w Czorcim stole. Czas wrócić do domu. Zapewne trzeba omówić nowe kwestie związane z planowanym ślubem, to będzie pierwsze, z czym do niego wyskoczą…

z/t 2x
Nathaniel Harash
Nathaniel Harash

Stan postaci : Uwaga, głuchoniemy.
Ekwipunek : Ozdobna szabla, rewolwer, metalowa laska, scyzoryk, notatnik i ołówek.
Ubiór : Skórzana długa kurtka z futerkiem, materiałowe spodnie pełne kieszonek i czarny cylinder.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Kasyno "Czorci Stół" Empty Re: Kasyno "Czorci Stół"

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach