Shendaar

+2
Cerbin Amenadiel
Mistrz Gry
6 posters

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Shendaar - Page 3 Empty Re: Shendaar

Pisanie by Gaspard Anatell Sro Gru 29, 2021 12:07 pm

Z pewnością splunięcie pomagało na złe uroki, te przecież nienawidzą śliny, jest taka paskudna. Na co komu święte relikwiarze i zaklęta broń, plujmy na zło, a wtedy świat stanie się kolorowy, ten strażnik odkrył po prostu sposób na przegnanie wszelakich czarostw i niemocy, nawet Kanmił się nie umywał do tak wyrafinowanej sztuki antyczarnomagicznej. Ale wracając z tej karuzeli ironizmu…
Sam spacer wydawał mu się dosyć spokojny, było coś kojącego w takich ścieżkach opiewanych polami, oraz gdzieniegdzie drzewami, kiedy na niebie jawił się tylko gwieździsty nieboskłon. Ten spokój… pamiętał, że w Selinday ciężko było mu uświadczyć gwiazd z powodu licznych świateł od lamp ulicznych i okien kamienic, które skutecznie skrywały ich blask. Czasem tęsknił za życiem w mieście, jego wygodami, z drugiej strony pamiętał dobrze, jak te go ograniczało. Dopiero po opuszczeniu Stolicy, zaczął poznawać i rozumieć ten świat. Dlatego też, mógł dostrzegać każdą z gwiazd na nocnym niebie…
Ale piękno musiało ustąpić paskudnej brzydocie, która kryła się tuż za zaroślami, kiedy zmysły Gasparda dały znak o śmierci w pobliżu. Nie jego, ale odorowi, który temu towarzyszy. Zaraz jego srebrne oczy uniosły się ciut wyżej, kiedy dostrzegł zwisającego z gałęzi truposza, w ciężkim stanie rozkładu, a raczej kosci, które z niego pozostały. Powieszone na ścięgnach… wyrafinowane okrucieństwo.
-Wobec śmierci nie masz żadnego szacunku…- Mruknął, podchodząc bliżej i przyglądając się czaszkom zwierząt, które stały się dodatkowym elementem tej kompozycji. -To coś jak sztuka… groteskowa.- Dodał jeszcze, zaraz zawieszając spojrzenie na runach, które mogły być tym, o czym wspominał Kanmił, oraz Luna. Zresztą, na drzewach było podobnie. To miało jakieś znaczenie, przekaz, albo czar lub… drogowskaz. -Oby twoja dusza odnalazła właściwą drogę, bez strapień i bólu…
Wyszeptał, po czym wyjął kozie głowy, odkładając je na ziemię, aby zaraz pochwycić kości nieboszka, rozcinając ścięgna swoją halabardą. Ostrożnie ułożył je na ziemi, nie mając czasu na ich pochówek, zresztą ktoś powinien pogrzebać lub spalić je należycie.
Anatell wyprostował się, chwytając broń w dwie dłonie i ruszył dalszą drogą, na północy zachód, obserwując ryciny na drzewach, będące jego drogowskazami.

_________________

"Świadomość życia wiąże się ze świadomością śmierci."
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Shendaar - Page 3 Empty Re: Shendaar

Pisanie by Mistrz Gry Sro Gru 29, 2021 11:54 pm

Gaspard musiał się trochę nagimnastykować, by zdjąć wszystkie kości z drzewa. W końcu jednak zostały złożone na ziemi, brudząc jego dłonie czarnym wysiękiem spod starych, ale wciąż nieprzyjemnie miękkich tkanek. On sam czuł się dziwnie, robiąc to. Jakby był obserwowany, lecz pogrążony w ciemności las nie chciał zdradzać, przez kogo. Tutaj każdy cień mógł być przejawem czyjejś obecności.
Idąc wzdłuż linii utworzonej przez rozwieszone na gałęziach kręgi, niejednokrotnie musiał przedzierać się przez krzaki lub korygować swoją trasę, by nie zgubić tropu. Ciężko byłoby mu je ściągnąć, gdyż dyndały spokojnie przynajmniej trzy metry nad ziemią. Jedynie runy i symbole wyryte na drzewach odpowiadały wysokości człowiekowi. Po jakimś czasie już tylko one wskazywały kierunek, kiedy skończyły się kości, których mógł naliczyć prawie dziewięćdziesiąt, ułożonych od największych po coraz mniejsze.
Przeszedł niemal drugie tyle, co zajmowały, nim do jego nosa znów dotarł znajomy zapach padliny próbującej rozłożyć się samoistnie. Kolejne trzy owcze łby, a wokół centralnego makabryczna kryza z rozwieszonych długich kości i żeber. Owca spoglądała wgłąb lasu, nieco w kierunku, z którego przyszedł. To też przypomniało Gaspardowi, że poprzedni centralny łeb był skierowany podobnie, jakby w stronę wspólnego punktu. Tak samo jak w przypadku kręgów i poprzedniego znaku, kości było zbyt wiele jak na jedno ciało, zwierzę, czy cokolwiek innego. Czarna ropa zaschła na pniu, spływając po nim z łbów.
Cisza nadal towarzyszyła wampirowi, z wolna wypełniając jego głowę najdrobniejszym dźwiękiem, jaki sam wydawał albo jaki doleciał go z dalsza. Z dalsza, z bliższa, po pewnym czasie ciężko było to ocenić, a nawet to, czy faktycznie coś słyszał, czy to odzywała się tylko wyobraźnia.
Zgodnie ostatnimi wskazówkami Luny, od tego znaku również prowadziła ścieżka z symboli i zawieszonych wysoko kręgów. Wyznaczona ścieżka kierowała się tym razem na północny wschód, tak samo prostą linią jak i poprzednia. Pustka w okolicy nie pomagała się skupić, a on coraz częściej miał wrażenie, że coś przemyka między drzewami. Jakby cień obserwujący uważnie wszystkie poczynania, którego nienaturalny kształt wywoływał mimowolny dreszcz na plecach. Być może o tym wiedział.
Przez górzysty teren ciężko było określić odległość, jednak zdawała się podobna, a na końcu Anatell znalazł trzeci symbol złożony z trzech owczych głów, z których środkowa miała grzywę utworzoną z kości. Spoglądała mniej więcej na południowy zachód, zaś kolejna wyznaczona ścieżka z fragmentów kręgosłupa biegła prosto na południe. Jeśli Gaspard poszedł również tamtędy, dotarł w końcu do znajomego punktu wyjścia, strumyka, własnych śladów i pierwszego symbolu, przy którym złożył kości na ziemi.
Lecz te znowu wisiały na drzewie, a owcze głowy patrzyły prosto w niego.

_________________

Trudno jest mieć serce, jeśli zatrzymało się tak wiele innych.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Shendaar - Page 3 Empty Re: Shendaar

Pisanie by Gaspard Anatell Czw Gru 30, 2021 10:03 am

Idąc wyznaczonym tropem musiał napotkać ciężkie borowe gęstwiny, gdyż górskie lasy były nieokrzesane w swoim rozroście, ale nie on tu się powinien błąkać, a zwierzęta, dla których gałęzie to mniejszy problem. Ale tych nie było, żadnych żywych istot nie było, co jedynie kolejne kości i łby, gdy dotarł do drugiego punktu.
-Dobra, to już dziwne…
Mruknął, patrząc na zwrócone "spojrzenie" czaszki, które mogło być z lekka inne, niż poprzednio, zakładając, że szedł w prostej linii. Ale kolejne runy odbijały w bok, toteż pozostało mu śledzić trasę, licząc że to jak czerwony sznurek z włóczki wełny, który ma go doprowadzić w pułapkę. Tym razem darował sobie ściąganie kości, sądząc że nie ma na to czasu, zwłaszcza że od dłuższego czasu czuł się obserwowany. W dodatku, noc wiecznie trwać nie będzie, a to jest problem z którym musi się borykać od lat.
Podążając dalszym śladem, trafił do trzeciego punktu i kolejnego, innego skierowania czaszki. Jej kierunek biegł podobnie do poprzedniej, ale runy się nie kończyły. Westchnął ciężko, idąc w bok, aby bardzo szybko zdać sobie sprawę, na widok znajomego strumienia, że zatoczył koło. A raczej, trójkąt swej podróży, zamykając pętlę run. Lecz zaraz… przecież on zdjął te kości… a tym razem, czaszka spoglądała na niego.
-Wiedziałeś skąd przyjdę, że cofnę się…- Rzucił w powietrze, domyślając się już, że ma towarzystwo, którego jeszcze nie widzi. Ale jego oczy spoczęły w kierunku gęstwiny leśnej, gdzie mniej więcej powinny się wcześniej spotykać spojrzenia wszystkich trzech drogowskazów. -...ale wpadłem na to. Mam szczęście.
Uśmiechnął się i ruszył dziarskim krokiem w centrum czarciego trójkąta, trzymając halabardę blisko siebie. Może faktycznie fart mu dopisał, choć może nawet idiota by wpadł na taki pomysł, to nieważne. Zależało mu tylko na tym, by ujawnić obecność tego, co te kości tak starannie wieszało. Zło tego lasu. Lecz nie jedyne. Może właśnie zło musi wyjść na przeciw złu…

_________________

"Świadomość życia wiąże się ze świadomością śmierci."
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Shendaar - Page 3 Empty Re: Shendaar

Pisanie by Mistrz Gry Czw Gru 30, 2021 1:30 pm

Owce nie odpowiedziały na jego wnioski. Śledziły tylko wzrokiem oddalającego się w gęstwinę wampira, niczym upiorna publiczność w milczeniu oceniająca starania nowicjusza. A ten porwał się na najtrudniejsze z dostępnych zadań.
Raz za razem otaczały go gęste zarośla, niemal całkowicie zasłaniające widok na resztę gęstego lasu, a nierówne podłoże zmuszało, by co chwilę patrzeć pod nogi. To w takich właśnie momentach czarny cień migał mu z tej czy innej strony, zawsze na granicy wzroku i komfortu. Zdawał się zwodzić, prowadząc go w jakąś stronę, by za chwilę zjawić się z innej, lecz nigdy tak, by białowłosy zawrócił z obranego kierunku. Cokolwiek to było, ciągnęło go w środek upiornego trójkąta.
W pewnym momencie cień zniknął, co mógł zauważyć dopiero po chwili, kiedy ten zwlekał coraz bardziej z ukazaniem się gdzieś w okolicy. Kiedy Gaspard minął kolejne gęste krzaki, poczuł silne pociągnięcie za kostkę, uderzył plecami o ziemię, a za moment dyndał na linie uczepionej mocno przygarbionego ciężarem drzewka. Jak królik w pętli. Wywrócony do góry nogami czarny las wydawał się jeszcze bardziej obcy niż był, a w kolejnych zaroślach coś zaszeleściło głośno. Był to tak dawno niesłyszany dźwięk, że aż alarmujący pierwotne odruchy, ale kiedy spojrzał w tamtą stronę, nie dostrzegł niczego więcej.
Gdy tylko Gaspard odwrócił wzrok, ujrzał tuż przed sobą bezkształtną czarną twarz o oczach bladych jak rozbite jajka i bezzębnych ustach rozciągniętych w dół, z których wydostawał się ciężki, zdławiony dźwięk wdychanego powietrza, jakby niewprawnie zaciskano palce na czyimś gardle.

_________________

Trudno jest mieć serce, jeśli zatrzymało się tak wiele innych.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Shendaar - Page 3 Empty Re: Shendaar

Pisanie by Gaspard Anatell Czw Gru 30, 2021 2:21 pm

Migający mu cień z jednej strony budził niepokój niepewnością sytuacji, a z drugiej, dawał gwarancję bycia blisko celu. Starał się nie pokazywać niczego po sobie, po prostu szedł w milczeniu, wypatrując czegokolwiek, co mogłoby mu zasugerować co takiego ważnego jest w tym trójkącie. A może to pułapka na takich jak on. Może, ale…
Zaraz coś szarpnęło go w górę, boleśnie obijając jego plecy i unosząc do góry nogami. Jego halabarda wypadła mu z rąk na trawę i korę, a wraz z nią, czarna czapeczka. Białe włosy Anatella wyglądały jak burza w tym ułożeniu, a sam zakołysał się, wzrokiem próbując zorientować się w sytuacji. Cóż, plan który przedstawił Lunie się powiódł, więc już jest na dobrej drodze.
Wtedy też, krzaki przykuły jego uwagę. Byle nie wilkołak, byle nie wilkołak…
Ale wtedy, wyszła dziwna humanoidalne postać, do góry nogami ciężka do skwalifikowania, ale z pewnością mało ludzka, jego wampirzy zmysł węchu też nic takiego mu nie zasugerował. Ale tym bliżej była ta postać, tym wyraźniejsze stawało się jej straszne lico.
-Z taką twarzą też miałbym nikczemne zamiary.- Skomentował ten stan rzeczy, zaraz dobywając rodowej szabli przy pasie. -Ale moje są z goła inne…!
Zakołysał się i podciągnął na tyle, na ile mógł, a resztę zwieńczył zamach ostrzem, które przecięło sznur, a jego znowu boleśnie obijając o podłoże. To nic, są gorsze rzeczy. Prędko wstał, chowając szablę i chwytając halabardę w dłoń.
Przyjrzał się temu czemuś, szukając odpowiedzi z czym się zmierzy. Wyglądało to jak demon lub upiór, przynajmniej wedle wierzeń, narazie miał styczność tylko z duchami, a te nie były takie straszne. Lecz cokolwiek to było, można to odegnać, prawda?
-Zapewne nie odejdziesz z tego świata z własnej woli…?
Spytał, nie oczekując odpowiedzi, zamiast tego łapiąc broń w dwie ręce. Wierząc Sztukmistrzowi, halabarda zdolna była szkodzić wszystkiemu co czarnomagiczne i nie tylko. Może mógł polegać tylko na niej, ale jeśli ta istota szybko się porusza, szarżowanie skończy się prostą zmyłką. Może najrozsądniej będzie stanąć pewniej i czekać, aż to coś wykona ruch, jakikolwiek. Atak odeprze, spróbuję ciąć mare, a coś innego, zobaczymy...

_________________

"Świadomość życia wiąże się ze świadomością śmierci."
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Shendaar - Page 3 Empty Re: Shendaar

Pisanie by Mistrz Gry Czw Gru 30, 2021 8:39 pm

Na jego słowa upiór zaterkotał gardłowo i raptownie przechylił głowę z dźwiękiem, jaki przywodził na myśl łamanie kręgów szyjnych. Nie brzmiało to przychylnie, tym bardziej nie wyglądało, kiedy szponiasta dłoń zaczęła z wolna unosić się do twarzy Anatella, jakby chcąc zatopić palce w jego oczodołach. Wampir jednak wykonał raptowny manewr, który trochę brutalnie sprowadził go na ziemię.
Kiedy podniósł wzrok, upiora nie było obok niego, a nieco dalej. Stał między drzewami i przyglądał się temu, jak mężczyzna zbiera się z ziemi. A potem zrobił krok w bok, znikając za cienkim pniem. Uwolnione od ciężaru drzewko kołysało się swobodnie wraz z resztką uwiązanej do niego liny.
Świdrujący uszy krzyk wbił mu się do uszu, kiedy czarna zjawa stanęła tuż za jego plecami, sięgając szponami do białych włosów. Na ułamek sekundy poczuł lodowate zimno tego dotyku, nim przyszykowany w jego głowie kontratak doszedł do głosu, a ostrze przecięło powietrze, rozszarpując ducha niczym kłąb czarnej mgły. Rozpłynął się w powietrzu, lecz nie na długo, gdyż za chwilę Gaspard usłyszał kolejne terkotanie, jakby obijających się o siebie kości. Zjawa stała kawałek dalej, od strony centrum. Jakby czekała na kolejny jego ruch.
Jeśli Gaspard ruszył za nią, miał dziwne wrażenie, jakby wcale się nie zbliżał, choć jego cel zdawał się nie ruszać z miejsca. Jakby przemieszczał się wraz z mimowolnym mruganiem, choć i to nie była prawda. W pewnym momencie widziadło zatrzymało się. Jego szczęka zjechała leniwie aż do ziemi, a kręgosłup wygiął się w tył, kiedy kolejne żebra oślizgłe z czarnego szlamu zaczęły się wyłamywać i rozkładać w akompaniamencie świdrującego krzyku, nim widmo rozpłynęło się znów w powietrzu.
Las ucichł, a Gaspard dostrzegł za miejscem, gdzie stał upiór, wejście do jaskini między dwoma potężnymi głazami. Na ziemi tuż przed nią leżała kałuża czarnego szlamu, a z wnętrza dochodził znacznie intensywniejszy zapach krwi i zleżałych ciał, lecz nie zgnilizny. Ponad wejściem spoczywała czaszka jelenia i kilku mniejszych zwierząt, zapewne leśnych. Do wnętrza prowadził wąski, krzywy korytarz naturalnej jamy, lecz ściany pokryte były malunkami symboli podobnych do tych, które widział na drzewach i kościach. Te tutaj wymalowano jednak krwią. Po chwili Anatell dostrzegł światło wydobywające się z wnętrza, dość naturalne, zapewne pochodzące od ognia. Było tam wejście do większej sali pełnej świec i groteskowych ozdób, lecz największą uwagę przykuwał ołtarz na samym środku. Został wykonany z kości i organów, otoczony owczą wełną czarną od krwi. Na dwa złamane piszczele nabito dwa zwierzęce łby, zaś tuż przy nich zdawało się być puste miejsce na trzeci. Po podłodze walało się znacznie więcej szczątków, lecz ciężko je było przyporządkować do czegokolwiek. Połamane fragmenty, skrawki skóry, strzępy włosów i plamy krwi rozlanej niedbale. Lecz nie to drażniło podświadomie umysł Anatella, coś innego było dużo bardziej nie tak. Wokół ołtarza stworzono trójkąt wyznaczony przez wymalowane runy i trzy kościane podpory, jakby na latarnie, lecz na ich szczycie spoczywały nie pochodnie a ludzkie serca. W jednej chwili znalazł źródło swego niepokoju, każde z nich wciąż pracowało.
— A więc ostatnia owieczka sama do mnie przyszła... — zachichotał zgrzytliwy głos z innego przejścia, gdzie po chwili pojawił się zarys chudej sylwetki. — Chodź, chodź... pokaż się, kochanieńki...

_________________

Trudno jest mieć serce, jeśli zatrzymało się tak wiele innych.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Shendaar - Page 3 Empty Re: Shendaar

Pisanie by Gaspard Anatell Czw Gru 30, 2021 9:56 pm

Szybko się przemieszczała, ale nie spodziewał się niczego innego, już dawno zauważając, że sam był przeważnie powolniejszy od wszystkich innych. Tak, czy inaczej, kiedy zjawiła się zaraz za nim, a towarzyszył temu znajomy chłód, błyskawinie obrócił się, wykonując od razu zamach, który przeciął upiora, zmuszając do cofnięcia się. Ciężko mu było stwierdzić, czy tak być powinno, czy dało to jakikolwiek efekt, ale mógłby przysiąść, że jego ostrze przez sekundę emanowało bladą aurą w momencie spotkania ze zjawą. Może tak Alexius tresował swoje stwory.
-To nic osobistego…
Uśmiechnął się, idąc z wolna w stronę przeciwnika, czując napływającą pewność siebie po tym ataku, ale wtedy nabrał przeświadczenia, że upiór zaczyna się oddalać, aż jego ciało zaczęło makabrycznie ewoluować, co działało wręcz odpychająco i strasznie, do momentu… gdy całkiem zniknął. Kiedy? Chyba mrugnął wtedy, nieważne. Musiał wziąć oddech. Pierwszy raz mierzył się z czymś takim.
Ważna z kolei była grota, która dopiero teraz wpadła mu w oko. Tak miało być? Specjalnie skupiła jego uwagę na tym miejscu?
-Ehhh… czemu mam wrażenie, że nie ma tam przyjęcia powitalnego…?
Mruknął spoglądając na szłam przed wejściem. Cofnął się tylko po swój kapelusz i wrócił do jaskini, wpatrując się w puste oczodoły zwierzęcej czaszki na wejściu. Zagłębiając się w jej czeluści, co rusz zawieszając wzrok na naściennych malunkach run, choć zapach jasno wskazywał na krew, w pewnym momencie usłyszał chrupot pod butami. Kości. Super. Szedł dalej, czując napływające zapachy. Wyobrażał sobie, że po prostu idzie do sympatycznego rzeźnika w Selinday, u niego też tak capiło i nawet wyglądało podobnie. Ale z pewnością nie miał wielkiej jaskini z wielkim ołtarzem i makabrą wokół!
Wzrokiem prześledził masę kości, układające się w ołtarz, jak i słupy, na których… to serca? Bijące? Jak… choć z drugiej strony, po tym co widział u Alexiusa to już nie powinno go dziwić. Nekromancja była sama w sobie abstrakcyjną groteską.
-No to w sumie wygląda jak przyjęcie powitalne…
Westchnął, aż jego wzrok odnalazł kobietę, która wyłoniła się zamiast znanej mu już zjawy. Kobieta. Ludzka, chyba. I mówi. Nekromantka? Wiedźma? Istniało wiele opcji, ale on sobie zadawał jedno pytanie. Jak ona mogła tu mieszkać. Przebywać. Stworzyć to.
-Ja tylko przejazdem… ale dziękuję, ta cała krew i… skóra… postarałaś się…- Objął halabardę w dwie ręce, uśmiechając się głupio. -...tak, czy inaczej…- Wymruczał, znów zerkając po wszystkim, aż wrócił do punktu gdzie jawiła się nowa osoba. -...jeśli chciałaś zostać architektem wnętrz, mam złe wieści...

_________________

"Świadomość życia wiąże się ze świadomością śmierci."
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Shendaar - Page 3 Empty Re: Shendaar

Pisanie by Mistrz Gry Czw Gru 30, 2021 11:15 pm

Kobieta wysłuchała jego odpowiedzi z uwagą, po czym zachichotała nieprzyjemnie, jakby to co powiedział było dla niej rozczulające. Na pewno ujmująca była jego pewność siebie i lekkoduszne podejście wymieszane z... Oh, czy to stres?
— Oj, kochanieńki, to nie dla ciebie... — Pokręciła z lekka głową i sięgnęła szybko za plecy, dobywając krzywego drąga.
Zakrzyknęła obce mu słowo, robiąc przy tym szeroki wymach, a z samego końca wydostał się jasny promień wygięty niczym stary drut. Nie celowała prosto w niego, a gdzieś wyżej. Jęknęła prymitywna blokada, a coś, co wcześniej wyglądało jak dekoracja sufitu, opadło w postaci drewnianej kraty tuż za wampirem, odcinając mu drogę ucieczki.
— Taki młody i żywy, będziesz się idealnie nadawać — wymruczała z zadowoleniem, wchodząc do sali. Miała na sobie czarnoszarą szatę, mocno zużytą i postrzępioną, która trochę wisiała na jej chudych ramionach. Kasztanowe włosy spływały na plecy, a jej twarz wyglądała staro i młodziej zarazem, jakby zamiast bagażu lat były tam raczej przeżycia, lecz szyderczy uśmiech nie dodawał uroku. A może?
Wbiła swój kij w ziemię, wymawiając słowa w obcym języku, a po chwili całe pomieszczenie wypełniło się nieprzeniknioną czarną mgłą, wnikającą w podłogę i ściany. Kompletnie ograniczyło to pole widzenia Gasparda, zaś towarzyszący temu szum utrudniał zorientowanie się w sytuacji. Jakby znalazł się pod wodą, choć jeśli się skupił, mógł wychwycić kroki. W pewnej chwili w jego kierunku pomknęło długie ostrze dziwacznie wygiętego sztyletu, błyskając zbyt blisko, by mogło to być ostrzeżeniem. Co innego również jednak mogło stanąć po jego stronie; wampirzy zmysł węchu wyłapał spośród odoru zwłok zbliżający się od boku, wraz z krokami, nieprzyjemny zapach niemytego człowieka.

_________________

Trudno jest mieć serce, jeśli zatrzymało się tak wiele innych.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Shendaar - Page 3 Empty Re: Shendaar

Pisanie by Gaspard Anatell Pią Gru 31, 2021 10:36 am

Chyba żaden z niego dzielny łowca potworów, który poraża wszystkich swoim twardym stąpaniem po ziemi, oraz charyzmatycznym charakterem. Nawet nie był specjalnie męski w tym wszystkim, taki co wchodzi i kładzie wszystkich na kolana, bo też doświadczenia było mu brak. Czuł się jak zawsze słaby i taki mały przy tych wyzwaniach, które zdawały się go przerastać, to nie pierwszy raz, kiedy mierzył się z górami lodowymi, a jednak zawsze wychodził z tego cało, więc… czemu ma innemu zawierzyć, jak nie własnemu szczęściu…? Ten jeszcze jeden raz, prosze…
-Nie dla mnie? A ubrałem najlepsze spodnie…
Westchnął spoglądając po nich, ale szybko musiał odwrócić od tego uwagę, kiedy dostrzegł jakiś rodzaj broni w jej ręce lub narzędzia, które połączone z magiczną formułą stworzyło ujmującą wiązkę, niczym piorun, którym nie był, lecz niestety, działało to na jego niekorzyść. Odsunał się prędko od przejścia, kiedy krata opadła, zamykając go tu jak w więzieniu. W porządku, przynajmniej ona też nie ucieknie, wszystko, albo nic, na jedną kartę, choć hazard był niezdrowy.
Z tym żywym to trafiła pół na pół, nieświadoma tego, że Gaspard już był niejako umrzykiem, ale to kwestia do dywagacji. Ale musiał przyznać, że jeśli jej typem faceta jest bycie młodym i żywym, to musiała być kobieta nieźle zdesperowana, to przykre.
-Schlebiasz mi, ale może najpierw kawa?
Zaproponował, oczywiście grając na czas, bo zaraz dziwna mgła przeszła przez całą groteskową salę, aby go zdezorientować. Anatell zaczął szybko obracać się we wszystkie kierunki, stąpając ostrożnie i trzymając ostrze blisko. I dosyć szybko musiał odskoczyć do tyłu, kiedy w ostatniej chwili dostrzegł ostrza, próbujące zrobić z niego ser. Cholera, wzrok i słuch na nic mu w tym miejscu.
-Też kiedyś myślałem, że życie nie ma żadnego znaczenia… to droga, która prowadzi tylko do jednego końca! Wyłącznie twego własnego!
Krzyknął, nie mogąc znów jej odnaleźć, ale wtedy węch zasugerował cudzą obecność z boku. Dzięki znowu wampirze zmysły. Gaspard zaryzykował i szybko zamachnął się w tamtejszym kierunku halabardą, która swoją długością mogła zapewnić mu bezpieczny dystans, albo przynajmniej czas na wycofanie się.

_________________

"Świadomość życia wiąże się ze świadomością śmierci."
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Shendaar - Page 3 Empty Re: Shendaar

Pisanie by Mistrz Gry Pią Gru 31, 2021 12:30 pm

Wiedźma nie zwracała uwagi na jego komentarze, nawet jeśli niektóre były całkiem trafne czy złośliwe. Chyba przywykła do takich uwag, a może była to determinacja w pozyskaniu nowej ofiary. Przerażające jak bardzo chęć mordowania przypadkowych ludzi mogła zawładnąć czyimś umysłem.
Tymczasem czarna mgła zawładnęła ich otoczeniem, odbierając Gaspardowi możliwość sprawnego reagowania. Nie jednak na tyle, by dał się nadziać na pierwsze lepsze pchnięcie. Ostrze błysnęło tuż przed nim, kiedy zrobił unik, a kobieta chyba wycofała się na moment, by cicho zmienić położenie. Była zaskoczona tym, że odgadł, z której strony podchodzi, o tym jasno zawiadomił jej krótki krzyk, kiedy odskoczyła do tyłu, broniąc się swoim wymyślnym sztyletem. Kraniec halabardy rozdarł jej rękaw i rozciął skórę. Rozwiała się ciemność roztoczona w jaskini, nie pozostawiając po sobie śladu.
Wtedy jednak wiedźma znowu wykrzyknęła komendę, celując do Anatella laską, której jasny promień wystrzelił prosto w niego. Miał wrażenie, jakby trafiła go samym kijem, a siła tego uderzenia posłała Gasparda pod ścianę. Nie ryzykując, że zaraz się podniesie, kobieta dopadła do niego z zamiarem przyparcia broni kijem i przedziurawienia jego wnętrzności z pomocą sztyletu.

_________________

Trudno jest mieć serce, jeśli zatrzymało się tak wiele innych.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Shendaar - Page 3 Empty Re: Shendaar

Pisanie by Gaspard Anatell Pią Gru 31, 2021 12:50 pm

Krzyk był tym razem dobrym sygnałem, bo poczuł opór przy zamachu, a zaraz przy wycofaniu halabardy, na jej ostrzu skapywała krew. Trafił ją, ale w co? Dopiero zaraz miał się przekonać kiedy mgła zaczęła opadać. Czyli było to zaklęcie, które musiała podtrzymywać swoim skupieniem. To dobrze, zapewne nie spodziewała się nawet tego, że w jakikolwiek sposób będzie dla niej wyzwaniem, w końcu do tej pory trafiali jej się wieśniacy i zwierzęta.
Jego oczy przeniosły się na wiedźmę, w momencie w którym ta odwrócila własną uwagę od ramienia, by wycelować w niego z laski, wypowiadając swoją nową formułę.
-Nawet nie prób…!
Urwał, bo zaraz strumień magicznej mocy uderzył go w pierś, posyłając do tyłu, aż uderzył w podłoże i ścianę. Kurwa, głowa go rozbolała, chyba bardziej niż same plecy, ale nie było czasu o tym myśleć. Była zawzięta i nie traciła czasu. Z tej pozycji uniesienie halabardy przed jej przytrzymaniem było niemożliwe, więc wolną ręką sięgnął do kabury przy pasku, wyjmując z niej zaraz pistolet Gaushina.
Jej ranna ręka to sekunda opóźnienia mięśni, toteż postanowił to zgrać z czasem i w momencie w którym podjęła się próby zablokowania i zadźgania, Anatell wycelował w jej brzuch ze skałkowca, oddając strzał na ostatnią chwilę…

_________________

"Świadomość życia wiąże się ze świadomością śmierci."
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Shendaar - Page 3 Empty Re: Shendaar

Pisanie by Mistrz Gry Pią Gru 31, 2021 3:28 pm

Jej laska trochę krzywo złożyła się z trzonkiem halabardy, kiedy przycisnęła ją płasko do piersi Anatella. Ostrze zazgrzytało o kamienną ścianę nad jego ramieniem, a zdobiona rękojeść gniotła po żebrach. To było zaskakujące, ile siły kryło się w jej chudym ramieniu, wręcz nienaturalne.
Choć Gaspard nie miał czasu nad tym myśleć, kiedy wykrzywione ostrze wycelowało w jego brzuch. Wiedźma nie spodziewała się chyba pistoletu. Prychnęła z niezadowoleniem, kiedy jej sztylet zjechał po pistolecie, dłoni i ramieniu Anatella, barwiąc się jego krwią. Jednak wtedy padł strzał, a kula wdarła się w jej wnętrzności i utkwiła na kręgosłupie, na moment wyginając jej plecy do tyłu. Kobieta zamarła, a zaraz odsunęła się i upadła na ziemię. Jej rzeczy wylądowały tam również, kiedy chwyciła się za brzuch, a z jej ust popłynęła ciemna krew.
— ... eszcz-e... ąm... fomsz... e... — wymamrotała, powoli opadając na plecy, kiedy jej wzrok gubił punkt zaczepienia, a kałuża krwi wciąż rosła. — Ad-drjen-ni... — szepnęła drżąco. — Ty... bąć przy-kln... t...
Nie dokończyła w zasadzie ostatnich słów, usta odmówiły posłuszeństwa, myśli również, nim ostatecznie życie z niej uleciało, a skóra zaczęła stygnąć. W jaskini zapadła cisza, lecz inna niż wcześniej, spokojniejsza. Rozglądając się, Gaspard mógł spostrzec, że serca poukładane na kościach, a było ich dokładnie osiem, zamarły również, przemieniając się w zwykły kawałek mięsa.
— Pomóż... proszę... — rozbrzmiał pełen niepewności głos z głębszej części jaskini.
Był tam krótki korytarz i mniejsza sala urządzona jakby na miejsce odpoczynku. Przynajmniej na to wskazywało legowisko ze skór zwierzęcych i kilka sprzętów jak miska, kociołek czy miotła. Ale główną ozdobą była pajęczyna z czerwonej dratwy we wnęce tylnej ściany. W niej zaplątany wisiał nad ziemią młody mężczyzna w porządnym, ale mocno zniszczonym przejściami ubraniu. Na jego nosie spoczywały stłuczone okulary, a gdzieś w kieszeni znajdował się zegarek. Chłopak był blady jak ściana, w wieku podobnym Gaspardowi. Miał cienkie, czarne włosy w nieładzie, a oczy niebieskiego koloru, spoglądały uważnie i z lekkim przestrachem na niespodziewanego przybysza. Oddychał dość ciężko i nierówno, jakby obawiał się to robić, ale musiał.

_________________

Trudno jest mieć serce, jeśli zatrzymało się tak wiele innych.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Shendaar - Page 3 Empty Re: Shendaar

Pisanie by Gaspard Anatell Pią Gru 31, 2021 4:18 pm

Ból żeber i klatki piersiowej był dokładką dla reszty sińców, które przyszło mu z pewnością nabyć, ale teraz nie myślał o tym, kiedy śmierć zaglądała mu w oczy, poraz kolejny. Zaraz sztylet odbił się od jego broni, tnąc skórę lewej dłoni i zaraz materiał ubrania z ramieniem włącznie. Ból ostry, ale nie na tyle rozkojarzający, aby powstrzymać go przed strzałem, który momentalnie uwolnił go od kobiety, która cofnęła się i upadła.
-KURWA! Kurwa!
Sapnął w odruchu, biorąc głębokie wdechy. Wciąż żył! To była chwila jego triumfu, ale zaraz oczy spoczęły na wiedźmie, która zaczęła tępo zwijać się na ziemi, plamiąc wszystko własną krwią. Serca przestały bić, a wraz z jej ledwie zrozumiałymi słowami, zgasło w niej życie. Jego kolejny trup na koncie. Nie chciał odbierać cudzego życia, ale powtarzał sobie, że tak należało, tak jak z tymi samozwańcami z gór, którzy zabijali niewinne wieśniaczki. Po prostu musiał.
Wykorzystując spokój, ciężko podniósł się z ziemi, choć nie było to łatwe. Bolało go całe ciało, od pasa w górę, zwłaszcza rozcięta ręką, ale nie powstrzymało go to przed podniesieniem kapelusza, który krzywo założył na swoją potarmoszoną czuprynę i halabardę Alexiusa, którą przerzucił ostrożnie przez bark. Dostrzegł wtedy broń którą posługiwała się ta wariatka. Kij zrobił na nim wrażenie, ale teraz zdawał się być już tylko kijem. A sztylet… dobry do ran szarpanych. Wyglądał jak robiony na zamówienie, niepowtarzalny. Wziął go do ręki, licząc że nie zarazi się jakimś złym urokiem, już jedna klątwa mu starczyła.
-I na co Ci to było…?
Rzucił do nieboszczki, wsuwając sztylet za pasek, obok kabury z pistoletem. Dużo tego żelastwa już miał, licząc jeszcze szablę i krótkie ostrze w cholewce. Ale halabarda się sprawdziła, to go najbardziej cieszyło.
Zaraz zaś dobiegł go głos proszący o pomoc. Kolejna pułapka? Byłby głupi nie sprawdzając, więc oczywiście ruszył tam, po drodze obijając się o ściany. To chyba wina jego głowy, bo uderzeniu w ścianę miał zaburzoną równowagę. Pewnie przejdzie.
Dotarł w końcu do potencjalnej sypialni wiedźmy, aż jego srebrne oczy dostrzegły chłopaka w sieci. To chyba on wołał.
-Czarująca kobieta.- Rzucił do niego z lekkim uśmiechem i przystanął pewne przed nim, zdejmując z barku halabardę, którą zaraz przyłożył do nici podtrzymujących go w powietrzu i płynnym ruchem przeciął je, sprowadzając nieznajomego na podłogę. Trochę żałował, że nie znalazł matki Rafaela, zapewne tylko jej kości, a sam o tym nie wiedział. -Nie żyje, już Ci nic nie zrobi… nikomu nie zrobi…- Oparł ostrze o podłogę, a ciężar swojego ciała dźwignął na halabardę, o którą się podparł. -Krata zastawia wyjście, musisz mi pomóc je odblokować...

_________________

"Świadomość życia wiąże się ze świadomością śmierci."
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Shendaar - Page 3 Empty Re: Shendaar

Pisanie by Mistrz Gry Pią Gru 31, 2021 5:26 pm

Na jego słowa i uśmiech sam odpowiedział lekkim uniesieniem kącika ust. Czarująca... Zabawne faktycznie, chyba go polubi.
— Niezmiernie... — odparł nieśmiało, zaraz przenosząc wzrok na jego halabardę. — Piękna broń. Nietuzinkowa. Na zamówienie? — zagadnął, jakby chcąc przykuć jego uwagę na rozmowie, bo i tak ewentualna ucieczka nie miała sensu. Spojrzał za ostrzem nad swoją głową, a zaraz zamknął oczy, lądując na ziemi.
Wyplątał się pospiesznie z nici i zrzucił je z siebie niczym obrzydliwą pajęczynę. Przez chwilę jeszcze spoglądał na ten bałagan, nim podniósł wzrok na białowłosego.
— Dzięki... — rzucił, z pomocą ściany podnosząc się na nogi. Odgarnął włosy z czoła i westchnął cicho. — Ehm... Tak, ale... Krata? Tak... Taak, pamiętam, znaczy widziałem ją kiedyś... Kiedyś. — Zmierzwił sobie włosy. — Ty... Kim jesteś? Wwybacz, jeśli cię nie pamiętam, bo... ogólnie mało pamiętam... Gdzie jesteśmy? Znaczy, gdzie jest ta jaskinia? — Rozejrzał się po sali i ruszył ostrożnie do większego pomieszczenia, by zaraz przystanąć i zasłonić rękawem usta. — Uhm... Ładne rzeczy... — Odnalazł wzrokiem Gasparda. — Słuchaj, ja... Ja myślę, że to nie koniec. Słyszałem jak mówiła o jakimś... Stworze, demonie... Że go przyzwała, a teraz, dzięki... no, temu bajzlowi — machnął ręką na szczątki — zyska siłę i wpływ... Mówiła o miejscu spotkania z nim... Trzeba się go pozbyć, nim ktoś nowy pójdzie na taki układ... — Zawiesił na nim zdeterminowane spojrzenie.
Ciężko ukryć, że wydawał się jakiś... Może chaotyczny? Zdezorientowany, to na pewno, jakby poruszał się trochę na oślep, ale przecież tak też było.

_________________

Trudno jest mieć serce, jeśli zatrzymało się tak wiele innych.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Shendaar - Page 3 Empty Re: Shendaar

Pisanie by Gaspard Anatell Pią Gru 31, 2021 5:57 pm

Okularnik wykazał się entuzjazmem do rozmowy, to dobrze, jakaś odmiana od "kochanieńkiej". Choć może też tak radził sobie ze stresem, niektórzy tak mają, on w takich chwilach palił papierosy co chwila.
-Szczerze nie znam jej historii, należała do licza.- Odparł mu zaraz przed jego upadkiem, aby zaraz przenieść na niego wzrok i w ciszy obserwując jak się wyplątuje z tego bałaganu. Wiedźma miała doprawdy dziwne pomysły na dekorację. -Chyba… długo tu siedziałeś…- Wymruczał mrużąc oczy, kiedy ten zaczął mówić trochę bez ładu i składu, choć dalej trzymać się go mogło oszołomienie. Fakt, że żył wcale mógł nie być lepszą perspektywą tego, co przeżywał w tej cuchnącej norze. -Gaspard Anatell i nie, nie znasz mnie. Coś Ty jej zrobił, że tak skończyłeś, pochwaliłeś jej wystrój?- Spytał z ironią w głosie, zaraz odbijając się od halabardy, by znów się wyprostować. -Las nieopodal Shendaar. Wiesz, miasteczko w górach, kopalnie, miód pitny i urocze kapłanki…
Machnął ręką, czego szybko pożałował kiedy poczuł pieczenie, aby zaraz ruszyć za nim, w kierunku bramy. Kiedy dostrzegł, że ten zakrywa usta uśmiechnął się tylko podczas wymijania chłopaka. Żeby wiedział czym Gaspard kiedyś się musiał karmić.
Wampir jednak zatrzymał się i odwrócił do niego, kiedy pojawiły się nowe informacje. Bardzo niepokojące. To jeszcze nie był koniec, a może nawet nie zmierzył się z tym co najgorsze.
-To brzmi… niefajnie.- Odwrócił wzrok w stronę zablokowanego wyjścia. Myślał, że powstrzymał jeden rytuał, ale może wdepnął w większe bagno. Kwestia tego, czy zdąży przed świtem, lecz nie mógł zostawić tego tak, nie kiedy już zaczął. -Póki jest krata to niewiele zrobimy. Spróbujmy ją unieść, albo coś…
Ruszył w jej kierunku.

_________________

"Świadomość życia wiąże się ze świadomością śmierci."
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Shendaar - Page 3 Empty Re: Shendaar

Pisanie by Mistrz Gry Sob Sty 01, 2022 11:30 pm

Zdążył jedynie coś odmruknąć na potwierdzenie, że dalej słucha. Nieznana historia takiej broni brzmiała ciekawie, ale chyba mieli teraz co innego na głowie. Trudno, potem do tego wróci.
Zerknął na niego i musiał przez moment przetrawić to stwierdzenie.
— Długo? M... Może i długo, nie jestem pewien... Dawno nie byłem na zewnątrz. — Wzruszył bezradnie ramionami, a po chwili zanotował w głowie nazwisko, które najwyraźniej absolutnie nic mu nie mówiło. Ale zaśmiał się na kolejne słowa. — A tak, chwaliłem dzień i noc... Chyba nie podziałało... Eh, kobiety tak łatwo obrazić, istne skaranie — zaśmiał się, choć nastrój większego pomieszczenia skutecznie psuł atmosferę. — Las, Shendaar, kapłanki... Jak mógłbym zapomnieć? Znaczy, dalej nie pamiętam, może jednak mnie tam nie było... — Podrapał się po głowie. Chwilowo jednak mieli ważniejszy problem niż jego miejsce zamieszkania.
Osobliwy jegomość przedstawił Gaspardowi drugie dno całej sytuacji i spodobała mu się nuta powagi, jaką wywołały te słowa. To dobrze wróżyło, odpowiedni człowiek w odpowiednim miejscu.
— Krata, jasne, prawda —rzucił i jeszcze raz ostrożnie rozejrzał się po sali, ostatecznie podchodząc do ciała wiedźmy. — No... To chyba się nazywa... Ten no... E... Nieważne. Ma, czego innym życzyła. — Wziął sobie jej kij, na którym podparł się lekko, by zaraz wrócić uwagą do ich zablokowanego wyjścia. — To chyba nie jest solidne... Masz nóż? Albo, hm... — Podszedł bliżej i wskazał wiązania drągów w górze. — Sięgniesz tam swoją kosą? — Zerknął na Gasparda i odsunął się nieco.
Kiedy Anatell zmagał się z kratą, czarnowłosy znowu powiódł wzrokiem po dekoracjach jaskini. Przeczesał ręką kosmyki i potarł nos, dopiero wtedy chyba orientując się, że jego okulary zostały przy sznurku. Trudno, i tak były potłuczone.
— Brzmi nieźle — ocenił, kiedy główny węzeł puścił i mocowanie kraty zazgrzytało ciężko, aż ona sama opadła na ziemię przed nimi. — To dokąd teraz? I... — Zrobił smutną minę. — Masz może coś do jedzenia? Mam wrażenie, że zaraz umre...

_________________

Trudno jest mieć serce, jeśli zatrzymało się tak wiele innych.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Shendaar - Page 3 Empty Re: Shendaar

Pisanie by Gaspard Anatell Nie Sty 02, 2022 12:35 am

Z pewnością długo. Nieokrzesany z niego człowiek, ale z drugiej strony, wygląda na interesującą osobę. Skoro nie dał się zabić tej kobiecie, to tym bardziej.
-Kobiety są… bardzo gwałtowne… to z pewnością.
Uśmiechnął się z zakłopotaniem, jakby coś o tym wiedział. Nie zliczyłby, ile razy te próbowały go zabić. Ale jego rozmówca widocznie świetnie orientował się w temacie, może nie był jednak skończonym szaleńcem. Nie wyglądał też na jakąś bezdomną przybłędę, więc ta perspektywa mu nie pasowała.
-Nie było Cię w Shendaar…
Wymruczał cicho, ale pozostawił ten temat, może zwyczajnie musiałby zobaczyć osadę, aby sobie przypomnieć coś więcej. Był w końcu całkiem rozkojarzony, a opis Gasparda, bardziej żartobliwy, niż konkretny.
Gdyby jednak mógł usłyszeć jego myśli o sobie, spojrzałby na niego z politowaniem. Z całą pewnością był ostatnią osobą do takiej roboty, ale że los lubił ironizować, toteż otrzymali właśnie jego. Ciekawe, czy Kanmił też miał jakąś wiarę w niego, ale jeśli już, to wyłącznie za sprawa zasłyszanych historii o niekromancie, co nie było całkiem prawdziwe. Więc… bez znaczenia.
Anatell podszedł do kraty, aby obejrzeć ją z każdej strony, zaraz wracając do towarzysza spojrzeniem, gdy ten zainteresował się ciałem wiedźmy. Prawda to, że miała na co zasłużyła. Zaraz spojrzał na swój sztylet za paskiem, kiedy wspomniał o samym nożu, lecz poszło to w niepamięć, w momencie w którym pojawił się nowy pomysł dla halabardy. W porządku. Uniósł ostrze nacinając wszystkie sznurki…
-Jak Ty się właściwie nazywasz…?
Spytał gdzieś chwilę przed tym, jak krata opadła na ziemię, odblokowując im przejście. Zaraz Gaspard wykorzystał moment, by wyjąć z torby alchemicznej Eliksir Życia, który zakupił od Stworka i wypił jego zawartość, aby nie czuć tak obolałego ciała. Teraz nie żałował inwestycji, hah.
Białowłosy zerknął na chłopaka, kiedy zapytał go o drogę. To nie szli prosto do demona? A może… w sumie to nie takie głupie. Kiedy wspomniał, że jest głodny, sam zrobił zmartwioną minę, dotykając palcami swojej torby. Oczywiście, że nic nie miał, nawet tego nie potrzebował. Zresztą, czy powinien go zabierać w tak niebezpieczne miejsce? Potrzebował odpoczynku. W porządku, zmiana planów.
-Udamy się do kogoś, kto mógłby pomóc. I pewnie ma jedzenie. A po drodze opowiedz mi gdzie szukać tego przywołańca…
Uśmiechnął się i machnął ręka, by podażał za nim.

Po pewnym czasie i zapewne ciekawej wędrówce, powrócili do Shendaar, zaskakując strażnika u bram. Gaspard go jednak zignorował, idąc prosto pod dom Luny. Głupio mu było zajmować jej czas, ale skoro oferowała się z pomoca, to może głupsze jeszcze byłoby się jej wypieranie.
Zapukał kilka razy.
-To ja, Gaspard… Anatell...

_________________

"Świadomość życia wiąże się ze świadomością śmierci."
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Shendaar - Page 3 Empty Re: Shendaar

Pisanie by Mistrz Gry Nie Sty 02, 2022 2:22 am

Zapytał o imię. No tak, to przecież dość normalne, każdy by zadał takie pytanie na jego miejscu i na innym. Tylko że to konkretne wprawiało teraz w niezręczną chwilę ciszy, którą chłopak wypełnił intensywnym namysłem.
— Ja... Nie wiem — westchnął w końcu. — Nie pamiętam.
To było irytujące, mieć luki w tak podstawowej informacji jak imię czy tożsamość. Nawet gdyby chciał mu coś o sobie powiedzieć, to albo nie byłoby to nic, albo też domysły bez pokrycia we wspomnieniach.
Krata opadła, a Gaspard... cóż.
— Też bym chętnie za to wypił, ale nie mam co — zażartował, w głowie kombinując, co właściwie było w fiolce, bo nie dojrzał etykiety. Byłoby zabawnie, gdyby faktycznie alkohol.
Mogli już wyjść na zewnątrz, mijając korytarzem makabryczne malunki, którym on nie omieszkał się przyjrzeć.
— Co za miejsce... — wymruczał do siebie, zaraz doganiając Gasparda. Zatrzymał się przed grotą i wziął głęboki wdech, nie przejmując się kałużą pod nogami. — Jak miło w końcu odetchnąć świeżym powietrzem! — zawołał, choć oddech sam w sobie wydawał się jaki$ specyficzny. Jakby nierówny przez to, że coś siedziało mu w płucach i to dławił.
Jego niebieskie oczy zwróciły się na Gasparda, kiedy podjął temat demona. Choć najpierw uczepił się wcześniejszej myśli.
— Ta osoba brzmi jak błogosławieństwo — wymruczał z lekkim rozmarzeniem, ale to musiało ustąpić kolejnemu wątkowi.
Chłopak milczał przez chwilę, odwracając wzrok na las. Kilka kroków wystarczyło, by znowu poczuć się obserwowanym. To było nieprzyjemne, w dodatku samo spojrzenie zdawało się nieprzychylne, choć nie mogli dostrzec jego źródła.
— To miejsce wciąż jest złe... Myślę, że pozbycie się demona może je oczyścić, uwolnić te biedne dusze... Wiesz, to wszystko jest nie takie proste. Ta wiedźma wspominała jego imię... Nie wypowiem go tutaj, ale wiem, gdzie się z nim skontaktowała. Gdzie zawarła pakt. To ołtarz zbudowany dawno temu, trzeba go zniszczyć, ale... Do tego musimy się przygotować. — Pokiwał głową, by zaraz prawie wpaść na drzewo, bo za często popatrywał na Anatella. W porę jednak zauważył. — I nie próbuj zaprzeczać, bo idę tam z tobą. Podobno tylko tak ściągnę z siebie klątwę. No wiesz, tę część rytuału, który chciała tu odprawić. — Westchnął teatralnie. — Ale nie martw się, umiem sobie poradzić... Czuję to! Na pewno schwytała mnie podstępem. No i mam jej magiczny kij, wciąż tkwi w nim moc, na pewno się przyda. — Zerknął na drąg. — Choć gustu to ona nie ma wcale. Kawałek prostej gałęzi. Dobrze, że nie miotła.
Na tym ich rozmowa się nie skończyła, bo czarnowłosy chłopak zdecydowanie lubił sobie pogadać, a sam temat miał już dużo mniejsze znaczenie. Przynajmniej droga zleciała.

Jego nowy kolega uciszył się dopiero, kiedy doszli do miasta, uprzednio mijając znowu czeredę wiejskich psów, które obszczekały ich groźnie. Strażnik przy bramie przyglądał się im uważnie, ale nie skomentował ani tej wycieczki po nocy, ani stosunkowo lekkiego ubrania czarnowłosego.
— Wiesz, myślałem o tym imieniu, bo jednak wypada się jakoś do siebie zwracać i... Mów mi Garreth. Przynajmniej na razie. — To wydawało się sensowne, a nawet jeśli się przez to przyzwyczai, to... no trudno. Za chwilę też dotarli pod jeden z domów. — To tutaj?
Na odpowiedź nie musiał czekać, co innego na otwarcie drzwi. O tej porze większość normalnych ludzi już spała, tylko czasem się znalazły jakieś oszołomy na ulicy i oto efekt. Usłyszeli ciche kroki, potem dźwięk odsuwanego wizjera, aż wreszcie otwieranego zamka.
— Gaspardzie... Jak dobrze widzieć cię całego — Luna wyraźnie odetchnęła z ulgą na tą wizytę, a za chwilę spojrzała na jego towarzysza. — A to jes... — Chciała zapytać, ale wtedy jej oczy rozszerzyły się, rozpoznając twarz. — T-Thomas?... Na miłe bogi, co ci się stało?
— Ahah, Thomas?... — Chłopak zmieszał się i zmierzwił sobie włosy. — Cóż no... To długa historia. Chyba. Albo bardzo krótka... — Zerknął kątem oka na Gasparda, ale tylko na chwilę. — Mam trochę dziur w pamięci, wybacz... Em...
— ... Luna Saffaris — odparła spokojnie. — Wejdźcie. — Odsunęła się, wpuszczając ich do środka. Miała na sobie sukienkę do spania i szlafrok oraz ciepłe skarpetki, a włosy upięte dość pospiesznie. — Chcecie czegoś się napić, zjeść?...
— Tak — miauknął Thomas, robiąc cierpiętniczą minę.

_________________

Trudno jest mieć serce, jeśli zatrzymało się tak wiele innych.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Shendaar - Page 3 Empty Re: Shendaar

Pisanie by Gaspard Anatell Nie Sty 02, 2022 11:14 am

Martwił go lekko fakt, że jednak zmuszony był zabrać nieznajomego ze sobą. Teraz już wiedział, że jakby Luna poszła z nim wtedy do tego lasu, bardzo łatwo mogła stać się jej krzywda, zaś demon, ołtarze, klątwy… patrząc na jego nierozgarnięcie, mogło to być równie niebezpieczne. Ale jak sam powiedział, to mógł być jedyny sposób n zdjęcie klątwy, choć… dalej nie wiedział, czym była ta klątwa. Ani jakie było imię demona, czy nawet, co miał na myśli mówiąc o “przygotowaniach” do zmierzenia się z nim. Okularnik wiedział dużo, ale tak samo niewiele mu mówił. Chyba potrzebował po prostu okazji na to, aby się faktycznie zapytać.
Ale dotarli do domu Saffaris, on i Garreth, bo tak się chciał przedstawiać. Nie pamiętanie czegoś tak ważnego jak imię musiało być trudne i może z tym całym jego zachowaniem, wiązała się klątwa. Albo po prostu był zakręcony, ale amnezja nie jest normalna sama w sobie.
Zdjął z głowy swój kapelusz, zaraz dostrzegając krew w jego wewnętrznej stronie. Już zasychała, ale zaraz palcami zmierzył do głowy, czując szczypanie. To pewnie po tamtym uderzeniu, choć równowaga powróciła. Zapewne mikstura mogła w tym pomóc. Założył znów nakrycie głowy, kiedy drzwi się otworzyły, w dodatku szybciej, niż się spodziewał. Jego oczy zmierzyły kobietę i jej ubiór nocny, może w lekkim zaskoczeniu. Był środek noc, czy ona… nie spała ten cały czas? Oh.
-Mówiłem, że mam dużo szczęścia…- Odpowiedział jej z uśmiechem, zara spoglądając na Garretha, a właściwie… jak się okazało, Thomasa, bo Luna go rozpoznała. Sam chłopak też był tym zaskoczony, nic dziwnego. Wampir poklepał go po ramieniu. -Jak chcesz, możesz być Garreth.- Rzucił, ale mało poważnie, aż nagle coś go olśniło. Oparł halabardę o ścianę domu i wyjął z torby świstek papieru, który zaczął uważnie śledzić wzrokiem. Za moment wysunął palec w stronę ciemnowłosego, prawie szturchając jego policzek. -Thomas Dolinden! Jeden z zaginionych! To Ty!
Oznajmił z powagą w oczach, godną najlepszego detektywa wszechczasów, ale jego odkrycie musiało być szybko zaćmione przez gościnę jaką zaoferowała kobieta. Anatell schował papier do torby, zaraz odwracając się w stronę księżyca na niebie, jakby chcąc ocenić swój czas. Teoretycznie miał go jeszcze trochę, ale nie mógł go roztwaniać. Nie chciał być też zmuszony marnować na to miksturę od Rantira, ale jeśli będzie trzeba, to też musi o tym zdecydować dosyć wcześnie.
W końcu zdecydował się wejść do środka, choć halabarde pozostawił na zewnątrz, mógłby nią jeszcze coś stłuc.
-Przepraszam, nie chciałbym nic poplamić…- Rzucił nieco nieśmiało, zatrzymując się bardziej przy drzwiach, niż wchodząc w głąb jej domu, spoglądając po chwili na swój rozcięty rękaw i rękę, nie mówiąc o błocie na płaszczu. Ale szybko odwrócił uwagę jej pytaniem. -Thomas mógł być głodzony, przydałoby mu się zjeść cokolwiek. Oczywiście, jeśli tylko możesz pomóc…- Poinformował, zaraz zdając sobie sprawę, że powinny paść jakieś wyjaśnienia. Wyjął zza pazuchy zakrzywiony sztylet, który ułożył płasko na dłoni, wyciągając go w stronę kapłanki. -Należał do wiedźmy, która odpowiedzialna była za zaginięcia i porwanie Thomasa. Już… nie stanowi problemu, ale wiesz może, czy ta broń jest zaklęta…? Przeklęta…? Jak tak to wyrzucę ją oknem, obiecuję…- Uśmiechnął się jednym kącikiem ust, zaraz przywracając nieco powagi. -Ale niestety zaraz zmuszony jestem iść, to nie koniec zagrożenia…

_________________

"Świadomość życia wiąże się ze świadomością śmierci."
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Shendaar - Page 3 Empty Re: Shendaar

Pisanie by Mistrz Gry Pon Sty 03, 2022 12:25 am

Luna uśmiechnęła się tylko lekko na jego stwierdzenie. Rzeczywiście miał trochę racji, choć nie chciała mówić takich rzeczy głośno. Lepiej jest zawierzać umiejętnością, szczęście to tylko dodatek. Ale przecież Gaspard z pewnością o tym wiedział.
— Garreth? — Uniosła nieco brwi, zerkając na ciemnowłosego.
— No co, to świetne imię — odparł z szerokim uśmiechem, który jednak na jego bladej twarzy nie wyglądał za dobrze. Zaraz też sam Thomas go schował, widząc, że nie wywołał dobrego efektu.
Weszli do środka, a Gaspard zaczął grzebać po kieszeniach. To oczywiście nie umknęło uwadze jego towarzysza, który odstawił drąg przy szafce i zerknął znowu. Już miał to skomentować, kiedy ujrzał kartkę papieru i palec przy swoim policzku, przed którym zrobił unik.
— Dolinden?... — powtórzył, jakby chcąc przetrawić tę informację.
— Aha, Thomas Dolinden, syn Edwarda Dolindena. — Odezwała się od kuchni Luna. — Nieraz chodziłeś z ojcem na polowania. Naprawdę nic nie pamiętasz?
— Niezbyt... Ale hm, polowania... — Przytknął dłoń do podbródka w zamyśleniu, by zaraz jednak wyminąć Gasparda w korytarzu. Było w nim coś dziwnego. Anatell przez moment miał wrażenie, jakby jakiś element dotychczasowej układanki jeszcze mocno nie leżał na miejscu, lecz nie umiał stwierdzić, który to.
Dolinden pozwolił sobie wejść do salonu i rzucić po nim okiem. Kominek, sofa, jakiś obraz, kącik ze schodami, doniczki, ogólnie prezentowało się to całkiem przytulnie.
— Nie przejmuj się, żadna plama nie jest wieczna, jak to mawiała moja babcia — odparła Luna, by zaraz zerknąć na Thomasa i pokiwać głową. — Wygląda na takiego... Zaraz coś zrobię.
— ... Tak, proszę — miauknął znowu niczym zbity szczeniaczek. Za chwilę jednak uwagę pochłonął Gaspard, a raczej jego sztylet. Kradziony w dodatku. No dobrze, uczciwie złupiony. — Ładna rzecz. Ale czy unikatowa...
— Nigdy takiego nie widziałam... Nie na żywo — poprawiła zaraz, biorąc sztylet do rąk. — Myślę, że to narzędzie rytualne... Wtedy mogłoby być na swój sposób przeklęte albo związane z ofiarami... Ale chyba sam mi powiesz, do czego go używała.
— Ani chybi do wykrawania serc — palnął i zawahał się, chowając ręce do kieszeni. — Były tam... A ja byłem... Trzecim zaginionym... Makabryczny widok. — Skrzywił się i zerknął gdzieś w bok.
— Nie wątpię... — Spojrzała znów na ostrze. — Ciekawe, że oszczędziła akurat ciebie... Miałeś mnóstwo szczęścia...
Luna zaraz oddała ostrze Gaspardowi i wróciła z przygotowanymi na szybko kanapkami oraz herbatą, która to była dla wszystkich na wszelki wypadek. Usiedli przy stoliku.
— Odpocznij choć na moment — rzucił do Anatella. — To kilka godzin drogi, a ołtarz sam nie ucieknie. Jego właściciel nawet się nie spodziewa.
— Ołtarz?
— Tak, bo...
— Czy ty się na pewno dobrze czujesz? — Przerwała mu i sięgnęła do jego czoła. — Nadal jesteś przeraźliwie blady... I zimny. Zimno ci?
— Emm... Nie... W porządku... — Lekko odsunął jej rękę.

_________________

Trudno jest mieć serce, jeśli zatrzymało się tak wiele innych.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Shendaar - Page 3 Empty Re: Shendaar

Pisanie by Gaspard Anatell Pon Sty 03, 2022 8:53 am

Anatell powoli wodził wzrokiem za Thomasem, kiedy ten próbował przypomnieć sobie własne nazwisko. Luna widocznie dobrze go kojarzyła, w końcu mieszkała tu, ale nawet wspomnienie o polowaniach niewiele tu pomogły. Może gdyby zobaczył ojca… o ile ten żył, ale mieli takie czasy, gdzie często wielu młodych ludzi szybko pozostaje pozbawiona rodziców. Jednak nie wtrącał się w to, bo wiedział jednak najmniej, a skoro kapłanka nie mogła temu zaradzić, on też niewiele zrobi.
Zaraz jednak własną uwagę zawiesił na złotowłosej, kiedy w swej uprzejmości w gościnie, wyraził obawę względem bałaganu, ale jej słowa były chyba tym, czego się po niej spodziewał.
-Miałaś bardzo mądrą babcię.- Uśmiechnął się, starając sobie przypomnieć swoją własną, ale bez większego skutku. -Pozwolę sobie schować broń.
Dodał tylko i gdy znowu Saffaris zamieniła słowo z Dolindenem, Gaspard wyszedł na zewnątrz, aby przenieść halabardę na korytarz, opierając ją o ścianę, ostrzem do ziemi, coby nikt sobie krzywdy nie zrobił. Zaraz odpiął też szablę z pochwą i pasem, aby dostawić ją tuż obok. Zdjął z głowy kapelusz, bo nie wypada być w czyimś domu w nakryciu, a ten sam w sobie przewiesił na rękojeści.
Wampir dołączył do reszty w saloniku, gdzie pokazał zakrzywione ostrze, licząc na biegłą opinię. Już jej pierwsze słowa wprawiły go w lekki dyskomfort. Z drugiej strony, nawet jeśli sztylet miał mroczną przeszłość, to przecież jego halabarda podobnie.
-Nie powiem, że taka myśl nie przebiegła mi przez głowę… ale w takim wypadku nie sposób chyba stwierdzić, czy faktycznie jest przeklęte.- Wziął je z powrotem do rąk, wsuwając za pasek. Jeśli faktycznie jest związane z tym co ta wiedźma stworzyła, może na coś się zda. A nawet jeśli jest przeklęte… to chyba u niego będzie najbezpieczniejsze. Drugiej klątwy mu chyba nie narzucą, co? Wampiryzm powinien działać jak taka zapora na inne przekleństwa, albo coś. Tak, czy inaczej, zdał się na opinie Luny, choć Thomas też miał swoje do powiedzenia, ale to potraktował już z lekkim przymrużeniem oka. -Czy faktycznie miał szczęście to zależy… od tego po co miał przeżyć…
Zwieńczył to niezbyt pozytywnymi słowami, choć wypowiedział je już ciszej, może bardziej do siebie, ale cóż, nie chciał czarnowróżyć, liczył że też istnieje rozwiązanie tego wszystkiego.
Zaraz jednak wrócił myślami do Thomasa, kiedy Luna przyniosła jedzenie, oraz herbatę, a rzucona informacja o czasie podróży całkowicie wybiła go z rytmu.
-Kilka godzin…?- Spytał, robiąc nieco większe oczy, których spojrzenie zbiegło na bok. Nie miał tyle czasu. A więc nie zdąży. Może faktycznie zbyt chciał się śpieszył. Ale co zrobić w tym wypadku…? Do świtu nie pozostało pewnie już tak wiele. -W porządku, choć nie chcę być problemem dla Luny…
Dodał zaraz, zerkając na blondynkę z lekkim zakłopotaniem, bo i tak już zajmował jej czas. Ale wampir ostatecznie dosiadł się do stołu, obejmując w palce filiżankę herbaty, którą dosunął do siebie, zaraz wpatrując się w swoje odbicie w niej. Dziwny nawyk, kiedy już nie możesz ujrzeć własnej twarzy w lustrze.
Srebrne oczy uniósł na tę dwójkę, kiedy kapłanka znowu wyraziła swój niepokój o Dolindena i wcale go to nie dziwiło.
-Może mieć to związek z klątwą, która na nim ciąży…- Skomentował, uznając to za jedyne wyjaśnienie. -...a o której wciąż niewiele powiedziałeś. Na czym polega ta klątwa…?
Spytał w pierwszej kolejności. Może powinien go odpytać na spokojnie, bo rzuca informacjami chaotycznie i w sposób jakby to mieli znać odpowiedzi. Spojrzał na moment na Lunę i znów na Thomasa. Skoro nie ma czasu na podróż, może choć zdąży pozyskać wiedzę.

_________________

"Świadomość życia wiąże się ze świadomością śmierci."
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Shendaar - Page 3 Empty Re: Shendaar

Pisanie by Mistrz Gry Pon Sty 03, 2022 5:06 pm

Czy nie mogli tego stwierdzić? Może... choć w tej chwili sama nie była pewna, to wymagało więcej czasu i pracy, od samego patrzenia niczego się nie dowie. Niby mogłaby spróbować na szybko coś osiągnąć, ale to wydawało jej się niestosowne. Nie powinno się zawracać głowy bogom w byle jaki sposób.
— Prawda... Ale dzięki temu uratowałeś mu życie — odparła z delikatnym uśmiechem, kończąc tym samym gdybanie o losie Thomasa. Jakby nie spojrzeć, taka była prawda, jego beznadziejne położenie zmieniło się diametralnie za sprawą Gasparda i Anatell mógł być z tego dumny. Ona była.
Usiedli sobie i Thomas najwyraźniej spóźnił się z jedną z informacji dla łowcy. A może zrobił to specjalnie? Gaspard rwał się do drogi już od początku, a czasem warto było zwolnić, wiedziała o tym dobrze. Zaraz jednak pokręciła z lekka głową.
— To żaden problem... Cieszę się, że chociaż tak mogę ci pomóc — odparła i zmieszała się na moment. — Tak wiele dla nas robisz, a to jeszcze nie koniec, chcę się na coś przydać — wyjaśniła nieco ciszej, uciekając na moment wzrokiem do herbaty, choć nową porcję uwagi skupiła znowu na Thomasie.
Odsunęła się od niego grzecznie i zmierzyła go uważnym spojrzeniem. Nie wyglądał dobrze i miała wrażenie, że wcale się nie czuje tak jak mówi. Mężczyźni. Jej spojrzenie zaraz wylądowało na Gaspardzie, a oczy lekko się poszerzyły.
— Klątwą?... — powtórzyła i znowu spojrzała na ciemnowłosego.
Thomas znowu znalazł się w centrum uwagi, na co uśmiechnął się lekko, jakby nerwowo z tej nagłej tremy. Chociaż on i trema? Nie wyglądało na to wcześniej.
— Tak więc prawda, jestem przeklęty... — westchnął swobodnie, opierając się o tył kanapy z herbatą w dłoniach. — Czy może raczej, jestem częścią rytuału, który zaczęła tworzyć... odprawiać znaczy. — Machnął ręką i zerknął na Gasparda. — Widziałeś serca, prawda? Wycięte i nabite na kości, a mimo to wciąż żywe... Miałem służyć jako... pułapka, pojemnik, na demona, którego chciała przyzwać i który miał jej pomóc zdobyć moc i te wszystkie rzeczy, z wzajemnością, jak myślę... Nie jestem okultystą. Przy ołtarzu zawarła pakt, który pozwolił jej na to wszystko, miała wyznawać tego demona, a w zamian za to, on obdarzyłby ją mocą. Nie wiem, po co, może lubiła takie zabawy, ludzie są czasem dziwni... — Zmierzwił sobie włosy. — W każdym razie, jej śmierć nie oczyściła lasu, ani trucheł, ani mnie... Trzeba to zakończyć tam, gdzie się zaczęło.
— Skąd to wiesz? — zainteresowała się Luna. — Jak wyglądał ten rytuał?
— Była samotna i nie miała sobie z kim pogadać — prychnął cicho i zastanowił się. — Widziałem wnętrze jaskini. Dwójka owiec w centrum, trójkąt z ludzi wokół niego... Z ośmiu, brakowało jej jeszcze jednego. I chyba jednego zwierzęcia. Nie jestem pewien, co z nimi robiła, to było... Trochę jak sen.
— Rozumiem... — Zerknęła na Gasparda i znów na niego. — Wiesz, jak to zrobić?
— W tym też jest mały problem... — Podrapał się po głowie i spojrzał na Anatella. — Myślę, że ten sztylet może nam się przydać, ale... Słyszałem kiedyś o sposobie na takie rzeczy. Brzmi trochę upiornie, ale wiarygodnie. Najpierw trzeba przerwać więź, a potem zniszczyć ołtarz. Podobno tylko dobra dusza może to zrobić... — Zerknął na Gasparda z nadzieją w oczach.
— Kapłani mają na to własne metody. To brzmi jak gusła — oceniła, choć bez wielkiego przekonania, bo jednak nie spotkała wcześniej takiego przypadku.

_________________

Trudno jest mieć serce, jeśli zatrzymało się tak wiele innych.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Shendaar - Page 3 Empty Re: Shendaar

Pisanie by Gaspard Anatell Pon Sty 03, 2022 6:26 pm

Uratował mu życie… słowa tak proste, a brzmiały, jakby chciała w nich wyrazić wdzięczność i może gratulacje… pochylił na nie lekko głowę, uśmiechając się do samego siebie. Poczuł się doceniony, ale nie tylko, teraz był pewny, że zrobił coś naprawdę dobrego. Sam z siebie i bez niczyjej pomocy. W końcu życie, którego nie skrzywdził. Tym bardziej chciał pomóc Thomasowi, bo na każdym kroku spotykał się z kolejnym nowym motywem do dalszej walki, która ma sens. To go chyba uszczęśliwiło, a niewiele rzeczy na tym świecie potrafiło to sprawić.
Zaraz przyłożył filiżankę do ust, by w tym samym momencie zawiesić wzrok na kobiecie, kiedy ta zapewniała go o swojej pomocy. To było nie tylko miłe, ale musiał przyznać, że rzucone wcześniej "urocza kapłanka" było trafną uwagą Gasparda. Miała w sobie to coś, przez co miło się jej słuchało i obserwowało.
-Tak jak mówisz, to jeszcze nie koniec… choć… już dużo dla nas robisz.
Uśmiechnął się przymykając oczy i zakładając rękę za głowę, którą szybko cofnął, kiedy go zapiekło. Ale wyraz twarzy nie uległ zmianie nawet na moment.
A przynajmniej do czasu, aż uwagę skupił na sobie Thomas. Anatell pochylił się nad stolikiem, podpierając się przedramionami i słuchając go z uwagą. Ale stopniowo, z dalszą częścią tej opowieści, jego twarz nabierała strapienia. Uczynić go naczyniem dla demona, pozbawić go własnego życia i wykorzystać ciało… Yuki…
-Wiedźma zadarła z najmroczniejszą magią, jaką tylko mogła…
Skomentował, odwracając wzrok i słuchając zarazem dalszej części. Ludzie faktycznie byli czasem dziwni. Czasem kierowali się egoistycznymi pragnieniami, nie bacząc na cenę, która przewyższa korzyść. W świecie Saramira i tego co stworzył, nic nie było za darmo. Niestety, jego były przyjaciel wciąż kroczył tą drogą. Żałował, że nie każdy mógł pojąć tego absurdu.
Gaspard podjął spojrzenie Thomasa, kiedy zaczął wyjaśniać jak rozerwać jego więź z demonem. Sztylet, to dobrze że go zabrał. Ołtarz zniszczyć, dobra myśl. Ale rytuał… kolejny rytuał. Miał już dość rytuałów, nieważne czy były złe, czy dobre. Ale tym razem chodzić miało o uratowanie życia. Lecz… ten wzrok, kiedy wspomniał o dobrej duszy… chyba nie sądził, że on…? Ha, zawiódłby się. Lecz komentarz Saffaris tchnął go nową myślą.
-Może to właśnie gusła mają być rozwiązaniem, skoro dzika magia to zapoczątkowała…- Spojrzał na Lunę. -...niestety sam nie mógłbym tego wykonać, bo nie spełniam warunków…- Zakłopotał się lekko. -...ale kto byłby lepszy, niż prawdziwa kapłanka…?
Spytał prawie szeptem, a jego wzrok był proszący jak u małego pieska. Niestety, nie widział innej opcji, poza tym, jeśli chciała im pomóc, to może właśnie otrzymała pole do manewru, którego nie zdołałby wykonać ani on, ani Okularnik… ale czy powinien takich rzeczy wymagać…? Absolutnie. I wiedział to. Lecz od tego zależało życie Thomasa i nie tylko.

_________________

"Świadomość życia wiąże się ze świadomością śmierci."
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Shendaar - Page 3 Empty Re: Shendaar

Pisanie by Mistrz Gry Pon Sty 03, 2022 9:10 pm

Miał rację, niewiele było straszliwszych rzeczy niż te, które w tak makabryczny sposób pozbawiały ludzi życia i prawa do ich własnego ciała. Już sama myśl wydawała jej się obrzydliwa, mieć przed sobą kogoś, kto nie jest tym kimś, a jedynie duchem wciśniętym w martwe ciało. Prawdziwy żywy trup. Aż zimny dreszcz przebiegł po jej plecach, lecz szybko wróciła uwagą do ich głównego tematu.
Nie podobał jej się rytuał opisywany przez Thomasa. Choć nie znali jeszcze wszystkich szczegółów, to już jej się nie podobał. Wszystko to brzmiało niepokojąco. Przeniosła wzrok na Anatella, kiedy położył nieco więcej nadziei w ten sposób. Naprawdę w to wierzył? Choć z drugiej strony widział więcej niż ona, może powinna mu zaufać i w tej kwestii.
Brwi Thomasa drgnęły lekko.
— Nie?... — mruknął z cichym zaskoczeniem, ale zaraz spojrzał na dziewczynę.
— Um... — Luna chyba się zamyśliła na moment, lecz jej wzrok wylądował na tej minie, której ciężko byłoby odmówić, o cokolwiek by nie chodziło. — To... prawda... znaczy... — Zmieszała się tym, jak to zabrzmiało, bo nie zamierzała się stawiać wyżej czy... To po prostu źle zabrzmiało. — Mój zakon oficjalnie się tym nie zajmuje, ale mając święcenia byłabym bezpieczniejsza od was. Taką mam nadzieję. Osoba przeprowadzająca obrzęd znajdzie się w centrum wydarzeń, to rozsądne. — Uśmiechnęła się lekko i już znacznie swobodniej. — A o moim dobru się przekonamy — zaśmiała się cicho i zerknęła po nich. — A więc, kiedy wyruszamy? Wezmę ze świątyni odpowiednie rzeczy, przejrzę też moje księgi, wydaje mi się, że gdzieś o tym czytałam... O czymś podobnym. Dowiem się, czego potrzebujemy i czego się spodziewać... Thomasie, co to za demon? — zwróciła się do chłopaka.
— A... Nie powinienem tego mówić. Znaczy jego imienia, rozumiesz, moja droga — odparł z lekkim uśmiechem.
Luna chyba zmieszała się na moment, ale szybko przytaknęła.
— Rozumiem. Więc... Oh, przyszło mi wcześniej do głowy, że twój ojciec by się ucieszył, ale lepiej nie ryzykować, że coś mu się stanie.
— Prawda. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś mu się stało — odparł ciszej, zawieszając wzrok na stoliku. Wyglądało to zwyczajnie smutno, aż przez moment miała ochotę go pocieszyć, lecz jej myśli wróciły do Gasparda.
— Gdzie będziecie do tego czasu? Znaczy możecie się zatrzymać tutaj, ale wolę zapytać — rzuciła z uśmiechem. — Będę wiedzieć, gdzie szukać.

_________________

Trudno jest mieć serce, jeśli zatrzymało się tak wiele innych.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Shendaar - Page 3 Empty Re: Shendaar

Pisanie by Gaspard Anatell Pon Sty 03, 2022 9:53 pm

Zdziwienie Thomasa było chyba zrozumiałe, jakby tak spojrzeć na całość. Może rodziło to pytania, ale w porę Gaspard wyszedł z inicjatywą poproszenia o pomoc Luny, co zajęło myśli. Jego taktyka z kolei zdawała się przynosić małe efekty, kiedy złotowłosa gubiła się we własnych słowach. Uniósł lekko brwi, ale zaraz się uśmiechnął, o mały włos, a zbyt szeroko. Była kochana, albo nie gadał jednak tak od rzeczy jak sądził. Kierował się w końcu intuicją.
-Tak, zwłaszcza że możesz być bardzo potrzebna Thomasowi po wszystkim.- Zachichotał. -A swoim dobrem się nie martw. Nauczyłem się, że to objawia się czasem w sposób najmniej spodziewany.- Dodał jeszcze, z nadzieją, że ją trochę uspokoi, choć i tak nabrała już dużej pewności siebie. Obejrzał się po tym na Thomasa. -Będę Was pilnował, gdyby coś działo się złego, zareaguje…
Choć tym razem…
Niestety lub stety, chłopak nie zdradził im imienia, ale może nie było to teraz takie istotne. Miał już prawie wszystko, co chciałby zrozumieć. Lecz srebrne oczy powiodły po tej dwójce, na wzmiance o ojcu Okularnika. Anatell odruchowo zacisnął palce na filiżance. Czyli żył. I martwił się o niego, pomimo niepamięci. Więc musiał go podświadomie mocno kochać. To… musiało być warte pozazdroszczenia uczucie.
Wampir obejrzał się na kapłankę, kiedy zapytała o miejsce o wypoczynek. Świt i to u niej… nie wiedziała prawdy, wystarczyłoby nieostrożne odsłonięcie okna. Musiał być bardziej dyskretny.
-Ja… będę w gospodzie, tam gdzie się poznaliśmy. Proponuję wyruszyć zaraz po zmierzchu, gdy ludzie pójdą spać. Zmniejszymy ryzyko.- Odpowiedział, licząc że wiarygodnie, choć miało to swój sens. Zaraz dopił herbatę i spojrzał po nich wstając od stolika. -Do zobaczenia. Wypocznijcie.

Reszta nocy upłynęła na powrocie do serca Shendaar i wynajęciu pokoju w gospodzie. Tam musiał niestety jeszcze babrać się z obrażeniami i umyć, bo tego mu brakowało, zapaleń. A po tym, przyszło mu zasnąć jak trup, jak nigdy wcześniej. Wciąż leżał w łóżku, w samych spodniach bo na tym skończyły się jego próby walki z wyczerpaniem. I chyba potrzebował jeszcze chwili by wyrwać się z tego błogiego stanu

_________________

"Świadomość życia wiąże się ze świadomością śmierci."
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Shendaar - Page 3 Empty Re: Shendaar

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach