Bór

+5
Killian Falone
Cerbin Amenadiel
Yasbri Jhaartael
Lethalin Silmerion
Mistrz Gry
9 posters

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Bór Empty Bór

Pisanie by Mistrz Gry Czw Lip 05, 2018 9:29 pm

źródło: wallpaperbetter.comźródło: pixabay.comźródło: wallpaperbetter.com
Od lat spędza sen z oczy wielu senemczyków; wielka, prastara i mroczna knieja rozciąga się od wschodniego podnóża Gór Sebvor, aż po leżące u wybrzeży moczary Denvaar. Prowadzi przez nią tylko jeden trakt biegnący w południowej części, niemal na granicy lasu, jakby nikt nie chciał zagłębiać się weń bardziej, niż to konieczne. Legendy mawiają, że kiedyś puszczą rządziły smoki, ludzie mawiają, że nadal można tam spotkać zupełnie dzikie bestie, które z człowieka z chęcią zrobią dobrze wypieczoną przekąskę. Nie brakuje opowieści o potworach rozszarpujących na strzępy nieostrożnego wędrowca, dzikich ludach, pożerających pokonanych wrogów czy nawet niebezpiecznych roślinach, które wędrują tam i z powrotem, strzegąc swojego domostwa.
FAUNA
jelenie, gryzonie, łasicowate, ptaki drapieżne i wodne, wilki, lisy, niedźwiedzie, smoki, bestie
FLORA
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Proin nibh augue, suscipit a, scelerisque sed, lacinia in, mi. Cras vel lorem. Etiam pellentesque aliquet tellus. Phasellus pharetra nulla ac diam. Quisque semper justo at risus. Donec venenatis, turpis vel hendrerit interdum, dui ligula ultricies purus, sed posuere libero dui id orci.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Bór Empty Re: Bór

Pisanie by Lethalin Silmerion Nie Wrz 20, 2020 8:44 pm

Stara dobra puszcza, jak miło. Lethalin tym razem nie wędrował w pojedynkę, bo towarzyszyła mu przeurocza Elfka, która musiała być w szoku, jak rzeczywiście wygląda podróżowanie w wykonaniu pana Silmeriona. Nie trakty, nie bezpieczne gospody. Zabłocone moczary, nierówne ścieżki z przebijającymi się korzeniami starych drzew, oraz czychające zagrożenie. Choć po prawdzie, mogła się cieszyć, że miała przewodnika, który zna takie drogi, aby przebić się przez Kirtan szybko i bez problemów. Niewielu, którzy odwiedzają bór poraz pierwszy, ma tyle szczęścia. Przeważnie przegrywają z tym co tu mieszka…
-Lasy Hurushn są dużo piękniejsze od tej puszczy, lecz mimo wszystko, dawniej to wszystko wyglądało inaczej. Dawne cywilizacje pomieszkiwały Kirtan, ludzie budowali się, a nawet żyli w zgodzie ze smokami. Jednak to przeminęło, natura upomniała się o swoje.
Opowiadał, podpierając się Słoneczną Laską. Najgorszą trasę mieli za sobą, tutaj było bardziej zielono i sucho, choć lekka mgła nie pomagała. Musiała więc trzymać się blisko Czarodzieja, aby się nie zgubić.
-Z pewnością nie przypomina to nic, co do tej pory widziałaś. Ale tego chciałaś.
Napomknął, doprowadzając ich do grubego konaru, który wybił się z ziemi już setki lat temu. Był to dobry moment, aby na moment usiąść i odpocząć. Elf wykorzystał okazję, żeby z tego skorzystać, wspinając się po głazach, a jeśli Yasbri też chciała, pomógł się jej podciągnąć i też siąść.
-Liczę, że nie żałujesz. Nasza rasa od zawsze żyła wśród drzew, to nasza domena, dzięki czemu, jest nam łatwiej przetrwać w takich warunkach, niż płaskouchym. Ale jak wspomniałem, nie ma sensu oceniać wszystkiego na podstawie jednego boru. Hurushn jest przepiękne. Domy są budowane na drzewach, wraz z pomostami, oberżami, szkołami, a wszystko jest rozświetlone. Zakochałabyś się w tym widoku.
Uśmiechnął się.
Lethalin Silmerion
Lethalin Silmerion

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : Słoneczna Laska, naszyjnik, nóż i torba alchemika.
Ubiór : Długie szaty z metalowymi elementami typu osłonki i guziki, oraz wilcze futerko na prawym barku i ramieniu.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Bór Empty Re: Bór

Pisanie by Yasbri Jhaartael Nie Wrz 20, 2020 9:34 pm

Gdybym wiedziała, że piszę się na takie błoto, to na pewno wzięłabym inne buty i nie narażała tych na niebezpieczeństwo. Jak jeszcze przez część drogi było świetnie, tak później się załamałam. Dosłownie. Nawet się nie siliłam, aby iść przez te moczary na obcasach. Ściągnęłam buty, upchnęłam do torby. Pończochy wylądowały zaraz za nimi. Podwinęłam nogawki spodni, żeby jeszcze ich dodatkowo nie ubrudzić. Jak ja to przeżyję, to będzie cud boski.
Olałam to, że mogę przez własną nieuwagę w coś wejść ostrego. Bardziej się przejmuję tym, jak ja później mam to błoto z nóg zmyć. Żadnej ścierki sobie nie zabrałam, cudnie. Wody mi szkoda na obmycie się. Mogę jednak ubolewać... Choć, może wyjdzie mi to na dobre? Maseczki błotne na twarz są. Ha, ha, może będę miała gładką skórę na nogach? Właściwie, nie narzekałabym na to.
Doczekałam się suchego lądu. Starałam się wetrzeć błoto w trawę, aby choć trochę mi ze stóp poschodziło. Przy okazji słuchałam co mój towarzysz mówi. Wydaje mi się, że każda puszcza jest lepsza od... Tego. Nie, że wygląda źle, nie, nie. Źle to się przez nią idzie.
Zerwałam jakąś liścianą roślinkę, aby zetrzeć resztę błota z nóg. Od razu tego pożałowałam. Jak jeszcze w palcach nie poczułam, tak po przyłożeniu do nóg - oparzyło mnie. Ja naprawdę jestem jakimś nieogarniętym mieszczuchem... Pokrzywą się sama potraktowałam. Z cichym jęknięciem wyrzuciłam roślinę. A podobno pokrzywa zdrowa jest... Ciekawe, w którym miejscu.
Ostatecznie, olałam to, co mi na nogach pozostało i skorzystałam z pomocy Lethiego, aby się wspiąć wyżej i usiąść. Naciągnęłam sobie torbę na kolana i wygrzebałam z niej buteleczkę wody.
-Nie, nie żałuję. - Tylko ubolewam nad swoimi nogami. Upiłam łyk wody. -Cały czas wspominasz o tych Lasach Hurushn. Skoro takie piękne były, to czemu je opuściłeś? - Zwróciłam oczy na niego i podałam mu butelkę, jakby się napić może chciał. Niech bierze śmiało, uzupełnię ją przy pierwszej okazji, gdy natkniemy się na wodę pitną.
Yasbri Jhaartael
Yasbri Jhaartael

Stan postaci : Nieziemski.
Ekwipunek : Srebrny pistolet, szminka w jej ulubionym czerwonym odcieniu, klucze do domu, cukierki karmelowe
Ubiór : Zapraszam do kp.
Źródło avatara : Claparo

Powrót do góry Go down

Bór Empty Re: Bór

Pisanie by Lethalin Silmerion Pon Wrz 21, 2020 10:06 am

Yasbri nie była przystosowana do takich warunków, a jej próby walki z błotem były jak walka z wiatrakami. Czuł lekką winę, że zgodził się ją zabrać w taką trudną podróż, lecz jeśli obrałby trakt, niczego by się nie nauczyła.
Kiedy Elfka zerkała ma swoje nogi ze zrezygnowaniem, gdy nawet pokrzywa postanowiła przypomnieć, że życie tu to nie sielanka, westchnął cicho. Kiedy chciała wręczyć mu wodę, ten pokiwał przecząco. Zaczął grzebać we własnej torbie.
-Mam nadzieję. Podsuń nogi na korę.
Poprosił i wyjął własną manierkę, oraz kawałek szmatki. Materiał zmoczył wodą, nie było mu jej szkoda, bo znał swoje możliwości i dystans do najbliższego wodopoju. Następnie, chwycił jej kostkę i zaczął zimną szmatką wycierać jej nogę, a także stopę z całej warstwy błota, by czuła się bardziej komfortowo.
Kiedy usłyszał jej pytanie, lekko poruszył szpiczastymi uszami, choć nie przerwał czynności.
-Wydarzyło się tam coś złego, co zmusiło mnie do odejścia. Był to mój własny wybór. Trzymały mnie tam tylko złe myśli. Zawsze mogę wrócić. Kiedyś to nastąpi. Ale jeszcze nie teraz.
Odpowiedział, a zaraz chwycił jej drugą nogę, znów zmoczył materiał i powielił zajęcie.
-Każdy ma swoje powody. Ty nie znienawidziłaś Jutar. Lecz coś zmusiło Cię, aby zamknąć stary rozdział z życia i odejść w nieznane. Może kiedyś też tam wrócisz, gdy uznasz, że jesteś już spełniona.
Przeniósł na nią wzrok, kiedy była już w miarę czysta, a szmatkę zwinął i zapakował z powrotem. Będzie trzeba ją wyprać w rzece.
Lethalin Silmerion
Lethalin Silmerion

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : Słoneczna Laska, naszyjnik, nóż i torba alchemika.
Ubiór : Długie szaty z metalowymi elementami typu osłonki i guziki, oraz wilcze futerko na prawym barku i ramieniu.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Bór Empty Re: Bór

Pisanie by Yasbri Jhaartael Pon Wrz 21, 2020 5:36 pm

Niech on się sam lepiej nie obwinia za to, że mnie zabrał. Ja tam wdzięczna jestem, że mogłam iść i nie odesłał mnie do domu. Otworzył nowe drzwi przede mną, a to, że sobie teraz nie radzę, to trudno się mówi. Nauczę się! Młoda jestem, wszystko przede mną. Z resztą, raz się żyje.
Wody ode mnie nie chciał. Schowałam butelkę z powrotem do torby i oparłam się rękoma od tyłu. Jestem głodna, zjadłabym coś w sumie. Szkoda, że nie zabrałam sobie nic wielkiego do jedzenia. Mam kilka cukierków na pewno... Ciekawe, czy mój Łysy towarzysz lubi słodkości.
Moimi nogami nie powinien się przejmować. Z lekkim zdziwieniem i nieufnością przesunęłam nóżkę tam gdzie chciał i uważnie przyglądałam się mu, co wyczynia. Aż tak źle się nie czuję z błotem na stopach, no proszę Cię. Odjęło mi całkiem mowę. Lekko się zarumieniłam i patrzyłam jak mi stopę wyciera. Ale się troszczy, kochany. Wstydliwe się uśmiechnęłam i podziękowałam.
-Raczej wątpię, czy wrócę tak prędko do Jutar. Może, kiedy już zostanę jakimś wielkim imperatorem państwa, czy coś, oo. - Zaśmiałam się pod nosem. Wizja mnie, jako władcy bardzo mi odpowiada. Mogłabym podbić cały kontynent. Szkoda tylko, że wojska nie mam. -A tak na poważnie, na ten moment wolę tym sobie głowy nie zajmować. Dopiero co opuściłam tamto miejsce. - Skończyłam wzruszeniem ramion. Może za tydzień zacznę tęsknić, może nie. Nie przywiduję przyszłości, więc odpowiedzieć sobie na to pytanie w stanie nie jestem. Być może nigdy tam nie wrócę, zamieszkam sobie w ziemiance na odludziu i będę hodować marchewkę.
-Pójdziemy kiedyś do Hurushn? - To tylko luźne i niezobowiązujące pytanie. W sumie, to ja nie wiem, czy on ze mną tydzień wytrzyma, a co dopiero tyle czasu, aby iść aż tam. Nie chcę się nagle zawieść na tym, że pozostawi mnie w pierwszej lepszej wiosce, zmęczony moim towarzystwem. Co jak co, ale już dostrzegłam, że jestem jego przeciwieństwem. On jest taki spokojny, poważny... A ja nie. Liczę, że nie będę go tak bardzo irytować. -Właściwie to, zastanawia mnie, jak sobie elfy radzą w tych ich, naturalnych warunkach, na drzewach. Kwestia z jedzeniem i tak dalej... - Zastanowiłam się na głos. Nie wyobrażam sobie siedzieć całymi dniami na drzewie. A nawet, nie wyobrażam sobie, jakbym to ja miała na drzewo wejść! Nie mam mięśni. Chyba by musiały mi takie Lethaliny pomagać się wspiąć na górę. To byłoby żenujące. Aczkolwiek, może, może bym nie narzekała...
Moja ciekawość nie kończy się na jedzeniu "i tak dalej". Zastanawia mnie jak musi wyglądać ta wrodzona więź z ojczystym miejscem i możliwe przekonanie o jego świętości, czy ka cholera. Takie no, "wszędzie jest dobrze, ale w domu najlepiej" tyle, że taka wersja dość... Jak to się mówi? Słowo mi wypadło z głowy. A, skrajna wersja! O, tak. W każdym razie, jest to zapewne coś, czego nigdy nie doświadczę. Już pokazałam po sobie, że mam gdzieś to, gdzie mieszkam i zwyczajnie odeszłam od rodziny, przez moje własne wybrzydzanie. Mam tylko nadzieję, że nie będą mi mieli za złe, że nie pozostawiłam im żadnego listu pożegnalnego i wyjaśniającego.
-I też zastanawiam się, czy by takiego mnie mieszańca przyjęli do siebie. Co jak co, ale rasowe leśne elfy takich długich uszu nie mają. I nie wiem też w sumie, czy leśne elfki nie są wyższe. - Spojrzałam na towarzysza oczekująco. Niech mi odpowiada na pytania, mam ich wiele.
Yasbri Jhaartael
Yasbri Jhaartael

Stan postaci : Nieziemski.
Ekwipunek : Srebrny pistolet, szminka w jej ulubionym czerwonym odcieniu, klucze do domu, cukierki karmelowe
Ubiór : Zapraszam do kp.
Źródło avatara : Claparo

Powrót do góry Go down

Bór Empty Re: Bór

Pisanie by Lethalin Silmerion Pon Wrz 21, 2020 11:26 pm

Czy zauważył jej rumieńce? Raczej nie, nie pomyślał nawet, by się ich doszukiwać, bo to co robił, to wyraz uprzejmości i szacunku, a nie nic, co powinno krępować dziewczynę. Może było to dla niej zbyt obce, ale będzie musiała przywyknąć do różnych dziwnych sytuacji związanych z jej nowym towarzyszem.
Słowa o byciu imperatorem, skomentował cichym parsknięciem i pokręceniem głowy. Odwrócił się bardziej w jej stronę, delikatnie bawiąc własnymi palcami.
-Sprostałabyś tak wielkiej odpowiedzialności związanej z władzą?- Zapytał, przenikliwie ją obserwując, choć to też był niewinny żart, który po niej kontynuował. Za moment skupił się na reszcie. -Masz rację. Powinnaś skupić się na nowym życiu. Ma ono wiele więcej do zaoferowania, niż Jutar.
Dodał, ale znów przyszło mu chwilę przemyśleć odpowiedź na kolejne pytanie. Chciała z nim tam iść? Nie dziwiło go to, nawet… cieszył się. Wiele elfów chciało, aby ich lud wracał do pierwotnych ziem.
-Jeśli dotrwasz do tego czasu, to oczywiście. Może zechcesz tam osiąść? Kto wie. Życie tam nie jest tak skomplikowane jak wśród ludzi. Zauważyłaś, że jesteś lżejsza od płaskouchych, prawda? To pomaga w poruszaniu się po drzewach. Rodziny łowczych polują na zwierzyny, które możesz kupować lub wymieniać za dzieło twoich rąk. Moja rodzina od zawsze zajmowała się magią. Nigdy nikt nie chodził głodny. Mężczyzna dba o to, aby wyżywić dzieci, oraz żonę. Lecz takową darzy się wielkim szacunkiem, jest opiekunką domu. I nie jest to kwestia… sprzątania, jak to może było u Ciebie. Obowiązkami domowymi można się dzielić, podział to osobista sprawa małżeństwa, nikt z tego nie rozlicza... Są tylko ogólnie przyjęte normy... tradycje, odnośnie ról, lecz w praktyce wszystko przebiega płynniej, niż w teorii.
Wytłumaczył, wpatrując się w niebo, które faktycznie przykrywały gałęzie drzew. Byli tu jak w jakimś pachnącym pomieszczeniu pełnym roślin. Choć preferował otwarte tereny na faktyczne odpoczynki, na nich można odpoczywać bez ciągłej czujności, co z krzaków wylezie.
Ciekawość Yasbri podsunęła jej kolejne pytanie, które Silmerion wysłuchał spokojnie, ocierając swoją głowę, jakby miało mu to w jakiś sposób pomóc w szukaniu najlepszej odpowiedzi.
-Wzrost masz odpowiedni. O to się nie martw. Lecz mimo to, nikt nie wygnałby Cię za posiadanie przodka z ludu Jaleeiti, chcieliby jednak, abyś przyjęła swoje prawdziwe dziedzictwo. Nie patrz na to jak na “rasowe” i “nierasowe”. Jesteś z Jameilayaes Tal. Jesteś idealna jaka jesteś.- Uśmiechnął się życzliwie, kładąc jej dłoń na ramieniu, aby nie miała złych myśli na swój temat. Już wcześniej zauważył jej dziwne poczucie niższości, zupełnie niezasłużone. -Masz jeszcze jakieś pytania?
Lethalin Silmerion
Lethalin Silmerion

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : Słoneczna Laska, naszyjnik, nóż i torba alchemika.
Ubiór : Długie szaty z metalowymi elementami typu osłonki i guziki, oraz wilcze futerko na prawym barku i ramieniu.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Bór Empty Re: Bór

Pisanie by Yasbri Jhaartael Wto Wrz 22, 2020 1:41 am

Żart mu się mu spodobał, ja to widzę, nie ukryje tego przede mną. Choć, nie narzekałabym, gdyby zechciał się zaśmiać odrobinkę głośniej... Albo, gdyby chociaż szerzej się uśmiechnął.
-Myślę, że byłabym w stanie, o ile miałabym dobrego, zaufanego... Kogoś. No, doradcę może? Gdyby był ode mnie taki doradca starszy i bardziej doświadczony, mmm. To może by to jakoś działało. - Można to przełożyć na tą chwilę obecną. Mam obok siebie właśnie starszego i bardziej doświadczonego elfa w sztuce przetrwania poza cywilizacją. Mam nadzieję, że będzie również godny wielkiego zaufania. Już i tak się do niego przekonałam... Pewien kredyt wiary musiałam mu dać, wybierając się z nim w nieznane. Co będzie dalej? Tego nie wiem. -A Ty? Jak myślisz, dałbyś radę być władcą? - Niech żartobliwe pytania nie lecą wyłącznie w moim kierunku. Czekam, aż mnie zaskoczy jakąś swoją wymyślną polityką rządzenia.
Niesamowite, ja się zastanawiam, czy on wytrzyma ze mną, a teraz mi sugeruje, czy ja sama wytrzymam. Przecież on nie jest nieznośny, jak ja, błagam... Zachowuje się jak kochany, troskliwy elf. Taki misiek do przytulania. Lepszy, niż mój brat.
Są rzeczy, które mi odpowiadają i są takie, co wcale, a wcale. Westchnęłam sobie pod nosem.
-I co? Kobieta sama sobie i dzieciom nie może zapewnić wyżywienia? Ma siedzieć wyłącznie w domu i tam sobie na drutach szyć? A i jeszcze dziećmi się opiekować i je rodzić. Taka perspektywa mi się nie podoba. - Przewróciłam oczami. Ha, już widzę siebie w takiej roli. Prędzej sobie włosy i paznokcie powyrywam, niż dam się wsadzić w taką rolę. W takich sytuacjach jest mi trochę przykro, że jestem kobietą. Lubię siebie taką i momentami nienawidzę. Cóż za przekleństwo. Pamiętam jak mi matka mówiła, że bycie kobietą, to jest masa wyrzeczeń. Ale, żeby aż takich? Gdzie jest miejsce, na moje własne spełnienie życiowe? Niech mi tylko nikt zaraz nie mówi, że przecież mężczyzna dziećmi się może zająć. Tak, przez jak długi czas? Jak tak sobie myślę, to stwierdzam, że byłabym beznadziejną matką. Nie w tym rzecz, że obwiniałabym dzieciaka za to, że jest i ja nie mam przez to wolnego czasu. Dziecko powinno się kochać bezgranicznie, a nie rozmyślać o tym, och, ach, jakby to było cudownie znów mieć czas wolny.
Uśmiechnęłam się lekko do siebie. Po co ja o tym teraz myślę, tak w ogóle? Czasem zapominam, że nie jestem człowiekiem i przede mną stoi całe życie otworem. Mam zaraz trzydzieści lat. Młoda pannica ze mnie jest. Nawet jak trafią mi się dzieci w młodym wieku, to one i tak urosną. A ja dalej będę miała szansę się spełnić życiowo. Ja to jednak umiem szukać pozytywów.
Spytałam o swój wzrost, czy dobry jest, czy nie. Właściwie to ja byłabym najniższa w całej mojej rodzinie, gdyby nie babcia. No, szara elfka. Do ramion mi sięga. Matka to z kolei od ojca wyższa... Brat mniej więcej w jej wzroście. Tylko mi się z tym nie udało. A szkoda, może miałabym dłuższe nogi, może ładniejsze by były?
Wysłuchałam go do końca. Oczywiście, kiedy padł komplement, to mi rumieniec twarz oblał. Mocniej niż wcześniej. Ale mi głupio rany. Nie słyszałam jednak wcześniej, aby ktoś mi powiedział, że idealna jestem. Nawet, jak miałam jakiś tam partnerów... Nic z tych rzeczy miejsca nie miało. Nasłuchałam się wyłącznie, że jestem pięknością z okropnie trudnym charakterem. Większość po pewnym czasie miała mnie dość. On pewnie też zmieni zdanie, uzna mnie za irytujące babsko.
Przysunęłam się kawałeczek do niego, gdy mi rękę położył na ramieniu. Uśmiechałam się dalej subtelnie. Czy mam jeszcze jakieś pytania? Zaskrobałam paznokciem o materiał torby.
-Jak jest z religią? U mnie w domu, to raczej był temat odsuwany na bok. Wszyscy zabiegani, praca i praca. Wiem, że są Duchy Puszczy i tak dalej... To wyznanie zgaduję, jest bardzo bliską częścią życia elfów, prawda? - Jak się dowiadywać, to wszystkiego po kolei. Nie mogło w końcu zabraknąć tego tematu.
Wprawdzie, nie narzekam jakoś szczególnie na to, że nie miałam styczności z jakimiś obchodami świąt, czy też ceremonii. Miałam więcej czasu dla siebie i nikt mi nie truł nad głową, że o, czegoś tam nie można, a to można, a jeszcze coś inne, to w ogóle trzeba. Cóż, mam teraz szansę zaznajomić się z wszystkim i mam zamiar z tej możliwości skorzystać.
Yasbri Jhaartael
Yasbri Jhaartael

Stan postaci : Nieziemski.
Ekwipunek : Srebrny pistolet, szminka w jej ulubionym czerwonym odcieniu, klucze do domu, cukierki karmelowe
Ubiór : Zapraszam do kp.
Źródło avatara : Claparo

Powrót do góry Go down

Bór Empty Re: Bór

Pisanie by Lethalin Silmerion Wto Wrz 22, 2020 9:33 am

To co mówiła nie było głupie. Jeśli nie znasz się na rządzeniu, to albo się za to nie zabieraj, albo daj sobie pomóc. Lecz to też wiąże się z problemami innej natury.
-Musisz wtedy polegać na zaufaniu. Wielu władców było marionetkami swych doradców, zawierzając im wszystkie decyzje. To tylko ciche trzymanie władzy w garści, pozostając w cieniu.- Podpowiedział jak stary mentor, choć nie oczekiwał tego, że zostanie potraktowany poważnie. -Nie jestem typem lidera. Nie umiałbym rządzić ludem.
Dodał z uśmiechem. Prawda taka, że się też na tym nie znał, elfy nigdy nie praktykowały monarchii. Władza należała do zgromadzenia najstarszych i najmądrzejszych.
Niestety, atmosfera na moment opadła, kiedy Yasbri zareagowała w sposób krytyczny względem tradycji elfów, które zdyskryminowała. Lethalin nie wiedział jak na to zareagować, choć po prawdzie sfrustrowała go jej negatywna postawa, kiedy nie to miał na myśli. Odebrał to jako atak.
-Nic takiego nie powiedziałem. Życie wśród płaskouchych ukształtowało Twoją wizje na świat, lecz jest on sprzeczny z naszą kulturą.- Odwrócił głowę na moment i wziął głębszy wdech przymykając oczy. Spokój. -Nie ma sensu o tym rozmawiać. Lasy Hurushn to nie miejsce dla wszystkich. Mógłbym Ci opowiadać bajki, że jest tam lepiej, niż gdziekolwiek, ale prawdą jest, że są tacy co wybierają ludzkie miasta. Ale to nasza kolebka. Nasz świat. A ja nie jestem tym, który ma kogokolwiek naprowadzić na właściwą drogę. Z pewnością nie jesteś gotowa, aby tam ruszyć. Ja też nie.
Dopowiedział, a choć słowa nie brzmiały przyjemnie, to głos zachował łagodny, jakby te dwie rzeczy gryzły się ze sobą niemiłosiernie. Nie zgadzał się ze wszystkim co głosiły ich doktryny, ale nie pozwoli sobie na to, by słuchać jak ktoś o zerowym pojęciu prawdy, obraża kobiety, które pełnią zaszczytne role w ich społeczeństwie.
Może tylko pytanie Yasbri dotyczące religii, uratować mogło całą sytuacje i oddalić niewygodny temat, który gryzł się poglądowo. Dzięki temu, skupił się też na czymś innym. Powiódł błękitne oczy w jej kierunku.
-Duchy opiekują się nami, pomagają nam przetrwać i chronią przed wszystkim co złe. Kontrolują wszystko co stworzyły, czyli nasz świat, a także mają władzę nad przyszłością. Po śmierci możemy narodzić się w innym ciele, lecz też możemy stać się Yeamosthi, duchami pośredniczymi. To ogromny zaszczyt, móc im pomagać. Dlatego każda rodzina ma swojego patrona. Silmerioni mają Yakshalamala, stworzyciela słońca, który sprawuje piecze nad pozostałymi bogami. Nasza wiara, pomaga nam zachować harmonie i ustalić zasady. Jest też wiele świąt ku czci bogów i są one tak huczne, że ludzie sobie tego nawet nie wyobrażą.
Wytłumaczył jak to wygląda w Hurushn, bo ogólne zasady funkcjonowania tej wiary, wyniosła z domu.
Lethalin Silmerion
Lethalin Silmerion

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : Słoneczna Laska, naszyjnik, nóż i torba alchemika.
Ubiór : Długie szaty z metalowymi elementami typu osłonki i guziki, oraz wilcze futerko na prawym barku i ramieniu.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Bór Empty Re: Bór

Pisanie by Yasbri Jhaartael Wto Wrz 22, 2020 1:37 pm

Oj. Czyżby wychodziło na to, że wyrażanie własnej opinii jest złe? Szkoda. Nie chciałam, a nawet nie wiedziałam, że może tak zareagować. Choć, był spokojny, to mimo wszystko, jego słowa w pewnym sensie mnie ukuły. Ja pewnie zrobiłam to samo moment wcześniej. Tak wnioskuję.
Niby Lasy Hurushn, a raczej ich społeczność, chce, żeby elfy wróciły do ich ojczyzny, ale nie jest to miejsce dla wszystkich. Proszę, zdecyduj się, bo głupieję. Miałam ogromną ochotę się o to spytać, a raczej wytknąć błąd myślowy, ale... Cóż. Nie chciałam go zdenerwować bardziej. Mogę machnąć na to wyłącznie ręką w tym momencie.
Wypraszam sobie, nikogo nie obraziłam. Wskazałam tylko, że kobiety są równie silne i mogą o siebie same zadbać. Ile jest samotnych matek na tym świecie, które sobie radzą? Niezliczenie. Czemu elfie kobiety mają być pod tym względem jakieś nieporadne? Fakt, mogłam sobie darować ten tekst o siedzeniu w domu i szyciu... Ale proszę, nie mów mi, że nie mam racji. Ewentualnie spróbuj się postawić na miejscu takiej kobiety. W porządku, mogą być na samym szczycie hierarchii społecznej, ale czy to może całkowicie je spełnić? Nie wydaje mi się.
Trochę mi humor się zepsuł. Mogłam nie zaczynać tamtego tematu.
-Toraval. - Mruknęłam i odwróciłam wzrok. Dziwnie mi się przeprasza, rzadko to robię. Zwykle to mnie się przeprasza i przyznaje mi się racje. Ale! Ja mu racji dalej nie przyznam. Przeprosiny mu się należą tak czy siak, jeżeli źle odebrał moje słowa. Mogłam to najwyraźniej sformułować inaczej.
Przynajmniej pytanie o religie nie wyszło na takie niewygodne. Podrapałam się po głowie, zmarkotnienie dalej mi nie przeszło.
-A co z rodzinami, które nie mają patrona? - Mniejsza o zabawy, uczty, ceremonie. Ciekawe, co w takim wypadku czeka mnie po śmierci. Mieszańca o zerowym pojęciu religijnym i bez patrona. Nicość? Czy ta, ludzka Otchłań? Czy jak to się tam nazywało. Ewentualnie nic. Tylko jak wygląda nic? Nawet czarna pustka czymś jest. -I jak dałoby się znaleźć patrona, w takim wypadku? - Przyciągnęłam nogi bardziej do siebie i oparłam się głową o kolano.
Yasbri Jhaartael
Yasbri Jhaartael

Stan postaci : Nieziemski.
Ekwipunek : Srebrny pistolet, szminka w jej ulubionym czerwonym odcieniu, klucze do domu, cukierki karmelowe
Ubiór : Zapraszam do kp.
Źródło avatara : Claparo

Powrót do góry Go down

Bór Empty Re: Bór

Pisanie by Lethalin Silmerion Wto Wrz 22, 2020 5:02 pm

Może nie powinien tak zareagować? Sam nie wiedział, czy postąpił słusznie. W końcu, to nie jej wina, że dorastała w kłamstwach i ludzkich wartościach. Jej rodzina już dawno zapomniała co to znaczy być prawdziwym elfem. Utożsamili się z tym, co ich otaczało, przeinaczając wszystko. Nie, to nie jej wina. Yasbri musiała się po prostu wiele nauczyć. Spojrzeć na świat jego oczyma.
-Nic się nie stało. Nie przejmuj się.
Zerknął na nią, a wzrok miał jak szczeniaczek. To chyba miało oznaczać, że on też przeprasza. Następny raz się pohamuje i dwa razy się zastanowi, nim coś powie. Poza tym, nie wyjaśnili tego tak jak należało. Lethalin może nie chciał się przyznać, że zmieniłby kilka rzeczy w systemie, który tak promował, jednak to był kolejny powód, aby dać szansę kobiecie zrozumieć wszystko na nowo. A może i ona nauczy go czegoś nowego? Kto wie, życie jest przewrotne.
Kiedy usłyszał jej pytanie, lekko odchylił się do tyłu i uniósł brwi. Ale… chyba zrozumiał o co jej chodziło.
-Każda rodzina ma swojego patrona. W Hurushn. Zostali oni wyznaczeni dawno temu, więc wszyscy tam rodzą się już pod jakimś patronatem. Jeśli zjawia się ktoś nowy, nie ma swojego patrona. Jest obcym. Aż nie wstąpi do czyjeś rodziny. Czysto teoretycznie… gdybyś została moją żoną, przynależałabyś do Silmerionich, więc byłabyś pod opieką Yakshalamala…
Odpowiedział, choć uciekł wzrokiem, kiedy to tłumaczył. Nie wiedział, czy taki przykład był odpowiedni, ale z drugiej strony, był on przecież tylko przykładem, tak? Chyba pomógł jej to zrozumieć.
-Nie jest ważne jednak to, czy tego patrona ostatecznie masz. W chwili śmierci, liczy się tylko to jak żyłaś. Duchy Puszczy mogą dać ci nowe ciało lub wezwać do pomocy, jak wcześniej wspomniałem. Nawet człowiek dostaje taką szanse. W końcu, jego dusza, mogła wcześniej być duszą elfa. Więc nie myśl o tym. Jeśli wierzysz, dostrzegasz ich boską rękę we wszystkim co cię otacza…
Uśmiechnął się, ale chyba bardziej do siebie.
Lethalin Silmerion
Lethalin Silmerion

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : Słoneczna Laska, naszyjnik, nóż i torba alchemika.
Ubiór : Długie szaty z metalowymi elementami typu osłonki i guziki, oraz wilcze futerko na prawym barku i ramieniu.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Bór Empty Re: Bór

Pisanie by Yasbri Jhaartael Wto Wrz 22, 2020 11:42 pm

Najwidoczniej oboje nie byliśmy zadowoleni z tego, co się wywiązało. Niby on nie przeprosił, a jednak jego oczy mówiły same za siebie. Uśmiechnęłam się delikatnie do niego i pokiwałam głową. Lepiej już nie rozgrzebywać tego tematu bardziej... Może, a raczej na pewno wrócimy do tej rozmowy. Znaczy, do tego tematu. Mam nadzieję, że w bardziej zrozumiałym akcencie, dla obu stron.
Jedną swoją nogę objęłam, drugą wypuściłam i wyciągnęłam przed siebie. Wydaje mi się, że to błoto mogło coś tam dać na skórę. Albo to ta paskudna pokrzywa, która dalej mnie piecze. Nie rozumiem dalej, jak nie mogłam rozpoznać pokrzywy.
-Aa, czyli kobiety idą pod opiekę ducha, który jest patronem męża. A jeżeli wolałaby zostać przy swoim rodzinnym patronie? Czy to wielkiego znaczenia nie ma? - Jak już siedzimy przy tym, to czemu by nie pociągnąć tego dalej? I nie wychodzi jakoś źle, jak ten poprzedni... No, teraz staram się lepiej dobierać słowa i nie komentować w jakiś chamski sposób. Naprawdę mi zależy, aby się nie obraził na mnie.
Zastanowiłam się jeszcze nad tym jego przykładem. Oczy mi ślicznie zabłyszczały. Nie, to nie przez to, że sobie powiedział, co by było jakbym ja została jego żoną. Nie, nie, nie, na takie rzeczy reagują tylko niedoświadczone podlotki. Pomyślałam o innej rzeczy. Może jest jakiś sposób, abym się dowiedziała, spod jakiego patronatu wywodzi się moja rodzina? Może trochę ironicznie by było, gdyby okazało się, że moja rodzina żyła pod patronatem ducha, który nie do końca się lubi z Yakshalamalą. No bo, ja go lubię. Mam nadzieję, że on mnie choć odrobinkę też. A tu duchy, które za sobą nie przepadają.
-Czy kapłani może spisują, kto pod jaką opieką jest? Albo chociaż, zapamiętują? - To byłoby ciekawe dowiedzieć się więcej o własnej rodzinie. Ha, sekrety rodziny będę odkrywać. Jeśli jednak nic nie jest spisywane, to pozostaje mi mieć nadzieję, że kapłani - którzy może wiedzą, może nie - jeszcze żyją. To też jakieś wyjście... A, jeszcze problem z ich znalezieniem.
Wysłuchałam go do końca. Czyli nie mam się o co martwić? Dalej, jakoś szczególnie przekonana nie jestem. Przyglądałam się mu cały czas. Widzę, że on w to głęboko wierzy. To całkiem przyjemny widok. Przy okazji nie jest jakimś napaleńcem, coby wszystkich chciał nawracać na swoje wyznanie. I to w nim fajne jest.
Przeciągnęłam się na siedząco. W końcu odwróciłam od niego wzrok, by spojrzeć w górę. Ładnie jest tutaj, ale mam nadzieję, że nie zabawimy tutaj długo. Czuję się tu nieswojo, w pewnym sensie. Jakby, obserwowana? Nie umiem tego dokładnie określić. Na pewno jakieś zwierzaki tu są i się chowają. Mogłyby być odważniejsze i się pokazać, może byłabym spokojniejsza.
-Nie sądzisz, że jest tutaj trochę dziwnie? Intuicja mi tak podpowiada, przynajmniej. - Zeskoczyłam na ziemię i się rozejrzałam nieufnie dookoła. Ostatecznie spojrzałam na swojego towarzysza. -Chyba, że to mi już odbija. - Oceniłam siebie samą na głos. Przyzna mi rację, albo zaprzeczy. Ewentualnie mnie wyśmieje. Jest jeszcze opcja, że może specjalnie mnie tutaj zabrał, aby mnie w czymś sprawdzić? Właściwie, to bym się nie zdziwiła.
Yasbri Jhaartael
Yasbri Jhaartael

Stan postaci : Nieziemski.
Ekwipunek : Srebrny pistolet, szminka w jej ulubionym czerwonym odcieniu, klucze do domu, cukierki karmelowe
Ubiór : Zapraszam do kp.
Źródło avatara : Claparo

Powrót do góry Go down

Bór Empty Re: Bór

Pisanie by Lethalin Silmerion Sro Wrz 23, 2020 2:04 pm

Yasbri przeżywała fakt użycia pokrzywy, ale z drugiej strony, to zdrowotna roślina. Kto wie, może ktoś odkryje, że można z nich wchłaniać mane?
-Porównałbym to do przyjmowania nazwiska mężczyzny. Nie zdarza się, aby kobiety zachowywały własne, nawet wśród ludzi. Jeśli kobieta nigdy za mąż nie wyjdzie, zachowa własnego patrona. Po prostu, dołącza do rodziny, czyli jest pod opieką Ducha, który ją strzeże. Ale nie jest to takie istotne, moim zdaniem.
Odpowiedział, bo po prawdzie, mariaże są tylko w bogatszych rodzinach. Inaczej to wygląda, gdy ktoś się w kimś zakocha…
Zignorowała jego przykład na rzecz pytania, które wcale nie było bezpodstawne. Chyba się domyślił dlaczego chciała to wiedzieć.
-Kapłan spisuje rodziny pod patronatem Ducha, któremu służy. Taki dokument jest ważny nawet względem rodzin, które opuściły Hurushn.
Uśmiechnął się. Możliwe, że jej rodzina miała swojego patronata, lecz go nie znała. Ciekawe, na co by padło. Pewnie coś ironicznego.
Yasbri ewidentnie czuła się źle w tym miejscu, dlatego i on nie miał wyboru. Koniec odpoczynku. Zeskoczył z konaru, lądując na trawie, po czym chwycił Słoneczną Laske, którą oparł o drzewo.
-W Puszczy Kirtan żyją różne stworzenia. Raz natrafiłem na wilkołaka. Pewnie dlatego tak się czujesz. Chodźmy więc stąd.- Zaproponował i obrał pierwszy kierunek, znaną mu drogą. Teraz zagłębiali się w las. -Wiele dusz przepadło w tych kniejach. Jednak ja pojąłem już, jakie szlaki są bezpieczne. Nie musisz się obawiać. Dotrzemy do Lenth. Lecz droga daleka, więc przyzwyczaj się do zielonego koloru.
Dodał, kładąc dłoń na jej głowie, z uśmieszkiem. Była pod jego opieką w końcu, a nie chciał, aby się bała.
-Mimo to, siedząc w kompletnej samotności, na takich pustkowiach, można zatracić zmysły. Tylko medytacja pomogła mi przetrwać i zachować zdrowy umysł. Spróbuj kiedyś.
Powrócił głową na kierunek trasy.
Lethalin Silmerion
Lethalin Silmerion

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : Słoneczna Laska, naszyjnik, nóż i torba alchemika.
Ubiór : Długie szaty z metalowymi elementami typu osłonki i guziki, oraz wilcze futerko na prawym barku i ramieniu.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Bór Empty Re: Bór

Pisanie by Yasbri Jhaartael Sro Wrz 23, 2020 11:19 pm

No jak wygląda u ludzi przejmowanie nazwisk, to tłumaczyć mi nie musi. W końcu wie, że się wśród nich wychowałam. Może nawet wiem o nich coś, czego on nie wie i nie będzie w stanie pojąć? Będę go jeszcze podpytywać, jakieś różnice sama wyłapię. Może ludzie mają coś fajniejszego, od tego co mają elfy? Nie zdziwiłabym się, gdyby takie rzeczy się znalazły.
-Czyli jest szansa, abym się dowiedziała, jakiego mam patrona. - Sam zapewne ogarnął, co mi po głowie chodziło. Cieszę się, że jakaś szansa dla mnie jest. Chcę wiedzieć jaki to duch jest. Jakiś cel mam i cudnie. Tylko, jak znaleźć taki dokument, nie wiem. Te elfie lasy są pewnie ogromne. To będzie jak szukanie igły w stogu siana.
Wilkołak w tej puszczy? To żart chyba jakiś i do tego nieśmieszny. Skrzywiłam się lekko. W życiu nie chciałabym spotkać na swojej drodze wielkiego, rozwścieczonego wilka. Słucha się tu i ówdzie, jakie są te wilkołaki niebezpieczne. Wolałabym nie ryzykować, jak już mam wybierać.
-Nie mam pojęcia ile czasu musiało Ci zająć wyuczenie się odpowiednich tras. Ja niestety nie mam tak świetnej orientacji w terenie. - Prędko bym się zgubiła, tak więc, będę przylepiona do niego, jak rzep do psiego ogona. Nie odpadnę - nie zgubię się. I przynajmniej nic po drodze mnie nie zeżre, nie zabije... Mam nadzieję, że też nie ucierpię. Trzeba starać się choć trochę pozytywnie myśleć.
Cieszę się, że idziemy dalej. Rozejrzałam się raz jeszcze dookoła, aby upewnić się, czy nic mi z torby nie wyleciało. Nie? Nie. To możemy iść. Mam nadzieję, że znajdziemy się gdzieś, gdzie będę mogła buty ubrać, a nie maszerować boso. Niedługo pewnie mi się zimno zacznie robić. Nie chcę nagle złapać przeziębienia. Załamałabym się chyba.
Uśmiechnęłam się uroczo, gdy jego ręka wylądowała na mojej głowie. O tak, niech mnie głaszcze. Nie chce? No dobrze, to niech sobie trzyma rękę na moich włosach. Mam tylko nadzieję, że ich tym nie przetłuści. Właśnie zrozumiałam, że nie przemyślałam tego, jak ja włosy mam myć w takich warunkach. Trochę beznadzieja. On to ma łatwiej, włosów nie ma. Nic mu do oczu nie wchodzi i nic go nie uwiera. Pozazdrościć... Ale swoich włosów za nic bym nie ścięła. Kocham je.
-Medytacja? Może się kiedyś skuszę. - Kiedy będę naprawdę zdesperowana. -Teraz czuję się dobrze. Jeszcze. Mam nadzieję, że tak pozostanie jak najdłużej. - Wzruszyłam ramionami i poprawiłam torbę wiszącą na moim ramieniu. A może kiedyś sobie z nim pomedytuje? O ile będzie miał czas. I o ile ja mu dam ten czas i nie będę go ciągle zagadywała. Lubię rozmawiać i lubię to, że on mi odpowiada i mnie nie olewa. Taki fajny i uprzejmy z niego elf.

Z/T x2
Yasbri Jhaartael
Yasbri Jhaartael

Stan postaci : Nieziemski.
Ekwipunek : Srebrny pistolet, szminka w jej ulubionym czerwonym odcieniu, klucze do domu, cukierki karmelowe
Ubiór : Zapraszam do kp.
Źródło avatara : Claparo

Powrót do góry Go down

Bór Empty Re: Bór

Pisanie by Cerbin Amenadiel Pon Cze 14, 2021 9:33 am

Jego nagłe zniknięcie z Neraspis z pewnością mogło zaniepokoić Killiana, lecz liczył, że ten będzie na tyle mądry, aby jakoś wyjaśnić go przed resztą wampirycznej społeczności. W rezultacie, wszystko wyjaśni się, kiedy wykona zadanie, jakie sobie postawił. Chciał w końcu odnaleźć swojego przyjaciela, złotego smoka, oraz prosić go o pomoc. Brzmiało to szalenie, zwłaszcza że nie miał pewności, czy ten dalej żyje, gdyż mógł już być w wieku sędziwym, ale chciał wierzyć, że tak. Jednakże, w pierwszej kolejności musiał poczynić odpowiednie kroki, mianowicie, przygotować się.
Dotarł wpierw, pod zrujnowaną bramę wiodącą do warowni, która była w połowie zburzona, czy to przez ataki zewnętrzne, czy upływający czas. Znów czuł się, jakby wrócił do przeszłości, jak podobnie było z pierwszą wizytą w Neraspis. Ale tym razem, dobrze znał te opłakane mury, w których zanurzył się powoli, mijając mogiły, które sam wykopał, a które utonęły w gęstej zieleni…
Przechodząc przez wyrwane i roztrzaskane wrota, omiótł wzrokiem tylko podniszczone podłoże, lecz nie chciał za bardzo powracać wspomnieniami do takich strasznych wydarzeń. Zwyczajnie, ruszył prosto do sali chwały, która w rzeczywistości, była teraz miejscem w którym walały się rupiecie, zaś duża liczba rozwieszonych czarnych płacht, stanowiła swego rodzaju ściany, niczym labirynt, w której ktoś mógłby się zgubić, chyba że użyłby noża do rozcięcia ich. On nie skorzystał, po prostu lawirował między wytyczonymi ścieżkami, pociągajac nosem. Czuł wyschniętą krew, nie tak dawno temu. Zaraz zaś, szturchnął coś butem i jak przyjrzał się temu bardziej, była to ludzka kość, prawdopodobnie udowa.
-Wielu zbłąkanych wędrowców wpadło w Twoje sidła...? To musi być rarytas, zwierzyna może w końcu znudzić…
Rzucił w powietrze, jakby do siebie, lecz nie, w rzeczywistości, ktoś go słuchał…
-Tymi drogami… rzadko wędrują… ale czasem biedna dusza przyjdzie…- Odpowiedział mu głos, zza jednej płachty. -...ciekawa skarbów, bawi moje towarzystwo…
Dopowiedział, przeciągając momentami sylaby, zaś Cerbin wznowił krok, wymijając kolejne płachty, lecz gdy skręcił za rogiem, w miejsce gdzie powinien stać jego rozmówca, nic nie było.
-Cieszy mnie to, że nie zapomniałeś mowy. W końcu, to już stulecia… stulecia wiernej i samotnej służby…- Podjął draculeta, aż przedostał się do miejsca wolnego od kawałków materiału, a gdzie znajdował się stół, z rozłożonymi śmieciami na nim, w postaci starych ubrań, butów, pordzewiałej broni lub odpadków, natomiast kości wszelakiego pochodzenia, walały się po podłodze, niczym porozrzucane papierki po cukierkach. -...lecz gdzie to, co miałeś chronić?
Spytał rozglądając się, a wtedy cień przemknął między płachtami, by z jednej, zniknąć momentalnie za drugą.
-Za ścianą… dbałem… czyściłem… i podziwiałem…
Odparł mu głos znikąd, zaś Cerbin nawet nie odwracając wzroku, zwyczajnie podszedł do wspomnianego punktu, napierając na cegły siłą swoich ramion, aż te rozsunęły ukryte “drzwi”, które wyłoniły małą wnękę. Jego oczy zabłyszczały, a kąciki ust, wykrzywiły się w górę… zobaczył ją znów…
-Wypełniłeś moją wolę, Epafrasie. Nadszedł czas, byś opuścił te zgliszcza.
Rzucił, odwracając głowę za siebie. Wtedy, czarny materiał lekko rozchylił się.
-Czas…? Nadszedł…? Lecz dokąd… dokąd mam się udać… co mam począć…
-Udaj się na wschód, podążaj tak długo, aż dotrzesz do mokradeł, a tam, dostrzeżesz zamek na skalistym wzniesieniu. Obok niego, od strony lądu, jest stara przystań i zrujnowana baszta. Tam na mnie czekaj.
Przekazał wręcz natychmiast, a wtedy, zapadła grobowa cisza. Trwała ona jeszcze przez chwilę, aż cień snujący się między rozłożonymi materiałami, postanowił przemówić:
-Jak rozkażesz, Rycerzu…

z/t
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Bór Empty Re: Bór

Pisanie by Killian Falone Pon Sie 23, 2021 4:58 pm

  Był środek nocy, kiedy wędrowali przez lasy na granicy Smoczej Puszczy. Nietoperze krążyły gdzieś nad ich głowami, co jakiś czas oddalając się w tę czy inną stronę, by przeczesać teren. Killian szedł przyzwoitym tempem, mając nadzieję, że Kitek nie będzie marudził tu tak samo jak w mieście. Właściwie Falone wolałby być napadnięty w mieście niż tutaj, bo z ludźmi przynajmniej wiadomo jak walczyć. Kiedy wpadniesz w szpony stwora, którego nazwę tylko bogowie jeszcze pamiętają, to jest gorzej. No ale nie mówił tego na głos, to byłby jeszcze jeden strzał w kolano.
  Byli natomiast w na tyle odosobnionym miejscu, by można było mniej więcej przejść do rzeczy.
  — Powiedz mi, Kitikiti... Co właściwie wiesz o wampirach? — rzucił i wyjął papierosa, którego odpalił spokojnie. Zaciągnął się i wypuścił biały obłok dymu, dając mu czas na ewentualną odpowiedź. — Domyślam się, że nigdy nie dane ci było słyszeć o naszej społeczności. Nie dziwi mnie to, większość ludzi ma nas za dzikie bestie, znają jedynie połowę prawdy i dorabiają sobie do tego ideologię. Tymczasem nasze światy są podobne. W stolicy wspominałem ci o miejscu, gdzie tacy jak ty i ja mogą być bezpieczni. To moje włości. Niejeden arystokrata i dobrze postawiony pan w tym kraju jest w rzeczywistości wampirem lub też z takim współpracuje, ale to są osoby, o których nie usłyszysz od łowców potworów. Cywilizowane i umiejące koegzystować z tymi, którzy ich otaczają... Jak ty i twoi bliscy, nieważne czy wiedzieli, czy nie. — Umilkł na chwilę, zajmując się karmieniem nałogu, a Kitkowi dając chwilę na przetrawienie tego. — Społeczeństwo wampirów, choć w większości rozproszone, to jest zbudowane podobnie do ludzkiego. Znajdziesz tam zwykłe osoby, jak i arystokratów mniej lub bardziej ważnych. Nad wszystkim zaś czuwa król i jego najbliżsi doradcy... Masz jakieś pytania na tę chwilę? — zerknął na niego, nie będąc pewnym, czy to co mówi jest całkowicie zrozumiałe czy raczej akceptowalne w świetle jego prawdopodobnie niewielkiej wiedzy.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Bór Empty Re: Bór

Pisanie by Kitikulu Pon Sie 23, 2021 6:07 pm

Dużo się działo dookoła nas. Liście szumiały na wietrze, gałęzie nam strzelały pod nogami, gdzieś słychać było dziwne odgłosy ptaków, księżyc wszystko słabo oświetlał, przez korony drzew rzucając wszędzie strasznymi cieniami, męcząc mi oczy, ciągłym bieganiem za wszystkim, co się rusza, żeby się upewnić, że nie umrę. I ja wiem, Killian mówił o swoim słuchu niespotykanym, jednak w tej chwili łatwo chyba zignorować nadchodzące zagrożenie. I ja wiem, że nietoperze też pilnują, ale... w sumie dużo o nich myślałem. Zastanawiałem się czy mnie lubią, bo wyczuwam między nami pewien dystans. Nie powinienem być zdziwiony, bo to tak, jakbym podchodził do jakiegoś losowego faceta czy kobiety i co chwila ich głaskał bez pytania. Jestem okropnym człowiekiem. Moja własna chęć poczochrania tych słodkich mordek sprawiła, że zepsułem naszą relację.
Nieskupiony kompletnie na tym, co Killian mówił. Spojrzałem na niego żywo, gdy powiedział pierwsze pytanie. Jakie? Co? Przepytuje mnie? A co ja wiem? Wiem trochę, ale... ale... Zaraz, Kitikiti? Dlaczego dopiero teraz mi to wpadło w ucho i dlaczego to brzmi, jakbym zaraz otrzymał od niego łopatę, abym kopał swój własny grób? Zerknąłem w bok, podążając wzrokiem za nieznanym szelestem. To tylko krzak, chyba?
-Nic.-rzuciłem tylko zestresowany. Naprawdę, mamy inne zmartwienia niż moja głupota i niewyedukowanie. Liczyłem, że nie odbierze tego w zły sposób. Nie ignoruję tego co mówi, po prostu nie wiem co powiedzieć. Niech mnie proszę nie zabija za to. Dlaczego miałby mnie za to zabić? Ja wiem, jak niektórzy reagują na ignorowanie ich, ja wiem, wiem.
Mówił dalej, mogąc pochwalić się wszystkim, co ma. Nie powiem, brzmiało to interesująco, chociaż trochę, jak z książek. Zaginione królestwo, o którym nikt nic nie wie, a ono dalej żyje i ma się świetnie. Trawiłem to wszystko, bo nie analizowałem tego w kontekście rzeczywistości, a bardziej dzikiej wyobraźni pisarza, czy może szaleństwa Killiana. Niech mówi, jeśli czuje się lepiej, a ja będę udawał, że nie przeszkadza mi zapach papierosów, który i tak jest rozrzedzony przez delikatny wiatr między drzewami. Nie połączyłem kropek, przepraszam, ale czy to łania tam biegnie? To.. nie, to światło. Wziąłem drżący oddech i owinąłem się lepiej płaszczem. Czy aby na pewno mam wszystkie guziki zapięte? Jesteśmy w lesie, nikogo tu nie ma. Właśnie, jesteśmy w lesie, powinienem się bać nieznanych zwierząt, a nie nielogicznych łowczych czyhających na życie zagubionych w borze owieczek czy morderców, którym właśnie przeszkodzimy w chowaniu swoich ofiar. Oszaleli, wszyscy oszaleliśmy, żeby iść o tej porze przez takie miejsce. Umrzemy szybciej niż nam się wydaje, sidła, wilcze doły, klatki spadające z góry, to wszystko nas czeka, ja to wiem, ja to czuję i jestem tego pewien.
-Nie.-usłyszałem kolejne pytanie do mnie, to było łatwiejsze. Nie miałem pytań, niech mnie zostawi w spokoju, ja tu się skupiam na przeżyciu, a on to traktuje, jak swobodną wycieczkę. Jak to możliwe, że tacy ludzie dalej chodzą po ziemi? Powinni być już dawno zjedzeni przez coś lub kogoś.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Bór Empty Re: Bór

Pisanie by Killian Falone Wto Sie 24, 2021 3:10 pm

  Otaczały ich zewsząd dźwięki nocy. Jakiś trzask, jakieś fruwające stworzenie wśród gałęzi, gdzieś dalej przemknęła sarna lub inny roślinożerca. A może i nie, może to wilk. Killian absolutnie nic sobie z tego nie robił, głównie z dwóch powodów. Po pierwsze, zwyczajnie przywykł do takich rzeczy, niejednokrotnie musiał znosić je w kompletnej samotności i nie było tu teraz nic, co mogło go zaskoczyć swoim istnieniem, co najwyżej na chwilę przykuć uwagę. Po drugie, może mniej rozsądne, czuł się bezpiecznie ze sobą. Zdążył się nauczyć, że większość zwierząt woli go unikać, oczywiście było ryzyko, że coś uzna ich za śmiertelne zagrożenie i postanowi wyeliminować, ale na to też byli przygotowani. Trzy uzbrojone osoby na cztery podróżujące, to całkiem niezły wynik.
  Kitek teoretycznie słuchał, to znaczy miał uszy i był tuż obok, więc na pewno go słyszał w tej całej paranoi śledzenia każdego dźwięku, ale to czy rozumiał, to już inna sprawa. No nic. Coś tam zawsze mu w głowie zostanie, a na pytania nawet odpowiadał. Lian nie był zły o to, że rzucał tylko jednym słowem. To nie były rzeczy wymagające wywodów, a dostawał informację krótką i na temat.
  — Dobrze. Co musisz wiedzieć, to że dotychczasowy król to człek niespełna rozumu. I nie, nie zmierzamy do niego. Prowadzimy z nim wojnę, lecz o to też nie musisz się martwić, bo nie będziesz walczyć. Nie zależy mi na przypadkowych ofiarach, a... — Killian umilkł i obejrzał się, lecz nie na las wokół, a na niebo zakryte gałęziami drzew.
  Jego twarz przybrała poważnego i uważnego wyrazu, a i Kitek mógł usłyszeć ciche popiskiwanie nietoperzy, które zaraz zostały zagłuszone przez głośniejszy... ryk? Jęk? Skrzeczenie? Ciężko było określić ten dźwięk jednocześnie piskliwy i wydobyty ze znacznie większej gardzieli.
  — Kryj się — rzucił do Kitka i wydobył pistolet, kiedy duże stworzenie opadło między drzewa wcale nie tak daleko od nich. Pomiędzy smukłymi pniami mogli dostrzec czarny zarys zgarbionej sylwetki i dziwnie wystające kończyny lub kolce. Jeden z pomiotów zasłonił się ostrzem przed wściekłym machnięciem pazurów. — Pilnuj go — rozkazał drugiemu Pomiotowi, który natychmiast się ulotnił i pofrunął w stronę Kitka, lecz nie przybierał z powrotem ludzkiej postaci.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Bór Empty Re: Bór

Pisanie by Kitikulu Wto Sie 24, 2021 3:40 pm

Nie będę walczyć? No co ty? Walka ze mną, to nie walka, tylko znęcanie się nad kimś pokroju dziecka. Tak właśnie jest. Jego słowa jednak zostały przerwane, a co było tego powodem? No co? NO CO BYŁO POWODEM? I KTO MIAŁ RACJĘ! JA! Tyle słuchania, tyle przeczuć i niepewności i CO? Miałem rację, że coś tu zaraz się stanie i nikt mi nie wierzył. Może i kilka razy się pomyliłem, ale lepiej być pozytywnie zaskoczonym, niż negatywnie.
Nie jestem co prawda pewien czy się powinienem cieszyć z tego, że mam rację. Wolałbym nie mieć racji i nie musieć się teraz martwić o to dziwne, pokraczne coś, co wydaje dźwięki jak świnia z chrypą. Na polecenie, skinąłem tylko głową i kilkoma szybkimi susami schowałem się za pniem większego drzewa, co rosło w towarzystwie kilku krzaków. Uklęknąłem na ziemi, uważając, żeby w razie potrzeby ucieczki nie poplątać się w spódnicy. Koty poleciały za mną i natychmiast mnie otoczyły posłusznie, nie chcąc się pakować w niepotrzebne problemy. Na szybko obwiązałem dzióbek Koguta kawałkiem sznureczka, żeby nie zaskrzeczał mi za głośno dzikus. Ryś też został uciszony, chwytem zamykającym mu pyszczek i mocnym przytuleniem. Niech się chłopak uspokoi, bo zaraz nas zjedzą. Jedyne co mnie niepokoiło, to to, że nie było przy mnie Łosia, ale założę się, że jest bezpieczny, przycupnął gdzieś w trawie i udaje liście.
Zerknąłem na nietoperze badawczo, czy wszystko u nich w porządku, po czym wróciłem do nasłuchiwania i zerkania co się tam dzieje ciekawego. Nie bałem się aż tak. Owszem, nieznany stwór jest niepokojący, ale co mi tam wielkie kły i pazury, to nic takiego. Dlatego też nie panikowałem. Wierzyłem, że sobie poradzą, muszą sobie poradzić, zwłaszcza, że... nie jestem pewien, ale umieją walczyć, prawda? Mają broń, więc pewnie potrafią się nią posługiwać, no i prowadzili mnie przez las nocą, więc pewnie znają się na trasach i tym, co może na nich wystąpić. No tak czy inaczej spokojnie siedząc i czekając, liczyłem, że nikt nie skończy jakoś mocno poturbowany.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Bór Empty Re: Bór

Pisanie by Killian Falone Sro Sie 25, 2021 2:26 am

Ciężko powiedzieć, czy dobrze, czy też szkoda, że Kitek nie wypowiedział na głos swoich triumfalnych myśli, ale z pewnością by go tym zaskoczył. Posłuchał jednak polecenia ukrycia się, co w duchu ucieszyło Killiana, bo wróżyło mniej kłopotów. O ile nie zacznie uciekać, ale chyba tego nie robił. Chyba, bo Falone miał teraz inne rzeczy na głowie.
Ingwar uniknął ciosu z właściwą dla Pomiota finezją i łatwością, zamierzył się też szybkim cięciem na nos poczwary, która prychnęła wstrętnie i odsunęła się. Killian wycelował, ale zawahał się, zdając sobie sprawę, że huk wystrzału może ściągnąć więcej nieproszonych gości. Nie było im tego trzeba, zwłaszcza, że wielki nietoperz mógł mieć kolegów.
Stał się kolejnym celem ataku, kiedy bestia odsunęła się od gwardzisty. Falone dobył szabli, jednocześnie wykonując gładkie cięcie po skrzydle, które miało go uderzyć. Zrobił szybki unik, przemieniając się w chmarę nietoperzy, która przeleciała na tyły stwora. W tym czasie Ingwar przesunął się w bok, by odwrócić jego uwagę, lecz to zdawało się wręcz zbędne, kiedy bestia najpierw rzuciła się na własną kończynę, zapewne upatrując się tam najbliższego źródła krwi. Zatopiła tam długie zęby, machając wolnym skrzydłem i skrzecząc gardłowo. Pomiot uchylił się przed nawet niemierzonym ciosem i przebił błonę sztyletem. Szarpnięcie nim zachwiało, ale zdołał bez problemu wpakować mu drugie ostrze w klatkę piersiową, co ostatecznie unieruchomiło nietoperza.
Killian przypomniał sobie przy okazji o wadach jego broni, pokryta srebrem niekoniecznie nadawała się do unieruchamiania wrogów. A jednak nie to teraz zaprzątn€ło jego myśli. Rzucił okiem na Ingwara i podszedł do skrzydła nietoperza, którego przegub był wręcz rozszarpany jego własnymi zębami.
— Głodował... — mruknął do siebie.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Bór Empty Re: Bór

Pisanie by Kitikulu Sro Sie 25, 2021 2:46 pm

Przyglądałem się z cienia i widziałem, że to nie była jakaś straszna bestia, a dziwnie przerośnięty nietoperz. Słyszałem o tym, ale widzenie takiej wielkiej futrzastej kulki było niesamowite. Ślepia mi się trochę zaświeciły, bo choć mordercze, to dalej urocze. Poza tym koty też takie były gdy je znajdywaliśmy. Brudne, wystraszone, głodne i prychające, wystarczyło trochę mielonki, kąpiel, leki i zmieniały się w rozkoszne maluchy. Ja wiem, że może to głupie, że tego się nie boję aż tak, a do ludzi wolę się nie zbliżać, ale to coś mnie raczej nie zabije dla czystej zabawy, bo akurat ma humor na taki rodzaj zabawy, zabije mnie po coś, szybko, żeby osiągnąć cel.
W końcu wielkie ciało padło na ziemię i nie ruszało się. Wziąłem cichy wdech, jednak pojąłem, że to przecież nie koniec, prawda? Wampiry mają to do siebie, że jak zabijesz je raz, to wrócą mimo tego. Tak czy inaczej było po wszystkim, więc wypuściłem Rysia, wolności żądał tez i Kogut, dałem mu ją, żeby rozprostował swoje cienkie nóżki. Obym go tylko później dał radę znaleźć w tej ciemnicy. Dam radę.
Wyszedłem zza drzewa i od razu zatrzymałem się, widząc, że ochroniarz nasz nie zmienił się znów w nietoperki. Spojrzałem w bok, speszony tego obecnością. Głaskałem go? Chyba tak i teraz... Na bogów! Zrobiłem krok w stronę Killiana, później kolejne, jednak szedłem mocno po łuku, chcąc szybko odgrodzić się od Pomiota drakuletą. Dziwnie mi teraz, powinienem płakać, prawda? Byłem jednak tylko bardziej czujny niż normalnie. Gdzie łzy i panika. Czułem się źle z tym, że tego nie robię, przynajmniej jeszcze nie. Wlepiałem tylko spojrzenie w mężczyznę, żeby w razie czego móc uciec, jednak chyba na nic się nie zapowiadało. Poza tym, chciałem też zająć się bestią, która była widocznie ranna, a jej krew ładnie lśniła w przebłyskach księżyca między liśćmi drzew. Ja mam bandaże, chociaż trudno pewnie będzie opatrzyć takie obrażenia. Stałem w bezpiecznej odległości od wszystkich, mając ich jednocześnie na oku. Wtedy moją uwagę przyciągnął Łoś, co podszedł nieufnie do wielkiego ciała. Kiedy tylko zobaczył, że stwór nie żyje, stanął przy nim dumnie, spojrzał na mnie i wydał z siebie koci okrzyk zwycięstwa.
-Kłamiesz, Łosiek, jak z nut.-zamruczałem, mrużąc oczy, zaprzeczając zdaniu kota, że to on upolował tego stwora. Zaskrzeczał jeszcze raz, przywołując mnie do siebie na głaskanie i pokazanie zdobyczy. On myśli, że ja mu uwierzę, że sam to pokonał i przyniósł mi pod nogi?
Obserwując mężczyzn, robiłem powolne kroki w stronę nietoperza, teraz chowając się za nim, robiąc sobie z niego osłonę przed drakuletami. Dobra, teraz czułem, jak niepokój mi wraca, jak do mnie dociera. Siedzę na widoku i dwóch facetów obok mnie, plus kolejnych dwóch, z czego jeden się chowa, a drugi nie żyje. Kucnąłem przy ciele i pogłaskałem rudzielca, co podbiegł do mnie. Wziąłem go na ręce i zacząłem tulić mocno, żeby już zacząć się uspokajać. Żadnych krzaków porządnych, żadnych drzwi, za którymi mogę się schować. To było drażniące i coraz bardziej mi doskwierało. Spróbowałem jednak jakoś wyjść z dziwnego otępienia, tak, żeby nie wpaść w strach. Trzeba coś poplanować, coś do roboty mieć.
-Jak go zabierzemy z nami?-zapytałem cicho, patrząc na Killiana, szybko jednak popatrzyłem na ochroniarza, żeby sprawdzić co robi i czy nie robi czegoś, co mi się nie podoba. No przecież spokojnie jest? Głaskałem ich wszystkich, więc nic mi nie zrobią? Nic mi nie zrobią? Jakoś tak mimo wszystko chwyciłem mocniej Łośkową sierść.
Kitikulu
Kitikulu

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-blizny na udach
-blizna po lewej od mostka
-chory na wampiryzm
Obrażenia tymczasowe:
-siniaki (głównie na nogach)
-miejscami pogryzione palce/nogi
Ekwipunek : .
Karteczka z napisem "To twoje dla ciebie, no chyba że nie chcesz".
Ubiór : Kreacje są w KP.
Źródło avatara : Twitter, Nea

Powrót do góry Go down

Bór Empty Re: Bór

Pisanie by Killian Falone Sro Sie 25, 2021 8:06 pm

  Nietoperze siedzące koło Kitka na pniu drzewa obserwowały uważnie zarówno jego, jak i sytuację nieopodal. Ta szybko się zakończyła, jak też można by się spodziewać po takim składzie. Nawet chyba nikt nie ucierpiał, może poza jakimś siniakiem. Ale nie to było istotne, bo jak słusznie zauważył król, nieznajomy wampir był kompletnie otumaniony swoim głodem.
  Grupka nietoperzy przefrunęła nieco bliżej, kiedy i Kitek zdecydował się ruszyć z miejsca i podejść do truchła. Jednak drugi Pomiot nie wtrącał się na razie i tylko obserwował drobnymi oczkami.
  Killian zerknął na Kiteczka, a potem na Łosia, który przywłaszczył sobie wspaniałą zdobycz. Nie poświęcił jednak temu za wiele uwagi, bardziej skupiając się na cechach samego nietoperza w nadziei, że któraś okaże się znana, jednak ubiegł go Ingwar, który schylił się do głowy bestii.
  — Spójrz, panie. — Ściągnął z głowy nietoperza naszyjnik, który Falone zaraz obrócił w dłoniach.
  Wisior nie był duży, a łańcuszek niezbyt gruby, wydawał się też dziełem dobrego złotnika, lecz nie to najbardziej przykuło uwagę Killiana. Zawieszka przedstawiała żołądź otoczony ptasimi skrzydłami, to był jeden z herbów arystokratycznych z okolic Morteny. Lecz co tutaj robił? Lian zerknął na nietoperza i zaś na Kitiego, który zadał nieśmiałe pytanie.
  — Nie możemy — odparł krótko i spojrzał na Ingwara. — Ale zostać tu też nie może. Znajdziecie przyczółek Rose i zajmiecie się nim. Chcę go widzieć w lochu tak szybko jak to możliwe — rzucił, a Pomiot tylko skinął głową. Falone schował wisior i spojrzał znów na Kitka. — Dalej pójdziemy we dwóch — oznajmił spokojnie i jeśli tylko ten nie miał zastrzeżeń, to był gotów ruszyć dalej, pozostawiając Pomioty z trupem. Mieli jeszcze kawałek drogi przed sobą i kilka rzeczy do wyjaśnienia, a które im przerwano.

z.t. x2
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Bór Empty Re: Bór

Pisanie by To'Ja Czw Paź 21, 2021 11:25 pm

Oblizałem się z cichym mlaśnięciem, bo już nie wytrzymałem. Tak blisko, a tak daleko, na jeden skok. Ruda kita wiewiórki zatrzepotała kiedy ta w skupieniu jadła orzecha na gałęzi drzewa obok mnie. Wiedziałem, że ma tam gniazdko, zobaczyłem je dzisiaj i grzecznie czekałem, aż wróci do domu. Może powinienem był poczekać, aż się schowa na drzemkę, ale ona czuła, że jestem obok, przeprowadzając śledztwo zostawiłem tam masę swoich zapachów, jednak teraz zdawała się być nieświadoma mojej obecności.
Sprężyście skulony, siedząc na drzewie oceniałem kiedy najlepiej wykonać ruch, szansę miałem jedną i nie mogłem jej zmarnować. Jestem cierpliwy, spokojnie, mamy czas. W końcu moment nadszedł. Spłoszone czymś ptaki wzbiły się w powietrze, przyciągając tym uwagę gryzonia, który zaczął się uważnie wpatrywać w tamtą stronę, tyłem do mnie. Wystarczył ułamek sekundy, żebym wyprostował nogi i z wyciągniętymi w przód łapami dopadł rudą, najpierw przygniatając ją do pnia, a później łapiąc za mały łepek zębami. Ręce musiałem mieć wolne, żeby się ratować kiedy sucha gałąź pękła pod moim ciężarem. Wiedziałem, że pęknie, byłem gotowy. Rozkruszając szczękami mały łepek zacząłem spadać, ale udało mi się zaczepić pazurami o pień i to w całkiem sensownej wysokości nad ziemią. Co prawda nagłe szarpnięcie za pazury nieco zabolało, zwłaszcza, że jeden w stopnie wygiął mi się niewygodnie, ale to nic, przeżyję, nie taki ból znosiłem.
Sprawnie zlazłem na ziemię i kucając pod pniem zacząłem sobie pomagać łapami w jedzeniu zdobyczy na surowo, nie wybrzydzając. Normalnie bym może i ponarzekał, że futerko w gardle trochę staje, że wątróbka taka jakaś gorzka, jednak w mojej obecnej sytuacji wybrzydzanie to głodowanie, a tego nie chciałem ani trochę.
To'Ja
To'Ja

Stan postaci : .
Obrażenia stałe:
-blizna na wnętrzu lewego uda
Obrażenia tymczasowe:
-czasem pobolewające prawe ucho
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : KirkasKaraff (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Bór Empty Re: Bór

Pisanie by Mistrz Gry Nie Paź 24, 2021 5:39 pm

Kocurek nie zdawał sobie sprawy, że sam był mocno i czujnie obserwowany. Ciężko powiedzieć od jakiego czasu znajdował się w zasięgu oczu, ale ślady jego obecności kryły się po różnych zakamarkach lasu. Były niczym rozrzucone żołędzie, które wystarczyło pozbierać, by mieć przyzwoity obiad. Jednak Duży Kot chyba nie wyglądał jadalnie. Na pewno był dziwny i przyciągał uwagę, toteż obserwacja się wydłużała. Ciekawość to zawsze była słaba strona, ciężko się przed nią bronić, a ucieczka już w ogóle jest niemożliwa. Bo jak tu umknąć przed czymś, co siedzi ci w głowie? Głowy się przecież nie pozbędziesz.
Wiewiórka zakończyła swój żywot w kocich szczękach, ale to nie było smutne. Może nawet przeciwnie, wywołało małą garść uznania dla jego umiejętności. Był zwinny i szybki, i dobrze się wspinał. To ostatnie szczególnie mogło mu ratować życie. To zawsze było ważne.
Naprężona pod ręką gałąź w końcu nie wytrzymała i pękła z głośnym trzaskiem, zmuszając do gwałtownego pochwycenia czegokolwiek, co było pod ręką. Padło na kolejną gałąź, a raczej grubszy konar, na którym można było przycupnąć. Cicho i ostrożnie, gdyż ślepia nie odrywały się teraz tym bardziej od zaalarmowanego kota. Drobne, ciemne ślepia skryte pośród futra w kolorach brązu, beżu, czerni i bieli, które sterczało na różne strony. Bezruch. Kot nie był trochę większy, był więc potencjalnym zagrożeniem, ale on chyba wolał wiewiórki, prawda?
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Bór Empty Re: Bór

Pisanie by To'Ja Nie Paź 24, 2021 6:38 pm

Chrupałem wiewiórkę w spokoju, aż nie usłyszałem strzelenia gałęzi niedaleko. Duże uszy od razu wyłapały skąd dochodził dźwięk, ślepia również poradziły sobie nieźle z odnalezieniem czegoś, co wyglądało nad wyraz dziwnie, jak małe dziecko, tylko, że pokryte masą włosów, wszędzie.
Zaburczałem gardłowo z niezadowolenia, nie spuszczając wzroku ze zwierzaka. Powoli, wstałem i podszedłem do drzewa, z którego przed chwilą skakałem na drzewo rudej. Rzuciłem jeszcze jedno spojrzenie stworkowi i zacząłem się wspinać. Na samym dole korzystając mocno z pazurów, bo mało było tam gałęzi, ale im wyżej, tym bardziej pozwalałem haczykom na łapach odpoczywać.
Zająłem miejsce na solidnej gałęzi, trochę wysoko nad ziemią, ale jak spadnę, to się raczej co najwyżej obiję mocno. Wyjrzałem zza pnia na małpiatkę, kładąc po sobie uszy. To coś było daleko, ale uważam, że najlepiej od razu pokazywać niechęć do kogoś, żeby nawet nie próbowali podejść bliżej. Mimo skupienia na nowym zagrożeniu, pospiesznie jadłem dalej, zrzucając na ziemię wszystkie resztki, mało wartościowy ogon, łapki z pazurkami, jak igiełki, kości.
Czyjaś obecność w okolicy mnie denerwowała, aż balansowałem na cienkiej granicy puszenia się. Może i mam krótką sierść, ale też dam radę się nastroszyć. Nieznacznie, ale lepiej mnie nie testujcie! Przytulony do drzewa oblizywałem się po wargach i palcach, żeby zlizać pozostałości obiadu, krew. Mało tego było, miałem ochotę na więcej i w tym momencie nawet małpiatka mnie kusiła na swój sposób. Zacząłem się w nią mocniej wpatrywać, czekając czy może przypadkiem sama mi się w łapy nie wpakuje.
To'Ja
To'Ja

Stan postaci : .
Obrażenia stałe:
-blizna na wnętrzu lewego uda
Obrażenia tymczasowe:
-czasem pobolewające prawe ucho
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : KirkasKaraff (DeviantArt)

Powrót do góry Go down

Bór Empty Re: Bór

Pisanie by Mistrz Gry Nie Paź 24, 2021 9:51 pm

  Kot burczał, to nie był dobry sygnał, a to zaś spowodowało falę niepewności, która nieprzyjemnie rozlewała się po ciele. Ale to nie było jeszcze takie złe, tylko ostrzeżenie, nic wielkiego, a nic takie też się nie działo. Lekkie przechylenie głowy na bok miało dać lepszy ogląd na to dziwne kotowate, ale tak się nie stało. W dodatku obiekt tej fascynacji uciekł. Na drzewo. Oh, na drzewo uciekł! Wzrok odruchowo i bardzo zapobiegawczo pomknął po ziemi i zaroślach, a potem też ku koronom innych drzew w poszukiwaniu zagrożenia, ale żadne nie dało się dostrzec. To był albo dobry, albo zły znak, trudna zależność i kolejne niezdecydowanie.
  To nie było przyjemne. Zniknął całkowicie z widoku i to zupełnie świadomie, przez co podjęcie kolejnej decyzji było jeszcze trudniejsze. Ostatecznie jednak ciekawość wygrała, wywołując długi i energiczny sus w stronę okolicznych gałęzi. Drobne, ale mocne dłonie zacisnęły się na liściach i korze, by poprowadzić dalej zwinne huśnięcie, prosto do zwisającego pnącza, potem dalej i jeszcze jedno drzewo, na którym skończyła się ta raptowna wędrówka. To było młodsze, można było siedzieć w jego gałęziach biegnących prawie pionowo i nie bać się o oparcie dla rąk, to było wygodne. Ciemne oczy znowu skierowały się na kota, który teraz był nieco bliżej... o ile nie zniknął z pola widzenia.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Bór Empty Re: Bór

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach