Wiewiórcza Dziupla

+3
Harim
Serafina Vaymore
Mistrz Gry
7 posters

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Wiewiórcza Dziupla - Page 2 Empty Re: Wiewiórcza Dziupla

Pisanie by Aranai Zevis Sob Lis 07, 2020 12:56 pm

Umierać razem, a osobno, nie zdawało się być samo w sobie dylematem. Lecz jeśli śmierć miałaby nadejść z jego winy, bo był nieuważny, zbyt śmiały… jak potem na siebie spojrzy…?
Jednak Jartamael grała na nim jak na dobrze znanym sobie instrumencie, wiedziała jak uniknąć fałszu i tworzyć piękną zaczarowaną melodię, która wiodła go do siebie. A teraz, stanął tuż przy niej, gdy ta wykonała płynne przejście, między niego, a łóżko. A to jednak nie ona, a Elf czuł się przyszpilony.
Jej odpowiedź sprawiła, że oczy Aranaia zrobiły się większe, jak po zażyciu czegoś pobudzającego. Igrała z nim, jak najlepsza kusicielka. Nie był słaby przed kobietami, to on nimi pogrywał, a teraz zrozumiał, że stąpa po drogach, która Czarodziejka sama mu tworzy. Był teraz w jej władzy.
-Nie czujesz lęku… więc czemu ja tak…?
Spytał, po czym jedną ręką łagodnie pchnął ją w tył, przez co mogła wylądować na łóżku. Zevis jednak nie dał jej wielkiego manewru, już wchodząc na nie jedną nogą, a zaraz, na nią samą, zasłaniając jej wgląd w sufit. Wtedy też, złączył ich usta w pocałunku, przed którym bronił się tak długo, jedną ręką chwytając ją w biodrze, a drugą dociskając jej nadgarstek do miękkiej pościeli. Złote kosmyki opadały w dół, zlewając się z kruczą czernią.
Czy było warto, Jartamael? Znaleźć się w sidłach seryjnego mordercy…? I wejść w ten świat usłany śmiercią...
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Wiewiórcza Dziupla - Page 2 Empty Re: Wiewiórcza Dziupla

Pisanie by Victoria Jartamael Sob Lis 07, 2020 2:19 pm

  Widok poszerzających się źrenic elfa był niespodziewanie satysfakcjonujący. Czuła doskonale swoją niezachwianą pozycję w tej sytuacji i była z niej wręcz dumna. Zadowolenie i drobinki ekscytacji kłębiły się w środku, kiedy coraz bardziej było widoczne, że wygrała tę bitwę. To było coś nowego. Niby wiedziała, ale ta cała otoczka, ta sytuacja, te wszystkie rzeczy, które ją tu doprowadziły, to był nieznany dotąd świat, który pochłaniał ją w całości. A ona nie miała nic przeciwko.
  — Może... — Urwała na moment, pchnięta na łóżko, od którego odbiła się lekko. — ... zasłoniłam ci oczy? — dokończyła z pseudoniewinnym uśmiechem. Nawet nie próbowała się podnosić, rzucając wzrokiem wyzwanie, które natychmiast zostało przyjęte.
  Zamruczała cicho, czule odwzajemniając pocałunek, wolną rękę oplatając mu za głową. Przez moment próbowała mu wyrwać nadgarstek, choć mogło na niewiele się to zdać. Ten jeden detal, a tak wyraźnie dał się we znaki. Chyba mu to wybaczy. Tym razem. Jej ciepły oddech obijał się o twarz elfa w rytm miękkiego ruchu klatki piersiowej.
  — Teraz jesteś mój — szepnęła mu do ucha, przysłaniając ślepia kurtyną ciemnych rzęs.
  Czy było warto? O tak. Zdecydowanie tak. Pewnie jeszcze kilka tygodni temu wycofałaby się na samą myśl, ale nie teraz. Ten świat usłany śmiercią... zaczynał się jej podobać... ekscytował...
Victoria Jartamael
Victoria Jartamael

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : torba podróżna z różnościami, pomniejsze komponenty do zaklęć, opatrunki, nożyk, szabla
Ubiór : wygodne, podróżne ubranie, raczej przeciętnej jakości
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Wiewiórcza Dziupla - Page 2 Empty Re: Wiewiórcza Dziupla

Pisanie by Aranai Zevis Sob Lis 07, 2020 3:46 pm

Zasłonięcie oczu to za mało powiedziane. Uśpiła jego czujność, co mu się nie przytrafiało. Kobiety tego świata mogły ogłosić żałobę narodową, bo w tej chwili, faktycznie, tylko Victoria się liczyła. Nie… już wcześniej zauważył o po sobie, że jego myśli biegną na tylko jeden tor. To go wtedy martwiło. Teraz zaczynał to rozumieć.
Puścił jej wargi, okalany ciepłym powietrzem, a wyszeptane słowa zaświdrowały w jego głowie. Jak przyrzeczenie, którego nie powinno się łamać, ani naginać. Jeśli tak więc było, postanowił oddać to co do niej należało, sunąc ustami po jej szyi, zaś rękę, którą wcześniej ułożył na jej biodrze, przeniósł na własną pierś, zaczynając odpinać guziki swojej koszuli. Gdy udało mu się pozbyć ostatniego, odsunął się od niej, zsuwając z siebie górny materiał, odkrywając tors, na którym wciąż były świeże znamiona i zacięcia, lecz w niczym to nie przeszkadzało.
Uśmiechnął się nonszalancko i drugą ręką zwolnił jej nadgarstek, aby wsunąć ją pod jej plecy, tylko po to, by zaraz pociągnąć ją do siebie, obracając się tak, aby to teraz ona była na nim. Nic bez powodu, bo naprężył się na tyle, aby znów ją pocałować i dłonie ułożyć na jej pośladkach, delikatnie podwijając materiał.
Teraz czuł się nieśmiertelny, jakby nic nie mogło go dosięgnąć, choć w myślach też się zaklinał, aby nic tej chwili nie przerwało.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Wiewiórcza Dziupla - Page 2 Empty Re: Wiewiórcza Dziupla

Pisanie by Victoria Jartamael Sob Lis 07, 2020 8:52 pm

+18

  Nie odpowiedział, ale to nic, chyba nawet tego nie zauważyła, zaaferowana nowym dotykiem. Jej podbródek powędrował gładko ku górze, a oczy ponownie się schowały, kiedy kolejne pocałunki delikatnie łaskotały jej skórę. Zerknęła za jego ręką, którą zaczął mocować się z guzikami koszuli. Na jej ustach pojawił się delikatny grymas, jakby ukradł jej właśnie kawałek ciasta, ale zaraz i to puściła w niepamięć. Zwinęła palce trzymanej wciąż dłoni, by drugą przesunąć z jego karku w dół kręgosłupa, paznokciami przez koszulę zaznaczając jego linię, aż skończył się biały materiał, a elf pozbył się ostatniego zapięcia. Podciągnęła stopy na łóżko, jakby powietrze poza nim zrobiło się chłodne.
  Już miała skorzystać ze swobody swojej ręki, kiedy niespodziewanie odwrócił sytuację, na co pisnęła cicho i uśmiechnęła się. Zaraz potem ich usta ponownie się złączyły. Oparła się odruchowo o pościel i zmięła ją palcami, kiedy lekki dreszcz przebiegł jej po plecach. Oplotła dłońmi jego twarz i pogłębiła pocałunek, by po chwili odsunąć się delikatnie. Przesunęła palcami po szyi elfa, obojczyku i oparła się o jego klatkę piersiową, przyszpilając do łóżka. Wyprostowała się i uśmiechnęła zaczepnie, drugą ręką bawiąc się wiązaniem na dekolcie sukienki. Jakby wstążka uciekała jej z palców, lecz w końcu pochwyciła ją mocno i pociągnęła, najpierw za supeł, potem kolejny szczebelek, poluźniając materiał, ukazując luźną, białą halkę. To samo zaraz uczyniła z zapięciem na jednym i drugim ramieniu, by zaraz znów zapleść ręce pod jego głową i odnaleźć jego usta. Tylko na moment, nim nie pomogła mu pozbyć się zbędnego odzienia.
Victoria Jartamael
Victoria Jartamael

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : torba podróżna z różnościami, pomniejsze komponenty do zaklęć, opatrunki, nożyk, szabla
Ubiór : wygodne, podróżne ubranie, raczej przeciętnej jakości
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Wiewiórcza Dziupla - Page 2 Empty Re: Wiewiórcza Dziupla

Pisanie by Aranai Zevis Nie Lis 08, 2020 3:46 pm

+18

Elf został przygwożdżony do łóżka przez napór kobiety, ale nie mógłby powiedzieć, żeby mu się nie podobała ta jej władza nad nim. Pokochał obserwowanie jej zmysłowości, napajającej oczy i pozostałe zmysły. Dłonie trzymał na swoim miejscu, kiedy to oczy biegły za wszystkimi wiązaniami, które powoli się poluźniały, tak jak sobie tego życzył.
Za moment, znów go pocałowała, a mógł to wykorzystać, aby zsuwać jej suknię z ramion, pociągając skrawki odzienia bardziej i bardziej, by w końcu ich nagie torsy złączyły się w nieporównywalnym komforcie. W międzyczasie, nogami zapierał się o swoje skrzydlate cholewki, aby zgubić te nieszczęsne buty.
Teraz, gdy to on miał przewagę w ubiorze, łagodnie znów przeniósł ją na pościel, tak że głowę miała na poduszcze, lecz w momencie rozpięcia paska rozmyślił się, chcąc dać jej tę możliwość, po tym jak ukradł koszulę. Rany na jego ciele piekły, ale w napływie nowych emocji, poczucie to przepadło w ciszy. Będzie żałować potem...

***

Tak, piekło bardziej, niżeliby pomyślał, ale w dupie z tym. Odgarnął złote kosmyki z twarzy, zerkając na kobietę, którą okrył kołdrą, na wypadek jakby powoli się wychładzała.
-Przyznam, że… tak się jeszcze nie czułem. Ale dziwnie.
Powiedział do siebie, wgapiony w sufit. Tak, lepszego komentarza znaleźć nie mógł, lecz liczył, że nie odbierze go w zły sposób. Bo było dobrze. Znaczy, fantastycznie dobrze, ale inaczej. Przy innych kobietach wszystko ograniczało się do jednego, a tutaj, chaos myśli nie odchodził, nawet jeśli było po wszystkich. Może to tylko sen, a ta zaraz wstanie, odpali papierosa i powie by uciekał, bo mąż zaraz po nią przyjedzie. Meh, okropny byłby to sen.
-Czyli jesteśmy związani. I mamy dziecko.- Zażartował. -Właśnie, gdzie Rudolf pojechał...
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Wiewiórcza Dziupla - Page 2 Empty Re: Wiewiórcza Dziupla

Pisanie by Victoria Jartamael Nie Lis 08, 2020 5:16 pm

Leżała tuż obok, wtulona w jego ramię, z nosem w złotych włosach elfa, które rozsypały się po poduszce. Ciężko powiedzieć, żeby po tygodniu w karczmie i wieczorze w kopalni ładnie pachniał, ale i tak było w tym zapachu coś kojącego.
Nawet ona wcześniej nie pomyślała o jego ranach, które pozbierał poprzedniego dnia i nie tylko. Ta świadomość powoli przedzierała się przez umysł, ale Victoria puszczała to bez echa. Był dużym dzieckiem.
Zaśmiała się cicho na pierwsze słowa.
— Co dziwnie?
Uniosła łebek, by spojrzeć na niego rozweselonymi oczyma. Podparła się łokciem o poduszkę patrzyła sobie przez chwilę, czerpiąc prostą przyjemność z tego widoku. Kiedy wspomniał o dziecku, znów się uśmiechnęła.
— I to dziecko w kryminale, piękny melodramat — rzuciła, by z powrotem opaść na łóżko. Wzięła sobie kosmyk jego włosów, którym zaczęła się bawić. — Nie wiem... Nie mówił. Jak się rozdzielaliśmy, chyba odjechał w stronę Ymnakil, ale nie musiał się tam zatrzymywać. — Umilkła na moment. — Jutro wyjeżdżamy, tak? Myślisz, że zdąży?
Zerknęła na niego. W zasadzie to bardziej obawiała się o jego zdrowie, w końcu nie wiedzieli, w co tak naprawdę chciał się wpakować. A wyglądał wtedy poważnie.
— Wygląda na kogoś, kto gromadzi wokół siebie kłopoty, dobraliście się... — dodała półżartem i wróciła oczyma do jego włosów. — Rozdwajają ci się końcówki.
Victoria Jartamael
Victoria Jartamael

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : torba podróżna z różnościami, pomniejsze komponenty do zaklęć, opatrunki, nożyk, szabla
Ubiór : wygodne, podróżne ubranie, raczej przeciętnej jakości
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Wiewiórcza Dziupla - Page 2 Empty Re: Wiewiórcza Dziupla

Pisanie by Aranai Zevis Nie Lis 08, 2020 9:22 pm

Nie spojrzał w jej kierunku, raczej dalej skupiając się na tym martwym punkcie na suficie, choć wyłapał pytanie, dla którego odpowiedź odłożył lekko w czasie.
-Dziwnie… inaczej. Wyjątkowo… nie każ mi prawić Ci komplementów w takiej chwili, zabrzmie jak małolat.
Zaśmiał się. Cóż, humor mu się ewidentnie poprawił. Widocznie Aranai zbyt długo nie właził do łóżka, to się samopoczucie tępiło. Taki żarcik. W końcu miał głowę wolną od złych myśli. I czuł, że sen będzie przyjemniejszy.
-Od razu kryminał. Moje początki były jeszcze gorsze od jego…- Zamruczał, gestykulując z pomocą wolnej ręki. Starał się zbytnio nie ruszać, bo stał się dla Victorii częścią tego łóżka. -...są więc dwie opcje. Ma tam dziewczyne lub ma tam dwie dziewczyny i trzeba wszystko spalić. Nie żebym wiedział.- Wytłumaczył go, choć w końcu zerknął na nią, kiedy upomniała go o dalszą drogę. -Tak, chyba tak. Jeszcze myślę jak zrobię z szablami. Miejmy nadzieję, że zdąży. Szkoda go tak zostawiać. Zwłaszcza, że sporo czasu w niego zainwestowałem. Dobry tydzień.
Kiedy Victoria skomentowała jego zdolność do kłopotów, zaśmiał się melodyjnie, bo to przypomniało mu o liście Thaazisa, który wypominał, kto tu tak naprawdę ma tendencję do zwabiania problemów.
-Spokojnie, jeszcze trochę i nauczę go bycia drugim najlepszym skrytobójcą na świecie. Wtedy wyjdzie z każdego zagrożenia.- Uspokoił ją, lecz ta rzuciła uwagą, która go zamurowała. -Co? Wzrok Ci się chyba popsuł od zbyt małej magii, czy czegoś tam, co tam zbierasz. Idź już spać.
Przykrył jej oczy dłonią, udając całkiem poważnego i ucałował ją w głowę. Zmogło go już zmęczenie, a przecież dawno nie spał. Jednak w duchu martwił się. Tym razem, o Isarbecka. Miał nadzieję, że przybędzie.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Wiewiórcza Dziupla - Page 2 Empty Re: Wiewiórcza Dziupla

Pisanie by Victoria Jartamael Sro Lis 11, 2020 2:00 am

  Zaśmiała się cicho na te słowa. Dorosły mężczyzna. Aczkolwiek miał trochę racji, komplementy były przereklamowane w ich wieku. Chociaż z drugiej strony, to zabrzmiało jakoś dziwnie staro.
  — Wyjątkowo to dobre słowo — wymruczała w odpowiedzi. Mogła z czystym sumieniem stwierdzić to samo i nie przez samą sytuację, bo to tylko mała cząstka czegoś znacznie większego. Na znacznie dłużej niż jedna noc. Jej słowa zdawały się spełniać, nie mogła oprzeć się temu wrażeniu, a w dodatku humor Aranaia wracał. Wracał powoli ten sam zuchwały elf, którego wypatrzyła w tamtej felernej kabale. I bardzo dobrze, bo zaczynała za tym tęsknić.
  — Jeśli ma dwie, to nie spodziewaj się go w jednym kawałku — stwierdziła z szelmowskim uśmiechem, z tyłu głowy mając myśl, że to może wcale nie odnosić się do Rudolfa. Taka ładna gra słowna, oh, nie mogła się powstrzymać. — Szkoliłeś go? — Zerknęła na Arana, a zaraz znów na kosmyk. — A szable, hm... Nie możemy się ruszyć bez nich... Może karczmarz ma jakieś swoje potrzeby, które byłyby równie cenne? W sensie... przysługa za przysługę. Chociaż to byłby szczęśliwy zbieg okoliczności.
  Uśmiechnęła się pod nosem, kiedy zapewniał ją o bezpieczeństwie Isarbecka. Z pewnością, będąc drugim po Aranaiu nie musiałby się wielu rzeczy obawiać. Victoria drgnęła zaskoczona, kiedy ręka elfa wylądowała jej na oczach, a za moment z jej ust dobył się cichy śmiech.
  — O... warto było — skomentowała całusa i zdjęła z twarzy jego rękę, bynajmniej jednak jej nie puszczając. — Idę... Nie widzisz? Już śpię. — Obróciła się z powrotem do niego, przytulając się do ramienia mężczyzny.
Victoria Jartamael
Victoria Jartamael

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : torba podróżna z różnościami, pomniejsze komponenty do zaklęć, opatrunki, nożyk, szabla
Ubiór : wygodne, podróżne ubranie, raczej przeciętnej jakości
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Wiewiórcza Dziupla - Page 2 Empty Re: Wiewiórcza Dziupla

Pisanie by Aranai Zevis Czw Lis 12, 2020 8:57 am

Wyłapał jej sugestię, która mówiła "jak mnie zdradzisz, to nie żyjesz", co odebrał całkiem trywialnie, jakby to były żarty. Oczywiście nie planował nic z tych rzeczy, ale chyba… chyba by tego nie zrobiła, co?
Informacja o szkoleniu Isarbecka zaskoczyła Czarodziejkę, no bo faktycznie, nie mogła mieć o tym żadnego pojęcia. Tak czy siak, jego kiwnięcie głową chyba w pełni wystarczyło za odpowiedź. Nigdy nie spodziewałby się, że będzie mieć swojego ucznia, to bardziej funkcja dla mistrza, choć ci zawsze kojarzyli mu się ze starcami. Zaraz… chyba nie jest taki stary, co?
O szablach stwierdził, że pomyśli jutro, zaś teraz, pójdzie spać. Victoria wtuliła się w niego, co pomogło w końcu spokojnie zasnąć. I o dziwno, w końcu, Elf nie miał koszmaru…

***

Bladym świtem Aranai wstał z łóżka, starając się nie obudzić kobiety. Niech korzysta z tych beztroskich chwil. Sam wykorzystał ten czas, aby się w końcu umyć i odświeżyć ubrania, choć kolejna koszula była do wymiany. Okoliczne wioski zbankrutują na praniu. Zebrał wszystlie swoje sztylety i noże, aby pochować je w odzieniu, choć nie przestawały go intrygować te buty. Były dobrą pamiątką po grze niewartej zachodu. Mniejsza.
Elf zszedł do sali głównej, w poszukiwaniu gospodarza, który zabrał mu szablę. Chyba jeszcze nie wstał, więc sprawdził na zewnątrz, czy wciąż są trzy rumaki. Ale tak, zgadzało się.
-Muszę któregoś sprzedać, inaczej się nie odkuję.
Mruknął do siebie, ale gdzie znajdzie najbliższego koniuszego? Nie powinien w to miejsce wracać. Z drugiej strony, chyba gdzieś w okolicy mieszkał taki typ, który był kuzynem szwagierki znajomego od strony kuzyna jego znajomego, który… zajmował się wierzchowcami. Warto byłoby tam zajechać, ale najlepiej samemu, szybko. Z drugiej strony, tym razem nie chce Jartamael zostawiać samej. Byłoby prościej, gdyby Rudolf przyjechał i z nią posiedział.
-Gdzie ten dzieciak…?
Spytał sam siebie, patrząc w oszroniony horyzont. No tak, tutaj klimat był trochę mniej korzystny, w końcu kręcili się po górach od dawna. To w sumie… dobry moment, aby napisać list do Thaazisa.
Zevis wrócił do środka, a tam siedział już jakiś gość z gazetą. He? Był tu wcześniej? Oj oj trzeba się pokarać za nieuwagę.
-Ej, staruszku, masz może jakąś kartkę i atrament?
Zapytał jegomościa, a ten tylko zgiął gazetę, aby zaraz dać mu pognieciony świstek, pióro i fiolkę. Przygotowany na każdą okazję.
-Słyszał pan co się w Afraaz porobiło?
Zapytał go siwy, zaś Elf usiadł przed nim, biorąc rzeczy do strugania.
-Hm? Znów jakiś dramat?
-Dramat? Miasto w ogniu.- Zaśmiał się. -Teatr podpalony przez zamachowca. Wiele ofiar, w tym aktorzy.
Wytłumaczył, lecz Aranai nic na to nie odpowiedział. Zastanawiał się, czy Hassir ma z tym związek. A go zapyta.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Wiewiórcza Dziupla - Page 2 Empty Re: Wiewiórcza Dziupla

Pisanie by Rudolf Isarbeck Czw Lis 12, 2020 7:46 pm

  Droga pewnie nie minęła w milczeniu, choć Rudolf swoim zwyczajem nie odzywał się zwykle sam z siebie. Może i Ori zaliczała się do grona osób, których obecność w rozmowie go nie demotywowała, ale niektóre przyzwyczajenia są trudne do odrzucenia ot tak. Starał się przecież, prawda? Zresztą... to nie było takie ważne. Nie teraz, kiedy wraz z nastaniem nowego dnia, na górkim trakcie pojawiła się gospoda.
  — Nnie bierz rzeczy bbez ppytania, nie chc-cemy tu kłopotów — ostrzegł cicho, kiedy podjeżdżali.
  Wiewiórcza dziupla wyglądała sympatycznie i przytulnie już z zewnątrz. Ładnie rzeźbiony w drewnie szyld wisiał nad wejściem, lecz Rudolf minął je z początku, by zajechać na tyły. Zsiadł z konia, poczekał na Ori i kazał stajennemu odprowadzić wierzchowca. Jeszcze na moment rzucił okiem w tamtą stronę, ale okna były zamknięte, mógł więc tylko się domyślać, czy pozostała dwójka nadal tu jest. Jeśli nie, nie powinni być daleko.
  Ruszył do drzwi, a kiedy tylko znalazł się za progiem, omiótł salę wzrokiem. Nie było tu wielu gości, ale wśród nich znalazł się ten konkretny, na widok którego usta chłopaka przyozdobił lekki uśmiech.
  — Jjak się spało? — rzucił, by zaraz podejść i uścisnąć mu rękę. Kwestie spania jakoś niespecjalnie przeszły mu przez głowę i jedyne przeszkody, jakie zakładał, to niechciani goście z kopalni. Kątem oka zerknął na typa przy stoliku, aczkolwiek ten zajmował się gazetą. — A t-to jest O-riana — przedstawił dziewczynę, kwestię imienia skrytobójcy zostawiając jemu samemu. Zaraz znów skierował wzrok na Estebana Carteza. — Mmusimy pogaddać.
Rudolf Isarbeck
Rudolf Isarbeck

Stan postaci : W porządku. || Blizny: kreska w poprzek pierwszych paliczków prawej ręki; niewielka kreska na lewym barku, na lewym ramieniu i prawym udzie; ślad po postrzale na prawym udzie.
Ekwipunek : noże, sztuk 5; sztylet 15 cm, sztuk 2; skalpel; wytrych, sztuk 6; napinacz, sztuk 2; manierka z wodą; pistolet skałkowy, sztuk 2 [jeden zdobiony]; amunicja, sztuk 7; drobiazgi: ołówek, scyzoryk, pilnik, sznurek, krzesiwo, notatnik, proch, siarka, saletra, cukier, żelazne opiłki, pierścień z zielonym okiem, suszone zioła [mięta, rumianek, pokrzywa], maść na gojenie ran, kilka prowizorycznych bandaży.
Ubiór : ubrany na ciemno. Czarna bandana, wysokie buty, rękawiczki bez końcówek palców, czarna płócienna kurtka, ciemno zielona peleryna z kapturem, czarna od wewnątrz, zapinana matową sprzączką. Szczegóły w KP.
Źródło avatara : NN, pinterest

Powrót do góry Go down

Wiewiórcza Dziupla - Page 2 Empty Re: Wiewiórcza Dziupla

Pisanie by Oriana Czw Lis 12, 2020 7:59 pm

Oriana wybrała pozycję na panne, gdyż było to wygodniejsze w podróży konnej w sukience. Zwłaszcza, że tym dalej w góry, tym zimniej i próbowała spinać ze sobą nagie nóżki. Dobrze, że chociaż peleryna Rudolfa trochę grzała.
-Jest za zimno, nie rozumiem w tym chłodzie!
Odparła stukając zębami. Poranek był gorszy od nocy. I ten szron na trawie. Co to jest? Pierwszy raz to widziała, zawsze podróżując po cieplejszym klimacie.
Ale dotarli. Ochoczo zeszła z konia i trzęsąc się cała, podążała za swoim właścicielem do Wiewiórczej Dziupli. Było tu bardzo ładnie, a zwłaszcza w środku, tak milutko i cieplutko. Westchnęła z ulgą i rozkoszą, ciesząc się tą chwilą ciepła.
Wtedy jej wzrok skupił się na złotowłosym elfie, oraz staruszku, który dziwnie się uśmiechał. Ten ciemny zaś wyglądał na zezłoszczonego, jakby ten uśmiech go wkurzał. Ale Rudolf podszedł właśnie do niego, więc nieśmiało podeszła, kuląc ogon i uszy.
-Dzień dobry.
Przywitała się i ukłoniła, ale nagle ten starzec zwinął gazetę, po czym wyszedł na zewnątrz. O nie! Coś popsuła! To jej wina! Poczuła się zidiociała. Może powinna przynieść worek bułeczek…?
Oriana
Oriana

Stan postaci : Małe blizny na plecach.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Wiewiórcza Dziupla - Page 2 Empty Re: Wiewiórcza Dziupla

Pisanie by Victoria Jartamael Pon Lis 16, 2020 5:21 pm

  Słodkie lenistwo ogarnęło czarodziejkę, która od wielu dni nie spała tak dobrze i tak wygodnie na dodatek. W końcu jednak dzień dostatecznie mocno zaświecił w okna, a ona uchyliła powieki. Biała poduszka przed nosem była wygnieciona, kołdra zawinęła się wokół niej, jakby turlała się po materacu. Właściwie to tak też było, co zauważyła dopiero usiadłszy na łóżku. Spała na miejscu Arana.
  Przetarła twarz dłońmi, kawałek po kawałku przywołując wspomnienia z poprzedniego dnia. Tyle się działo... Ale na jej usta wkroczył delikatny uśmiech. Ostatecznie wszystko skończyło się dobrze, prawda? Czy może raczej... zaczęło, właśnie teraz. Zasłoniła dłonią ziewnięcie i ogarnęła kołdrę, by wstać. Odszukała szybko swoje ubranie i resztę rzeczy.
  Doprowadziwszy się w końcu do porządku, Victoria zabrała się za coś, co powinna zrobić wczoraj. Wzięła stosowną ilość świeczek, które połączyła ze sobą cienką linią narysowaną węgielkiem z kominka. Może nikt nie będzie miał o to pretensji, w końcu nie trudno będzie ją zmyć. Usiadłszy po środku na piętach, rozpaliła kolejno świece, a ciche słowa płynęły jak szept po pustym pokoju, odbijając się od ścian i chowając po kątach...
  Poskładawszy rzeczy na swoje miejsce, uznała, że sama zmyje znak, przynajmniej zetrze na tyle, żeby przeciętnej służce wydawał się tylko plamą na podłodze. Rzuciła ścierkę tak, gdzie leżała, poprawiła wiązanie sukienki i udała się na dół do głównej sali. Intuicja jej nie zawiodła, kiedy zobaczyła tam Aranaia wraz z...
  — Witam — rzuciła pogodnie w ich stronę, nieświadoma typa, który już sobie poszedł. — Więc jednak dotarłeś... — Jej wzrok prześlizgnął się z Rudolfa na dziewczynę o puszystych uszkach. Skąd oni tu wzięli hybrydę? — Jestem Victoria — rzuciła swobodnie, zaraz zawieszając spojrzenie na płaszczu, którym ta była opatulona. Czy to nie należało do Arana? Chociaż nie powinna się dziwić, poranki tutaj bywają chłodne... a w takim razie jej pochodzenie i obecność tutaj były pod jeszcze większym pytajnikiem.
Victoria Jartamael
Victoria Jartamael

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : torba podróżna z różnościami, pomniejsze komponenty do zaklęć, opatrunki, nożyk, szabla
Ubiór : wygodne, podróżne ubranie, raczej przeciętnej jakości
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Wiewiórcza Dziupla - Page 2 Empty Re: Wiewiórcza Dziupla

Pisanie by Aranai Zevis Pon Lis 16, 2020 6:52 pm

Elf skończył pisać list, po czym odłożył wszystko, sam świstek chowając zza pazuchę, póki nie znajdzie jakiegoś naiwnego posłańca.
-Kierujesz się do Ramis…? Uważaj na drogi.
Nadmienił nagle staruszek, budząc zainteresowanie Aranaia.
-Skąd wiesz…?
-Bowiem najsensowniej uciekać na południe, gdy ściga cię banda Zevisów…
Na te słowa instynktownie ułożył dłoń na sztylecie, lecz rozmówca zdawał się go ignorować, zaczytany w gazete.
-Jesteś informatorem Gwiazdy? Zwiastujesz śmierć…?
Spytał przez zęby, lecz ten się zaśmiał i odłożył papier na bok.
-Co? Nie, a w życiu. Pracuję prywatnie dla Fabio, Twojego znajomego. Kazał przekazać, że nie jest wrogiem i "zna rozwiązanie problemu". Znajdzie Cię w Ramis.
Odparł, a to tylko bardziej budziło niepokój Aranaia, który stracił całkowite zaufanie do starca.
-Skąd mam wiedzieć, że to nie pułapka Fabio…?
-Albowiem widzisz…- Nachylił się. -Gdyby Poranna Gwiazda wiedziała o tym, że jesteś tutaj, już dawno ta buda miałaby niezły nalot. O Twoim położeniu wie tylko Fabio, który chce porozmawiać na neutralnej ziemi, poza wzrokiem Waszej… braci. Uznaj to za dar zaufania i… jak to powiedział… dowód przyjaźni.
Uśmiechnął się, lecz Złotowłosemu ten uśmiech się nie podobał, co było widać. Z tego wszystkiego, nawet nie zauważył wchodzącego Rudolfa, a wraz z nim… he?
Na pierwsze słowa Lisiczki, starzec odszedł. Chyba poczuł, że nie ma sensu dłużej ciągnąć tej rozmowy. A jak na wyczucie czasu, przyszła też Victoria. Wszyscy w komplecie, z nową osobą, która na moment odwróciła uwagę od jego myśli dotyczących Fabio Zevisa. W sumie, jej ładna twarz, oraz dwa walory z przodu, radziły sobie dobrze w dezorientacji rozmówcy.
-Oriana. Fajne uszy. I ten no… ogon. Dodaje Ci uroku.- Zaczął, wstając od stolika, po czym pochwycił jej dłoń, aby ją ucałować po powierzchni. -Aranai Zevis, ale mów mi jak zechcesz, moja droga.
Uśmiechnął się flirciarsko, po czym ją puścił. Zerknął na Jartamael, która chyba nie miała mu tego za złe, prawda? A kolejno na Rudolfa, który chyba pierwszy raz usłyszał jak się nazywa. No, musiał nadejść ten moment, a teraz nie było sensu tego ukrywać, skoro byle starzec go rozpoznał.
-Nie żebym wzgardzał Twoim towarzyszem podróży, ale tak, czekam na wyjaśnienia…
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Wiewiórcza Dziupla - Page 2 Empty Re: Wiewiórcza Dziupla

Pisanie by Rudolf Isarbeck Wto Lis 17, 2020 7:58 pm

  Kiedy tylko zrobiło się zimniej niż na równinach, Ori z powrotem otrzymała jego pelerynę, by móc się opatulić. Jego... No tak nie do końca, ale nie przyszło mu to teraz do głowy. Właściwie od dłuższego czasu zapomniał o tym drobnym szczególe, że płaszcz ciężko nawet nazwać pożyczonym. Ale... nie miał intencji go kraść! I ma na swoją obronę całkiem dobre argumenty.
  Jednak pierwszą rzeczą, jaka rzuciła się w oczy po wejściu do gospody, był wychodzący dziadek, którego Esteban Cartez chyba nie obdarzył przyjazną miną. Takie miał wrażenie, atmosfera pomiędzy tymi dwoma była specyficzna, jakby się po cichu posprzeczali. Ale cóż, gość wyszedł, a Oriana skupiła na sobie powszechną uwagę.
  Rudolf schował ręce do kieszeni i posłał czarodziejce lekki uśmiech na powitanie. Zaraz jego wzrok wylądował na elfie, który postanowił pozgrywać rycerza. No proszę... Esteban Cartez Aranai Zevis. Kiedyś mu to wypomni... Ale w tym momencie źrenice Rudolfa poszerzyły się lekko, jak tylko jego szczeniacki umysł skojarzył nazwisko. Oczywiście, że był skrytobójcą, ale żeby akurat tym... Chyba nie było mowy o kolejnym aliasie, w końcu który świr podszywałby się pod Zevisa?
  Odchrząknął cicho.
  — T-to... w zzasadzie szcz-ęśliwy traf... — Zerknął kątem oka na Ori, by wrócić do Arana. — Zabrałem ją z c-cyrku, g-dź-e traktowali ją g-gorzej niż zw-wierzę. Mmoże nie mam wiele, a-ale tto i tak s-to razy lepsze. — Umilkł na moment. — Tteraz muszę... po-prawić kilka d-dokumentów. Jeśli wwiesz, co mam na mmyśli. — Zerknął na Orianę na moment. — I llepiej ją zaopatrzyć...
  To były teraz dwie najważniejsze rzeczy do załatwienia. Nocą bywało zimno, nie było mowy, żeby ruszyła z nimi do Ramis boso. I jakkolwiek tym mógł się zająć sam, to liczył, że Aran znał jakiegoś dobrego i godnego zaufania fałszerza. Skoro był Zevisem, to chyba tym bardziej powinien.
Rudolf Isarbeck
Rudolf Isarbeck

Stan postaci : W porządku. || Blizny: kreska w poprzek pierwszych paliczków prawej ręki; niewielka kreska na lewym barku, na lewym ramieniu i prawym udzie; ślad po postrzale na prawym udzie.
Ekwipunek : noże, sztuk 5; sztylet 15 cm, sztuk 2; skalpel; wytrych, sztuk 6; napinacz, sztuk 2; manierka z wodą; pistolet skałkowy, sztuk 2 [jeden zdobiony]; amunicja, sztuk 7; drobiazgi: ołówek, scyzoryk, pilnik, sznurek, krzesiwo, notatnik, proch, siarka, saletra, cukier, żelazne opiłki, pierścień z zielonym okiem, suszone zioła [mięta, rumianek, pokrzywa], maść na gojenie ran, kilka prowizorycznych bandaży.
Ubiór : ubrany na ciemno. Czarna bandana, wysokie buty, rękawiczki bez końcówek palców, czarna płócienna kurtka, ciemno zielona peleryna z kapturem, czarna od wewnątrz, zapinana matową sprzączką. Szczegóły w KP.
Źródło avatara : NN, pinterest

Powrót do góry Go down

Wiewiórcza Dziupla - Page 2 Empty Re: Wiewiórcza Dziupla

Pisanie by Oriana Sro Lis 18, 2020 1:21 pm

Pierwsza przywitała się z nią kobieta, i to taka prawdziwa, bez brody.
-To zaszczyt, Pani.
Odparła jej natychmiast, do niej też się kłaniając. Grono Panicza robiło się liczniejsze, pomimo tego dziadka co sobie poszedł, ale wyglądało na to, że nie należał do ich… towarzystwa. Natomiast, bardzo szybko wytrąciła ją reakcja Elfa, który pochwycił jej dłoń i ją ucałował. Zaróżowiły się jej policzki, bo… potraktował ją jak dame! i pochwalił jej zwierzęce atrybuty. Od razu zrobiło jej się cieplej na sercu przez takie komplementy.
-Dobrze, Panie Aranai.
Przytaknęła na jego słowa o tym, by zwać go jak zechce, nie zapominając o formułce, tak ważnej, z racji różnicy pozycji między nimi. Szczerze, to byle obdartus będzie kimś lepszym, z racji posiadania własnej wolności. No mniejsza.
Wtedy też panowie przeszli do rozmów, które tak szczerze, niewiele dały jej do myślenia. Wyłapała jednak stwierdzenie o byciu szczęśliwym trafem, przez co spojrzała na Rudolfa z uśmiechem. Zaraz utopi się w tych komplementach! Ah, najmilszy dzień od… od dawna!
-Proszę się Paniczu nie przejmować, ja wiele nie potrzebuję, tyle co nic!
Zapewniła, aby nie robić sobą kłopotu. Nie chciała być wyrzucona za drzwi i to w mróz, niech więc sądzą, że nie jest wymagająca, co prawdą w sumie jest.
Dalsza część już wykraczała jej kompetencje, więc zerknęła na Jartamael. Była bardzo ładna, miała też ładne włosy. Ciekawe kim była.
Oriana
Oriana

Stan postaci : Małe blizny na plecach.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Wiewiórcza Dziupla - Page 2 Empty Re: Wiewiórcza Dziupla

Pisanie by Victoria Jartamael Nie Lis 22, 2020 11:42 pm

  Uśmiechnęła się delikatnie do dziewczyny, kiedy ta wspomniała o zaszczycie. Cóż, typowa hybryda, ale nie było powodu, by być dla niej niemiłym lub... cokolwiek, co mogłaby tak odebrać, bo Oriana najwyraźniej cieszyła się na ich widok, a formułki nie bardzo jej przeszkadzały. Victoria nie będzie się wtrącać.
  Kątem oka natomiast zerknęła na Aranaia, który... cóż, po pierwsze był Aranaiem, po drugie, chwalił się dworskim wychowaniem, a jednak ta pokazowa atencja względem dziewczyny lekko szturchała ją palcem. Nie, jeszcze nie była zazdrosna, jeszcze, powiedzmy, że ten jeden raz mu odpuści.
  Rudolf przeszedł do wyjaśnień, których słuchała przez chwilę, póki lisiczka się nie odezwała. Czekoladowe ślepia czarodziejki obejrzały ją jeszcze raz z góry do dołu, ale nie jakoś krytycznie czy nachalnie, bardziej jakby chciała podkreślić tym to, co zaraz powie.
  — Na pewno, ale trzeba o siebie dbać, inaczej to dopiero wychodzą z tego kłopoty — rzuciła z uśmiechem i zerknęła w stronę baru, ale tylko na moment. — Chodź, usiądziemy przy kominku — dodała, samej podchodząc do stolika przy głównych palenisku, skąd biło przyjemne ciepło. Podciągnęła jedną nogę na skraj krzesła i splotła na niej dłonie. — Właściwie... czym się zajmowałaś w cyrku?
Victoria Jartamael
Victoria Jartamael

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : torba podróżna z różnościami, pomniejsze komponenty do zaklęć, opatrunki, nożyk, szabla
Ubiór : wygodne, podróżne ubranie, raczej przeciętnej jakości
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Wiewiórcza Dziupla - Page 2 Empty Re: Wiewiórcza Dziupla

Pisanie by Aranai Zevis Pią Gru 25, 2020 12:43 pm

Elf oparł się rękoma o stolik, zawieszając nad nim głowę, oraz włosy, które luźno opadały, mogąc przysłonić mu cały krajobraz tej gospody. Dziewczyny postanowiły zająć się sobą, tak też, Zevis mógł skupić się na wyjaśnieniach Isarbecka i odgonić swoje myśli od spotkania z Fabio w mieście, do którego mieli zmierzać. Tak też, zerknął na niego, gdy tylko pojawiła się informacja o cyrku.
-A więc, pojechałeś do cyrku. Wiesz jak zagospodarować czas. Ale rozumiem, że oczy tej ślicznotki zawładnęły Tobą na tyle, że postanowiłeś ją ze sobą zabrać, jak trofeum.- Mruknął żartem, za moment zastanawiając się nad kolejną uwagą, tym razem, dotyczącą jej przyszłości, oraz tego, że Rudolf mógł na siebie wydać wyrok kradzieżą hybrydy. To w końcu czyjaś własność. -Daj mi te papiery.- Jeśli chłopak zrobił tak jak zechciał tego Elf, ten zaczął je przeglądać i dumać nad nimi. W końcu wziął wdech, oddał je, a samemu usiadł na krześle. -Trzeba je podrobić. Tak się składa, że znam najlepszego fałszerza dokumentów w Medevarze i wisi mi przysługę. Problem polega na tym, że ten pomieszkuje w okolicach Selinday, jednak jeśli usłyszy moje imię, odwali kawał dobrej roboty.- Znów się zawiesił, zerkając na Orianę, którą zajęła właśnie Victoria. -W sumie to “ta”, nie “ten”. Annabell Raust. Jest gosposią Razikale An’Doralla, tego znanego jajogłowego. Sam jej pomogłem się u niego zaszyć. Rezydencja Krzeworożu, jeśli chcesz się tam udać. Taka moja sugestia.
Zaproponował. Jeśli Rudolf go posłucha, to czeka go nielada wyprawa, oni z kolei mają zamiar udać się do Ramis. Aranai musi zwalczyć swoje własne demony.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Wiewiórcza Dziupla - Page 2 Empty Re: Wiewiórcza Dziupla

Pisanie by Rudolf Isarbeck Pią Gru 25, 2020 3:26 pm

  Usiadł sobie przy tym stoliku. Po takim czasie spędzonym w siodle nawet drewniane krzesło było miłą odmianą. Rudolf raczej nie jeździł na takie dystanse. Nie wiedział jeszcze, że przyjdzie mu zaliczać znacznie dłuższe.
  Pokiwał głową, a na ustach zaplątał mu się lekki uśmieszek. Może nie był to jego najlepszy dzień w cyrku, ale z pewnością jeden z najbardziej pamiętnych. Jej oczy... Faktycznie były wyjątkowe. Te przerażone w mroku, chwytały za serce, te pełne prostej radości zaś... To one były najbardziej urzekające. To wtedy dopiero miał pewność, że się nie pomylił. Czy Rudolf w ogóle obawiał się konsekwencji swojego wybryku? I tak i nie. Pamiętał o nich, ale kradł już wiele razy, jakaś szczeniacka naiwność podszeptywała, że tak samo może się udać i tym razem.
  Wyciągnął dokumenty i podał mu jak chciał. Zerkał również na kolejne stronice, nie oglądał ich wcześniej zbyt dokładnie, sprawdził jedynie, czy są kompletne.
   — Mmów dalej... — mruknął, zbierając papiery do kupy. Schował je bezpiecznie, w głowie już kalkulując, ile może zająć ta podróż. — Krz-szeworoż, An-dorall, An-nnabell Raust. — Kiwnął głową. — Dździękuję... — Również zerknął na Ori. To jej się nie spodoba, lecz trudno. Gdyby wiedział wcześniej, pojechaliby wybrzeżem. Może nawet... chociaż nie, statek byłby zbyt ryzykowny w tym momencie, jeszcze nic go nie chroni.
  Ponownie zawiesił spojrzenie na elfie. Było jeszcze kilka drobiazgów, które należało dograć.
  — P-pewnie ruszycie wcześńniej. Ppewnie tteż nie zdążżę do R-amis, więc w razzie czego, g-gdzie i o- kogo ppytać?
  Przez chwilę rozważał, czy dla bezpieczeństwa ścieżek nie powinni ruszyć razem, chociaż nie miało to wielkiego znaczenia. Dawałoby sugestię, ale czy aż tak potrzebną? Gdyby ktoś chciał ich tropić, i tak sobie poradził.
Rudolf Isarbeck
Rudolf Isarbeck

Stan postaci : W porządku. || Blizny: kreska w poprzek pierwszych paliczków prawej ręki; niewielka kreska na lewym barku, na lewym ramieniu i prawym udzie; ślad po postrzale na prawym udzie.
Ekwipunek : noże, sztuk 5; sztylet 15 cm, sztuk 2; skalpel; wytrych, sztuk 6; napinacz, sztuk 2; manierka z wodą; pistolet skałkowy, sztuk 2 [jeden zdobiony]; amunicja, sztuk 7; drobiazgi: ołówek, scyzoryk, pilnik, sznurek, krzesiwo, notatnik, proch, siarka, saletra, cukier, żelazne opiłki, pierścień z zielonym okiem, suszone zioła [mięta, rumianek, pokrzywa], maść na gojenie ran, kilka prowizorycznych bandaży.
Ubiór : ubrany na ciemno. Czarna bandana, wysokie buty, rękawiczki bez końcówek palców, czarna płócienna kurtka, ciemno zielona peleryna z kapturem, czarna od wewnątrz, zapinana matową sprzączką. Szczegóły w KP.
Źródło avatara : NN, pinterest

Powrót do góry Go down

Wiewiórcza Dziupla - Page 2 Empty Re: Wiewiórcza Dziupla

Pisanie by Oriana Nie Gru 27, 2020 12:35 pm

Oriana obdarzyła obu panów wielkimi złotymi ślepiami, aż Victoria zdecydowała się ją odciągnąć od nich, jakby chcieli porozmawiać między sobą, dlatego grzecznie poszła za Czarodziejką. Przy palenisku faktycznie było ciepło, więc rozsiadła się tuż przy niej, kładąc ręce na stoliku, bawiąc się palcami. Dalej zastanawiała się, nad czym to Panicz się tak głowi, jednak Jartamael zajęła jej myśli, rzucając pytaniem.
-Ja… byłam akrobatką. Pan Samala kazał mi robić sztuczki na wielkiej scenie, na dużych wysokościach, ze zwierzętami… ludzie to lubili, więc Pan Samala był zadowolony.
Odparła, sama zastanawiając się nad czymś, zawieszając na niej ciekawski wzrok.
-Hm, a czym Pani się zajmuje? Czym… Pan Aranai się zajmuje?
Spytała, bo dalej przyjaciele Rudolfa wydawali się jej tajemnicą, choć byli lepiej ubrani od pachołków, bardziej jak bogaci podróżni. No i mieli konie. To intrygujące.
Oriana
Oriana

Stan postaci : Małe blizny na plecach.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Wiewiórcza Dziupla - Page 2 Empty Re: Wiewiórcza Dziupla

Pisanie by Victoria Jartamael Pon Gru 28, 2020 6:30 pm

  Nie przejmowała się rozmową mężczyzn. Nawet gdyby siedziały dostatecznie blisko, pewnie nie bardzo by ich słuchała, osoba Oriany wydawała się znacznie bardziej interesująca. Już z samego faktu, że była chyba jedyną hybrydą, z którą Victoria mogła swobodnie porozmawiać. Wzrok raz po raz uciekał jej na czarne uszy dziewczyny, które uroczo ruszały się z każdą jej nową emocją.
  — Akrobatką... Znaczy zdolna z ciebie dziewczyna. — Uśmiechnęła się do niej, a usłyszawszy pytania, zamyśliła na moment. — Jestem czarodziejką, a Aranai... świetnie sobie radzi z ostrzami. Myślę, że można nas nazwać najemnikami. Rozwiązywanie cudzych problemów za odpowiednią opłatą to całkiem niezły sposób na życie. — Zerknęła na tamtych dwóch i znów na nią, a najpierw na jej stopy. — Hum, pożyczyłabym ci buty, ale mam tylko jedne... Ale mogę ci pożyczyć skarpetki, chcesz? Będzie ci cieplej. — Właściwie nie czekała na jej odpowiedź, a od razu sięgnęła do torby, wyciągając parę niezupełnie białych skarpet. — Proszę, mnie nie będą potrzebne.
  Oczywiście, że to było kłamstwo, ale Victoria zgrabnie ukryła je za swym ładnym uśmiechem. Poza tym, i tak potrzebowała ich mniej niż hybrydka.
Victoria Jartamael
Victoria Jartamael

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : torba podróżna z różnościami, pomniejsze komponenty do zaklęć, opatrunki, nożyk, szabla
Ubiór : wygodne, podróżne ubranie, raczej przeciętnej jakości
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Wiewiórcza Dziupla - Page 2 Empty Re: Wiewiórcza Dziupla

Pisanie by Aranai Zevis Wto Gru 29, 2020 1:22 am

Czyli Rudolf był pewny swojego wyjazdu. To go nawet nie dziwiło. Byli podobni. Gdy chodzi o kobiety, zrobią wszystko. Każdy z własnych pobudek. A tak całkiem szczerze… hm, chyba zależało mu na tej Lisicy. Ale czy wie co bierze na barki? Zresztą… młody jest, niech ma swoje szaleństwa i przygody, każdy ma. Jednak chłopak zwrócił uwagę na to, że znów się rozdzielą i znów będzie problem ze spotkaniem. Elf na moment zwątpił.
-Nie wiem, młody. Odezwał się do mnie mój stary znajomy z Porannej Gwiazdy. Niby chce mi pomóc, mamy się spotkać w Ramis, ale to może być z drugiej strony zasadzka. Niezależnie od wszystkiego, on zna moje położenie. Nie ucieknę mu, mogę tylko zaryzykować.- Zerknął w kierunku dziewczyn, które cieszyły się swoją błogą niewiedzą. -Może w Shendaar… nie wiem, nie wiem dzieciaku. Mam mętlik. Musiałbym sobie przypomnieć kogo tam znam, to bywa trudne.
Odparł, kończąc to uśmiechem, choć ukrywał za nim przeświadczenie, że Zevis może nigdy z Ramis nie wyjechać, gdy już tam dotrze, a to miejsce stanie się dla niego grobem. Liczył, że uciekać będzie wiecznie, ale to była łudząca myśl. Fabio był jedną z nielicznych osób, przed którymi czuł faktyczny respekt. Jeśli on wie… jeśli kłamie… to go zgubi.
Poklepał go po ramieniu.
-Chwilowo zamartwmy się o ciepłe ubrania, zwłaszcza dla Twojej przyjaciółki. Spróbuję coś załatwić. Oraz sprzedam jednego konia, bo jest nam raczej zbędny. Oriana może jechać z Tobą. Chwilę mnie nie będzie. Załatw dziewczynom… jeść, czy coś.
Rzucił nagle i wstał, kierując się do wyjścia, gdzie powitał go chłodny wiatr. Musiał pobyć przez chwilę sam, w sumie, dłuższą chwilę.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Wiewiórcza Dziupla - Page 2 Empty Re: Wiewiórcza Dziupla

Pisanie by Rudolf Isarbeck Nie Sty 03, 2021 8:15 pm

  Rudolf był pewien wielu rzeczy, w tym nawet tego, że z wieloma przyjdzie mu się rozczarować zapewne, ale to go wcale nie powstrzymywało. Jak na razie było całkiem nieźle, a jeśli pójdzie tak dalej, to będzie tylko lepiej. I tego należało się trzymać. Nie zwalniać ani na chwilę, bo gdy trafisz do lasu, nieważne czy jesteś wilkiem, czy zającem. Jeśli chcesz przeżyć, musisz biegać. Kilka kilometrów mu jeszcze zostało.
  Słuchał go uważnie, przypatrując się wszystkim wątpliwościom, które przechodziły po twarzy elfa. Rozumiał go bardzo dobrze, tym lepiej, im więcej mówił Aranai. Chwilowo zignorował kwestię Shendaar i całego ich spotkania. Świat nie jest taki duży, znajdą się, kiedy minie główny problem. Chociaż miał wrażenie, że ten jest większy, niż tych kilka osób w Ramis. Bo jakoś nie sądził, że gość będzie tam sam.
  — St-tary znajo-my... — powtórzył, jakby ważąc te słowa. — Z-zastanów się, ile z-zyska, p-omagając ci — rzucił tylko. To zwykle się sprawdzało, niestety, świat materialny był zamieszkany przez materialistów, to zupełnie naturalne. Aczkolwiek słowa Isarbecka miały też w sobie ukryty haczyk i wcale nie wykluczały innych możliwości.
  Wyprostował się na krześle i powiódł za nim spojrzeniem. Skinął głową i wstał po chwili, kierując się do baru. Człowiek za ladą obrzucił go mało przychylnym spojrzeniem, co na moment wprawiło chłopaka w konsternację, bo prawie na pewno się nie znali.
  — Czego tam? — mruknął tylko, kątem oka obserwując resztę towarzystwa złodziejskiego elfa.
  — Ć-ciepłego o-obiadu — rzucił Rudi, zerkając na przybite na słupie menu. — P-potrawka, dla naszej t-trójki. — Zastukał palcem w odpowiednią pozycję i położył na blacie kilka monet.
  Barman jeszcze bardziej pokręcił nosem.
  — Dobrze, że masz palce — mruknął i poszedł do kuchni krzyknąć na ludzi.
  Rudolf tylko uśmiechnął się pod nosem i wrócił do stolika, tym razem tego, który okupowały dziewczyny. Nie czekali zbyt długo, nim zjawił się kelner, kładąc na stół trzy parujące miski wypełnione mięsem i warzywami w sosie.
  — Smacznego — rzucił i zerknął krótko na Orianę, by zaraz się ulotnić.
Rudolf Isarbeck
Rudolf Isarbeck

Stan postaci : W porządku. || Blizny: kreska w poprzek pierwszych paliczków prawej ręki; niewielka kreska na lewym barku, na lewym ramieniu i prawym udzie; ślad po postrzale na prawym udzie.
Ekwipunek : noże, sztuk 5; sztylet 15 cm, sztuk 2; skalpel; wytrych, sztuk 6; napinacz, sztuk 2; manierka z wodą; pistolet skałkowy, sztuk 2 [jeden zdobiony]; amunicja, sztuk 7; drobiazgi: ołówek, scyzoryk, pilnik, sznurek, krzesiwo, notatnik, proch, siarka, saletra, cukier, żelazne opiłki, pierścień z zielonym okiem, suszone zioła [mięta, rumianek, pokrzywa], maść na gojenie ran, kilka prowizorycznych bandaży.
Ubiór : ubrany na ciemno. Czarna bandana, wysokie buty, rękawiczki bez końcówek palców, czarna płócienna kurtka, ciemno zielona peleryna z kapturem, czarna od wewnątrz, zapinana matową sprzączką. Szczegóły w KP.
Źródło avatara : NN, pinterest

Powrót do góry Go down

Wiewiórcza Dziupla - Page 2 Empty Re: Wiewiórcza Dziupla

Pisanie by Oriana Sro Sty 06, 2021 8:41 am

-Dziękuje… choć zdarzały się pomyłki.
Odparła skromnie. Czy była zdolna, czy po prostu śliczną buzią, która przyciągała wzrok publiczności? Dobre pytanie, Basim zarabiał na niej dość dużo, aby zachwalić jej "zdolności", lecz cena nabytego refleksu była dosyć bolesna.
Kiedy Victoria powiedziała kim są z zawodu, rozdziawiła lekko usta i zrobiła wielkie oczy. Najemnikami? Co to znaczy? Z kontekstu wywnioskowała, że ktoś im płaci za… walke? Byli jak ci pomocnicy Pana Samala? Jak ten klaun i wąsacz? Nie chciała ich tak kojarzyć, bo by źle o nich myślała, a póki co, wydają się życzliwi.
-Zabijacie ludzi?
Dopytała niepewnie, choć nie krył się w tym strach, a bardziej potwierdzenie swojej dedukcji. Pan Aranai może z pozoru nie wyglądał, ale zdawał się być kimś, komu się nie podskakuję. Ale to Panicz też jest najemnikiem? Też zabija? To bardzo dużo pytań.
Lisiczka miała zaraz oniemieć, kiedy dostała skarpety, wręcz dopadło ją skrępowanie, w sumie, nie dostała czegoś takiego od lat, nawet nie pamiętała jak to jest chodzić w czymś na nogach.
-Ja… ja… dziękuję…
Odparła w końcu, uciekając wzrokiem, ale biorąc podarek. To było dla niej coś więcej, może dlatego miała poczucie, że jest jej teraz coś winna.
Na szczęście pojawił się Panicz, gdy już miała skarpetki na nogach, a jego twarz wywołała na niej uśmiech, bo to najmilszy widok, jaki teraz mogła doświadczyć. Ale zaraz, Isarbeck zaskoczył ją posiłkiem, który kelner postawił na stoliku. Uderzył ją smaczny zapach, a usta wygięła w charakterystyczne "o", nie mogąc uwierzyć, że to dla niej! To nie był kawał starego mięsa, ani kradzione bułeczki, to… to… coś lepszego! Chyba.
Oriana zerknęła na Rudolfa, jakby oczekując pozwolenia i potwierdzenia, że to dla niej, a nie dla Pana Aranaia, który gdzieś zniknął. Jeśli nie było przeciwskazać, wsadziła twarz w miskę, aby spróbować to zjeść. Nie pomyślała nawet o sztućcach, bo one są dla ludzi, tacy jak ona przecież nie mogą z nich korzystać. Niestety, poparzyła się w usta i nos, a buzię już ubrudziła sosem. Mimo tego, wyglądała na szczęśliwą, co zaznaczyła uśmieszkiem i przymrużeniem oczu, w stronę Panicza. Zaraz zerknęła znów na Victorię.
-Pan Aranai to Pani mąż?
Spytała niespodziewanie, wypełnioną ciekawością jak u dziecka. Bo czemu kobieta miałaby podróżować z mężczyzną? Dziwne to.
Oriana
Oriana

Stan postaci : Małe blizny na plecach.
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Wiewiórcza Dziupla - Page 2 Empty Re: Wiewiórcza Dziupla

Pisanie by Victoria Jartamael Sro Sty 06, 2021 11:49 pm

Pomyłki wszędzie się zdarzają, toteż zdawała się nawet tego nie usłyszeć. Ileż to razy jej samej przyszło sprzątać efekty nieudanego zaklęcia, nim w końcu zrozumiała, co robi źle. Ale cóż... Jej przynajmniej nikt nie zamykał za to w piwnicy czy coś... Może nie w piwnicy, bo cyrkowe wozy takich nie mają, ale klatki to dziewczyna z pewnością oglądała od środka. Było widać po tym, jak wygląda i jak reaguje na proste rzeczy. Nie miała najłatwiejszego życia, a teraz, wbrew pozorom, też mieć nie będzie. Lepiej, by faktycznie była zdolna.
Oriana zadała pytanie, które trochę zaskoczyło Victorię. Ludzie raczej nie pytają o takie coś wprost, przynajmniej nie ci, którzy byliby do niej podobni. Może była po prostu mniej obyta, a może to czarodziejka pomyliła się w ocenie. Tak czy inaczej chyba nie było sensu kłamać.
— Jeśli sami nas do tego zmuszą... — mruknęła ciszej i wzruszyła ramionami. — Nie wszystkim da się przemówić do rozsądku.
Mogła odpowiedzieć zwyczajne "tak", ale to chyba było bliższe prawdy. Może niekoniecznie w przypadku Arana, ale dla niej owszem. Nie widziała nic zadowalającego w nadziewaniu kogoś na ostrze, ale jeśli sam się nadzieje, to cóż mogłaby z tym zrobić? Zaryzykowałaby nawet stwierdzenie, że nie wszyscy ludzie zasługują na przemawianie im do rozumu. Niektórzy zwyczajnie by to wykorzystali.
Nie pozostało to jednak na długo w jej głowie, bo widok zachwyconej Ori był zbyt uroczy, by go zignorować. Spodziewała się zdumienia z jej strony, poczucia długu niestety również, ale przecież nie zostawi jej tak bez niczego, to by było ignoranckie. Co najmniej.
Uśmiechnęła się tylko na jej podziękowanie, a za chwilę też zjawił się Isarbeck. Swoim zwyczajem milczący, choć tym razem zdawał się też nad czymś myśleć. Zerknęła ku drzwiom, gdzie wcześniej zniknął Aranai, trochę na ślepo mieszając widelcem w gulaszu.
— Um... — Jej wzrok spoczął na hybrydzie. Zareagowała pierwsza. — Nie lepiej użyć tego? — Uśmiechnęła się pod nosem, podnosząc z blatu wolny sztuciec. — Tak to zaraz się pobrudzisz. I poparzysz na dodatek.
Wsunęła jej widelec do ręki, ufając, że wie jak go używać. Ostatecznie nie było to trudne. Już miała wrócić do jedzenia, kiedy padło kolejne pytanie. Ręka Victorii znieruchomiała w połowie drogi do ust, ale tylko na moment. Wzięła kolejny kęs, dając sobie trochę czasu. Czy mogła to powiedzieć? I to na głos. Sama przed sobą pewnie by się nie wahała, pewnie już kilkadziesiąt razy przemaszerowało jej to po podświadomości, ale to wciąż było duże słowo. O bardzo konkretnym znaczeniu. Nie, żeby nie chciała tego wszystkiego, oczywiście, że chciała. Po prostu Ori uświadomiła jej, że takie stwierdzenie padło jedynie w domyśle.
— Nie łączą nas żadne prawne śluby — Odparła, po chwili wyłapując spojrzenie Rudolfa, który szybko wrócił zainteresowaniem do własnego jedzenia. To chyba ją lekko rozbawiło, może jeszcze nie naiwność, ale niewiedza, w jakiej tkwił. Gdyby znał wcześniejszą sytuację, byłby jeszcze bardziej zdziwiony.
Victoria Jartamael
Victoria Jartamael

Stan postaci : Brak uszczerbków na zdrowiu.
Ekwipunek : torba podróżna z różnościami, pomniejsze komponenty do zaklęć, opatrunki, nożyk, szabla
Ubiór : wygodne, podróżne ubranie, raczej przeciętnej jakości
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Wiewiórcza Dziupla - Page 2 Empty Re: Wiewiórcza Dziupla

Pisanie by Aranai Zevis Czw Sty 07, 2021 12:34 am

W czasie, gdy wszyscy się grzali w gospodzie, Elf nie miał tak dobrze. Jechał wolnym chodem na wierzchowcu, prowadząc drugiego obok siebie. W końcu jednak zajechał do małej zagrody, którą też chłód oszronił, mrożąc trawę. Na terenie prywatnym, stał wysoki dom, a obok niego, stajnia. Pozwolił sobie przejechać przez otwartą furtkę, przedostając się w bardziej otwarty i wyrównany teren. Zaraz spostrzegł go mężczyzna z podwójnym podbródkiem, w znoszonej kurtce i ciepłej czapce na głowie. Wsadzi ręce do kieszeni, przystając w miejscu, jakby oczekiwał przyjazdu Aranaia.
-Jeszcze Cię nikt nie zabił?
Zapytał go, a Zevis rzucił połowicznym uśmieszkiem, schodząc z konia i łapiąc za obie lejce.
-Najwidoczniej, nie tak łatwo, Neels. Mam do sprzedania tego łaciatego. Dogadamy się?
Zapytał, a mężczyzna podszedł do wspomnianego wierzchowca, badając go wzrokiem z każdej strony.
-W dobrym stanie… ale zgaduję, że nie masz na niego papierów…?
-Dobrze zgadujesz. Możesz mi to utrącić z zapłaty.
Odparł od razu, a zaraz Neels gwizdnął, co ze stajni wywołało jakiegoś chłopaczka w wieku Rudolfa, najpewniej syna tego pierwszego. Już wiedział co robić, zaprowadzić oba do stajni.
-Poczekaj tu, wszystko przygotuję. Mam urwanie głowy od czasu przybycia tu tego drugiego szpiczastego, też mi przywiózł konie.
Pomarudził i udał się do domu, a Zevis, będąc trochę zbity z tropu, od razu się rozejrzał. Za moment jednak spostrzegł Szarego Elfa na ławce, o specyficznym wyglądzie. Piaszczysta cera była na porządku dziennym u tej rasy, ale ciemne włosy miał wygolone po bokach, a farbowana góra została związana w krótkiego kucyka. Poza tym, na twarzy widniał lekki zarost. Defekt? I chyba na czole jakiś symbol... Aranai zbliżył się nieznacznie, aby przyjrzeć się jego twarzy, lecz jej nie rozpoznał. Ten jednak to spostrzegł.
-Leśny Elfie, widzę że nie tylko mnie zwiodło na te pustkowia.
Zagaił do Aranaia, a ten uniósł brwi.
-Tego określenia dawno nie słyszałem. Kim jesteś…?
-Meraves. Podróżuję. Ty chyba też, pomimo tego słabego ubioru. Ale Leśne Elfy lubią chyba goliznę.
Zażartował, a Złotowłosy usiadł obok niego na ławce.
-Czy one lubią, nie wiem. Ja tak, owszem.
-"One"? Nie rozumiem.
Odmruknął, lecz nim Aranai na cokolwiek odpowiedział, spostrzegł tatuaże na odkrytej skórze Meravesa. Skojarzyło mu się to z Thaazisem. To chyba te ich… obrzędy religijne, czy coś takiego.
-Nie przynależę do żadnego leśnego ludu, nie wiem co lubią. Żyję wśród ludzi. A Ty? Podróżujesz, lecz gdzie Twoje ziomki? Nie słyszałem o koczownikach w Medevarze… porzuciłeś ich, czy masz świętą misje?
Zauważył, zaś Szary zlustrował go uważniej, by zaraz założyć nogę na nogę.
-Tymczasowo wędruję samotnie. Ale wrócę do nich. A Tobie współczuję w takim razie.
-Dlaczego?
Zapytał zaskoczony, a Meraves spojrzał mu w oczy.
-Bo ja chociaż mam gdzie wrócić i mam swoją tożsamość. A Ty, najwidoczniej, nie masz niczego, nie wiedząc kim jesteś.
Odpowiedział, a to zatkało Złotowłosego, który nie wiedział jak skomentować taką śmiałą uwage, po kilku chwilach rozmowy. Trafił w jakiś punkt, to trzeba przyznać. A czy ma rację…
Po chwili pojawił się Neels, a Zevis wstał, jakby uciekał przed chorobą. Meraves uśmiechnął się pod nosem.
-Żegnaj więc, Leśny Elfie.
Aranai Zevis
Aranai Zevis

Stan postaci : Rewelacyjny, miło że pytasz.
Ekwipunek : Dwie szable przy pasie, dwa pistolety skałkowe w kolbach, sztylet w cholewce lewego buta, drugi w prawej cholewce, sztylet na plecach, pod peleryną, trzy sztylety pod pasem przy biodrze, dwa noże do rzucania, za paskiem na piersi, kilka miksturek na pasku przy klamrze.
Ubiór : Koszula na guziki, z rozpiętym dekoltem, karwasze na rękawach, buty ze skrzydełkami, materiałowe spodnie, czarna peleryna, kolczyki, naszyjnik.
Źródło avatara : Eeeeeeeeee....

Powrót do góry Go down

Wiewiórcza Dziupla - Page 2 Empty Re: Wiewiórcza Dziupla

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach