Północne Adren

+5
Killian Falone
Caroline Mallery
Rhami
Geo'Mantis
Mistrz Gry
9 posters

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Północne Adren - Page 2 Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Killian Falone Sro Mar 03, 2021 9:06 pm

  Miała rację, nie był jedyny. Co więcej, swego czasu agitacje Cerbina były całkiem głośne, a wielu słuchaczy zaczynało się nad nimi zastanawiać. To właśnie dlatego skończył na dnie grobowca, był niewygodny jak kamień w bucie. I każdy taki będzie, jeśli tylko zacznie podobne działania, sztuczka polegała na tym, by być kamieniem, którego nie da się wytrzepać.
  Zerknął na nią, po chwili wracając częścią uwagi do otoczenia pogrążonego w cieniu nocy. Przez krótki moment musiał jeszcze raz sobie przetworzyć jej słowa, by dobrze wychwycić kwieciście ubrany sens.
  — Chyba tak — odparł trochę enigmatycznie, bo czy rzeczywiście... Miała rację i Killianowi niespieszno było do grobu, lecz tego typu idee lubiły straceńców. Nie żyli tacy zbyt długo, ale ich doktryny były dobrze pamiętane przez tę ofiarę. Z drugiej strony nie musiał się martwić o zapomnienie, w końcu będzie żył wiecznie.
  Był niezmiernie ciekaw, jak Caroline odpowie na jego pytanie, głównie dlatego, że nie bardzo jeszcze umiał przewidzieć jej tok rozumowania i wszystkie poglądy. Nie rozczarował się, ta dziewczyna miała w zwyczaju poruszać tematy życia i filozofii w sposób niespodziewany, a jednocześnie prosty i banalny. Dom. Czy tego właśnie chciał, w całej swojej nienawiści do Ardamira, Girriona i innych wampirów? Czy jedyne, co chciał zmienić, to mała cząstka własnego życia, a tylko dla usprawiedliwienia ubierał to w piękne słowa o rozsądku i bezpiecznej przyszłości? Idąc tym tropem, wcale nie byłby lepszy od hrabiego, obaj tak samo myślą o sobie, kłamiąc i wykorzystując, tylko z różnym skutkiem.
  Nie odpowiedział jej. Chyba musiał to jeszcze przemyśleć.
  — Hm? Ah, chyba... — Zerknął na zegarek, który zaraz złożył i schował z powrotem do kieszeni. — Chyba powinniśmy wracać, robi się późno — odparł z lekkim uśmiechem i wskazał jej zejście z głównej drogi. Sam jeszcze na chwilę zamarudził, kiedy kątem oka zauważył jakąś postać kawałek dalej. Zmarszczył delikatnie brwi, obserwując jak ta szybko znika wśród budynków, po czym dogonił Caroline.
  Znów poprowadził ją parkiem, ale innym niż poprzednio, ewidentnie obierając okrężną drogę. Tutaj było znacznie więcej różnych rodzajów roślin, a niektóre z nich przycięto w fantazyjne kształty, niejednokrotnie tworząc trójwymiarowe scenki z udziałem rycerzy, stworów, ale i zwykłych ludzi w swej codzienności.
  Jakieś kilkadziesiąt minut i jeden papieros później znaleźli się wreszcie z powrotem w kamienicy. Falone wpuścił ją do mieszkania, samemu zaraz zamykając drzwi. Rzucił okiem po kawałku salonu i po kuchni, chyba nadal byli tu sami.
  — Ciekawe jak dawno Gascon tu był — rzucił do siebie, otwierając jedną z szafek, by przejrzeć zawartość. Generalnie była to zastawa, ale w kącie coś innego rzuciło mu się w oczy, metalowa puszka. Killian spróbował ją otworzyć w rękach, ale chyba ze starości się zapiekła, toteż poszukał noża. Po chwili wyginania ostrza wieczko odskoczyło, a wampir skrzywił się. — Obrzydliwość... Czego ja oczekiwałem? — Zamknął z powrotem herbatę, która zdążyła już ożyć, przetrwać kryzys i wymrzeć przez swój światowy problem głodu.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Północne Adren - Page 2 Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Caroline Mallery Czw Mar 04, 2021 12:37 am

Zerknęła na niego, kiedy tylko odpowiedział na jej ostatnie pytanie. Więc to koniec, tak? Było po całej zabawie? Hmm, nie, raczej nie, przyjemne chwile nie kończą się wraz z randką, inaczej ta rzeczywistość musiałaby się w tej chwili rozpaść na kawałki, a oni staliby się elementem niebytu.
-Yhm, w porządku. Bardzo dziękuję Ci za randkę, Kil… Kili.
Wymówiła to zdrobnienie bardzo powoli, zapatrzona w przestrzeń i z uśmiechem na twarzy, jakby umieściła je w swoim sercu, wśród ciepłych wspomnień. To doprawdy sympatyczne uczucie. Tak, czy inaczej, szybko ruszyła wraz z Falone w stronę mieszkania, żeby móc odpocząć od tej ich małej wycieczki. Droga była trochę okrężna, ale w niczym to nie przeszkadzało, póki Killiana nie irytowało to, że Caroline nuciła jakieś melodie po drodze.

Wrócili do pustego mieszkania, lecz niestety, wbrew swym nadziejom, nie zastali Cerbina, oraz Sebastiana. Z drugiej strony, nawet nie weszliby do środka, nie mieli kluczy. Ale cóż, mogła skupić się na własnym zajęciu, mianowicie, na zajęciu miejsca przy stoliku, oraz dalszym szydełkowaniu.
-Gascon ma wiele mieszkań, może nigdy tu nie był?- Mruknęła, w pełni skupiona na dłutach i nitkach, przeplatających się w różowe oczka, aby zaraz spojrzeć na Liana, który otworzył puszkę, a jego reakcja była dosyć komiczna. -Hmm… otwarcie puszki może wypuścić wszystkie nieszczęścia i kataklizmy.
Mruknęła, by po chwili, rozległo się ciężkie pukanie do drzwi. Czerwonowłosa spojrzała w tym kierunku, biorąc głębszy wdech. Czyżby nieszczęścia już przybyły? Szkoda by była, nie skończyła czapki. Mimo to, sama postanowiła wstać i podejść do drzwi, aby je otworzyć. Niemałym zaskoczeniem był widok Cerbina  i Sebastiana, którzy wyglądali, jakby coś ich zjadło, po czym wypluło.
-Caroline, moja droga, jeszcze żyjesz?
Powitał ją Amenadiel, który zaraz wyminął ją w progu, wciąż chwytając się za biodro, które jednak było teraz zabandażowane. Za moment zaś, starszy Mallery cały w siniakach, też wszedł, choć spokojniej, wyłącznie z uśmiechem.
-Seb, nie masz oka…
Mruknęła dziewczyna, a ten położył jej dłoń na głowie.
-Kurwa, nie przypominaj…
Sapnął, kierując się bezpośrednio do środka. Dwaj mężczyźni, którzy nie wyglądali za ciekawie, zaczęli błądzić wzrokiem po mieszkaniu, aż zrozumieli, czyj pokój należy do kogo. Cerbin dopiero na koniec zatrzymał się przed Killianem, zerkając trochę na Caroline, po czym znów na niego.
-No, no. Może coś z tego będzie.
Uśmiechnął się lewym kącikiem ust, po czym odszedł. Co miał na myśli…? Hah, pewnie kwestie rozmowy z nią o jej problemach, rzecz jasna...

Killian i Cerbin udali się na spoczynek, choć Amenadiel trochę szybciej, w końcu zaś świt zmusił do tego Falone, ale jeśli chodziło o rodzeństwo Mallery, to nie było wszystko. Sebastian pomimo swojego ciężkiego stanu, poszedł do pokoju Caroline, aby odbyć z nią bardzo długą rozmowę. Brat dziewczyny zwierzył jej się ze swoich obaw, czym odpowiedziała mu tym samym. W rzeczywistości, jedna noc spędzona ze starszymi wampirami, coś im uświadomiła. Że ich droga, którą cały czas kroczyli, prowadziła ich na manowce, zaś teraz, może odnaleźli sposób, aby to zmienić. Sebastian, choć bardzo z tym nieoswojony, zechciał zapewnić Caroline, że wierzy w jej samodzielność, nie mogąc jej ciągle ograniczać. Wampirzyca z kolei, choć nie wyznałą mu swoich wcześniejszych planów związanych z zakończeniem żywota, dała mu, jak też sobie, nadzieję, że będzie żyła, tak jak chciała. To z pewnością bardzo im pomogło. W końcu Martwooki, z pomocą Somnium, zasnął, ale młodsza Mallery dalej była na nogach. Dokończyła swoją pracę nad różową czapką zimową, którą teraz trzymała w zaciśniętych palcach. Wyszła na korytarz, który całe szczęście, był zatopiony w mrokach ciemności, dzięki grubym kotarom, chroniącym mieszkanie od słońca. Powoli podeszła do drzwi Falone, do których zapukała, ale jak się okazało, te były lekko uchylone. Nie domknął ich? Z jakiegoś powodu postanowiła uchylić je, aby dostrzec śpiącego Killiana w swoim łóżku. Umm… to nieodpowiednie, ale… trudno! Weszła do środka, przechodząc do małego stoliczka, który znajdował się w jego pokoju. Ułożyła na nim różową czapkę, na której wyhaftowane zostało “KILI”. Uśmiechnęła się, patrząc na nią. Jak wspomniała, nie miała wiele talentów, ale starała się okazywać wdzięczność. Zapewne nie zechce jej nosić, ani nawet założyć, pomimo królewskiego szyku, lecz jeśli chociaż ją zatrzyma, to będzie miłe. Zaraz powiodła wzrokiem na białowłosego, który spał… bez kołdry?! Ale przecież jego ciepło ucieka przez to, mógł zmarznąć! Szybko wyszukała brakujący element na podłodzę, aby go podnieść i ostrożnie okryć nim Liana. Znów się uśmiechnęła, gdy wszystko było na swoim miejscu, a on nie był narażony na chłód. Chwilę później, bez wydawania żadnego dźwięku, opuściła jego pokój, zamykając do niego drzwi…

Wraz z zapadnięciem kolejnego zmierzchu, wszyscy znów wrócili na nogi. Sebastian stał w kuchni, cały obolały, ale pomimo swego stanu, próbował coś ugotować. Miał trochę czasu, aby zakupić mięso, eliksir nie starczył w końcu na jakoś specjalnie długo. Można było dostrzec, że miał zielone szklane oko. Czyli nie odzyskał czerwonego, zabawne.
Z kolei na kanapie w salonie, siedział Cerbin, a obok niego, Caroline, która chyba nie dawała mu zbytniego spokoju.
-...wtedy powiedziałam, że rewolucja jest głosem ludu. Kili mocno się nad tym zastanawiał.
Nadmieniła z uśmiechem, a Amenadiel spojrzał na nią z zaintrygowaniem.
-”Kili”...? No proszę…- Zamyślił się. -A więc “Kili” był na randce… musze Cię ostrzec, moja droga, ale on nie przywiązuje wartości do kobiet… na dłuższą metę…- Mruknął i spojrzał na Sebastiana. -Tak, czy inaczej, wygrałem zakład!
-Spieprzaj, jeszcze nic nie wygrałeś, byli tylko na spacerze.
Odparł krwistowłosy, przerzucając mięso na drugi bok.
-Zgubiliście wątek, tak sądzę…- Przypomniała im Caroline. -...”dłuższą metę”...?
-Tak, tak, wiem, rewolucja. Że też o tym nadal myśli…
Westchnął, kończąc to upiciem łyka piwa z butelki, ale zaraz chwycił się za biodro. A nie, to nie rana, to chyba staw.
Caroline Mallery
Caroline Mallery

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Północne Adren - Page 2 Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Killian Falone Czw Mar 04, 2021 7:55 pm

  Nigdy tu nie był? Nie wydawało mu się, po wtedy miałby je kupować. Z tego, co się orientował, Gascon przerabiał mieszkania na kliniki, puste byłoby bezużyteczne, chyba że traktował je jako opcję awaryjną. Miałaby wtedy swoje plusy i minusy, ciężko powiedzieć, czego więcej.
  — W takim razie znajdujemy rzeczy po jeszcze poprzednich lokatorach, uroczo — mruknął na wypadek, gdyby Caroline trafiła. Na chwilę znieruchomiał i zerknął w jej stronę, lekko unosząc brwi. Jeśli kataklizmem można nazwać niestrawność, to z pewnością miała rację.
  Ktoś zapukał, toteż Killian zrezygnował z rozglądania się po kuchni i wyszedł również na korytarz. Oparł się o framugę za plecami i skrzyżował ręce na piersi, widząc Cerbina, który chyba zaliczył bliskie spotkanie z ziemią, może pod kołami powozu, chociaż to byłby zbyt zwyczajny powód jak na tego awanturnika. Zaraz za nim pojawił się Sebastian, który wyglądał nie lepiej, ale nie dlatego brwi Falone'a powędrowały ku górze. Mallery się uśmiechał? Co tu się właściwie wyprawiało...
  — Ładnie się bawicie beze mnie... — Uśmiechnął się pod nosem, zaraz przenosząc wzrok znów na Cerbina, który trochę zbił go z tropu. — Co to miało znaczyć? — mruknął cicho, ale ten poszedł w swoją stronę.
  Towarzystwo nie było skore do tłumaczeń, co w zasadzie go nie dziwiło. Lian postanowił zająć się sobą, zaszywając się w swoim pokoju. Gascon raczej nie obrazi się o pożyczenie kartki i ołówka. O ile w ogóle kiedykolwiek to zauważy. Nastrugał go nożem, bo czego innego nie znalazł, zgarnął jakąś książkę na podkładkę i wyłożył się z tym do góry nogami na łóżku. Szybkie i proste pociągnięcia ołówka zaczęły zostawiać za sobą dziesiątki różnych kresek, gdzie tylko Killian chyba wiedział, która jest tą aktualną. Musiał pomyśleć...

  W końcu jednak przyszedł czas na sen. Miał zamiar położyć się wcześniej, ale cóż, wyszło jak zawsze. Pchnięty swoją nieufnością do płachty na oknie, Killian zakopał się w kołdrze, nic więc dziwnego, że potem bezwiednie ją wyrzucił. Gest Caroline skrupulatnie ukrył ten fakt. Wampir przewrócił się na plecy i syknął cicho. Zdecydowanie wolał lato. Dni były wtedy dłuższe. Przetarł twarz dłońmi i odgarnął włosy z czoła, ale tylko po to, by znowu odwrócić się na bok. Leżał tak przez chwilę, licząc, że jeszcze odpłynie na chwilę, ale jego zegar biologiczny protestował. Westchnął cicho i tępo wlepił wzrok przed siebie, przynajmniej do czasu, nim nowy obiekt przy kuł jego uwagę. Killian podniósł się niechętnie i spojrzał na szafkę. Czapka. Wziął ją do rąk. KILI. A niech cię, Caroline, naprawdę to zrobiłaś. Kolejny wyraz frustracji światem ukradkiem rozniósł się po pokoju, a Lian zerknął na sufit. I co on niby miał z tym zrobić? Nie lubił takich momentów, były niezręczne i mogły rodzić problemy. A w pierwszej kolejności nie lubił czapek, nigdy się w nich nie widział. Spojrzał jeszcze raz na napis, jakby coś analizując, po czym odłożył czapkę na łóżko, przykrył całość kołdrą i poszedł się ogarnąć.
  — Jeszcze nie ma północy, a ty już pijesz, alkoholiku — rzucił, wchodząc do salonu. — Podzieliłbyś się chociaż. — Zerknął na Sebastiana, który bawił się w kuchni, po czym usiadł sobie na fotelu nieopodal nich. — Kto o czym myślał? — pociągnął, bo tylko te słowa zdołał wyłapać z ich rozmowy, a brzmiały całkiem ciekawie. Bardzo możliwe, że to właśnie jego obgadywali, niewielu mieli wspólnych znajomych. — Pewnie dalej mi nie powiesz, co was poturbowało? — mruknął, zajmując się papierosem.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Północne Adren - Page 2 Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Cerbin Amenadiel Czw Mar 04, 2021 8:33 pm

Uwaga wszystkich przeniosła się na śpiącą księżniczkę, która wstała jako ostatnia, robią swoją osobą wielki szał, niczym prawdziwa diva. W rzeczywistości, był to tylko Killian, który już na starcie musiał wtrącić swoje trzy drachmy, aby upewnieć Amenadiela o alkoholizm. Ten prychnął, bujając butelką.
-Alkohol uśmierza obrażenia, nigdy o tym nie słyszałeś? Ty wyglądasz zbyt zdrowo na takie lekarstwo.
Odparł mu żartem, aby zaraz wyłapać jego pytanie, dotyczące przerwanego tematu rozmowy. Ewidentnie Caroline chciała już odpowiadać, lecz Amenadiel zasłonił jej usta wolną ręką, bez najmniejszego ruszania się. Ta nie wydawała się zdezorientowana, bardziej nie rozumiała, dlaczego. Cerbin poczekał, aż wampir zajął miejsce w fotelu, znów wypytując o ich stan zdrowotny. Na to się uśmiechnął.
-Była promocja na karpia, ledwo uszliśmy z życiem. Dlatego mamy wołowinę. Jeden świr zaatakował mnie tasakiem, zależało mu chyba na tej rybie.
Poskarżył się Cerbin, z kolei Sebastian odwrócił się na moment od mięsa.
-Nie wyglądałeś, jakbyś przeżywał ten tasak…
-A przypomnieć Ci, jak Ciebie pobili i ukradli Twoje szklane oko?
Wtrącił natychmiast, co wywołało w Mallery’m epizod frustracji i powrót do bieżącej czynności. Srebrnowłosy westchnął, a Caroline czując zsuniętą z ust dłoń, postanowiła powrócić do pytania Killiana, które chamsko zignorowano z początku.
-Mówiliśmy o Tobie. Cerbin pytał mnie o czym rozmawialiśmy i opowiedziałam wszystko, tak sądzę.
Wyjaśniła, choć bez żadnych konkretów. Złote oczy Cerbina powiodły na nią, wyrażając zrezygnowanie, bo faktycznie, dziewczyna kłamać nie potrafiła, ale mogła przynajmniej się nie odzywać. Tak też, zmuszony był kontynuować główny temat.
-Wypaplałeś jej o dworze Ardamira. I z tego co zrozumiałem, nieobce Ci myśli o świętej zemście. Ta młoda dama wydaje się być ambitna w swoich przekonaniach, że świat można zmienić, ale wiesz, nie samemu.- Upił kolejny łyk piwa, opierając głowę o kanapę. -Nie wiem, może coś źle zrozumiałem, ale co sądzisz o tej całej “rewolucji”?
Spytał, kątem oka śledząc Falone.
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Północne Adren - Page 2 Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Killian Falone Sob Mar 06, 2021 1:37 am

Zerknął na Cerbina jakby odrobinę zaintrygowany tym żartem. Elf miał dobry humor, a to wróżyło dwie rzeczy. Albo obejdzie się dziś bez kłopotów, albo coś nieprzewidzianego w momencie mu go zruinuje. Nie żeby był pesymistą, ale chyba już nauczył się zakładać gorszą opcję. Tak było prościej.
— Biedaczysko... — skomentował cicho jego potrzebę leczenia, ale nie ciągnął tego tematu, choć to nawet za duże słowo.
Uciszanie ich towarzyszki było niespodziewane, ale nie zareagował jakoś szczególnie. Zamiast tego zaciągnął się z namaszczeniem, słuchając Cerbina. Pokiwał głową w geście pełnego zrozumienia. Raczej mu nie uwierzył, ale tak to mogłoby wyglądać dla naiwnych.
— Człek przyciśnięty do ściany staje się nieprzewidywalny... — mruknął bardziej do powietrza niż do nich, ciężko też stwierdzić, czy nadal miał na myśli historyjkę przyjaciela, której Sebastian przytaknął na swój burkliwy sposób.
Zaraz jednak jego wzrok powrócił do żywych i wylądował na Caroline. Uśmiechnął się pod nosem, widząc, jak bardzo Cerbinowi nie w smak była ta szczerość. Ot kolejna zaleta nieumiętności kłamania. A więc Amenadiel miał pełną relację z ich pogawędki. Ciekawe czy powtarzała mu jego wywody o architekturze, których w połowie drogi mógł mieć dość.
Lian osunął się trochę w fotelu dla wygody i przeniósł uwagę na srebrnowłosego. Uśmiech powoli znikł z jego twarzy, zastąpiony powagą i skupieniem.
— Sądzę przede wszystkim, że powinieneś rozgraniczyć zemstę i rewolucję. Ta pierwsza jest mimo wszystko łatwiejsza, lecz w obecnej sytuacji tylko szaleniec nie myślałby o konsekwencjach. — Oparł łokieć o boczne oparcie i zaciągnął się dymem. — Rewolucja... Jest możliwa, ale wymaga skrupulatnego i zarazem elastycznego planu. Przede wszystkim potrzebowalibyśmy więcej zwolenników niż Jaś i Małgosia, a także broni, kontaktów i siedziby, najlepiej warownej i reprezentatywnej zarazem. Pamiętajmy też, że to nie jest kwestia tylko obalenia władzy. Ród Niftenhaum rządzi od wieków, jego zniknięcie wywołałoby wojnę domową, nie tyle o poglądy, co sukcesję, gdyż wielu znalazłoby się takich, którzy po przegrzebaniu kartotek chciałaby wytypować kolejnego z najstarszych. — Zerknął ku sufitowi. — Wiesz, siła tradycji. Nie ważne, że bezsensowna, łatwo jej nie wykorzenisz...
Na moment myśli Killiana również zaplątały się wokół rodów, próbując odnaleźć ten najbliżej spokrewniony z Niftenhaumem. W zasadzie prawo o dziedzictwie Drakuli nie miało już większego sensu, był pewien, że rody zmieniały się tak często, że nikt już nie ma pewności, który jest najstarszy. Mają jednak pewność co do czegoś innego. Ani Killian, ani Cerbin nie mogli się zaliczać nawet do najmłodszych, będąc ich samym początkiem, Falone nie znał zaś nikogo, kogo mógłby z czystym sumieniem posadzić na tronie. No, nikogo innego.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Północne Adren - Page 2 Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Cerbin Amenadiel Sob Mar 06, 2021 2:21 am

Rozgraniczenie zemsty, a rewolucji… cóż, może dla Killiana było to łatwe, ale dla Cerbina, zdawało się to jednoznaczne. Jest problem, usuwa się go. Jeśli będzie następny, też trzeba usunąć. Aż pozostanie wyjałowiona ziemia. Ale nie przerywał Falone, pozwolił mu mówić dalej, jakby miał to już rozłożone na pewien schemat. Ewidentnie jego myśli w tym kierunku uciekły już dawno temu, a Caroline je tylko obnażyła. Amenadiel musiał zaś coś przemyśleć, przez co się nie odzywał.
-”Jaś i Małgosia”...- Mruknęła wampirzyca. -Seb, czy mówi o nas…?
Spytała, spoglądając w jego kierunku, ale ten się nawet nie odwrócił, tylko prychnął na ten komentarz siostry.
-Jeśli tak, to Cerbin jest Babą Jagą.
Odparł jej tylko, dając Caroline tylko kolejny mętlik do rozwiązania w głowie, jak i orzech do zgryzienia. Kto był kim i dlaczego…
Amenadiel z kolei dalej był milczący, zdążył upić kilka łyków, nawet nie zwracając uwagę na wymianę kilku zdań przez rodzeństwo Mallery. Za chwilę jednak, miało się to zmienić:
-Nasza nienawiść do dworu Niftenhaum jest równie wielka, co pogarda dla tamtejszej polityki i arystokratów.- Zawiesił się na moment, obserwując ślepy punkt. -Jednak z naszej dwójki… nie, z nas wszystkich, to ja mam największe powody do zemsty na Ardamirze. Jestem jedynym ocalałym przeciwnikiem publicznym, który głośno próbował coś zmienić w sytuacji medevarskich wampirów, lecz mimo to, nie ominęła mnie zdrada, podwójna śmierć i uwięzienie w zapomnianym grobowcu na dwie długie dekady, jakbym był jakimś zbędnym przedmiotem. Dlatego…- Spojrzał na Killiana. -...jeśli chcesz zaprowadzić chaos, jeśli choć myślisz o tym, to rozniecę ogień, własnoręcznie odsyłając króla do Otchłani. Należy on do mnie. Dawniej może zależało mi na samych zmianach, ale obecnie, nie przemawia do mnie nic, oprócz jego śmierci.
Powiedział stanowczo, deklarując potencjalne wsparcie dla sprawy, zaś co się tyczyło ostatnich słów… ciężko było z tym dyskutować. Mało na świecie jest istot tak mściwych, jak właśnie Amenadiel, który nie znał pojęcia przebaczenia, dla niezmazywalnych krzywd. Zaś Sebastian i Caroline spojrzeli znów po sobie, bo w rzeczywistości, wampir obnażył przed nimi swój mroczny epizod przeszłości. Nie umieli tego skomentować.
-Lecz nawet wedle Twojej wizji, wojna domowa jest nieunikniona. Zawsze pozostaną zwolennicy rodu Niftenhaum, jak też ci, przeciwni mu. Zabijesz Ardamira, znajdzie się ktoś nowy. Więc trzeba zabić jego dzieci. Jego krewnych.- Przeniósł wzrok teraz na drzwi. -Ale to może być przecież zwykłą wyłapywanką szczurów, a nie ciągłym zbijaniem króla. O ile, na szachownicy znajdzie się przeciwległa figura króla. Rewolucja jest głupia. To walka ludu. Wojna domowa to nie rewolucja, a rebelia. Zwycięzca bierze wszystko. Więc mając kogoś, kto przekona do siebie wampiry, może zwać się prawdziwym władcą. Co nas obchodzi arystokracja. Albo są wtedy po stronie rebelii, albo giną od jej ciężaru.- Wziął wdech. -Myślałem teraz o Twoich podpunktach. Jeśli potrzeba kontaktów, oraz zwolenników… cóż, ja i Ty, mieliśmy wielu, którzy stali za naszymi poglądami, lecz nietuzinkowo zniknęliśmy z dnia na dzień. Myślę, że wystarczyłoby się przypomnieć. Zaś jeśli chodzi o siedzibę i uzbrojenie…- Dopił piwo do końca, wręczając zagubionej Caroline pustą butelkę, po czym ciężko wstał z kanapy, aby rozprostować nogi. -Jest taki jeden zamek… należał on do Zakony Smoczych Jeźdźców… był położony gdzież na wschodzie, niedaleko granicy ledreńskiej… “Neraspis”, jak dobrze pamiętam. Z tego co wiem, a śledziłem losy padających warowni po Smoczej Wojnie, nie było choćby wzmianki o tym, aby ktokolwiek sforsował Klejnot Nocy. Zwyczajnie, przepadł, jakby nigdy nie istniał. Jeśli się nie mylę… ale z powodu kilku czynników, powątpiewam w to, aby ktokolwiek go sobie przywłaszczył. Aby ktokolwiek żywy, wiedział o jego istnieniu, jak też lokalizacji. Wiesz, Puszcza Kirtan, smoki, zadupie, w użytku był ze dwa wieku temu, a jakby tego było mało, teren jest wręcz zatopiony, istne bagno. Nie wiem co można tam zastać, ale… jest. Po prostu. Na mapach tego nie znajdziesz.- Przyłożył palec do głowy. -Jest tutaj.
Uśmiechnął się. Sebastian chyba dalej przetwarzał w myślach kwestię tych rycerzy, którymi Amenadiel żywo się musiał interesować. Dziewczyna z kolei rozmyślała o tym, że ich sprawa nie musi być rewolucją, a rebelią. Lecz wtedy, walka jest otwarta, na froncie. Dużo trupów, lecz faktycznie, do tego potrzeba własnego króla.
-Własny król nie musi być z żadnego rodu, tak sądzę. Jeśli jest liderem, za którym wiodą tłumy, to może on przeciwstawić się każdemu, kto nawet ma prawo do oficjalnego tronu. Takie są zasady wojen domowych. Wtedy wszyscy pretendenci umierają.- Wyszeptała ostatnie słowa, aby zaraz spojrzeć na Killiana. -Choć jeśli był kiedyś arystokratą, to lepiej... bo go wszyscy znają... uważam tylko, że ród to nie warunek, a jedynie dodatek, w tym wypadku, jak mniemam.
Rzuciła niespodziewanie czerwonowłosa, co tylko powiększyło uśmiech na twarzy Cerbina, który to popierał. Sebastian westchnął, słysząc że wkręcili jego siostrę w te sprawy. No tak, była wampirem, oni byli wampirami, gadali o wampirzych problemach. To teraz jej świat. Ale nie jego.
-Mnie z kolei interesuje te "Neraspis"... zawsze chciałem mieć zamek.- Uśmiechnął się krzywo, zaczynając rozkładać talerze. -Mięso gotowe.
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Północne Adren - Page 2 Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Killian Falone Sob Mar 06, 2021 2:30 pm

  Wiele myśli od dłuższego czasu pałętało się po głowie Falone'a, mniej lub bardziej rozwiniętych. To był demoniczny worek z niespodziankami, nigdy nie miałeś pewności, którą kieszeń otworzy jedno z wypowiedzianych zdań. Ani też, co dalej z tego wyniknie, tego nieraz nie mógł być pewien sam wampir, choć swoje plany nauczył się knuć bardzo skrupulatnie, jeśli już się na to zdecyduje. Tak też było i w tym przypadku, większość rzeczy, którymi zajmował się Killian przez ostatnie dekady bliżej lub dalej krążyły wokół dworu Niftenhauma, nieraz będąc pozornie oderwane od całej reszty. To była jedna z lepszych taktyk, zataczać koła wokół ofiary, aż nie zorientuje się ona, co tak naprawdę się dzieje, a wtedy będzie już za późno.
  Nie pociągnął tematu Baby Jagi, choć kącik jego ust uniósł się delikatnie. Ich znajomy ma jednak całkiem ciekawe poczucie humoru. Lian skupił się jednak na swoim przyjacielu, który zaczął jednak od zemsty. Nie dziwiło go to, faktycznie miał powody. Ich spojrzenie się skrzyżowało, a Falone, choć nadal poważny, uśmiechał się diabolicznie w głębi zielonych ślepi. Oczywiście, mało było takich, z którymi absolutnie nie należało zadzierać. Cerbina mogłeś pokonać, ale żeby się od niego uwolnić, należało go zabić, nie uwięzić.
  Nieznacznie pokiwał głową, pozwalając mu dalej mówić. Chciał mieć pogląd na wszystkie jego przemyślenia, zanim cokolwiek zadecyduje i pchnie dalej. Ale jak na razie wszystko szło wyśmienicie.
  Zabić dzieci i krewnych, oczywiście, brał to pod uwagę. Chcąc wyeliminować najważniejszych pretendentów i wszystkich najbardziej skłonnych do zemsty, należało zrobić gruntowne porządki we dworze. Przeciwległa figura, szachownica. Czarni i biali, jak to pięknie się składało. I jak zgrabnie Cerbin krążył wokół jego własnych myśli, jednocześnie sugerując i nie mówiąc niczego wprost.
  Przeniósł wzrok na zegar na ścianie, kiedy Cerbin wstał. Obserwował wskazówkę leniwie krążącą po tarczy, stoicko i stanowczo przypominającą im, że nic ani na moment nie będzie na nich czekać, a każda zwłoka musiała być dobrze argumentowana. Neraspis. Chyba faktycznie o nim nie słyszał. Otoczenie brzmiało odpychająco, ale z drugiej strony było chyba dokładnie tym, czego potrzebowali. Ostoją. Obejrzał się w końcu na niego, kiedy kończył swój wywód.
  — W najbezpieczniejszym miejscu — skwitował z zadowoleniem, za moment przenosząc wzrok na Caroline. Z każdym kolejnym słowem ich wszystkich w Killianie rosło poczucie trzymanej na wodzy ekscytacji. Chyba na coś takiego właśnie czekał. Nie trudno jest zacząć krzyczeć o władzy, ale być kimś, kogo wybiorą do tego sami poddani, to już zupełnie inne wyzwanie. To zwykle najlepszy wyznacznik władcy, rządzącego nie prawem, lecz sercami swoich ludzi. Żadne z nich tego nie powiedziało, lecz nie zaprzeczyło też, a to mu w zupełności wystarczało na początek.
  Falone nachylił się do kryształowej popielniczki i zgasił w niej papierosa.
  — Jeśli dobrze się postarać, kwestię rodu można rozwiązać, mniej więcej tak jak mówisz... Tak jak i każdą inną, tak jak mówiłem, wszystko nadal jest możliwe. Co więcej, rzekłbym, że jest bardziej możliwe teraz niż kiedyś. Nie przestawałem śledzić informacji o wampirach, uwaga dworu skupia się na czymś zgoła innym, ale nie o tym teraz. — Wstał również, by móc wygodniej spojrzeć na Amenadiela, choć początkowo jego wolne kroki i uwaga skupiły się na kredensie, gdzie w przeszklonych drzwiach mógł zawiesić wzrok też na samym sobie. — Nie zapomniałem o twoich postulatach, Cerbinie, i nadal uważam, że są słuszne, niezależnie od moich osobistych sympatii. — Odwrócił się do wampira. — Zależy mi na usunięciu Ardamira, sposób nie jest tu taki ważny. Zemsta należy do ciebie. Roznieć ogień, a ja zbuduję nową rzeczywistość na popiołach. Jeśli pójdziecie za mną, poprowadzę nas nie tylko do zwycięstwa, ale i przyszłości. Nas wszystkich — zakończył, przenosząc wzrok również na Sebastiana. Nie zamierzał o nim zapomnieć ani tym bardziej zostawić samemu sobie. Możliwe, że Bastianowi nie do końca to pasowało, ale chyba i tak by za nimi poszedł ze względu na siostrę. Poza tym, posiadanie człowieka po swojej stroni mogło być niezwykle przydatne.
  Falone uśmiechnął się, pokazując zęby.
  — Ale teraz... nie pozwólmy, żeby nasz obiad wystygł — rzucił, kierując się w stronę kuchni, gdzie zajął sobie miejsce u szczytu stołu.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Północne Adren - Page 2 Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Cerbin Amenadiel Sob Mar 06, 2021 3:51 pm

Cerbina zainteresowały słowa dotyczące “uwagi dworu”, które skupiają się na czymś konkretnym. Ta wiedza była poza zasięgiem Amenadiela, który na niecałe osiemdziesiat lat odciął się od tych spraw. Jednak sam Killian nie ciągnął tego tematu, widocznie nie było to tak istotne na teraz.
Amenadiel prześledził go wzrokiem, kiedy ten wstał, aby również się rozprostować. Wspomniał o postulatach, na co uniósł brwi. Słuszne…
-Jestem ich ciekawa.
Wtrąciła nagle Caroline z uśmiechem, na co Cerbin uśmiechnął się mimowolnie. W porządku, chyba będzie zmuszony o nich opowiedzieć, może przy jedzeniu. Ale jak zacznie politykowanie, to nie skończy. Na szczęście, teraz oderwała go dalsza część mowy Killiana, w której padły istotnie ważne słowa. Falone w końcu powiedział śmiało, że jest gotów walczyć. Ale to co najbardziej pobudziło skrywaną ekscytację byłego rycerza, to obietnica, jakoby Ardamir miał być pozostawiony jemu. To mu wystarczyło
-Królestwo, w zamian za łeb Ardamira. Spiszemy cyrograf?- Spojrzał figlarnie, ale zaraz uścisnął mu dłoń. -Mamy więc umowę.
Dodał, a była ona wieczysta, nie miał zamiaru się z niej wycofywać. Skoro tworzą rebelię, niech tak będzie. Amenadielowi na koronie nie zależało, nie nadawał się na władzę, bardziej na żołnierza i dyplomatę, więc jeśli jego przyjaciel był na to taki łasy, niech bierze, jemu wystarczy zemsta. Sebastian też szybko pojął, czym miało być “idźcie za mną, ja wszystko zmienie”. Ambicja obu panów nie znała granic, co potrafiło zakłopotać nawet Martwookiego. Chyba tylko Caroline do końca nie rozumiała o co chodzi, ale pojęła tyle, że jednak będzie jakaś walka.
-Hmm, to znaczy, że będę mieć więcej przyjaciół.
Uśmiechnęła się, przymykając oczy. Pan Bastian uderzył głową w szafkę, powoli, umyślnie. Był załamany tokiem rozumowania tej kobiety.
-Narazie trzymam się Was, z powodu Caroline, lecz niczego nie obiecuję.
Mruknął tylko, aby i jego nie wiązała umowa. Ale czerwonowłosa wiedziała, że jej brat tylko zgrywa teraz takiego niedostępnego. Gdzie rozróba, tam i on, zapewne cieszyło go, że mógł coś zmienić, ale pozwoliła mu na tę nutę gburowatości. Choć faktycznie, jeśli mają mieć wampiry po swojej stronie, Sebastian będzie w niebezpieczeństwie. Czy sobie poradzi…? Hm, lepiej o tym teraz nie myśleć.
-Wpierw skupmy się na zamku. Potem, na politycę. A więc… postulaty…
Wspomniał Cerbin, gdy tylko zasiedli do stołu…

Upłynęło kilka dni, w których Amenadiel mógł trochę zagoić swoje rany, gotów do drogi. Pewnej nocy, zwyczajnie ogłosił, że rusza na poszukiwania Neraspis, a reszta miała na niego czekać i niczego nie popsuć w mieszkaniu Gascona. Jak to jednak będzie…?

z/t dla Cerbina
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Północne Adren - Page 2 Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Killian Falone Nie Mar 07, 2021 1:37 pm

  Uścisk ręki był na swój sposób wyjątkowy. Zwykle nie tyczyły się one podniosłych rzeczy, a tu jedna właśnie miała się tworzyć. Poza tym, jego sam wyraz był ważny, zawsze sugerował równość, jasno już zaznaczono, kto miał zasiąść na tronie, o ile go zdobędą. Nie żeby Killian spodziewał się innego gestu, byłby wtedy nie tylko zdziwiony, po prostu zebrane razem fakty jaśniej dawały o sobie znać. Wszystko zdawało się być na swoim miejscu i to od dłuższego czasu, paradoksalnie, na miejscu, z którego za jakiś czas miało zostać wyrzucone.
  Uwagę Caroline przemilczał, chyba nie do końca ją przemyślała... Bo jednak wydawało mu się dziwnym, gdyby nie zrozumiała, w czym rzecz. Wcześniej rozumiała bardzo dobrze. Może nawet nie o to jej chodziło, może po prostu jakiś jej zdziwaczały priorytet wymknął się spod kontroli.
  Słowa jej brata przyjął spokojnie do wiadomości. Nie było bardzo istotne, czy mówi zupełnie szczerze, czy zwyczajnie im na przekór. Miał u Falone'a dług i sam powiedział "cokolwiek chcecie". Kolejny cyrograf, choć może odrobinę bezpieczniejszy niż w przypadku Amenadiela. Przynajmniej w teorii.
  Cerbin rozpoczął swój wykład, idealny na obiad swoją drogą. Falone miał lekcję przypominającą, choć bardziej okazję, by wszystko ułożyć sobie w głowie...

  Przez kolejne noce Killian starał się wpoić Mallerym podstawy polowania na zwierzynę, raczej przystępne dla ludzi niż wampirów, gdyż Caroline nie potrafiła się przemieniać. A nawet jeśli, wolałby przy tym być z początku. Tak czy inaczej, miało to być zabezpieczeniem na wypadek, gdyby musieli zostać sami na kilka dni. Cerbin zniknął, ruszając na poszukiwanie zamku, on zaś jeszcze kilka nocy spędził na włóczeniu się po mieście. Czasem w towarzystwie rodzeństwa, ale przeważnie szedł sam, a powodem było wyśledzenie osoby, którą spostrzegł całkiem niedawno na jednej z ulic. W końcu tropy zaprowadziły Killiana do Selinday, gdzie miał się udać zaraz po zapadnięciu zmroku.
  — Nie szukajcie kłopotów — rzucił, kierując się już do drzwi. — Niebawem wrócę, pewnie jutro albo pojutrze — zapewnił, myślami będąc już za progiem, a jeśli żadne z nich nie miało przeciwwskazań, wybył z mieszkania.

z.t.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Północne Adren - Page 2 Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Sebastian Mallery Nie Mar 07, 2021 1:56 pm

Rodzeństwo znów, choć tym razem tymczasowo, zostało pozostawione same sobie, kiedy to Cerbin wyruszył na dalekie poszukiwania na wschodzie, z kolei Killian, powędrował do Selinday pozałatwiać swoje sprawy. Mieli tylko kilka dni poczekać na mieszkaniu doktora La’Vaqqua, niby nic trudnego, ale ten jeden dzień, miał poddać ich niezłej próbie. Kiedy tylko zapadł zmierzch, Caroline postanowiła wyjść na zewnątrz, choć niedaleko, bo nie znała dobrze Północnego Adren, zwiedziwszy je tylko raz. Przyglądała się w zaciekawieniu kwiatom, które były posadzone przed bramą do ich kamienicy. Była tak zaabsorbowana tą czynnością, że nie zwróciła uwagi, jak jakiś mężczyzna w brązowym płaszczu, podchodzi do niej z zainteresowaniem.
-Późna pora, dla samotnej panienki…
Powitał ją, ale ta tylko ospale przeniosła na niego wzrok. Wyglądał na nieco starszego, a z oczu źle mu się patrzyło. Wnioskując po jego czystości obuwia, raczej nie pochodził z tej części miasta. Prędzej zabłądził, trzymany jeszcze lekkimi procentami. A postanowił umilić sobie czas na rozmowie z piękną rudowłosą nieznajomą.
-Dobry wieczór.- Mruknęła, przykładając palec do ust. -Hm, ale ja nie jestem tu sama.
Odpowiedziała mu, a ten wydawał się nieco zagubiony tymi słowami. Przecież wokół nich było pusto. Nawet żadnych przechodniów.
-O kim ty mówisz…?
Zapytał, a ta uśmiechnęła się życzliwie i pokazała mu kwiaty.
-Jakby na to odpowiednio spojrzeć, rośliny są żywe, więc nie jestem sama, tak sądzę.
Wytłumaczyła, lecz jemu to wydało się jeszcze dziwniejsze. Albo ta dziewczyna była szurnięta, albo sobie z nim igrała, jak z kimś gorszym. Typowa pannica z bogatych sfer, uważa go za skretyniałego prostaka.
-Słuchaj, Ty no…!
Zaczął, ale szybko urwał, bo dziewczyna przy próbie wyprostowania się, źle skrzywiła kostkę, tracąc równowagę w jednej nodze, co skończyło się dla niej upadkiem. Już chciał mimowolnie pomóc, gdy zobaczył jej kły, których nie skryła z powodu nagłego incydentu.
-Przepraszam, ta ziemia jest nierówna…
Mruknęła, podnosząc się sama na proste nogi i otrzepując z ziemi. Mężczyzna wyglądał na zaskoczonego.
-Ty… ty… jesteś…
-CAROLINE!- Rozbrzmiał głos Sebastiana, który otworzył bramę i wyszedł do nich, aby pochwycić dziewczynę za ramiona, odsuwając od podejrzanego typa. -Proszę natychmiast opuścić ten teren, bo wezwę milicję!
Zagroził, a mężczyzna tylko przyjrzał mu się lepiej, by zaraz zapiąć płaszcz i ruszyć przed siebie. Martwooki westchnął, zaprowadzając siostrę do środka.

Około pory lunchu, Sebastian samotnie siedział w jadalni, popijając kawę. Nie powinien tego robić, bo to mu psuło zegar biologiczny, ale nie potrafił zasnąć, zaś nie chciał teraz marnować Somnium. Caroline była w swoim pokoju, ale i tak zadbał, żeby panowała ciemnica. Jego oko już się do tego przyzwyczaiło. Tak, czy inaczej, od spokoju oderwać go miało pukanie do drzwi. Powoli wstał od stołu, odkładając gazetę, zaś z szuflady wyjął tłuczek do ciasta, który wsunął do tylnej kieszeni spodni. Dopiero potem, za którymś już pukaniem, podszedł do drzwi, ostrożnie je uchylając. Jego ospałe zielone oko, jak i te piwne, spoczęło na twarzy tego jegomościa z wczoraj.
-Wiem, że trzymasz tam wampirzyce. Caroline.
Poinformował go, ni z tego, ni z owego. Zaskoczony tym faktem Mallery, z początku nie wiedział co powiedzieć.
-Nie wiem o czym Pan mówi. Ani jak Pan wszedł na teren kamienicy. Ostrzegałem…
-Milicja bardziej zainteresuje się tą podobną do Ciebie, chłopcze. Znam wasz sekret, który jest warty grzechu. Ona jest wampirem.- Uśmiechnął się paskudnie i rozejrzał. -Ale wyglądacie na bogatych. Zapłacą mi tam lub tu, jak wolisz…
Dodał zaraz, pewien tego, że jest na wygranej pozycji i wygra w swoim szantażu. Z kolei Bastian rozluźnił brwi, uchylając bardziej drzwi.
-Pewnie.
Odparł, co było ostatnim co mężczyzna usłyszał, nim Mallery nie wyjął tłuczka i nie zdzielił go nim w głowę. Ten ruch ogłuszył obcego, ale nim zdążył upaść, Sebastian pochwycił go w ramionach i zaciągnął do mieszkania…

Caroline w końcu wyszła z pokoju, słysząc dziwne hałasy z korytarza. A to co zastała, to związanego na podłodze mężczyznę z wczoraj i jej brata, który zdjął z siebie czerwoną kamizelkę, podwinął rękawy i zarzucił przez głowę długi fartuch kuchenny.
-Dobry wieczór… albo dzień dobry, panu.- Rzuciła do mężczyzny, który na jej widok zaczął wierzgać i próbował krzyczeć, ale miał w ustach wciśniętą szmatkę. Przeniosła wzrok na brata. -Seb, dlaczego ten pan jest związany?
Spytała, nie do końca rozumiejąc sytuację, z kolei Martwooki zaczął przegrzebywać szuflady kuchenne.
-On wie, Caroline. O Twoich zębach. Muszę się go pozbyć.
Odparł, a wtedy mężczyzna zaczął wierzgać jeszcze bardziej, cały przerażony.
-Co na to Cerbin i Kili...?
Spytała, zerkając to na tego, to na tamtego. Wtedy też czerwonowłosy odwrócił się do niej, z tasakiem w jednej dłoni, oraz nożem kuchennym w drugiej. Musiał improwizować.
-Nie ma ich, jak widzisz. A teraz idź do pokoju i zatkaj czymś nos. Poczytaj sobie książkę, opowiesz mi co tam było. Jeśli masz jakieś rzeczy do prania, to możesz mi je tam przygotować.
Rozkazał, po czym ta tylko pokiwała głową na znak zrozumienia i zrobiła w tył zwrot, zamykając za sobą drzwi. Z kolei starszy Mallery klęknął przy przerażonej ofierze, przykładając nóż do jej gardła.
-Sekret wart grzechu, co?

Pod wieczór, brzdąkały już tylko odgłosy sztućcy o talerze, kiedy Caroline i Sebastian jedli wspólnie potrawkę. Mieszkanie błyszczało jak nigdy, a aromat ciepłej potrawy gościł po całym pomieszczeniu.
-Poproszę dokładkę!
Uśmiechnęła się Caroline, a jej brat w tym czasie podniósł się z krzesła, aby zacząć nakładać z półmisku na jej talerz. W tym czasie zielone oczy wampirzycy uciekły na kufer, który stał teraz pod ścianą.
-Mam dla Ciebie krew, ale to po obiedzie.
Rzucił nagle Martwooki, ale ta pokiwała głową przecząco.
-Nie mogę już pić ludzkiej krwi. Mam nadal zwierzęcą. To zalecenie Kiliego, tak sądzę.
Odparła, a Bastian zrobił rozgrorczoną minę.
-To co ja z nią niby zrobię, tego jest niecałe sześć litrów…
-Zostaw dla naszych przyjaciół jak wrócą.
Wtrąciła, a czerwonowłosy uwięził na niej półleniwe spojrzenie. Przyjaciół, tak? Ciekawe, czy nadal nimi będą, gdy dowiedzą się skąd mają krew. Tak, czy inaczej, uśmiechnął się, widząc jak ta dalej je. Samemu zadłubał widelcem w talerzu, tracąc już swój apetyt. Oparł podbródek o nadgarstek, zerkając na kufer. Musiał się go jeszcze pozbyć. Eh, długa noc przed nim…

z/t
avatar
Sebastian Mallery

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Północne Adren - Page 2 Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Mistrz Gry Pon Lip 12, 2021 4:09 pm

  Północne Adren przywitało go w pełnej krasie swego nocnego krajobrazu, kiedy białe budynki lśniły delikatnie w świetle lamp niczym zjawy. Wokół wciąż kręcili się ludzie, wracając do domów lub też wychodząc na wieczorny spacer, do teatru, do kawiarni... albo do baru, jak to sam Łowca również poczynił.
  Pod Samotnym Jednorożcem było jedną z lepszych i bardziej ruchliwych przybytków tego typu. Gospoda znajdowała się w centrum miasta i jednocześnie stosunkowo blisko portu, dzięki czemu zbierała większość ludzi, którzy przewijali się przez miasto, nawet jeśli nie stać ich było na nocleg, a tylko piwo, którego nikt wodą nie rozcieńcza.
  Sala była estetyczną kompozycją białego adreńskiego kamienia i dodatków z jasnego drewna, dzięki czemu nie było tu tak ciemno, jak w większości tawern portowych. Gdzieś z boku znajdowały się schody na wyższy poziom, którego połowę można był oglądać w formie wewnętrznego balkonu, zaś wiele ze stolików było już pozajmowanych. Brakowało tam obrusów, ale krzesła miały miękkie obicia, co już podnosiło standard.
  Za ladą Xentis znalazł młodego mężczyznę o płowych włosach i czujnym spojrzeniu, jakby zanim stał się barmanem, trudnił się ochroniarstwem, choć jego postura nie robiła wielkiego wrażenia. Podał mu zamówienie, jeśli tylko Łowca czegoś sobie życzył, a potem mogli spokojnie przejść do rozmowy. Czy temat morderstwa go szokował? Chyba niezbyt. Czy dziwisz - tym bardziej nie.
  — Ano to była dziwna sprawa, drogi panie. Amelie była szanowaną członkinią kupieckiego rodu, najmłodsza z nich wszystkich, choć już sama wcale nie taka młoda... — Oparł się łokciem o ladę. — Ale to tym bardziej bez sensu, jej starszy brat i tak dziedziczy interes. Wie pan, niektórzy mówili, że to rodzinne morderstwo, ale nikt tam nie miał motywu jak dla mnie. Zresztą milicja też tak stwierdziła, ja im wierzę. No i jeszcze pies... psa to by raczej obcy zabił, ale żeby otruwać? — Pokręcił głową. — To podobno był jakiś narkotyk. I ani chybi morderca nie był narkomanem, taki to by dawki nie oddał... — zaśmiał się cicho, ale szybko zrezygnował z żartu. — Aa, niektórzy twierdzili, że ktoś mógł jej zwyczajnie nie lubić. Była trochę rozpuszczona, tak słyszałem. No i lubiła chadzać po mieście, też do Południowego, zwykle na targ. Wie pan, kupowanie błyskotek albo tylko oglądanie towarów i zawracanie ludziom głowy. Jak każde mieszczaństwo, co myśli, że za pieniądze się stanie arystokratą.
  Odebrał od kogoś kufel i zanurzył w kuble z wodą.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Północne Adren - Page 2 Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Xentis Venatori Wto Lip 13, 2021 10:13 am

Prosto z Morteny, udał się do Północnego Adren,aby poznać działania seryjnego mordercy, od razu po rozpoczęciu podróży. Ofiarą była bogata kobieta, lecz nie doszło do rabunku. Wstępnie nie miała powiązań z poprzednimi zamordowanym i, więc w czym tkwił sekret?
Nastał wieczór, wiedział że czeka go tutaj nocka, lecz chciał jak najszybciej dotrzeć do Hedroth, gdzie obecnie mógł być Zając. Zaczął więc od gospody, w której wynajął pokój i poprosił o zaserwowanie plotek.
Słuchał z uwagą, ale i jemu nie grała koncepcja rodzinnego mordu. Nie była spadkobierczynią, jej brat nie miał więc motywu, a tym bardziej, nie miałby potrzeby włamywać się do domu ofiary. Ćpuna też odrzucił, ktoś taki długo by nie uszedł milicji, zaś heroinę można było nawet podwinąć z gabinetu lekarskiego. Same schadzki zaś do gorszej dzielnicy też brzmiały rozsądnie, przynajmniej tak jak przedstawił to barman. Doprawdy, tym razem, miał mniej tropów do sprawdzenia.
-Cóż, pieniądze w tym wypadku wiele jej nie dały… a coś mówiono o włamaniu do jej posiadłości? Podobno skradziono hak cumowniczy.
Dopytał, licząc na choć garstkę istotnych informacji, choć i tak zamierzał się tam zakręcić nazajutrz. Jeśli barman nie miał nic więcej do dodania, to…
-Dzięki.

Zaraz po rozmowie w gospodzie, jeszcze tego wieczoru, Venatori ruszył do kliniki Archiego Havoka, lekarza który prowadził sekcję zwłok trzeciej ofiary. Może w tym wypadku, lekarz doda coś jeszcze do profilu mordercy…?
-...w gruncie rzeczy, wzrost już poznałem. Ale czy można określić coś związanego z gabarytami, siłą, albo czymkolwiek, co sklasyfikowałoby zabójcę?
Dopytał, wodząc lekko zmęczonymi ślepiami. To był długi dzień.
Xentis Venatori
Xentis Venatori

Stan postaci : Liczne blizny wszędzie.
Ekwipunek : Pistolet skałkowy, szabla, pugio, ostrze sprężynowe, kusza sprężynowa.
Ubiór : Uniform z ciemnej skóry, kamizelka, czarny płaszcz, materiałowe spodnie, karwasze i wysokie, wygodne buty.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Północne Adren - Page 2 Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Mistrz Gry Wto Lip 13, 2021 12:09 pm

Karczmarz pokiwał głową, chwilę się zastanawiając.
— Hak, owszem. Bardzo dziwny wybór, skoro już ktoś włamuje się do bogatego domu i chce kogoś zabić, to czemu nie weźmie broni? Noża chociaż... — Pokręcił głową. — No i na pewno nie chciał tego sprzedać, chyba że na złom. Widzi pan, to była ich domowa pamiątka sprzed wielu lat. Ponoć po pierwszym statku, który woził ich towary do Afraaz. — Westchnął cicho. — Szkoda, teraz będzie się źle kojarzył...
Nie miał nic więcej do dodania, toteż za chwilę pożegnał Łowcę.

Archie Havok w zasadzie miał już zamykać klinikę, choć oczywiście tylko tę dla nieistotnych rzeczy jak katar. Porządkował właśnie papiery, kiedy usłyszał dzwonek u drzwi, a osoba stojąca za nimi była lekkim zaskoczeniem. Nie odmówił mu jednak, nawet by nie mógł.
Był bardzo porządnym człowiekiem, co można było stwierdzić po pedantycznie ułożonym wnętrzu, gabinecie i biurku, przy którym usiadł. Jego czysty kitel był idealnie wyprasowany, ciemne włosy ułożone, wąsy równiutkie, nawet pióro w kieszeni wsadzone idealnie prosto.
Usiedli więc sobie przy biurku, lekarz zaś wysłuchał prośby gościa, w międzyczasie przesuwając układane wcześniej papiery na skraj blatu.
— Siła... Nie wiem, czy pytał pan milicję o narzędzie zbrodni. Stary hak cumowniczy, tak wpisali, ale ja go widziałem na oczy. Długi pręt na prawie 1,40 metra, z koluchami z jednej i drugiej strony, gruby na trzy centymetry. Taki kawał stali waży blisko sto kilogramów i w żaden sposób nie jest wyważony do walki. To musiała być silna osoba, by odpowiednio się nim zamachnąć. Biorąc pod uwagę rozłożenie ran, cios w twarz był wyprowadzony, kiedy ofiara stała na nogach. Potem najpewniej klęczała albo opierała się rękoma o ziemię. Filigranowa kobieta nie utrzymałaby się na nogach po czymś takim, jej policzek i nos były zmasakrowane... — Westchnął cicho i oparł łokcie o biurko, splatając dłonie w koszyczek. — Nie wiemy, skąd pochodziła heroina. Milicyjny alchemik porównał jej skład z tą dostępną u adreńskich lekarzy oraz złapanych dotychczas handlarzy, ale nie uzyskał zupełnej zgodności. Jako lekarz mogę powiedzieć, że dawka była przeznaczona dla człowieka, ale i tak zbyt wielka na odurzenie się. Raczej do uśpienia.
Umilkł, słuchając jego ewentualnych dalszych pytań bądź też komentarza.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Północne Adren - Page 2 Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Xentis Venatori Pon Lip 26, 2021 10:48 am

Wysłuchał lekarza, notując kolejne istotne informacje. Pojawił się pewien paradoks, ponieważ morderca nie był żadnym rosłym chłopem, jak przyznał poprzedni lekarz, zwracając uwagę na nisko zadawane obrażenia, lecz tutaj, dochodziła siła. To prawda, mało kto dałby radę zaatakować hakiem. Mało kto zdecydowałby się w ogóle kraść akurat hak, zamiast wybrać coś wygodniejszego. Może to miał być jakiś przekaz? Choć w poprzednich morderstwach ciężko było szukać czegoś podobnego. No cóż, dalej była masa zagadek. Nie była to filigranowa kobieta, to mógł wykreślić. Ktoś niewysoki, w wzroście kobiety lub szarego elfa, lecz z dużą siłą. Może elf kulturysta? Można się śmiać, ale różnie było. No i dalej pozostaje hybryda, ale ta musiałaby być dobrze odżywiona, a powątpiewał w to, jeśli cały czas była w pogoni i uciekała. Dużo, bardzo dużo niewiadomych.
No i ta heroina. Pochodzenie nieznane, ale morderca mógł ją mieć jeszcze z Morteny, tego nie wykluczał. Tak, czy inaczej, najpewniej celował w nią, a nie w zwierzę. Może spudłował.
-Dziękuję.

No i dotarł, przynajmniej tak sądził, do ostatniego punktu w Adren, czyli pod adres posiadłości trzeciej ofiary. Oczywiście wylegitymował się przed służbą, czy kimkolwiek kto go tam wpuścił.
-Czy te imiona są znane? Ofiara miała z nimi jakieś relacje?- Zapytał, przekazując kartkę z imionami, aby zaraz kontynuować. -Zastanawiam się, czy miała jakiś wrogów, albo czy ktoś w ostatnim czasie jej groził. Podobno bywała w Południowym Adren, może tam nawinął się ktoś nieodpowiedni?
Dopytywał, jak zwykle szukając powiązań, choć poprzednio nikt mu ich nie wskazał. No i wedle zasady trzech, ostatnie pytanie:
-Czy mógłbym usłyszeć coś więcej o tym włamaniu? Ktoś był w domu? Ktoś coś widział? Jak wszedł?
Xentis Venatori
Xentis Venatori

Stan postaci : Liczne blizny wszędzie.
Ekwipunek : Pistolet skałkowy, szabla, pugio, ostrze sprężynowe, kusza sprężynowa.
Ubiór : Uniform z ciemnej skóry, kamizelka, czarny płaszcz, materiałowe spodnie, karwasze i wysokie, wygodne buty.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Północne Adren - Page 2 Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Mistrz Gry Wto Lip 27, 2021 6:57 pm

Dzień 32.

  Domostwo państwa Thaern było bardzo pokaźne i pięknie urządzone. Znajdowało się całkiem niedaleko feralnego Parku Shiengana, w którym doszło do trzeciego morderstwa. Ogrodzonie porośnięte było kwiatami, trawnik zadbany, a wnętrze przyjemne dla oka. Xentis został zaprowadzony przez lokaja do salonu, gdzie spotkał się z obojgiem państwa Thaern. Kobieta wyglądała na nieco nieobecną, a jej obszerna czarna suknia równie milcząco rozlewała się po kanapie.
  — Nic mi o tym nie wiadomo. — Christpher pokręcił głową i oddał mu listę nazwisk. — Nie opuszczała miasta, chyba że w sprawach służbowych, razem ze nami na statku. Bardzo to lubiła... — Umilkł na chwilę, po czym zmarszczył brwi. — Moja córka obracała się w porządnym towarzystwie. Południowe Adren ma drugi największy targ tutaj, to na nim bywała — zapewnił. Kiedy padło pytanie o włamanie, zastanowił się przez chwilę. — To był środek nocy... Proszę spojrzeć tam. — Christopher wskazał obraz na jednej ze ścian, który przedstawiał zgrabny żaglowiec podpisany jako "Panna Lestielle". Powyżej były wbite w ścianę dwa mocne haczyki. — Tam wisiał zabytkowy hak, pamiątka biznesowa, można powiedzieć. Niektóre okna na strychu były uchylone, zdaniem milicji jedno ma ślady uszkodzeń, jakby otwarto je szerzej siłą. Spała tam wtedy nasza hybryda, mówiła, że niczego nie zauważyła. To było tuż przed... śmiercią Amelii. — Oparł się o tył kanapy i splótł ręce na brzuchu.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Północne Adren - Page 2 Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Xentis Venatori Wto Lip 27, 2021 9:56 pm

Xentis zerkał po nich, słuchając uważnie tego co mieli do przekazania. Rozumiał ich zachowanie, zwłaszcza, rozumiał kobietę, która była niczym nieboszczka. On sam, gdy stracił własne dziecko, był w podobnym stanie wegetatywnym. Starał się jednak o tym nie myśleć, lecz skupić na mężu, który był skory do rozmowy.
Południowe Adren samo w sobie podejrzane się jej nie wydawało, morderca i tak działał nieschematycznie, a o targu wiedział sam. Zwrócił uwagę w kierunku miejsca, gdzie miał być hak, ale cóż, to było tylko miejsce. Ten ktoś tu wszedł, wychodziło na to, że strychem, zabrał hak, z jakiegoś powodu tylko jego i wyszedł na zewnątrz, w nocy, więc czatował na ofiarę, a gdy ją zobaczył, poszedł do parku, za Amelią. Chyba? To jedna z opcji. Lecz… jak wyszedł? Z tym hakiem? Też strychem?
I tutaj zastanawiała go postać hybrydki, która pojawiła się w całej historii. Jak przeoczyć włamywacza? Już pomijając fakt, że coś dużo hybryd mu na drodze staje, to jednak skupił się teraz tylko na tym fakcie.
-Chciałbym porozmawiać z nią.
Zaznaczył, a gdy tylko został doprowadzony do niej, może też na strych, odnalazł wzrokiem kocią hybrydę, w wieku jeszcze dziecięcym. To też mu dało do myślenia. Może jej wiek wpłynął na ocenę sytuacji. Mimo to, musiał spytać.
-Witaj… jestem Xentis. Jestem łowcą potworów.- Przywitał się z dziewczynką, siląc się na krzywy uśmiech, jaki tylko umiał wykonać. -Czy mogłabyś mi coś powiedzieć o nocy, w której wszedł włamywacz? Czy widziałaś cokolwiek, słyszałaś może? Był podobno blisko.
Dopytywał, zerkając po niej łagodnie.
Xentis Venatori
Xentis Venatori

Stan postaci : Liczne blizny wszędzie.
Ekwipunek : Pistolet skałkowy, szabla, pugio, ostrze sprężynowe, kusza sprężynowa.
Ubiór : Uniform z ciemnej skóry, kamizelka, czarny płaszcz, materiałowe spodnie, karwasze i wysokie, wygodne buty.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Północne Adren - Page 2 Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Mistrz Gry Sro Lip 28, 2021 4:17 pm

  Łowca był dość milczący, a to nie pomagało całej atmosferze. Chociaż, czy cokolwiek mogłoby pomóc? Raczej nie, nie tak wcześnie. Tragedie mają to do siebie, że długo trzymają się ludzi.
  Christopher skinął głową i zerknął na małżonkę, której lekko położył dłoń na ramieniu. Zostawili ją w salonie, a sami udali się istotnie na górę, do jednego ze strychowych pomieszczeń o skośnym dachu. Było w większości wypełnione skrzyniami, czasem bez nazwy, czasem pochodzącymi z portu, choć raczej nieużywanymi w pierwotnym celu. Znalazł się jakiś stary mebel, trochę gratów, a wśród tego kącik wydzielony niczym pokoik bez jednej ściany. Tam leżało na podłodze kilka kocyków, pod nimi chyba prześcieradło. Był niewyniesiony garnuszek i miska po owsiance, metalowe kolucho w ścianie, grzebień do włosów, parę innych szpargałów. Na samym środku leżała sobie dziewczynka w ciemno-szarej sukience, spod której wystawał bury ogon. Spomiędzy ciemnych włosów o rudych i białych pasemkach wystawało dwoje trójkątnych uszek, jedno czarne, a drugie pomarańczowe jak pasemka. Wyczesywała właśnie starego misia pazurkami, kiedy weszli, a ona zerwała się i usiadła w kącie, kierując na nich niepewne spojrzenie zielonkawych oczu.
  To w końcu utkwiło w Xentisie, a na jej delikatnej buzi pojawiło się niezdecydowane zaciekawienie. Zerknęła na pana Christophera, a potem znów na niego.
  — Ja jestem Felicja, proszę pana — odparła cicho, ściskając misia. Na kolejne pytania źrenice kotki się zaokrągliły. — Ja... byłam zmęczona... — Przeniosła wzrok na misia. — Wróciłyśmy z panią Amelią z targu i... to był bardzo długi dzień. — Pauza. — Pamiętam, że miałam taki brzydki sen. O-o tym, że pani Amelia była zła na mnie. Chyba się obudziłam na chwilę i słyszałam taki straszny wiatr za oknem, i schowałam się pod kocem... — wymruczała, kończąc swoją opowieść.
  Pan Thaern stał w drzwiach przejścia strychowego i słuchał w milczeniu.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Północne Adren - Page 2 Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Xentis Venatori Sro Lip 28, 2021 5:38 pm

Fiołkowe oczy elfa wodziły po strychu, który wydawał się w żaden sposób nie wyróżniać od tego typu pomieszczeń, lecz może w tym był problem. Gdy wspomniano mu, że hybrydka śpi na strychu, wyobrażał sobie poddasze przerobione chociaż na najbardziej prostolinijny pokój, lecz nie. To miejsce wyglądało ponuro, nieprzyjemnie, w dodatku miski i garnki wystawione jak dla psa, a przecież to było dziecko.
Właśnie chyba to dziecko sprawiło, że jego myśli tak odbiegły. Skryła się w kącie, co było odruchem strachu. Nie dziwiło go to. Nigdy nie był zwolennikiem niewoli, a widząc bezbronne stworzenie w niegodnych warunkach, nie potrafił normalnie na to patrzeć bez jakiegokolwiek współczucia.
-Felicja. Masz bardzo ładne imię.- Pochwalił ją, aby dodać jej pewności siebie, bo to to, co dzieci chciały w sobie budować i rozwijać, niezależnie od rodzaju uszu. -Czyli była wtedy zła pogoda…- Jakże wygodnie Zającu. A sama dziewczynka była wystraszona. Nie miała prawa wiedzieć. -Dziękuję, Felicjo, bardzo mi pomogłaś.
Dodał jeszcze i wyprostował się, odchodząc w stronę mężczyzny. Napadła go bardzo głupia myśl, zaś zaraz obejrzał się na cały strych i znów na nią.
-To wszystko co chciałem wiedzieć, będę wychodzić.- Umilkł na chwilę i zerknął na niego. -Chciałbym jednak jeszcze zamienić słowo…

Z/T
Xentis Venatori
Xentis Venatori

Stan postaci : Liczne blizny wszędzie.
Ekwipunek : Pistolet skałkowy, szabla, pugio, ostrze sprężynowe, kusza sprężynowa.
Ubiór : Uniform z ciemnej skóry, kamizelka, czarny płaszcz, materiałowe spodnie, karwasze i wysokie, wygodne buty.
Źródło avatara : Nipuni

Powrót do góry Go down

Północne Adren - Page 2 Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Mistrz Gry Sob Sie 28, 2021 8:26 pm

  Minęło parę dni, nim wybrali się po maskę dla Morbiusa, głównie ze względu na jego zdrowie i powrót do nieco lepszej kondycji. Dodatkowym argumentem za było to, że Zephir miał trochę czasu, by dopiąć sprawy z Sarasem, a przede wszystkim posłać odpowiednie ploteczki z informacją o wyprawie w nadziei, że zwabi to jakichś dodatkowych i cennych ludzi. Teraz należało czekać, a więc mogli spożytkować to na osobistych przygotowaniach.
  — Musisz poznać Naora, to niezwykły gość, wiele się od niego nauczyłem. Zresztą, mówił, że spotka się z nami na miejscu, mam tylko nadzieję, że nie spóźni się jak zawsze — mówił, kiedy mijali kolejne uliczki w spokojnym spacerze, bo na tak niewielki odcinek nie było sensu zabierać karocy, dłuższa droga dzieliła dom od samego miasta. — Saimę poznałem lata temu, kiedy przyjechała tu z północy. To jeden z najlepszych inżynierów, jakich znam, w dodatku bardzo wszechstronnych — dodał z dozą pewności siebie w głosie i zapukał do drzwi budynku, który z początku wyglądał jak wciśnięta w róg uliczek jeszcze jedna kamienica.
  Po dłuższej chwili drzwi otworzyła im niewysoka elfka o długich ostro zakończonych uszach i szczupłej twarzy. Miała na sobie wygodny strój złożony z cienkich i dopasowanych spodni, u których paska wisiały przeróżne przyborniki na narzędzia, oraz bluzki na ramiączkach, której dół sięgał zaledwie do połowy torsu. Kasztanowe włosy były trochę niedbale zaplecione w niedługi warkocz. Zarówno w nich, jak i na różnych elementach stroju zamocowano drobne świecidełka, które tworzyły osobliwą, ale ciekawą kompozycję pracy i elegancji. Jej bursztynowe tęczówki bacznie przemknęły po przybyłych, zatrzymując się na Zephirucie.
  — Teraz sprowadzasz mi tu kryminalistów? — rzuciła żartobliwie, znowu spoglądając po drugim z mężczyzn. — Saima Hannahe, witam. Wejdźcie, proszę. — Zostawiła ich w drzwiach, samej zawracając do krótkiego, ale przestronnego korytarza, który kończył się schodami w górę i w dół, ale ona zaprowadziła ich do salonu obok. Całe wnętrze było urządzone dość specyficznie, z jednej strony znalazło się wiele małych rzeczy, z drugiej było dużo miejsca przez brak ogromnych meblościanek, których zwykle używali ludzie. — Napijecie się czegoś?
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Północne Adren - Page 2 Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Morbius Sob Sie 28, 2021 9:19 pm

Te dni dały też czas Morbiusowi, aby powrócić do kondycji, przynajmniej w jakimś stopniu. Zephirut biegał tu i ówdzie, przygotowując się na wyprawę, zaś inżynier spedził dużo czasu w swoim warsztacie, może aż za dużo, tworząc bronie dla członków wyprawy, jak pistolety i muszkiety. Była to trochę droga sprawa, ale czego nie robi się dla bliskich. W końcu, Zephirutowi bardzo zależało. Może zapominał się, czasem omdlewając w czasie swojej pracy. Ale nie poddawał się. Ćwiczenia, które wznowił z jeszcze większym wysiłkiem, niż wcześniej, też trochę pomagały. Nie zastygał w miejscu.
Nadszedł dzień, aby zobaczyć efekt pracy nad maską. Trochę to było dziwne, bo kiedyś też szedł z Zephirem do Keintigern w kwestii czapki z daszkiem, gdzie poraz pierwszy pokazał mu swoją twarz. Teraz było całkiem podobnie, tylko w grę wchodziła lepsza technologia. Może ta maska mogłaby mu pomóc żyć też na co dzień? Ale jak poradziłaby sobie z wydostającą z ust krwią? Pewnie wcale.
-Brzmią na… interesujące osoby.
Odpowiedział spokojnie, przekręcając swoimi sygnetami na palcach. Niewiele mógł się w tej kwestii odezwać, byli to jacyś ludzie zupełnie nie z jego świata, a zapewne takowych w najbliższych dniach, miał poznać jeszcze więcej. Trochę go to stresowało, jak się zaprezentuje innym. Jako dobry rusznikarz, czy kaleka. Pytanie też, czy ci znajomi także byli zmiennokształtnymi, czy też nie. Ale chyba nie powinien być, aż tak wścibski, aby dopytywać.
Dotarli do jakiegoś domu, zaś otworzyła im jakaś elfka, której oczywiście nie rozpoznał, więc w odruchu zwinął własne dłonie ze sobą, spoglądając na nią spod daszka, a znad chusty, więc widziała po nim tylko szare oczy. Nic dziwnego, że nazwała go kryminalistą. W dodatku, chyba nim był, siedział w końcu w więzieniu.
-Dzień dobry…- Powitał ją niespotykanie niskim i chrapliwym głosem. -...Morbius.
Przedstawił się i weszli do środka. Powoli rozglądał się po wnętrzu, ale nie mógł jakoś specjalnie o nim wiele powiedzieć. Zamiast tego zwrócił uwagę na jej pytanie, na które przecząco pokiwał głową, musząc znów rezygnować z napoju. A więc to była ta inżynier… może gdyby miał tyle pieniędzy i dostępu do technologii, sam by sobie zrobił maskę...
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Północne Adren - Page 2 Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Mistrz Gry Sro Wrz 01, 2021 11:53 pm

Interesujące? To z pewnością mało powiedziane, były wyjątkowe. Aż trochę żałował, że nie mógł zabrać Saimy ze sobą, jednak takie były realia tego świata. Nie możesz sobie ot tak odrywać ludzi od ich życia, a jako jeden z najlepszych inżynierów, elfka miała mnóstwo pracy. Z drugiej strony zabawne, bo Morbius niby też dostał pracę, w końcu miał robić broń dla wojska, nie? Zephira tak naprawdę mało obchodził ten konflikt, więc skoro nikt nie protestował już teraz, to nie był to jego problem. Ostatecznie Morbius to wolny człowiek i najwyżej nie dostanie pieniędzy za zlecenie.
Znaleźli się więc w saloniku urządzonym skromnie i przyjemnie. Generalnie z korytarza odchodziło sporo drzwi, co sugerowało, że większość pomieszczeń nie jest dużych. Elfka zaprosiła ich gestem, by usiedli, a na odmowę tylko skinęła głową, dając znać, że przyjmuje to do wiadomości.
— Ja też podziękuję — rzucił Aruthirei, usadawiając się na kanapie. — Pisałaś, że twoje dzieło jest skończone — dodał zaraz, przechodząc do sedna.
— Nie podlizuj się tak — mruknęła z lekkim uśmiechem. — Zaraz przyjdę.
Zniknęła za rogiem, a jej kroki było słychać wchodzące szybko na wyższe piętro. Nie zajęło to nawet chwili, kiedy w podskokach wróciła z powrotem, niosąc w rękach pudełko. Prawdę powiedziawszy, nie wyglądało szczególnie, było zwykłe i papierowe, nie posiadało nawet kolorów ani zamknięcia poza luźnym wieczkiem.
— Trzymaj — rzuciła, wręczając mu pakunek.
A jednak liczy się wnętrze i to mogło przerosnąć jego oczekiwania, ukazując metalową maskę wyposażoną w zielonkawe gogle i mnogość innych elementów.
— Tutaj znajdują się filtry, powinny chodzić lekko, a w razie awarii, można je zamknąć, jeden w zupełności wystarczy. — Usiadła na stoliku, zaczynając tłumaczyć. — Możesz doczepić te moduły z filtrem chemicznym, nie powiem, że zatrzyma wszystko, ale część na pewno. Gogle mają nakładki z lupą, można je też całkiem odmontować. Szkło jest hartowane, metalowe elementy odporne na korozję... — Umilkła, przenosząc oczy na twarz Morbiusa, mierząc go bacznym spojrzeniem.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Północne Adren - Page 2 Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Morbius Czw Wrz 02, 2021 12:04 pm

Oh, Morbius świetnie pamiętał o swojej pracy i czuł, że za pomoc Zephirutowi, czeka go kolejna odsiadka, tym razem pod zarzutami wojskowymi, a z tego może być gorzej wyjść, ale hej, czego nie robi się dla bliskich, zwłaszcza jak niewielu się ich ma. Teraz był bardziej zestresowany ich podróżą, równie dobrze może zginąć pod skałami, albo przez pył, jeśli maska będzie miała uszczelkę, wtedy nic mu po cesarskich układach zbrojeniowych.
Panowie zostali sami, bo elfka udała się na górę, zaś Morbius zerknął na czerwonookiego na moment, zaraz odwracając się i zaczynając oglądać wszystko wokół, choć w rzeczywistości, nawet nie wiedział na czym zaczepić oko. Całe szczęście, że kobieta bardzo szybko powróciła z jakimś pudłem, zaś samemu zdecydował się podejść dopiero, jeśli Zeph uczynił podobnie.
Jego oczy zrobiły się większe, kiedy ujrzał maskę, którą w jednym elemencie, możnaby porównać do głowy ważki, lub to jego wyobraźnia. Bardziej teraz skupił się na poszczególnych elementach, obracając nimi w palcach, kiedy w tym samym czasie, elfka tłumaczyła ich działanie. Metal, to już była nowość, a co sam przewidywał, że byłoby konieczne. Nie wydawała się w rękach ciężka, ale po paru godzinach na twarzy, zapewne nie będzie taka wygodna. Skupił się na filtrach, które jak rozumiał, blokowały zanieczyszczenia. Jeden wystarczył? Dwa to dla pewności? Ro...zumiał. Ale moduły z filtrem chemicznym? Tutaj już poczuł się nieco głupi, a było to spowodowane przez to, że nigdy nie miał obycia z taką technologią, a co zarazem, spotykało się z głęboką zazdrością Morbiusa względem kobiety, która dusiła się gdzieś w środku, niezauważalna na zewnątrz.
Wypuścił nieznacznie powietrze, przyglądając się goglom, które były mniej spodziewane w tym zestawieniu. Miały przybliżenie? To mogłoby pomóc nawet do pracy… z kolei wydawała się także odporna na pomniejsze zniszczenia.
Odłożył to wszystko z powrotem do pudełka i przykrył wieczkiem. Nie był w stanie tego teraz założyć. Oczy lekko przymrużył, ukryte pod daszkiem czapki.
-Dziękuję…
Chrząknął, dając chwilę Zephirutowi na kontynuowanie tej rozmowy.
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Północne Adren - Page 2 Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Mistrz Gry Pią Wrz 03, 2021 1:51 am

Prawdę mówiąc, Zephir czuł stres. Pewnie gdyby któreś z nich na niego zerknęło, mogłoby się tego doszukać na twarzy chłopaka, ale na szczęście większość uwagi została szybko skupiona na masce. Jak na ironię, to właśnie na źródle jego stresu. Jeszcze nie miał okazji niczego podarować Morbiusowi, a tak się złożyło, że ten pierwszy prezent miał być zarazem tak istotny. I z rozmachem, jakby nie patrzeć. Niewiele też z nim konsultował i zaczynała dręczyć go obawa, że całość nie wypadnie dobrze.
Elfka uśmiechnęła się lekko, mimo jego skromnej reakcji. Odprowadziła swoje dzieło wzrokiem z powrotem do pudełka, po czym spojrzała na Morbiusa.
— Rozumiem, że nie masz pytań — stwierdziła z nutą zadowolenia. — Gdyby się nasunęły, służę. Chociaż wątpię, to proste, a wy nie jesteście laikami. — Zerknęła na Zephiruta. — Mam nadzieję, że znajdziecie to, czego chcesz. A jeśli mowa o mojej zapłacie... — Sięgnęła do kieszeni po kartkę, na której widniał skomplikowany schemat z drobnym opisem i uwagami. — Jeśli to gdzieś znajdziesz, chętnie przygarnę.
— Co to jest?... — Aruthirei lekko zmarszczył brwi.
— Cóż, myślałam, że ty mi powiesz. Znalazłam taki rysunek w jednej ze starych ksiąg w wieży magów w Sadah... Ale tam też nikt nie wiedział. — Wzruszyła ramionami.
Zmiennokształtny spojrzał na rysunek jeszcze raz. Nie umiałby powiedzieć, spod czyjej ręki wyszedł, właściwie to po chwili wstał i podszedł do okna, jakby chcąc rzucić więcej światła na kartkę.
— Jeśli gdzieś znajdę coś takiego... To ci przyniosę — wymruczał, lekko mrużąc ślepia przy przyglądaniu się schematowi. Zaraz też zerknął na Morbiusa, o ile ten się zainteresował. Samo urządzenie nie wyglądało na duże, według wymiarów miało wielkość przeciętnej książki, tylko grubej. Jego ażurowe kształty jednak nie przypominały nic konkretnego.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Północne Adren - Page 2 Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Morbius Pią Wrz 03, 2021 1:25 pm

Szczerze, nawet nie wiedział, że był to prezent, dlatego był gotowy na ustalenie kwoty, którą oczywiście poniósłby z własnej kieszeni, zaś obawiał się niebotycznej sumy. Jednak opłata miała zaraz okazać się bardziej skomplikowana, niż przypuszczał. W dodatku, to Zephirut dostał kartkę od elfki, nie on. To zrozumiałe, oni uzgadniali biznes, powinien porozmawiać z czerwonookim o prywatnym rozliczeniu się, między nimi.
Zmiennokształtny odszedł w stronę okna, zaś nieśmiało szarooki zerknął jeszcze na kobietę, by udać się za nim, zerkając przez ramię na ilustrację tego czegoś. Jemu niestety też to nic nie przypominało. Nie miał więc pojęcia ile to kosztuje i jak rozliczyć się z kruczym. Zresztą, nawet Zeph nie wiedział. Jak ma więc się odpłacić? Zaczął się coraz bardziej tym faktem stresować, uciekając wzrokiem gdzieś na bok. Był całkowicie beznadziejny. Nawet jak mu zapłaci w miarę dużo, to potem może okazać się za mało. Miał strzelać? A może…
-Ile budżetu pochłonęła ta maska…?- Zapytał, pokasłując. -Jaka byłaby jej wartość, w Pani odczuciu? Pieniężna…
Chrząknął, patrząc na nią uważnie. Nie wiedział, czy to właściwe pytać w imieniu Zephiruta, ale… ilekroć by nie kosztowała, on mu to zwróci, przysięga.
Morbius
Morbius

Stan postaci : Choroba wyniszczyła jego organizm.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Północne Adren - Page 2 Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Mistrz Gry Sob Wrz 04, 2021 2:23 pm

  Kątem oka zerknął na Morbiusa, który jednak nie powiedział ani słowa w kontekście rysunku. Nie dziwiło go to, Zephir dalej sam nie wiedział, jak miałby skomentować to coś. Gdyby nie dopiski elfki tu i tam, nie byłby nawet pewien, czy trzyma to w dobrą stronę. Czuł jednak pewną zmianę w nastroju rusznikarza i nie był pewien, czy mu się ona podoba. Było w tym coś takiego, jakby się martwił czy może raczej przejmował. Generalnie cała ta sprawa była na swój sposób stresująca, a Zephiruta co rusz nachodziły wątpliwości, czy na pewno dobrze robi. Nie chciałby go zabić swoimi głupimi pomysłami, ale jednocześnie nie chciał go tak po prostu zostawiać, samego i w niepewności rzuconych słów. To było nie w porządku po tym, jak... Chociaż nie, jego poczucie towarzyskiego obowiązku schodziło na dużo dalszy plan, po prostu nie chciał.
  Przeniósł krwawe ślepia na Morbiusa, kiedy ten zapytał o cenę maski. Nie spodziewał się takiego posunięcia, ale nie wtrącił się. Poskładał kartkę po zagięciach i słuchał uważnie. Sama elfka uniosła lekko brwi, spoglądając po mężczyźnie.
  — Budżetu? Nie tak wiele. Budżet a wartość lubią się rozmijać — odparła z delikatnym uśmiechem. — Jeśli miałabym to sprzedać, wyceniłabym to może... na dwa tysiące? — Złapała jego spojrzenie. — Nie zrozum mnie źle. To, co możecie znaleźć, jest dla mnie bezcenne, nie tylko przedmiot z tego schematu, a wszystko. Nie mogę się z wami wybrać, ale chcę dostać w ręce to i owo. — Uśmiechnęła się ponownie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Północne Adren - Page 2 Empty Re: Północne Adren

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach