Karczma "Pod Martfym Śledziem"

Taka tam przeciętnej klasy karczma portowa, ale jednocześnie całkiem spora i znana, głównie przez swoją piękną nazwę. Dlaczego śledź jest martwy? Bo tylko takiego da się zjeść. Dlaczego jest "martfy"? Cóż, nie właściciela wina, że założyciel był analfabetą. Tak czy inaczej, nikomu to nie przeszkadza, a wręcz dodaje charakteru tej przyjaznej spelunce w samym centrum dzielnicy handlowej. "Martfy śledź" od dawna nie selekcjonuje zbytnio swoich gości i każdy jest mile widziany, póki nie zaczyna dewastować mebli. Sam wystrój jest... Pokraczny, można powiedzieć. Szaro zielonkawa tapetaodchodzi od ścian, czerwone zasłony chyba od dawna nie były czyszczone, podłoga pokryła się warstwą błota i kurzu z butów, okrągłe stoły i krzesła są odrapane i krzywe, skrzypią przy każdym większym nacisku. Obsługa jest zaskakująco dobra, choć nie należy spodziewać się po niej dworskiej elegancji.