Północne Adren

+5
Killian Falone
Caroline Mallery
Rhami
Geo'Mantis
Mistrz Gry
9 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Północne Adren Empty Północne Adren

Pisanie by Mistrz Gry Sob Gru 22, 2018 1:26 pm

autor: Rajanandepu, deviantart.com
Otoczone przez południową odnogę rzeki Numar, nazywaną przez miejscowych Pazurem. Miasto portowe Adren kiedyś było uważane za część Selinday, potem jednak odseparowano je, jako że właściwa stolica nie jest do niego w żaden sposób uwiązana. Dominuje tu zabudowa kamienna, miasto jest bogate i w pełni z tego korzysta, a zdobienia, gargulce i fasady z białego marmuru błyszczą na każdym lepszym domu. Wokół portu gromadzą się główne siedziby Szkarłatnej Kompanii Handlowej oraz mniejszych organizacji, Północne Adren to w przeważającej mierze rzeka pieniędzy i luksusów, których nie omieszkają eksponować mieszkający w nim szlachcice. Znajduje się tu siedziba zarządcy i rady miejskiej, masywny gmach biblioteki, a także wspaniała, strzelista katedra ku czci Ame. Z jej powodu miast zasłynęło jako urokliwy zakątek dla zakochanych.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Północne Adren Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Rhami Wto Sie 04, 2020 11:30 pm

GŁÓWNA SIEDZIBA CESARSKIEJ AGENCJI NIEWOLNICZEJ

Siedziałem spokojnie na kanapie w dziwnym pokoju i czekałem. Na kogo? Nie do końca pamiętam. Przepraszam, imiona wyleciały mi z głowy. Obiecuję, że wszystkiego się nauczę.
Poprawiłem tunikę, wygładziłem skarpetki. Zerknąłem na walizkę, wypchaną moimi białymi ubraniami, dużo miejsca zajmował mój pluszak, ale nawet nie było opcji, żebym go zostawił, nawet jeśli po zapakowaniu go nie byłoby miejsca na ciuszki.
Zamachałem nogami nad ziemią, ale budowa kanapy nie pozwoliła mi w tej kwestii szaleć. Przesuwałem dłońmi po pasku mojej małej torebki, przewieszonej przez ramię. Był w niej zegarek, ale wolałem nie sprawdzać czasu żeby się nie denerwować. Niby powiedziano mi, że już mam nowego właściciela, ale co jeśli się jednak rozmyślił i dlatego nie przychodzi? A może już jest w gabinecie obok i podpisuje ostatnie dokumenty? Możliwe.
Usiadłem wygodniej, przylgnąłem plecami do oparcia kanapy. Odchrząknąłem cichutko i zacząłem się rozglądać po pomieszczeniu urządzonym w dość minimalistycznym stylu.
Splotłem dłonie na kolanach, zadarłem główkę i podskoczyłem lekko, kiedy uderzyłem rogami w ścianę. Niby mam je od zawsze, ale czasem i tak źle wymierzam odległość do różnych przedmiotów. Całe szczęście, że nigdy nikomu oczka nie wydłubałem. Kassa często w pierś dźgałem kiedy mnie zachodził od tyłu i chciałem na niego popatrzeć, ale na szczęście nic mu się nigdy nie stało.
Nachyliłem się w przód, przylegając piersią do nóg. Uśmiechnąłem się do walizki.
-Myślisz, że będzie dobrze? Ja tak myślę. Będzie bardzo miło, zobaczysz.-wyszeptałem do pluszaka, sam nie wiedząc czy żeby jego uspokoić czy siebie. Pogłaskałem mój bagaż, po czym wyprostowałem się.
Przyznam, że miałem w głowie dość idealną wizję nowego domu. Harmonogram dnia znam idealnie, każdego ranka przynoszę właścicielowi kawę, albo herbatę, albo kakao, zależy co lubi. Sprzątam mu, śpiewając przy tym, żeby mu umilić czas, a później jeszcze śpiewam mu kiedy odpoczywa po obiedzie, a później jeszcze kiedy po kolacji siedzi w ogrodzie i podziwia naturę. No i jeszcze na dobranoc mu śpiewam, stojąc przy jego łóżku. Każdego dnia tak samo, idealnie odliczone godzinowo, nie spóźnię się ani razu. Obiecuję.
Kąciki moich ust dalej były w górze. Podoba mi się taka wizja. Liczę tylko, że rzeczywistość okaże się być dla mnie łaskawa i nie da mi całkowitego przeciwieństwa tego czego pragnę.
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Północne Adren Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Geo'Mantis Sro Sie 05, 2020 4:01 pm

BOGD'AN ARNDAR

Pracując w rezydencji Gaushinów mogłem się spodziewać, że na moich barkach będzie dużo do zrobienia. Za czasów Pana Kilroya Gaushina nie było jeszcze tak źle, wszak młodszy byłem i więcej mogłem ogarnąć na raz, głównie w kwestii pracy fizycznej. A teraz? Wiek przychylny dla mnie nie jest. Cóż, mogę skupić się bardziej na papierkowej robocie, bieganiem w te i wewte, by wszystko, mojemu obecnemu Panu - Geo'Mantisowi - pozałatwiać. Przynajmniej te drobnostki jestem w stanie ogarnąć, te, które nie wymagają jego koniecznej obecności. Choć na tyle mogę się jeszcze sprawić w tym wieku w jakim jestem, cieszy mnie to niezmiernie.
Każda zapłata, chodzenie w jedną stronę i z powrotem po wszelakie podpisy były na mojej głowie. Nie narzekam, skąd. Wszystko udało mi się załatwić bez komplikacji. Zastanawiało mnie jednak jaka jest ta hybrydka, którą mój Pan kupił. Bez powodu by nie wziął tej konkretnej, w końcu wiem, że nie jest jedyną, którą oglądał. Jeszcze bardziej mnie zastanawia, czy będzie zachowywał się podobnie do samego Geo, kiedy był w jego wieku.
Doskonale pamiętam to, jak mi będąc dzieckiem pomagał. Ile wtedy miał lat, kiedy przybył do rezydencji? Siedem? Ten dzieciak, którego zakupił ma natomiast, z tego co pamiętam, dwanaście wiosen ma. Niedługo wejdzie w wiek nastoletni, buntowniczy. Mam nadzieję, że to niespecjalnie przełoży się na jakość jego pracy w rezydencji.
Wszedłem do pokoju, do którego mnie skierowano, po odbiór młodzieńca. Pamiętałem z przekazanego mi opisu jak wygląda. Mniej więcej. Ciemna skóra, rogi, hybryda kozy. To mi w pełni wystarczy.
Mój wzrok od razu skierował się na dzieciaczka co siedział na kanapie. To on? Bez wątpienia. Ukłoniłem się mu lekko na przywitanie.
-Witam. Nazywam się Bogd'an Arndar, jestem służącym Geo'Mantisa Gaushina. Będę Cię eskortować do rezydencji. Nazywasz się Gide, jak mniemam? - Wyciągnąłem do niego rękę. Na przywitanie i cóż, byłem ciekaw, czy ma może okrytą skórę miękkimi włoskami, bądź szczecinką. W końcu to kózka. -Jesteś gotów ruszać? - Gotów byłem odebrać od niego bagaże. Chciałem to załatwić najprędzej jak się da. Sam nie lubię czekać na coś. Wierzę, że Pan Geo'Mantis również nie będzie pocieszony, gdy będzie musiał długo wyczekiwać.
Geo'Mantis
Geo'Mantis

Stan postaci : Wybitny. Rana w miejscu gdzie powinien się mieścić środkowy palec w prawej ręce całkiem dobrze się zagoiła.
Ekwipunek : Laska-ostrze, mieszek z pieniędzmi, Skórka białego węża w kieszeni, stary, zniszczony "notatnik".
Ubiór : Czarna kamizelka, czarne spodnie, od czasu do czasu i czarny płaszczyk. Przede wszystkim ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy.
Źródło avatara : @cha99oo twitter

Powrót do góry Go down

Północne Adren Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Rhami Sro Sie 05, 2020 6:34 pm

Czas się dłużył, ale ja siedziałem grzecznie na kanapie. Zaczynałem się coraz bardziej wiercić i kiedy już myślałem, że zaraz nie wytrzymam, drzwi do pokoju się otworzyły. Przyjrzałem się nieznajomemu i stojącej za nim pracownicy CAN, która chyba chciała dopilnować, czy wszystko w procesie odbioru towaru jest tak jak powinno być.
Wstałem z kanapy, poprawiłem błyskawicznie tunikę. Oddałem ukłon, tak samo delikatny. Nie wiedziałem jaki status ma ten Pan. Czy to jest mój właściciel? Nie widziałem, żeby mnie odwiedzał u Pana Teagana w domu.
Wszystko wyjaśniło się już po kilku sekundach. Przyszedł po mnie sługa kogoś, kogo nazwisko kojarzę. Uśmiechnąłem się szeroko kiedy usłyszałem moje imię. Jakoś tak milej mi się zawsze robi kiedy ktoś pamięta moje imię.
-Tak, proszę Pana.-uścisnąłem mu dłoń. Moja ręka nie była pokryta szczecinką czy sierścią. Może kiedyś będzie bardziej zarośnięta, w końcu dorośli panowie mają włochate przedramiona i nogi, a ja jestem jeszcze młody. Może z czasem się to u mnie pojawi. W końcu nie jestem kobietą, żeby całe życie mieć delikatny meszek, prawda? Muszę tylko poczekać.
-Tak, proszę Pana.-przytaknąłem kiedy zapytał czy jestem gotowy. Czułem dziwne wirowanie w brzuszku. Byłem podekscytowany i smutny zarazem. Zaczyna się w moim życiu kolejny etap, w zupełnie innym miejscu... bez mojego kochanego właściciela... bez mojego kociego przyjaciela obok... Nie wiem co myśleć, liczę tylko, że właściciel mnie polubi i będzie mi dawał dużo zadań do wykonania.
Uśmiechnąłem się milej i złapałem za walizkę. Wolałem jej nikomu nie oddawać. To moje rzeczy, ja mam je pilnować, w końcu nie jestem ani trochę lepszy od tego Pana, więc dlaczego sługa ma służyć innemu słudze w tak prostej kwestii?
Podążałem za nim w ciszy do dorożki, dalej lekko pogrążony w ambiwalentnych myślach i uczuciach. Machałem nogami nad ziemią kiedy już jechaliśmy, wyglądałem przez okno, lub przyglądałem się Panu Bogd'anowi. Miałem do niego kilka pytań, lecz czułem, że troszkę się go boję, a raczej nie jego, tylko tego, że powiem coś nieodpowiedniego i go zezłoszczę. Nie chcę już pierwszego dnia zostać oddany lub sprzedany dalej za moje złe zachowanie.

Z/T dla Gide i Bogd'ana
Rhami
Rhami

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-wykastrowany (wygląda i brzmi jak dziewczynka itp)
-tatuaż na wnętrzu prawego ramienia
-urokliwa diastema
Obrażenia tymczasowe:
-
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Patrz w KP.
Źródło avatara : Reddit

Powrót do góry Go down

Północne Adren Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Caroline Mallery Sob Lut 27, 2021 5:53 pm

Minęły dwa dni od wydarzeń w Hedroth, a właściwie, dwie noce, które umożliwiły Killianowi i Caroline przenieść się do pięknego mieszkania w lepszej części Północnego Adren, gdzie wejście do kamienicy było odgrodzone murkiem, winoroślami, oraz zdobioną bramą. Aż ciężko uwierzyć, że Gascona była stać na wykupienie tutaj lokum, lecz z drugiej strony… lekarze mało nie zarabiają, zaś kto wie, jak to miejsce wyglądało, kiedy on je nabywał. Może dobra inwestycja? To nieważne, teraz mieli zakwaterowanie, którego liczba pokoi wystarczyła, aby pomieścić całą czwórkę z osobna. Do tego dochodził salon. Oczywiście, wszystkie okna były pozasłaniane, coby nie wpuszczać słońca, choć znowu zapadł zmierzch, więc to nie był problem w tej chwili. No właśnie, problemem był inny fakt. To druga noc, zaś Cerbin i Sebastian nie wrócili. Co prawda, słońce nie szkodziło jej bratu, ale pewnie zmusiło Amenadiela do ukrycia się. Gdzie oni… zabłądzili…?
Starała się o tym nie myśleć, a skoro jej dzień dopiero się zaczął, przyszła do kuchni, gdzie spróbowała zrobić kawę. Nie wiedziała, czy Falone jeszcze śpi, czy też gdzieś wyszedł, od razu jak wstała i wyszła z pokoju, na korytarzu panowała cisza. Co jedynie odzywał się jej brzuch. Robiła się głodna. Sebastianie… gdzie jesteś, zawsze coś dostarczałeś…
Usiadła z kubkiem kawy do stolika. Hm, samotność nie była zła, znaczy, przywykła do niej. W dodatku, postanowiła znaleźć sobie zajęcie. Pierwszej nocy, przeszukując wszystkie szafki, znalazła jakieś stare kłębki różowej włóczki, oraz szydełka. Tak też, przeszła do pracy, nucą sobie coś pod nosem...
Caroline Mallery
Caroline Mallery

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Północne Adren Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Killian Falone Nie Lut 28, 2021 12:54 am

Podróż z Hedroth trwała dłużej, niż Killian zakładał. Dłużej niż by chciał, a to stwarzało problemy. Poważnie rozważał zostawienie Caroline na chwilę i zapolowanie na coś, lecz... To by ich opóźniło, poza tym odpowiadał teraz za nią, właściwie na własne życzenie, a na traktach nie brakowało zbłąkanych dusz. Trochę żałował, że żadna taka nie ośmieliła się na nich rzucić, miałby wymówkę, z którą Cerbin by nie mógł się kłócić. Z drugiej strony wyszedłby na hipokrytę i musiał to tłumaczyć dziewczynie. Wyglądała na mądre dziewczę, ale mogłaby zwątpić w jego słowa, a tego by nie chciał. Jednak to rodziło kolejne problemy. Chyba po raz pierwszy obawiał się wejścia do miasta... Chociaż nie, kiedyś już tak było, dawno temu. Minął jakiś może rok od jego przebudzenia, Girrion posłał go wtedy z paczką dla jakiegoś swojego klienta. Lian nigdy wcześniej nie testował swoich umiejętności w takim tłumie, co więcej, całkowicie sam, a świadomość, że jeśli coś zepsuje, będzie mieć przechlapane, chyba miała być dodatkowym motywatorem. Niezbyt miło to wspominał, ale chcąc nie chcąc musiał przyznać, że podziałało. Stres nie pozwolił mu wtedy zrobić nic głupiego... No prawie, ale udało mu się to ukryć.
Ostatecznie dotarli pod wskazany adres. Kamienica była ładna, nawet bardzo, a mieszkanie w niczym jej nie ustępowało. W dodatku mogło pomieścić ich wszystkich. Lian zastanawiał się przez chwilę, po co doktorowi tyle pokoi, ale może to standard tej dzielnicy, a może kiedyś przerabiał część na klinikę, licho go wie. W każdym razie byli w komfortowej sytuacji. Falone wybrał sobie pokój najdalej od drzwi wejściowych, gdzie rozgospodarował swoje nieliczne rzeczy. Na chwilę jeszcze przed zaśnięciem przystanął przy szafce z książkami wyposażonej w przeszklone drzwi. W nich to odbijał się pokój i sam Killian, który skrzywił się lekko. Nawet w szybie widział, że jest blady jak ściana.

Spanie w pokoju z oknami zawsze było jakieś nieprzyjemne. Niby wiedział, że Gascon też tu spał i kotary były dostatecznie szczelne, ale nieufność pozostawała. Nie nazwałby tego idealną nocą, ale przynajmniej wygodną... dniem. No i mimo wszystko wreszcie mógł naprawdę odpocząć.
Poprzedniego wieczora znalazł na szafie budzik. Był zmordowany i brzęczał dość niemrawo, ale wystarczająco, by wyrwać go ze snu. Lian uciszył zegar i nawymyślał na swój bzdurny pomysł wstawania tak wcześnie, ale za chwilę wyzbierał się szybko. Musiał coś załatwić. Wciąż pozostawali sami, z każdą chwilą byli coraz bardziej głodni, a zabieranie gdzieś Caroline w takim stanie było jeszcze głupsze niż zostawienie jej tu... Gdyby się na kogoś rzuciła, mógłby się nie wytłumaczyć przed ludźmi. Pozostawała nadzieja, że go posłucha; zabrawszy potrzebne rzeczy, Lian zostawił jeszcze karteczkę na stole w kuchni. "Zaraz przyjdę, nie martw się. Nigdzie nie odchodź."
Nie zwracająca niczyjej uwagi grupka nietoperzy mknęła przez czerniejące niebo, pozostawiając miasto kawałek za sobą. Zniżyły lot, kiedy pod nimi otwarła się łąka, tak było prościej zorientować się, co biega wśród traw. W pewnym momencie zakręciły, wszystkie razem jak jeden organizm, którym były w rzeczywistości, zmierzając do zwiniętego w zagłębieniu kształtu...
Minęło trochę czasu, caroline już z pewnością wstała. Spieszył się, jak tylko mógł, nawet śmignął przez miasto, wychodząc dopiero z pobliskiej uliczki, ale i tak nie miał pewności, co zastanie. I to chyba najbardziej go irytowało, nie znosił nie mieć panowania nad sytuacją, w której nie tylko się znalazł, ale w którą sam się wpakował. Dorzucając do tego jeszcze inne znajome osoby, Killian szedł w nieprzyjemnej presji. No i ci wszyscy ludzie kręcący się wokół, jakby nie mieli co robić. Co go obchodziło, że był dopiero wieczór, mogli sobie znaleźć inną ulicę, było ich tu pełno. A już na pewno ta dziewczyna z szerokim dekoltem, która zaraz zgubi szalik, czy ona nie wiedziała, że nie wypada tak chodzić? Falone złapał się zaraz na tym, że kilka kroków zboczył ze swojej trasy na rzecz damy z piękną szyją. Przymknął ślepia i syknął pod nosem, szybko wracając w stronę kamienicy.
Otworzył drzwi do mieszkania, pobieżnie obrzucając korytarz wzrokiem, po czym zamknął za sobą. Przez chwilę jego myśli błądziły wokół fiolek od Gascona, ale spróbował je odgonić. W końcu nie był spragniony, prawda? Nie był, oczywiście, że nie, pił przed chwilą, mózgu, odczep się...
— Caroline? — rzucił, idąc w głąb ich tymczasowego domu. Daleko nie zaszedł, zwabiony jej głosem, a po chwili pewnie też odzewem z salonu. — A, tu jesteś. — Powitał ją uśmiechem i odłożył na stół plecak z charakterystycznym brzęknięciem. Zaraz też wyjął z niego butelkę z ciemnego szkła, z równie ciemną zawartością. — Trzymaj... To nie jest wino — potwierdził jej domysły, bo z pewnością czuła zapach przez korek, jeszcze może zanim w ogóle wszedł do salonu. — Co robisz? — zainteresował się włóczkami w jej rękach, siadając sobie obok.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Północne Adren Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Caroline Mallery Nie Lut 28, 2021 9:35 am

Na chwilę zaprzestała czynności, rzucając spojrzeniem z powrotem na korytarz, na który był dobry widok z tej perspektywy. Dalej cisza. Samo mieszkanie zdawało się mieć prostą konstrukcję. Tak, czy inaczej, zwróciła uwagę na to, że prawem pierwszeństwa, ona sama, jak i Killian, wybrali te pokoje będące najbardziej w głąb, więc spóźnialskim przypadną te bliżej drzwi. I dobrze im. Tylko przyprawiają zmartwień. Westchnęła i wróciła do zajęcia. W sumie, mieszkanie w czwórkę… znaczy, zdarzało im się w trójkę, czasem nawet i czwórkę, ale przeważnie nikt nie wiedział o jej obecności. Jak to ma wyglądać teraz? Zapewne starsze wampiry zaraz odejdą, w końcu, co je tu trzyma? Hm, wolała się na nic nie nastawiać.
Do jej uszu dotarł dźwięk otwieranych drzwi, więc szybko powiodła wzrokiem w ich kierunku, a tam, powitał ją głos i widok Falone.
-Jestem! Dzień… dobry…?
Powitała go, choć może powinna powiedzieć dobry wieczór. Tak, czy inaczej, Killian wyglądał na dziwnie zmęczonego, jakby zaraz po obudzeniu poszedł sobie pobiegać dla poprawy kondycji. Teraz zastanawiała się z kolei, jak on czuje się w jej towarzystwie. Nie czuła się na tyle interesującą osobą, z którą ktoś taki jak on mógł chcieć spędzać czas. W rezultacie, zapewne Sebastian wypadał po prostu ciekawiej, lecz Lian skończył właśnie z nią.
Jej nos jasno zakomunikował, że coś jest na rzeczy, a zielone oczy szybko uczepiły się ciemnej butelki, którą Wampir chciał jej podarować. Czerwonowłosa odłożyła włóczkę i szydełka, aby chwycić w dłonie owy przedmiot, któremu się przypatrywała, jakby coś analizowała. To nie wino, to jasne. Też nie krew ludzka, ona jest charakterystyczna nawet w swym zapachu. Ale chyba czuła wdzięczność.
-Dziękuję… wyczuwam w tym wszystkie dusze małych zwierzątek… pewnie nas słyszą...
Wyszeptała, świdrując butelkę wzrokiem na wylot, po czym chwyciła za korek i go wyjęła. Pozwoliła sobie upić z niej conieco, skoro był to dar dla niej. To nie to samo, co zazwyczaj, ale lepsze coś, nic nic.
Kiedy poczuła, że głód ustępuje, przetarła usta, odstawiając szkło na stolik, znowu pochwytując włóczkę, fragment swej pracy i dwa dłuta. W tym samym czasie, Falone zapytał co ona robi, a ta lekko się zaskoczyła. Ah tak, tak.
-Hm, czapkę. Może tutaj jest cieplej, ale wciąż jest zima, nigdy nie wiadomo.- Spojrzała na niego, gdy się przysiadł. -Ale była tylko różowa nić. Dziwne, prawda?
Dodała, po chwili się uśmiechając i wracając do pracy. Nie dopytywała Killiana o to, czy wie coś więcej o Cerbinie, czy Sebastianie, gdyby wiedział, zapewne już by jej powiedział. Poza tym, praktyczniej czas spożytkować.
Wtedy też, znów przerwała dzierganie, przypominając sobie o czymś. Spojrzała znów na Falone, ale tym razem, zdawać by się mogło, że wlepiała w niego wzrok wyjątkowo długo, jak na chwilę milczenia.
-Killianie, czy Ty… chciałbyś zabrać mnie dziś… na randkę?- Spytała nagle, dosyć poważnie, co zapewne mogło wprawić drugiego wampira w niezłą konsternację. Gdy to sobie uświadomiła, przyłożyła palec do ust i uciekła wzrokiem na różowe nici. -Nie zrozum mnie źle. Nigdy nie byłam na randce, a to pierwszy raz, kiedy przebywam z kimś innym, niż z bratem.- Dopowiedziała, by zaraz znów się uśmiechnąć. -Nie musisz tego tak traktować. Pomyślałam… chciałabym po prostu spędzić dzień tak… zwyczajnie. Nie jako… ja.
Palcami przesunęła po dłutach.
Caroline Mallery
Caroline Mallery

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Północne Adren Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Killian Falone Nie Lut 28, 2021 3:37 pm

  Dziewczyna rzeczywiście była specyficzna. Jakkolwiek z początku nie użyłby takiego słowa, to teraz musiał to przyznać sam przed sobą, kiedy skomentowała butelkę krwi jakby była to mistyczna klatka na duchy zabitych stworzeń. Brzmiało to poetycko, ale czy Caroline bawiła się tylko słowami, czy faktycznie postrzegała świat w nieco innych kategoriach, to dopiero musiał ustalić.
  — Tylko jedno — poprawił. Dorosła sarna w zupełności wystarczała na dwukrotną ilość, jaką dziewczyna trzymała w ręce. Zresztą mieszanie krwi nie zawsze jest dobrym pomysłem, trzeba to robić z wyczuciem i umiejętnością, bo inaczej może powstać coś dziwnego. Takie tam kuchenne dygresje. — Nie wydaje mi się, żeby chciało nadal przy nas siedzieć — dodał trochę mniej poważnie i wyciągnął papierosa, przy okazji zerkając pytająco na Caroline. Ona chyba nie paliła, ale upewnić się wypada.
  Swoją drogą powinien sobie sprawić papierośnicę, wyglądałaby znacznie lepiej niż te prowizoryczne opakowania od sprzedawców. Wrócił uwagą do włóczki w jej rękach. Czapka. Chyba nigdy by nie pomyślał, by w takiej chwili zająć się czymś tak... zwyczajnym. Ale może to nie był taki głupi pomysł.
  — Kiedyś to był podobno kolor królów... Ale wyszedł już z mody — odparł i zaciągnął się dymem. — Ale na ciebie będzie w sam raz. — Uśmiechnął się pod nosem.
  Zerknął w stronę zasuniętego okna. Może by go otworzyć? Chyba powinien, chociaż z drugiej strony nie bardzo chciało mu się wstawać. Jeszcze nie teraz. Poleni się trochę i pomyśli, co właściwie powinien dzisiaj zrobić. Oczywiście w centrum wszystkiego obracała się Caroline, należało bliżej jej się przyjrzeć, jej poglądom i możliwościom. Fakt, że była odizolowana przez tyle czasu oraz, że jej natura jej nie zepsuła, dawał doskonałe podstawy. Teraz musiał to dobrze rozegrać...
  — Hm? — Przeniósł na nią wzrok, gdy zaczęła mówić, a za moment ślepia Killiana się poszerzyły, a jego ręka zamarła w połowie drogi do ust. — Co... — mruknął prawie niesłyszalnie. O cholera... Zaraz też przeszła do wyjaśnień. Które z początku niewiele wyjaśniały. — Ah tak... Masz intrygujący dobór słów... — zaśmiał się cicho, porządkując myśli. — Właściwie to tak, miałem zamiar zabrać cię do miasta. Adren jest piękne, jeśli jeszcze go nie widziałaś, z pewnością ci się spodoba. — Uśmiechnął się lekko. — Tylko daj mi chwilę, czuję się jak przeżuty i wypluty... — Wypuścił strużkę dymu w stronę okna i znów na nią spojrzał. — Właściwie... podróżowaliście. Gdzie już byłaś?
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Północne Adren Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Caroline Mallery Nie Lut 28, 2021 4:26 pm

Jedno? Tylko jedno zwierzę? Killian musiał być imponującym łowcą w takim razie, bo napewno o tej porze sam do rzeźnika nie poszedł. Sebastian ledwo królika umiał dorwać, a z niego nie byłoby tyle krwi. Ciekawe czym się posłużył, kuszą, pistoletem… a może jeszcze inaczej? W prawdzie, nigdy nie widziała demonstracji wampirzych umiejętności. Może byłaby zaskoczona, słysząc że takowe istnieją.
Nim nadszedł temat rzeczonej randki, Falone dosyć interesująco odniósł się do koloru włóczki. Kiedy chciał poczęstować ją papierosem, pokiwała głową przecząco. Ten starszy Mallery by pewnie nie odmówił, ale ona nie potrzebowała nowego nałogu. Tak, czy inaczej, znów zerknęła na swoje przyszłe dzieło, zaś na jego wzmiankę o noszeniu jej, zachichotała.
-To nie będzie dla mnie. To prezent. Nie mam zbyt wielu umiejętności, które znalazłyby swoje zastosowanie, więc chociaż tak się mogę odwdzięczać.- Podniosła na niego senne, zielone ślepia. -Mam nadzieję, że ten kto go dostanie, nie wzgardzi królewskim kolorem.
Dodała spokojnie, choć z wyczuwalną radością. Zabawne, ale wyglądała teraz, jakby w każdej chwili miała zasnąć w tym krześle. Jednak nie czuła, aż takiego zmęczenia. Killian miał wiele do analizowania, w tej nieschematycznej osóbce.
W końcu zaś, mogła obserwować reakcje Falone na swoją propozycję dotyczącą wspólnej randki. Przekrzywiła lekko głowę na bok jak jakaś sowa, kiedy Wampir się zmieszał, akcentując to cichym, jakby nerwowym śmiechem. Hm?
-Mam intrygujący… dobór słów?- Spytała cicho samej siebie, znów przykładając palec do ust, jakby miało pomóc jej to rozgryźć tę zagadkę. Ale szybko się poddała, kiedy ostatecznie słowa Killiana, uformowały się w zgodę. Uśmiechnęła się. -W porządku, w takim razie mamy randkę.- Powiedziała to spokojnie i ziewnęła. -Adren jest podobno miastem zakochanych. Nie wiem czemu, ale to chyba znaczy, że musi być ładne…
Podylematowała, w tym czasie cały czas zajmując się swoją pracą ręczną. Ciężko było stwierdzić, jak właściwie wyobrażała sobie "randkę". Najpewniej zapytana o to, pewnie miałaby problem z doprecyzowaniem. Wcale mogło się to nie różnić od tego, o czym myślał sam Lian. W końcu, chodziło tylko o spędzenie czasu na mieście jak każdy inny człowiek.
-Gdzie byłam… chyba w… Afraaz… Jutar, Ramis, Ymnakil… przez jakiś czas na granicy Hargonu… w Mortenie dosyć długo, w końcu Hedroth…- Wymieniła i spojrzała na niego. -Przez te kilka lat często musieliśmy podróżować, bo Sebastian pozostawiał za nami trupy. Nie da się bez końca żerować na jednej osobie. Oczywiście, mój brat znalazł sposób na ukrywanie ofiar… ale… nawet jak znikali, były podejrzenia. W końcu w każdym kryminale zawsze winnym jest lokaj…
Miauknęła.
Caroline Mallery
Caroline Mallery

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Północne Adren Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Killian Falone Nie Lut 28, 2021 7:12 pm

Nie ciągnął dalej tematu czapki, choć jej słowa były całkiem ciekawe. Próbował wyobrazić sobie Sebastiana w tej czapce... Po czym doszedł do wniosku, że to nie jest takie niemożliwe.
Atmosfera zrobiła się na moment niezręczna, a sam Killian czuł to jeszcze przez chwilę, choć zdążył się zorientować, co tak naprawdę miała na myśli. Urocze, choć chyba powinien ją sprostować. Może potem. Mimo wszystko jej nieświadomość była, będzie się za to smażył w otchłani, całkiem zabawna.
— Malownicze i romantyczne bym powiedział, białe promenady są powszechnie uwielbiane przez takich — odparł, zastanawiając się czy wspominanie o tym było dobrym pomysłem. Teraz będzie chciała tam iść. Zasadniczo nie było w tym nic złego, o ile nie trafią na żadnego namolnego cygania, który będzie chciał im wcisnąć różę za dziesięciokrotność wartości.
Ale mniejsza na razie o Adren. Lian z cichym zadowoleniem przyjął informację o tym, że jeszcze jej tu nie było. Ich wycieczka będzie ciekawsza. Ale jak się okazało nijak imponująca.
— Szmat drogi. To musiały być... ciekawe lata. — Nie do końca satysfakcjonowało go to określenie, ale lepszego nie znalazł. Oparł się łokciem o tylne oparcie. — Wiesz co? Za dużo mówisz o trupach. Czasem trzeba się skupić na pozytywach. Przez ten krótki czas udało ci się zobaczyć więcej, niż przeciętny mieszkaniec stąd widzi przez całe życie. A zobaczysz więcej, wcale nie musimy mieszkać w szafie — zaśmiał się cicho i wstał, by przejść się po pokoju. — Na twoim miejscu poszukałbym sobie hobby... Albo kilku. — Zerknął na włóczkę. — Na pewno jest coś, co zawsze chciałaś robić. — Na moment zniknął za kotarą, by uchylić jedno z okien, po czym pojawił się z powrotem. — Możemy się zbierać, tylko wezmę parę rzeczy...
Zgasił peta w kryształowej popielniczce z kredensu, pewnie nigdy jeszcze nie używanej, zabrał plecak, na moment zawinął do kuchni po swoją karteczkę i poszedł do pokoju. Westchnął cicho i odstawił go koło łóżka. Przeczesał włosy ręką, chociaż... No dobrze, powinien o nie lepiej zadbać. Ale przede wszystkim pomyślał o broni i krwi, która w razie czego miała się okazać deską ratunku. Sam wziął mały łyk z fiolki, ale po chwili wahania opróżnił ją po prostu. Miała... ciekawy smak. Równie dobry, ale delikatnie odmienny, co pewnie było spowodowane przechowywaniem. Powinien był podpytać o to Gascona.
Może jeszcze będzie mieć okazję. W każdym razie przelał do pustego szkła krew sarny i zjawił się znów na korytarzu, czekając na Caroline, a kiedy tylko dołączyła, wyszli na rozświetloną lampami ulicę.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Północne Adren Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Caroline Mallery Nie Lut 28, 2021 8:23 pm

-Białe promenady…?- Powtórzyła za nim. Faktycznie, chciałaby to zobaczyć, ale nie była pewna, czy Killian już je miał na uwadzę, czy też przygotował własny plan wycieczki. Dlatego wstrzymała się z dalszą dedukcją. -Brzmi sympatycznie, tak sądze.
Mruknęła z uśmiechem. W sumie, dzięki tej rozmowie, jej ruchy stawały się automatyczne, więc postępy były jak najbardziej zaskakujące, gdy sobie o tym przypominała. Ale raczej nie zdąży jej skończyć jeszcze dzisiaj, skoro w każdej chwili mogli gdzieś wyjść. Ale może za dnia…
Za chwilę zaś, miała całkiem porzucić swoją pracę, wsłuchana w to co mówił Killian na temat trzech ostatnich lat jej życia, które pamiętała od złej strony. Ale jak to mówią, łatwiej zapamiętać te złe, niż dobre. Niestety, trupów nie brakowało, nie w jej przeklętym zyciu, a chyba najgorszym spaczeniem takiego trybu w jakim z bratem funkcjonowali, było to, że licząc sobie po dwadzieścia kilka lat, mówili o nich tak swobodnie, jak o zwykłym śniadaniu. To odbiło się na niej, może nie tak jak na Sebastianie, ale z pewnością tak. Lecz Wampir miał rację. To był intensywny czas, w którym widziała, poznawała i doznawała więcej, niż ktokolwiek inny. A nawiązanie do szafy było tak rozbrajające, że ciężko było się nie uśmiechnąć.
-Tak… mam też piękne wspomnienia… chcę je zebrać jak najwięcej, aby w odpowiednim momencie czuć, że widziałam i czułam dość, nie… ni… ni…- Zacięła się, znów zawieszając, jak wtedy przy łóżku staruszki. Czy Killian wiedział? Domyślał się? Czy jej wyrwane słowa już wtedy mu powiedziały wszystko? Wątpiła nawet, czy by zrozumiał. Na szczęście, ten wstał, mówiąc już o czymś innym, co pomogło jej się odblokować. -Ja chyba nie mam wiele zainteresowań. Chociaż… bardzo lubię książki. Chciałabym mieć całą kolekcję. Ale ciężko się takie nosi ze sobą.
Odpowiedziała, po czym kiwnęła głową na znak, że poczeka. Killian poszedł się przygotować, z kolei Caroline nie musiała, już czuła że wygląda odpowiednio. Wolała chyba coś przeanalizować w głowie…
-"Zobaczysz więcej"...- Wyszeptała, aby zaraz uśmiechnąć się lekko. -...wystarczy mi spacer…
Mruknęła, a zaraz Falone znów znalazł się na korytarzu. Dziewczyna odłożyła dłuta i poszła ubrać ciepłe buty, by zaraz dołączyć do Killiana. Razem opuścili mieszkanie, powitani przez uliczne lampy. Droga już wyglądała ładnie. To ta randka?
-Dobra, Caroline, nie myśl o niczym, teraz jesteś zwykłą dziewczyną!
Zmotywowała samą siebie, robiąc głębokie wdechy. Musiało wyglądać to komicznie dla Killiana.
Caroline Mallery
Caroline Mallery

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Północne Adren Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Killian Falone Nie Lut 28, 2021 10:06 pm

  — Jeszcze jedno... postaraj się nie uśmiechać za szeroko, przynajmniej nie z otwartymi ustami, rozumiesz — rzucił, niejako samemu demonstrując też, co dokładnie miał na myśli, zanim jeszcze opuścili całkiem kamienicę.
  Ulice Adren były bardzo ładne, zwłaszcza w starych dzielnicach, które teraz tworzyły tę droższą część miasta, ale władze dbały też o nowo powstające. Charakterystyczny biały kamień budował mury i ich wzorzyste zwieńczenia, w wysokich oknach stały kwiaty, a między domami rosły drzewa i krzewy, nawet uliczny rynsztok przyozdobiono ażurową kratą, która zatrzymywała wszelkie większe śmieci. Co prawda teraz można było ten czy inny na nich zobaczyć, zapewne ludzie odpowiedzialni za sprzątanie miasta pracowali rano, ale i tak efekt był zupełnie inny niż w reszcie kraju. Można śmiało powiedzieć, że Adren było jednym z klejnotów Medevaru.
  Słysząc jej obwieszczenie, Killian zaśmiał się, przysłaniając usta ręką. Potrafiła być przekomiczna ze swoimi tekstami, a to tylko dodawało jej uroku. Ta prostota i otwartość, które przez tyle czasu pewnie musiały dławić się w ciemnych kątach...
  — A więc pierwszy przystanek. — Dogonił ją szybko. — Co powiesz na kremówki? Cukiernia z Widokiem Na Miasto. — Machnął ręką na krajobraz. — To jej nazwa, niezbyt kreatywna, ale położenie ma wyborne. Potem możemy zejść na Cesarską Przystań, to tam zaczyna się promenada.
  Skręcił razem z nią w inną uliczkę, gdzie jak się okazało, otwierał się niewielki park wciśnięty między kamienice. Ogromne drzewa tworzyły nad nimi liściastą kopułę, a niższe niż zwykle lampy stały szpalerami wzdłuż ścieżek, uformowane na podobieństwo skamieniałych ludzi-drzew. Tu i ówdzie odchodziła boczna ścieżka, plątając się wśród pomników jakichś ludzi.
  — Wspominałaś o książkach... Właściwie wystarczyłoby mieć dom, nawet mieszkanie, a problem zniknie. — Zerknął na nią. — Myślałaś może kiedyś o pisaniu? Wtedy nosiłabyś tylko jedną naraz, ja tak czasem robię... No dobra, w moim przypadku to trochę inna bajka, ale zasada jest podobna...
  Umilkł na chwilę, przenosząc wzrok na roślinność. Nie zapomniał o jej poprzednich słowach, które w połączeniu z jeszcze wcześniejszymi brzmiały bardziej niż niepokojąco. Czy ona naprawdę to miała na myśli? Cokolwiek by osobiście nie myślał o takich ludziach, to miało sens i musiał brać to pod uwagę. To znacząco utru... Killian, ty idioto. No cóż, musiał z tego jakoś wybrnąć. W odpowiednim momencie.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Północne Adren Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Caroline Mallery Pon Mar 01, 2021 12:37 pm

Szybko przeniosła uwagę na Killiana, kiedy ten rzucił swoją poradą. Ta uśmiechnęła się z przymkniętymi ustami, ale jakby się tak zastanowić… czy Falone widział chociaż raz jej pełny uśmiech? Czy choć raz pokazała mu swoje zęby, pomimo wiedzy, że nie jest dla niej zagrożeniem? To nauka wyniesiona z domu dla młodej damy, czy też może wyćwiczona taktyka? A może zwyczajnie nie lubi swojego uśmiechu, tak też mogło być.
-Nie martw się, Killianie. Jakoś przetrwałam te trzy lata, chyba jedną noc jeszcze przetrwam.
Zachichotała, idąc cały czas u jego boku, choć lekko z tyłu, bo w końcu ten prowadził. Czy zdawała sobie sprawę z tego, że jest komedyjną rozrywką dla swojego towarzysza? Zapewne nie myślała o tym w ten sposób, raczej nawet nie sądziła, że wygląda zabawnie. Przecież to nic dziwnego, że motywuje sama siebie! Każdy czasem potrzebuje mentalnego kopniaka od samego siebie! Ale faktycznie, chyba stawiała na prostotę, niżeli pozory. Przecież Sebastian zawsze mówił, że była dziwna, każdy tak uważał. Po co więc ukrywać to, kim się jest? Jeśli ktoś ma się z niej śmiać, albo jej nie lubić, przez to jaka jest naprawdę, to problem tej osoby, a nie jej.
Kiedy usłyszała słowo “kremówki”, zdawać by się mogło, że na chwilę odpłynęła…

***
-Masz, zjedz. Podobno jest słodka. Nawet tak wygląda.- Powiedział Sebastian, który ledwo wszedł do warsztatu, w którym zadomowili się kilka dni temu. W dłoni trzymał małą kremówkę, która była ładniejsza, niż wszystko wokół.
-Seb… ale pewnie jesteś głodny, może Ty powinieneś…- Mruknęła Caroline, przypatrując się jej niepewnie, a wtedy jej brat wcisnął jej kremówkę w dłoń, robiąc minę jak napuszony kot.
-Głupia! Wiesz, że nienawidzę słodyczy, a Ty za nimi przepadasz od dziecka, to że pijesz krew, nie znaczy, że nie możesz zjeść tej kremówki.- Sapnął, zakładając ręce na piersi, ale zaraz się uśmiechnął. -Smacznego
Caroline spojrzała na niego, przytulając do siebie kremówkę. Wiedziała, że Sebastian kłamał. On lubił słodycze. Ale dla niej, przestawał je lubić.
-Dziękuję… tak sądzę…
***


-Yhm, bardzo chętnie zjem z Tobą kremówki!- Uśmiechnęła się, splatając dłonie ze sobą, idąc dalej do przodu, przez te przepiękne uliczki. Zaś kiedy wspomniał o promenadzie, jej oczy jakby zabłyszczały. Więc jednak? -O ranyy… cieszę się. Cesarska Przystań brzmi tak dumnie. W sumie, nie byłam nigdy w Selinday. Skoro to stolica, to musi być jeszcze ładniejsza.
Rzuciła tak luźną myślą, wzruszając ramionami. Faktycznie, zwiedzili wiele miejsc, ale do centrum się nie zapuszczali. Z drugiej strony, ich kurs zmierzał coraz bardziej na zachód, więc może Sebastian miał to w planach? Ale w ten sposób, pozostawialiby tylko zwłoki za sobą. Ah, Caroline, nie myśl o tym!
Za moment znaleźli się w parku, który był skonstruowany w ciekawym stylu, co tylko bardziej pobudzało ekscytację dziewczyny, zwłaszcza drzewoludzie, zmieszani z pomnikami. Momentami oddzielała się od Killiana, aby podejść do któregoś i przypatrzeć mu się z bliska. Tacy ludzie byli fajni, nie płynęła w nich krew, ale zapewne byli bardzo mało rozmowni. No nic, wróciła do Falone, kiedy wspomniał o książkach. Własny dom z biblioteką…
-Może w innej rzeczywistości.- Zaśmiała się, choć ciężko było się domyśleć, dlaczego tak odpowiedziała. -Hm, chciałam pisać, ale teraz raczej nie miałoby to wiele sensu. To co bym spisała, przepadłoby w zapomnieniu, pozostawiając po mnie i tak tylko znikomy ślad. Wolę czytać. To wtedy jest w mojej głowie, a tylko to mnie obchodzi. Nie muszę wywierać wpływu na ten świat. Wystarczy, że ten świat nasyci mnie. Bycie wielkimi postaciami, pozostawiam takim jak wy.- Zamyśliła się na chwilę, by znów spojrzeć na białowłosego mężczyznę. -Dużo mnie wypytujesz, a ja w sumie nie wiem wiele o Tobie. Co Ty lubisz? Mówisz, że jesteś dużo starszy, więc zapewne miałeś wiele czasu na realizację swoich marzeń, tak sądzę…- Zmrużyła oczy. -Albo jesteś hipokrytą i mówisz mi, że powinnam coś zrobić, zaś Ty nie robisz nic.- Pauza, ale za chwile wybuchła śmiechem. -Taki żarcik. Jestem ciekawa kim byłeś kiedyś, tak sądzę. Opowiesz? Chociaż w skrócie.
Zaproponowała, splatając ręce za plecami.
Caroline Mallery
Caroline Mallery

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Północne Adren Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Killian Falone Pon Mar 01, 2021 6:25 pm

  Jej odpowiedź wywołała kolejny uśmiech na twarzy wampira, nie tylko dlatego, że się zgodziła, ale też jak to ujęła. Jakby było to... jakby chciał ją zaprosić na bal, tak to właśnie zabrzmiało. Ale nie przeszkadzało mu to. Ta inność była na swój sposób urocza i wlewała trochę świeżości do życia Falone'a. Jak wiele rzeczy ostatnimi czasy, ale o tym kiedy indziej. Teraz szli oderwać się od rzeczywistości.
  — Jest egzotyczna przede wszystkim, ale jeśli lubisz konstrukcyjne dziwadła, pewnie ci się spodoba. — Zerknął na jedną z latarni, którą ktoś obił. — Podobno całe miasto powstało przez kaprys, kiedy to cesarz oświadczył swojemu nadwornemu architektowi, że chce nową stolicę i kazał się zaskoczyć... — Pokręcił głową. — Nie wiem, ile w tym prawdy, ale nie zdziwiłbym się...
  Zwolnił nieco kroku, kiedy odeszła na bok, samemu też zerkając na rzeźby. Dobrze już je znał. Kiedy nie musisz nawet troszczyć się zbytnio o obiad, masz sporo czasu na zwiedzanie okolicy.
  Na skrytykowanie jego słów o bibliotece Falone lekko uniósł brwi. To był kolejny puzzel jej makabrycznej układanki, ale chwilowo wampir udawał, że nie rozumie. Wysłuchał jej odpowiedzi, raz po raz zerkając na dziewczynę.
  — Wielkie postacie... — powtórzył z kpiną. — Jest wysoki, bo to elf — zaśmiał się cicho. Ponownie zawiesił na niej ślepia i milczał przez chwilę, aż nie padły jej kolejne słowa, wręcz oskarżenie, które szybko obróciła w żart. Killian również się zaśmiał, chyba nawet wcześniej, nie biorąc tego na poważnie. — Wiele rzeczy o sobie słyszałem, ale o hipokryźmie chyba jeszcze nie — odparł swobodnie. — Rzeczywiście niewiele mówiłem, od czego by tu zacząć... Kiedyś miałem być architektem. Właściwie to nim jestem, tyle że bez papierów i zrealizowanych projektów. Na rysunki do szuflady miałem faktycznie sporo czasu. Powstawały, a potem kończyły w kominku. — Wykonał gest wrzucania tam kulki papieru. — Chyba za tym właśnie poszła muzyka, chociaż... nigdy nie uczyłem się grać. Zawsze wolałem słuchać i oceniać, w dobrze skonstruowanej melodii jest coś odprężającego, tak jak w harmonijnym krajobrazie. Kiedyś często słyszałem, że jestem dziwny, bo potrafię zobaczyć cyferki tam, gdzie ich nie ma. — Zaśmiał się cicho. — To chyba jakiś rodzaj pedantyzmu... Ale zainteresowani byli zadowoleni z mojego talentu.
  Nie powiedział jej może wiele konkretów, nie takich, jakie sam poznał z jej strony, ale nie czuł takiej potrzeby. Poza tym, zanurzając się w konkrety, musiałby też poruszyć kilka mniej przyjemnych tematów, a tego nie chciał tym bardziej. Nie tylko ze względu na Caroline, jej śliczna buzia i dziecięca ciekawość nie były wielkim uprawnieniem, by wyciągać brudy przeszłości.
  Park szybko się skończył, wyrzucając ich znowu na uliczkę. Łatwo teraz było zauważyć, że niektóre z nich zaczęły schodzić w dół, ta jedna jednak biegła dalej prosto, przez środek wykrojonego w mieście małego tarasu skalnego. Na jego końcu znajdowało się kilka niskich budynków, a przejścia tutaj przypominały raczej pojedyncze chodniki niż uliczki. Weszli do lokalu, który okazał się nie tylko cukiernią, ale też barem z winem i pewnie tylko dlatego był otwarty w godzinach nocnych. Samo wnętrze było przyjemne, przyozdobione belkami wyrastającymi z białych ścian i dekoracjami w stylu nadmorskim. Z całością ładnie kontrastowały czerwone kwiaty w oknach. Killian złożył zamówienie, przy okazji biorąc sobie lampkę wina, dla Caroline również, o ile chciała, albo co też jej odpowiadało.
  Zaprowadził ją na drugi koniec sali, gdzie znajdowało się wyjścia na taras usłany okrągłymi stolikami i ogrodzony ażurową barierką. Budynki zaraz przed cukiernią nie były wysokie, toteż przed nimi otworzył się piękny widok na białe miasto tonące teraz w grze świateł i cieni zarówno z ulicy, jak i rozgwieżdżonego nieba.
  — Niedługo będzie pełnia... — rzucił Killian, niespiesznie podchodząc do balustrady. — Tam jest cesarska przystań. A tuż nad nią Gwiazda Rycerza, skonstruowana tak, by przebijać się przez najgorszą mgłę. — Wskazał wysoką latarnię morską na północnym skraju miasta. Na horyzoncie zaś lśniły inne światła, dokładnie na środku czarnej teraz jak noc Zatoki Nenevath
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Północne Adren Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Caroline Mallery Pon Mar 01, 2021 10:35 pm

Gdyby się tak zastanowić, to Sebastian już miał okazję Selinday zobaczyć, więc kiedy wróci, z pewnością go wypyta co widział. Oczywiście po tym, jak się dowie, dlaczego tak zniknął. Tymczasem jednak, skupiła się na anegtocie, którą podarował jej Killian, lekko bująjąc przy tym głową, aby jej rude włosy mogły kołysać się na wietrze.
-Jorgil Garnamar był z pewnością mężczyzną, który bardzo szybko się nudził i musiał robić coś z wielką brawurą. Ale trochę musiał poczekać. 22 lata to szmat czasu, tak sądzę.
Uśmiechnęła się, stawiając nieco większe kroki, jakby unikała niewidzialnych kałuż. Przecież nie chciała mieć niewidzialnej wody na butach. Gdy zaś wspomniał o wysokim elfie, zmierzyła go zielonkawym spojrzeniem z góry do dołu. Przyłożyła palec do ust, mocno nad czymś rozmyślając.
-Też jesteś wysoki, a jesteś człowiekiem. Z pewnością wyższy ode mnie.- Zaśmiała się. -Ale bardzo fajny ten żart.
Dodała po chwili, nucąc sobie jakąś melodię. w sumie, bardzo miała się wpasować do tematu, który właśnie nastąpił, a z każdym jego słowem, ona cichła, by lepiej go słyszeć, bo zagłębiała się w tę historię. Architekt… mógłby zbudować miasto, jak przyboczny Jorgila, gdyby tylko się udało! Ale potem nastąpiła kwestia muzyki. Jego umiejętności wydawały się nadzwyczajne, takie, z których mógł być dumny.
-Hmm, podobno ja jestem dziwna. Ty nie jesteś. Jesteś najwidoczniej bardziej inteligentny od większości.- Spojrzała przed siebie. -Widzenie ciągle cyferek w różnych miejscach może być niekomfortowe.
Mruknęła zaraz, a jak na żart, brzmiała bardziej, jakby sobie wyobrażała, co by było, gdyby sama tak umiała. No, może jej wyobrażenie potraktowało zbyt dosłownie jego słowa, ale to pozostawi już dla siebie. Falone nie musiał się czuć niepotrzebnie skonsternowany, myśląc że ta go nie rozumie. Bo rozumie, naprawdę! Nawet, podziwia. Ona raczej sama posiadała więcej dysfunkcji, niż talentów, zwłaszcza takich, na których można było zarabiać. Szkoda, że jednak odpuścił.
Kiedy znaleźli się na schodach, ta po nich zbiegła, kicajac po dwa stopnie, kiedy byli na tarasie ta obracała się w kółko, aż w końcu, promiennie weszła do lokalu, w którym wystrój był przepiękny. Dawno się tak dobrze nie bawiła, czując pełną swobodę, bez stróża nad sobą. To było piękne.
-Poproszę wino!
Zawołała do Killiana, coby rozwiać jego wątpliwości, po czym na niego zaczekała, aż ten odebrał dwa kieliszki, oczywiście przyjmując swój. Dobrze, że alkohol nie tracił smaku po zostaniu wampirem, to by było okropne.
Kiedy znaleźli się na tarasie widokowym, zapełnionym okrągłymi stolikami, podeszła do balustrady, o którą oparła się, wypatrując świetlistego horyzontu. Szybko do niej dołączył drugi wampir, wskazując latarnię, której blask jakby ją zahipnotyzował.
-Przebiła się nawet przeze mnie, tak sądze.- Rzuciła luźno, zaraz spoglądając na Falone. -Często tutaj z kimś przychodzisz? To ładne miejsce.
Caroline Mallery
Caroline Mallery

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Północne Adren Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Killian Falone Wto Mar 02, 2021 12:28 am

  Chyba dawno nie słyszał od nikogo tylu miłych rzeczy w tak krótkim odstępie czasu. Oczywiście nie liczył tutaj panien z Salinday, nawet nie przyszły mu do głowy. Caroline, choć na swój dziwaczny sposób, zdawała się mówić szczerze, a tego już dawno nie oczekiwał, zwłaszcza od obcych. Co prawda nie dawał jej powodów, by go nie lubiła, ale mimo wszystko to było miłe.
  Nie rozwodził się nad cyferkami. Może i sama chciała zrobić z tego żart? Jeśli tak, to dobrała idealny ton głosu. W zasadzie to musiało być dla niej męczące, na każdym kroku być postrzegana jako dziwadło, a teraz jeszcze dochodził do tego wampiryzm kojarzony przecież z mordującą wszystkich bestią. Może właśnie przez to była taka oderwana od rzeczywistości?
  Odłożył ich ciastka chwilowo na stolik obok, pozostawiając w ręce tylko swój kieliszek z winem, którego upił nieco. O tak, bezsmakowość byłaby największym przekleństwem ich przypadłości.
  — Hm? Wierzę... — odparł, przenosząc wzrok na latarnię, z której biegł ku wodzie snop złoto-białego światła. — Raczej nie... Praktycznie zawsze byłem tu sam. — Przeniósł na nią wzrok. — Cieszę się, że ci się podoba. — Skwitował z lekkim uśmiechem i upił wina.
  Przeszło mu przez myśl, czy i jak bardzo jeszcze Caroline myśli w kategoriach ludzi. Oczywiście ich wypad nie był niczym nacechowany, ale samo miejsce bywało. Czy ktoś taki jak ona miałby mu za złe, że miał dostatecznie dużo czasu, by wyjść na skaczącego po kwiatkach? To też był ciekawy aspekt, bo wyjątkowo rzadko natykał się na jakiś konstruktywny i długotrwały związek. Czyżby zbyt długo żyli w swoich kłamstwach? A może po prostu osoba, która wydaje się idealna, przestaje taka być po tych stu latach, a ludzie zwyczajnie nie dożywają takiego momentu...
  — Miałaś kiedyś jakieś zwierzę? Takie kanapowe... — Zastanowił się. — To całkiem przyjemne, jak możesz czasem przytulić coś mechatego. Chodź, bo nam ciastka wyschną... — Odkleił się od barierki i usiadł przy ich stoliku, od strony, z której miał widok na wejście na taras. Póki co nadal byli tu sami, mogąc cieszyć się orzeźwiającym chłodem wieczoru i słodką kremówką na talerzu.
  — Właściwie to zabawne... — stwierdził nagle, gestykulując łyżeczką. — Ludzie mówią, że jesteś dziwna. I mają rację, ale tak bardzo nie zdają sobie sprawy, że to dobrze. — Uśmiechnął się i zgarnął kolejny kawałek. — Ci normalni zwykle są dramatycznie nudni. Zwykle też nie wiedzą, o czym mówią. Ale w zasadzie chciałem ci powiedzieć coś innego i mam nadzieję, że mnie nie zlinczujesz za tę zmianę tematu. — Uśmiechnął się pod nosem i podniósł na nią zielone ślepia. — To co wcześniej mówiłaś... Nie jesteś przeklęta, Caro. I nie jesteś żadnym potworem. Ani ty, ani twój brat. Dostałaś drugie życie, które jest tak samo cenne, nie tylko dla ciebie, i może być tak samo dobre. Nie zapominaj o tym.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Północne Adren Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Caroline Mallery Wto Mar 02, 2021 1:58 am

Spojrzała na niego przenikliwie, kiedy wspomniał o bywaniu tutaj wyłącznie sam. Więc… nikogo nie zabierał na kremówki? Ile razy tu był… całkiem sam? To nie brzmiało dla niej jakoś zwyczajnie, bardziej jakby… to rozumiała, choć wiele ich różniło. W momencie jak Killian odbił się od barierki, chcąc iść w stronę stolika, Caroline sama odkleiła się do niej i przywarła swój polik do jego pleców, wolną ręką obejmując jego brzuch. Przytuliła go mocno do siebie. Czuła, że potrzebował tego. Każdy przecież potrzebuje. A on zabrzmiał bardzo smutno. Nie mogłaby tego nie zrobić.
-Też często byłam sama. Rozumiem, tak sądzę.
Odezwała się cicho, choć jeszcze go nie puszczała. Może minęła chwila, albo dwie, aż jej ręka zrobiła się luźniejsza, a ona sama odeszła do niego, by jako pierwsza trafić do stolika. Usiadła w krześle, upijając łyk swojego wina i odstawiając kieliszek. Nim jednak mogła zabrać się za kremówkę, musiała przeanalizować jego wcześniejsze pytanie, które niegrzecznie odłożyła na później.
-Miałam z początku kota, ale się okazało, że mam na nie uczulenie. Nie mogłam przez niego oddychać i prawie umarłam.- Zachichotała, jakby to było nic. -Ale później na strychu znalazłam szczura. Zaczęłam go dokarmiać i go głaskać. Rodzice nie mogli o nim wiedzieć, więc ukrywałam go tam i w tajemnicy odwiedzałam. Był bardzo miły i wcale nie był taki brudny, jak wszyscy mówią. Był nawet czystszy od tego kota. Sebastian się go bał, raz jak go znalazł to piszczał jak dziewczynka.
Zaśmiała się na to wspomnienie. W sumie, byli wtedy dziećmi. Ona wydawała się nieco odważniejsza, zaś on z kolei odważnego chciał zgrywać. W rezultacie, brat częściej płakał, ona prawie nigdy. Ale dorośli i wszystko się pozmieniało. Teraz nic Sebastianowi nie było straszne. No, poza wspomnieniami z tamtych lat, bo pewnie by się zrobił czerwony jak burak na taką wzmiankę.
Chwyciła łyżeczkę i zaczęła smakować swojego ciasta, które było bardzo dobre, za co mogła dziękować Killianowi, że wymyślił taki aspekt tej randki. Ciekawe, czy każda randka tak wygląda. Ale długo nad tym nie rozmyślała, w końcu słuchała tego co Lian miał do powiedzenia. Jego stwierdzenie o jej dziwnocie było interesujące, właściwie, powtarzał to co jej ojciec. Że była wyjątkowa. To było miłe.
-Nie musisz tego mówić, Killianie, nie przejmuję się tym, jestem jaka jestem, tak sądzę.- Zaczęła mówić, ale szybko urwała, bo mężczyzna kontynuował, mając widocznie coś więcej do powiedzenia, niż to. I nie myliła się. Wtedy ich zielone oczy spotkały się ze sobą, zaś Caroline powoli odłożyła łyżeczkę, aby pochwycić kieliszek wina. Jego słowa miały być otuchą, ale wcale nie były, czynność picia chyba stała się ucieczką od tej chwili. On wiedział. To brzmiało zbyt sugestywnie. Oczywiście, że mógł to wyciągnąć z czystych sugestii, był sprytny. A ona mogła się tylko uśmiechnąć. -Obiecałam Ci dokończyć historię z rolnikiem. A więc… Sebastian go pochwycił, ale wcale nie chciał zabijać. Po prostu chciał go przekonać, aby nikomu nic nie robił. Ale się zbyt bałam, mówiłam mu, że on i tak to zrobi. Powiedziałam mu też, że… musimy się go pozbyć. Nie wiem czemu tak wtedy powiedziałam. Szczerze, wszystko wtedy było takie zawiłe, a ja nie myślałam trzeźwo. Chyba tak naprawdę… chciałam go ugryźć, dlatego mój brat wykończył go pierwszy. Tak się to zaczęło. Tak to wyglądało też potem.- Przerwała i wróciła do jedzenia kremówki. Jej głos, jak i wyraz twarzy, wyglądały tak spokojnie i łagodnie. -Wierzysz w przeznaczenie? Ja tak. Wierzę, że podczas tamtej zarazy, miałam umrzeć. Nie wierzę zaś, by była ona efektem tej klątwy. Po prostu oszukałam śmierć. Może mogłabym się cieszyć z nowego życia, uważać je za cenne…- Stuknęła łyżeczką w talerzyk. -...ale nie za cenę życia Sebastiana. Żyję tylko dlatego, że on nie może żyć własnym życiem. On tego nie mówi, ale cierpi. Bardziej, niż ktokolwiek. W milczeniu. Jestem dla niego tylko problemem, przez który zmusza się do rzeczy okropnych. Jeśli zniknę, on będzie żyć. Tak jak powinno być.- Znów spojrzała na Killiana, uśmiechając się szerzej z przymkniętymi oczyma. -Dlatego chciałam iść na randkę z Tobą. Bo nigdy nie byłam. Tworzymy razem moje piękne wspomnienia. Pewnie gardzisz słabeuszami jak ja. Ale dzięki temu, będę gotowa, tak sądzę. Dziękuję Ci i nie myśl o tym. Cieszmy się chwilą.
Jak wiele razy musiałeś być tutaj sam, Killianie? Czy w tym momencie to uczucie było równie silne, czy też może poczułeś, że żyjesz intensywnie? Bo jeśli żyjesz dla jednej chwili, żyjesz prawdziwiej, niż przez całe setki monotonnych lat.
-Mamy jakieś plany na potem? Promenada, tak? Nie mogę się doczekać!
Zachichotała, jakby zupełnie nic się wcześniej nie stało, a wino spokojnie spływało.
Caroline Mallery
Caroline Mallery

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Północne Adren Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Killian Falone Wto Mar 02, 2021 11:45 am

  Znieruchomiał, kiedy go pochwyciła. To było chyba ostatnie, czego się spodziewał. I co w ogóle miało oznaczać? Chciała go pocieszyć, a on... chyba nie czuł takiej potrzeby. Aktualnie był raczej zmieszany tym, co się stało oraz tym, jaką mieszankę przeciwstawnych uczuć wywołała tak niewiele znaczącym gestem. Był sam... Pewnie był, ale to nie miało wielkiego znaczenia. Być samym a samotnym to duża różnica, a Killian poświęcił dużo czasu na sprawieniu, by nie postrzegać tego w taki sposób. Powstrzymał się od komentarza, głównie dlatego, że chyba nie umiał go sklecić, po czym usiadł przy stoliku. Caroline przeszła do jego pytania, a to dobrze, to pozwoliło odłożyć chwilowo w niepamięć ten incydent.
  — Chciałbym to zobaczyć... Jego mina musiała być bezcenna — zaśmiał się cicho, próbując wyobrazić sobie Sebastiana w pozie wystraszonej księżniczki. O tak, zdecydowanie chciałby tam być.
  Jego słowa spotkały się ze swego rodzaju krytyką, ale nie przejął się tym. Mógłby jej powiedzieć, że ma w zwyczaju mówienie tego, co myśli i nie byłoby to dalekie od prawdy. Ale też nie do końca. Killian bardzo często skrupulatnie selekcjonował swoje myśli w zależności od sytuacji, a to była jedna z nich.
  Nie, nie umiał rozmawiać z samobójcami. Tak, pogardzał nimi, widząc tchórzostwo i krótkowzroczność, a cały wątek wydawał się jakby oderwany od rzeczywistości. Falone w żaden sposób nie umiał postawić się na jej miejscu. Sądziła, że wykorzystuje brata, a to było naturalne. Każdy młody wampir potrzebował opieki, co rozsądniejszy wiedzy, by nie zdziczeć. Tak jak podejrzewał, nie była zachwycona zmianą tematu. To dobrze. Wbrew pozorom, to bardzo dobrze, bo nie zdołała ukryć swojej prawdziwej reakcji w stu procentach, a to mogło sugerować, że go nie zignoruje.
  Oparł się z wolna łokciami o stolik i słuchał, kiedy wróciła do opowieści o tamtym człowieku. To go zaciekawiło nie tylko ze względu na samą historię, ale jej reakcję. Nie przerywał jednak, uważnie śledząc twarz dziewczyny.
  — Tak też myślałem — wtrącił spokojnie.
  Gdyby jakiś rolnik groził mu, że pójdzie na skargę z jego egzystencji, pewnie postąpiłby podobnie. W zasadzie można to uznać za samoobronę, facet sam chciał zabić Caroline. Piękna ironia losu, bo gdyby podszedł do tego inaczej, ten straszny wampir, którego tak się bał, mógłby niewiele mu zrobić. Wciąż istniało ryzyko, że głód pchnąłby ją do czegoś nierozsądnego, ale już insza inszość.
  Na wzmiankę o przeznaczeniu lekko uniósł brwi. Nie to jednak tkwiło w centrum, a, jak również oczekiwał, towarzyszący jej od zawsze brat. Ich więź było widać na kilometr i Killian zaryzykowałby stwierdzenie, że to ona stanowi problem. Czy może raczej jej zły odbiór i wpływ.
  Tworzą piękne wspomnienia... Teraz zupełnie popłynęła. Prawda, może i tworzą, nie zaprzeczy, ale na co jej wspomnienia po śmierci, gdzie zapewne wyląduje w jakimś ciemnym dole na dnie królestwa Saramira... O ile wierzyć świętym przekonaniom Cerbina, bo i w to czasem wątpił.
  — Nie ma czegoś takiego jak przeznaczenie, są tylko twoje i cudze wybory oraz przypadek — odparł z całym przekonaniem i uśmiechnął się delikatnie. — Poza tym, spójrz na mnie. Czy łazi za mną jakiś Sebastian? Żadne z was nie musi z niczego rezygnować, to wcale nie jest takie trudne i właśnie to wam obiecałem — wyjaśnił spokojnie i również na moment wrócił do ciastka, ponownie odkładając na bok kolejną garść myśli, które mogłyby niewygodnie odbić się w jego ślepiach. Właściwie stąpał teraz na oślep, mógł mieć tylko nadzieję, że Caroline go posłucha.
  — Promenada, tak — podjął, uznając, że chyba może już zakończyć tamten temat. — Poprowadzi nas wzdłuż całego wybrzeża aż do środkowego muru, który teraz oddziela Północne Adren od Południowego i... cóż, jest już raczej młodym zabytkiem niż czymś przydatnym. Jedna zasługa księżnej Feliny, że lubi bibeloty i dba o starą architekturę. Gdzie indziej pewnie popadłby w ruinę. — Upił wina. — Widziałaś kiedyś jakieś ruiny? — zapytał w ślad za swoją myślą.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Północne Adren Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Caroline Mallery Wto Mar 02, 2021 12:32 pm

Nie było jej lżej z tym co musiała mu powiedzieć, w końcu, zwierzanie się ze swoich słabości to też poddawanie części siebie pod obcy osąd, który może być nieprzyjemny, dlatego liczymy się z tym. Może Caroline zachowywała spokój, ale wewnętrznie czuła się źle. Może też przez to, że musiała być odpowiedzialna za swoje słowa, zaś może to wyjaśnienie jej powodów, było bardziej zapewnieniem samej siebie, niżeli Killiana, że tak jest w porządku. Gdy tylko ugryzła panią Steff, zrozumiała że nie ma odwrotu, że pewnego dnia słowa Falone się spełnią, a ona stanie się zwykłym nieporadnym potworem. Nie chciała być tym stworzeniem z baśni i legend, którymi straszy się wszystkich, chciała zachować normalność. Nie wiedziała jak jest po śmierci, choć zdawała sobie sprawę z tego “potępienia”, które może ją czekać. Wspomnień może ze sobą nie zabierze, kto wie, ale utrwalały ją w myśli, że wszystko jest z nią w porządku i nie zrobiła nic złego. Przynajmniej, chciałaby tak myśleć, w ostatniej chwili.
W rezultacie dojadła ciasto, odkładając łyżeczkę i pochwytując kieliszek wina, kiedy jej oczy znów utknęły na twarzy Falone, kiedy ten zaczął negować istnienie przeznaczenia. Uśmiechnęła się, jakby rozczulona. Brzmiał teraz zupełnie jak Sebastian. A gdy sam o nim wspomniał, zaśmiała się cicho, skrywając usta za palcami, choć pewnie w tej chwili nie musiała tego nawet robić.
-Chodzi za Tobą Cerbin, zapewne to bywa problematyczne.- Zachichotała. -Gdyby tylko mój brat mógł to zrozumieć, zapewne wyglądałoby to inaczej…
Dodała jeszcze, też kończąc ten ponury temat i upijając łyk. Niejednokrotnie wyobrażała sobie własną śmierć, od słońca, albo po przez kołek, cóż, było to przerażające, dlatego starała się zawsze pokazać bratu, że jest w stanie sobie poradzić sama, lecz ten nie słuchał, tylko indoktrynując w jej przeświadczeniu, że bez niego, czeka ją tylko ścieżka większego cierpienia. Więc w jaki sposób żyć, aby skrzywdzić jak najmniej osób, kiedy wszystkie wybory są złe…?
Wysłuchała ich następnych planów z fascynacją, choć zastanawiała się zarazem, czy go nie męczy w jakiś sposób. Ale póki się uśmiechał, było chyba w porządku. W końcu, mógł ten czas pożytkować inaczej, niż odwiedzać miejsca, o których wiedział już wszystko.
-Hmm, pewnie masz na myśli jakieś poza miastem, bo nieraz widziałam zniszczone domy, tak sądze…- Zamyśliła się jeszcze na chwilę. -Chyba nie, znaczy, nigdy nie zapuszczaliśmy się w takie miejsca, nie było po prostu powodu. Szczerze, pamiętam tylko bogate dzielnice miast z moich podróży. Wiesz, nie mogłam nigdzie wychodzić.
Zaśmiała się.
Caroline Mallery
Caroline Mallery

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Północne Adren Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Killian Falone Wto Mar 02, 2021 3:41 pm

  Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jak towarzystwo Cerbina potrafi być problematyczne. Choć zwykle jest po prostu irytujący na swój cerbinowy sposób, który z jakiegoś powodu jeszcze nie zszargał Killianowi nerwów. Zwykle też sam lubił go podrażnić, co spotykało się z różnym odzewem, ale im obydwu wciąż odpowiadał taki układ. Co do drugiego natomiast, mogła mieć rację. W końcu sama mówiła, że się ukrywali i w większości mogła jedynie oglądać domy podstarzałych bogaczy, którymi się żywiła. Może i Sebastian chciał dobrze, ale zabierał się do wszystkiego nie z tej strony, co trzeba.
  — Bogate dzielnice... — Oparł się o tył krzesła, biorąc do ręki kieliszek. — Przykuwają oko, ale brakuje im tego czegoś... — Upił kolejny łyk wina, powoli zbliżając się do dna kieliszka.
  Ta pogawędka ciągnęła się jeszcze trochę, a Lian wspominał między innymi o śladach dawnych dziejów rozsianych wokół granic Puszczy, niegdyś ogryzionej, która teraz na powrót zabierała należące do niej ziemie. Podobno znaleźć tam można było ślady znacznie starsze niż początki cesarstwa czy nawet Księstwo Senemskie, ale osobiście nigdy takich nie widział. Inna sprawa, że raczej nie włóczył się po lasach, bardziej obrzeżach, a i to zwykle przejazdem.
  W końcu jednak zabrakło zarówno ciastka, jak i wina, toteż zabrali się z cukierni. Killian poprowadził ją wąskim przejściem między kamienicami, gdzie co rusz napotykali schody wijące się w jedną i w drugą stronę. Wyszedłszy na brzeg niewielkiego placu, ujrzeli przed sobą pogrążoną we śnie przystań, a dalej lekko kołyszące się przy kejach żaglowce. Od placu odchodziła szeroka droga przyozdobiona szpalerami drzew i murkiem, na którym co rusz upamiętniono jakieś wydarzenie lub osobę w postaci płaskorzeźby czy popiersia. Od właściwego nabrzeża oddzielał ją pas zieleni i stopnień w dół, tam dopiero znajdowały się miejsca cumowania okrętów i łodzi. Tu i ówdzie znalazło się paru ludzi siedzących na ławce lub idących w swoją stronę.
  — Osobiście nie przepadam za statkami... — Killian wyciągnął papierosa. — Na tak otwartej przestrzeni można się poczuć dziwnie klaustrofobicznie. — Zerknął na jeden z żaglowców, gasząc zapałkę.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Północne Adren Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Caroline Mallery Wto Mar 02, 2021 4:32 pm

-Hmm… brakuje im… życia. Nic idealnego nie może być pełne życia. Życie nie jest idealne. Dlatego możemy powiedzieć, że mieszkanie w średnim standardzie jest przytulne. Jeśli jesteś w pałacu, mówisz że jest przytulnie?
Spytała retorycznie, dalej goszcząc życzliwy uśmiech, który na moment oddawał się kieliszkowi z winem. Ciężko stwierdzić, skąd w niej taka wiedza, ale skoro lubiła książki, to pewnie pozwoliło jej to ją wzbogadzić. Na pewno jej słownik był dużo bardziej obszerny od tego, który posiadał Sebastian.
Czas leciał, aż w końcu oni też, aby odwiedzić wspomnianą Cesarską Przystań. Wiedza dotycząca ruin w okolicy Puszczy Kirtan pobudziła jej wyobraźnie. Było tak wiele rzeczy, których nie widziała, a chciałaby. Zapewne coś by ją zjadło, ta myśl była nawet komiczna, wyobrażała sobie siebie uciekającą przed smokiem, przed którym Lian pewnie stałby z wyrazem twarzy dosadnej powagi, Sebastian wyzywałby gada, zaś Cerbin obserwowałby ich z boku, mówiąc coś w rodzaju “intrygujące”, czy coś takiego.
Idąc wzdłuż promenady, mogła podziwać piękną zieleń i morski horyzont, na którym nie brakowało okrętów, ale co ciekawsze, w końcu znaleźli się ludzie, goszczący miejsca na ławkach, co rusz zerkający w ich stronę. Caroline spoglądała na swojego towarzysza, który zaczął komentować okręty, jednocześnie lubując się z papierosem, który miał w dłoni.
-Ja nawet nie umiem pływać, więc pewnie bałabym się, że statek utonie. Podobno wampiry nie lubią otwartej wody, ale chyba to bujda. Prawda?- Spojrzała przed siebie, za moment o czymś sobie przypominając. -Mogę zadać pytanie? W domu pani Steff, Cerbin wspomniał, że nie przebywał z taką ilością wampirów od czasów “dworu”. Czym jest ten “dwór”?
Spytała ciekawsko, choć miała dziwne przeczucie, że to coś poważniejszego, niż brzmiało.
Caroline Mallery
Caroline Mallery

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Północne Adren Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Killian Falone Wto Mar 02, 2021 9:18 pm

  To prawda, że w przepastnych wnętrzach ciężko czuć się przytulnie i swojsko. Ale gdyby taki pałac był jego... To już mógłby się zastanowić, wizja co najmniej kusząca, jednak tyleż samo nierealna. Przynajmniej przez najbliższe sto lat, a w pierwszej kolejności trzeba takiego momentu dożyć.
  Ludzie zerkali na nich, ale nie bardziej niż na siebie nawzajem, toteż Lian ani odrobinę się nimi nie przejmował. Oczywiście nie omieszkał sam spojrzeć w tę czy inną stronę, jeśli nie wymagało to znaczącego obracania głowy, ale to już jego skrzywienie osobiste. Nie spodziewał się zobaczyć tu nikogo znajomego, ale sprawdzić zawsze można. Nie oni jednak stali się tematem. Wampir zerknął na Caroline i z wolna pokiwał głową.
  — Ta, nigdy się z tym nie spotkałem. Zresztą wtedy ciężko byłoby się takim pojawiać w Selinday. — Uśmiechnął się pod nosem. Ciekawe czy budowniczowie stolicy liczyli na taki efekt swoich starań. — Aż się można zastanawiać, skąd się wziął ten przesąd... — Killian wpadł na pewną teorię, ale brzmiała wariacko, toteż zostawił ją dla siebie.
  Spojrzał znów na dziewczynę. Miał niejasne przeczucie, że ta kwestia w końcu padnie, pewnie dlatego, że sam by się tym zainteresował na jej miejscu. Zaciągnął się dymem, dając sobie kilka sekund na ułożenie odpowiedzi.
  — Dwór hrabiego von Niftenhauma. Jeśli gdziekolwiek usłyszysz to nazwisko, trzymaj się od niego z daleka. Aczkolwiek... Przewinęło się nam przed oczami kilka mniejszych i większych dworów. Jeśli chcieć szukać starych wampirów, to najprędzej wśród arystokracji. Inna sprawa, że nie warto. Większość z nich powinna się leczyć. — Wypuścił strużkę dymu. — Arystokracja wszędzie jest taka sama. Jak szczury gotowe zeżreć się nawzajem, byle tylko zadbać o własną norę. — Uśmiechnął się pod nosem. Chyba zapamięta ten tekst. Przyjemnie byłoby rzucić nim Ardamirowi w twarz. A potem przeprosić wszystkie szczury za to porównanie.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Północne Adren Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Caroline Mallery Wto Mar 02, 2021 11:03 pm

Przesądy przesądami, część okazuje się prawdą, a część bajką, mimo to, akurat woda brzmiałą niezwykle śmiesznie. Bo co takiego mistycznego jest w wodach otwartych, odróżniających ich od wody w misce, itp. To serio brzmiało zabawnie. Ale cóż, już nieistotne.
Jej pytanie mogło lekko zaskoczyć Killiana, a może też nie, w końcu spodziewał się wszelakich ciekawskich uwag młodej wampirzycy, zwłaszcza że sam mówił, aby go pytać, jeśli czegoś nie wie. Dopiero zaraz miała zrozumieć, że ten dwór brzmiał dużo poważniej, niż mogła przypuszczać. Czyli wampiry tworzyły swoje własne… państwa w państwie? Hierarchia, ma się rozumieć. Wampirzy arystokraci… lecz poza tym, od Falone wyczuła pogardę dla nich, co już podpowiadała przestroga przed tym dworem, jak też obelgi kierowane do należących do niego elit. Caroline zawiesiła wzrok na przestworzach, jakby szukając na to swoistej uwagi, która mogłaby oddać i podsumować swoje własne wnioski.
-”Największe rewolucje w dziejach wybuchały dzięki ludziom, którzy potrafili odrzucić to, czego uczono ich całe życie”.- Uśmiechnęła się. -Kroniki Krwi, taki cytat. Wiesz co mam na myśli, przytaczając go?- Spytała, unosząc na niego swój wzrok, który wyrażał chyba dosyć dużo, jakby sugestię. -Arystokracja to władza, a jeśli władza nie jest dla ludu, to lud ją obala i zastępuje przystępną. Lud ma tę przewagę, że jest przeważnie liczniejszy od siły elit. Społeczeństwa w głównej mierze, zawsze czują się odrzucone. Rewolucja brzmi jak wymysł chorej wyobraźni, lecz gdy dochodzi do skutku, staje się historyczną koniecznością.
Przyspieszyła nieco kroku, aby znaleźć się bardziej naprzeciwko niego, przez co zakręciła się na pięcie i zatrzymała, by to samo zrobił Killian.
-Pewnie byłeś na tym dworze razem z Cerbinem. Pewnie sam wiesz jak to wygląda. Nienawidzisz go. Na moje, świat trzeba próbować zmieniać, by nie znajdował się w podłej stagnacji. Ale z drugiej strony, moja wiedza o świecie jest książkowa, więc może słuchanie mnie byłoby czymś głupim. Ale chyba fajnie usłyszeć od kogoś innego, że zawsze jest nadzieja, tak sądzę.
Zachichotała i ruszyła znów do przodu...
Caroline Mallery
Caroline Mallery

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Północne Adren Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Killian Falone Sro Mar 03, 2021 1:37 am

  Swoją drogą, ciekawie się o tym mówiło. Chyba nigdy jeszcze nie zdarzyło mu się poruszać tematu wampirzego dworu z kimś zupełnie go nieznającym. Wciąż miał lekkie wątpliwości, czy powinien o tym mówić właśnie teraz, ale skoro sama zapytała, to niech będzie. Zresztą to nie było takie złe, a w razie czego jej niewiedza znacznie szybciej mogłaby ją zgubić niż kilka uwag o ostrożności.
  — Może tak, może nie... — Skierował na nią ślepia z zaciekawieniem, kiedy zacytowała jakąś książkę. Chyba jej nie czytał, chociaż teraz nie był pewien, mogła być nieciekawa i utonąć w morzu dat. Delikatnie zmrużył oczy na znak, że dalej słucha jej uważnie. Cytat był dość dosłowny, chyba się domyślał, ale dopiero kolejne jej słowa miały to potwierdzić.
  — Pod warunkiem, że lud czuje się odrzucony — przypomniał, zaraz zatrzymując się w miejscu. Zaciągnął się dymem i słuchał dalej, kiedy to zaczęła odnosić się już bezpośrednio do niego i Cerbina. Wypuścił białą chmurkę gdzieś na bok. — W rzeczy samej. Ale zmiany tego typu trzeba dobrze planować — odparł, ruszając za nią. — W przeciwnym razie będą tylko spektakularną egzekucją na własne życzenie. Faktycznie byłem tam, chyba nawet dłużej niż Cerbin, i dobrze wiem, w jaki sposób on działa. — Umilkł na chwilę. — Czemu myślisz, że to nadzieja właśnie dla nas? — zapytał, kierując na nią zaintrygowane spojrzenie. Odpowiedź poniekąd była do przewidzenia, ale z drugiej strony chyba chciał to usłyszeć, może się upewnić, może też przekonać się, jak w rzeczywistości ich postrzega. Zakładając, że nie mówiła tego po to, żeby podnieść go na duchu, nie brzmiała tak.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Północne Adren Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Caroline Mallery Sro Mar 03, 2021 8:42 am

Pod warunkiem, że lud czuje się odrzucony… hm, przymknęła oczy, myślami odlatując gdzieś hen hen daleko, gdzie nawet Killian nie sięgał.
-Choćbyśmy chcieli być wyjątkowi, nigdy całkiem nie będziemy. Jeśli Ciebie coś smuci, czy złości, jest masa innych, którzy czują to samo z tego samego powodu. Więc pomyśl, czy jesteś jedyny?
Spytała, ale nie oczekiwała od niego odpowiedzi, a raczej tego, że sam na to spojrzy z szerszej perspektywy, osądzając, czy aby na pewno nie patrzy na wampiry pod kątem tych, których spamiętał jako tych złych. Bo czy nigdy nikt nie skarżył mu się na to samo?
Jego słowa w związku z planowaniem były całkowicie rozsądne, na co pokiwała głową jak mądra sowa, z łapkami za plecami, przez co wyglądała niczym jakiś stary mistrz prowadzący swego adepta. Kuriozalny widok, patrząc na to, kto tu był stary.
-Idea rewolucji jest piękną wolnością, póki nie okazuje się stosem niewinnych ofiar. Lecz fakt, że ta myśl Ci nigdzie nie zbłądziła, to znak, że prawdopodobieństwo, jakoby szedłbyś na rzeź, jest mniejsze, tak sądze. To chyba dobrze, co?
Uśmiechnęła się promiennie w jego stronę, aby zaraz zwolnić trochę, kiedy Falone zadał jej pytanie, niełatwe, jakby się zastanowić. Sama umilkła na moment, by zaraz przymknąć oczy i pokiwać głową ze zrezygnowaniem, jakby szukanie odpowiedzi było głupotą, a rozwiązanie jest tuż przed nosem.
-Chyba powinieneś o to zapytać samego siebie. Każdy marzy o domu, w którym mógłby być sobą, bez lęku i poczucia, że robi coś niezgodnego z samym sobą. To nie jest takie dziwne, że wizja świata w którym odnajdziesz podobnych sobie, bez poczucia gorszości i zmuszania do życia bez dachu nad głową, jest taka kusząca. To nadzieja dla wszystkich.
Odpowiedziała, ale czy było to satysfakcjonujące? Nie wiedziała, ale wolałaby, żeby Killian uwierzył trochę w tę nadzieję. Bo gdy jej nie ma, pozostaje wyłącznie rozpacz. Sama to wiedziała. Sama chciała należeć do czegoś więcej i nie martwić się każdym dniem kolejnym. Może wtedy, nawet zapragnęłaby żyć. Może sama pojęła, jakie miłe uczucie towarzyszyło z poznania Cerbina i Killiana, którzy pomimo tej samej przypadłości co ona, nie wydawali się być z natury złymi. A przynajmniej, próbowali to kontrolować.
-Idziemy gdzieś jeszcze, czy… chcesz kończyć randkę?
Zerknęła na niego wesoło.
Caroline Mallery
Caroline Mallery

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Północne Adren Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach