Burs

4 posters

Go down

Burs Empty Burs

Pisanie by Mistrz Gry Wto Cze 12, 2018 5:31 pm

autor: twitter.com
Południowo-zachodnia dzielnica Afraaz, a zarazem jedna z największych. Rozciąga się po obydwu stronach Raas, tuż za umowną granicą dzielnicy portowej. Zamieszkują tu głównie przeciętni mieszczanie, rzemieślnicy, pomniejsi kupcy i handlarze. Są pisarze, muzycy, kucharze. W wygodniejszych niż portowe uliczkach napotkać można wiele restauracji i knajp o całkiem niezłej renomie zarówno w klienteli, jak i jedzeniu. To też znacznie lepsze miejsce na szukanie noclegu, zwłaszcza, jeśli chce się wynajmować pokoje w prywatnych mieszkaniach. Niewielkie domy i kamienice otoczone są skromnymi ogródkami, a w oknach kwitną kwiaty. Po ulicach szwenda się sporo bezpańskich kotów, które nieraz są tu dokarmiane przez sympatyków, którzy nie mają co zrobić z resztkami po obiedzie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Burs Empty Re: Burs

Pisanie by Thaazis Hassir Nie Kwi 19, 2020 1:51 am

Dzień powoli miał się ku końcowi, ale to w niczym nie uciszało mieszańców okolicy. Wręcz przeciwnie, zdawało się zachęcać ich do weselszych rozmów i zgromadzeń po środku malowniczych uliczek. To zapewne też zasługa odpowiednich ilości wina, na jakie przecież zasłużyli swoją ciężką pracą.
- Widziałaś go ostatnio? - Thaaz oderwał wzrok od grupy śmiejących się małolatów, by ponownie spojrzeć na kobietę siedzącą po drugiej stronie stolika.
Nawet on musiał przyznać, że pasowała do tej scenerii. Urodziwa brunetka, wcale nie nadgryziona jeszcze łakomymi kłami czasu. Siedziała w swojej błękitnej sukni na tle kwiatów i pnączy okalających taras. "Wierzbowy Gaj" był jednym z ładniejszych knajpek w tej okolicy, a teraz zyskiwał kolejny obiekt do zawieszenia oka.
- Jeszcze nie - odparła cicho i zamieszała herbatę. Jej ciemne oczy na moment skryły się całkowicie za zasłoną rzęs. - Myślisz, że coś mu się stało?
Milczał przez moment, rozważając zarówno jej słowa, jak i zachowanie.
- Co mieliby mu zarzucić? - Zmrużył oczy. - Chyba że...
- Że? - Podniosła na niego wzrok wyczekująco.
Elf oparł się o oparcie ażurowego krzesła i na krótki moment wpatrzył w jeden przypadkowy punkt nad stołem. Błędem byłoby powiedzieć, że się wyłączył, jego myśli zakłębiły się niespokojnie, prezentując zarysy nowych nowych scenariuszy.
- Należałoby sprawdzić ludzi, z którymi pracował. - Spojrzał ponownie na Victorię. - Ale to zadanie poza konkursem, chyba że nie są tacy biedni, jakich grają.
- Za dużo tych "chyba". - Upiła herbaty.
Drobny grymas przebiegł jego twarz, jakby miał zamiar niechętnie przytaknąć, lecz tego nie zrobił. Zamiast tego rzucił okiem na okna i szklane drzwi, które oddzielały ich od górnej sali. Sądząc po wcześniejszych klientach, były dobrze wyciszone, teraz nikogo tam nie widział.
- Chodź... wieje tu. - To nie do końca była prawda, ale Thaazowi zwykle lepiej się myślało bez tłumów za uchem.
Victoria wzięła filiżankę i podreptała za nim do środka.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Burs Empty Re: Burs

Pisanie by Aranai Zevis Nie Kwi 19, 2020 11:24 am

Przełożył kolejną stronę gazety, którą czytał pobieżnie. Nogę założył na nogę, dociskając plecy do oparcia krzesła, zaś chwilę później przyłożył do ust filiżankę z czarnym naparem, z której upił łyk, aby zaraz odstawić ją na mały talerzyk kawowy. Złołotowłosy elf przebywał właśnie w "Wierzbowym Gaju", uroczej knajpie w jednej z główniejszych dzielnic Afraaz. Cholera, strasznie się zasiedział w tym mieście. Już zapomniał jak to było podróżować z miasta do miasta. No ale nie było takiej potrzeby od jakiegoś czasu, wszystkie ostatnie zlecenia obejmowały to skupisko ciemnych interesów, albo nie było ich wcale, więc nie opłacało się wracać do siedziby. Zamiast tego czekał na rozkazy. A jak czekał, to się nudził, o czym szybko przekonał się właściciel "Słowika i Skowronki". Jeszcze był ten cygan wróżbita z portu, on to dopiero wprawił go w fazę, której długo nie zapomni. Czasem zastanawiał się czym była ta "gasnąca gwiazda nad jego głową". O "kaplicy" nie wspominając, to już w ogóle popaprane.
Aranai obrzucił lokal szmaragdowymi oczętami, lustrując pewną przepiękną kobietę w błękitnej sukni. Brunetka, ciemne oczy, oh, lubił taki typ urody. Wyglądała smakowicie. Ale niestety, najpierw interesy, potem przyjemność. Dlatego wzrokiem uciekł do jej towarzysza, Szarego Elfa. Jakież on miał śmieszne odstające uszy. Niby gatunkowy krewniak, ale różnili się bardzo. Kolor skóry, wzrost i te uszy. O tak, kurdupelek z tego Szarego. Poza tym Zevis był w pełni przekonany, że tak odstające uszy mogą utrudniać przekraczanie progu w drzwiach. Dobrze mieć przyległe, o tak, łatwiej, mniej rzucają się w oczy.
Podeszła kelnerka.
-Coś dla Pana jeszcze?
Aranai obrzucił ją spojrzeniem spod długich rzęs, z delikatnym, czarującym uśmiechem.
-Nie dziękuję, chyba że Pani adres mieszkania...
Odpowiedział, a ta lekko się zarumieniła.
-Oh, jestem w godzinach pracy... ale za dwie godziny kończę, to mogę nawet wskazać...
-Z przyjemnością.
Puścił jej oczko, a ta uśmiechnięta odeszła. No tak, swój rytuał podrywu odbębniony, kontynuujemy pracę, wracamy wzrokiem na Szarego. Czemu był nim tak żywo zainteresowany? Cóż, proste, był jego celem. Mistrz Marakas od razu go poinformował, że zleceniodawczynią jest stara znajoma, Sofie Harash. Półtora roku temu ta kobieta napsuła mu krwi. Cholerna psychopatka i manipulatka. Jeśli niejaki Thaazis Hassir był jej celem, to raczej nie siedział tak bardzo w uczciwych interesach, jak mogłoby się wszystkim wydawać. Nie lubił zleceń od tej baby, zawsze coś się musiało komplikować.
Na razie musiał czekać, było tu zbyt wielu ludzi. Choć rozważał masakrę, ponieważ morderstwo mogło mieć dowolny styl, dali mu wolną rękę. Jeśli ma szansę, to zawsze woli wpierw rozważyć opcję z dyskretnym wyjściem.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Burs Empty Re: Burs

Pisanie by Thaazis Hassir Nie Kwi 19, 2020 12:51 pm

  Niestety nie wszystko mogło być tak piękne, jak powinno. Przez ozdobne okna nie widział całej sali, jak się zaraz przekonał, a w tej wciąż znajdowało się kilkoro klientów. Thaaz miał wrażenie, jakby sam wkopał się w bieg przez świńską zagrodę. Mimo to nie zrezygnował z nowego miejsca tak od razu, wybierając stolik pod ścianą. Przelotnie obrzucił pozostałych wzrokiem, tak przy okazji, na nikim nie zatrzymując spojrzenia na dłużej.
  — Twój braciszek się spóźnia — rzuciła spokojnie Victoria i upiła herbaty. Elf przez moment zastanawiał się, jak długo można pić jedną herbatę, ale ta kobieta zdawała się być w tym mistrzynią.
  — To akurat bardzo w jego stylu — westchnął pod nosem i oparł się na krześle.
  Kelnerka, która czmychnęła entuzjastycznie od złotowłosego, zakręciła się jeszcze przy paru stolikach, nim odbiła do nich dwojga.
  — Życzą sobie państwo coś jeszcze? — zapytała z zadowoleniem wymalowanym na twarzy.
  Thaaz pokręcił nieznacznie głową, nim jego towarzyszka zdążyła się odezwać.
  — Tylko rachunek — odparł.
  — Nie przyjdzie? — spytała ciszej Victoria, kiedy dziewczyna zniknęła na schodach na parter. — Równie dobrze moglibyśmy być już w domu...
  — Chyba się domyślam, co mu wypadło, zgarniemy go po drodze. — Skrzywił się nieznacznie. — Malel jest niereformowalny. — Przeniósł ślepia na kelnerkę, a zaraz na książeczkę z rachunkiem, którą mu podsunęła. Uzyskawszy pieniądze, podziękowała grzecznie i podreptała z powrotem na dół. Thaaz wstał, poprawiając kurtkę i również skierował się do wyjścia. Tuż za nim szła Victoria, nim rasowy i bardzo piękny cień.
  Miał zamiar po prostu wyjść i podążyć ulicą do nabrzeża. Raczej nie spodziewał się, że ktoś tu spróbuje go zatrzymać, lecz wrodzona czujność i tak kazała mu zwracać uwagę na dźwięki wokoło.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Burs Empty Re: Burs

Pisanie by Aranai Zevis Nie Kwi 19, 2020 2:09 pm

Aranai niestety nie umiał czytać z ruchu warg, ani też nie miał niesamowitego słuchu, aby wiedzieć o czym rozmawia ta parka, jednak można było się domyślić, że raczej i tak nie wyłapałby wiele z kontekstu. Jednak co chwila się rozglądali i zerkali na drzwi, jedno z nich się nawet chyba niecierpliwiło. Czekali na kogoś? Hm, kolejna osoba do parady raczej nie będzie wyzwaniem, lecz wciąż nie wymyślił sposobu działania. W dodatku była ta damulka. Hm, też ją zabić? Nie miał o niej żadnych informacji, więc mogła to być jego towarzyszka życiowa, koleżanka lub cokolwiek. Nieistotne, poczeka na rozwój wydarzeń.
Kiedy wstali, aby udać się do wyjścia, pojął że czas rozprostować kości. Dopił kawę, zamknął gazetę i uniósł rękę w górę z uśmiechem do kelnerki, na znak prośby o rachunek. Kiedy ta już podeszła, wyłożył ile się należało.
-Pamiętaj o mnie.
Szepnęła, a ten wyszczerzył ząbki.
-Ciężko byłoby zapomnieć.
Odparł i wstał, poprawiając koszulę, którą miał na sobie, o turkusowym kolorze, z przesadnie rozpiętymi guziczkami, odsłaniającymi klatkę piersiową. Podwinął rękawy po łokcie i ruszył w kierunku wyjścia. Najwyżej jak się nie wyrobi na czas, to będzie bardzo uniżenie przepraszać damulkę.

Thaazis podążał alejką u boku Victorii, zaś Zevis był w pewnej odległości od nich, stawiając wolno kroki i przyglądając się im bez przerwy. Cholera, nie wiedział czego się spodziewać po jego towarzyszce. W takich chwilach najlepiej likwidować najpierw właśnie osoby postronne, bo o ofierze wie się dużo więcej. Jeszcze gorzej, że była pora dzienna, więc mało kto siedział w domu przy takim słoneczku. Ale może rozwiązać, by to inaczej...?
Aranai nagle przyśpieszył prędkość swojego chodu, wtapiając się co moment w grupki jakiś przechodniów. Poczekał, aż zbliżą się do rozwidlenia, a kiedy tak się stało, zaczął bieg. Już na początku tego maratonu był przy dwójce obserwowanych. Co zrobił? Dźgnął na środku ulicy? O nie, chwycił sakwę kobiety w błękitnym płaszczu, po czym kontynuował bieg, jak złodziej który ucieka z Twoimi pieniędzmi. Natychmiast skręcił w jedną z dróg, aby na chwile zmylić ich wzrok. Nie mógł ich jednak zgubić, mieli go gonić. Bardzo szybko skręcił w ślepy zaułek. Było tu dużo elementów godnych zaczepienia i wspinaczki w górę, więc znajdzie się droga ucieczki. W oczekiwaniu na to, aż któreś z nich zjawi się w alejce, dobył nóż do rzucania.
-No chodź...
Szepnął z uśmiechem, już naginając ramię do zamachu. Jeden celny rzut wystarczy... czekamy...
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Burs Empty Re: Burs

Pisanie by Thaazis Hassir Nie Kwi 19, 2020 3:42 pm

  Szli ulicą w milczeniu, ewentualnie Vici rzucała od czasu do czasu jakąś nieistotną uwagą na temat mijanych balkonów lub witryn prywatnych sklepików. Thaaz nawet coś tam odmruknął od niechcenia, nie jednak po to, by zachować szczątki przyzwoitości, a raczej jej pozory dla mijanych ludzi.
  Wiele razy zastanawiał się, jaką relację dla nich przyjąć. Nie nadawali się na rodzeństwo, nawet gdyby była to prawda, nikt by nie uwierzył bez papierów. Przyjaciele? Banalne, ostatnia deska ratunku. Miłość? Odpada, nie był aż tak dobrym aktorem i nie zamierzał wystawiać tego na próbę. Ani własnej cierpliwości. Mógł też celować w interesy, ale z agentem zwykle nie przebywa się całe dnie, dla niektórych mogło to wyglądać podejrzanie, z drugiej strony panna Jartamael była już nieco znana w Afraaz i kojarzona z Kleppherdem przez co bardziej zorientowanych w środowisku.
  Wśród mijanych grup ludzi, ciężko byłoby wyłapać jedną konkretną osobę, jeśli się jej nie szukało, a Hassir chwilowo nikogo jeszcze nie szukał. Dopiero szybki rytm biegu przykuł jego uwagę, dokładnie sekundę przed tym, jak niebiesko odziany gość potrącił Victorię i odbiegł z jej...
  — Wracaj tu! Złodziej! — Kobieta rzuciła się w pogoń. Thaaz pobiegł za nią, co innego mógłby zrobić. Ciekawiła go też sama śmiałość rzezimieszka, choć z drugiej strony ludzie w tej okolicy rzadko noszą broń. Może to go podkusiło.
  Jeden zakręt, drugi. Nie biegł zbyt szybko, nie kluczył też w jakiś bardzo wyrafinowany sposób, co sugerowało albo bycie nowym, albo bezczelnym. Na krótki moment został z tyłu, by jako tako napełnić prochem panewkę pistoletu. Widzieli już z jakiejś odległości zaułek, w który skręcił rabuś, to zaś błyskawicznie zapaliło czerwoną lampkę w głowie elfa. To był ślepy zaułek. Nie po to spędził w tym mieście ponad dwadzieścia lat, żeby tego nie wiedzieć, zaś wrodzona nieufność do wszystkiego, co się rusza, kazała zauważyć, że nawet zaszczuty królik potrafi gryźć.
  Zebrał się w sobie i wyprzedził Victorię, popychając ją lekko w bok. Zgarnął przyglądającego się widowisku chłopaka, który trzymał w rękach wiadro od studni.
  — H-hej, co... — młokos nie zdążył się dobrze rozpędzić z protestem, nim został siłą wepchnięty w światło zaułka. Nóż Aranaia pomknął prosto do celu, nie pomogło nawet wiadro trzymane na wysokości krtani, gdyż ostrze miękko zagłębiło się w klatkę piersiową.
  Trzymał się jeszcze na nogach, kiedy Thaaz złapał go za kołnierz, wykorzystując jako półżywą teraz tarczę.
  — Nie ruszaj się — warknął, wyciągając pistolet w stronę złodzieja, a samemu przysuwając się bliżej jednego z naroży wylotu zaułka, by móc szybko umknąć. Jeśli złotowłosa złamała jego rozkaz, posłał kulkę w nogę.
  W tym czasie Victoria była już w trakcie szykowania zaklęcia, wolno przesuwając się na tyle w stronę zaułka, by mogła dostrzec swój cel. Trawa, chwasty i dziki krzak w zaułku obróciły się przeciwko Aranaiowi, oplatając jego buty korzeniami niczym siecią. Może nie były bardzo grube, ale ich ilość skutecznie to rekompensowała. Szybko pięły się w górę jego nóg ciasnymi splotami, by zaraz sięgnąć ku rękom, chcąc również je unieruchomić.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Burs Empty Re: Burs

Pisanie by Aranai Zevis Nie Kwi 19, 2020 4:22 pm

Czekał i czekał, aż pojawił się ten idealny moment. Pozornie idealny. Kiedy znienacka zaświtała postura jakiegoś osobnika, Aranai wykonał doskonały rzut, lecz bardzo szybko, jeszcze nim nóż zatopił się w ciele dzieciaka, zrozumiał że to nie ta osoba, w którą planował wycelować. Co? Podpucha?
Bardzo szybko okazało się, że tak, bo gdy dobył kolejnych noży, jego ofiara chwyciła młokosa, robiąc sobie z niego osłonę, dosyć sprawną, bo kolejne dwa noże zatopiły się tuż obok pierwszego żelastwa. Biedak z wiaderkiem raczej wyzionął już ducha. Nie szkoda go, bo akcja robiła się dosyć energiczna, choć pierwsza myśl jaka przeszła przez jego umysł, to: "gość jest z jakiś oddziałów specjalnych, czy co?!", bo mało kto był taki sprawny w swej obronie. Większość szła jak ciele na rzeź lub uciekała.
Gdy Elf dostrzegł pistolet, chciał już użyć ścian, aby rozpocząć chaotyczną wspinaczkę, lecz wtedy coś oplotło jego nogi. Szybko zorientował się, że to zaklęcie tej Brunetki. Była magiem? Nikt nie mówił nic o magach, przygotowałby się lepiej, albo obrałby inną taktykę. Nie było niestety już na to czasu, zielsko chwyciło jego nadgarstki, próbując obniżyć go do gleby. Nie miał nawet jak tego przeciąć, więc uległ, padając na kolana, które zaraz też zostały oplecione. Chyba dopiero wtedy wszystko ustąpiło, a właściwie się wstrzymało, więżąc go w tej plątaninie zielska. Czyżby przegrał w taki głupi sposób? To się... nigdy nie zdarzyło. Ale dlaczego? No przecież nie mogło to być prawdą.
Nie szarpał się, zamiast tego powiódł zielone oczy na Szarego Elfa, który z pewnością odrzucił ją zbędne ciało, podchodząc z tą swoją pukawką.
-Cholera, stresujący to dla mnie moment. To mój pierwszy raz kiedy przegrywam, a podobno pierwszych razów się nie zapomina.
Powiedział do Thaazisa, obdarowując go uśmieszkiem. Wtedy też Victoria podeszła bliżej, chcąc się przyjrzeć napastnikowi.
-Poczekaj, nie wygląda na zwykłego złodzieja.
Rzuciła do towarzysza, a Zevis zaśmiał się rozbawiony, po czym puścił jej oczko.
-To prawda. Piękna i mądra. Pozwólcie, że się przedstawię. Aranai Zevis, reprezentuję Poranną Gwiazdę, która zleciła mi Twoje zabójstwo, Thaazisie Hassirze. Choć nie ostrzegli, że będzie z Tobą ta urodziwa dama. Mogę Ci powiedzieć nawet kto to zlecił, może się zaskoczysz, może uśmiechniesz pod nosem, może znasz tę osobę lepiej.
Rozpoczął swój wywód, mówiąc z całkowitą swobodą i bez skrępowania, pomimo fizycznej przeciwności tego sformułowania i groźby rychłej śmierci. Mogło to być szokujące, zwłaszcza dla nich. No nie zdarzało się, aby napastnicy byli tak skorzy do mówienia.
-Dlaczego nam to wszystko mówisz...?
Spytała Victoria, nie rozumiejąc, lecz licząc, że zainteresuje to Thaazisa do wysłuchania Leśnego Elfa, który cały czas wlepiał w nią wzrok, po chwili cucąc sam siebie.
-Oh, bo co mam do stracenia. Lubię żyć. Życie jest dobre i przyjemne. Zresztą, zjebałem zlecenie. Dla Porannej Gwiazdy jestem już martwy. Albo zabiją mnie oni, albo Wy. Lecz ja widzę trzecią drogę. Mogę Wam pomóc to zrozumieć. A może nawet rozważylibyście moje umiejętności warte pozostawienia mnie przy życiu... Zapewniam Was, jestem bardzo przydatny! Znam dobre żarty, dużo opowieści, mogę ścielić Wam łóżka lub masować po ciężkich dniach. Znam dobre techniki masażu. Zaceruję skarpetki jeśli trzeba. Okazja jedyna na milion, więc jak będzie?
Spytał z wyszczerzeniem zębów. O tak, Aranai pokazał swoją prawdziwą naturę. Kiedy robiło mu się gorąco pod tyłkiem, robił wszystko by przetrwać. W tej chwili to oni mieli wyższość nad Gwiazdą, co za tym szło, lojalność wobec gildii zabójców zanikała diametralnie.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Burs Empty Sztylet i pnącza

Pisanie by Thaazis Hassir Nie Kwi 19, 2020 5:52 pm

  Omal nie nacisnął spustu, kiedy ich zwierzyna miała zamiar zacząć uciekać. Mimo wszystko lepsze to, niż rzucanie kolejnym żelastwem, którego Thaaz naliczył w sumie trzy sztuki. Skrzywił się zniesmaczony, niemyte od tygodnia włosy młodziaka były tłuste i śmierdziały potem. Elf oparł się barkiem o mur i nie spuszczał uciekiniera z muszki. Szczęśliwie ten nie próbował walczyć z zielskiem i wkrótce ładnie poskładał się na bruku. Thaaz musiał przyznać, że widok klęczącego przed nim wroga jest na swój sposób satysfakcjonujący, nawet jeśli się nie znają.
  Victoria skończyła mamrotać inkantację i opuściła dłonie, by odetchnąć głębiej. Zerknęła po ulicy, znajdowali się między budynkami, od ich bocznych i tylnych ścian, dzięki czemu chwilowo nikt się nie kręcił. Nikt też specjalnie nie przejął się chyba pogonią za złodziejaszkiem. Dobre sobie. Weszła do zaułka, stając w bezpiecznej odległości. Zerknęła kątem oka na Thaaza.
  Dzieciak zaczynał mu ciążyć, zwłaszcza, że chwyt był niewygodny, a i jego przydatność zdawała się wyczerpać. Posadził go pod ścianą, zaraz za drewnianą skrzynką. W zdrętwiałych dłoniach dalej ściskał swoje wiadro i wyglądało to trochę tak, jakby przysnął w trakcie wymiotowania.
  Nie poświęcał mu więcej uwagi, niż było to konieczne. Zbliżył się do klęczącego na parę kroków i nonszalancko wycelował w jego głowę.
  — Możesz nie mieć czasu zapomnieć — oświadczył chłodno, odciągając ponownie kurek, ale Victoria mu przerwała. A przynajmniej tak to wyglądało, nie zamierzał tak od razu strzelać.
  Nie zerkał na towarzyszkę, nie było potrzeby. Patrzył za to uważnie na jeńca, analizując jego zachowanie i słowa. Aranai Zevis. Szybko zakodował nazwisko, a nim jeszcze przyszło skojarzenie, on sam pospieszył z wyjaśnieniami. Thaaz znieruchomiał na moment. Robił w życiu różne rzeczy, ale jeszcze nikt nie nasłał na niego Gwiazdy. Co gorsza facet nie wyglądał jak dowcipniś, którego próbował zgrywać.
  Istotnie popierał kolejne pytanie Vici, nie wtrącał się w ich dość jednostronną rozmowę, próbując rozeznać się jak najlepiej w słowach leśnego.
  — Pogadamy gdzie indziej... — stwierdził z namysłem, po czym skinął głową na Victorię. — Rozbrój go.
  Zerknęła ze zdumieniem na Thaaza, ale ten tylko przesunął się na bok, by mieć czysty strzał, po czym usiadł sobie na jakiejś starej beczce. Westchnęła cicho i podeszła do Aranaia.
  — Nie rób nic głupiego, bo wypalę ci te maślane oczy — mruknęła cicho, zaczynając grzebać mu po kieszeniach, butach, rękawicach, obmacywać koszulę i inne miejsca, gdzie można ukryć broń. Kiedy cały arsenał znalazł się w jej sakwie, wzięła od Thaaza pistolet, podała mu jeden z noży Arana i odsunęła się nieco.
  Hassir najpierw wyjął jeszcze noże tkwiące w piersi chłopaka, które od razu wytarł, schował i więcej nie używał. Potem odciął z muru zaułka zwinięty sznur do bielizny, który zaraz przepołowił. Schował bezpiecznie ostrze, po czym kucnął przy zabójcy i przywiązał mocno jego nadgarstki, każdy z osobna do boku jego paska od spodni.
  — Ręce do kieszeni i idziemy — rzucił, po czym rozciął krępujące go pnącza. Poczekał, aż ten zbierze z ziemi, po czym sięgnął do jego ramienia, by naprowadzić na kierunek. Szedł do niego tą stroną, po której akurat nie miał broni. Ta zniknęła pod ładnej barwy chustką, którą otuliła się Victoria. Z zewnątrz niewiele można było widać, ale z pewnością mogłaby bez problemu go trafić. Szła po drugiej stronie w stosownej odległości.
  Jeśli pan Zevis nie zgłaszał sprzeciwów, skierowali się do dzielnicy portowej.

z.t.?
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Burs Empty Czego ode mnie chcesz?

Pisanie by Thaazis Hassir Pon Lip 13, 2020 10:17 pm

I znów tu był, i znów był wieczór, w dodatku późny. Minęło kilka dni od przygody ze skrytobójcą, ale zdecydowanie za mało, by uśpić myśli i wspomnienia. Po co więc tu przyszedł? Po pierwsze, trzeba wiedzieć, że burs wcale nie kojarzył się Hassirowi źle z powodu tego drobnego incydentu. Owszem, mógł tam umrzeć, ale tak samo mógł umrzeć codziennie od jakiegoś głupiego wypadku, nie ruszało go to. Lubił natomiast kręcić się po okolicy i karmić umysł świeżym powietrzem. Jeszcze łącząc przyjemne z pożytecznym. Rzucił okiem na mijany dom, w którego oknach zasunięto zielonkawe story. Wyglądał nawet ładnie, ale posiadał tylko parter i poddasze. To na swój sposób gryzło szarego. Odkąd poznał ludzką zabudowę, zaczął gustować w piętrach. Wiele mijanych budynków było podobnych do siebie nawzajem, toteż szybko przestał zwracać na nie uwagę. Jakiś czarny kot przemknął w poprzek ulicy i zniknął w śmietnikowym zaułku. Thaaz poszedł dalej.
Miał wrócić do pracy i oto wrócił. Musiał znaleźć pewnego nieprzystojnego pana, a teraz powoli szedł do siebie, w głowie rozkładając ich rozmowę na czynniki pierwsze. Thaaz chyba w życiu jeszcze nie spotkał tak apatycznego typa. Bez mimiki, bez zachcianek, jeszcze trochę i byłby bez własnego zdania. A ludzie mówią, że to Hassir jest dziwny. W każdym razie gość okazał się całkiem zdecydowany i rzetelny, taki, z którym dobrze się robi interesy, albo który sprawia później dużo kłopotów. Thaazis miał nadzieję, że typ nie okaże się tym drugim, nie miał już skrytobójcy pod ręką.
Wszedł na nieco luźniejszą ulicę otoczoną przez kawałek trawnika i rząd ławek. To chyba kiedyś miał być park, ale potrzeba wolnego przejazdu było większa. Teraz na trawie można znaleźć ślady po rozkładanych straganach, zapewne pół-legalnych, bo nie był to zarejestrowany plac targowy. Ot miejsce, gdzie babcie sprzedają truskawki sąsiadom i nikogo to nie obchodzi.
Wsunął ręce do kieszeni spodni. Przez moment brakowało mu swojej kurtki, ale dzień był na to zdecydowanie za ciepły. Noc również, bo na ciemniejącym niebie zaczęły pojawiać się pierwsze gwiazdy.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Burs Empty Re: Burs

Pisanie by Claudie Misfortune Sro Sie 05, 2020 8:19 am

Premiera w Selinday była sukcesem, bowiem cesarscy stoliczanie uwielbiali spektakle, które politycznie chwaliły ich wyższość nad innymi nacjami. To otworzyło drogę na wystawienie dzieła w największym teatrze w Medevarze, znajdującym się w Afraaz, tak zwanym samowystarczalnym mieście-państwie, na granicy z pustynnymi sąsiadami. Claudie niezwłocznie opuściła Stolicę, by wraz z innymi aktorami dotrzeć do miasta portowego. Od razu odczuła różnicę klimatu, mimo to nie miała zamiaru rezygnować ze swoich pięknych sukienek. Pewnie zapłaci za to w końcu przegrzaniem i omdleniem, ale trudno.
Nie była od dawna w Afraaz, ale przynajmniej po drodze nie pojawiły się kłopoty. Tak właściwie od rozmowy z Grycanem Gaushinem wszystko przebiegało tak zwyczajnie. Nawet potężnie wielkie miasto pełnie obcokrajowców wydawało się szarobure w jej odczuciu. W końcu utopi się w tej martwicy świata.
Mając już wolny wieczór, no i noc, postanowiła się przejść po mieście. Jej czerwona sukienka, jedna z jej ulubionych, powiewała na lekkim wietrzyku, lecz nawet ten nie dawał poczucia chłodu. Noc niewiele różniła się od dnia, w kwestii temperatur. Czarne włosy rozpuściła, zresztą mało kiedy je związywała. Jakby chciała ukryć przed światem twarz we własnych kosmykach. Jej kroki doprowadziły ją do Burs. Bardzo żywa część Afraaz, więc miała co obserwować po drodze. Nawet nie wiedziała kiedy dotarła do zielonych połaci z ławkami, takiego jakby… parku?
Trochę zmęczyła nogi i było jej ciepło, więc postanowiła w końcu usiąść na jeden z ławek. Chwilę tak myślała, właściwie sama nie wiedziała o czym, aż kątem oka dostrzegła jakiś ruch. Ciekawsko skierowała w tę stronę głowę i wzrok. Wtedy… wszystko zamarło. Kiedy zobaczyła czarnowłosego Elfa, o niezwykłych uszach i grymasie twarzy chcącym komuś nakopać. Jej serce dziwnie zabiło szybciej, a szary świat wokół zaczynał nabierać koloru, jakby ktoś wylał farbę. Znacie to powiedzenie, "miłość od pierwszego wejrzenia"? Nawet jeśli trudno w to uwierzyć, ją skręciło w brzuchu, nie wiedząc czemu. Może wręcz bezczelnie gapiła się na niego i jego chód, z wielkimi oczami i lekko rozwartymi ustami...
Claudie Misfortune
Claudie Misfortune

Stan postaci : Postrzał w brzuch = martwa
Ubiór : Wyblakła eteryczna sukienka.
Źródło avatara : ...

Powrót do góry Go down

Burs Empty Re: Burs

Pisanie by Thaazis Hassir Sro Sie 05, 2020 2:32 pm

  Jeden za drugim klocki układanki wchodziły na swoje miejsce. Dawno temu, kiedy jeszcze był nieświadomym świata dzieciakiem, lubił bawić się klockami. Wydawały się proste, ale wystarczyło pokombinować, by stworzyć problem, którego nie ma. Brzmi bez sensu, jednak może być niezmiernie przydatne. To jak grać z samym sobą. Jeśli stworzysz problem, którego sam nie umiesz rozwiązać, znaczy, że się pokonałeś. To najgorsza klęska, jaką można ponieść. Nie ma nic złego w spotkaniu kogoś, kto jest lepszy, jeszcze jest, ale polec przy kimś, kogo powinno znać się na wylot, to absurd. Teraz też bawił się klockami, ale w przeciwieństwie do tych drewnianych, te zrobione były z cudzych żyć.
  Jedna rzecz była oczywista, nie powinien mieszać w to kolejnych ludzi. Jeszcze nie teraz, miał wrażenie, że to nierozsądne. Thaaz często polegał na swoich przeczuciach i dobrze na tym wychodził, należało więc przez chwilę działać w pojedynkę. To jednak nie było trudne, wystarczy, że zaplącze się w biurze Harasha i jego wspólników, a potem na odpowiednim statku. Dokują przez całą noc, to aż nazbyt, żeby się tam włamać i znaleźć dowód kontrabandy. Potem wszystko będzie leżeć w rękach Kleppherda i zapewne milicji. Pewnie spyta go jeszcze, jak wykurzyć typów z interesu, a jeśli nie... Hassir sam się tym zajmie, to była okazja, której nie mógł przegapić. Potrzebował tylko kogoś zaufanego z kapitałem. Jakiś z jego zaprzyjaźnionych inwestorów z pewnością się skusi na imperium cukrowe.
  Laska na ławce zwróciła jego uwagę jeszcze zanim usadziła tam swój strojny tyłek. Jej czerwona suknia aż krzyczała na tle spokojnego miasta, ale nie zwrócił na nią uwagi. Dopiero kiedy usiadła i zaczęła się w niego wgapiać, zerknął kątem oka na jej twarz. Na ułamek sekundy zwolnił kroku, by móc się przyjrzeć, ale chyba jej nie kojarzył. Nie, na pewno jej nigdy nie widział, a jeśli już, to nie była wtedy nikim istotnym. Ten jeden moment mu w zupełności wystarczył. Thaaz był przyzwyczajony, że przyjezdni się gapią, w innych częściach Medevaru mało było szarych elfów. Z właściwą tylko sobie zimną bezczelnością całkowicie ją zignorował i poszedł dalej, ani trochę nie przejmując się sarnimi ślepiami i uchyloną krągłością ust. Poszedł dalej tym swoim krokiem łajdaka, od którego niektórzy bardziej obeznani zastanawiali się, czy nie przejść na drugą stronę ulicy.
  Zatrzymał się niedaleko, przy gościu, który właśnie podpierał drzewo.
  — Kopę lat, Thaaz... — Jasnowłosy mężczyzna uśmiechnął się leniwe.
  — Czego chcesz? — Spojrzał na niego badawczo.
  — Mam pewną robótkę, jeśli...
  — Nie chrzań — rzucił z marszu, nie spuszczając z niego wzroku.
  Mężczyzna podrapał się po karku.
  — Mam pewien problem — poprawił. — Z Dherakiem. Wiesz, jaki on jest...
  — Znowu masz dług, którego nie umiesz spłacić? — Thaaz zerknął na ludzi przechodzących nieopodal.
  — Spłaciłbym, gdyby mnie nie oskubali u Sally... Słuchaj, poszedłbym do Brocka, ale to podobno był jego człowiek...
  Hassir skrzywił się lekko i milczał chwilę.
  — Idź do Śledzia, spytaj o Szpicla. Powinien móc coś ugrać z Dherakiem — wymruczał, choć było widać, że jasnowłosemu nie podoba się taka opcja. Nie brzmiała pocieszająco, zresztą elf wcale mu się nie dziwił. Powierzanie takich spraw nieznajomym zwykle było niepokojące.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Burs Empty Re: Burs

Pisanie by Claudie Misfortune Czw Sie 06, 2020 7:41 am

Może to był tylko ułamek sekundy, w którym ich spojrzenia złączyły się ze sobą, ale dla niej trwało to znacząco dłużej. To było takie dziwne i magiczne. Co w nim było, co było w stanie wprawić ją w ten anormalny stan. Lecz skoro na nią spojrzał, może poczuł to samo…? Nieznajomy Elfie, czy Ty wiesz właśnie, że odkryłeś tą jedyną? Jeśli nie, będzie trzeba Cię uświadomić!
Misfortune jeszcze nie wiedziała jak, ale chciała odezwać się do niego chociaż słowem. Wtedy jednak ją wyminął, a jak spostrzegła, kierował się do nieznanego typa pod drzewem. Postanowiła się wstrzymać i popatrzeć, dowiedzieć się czegoś o nim. Jego chód był taki czarujący, jakby wypowiadał wojnę światu!
Hassir podszedł do blondyna, rozpoczynając rozmowę. Nie trzeba było się specjalnie starać, by usłyszeć stąd słowa, choć z początku nie miały one sensu. Mimo to, Claudie dowiedziała się jaki ma głos ten szary elf. Głos był jak najbardziej jak ulał, mógłby do niej mówić. Nieznajomy zdawał się też być charakterny i stanowczy. W końcu jakiś twardy facet! Chyba od tego odwykła, otoczona delikatnymi lalusiami. Oh, Elfie, czy możesz być bardziej, niż idealny…?
Gdyby tylko tu spojrzał… ale chyba był zajęty swoimi gangsterskimi sprawami. To była scena idealnie wyciągnięta ze sztuki teatralnej o kryminale. Hm.
Misfortune wyjęła papierosa i odpaliła go z pomocą zapałek. Zaciągnęła się dymem, obserwując dalej jej koleżke, który pomalował jej świat. Była ciekawa co dalej i kiedy nadarzy się okazja poznania go. Nie widziała innej możliwości. MUSIAŁA GO POZNAĆ.
Claudie Misfortune
Claudie Misfortune

Stan postaci : Postrzał w brzuch = martwa
Ubiór : Wyblakła eteryczna sukienka.
Źródło avatara : ...

Powrót do góry Go down

Burs Empty Re: Burs

Pisanie by Thaazis Hassir Czw Sie 06, 2020 2:24 pm

  Jakby wypowiadał wojnę światu. Było w tym trochę prawdy, Thaaz nie zamierzał całe życie przeegzystować w kawiarni i choć nie było tego widać, to ciężko na to pracował. Największa trudność polegała na tym, że plecy należało robić rozważnie, zabezpieczać każdy większy ruch tymi mniejszymi. Fakt, że był elfem, znacząco ułatwiał mu sprawę, Hassir nie musiał się tak spieszyć, jak jego konkurencja.
  Czuł, że jest obserwowany, choć nie miał pewności dlaczego. Ktoś od Harashów? Kleppherd nasłał na niego kolejną nierozgarniętą babę? A może kontakt od Filipa... chociaż na taki nie wyglądała, Hassir znał większość jego ludzi. Raczej nie był to nikt od Gwiazdy. Nikt nie powinien wznowić na niego kontraktu, a Zevisowie mieli własnych informatorów. Cóż, był jeden dobry sposób, żeby się przekonać. Właściwie kilka dobrych sposobów, ale jeden nie przyciągnąłby uwagi gawiedzi.
  — Idź, nie mam czasu słuchać twojego marudzenia — mruknął, nie zważając na mamrotanie znajomego. Tamten westchnął tylko i pokiwał głową. Rzucił okiem gdzieś w bok, przeciągnął leniwym spojrzeniem po czerwonej panience i ruszył w swoją stronę.
  Hassir poszedł dalej główną ulicą, ale po chwili skręcił na lewo, w uliczki wiodące w stronę morza. Jeszcze dobry kawałek dzielił ich od nabrzeża, ale tutaj drogi były węższe, trawniki bardziej zadrzewione, a to oznaczało mniej oczu naokoło. Jeśli chciała czegokolwiek istotnego, to taka okolica powinna ją ośmielić. Thaaz przeanalizował w głowie położenie wszystkich przedmiotów zdatnych do samoobrony.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Burs Empty Re: Burs

Pisanie by Claudie Misfortune Pią Sie 07, 2020 10:31 am

Thaazisa zaczynała dopadać paranoja, nie było w tym nic dziwnego, zważywszy na jego ostatnie przeżycia i fakt, że ciągle był przez kogoś obserwowany. Tym razem, zagrożenie miało zostać wyolbrzymione, zależnie z jakiego kontekstu na to spojrzymy. Tym razem, to po prostu była młoda dziewczyna, która sama nie rozumiała, dlaczego tak się zachowuje.
Szary Elf pożegnał się ze swoim kolegą, zamierzając odejść. Panienke Misfortune dopadły złe myśli, jakby wymykało jej się z palców coś bardzo cennego. Niewiele myśląc, wstała z ławki, trzymając swoją torebeczkę i ruszyła powolnym krokiem za nim.
Nawet nie starała się jakoś bardzo ukrywać, nie była typem szpiega, zaś mało co jej straszne. W tym wypadku była jak zahipnotyzowana, więc od momentu skręcenia w alejkę prowadzącą do morza, Hassir mógł mieć pewność, że kobieta idzie za nim. Nie bała się tego miejsca, wręcz syciła jego soczystymi barwami. Wszystko było teraz inne, jakby na długie lata odebrano jej wzrok i znowu mogła zacząć widzieć.
Nie miała odwagi, by się odezwać, więc chciała po prostu na niego popatrzeć, nauczyć się jego przyzwyczajeń, wiedzieć dokąd zmierza i jaki jest. Może ta obserwacja by wystarczyła, gdyby nie własna wola jej obiektu, który mógł nie być taki chętny do współpracy.
Kim był ów elf? Tak bardzo chciała się dowiedzieć, a tak bardzo czuła, że jeśli sama coś powie, wszystko pryśnie i się skończy. Zapomniała o całym boskim świecie, na rzecz Hassira...
Claudie Misfortune
Claudie Misfortune

Stan postaci : Postrzał w brzuch = martwa
Ubiór : Wyblakła eteryczna sukienka.
Źródło avatara : ...

Powrót do góry Go down

Burs Empty Re: Burs

Pisanie by Thaazis Hassir Pią Sie 07, 2020 1:21 pm

  Nie zawsze lubił mieć rację, a jak większość tego typu osób, niestety zwykle ją miał. Tak było i teraz. Spokojny, ale niezbyt wolny krok odbijał się głośniej po pustej uliczce, miękko i równomiernie. Stuk-puk, odpowiadały kamienie drugiej parze butów, znacznie mniej przystosowanych do krzywej kostki brukowej. Uliczka przez chwilę minimalnie opadała, by zaraz skręcić. Tam też skręcił Hassir, w głowie układając już plan działania w razie najgorszej opcji. Wszystkie jego zmysły, które nie skupiały się na drodze, monitorowały zachowanie tajemniczej kobiety.
  Kiedy uznał, że grunt jest sprzyjająco nierówny, zatrzymał się i natychmiast odwrócił w jej stronę. Spojrzenie srebrzystych ślepi uważnie zmierzyło damę od stóp do głów, ale nie tracił czasu na zbędne milczenie.
  — Czego chcesz? — rzucił bezceremonialnie, prawą rękę kładąc na broni, którą zapobiegawczo nosił załadowaną. Palce lewej ręki wykonały drobny gest, który nieobeznanym zdałby się zupełnie nieznaczący. W rzeczywistości sprawnie przygotował do pracy ukryte pod rękawem wysuwane ostrze.
  Wyglądał na niepokojąco zrelaksowanego jak na kogoś, kto spodziewa się wroga. Był czujny i gotowy, ale z pewnością nie podenerwowany. To on tu panował nad sytuacją. Jak wilk podchodzący do zająca w pętli, choć zając jeszcze nie zdawał sobie z tego sprawy.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Burs Empty Re: Burs

Pisanie by Claudie Misfortune Pią Sie 07, 2020 6:59 pm

Idąc tak za nim, zastanawiała się jakim rodzajem elfa był. Nie był za wysoki, odcień skóry był dosyć piaszczysty, a uszy tak uroczo długie i odstające. To chyba był szary elf. Nigdy nie poznała przedstawiciela tej odmiany. Albo nigdy nie zwróciła na takowego uwagi. W dodatku ciekawiło ją co robił w Afraaz, a nie ze swoją bracią. Lubił ludzi? Może ją też polubi, chociaż ma małe uszy. Pracował tu? Lubił ciepły klimat? Kochał wodę? Chciała o nim wiedzieć wszystko, o jego zainteresowaniach, jego codzienności, czy samym gatunku, który też może go definiować. Dawno nie czuła takiej obsesyjnej potrzeby, gdzie mogłaby pochłonąć się narastającymi pytaniami, gdy…
Rozbrzmiał jego głos. Zatrzymał się i odwrócił w jej stronę. O bogowie, zwrócił na nią uwagę! Chyba przyciągała jego oko! Czuła zarazem napływ szczęścia, jak i stresu. Jej serce waliło już jak oszalałe, miała ochotę zemdleć, co byłoby nie na miejscu! Co się z nią działo?! Znała te wszystkie uczucia, ale jakby o nich zapomniała. Jakby wybudziła się z letargu. W tej chwili nic jej nie obchodziło!
-Ja…- Zatkało ją na moment, jakby nie mogła uwolnić własnych słów, w tym samym czasie dostrzegając jak palce kładzie na broni. Nie bał się przemocy. Wiedział czego chce i stawia sprawę jasno. Miał w sobie niepozorną władczość, która zmuszała do odpowiadania na jego surowe pytania. -...niczego nie chcę.
Dodała, szybko kalkulując straty i zyski, przy kilku alternatywnych scenariuszach dalej poprowadzonej rozmowy. Musiała obrać kierunek swoich wypowiedzi, jednak w jej głowie panował chaos, jakby miała się spalić ze wstydu. Czuła się jak dziecko, choć nawet gdy takowym była, zachowywała się poważniej, niż teraz.
-Nie znam miasta. Zgubiłam się. Chciałam udać się za kimś, licząc że gdzieś dotrę. Nie chciałam niepokoić…
Podeszła kilka zgrabnych kroków bliżej, oświetlając swoją twarz o jedną z zapomnianych lamp. Jej oczy błyszczały jak u kotki, a usta przekształciły się w uśmiech. Zdawała sobie sprawę, że był uzbrojony, zaś drugą dłonią wykonuje dziwne ruchy, ale pozwoliła mu na zachowanie tej tajemnicy. Nie bała się go, bardziej ją fascynowało dotknięcie płomieni.
-Jestem Claudie.
Przedstawiła się, a choć stała spokojnie, w duchu skakała z radości, że z nim rozmawia.
Claudie Misfortune
Claudie Misfortune

Stan postaci : Postrzał w brzuch = martwa
Ubiór : Wyblakła eteryczna sukienka.
Źródło avatara : ...

Powrót do góry Go down

Burs Empty Re: Burs

Pisanie by Thaazis Hassir Pią Sie 07, 2020 9:38 pm

Nie spuszczał oka z dziewczyny, choć na chwilę skupił uwagę na dźwiękach otoczenia. Ktoś stuknął garnkiem w kuchni, miauknął kot, gdzieś dalej zatrzaśnięto okno. Nic nie wskazywało na to, że w ich pobliżu kręcą się osoby trzecie. Wolałby, żeby tak zostało.
Kamienny i obojętny wyraz twarzy nie drgnął ani na moment, kiedy bąknęła niewinne "ja" jak kilkuletnie dziecko przyłapane na zabawie zapałkami. Zignorował to, nie interesowały go jej stresy, czymkolwiek były teraz spowodowane. Chciał tylko odpowiedzi. Kiedy ta się w końcu zjawiła, a raczej wstęp do niej, cień grymasu przebiegł po twarzy Thaaza. To było aż nazbyt klasyczne. Czy ktokolwiek jeszcze nabrałby się na ten tekst?
— Kłam dalej, może zacznie ci to wychodzić — rzucił oschle, ale wysłuchał jej dalszych tłumaczeń. Jak dla niego, nie miały najmniejszego sensu. — Zgubiłaś się na głównej drodze, więc poszłaś za przypadkową osobą w wąskie uliczki, żeby zorientować się, gdzie jesteś? — Uniósł nieznacznie jedną brew. — Ty naprawdę nie umiesz kłamać. Albo jesteś głupia. — Zerknął na jedno z okien wychodzących w ich stronę i znów na nią. Chciał coś powiedzieć, ale zamiast tego zimne ślepia nabrały wyrazu politowania. — Moje gratulacje — rzucił, kiedy się przedstawiła. — Możesz już wracać, skąd przyszłaś.
Nie odchodził sam z siebie, czekał, aż to ona sobie pójdzie. Cała ta rozmowa brzmiała na tyle idiotycznie, że równie dobrze mogła się bawić jego kosztem. Nie zamierzał dać się złapać na tę starą sztuczkę.
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Burs Empty Re: Burs

Pisanie by Claudie Misfortune Sob Sie 08, 2020 2:30 pm

Obserwowała jego twarz w każdym calu, zaś jego kamienny wyraz dużo ułatwiał. Byl jak rzeźba. Wszystko było doskonałe w każdym aspekcie. Rzęsy, brwi, cera, oczy, usta. Było coś hipnotyzującego w tym całokształcie, a wieczny grymas do tego pasował, dodając uroku. Pewnie sam nie zdawał sobie z tego sprawy, ale to lepiej.
Kiedy zwrócił uwagę na jej kłamstwa, nieznacznie rozwarła usta, słuchając tego co ma do powiedzenia. Był bystry, wychwycił jej kłamstewko bez trudu. Inteligencja, to jest to, co tylko ją zachęcało do jego osoby. A kiedy zachowywał się jak buc, próbujący zwrócić uwagę na jej niekompetencje, zrozumiała jedno… to była maska, zamykał się, izolował. Był wielce tajemniczy, intrygujący. Jak wiele emocji dusił w kilku raptem słowach? Na słowo "głupia" poczuła skradające się rumieńce. Nie patyczkował się, jak wcześniej zakładała. Jak się nazywał, NO JAK?!
-Faktycznie, słaba ze mnie kłamczucha. Brzmiało to jednak lepiej, niż przyznanie się do chęci obserwacji… Pana.
Odpowiedziała, uciekając wzrokiem, gdy jej policzki zmieniały odcień, a ukryć je chciała za czarnymi kosmami włosów, które opadały z grzywki. Skupiła się jednak na nim, kiedy ten powiedział, że może odejść. To był wzrok niezrozumienia. Odejść? Czemu miała gdzieś iść? Dopiero go poznała! On chyba na prawdę zamykał się w sobie, jakby się bał… było jej go szkoda, miała ochotę zapewnić mu bezpieczeństwo, by się więcej nie lękał. Na tę chwilę jednak, nie mogła pozwolić sobie na dostosowanie się do jego słów. Niektórzy nie wiedzą co dla nich dobre.
-Nie znam miasta. Zgubię się… Może Pan nie ma złych intencji, ale nie każdy taki jest… nie wiem nawet jak dotrzeć stąd do teatru…
Odparła. Z jednej strony była to próba utrzymania tej relacji, z drugiej strony… faktycznie była teraz tak poruszona, że zatraciła zmysł orientacji. Niewiele by zdziałała w pojedynkę.
-Przepraszam jeśli sprowadziłam kłopot swoją ciekawością… ale czy chociaż zaprowadziłby mnie Pan do teatru…? Jest Pan uzbrojony, więc czułabym się bezpiecznie.
Uśmiechnęła się lekko, patrząc maślanym wzrokiem. Może chociaż dla świętego spokoju się zgodzi.
Claudie Misfortune
Claudie Misfortune

Stan postaci : Postrzał w brzuch = martwa
Ubiór : Wyblakła eteryczna sukienka.
Źródło avatara : ...

Powrót do góry Go down

Burs Empty Re: Burs

Pisanie by Thaazis Hassir Sro Sie 12, 2020 1:12 pm

  Słysząc jej odpowiedź, mimowolnie uniósł brew. Obserwowania? To słowo zwykle nie brzmiało dobrze, ale w tym wydaniu było raczej kuriozalne niż niebezpieczne. Może i źle odczytał jej ton głosu, ale był niemal pewien, że nie. To zaś oznaczało jedno — ta dziewczyna nie była zupełnie normalna. Z drugiej strony nie podobało mu się to, że uciekała wzrokiem. W ten sposób jednak łatwiej kłamać i to, że wytknął jej nielogiczność, nie znaczyło, że nie miała takiego właśnie zamiaru. Thaaz mógł gardzić ludźmi, ale nigdy ich nie lekceważył.
  Może pan nie ma złych intencji... Oh, gdyby ona wiedziała... Może nie miał względem niej, ale tak poza tym, to miewał je bardzo często. Jeszcze kilka lat temu zastanawiałby się, ile może nosić w kieszeni. Wyglądała na dobrze ubraną, a mało kto chodzi w kradzionych sukniach.
  Przez moment miał ochotę zapytać, do którego teatru, ale zrezygnował. Nie chciał prowokować jej głupich myśli.
  — Nic mnie to nie obchodzi — odparł wprost, nawet nie kryjąc się z tym, jak bardzo prawdziwe były te słowa. — Mam ważniejsze rzeczy do roboty, a teatr mi nie po drodze — dokończył, by zaraz zwrócić się w stronę najbliższego zakrętu uliczki.
  Miał zamiast zwyczajnie stąd odejść. Jeśli ta kobieta nie była psychopatką, to nie zamierzała go atakować. A jeśli była, cóż, liczył na swój słuch, a taką samą szansę przeżycia miał idąc do ów teatru.
  To też nie była do końca prawda, mijałby jeden całkiem niedaleko, jednak ponownie nie sprecyzowała, o który jej chodzi, więc Thaaz uznał, że nie o ten.
  Co on teraz miał... Ah, tak. Ponowna wizyta w nabrzeżu, właściwie nie była niezbędna, ale skoro mógł, to się rozejrzy. Wraz z tą myślą, powróciły wątpliwości odnośnie kobiety. Jeśli postanowi dalej za nim iść, Hassir zostanie niejako uziemiony. Przynajmniej do czasu. Gdzie ci dobrzy, starzy szpiedzy, który usiłowali nie rzucać się w oczy...
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Burs Empty Czego ode mnie chcesz?

Pisanie by Claudie Misfortune Sro Sie 12, 2020 7:26 pm

Thaazis miał się okazać trudniejszym zawodnikiem, niż przypuszczała. Ale może właśnie to ją bardziej nakręcało. Inni już dawno by z nią poszli, a ten próbował jej pokazać jaki to bardzo jest niedostępny. To w sumie urocze. Ale nawet jeśli faktycznie nie czuł w tej chwili tego co ona, to potrzebuje czasu. Panienka Misfortune zrobi wszystko, aby spojrzał na nią tak, jak ona go teraz widzi. Nie należało szukać w tym wszystkim sensu, bo go nie było. Każdy widząc tę sytuację uznałby ją za zwykłą wariatkę, która ma coś nie tak z głową. Możliwe. Ale skoro poczuła wreszcie, że żyje, to czemu ma nie czerpać z tego pełnymi garściami…?
-Ja… rozumiem. W takim razie do zobaczenia…
Odpowiedziała tylko, POZWALAJĄC mu odejść. Tym razem. Wiedziała, że trzymając go kurczowo niewiele zdziała. Trzeba dać ukochanemu trochę luzu, aby się nie spłoszył, prawda…? Niech sobie idzie, zostawiając ją samą, sterczącą w alejce, odprowadzającą go wzrokiem. Poradzi sobie. Oczywiście jej zapowiedź mogła zostać przez niego odebrana niepoważnie, ale wcale nie były to puste słowa. Miała zamiar dowiedzieć się o nim jak najwięcej i znowu go spotkać. Potrzeba czasu. Zrobi wszystko… aby… był… tylko jej.

Z/T 2x
Claudie Misfortune
Claudie Misfortune

Stan postaci : Postrzał w brzuch = martwa
Ubiór : Wyblakła eteryczna sukienka.
Źródło avatara : ...

Powrót do góry Go down

Burs Empty 2

Pisanie by Thaazis Hassir Czw Gru 24, 2020 5:02 pm

  Komisariat w Bursie był bardzo ładny, to jedno trzeba mu przyznać. Thaaz bywał już tutaj, czasem w innych celach, czasem w bardzo podobnych. Nigdy jeszcze nie przyszło mu tu siedzieć w celi i miał nadzieję, że i tym razem się to nie zmieni. Szczęśliwie dobre wychowanie na coś się czasem przydawało i pomimo paskudnej sprawy Lasenbak zdawał się mieć nawet niezły humor. Jako starszy oficer zamieszany w sprawę, został przydzielony do prowadzenia śledztwa.
  — Przejdźmy do rzeczy ważniejszych... — Przerzucił kilka kartek. — Nie zabiłeś jej?
  Thaaz westchnął i zerknął na sufit, ale tylko na moment.
  — Nie zabiłem Claudie Misfortune — wyrecytował zmęczony głupimi pytaniami.
  — Kto to zrobił?
  — Nie wiem.
  — Mhm... — Przypatrywał mu się przez chwilę, po czym coś zanotował. — Co się zdarzyło? Zacznij od początku...
  — Przyszedłem tam, rozmawialiśmy. Po jakimś czasie...
  — Jakimś?
  Westchnął cicho, odszukując zegar w pamięci.
  — Godzina-dziesięć? Może trochę więcej. Dwóch mężczyzn wyważyło drzwi. Ten niższy strzelił do Misfortune, zauważył mnie i się cofnął. Strzeliłem w ich stronę, wtedy drugi strzelił do mnie... właściwie jednocześnie. Któryś stwierdził z pretensją, że miała być sama, po czym zaczęli uciekać.
  — Któryś?
  — Mieli zasłonięte twarze. I kaptury na głowach. Ale ten niższy dorównywał mi wzrostem — odparł spokojnie.
  Milicjant pokiwał głową i oparł ręce o stół, przypatrując się Thaazisowi.
  — Ile trwała strzelanina?
  — Tyle, ile potrzebujesz na oddanie trzech strzałów z trzech pistoletów. Plus kilka chwil dla ludzkich reakcji.
  — Jak to możliwe, że strzeliłeś jako drugi?
  — Miałem wyciągniętą broń.
  — Po co?
  Thaaz oparł się na krześle.
  — To był element rozmowy. Zobrazowanie tego, co chciałem powiedzieć w kwestii pewnych sfer ludzkiej psychiki.
  — I akurat wtedy weszli...
  — Nic ci na to nie poradzę. — Rozłożył bezradnie ręce.
  — Co było potem?
  — Uciekli. Nie miałem szans ich dogonić, więc podszedłem do Misfortune. Próbowałem zatamować jej krwotok, ale niewiele to dało. A potem zjawiliście się ty i twój cudowny asystent.
  Llaren pokiwał głową i notował przez chwilę, po czym znów spojrzał na Thaazisa.
  — Skąd znałeś pannę Misfortune?
***
Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Burs Empty Nie zabiłem jej

Pisanie by Thaazis Hassir Czw Gru 24, 2020 10:32 pm

Przypomnienie sobie daty nie było problemem, gorzej jednak z dokładną godziną, której Lasenbak również oczekiwał. Chyba wiedział, że zwyczajnie ma to więcej sensu niż w przypadku większości przesłuchiwanych. Nigdy nie pogardziłby dodatkową informacją i za to Thaaz go szanował.
— I tak po prostu chciała z tobą iść? Obcym, uzbrojonym facetem, którego w ogóle nie obchodziła?
— Osobiście? Prędzej zaufałbym obcemu, którego zupełnie nie obchodzę, niż takiemu, który bez powodu liże mi buty.
— Do rzeczy.
— Była sama. Uznała mnie za ciekawą osobę i towarzystwo. Interpretuj to jak chcesz — odparł, zwieszając na nim spojrzenie mówiące, że nie ma ochoty drążyć.
— Przeszkadzało ci to?
— Co? — Hassir zmarszczył brwi.
— Była wścibska? Irytująca? Próbowałeś się jej jakoś pozbyć, zniechęcić?
Thaazis patrzył na niego chwilę, wyraźnie zniesmaczony.
— Wyglądam ci na desperata? Jakie będzie następne pytanie, "czy myślałeś kiedyś o jej zabiciu"? — Pokręcił głową z rezygnacją. — Nie, Llaren. Gdybym nie chciał jej widzieć, powiedziałbym jej o tym, zamiast czekać na okazję do strzelania.
Milicjant milczał chwilę, po czym wstał i zebrał papiery razem.
— Jesteś zatrzymany, dopóki nie przesłucham sąsiadów. Jeśli potwierdzą twoją wersję, wypuszczę cię, ale nadal figurujesz na liście podejrzanych, póki nie złapię sprawców.
— Uroczo... — Wstał również, by wyjść za nim z sali.
— Nie trzeba było nosić przy sobie broni.
— Wtedy pewnie bym już nie żył. — Thaaz skrzywił się. Przez głowę przebiegła mu wątpliwość, którą jednak szybko zdusił. Bibliotekarz wydawał się znacznie bardziej niebezpieczną osobą. Tak czy inaczej, to będzie długi dzień... A może nawet parę. Z drugiej strony był jednocześnie świadkiem, a to dawało mu swego rodzaju immunitet.

z.t.

Thaazis Hassir
Thaazis Hassir

Stan postaci : Blizna na prawej nodze, na wysokości połowy uda, od postrzału. Czasami rwie. Mniejsza blizna na prawym ramieniu, od wbitego ostrza, tuż za końcem tatuażu, raczej nie przeszkadza. || Tatuaże -> KP
Ekwipunek : ostrza sprężynowe, pistolet skałkowy Aranaia (w domu), 2 rewolwery, srebrny wisiorek z wyrytym C oraz T
Źródło avatara : twitter.com/SHelmigh

Powrót do góry Go down

Burs Empty Re: Burs

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach