Wielka Sala

5 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Wielka Sala Empty Wielka Sala

Pisanie by Mistrz Gry Sob Cze 12, 2021 7:17 pm

źródło
Majestatyczna i przepastna, mogąca pomieścić setki osób wraz ze stołami i krzesłami, jeśli zachodzi taka potrzeba. Jako jeden z centralnych punktów łączy ze sobą wiele korytarzy, przechodzi też przez niemal trzy piętra zamku. Mrok podbija złotawą barwę kamienia, którym wyłożono ściany i podłogę, a także gwiaździście sklepiony strop. Od ramion gwiazd zdają się spływać cienkie pół-kolumny, na których rozmieszczono świece, a w górze kandelabry. Każda kamienna powierzchnia jest pięknie wyszlifowana, tworząc niemal lustrzaną powierzchnię, która jeszcze bardziej powiększa przestrzeń. To sprawia wrażenie wpadania w bezkresną otchłań, zwłaszcza przy nikłym oświetleniu.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Killian Falone Sob Cze 12, 2021 8:00 pm

  Wątpliwości Cerbina co prawda były uzasadnione, lecz szczęśliwie nie spełniły się. Killian umiał zadbać o detale, zwracając się z wyprzedzeniem do konkretnych osób. To też miało bardziej praktyczny wymiar, gdyż cała rzesza wampirów, jaka tu wciąż pozostanie, musi się czymś żywić. Tak czy inaczej, nadeszła chwila oddechu przed kontynuowaniem ich wielkich planów. Podbudowania morale i poznania się bliżej, bo ich wycieczka poprzez Medevar nie dawała na to wiele czasu.
  Edgar z pewnością był jedną z dusz towarzystwa, ponownie zaskakując nieobeznanych kontrastem między swoją aparycją a charakterem. W szczególności uczepił się teraz Sentinella, w czym trzymany w ręku kieliszek tylko mu pomagał. W każdym razie Matthew był tym, z kim można było rzucić w cudzym kierunku kilka niepoważnych uwag i to mu aktualnie odpowiadało. Ku jego zaskoczeniu, do tej szuflady pasował również Altair.
  Mała Kathleen wyglądała na oczarowaną, choć większą uwagę zwracała na zdobienia ścian, mebli i sprzętów niż na otaczające ją osoby. Wciąż była ubrana na czarnobiało, lecz w inną sukienkę niż wcześniej, znacznie bardziej elegancką, a w jej dłoniach spoczywał miś z mocno skołtunionym pluszem.
  Wracając do Altaira, szybko został porzucony przez swoją siostrę, która nie miała ochoty dłużej wysłuchiwać jego głupich tekstów. Wciąż gotowało się w niej napięcie spowodowane całą tą sytuacją. Miała wiele rzeczy, którymi można się było pomartwić, a obecność Cerbina wcale w tym nie pomagała. Był irytująco rozpraszający i powoli godziła się z tym faktem. Z jego istnieniem obok. To było nawet... ciekawe. Oderwała wzrok od Amenadiela, lecz wtedy ten pechowo wylądował na ten blond zołzie, to znaczy Bellaminie. Oh, jej też z chęcią wydłubałaby oczy. To, jak na niego patrzyła, było drażniące, jak na bożyszcze i swoją własność jednocześnie. Była bardziej niż bezczelna w tych roszczeniach...
  Zostawiwszy na chwilę towarzystwo Savrasque, Killian podszedł do Cerbina z typowym dla siebie uśmiechem na twarzy. Póki co, wszystko szło zgodnie z jego planem.
  — Jeszcze nie zdążyłem ci podziękować — rzucił i upił z kieliszka. — Choć prawdziwa zabawa dopiero się zacznie... — Przesunął wzrokiem po tłumie, by zaraz znów zawiesić zielone spojrzenie na elfie. — Myślałem o twojej pozycji na dworze. Pomimo bycia ikoną i moim doradcą, wciąż pozostajesz sam jeden, bez korzeni i pokoleniowego wpływu. Powinieneś podbudować pozycję swego nazwiska. Najlepiej przez ożenek. — Upił wina, dając mu chwilę na przetrawienie tego, zanim przejdzie do tej gorszej części. — Może z Adelairą? I zanim coś powiesz, posłuchaj. To doskonała partia, druga najważniejsza osoba z rodu Oligarchii, a z twoją profesją nie ma powodu odmawiać. Altair również by ci nie odmówił, z tego co wiem, poza tym... już się znacie. — Uśmiechnął się pod nosem. — Może nie wyglądało to dobrze, ale żyjesz. Może dałoby się to uratować... — Ponownie upił z kieliszka, przeczesując tłum wzrokiem.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Cerbin Amenadiel Sob Cze 12, 2021 8:43 pm

Otrzymał piękny prezent od Caroline, w postaci eleganckiej szaty z czarnego materiału, ze złotymi zdobieniami, tworzącymi wymyślne wzorki, która sięgała po same kostki, zaś jej rękawy były zgrabnie zwężone dla wygody. Oplata ją pas ze złotą klamrą, z kolei komponentem szyku, który dołożył z własnej inicjatywy, był diadem z topazem w centralnym punkcie. Wyglądał iście po królewsku, przypominając osobę, o randze którą powinien prezentować. Odwykł od takich kreacji, ale uroczystość koronacyjna była idealnym momentem, by zacząć się prezentować. Sama szata nie wydawała się być wygodna do tańczenia, ale tańczyć nie zamierzał, zresztą, rozmawiać z kimkolwiek, też nie, przynajmniej nie teraz. Właściwie, teraz cała uwaga przenosiła się na Killiana, który zmuszony był poświecić każdemu choć chwilę, dlatego Amenadiel mógł grzać swoje miejsca na siedzeniu, umiejscowionym obok wyróżnionego pseudotronu dla króla, skąd był świetny widok na wszystkich.
Srebrnowłosy elf wydawał się w tej chwili nieobecny, pochłonięty przemyśleniami. Myślał dokładnie o swoich najbliższych planach podróży do Puszczy Kirtan, o których nikomu nie wspominał. Do głowy przyszło mu jeszcze jedno miejsce, które powinien odwiedzić, nim podejmie się pełnoprawnej wyprawy, ale… to też musi poczekać. Ostatni aspekt zaprzątał mu głowę, bowiem nie był pewny tego co zamierzał uczynić, lecz… chyba innego wyjścia nie ma.
W końcu się przebudził, opierając podbródek o własną pięść i zerkając po zgromadzonych. Matthew i Edgar wydawali się dogadywać, co dobrze świadczyło o stosunkach między lordami. Rose zapewne gdzieś zaginęła w tłumie, zawiązując nowe kontrakty. Na moment zawiesił uwagę na Altairze, który został sam jak palec, z miną jakby pochłonął się w samotności. Raczej, do czasu, bo jego żywe zainteresowanie przeniosło się na Caroline, która szwendała się tu i ówdzie, aż podeszła do samej Kathleen, być może ją poznać z powodu zaintrygowania. Dwie dziwaczki się dobrały, a zaraz miał podejść do nich trzeci dzieciak. Westchnął na to, by szybko przerzucić pomarańczowe ślepia na Adelaire, która właśnie zerkała na… Vasilice, co spotkało się z odwzajemnionym i niemiłym wzrokiem. Pojedynek dziewcząt na spojrzenia? Oh, czemu go to nie dziwiło. Wystarczyło, że przebywanie na zamku z panną Oligarchii było dla niego niecodzienne, jak i trudne, a do tego dochodziła jawna kochanka, która też widocznie miała swoje grymasy. Wewnętrzna wojna, tego brakowało. W końcu omiótł wzrokiem Lisollette, która wachlowała się swoim wynalazkiem zza morza, rozmawiając pod ścianą z jakimiś Pomiotami, które pełniły teraz funkcję gwardzistów. Ta się chyba nigdy nie nudziła.
No i wreszcie, pojawił się sam Killian, zbliżając się z uśmiechem. Albo był szczęśliwy, albo szykowało się coś, co go zaraz poddenerwuje…
-Nie musisz mi dziękować, Wasza Wysokość, spełniłem jedynie warunki naszej umowy. Z czasem, odbiorę swoją część.- Rzucił w odpowiedzi na pierwsze zdanie, za moment łącząc własne palce ze sobą i poprawiając swoje plecy na oparciu. Oczywiście, że miał na myśli Ardamira, bo nie przestawał myśleć o swojej zemście w żadnej minucie. Ale teraz, Falone miał jednak nagiąć ten zwyczaj, mówiąc dalej, a to co mówił… za moment sprawiło, że Cerbin spojrzał na niego, jakby z politowaniem, lekko rozwierając usta. -Zaraz, co?- Dopytał, lekko potrząsając głową, jakby próbował rozgarnąć to, co właśnie usłyszał. Małżeństwo nie było w jego planach. -Podbudować nazwisko? Jestem Amenadielem, twórcą manifestu, legendą.- Dodał zaraz, właściwie powtarzając słowa, które nonstop przytaczała mu panna Bellamina. Lecz kiedy król już zasmakował wina, rozkręcił się, a rzucona propozycja sprawiła, że wampir odruchowo wysunął zęby i zaczął śmiać się, lekko pochylając do przodu z rozbawienia. Był poważny? Doprawdy? Jeszcze śmiał się chwilę, by znów się oprzeć i westchnąć, w lepszym humorze. -Wasza Wysokość, musisz zwolnić z winem.
Uśmiechnął się szeroko.
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Killian Falone Sob Cze 12, 2021 11:44 pm

Killian zawiesił na nim wzrok na nieco dłuższy moment, niż planował, kiedy padła odpowiedź. Tak bardzo sucha i pragmatycznie bezduszna, że wcale go nie dziwiła. Tak, to było bardzo w stylu Cerbina, udawać, że nie obchodzi cię nic poza twoim własnym nosem i tym, co może mu się przydać.
— Jesteś okropny — rzucił z rozbawieniem. Oczywiście, że mu nie wierzył. Nie w takie bzdury, ale sam nie byłby sobą, gdyby tego nie wytknął. Zwłaszcza, że humor mu dopisywał.
W przeciwieństwie do Amenadiela, przynajmniej w pierwszej chwili, bo ten za moment roześmiał się niczym na dobry żart. W porządku, to nie mogło być takie proste.
Falone oparł się łokciem o blat, tym samym manewrując kieliszkiem koło swojej twarzy, lecz skupił się na Cerbinie. Jego uwagę o winie zignorował.
— Jesteś. Ale jak długo to będzie mieć znaczenie? Na tle wielu innych starych rodów, dla nich byłbyś żółtodziobem na arenie, bez własnego gniazda. Powinieneś założyć ród, by nikt nie mógł podważać twojej pozycji. — Zerknął na ludzi, upił wina i wrócił spojrzeniem do Cerba. — Wiesz, że mam rację. Tak to działało od zawsze i będzie działać jeszcze długi czas, a polityka to niewdzięczna żmija. Z Oligarchii u boku byłbyś nietykalny.
Nie spuszczał już z niego wzroku, oczekując jakiejś poważniejszej reakcji niż poprzednio.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Cerbin Amenadiel Sob Cze 12, 2021 11:59 pm

To że był okropny, wiedział już od dawna, w gruncie rzeczy, nigdy nie starał się zgrywać tego dobrego, jawnie mówiąc czego pragnie. Jednakże, Killian sądził inaczej, z jakiegoś bezsensownego powodu, ale jednak. To trwało już tak długo, że próby udowodnienia mu, ze jest inaczej, byłyby równie bezowocne.
Mimo to, jego rozbawienie, jak też uśmiech, spowodowany spodziewaną żartobliwością ze strony króla, bardzo szybko musiały opuścić Cerbina, kiedy ten oparł się o blat i kontynuował temat, mówiąc całkiem poważnie. Twarz Amenadiela spochmurniała, nabierając poważniejszego wyrazu, aż lekko zawiercił się w miejscu, spoglądając co rusz w kierunku Adelairy, o której była mowa. Na moment zboczył na Vasilicę… była niewygodna dla jakiegokolwiek małżeństwa, ale...
-Zdawało mi się, że to dynastie rządzące, powinny najbardziej martwić się o takie sprawy, niżeli ich doradcy.- Zerknął na niego. -Ale rozumiem co masz na myśli. Nie mam wyboru. Muszę to zrobić, bo tak wygląda polityka. Taka jest cena mych pragnień.- Znowu zboczył wzrokiem na panne Oligarchii, obserwując ją ciut dłużej, tonąc we własnych myślach. -Lecz nie z nią, Killianie. Znajdź inną. Jakąkolwiek. Lecz nie ona.- Powiedział to dosyć sucho, wręcz nieprzyjemnie, nie odwracając swojej uwagi od kobiety, choć była nieco daleko. -Są inne znamienite rody...
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Killian Falone Nie Cze 13, 2021 1:10 am

Miał nadzieję, że Cerbin nie podejdzie do tego aż tak pesymistycznie. Naprawdę. W końcu co było w tym złego? Co prawda jemu samemu nie spieszyło się do takich rzeczy, lecz wiedział, że też go czekają. Właściwie ta świadomość była irytująca i przytłaczająca na swój sposób. Tyle lat wolności... No dobrze, chyba rozumiał go bardziej, niż z początku sądził, ale to nie zmieniało kilku faktów. Po pierwsze, siedział teraz na tronie, miał więcej czasu, zaś pozycja Amenadiela może się pogorszyć zaraz po wojnie. Zwłaszcza, że zabicie Ardamira to jedno, a mord całego jego rodu, to zupełnie co innego.
Widział jednak jego wodzące tu i tam spojrzenie. Sugestywnie padające w stronę jednej i drugiej panny. To mogło wróżyć dobrze i źle zarazem.
— W rzeczy samej, mnie też to w końcu dogoni, tylko ja mam potencjalnie więcej czasu — mruknął nieco ciszej i zakołysał kieliszkiem. — Hm? Dlaczego? — Zerknął w stronę Adelairy, ale tylko na moment. — Wiesz, czemu jeszcze pomyślałem o niej? Przez to, jak zareagowała. I jak patrzy na Vasilicę. Gdybyś jej już kompletnie nie obchodził, nic z tych rzeczy nie miałoby miejsca. — Umilkł na moment. — Z wzajemnością. Nie znajdziesz lepszej kandydatki, wystarczy, że odważysz się zaryzykować. — Uśmiechnął się pod nosem i upił wina.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Cerbin Amenadiel Nie Cze 13, 2021 10:23 am

Killian miał więcej czasu… może faktycznie, wybrali go na króla, zresztą, samozwańca, bowiem właściwy monarcha jeszcze nie upadł. Nikt teraz nie będzie się po nim niczego spodziewał w tym zakresie. Z kolei, wielu chciałoby być jego prawą ręką dla zwiększenia przyszłych wpływów, a na to mogą się powoływać z prawa urodzenia. Było wielu draculetów, którzy rodzili się wampirami, a nie nimi stali, jak Cerbin. On z kolei, choć piastował funkcję doradcy, bo tego wymagał jego plan, to jednak nie patrzył na to z szerszej perspektywy. Liczył zwyczajnie, że wystarczy mu czasu, aż dosięgnie Ardamira, a wtedy, byłby gotów nawet ustąpić, bo spełniłoby się jego pragnienie. Lecz Falone nie patrzył jak on, on myślał o następnych latach i chciał jemu je zagwarantować. Może to było zwyczajnie trudne do przełknięcia. Spędził dekady zdała od polityki, najczęściej w samotności, wśród śmiertelników. Może przez to, przestało mu zależeć na własnym losie. Zbyt długo żył zemstą, jakby była powietrzem. Zrealizowanie jej, to chyba najdalszy kraniec jego misternych planów. Lecz król miał rację. Jeśli nie zmieni własnej sytuacji, to wszystko może się skończyć zbyt wcześnie. Musi zapewnić sobie bezpieczne pole do działania. Lecz… akurat… z nią…
-Tu nie chodzi o odwagę, Killianie, bo od dawna nie zaznałem uczucia strachu.- Spojrzał na niego przenikliwie. -Lecz niektóre błędy pozostawiają piętno, które zawsze będziemy nosić ze sobą…- Powoli wstał, poprawiając swoją szafę i zdejmując z głowy diadem, który położył na swoim siedzeniu. -...nie ona pierwsza, nie ostatnia…
Mruknął na koniec, choć ciężko było się domyślić, co właściwie chciał tym przekazać. Wyminął Falone, stawiając powolne kroki w kierunku Adelairy. Cały czas o tym myślał i nie był pewien, czy to właściwe. Przysiągł sobie, po Tamirze, że nigdy nie wejdzie w drugie małżeństwo, a teraz łamał własne zasady. W dodatku, panna Oligarchii już raz cierpiała z jego powodu. Był najgorszym kandydatem z możliwych. Nie pomagały też spojrzenia Vasilici, z którą też przyjdzie mu porozmawiać…
-Adelairo, czy mogę prosić Cię, byś poświęciła mi czas?- Zapytał, pochylając się nad nią od strony pleców, może po to, by też lekko ją zaskoczyć, przez co część jego włosów, luźno zakołysała. -Najlepiej… zdała od tych wszystkich oczu. To ważne.
Dodał zaraz, licząc na rezultat pozytywny. Jeśli się zgodzi, zamierzał zabrać ją z Wielkiej Sali...
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Killian Falone Nie Cze 13, 2021 3:15 pm

  Nie o odwagę... to nie miało dużego znaczenia, Cerbin i tak by się nie przyznał. Ale po prawdzie Lian też nie miał stuprocentowej pewności, powiedział to, by szturchnąć jego ego. To zwykle dobrze działało. Było ryzykowne, ale Falone był przekonany o słuszności swego wyboru. A przynajmniej o tym, że warto spróbować. Przez ten krótki czas Adelaira dała mu parę powodów do takiego myślenia, Cerbin również, choć żadne z nich by się do tego nie przyznało. Może kiedy nauczą się razem żyć, nawet im to wyjdzie na zdrowie.
  Jednak jego odpowiedź pozostawała niejednoznaczna. Obserwował go uważnie, próbując wyciągnąć z tych metafor coś konkretnego. Jakąś decyzję, lecz zbyt wiele innych myśli zostało nimi wyciągnięte, toteż dopiero kroki Cerbina upewniły go w wyniku ich dyskusji. Dobrze. Bardzo dobrze.
  Wstał ze swego miejsca i ponownie ruszył między ludzi, tym razem po drugiej stronie sali, a tam dopadła go mała Kathleen. No, może "dopadła" to nie do końca dobre słowo, bo umiała zabłysnąć etykietą, lecz Falone nie umiał pozbyć się skojarzeń z małym dzieckiem. Zwłaszcza, że tak wiele szczegółów jej osoby na to właśnie wskazywało. To trochę upiorne, jakby miała dwa oblicza siebie w środku.
  — Laerthim wspominał, że jesteś magiem, panno Vasthel... — rzucił po chwili, zerkając na nią z zaciekawieniem. Co prawda Savrasque powiedział więcej niż jedno zdanie, lecz interesowała go jej własna opinia w tym temacie.
  Dziewczynka skinęła głową.
  — Tak, panie. Kiedy tylko doszłam do siebie po przemianie, Laerthim zorganizował dla mnie naukę. Chciał dać mi zajęcie, które zaabsorbuje myśl i będzie pożyteczne. Mimo umiejętności nigdy nie mogłabym się równać z innymi szermierzami, więc magia jest dla mnie obroną — wyjaśniła spokojnie i z widocznym zadowoleniem.
  — Rozsądne wyjście... — Zamyślił się na moment, upijając z kieliszka. — W czym się specjalizujesz?
  — W ogniu i powietrzu, panie, ale znam wiele różnych zaklęć...
  Tymczasem Adelaira szła wolno między innymi wampirami, może do kogoś, a może dopiero określała swój cel, lecz nie zdążyła. Głos tuż za plecami i jej imię wraz z nim kazały się zatrzymać. Obejrzała się na Cerbina przez ramię, by zaraz odwrócić się przodem do niego. Z dala od oczu?
  — Oczywiście. — Lekko skinęła głową, by za chwilę podążyć w wybranym przez niego kierunku. Co on kombinował?
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Cerbin Amenadiel Nie Cze 13, 2021 3:51 pm

Vasilica widząc jak Cerbin w towarzystwie swojej byłej, Adelairy, udają się wspólnie do wyjścia z Wielkiej Sali, już gotowa była iść za nimi, kiedy to, nagle przypałętał się chłopaczek, z szerokim uśmiechem.
-Cóż to za zaniepokojona mina… ładniej byłoby Ci z uśmiechem…- Rzucił Altair, rozweselony, najpewniej zgubił się po tym, jak jego rozmówczynie gdzieś poszły. Bellamina miałą ochotę mu coś odburknąć, lecz przypomniała sobie, że to panicz Oligarchii, ale co najlepsze, brat tej kurwy Adelairy. -...nie ma co wodzić wzrokiem za tym gościem…
-He?
Mruknęła, zerkajac na niego, a ten westchnął.
-Cerbin jest jak kot, cokolwiek zrobisz, wędruje własnymi ścieżkami. Spróbuj mu ją zagrodzić, a ten szybko obierze inną trasę do celu, w dodatku, w popłochu. Zresztą…- Owinął się za jej plecami, przykłądając usta do jej ucha. -...on i tak wciąż kocha moją drogą siostrę. Nie marnuj czasu na niego…
Uśmiechnął się jeszcze szerzej, jakby miał zasyczeć, gdyż wężowa natura, była najpewniej rodzinna. Bellamina otworzyła szerzej oczy, bo te ostatnie słowa, wydawały się jej zbyt anormalne, aby mogły być prawdziwe…
Caroline zgubiła się gdzieś w tłumie, jeszcze chwilę temu rozmawiała przecież z Kathleen o obrazach malarskich, a teraz, ta jej zniknęła, bo była taka mała, więc nie zwróciła uwagi między kogo wchodzi… Mallery jednak po chwili wyłapała jej charakterystyczne włosy z daleka, kiedy ta rozmawiała z Kilim. Postanowiła podejść, by zachować takt, w końcu, to ona się zgubiła jej.
-Wasza Wysokość.- Podjęła, upominając się w głowie, że nie może już go nazywać Kili, co było trochę smutne, ale już się z tym oswoiła. -Chciałabym zobaczyć prawdziwe zaklęcia.
Skomentowała ich rozmowę, bo tak szczerze, nie miała na to specjalnie wiele okazji, nawet dorastając obok Morteny, jej świat kończył się na ich gospodarstwie.
Gdyby tego było mało, pojawienie się czerwonowłosej w pobliżu Falone, wzbudziło żywe zainteresowanie zielonych oczu, które łagodnie go obserwowały, a drobny uśmiech odsłaniał białe ząbki...

Cerbin prowadził Adelaire powolnym krokiem po korytarzach zamkowych, może nie z taktu, a właściwie, zapewnienia sobie większej ilości czasu na przemyślenia.
-Wybacz, że zabieram Cię z uroczystości i zajmuję Twój czas.
Powiedział nagle, bez powodu, a jednak, może chcąc zabić ciszę. Jednakże, w końcu dotarli do przejścia na balkon, na który mogli wejść otwieraną okiennicą na korytarzu. Przepuścił wampirzycę przed siebie, po czym sam się dołączył. Księżyc pięknie świecił w tę koronacyjną noc, zaś był stąd dobry widok na przeróżne, strzeliste wieże. W końcu zaś, zwrócił się bardziej do niej, stając naprzeciw kobiety.
Wziął głębszy wdech, przymykając na moment oczy, jakby zbierając w głowie chaotyczne słowa, które musiały teraz wybrzmieć tak, aby nie spotkały się z odmową.
-Król zaproponował dla nas możliwość, która mogłaby dać nam przewagę w nowym królestwie.- Umilkł na moment, patrząc w jej oczy, z cichym, niesłyszalny sapnięciem. -Możliwością tą jest… małżeństwo.- Dodał, splatając własne ręce za plecami  -Fakt, że pozostałaś niezamężna, czyni Ciebie, z potężnym nazwiskiem, nielada gwarancją sukcesu dla potencjalnego małżonka. Gdybyś została moją żoną, byłbym w stanie stworzyć silny ród, a moja pozycja doradcy nie mogłaby zostać podważona.- Chrząknął, przełykając ślinę. Czy się stresował? Jak bardzo było to po nim widać, pomimo kamiennego wyrazu twarzy? -Może nie wywodzę się z arystokratycznego rodu, jestem tylko rycerzem... lecz... dla Ciebie, małżeństwo z doradcą króla, byłoby czystą kartą dla Oligarchii na nowym dworze, oraz prestiżem. Pozycją, która nawet w Niftenhaum nie wydawała się tak realna.- Mówił dalej, łagodnie wodząc dłonią po powietrzu, nawet ani razu się nie zawieszając. Czy dobrze mówił? Czy brzmiało to sztucznie? Źle? Nie był pewny. Jego poprzednie oświadczyny wydawały mu się bardziej naturalne, niż te…- Dlatego, zapytam. Adelairo Melitie Oligarchii… czy zostaniesz moją żoną?
Wypowiedział to w końcu, a jego wzrok utrzymywał się na niej, choć Cerbin za moment uklęknął przed nią na jedno kolano, obejmując jej obie dłonie we własnych palcach. Czy zrobił to za szybko? Zbyt nagle? Możliwe, ale taki był plan. Walnąć ją w twarz garścią niespodziewanych informacji i zapytać, licząc że ta oszołomiona, odruchowo odpowie “tak”, zaś na faktyczne przemyślenia będzie już za późno...
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Killian Falone Nie Cze 13, 2021 5:41 pm

Nie wątpił w jej zapewnienia swego znawstwa, sam wewnętrznie był ciekawy i pewnie Kathleen mogła to dostrzec, choć starał się trzymać dystans. Alkohol nie pomagał w takich rzeczach, Killian zaś w przeciwieństwie do niej, nie miał zamiaru od niego stronić.
— Z pewnością twoje umiejętności nieraz będą przydatne... — Jego uwagę odwróciła nowa osoba w towarzystwie. Uśmiechnął się nieznacznie na widok Caroline.
Jej uwaga, choć prozaiczna, wydała się bardzo ważna w oczach panny Vasthel.
— Magia nie jest zabawką — oświadczyła dumnie i poważnie. — Ale wszystko trzeba ćwiczyć. Możesz popatrzeć, gdy będę to robić.
— Nieczęsto słyszy się o wampirzych magach, co osobiście trochę mnie dziwi... — Killian spojrzał na nią ponownie.
— Mnie też, panie. Bezkres życia to bezkres wiedzy. Może nikt nie chce ich uczyć. A może to sprawa słabej siły woli u większości z nich. — Przytuliła misia. — Magia i nałogi to złe połączenie.
Oligarchii już po chwili mógł dostrzec sylwetkę w białej sukni zjawiającą się tuż obok.
— Czyżbyś zaczął się nudzić, panie Altairze? — Rose uśmiechnęła się do nich obojga, bawiąc się złotą zawieszką na długim łańcuszku. — Zaskakujące jak szybko potrafią rodzić się plotki...

Zostawili za sobą gwar sali balowej. To było nawet miłe uczucie, choć zmęczyć się nie zdążyła. Szła teraz gładko u boku Cerbina w swej czarnej sukni, na której raz za razem błyskała jakaś posrebrzana nić czy metalowy koralik, sprawiając wrażenie rozgwieżdżonego nieba.
Skierowała na niego oczy, kiedy się odezwał w sposób, jakiego się nie spodziewała.
— Nie mam tam teraz wiele zajęć — odparła neutralnie, dalej zastanawiając się, co on takiego wykombinował.
Jej wzrok wodził po ścianach, gdy raz po raz mijali ozdobną półkolumnę lub świecznik. Znalazły się nawet obrazy, lecz zaraz poszły w niepamięć, kiedy wyszli na balkon. Jeden z wielu, jakie tu pewnie można było znaleźć, lecz chyba jeden z lepszych. Adelaira skierowała się do balustrady, wpatrując się w nocny krajobraz, gdzie nad horyzontem stworzonym przez las wież i murów wznosił się blady sierp księżyca, lśniący i ostry jak nóż.
Spojrzała na niego, kiedy zaczął mówić, a jej twarz na powrót przybrała skupiony wyraz. Możliwość? Panna Oligarchii również stanęła do niego przodem, pozostawiając tylko jedną dłoń na balustradzie. Jej usta poruszyły się w niemym "co", kiedy padł wstęp. Chyba najgorszy ze wszystkich tych wstępów, jakie słyszała. A im dalej, tym brzmiało to gorzej, aż brwi Adelairy same z siebie zmarszczyły się nieco. Cerbin jednak nie ustępował, nawet nie zawahał się w swoich słowach, choć brzmiał... Trochę nieżywo jak na niego. To nie była mowa, która mogłaby kogokolwiek porwać, to były tylko fakty.
Zerknęła w bok. Tak, temu nie mogła zaprzeczyć, miał rację. Zarówno o sobie, jak i o niej.
To było takie niewygodne. Irytujące. Nie miała pojęcia, co o tym myśleć, a co dopiero, co powiedzieć, trochę jak wtedy, gdy zamierzał zabrać się z jej życia...
— Dlatego... — szepnęła niemal bezgłośnie, jeszcze raz przerzucając w myślach te argumenty, kiedy siłą rzeczy sprowadził jej wzrok z powrotem na siebie. Na moment zesztywniała wyczuwalnie, widząc go na kolanach, jakby dopiero to było potwierdzeniem, że mówi poważnie.
Rozchyliła delikatnie usta, a za moment wyrwała mu swoje dłonie i odeszła parę kroków, odwróciła się, by wpleść palce we włosy i uspokoić oddech. Miała ochotę na niego nakrzyczeć, spoliczkować, wyrzucić przez ten przeklęty balkon...
Odwróciła się na pięcie i wróciła do niego, by szybkim ruchem złapać z powrotem jego dłonie. Uwięziła w nim pewne siebie spojrzenie.
— Pod warunkiem — oświadczyła. — Przyrzeknij mi, że nigdy więcej nie znikniesz.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Cerbin Amenadiel Nie Cze 13, 2021 6:52 pm

“Magia nie jest zabawką”. Musiała to zanotować w głowie, którą kiwała, na znak, że rozumie. Ale kiedy tylko usłyszała, że może popatrzeć, od razu uśmiechnęła się szeroko, splatając swoje dłonie ze sobą.
-Dziękuję, chętnie popatrzę. Wyglądasz na przepełnioną mocą, tak sądze.
Rzuciła w odpowiedzi, jak zwykle, w typowym dla siebie stylu. Szybko przeniosła uwagę na Killiana, kiedy wspomniał o rzadkości magów w ich społeczności, zaś słowa Kathleen dały jej do myślenia. Skoro rozwój magii polegał na wieloletnim doświadczeniu, to starsze wampiry powinny być najpotężniejszymi czarodziejami! Czy to nie czyniło Kathleen jedną z najpotężniejszych? W końcu była dużo starsza, hm…
W tym czasie, wzrok Altaira, przeniósł się na złotowłosą piękność, która była na tyle odważna, aby podejść. To sprawiło, że Oligarchii, nie zdejmując z niej spojrzenia, odsunął się od Vasilici, wywołując na twarz uśmiech, uwydatniający kły. Mało było takich, co same chciały do niego podejść i porozmawiać. Nic dziwnego, był w końcu głową jednego z najważniejszych wampirzych rodów, coś takiego musi onieśmielać…
-W długim życiu, szybko się można zacząć nudzić, pani Rose.- Odpowiedział figlarnie, wciąż uśmiechnięty, przystępując z nogi na nogę, zaś Bellamina w tym czasie przewróciła oczyma i wykorzystała tę chwilę, aby umknąć z jego pola rażenia. -Zaś plotek się nie boję, na mój temat jest ich setki, można w nich tylko przebierać, doszukując się najciekawszych. To chyba uroki bycia rozpoznawalnym.- Obrócił się na pięcie, przez co znalazł się tuż obok niej, wpatrzony w ten sam kierunek co ona, czyli na oddalającą się Vasilice. -To dopiero ciekawy temat do plotek. Ciężko być kochanką…

To, że Cerbin mógł zdobyć tytuł najgorszych zaręczyn na świecie, nie powinno dziwić, jednak nie był osobą wylewną, zaś w tym wypadku, wolał opierać się na racjonalizmie i czystej logice, stosując nielada argumenty, niż sugerować się osobistymi emocjami. Te były trudniejsze, skomplikowane, dla niego, niezrozumiałe, a stosunek Adelairy wobec niego, jeszcze bardziej niejasny. Postawił na łatwiejszą kartę, pewny tego co mówi, nie wahając się, nawet pomimo jej mieszanych reakcji, zaś kiedy przystąpił do kroku ostatecznego, licząc że zadziała oszołomienie lub tym lepiej, zdrowy rozsądek, ta wyrwała mu swoje dłonie z uchwytu, odchodząc od niego. Amenadiela zamurowało, bo wbrew wszelkiemu stresowi, jaki się z tym wiązał, nie spodziewał się, aż takiej reakcji, wcale nie nastrajające pozytywnie. Może przez to, wciąż ze zmieszaną miną, na moment opuścił łagodnie głowę, myśląc gdzie popełnił błąd, co zrobić, a jeśli to się nie udało, jak mocno skrzywdzić Killiana.
Nie odezwał się słowem, w przeciwieństwie do wcześniejszego ich potoku, teraz źródło się wyczerpało. Może dobrze się stało… w końcu, sam odradzał ją na kandydatkę, wiedział że się to nie uda, powinien pokarać siebie, że tak łątwo uwierzył… tak… dobrze się stało… postąpiła właściwie…
Lecz wtedy, gdy tylko znów poczuł ciepły dotyk na własnych dłoniach, uniósł głowę w górę, patrząc w jej twarz. Wróciła jednak, lecz nie wiedział czego się spodziewać, zupełnie. Jej spojrzenie było świdrujące, jakby wdzierała się do jego potępionej duszy, zaś zaraz, słowa miały postawić warunek. Warunek? To… to w krótkiej myśli, brzmiało rozsądnie, to w końcu umowa, coś na czym się zna… lecz za chwilę, znów go miało zamurować, kiedy padła treść tego warunku. Jego oczy zrobiły się jakby większy, a usta lekko rozchyliły. To… był jej warunek…? Coś tak osobistego? Tak ciężko było mu dać temu wiarę, zwłaszcza po tym, jak nie tak dawno temu, o mały włos go nie zabiła, rzucając serią gróźb. Dlaczego jej zależało, akurat na tym, skoro ślub miał być czystopolityczny? Po tym, jak popełnił wobec niej niewybaczalne zbrodnie, nieważne z jakich pobudek? Dlaczego sama sobie to robiła? Powinna zgodzić się, lecz nie z przyczyn osobistych… to… to… było nieodpowiednie…
-Przyrzekam. Nie zniknę.
Odpowiedział, za moment wracając powagą na twarz. Czy to była pusta obietnica? Amenadiel zawsze przestrzegał przysiąg, które składał. Nie zależało mu na ucieczce, lecz jak zwykle, coś musiał pozostawić dla siebie. W tym wypadku, świadomość, że finał tego wszystkiego może być dużo gorszy, niżeli “zniknięcie”. Spodziewał się czegoś strasznego? Odkąd tu przybył…
Draculeta powoli wyprostował się, wciąż trzymając jej dłonie, by znów móc spojrzeć na nią z góry. Przełknął ślinę, zerkając w jej oczy.
-Jesteśmy w stanie wojny, dlatego, ślub będzie musiał poczekać, do spokojniejszych dni. Lecz… przysięga jest wieczysta. Musi wystarczyć. Jak i moja obietnica, że będziesz tu bezpieczna.- Odbiegł na chwilę wzrokiem na bok. -Powinniśmy wracać do towarzystwa...
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Killian Falone Pon Cze 14, 2021 12:28 am

  Kathleen aż zamrugała na to stwierdzenie. Brzmiało tak inaczej, ale tak miło jednocześnie, że nie mogła się nie uśmiechnąć, a nawet dygnęła delikatnie. Jak ta księżniczka, oh, lubiła być tak postrzegana swoją drogą. Było w tym coś magicznego, nawet jeśli i zwykła rzeczywistość była na każdym kroku magiczna, zwłaszcza dla niej. Ale bycie księżniczką zawsze jest wyjątkowe, może właśnie dlatego tak polubiła zamek lorda Savrasque.
  — Tobie też jej nie brakuje, ale twoja moc jest inna — odparła, a czując na sobie lekko zdziwiony wzrok króla, zwróciła się do niego. — Czy i ty zechciałbyś się przyglądać, panie?
  Lian zawahał się na ułamek sekundy.
  — Obawiam się, że będę mieć ważniejsze rzeczy do zrobienia — rzucił tylko.
  Rose odprowadziła Vasilicę wzrokiem, jednym uchem słuchając Altaira, a drugim tłumu wokół niej. Ot jedna z niezwykłych umiejętności kobiet, podzielność uwagi. Tak bardzo niedoceniana przez niektórych.
  — Zatem warto znaleźć sobie pasję — odparła z rezolutnym uśmiechem i zerknęła na niego kątem oka. — A co takiego ciekawego można w nich znaleźć? — Zaraz wróciła spojrzeniem do Bellaminy, która już znikała im z oczu. — Rzeczywiście ciężko... zwłaszcza taką, której zamykają się drzwi przed nosem. — Uśmiechnęła się lekko. — Wyczuwam tu jeszcze ciekawsze tematy...

  Oczy Adelairy zadrżały delikatnie, kiedy odpowiedział twierdząco. Czy dotrzyma słowa, w to nie wątpiła. Czy los mu na to pozwoli... to już inna sprawa, choć dziwny smutek w twarzy Cerbina był niepokojący. Niemniej, dostała to, czego chciała. Jeśli chciał się deklarować jako jej... to będzie jej. I nikogo innego, ale na to przyjdzie jeszcze właściwszy czas, nawet jeśli to był ślub polityczny... żadna karczemna dziewka nie była godna, by ją teraz wspominać.
  Powiodła za nim spojrzeniem do góry, kiedy wstawał. Jej serce powoli się uspokajało z tego wszystkiego, ale sama też chętnie by odetchnęła. Lekko skinęła głową na jego słowa o wojnie. Oczywiście, że nikt teraz nie będzie się czymś takim zajmował.
  — Oczywiście, że będę — odrzekła cicho z typową dla siebie pewnością, choć było to chyba bardziej zapchanie dziury i powiedzenie czegokolwiek, by rozładować choć trochę napięcia. — Tak... — Pokiwała głową. — Chodźmy. — Z lekkim ociąganiem, ale puściła jego ręce, by skierować się wolnym krokiem w drogę powrotną. Była irytująco długa, ale jednocześnie stanowczo za krótka, a ona wciąż czuła przepełnienie dziwnym stresem.

  Biesiada trwała dalej, aż do późnych godzin nad ranem, a może i trochę po świcie, ciężko było to ocenić, bowiem o odpowiedniej porze służba zadbała o wszelkie okna, jakie dało się znaleźć. W końcu jednak porozchodzono się w różne strony, głównie do swoich komnat. Nadszedł czas na odpoczynek przed pierwszymi krokami prawdziwej wojny. Przynajmniej w teorii.

z.t. dla wszystkich
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by NPC Sob Cze 19, 2021 5:34 pm

ALTAIR OLIGARCHII / MATTHEW SENTINELL

Zniknięcie Amenadiela cały czas chodziło po głowie Matthewa, który otrzymał informację od króla Killiana, że ten wybył na misję. Cóż to za misja mogła być? Samotnie? Dla doradcy? Od misji mieli przecież Pomioty. Coś mu tu przeszkadzało, ale Sentinell nie zwykł wpychać nos w nie swoje sprawy, zwłaszcza gdy gwarantuje mu się, że wszystko jest w porządku. Dlatego mógł teraz na moment skupić się na sobie, a właściwie, na gazecie medevarskiej, którą rozłożył na stole, popijając kawę z filiżanki. Idealny zabijacz czasu. Samo wydanie mogło być co prawda przestarzałe o kilka dni, co bardzo irytowało go w odludnej lokalizacji Neraspis. Zamek na mokradłach, kto to wymyślił? Zresztą, poza tym, było w porządku. No prawie, poza irytującą muchą koło ucha…
-Matthew… chociaż butelkę…
Zajęczał ze zdesperowaniem pewien wampir o burzowych ciemnych włosach, który dosiadł się naprzeciwko, zaburzając ten spokój.
-Altairze, rozmawialiśmy o tym. Nie dam Ci narazie Krwawego Wina…
Odparł z westchnięciem, gładząc się zaraz po zaroście, a Oligarchii zrobił oczy smutnego pieska.
-Zapłacę Ci dwukrotnie…
Wydukał w ostatkach nadziei, a choć cena była kusząca, to Sentinell zakręcił głową przecząco.
-Choć bardziej lubię Twoje pieniądze, niż Ciebie, to jednak chodzi o coś więcej. Za dużo pijesz, a masz ważne stanowisko. I obowiązki.
Oznajmił swój powód, na co Altair oparł się rękoma o stół i z łagodnym, leniwym sunięciem, zjechał podbródkiem do splecionych ze sobą przedramion, wodząc zrezygnowanym spojrzeniem gdzieś na bok. Matthew przyglądał mu się tak chwilę.
-Em, Twoja siostra zaręczyła się z Cerbinem, może coś wiesz na ten temat? To bardzo niespodziewany ruch z ich strony. Wydajesz się to ignorować…
Zapytał, zaś krwiopijca o wyglądzie młodzieńca westchnął głębiej, jakby ten temat go męczył.
-Polityka, co tu dużo gadać. Adelaira co chwila bierze z kimś ślub i nie robi to na mnie wrażenia. Zresztą, za tym Cerbinem kiedyś biegała, to była kwestia czasu…
Zmarkotniał, kładąc policzek na stole, a Matthew przyłożył palce do skroni.
-Nie wyglądasz w tej chwili na dumnego arystokratę…- Skomentował ten stan rzeczy, lecz ze strony Altaira, nic się nie zmieniło, jakby to po nim spłynęło. Jego myśli chyba dalej błądziły wokół tej odmowy. -Nieważne. Czy przypadkiem nie masz obowiązków…?
Dopytał, a to dopiero sprawiło, że panicz Oligarchii uniósł głowę, spoglądając na niego zza czarnych kosmyków, które opadły na jego twarz w nieładzie. Zaraz w nie dmuchnął.
-Co…?
-Jesteś Lordem, zaś z całej Izby, Ty jeden nie zrobiłeś nic. Gdzie Twoi ludzie?
Zmierzył go wzrokiem, a Altair lekko otworzył usta.
-Em…
-Albo czemu nie szukasz nowonarodzonych, na przykład takich, o których wspominają gazety?
Zamachnał mu medevarskim wydaniem przed nosem, na co tylko cofnął lekko głowę.
-A kto tam wie, ukrywają się…
-Altairze… wybrano Cię nie bez powodu. Zamiast pić, mógłbyś zrobić coś pożytecznego. Przypominam, że jesteśmy w trakcie wojny.
Dodał jeszcze, a chłopak pokiwał głową i wzruszył ramionami. Co go teraz obchodziła wojna, byli przecież daleko. Zresztą, dużo lepiej sobie radzili bez niego, on tylko im przeszkadzał. Z tymi myślami, wstał od stołu.
-Gdzie idziesz?
-Wracam na moje włości. Tam mam wino. I ciszę.- Odparł i włożył ręce do kieszeni, idąc w kierunku wyjścia, na co i Sentinell wstał, zapierając się o stół. -Wrócę jak będzie coś ciekawego.
Rzucił z szerokim uśmiechem, przez co Matthew otworzył wąsko usta.
-Jesteś niemożliwy… nie możesz być takim ignorantem i robić co chcesz!
Zawołał za nim, a wtedy, Altair zatrzymał się przy wrotach, odwracając w jego stronę i rozkładając ręce szeroko, z uśmiechem.
-Mogę wszystko! Jestem Oligarchii!
Oznajmił z rozbawieniem, a wtedy… wyszedł z Wielkiej Sali. Winiarz usiadł z powrotem, wpatrując się w ostatni punkt, gdzie go widział.
-A niech go kozioł stratuje…
Burknął poirytowany, po czym wrócił do swojej kawy i gazety…

z/t
NPC
NPC

Stan postaci : ---
Źródło avatara : theartofanimation.tumblr.com

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Cerbin Amenadiel Pon Lip 05, 2021 9:07 pm

Minęło kilka dni od przybycia Cerbina, ale nie tylko on, wraz ze smokiem, miał się okazać nieoczekiwanym gościem. Bowiem, na dniach, przybywały nowe wampiry, lecz nie było one z różnych stron Medevaru, a z jednego konkretnego punktu, obok Sadah. Służba rodu Oligarchii, przekazała dworowi co stało się na terenie hrabstwa Mernstein, co było jasnym sygnałem, że wojna oficjalnie wybuchła, zaś Ardamir zna prawdę. Jednak pytanie było, czy to się miało stać tak, czy inaczej, czy też Altair przyśpieszył bieg wydarzeń. Jednak wieści o ataku na Mernstein, oraz ewakuacji tamtejszych krwiopijców budziła trwogę u niejednego wampira w Neraspis. To już nie był spisek. To już był bój.
W końcu zaś, karoca prowadzona przez Gregory’ego, dotarła na mokradła, a zajechała tyle, ile potrafiła. Grunt zrobił się grząski, choć ku uldze samego Oligarchii, woda obniżyła swój poziom, pozostawiając wyłącznie muł Nie musieli polegać na łódce, lecz ich ubrania pozostawiały wiele do życzenia. Gdzieś nad ich głowami, przeleciał złoty smok, który wzbudził początkową trwogę w wiernym słudze, zaś zafascynowanie Altaira, zwłaszcza kiedy dostrzegł, że ten ląduje na zamczysku. Czyżby coś się zmieniło?
Altair, Baqara, oraz Gregory, zostali wpuszczeni przez główną bramę na dziedziniec, gdzie zebrali zainteresowane spojrzenia. Sługa szybko odnalazł resztę personelu, której postanowił się trzymać, aby sprawdzić stan ewakuowanych ludzi. Pomioty z kolei poprowadziły elfa, oraz hybrydkę, do Wielkiej Sali, gdzie też miał być król i jego doradca…
Cerbin, siedząc na swym wyróżnionym krześle, obok tronu Killiana, omiótł wzrokiem otwierane wrota, a na widok kruczowłosego elfa, podniósł się. Sam nie wiedział co ma myśleć, lecz pozwolił sobie zejść po schodkach, zatrzymując się gdzieś w połowie, aby móc ich widzieć w górze… ich… kim była ta kobieta…?
Arystokrata ukłonił się przed Falone, kiwając głową do wampirzycy, by uczyniła podobnie, dzięki czemu mogła rozpoznać się, kto tu jest ważny.
-Tęskniliście?- Zapytał uśmiechnięty Altair, spoglądając po wszystkich i rozkładając ręce. Widząc jednak ich ponure miny, głównie Amenadiela, oraz szepty pozostałych obecnych, opuścił ramiona. -Em… pozwólcie, że Wam przedstawię… to Baqara, wampirzyca, jak my…
Próbował podjąć, ale nie wiedział do końca jak miało to wyglądać. Cerbin zmarszczył brwi.
-Sprowadziłeś też swoich ludzi, oraz wojnę…- Zaczął, ale ugryzł się w język, bo nie był pewien, czy Killian chciał w tej chwili to rozgrzebywać, zwłaszcza przy świadkach. W końcu, jego pomarańczowe oczy spoczęły na kobiecie. -Witaj na Neraspis, Baqaro. Jestem Cerbin Amenadiel, królewski doradca.
Powitał ją łagodnie, oddając pałeczkę królowi. Mimo to, dalej coś go ciekawiło w nowym nabytku. Sam fakt, że była hybrydą, zainteresował. Ale, zarazem była jedyną osobą, którą ten zapijaczony głupiec sprowadził. Więc co było w niej wyjątkowego…?
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Baqara Pon Lip 05, 2021 9:40 pm

Podróż zajęła dłużej niż myślałam, ale to pewnie dlatego, że w głowie wyobrażałam to sobie inaczej. W końcu trzeba było wysiąść z wozu i przejść się kawałek. Chwyciłam moją suknię i podniosłam jej dół w górę, żeby nie ubrudzić jej o błoto. Kopyta i sierść niech się brudzą, ale nie ubrania. Spokojny spacer został jednak zmieszany nieco przez smoka, który wywołał poruszenie wśród towarzyszących nam ludzi. We mnie samej, wzbudził coś więcej niż fascynację. Stałam w otwartymi ustami i patrzyłam się na gada. Zupełnie, jak w baśniach. Wielki samek ze smokiem na odludziu. Coraz bardziej przekonywałam się do mojej teorii, że gdzieś tam jest piękna księżniczka czekająca na ratunek.
Cały czas trzymałam się blisko Altaira, nie chcąc go zgubić z oczu, uczepiłam się go bardziej, niż mojego męża, który gdzieś tam był, pod opieką Stena. Weszliśmy do zamku, oczyściliśmy się z błota i ruszyliśmy dalej, już w dużo mniejszej grupie. Gdzieś na trasie opuściłam sukienkę i chwyciłam Altaira za dłoń, bo rozmiar i obcość budynku, trochę mnie przytłaczały, do tego wszędzie byli ludzie, których nie znałam, to było trochę krępujące, ale nie sprawiało mi aż takiego dyskomfortu. Dopiero kiedy stanęliśmy przed wielkimi drzwiami puściłam chłopaka, nie będąc pewna jaki mamy mieć stosunek do siebie przed kimś ważnym. Co jak co Altair jest arystokratą, ważnym, opinia innych o nim nie jest najlepsza, a ja nie chce jej pogarszać.
Weszliśmy do środka, gdzie czekała na nas bogata śmietanka wampirska. Ukłoniliśmy się, chociaż ja wykonałam to z mniejszą pewnością, bo jest na tym świecie tylko jedna osoba, jakiej mam ochotę się szczerze kłaniać. Rozmowa została zaczęta. Uśmiechnęłam się słysząc optymizm w głosie towarzysza, spojrzałam nawet na Altaira zadowolona, że próbuje rozluźnić atmosferę. Dygnęłam lekko, kiedy mnie przedstawił osobom w sali. Pierwszy komentarz nieznanego elfa, nie był najlepszy według mnie. To nie my sprowadzamy tutaj wojnę, ona sama tutaj przychodzi i nie powinni być tym zdziwieni. Druga część jego słów wyjaśniła mi chociaż to kim jest.
-To ty.-zaprezentowałam zęby w uśmiechu, dopiero po sekundzie złapałam się na tym, że zaczęłam na zbyt osobistym poziomie.-Altair opowiadał mi o Panu bardzo dużo dobrych rzeczy. Cieszę się, że w końcu mogę Pana poznać.-skinęłam mu subtelnie głową, na pokazanie dodatkowej odrobiny szacunku. Przeniosłam teraz wzrok na podejrzewam, że króla? Już chciałam zacząć do niego mówić, lecz powstrzymałam się przed tym. Nie znam się do końca na etykiecie, niby ja powinnam mówić, żeby się jakby przywitać, ale od tego był ukłon, więc teoretycznie teraz była kolej Killiana, dodatkowo jest w teorii ważniejszy niż ja. Zdecydowałam się stać z uśmiechem i czekać aż mężczyzna coś zrobi.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Killian Falone Wto Lip 06, 2021 12:27 am

Czy mówił już, że nienawidzi siedzieć na krześle? To znaczy nic do krzeseł nie miał, epokowy mebel, ale na dłuższą metę każde robiło się koszmarnie niewygodne i o ile na fotelu, jeszcze w prywatnym miejscu, można by przeżyć cały dzień, to krzesło sprowadzało ludzką egzystencję na wyjątkowo podły poziom. Ostatecznie tron był rodzajem krzesła, może profilowany i obity, ale wolałby spędzić tydzień w siodle niż jeszcze godzinę tutaj. Choć może przesadzał, to mu się często zdarzało, kiedy dopadała go nuda i myśli z serii dużo odleglejszych niż najbliższe kilka metrów. No i, zdecydowanie wolał myśleć na łóżku. A już na pewno wolałby się napić, tak, to mogło rozwiązać większość problemów krzesła.
Mimo to siedział obok Cerbina, prowadząc mniej lub bardziej poważną rozmowę, kiedy drzwi do sali się otworzyły, z początku neco, a zaraz całkowicie przykuwając uwagę Falone'a. Że Altair najpewniej żył, to już wiedział, co mniej więcej wyniknęło z niezapowiedzianej wizyty inkwizycji również, o jego towarzyszce coś tam wspomnieli, ale widzieć ich na własne oczy było zdecydowanie uspokajające. Nie miał ochoty grzebać swego lorda jeszcze przed włożeniem korony. Z drugiej strony, prowadził wojnę, musiał się liczyć z takimi rzeczami.
Jego wzrok znacznie chętniej spoczywał na towarzyszącej mu kobiecie. Niekoniecznie ze względu na jej urodę, choć tej w żadnym wypadku by jej nie odmówił, bardziej na rasę i czystą ciekawość. Rzadko spotykano hybrydzie wampiry, on sam chyba nie miał z takimi styczności, a jeśli już, to były martwe albo zdziczałe, w większości nosferatu. Smutny los obiadu, o który nikt się nie upomni. Nieznacznie skinął im głową na powitanie, właściwie na ukłon. Na tę chwilę skupił się na Altairze. Jego pierwsze słowa wywołały niezbyt przychylne spojrzenia ze strony niektórych zgromadzonych, większość chyba była zmieszana tą beztroską w głosie. Lecz Killian zakładał, że była ona udawana. To było miłe założenie, bardziej komfortowe, niż wpuszczanie do Izby Lordów dorosłego dziecka.
Zerknął na Cerbina, który jednak szybko przeszedł do przywitania się z wampirzą panną.
— I ja cię witam na mym zamku. Każdy przyjaciel mych lordów jest tutaj mile widziany — dodał miłym tonem, choć może trochę zbyt oficjalnym, ostatecznie jednak ani trochę się nie znali. Wstał również i postąpił parę kroków bliżej, zatrzymując wzrok na kruczowłosym. — Cieszę się, że wróciłeś żywy, ty i twoi ludzie — rzekł do Altaira, poważniejąc na powrót. — Do wydarzeń w Mernstein wrócimy na zebraniu. A teraz powiedz, kim właściwie jest twoja towarzyszka?
Po tym pytaniu wiele oczu skierowało się na Baqarę, w tym również jedna szczególna para, skryta w cieniu, mieniąca się błękitem i fioletem. Adelaira obserwowała tę scenę i słuchała uważnie, lecz powstrzymała się od komentarzy. Oh, gdyby tylko króla tam nie było, pożałowaliby obaj... Jeszcze ten bezczelny dzban, który teraz całymi dniami obijał się po zamkowych korytarzach, magicznym trafem... Już nawet nie mog£a się powstrzymać, by nie wwiercać w niego rozzłoszczonego spojrzenia. I dobrze, niech w końcu zauważy. Niech wie.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Cerbin Amenadiel Wto Lip 06, 2021 8:25 am

Cerbin, choć cofnął się o krok, aby zaraz mogli powitać króla, zwrócił jeszcze chwilę uwagi na kobiecie, która przemówiła w jego stronę. Brak formalnego tonu uszedł z tłumem, nie był jeszcze do niego przyzwyczajony na tyle, aby jakoś rzucało mu się to na ucho, zaś kolejne słowa zainteresowały go bardziej. To że Altair ma długi jęzor i lubi sobie opowiadać, to już wiedział, ale chyba przedstawił go w na tyle dobrym świetle, że może Baqara była nim w jakiś sposób zafascynowana, a to już jak najbardziej było ciekawe. Liczył tylko, że to nie kolejna fanka, bo wystarczyły mu kłopoty z jedną.
W końcu, naprzeciw nim wyszedł monarcha, zaś Altair czujnie obserwował sytuację. Wampirzyca została powitana ciepło, bez zbędnych uwag, a o takie martwił się chyba najbardziej, lecz nie zdziwi go w żadnym stopniu, jeśli potem, będą jakieś szepty na jej temat lub drwiny, ze strony konserwatystów. Ta myśl go irytowała, ale teraz, pozwolono mu na moment o tym zapomnieć.
Niebieskie oczy przeniósł na Killiana, kiedy padły teraz słowa skierowane do niego. Jego twarz nabrała lekkiego grymasu i zażenowania. Samo rzucane słowo Mernstein, wydawać by się mogło, wprowadza go w zakłopotanie. Cerbin to bardzo trafnie skomentował, nie owijając w bawełnę, jednakże, nic się nie zmieni przez samo myślenie. Wojna wybuchła, jego dom najpewniej został zagrabiony, a sam ocalił ilu zdołał. Lecz błąkające się myśli “co by było gdyby”, nie chciały odejść. Uśmiechnął się jednak, wskazując dłońmi Baqarę, przesuwając się na bok, jakby ją prezentował.
-Baqara to moja…- Zawiesił się na moment, patrząc w ślepy punkt.- ...przyjaciółka!- Obnażył zęby. -Była ze mną w Mernstein, gdzie towarzyszyła mi… ona i jej mąż, przekształcony obecnie w kozła, pod wpływem klątwy. Kozioł jest z moim sługą, Stenem.- Dopowiedział, a Cerbin otworzył szerzej oczy, na wzmiankę o klątwie, choć o takiej co zmienia w zwierzęta, za wyłącznie wilkołakami, nie słyszał. Brzmiało to absurdalnie, ale tylko coś takiego pasowało mu do Altaira. -Nie jest zaznajomiona z wampirzym światem, czy polityką… próbowałem wiele jej wytłumaczyć, ale wciąż jest głodna wiedzy.- Zaśmiał się melodyjnie. -Chciałbym, aby odnalazła tu swój azyl… Wasza Wysokość...
Dokończył, a zaciekawiony Amenadiel przyglądał się jej, w tym też kruczowłosemu. Wyglądał nieco na zmieszanego, ale od początku dziwnym było, że Altair miał przyjaciółkę, a nie jakąś kurwe. Czyżby wykorzystał młode, niedoświadczone dziewczę, aby zrobić się w jej oczach na kogoś lepszego, niż był? Cóż, w Neraspis ciężko będzie mu zachować twarz, jakiejkolwiek jej nie pokazał.
Pomarańczowe oczy zbłądziły na Adelaire, która wierciła w niego wzrok, jakby chciała go zabić, albo coś gorszego. Westchnął, odwracając głowę. Kobieto, miej litość… dla niej i dla Altaira, bo chyba ostatnio oboje nieco ją zawiedli, ale… jak widać, nic nie było bez celu. Zresztą… jeszcze jedna niespodzianka, czekała tutejszych zgromadzonych...
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Baqara Wto Lip 06, 2021 12:19 pm

Czy jestem fanką Pana Amenadiela? Ani trochę, jest mi jedynie potrzebny do zdobycia nowej umiejętności, nic poza tym. Może go polubię w trakcie szkolenia, może poznam jego odpychające sekreciki. Zobaczymy.
Uśmiechnęłam się szeroko do Kiliana, który nie przedstawił się zbyt oficjalnie. W ogóle się nie przedstawił. Z drugiej strony on jest teoretycznie najważniejszą osobą w kraju, więc nie powinien się musieć przedstawiać. Szkoda tylko, że przesiedziałam masę życia w lesie, a o istnieniu tej najważniejszej osoby dowiedziałam się miesiąc temu. Mimo tego, dalej miałam w głowie jego podejście do nosferatu i to wystarczyło, żeby mnie do niego przekonać.
Spojrzałam na Altaira, kiedy dostał polecenie, aby mnie opisać. Sama poradziłabym sobie z tym zadaniem, ale w sumie byłam ciekawa co chłopak o mnie powie. Kiwnęłam subtelnie głową gdy zaczął. Przyjaciółka... no dobra. Liczyłam na miano najlepszej przyjaciółki, ale to chyba zbyt wiele. Może kiedyś mi się uda osiągnąć taki poziom relacji z drakuletą. Jednak, już lepiej wiedziałam, jak mogę się zachowywać, już nie muszę udawać, że nic nas nie łączy. Publiczne przytulenia są dozwolone.
Kolejny raz przytaknęłam delikatnie na słowa o mężu moim, zastanawiałam się jakie podejście do tego będą mieć, może znajdzie się ktoś, kto pomoże mi z tym problemem. Błogosławiłam w międzyczasie Stena w myślach. Niech bogowie mają jego duszę w opiece, bo zajmuje się kozłem, który musi teraz niezłe maniany odwalać w otoczeniu tak wielu wampirów.
Byłam głodna wiedzy, owszem. Chcę się uczyć zarówno teorii, jak i praktyki. Jestem gotowa na treningi i wszystko, co będzie potrzebne żeby osiągnąć cel i kiedyś polecieć z Altairem w góry, bez zbytniego męczenia się.
Wpatrywałam się chłopaka, kiedy skończył mówić, ciągle z uśmiechem, że tak mnie chwali i cudownie wprowadza do nowego społeczeństwa. Miałam ochotę rzucić mu się na szyję i wyprzytulać. Po takiej podróży męczącej, ma dalej łeb na karku i umie w wysokolotne rozmówki. Spojrzałam na tłum, a później wróciłam wzrokiem do Cerbina i Kiliana. Nie wiem na co teraz czekamy? Dostanę jakieś pytania, czy od razu przejdziemy do dania mi miejsca do spania? Przestąpiłam z kopytka na kopytko, z lekkim stukotem, machnęłam ogonem, zniecierpliwiona.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Killian Falone Czw Lip 08, 2021 5:09 pm

  Oczywiście, że nie musiał się przedstawiać. Kiedy przychodzisz do króla, raczej wiesz, do którego, prawda? Zwłaszcza, że jest tylko jeden. Tak czy inaczej, czuł na sobie uważne spojrzenie Altaira, na które nijak nie zwrócił uwagi. Nie w widoczny sposób, ale było to ciekawe. Jakby był uprzedzony do cudzych reakcji lub też reakcji samej Baqary. W zasadzie nic dziwnego, jej rasa z pewnością już obudziła kilka szeptów, a w połączeniu z reputacją Oligarchii, szybko dojdą kolejne. To jednak podsuwało jeszcze jedną myśl. Killian wiedział już, że władca Merstein bywa zuchwały i niepoważny, ale być może stać go było na coś więcej niż udawane strzelanie do gości. Może.
  Przeniósł wzrok z powrotem na kobietę, kiedy zaczęła być opisywana, ale na wspomnienie kozła brwi Liana odruchowo powędrowały ku górze. Zerknął na lorda, jakby chcąc się upewnić, że dobrze usłyszał. Mąż kozioł. Dla... kopytkowej. Cóż za ironiczna sytuacja. O ile to prawda, chociaż byli tu trzeźwi i przytomni, więc zakładał, że tak. Kilka szeptów i tym razem się poniosło po sali, ktoś nawet uśmiechnął się pod nosem, korzystając ze stania w tłumie.
  — Oczywiście. Na każdą naukę przyjdzie czas — odparł spokojnie, zerkając na Baqarę, która od jakiegoś czasu już przyozdobiła się uśmiechem. — Podróż musiała być wyczerpująca. Służba przydzieli ci komnatę. — Przeniósł wzrok z powrotem na Altaira. — Spotkajmy się niedługo w sali obrad — zakomunikował, po czym posłał kobiecie pożegnalne spojrzenie i odwrócił się zamaszyście, by skierować swoje kroki do jednych z drzwi.
  Do Baqary podeszła po chwili inna wampirzyca w ciemnej, skromnej sukni i rudawo-brązowych włosach. Dygnęła przed obojgiem i skierowała wzrok na hybrydę.
  — Proszę za mną, pani — rzekła, czekając jednak na decyzję Baqary lub jej towarzysza.
  Adelaira zaś przyglądała się temu wszystkiemu z zaciekawieniem i niegasnącym gniewem w oczach. Widziała wzrok Cerbina, ale nie ruszyła się ze swego miejsca w nawie. W końcu musiał znaleźć chwilę, by podejść, oboje wiedzieli, że to nieuniknione. Była bardzo ciekawa pewnej rzeczy. A może nawet dwóch.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Cerbin Amenadiel Czw Lip 08, 2021 5:27 pm

Altair kiwnął głową, na znak zgody ich spotkania w sali obrad, choć nie do końca mu się chciało iść na jakiekolwiek zgromadzenie. Oznaczało to zadania, a zadania, to ruszanie się. Westchnął jednak bezdźwięcznie, kiedy Killian się odwrócił, samemu spoglądając na wampirzycę, która podeszła do Baqary.
-Spotkamy się potem. Muszę sam się przygotować. Odnajdę Cię.
Uśmiechnął się do hybrydki, po czym pozostawił ją w rękach kobiety, która miała zaprowadzić ją do jej nowej komnaty sypialnianej, samemu zaś, opuszczając Wielką Salę przez główne wrota.
Cerbin w tym czasie, widząc jak Killian zmierza przejścia, postanowił podejść na szybko do Adelairy, która na całe szczęście, otaczała się mniejszą ilością krwiopijców, którzy powoli opuszczali to miejsce. Zatrzymał się tuż przed nią i założył ręce za plecami.
-Chciałbym, abyśmy jutrzejszej nocy, zaraz po zmierzchu, spotkali się. Przyjdę po Ciebie. I… ubierz się cieplej.
Oznajmił nagle i tak jak szybko podszedł, tak też szybko odszedł, znikając za chwilę za drzwiami, którymi wyszedł Falone.

z/t
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Baqara Czw Lip 08, 2021 6:12 pm

-Dziękuję.-będę miała własną komnatę? A gdzie będzie mieszkał Altair? Nie chciałam być daleko od niego. Skinęłam mimo wszystko głową, a po chwili zaczęłam skakać wzrokiem z jednego mężczyznę na drugiego. Koniec końców uśmiechnęłam się miło do króla, na pożegnanie i chwilę wodziłam za nim ślepiami, kiedy wychodził z sali.
Popatrzyłam na nieznajomą kobietę i chociaż wyglądała przyjaźnie, to jakoś nie miałam ochoty z nią nigdzie iść. Chciałam chwili spokoju, ciszy i rozmowy z moim przyjacielem. Niestety on miał już inne plany i zadyrygował mi co mam robić. Wysiliłam się jednak i uśmiechnęłam się do niego.
-To do zobaczenia, Alt, ale masz znaleźć dla mnie czas przed snem.-będzie dobrze, żadne z nas nie zgubi się w tych korytarzach, a on przyjdzie, choćby tylko po to, aby powiedzieć ,,Dobranoc", oczywiście, jeśli przyjdzie tylko po to, to dołożę wszelkich starań co by został na dłużej.
Obróciłam się w stronę wampirzycy i poszłam za nią, zerkając jeszcze kilka razy za siebie, żeby spojrzeć na Altaira. Oczywiście na trasie do pokoju poprosiłam o dostanie pokoju, blisko chłopaka, ale na ile moja prośba została wysłuchana, dowiem się później, kiedy on sam do mnie wpadnie i potwierdzi gdzie mieszka.

Z/T
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Mistrz Gry Czw Lip 08, 2021 7:09 pm

  Killian wyszedł, a uwaga Cerbina spoczęła znów na Adelairze. No no, tego się nie spodziewała. Była na to gotowa oczywiście, ale zakładała, że ten zwyczajnie ucieknie, udając, że ma coś ważniejszego do roboty, w końcu każdy by w to teraz uwierzył. Prawie.
  Delikatnie zmrużyła oczy, kiedy się zbliżył.
  — Zastanawiałam się, kiedy sobie przypomnisz... — mruknęła wraz z całą goryczą zebraną przez ten czas, właściwie nie miesiąc, a te kilka dni, kiedy tu był, a zjawić się nie raczył. Amenadiel miał jednak własny plan na tę pseudorozmowę, a ona lekko zmarszczyła brwi. Już miała odpowiedzieć, ale elf odwrócił się i uciekł, tak można to najprościej nazwać. Kobieta prychnęła cicho i poszukała wzrokiem Altaira, za którym skierowała swoje kroki. Kolejna jakże męska Zosia Samosia...
  Wszyscy zaczęli się zbierać, jak tylko te najważniejsze osoby powychodziły. Zwłaszcza Altair, bo o ile wyjście króla oznaczało koniec oficjalnej rozmowy, to Oligarchii wciąż mógł dać im nowy wątek do plotek. Właściwie tak się stało, ale przyczyna leżała w słowach Baqary, które co bardziej dowcipnym mogły się bardzo nieodpowiednio skojarzyć.
  Tak czy inaczej, służąca skinęła głową i poprowadziła hybrydę przez korytarze. Nie była w tym jednak sama, lecz o tym miały się przekonać dopiero później.

z.t.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Źródło avatara : https://imgur.com/Am3Vl

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Cerbin Amenadiel Sro Wrz 15, 2021 6:15 pm

Bal można było uznać za swoisty finał trudów Killiana Falone w zdobyciu władzy nad wszystkimi wampirami w cesarstwie. Dosyć strachu i bólu, po prostu świętowanie, radość i spoglądanie w przyszłość. Dlatego każdy mógł być tej nocy po prostu sobą.
Cerbin zjawił się, ukazując się wampirom dumnie jak zwykle, nie lękając się ich spojrzeń. W końcu, prezentował się jako hrabia, jak i doradca króla, więc mało kto mógłby zagrodzić mu teraz drogę, lecz nie brakowało szeptów dotyczących mniej pochlebnych opinii na jego temat. Nikt jednak nie powiedziałby tego na głos, nie przy nim, ani władcy, czy narzeczonej.
Zaprezentował się w czarnym fraku z czerwonymi wstawkami, peleryną, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki, z chustą jedwabną zaczepioną rubinem w medalionie na wysokości obojczyków i diademem z ciemnej stali w postaci rogów. To ostatnie zwłaszcza dodawało mu odpowiedniej aury. Lecz było to niczym, przy pięknie jego towarzyszki, najdroższej ukochanej. Adelairy. Cieszył się, że mógł być tu z nią, nim wyjadą do Lenthstein. Tam zresztą, niedługo nadejdzie nowa, jego własna uroczystość. Więc to, tak jakby, zamknięcie starego rozdziału? Nowy początek?
-Przysięgam na Saramira, jeśli nie znajdę tu burbonu, a tylko te przeklęte wino Sentinella, osobiście ukatrupię służbę. I Sentinella.
Westchnął zrezygnowany do Oligarchii, by zaraz przejść z nią w wyznaczone dla nich miejsce. W końcu, bal zaczyna taniec, a ten pierwszy, należy do króla.

Jednak bal nie mógłby być balem, bez największej gwiazdy tego wydarzenia. Hrabia Mernstein poświęcił dużo czasu, aby wyglądać bajecznie, kazał uszyć sobie nową szatę, w odcieniach ukochanej, łagodnej czerwieni, którą spinał w pasie ozdobny pas, a rękawy ukryły się pod wąskimi karwaszami. Sam krój sięgał do kostek, dający swobodę niczym peleryna, a jego kroki na obcasie, odbijały się od posadzki. Nie mogło zabraknąć gustownej opaski na prawe oko, a właściwie, jego brak, lecz nosił ją z dumą, aby każdy wiedział, że mają przed sobą bohatera, bez którego ta wojna nie byłaby wygrana, a ich wszystkich, nie byłoby tu teraz.
Zaś drzwi do sali balowej, otworzyły się szeroko, witając go w środku.
-Altair Maximilliana Oligarchii powrócił, dziwki.- Rzucił triumfalnie, odbierając jakiejś kobiecie kielich z winem i idąc przed siebie, uśmiechając się szeroko. -Ah, raduje mnie widok was wszystkich, wiem że moja ofiara nie poszła na marne…- Zatrzymał się gdzieś po drodze, rozglądając powoli, oraz uważnie. -...lecz gdzie ta moja księżniczka…?
Spytał sam siebie, już nieco ciszej, próbując odnaleźć wzrokiem Baqarę. Stęsknił się za nią i miał nadzieję, że nie odpuściła sobie uroczystości. Co prawda, mógł wrócić wcześniej, lecz spędził dużo czasu w dworku, którego i tak nie wyremontował po dewastacji. Problemem nie były fundusze, Sadah miało się bowiem dobrze, lecz zwyczajnie, nie było komu robić. Leniwce.

Ale wśród takich wielkich postaci, znajdą się też skromniejsze, jak specjalny gość Killiana, mianowicie Ezaliah. Skorzystał z zaproszenia, faktycznie zjawił się na Neraspis, ale najpewniej był jedynym niewampirem tutaj, albo conajmniej, w tej sali. Szczęście chciało, że tutejsza krawcowa miała dla niego ubranie, z rozmiarem którym nie było problemu. Znoszony frak, wymienił na elegancką, czarną koszulę, kamizelkę, biały krawat, jak też spodnie, oraz marynarkę z bawełny. Nie zabrakło nawet gustownych rękawiczek, doprawdy o niego zadbano, a to wszystko za darmo. Chyba. Oby.
Pomimo tej śmiałej i wytwornej prezencji, wcale nie jawił się wszystkim na widoku, wręcz przeciwnie, Agarthamaalar wybrał najbardziej oddalony kąt sali, zajadając małe szaszłyki na wykałaczkach, wiodąc bursztynowymi oczyma po zgromadzonych. Czuł się nieco nieswojo, był pierwszy raz otoczony taką masą krwiopijców, w dodatku pachniał im na smaczną przekąskę, toteż odnosił wrażenie, że co rusz ktoś się na niego gapił. Starał się to ignorować, skupiając bardziej na poszczególnych postaciach. Gdzieś tam zjawił się pyszałek Altair, tam kroczył Cerbin z narzeczoną, gdzieś mignął mu Matthew, oraz Caroline w towarzystwie małej Kathleen, zaś ostatecznie, uwięził wzrok na królu, bowiem to on tu był numerem jeden.
Jednak tym dłużej obserwował jego, jak i całą uroczystość, spojrzenie Ezaliaha nabierało dziwnego przygnębienia. Wracały wspomnienia, te lepsze i gorsze. Ale może właśnie brak tych chwil z przeszłości, gdy wszystko było inne, najbardziej dobijało. Czasem bycie po prostu obserwatorem, oglądanie jak coś się rodzi, rozwija i odchodzi, było dla niego męczące. Ale znał swoje miejsce w świecie.
-Nie mogę się upić…
Mruknął do siebie, patrząc we własny kielich. Wolał być w pełni świadom, lecz z drugiej strony, większość potraw było z krwią, więc do alkoholu miał większe zaufanie.
-Szczęśliwych lat, królu.
Wzniósł taki cichy, własny toast.
Cerbin Amenadiel
Cerbin Amenadiel

Stan postaci : Wampiryzm / Charakterystyczne blizny na twarzy i szyi
Ekwipunek : "Effusae", pistolet, trzy ukryte noże, oraz torba z fiolkami krwi w danych okolicznościach.
Ubiór : Biały uniform z czarnymi wstawkami, peleryną, wysokim kołnierzem, oraz metalowymi elementami zdobniczymi, typu pas, czy naramienniki / Elegancka czarna szata królewskiego doradcy ze złotymi zdobieniami i diadem z topazem / Smocza Zbroja
Źródło avatara : NN

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Killian Falone Czw Wrz 16, 2021 1:03 am

Jego wielki dzień nadal trwał, choć pierwszą część oficjalną mieli już za sobą, a sam król, jak zresztą wielu innych, pozwolił sobie zniknąć na chwilę, nim wszyscy ponownie mieli się zebrać, tym razem w sali balowej. Ta chwila oddechu na niewiele się zdała, bo emocje z pewnością będą się go trzymać jeszcze długi czas, może nawet aż nie utopi ich w odpowiedniej ilości alkoholu. Choć to raczej w swojej komnacie, na pewno nie planował się upijać przy wszystkich, to niewygodne i nieodpowiednie. To było na swój sposób straszne, co chwilę zastanawiać się czy twój kolejny krok będzie zgodny z konwenansem i oczekiwaniami pozostałych. Zabawne, bo to było coś, przed czym dawno temu zawsze uciekał. Zawsze lubił łamać zasady, teraz też nie było inaczej, bo już kilka drobnych zdążył nagiąć. Głównie tę o dystansie między warstwami społecznymi i egzekwowaniem poprawnego zwracania się do niego. Rozdziału obowiązków z zarządzania, zachowania powagi sytuacji czy wystrzegania się skłonności mezalianistycznych. Te ostatnie chyba chwilowo pozostawały w ukryciu, ale miały błysnąć w innym świetle, za kilka chwil.
Sam środek sali był obecnie pusty, czekał na pierwszy taniec, który oficjalnie miał rozpocząć bal. Stąpająca u boku Cerbina Adelaira spokojnie, ale i z zainteresowaniem wodziła wzrokiem po wszystkich obecnych. Sama również czuła na sobie liczne spojrzenia, czerpiąc w myślach całymi garściami z należącej się jej uwagi. Wszak wyglądała pięknie w swej długiej sukni w kolorze ciemno krwistej czerwieni, którą tłumił lekko tiul z czarnej tkaniny. Na jej szczupłych dłoniach spoczywały czarne ażurowe rękawiczki, a włosy były częściowo upięte złotawo-czarną spinką. W światłach sali delikatnie migotały dobrane kolczyki i krótki naszyjnik zdobiący szeroki dekolt. Niknące w sukni buty tylko cicho postukiwały wraz z każdym krokiem. Oczywiście, że wybrała tę kreację z rozmysłem, byle głupiec by zauważył, jak harmonijnie zgrywał się ze strojem Cerbina. Tymczasem wiele znajomych osób udało jej się odszukać w tłumie, aż jej wzrok wylądował na królu.
Killian szedł wśród odsuwających się wampirów, zbierając kolejne dziesiątki spojrzeń. Kiedy ostatnio się tak czuł? Poza koronacją. Aż tak, to chyba jeszcze nigdy, nawet kiedy wchodził na przyjęcie Ardamira. To nie była trema, ale miało jej znamiona, trudno, żeby było inaczej. Jego krok jednak pozostawał doskonale ułożony, eleganckie czarne buty równo stukały po posadzce. Miał na sobie proste spodnie i czarny frak z kamizelką, na której plątały się srebrzystobiałe zdobienia. Znacznie mniej ich było na samym fraku, którego mankiety zostały zaakcentowane ażurowymi złotymi karwaszami. Białą chustę pod szyją trzymała w ryzach tego samego stylu zapinka. Podobnymi też przytwierdzony był lekki płaszcz w kolorze srebrzystej bieli, ze złotymi obszyciami u ramion i czarnymi u dołu. Całego obrazu dopełniała korona, jakby upleciona ze złotych smug, które po bokach przybierały kształt skrzydeł, by w centralnym punkcie utworzyć głowę nietoperza przyozdobioną wprawionym rubinem.
Przeszedł przez salę, kierując się na drugą stronę tłumu, gdzie zgodnie z planem czekała już jego partnerka do pierwszego tańca. Spokojna dotąd muzyka zaczęła się nieco wybijać i układać w bardziej konkretne tory, kiedy król zatrzymał się przed Caroline i z lekkim ukłonem wyciągnął ku niej dłoń, jak należało. Kiedy tylko podała mu rękę, mogli zgodnie z pierwszym taktem odstąpić od tłumu, by za moment lekko zawirować wraz z hipnotyzującym rytmem melodii. Jak dawno temu był na prawdziwym balu? Podobno takich rzeczy się nie zapomina, a przynajmniej on nie zdążył zapomnieć. Nie zdejmował też niepotrzebnie spojrzenia z Mallery, które pozostawało w swym miłym wyrazie, choć skłamałby mówiąc, że wszystko było tak, jak to sobie wyobrażał. Jakby chciał. Nie winił za to nikogo, a już na pewno nie Caroline, ale fakt, że była tu zamiast niej, gryzł z tyłu głowy już od dłuższego czasu. W szczególności teraz, kiedy rzeczywiście trzymał ją w ramionach. Najwyraźniej życie postanowiło z niego zadrwić, ale... To nic. Nie z takimi kpinami musiał się już spotykać, a to tylko oficjalny taniec. Świadomość tego, że zarówno płeć, jak i pozycja, skutecznie chroniły go przed kolejnymi, była na swój sposób pocieszająca. Może Lis też nie bawi się całkiem najgorzej.
Killian Falone
Killian Falone

Stan postaci : Na lewej ręce, barku i w paru miejscach tułowia, mniej więcej równomiernie rozłożone jest kilka bliznowatych rys i plam po poparzeniu. Na prawym przedramieniu biegnie po skosie blada szrama po cięciu.
Ekwipunek : krzesiwo, piersiówka z whisky, bukłak z wodą, zegarek z dewizką, srebrny sztylet, smoczy sztylet z czerwonej stali, posrebrzana szabla, pistolet i kule [po opisy rzeczy dreptać do KP]
Ubiór : lekkie ubranie, peleryna z kapturem, rękawiczki, sygnet z literą F i sakwa na drobiazgi
Źródło avatara : pinterest.com/pin/7881368090703941/

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Baqara Czw Wrz 16, 2021 2:06 am

No tak, tak koronacja i bal. Świetna zabawa, szkoda tylko, że mojego ukochanego nigdzie nie mogłam znaleźć. Czy on w ogóle jest na zamku? Zawiedziona samotnością błąkałam się to tu, to tam, doglądając posiłków, czy pomagając w drobnych sprawach. Nie chciałam iść do pokoju, na rozmowy nie miałam ochoty, a stanie i uśmiechanie się do ściany by mnie znudziło. Tak więc weszłam na bal, nieco spóźniona. Liczyłam, że nie przyciągnę za mocno uwagi, ale chyba tak się nie stało, bo skupienie tutaj obecnych przyciągnął król i Caroline. Miałam ochotę pomachać do niej i krzyknąć ,,Łał, tańczysz, to ty! Dobrze ci idzie!", ale bądźmy poważni. Zrobiłam to więc w myślach. Królowi też oczywiście kibicowałam, że się nie potknie, ani nic, ale nawet jak to zrobi, to chwila zawstydzonego śmiechu i później będzie zabawna anegdotka najwyżej.
W końcu zobaczyłam w tłumie biały łepek Cerbina. Od razu do niego ruszyłam. Przedarłam się przez tłum, wypadłam w wolną przestrzeń. Poprawiłam prostą białą sukienkę, w tym stroju wypadałam blado na tle innych wampirów, ale nie miałam zamiaru się męczyć w niewygodnych strojach, no i musiałabym Caroline głowę zawracać, żeby mi coś uszyła, a na to nie ma ani materiałów, ani czasu, pewnie i tak miała urwanie głowy patrząc na to jak się co niektórzy odstrzelili.
-Cerbin!-krzyknęłam szeptem, o ile tak się da. Trwa taniec, gra muzyka, nie będę się drzeć. Od razu zbliżyłam się do niego i objęłam go serdecznie za szyję na kilka sekund.-Dobrze ciebie widzieć.-zamruczałam, zadowolona, że już tu jest na zamku, bo przecież mamy biznes, co nie?-Nudziło mi się bez ciebie.-zaśmiałam się cichutko i puściłam go w końcu. Popatrzyłam na Adelairę i pomachałam jej ręką z szerokim uśmiechem. Nie znam jej niestety, tyle czasu na jednym zamku, a my dalej słowa ze sobą nie zamieniłyśmy.-Idę szukać Altaira, ale jeszcze cię kiedyś złapię.-mrugnęłam do Amenadiela porozumiewawczo. Teraz się bawimy, a nie gadamy o trenowaniu przemiany w bestię, poza tym widzę, że spędza czas ze swoją narzeczoną, przeszkadzanie im byłoby nietaktowne.
Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Oddaliłam się od nich, tracąc ich z oczu, jednak dalej nie mogłam znaleźć mojego chłopaka. Widziałam, jak moje łażenie w tę i we w tę chyba zaczyna denerwować wampiry, bo albo muszą mu ustępować albo im zasłaniam. Stanęłam sobie w końcu w wygodnym miejscu i czekałam na koniec tańca, bo po nim ludzie na pewno rozejdą się jeść i pić, a ja będę mogła wznowić poszukiwania. Mimo stania w miejscu, dalej ukradkiem rozglądałam się, wierząc, że może w końcu go odnajdę. Liczyłam, że nie szukam czegoś czego nie ma. Chybaby mi dał znać gdyby nie mógł przyjechać, albo miał inny powód, żeby go tu nie było. Nie zapomniał o mnie, prawda? Mam nadzieję, że nie zrobił też nic głupiego i nie ukrywa się teraz przede mną. Oh, Ara, Ara... Za dużo myślisz, powinnaś przestać. Jest tu tłum, zgubić się łatwo. Znajdziesz go albo on ciebie.
Baqara
Baqara

Stan postaci : .
Obrażenia trwałe:
-przekłute uszy
Obrażenia tymczasowe:
-
Ekwipunek : Info w KP.
Ubiór : Info w KP.
Źródło avatara : ArtStation, Zumi Draws

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach