Ulice Jutar

+7
Kaida Valendav
Abigail Valendav
Killian Falone
Cerbin Amenadiel
Lethalin Silmerion
Yasbri Jhaartael
Mistrz Gry
11 posters

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Go down

Ulice Jutar - Page 4 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Serafina Vaymore Nie Paź 15, 2023 11:58 pm

-Nie... raczej już nie będzie okazji.. - mruknęła, gdy Mel zasugerował, że sama powie by tamten się wypchał. Wzrok jej zjechał na jedną ze ścian, a nie mając co zrobić z rękami, skrzyżowała je na piersi.
Na słowa Gasparda poczuła jak skacze jej ciśnienie. Rozsądne czy nie, zabójcze czy nie, miała ochotę powiedzieć by się stad zabierał i przekazał dla swojego szefuńcia wiadomość pełną wulgaryzmów. Cóż... skaczące hormony, ciężkie noce i zbyt duża dawka stresu miała swoje konsekwencje.
Jednak nim zdążyła się odezwać, odezwał się Mel. Serafina wbiła wzrok w podłogę. Wiedziała co to oznacza, a raczej miała przeczucie i nadzieje, że się myli. Mel chciał pogadać. Bez świadków. Chociaż... może to tylko jej paniczna wyobraźnia. Westchnęła bezgłośnie.
Spojrzała zaraz za Harimem
-To papużka - poprawiła mrukliwie, po czym skinęła Harimowi głową, aby zastosował się do polecenia Mela. Ale nim zdążyłby się chociażby odwrócić, wyciągnęła z torby woreczek i rzuciła go do Harima - Wiesz co masz z nim zrobić.. - dodała spokojnie, a zaraz przeniosła wzrok na Mela - A ty i Bou to co... publika? - rzuciła niby żartem.
Serafina Vaymore
Serafina Vaymore
Admin

Źródło avatara : Wpisze

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 4 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Gaspard Anatell Pon Paź 16, 2023 12:17 am

Spodziewał się różnych wersji rozwoju tej sytuacji, nawet spodziewał się jakiegoś ataku, lecz przynajmniej jedno mu się udało. Zakończyć tę dyskusję. A niech rzucają pomidorami, przynajmniej się opamiętali.
Serafina wbrew wszystkiemu się nie odezwała, ale ostrożnie prześledził kroki Mela, gdy ten zaczął się zbliżać. Ostrzeżenie dotyczące nietoperzy zbył całkiem, nie uznając by faktycznie miał się do tego dostosować. A PO DRUGIE… no właśnie. Słowa były jasne, miał wypierdalać i nie przeszkadzać. Zacisnął palce. Więc dlaczego tu przyszedł? Jako najłatwiejsza ofiara? Przymknął oczy. Nie potrzebował pilnowania.
-Powodzenia.
Zeskoczył z kredensu, na którym pozostawił walizkę lekarską. Wyminął Mela i nie spoglądając już na nikogo udał się do wyjścia. Zaraz poczuł powiew wiatru na policzku. Zerknął w kierunku nieba, nie wiedząc chyba czego tam szukał.
-Kurwa mać…
Kopnął kamień, zaraz siadając na trawie. Położył swój zaklęty kordelas tuż obok, spoglądając na jego zdobienia. Zdobył go od nieumarłej załogi piratów. Pamiętał dobrze tą morską bitwę, byli tam razem z Mifzenaamem… czasem cholernie tęsknił za jego towarzystwem. Popaprany demon, ale… chyba przyjaciel. I towarzysz. Tak samo Luna. Byli zgraną drużyną. A ci tutaj… oni wszyscy byli tacy beznadziejni. Wolałby już działać samotnie, ale nie miał ich wiedzy do sprawy takiej rangi. Ale trudno, zniesie to. Taki był rozkaz Wilka. Jest tylko narzędziem.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 4 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Harim Pon Paź 16, 2023 12:37 am

Poprawienie miana skrzydlatego właściwie zignorował. Nie było sensu do tego wracać, na pewno nie teraz.
Mel spodziewał się dyskusji, ale jednak żadna się nie zaczęła, ani ze strony Serafiny, ani nawet Gasparda. Patrzył na wampira w milczeniu i czekał na reakcję, którą miało być tylko jedno treściwe słowo. Odsunął mu się z drogi i zaraz wrócił do reszty w korytarzu.
Harim wyłapał spojrzenie Serafiny. Było wystarczająco wymowne. Nie podobał mu się co prawda ten gość, ale to nie było miejsce ani czas na dyskutowanie. Słyszał, co mówili, rozumiał powagę tego wszystkiego.
Złapał sprawnie woreczek i skinął głową, kierując się do wyjścia zaraz za Gaspardem.
Mel spojrzał na Lu i ducha na jej rękach.
— Idź do nich. On jeszcze gotów jest zrobić coś głupiego — wymruczał. — I pilnuj ducha. — Kiedy i ona wyszła, Mel wrócił uwagą na Serafinę, by zaraz westchnął cicho. — A my będziemy wymówką dla Aya, żeby nie miał się kogo przyczepić — odparł i zerknął na chłopaka. — Chyba że wolisz przypilnować, żeby znowu nie zaczęli pierdolić głupot.

Harim tymczasem znalazł Gasparda na trawniku i tak jak mu powiedziano, wiedział co robić. Z grubsza. To znaczy, wiedział "co", a "po co" to mógł się tylko domyślać, ale to szczegóły.
Otworzył woreczek i rozsypał wokół wampira kółko na trawie, wystarczająco duży, żeby nie musieli się gnieść w środku. Zaraz po tym usiadł w drugiej połowie.
— Nie wychodź z kręgu — rzucił krótko i całkiem neutralnie, jakby wcale nie mówił do znielubionego wampira.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 4 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Serafina Vaymore Pon Paź 16, 2023 6:44 pm

-No ja myślę, że głupote to nie tyle pierdoli ,co robi ale to nasz kwiatuszek - stwierdził z głupim uśmiechem.
-Daruj sobie, okej?
-Okej - Bou zachichotał - Pilnuj jej, Mel - rzucił niby lekko, ale jego słowa zdawały się mieć bardzo niepokojący wydźwięk. Jakby to nie było jedynie głupie droczenie się czy standardowe wygłupy.
Serafina Westchnęła, a gdy kolejno Lu, a za nią Bou wyszli, to osunęła się na kolana, siadając na piętach.
-Nigdy nie sądziłam, że będę odbębniać rytuał w duecie z tobą - stwierdziła, zaczynając wyciągać rzeczy z torby. Tuż przed sobą postawiła moździerz do którego powoli zaczęła wsypywać składniki. Wsypała zioła, a drzwi frontowe przeraźliwie trzasnęły. Zrobiły to z taką siłą, że aż usypał się tynk ze ścian, a one same niemalże nie oderwały się od framugi.
-Nie jest zadowolona... - podjęła spokojnie - cóż, też bym nie była - przyznała, chociaż niejako zdziwiła ją tak gwałtowna aktywność.


Lu obróciła się gwałtownie w kierunku drzwi, gdy te trzasnęły. Nawet chciała zawrócić
-Mi... - urwała, bo przed dalszą drogą powstrzymała ją ręka Bou, która zagrodziła jej przejście.
-Zostaw - mruknął.
Lu stała dłuższą chwilę wpatrując się w drzwi, jednak zaraz się uspokoiła, potulnie zawróciła kierując się do pozostałych
-ooooo.... - miauknął widocznie rozczulony Bou na widok białego proszku - Czyżby to była święcona sól? jak słodko - zachichotał, przenosząc wzrok na Harima - Serafina doprawdy musi cię mocno kochać - skrzyżował ręce na piersi, a zaraz spojrzał na Gasparda
-A ty się rozluźnij, odwalą brudną robotę, a laury zbiorą wszyscy - zachichotał.
Serafina Vaymore
Serafina Vaymore
Admin

Źródło avatara : Wpisze

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 4 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Gaspard Anatell Pon Paź 16, 2023 7:23 pm

Było trochę jak za czasów akademickich, zdawalność za frekwencję, ale wcale to go nie pocieszało, bo nie dawało nic w zamian, tak jak wtedy. Gaspard otworzył oczy, gdy spostrzegł, że Harim zaczął wokół nich rozsypywać jakiś proszek, przypominający sól, albo coś w tym rodzaju. Podciągnął kolana do siebie i w ciszy śledził jego kolejne ruchy, a te nie były spektakularne, bo na rozsypywaniu się skończyło. Hybryda usiadła nieopodal, wydając krótkie polecenie. Nie opuszczać kręgu. Ciekawe, czy sam Harim wiedział co robi.
-W porządku.
Odparł mu, nie zamierzając z tym walczyć. Nie miał zresztą powodu oddalać się, ani kwestionować rozkaz Mela. Z jednej strony chciałby stwierdzić, że to wina Serafiny, z drugiej strony Żniwiarz nie pałał do niego sympatią. Ehhh, powinien to zostawić w spokoju, a jednak jak zwykle wszystkim się przejmował.
Bou znowu się zjawiła i skradła scenę. Sól, święcona, dobrze. Czyli to forma ochrony. Zaraz padły słowa do niego. Zdawał sobie sprawę, że miały być pocieszeniem, ale zarazem rozgniewały go w środku, co tłumił apatycznym wyrazem twarzy.
-Jeśli wam to wystarcza…
Odparł tylko, znów wlepiając wzrok w martwy punkt. Nie przybył tu po laury, a doświadczenie. Laurami nic nie zmieni.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 4 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Harim Pon Paź 16, 2023 8:10 pm

  Mel odprowadził ich wzrokiem i w duchu odetchnął, że nikt ostatecznie nie protestował. Natomiast słowa Bou tylko przypomniały mu o jego ostatnim wahaniu. To ostrzeżenie było inne niż zwykle, poważniejsze, a to tylko zaostrzyło czujność mężczyzny.
  — Ani ja — odparł i nie mając wiele do roboty, kucnął naprzeciwko Serafiny. Kiedy drzwi trzasnęły, w pierwszej sekundzie spojrzał w ich stronę, zupełnie odruchowo, zaraz potem wokół siebie, ale niczego nie dostrzegł. — Też bym... ta, właśnie — mruknął, a w ostatnim słowie na moment zabrzmiała nuta rozbawienia. Choć w zasadzie nie było tu nic zabawnego. — Więc co robimy? — Wrócił ślepiami do Serafiny. — Twoje instrukcje były zajebiście mętne.

  Harim przyjął w milczeniu zgodę Gasparda na zostanie w kółku. Chwilę potem zobaczył pozostałych, za którymi z trzaskiem zamknęły się drzwi. Na ten dźwięk białowłosy znieruchomiał, jego skrzydła drgnęły, a pióra uniosły się na chwilę. Przez moment jeszcze wpatrywał się w zamknięte drzwi, nim nie przeniósł wzroku na blondynkę o dziwnym uśmiechu. Sól? Mogła to być sól, nie zastanawiał się nad tym, nie sprawdzał.
  — Ją pytaj — odparł, siadając nieco wygodniej na trawie, w taki sposób, żeby móc się szybko podnieść. Zerknął na Gasparda i przez chwilę patrzył na niego i jego podły humor. — To nieważne. Tak jest rozsądnie — odparł cicho na jego niezadowolony komentarz. W końcu to, co wampir chciał nie miało wielkiego znaczenia. Mieli polecenie do wykonania, a to nie wzięło się z powietrza. Przynajmniej skrzydlaty chciał ufać, że tak było najlepiej dla każdego. I że nic nie stanie się w środku tego dziwnego domu.
  Przeniósł wzrok na jedno z zabitych deskami okien i lekko zmrużył ślepia. Wydawał się nie tyle zamyślić, co skupić na tym oknie, jak polujący drapieżnik.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 4 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Serafina Vaymore Pon Paź 16, 2023 9:28 pm

Serafina rozgniatała ziółka, niekiedy wodząc wzrokiem po korytarzu w którym wciąż przebywali.
-Cóż.. można powiedzieć, że nauczyłam się tego od Aye Aye - wyznała, a przez jej usta przebiegł cień uśmiechu- Ja wszystkim się zajmę, a ty będziesz ładnie wyglądać, stoi?- umilkła na moment - W zasadzie to nie wiem czemu was tak dużo... chcieliście jej przyjecie urodzinowe urządzić? - westchnęła cicho, sięgając po kolejny składnik, który dorzuciła do kamiennej miseczki - im więcej osób tym większe niebezpieczeństwo... Anatema to dość paskudna istota... Głupio by było, gdyby któryś z was z postradał zmysły i chciał wymordować resztę - usłyszała skrzypnięcia schodów.
-Tylko z nią nie walcz... nie odsuwaj się...nie reaguj... jakbyśmy byli tu sami... - dodała ciszej. Sięgnęła po probówkę z krwią, którą również wlała do miseczki.
Po holu zaczął roznosić się dziwny, dość obrzydliwy zapach, a do ich uszu zaczęły dochodzić warkot i dźwięk przypominający bulgotanie. Trochę jak te, które wydaje człowiek zaraz po tym jak ktoś poderżnie mu gardło.
-Postaram się to załatwić najszybciej jak potrafię... - szepnęła. Spojrzała na Mela, momentalnie sztywniejąc, jakby coś za nim zobaczyła.Po kilku chwilach znowu zjechała wzrokiem do naczynia
-Powoli... tu pełznie.. - szepnęła. Odpaliła rozstawione przed chwilą świeczki, po czym uniosła naczynie które pierw odchyliła w prawo, następnie w lewo.
Mel dokładnie słyszał jak coś ciągnie się po ziemi, w akompaniamencie zachrypłego oddechu, który brzmiał dość upiornie.
-Niech ogień oczyści to miejsce i wyzwoli tą duszę... - mruknęła spokojnie - jak na ironie...-dodała już chyba do siebie. Przysunęła naczynie do ust i w tym samym momencie Mel poczuł na ramieniu lodowate, kościste palce. Kątem oka mógł dostrzec jak zdeformowane i nienaturalne są. Usłyszał ten chropotliwy jęk, coraz to bliżej swojej tętnicy szyjnej.
Serafina przechyliła naczynie, wypijając zawartość czarki co szło jej z początku tragicznie. Szybko zaczęła się krztusić, odchylając do przodu, a poczwara wydała z siebie paskudny jazgot.
Vaymore po raz kolejny przechyliła naczynie, opróżniając jego zawartość. Zaraz to złapała łapczywie oddech, tak desperacki, jakoby przed chwilą ktoś ją topił
-A-Au.. - jęknęła, zginając się w pół, a po chwili całkowicie i bezwładnie osunęła się na starą, drewnianą podłogę. A po Anatemie nie było śladu. Zapadła grobowa cisza, którą przerywały jedynie stukot kropli. Jedna z nich wygasiła świecę. Jeśli Mel uniósł wzrok zauważył, że cały sufit jest pokryty karmazynową cieczą, która teraz skapywała na ziemię.

Bou przeniósł wzrok z jednego na drugiego, po czym zachichotał
-Gaaaspaardzie, jesteś wampirem, nie gadaj jak zwykły śmiertelnik - zachichotał-Tylko oni tak desperacko się śpieszą... - przechylił głowę w bok - będzie czas się wykazać... jak cię to interesuje to było się zapisać do Serafiny na korki z egzorcyzmów -dodał nieco żartobliwie - Czasami "tylko tyle" to "aż tyle" i nie zawsze musimy grać pierwsze skrzypce... dojrzałością jest zrozumieć to i przyjąć z lekkością - wsunął ręce do kieszeni -Nie musisz udowadniać niczego przed sobą... Więc... zamiast się katować uznaj to za dobrą lekcje - uśmiechnął się wesoło - okazało się, że umiesz podszywać się pod lekarza i wyłudzać krew - przechylił głowę w bok - więc nie umniejszaj sobie. Bo mam wrażenie, że ogólnie to kopiesz się po dupie i uznajesz za największe zło, a jednocześnie na przekór swojej opinii próbujesz robić wszystko lepiej i lepiej... zdecyduj się, skarbeńku - zachichotał.
Serafina Vaymore
Serafina Vaymore
Admin

Źródło avatara : Wpisze

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 4 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Gaspard Anatell Pon Paź 16, 2023 11:13 pm

Jasne oczy prędko powiodły na Harima, gdy ten skomentował jego słowa, nawet bez grosza drwiny w głosie. Zaraz spojrzenie Gasparda zmętniało.
-Wiem, że masz rację.
Odparł mu, odwracając wzrok. Nie lubił się przyznawać do błędów, ale nadgorliwość gorsza od wilkołaków. Z pewnością było tak bezpieczniej. Lecz ciągle wymagał od siebie dawania dwustu procent, bo może…
Głos Bou był tutaj jak fałszująca nuta, która chyba nie zdawała sobie sprawy, że choć Anatell był już wampirem od dłuższego czasu, to wciąż nie mógł się pochwalić nadludzkim stażem. Pod pewnymi względami wciąż pozostawał mentalnie śmiertelnikiem. Choć to kiedyś zatraci, to teraz wszystko wydawało mu się o wiele trudniejsze. Już spławił żart o Serafinie, bo to ostatnia rzecz którą chciałby zrobić. Poprosił ją o pomoc raz - będąc na skraju desperacji i pod presją czasu.
Jednak jak bardzo nie byłoby to ciężkie do przetrawienia, nie mógł odmówić jej mądrości w tych słowach. "Aż tyle". Nie był żadnym bohaterem, to fakt. Ale miał swoje cele i ambicje, a te nie były takie wyrozumiałe. Czy naprawdę nie musiał sobie niczego udowadniać? Chciałby w to tak samo wierzyć jak Bou.
-Kłamstwo nie jest żadnym nowym talentem. Połowę mojego życia odgrywam jakieś role.- Przymknął oczy, podpierając brodę o kolano. Obecna, choć milcząca Lu, mogła choć po części wiedzieć jak wyglądało jego życie. Zresztą Serafina i Harim poznali go jako oszusta. -Zdecydować się…
Powtórzył ostatnie słowa Bou. Przypomniało mu to jej wcześniejsze słowa, gdy Lavelle się rozpłakała. Ile razy sam sobie to powtarzał.
Spojrzał na Harima.
-Gdy spotkaliśmy się pierwszy raz, widziałeś towarzyszącą mi kobietę. Widziałeś też obrzydzenie w oczach Serafiny.- Uśmiechnął się słabo i zaraz przeniósł wzrok na milczącą Lucrecie. -At zdusił to czym jestem.- Spojrzał na Bou. -Może siebie karam, kopię po dupie i wymagam więcej, niż ktokolwiek. Może masz rację we wszystkim co mi wytykasz. Ale jeśli znasz sposób, aby to wszystko przestało mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie, bym mógł żyć beztrosko, zdradź mi go, bo może jestem ślepym głupcem.- Skierował twarz przed siebie, unikając spojrzeń każdego. -Jeśli nie, to nie zachowuj się, jakbyś cokolwiek o mnie wiedziała.- Oparł się rękoma o podłoże za plecami. -Nie martwcie się. Nie zakłócę przebiegu misji. Dotrwam do jej końca i nasze ścieżki znów się rozejdą.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 4 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Harim Wto Paź 17, 2023 5:23 pm

Mel pokiwał głową na jej słowa, wydając przy tym jakieś średnio zadowolone "mhm". To było faktycznie typowe dla Aye Aya, nic dodać nic ująć. Wodził swobodnie wzrokiem za jej rękoma, starając się choć trochę zapamiętać z całej receptury. Nie było to trudne, ale zawsze lepiej jest zobaczyć niż przeczytać.
  — Moja ulubiona rola — mruknął w odpowiedzi, choć po prawdzie nie przeszkadzała mu wcale bezczynność. — Wiesz, nie znam się. To nie był mój pomysł — odparł po chwili namysłu. Niewiele więcej mógł powiedzieć, bo i nawet nie wyjaśnili dlaczego cała ta afera. Teraz było bardziej jasne, że powodem była sama Serafina, jednak to nie był dobry moment na pytania. Nie chciał jej rozpraszać. Ani siebie, dostawszy bardzo treściwe instrukcje, a które właśnie miały się zweryfikować.
  Ciężko byłoby dostrzec nieznacznie dokładniej wyrównany oddech, ale w bladych ślepiach wyraźnie odbiło się skupienie. Widział kątem oka to dziwaczne, powykręcane coś, jego szpon sięgający ramienia i obrzydliwie obłapiający się na nim i wędrujący dalej. Prawie czuł ten wstrętny oddech. Miał wrażenie, że te szpony są lodowate, ale to mogło być tylko złudzenie podbite pewnym paskudnym wspomnieniem, które wzbudziła anatema. Ale mając w głowie prośbę Serafiny, siedział nieruchomo, wpatrując się w jej osobę. Co prawda mógłby patrzeć w ścianę, ale tak miał choć minimalne poczucie panowania nad sytuacją.
  Do czasu.
  Białe tęczówki zadrżały delikatnie, kiedy ta zdawała się zakrztusić, ale nie wtrącał się, aż nie zajęczała z bólu.
  — Serafina? — rzucił cicho i poderwał się z ziemi, by ją złapać, zanim zderzyła się z podłogą. Nieprzyjemne mlaśnięcie na podłodze na moment odwróciło jego uwagę, wzrok zawędrował na krwawy sufit, a Mel przez następną sekundę rozważał różne opcje.
  Podniósł ją z ziemi i postanowił zabrać na zewnątrz, jeśli żaden upiór nie próbował go powstrzymać.

  Harim zerknął na Bou, ale kompletnie nie zrozumiał tej uwagi. Niby miała sens, mógł uwierzyć, że wampiry myślą inaczej, on też myślał inaczej niż niektórzy, ale nie umiał postawić się na miejscu Gasparda. Ale skoro tak, to może on też nie umiał. Ale blondynka gadała dalej. Była z tym trochę irytująca, nawet jeśli mówiła z sensem. Jej nastawienie do wszystkiego było irytujące, jeszcze bardziej beztroskie niż Serafiny. Ale chyba niczego innego się nie spodziewał po jej znajomych.
  Było też jeszcze coś, co trochę go ugryzło, ale w taki dziwny sposób, jakby zazdrością. Nie bardzo umiał to nazwać, ale wiedział dobrze, skąd się brało, więc szybko skreślił ten temat w głowie. Zamiast tego, wrócił uwagą do Gasparda. To, że przed chwilą wampir przyznał mu rację, niewiele zmieniało. Dalej był jakiś dziwny, uparty na swoim punkcie i jednocześnie załamany sobą. Piórka na uszach Harima uniosły się delikatnie, kiedy ten zwrócił się prosto do niego. Skrzydlaty słuchał w ciszy, ale nie wyglądał na przejętego.
  — Tylko dzieci żyją beztrosko — mruknął, choć ostatnie pytanie nie było do niego. — Im więcej będziesz miał lat, tym więcej będzie rzeczy, których można żałować. Ale nie ma sensu umierać za to, co było. — Odwrócił wzrok na zdziczałe podwórko kamienicy i lekko kołyszącą się trawę. Wydawała się tu jakaś szara.
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 4 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Serafina Vaymore Wto Paź 17, 2023 5:52 pm

Bou zerknął na Harima, po czym zachichotał wesoło
-Jak przeżyjesz dwa światy, to zmienisz zdanie, skarbeńku - rzucił z przesłodkim uśmiechem, po czym szturchnął butem but Gasparda - Ale on ma racje, ne? Nie ma sensu umierać za przeszłość -i tak też przeniósł ślepia na Harima.
-A wiecie, tak sobie na was patrzę i widzę, że mamy tutaj epidemię białasków - zachichotał, krzyżując ręce na piersi- Zjazd albinosów, a ponoć tacy wyjątkowi są... - i z zadowoloną miną podszedł do Harima - Ładniusi...i widzę, że zacząłeś rzucać cień - mruknął wesoło, chciał coś dodać, ale obrócił się w kierunku budynku.
-Oho... - mruknął, przypatrując się pustostanowi.
-Co się stało? - Lu również przeniosła wzrok na budynek - Bou?
-Shhh.... - Bou zmrużył ślepia - Nic.. - dodał i wrócił spojrzeniem do całej trójki - a co ma się dziać - uśmiechnął się delikatnie - rytuały się dzieją...
Lu spojrzała na blondyna, na budynek, ale zaraz grzecznie wróciła spojrzeniem do samego Bou
-a ty czemu tu jesteś?
-Meluś poprosił by ktoś miał was na oku...- ponownie sięgnął wzrokiem w kierunku budynku. Tym razem w drzwiach frontowych dostrzegł Mela z nieprzytomną Serafiną na rękach.
-A widzisz Hariś, dlatego was tu być nie powinno - mruknął nieco bardziej neutralnym głosem, ruszając naprzeciw Mela
Serafina Vaymore
Serafina Vaymore
Admin

Źródło avatara : Wpisze

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 4 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Gaspard Anatell Wto Paź 17, 2023 6:37 pm

To nie tak, że chciał uciekać stąd za wszelką cenę, bywały gorsze momenty i przywykł do różnych niedogodności, ale czemu tak bardzo próbowano grzebać w jego głowie? Chciałby nie musieć się nikomu tłumaczyć z zasad własnego rozumowania, bo niekiedy gubił się między własnymi myślami, a co dopiero miałby je komuś nakreślać. Moralizatorstwo niech pozostanie w świątyniach, u kleryków.
Harim ponownie skupił na sobie uwagę Gasparda, który udowodnił, że nie jest takim milczkiem jak go zapamiętał. Może nie mówił dużo, ale chyba jak dotąd, najbardziej sensownie z tej zbieraniny. Właściwie, nie żeby wspomniał o czymś nowym, lecz…
-Ja… pomyślę nad Twoimi słowami.
Odparł mu, pozostawiając to w głowie. Czas będzie płynąć, będą zachodzić zmiany, a choć on pozornie pozostanie taki sam, wydarzą się jeszcze inne okropności, które będzie trzeba przyjąć na klatę. Może powi…
Wtedy Bou kopnął jego but, zaś spojrzenie wampira wylądowało na twarzy blondynki. O co jej chodzi? Zaraz dziewczyna zaczęła dręczyć Harima, wypominając im włosy. Anatell dotknął swoich kosmyków, obracając nimi w palcach. Właściwie był to popularny kolor w jego rodzinie, ale nigdy nie uważał za wyjątkowy. Może gdy się do czegoś przyzwyczaisz, traci to swoją wyjątkowość.
Niespodziewanie ich uwagę skupił Mel, który wyszedł na zewnątrz z Serafiną w rękach. Gaspard odruchowo zmienił pozycję, przenosząc się na jedno kolano. Co jej się sta… yh. Wszystkie jego mięśnie zesztywniały. Nie ruszył się. Nie był tu potrzebny, Mel miał swoją drużynę. Wampir tylko by przeszkadzał. Mimo to miał nadzieje, że tej wiedźmie tak naprawdę nic nie jest poważnego. Serio o tym pomyślał? Powinien z siebie zakpić.
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 4 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Harim Wto Paź 17, 2023 7:11 pm

  Przez sekundę zastanawiał się, czy przejść przez drzwi po swojemu, czy jednak tradycyjnie, ale doszedł do wniosku, że lepiej nie łączyć nadprzyrodzonych efektów, jakiegokolwiek rodzaju.
  — Pierdolone klamki... — mruknął Mel pod nosem, a kiedy tylko udało mu się odblokować zamek, kopnął drzwi, by się otwarły.

  Harim popatrzył na Gasparda, ale zdawał się nie zareagować na jego zapewnienie. I tak zrobi z tymi słowami, co będzie chciał, może nawet teraz tylko tak mówi, a potem zapomni, jak to szło. Skrzydlaty też tak robił z wieloma słowami, zwłaszcza od obcych, a oni byli sobie prawie zupełnie obcy. Przynajmniej jak na jego standardy.
  Przeniósł wzrok na Bou, a na jego twarzy pojawił się lekki grymas. Nie podobało mu się to, co zaczęła mówić, nie podobało mu się, jak wytykała jego wygląd i odmienność, udając, że to coś wyjątkowego. Nie było tu nic takiego, to było tylko inne. Ale ostatniego zdania chyba nie zrozumiał. Przecież wszystko rzuca cień, może z wyjątkiem Gasparda, ale to inna sprawa. Harim był prawie pewien, że to miało być jakieś porównanie, ale kompletnie nie zrozumiał, jakie i do czego. Może dlatego, że nie spodziewał się, że ta blondynka może cokolwiek o nim wiedzieć.
  Nawet gdyby chciał, nie zdążyłby się odezwać, bo uwagę wszystkich przykuł budynek, a zaraz potem ten zakapturzony typ z Serafiną na rękach.
  Harim zerwał się z ziemi, zupełnie olewając uwagę Bou, przeszedł tuż koło Gasparda, wymijając go szponami jak kot szklanki na stole, i ruszył do tamtej dwójki.
  — Co się stało? — rzucił, podchodząc do nich.
  Mel zatrzymał się i zerknął na hybrydę.
  — Anatema chyba zniknęła na dobre — odparł i to było w zasadzie wszystko, co wiedział. — Ale ktoś będzie musiał tam sobie posprzątać. — Wciąż był prawie pewien, że to, co skapywało z sufitu, było krwią. Aż poszedłby to sprawdzić, ale nie mieli na to czasu. Czy może raczej, czas mieli, ale były rzeczy ważniejsze.
  Harim nie był zadowolony z odpowiedzi, ale miał wrażenie, że lepszej nie dostanie. Poza tym, dopytywanie wydawało się teraz jakieś dziwne, nie na miejscu. Nie był pewien, co zrobić, czym Mel zupełnie się nie przejmował.
  — Serafina musi odpocz... — mówił dalej i urwał, przenosząc wzrok na Gasparda. — Ty gdzieś tu mieszkasz, prawda?
Harim
Harim
Admin

Stan postaci : przyzwoity i nawet czysty, co nie często mu się zdarzało. || Tatuaże: wzory i pojedyncze słowa lub litery i liczby w języku jahs, z czarnego i białego tuszu, pokrywają niemal całe ciało. Blizny: w większości ukryte pod tatuażami, wiele różnych śladów po ostrzach, pazurach i innych uszkodzeniach, kilka pręg na plecach, otwory w nadgarstkach skrzydeł.
Ekwipunek : skalpel [dokładnie ukryty], 2 pistolety skałkowe [srebrzystoszare], 2 miecze obusieczne [ścięty sztych], 3 noże do rzucania [powyżej pasa i na udach], manierka z wodą
Ubiór : spodnie z praktycznego, płowego materiału. Wąski pasek. Matowa, skórzana kamizelka. Wyblakła, czerwona chustka na szyi. Przedramiona owinięte są białym płótnem. Podobne widnieje na stopach i znika pod nogawkami spodni. Przepaska z białego materiału trzymająca włosy.
Źródło avatara : Tekla on Twitter

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 4 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Serafina Vaymore Wto Paź 17, 2023 7:46 pm

Lu zerwała się zara i za Harimem, spojrzała na Gaspe
-No chodź, nie siedź tak - zawołała, podbiegając do reszty.
Bou chwilę przyglądał się Serafinie, wsuwając łapki do kieszeni. Zastanawiał się czy powinien coś mówić, raczej nie, to nie jego interes.
Zerknął na Harima, który widocznie zainteresował się sytuacją. Cóż.. Co się stało.. To było dobre pytanie. Mel nie kwapił się do odpowiedzi i zgadywał, że sam nie do końca wiedział. Cóż, gdyby wiedział to co on, to by wiedział... nie wróć, wtedy Serafina pewnie na kopach by jako pierwsza opuściła ten budynek.
Strażnik wiedział? Nie... też nie, na pewno. Gdyby wiedział, to by powiedział dla Melnistaara.
Westchnął cicho
-Wszystko git.- mruknął luźno do Harima i wzruszył ramionami - przynajmniej pachnie tak cudnie słodko jak wcześniej - zerknął na Papużkę - Mel mówi, że Anatema zniknęła, to znaczy że zniknęła... a Serafina - spojrzał na dziewczynę - tego typu zabawy teraz są zbyt dużym obciążeniem dla jej organizmu... są zwyczajnie niebezpieczne... - rzucił spokojnie, zgadywał że Harim o wszystkim wiedział i doskonale zrozumie o czym ten mówi.., komuś przecież musiała powiedzieć, prawda?
- Może medyk by się przydał.. chociaż wygląda git...hm... medyk - zaraz na jego ustach pojawił się uśmiech, a on sam obrócił się w kierunku Gasparda - Szanowny Panie Gwendelyn, przyjąłby pacjentkę? - zachichotał - o! mieszka gdzieś tu? no ... to przynajmniej tyle, lepsze to niż trawa - przeniósł wzrok na gasparda - prowadź...
Serafina Vaymore
Serafina Vaymore
Admin

Źródło avatara : Wpisze

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 4 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Gaspard Anatell Wto Paź 17, 2023 8:00 pm

Harim chyba odwołał swoje polecenie pozostania w kółku, gdy zaraz bez chwili zawahania wyminął go, aby zbliżyć się do tej zbieraniny. Prawda taka, że musiał się o nią bardzo martwić, jako że był jej towarzyszem już od dłuższego czasu.
Powoli wstał z ziemi, podnosząc swój kordelas i wsuwając go za sprzączkę przy pasie, spoglądając na Żniwiarza. Mimo, że Lu zawołała, nie podszedł o krok. Dalej sądził, że nie miało to sensu. Z tego co przekazał, anatema została przegnana, więc ta misja zakończyła się sukcesem. Przynajmniej, jeśli to jej pozbycie miało być jej głównym celem. Ciekawe, czy na coś przydała się ta krew w ogóle. Ale teraz, było trochę inne zmartwienie. Serafina, na której jego wzrok spoczął ciut dłużej. Mel nie wydawał się zaniepokojony, co bardziej działał zaradczo, a więc raczej mogli wykluczać najgorsze. Tyle dobrze, nie potrzebowali nikogo na tym tracić. Eh, Serafino, skoro się władowałaś do tego domu, to akurat Ty musiałaś tu oberwać? Głupia. Słowa Bou jednak zignorował. Żart żartem, ale nie chciałby zostać przez to źle odebrany. Pacjentka. Zapewne sama skrzywiłaby się na ten pomysł.
Wampir znów zwrócił spojrzenia na Żniwiarza, gdy wszyscy skupili się na Gaspardzie. Czy… zaraz, CO?! Chyba nie mówił poważnie, ale… nie, to miało sens, posiadłość była najbliżej.
-Tak, w Złotym Ruczaju, w tutejszym lesie od strony potoku.- Potwierdził. Zapewne, gdyby nie ta sytuacja, znalazłby pełno “ale”. Zwłaszcza, że nie mieszkał tam sam. -Tylko… nieważne, nie powinniśmy zwlekać.
Urwał, nie umiejąc chyba ułożyć sobie tej dosyć istotnej informacji. No nic, niespodzianki są najlepsze. Nie spodziewał się z pewnością gości, a więc jego podopieczni tym bardziej będą zaskoczeni. No nic. Ruszył jako pierwszy, by poprowadzić resztę.

Z/t wszyscy
Gaspard Anatell
Gaspard Anatell

Stan postaci : Wampiryzm / Delikatna blizna przy wardze / Symbol Ata na lewej skroni / Wieczny pech.
Ekwipunek : Uświęcony kordelas palny, pistolet Gasparda, pistolet Gaushina, zakrzywiony sztylet, notes, pióro, amulet "A", zegarek kieszonkowy, torba alchemika.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Ulice Jutar - Page 4 Empty Re: Ulice Jutar

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach